Grzegorz Braun – koncesjonowana opozycja( przypis mój: same żydostwo, sprytne, lokuje się wszędzie,myślisz-Patriota Polak, patrzysz uważnie i widzisz pejsy)
Metody manipulacji Polakami – Grzegorz Braun jako przykład
Coraz trudniej indoktrynować Polaków, lecz stare sposoby wykorzystywania religii do celów politycznych nadal się sprawdzają. Wystarczy zamachać różańcem, zawołać „szczęść Boże” i prostolinijny, poczciwy, Polak i często katolik, już jest kupiony.Manipulowanie świadomością społeczną staje się jednak coraz trudniejsze – a to dzięki skromnym możliwościom niezależnej publicystyki narodowej w Internecie, która obnaża żydowskie, żydo-masońskie, indoktrynacyjne fałsze. Jednak walka z Międzynarodowym Żydem (MŻ) o dusze narodu prowadzona tak skromnymi środkami medialnymi przybliża nas do sukcesu bardzo wolno, zbyt wolno, jak na polityczne potrzeby świadomej walki o przetrwanie narodu i jego państwa. MŻ działa intensywnie na wszystkich polach niszczenia świadomości społecznej, narodowej. Niszczy młode umysły poprzez oświatę, poprzez totalne żydo-media, angażując i przekierowując uwagę młodzieży na cały segment coraz prymitywniejszej popkultury, a ogół społeczeństwa bombarduje ogromem nieistotnych informacji i rosnącą zgnilizną moralną ich treści. Jedyna nadzieja w tym, że MŻ nie jest w stanie zniszczyć instynktu samozachowawczego społeczeństwa, które w jakimś momencie musi zdecydowanie powstrzymać własną degradację i zniszczyć rozpoznane już zło.
Dariusz Kosiur
Grzegorz Braun. Polski kandydat na prezydenta?
tekst za: http://wolna-polska.pl/wiadomosci/grzegorz-braun-polski-kandydat-na-prezydenta-2015-03
Obrońcy Kościoła czy Polski muszą pamiętać, że niebezpieczeństwo pochodzi nie tylko ze strony tzw. lewicy, establishmentu czy mainstreamu, lecz przede wszystkim z łona kościoła posoborowego oraz z kręgów prawicowych, od narodowców i patriotów — bo tysiącletnia polityka żydowska polega na tym, żeby potajemnie przedostawać się zwłaszcza do tych sektorów, instytucji religijnych i opozycyjnych, by wyeliminować prawdziwych obrońców kraju i wiary, a przede wszystkim tych, którzy znają żydowskie niebezpieczeństwo, — a w ich miejsce zainstalować swoją agenturę. Dokładnie tak, jak zrobiono to z Solidarnością, o czym wszyscy doskonale wiemy.
Ojcem Grzegorza Brauna jest Kazimierz Braun, reżyser, profesor reżyserii na Uniwersytecie Stanu Nowy Jork w Buffalo. Bratem Kazimierza Brauna jest Juliusz Braun, obecny prezes TVP. Dziadek Grzegorza to nieżyjący już Juliusz Braun. Bratem zaś dziadka był Jerzy Braun.
Jeden z ważnych ośrodków masonerii w Polsce, po pierwszej wojnie światowej, został zorganizowany jako Instytut Mesjanistyczny. Kierował nim wysoko stojący w hierarchii masońskiej Józef Jankowski – różokrzyżowiec i martynista, znawca Kabały. Jego najbliższym współpracownikiem i wychowankiem był Jerzy Braun – postać niepospolita: filozof, poeta, doskonały publicysta i redaktor pism na dobrym poziomie, przede wszystkim Zetu i Merkuryusza Polskiego Ordynaryjnego.
Po przekształceniu Instytutu Mesjanistycznego w Towarzystwo Hoene-Wrońskiego, Jerzy Braun z niesłychaną energią zaczął propagować naukę tego filozofa, którego Papus stawia w jednym rzędzie z takimi Mistrzami, jak Fabre d’Olivet i Eliphas Levi. Jako członek Zakonu wyspecjalizowanego w prowadzeniu dywersji Jerzy Braun – mason wysokiego stopnia, pochodzenia żydowskiego, zaczyna energicznie zwalczać masonerię i Żydów, przede wszystkim na łamach Merkuryusza; można się domyślić z jakim skutkiem.
W końcu lat trzydziestych organizuje Porozumienie Organizacji Antymasońskich i zaczyna wydawać Biuletyn Antymasoński, którego materiał informacyjny z zachwytem przejmuje prasa narodowa i katolicka. Dobry dowcip, nieprawdaż? Zakon masoński posiadł tę mądrość, że może spokojnie egzystować dopiero wtedy, gdy sam zorganizuje własnych przeciwników – i odpowiednio nimi pokieruje. I robi tak nadal.
Filozofia Hoene-Wrońskiego propagowana przez Jerzego Braunasystematyzuje podstawowe elementy Kabały i przedstawia je w duchu niemieckiej filozofii idealistycznej. Po dziś dzień zwolennicy i wyznawcy Wrońskiego – zwani wronskistami – tworzą rodzaj sekty ściśle związanej z Zakonem Martynistów – jedną z naczelnych struktur wolnomularstwa.
Jerzy Braun w czasie okupacji niemieckiej stał się jednym z przywódców „Unii” (1940-42) – organizacji konspiracyjnej o chrześcijańskim charakterze. „Unii” podległy był m.in. Teatr Rapsodyczny. Mieczysław Kotlarczyk, któremu Jerzy Braun pomagał w zorganizowaniu i prowadzeniu Teatru Rapsodycznego, wprowadził do „Unii” jednego ze swych aktorów i podopiecznych, młodego Karola Wojtyłę. To Kotlarczyk wprowadził Wojtyłę w fenomenologię. Tak się zdarzyło, że Kotlarczyka zainspirowała Helena Petrowna Bławatska, rosyjska okultystka, założycielka nowoczesnego teozofizmu. Bławatska, jak potem Wojtyła, nauczała, że religie były bardzo podobne do siebie, wszystkie pochodziły z tego samego źródła.
W książce „Il Pensiero of Karol Wojtyla” [Myśl Karola Wojtyły] włoskiego współczesnego filozofa i polityka. Rocco Buttiglione, możemy przeczytać: „Żeby zrozumieć Kotlarczyka, ponad to co mówi o nim Wojtyła, ważne wydaje się przeczytać Mieczysława Kotlarczyka “Sztuka żywego słowa” (Gregorianum, Rzym, 1975), ze wstępem kard. Karola Wojtyły… Odnośnie relacji, jakie istnieją między słowem [mówionym] i przedmiotem [widzianym], Kotlarczyk czytał i rozważał teksty z tradycji teozoficznej Heleny Pietrownej Blawatskiej, Świtowskiego, Ignacego Matuszewskiego… i z tradycji hebrajskiej – Ismara Elbogena – zgodnie z którą wszystko redukowane jest do syntezy osobistej”.
Teatr Rapsodyczny czerpał inspirację do swoich przedstawień z tekstów literackich, filozoficznych, religijnych, z poezji romantycznej i neoromantycznej. Koncepcja teatru wyrosła z ducha polskiej myśli mesjanistycznej, z pism Augusta Cieszkowskiego, Zygmunta Krasińskiego, Józefa Hoene-Wrońskiego, Andrzeja Towiańskiego.
Towiański był zwolennikiem „mesjanizmu”, prądu zapoczątkowanego przez Hoene-Wrońskiego „który ostatecznie skończył wierząc, że jest Parakletem na którym spoczywa misja głoszenia «chrystianizmu spełnionego»” (Rocco Buttiglione, s. 251).
Zwolennikami mesjanizmu byli również dwaj wielcy mężowie polskiej literatury: Zygmunt Krasiński (1812-1859) i August Cieszkowski (1814-1894): pierwszy „głosił, że Kościół Piotrowy dobiega końca, jak wszystkie starożytne społeczności„, drugi „obwieszczał otwarcie trzeciego i ostatniego wieku historii: po starożytności, która była epoką Ojca, po okresie chrystianizmu, który był czasem Syna, wkrótce nadejdzie era Ducha Świętego, który uskuteczniając porozumienie woli ludzkiej z Wolą Bożą założy na ziemi królestwo Boże: wówczas to urzeczywistni się «pełnia narodów» obwieszczona przez świętego Pawła” (Rocco Buttiglione, s. 250-251). Co do Towiańskiego, w swojej głębokiej pokorze, uważał się, za trzecie po Napoleonie objawienie Chrystusa, za wybranego przywódcę, który miał powstać z narodu, Polski – na wzór Chrystusowy – męczennicy i odkupicielki. Był on „upojony literaturą mistyczną i okultystyczną: być może był dopuszczony do jakichś tajnych stowarzyszeń” (Rocco Buttiglione, s.252).
Kazimierz Braun, od 1985 w USA, reżyser, uczony, pisarz
Ojciec Grzegorza Brauna, Kazimierz Braun, w wywiadzie udzielonym dla Dziennika Polonii w Kanadzie relacjonuje: W początkowym okresie kontaktówJerzego Brauna z Karolem Wojtyłąmożna mówić o dużym wpływie idei, twórczości i osobowości przywódcy „Unii”, starszego przecież o 19 lat poety, myśliciela, przywódcy – na młodego aktora, początkującego poetę i dramatopisarza, a niebawem alumna podziemnego seminarium. Echa idei „Unii” odzywały się po latach wielokrotnie w pismach i wypowiedziach Jana Pawła II.
Ostatnią dekadę życia Jerzy Braun spędził w Rzymie. Tam zaangażował się w prace Soboru Watykańskiego II (1962-65) – był konsultantem w sprawach ekumenizmu i apostolstwa świeckich. Współpracował z prymasem Stefanem Wyszyńskim i biskupem Karolem Wojtyłą. Dwukrotnie gościł na audiencji u antypapieża Pawła VI (żyda, masona, komunisty).
– Zachowało się kilka bardzo znaczących fotografii stryja: z Prymasem Wyszyńskim, z papieżem Pawłem VI, z Karolem Wojtyłą. To ostatnie pochodzi zapewne z wiosny roku 1964, a zatem już po powołaniu Wojtyły na urząd arcybiskupa krakowskiego, a przed wyjazdem stryja Jerzego z kraju. Obaj są na tym zdjęciu jacyś radośni, uśmiechnięci, pełni nadziei… – mówi w wywiadzie Kazimierz Braun.
Zapytany o kontakty rodziny Braunów z Janem Pawłem II odpowiada:
– Kontakty z Karolem Wojtyłą miał mój ojciec Juliusz, prawnik i ekolog, działacz katolicki i więzień polityczny (tak jak stryj Jerzy). Potem te kontakty objęły młodsze pokolenie. Profesor Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, Maria Braun-Gałkowska, to moja kochana młodsza siostra. Moja wielka przyjaźń i radość. To właśnie dzięki niej wszedłem do grupy młodzieżowej zwanej „Święta Lipka”. W tamtych latach (od 1958 r.) studiowałem w Warszawie reżyserię. Ona była wtedy studentką KUL-u. Studentem KUL-u był też jej narzeczony, wkrótce mąż, potem również profesor KUL-u, Jerzy Gałkowski. (…)
Karol Wojtyła był dla nas po pierwsze przewodnikiem duchowym, wzorcem modlitwy, zarówno wspólnotowej, jak i indywidualnej – miał takie chwile w ciągu dnia, gdy usuwał się na modlitwę samotną, „wychodził na górę”, jak Chrystus. Był też wymagającym pedagogiem oraz aktywnym turystą, czy uczestnikiem gier sportowych.
Z ogromnym wzruszeniem wspominam, że grałem kiedyś w siatkówkę z papieżem… Te wyjazdy uczyły właśnie tego: integracji modlitwy z nauką i pracą, a także i rozrywką, przenikania modlitwą wszelkiej działalności „świeckiej”. On ukazywał jedność życia duchowego i „życia w świecie”. Dawał przykład życia tą jednością.
Grzegorz Braun jest dzisiaj związany ze środowiskami tzw. tradycji katolickiej, m.in. z Bractwem św. Piusa X. Bractwo to zostało założone oraz jest finansowane przez rodzinę Rothschildów. Ciepło jest przyjmowany również w parafiach soborowego kościoła.
Braun w swoim wystąpieniach mówi dużo prawdy o sytuacji Polski, o Żydach oraz masonerii. Jednym z głównym punktów programu Brauna jest własność, wolność gospodarcza.
O czym jednak Grzegorz Braun nie mówi?
Głoszenie idei wolnościowych, postulatów obniżenia podatków, własności itd. nie ma żadnego znaczenia i jest niemożliwe do realizacji tak długo, jak Naród Polski nie ma prawnej możliwości emisji własnej waluty. Konstytucja Kwaśniewskiego vel Stolzmana z 1997 r. oddała emisję złotówki w ręce żydowskiej lichwy. Art. 220 konstytucji zabrania finansowania deficytu budżetowego przez „zaciąganie zobowiązania w centralnym banku państwa”. Innymi słowy Narodowi Polskiemu odebrano możliwość emisji pieniądza i oddano ją w ręce żydowskie. W istocie jest to główna przyczyna ucisku fiskalnego i jak długo Polska będzie miała związane prawem ręce w emisji złotówki, tak długo nie ma możliwości obniżenia czy likwidacji ucisku fiskalnego. Dlatego wszelkie postulaty Korwina czy Brauna odnoście obniżenia podatków i likwidacji biurokracji nie mają żadnego znaczenia. Działając w myśl zasady Mayera Amschela Rothschilda „Daj mi kontrolę nad podażą pieniądza narodu i nie będzie mnie obchodzić kto tworzy jego prawa” temat ten jest przemilczany przez wszystkich kandydatów w wyborach i przez wszystkie partie polityczne.
Grzegorz Braun postuluje, aby Naród jednoczył się wokół soborowej sekty antychrysta udającej Kościół katolicki. W świetle wiary katolickiej, posoborowy kościół nie jest Kościołem katolickim a posoborowa hierarchia z „papieżem” na czele, nie jest hierarchią Kościoła katolickiego. Każdy, kto temu przeczy, jest albo zwiedziony przez żydowskie kłamstwa, albo działa w złej woli i celowo kanalizuje siły i potencjał Narodu i zagubionych katolików w ściek żydowskiej sekty ubranej w katolickie szaty.
Nie możemy pozwolić, aby przywódcami katolickiej i narodowej opozycji wobec żydowskiego NWO stały się osoby, które za fundament swojej działalności obierają jedną z macek synagogi szatana – soborowy kościół, uparcie twierdząc, iż jest to Kościół katolicki i temu kościołowi należy się posłuszeństwo. Taka opozycja zawsze będzie fałszywą opozycją, tak jak opozycja Wałęsy, Michnika, Kuronia, Geremka, itd. z żydem Wojtyłą na czele, była fałszywą opozycją wobec komunizmu.
Grzegorz Braun pozuje na Polaka, katolika, patriotę, narodowca.
wytłuszczenia w tekście oraz ilustracje: redakcja WPS
* * *
Przyczynek do Konstytucji III żydo-RP
UKSW powstała w 1954r. (w czasie bolszewickich żydo-rządów !) jako Akademia Teologii Katolickiej (ATK). Pełne prawa kościelne ATK uzyskała w 1989 r. i odtąd była uczelnią jednocześnie państwową i kościelną (katolicy winni to sobie przemyśleć !).
Wypada tu przypomnieć, że w murach tej uczelni, w 1997r. – nosiła jeszcze nazwę ATK i miała prawa kościelne ! -, znalazło swoje lokum Studium Generale Europa(SGE), nowoczesna, kosmopolityczna, europejska idea i inicjatywa polityczna. Uroczysta inauguracja działalności SGE odbyła się na Zamku Królewskim w Warszawie, w obecności Prymasa Polski kard. Józefa Glempa i Przewodniczącego Konferencji Episkopatu Niemiec kard. Karla Lehmanna.
Dyrektorem generalnym SGE jest nie byle, kto, bo sam Andrzej Olechowski, który w inauguracyjnym wykładzie powiedział: „Krucjata przeciw globalizacji ma niewiele wspólnego z chrześcijaństwem. To państwo narodowe jest totalitarne i niechrześcijańskie„.
Wśród prelegentów i wykładowców SGE są takie znakomitości jak: Leszek Balcerowicz, Hanna Gronkiewicz – Waltz, Lena Kolarska – Bobińska, Leszek Kołakowski, Tadeusz Mazowiecki, Krzysztof Michalski, Andrzej Olechowski, Aleksander Smolar, Hanna Suchocka, Jerzy Szacki, Andrzej Zoll, Józef Życiński.
W murach tej szacownej katolickiej uczelni pracowano także nad zapisami Konstytucji RP przyjętej w 1997r. Nad treścią zapisów pracowali żydowscy i niemieccy agenci na polsko-niemieckim sympozjum pn. „Konstytucja a porządek gospodarczy” zorganizowanym w dniach 18-19.11.1994 r. przez władze ATK, Fundację ATK, Fundację Konrada Adenauera. Sympozjum miało także wsparcie Międzynarodowego Funduszu Walutowego, agendy światowych lichwiarzy. Referowali tam: ks. prof. Helmut Juros z ATK, dr H. Suchocka, była premier RP, dr T. Syryjczyk, poseł RP oraz profesorowie z RFN i Szwajcarii.
D. Kosiur
Grzegorz
BRAUN, (zna się z banderówą Stankiewicz, która zachwalała
neobanderyzm i zalecała Polakom popieranie go ; gościł tego roku u
żyda Kornela Morawieckiego, który opowiada takie rzeczy że głowa
boli). Przecież Braun jest gorącym zwolennikiem
“jude-ochrześcijaństwa” – to raz.
Wpisuje
się w bogoojczyźniany nurt patry-idiotów siejąc rusofobiczną
propagandę oraz gloryfikując XIX-wieczne powstania narodowe, które
były klęską Polaków, a triumfem V kolumny i zaborców, w czym
bardzo przypomina PiS-owczyków szczujących na Putina i wciskającym
nam całkowicie bezsmyślną, straceńczą, „romantyczną” wersję
„patriotyzmu”, nie mającą nic wspólnego z Realpolitik czy
interesem narodowym Polaków.
==========================================================================================
Brazylia.
Tiamat: „Brazylia naraziła się Izraelowi. Zapłaciła za nieposłuszeństwo. Nie tylko ropą brazylijską, ale i totalnym zniszczeniem zasad sportowych na Olimpiadzie w Rio”.
Prezydent Brazylii Michel Temer doszedł do władzy w wyniku zamachu stanu, w wyniku którego Dilma Vana Rousseff – pierwsza demokratycznie wybrana prezydent Brazylii pochodzenia tubylczego, musiała odejść z urzędu – pisze pani Tiamat.
Temer, nielegalny prezydent, odmówił udziału w pogrzebie piłkarzy brazylijskich Chapecoense, którzy zginęli w katastrofie lotniczej w Kolumbii. Temer boi się po prostu pokazać na tym pogrzebie, bo jest możliwe, że znowu zostałby wygwizdany. W czasie ceremonii otwarcia tej skandalicznej Olimpiady w Rio de Janeiro – w sierpniu tego roku – Temer był wygwizdany przez drużynę brazylijską i zwyzywany od amerykańskich pajaców. Dlatego Temer nie był też obecny na ceremonii zamknięcia tej skandalicznej olimpiady w Rio (ktoś się postarał, by zrobić szajs – cyrk z igrzysk olimpijskich).
Dilma Vana Rousseff
Podobnie jak w USA, Kanadzie, Australii i Unii Europejskiej – media i sektor bankowy – są całkowicie kontrolowane przez pro-izraelskie lobby.
W czerwcu 2016 roku Federacja Żydów z Rio oskarżyła i podała do sądu niezależne media Vermelho, które sugerowały, że zamach w Brazylii przeciwko popularnej pani prezydent przygotowali żydzi, a to dlatego, że Dilma Rousseff nie zgodziła się na akredytacje izraelskiego ambasadora.
Od czasu 9/11 i zburzenia wieżowców w Nowym Jorku, żydowskie media w Brazylii nie dają żyć brazylijskim muzułmanom, których jest w kraju ponad półtora miliona. W listopadzie 2009 roku były prezydent Brazylii Lula da Silva rozzłościł Baracka Obamę, bo przygotował bardzo uroczyste przyjęcie prezydentowi Iranu dr. Ahmadinejadowi. Obama domagał się od da Silva natychmiastowego zerwania wszelkich kontaktów z Iranem. Zdaniem Obamy – obowiązkiem rządu brazylijskiego było popieranie amerykańskich sankcji na Iran.
W maju 2010r. Obama znów skrytykował ostro prezydenta Brazylii da Silve i prezydenta Turcji Erdogana za podpisanie z Iranem programu nuklearnego. W listopadzie 2009r. były prezydent Brazylii Lula da Silva rozzłościł zarówno Syjon, jak i reżim w Waszyngtonie, bo uznał państwo palestyńskie: Zachodni Brzeg, Gazę i wschodnią Jerozolimę – okupowane nielegalnie przez armię izraelską od 1967 roku.
W listopadzie 2009r. przestępca wojenny i prezydent Izraela Szymon Peres odwiedził osobiście prezydenta Brazylii na tydzień przed wizytą Ahmadinejada i ostrzegł da Silve przed zagrożeniem Ameryki Południowej ze strony Iranu. W kwietniu 2016 roku dziennikarka z Rio Catherine Osborn, której artykuły są publikowane w takich gazetach jak ‚Time’, ‚The Atlantic’, ‚CS Monitor’ i inne (też żydowskie) napisała słynny artykuł w ‚Islamic Monthly’ pt: „Rozszyfrowanie islamofobii w Brazylii”.
Catherine Osborn
Dziennikarka Catherine Osborn napisała:
„W 2015 roku islamofobia zakradła się do kraju, w którym nigdy nie było islamskich terrorystów ani ekstremistycznych ataków. W dzień po ataku w Paryżu na Charlie Hebdo, w styczniu 2015, największy meczet w San Paulo został obsmarowany przy pomocy graffiti: „Je suis Charlie”.
W tym samym tygodniu ktoś rzucał kamieniami w muzułmankę, chirurg prof. Sare Ghurabe, gdy wchodziła do gabinetu lekarskiego. Naturalnie żydowskie gazety w Brazylii całymi tygodniami rozpisywały się na temat strzelaniny w redakcji Charlie Hebdo w Paryżu. Prym wiodły media amerykańskie”.
Wielu brazylijskich blogerów i pisarzy uważało, że awantura w redakcji Charlie Hebdo była prowokacją Syjonu. W lipcu Paryż przyznał, że atak w Nicei był prowokacją. „Chociaż rasizm i nietolerancja religijna są przestępstwem, za które można iść za kratki, Brazylijczycy bardzo rzadko są aresztowani z tych powodów, a 103 strony oskarżeń, przygotowanych i przesłanych przez meczet Luz w Rio do generalnego prokuratora, są publicznie rozpatrywane” – pisze Catherine Osborn.
W Brazylii mieszka 120 tysięcy żydów, ale żydowskie lobby utrzymuje od lat, że żydzi z Brazylii masowo przenoszą się do Izraela. Podobnie jak ilość ofiar, które przeżyły holokaust – ilość żydów w Brazylii nigdy się nie zmniejsza.
Brazil: Zionist
power and
Muslims
https://rehmat1.com/2016/12/04/brazil-zionist-power-and-muslims/
* * *
Należy dodać, że i sama Dilma Rousseff ma także żydowskie korzenie – pisze bloger @vendaval – jej ojciec był bułgarskim żydem. Jeśli zaś chodzi o obecnego prezydenta Brazylii, Michela Temera, to jest on Arabem z pochodzenia – jego rodzice są Libańczykami z pochodzenia.
O żydowsko – bułgarskim pochodzeniu Dilmy naturalnie prasa rozpisywała się, gdy chodziło o wybranie jej do rządu – odpowiada pani Tiamat. – Przestała, gdy chodziło o jej obalenie. O jej indiańskim pochodzeniu do tej pory milczą. Temer może pochodzić z libańskich łotrów, którzy pomagają Izraelowi. Nie wiem, nie twierdzę. Ale wiadomo, że Temer w Brazylii reprezentuje Sorosa, a nie naród brazylijski. Chalabi też był Arabem i zdradził Irak – pomógł zniszczyć własny kraj.
Pamiętam, u nas było wielkie oburzenie, gdy 200 czynnych żołnierzy libańskich dostało azyl uchodźczy w ciągu jednej nocy! (żołnierze nie maja prawa do azylu). Ci żołnierze pomagali mordować Palestyńczyków. To byli libańscy chrześcijanie – maronici. Ich pochodzenie wywodzi się od czasu krzyżowców, a więc genetycznie są bardzo poplątani: arabsko – europejsko – turecko- i Bóg wie co… Byli pod specjalną ochroną Izraela, gdy skończyła się wojna w Libanie.
Liban, podobnie jak inne państwa na Bliskim Wschodzie, jest bardzo sztucznym tworem, które ciągle próbują ubrać w demokratyczne piórka i czasami się to udaje. Mają rządy chrześcijańsko-muzułmańskie. Ale są stale zagrożone przez Izrael, który gotuje następną wojnę w Libanie, bo im się Hezbollah nie podoba.
Wracając do Brazylii. Zbyt bogaty to kraj, by go zostawić w spokoju, zwłaszcza teraz, gdy żydzi na dobre zagnieździli się w Patagonii. Chile ostatnio także buntuje się przeciwko Izraelowi, a Krystyna Krischner (też podejrzane nazwisko?) buntowała się przeciwko Izraelowi, to ją przytruli. Ani Argentyna, ani Chile, ani Brazylia nie mają prawa prowadzić samodzielnej polityki.
Dyskutowaliśmy już o Brazylii na tym blogu wcześniej, parę miesięcy przed olimpiadą, bo draka była do przewidzenia. Dilma była bardzo dobrym, uczciwym prezydentem. Ale reprezentowała interesy Brazylii i próbowała prowadzić niezależną politykę. Znacjonalizowanie przemysłu naftowego było bardzo ważnym osiągnięciem brazylijskiego rządu. Dochód z ropy był przeznaczony na lecznictwo i oświatę.
I nie jest ważne,
czy Dilma miała bardziej brazylijskie korzenie, czy żydowskie:
Soros i Obama wykupili udziały brazylijskiej ropy i praktycznie
przejęli kontrolę. Nie pomogło, że Brazylia w 2013 roku
wprowadziła ustawę, że do ropy brazylijskiej ma prawo tylko naród
brazylijski,
http://www.newsforage.com/2013/08/brazil-passes-law-that-reserves-nations.html
A dochód z ropy
przeznaczono na lecznictwo i
oświatę,
http://www.newsforage.com/2013/08/brazil-passes-law-that-reserves-nations.html
Do tego Brazylia przyłączyła się do BRICS, zbuntowała przeciwko NSA, poparła stanowisko Rosji wobec Syrii, krytykowała Izrael i ortodoksyjnych złodziei ziemi na West Bank, i popełniła grzech nad grzechy: aresztowała przestępcę z Izraela, ortodoksyjnego żyda, który handlował nielegalnie kradzionymi diamentami; i do tego jeszcze za karę ogolili mu brodę!
Brazylia nie uznaje Jerozolimy jako miasta w Izraelu – dlatego kazali wymienić paszporty tym, którzy urodzili się w Jerozolimie, a mają wpisane: Jerozolima, Izrael. W tym kontekście, czy Dilma miała pochodzenie bardziej żydowskie czy bardziej brazylijskie, akurat ma duże znaczenie: geny indiańskie można udowodnić – żydowskich nikt nie próbował. Miała korzenie indiańskie i reprezentowała interesy Brazylii. A tego nikomu nie wolno.
Skąd pochodzi Temer – znienawidzony przez naród brazylijski? – To też ma takie samo znaczenie: kogo reprezentuje? – Zafundował razem z Sorosem Brazylii prezent: rewolucję złotej kaczki i burdel na olimpiadzie… Więc co z tego, że Temer pochodzi z Arabów, skoro reprezentuje interesy Izraela?.
Proszę pamiętać, że w Iraku mieszkali kiedyś bardzo przyzwoici żydzi, którzy uważali się za Irakijczyków. Tym to żydom, Hagannah i Irgun palili biznesy i przepędzali z Iraku (a opornych mordowali) do nowo powstałego państwa Izrael. Teraz propaganda izraelska opowiada, że to Arabowie wypędzili żydów z Iraku i domaga się odszkodowania od Iraku!!!
Polityka jest bardziej skomplikowana niż samo pochodzenie genetyczne niektórych przywódców. Bo przecież – według historyka prof. Shlomo Sanda – 90% żydów nie ma żadnych żydowskich korzeni genetycznych. Trudno tez doszukiwać się korzeni religijnych, skoro można być żydem-ateistą. Jeszcze trudniej dochodzić żydowskiej narodowości, skoro zarówno po Hebrajczykach, jak i Chazarach nie pozostał żaden ślad – materiał genetyczny… a żydem może być każdy Hotentot, Chińczyk czy Eskimos, który przeszedł na judaizm.
Pamiętam słynny proces (a takich jest wiele w Izraelu), gdy rząd rabinacki nie uznał ‚żydostwa’ żydówce właśnie z Brazylii, która z dziada – pradziada ‚uprawiała żydostwo’ i wyszła za mąż za żyda z Izraela. Rząd rabinacki w Izraelu odmówił jej ‚żydostwa’, czyli prawdziwego żydowskiego paszportu. Można być żydem w Rosji od stuleci – ale w Rosji. W Izraelu mogą rabiny tego żydostwa nie uznać.
W Izraelu są 2, a czasami 3 rodzaje paszportów. Ten ‚prawdziwy’ uprawnia do dziedziczenia majątku, przekazywania majątku, zawierania ślubu w Izraelu, zakupu domu, auta, pochówku na cmentarzu żydowskim itp. Brazylijce, żonie prawdziwego żyda tego paszportu odmówiono. Bardzo wielu obywateli Izraela stamtąd wyjeżdża, bo przegrali sąd rabinacki. Nikt im genów nie badał.
Soros i CIA
przygotowali zamach na Dilmę Rouseff (Soros and the CIA Now Banking
on Neves to Defeat Rousseff | Veterans News
Now),
http://www.veteransnewsnow.com/2014/10/21/510751soros-and-the-cia-now-banking-on-neves-to-defeat-rousseff/
Więc nie jest
ważne, jakie Dilma miała korzenie; miała słuchać Syjonu. A
tymczasem:
— Brazylia otworzyła ambasadę palestyńską;
—
sąd w Brazylii nakazał firmie Nestle oznaczać produkty GMO;
—
rząd buntował się przeciwko amerykańskim korporacjom – zabronił
pestycydów Bt Monsanto.
Brazylia naraziła się Izraelowi. Zapłaciła za nieposłuszeństwo. Nie tylko ropą brazylijską, ale i totalnym zniszczeniem zasad sportowych na Olimpiadzie w Rio.
Napisała:
Tiamat
http://zygumntbalas.neon24.pl
====================================================================================
Zbigniew Brzeziński jest amerykańskim politykiem i strategiem globalnej polityki. Jest nazywany jastrzębiem polityki zagranicznej USA. Henryk Pająk w książce „Bestie końca czasu” cytuje Johna Colemana: „Komitet 300” rozkazał Klubowi Rzymskiemu zniszczenie Kościoła katolickiego oraz przygotowanie warunków do interwencji sowieckiej w Polsce. Solidarność była tworem Zbigniewa Brzezińskiego z Komitetu 300. To Brzeziński wybrał nazwę tego „związku zawodowego”, wytypował jego organizatorów i przywódców. Nigdy „Solidarność” Brzezińskiego i jego kumpli z Klubu Rzymskiego nie była „ruchem pracy”. Była to masowa, populistyczna organizacja stworzona po to, aby wywołać zmiany w bloku sowieckim, absolutnie konieczne do kontynuowania budowy Jednego Rządu Światowego”.
Jerzy Holzer w książce „Solidarność 1980-1981” pisze, że nazwę związku „Solidarność” na zjeździe w Gdańsku zaproponował Karol Modzelewski. 17 września 1980 r. do Gdańska zjechali się przedstawiciele Międzyzakładowych Komitetów Założycielskich, Międzyzakładowych Komitetów Robotniczych i Międzyzakładowych Komisji Robotniczych z całego kraju. Zapadły tam wówczas decyzje o utworzeniu jednego związku. Przyjęto propozycję Modzelewskiego, aby nosił on nazwę Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego „Solidarność” (Jerzy Holzer, „Solidarność 1980-1981”, Wydawnictwo Krąg, Warszawa 1984). K. Modzelewski mógł być wcześniej wytypowany, obok innych, przez Brzezińskiego.
Już w latach 60. XX w. Brzeziński pracując w Departamencie Stanu ds. Planowania Polityki Rady opracował strategię pokojowego zaangażowania USA w celu osłabienia bloku sowieckiego. W latach 1977-1981 był doradcą do spraw bezpieczeństwa prezydenta Cartera i w tym czasie wywierał znaczący wpływ na amerykańską politykę zagraniczną. Podczas pracy w Białym Domu podkreślał rolę praw człowieka, jako środka ideologicznej ofensywy przeciwko ZSRR. W celu osłabienia ZSRR, zachęcał dysydentów w Europie Wschodniej, aby walczyli głównie o poszanowanie praw człowieka.
W październiku 1966 roku wprowadził do amerykańskiej strategii politykę odprężenia przed zjednoczeniem Niemiec, które było celem polityki amerykańskiej. Przejawem polityki odprężenia w stosunkach Wschód-Zachód było spotkanie 35 państw europejskich, USA i Kanady w Helsinkach w dniach 30 lipca do 1 sierpnia 1975 roku. Był to rezultat osiągnięcia równowagi militarnej między USA a ZSRR. Oba te mocarstwa zrezygnowały z prób osiągnięcia dominującej pozycji na świecie. Obrady zostały uwieńczone podpisaniem Aktu Końcowego KBWE. Zawarto w tym dokumencie między innymi potwierdzenie nienaruszalności granic, oraz przepisy o poszanowaniu praw człowieka.
Departament Stanu USA był zaniepokojony udzieleniem przez Brzezińskiego poparcia dla dysydentów w Niemczech Wschodnich. Administracja amerykańska miała żywo w pamięci krwawo stłumione powstanie w NRD, które wybuchło 16 czerwca 1953 roku, po tym jak rząd ogłosił podniesienie norm wydajności dla pracowników o 10 proc. W przeszło 200 miastach wybuchły strajki, a na ulicach doszło do starć z policją. Władze NRD stłumiły powstanie przy pomocy jednostek Armii Czerwonej ściągniętych z baz radzieckich na terytorium NRD. Brzeziński postulował zaangażowanie USA w popieranie antysowieckiej partyzantki w Afganistanie i antykomunistycznego ruchu Solidarność w Polsce.
Dążono więc do zjednoczenia Niemiec, ale bez angażowania opozycji w NRD. Nie chciano narażać Niemców w NRD, grano więc na wywołanie powstania w Polsce.
Celem polityki amerykańskiej nie była wolna, niepodległa Polska, lecz zjednoczenie Niemiec. Z. Brzeziński w książce „Wielka szachownica” o zjednoczeniu Niemiec pisze: „Jednakże zjednoczenie Niemiec zmieniło rzeczywiste parametry polityki europejskiej. Była to porażka geopolityczna Rosji, a zarazem Francji. Zjednoczone Niemcy nie tylko przestały podporządkowywać się Francji pod względem politycznym, lecz automatycznie wyrosły na niekwestionowaną główną potęgę Europy Zachodniej, a nawet częściowo mocarstwo światowe, zwłaszcza dzięki swoim ogromnym wkładom finansowym, które przekazują kluczowym instytucjom międzynarodowym. Te nowe warunki doprowadziły do pewnych zgrzytów w stosunkach francusko-niemieckich, ponieważ Niemcy zaczęły wyrażać i otwarcie propagować swoja własną wizję przyszłej Europy, w której byłyby partnerem Francji, nie zaś jej protegowanym”.
————————————————
John Coleman (ur. 1935) jest autorem i analitykiem spraw świata. Jest byłym brytyjskim oficerem MI6. Napisał kilka książek i liczne prace w tym analizę struktury władzy na świecie. Pisarz twierdzi, iż mając dostęp do poufnych danych odkrył istnienie siatki, pod której kontrolą znajduje się cały świat. Ludzie ci, dysponujący ogromnymi majątkami, wpływają na historię i życie codzienne. Jeden z ich planów zakłada redukcję liczby ludności i utworzenie jednego ogólnoświatowego państwa. Twierdzi on, że stosunkowo niewielka grupa ludzi działa w komitecie, który nazywa się „Komitet 300” i stanowi światowy rząd. Napisał i wydał książkę „Hierarcha konspiratorów: Komitet Trzystu”.
Prymas Polski, Sługa Boży Stefan kardynał Wyszyński zwracając się do delegacji „Solidarności Wiejskiej” 6 lutego 1981 roku powiedział:
„Mówiłem tu przed chwilą z panem Wałęsą i delegacją z Bielska Białej, że ruch, który zrodził się w Polsce – odnowy moralnej i społecznej – jest wybitnie polski. Ten ruch musi służyć przede wszystkim sprawie Polski, to znaczy ludności polskiej, czy to będzie ludność rolnicza, czy robotnicza, dla zaspokojenia jej potrzeb. Trzeba się strzec, żeby się nie wplątali tacy ludzie, którzy mają inne założenia, którzy są gdzieś uzależnieni i chcą przeprowadzić nie polskie sprawy. Trudno to po nazwisku wymieniać. Ludziom tym zależy na tym, aby Polskę wplątać w jakieś sytuacje polityczne” (Stefan Kardynał Wyszyński, „Kościół w służbie Narodu”, Rzym 1981). Niestety, Wałęsa nie posłuchał Prymasa kardynała Wyszyńskiego. Natomiast zaatakowało Prymasa skrajne skrzydło Solidarności.
Jędrzej Giertych w Londynie, członek emigracyjnego SN, w latach 1969-1988 redagował i wydawał pismo „Opoka”, które rozsyłał po ośrodkach polonijnych i do Kraju (ukazało się 21 numerów). Jędrzej Giertych na łamach „Opoki” w 1978 r. przestrzegał przed Adamem Michnikiem, działaczem opozycyjnego KOR, jako bardziej szkodliwym niż rządzący wtedy komuniści.
„Solidarność” była finansowa przez USA. Lane Kirkland (1922-1999), amerykański działacz związkowy, w latach 1979-1995 przewodniczący centrali „American Federation of Labor – Congress of Industrial Organizations” (AFL-CIO), pomagał finansować „Solidarność”. We współpracy z administracją Reagana, Kirkland zaangażował centralę w pomoc polskiemu ruchowi „Solidarności”, łącznie przekazując ponad 6 milionów dolarów amerykańskich w gotówce i wyposażeniu
Lene Kirkland nie był jedynym, który zaangażował się w pomoc dla Solidarności. Prezydent Reagan podjął decyzję dotyczącą przekazania 200 mln dolarów dla „Solidarności”. Pieniądze te jednak nigdy nie dotarły do Solidarności, ponieważ gdzieś po drodze zaginęły. Później sprawa ta stała się przedmiotem starcia pomiędzy doradcą prezydenta Reagana prof. Richardem Pipesem, a byłym doradcą prezydenta Jimmy Cartera, Zbigniewem Brzezińskim. Pipes przypuszczał, że duże pieniądze zostały przekazane Solidarności kanałami CIA. Pipes żądał od Brzezińskiego odpowiedzi na pytanie, co stało się z tymi pieniędzmi, skoro nigdy nie trafiły one w całości bezpośrednio do Solidarności. Na to pytanie Brzeziński nigdy nie odpowiedział.
To Stany Zjednoczone stały za projektem przejęcia wpływów w pokomunistycznej Europie Środkowo-Wschodniej poprzez jej gospodarcze uzależnienie, a Soros był tu głównym ich aktorem. Program Sorosa, który wdrażał Balcerowicz, polegał głównie na podporządkowywaniu polskiej gospodarki zaleceniom Międzynarodowego Funduszu Walutowego i radom harwardzkiego profesora Jeffrey’a Sachsa. „Terapia szokowa” zastosowana przez Sorosa, Sachsa i Balcerowicza była oszustwem, bo pozostawała w bezpośrednim konflikcie z pragnieniami przeważającej większości wyborców, którzy oddali 4 czerwca 1989 r. swoje głosy na „Solidarność”. Naród polski został oszukany. Polska została sprzedana USA za „judaszowskie srebrniki”.
Nikt nikomu nie daje pieniędzy za darmo. „Solidarność” była finansowana przez USA. Pytanie: czy w interesie Polski, czy w interesie USA. Jeżeli ktoś myśli, że w tamtych czasach Stany Zjednoczone chciały pomóc Polsce, to jest w błędzie, ponieważ w polityce na ma sentymentów, natomiast jest brutalna walka o polityczne i gospodarcze interesy. Wygrywa sprytniejszy, czyli ten który bardziej oszuka. To od Machiavellego przyjęto hasło „Cel uświęca środki”. Celem polityki amerykańskiej, po trupie Polski, było szybkie zjednoczenie Niemiec.
W Bukareszcie w dniach 1-3 grudnia 1980 roku odbyło się spotkanie ministrów państw Układu Warszawskiego, na którym zaproponowano zorganizowanie wspólnych manewrów pod kryptonimem „Sojuz 80”. 8 grudnia 1980 r. pod pozorem ćwiczeń koalicyjnych na teren Polski miało wkroczyć osiemnaście związków taktycznych (piętnaście dywizji Armii Radzieckiej, w tym dywizja powietrznodesantowa, dwie dywizje Czechosłowackiej Armii Ludowej i jedna Narodowej Armii Ludowej NRD). Wraz z dwiema dywizjami radzieckimi stacjonującymi w Polsce zgrupowanie inwazyjne liczyłoby dwadzieścia dywizji wojsk lądowych. Kategoryczny sprzeciw przywódców PRL i naciski państw NATO, głównie USA, spowodowały, że radziecki sztab generalny oficjalnie odstąpił od realizacji organizowania tych manewrów wojskowych. Jednak 16 marca 1981 r. rozpoczęły się na terytorium Polski, Czechosłowacji, NRD i ZSRR manewry wojskowe „Sojuz ’81”, które trwały do 7 kwietnia 1981 roku. Decyzję o ich zakończeniu podjął sekretarz generalny KC KPZR Leonid Breżniew, gdyż Jimmy Carter, prezydent USA, wystosował do niego ostrzegawczą depeszę.
Autorzy w wydanym w 1984 r. przez Niezależny Ośrodek Myśli Politycznej w ramach Zeszytów Edukacji Narodowej opracowaniu pt. „Polska lat osiemdziesiątych. Analiza stanu obecnego i perspektywy rozwoju sytuacji politycznej w Polsce”, piszą: Po śmierci Bieruta, „generalny kierunek rozwoju w Polsce nie był zgodny z życzeniami władców Kremla, a każda kolejna polska ekipa była – z radzieckiego punktu widzenia – gorsza od poprzedniej. Powstanie „Solidarności”, wieńczące pasmo radzieckich niepowodzeń w Polsce, było dla Rosjan katastrofą i nigdy nie mieli oni co do tego wątpliwości. Nie poczynili jednak w odpowiednim momencie wystarczających kroków dla ratowania polskiej gospodarki, nie podtrzymali upadającej ekipy Gierka, pozwolili nawet na rejestrację Solidarności”.
9 lutego 1981 r. na VIII Plenum KC partii postanowiono wysunąć na premiera gen. Jaruzelskiego. Dwa dni później, 11 lutego, Sejm powołał go na stanowisko premiera (premier od 11 lutego 1981 do 6 listopada 1985, oraz w latach 1981-1989 I sekretarz KC PZPR). Następnego dnia premier złożył oświadczenie o przewidywanych kierunkach działania Rządu. Jego wystąpienie miało charakter ugodowy, prosił o zaniechanie akcji strajkowych, o 3 miesiące pracowitych dni – 90 dni spokoju. Trzeba pamiętać, że od 1974 r. rozpoczął się w Polsce kryzys gospodarczy, wzrastało zadłużenie zagraniczne. Mimo to nie wstrzymano inwestycji, które w latach 1977-78 wzrastały. Sytuacja gospodarcza Polski z roku na rok się pogarszała. Zadłużenie Polski w krajach kapitalistycznych doszło w 1980 r. do takiego poziomu, że całość wpływów z eksportu wolnodewizowego nie wystarczała nawet na bieżącą obsługę długów, nie mówiąc już o utracie możliwości spłacenia zadłużenia w jakiejkolwiek perspektywie czasowej. Strajki pogłębiały kryzys.
Solidarność przyjęła wybór Jaruzelskiego na premiera życzliwie. Od 16 marca 1981 r. trwały manewry „Sojuz ‘81”, już następnego dnia, 17 marca, marszałek Kulikow spotkał się z Kanią i gen. Jaruzelskim. 12 marca zarząd wojewódzki rolniczej „Solidarności” w Bydgoszczy ogłosił pogotowie strajkowe. 16 marca w Bydgoszczy do zajętego przez strajkujących budynku przybyli przedstawiciele zjednoczonego (na zjeździe poznańskim 8-9 marca) NSZZ Rolników Indywidualnych „Solidarność” z przewodniczącym Kułajem na czele. Utworzono Ogólnopolski Komitet Strajkowy. Najważniejsze z żądań dotyczyło uznania przez rząd wiejskiej „Solidarności” za „społeczno-zawodowego reprezentanta rolników indywidualnych” (Jerzy Holzer, Solidarność 1980-1981, Wydawnictwo Krąg, Warszawa 1984). Trzy dni po rozpoczęcia manewrów „Sojuz ‘81”, 19 marca 1981 r. wystąpiła tzw. prowokacja bydgoska. Milicja interweniowała brutalnie. W rezultacie trzy osoby doznały obrażeń i znalazły się w szpitalu.
W oświadczeniu Krajowej Komisji Porozumiewawczej (KKP) zawarta była interpretacja wydarzeń bydgoskich: „Akcja, jaka miała miejsce 19 marca 1981 r. jest oczywistą prowokacją wymierzoną w rząd premiera Jaruzelskiego” (Jerzy Holzer, Solidarność 1980-1981, Wydawnictwo Krąg, Warszawa 1984). MKZ w Bydgoszczy ogłosił , aby 20 marca odbył się dwugodzinny strajk protestacyjny. KKP akceptowała decyzję o strajku. Do protestu dołączył region toruński. 22 marca odbyły się rozmowy przedstawicieli rządu z przywódcami Solidarności i doradcami. Nie doszło do uzgodnień, natomiast ustalono, że ponowne spotkanie odbędzie się 25 marca. 23 marca w Bydgoszczy zebrała się KKP. Posiedzenie odbywało się w dużym napięciu. Wałęsa nie krył swego niezadowolenia z błędów popełnionych przez bydgoską „Solidarność”. Mówił, że „akcja rolników z Bydgoszczy była zaskoczeniem dla KKP, na sesję WRN zaproszenie dostało 6 osób, a przyszło dużo więcej, chyba niepotrzebnie” (Jerzy Holzer, Solidarność 1980-1981, Wydawnictwo Krąg, Warszawa 1984).
Wystąpienie Wałęsy otworzyło najważniejszą część obrad, podczas których rozważono plany dalszego działania. Wielu członków KKP parło do ustalenia bliskiego i nie poprzedzonego krótkim strajkiem ostrzegawczym terminu strajku generalnego. W końcu ustalono, że w razie niepowodzenia rozmów z rządem przeprowadzić czterogodzinny strajk ostrzegawczy 27 marca, a ile nie wpłynie on na zmianę stanowiska rządu, 31 marca rozpocząć okupacyjny strajk generalny. Na spotkaniu z rządem jednak nie doszło do porozumienia. 27 marca odbył się czterogodzinny strajk ostrzegawczy. Wieczorem wznowiono w Warszawie rozmowy między rządem a „Solidarnością”. Rezultat spotkania był niewielki. 29 marca rozpoczęło się plenum KC PZPR. Obrady były burzliwe.
W nocy z 29 na 30 marca Krajowy Komitet Strajkowy uznał, że sytuacja ulega zasadniczej zmianie i pojawia się możliwość szybkiego porozumienia. 30 marca w Warszawie doszło do nieoficjalnych negocjacji. Powołany wcześniej „zespół dobrych usług” Gieysztora, Szaniawskiego i Święcickiego, spotkał się z przedstawicielami rządu i „Solidarności”.
Tego dnia przywódcy „Solidarności” spotkali się też z Prymasem kardynałem Stefanem Wyszyńskim. Według streszczenia zapisu magnetofonowego przedstawionego później na posiedzeniu KKP, prymas „widzi, że sytuacja się komplikuje, nie tylko w wymiarze krajowym”, zadaje sam sobie pytanie, „czy lepiej z narażaniem naszej wolności i życia już dziś osiągnąć postulaty, jak najsłuszniejsze, czy też tylko niektóre, inne – nie rezygnując – odłożyć na później”. Kardynał Wyszyński sądził w szczególności, że należy odłożyć żądania personalne, na razie za najważniejsze uznać żądania instytucjonalne – takie jak gwarancje bezpieczeństwa i dostęp do środków masowego przekazu, zwłaszcza zaś legalizacja rolniczej „Solidarności”. Prymas przestrzegał: „Strajk generalny łatwo zacząć, lecz trudno skończyć” (Jerzy Holzer, Solidarność 1980-1981, Wydawnictwo Krąg, Warszawa 1984).
Wreszcie strona rządowa i „Solidarność” doszli do porozumienia. Gwiazda ogłosił w telewizji komunikat o zawieszeniu strajku generalnego, który miał się rozpocząć następnego dnia. Cała Polska odetchnęła.
W kwietniu i maju władze poszły na wiele ustępstw, zwłaszcza w skali lokalnej, ale też w skali krajowej. 12 maja 1981 r. Sąd Wojewódzki w Warszawie zarejestrował NSZZ Rolników Indywidualnych „Solidarność”. Skończył się ostatecznie wielomiesięczny okres starć i napięcia wokół tej sprawy.
Maciej Giertych w biuletynie „Opoka w Kraju” napisał: „To, że w Polsce poleje się krew, oraz to, że obiecywano NRD za udział w opanowaniu Polski, obszar na zachód od linii Szczecin-Katowice. O ustaleniach między ZSRR a NRD pisały gazety RFN: „Die Bunte” 25 lutego 1982 i „National-Zaitung 2 kwietnia 1982” (Maciej Giertych, „Opoka w Kraju”, nr 72(93) kwiecień 2010).
Radzieckie władze, uwikłane w kłopoty w Afganistanie oraz na trudną do przewidzenia postawę Chin, zrezygnowały w końcu z interwencji w Polsce. Naciskał na nią jeszcze tylko Erich Honecker, I sekretarz KC w NRD. Na pewno nie kierowały nim motywy tzw. socjalistycznego internacjonalizmu. Bądź, co bądź niemieckie wojsko mogło za przyzwoleniem ZSRR wkroczyć na polskie ziemie zachodnie (Janusz Dobrosz, „Zniewalanie Polski”, Wydawnictwo „NORTOM”, Wrocław 2006). O takim scenariuszu wówczas się mówiło. Zagrożenie agresją wojsk NRD i Czechosłowacji trwało aż do wiosny 1982 r.
O zamierzonej interwencji enerdowskiej świadczy dobitnie penetracja Polski przez enerdowskie Stasi już od pierwszych chwil powstania „Solidarności”. Do dziś nie wiadomo, kto spowodował wejście Stasi do Polski. Prawdopodobnie agenci Stasi mieli rozpoznać „Solidarność” i zabezpieczyć pobyt wojsk enerdowskich na terytorium Polski.
Najważniejszą rolę w działalności operacyjnej Stasi w Polsce odgrywał Wydział Główny II Ministerstwa Bezpieczeństwa Państwowego (MfS-Hauptabteilung II), czyli kontrwywiad. Do jego zadań należały: koordynacja współpracy z partnerskimi służbami, demaskowanie rezydentur i poszczególnych agentów państw należących do NATO ze szczególnym uwzględnieniem RFN, a także informowanie
kierownictwa partyjnego i państwowego NRD o zjawiskach ważnych z punktu widzenia bezpieczeństwa państwowego. Już 8 września 1980 roku, na mocy porozumienia z władzami polskimi, rozpoczęła działalność Grupa Operacyjna Warszawa (Operationsgruppe Warschau, OGW), której oficerowie zwerbowali setki agentów. Do jej zadań należało: „zapewnienie stałych oficjalnych kontaktów z polskimi organami bezpieczeństwa, koordynacja tajnych działań w przedstawicielstwach NRD w Polsce, łącznie z werbowaniem nowych tajnych współpracowników, rozpoznanie i opracowanie współpracowników tajnych służb w przedstawicielstwach krajów nie socjalistycznych w Polsce oraz stała analiza sytuacji wewnętrznej”
Dlaczego IPN nie podejmuje tego wątku? Agenci Stasi przebywający w Polsce mogli realizować niemieckie cele, mogli robić też prowokacje. Jeżeli nie było zagrożenia interwencją obcych wojsk, to skąd wzięli się agenci Stasi w Polsce?
Stanisław Kania w grudniu 1980 r. został po Gierku I sekretarzem PZPR (od 6 września 1980 do 18 października 1981 I sekretarz KC PZPR). Według Moskwy kolejna polska ekipa pod przewodnictwem Kani i Jaruzelskiego była jedną z najgorszych.
Erich Honecker (NRD) tłumaczył we wrześniu 1981 r. Fidelowi Castro (Kuba): „Kania jest elementem chwiejnym, któremu nie można zaufać. On przeszkadza nam w udzieleniu mu pomocy. (…) Obecny bieg wydarzeń w Polsce obciąża konto Kani, który współpracuje z Solidarnością i klerem katolickim” (http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/historia/1533463,1,stanislaw-kania-przeciwnik-stanu-wojennego.read).
Notatka służbowa ze spotkania Leonida Breżniewa, Ericha Honeckera i Gustawa Husaka na Kremlu 16 maja 1981 r. Druga: Zapis spotkania tow. Breżniewa z tow. Honeckerem na Krymie 3 sierpnia 1981 r. Obie pochodzą ze źródeł amerykańskich. Notatki znajdują się w Woodrow Wilson International Center for Scholars w Waszyngtonie w dokumentach zamieszczonych w opracowaniu „Cold War International History Project Bulletin 11” dotyczącymi stanu wojennego w Polsce.
16 maja 1981 r. na Kremlu doszło do spotkania Leonida Breżniewa, Ericha Honeckera i Gustawa Husaka, oraz do spotkania Breżniewa z Honeckerem na Krymie 3 sierpnia 1981 roku. Rozmowy dotyczyły Polski.
Breżniew mówił: „Sytuacja w Polsce uległa dalszemu pogorszeniu. Partia nie tylko jest atakowana przez „Solidarność”, lecz także znajduje się w stanie rozpadu spowodowanym przez wewnętrzne sprzeczności”. Oceniał, że „polscy przywódcy drżą ze strachu, wpatrują się jak zahipnotyzowani w „Solidarność”, nie podejmując żadnych konkretnych działań”.
Honecker: „Ze wszystkich dyskusji i przedłożonych nam materiałów wynika, że PZPR znajduje się w morderczym uścisku kontrrewolucji”. Honecker przypomniał, ze Kania i Jaruzelski otrzymali wiele dobrych rad. Powiedział: „Niestety,należy stwierdzić, że nie tylko nie skorzystali z owych rad, lecz swoimi działaniami wspomogli ogromny proces rozkładu w partii i w aparacie państwowym”.
Husak. „My także jesteśmy wielce zaniepokojeni rozwojem wydarzeń w Polsce, sytuacją PZPR i socjalizmu w tym kraju. Jest dość dowodów, że sprawy idą w złym kierunku. W rezultacie dobrzy komuniści nie widzą perspektyw”. Dodał wymownie, że „wróg zawsze działa z wielką siłą. My zaś za bardzo zważamy na dyplomację i protokół”.
Honecker przypomniał, że rozwój wydarzeń w PRL nie jest tylko kwestią wewnętrzną Polski, lecz sprawą całej wspólnoty socjalistycznej. „Nie wolno zapominać, że radziecka grupa wojsk w Niemczech utrzymuje komunikację przez Polskę.
Breżniew: „kryzys w Polsce poważnie wstrząsnął społeczeństwem. Ludzie są zdezorientowani. Znaczna ich część znalazła się pod wpływem demagogów i krzykaczy z kontrrewolucyjnego skrzydła „Solidarności”. Poinformował, ze w kierownictwie radzieckim jest grupa ludzi: Susłow, Andropow, Gromyko, Ustinow, Archipow i Rusakow, którzy codziennie bacznie śledzą sytuację w Polsce.
Honecker: „Doszliśmy do wniosku, że złożona sytuacja na zjeździe partii odzwierciedla sytuację w PZPR i w Polsce. W naszej ocenie jest oczywiste, że siły marksistowsko-leninowskie w PZPR stanowią mniejszość i nie są w stanie zapobiec prawicowemu odchyleniu”. Honecker nie pozostawił na bratniej partii suchej nitki referując przebieg jej IX Zjazdu: „Nasza delegacja powróciła mając wrażenie, że PZPR jest wewnętrznie rozdarta i niezdolna do walki, jako partia nieustannie traci swój marksistowsko-leninowski charakter. Jak pokazuje analiza, siły prawicowe umocniły swoje pozycje w KC, Politbiurze i Sekretariacie KC. Ponad 40 proc. członków i kandydatów do KC należy do ,,Solidarności”, trzej z nich są członkami KOR”. Honecker nie krył też ponurych obaw, co do przyszłości oceniając, że „Zjazd partii nie dostarczył ani tymczasowych ani długofalowych programów. Siły rewizjonistyczne mówią otwarcie o nowym polskim modelu socjalizmu, który będzie miał międzynarodowy wpływ. Nie wolno nam lekceważyć możliwości, że polska choroba będzie się rozszerzać”.
We wrześniu 1981 r. odbyła się pierwsza tura I Krajowego Zjazdu Delegatów NSZZ Solidarność. Obradowało na nim prawie 900 działaczy reprezentujących 9,5 mln związkowców z całego kraju. W czwartym dniu obrad delegaci uchwalili m.in. „Posłanie do ludzi pracy Europy Wschodniej”, w którym wzywali robotników państw bloku wschodniego do tworzenia związków zawodowych. Dla władz brzmiało to jak wezwanie do rewolucji.
Grzegorz Palka z radykalnej grupy łódzkiej w swoim wieczornym przemówieniu powiedział: „Od dłuższego czasu Związek drepcze w miejscu, ponieważ wydarł władzy wszystko to, co było do wydarcia metodami umiarkowanego nacisku. Od Porozumienia Warszawskiego jesteśmy w impasie, bo zrezygnowaliśmy z konfrontacji. To wyznacza granice postępowania. Wiemy, ze poza nią są na przykład wolne wybory. Ryzyko konfrontacji utrzyma się, dopóki utrzymuje się kryzys. Związek powinien przeanalizować swoje szanse w ewentualnym konflikcie po to, by świadomie wybrać płaszczyznę możliwego konfliktu i przemyśleć, jak zmienić niekorzystny dla nas układ sił” (Jerzy Holzer, Solidarność 1980-1981, Wydawnictwo Krąg, Warszawa 1984).
Radykałowie z Solidarności parli do konfrontacji z władzą. Bardzo prowokacyjne były wystąpienia niektórych członków Komisji Krajowej Solidarności na posiedzeniu 3 grudnia 1981 r. w Radomiu. Rulewski przedstawiał propozycję cofnięcia mandatu zaufania rządowi Jaruzelskiego. Bujak sądził, że PZPR nie daje gwarancji lojalnego partnerstwa i wykluczał zagwarantowanie jej z góry większości w przyszłym sejmie. Kosmowski wypowiadał się natomiast za powołaniem rządu tymczasowego w momencie konfrontacji. Jaworski spodziewał się, że wojsko i milicja przejdą na stronę Solidarności. Modzelewski zakończył swoje wystąpienie słowami: „Bój to będzie ich ostatni” (Jerzy Holzer, Solidarność 1980-1981, Wydawnictwo Krąg, Warszawa 1984).
W dniach 25-26 listopada 1981 roku obradowała 181 Konferencji Episkopatu Polski. W wydanym komunikacie napisano: „Kraj nasz znajduje się w obliczu wielu niebezpieczeństw, przemieszczają się nad nim ciemne chmury, grożące bratobójczą walką”. 8 grudnia 1981 prymas Józef Glemp wysłał listy do gen. Wojciecha Jaruzelskiego i Lecha Wałęsy. W liście do Wałęsy Prymas pisał o „narastających złowrogich nastrojach w naszym społeczeństwie, których rozładowanie wielu dopatruje się w konfrontacji”.
Podczas obrad Krajowej Komisji „Solidarności” w Gdańsku w dniach 11-12 grudnia 1981 r. bardziej ofensywni działacze i eksperci poszukiwali metod, które doprowadzą do upadku rządu. Rulewski zostawia rządowi alternatywę „albo staniecie do walki i my wam przypieprzy, a jak stchórzycie i nie staniecie do walki i tak wam przypieprzymy”
Krajowa Komisja Solidarności badała nastroje społeczne. Ludwik Dorn zreferował wyniki ankiety przeprowadzone przez Ośrodek Badań Społecznych przy regionie Mazowsze. Niemal połowa członków „Solidarności” przeciwna była konfrontacji z władzami. Jedna trzecia skłaniała się ku poważnym ustępstwom. Nie należący do „Solidarności” byli jeszcze bardziej skłonni do podporządkowania się rządowi” (Jerzy Holzer, Solidarność 1980-1981, Wydawnictwo Krąg, Warszawa 1984). Świadczy to dobitnie, że członkowie KK parli do konfrontacji z władzą, dlatego zlecili te badania. W Polsce miała polać się krew.
Na ten temat jest znacząca i szokująca wypowiedź Jerzego Giedroyca, red. Paryskiej „Kultury”. Krzysztofa Kozłowskiego, wówczas zastępcę redaktora naczelnego „Tygodnika Powszechnego”, stan wojenny zastał we Francji, gdzie odwiedził Jerzego Giedroyca. W rozmowie Giedroyc powiedział zdecydowanie: „Jeżeli to nie spłynie krwią to nie pozostanie nic. Chcę Polaków przy broni. Nie można obalać stanu za dwa grosze i dwie krople krwi. To musi więcej kosztować. Jeżeli to krwią nie spłynie to nie pozostanie nic. To wszystko zgnije na parę pokoleń (Onet, „Odtajniono akta o sytuacji w Polsce z 1981 roku. Polska, NATO, Stan wojenny”, dn. 13 grudnia 2011r.). Nie ma już tej strony, albo wygasło, albo została zlikwidowana. I pomyśleć tylko, że ten człowiek był „guru” dla opozycji, a obecnie dla tzw. „elit” III RP.
Marszałek Senatu RP Bogdan Borusewicz podczas wizyty w Wilnie w marcu 2015 r. skrytykował Waldemara Tomaszewskiego, lidera Akcji Wyborczej Polaków na Litwie, za przypięcie wstęgi gieorgijewskiej. Marszałek Borusewicz przyznał też, że cała elita III RP odwoływała się do myśli Jerzego Giedroycia i Juliusza Mieroszewskiego. Podczas spotkania z Polskim Klubem Dyskusyjnym w Wilnie powiedział: „Cała polska elita, która obejmowała władzę w 1989 roku, a była to antykomunistyczna opozycja, była w dużej mierze wychowana na paryskiej „Kulturze”. Na Giedroyciu i Mieroszewskim, dla których wsparcie niepodległości Litwy, Ukrainy i Białorusi było taką żelazną zasadą”. Jerzy Holzer w książce „Solidarność 1980-1981” podaje, że Bogdan Borusewicz był członkiem KOR.
Autorzy w wydanym w 1984 r. przez Niezależny Ośrodek Myśli Politycznej w ramach Zeszytów Edukacji Narodowej opracowaniu pt. „Polska lat osiemdziesiątych. Analiza stanu obecnego i perspektywy rozwoju sytuacji politycznej w Polsce”, o ewentualnym konflikcie zbrojnym piszą, że „Rosjanie mogliby stanąć wobec konieczności nie tylko tej samodzielności, jaką Polska jeszcze ma w ramach „obozu”, lecz dokonania posunięć w rodzaju represji, wysiedleń itp. Jest jednak niewątpliwe, że samodzielność władz polskich (niezależnie od składu personalnego ekipy rządzącej) zostałaby zredukowana niemal do zera, zorganizowana wedle zasad komunizmu wojennego gospodarka polska musiałaby zostać podporządkowana interesom imperium, a cały system polityczny PRL – w maksymalnym stopniu zostałby upodobniony do systemu radzieckiego. Krótko mówiąc, Polska – tak samo jak inne kraje satelickie – jeśli nawet nie formalnie, to faktycznie stałaby się po prostu prowincją imperium”. Według Autorów, była więc jakaś „samodzielność władz polskich”.
Przeobrażenia, które dokonały się w Polsce po okrągłym stole w 1989 r. nie doprowadziły ani do politycznego, ani do gospodarczego postępu, a wręcz cofnęły Polskę w rozwoju. Natomiast zyskał kapitał obcy, któremu nie tylko na rozwoju Polski nie zależy, ale który potężnej Polski nie chce. Polska padła ofiarą neokolonializmu, i stała się krajem już nie trzeciego, czwartego ale piątego świata. W latach 90. XX wieku Polska zanotowała największy wzrost ubóstwa spośród wszystkich 175 państw sklasyfikowanych przez ONZ-towski program rozwoju UNDP. Kojarzyła się z biednymi krajami Afryki. Żadne państwo nie będzie zainteresowane budową silnej Polski, musimy to sobie wybić z głowy raz na zawsze. Niech przykładem będzie fakt, że za symboliczny koniec Jałty uznaje się nie dokonania „Solidarności”, lecz zburzenie muru berlińskiego, który nastąpił w nocy z 9 na 10 listopada oraz zjednoczenie Niemiec 3 października 1990 r.
Stanisław Kania w grudniu 1980 r. został po Gierku I sekretarzem PZPR (od 6 września 1980 do 18 października 1981 I sekretarz KC PZPR), od 11 lutego 1981 r. premierem był Wojciech Jaruzelski, a szefem MSW Czesław Kiszczak. Dla Stanisława Kani gen. Milewski był geniuszem wywiadu i kontrwywiadu. Łączyły ich bliskie kontakty. Potem Milewski chciał rozegrać sprawy zgodnie z wytycznymi Moskwy i w czerwcu 1981 r. na plenum KC miał obalić Kanię i Jaruzelskiego. Po tym zdarzeniu stosunki Kani i Milewskiego się ochłodziły. Przed tym słynnym plenum KC PZPR z Moskwy przyszedł list. Nie do Kani, nie do Jaruzelskiego, ale do Komitetu Centralnego PZPR, czyli ponad ich głowami. Był to list bez precedensu, z bardzo surową krytyką tego, co się w Polsce wówczas działo, a mianowicie, że dopuszcza się do głosu opozycję, że grozi utrata władzy, że toleruje się wrogą działalność Kościoła… Cały szereg tego typu uwag. W liście były wymienione tylko nazwisko Jaruzelskiego i Kani.
List ten był kolejnym ostrzeżeniem. Kierownictwo ZSRR powoływało się na trzykrotne poprzednie ostrzeżenia: 5. XII. 1980, 4. 03. 1981 r. 23.04.1980 r.
W ostatnim liście przywódcy ZSRR wymieniali szczególnie ważne problemy, o których była mowa w poprzednich ostrzeżeniach: zachowanie kontroli środków masowej informacji, umocnienie autorytetu organów bezpieczeństwa, milicji i armii, zmiana sytuacji wewnątrz partii i zahamowanie ruchu „struktur poziomych” – „narzędzia rozbijania partii”. Groźnie brzmiały dwa fragmenty listu. W pierwszym kierownictwo KPZR stwierdzało: „Pragniemy podkreślić, ze Stanisław Kania, Wojciech Jaruzelski i inni polscy towarzysze zgadzali się z naszym zdaniem we wszystkich podejmowanych kwestiach. Lecz w rzeczywistości wszystko pozostaje po staremu i do polityki ustępstw i kompromisów nie wniesiono żadnych korekt. Oddaje się jedną pozycję za drugą”. W drugim przypominano wypowiedź Breżniewa na lutowym XXVI Zjeździe KPZR: „Socjalistycznej Polski, bratniej Polski nie opuścimy w biedzie i nie damy jej skrzywdzić” (Jerzy Holzer, Solidarność 1980-1981, Wydawnictwo Krąg, Warszawa 1984).
Na wspomnianym wyżej plenum KC PZPR (czerwiec 1981) przeciw Jaruzelskiemu i Kani między innymi wystąpiło dwóch generałów, a mianowicie gen. broni Włodzimierz Sawczuk, członek KC PZPR, wcześniej szef Głównego Zarządu Politycznego WP i gen. broni Eugeniusz Molczyk, zastępca naczelnego dowódcy Zjednoczonych Sił Zbrojnych Układu Warszawskiego. Obaj zaatakowali ich z ogromną wściekłością. Na sali nastroje im sprzyjały.
Gen. Sawczuk powiedział: „Przecież nie pierwszy raz dzisiaj się mówi, iż niektórzy nasi towarzysze nie mają koncepcji działania. Dlaczego więc nie chcą tego pojąć. Dlaczego pozorują działania, które pogrążają kraj w dalszym chaosie i dezorganizacji” (Jerzy Holzer, Solidarność 1980-1981, Wydawnictwo Krąg, Warszawa 1984).
W czasie przerwy Tadeusz Grabski chcąc przechylić szalę na stronę partyjnego betonu, powołał się na towarzyszy radzieckich. Grabski obok Milewskiego (kandydat niektórych sił w Moskwie) był typowany na I sekretarza PZPR. Później jednak zwolennicy Jaruzelskiego i Kani zaczęli bronić ich polityki. Nie doszło do wystąpienia gen. Milewskiego i ta grupa agentów sowieckich przegrała.
W ośrodkach władzy PRL znajdowali się agenci o polskich nazwiskach, ulokowani jeszcze w latach stalinowskich przez NKWD. Kierowali się rosyjską rewolucyjną zasadą: im gorzej, tym lepiej. Jedną z najbardziej wpływowych osób w PRL był gen. Mirosław Milewski, który był człowiekiem Moskwy i był powiązany wcześniej z NKWD. Istnieje podejrzenie, że posługiwał się fałszywym życiorysem.
Przed drugą wojną światową w miasteczku Lipsk na Suwalszczyźnie mieszkała rodzina Milewskich. Mieli jednego synka Mirosława. Jego matka była nauczycielką. Kiedy do miasteczka wkroczyli Niemcy wymordowali cała rodzinę i spalili ich dom. W 1945 r. na Suwalszczyźnie i w Lipsku pojawiło się NKWD. Ich dowódca twierdził, że tu mieszkał i nazywa się Milewski. Jednak ludzie, którzy znali i pamiętali rodzinę Milewskich twierdzili, że oficer NKWD nie był Mirosławem, synem Milewskich (w audycji PR program I. o gen. Milewskim wypowiadali się ludzie z Lipska w 1991 r.). Jakim więc sposobem dokumenty rodziny Milewskich zamordowanych przez Niemców trafiły do NKWD. Wcześniej były w posiadaniu gestapo. Oficer ten po wojnie pozostał w Polsce i pełnił wiele różnych odpowiedzialnych funkcji państwowych. Założył nawet towarzystwo przyjaciół Lipska. Wybudowaną w miasteczku szkołę nazwano imieniem Milewskiej.
Jeden z doradców Czesława Kiszczaka twierdził, że miał w rękach teczkę gen. Mirosława Milewskiego założoną przez NKWD (Witold Bereś i Jerzy Skoczylas, „Generał Kiszczak mówi…”, Polska Oficyna Wydawnicza „BGW”, Warszawa 1991).
Według otrzymanych dokumentów po zamordowanej polskiej rodzinie, Mirosław Milewski twierdził, że urodził się 1 maja 1928 w Lipsku na Suwalszczyźnie. Prawdą natomiast jest fakt, że od lipca 1945 r. był funkcjonariuszem stalinowskiego aparatu bezpieczeństwa. Czy nie jest dziwne to, że miał wówczas 17 lat. Przeszedł wszystkie szczeble kariery. Zaczynał w Urzędzie Bezpieczeństwa w Augustowie, gdzie związany był z obławą augustowską. Od początku lat 60. XX w. Pracował w Wojewódzkim Urzędzie MSW w Białymstoku. W latach 70. był dyrektorem I Departamentu MSW, wiceministrem i ministrem MSW do 1981 r.
Gen. Mirosław Milewski w czasie porwania i zabójstwa księdza Jerzego Popiełuszki był członkiem Biura Politycznego i sekretarzem KC, miał nadzór polityczny nad wojskiem i MSW. Na te stanowiska został powołany w czasie IX zjazdu PZPR w 1981 r. W czasach komunistycznych rząd był marionetką, a rzeczywistą władzę sprawował Komitet Centralny PZPR. Czesław Kiszczak, w tamtym czasie minister MSW, wykonywał polecenia sekretarza KC.
Nie musiał też wiedzieć o innych działaniach podjętych przez sekretarza KC. Poza tym w MSW istniały nieformalne powiązania, układy, które najważniejsze były na szczeblu dyrektorów departamentów. Za Kowalczyka, a potem za Kiszczaka wiceministrem MSW był gen. Stachura. Ściągnął on z terenu Konrada Straszewskiego, który został dyrektorem IV Departamentu. On z kolei ściągnął do siebie Płatka, a potem Piotrowskiego, który był naczelnikiem w Łodzi. Wyróżniał się tam w bardzo prowokacyjnych akcjach. Potem Straszewski został wiceministrem, a dyrektorem departamentu IV został Płatek. Formalnie nadzorował departament IV Ciastoń, też wiceminister, ale Straszewski miał tam duże wpływy.
Stanisław Kania w grudniu 1980 r. został po Gierku I sekretarzem PZPR. Premierem został Wojciech Jaruzelski, a Czesław Kiszczak został ministrem MSW. Dla Stanisława Kani Milewski był geniuszem wywiadu i kontrwywiadu. Łączyły ich bliskie kontakty. Potem Milewski chciał rozegrać sprawy zgodnie z wytycznymi Moskwy i w czerwcu 1981 r. na plenum KC miał obalić Kanię i Jaruzelskiego. Po tym zdarzeniu stosunki Kani i Milewskiego się ochłodziły. Przed tym słynnym plenum KC PZPR z Moskwy przyszedł list. Nie do Kani, nie do Jaruzelskiego, ale do Komitetu Centralnego PZPR, czyli ponad ich głowami. Był to list bez precedensu, z bardzo surową krytyką tego, co się w Polsce wówczas działo, a mianowicie, że dopuszcza się do głosu opozycję, że grozi utrata władzy, że toleruje się wrogą działalność Kościoła… Cały szereg tego typu uwag. W liście były wymienione tylko nazwisko Jaruzelskiego i Kani. Na tym plenum przeciw Jaruzelskiemu i Kani między innymi wystąpiło dwóch generałów, a mianowicie gen. broni Włodzimierz Sawczuk, członek KC PZPR, wcześniej szef Głównego Zarządu Politycznego WP i gen. broni Eugeniusz Molczyk, zastępca naczelnego dowódcy Zjednoczonych Sił Zbrojnych Układu Warszawskiego. Obaj zaatakowali ich z ogromna wściekłością. Na sali nastroje im sprzyjały. W czasie przerwy Tadeusz Grabski chcąc przechylić szalę na stronę partyjnego betonu, powołał się na towarzyszy radzieckich. Później jednak zwolennicy Jaruzelskiego i Kani zaczęli bronić ich polityki. Nie doszło do wystąpienia gen. Milewskiego i jego frakcja agentów sowieckich przegrała. Milewski był kandydatem niektórych sił w Moskwie na I sekretarza PZPR.
Do dziś nie wiadomo, jaki był udział Milewskiego w pacyfikacji kopalni „Wujek”, która miała miejsce w związku z wprowadzeniem w Polsce stanu wojennego. 16 grudnia 1981 r. doszło do masakry górników strajkujących (strajk okupacyjny)) przeciw ogłoszeniu stanu wojennego. Podczas pacyfikacji siłami milicji oraz wojska i w wyniku strzałów oddziału ZOMO zginęło 9 górników, a 21 zostało rannych. Mirosław Milewski był wówczas członkiem Biura Politycznego i sekretarzem KC, miał nadzór nad wojskiem i MSW.
Górnicy zabici przez ZOMO w kopalni Wujek, 16 grudnia 1981 r. Fot. PAP/Inter.pl
Czesław Kiszczak, szef MSW, w maju 1984 roku, a więc na pięć miesięcy przed porwaniem księdza Jerzego Popiełuszki, wyciągnął na wierzch aferę „Żelazo”, tajnej akcji z lat 70. XX w. I Departamentu MSW, którego szefem był wówczas generał Mirosław Milewski. Objęła swym zasięgiem czasowym czterech byłych ministrów spraw wewnętrznych, kilku wiceministrów i kilkudziesięciu kierowniczych funkcjonariuszy MSW, i tym sposobem usiłował zniszczyć Milewskiego. Akcja „Żelazo” prowadzona była w latach 70. XX wieku w Zachodniej Europie. Polegała na przeniknięciu do przestępczych struktur i poprzez przestępczą działalność (napady rabunkowe, kradzieże, a nawet morderstwa – w jednej z takich „akcji” zginął francuski policjant) zdobywanie pieniędzy, złota (stąd kryptonim akcji), dzieł sztuki, a także samochodów. Z akcją „Żelazo” związani byli trzej bracia Janosze: Jan, Mieczysław i Kazimierz, którzy prowadzili przestępczą działalność w zamian za zapewnienie bezkarności w PRL oraz udział w zrabowanych łupach. Osoby związane z aferą „Żelazo” miały kontynuować działalność przestępczą w tzw. gangu młotkarzy.
Milewski od początku miał świadomość, że musi odejść ze wszystkich stanowisk: członka Biura Politycznego, sekretarza KC nadzorującego MSW i stosunki państwo-Kościół. Zagrożeni się poczuli jego bliscy przyjaciele w MSW, w tym płk Pietruszka, który należał do towarzystwa przyjaciół Lipska założonego przez Milewskiego. Prawdopodobnie towarzystwo przyjaciół Lipska był zasłoną dymną, za którą prowadzono całkowicie inną działalność. Kilka dni po porwaniu księdza Jerzego Popiełuszki Milewski został odwołany przez Jaruzelskiego, który wówczas był I sekretarzem PZPR. Zmarł 23 lutego 2008 r. w Warszawie.
===========================================================================================
Raport z Londynu na temat japońskiej przewagi przemysłowej w styczniowym numerze Liberty Bell (z roku 1983 – przypis) zadał pytanie, czy narody Europy i Ameryki Północnej, jakie są wciąż jeszcze w większości Białe, mogą coś skutecznego na to poradzić. Jest to, co oczywiste, całkiem chybione pytanie. Kluczowe jest w tej sprawie rozważenie kwestii – co, jeśli w ogóle cokolwiek, żydzi nakażą z tym zrobić swym aryjskim poddanym.
Artykuł potwierdza, tak samo jak brytyjski komentator, zasadniczy fakt: przeciętny robotnik w Japonii, nie istotne jak służebne lub pragmatyczne jest jego zadanie, „ma zmysł odpowiedzialności za swoją pracę, swego pracodawcę i swój kraj”. Artykuł ten jest w rzeczy samej dobry w treści, dopóki nie dojdziemy do jego finalnych akapitów, gdzie da się znaleźć stary dobrze znany skowyt na temat „Proroctwa z Biblii”, i co Jahwe zrobi dla każdego z nas (włącznie z australijskimi Aborygenami i afrykańskimi Pigmejami!), gdy tylko nie będziemy chcieć zaspokoić jego życzeń w sposób znany wyłącznie świątobliwym mężom.
Te ostatnie akapity zacytowały treść wypowiedzi japońskiego urzędnika. „Japończycy mogą wytwarzać produkt jednorodny i wyższej jakości, ponieważ Japończycy są rasą o względnie czystej krwi, i nie są tak wymieszaną rasą jak w USA”.
To stwierdzenie prostego i oczywistego faktu naturalnie wywołało histerię. Następne wydania the Journal zawierały pełne zgorszenia listy o “szokującym komentarzu” oraz oczywiście zgrzytanie zębami na temat „bigoterii” i „rasizmie”. Nie było wiadomo czy ten zestandaryzowany kubeł pomyj pochodził od żydów czy też od szlachetnych przygłupów; prawdopodobnie był produktem obu tych czynników.
Jako że Japończycy nie są humanitarnymi imbecylami, zapewne roześmieliby się na widok tych obłąkanych prawomyślnych barbarzyńców. A zatem co zrobią żydzi?
Standardową żydowską techniką zawłaszczania majątku całego świata, jaką dał im ich bożek, jest wywołanie u innych ras skundlenia się po to, aby sparaliżować swe ofiary i doprowadzić do stanu bezbronności. Czy żydzi tolerowaliby japońską supremację przemysłową, gdyby nadwerężała ona czerpanie korzyści z kolonii żydów w Europie i Północnej Ameryce, na których szczególnie opiera się obecnie finansowanie żydowskiego terroryzmu międzynarodowego i wojna przeciw rasom semickim na Bliskim Wschodzie?
Mistyfikacja żydowska, jaka była całkiem skuteczna przez wieki w utrzymywaniu umysłów chrześcijan w stanie ogłupienia, jest głupawą opowiastką o „diasporze” spowodowaną zdobyciem przez Rzymian Jerusalem w 70 r.n.e. i przejściowym stłumieniem przez nich żydowskiej rebelii w Palestynie. To rzekomo stało się przyczyną rozsiania się biednych, prześladowanych żydów po różnych krainach.
W istocie rzeczy, stolicą żydostwa w 70 r.n.e był Babilon, który znajdował się poza granicami Imperium Rzymskiego; ogromne hordy żydów żywiły się ciałem Egiptu, gdzie głupi Rzymianie nadali im nawet specjalne przywileje; i jak chełpią się sami żydzi, na długo przedtem pozakładali oni swe pasożytnicze kolonie w każdym regionie świata, w jakim mogli wygodnie kiwać i eksploatować naiwnych krajowców. Ich prawdziwa diaspora miała miejsce na wieki całe przed 70 r.n.e.
Żydzi mackami swej międzynarodowej rasy, sięgnęli do Chin w I wieku p.n.e., wg ich własnej tradycji, i pozostali tam jako siła, jakiej wpływów nie da się dokładnie określić. Chińscy żydzi, ze szczególną dla ich rasy zdolnością asymilowania się z innymi pod względem fizycznym, przy jednoczesnym zachowywaniu swej rasowej mentalności, są nie do odróżnienia od Mongołów, przynajmniej dla ludzi z Zachodu, a ich genetyczne odpowiedniki na Zachodzie chcą sprawić, abyśmy uwierzyli, że oni po prostu „zniknęli”.
Lecz kompetentny brytyjski dziennikarz, Graham Earnshaw, w czasie odwiedzin Kaifeng, prowincjonalnego miasta wewnątrz wielkich Chin donosił dla the Daily Telegraph (London) 01 czerwca 1982 r.:
„ostatnia synagoga…rozpadła się w latach 60-tych XIX wieku”, i że żydzi już dłużej nie dokonują obrzezania swego męskiego potomstwa, aby zjednać sobie względy ich krwawego bożka, nie gardzą jedzeniem wieprzowiny, a więc mięsa zwierzęcia, jakie było prawdopodobnie ich totemem, zanim Yahweh nie wydał zarządzenia o przejściu na dietę. Mr. Earnshaw przeprowadził wywiad z żydem, który nosił chińskie imię Shi, i który powiedział mu:
„Pod każdym względem jesteśmy tacy sami, jak Chińczycy, którzy mieszkają wokół nas. Wyglądamy tak samo, jemy i ubieramy się tak samo, lecz ja wciąż uważam siebie za żyda. Gdy mam wypełnić formularz, w którym mam określić swoją narodowość, wpisuję „żyd””.
Co więcej, Shi, chociaż nigdy nie wyjeżdżał z Chin, wytatuował na ramieniu liczbę, dokładnie w taki sam sposób, jak te cyfry, co rzekomo tatuowali na rękach żydów diaboliczni Niemcy. Teraz ci potatuowani mogą podwijać rękawy i pokazywać, jak to niemieccy partacze w jakiś dziwny sposób przeoczyli, że trzeba ich było wepchnąć do baśniowych komór gazowych, w jakich „zgładzono miliony dzieci bożych”. Shi twierdził, że wytatuował sobie na ręce przypomnienie daty, jaką chciał zapamiętać, ale źle oznaczył datę.
Mr. Earnshaw zauważył również, że było tam siedem nazwisk chińskich rodzin, jakie wskazywały na ich żydowskie pochodzenie, przynajmniej w Kaifeng, i że “jedno z nich dość osobliwie brzmiało Jin, co po chińsku oznacza „złoto”, jakie pojawia się zazwyczaj w żydowskich nazwiskach wszędzie na świecie, jak np. Goldstein, Goldberg”.
Z Chin, tułający się żydzi – tułający się w określonym celu – musieli dostać się do Japonii. Kiedy udało im się przeniknąć do Japonii, tego żydowskie źródła nam nie mówią, przynajmniej mnie o tym nic nie wiadomo, ale na pewno nie będę udawać, że mam pełną lub obszerną choćby wiedzę na temat tych źródeł. W napisanym z talentem i erudycją traktacie, The Lost Tribes, a Myth (Duke University Press, 1930; reprinted, New York, Ktav, 1974), prof. Allen Howard Godbey informuje nas na str. 423 i nst., że:
Judaizm na pewno dotarł do Japonii. Jego zasięg i wpływy są wciąż nieokreślone…Konkretne fakty są takie, że w prowincji Yamato [= starożytne Washu, we współczesnej prefekturze Kioto, jaka otacza miasto Kioto, poprzednią stolicę Japonii i które jest trzecim pod względem wielkości miastem w Japonii] są dwie starożytne wioski, Goshen i Menashe (Manasseh). W tych nazwach nie ma nic z japońskiej etymologii. Legenda brzmi, że w III wieku n.e. jacyś dziwni ludzie w liczbie około stu handlarzy jedwabiem pojawiło się w Japonii. W spisie z roku 471, ci ludzie mieli cenzus 18670 i byli bardzo poważani w prowincji. Świątynia znana jako „Namiot Dawida” ciągle stoi tam, gdzie została wzniesiona pierwotnie. Posągi lwa i jednorożca stojące u wejścia nazywane są przez Japończyków „Psami Buddy” …Legenda ludowa, wciąż tutaj żywa, mówi że założyciel sekty, gdy był dzieckiem, został znaleziony w małej szkatule płynącej z prądem rzeki. Ludzie ci sami siebie dzisiaj nazywają Chada, “Umiłowani.” To jest tradycyjne znaczenie słowa „Dawid”. Ale może też być odbiciem słowa “Chasid” [= członka żydowskiej sekty chasydów, starożytnych terrorystów, których Rzymianie nazwali Sicarii od ich ulubionej metody mordowania ludzi cywilizowanych; często nazywani są zelotami od greckiego słowa używanego jako desygnat terrorystów przez Józefa i w „Nowym Testamencie”].
W mieście Usumasa, w miejscu należącym do jednej z najstarszych rodzin Chada, jest studnia, która ma jakieś 1500 lat. Na kamieniu wyryte jest słowo „Izrael”… Chada przybyli z Korei, gdzie mieli swoją szkołę w Piang Yang. Nazywała się ona Ypulan, w chińskich hieroglifach [sic!]. Prof. Anasaki z Uniwersytetu Tokijskiego uważa, że fonetycznie stanowi to ekwiwalent „Ephraim” [!].
Chciałbym wierzyć, że jest jakaś historyczna podstawa dla tej relacji. Przypis prof. Godbey’a pokazuje, że jego zasadniczym źródłem informacji była praca jakiegoś dr J. Kreppela, Juden und Judenthum von Heute (Vienna, 1926), jakiej nie byłem w stanie namierzyć. Kreppel bez wątpienia był żydem, a że nie mogę dokonać weryfikacji jego dokumentacji, nie mogę także zaręczyć, że nie dopuścił się on typowej żydowskiej sztuczki z mistyfikacją. Szczególnie żałuję, że nie potrafiłem zweryfikować raportu w sprawie spisu cenzusowego z 471 roku, lecz muszę zostawić to komuś, kto potrafi czytać płynnie po japońsku i ma dostęp do kronik publikowanych w tym języku. Odniesienie do „lwa i jednorożca” jest problematyczne: przypomina obecność tych dwóch zwierząt jako filarów brytyjskiej królewskiej tarczy herbowej (datowane od 1707 r.!) w czasach „brytyjsko-izraelickiej” mody, służący jako „dowód” na to, że Królowie Brytyjscy byli potomkami żydowskiego bandyty, Dawida.
Druga część paragrafu w cytacie Godbey’a najpewniej spoczywa na autorytecie prof. Anasaki, którego rabin Jacob S. Raisin w swym dziele “Gentile Reaction to Jewish Ideals” (New York, Philosophical Library, 1953), str. 422, określa jako “głównego orędownika teorii japońsko-żydowskiej”, o czym wspomnę w dalszej części.
Wartość dowodu Anasakiego jest całkowicie problematyczna. Równie prawdopodobne jest, że tabun żydów spenetrował Japonię w jakimś wczesnym okresie i przejął kontrolę nad bardzo zyskownym handlu jedwabiem. Jednak nie jest szczególnie zaskakujące, że powinni się oni pomnożyć w ciągu prawie dwóch wieków do liczby 18.670. Prawdą jest, że gdy żydowska awangarda zacisnęła szczęki na gardle tutejszej ludności, ich krajanie całą czeredą rzucili sie na pomoc w wyzyskiwaniu i dzieleniu się łupami, ale trudno jest zakładać, że wtargnęli do Japonii w takiej liczbie, która biorąc pod uwagę wczesny okres dziejów i oddalenie Japonii, byłaby porównywalna do skali, w jakiej zaroili się oni w Stanach Zjednoczonych, aby wykończyć głupich Amerykanów w drugiej części XIX stulecia.
Liczba 18.670. przekazana przez domniemany cenzus z 471 r. można wyjaśnić jedną z dwóch (lub obu naraz) technik, jakie zwykle stosują żydzi podczas swej inwazji. Męski przedstawiciel gatunku żydowskiego żeni się z bogatą tubylką, a żydówka wychodzi za bogatego albo wpływowego mężczyznę tubylca, i obie płci używają potomstwa, którym w sekrecie pogardzają do dalszego forsowania celów „Świętej Rasy Jahwe”, a także płodzą mieszańców, którzy będą szkoleni w zakresie kontynuowania bogobojnej pracy pod światłym kierownictwem Dzieci Pana czystej krwi.
Żałuję, że żydowski zakaz prowadzenia badań genetycznych nie pozwolił dokonać weryfikacji albo obalenia alarmistycznego twierdzenia dr Nossiga, że nawet niewielka domieszka żydowskiej krwi powoduje zakłócenia w pracy komórek mózgowych naszej i innych ras i czyni naszych nieszczęsnych następców podatnymi na żydowską manipulację przez „wiele pokoleń”. Patrz moją pracę – „Enemy of Our Enemies” str. 27, n. 30, dla pełnego odniesienia.
Żydzi atakują również wybrane ofiary przy użyciu prozelityzmu, zatruwając i paraliżując tubylców swymi przesądami przebiegle dostosowanymi do poziomu ich łatwowierności. Najbardziej rzucającym się w oczy przykładem tej techniki w naszych czasach jest kult bolszewicki (komunistyczny), stara żydowska pułapka wabiąca swym współczesnym odorem przez uczynienie jej pozornie bezbożną. Gdy żydzi dokonują inwazji na jakiś naród, ich klasyczną techniką jest wprowadzenie wśród tubylców kultu ich żydowskiego bożka oraz gloryfikacja Rasy Panów tegoż prawidłowego bożka, ze wzmagającym się jazgotaniem o „miłości” i „braterstwie” „Naród Wybrany” przejawia przemożne pragnienie obdarzenia swych poddanych tymi frazesami, idealnie żydowskimi „ideałami”, a interesy powinny zamroczyć prozelitów do tego stopnia, żeby zaczęli wyobrażać sobie, że mogą stać się żydami poprzez „nawrócenie” i podporządkowanie się swym panom w ramach ich prymitywnego reżimu. W ten sposób, gdy warunki są sprzyjające, żydzi rozprzestrzeniają nieskrywany pod żadną maską judaizm, a nawet przyznają dostęp swym posłusznym psom do synagog, gdy jednocześnie prywatnie chichoczą z głupoty gojów. Lecz przykład komunizmu, jak dowód archeologiczny z wykopalisk na terenie starożytnych synagog w Dura Europos i w innych miejscach, i żydowskie użycie trackiego bożka Sabaziusa oraz egipskiego Ozyrysa jako kroczących w szeregu koni na wszelki wypadek, powinien przypominać nam ich wielką uniwersalność i pomysłowość, z jaką zaadoptowali oni swój lep w pułapce na zwierzęta, które pragną w tę pułapkę pochwycić.
Dlatego, o ile faktycznie można uznać za pewne, że banda żydowskich imigrantów nie tylko użyła swej religii i „cnotliwości” jako przykrywki dla swych własnych działań, to można też założyć, że wprowadziła w błąd ludność japońską przy pomocy przesądów i okultystycznego hokus-pokus, ale nie możemy określić a priori precyzyjnie, jaką formę religii mogli oni zaszczepić w charakterze najbardziej skutecznego środka eksploatowania różnych słabości tubylczej rasy.
Jeśli przyjmiemy cyfrę 18.670. dla roku 471, możemy sobie wyobrazić, w braku konkretnych danych, że ta ogólna liczba zawiera zarodki żydowskie, niższą kastę pół-żydów (przypuszczalnie potomstwo żydów i kobiet tubylczych) oraz kupę zamroczonych japońskich prozelitów, co do których zakładamy, że zostali dopuszczeni do przywilejów, jakie żydowski bożek udostępnił swej „Rasie Wybranej”. Czyniąc takie założenie, taka liczba staje się całkiem przekonywująca, a nawet skromna. Liczba 18.670. musiała zostawić po sobie liczną progeniturę. Co się z nią stało? Co się stało w ciągu następnych 12 wieków zanim Japonia weszła w kontakt z naszą rasą i cywilizacją? O ile mi wiadomo, japońskie annały nie zawierają o nich żadnej wzmianki, ale jeśli tak się stało, to żydzi i ich judaizm musiał zejść do podziemia albo skarłowacieć do mizernej postaci.
Co do japońskich prozelitów, możemy snuć spekulacje, że z tego czy innego powodu, wielu z nich nie przekazało swego zaślepienia na swoich potomków, i że w braku żydowskiej skutecznej kontroli, kult tych osobników zniknął z ziemi japońskiej na wiele pokoleń, z wyjątkiem może jakichś niewielkich koterii, które tak samo jak ich odpowiednicy pośród nas, praktykowali swój obcy obrządek przesądów tylko dlatego, że wydawał się on dla nich egzotyczny.
W okresie między V a VII wiekiem naszej ery historia Japonii zawiera wiele okresów wewnętrznych napięć i długotrwałych wojen domowych, i jest całkiem prawdopodobne, że enklawa żydów w tym narodzie poniosła duże straty w wymiarze majątkowym i ludzkim, może o wiele większe niż enklawy żydowskie w Chinach, o jakich się mówi, że uległy wielkiemu zmniejszeniu wskutek wewnętrznych waśni narodowych, w tym może najbardziej w wyniku mongolskiej inwazji i podboju Chin.
Żydzi, którzy przetrwali w Japonii z oportunizmu postanowili zniknąć, i z użyciem wilkołackiego talentu swej rasy do podszywania sie pod ludzi, zostali japońskimi marranos, zewnętrznie przypominającymi tubylców, lecz sekretnie świadomi boskiego fluidu płynącego w ich żyłach oraz swej niezmiernej wyższości rasowej. Stoi przed nami pytanie, czy było ich dostatecznie wielu i czy byli dość przebiegli, aby uzyskać pewien stopień kontroli nad tym tubylczym narodem oraz nad wspaniałymi pokładami energii Japończyków, jakie biorą się z ich rasy. Chociaż pytanie, z powodu konieczności posiadania na to dowodów, jest zawieszone w próżni, możemy rozsądnie zakładać, że nie.
Relacja Godbey’a zakłada, że choć Chadas, domniemani żydzi lub pół-żydzi, przetrwali do naszych czasów, było ich jednak niewielu, mało znacząca grupka porównywalna może do żydów z Kaifeng. Przykład żydów w Chinach ostrzega nas, że nie wolno nam polegać na fizjonomii i wskazówkach fizjologicznych rasy, gdy mamy do czynienia z żydami, lecz wolno nam poczynić założenie, że nie ma dowodów na istnienie żydowskiego elementu w rodowitych Japończykach dzisiejszej doby. Powinniśmy jednak mieć na względzie co najmniej jedną próbę przeprowadzenia takiego dowodu.
Pod koniec XIX stulecia, Norman McLeod, pobożny Szkot, którego umysł był owładnięty różnymi judeochrześcijańskimi mitami, odwiedził Japonię i stworzył swój zarys historyczny p.t. „Epitome of the Ancient History of Japan” (trzecie wydanie, Tokio, 1879), w którym dokonał wielu różnych porównań zwyczajów i wierzeń, aby udowodnić tezę, że Dziesięć Zaginionych Plemion rzekomo porwanych przez Assyryjczyków w 720 r.p.n.e. utworzyło coś w rodzaju linii przelotu do Japonii i tam osiedliło się jako kapłani shintoizmu („boska droga”), a więc religii rodzimych Japończyków. McLeod dodał do tego stos rysunków ukazujących, wg jego własnej spekulacji, tratwy na których Wybrańcy dotarli do Nipponu, a nawet wskazał porządek wg jakiego Dziesięć Plemion przemaszerowało do swej nowej Ziemi Obiecanej.
Przedstawił on jednak także pewne dowody, jakie można brać serio pod uwagę: obrazki współczesnych mu Japończyków, niektórych z całkiem wyróżniającymi się nosami, których cechy fizyczne określił on jako wyraziście hebrajskie. Wartość tego dowodu jest bardzo znikoma. Obrazki te, zakładając dokładność artysty, który je wykonał, nie są w rzeczywistości przekonywujące, i o ile pewne cechy mogą wynikać z tego, że byli Chadas, jest też dość prawdopodobne, że McLeod, w którego umyśle buzowały przeróżne żydowskie fikcje i skłonności do zdobycia potwierdzenia ich, zwiedziony został deformacjami Manchu, jakie pojawiają się u niektórych Japończyków albo nawet szczątkowymi cechami rasy kaukaskiej (możliwe że aryjskimi), jakie odnaleźć można u skromnej mniejszości Japończyków, o genetycznym pochodzeniu których można tylko snuć domysły.
Manchu to oczywiście ludzie pochodzenia mongolskiego (Mongoloidzi), lecz prawdopodobnie mają jakąś domieszkę turańską i charakterystycznie dosyć garbate nosy. Japońscy antropologowie rozróżniają 6 wyraźnych grup etnicznych w całej populacji (Ainu i mieszańcy) i generalnie przyznają, że przynajmniej dwie z nich prezentuje wyraźne występowanie śladów dziedzictwa europoidalnego, jakie wydaje się bardziej zauważalne wśród arystokracji, do jakiej należy większość Japończyków wysokiego wzrostu.
Źródła tych domieszek nie dadzą się teraz zidentyfikować, lecz wszyscy Japończycy są w zdecydowanej większości pochodzenia mongolskiego (Mongoloidzi), a obecnie piszący na ten temat Japończycy dlatego mają rację opisując siebie jako względnie czystych rasowo. Gdyby nasi przodkowie mieli dość inteligencji, aby rygorystycznie pozbywać się z naszych państw wszelkiego typu imigrantów, którzy nie byli Anglikami, Szkotami, Niemcami, Skandynawami czy Nordykami z innych części Europy, to teraz bylibyśmy również względnie czyści rasowo, chociaż wykazywalibyśmy pewnie podobne wariacje fizyczne, jakie występują wśród Japończyków i wciąż moglibyśmy wyróżniać się różnymi naleciałościami etnicznymi, stwierdzając różnice, jakie obecnie są przesłonięte przez ogromny kontrast między Aryjczykami a resztą populacji, jaka ukształtowała się przez uczynienie Stanów Zjednoczonych wysypiskiem dla wszelkiego rodzaju światowych antropoidalnych wyrzutków.
Na temat fizycznych różnic odnajdywanych w pod-rasach mongoloidów, należy rzucić okiem na fundamentalne dzieło dr Johna R. Bakera „Race” (Oxford University Press, 1974; reprint, Athens, Georgia, Foundation for Human Understanding, 1981), str. 537-539. Baker osobiście przekonał się wskutek badań nad wizerunkami z XVIII wieku, że kobiety z wyraźnie widocznymi cechami Manchu uważane były za ideał kobiecego piękna przez japońską arystokrację tamtego czasu, co zapewne było wynikiem swego rodzaju selektywnego rozmnażania się. Choć Japończycy są prawie czystymi Mongołami, część z nich odziedziczyła geny Białych. Dobrze znaną charakterystyczną cechą Mongołów jest brak u nich gruczołów potowych pod pachami oraz w rejonie krocza, jakie u innych ras wytwarzają śmierdzące wyziewy wskutek ciągłej perspiracji.
Wg Bakera ( str. 173) niemal 10 % Japończyków wytwarza jednak jakiś odór spod pach; jest to traktowane jako poniżająca choroba, która dyskwalifikuje mężczyzn ze służby w siłach zbrojnych. Wydaje się dziwaczne, że cecha tak drażliwa dla japońskiego zmysłu wrażliwości nie zrodziła się wskutek przekazywania jej przez kolejne pokolenia przez wieki. Musi pochodzić z pewnej domieszki kaukaskiej (Białych) i jest ogólnie wynikiem krzyżowania ras z Ainu, lecz może brać się, przynajmniej do pewnego stopnia, z innych źródeł, być może z Chin, gdzie nawet krew aryjska przenikała do tego narodu w pewnych historycznych momentach: można pomyśleć o rzymskich żołnierzach, którzy dostali się do Chin po klęsce w bitwie pod Carrhae, a w późniejszych czasach o wielu Europoidach, w części bez wątpienia Nordyków, których obecność na terytorium chińskim jest dobrze udokumentowana poprzez przytoczenie dowodów, których przeglądu dokonał Otto Maenchen-Helfen w pracy p.t.”The World of the Huns” (University of California Press, 1973), str. 367-375. Oczywiście napływ żydów mógł być odpowiedzialny za pewne genetyczne skażenie, lecz mój wniosek jest taki, że nie może to być źródło wszelkiego rodzaju fizycznych wariacji istniejących pośród Japończyków, a nawet niekoniecznie może być źródłem jakichkolwiek.
Chociaż fantazje McLeod’a nie mają żadnej historycznej ani etnologicznej wartości, zdobyły sobie one warte odnotowania polityczne znaczenie. Mit żydów o tzw. „Zagubionych Plemionach” spłodził tzw. “brytyjsko-izraelski” nonsens, jaki był tak skuteczny w rozmiękczaniu angielskiego myślenia w czasach Disraeli’ego i masowej żydowskiej akcji zatruwania brytyjskich klas wyższych. Adaptacja tej bujdy jest obecnie używana do ataku na Japonię.
tłumaczenie: Pluszowy Miś----http://wolna-polska.pl/wiadomosci/diaspora-2016-12
==========================================================================================================================================================================================================
31 Grudzień 2010 — Admin
1 Vote
Niezwykle ciekawy tekst dot. okupacji Polski. Co prawda ma kilka lat, jednak na aktualności o dziwo nie stracił.. a wręcz przeciwnie. Admin
Źródło: http://newsgroups.derkeiler.com/Archive/Soc/soc.culture.polish/2006-03/msg01821.html
1. „Zydzi w Polsce przygotowuja ekspansje i moga ja zrealizowac, gdyz Polacy to stado tepych baranów.” Tak powiedzial ich przywódca Aaron SZECHTER znany jako Adam MICHNIK, agent GRU i wspólwlasciciel i edytor Gazety Wyborczej w Polsce, wystepujac w jarmulce podczas wywiadu w australijskiej telewizji. Potwierdzil on, ze „Zydzi” rzadza „w Polsce”, bo inaczej nie mogliby „przygotowywac … i zrealizowac ekspansji … w Polsce”. W tym celu, oni nalozyli stan wojenny w Polsce, zorganizowali Okragly Stól i opanowali wszystkie partie w Sejmie III Rzeczypospolitej. Dlatego, on zawarli i realizuja sojusze wewnatrz kazdej partii oraz miedzy partiami, aby osiagnac ten cel. Ich etniczna elita doprowadzila do glebokiego kryzysu w Polsce. Jest on rezultatem pozornej demokracji, która steruja ich etniczni ziomkowie w sluzbach specjalnych. Jest to przedstawione w zalaczniku.
2. „Zydzi w Polsce” opieraja swoja wladze na dzialalnosci WSI, ABW i AW, które zostaly opanowane i sa kierowane przez ich ziomków etnicznych. Sluzby specjalne ustawily i utrzymuja na stanowiskach miedzy innymi Aleksandra STOLTZMANA znanego jako KWASNIEWSKI; Jolante KOHN vel KONTY znana jako KWASNIEWSKA; Szymona BERMANA znanego jako Marek BOROWSKI; Dawida GOLDSTEINA znanego jako Wlodzimierz CIMOSZEWICZ; Aarona BUCHOLTZA znanego jako Leszek BALCEROWICZ; Izaaka GOLDWICHTA znanego jako Jan Maria ROKITA; Rebeka SOMMER znana jako Izabella SIERAKOWSKA; Lech i Jaroslaw KALKSTEINOW znanych jako KACZYNSCY; Ludwik DORNBAUM znany jako DORN; Wladyslaw ROTENSCHWANZ znany jako FRASYNIUK; Zyta GILOWSKA oraz ich innych ziomków etnicznych we wszystkich partiach, a zwlaszcza SdPL, PO, PiS i UW. Oni wszyscy realizuja to, co Michnik ujawnil jak zacytowane powyzej. Potwierdzaja to ich dzialania, które staja sie faktami nie do podwazenia, i które Polacy odczuwaja codziennie.
3. „Zydzi w Polsce” wysprzedali wiekszosc panstwowych przedsiebiorstw i banków za jedna dziesiata wartosci oraz lapówki dla siebie od poczatku lat dziewiecdziesiatych. Pod haslami prywatyzacji i akcesji do Unii Europejskiej, oni rozdali inny panstwowy majatek jak mniejsze panstwowe zaklady, sklepy, apteki i nawet ziemie wsród krajowych swoich ziomków etnicznych oraz tych którzy byli przyslani przez Mossad z Izraela i innych krajow, i którzy dostali polskie obywatelstwo oraz panstwowe mienie Polakow za darmo. Polskie ziemie po-PGR-owskie leza odlogiem, aby oni mogli sprzedac swoim zagranicznym ziomkom za psie pieniadze. Polacy gloduja, bo etniczni wladcy zakazali uprawiania tej polskiej ziemi, która jest jeszcze panstwowa wlasnoscia. Polacy maja relatywnie malo posiadlosci i tylko to, co zdolali uratowac, zalozyc i rozwinac. Wzmozona unijna konkurencja zagraza ich wlasnosci tego, co wypracowali. Codziennie, musza oni placic korupcyjny haracz zydowskim wladcom, którzy rzadza na wszystkich szczeblach. Dojenie Polaków jest istota tolerowania i rozszerzania korupcji. To wszystko dzieje sie pod ochrona etnicznych sluzb specjalnych, a zwlaszcza WSI, które zrujnowaly Polske dla finansowych korzysci ich etnicznych ziomków równiez z zagranicy.
4. „Zydzi w Polsce” prowadzili i kontynuuja polityke grabiezy jej mienia dla ich bogacenia sie. W tym celu, oni obnizaja ciagle poziom zycia Polaków, stwarzaja nadzieje oraz zadluzaja panstwo. Taka polityka jest juz w slepym zaulku. Malo co pozostalo do rozkradzenia, oprócz polskiej ziemi, która jest podstawa Narodu Polskiego. Dalsze zaciskanie pasa grozi wybuchem w spoleczenstwie. Rosnie jego przekonanie, ze etniczna elita rzadzi, aby oszukiwac i krasc, oraz aby jej wladza byla nadal przeciwko Polakom. Nie spelniaja sie jej obietnice otrzymania finansowej pomocy z Unii Europejskiej oraz masowego zatrudniania tam Polaków. Akcesyjne koncesje doprowadza do bankructwa setek tysiecy polskich srednich, malych firm oraz gospodarstw rolnych. Kredytorzy wymagaja coraz wiekszego oprocentowania od pozyczek udzielanych rzadzacej zlodziejskiej grupie etnicznej lub odmawiaja finansowania deficytu w ich budzecie.
5. „Ekspansja … Zydów w Polsce” nie ma teraz innej drogi jak miedzy innymi: (a) doprowadzic do masowych bankructw polskich rolników i wlascicieli malych, srednich firm; (b) umozliwic przejecie ich wlasnosci; (c) zagwarantowac zatrzymanie lub sprzedanie nowych lupow, a zwlaszcza polskiej ziemi; (d) pozbyc Polaków kontroli nad wiekszoscia mienia w Polsce; (e) umocnic zydowska wladze polityczna na wszystkich szczeblach; (f) zlikwidowac Polske jako panstwo i zrobic to w ramach Unii Europejskiej; (g) wprowadzic nadrzednosc unijnego prawa nad polskim prawem; (h) wyeliminowac jakiekolwiek polskie roszczenia do ich grabiezy panstwowego mienia w Polsce; (i) umozliwic uznawanie roszczen etnicznych ziomków domagajacych sie bezpodstawnie przyznawania im polskich wlasnosci; (j) zapewnic ich panowanie nad Polakami na zawsze.
6. Co „Zydzi w Polsce” musza zrobic z milionami Polaków, którzy zostali ograbieni i zubozeni, i którzy sa bez pracy, bez zadnych dochodów na utrzymanie oraz bez mozliwosci i nadziei na poprawe bytu dla nich i ich dzieci? Sa dwa podstawowe rozwiazania. Etniczna elita oddaje wladze i wszystko to, co zagrabila. Ale, jej ziomkowie etniczni w sluzbach specjalnych, zwlaszcza WSI nie rzadzili i nie kradli po to, aby przestali byc panami w Polsce, i aby zostali z niczym, oraz aby poszli do wiezienia. Tak wiec, takie rozwiazanie jest nie do przyjecia dla nich. Niezaleznie od partyjnych podzialów, jedynym wyjsciem rzadzacej elity etnicznej jest sterroryzowanie i wyniszczenie Polaków do takiego stopnia, aby oni nie stanowili nigdy zagrozenia.
7. Plan
Kwasniewskiego i Rokity ma zapewnic dominacje jego etnicznych ziomków
w Polsce na zawsze, niezaleznie od tego w jakich partiach sa teraz i
jakie partie tworza obecnie oraz zamierzaja zalozyc w przyszlosci.
Obecnie, realizacja tego planu sprowadza sie miedzy innymi
do: (a) stworzenia
rzadu Marka BELKI pod calkowita kontrola
Kwasniewskiego; (b) zapewnienia
warunków do przeprowadzenia specyficznych ataków terrorystycznych
na Polaków przez jego sluzby specjalne, zwlaszcza WSI; (c) nalozenia
stanu wyjatkowego, a
wiec powtórki stanu wojennego w pewnym
sensie; (d) dalszej
penetracji oraz podporzadkowania opozycji; (e) uniemozliwienia
jakiegokolwiek ruchu oporu; (f) zagwarantowania
rozwoju i rzadów jego partii SLD i SdPL pod takimi lub innymi
nazwami, zwlaszcza po ich prawdopodobnym polaczeniu sie w niedalekiej
przyszlosci; (g) w
miedzyczasie, oddania przejsciowo wladzy ziomkom etnicznym przede
wszystkim w PO, a wiec powtórzenie scenariusza z Unia Wolnosci, z
której w wiekszosci wywodza obecni przywódcy PO. Warunki, na jakich
odbedzie sie okresowa zmiana wladzy, sa przedmiotem walki miedzy
etnicznymi sitwami Kwasniewskiego i Rokity w sluzbach specjalnych, a
zwlaszcza w WSI. Znajduje to wyraz w nowych skandalach i aferach
korupcyjnych na duza skale, które pokazuja jak oni wszyscy dzialaja
przeciwko Polakom.
8. Specyficzne
ataki terrorystyczne specjalnych sluzb etnicznych, zwlaszcza WSI
ziomków etnicznych w Polsce sa juz w przygotowywaniu. Ich powiazania
z terrorystami sa przedstawione w zalaczniku. Zostaly one odkryte i
potwierdzone przez brytyjski wywiad MI-6 oraz amerykanska FBI, które
nie chca dopuscic do skandalu w NATO. Dlatego, jest to zalatwiane
inaczej, ale bez mozliwosci zapobiezenia temu, co etniczne ABW, AW i
WSI moga zrobic w Polsce. Od strony prawnej, obecna etniczna elita
uchwalila kilka miesiecy
temu dodatkowe przepisy do ustawy o
stanie wyjatkowym, które wzmacniaja jej wladze w razie potrzeby, i
które Kwasniewski podpisal szybko i bez rozglosu. Zgodnie z jego
planem, celem terrorystycznych ataków jest zdziesiatkowanie Polaków.
9. Wyniszczenie Narodu Polski jest swiadoma i celowa polityka, która realizuja etniczne sluzby specjalne Kwasniewskiego i Rokity, a zwlaszcza WSI, jak nastepuje miedzy innymi.
9.1 Bron biologiczna jest stosowana przez rzadzacych etnicznych ziomków, aby powodowac dalej dlugotrwale niedozywienia Polaków, którzy sa podatni na roznego rodzaju choroby, i którzy umieraja wczesniej. Niedozywione polskie matki rodza slabsze fizycznie i mniej zdolne polskie dzieci. Niedozywione polskie dzieci maja postepujacy niedorozwój fizyczny i umyslowy. Zdrowie Polaków jest stopniowo niszczone poprzez sprzedaz zywnosci, która zawiera róznego rodzaju chemiczne dodatki. Powoduja one wiele chorób jak na przyklad raka. Tak zostala juz spowodowana degeneracja zdrowotna calego pokolenia Polaków od momentu kiedy etniczni ziomkowie nalozyli stan wojenny i rzadza calkowicie w Polsce. W konsekwencji, polskie dzieci beda slabsze anizeli ich rodzice. To pogarsza sie z pokolenia na pokolenie.
9.2 Bron
bakteriologiczna ma byc zastosowana przez rzadzacych etnicznych
ziomków, aby spowodowac masowe epidemie w Polsce. Nie beda one
opanowane szybko, aby zwiekszyc smiertelnosc. Dlatego sluzba zdrowia
jest niszczona celowo na podstawie swiadomie prowadzonej polityki
kolejnych rzadów etnicznych w Polsce. Lekarze i pielegniarki nie sa
oplacani na poziomie, który umozliwia im normalne zycie, chociaz
pracuja znacznie ciezej anizeli etniczni Poslowie i Poslanki. Lekarze
emigruja masowo. Nowe pielegniarki nie
sa ksztalcone. Inni
przechodza na emerytury. Drogi sprzet zbankrutowanych szpitali jest
wysprzedawany za kilkanascie procent jego wartosci. Sluzba zdrowia
bedzie bez kadr i zaplecza za 1-2 lata. W coraz wiekszym stopniu
brakuje podstawowych lekarstw. Sa one coraz drozsze. Jest to
rezultatem zlikwidowania ich polskiej produkcji lub/i wysprzedanie
polskich zakladów farmaceutycznych, które byly konkurencyjne na
swiatowych rynkach, i które produkowaly renomowane lekarstwa. Sluzba
zdrowia ma byc ratowana na
podstawie planu rzadu i Sejmu, które
za kilkanascie tygodni nie beda sprawowac wladzy, i które nie beda
ponosic zadnej odpowiedzialnosci za przyjete rozwiazania. Maja one
uratowac ta czesc sluzby zdrowia, która chroni przede wszystkim
zycie etnicznych ziomków i ich zamoznych wspólników.
10. Tragiczne
konsekwencje epidemii sa powszechnie znane w historii ludzkosci.
Trwaly one dluzej jesli nie bylo sluzby zdrowia na odpowiednim
poziomie. Zarazy i epidemie byly stosowane jako bron, aby zniszczyc
plemiona i nawet cale narody, które odradzaly sie po kilku
pokoleniach w najlepszej sytuacji. Zagraniczni ziomkowie elity
rzadzacej w Polsce lansowali poglad, ze jest za duzo Polaków, i ze
jej ludnosc
powinna byc zmniejszona z 39 milionów do 16-17 milionów.
Nie mozna tego osiagnac inaczej jak poprzez
prowadzenie
systematycznej polityki niszczenia Narodu Polskiego i wprowadzenie
masowych epidemii, aby slabsi fizycznie, biedni i srednio zamozni
umierali masowo. Pierwszym krokiem w realizacji tego jest oslabianie
odpornosci organizmów Polaków na choroby. Taki jest rezultat
rozszerzajacego sie ubóstwa i niedozywienia, zwlaszcza dzieci
biednych rodziców. Inne dzialania powoduja obnizanie jakosci masowo
produkowanej zywnosci. W efekcie, obecnie 90 procent dzieci w wieku
do 9 roku oraz 60 mlodziezy do 18 roku nie ma niezbednego minimum
wapna i witamy D w codziennym pozywieniu. Konsekwencjami sa krzywica
i zrzeszotnienie kosci.
11. Pokolenie
karlowatych Polaków jest rezultatem polityki etnicznej elity.
Organizmy niedozywionych Polakow maja niska odpornosc na choroby, a
szczególnie wirusowe i bakteryjne. Latwo jest wiec spowodowac
epidemie poprzez wprowadzenia wirusow, które beda szybko
rozprzestrznialy sie. Jednoczesnie, etniczni ziomkowie maja
zapewniane bardzo dogodne warunki, w tym finansowe do rozwoju ich
rodzin jak równiez zagwarantowana dobra przyszlosc dla ich dzieci.
Etniczni rzadcy prowadza anty-rodzinna polityke
wobec Polaków.
Majac bezrobotnych rodziców, setki tysiecy polskich dzieci chodzi
glodnych do szkol gdzie nie dostaja oni cieplego posilku o
przecietnej wartosci odzywczej. Rzady etnicznych ziomków zmniejszaja
lub likwiduja panstwowe finansowanie wyzywienia polskich dzieci w
szkolach z podatków Polaków. Niemowlaki biednych rodziców nie
dostaja mleka. Biedni rodzice zbieraja suchy chleb jako jedyne
pozywienie dla ich dzieci. Glodne dzieci nie moga rosnac prawidlowo,
nie moga rozwijac sie umyslowo i nie moga uczyc sie dobrze. Sa one
pozbawiane przyszlosci. Nie majac innego wyjscia, coraz wiecej
polskich rodziców musi wysylac ich nastoletnie córki, aby byly
prostytutkami równiez dla ziomków etnicznych, i aby w ten sposób
zarobily na podstawowa zywnosc dla rodziny. Pol miliona innych dzieci
wychowuje sie na ulicy poniewaz zaharowani rodzice nie maja czasu aby
zajmowac sie nimi.
12. Tragedia
Narodu Polskiego jest obecnie rezultatem celowej dzialalnosci rzadów
ziomków etnicznych od momentu nalozenia stanu wojennego. W latach
osiemdziesiatych zrobili oni z Polski specyficzny obóz
koncentracyjny z uzyciem sily, aby spenetrowac i opanowac Polaków od
wewnatrz. Od poczatku lat dziewiecdziesiatych, kolejne rzady ziomków
etnicznych niszcza Polaków pod przykrywka wprowadzania gospodarki
wolnorynkowej i przystapienia do Unii Europejskiej. Uzywajac hasel
pozornej demokracji w 21 wieku, etniczni ziomkowie zrobili z Polski
jeden powiekszjacy sie koncentracyjny obóz, w którym zwieksza sie
nedza, rosnie bezrobocie, uniemozliwia sie poprawe bytu, pogarsza sie
zdrowie, poniza sie ludzka godnosc i przyspiesza sie smiertelnosci
Polaków. Takiej tragedii nie
bylo w ponad tysiacletniej
historii Narodu Polski, nawet w okresie najazdu Nazistów podczas
Drugiej Wojny Swiatowej jak jest obecnie za rzadów etnicznych
ziomków w Polsce w NATO i Unii Europejskiej.
13. A
Zydzi w Polsce przygotowuja ekspansje dalej, a wiec musza ograniczac
nadal wplywy polityczne i stan posiadania Polaków. Wypowiedz
Michnika swiadczy o istnieniu planu etnicznych ziomków, aby
rozszerzac eksterminacje Polaków w Polsce. Inaczej nie ma ekspansji
etnicznej mniejszosci w obecnych polskich warunkach. Potwierdza to
kontynuacja ziomkowskiej polityki ciaglego zubozania Polaków. Bieda
zawsze byla politycznym narzedziem niszczenia rzadzonych i trzymania
ich w posluszenstwie. Realizacja tego planu wymaga, aby Kwasniewski i
jego etniczni ziomkowie walczyli o kazdy miesiac sprawowania wladzy,
i aby zapewnili przeprowadzenie nowych wyborów do Sejmu w taki
sposób i w takim czasie, ze on i oni beda nadal rzadzic pod
zmieniona koalicja nawet z obecnej pozornej opozycji. Etniczni
ziomkowie w jej poszczególnych partiach, a zwlaszcza PO Rokity chca
dojsc do wladzy jak najszybciej i korzystac z przywilejów rzadowego
zlobu dla prywatnych korzysci jak poprzednio to robili za czasów
koalicji AWS i UW, z których
wywodzi sie PO. Oni kloca sie o
termin przyspieszonych wyborów, ale nie przedstawiaja tego, co i jak
chca innego zrobic za zgoda Polaków, z Polakami i dla Polaków.
14. A Zydzi w Polsce … moga ja [ekspansje] zrealizowac tylko poprzez rzady ich ziomków, którzy kieruja prawie wszystkimi partiami. Oni traktuja Polaków jako glupich, brudnych i niechlujnych. A Polaczków, z którymi nie da sie nic zrobic, i dla których nie mozna i nie warto nic uczynic. Oni biczuja. A Polaczków ciagle zmieniajacymi sie zarzadzeniami, aby upokarzac, zastraszac i ponizac gdzie i jak mozliwie przez ich etniczne wladze na wszystkich szczeblach. Taka jest realizacja ich etnicznej polityki, aby sklócac oraz dzielic Polaków, i aby tak rzadzic Polakami, i aby Polak byl wrogiem dla Polaka, a nie bratem we wspólnym polskim interesie i w potrzebie. To zapewnia ich etniczna ekspansje kosztem Polaków jak pokazuja doswiadczenia od momentu nalozenia stanu wojennego w Polsce.
15. A
Polacy to stado tepych baranów jest mottem „Zydów w Polsce”,
niezaleznie od przynaleznosci partyjnej. Barany zamyka sie na
ogrodzonej lace, aby karmily sie same, tak jak rzadzaca etniczna
elita robi z Polakami w Unii Europejskiej, którzy nie maja miec
wlasnego panstwa polskiego. Barany przegania sie z jednego na drugie
miejsce, podobnie jak etniczni rzadcy likwiduja miejsca pracy
Polaków. Barany pozostawia sie na pastwe losu i nie martwi sie o ich
zdrowie, tak jak etniczne rzady degraduja sluzbe zdrowia w
Polsce.
Barany strzyze sie, aby miec welne, czyli tak jak etniczni wladcy
bogaca sie, okradajac Polaków z panstwowej wlasnosci. Kiedy stado
Baranów nie jest posluszne szczuje sie je psami, tak jak etniczna
elita zarzuca Polaków jej róznymi przepisy, zakazami, nakazami oraz
bezpodstawnymi oskarzeniami, w tym o anty-Semityzmie. Kiedy stado
baranów staje na drodze, jest juz bezuzyteczne lub buntuje sie, to
zabija sie je masowo, tak jak w odpowiednim momencie ma to byc
zrobione z Polakami w specjalnych terrorystycznych atakach etnicznych
WSI, ABW i AW, zgodnie z planem Kwasniewskiego i jego ziomków we
wszystkich partiach. Po wyborach do Sejmu, ten sam plan ma byc
realizowany przez Rokite i jego ludzi w sluzbach specjalnych pod
rzadami PO. Wspólne etniczne interesy Kwasniewskiego, Rokity i
innych w Polsce sa wazniejsze anizeli przejsciowa zmiana wladzy z
jednej do drugiej kliki etnicznych ziomków.
16. „Kto Kogo”, a wiec znana bolszewicka taktyka jest podstawa sojuszy elity rzadzacej od momentu nalozenia stanu wojennego, ze „Zydzi w Polsce przygotowuja ekspansje i moga ja zrealizowac, gdyz Polacy to stado tepych baranów.” Ujawnil to ich przywódca Adam Michnik, który jest wspóltwórca SdPL pod przewodnictwem Borowskiego. Jej czlonkowie sa nazywani „borówkami”, aby tak okreslac ich etniczne pochodzenia. Oni realizuja strategie Michnika. Dlatego, lansuja oni koncepcje kilkumiesiecznego rzadu apolitycznych fachowców lub rzadu zadaniowego, który ma rozwiazac pilne problemy, w tym przyjecie budzetu, ale bez uwzglednienia tego, co Polacy zadecyduja w wyborach. To jest lamanie podstaw demokracji. Jej zasady wymagaja przeprowadzenia szybko przyspieszonych wyborów, jesli nie ma roboczej wiekszosci w parlamencie, która zapewnia nie tylko wotum zaufania dla rzadu, ale przede wszystkim realizacje jego polityki.
17. „Jeszcze
Polska nie zginela, póki my zyjemy, co nam obca przemoc wziela, ….
odbierzemy”. Nie bedzie latwo to osiagnac, ale nie ma innego
wyjscia jak wziac wladze w polskie rece i dzialac zgodnie z polskim
interesem. Jak zrobic to jest przedstawione w zalaczniku. Inaczej,
Polska przestanie istniec. Polacy nie beda Narodem. Polacy nie beda
miec wlasnej panstwowosci. Polacy beda podlegac nadrzednej wladzy
Unii Europejskiej. Jej etniczni namiestnicy na Polske nie beda dbac o
polskie interesy tak jak robili to dotychczas. Polacy nie beda
glównymi wlascicielami ziemi i firm w ich bylym kraju. Polacy maja
byc zdziesiatkowani, aby nigdy nie powstali tak jak Solidarnosc, i
aby nigdy nie rozpoczeli zmiany porzadku swiatowego. Teraz chodzi o
mozliwy i prawdopodobny rozpad Unii Europejskiej w
przewidywalnej
przyszlosci. Bedzie to miedzy innymi rezultatem wewnetrznego buntu
przeciwko hegemonii najwiekszych unijnych krajów. Nie moga one
spelnic tego, co obiecali, ale korzystaja na rozszerzeniu Unii
Europejskiej przede wszystkim kosztem Polaków, bo Polska jest
najwiekszym krajem, który przystapil. Ci z Polaków, którzy
przetrwaja, beda parobkami w ich dawnym panstwie. Takie maja byc
rezultaty „ekspansji … Zydów w Polsce”.
18. Kazdy Polak oraz Polka w kraju i za granica powinni dojsc do wlasnych wniosków oraz dzialac zgodnie z wlasnym polskim sumieniem i przekonaniem. Podstawowe pytanie jest ciagle jak nastepuje:
Jak „Zydzi w Polsce przygotowuja ekspansje i moga ja zrealizowac”, aby utrzymac ich etniczna wladze i zlodziejskie lupy inaczej anizeli przez specjalne wewnatrz krajowe ataki terrorystyczne z uzyciem broni biologicznej lub/i bakteriologicznej przez ich WSI, ABW i AW do wprowadzenia oraz rozszerzania zaraz oraz epidemii dla masowej zaglady Polaków jako „stad[a] tepych baranów”, którzy jednak maja swoja swiadomosc narodowa, poczucie polskiego patriotyzmu oraz wlasnej godnosci, i którzy nie pogodza sie i nie pogodzili sie nigdy z zyciem w ubóstwie oraz niewoli w ponad tysiacletniej historii Narodu Polskiego?
Slawomir J. Borowy--------https://stopsyjonizmowi.wordpress.com/2010/12/31/zydzi-w-polsce-przygotowuja-ekspansje-i-moga-ja-zrealizowac-gdyz-polacy-to-stado-tepych-baranow-pod-kontrola-wsi-abw-i-aw/
================================================================================================================================================
Gen. Zaid al-Saleh, zdobywca Aleppo, zdaniem ONZ i mediów zachodnich zbrodniarz wojenny.
Jeszcze wojska syryjskie nie zdobyły do końca Aleppo, a już rozległ się wielki krzyk. To krzyk tych, którzy wyreżyserowali ponad pięć lat temu tzw. wojnę domową w Syrii, cały czas ją podsycali, a teraz zdali sobie sprawę, że nie są w stanie powstrzymać klęski tzw. „umiarkowanej demokratycznej opozycji” i zwycięstwa legalnych władz Syrii z prezydentem Asadem na czele.
Stawiają więc przed oczami niewinne ofiary i niczym złodziej złapany na gorącym uczynku krzyczą „łap złodzieja”.
Najpierw rzecznik prasowy ONZ Rupert Colville poinformował o mających mieć miejsce w Aleppo rozstrzeliwaniach wziętych do niewoli „rebeliantów”[1]. Potem podchwyciły ten news tzw. światowe media z BBC na czele, a za nimi ich polskie pudła rezonansowe. Na portalach „Rzeczypospolitej”, „Gazety Wyborczej”, „Dziennika”, „Newsweeka” itd. pojawiły się mrożące krew w żyłach informacje o „drugiej Srebrenicy”, o tym, że żołnierze Asada mają chodzić od domu do domu i mordować kobiety i dzieci. Podawano liczbę 82 ofiar takich mordów.
Co ciekawe, polski „Newsweek” pisał o „rzezi Aleppo” i „nowej Srebrenicy” już 2 grudnia, a więc na 10 dni przed wystąpieniem rzecznika ONZ i domniemaną rzezią[2]. Kilka godzin po podaniu informacji o 82 ofiarach mordów na jeńcach i cywilach portal gazeta.pl poinformował, że walczące strony osiągnęły porozumienie w sprawie opuszczenia Aleppo przez „rebeliantów” i „wszyscy bojownicy, wraz z członkami rodzin, oraz ranni zmierzają obecnie uzgodnionymi korytarzami w wybranych przez siebie kierunkach” – a więc nikt nie jest mordowany[3].
Nie można zatem wykluczyć, że wcześniejsze informację o masowych mordach armii syryjskiej na tychże „bojownikach” były – jak to kiedyś określił Bronisław Geremek – „faktem prasowym”.
Wiele takich „faktów prasowych” pojawiło się podczas wojny w Jugosławii (1991-1995), która była – wedle prof. Marka Waldenberga – pierwszą w historii wojną kreowaną przez media. Podobnie zresztą jak i następne wojny Zachodu o „prawa człowieka” i „demokrację” (Kosowo, Afganistan, Irak, Libia itd.).
Chciałbym być dobrze zrozumiany. Nie wiem co dzieje się w Aleppo i nie potrafię zweryfikować tych informacji. Jestem też jak najbardziej odległy od tego, żeby pochwalać zbrodnie wojenne.
Wiem natomiast parę innych rzeczy. Wiem, że wspomniane media nie oburzały się, gdy siły zbrojne Izraela podczas operacji „Płynny Ołów” (27.12.2008-18.01.2009) bombardowały cywilów w Strefie Gazy przy pomocy zakazanych przez prawo międzynarodowe bomb fosforowych. Nikt w tych mediach nie twierdził wtedy, że w Izraelu rządzi jakiś „reżim”, albo jest z tym państwem coś nie w porządku. Władze w Tel Awiwie ogłosiły wówczas, że w ten sposób zwalczają terroryzm oraz, że Izrael ma prawo do obrony i to zostało z aprobatą przyjęte do wiadomości przez świat zachodni.
„Reżim Asada” natomiast jakoś w oczach świata euro-atlantyckiego nie ma prawa do obrony.
Wiem, że wspomniane media nigdy nie oburzały się zbrodniami popełnianymi na ludności cywilnej przez „umiarkowaną opozycję syryjską”, w tym ostrzeliwaniem przez jej bojówki dzielnic mieszkalnych podczas pierwszej bitwy o Aleppo (20.07.2012-2.08.2014). Zawsze widziały tylko domniemane zbrodnie „reżimu Asada”.
Wiem, że tzw. wojna domowa w Syrii była i jest zbrojną agresją zewnętrzną na ten kraj, zaplanowaną w Waszyngtonie, Londynie i Paryżu. Wiem, że tzw. „umiarkowana opozycja syryjska” to zbrojne bandy, sformowane, finansowane i wysłane do Syrii przez USA, Wielką Brytanię, Francję, Turcję, Katar i Arabię Saudyjską.
Nie jestem specjalistą od prawa międzynarodowego, ale mam wątpliwości czy członkowie tego typu formacji – powiedzmy partyzanckich, a ściślej terrorystycznych – są objęci konwencją genewską o ochronie jeńców wojennych. Przy czym jeszcze raz zaznaczam, że nie pochwalam mordowania kogokolwiek.
Wiem, że za syryjski dramat w pierwszej kolejności ponoszą winę wyżej wymienione państwa, będące faktycznymi agresorami. To ich rządy mają przede wszystkim krew na rękach, a nie „reżim Asada” i wspierająca go Rosja.
Wiem, że czołową siłą „umiarkowanej opozycji syryjskiej” – wspieraną przez Zachód, Turcję i Arabię Saudyjską – był i jest tzw. Front an-Nusra, czyli syryjska siatka Al-Kaidy. 29 lipca 2016 roku formacja ta zmieniła nazwę na Front Podboju Lewantu. Jaka piękna nazwa, prawda? Front Podboju Lewantu. Tak nazywa się „umiarkowana” i „demokratyczna opozycja” w Syrii. Taka niby syryjska „Solidarność” i KOR razem wzięte. 13 grudnia 2016 roku, w związku z wyparciem z Aleppo bojówek tej formacji, podbój Lewantu definitywnie się zakończył.
I to jest rzeczywista przyczyna krzyku rozpaczy ze strony reżyserów dramatu syryjskiego, a nie ofiary, które miały być mordowane po zdobyciu Aleppo i którymi reżyserzy owego dramatu teraz się zasłaniają. Jestem pewien, że w rzeczywistości los tych jeńców, kobiet i dzieci był i jest im głęboko obojętny.
Bohdan Piętka---15.XII.2016r.
[1]
„ONZ: armia syryjska rozstrzeliwuje cywilów w Aleppo. Wśród
ofiar są kobiety i dzieci. Drastyczne
wideo”, http://www.wiadomosci.dziennik.pl,
13.12.2016.
[2] J. Pawlicki, „Aleppo – śmierć na
kliknięcie”, http://www.newsweek.pl,
2.12.2016; „ONZ: armia syryjska i zagraniczne bojówki zabijają
cywilów w Aleppo”, http://www.rp.pl,
13.12.2016; „Pilne! Żołnierze Asada w odbitym Aleppo chodzą od
domu do domu. Mordują nawet
dzieci”, http://www.wiadomosci.gazeta.pl,
13.12.2016.
[3] „Syria: przełom w Aleppo. Jest rozejm,
rebelianci będą mogli opuścić oblężone
pozycje”, http://www.wiadomosci.gazeta.pl,
13.12.2016.
=========================================================================================================================================================================
Gen. W.Jaruzelski okazał się dobrym taktykiem i politykiem i uchronił żydowską solidarnościową rebelię przed całkowitym upadkiem.
W grudniu 1970r. MO i WP strzelało do stoczniowców idących do pracy. Posądzany o wydanie rozkazu użycia broni, I sek. KW PZPR w Gdańsku, S.Kociołek, zdążył jeszcze przed śmiercią w 2015r. wykazać przed sądem nieprawdziwość zarzutu. Kto więc wydał ten rozkaz? Do dzisiaj nie wiadomo! – Nie chcą tego ujawnić. W MO i WP taki rozkaz nie mógł być przypadkowy. – Nie chcą tego ujawnić dzisiejsze władze, władze żydowskiego reżimu IIIRP, które mają pełny wgląd we wszelką dokumentację.
Niektórzy twierdzą z przekonaniem, że gen.W.Jaruzelski uratował Polaków od przelewu krwi. Że gotowe do wkroczenia do Polski były wojska ZSRR, Czechosłowacji, NRD. Pojawiają się także opinie, że WP mogło opowiedzieć się po stronie społeczeństwa.
Czy jednak możemy przyjąć, że jakiekolwiek prezentowane nam dokumenty dotyczące tych kwestii, a na ich podstawie formułowane opinie jak wyżej, są wiarygodne?
Dlaczego wiele „dokumentów” z okresu 1980-1989 pogrąża tzw. komunę, czyli aparat państwa PRL? Jednak z grudnia 1970 nie ma żadnych dokumentów obciążających „komunę” – ?
Analogia historyczna. Majowy zamach Piłsudskiego z 1926r. był pierwotnie planowany na 1922r., – wykonano tylko jeden z jego elementów, zastrzelono prezydenta, choć przygotowywano się do krwawej rozprawy z endecją! Zamachowcy doszli do wniosku, że mogą szybko utracić zdobytą władzę w zbliżających się wyborach z powodu gospodarczego kryzysu. Przytoczyłem ten przykład jako taktyczne posunięcie zamachowców, którym zależało na skuteczności zamachu, czyli na trwałym przejęciu władzy.
Czy dzisiaj możemy zaufać publikowanym dokumentom dotyczącym wprowadzenia stanu wojennego i ewentualnego wkroczenia wojsk UW? Mam poważne wątpliwości. Jednak znając historię po 1989r. i znając rzeczywisty cel „demokratycznych przemian” możemy podjąć próbę logicznej analizy wydarzeń 1980-1989.
Wszyscy znamy chyba daty 1956, 1968, 1970, 1976 i 1980. Wszyscy chyba także zgodzimy się, że każda data symbolizuje ścieranie się w PRL w walce o władzę dwóch obozów, polskich socjalistów (oczywiście z PZPR) i antypolskich syjonistycznych Żydów (także z PZPR), czyli tzw. żydo-bolszewi, która dzisiaj w IIIRP jest demokratyczną władzą i opozycją. (W 1968r. tylko niewielki procent żydowskich zbrodniarzy i antypolskiego żydowskiego elementu usunięto z kraju.) Żydzi przegrali w 1956, 1968, 1970, 1976. A kto wygrał w 1980? Chyba łatwo na to pytanie odpowiedzieć, wiedząc, że ci, którzy obalili ekipę E.Gierka w sierpniu 1980r. w 1989r. doprowadzili do likwidacji PRL (samą nazwę PRL zmieniono na III RP w 1990r.). Skoro dzisiaj wiemy, że żydostwo posiada w IIIRP pełnię władzy, to odpowiedź na pytanie, kto wygrał w 1980r., jest oczywista.
W 1980r. junta Jaruzelski-Kiszczak dokonała zamachu stanu – był on o tyle łatwy, że w istocie był to przewrót pałacowy. Opanowano najważniejsze stanowiska w państwie. To w zupełności wystarczyło, żeby kontrolować życie społeczno-polityczne kraju. (Wystarczyłoby także i dzisiaj do przywrócenia polskiej władzy, gdyby armia posiadała polskie przywództwo – jednak żydowski reżim zabezpieczył się ustawą o bratniej pomocy wojskowej i policyjnej w przypadku zagrożenia „demokracji”.)
Przygotowania do wprowadzenia stanu wojennego rozpoczęto już w sierpniu 1980r. Zmasowana propaganda w WP skutecznie obezwładniła polityczną świadomość żołnierzy. W stanie wojennym dodatkowo za niewykonanie rozkazu groziła żołnierzowi kara śmierci (było kilka przypadków jej wykonania) – to skuteczny straszak. Armia była gotowa do wprowadzenia stanu wojennego już po kilku miesiącach od sierpnia 1980r. Skąd zatem zwłoka? Było kilka powodów: juncie Jaruzelski-Kiszczak zależało na ujawnieniu się polskich przywódców związkowych (dzięki czemu łatwiejsza była potem ich eliminacja) oraz na zdobyciu popularności społecznej przez żydowskich agentów V kolumny, co udało się znakomicie. Niestety sprawy zaszły zbyt daleko i zachodziła obawa, że Żydzi utracą władzę w „Solidarności” – konsekwencją jest decyzja (nielegalna według prawa PRL) o wprowadzeniu stanu wojennego.
Nie można wykluczyć, że żydowska V kolumna oraz Kościół, które ze sobą ściśle współpracowały, dążyły razem do przelewu polskiej krwi – Żydzi z nienawiści do Polaków, Kościół natomiast mógł zyskać nienawiść żydo-katolików do „komuny”. Wtedy i tylko wtedy prawdopodobnie mogłyby wkroczyć wojska UW. Ale w wyniku ich wkroczenia mogłoby stać się coś gorszego, junta Jaruzelskiego-Kiszczaka z pewnością straciłaby wtedy władzę. Zniknęłaby także żydowska „Solidarność”. A ponieważ I sek. KC KPZR był nadal L.Breżniew (zmarł w listopadzie 1982r.) władza w PRL ponownie mogłaby dostać się w polskie ręce. Zatem gen. Jaruzelski okazał się dobrym taktykiem i politykiem (podobnie jak zamachowcy Piłsudskiego) i uchronił żydowską solidarnościową rebelię przed całkowitym upadkiem. Przy okazji, być może, uchronił Polaków przed ewentualnym przelewem krwi.
25 września 1985 Jaruzelski spotkał się z Rockefellerem. Serdecznością ich rozmowy, a była to ich pierwsza rozmowa, zdumiony był nawet syjonista Z.Brzeziński, któremu Jaruzelski podarował zestaw dokumentów rodziny Brzezińskich.
Do końca swoich dni Jaruzelski był bardzo zaprzyjaźniony z A.Michnikiem i z redakcją jego żydowskiej gadzinówki – wspaniały „polski” bohater, który na tacy dostarczył Żydom Polskę.
Dariusz Kosiur,,,,,,, https://wiernipolsce1.wordpress.com/2016/12/14/1956-1968-1970-1976-i-1980-89-dlaczego-nie-znamy-prawdy/
============================================================================================================================================================================