O Evertiq © NOA Przemysł elektroniczny | 19 kwietnia 2017
Podwodne innowacje polskiej spółki
Opracowany przez polską spółkę napęd falowy NOA DRIVE to przełomowa technologia w transporcie wodnym. Firma NOA zadba o komercjalizację urządzeń wykorzystujących to rozwiązanie.
Wprowadzeniem
na rynek pojazdów wykorzystujących technologię napędu podwodnego
falowego zajmuje się firma NOA, ale sam wynalazek został opracowany
przez Delta Prototypes. – Delta Prototypes doprowadziła prace nad
wynalazkiem do poziomu gotowości technologicznej, bym mógł
zaprezentować nowe rozwiązania inwestorom. Plan się powiódł i w
rezultacie powstała spółka NOA, do której Delta Prototypes
wniosła: technologię, patenty, pracowników i wiedzę – mówi
Michał Latacz, założyciel Delta Prototypes i NOA.
NOA
powstała na początku 2016 roku i zajmuje się rozwojem trzech
produktów: NOA Odyssey – innowacyjnych skuterów dla nurków, NOA
Sentinel – rojów dronów o przełomowej konstrukcji przeznaczonych
do wydajnej akwizycji danych ze środowiska wodnego i NOA Cruiser –
komfortowych pojazdów rekreacyjnych napędzanych siłą ludzkich
mięśni.
- Właściwie każdy liczący się kraj na
świecie pracuje nad technologią podwodnego napędu falowego
ponieważ z uwagi na cechy użytkowe pędników falowych są one
przyszłością rynku m.in. dronów podwodnych. Nasze rozwiązanie
jest unikalne na skalę światową. NOA jest właścicielem
międzynarodowych patentów na technologie NOA DRIVE, których
rdzeniem jest szczególna geometria pędnika falowego i sposób jego
sterowania, czego wynikiem są wysoka skuteczność i dobra siła
ciągu generowana przez napęd. Z uwagi na szczególną budowę
pędnika falowego – podczas pracy dochodzi do zmian odległości
pomiędzy elementami aktywnymi płatowca, które trzeba kompensować
i dlatego wszyscy konkurenci pracujący nad pędnikami falowymi
używają do ich budowy elementów elastycznych, co ma pewne wady. Po
pierwsze taki materiał źle znosi kontakt z wodą i ulega
degradacji, a po drugie, jeśli materiał akurat nie jest
rozciągnięty, to bardzo zmienia się charakterystyka przepływu
wody przez taki pędnik, co pogarsza wydajność. NOA pracuje nad tak
zwanymi autokompensacyjnymi pędnikami o zmiennej geometrii płatowca,
których rodzinę nazwaliśmy mianem NOA DRIVE – opowiada Latacz.
Twórca wynalazku podkreśla, że w opatentowanym rozwiązaniu
polskiej firmy użyto sztywnych tworzyw, więc pędniki można
wykonać z dowolnego materiału, w tym z materiałów dla których
woda morska jest nieszkodliwa.
Abstrahując
jednak od szczegółów technicznych wykonania pędników falowych,
tego typu napędy mają jedną podstawową zaletę: charakteryzują
się dużą siłą ciągu przy niskich obrotach silnika. To oznacza,
że jeśli zechcemy skonstruować podwodnego drona, to taki pojazd
zużywając tę samą ilość energii będzie mógł zabrać większy
ładunek, niż podobnej wielkości pojazd napędzany tradycyjną
śrubą, a w dodatku łatwo będzie nim manewrować. Kolejny plus to
niezwykle cicha praca pędników falowych, dzięki czemu są
akceptowane przez przyrodę. To daje zupełnie nowe możliwości
działania pod wodą nawet w obszarach ściśle chronionych. Nurek
używający NOA Odyssey nie jest wówczas intruzem i może bez
przeszkód podglądać przyrodę. I właśnie z myślą o takich
zastosowaniach powstaje NOA Odyssey - podwodny skuter dla nurków z
możliwością przewożenia dodatkowego sprzętu. Pojazdy DPV (Diver
Propulsion Vehicles) produkuje na świecie kilkanaście firm. Jednak
są to raczej głośne urządzenia, więc nurkowie, którzy chcą
podziwiać piękno natury, nie zawsze są zadowoleni. - Odyssey
będzie ekstremalnie cichy i ta cecha ma biznesowe znacznie, bo taki
pojazd może być atrakcyjnym nabytkiem dla baz nurkowych, które
mogą następnie go wynajmować czy prowadzić kursy z jego
wykorzystaniem. Co więcej, można stworzyć system zintegrowany ze
skafandrem nurkowym i Odyssey będzie czekać w odległości 15-20 m
od nurka, będąc rodzajem asysty. Na przykład jeśli wyposażymy
pojazd w silne lampy LED, to mogą one kierować snop światła w
stronę, w którą zwraca się maska nurka. Odyssey może też pełnić
funkcję „podwodnego tragarza”, który przetransportuje wszelki
potrzebny sprzęt – wyjaśnia Michał Latacz. Takie urządzenie
jest atrakcyjne dla nurków rekreacyjnych ponieważ latanie pod wodą
jest po prostu fajne, ale przydałoby się też nurkom technicznym,
którzy potrzebni są wszędzie tam, gdzie trzeba monitorować
podwodne instalacje czy prowadzić akcje ratunkowe i poszukiwawcze
pod wodą. Wydajny skuter z dużą przestrzenią ładunkową znacznie
ułatwiłby im pracę.
NOA Odyssey będzie dopiero
powstawał, natomiast znacznie bardziej zaawansowany jest inny
projekt, NOA Sentinel, na którego realizację firma zdobyła m.in.
grant z bezpośrednio z programu Horyzont 2020 (faza2 Projekt
badawczy – BONUS Blue Baltic) - na którym NOA będzie dopracowywać
technologie zbierania danych pod wodą. - Prace rozpisane są na 2-3
lata i kończą się gotowością sprzedażową. To rozwiązanie
przeznaczone dla przemysłu – nie tylko podwodny dron, ale cały
system zbierania danych – mówi Michał Latacz. W ramach projektu
powstają podwodne drony oraz stacje denne, czyli banki danych i
punkty ładowania w jednym.
- Nasz system ma być
autonomiczny i to przez dłuższy czas. Jeśli chodzi o zbieranie
informacji spod wody, to obecnie nawet 30% kosztów generuje obecność
statków asystujących na powierzchni, z których prowadzone są
misje. Gdyby statki były potrzebne tylko w momencie zrzutu i
pobierania systemu, koszty dałoby się znacznie obniżyć i to
właśnie jest naszym celem – stwierdza Latacz. Obecnie firma dąży
do tego, aby system NOA Sentinel mógł działać w trybie
autonomicznym przez około 2 tygodnie, ale jeśli NOA zdobędzie
odpowiednie zasoby finansowe na rozwój, czas autonomii systemu może
dojść nawet do 2 miesięcy. Michał Latacz zwraca też uwagę na
możliwość bezprzewodowego transferu danych pod wodą, bo jest to
mało rozpowszechniona technologia. – Podwodna łączność
bezprzewodowa to olbrzymie wyzwanie, na razie mało kto się na tym
zna. Tymczasem przemysł może bardzo skorzystać z jej zastosowania,
a my wiemy, jak to zrealizować. Potrafimy bardzo dokładnie
pozycjonować drony pod wodą oraz utrzymywać bezprzewodową
łączność nawet do 10 kilometrów. Pracujący system Sentinel
będzie mógł być zarządzany zdalnie bezpośrednio z biurka
klienta – mówi Michał Latacz.
Projekt
Sentinel zdobył dofinansowanie w ramach europejskiego programu
Horyzont 2020 i firma NOA zamierza zbudować 2-3 nosiciele, po czym
wraz z systemem pozycjonowania i uzupełniania energii dokładnie je
przetestować.
- Chcemy pomóc Bałtykowi, a przy okazji,
na bazie projektu, który sam w sobie nie jest biznesowy, zrobić i
przetestować rozwiązanie, które ma dużą wartość dla przemysłu.
W ramach projektu będziemy szukać wywierzysk słodkiej wody na dnie
Morza Bałtyckiego. Dopływ słodkiej wody ma bowiem wpływ na
eutrofizację naszego morza i zlokalizowanie wywierzysk może być
pomocne w radzeniu sobie z problemem naruszenia równowagi
elektrochemicznej morza – wyjaśnia założyciel NOA. Drony NOA
Sentinel zajmą się poszukiwaniem w ich otoczeniu gazu radonu i po
jego zlokalizowaniu będą skanować otaczającą kolumnę wodną
wraz z akustyczną penetracją dna morskiego. Radon jest dobrym
markerem obecności słodkiej wody. Docelowo system automatycznie
będzie lokalizował podwodne źródła, zbierał dane o ich
otoczeniu wraz z geomorfologią dna w danym miejscu a następnie
raportował zdalnie o wynikach. Te badania pozwolą firmie NOA
dopracować technologię i w przyszłości umożliwią świadczenie
usług zbierania dowolnego rodzaju danych spod wody w mocno
konkurencyjnej cenie. Jak podkreśla nasz rozmówca, Bałtyk jest na
tyle trudnym dla podwodnej łączności i nawigacji morzem, że jeśli
NOA Sentinel będzie poprawnie działał w naszym morzu, będzie go
można używać w dowolnym akwenie wodnym na świecie.
Ostatnim
projektem firmy NOA jest pojazd Cruiser, który powstał niejako przy
okazji innych projektów. Prototyp roweru wodnego z pędnikiem
falowym już pływa po basenie testowym, a preordery mogą ruszyć
jeszcze w tym roku. – To rower wodny XXI wieku. Dzięki
zastosowaniu całkowicie zabudowanego napędu NOA DRIVE użytkownik
otrzymuje dużą siłę ciągu przy niskich obrotach mechanizmu a to
oznacza, że przy analogicznym jak na klasycznym rowerze wodnym
wysiłku może napędzać większy kadłub. Większy kadłub oznacza
większy komfort a dodatkowo przy zasilaniu z paneli fotowoltaicznych
i zintegrowanemu silnikowi elektrycznemu łatwo można sobie
wyobrazić całodzienne, rodzinne wycieczki takim rowerem, bo długie
pływanie nie będzie wymagało dużego wysiłku fizycznego -
zapewnia Michał Latacz. Firma nie zamierza z oczywistych powodów
zajmować się produkcją kadłubów, dlatego najchętniej widziałaby
kooperację ze stocznią. NOA szuka zatem partnera z rozpoznawalną
na świecie marką, bo NOA Cruiser, podobnie jak NOA Sentinel i NOA
Odyssey od początku przygotowywane są w myślą o rynku globalnym.
Na rynku dronów podwodnych widać obecnie olbrzymi
wzrost. Szacuje się że w 2019 roku rynek ten będzie wart 5
miliardów dolarów. Opatentowane innowacyjne napędy falowe dają
ogromną przewagę firmie NOA, która obecnie przygotowuje się do
kolejnej rundy finansowania. W ciągu najbliższych 2-3 lat spółka
zoptymalizuje i przetestuje technologie z tym związane, a to
umożliwi jej wejście na rynek z przełomowymi rozwiązaniami
otwierającymi zupełnie nowe możliwości dla rozwoju podwodnych
nosicieli. Technologie opracowywane w NOA mogą być bardzo szeroko
stosowane w przemyśle, ale twórca firmy nie zapomina o tym, że
przy okazji można zrobić coś dobrego dla środowiska czy nauki –
jak chociażby w przypadku bałtyckiego projektu.
Zespół
NOA zwyciężył w kategorii Transport&Mobility, w konkursie dla
międzynarodowych startupów technologicznych „Bringing
tech&science closer to people”, którego honorowymi patronami
są UNESCO, Ministerstwo Rozwoju, Narodowe Centrum Badań i Rozwoju
oraz Krajowa Izba Gospodarcza. Od przyszłego poniedziałku zespół
NOA będzie można spotkać na Stoisku Polskich Start-Upów w ramach
Young Tech Enterprises Cluster Park Hannover Messe.
https://youtu.be/KSYSG6HUFKU