H2O Wystarczy kropla Tom 4 Pechowa Impreza

H2O Wystarczy kropla! Tom 4 Pechowa Impreza na podstawie odcinka „Przyjęcie "



Rozdział 1 Zielona palma daleko na horyzoncie lekko chwiała się na wietrze. W okolice zagadkowej wyspy Mako, której brzeg otoczony był rafami, często przypływały rekiny. Może dlatego wyspa wydawała się trochę mroczna. Strome zbocza porastała nieprzenikniona gęstwina krzaków i drzew. Miało się wrażenie, że za całą tą bujną zielenią coś się ukrywa. Chociaż ranek był naprawdę pogodny i słoneczny, postrzępione skały i górujący nad wyspą wulkan wyglądały ponuro. Mgła rozpościerała się nad kraterem, a nad ziemią tańczyły dziwne cienie. Niedaleko wyspy na błękitnej wodzie kołysała się mała łódka. Na tle potężnej Mako wydawała się maleńka jak łupinka orzecha. W pobliżu nie było żywego ducha. Woda spokojnie chlupotała przy burcie. W łódce siedział Lewis McCartney, porzucona wędka leżała obok niego. Na kolanach miał otwartą książkę. Lektura „Mitycznych stworów morskich" Sandry Holmes tak go wciągnęła, że nie widział świata wokół siebie. Nagle niedaleko łodzi coś się poruszyło w wodzie. Obserwowało Lewisa i zbliżało się powoli. Chłopak zafascynowany przeglądał rysunki potworów morskich i starych statków. Niczego nie podejrzewał. „To niesamowite - pomyślał. - Od tysiącleci ludzie wiedzieli o istnieniu syren!". Postać, która nieustannie, uważnie go obserwowała, podpłynęła do łódki. Cały czas chowała się tuż pod powierzchnią wody. Wynurzyła się dopiero przy samej burcie, ledwie wystawiając głowę. Wpatrywała się w chłopaka. Było absolutnie cicho. Nagle zadzwonił telefon. Lewis odłożył książkę i chwycił komórkę.Tajemnicza postać, zaniepokojona gwałtownym ruchem, zanurzyła się w wodzie. Ale pozostała tuż przy łódce. - Halo - rzucił Lewis, wyraźnie zdenerwowany na osobę, która przerwała mu lekturę. -Tak, sekundkę - wyciągnął rękę z telefonem nad krawędź łódki. - To do ciebie - powiedział. Z wody wyłoniła się... syrena. Chwyciła aparat. Lewisowi nawet nie drgnęła powieka, kiedy dostrzegł morskie stworzenie. Zdążył się już przyzwyczaić do widoku przyjaciółek. Bo Emma Gilbert bez wątpienia była jego przyjaciółką, tak jak Rikki Chadwick i Cleo Sertori. Wszystkie trzy zmieniały się w syreny, ledwie dotknęły wody. Na początku, kiedy Lewis poznał tajemnicę dziewczyn, z zachwytu nie przestawał się wpatrywać w syrenie ogony przyjaciółek. Musiał koniecznie zobaczyć, jak pływają z tym czymś w wodzie. Teraz nie robiło to już na nim większego wrażenia. Wziął do ręki książkę i spokojnie czytał dalej. Tego ranka Lewis wybierał się na ryby, kiedy na plaży spotkał Emmę. Właśnie szła popływać. Dzwoniła do Rikki i Cleo, ale nie odbierały.Tym bardziej się ucieszyła, widząc przyjaciela. Postanowili, że we dwójkę wypłyną w morze. Świetnie się bawili. Emma skakała dookoła łódki i chlapała wodą Lewisa - płetwa znakomicie się do tego nadawała. Chłopak śmiał się szczerze cały czas. Potem zatrzymali się przy Mako i Emma nurkowała, podziwiając cudowną rafę koralową. Czekając, aż syrena wróci z podwodnej wyprawy, Lewis sięgnął po książkę. Jednym okiem zerkał na wędkę i czekał, aż ryby zaczną brać. Emma ostrożnie trzymała telefon przy uchu, uważała, żeby go nie zamoczyć. - Zdecydowałaś, o której zaczniemy dzisiejszą imprezę? - usłyszała podniecony głos Cleo. Emma westchnęła ze znużeniem. „Ile razy mam jej powtarzać, że nie będzie żadnej imprezy?" - pomyślała. Po raz dwudziesty dała Cleo taką samą odpowiedź. - Nie urządzę tego przyjęcia, koniec i kropka! - krzyknęła. - W żadnym wypadku! Wszędzie będą krążyć jacyś ludzie z napojami w rękach. Ryzyko jest po prostu zbyt duże! -po raz kolejny przeanalizowała sytuację.- Emmo, tu chodzi o tradycję! - wysapała zaperzona Cleo.- Wiem - odpowiedziała Emma tak spokojnie, jak tylko potrafiła. -Tylko nie wiem, jak miałaby wyglądać ta impreza w naszej sytuacji. To znaczy... No wiesz, kiedy jest się syreną... No... A my jesteśmy syrenami, Cleo! Uderzyła płetwą w wodę i poirytowana spojrzała na Lewisa. Ten uśmiechnął się do niej porozumiewawczo. „Cleo przecież w końcu zrozumie, dlaczego nie na wszystko możemy sobie pozwolić - myślała Emma. -Jak mamy spokojnie bawić się na imprezie, z taką wielką tajemnicą? I ze świadomością, że wszystko może się zdarzyć?! Bycie syreną i tak jest wystarczająco trudne. Nie potrzebujemy więcej problemówl". Nagle Emma usłyszała coś, co sprawiło, że uniosła brwi i zerknęła przerażona na Lewisa. - Masz nową pracę?! - krzyknęła. - Co?! W delfinarium? W parku morskim? - Gdzie?! - krzyknął z przerażeniem Lewis. Książka wyleciała mu z rąk i spadła na dno łódki. Oboje z paniką w oczach patrzyli na siebie. Co ta Cleo, u licha, znowu wymyśliła? Po drugiej stronie telefonu Cleo spokojnie wkładała ryby do wiadra, przygotowując się do karmienia delfinów. Przewracała tylko oczami, kiedy Emma zaczęła się awanturować. A przyjaciółka była coraz bardziej wściekła. Nie mogła uwierzyć, że Cleo jest tak bezmyślna, żeby zapomnieć o niebezpieczeństwach, jakie ta praca niosła dla syreny. - Tak, oczywiście, że basen jest pełen wody, Emmo - niecierpliwiła się Cleo. -Delfiny są ssakami morskimi, żyją w wodzie! -Cleo chwyciła drewnianymi szczypcami kolejną rybę i słuchała Emmy. Wyraz jej twarzy zmieniał się powoli. Minę miała coraz bardziej niezadowoloną. - Tak, jeszcze pamiętam, co mi grozi, jeśli dotknę wody - przyznała. - Ale nie mogę pozwolić, żeby to zrujnowało mi życie. Do pomieszczenia, gdzie przygotowywano jedzenie dla zwierząt zamieszkujących delfinarium, weszła przełożona, pani Geddes. Nie wyglądała na zadowoloną, kiedy zobaczyła Cleo rozmawiającą przez telefon. - Posłuchaj, Emmo, naprawdę chcę, żeby dobrze mi się układało w tej pracy - dziewczyna tłumaczyła koleżance swoją decyzję.„Nie mogę przecież zmieniać całego swojego życia tylko dlatego, że stałam się syreną -pomyślała. - Zawsze chciałam pracować w Parku Marina. Tak długo byłam na liście oczekujących na tę pracę. Nie dam się teraz pozbawić szansy z powodu jakiegoś głupiego, syreniego ogona!". Pani Geddes od dłuższego czasu wpatrywała się w podwładną. Zmarszczyła brwi. - Cleo? - rzuciła z dezaprobatą. Muszę kończyć - dziewczyna natychmiast ucięła rozmowę. Włożyła na głowę kolorowy czepek z folii. Miała na sobie fartuch nieprzemakalny, gumowe rękawiczki i kalosze. Wcześniej owinęła się pod fartuchem grubym ręcznikiem. - Wszystko w porządku? - nieco podejrzliwie zapytała pani Geddes. - Jasne - odpowiedziała z entuzjazmem Cleo. - Jestem gotowa do pracy! Zawahała się przez chwilę, ale zaraz raźno chwyciła wiadra pełne ryb i ośmiornic. Na wszelki wypadek dorzuciła szczypcami jeszcze jedną rybę. Ruszyła za panią Geddes do basenu z delfinami. Nie czuła ciężaru, który musiała dźwigać w obu rękach. Serce skakało jej z radości. Naprawdę będzie karmić delfiny! Cleo kochała zwierzęta, zwłaszcza delfiny. Od zawsze marzyła, żeby im pomagać i móc się o nie troszczyć. Teraz to marzenie się spełniało. Zatrzymała się nad brzegiem basenu i przez chwilę obserwowała dwa delfiny, które podpłynęły do niej z zaciekawieniem. Głodne, wystawiały sympatyczne pyszczki z wody. Cleo odstawiła wiadra. Wyglądała na zadowoloną. „Już kocham tę pracę - przeszło jej przez myśl. - Mam nadzieję, że Emma kiedyś zrozumie, ile zna czy dla mnie to zajęcie". Chwyciła szczypce i zaczęła karmić zwierzęta. Delfiny zwinnie łapały ryby, które im rzucała. Piszczały i wyskakiwały z wody, połykając posiłek.



Rozdział 2 Emma przytrzymała się burty i z niedowierzaniem popatrzyła na swoją komórkę. „Rozłączyła się ze mną! - pomyślała. - Po prostu odłożyła słuchawkę!". - Cleo czasami potrafi być taka uparta! -powiedziała i oddała telefon Lewisowi.Chłopak milczał. W głębi duszy podziwiał Cleo za to, że umie się przeciwstawić Emmie. „Powoli wszyscy zaczynają dostrzegać, jaka jest wspaniała - pomyślał z dumą. - Nie wiem tylko, czy praca w Parku Marina to najlepsze zajęcie akurat dla niej. Będzie z każdej strony otoczona wodą". Odłożył telefon i znów wziął do ręki książkę. Otworzył na stronie z wizerunkami syren. Zdjęcia przedstawiały średniowieczne ryciny. Emma zerkała na nie z powątpiewaniem. - Sądzisz, że znajdziesz tu jakieś informacje? - zastanawiała się. - Wiem już, że bardzo różnicie się od syren, o których tu napisano - wyjaśnił z szerokim uśmiechem. - Jesteście nowoczesne, ulepszone! Nowej generacji! No dobra... Eeeee... W każdym razie one na pewno nie miały takich fajnych mocy, jak wy. Emma zaśmiała się, ale zaraz spoważniała. - Tylko w jednym miejscu możemy się dowiedzieć, dlaczego stałyśmy się syrenami - powiedziała i wskazała na leżącą niedaleko wyspę. Mako jak zawsze wyglądała niezmiernie tajemniczo. Myślami Emma powróciła do dnia, kiedy razem z Cleo i Rikki przybiły do brzegów wyspy. Wydaje się, że to wszystko wydarzyło się tak dawno. Od tamtej chwili wiele się zmieniło. „Musimy się dowiedzieć, co się tam stało. Koniecznie - pomyślała Emma. - Cleo zbyt dużo ryzykuje dla swojej nowej pracy. Najpierw trzeba zrozumieć, skąd się biorą nasze moce. Jeśli ich nie poznamy, narazimy się na niebezpieczeństwo". - To wszystko zaczęło się właśnie tam -stwierdziła. - I tam należy szukać odpowiedzi. - No dobrze - zgodził się Lewis. - Wciągnę kotwicę, a potem... - wskazał w kierunku tajemniczej wyspy. - Nie. Ty tu zostaniesz - przerwała mu Emma. - Sama dopłynę szybciej.- Jesteś pewna, że to... Krople wody prysnęły mu na twarz, kiedy Emma się odwróciła i zanurkowała. - ...dobry pomysł? - dokończył pytanie. - No tak... Gadam sam ze sobą - stwierdził. Rozejrzał się dookoła i westchnął. Nie mógł przecież wrócić na przystań, nie wiedząc, czy Emmie nic się nie stało. A więc będzie tu czekał. Nie wiadomo, jak długo. Myśli Lewisa znowu zaczęły krążyć wokół Cleo. „Jeśli chce pracować w delfinarium, może jej grozić niebezpieczeństwo. A jeśli będzie potrzebowała pomocy? - przeraził się. - W takim miejscu ma wokół siebie samą wodę. Trzeba zbadać, jak kontakt z wodą naprawdę działa na dziewczyny. Naukowe wyjaśnienie! Oto, czego potrzebują! I to ja je znajdę!". Emma płynęła przez lagunę Mako. Zaglądała po drodze między koralowce, droczyła się z ławicami ryb. Czuła dreszcze emocji na plecach. Uśmiechała się radośnie do mijanych ryb. „Ciągle nie mogę się przyzwyczaić do tych widoków" - pomyślała. Oczarowana płynęła powoli dalej, z niedowierzaniem spoglądając na bajkowe krajobrazy. Minęły tygodnie od dnia, kiedy były tu z Rikki i Cleo. Płynęły tędy tuż po tej dziwnej chwili w grocie. Emma zauważyła wtedy długi podwodny tunel, którym wypłynęły na lagunę. Teraz musiała odnaleźć wejście do niego, a to zdawało się niewykonalne. Zupełnie nie mogła sobie przypomnieć, gdzie to było... Ostatnim razem morskie dno tonęło w mroku nocy, teraz - za dnia -wszystko wyglądało zupełnie inaczej. Starała się odnaleźć cokolwiek, co wydałoby się znajome lub przywołało jakieś wspomnienia. Nagle podpłynęły do niej dwa młode delfiny. Postanowiła płynąć za nimi. Zwierzęta zachowywały się, jakby chciały powiedzieć: „Cześć! Miło cię widzieć. Pobaw się z nami!". Emma zatrzymała się i uśmiechnęła do nich. „Jesteście prześliczne" - pomyślała. Jeden z delfinów podpłynął zupełnie blisko i otarł się o jej rękę. Niewiele myśląc, Emma chwyciła go za płetwę i mocno się przytrzymała. Delfin pociągnął ją do przodu. Drugi płynął obok nich i bawił się, nurkując w wodzie. „Dokąd one mnie prowadzą?! - dziwiła się. Delfiny nagle się zatrzymały. Emma natychmiast rozpoznała to miejsce. Była dokładnie tam, gdzie chciała dopłynąć -znajdowała się tuż przy ciemnym, wąskim wejściu do tunelu, którego szukała.„To niesamowite!"- pomyślała zachwycona. Jeden z delfinów zawisł w wodzie tuż przed nią i otworzył pyszczek. Dziewczyna uśmiechnęła się i wpłynęła w ciemny tunel. Przeciskała się przez wąski podwodny korytarz. Teraz doskonale go sobie przypominała. „To takie dziwne - pomyślała - kiedy ostatnim razem tędy płynęłam, nie byłam jeszcze syreną". Przypominała sobie tamtą noc z najdrobniejszymi szczegółami.,,Prawie nie znałam jeszcze wtedy Rikki i Cleo" - przyszło jej do głowy. Płynęła tuż przy oblepionych roślinami skałach. Wodorosty łaskotały ją w płetwę. „Nigdy bym nie przypuszczała, że ryby mają łaskotki! I to na płetwach!" - myślała rozbawiona sytuacją. Była coraz bardziej podekscytowana, w miarę jak zbliżała się do magicznej groty z księżycowym jeziorkiem. Tutaj wszystko się zaczęło. Czy znajdzie odpowiedzi, których szuka? Coś błysnęło w piasku. Ruch płetwy uniósł drobinki i sprawił, że zawirowały tuż przy dnie. Na wierzchu pokazało się coś małego i świecącego. Emma pogrzebała ręką w piasku i wyciągnęła znalezisko. Na chwilę zamarła w bezruchu. Trzymała w dłoni łańcuszek z prześlicznym, srebrnym medalionem. W środku był pusty. „Ciekawe, co się tutaj kryło?" - przemknęło jej przez myśl. Zacisnęła skarb w dłoni i popłynęła w głąb groty. Wypłynęła dokładnie na środku księżycowego jeziorka. Emma rozejrzała się wokół. Wszystko wyglądało tak jak wtedy, gdy razem z Rikki i Cleo znalazły się tu po raz pierwszy. Lazurowa woda wypełniała grotę niemal od ściany do ściany. Emma przypomniała sobie o łańcuszku i przyglądała mu się w zamyśleniu. „Ciekawe, jak długo tu leżał?" - zastanawiała się. Jaśniejszy promień słońca wpadł przez otwór w sklepieniu jaskini. Srebro błyszczało w tym osobliwym świetle. Emma rozejrzała się raz jeszcze. „Muszę wracać - pomyślała. - Inaczej Lewis wpadnie w panikę. To pewne, że ten łańcuszek musi mieć coś wspólngo z naszą tajemnicą". Uniosła brodę i zamknęła łańcuszek w dłoni. Burząc spokojną taflę uderzeniem płetwy, zniknęła w wodzie.



Rozdział 3 Tego dnia do Parku Marina przyszło mnóstwo ludzi. Całe rodziny okupowały kolejki górskie, a szczęśliwe dzieciaki biegały wszędzie z kolorowymi balonami. Ale bez wątpienia najwięcej ludzi wybrało się do delfinarium. Właśnie trwał pokaz i zwierzaki prezentowały popisowe numery - było na co popatrzeć. Trenerka wyskoczyła z wody podrzucona przez delfina. Zawisła na chwilę w powietrzu, po czym wylądowała na skraju basenu i, zadowolona z udanej akrobacji, uśmiechała się do publiczności. Opiekunka pochwaliła delfina i rzuciła mu dużą porcję ośmiorniczek i ryb, a publiczność chętnie nagrodziła zwierzaka gromkimi brawami. Do obowiązków Cleo należało dostarczanie opiekunom wiader napełnionych rybami, żeby mieli czym zachęcać delfiny do kolejnych sztuczek. Za skalistą ścianą oddzielającą delfinarium od zaplecza parku mieściło się specjalne pomieszczenie, w którym pracowała. Uzupełniała wiadra, biegała z nimi tam i z powrotem i czuwała, żeby zwierzaki nie czekały na nagrody zbyt długo. Była z siebie naprawdę dumna. Do tej pory, dzięki specjalnym środkom ostrożności, wszystko działało bez zarzutu. Bardzo uważała, wrzucając ryby do wiader, więc nie spadła na nią ani jedna kropla wody! Ale i tak na wszelki wypadek zawsze miała w pobliżu ręcznik. „Super! Właściwie wszystko może się udać, jeśli się tylko czegoś bardzo chce!" - myślała szczęśliwa. Publiczność nadal oglądała pokaz. Jeden z opiekunów płynął, stojąc na grzbietach dwóch delfinów. Ten numer naprawdę robił wrażenie, bo ludzie na widowni zamarli na chwilę w bezruchu. Mężczyzna jakby płynął na nartach wodnych. Imponujące widowisko! Między rodzinami obserwującymi wodne igraszki, siedziała samotna, niemłoda już kobieta. Z zachwytem biła brawo i śmiała się serdecznie. Zupełnie nie przeszkadzał jej brak towarzystwa. Patrzyła na delfiny, a na twarzy malowała się mieszanina dumy i miłości. Sprawiała wrażenie, jakby obserwowała starych, dobrych znajomych. Kobieta miała w sobie jakiś blask, coś co sprawiało, że wydawała się młodsza, niż była w istocie. Naprawdę trudno było dokładnie określić jej wiek. Długie blond włosy opadały falami na ramiona. Miała na sobie szeroką, zwiewną sukienkę w kolorze turkusowym, a w jej uszach połyskiwały duże kolczyki w kształcie ryb. Na widowni rozległ się szmer zachwytu, kiedy delfiny wykonały wielki skok nad łódką kołyszącą się pośrodku basenu. W rogu tuż nad brzegiem Cleo podawała opiekunom świeżo napełnione wiadro. Ostrożnie zrobiła krok naprzód, żeby chociaż dyskretnie zerknąć na wyczyny ulubieńców. Właśnie ten mały, nieśmiały krok zwrócił uwagę samotnej kobiety. Uśmiech zniknął z jej twarzy jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Pięć delfinów skoczyło jednocześnie w górę i ponownie zanurkowało. Widownia krzyczała z zachwytu, ale nieznajoma nie była już zainteresowana popisami. Patrzyła na Cleo jak zahipnotyzowana. Stanęła na palcach, żeby lepiej widzieć dziewczynę, a potem przesunęła się dokładnie na środek przejścia między trybunami. Zachwycona publiczność oklaskiwała delfiny. Nikt nie zwracał uwagi na dziwaczną kobietę. A ta wprost nie mogła oderwać oczu od Cleo. Wpatrywała się w nią, dopóki ta nie znikła za skalną ścianą. Kobieta zmarszczyła brwi i najwyraźniej podjęła jakąś decyzję. Cleo stała przy stole i energicznie napełniała rybami kolejne wiadro. Rozmyślała o wspaniałym show z udziałem delfinów. „To niezwykłe zwierzęta - pokroiła zbyt dużą rybę i wrzuciła kawałki do wiadra. - Tak się cieszę, że mogę tu pracować! Mam wrażenie, że w końcu znalazłam zajęcie, które naprawdę mnie fascynuje". Wydawało się, że zupełnie zapomniała, że jest syreną. Nie zastanawiała się też gorączkowo nad tym, jak przekonać Emmę do swojej nowej pracy. Niebezpieczeństwo związane z wodą, która otaczała ją tu ze wszystkich stron, stało się nieistotne. Po prostu wyparowało z jej głowy, rozpłynęło się. Po raz pierwszy tego dnia była naprawdę wyluzowana. Wrzuciła kolejną rybę do wiadra. Plum! Plusnęła w wodę i cała fontanna prysnęła w górę. Cleo odskoczyła nerwowo od stołu, ale było już za późno. Kilka maleńkich kropelek wylądowało na jej ramionach i twarzy. Szybko chwyciła ręcznik - był mokry! Tak mokry, że można go było wyżymać! Musiał wpaść do wiadra z wodą! Co teraz?! „Dziesięć sekund - pomyślała Cleo i ogarnęła ją totalna panika. - Mam tylko dziesięć sekund, żeby się wysuszyć, w przeciwnym razie stanę się zaraz sensacją sezonu - syreną w parku morskim. Zrobią ze mnie główną atrakcję! Pomocy! Co robić?!" - bezradnie rozglądała się po pomieszczeniu. Może gdzieś tu leży jakiś suchy ręcznik?! Ale jak okiem sięgnąć, nie było nawet kawałka szmatki. Zrezygnowana zaczęła odliczać kolejne sekundy. Nagle coś wpadło wprost w jej ręce. Suchy ręcznik! - Chyba jest ci potrzebny! - powiedział ktoś melodyjnym głosem. Dziewczyna drgnęła i spojrzała w stronę drzwi, bo stamtąd dobiegły ją te słowa. Zobaczyła kobietę. Uśmiechała się do niej. Ze swoimi długimi włosami i osobliwą sukienką wyglądała dość dziwnie. Jak jakaś wróżka, albo dobra ciocia, która w wolnych chwilach zajmowała się czarami. Cleo była pewna, że nigdy wcześniej jej nie widziała, choć kobieta wydawała się znajoma. Przyglądała się uważnie dziewczynie. Ta była jednak zbyt zajęta wycieraniem twarzy i rąk, żeby to zauważyć. - No, no! Masz niezły czas - stwierdziła. Cleo zastanawiała się właśnie, czy była wystarczająco szybka. Ze strachem odczekała dziesięć sekund i odetchnęła z ulgą. Nie wyrosła jej ani jedna płetwa. Uff... - Hmm... tak, rzeczywiście. Dziękuję -odrzekła i uśmiechnęła się nerwowo. - Słona woda dostałaby mi się do oka. Jeszcze trochę i zaczęłoby mnie szczypać... - To rzeczywiście szczypie, prawda? - odpowiedziała ze zrozumieniem kobieta. -Ale nie czuje się tego, kiedy się jest pod wodą. Ciekawe, jak to się dzieje? - otworzyła szeroko wielkie, błyszczące oczy i przypatrywała się znacząco Cleo. Ta ze zdziwienia aż rozchyliła usta. Kobieta była jakaś... podejrzana. „Taka rzeczowa, ale zabawna i dziwaczna... a może wszystko to razem?" - pomyślała dziewczyna. Milczała, zastanawiając się, co powiedzieć. Nie mogła przecież tak po prostu oznajmić nieznajomej, że uważa ją za dziwadło. „O co jej chodzi? Przecież nie może wiedzieć o..." - serce Cleo biło coraz niespokojniej. „Bo jeśli ona miała na myśli... syreny? Co w takiej sytuacji zrobiłaby Emma? Albo Rikki? Pomocy! One wiedziałyby, jak zareagować!" - myślała gorączkowo. - Ja... nie mam pojęcia - wydusiła z siebie i potrząsnęła głową. Chciała, żeby ta obca osoba zniknęła. Czego ona tu szukała? - Świat kryje wiele tajemnic, prawda? -ciągnęła nieznajoma. W ogóle nie mrugała powiekami i wyglądało to nienaturalnie. -Ale masz jeszcze czas, żeby się wszystkiego uczyć. Na początek musisz pamiętać, żeby się nie zamoczyć. To najtrudniejsze! Spojrzała na Cleo z wyczekiwaniem. Z zewnątrz dobiegały ich głosy zachwyconej publiczności. Głosy opiekunów nikły w tej wrzawie. Słowa kobiety zawisły jakoś niezręcznie w powietrzu. „Czy ona naprawdę powiedziała to, co usłyszałam? - zdziwiła się Cleo. Jej serce biło jak szalone. Ta kobieta zdawała się wiedzieć, że ona jest... - Nie! To przecież niemożliwe!" Nagle z tyłu otworzyły się drzwi. - Cleo! - krzyknął ktoś. Odwróciła się błyskawicznie. Pani Geddes przywoływała ją skinieniem ręki. Z dziwnym uczuciem w żołądku Cleo kiwnęła głową szefowej. Ja kobieta musiała się wszystkiego o nas dowiedzieć. Ale jak?! Muszę ostrzec Rikki i Emmę! Nie! Najpierw muszę się dowiedzieć, kim ona jest i czego chce!" - postanowiła. Odwróciła się, żeby o to zapytać, ale w miejscu, gdzie jeszcze przed chwilą stała nieznajoma, nikogo nie było! „Jak to?!" -pobiegła do tylnego wyjścia. Trenerzy rozdawali delfinom ostatnie ryby. Tłumy biły brawo. „Dziwne... Gdzie ona się podziała?" - zastanawiała się dziewczyna.



Rozdział 4 Emma wynurzyła się z wody, Lewis spokojnie czekał na nią w łódce. Odpalił silnik motorówki i oboje ruszyli w kierunku plaży - on łódką, ona wpław. Emma wciąż ściskała w dłoni łańcuszek z medalionem. Lewis próbował płynąć równo z Emmą, ale szybko dał za wygraną - nie miał szans. Była szybka jak torpeda, a na powierzchni wody zostawał za nią tylko spieniony ślad. Myślał o trzech przyjaciółkach, kierując łódkę w stronę brzegu. Zastanawiał się, jak mógłby im pomóc. Przecież ktoś musi zrozumieć, co się stało. „Będę badał i eksperymentował, aż odkryję prawdę! - zdecydował. - Jak tylko dopłyniemy do brzegu, wracam do roboty" - postanowił. Kiedy Lewis dotarł do portu, Emma już na niego czekała, całkiem sucha. Stała na końcu pomostu i niedbale opierała się o słupek. Chłopak poprosił, żeby umówiła się z Rikki, najlepiej zaraz. „Cleo nadal jest w Parku Marina - pomyślał. - Trudno, zacznę pracę z tymi dwiema" - postanowił. Emma chciała mu opowiedzieć o swoim znalezisku i pokazać medalion i łańcuszek. Ale zanim zdążyła się w ogóle odezwać, Lewis pobiegł po plecak. Cóż jej pozostało - postanowiła zadzwonić do Rikki, tak jak prosił. Przede wszystkim chciała się dowiedzieć, co przyjaciółka sądzi o łańcuszku, no i poinformować ją, że Cleo znalazła pracę. Ciekawe, co powie, gdy się dowie o delfinarium. „Jestem pewna, że jej się ten pomysł nie spodoba. Tak jak mnie – pomyślała. - Z pomocą Rikki i Lewisa może uda mi się przekonać Cleo, żeby sobie odpuściła. Może nie będzie wtedy taka uparta". Trójka przyjaciół siedziała na łóżku Emmy. Lewis podniósł łańcuszek na wysokość oczu i przyglądał mu się uważnie. Wisiorek miał owalny kształt podobny trochę do łzy albo... kropli wody. Nad medalionem połyskiwał kamień - wyglądał na kosztowny. A na jego spodniej stronie widać było kilka dziwnych symboli. Przypominały zakrzywione linie, a może fale? Chłopak obracał wisiorek w palcach. Nacisnął maleńki zatrzask i medalion się otworzył. Wnętrze było puste. - Zwykły łańcuszek z wisiorkiem - powiedział i oddał znalezisko Emmie. Dziewczyna zmarszczyła czoło. - Cokolwiek kiedyś było w środku, musiało wypaść już dawno temu - zawyrokowała filozoficznie, ostrożnie trzymając łańcuszek w dłoni. - Ale znalazłam ten medalion na dnie jeziorka księżycowego! Dlatego musi być ważny. - I może są gdzieś kolczyki do kompletu? -zastanowiła się głośno Rikki. Zabrzmiało to nieco ironicznie, jakby nie wierzyła, że wisiorek rzeczywiście może się okazać szczególny. Siedziała na brzegu łóżka wyraźnie znudzona rozmową o jakichś starych łańcuszkach. Tym bardziej że nadal złościła się na przyjaciół. Nie zabrali jej ze sobą na wyspę! Emma co prawda tłumaczyła, że to nie była zaplanowana wyprawa i że udali się w pobliże Mako całkiem spontanicznie. „Ale ja i tak chętnie popłynęłabym tam z nimi" - Rikki było smutno, że ominęła ją wyprawa w towarzystwie przyjaciół. Czasami czuła się tu zupełnie obco. Emma i Lewis znali się od lat. Razem chodzili do szkoły podstawowej, mieli wspólne wspomnienia, dowcipy, których Rikki nigdy nie zrozumie do końca. Nie należała do ich paczki od początku. Jednak od kiedy zaprzyjaźniła się z Cleo i Emmą, zauważyła, że mają więcej wspólnego, niż przypuszczała. - Próbuję tylko znaleźć odpowiedź -odgryzła się Emma, zirytowana ironicznym tonem Rikki.„Dlaczego ona ciągle musi się ze wszystkiego wyśmiewać?! - pomyślała obrażona. Nie może chociaż raz być poważna?". - Dobra, wyluzujcie już - zaproponował pojednawczo Lewis. Nie żeby jakoś specjalnie zależało mu na tym, by były dla siebie miłe. Ale nie chciał się znaleźć na linii ognia. A na pewno nie wtedy, gdy Rikki Chadwick brała udział w kłótni. - Emmo, znalazłaś łańcuszek, ale to i tak nie wyjaśnia, dlaczego stałyście się syrenami - zawyrokował. - A widzisz! - Rikki triumfowała. „Nawet Lewis się ze mą zgadza - pomyślała ze zdziwieniem. - I to po raz pierwszy. Coś takiego!". - No, nieważne - ciągnął Lewis. - Myślę, że powoli zaczynam się zbliżać do rozwiązania przynajmniej jednego problemu. Jeszcze trochę i się dowiem, jakie płyny nie przemieniają was w syreny - oświadczył. Otworzył plecak, wyjął kilka butelek i puszek ze sprayem i ustawił je równo na poręczy łóżka Emmy. Każda z nich zawierała inny płyn i każda miała nalepkę z nazwą. Lewis chwycił czerwoną puszkę. Spojrzał na przyjaciółki, jakby coś rozważał. Wybrał Rikki, bo wciąż jeszcze był na nią trochę zły za jej zachowanie. Nagle jego ręka wysunęła się do przodu i spryskała dziewczynę jakąś cieczą. - Lewis! - wrzasnęła. - Co ty sobie do diabła...? Uważasz, że to zabawne? - dotknęła palcem cieczy. Była śluzowata i dziwnie kleista. - Fuj! - krzyknęła. - Co to za świństwo?! Chłopak nie odpowiedział. Włożył okulary i spokojnie patrzył na zegarek. - Cztery, trzy, dwa, jeden... - odliczał, przyglądając się Emmie z żywym zainteresowaniem. Minęło dziesięć sekund i... nic się nie wydarzyło. Rikki nie wyrósł syreni ogon. - Aha! Kombinacja wody z olejem roślinnym. Brak zmian. Ciekawe... - Lewis chwycił notatnik i ołówek, i zanotował wynik eksperymentu. Emma ukryła uśmiech. Ale Rikki wpatrywała się w przyjaciela potwornie wściekła. Emma opowiadała Rikki o pracy Cleo. Opisywała wszystkie potworne rzeczy, które mogły się wydarzyć w Parku Marina. - Stoi tam cały dzień, w pobliżu delfinów chlapiących płetwami... To może być po prostu katastrofa! - przekonywała. Rikki nie odpowiadała, jakby w ogóle jej to nie obchodziło. „Czy ona nie widzi, jakie to ryzykowne?!" - oburzyła się Emma. Prawie się obraziła, gdy przyjaciółka tylko wzruszyła ramionami i wróciła do lektury. Ale Rikki nie miała ochoty bać się wody. „Tylko to teraz robimy - pomyślała. - Zastanawiamy się, czy coś nam się nie stanie. Nie mam ochoty panikować na widok każdej kropelki wody" - przyrzekła sobie Rikki.



Rozdział 5 Godzinę później Emma, Rikki i Lewis nadal siedzieli na łóżku. Dookoła leżało w nieładzie jeszcze więcej plastikowych pojemników z dziwnymi cieczami. Rikki lakierowała sobie właśnie paznokcie u nóg - wybrała wściekle czerwony lakier. Zastanawiała się, co zrobi Lewisowi, jeśli ten po raz kolejny wpadnie na pomysł wylania na nią jakiegoś obrzydli-stwa. Chłopak, nieświadomy zagrożenia, szykował następną partię pojemników. „Przecież to nie ma nic wspólnego z naukowymi badaniami - złościła się Rikki. - Sądzę, że raczej sprawia mu przyjemność bezkarne rozpylanie na nas różnych świństw" - doszła do wniosku. Mimo to bardziej była pochłonięta równym nakładaniem lakieru niż tym, co szykował dla nich Lewis. I w ogóle nie zwróciła uwagi na to, że Emma od dłuższego czasu gadała przez telefon. - Nie sądzę, mamo - powiedziała. - Tak, też cię kocham - smutna odłożyła słuchawkę, a Lewis spojrzał na nią pytająco. - Chodzi o to przyjęcie? - zagadnął. Było mu żal Emmy. Wiedział, jak bardzo lubiła swoje coroczne imprezy. Urządzała je, odkąd pamiętał. Przyjaciółka, ledwie usłyszała pytanie, rzuciła mu spojrzenie z serii: „Pożałujesz, jeśli się nie zamkniesz!7' A/e było za późno... Na słowo „przyjęcie" Rikki uniosła głowę. - Jakie przyjęcie? - zapytała zaciekawiona. Lewis skulił się i schował głowę. „Rany, jak ja to robię, że zawsze chlapnę coś głupiego?"- pomyślał. - Moja mama co roku urządza dla mnie przyjęcie - wyjaśniła Emma zrezygnowanym tonem. -Tylko że w tym roku raczej nie mam na nie ochoty... No, właściwie to... nie mogę pozwolić, żeby się odbyło. Nie da rady. Masa ludzi, napoje, chlapanie wodą na wszystkie strony... I zaraz wyrośnie mi syreni ogon. No, wiecie... - usprawiedliwiającym tonem wyrecytowała Emma. Rikki zajęła się znowu paznokciami. „Od wieków nie byłam na żadnym przyjęciu -pomyślała. - Potrzebuję imprezy! Czy Emma myśli, że już nie możemy się bawić tylko dlatego, że ktoś wyleje na nas wodę?! Bez przesady, kompletnie zwariowała..." - westchnęła w myślach. - Kiedy to będzie? - dopytywała się. - Dziś - jęknęła Emm, bawiąc się telefonem.- Dziś?! - powtórzyła Rikki, marszcząc brwi. -Byłabym zaproszona? Emma spuściła wzrok. Gorączkowo się zastanawiała, jak powinna wybrnąć z niezręcznej sytuacji. Przecież lubi Rikki i mają wspólny sekret... - Myślałam, że... To chyba nie jest impreza w twoim stylu - powiedziała po chwili. - Przyjęcie? I ja?! - odpowiedziała Rikki z niedowierzaniem. - Przecież te słowa znaczą praktycznie to samo, są nierozerwalne! Emma patrzyła na Rikki, marszcząc czoło i dalej nerwowo bawiła się telefonem, niezręczna cisza trwała tylko chwilę. - Och! - zauważyła Rikki. - Ty po prostu nie chcesz mnie zaprosić, tak?! - starała się wyglądać zwyczajnie. „Co mnie to obchodzi! Jeśli nie chcą, żebym przyszła na jakieś głupie przyjęcie, to trudno - myślała wściekła. -Cóż, zawsze będę tu obca, jestem nowa. Jasne. Łączy nas tajemnica i nikomu nie możemy jej zdradzić. Ale co z tego? Niby dlaczego Emma czy Cleo miałyby chcieć, żebym wszędzie z nimi łaziła? Tylko bez spo-ufalania się!" - starała się ironizować. W jej oczach widać było złość, choć starała się zachować obojętność. Tyle że Emma doskonale wiedziała, co się kryje w duszy Rikki. Kiedy czuła się urażona, jej twarz stawała się zimna i jakby bez wyrazu, zadzierała nos i patrzyła z wyższością. Spojrzenie pod tytułem „nic mnie nie rusza" zawsze świetnie jej wychodziło. Ale Emma i Cleo w końcu odkryły, że była to jedynie maska. Niestety, jeszcze nie znalazły sposobu na to, jak sobie radzić z humorami koleżanki. - Oczywiście, że chcę cię zaprosić - powiedziała Emma, zła, że musi to wyjaśniać. „Wolałabym, żeby Rikki nie była taka przewrażliwiona - pomyślała. - A poza tym życzyłabym sobie, żeby Lewis chociaż raz trzymał język za zębami". Rikki wróciła do lakierowania paznokci. Tylko teraz robiła to energiczniej niż przedtem. - A więc będzie impreza! - powiedział Lewis, który nadal robił notatki w swoim zeszycie. Próbował sprawdzić, ile wody może być w cieczy, aby dziewczęta nie zmieniały się w syreny, kiedy jej dotkną. Cała ta gadanina o przyjęciu odwracała uwagę od istoty zagadnienia. - Nie! - krzyknęła Emma zdenerwowana. -Nie będzie żadnego przyjęcia! - Szkoda - rzuciła Rikki zgryźliwym tonem. - Byłoby super. Chłopcy... Tańce... Chłopcy... -To nie ten rodzaj przyjęcia - westchnęła Emma. „Dzięki, Lewis - pomyślała. - Dobrze wiedziałam, jak Rikki na to zareaguje. Ona tego nie zrozumie!". - Co masz na myśli?! - zapytała coraz bardziej zdziwiona Rikki, odwracając się powoli do Emmy. - A jakie rodzaje przyjęć istnieją? Emma nie odpowiedziała, ale Lewis jakby się uśmiechał, wciąż pisząc coś w notatniku. Nie wytrzymał. Postanowił wyjaśnić Rikki, O co chodzi. -To nocowanie - oznajmił, próbując ukryć uśmieszek... Wiedział, jak Rikki to skomentuje. Oczy dziewczyny rozbłysły z radości. Zaśmiała się. „Znaczy... piżama party? - pomyślała. - Ale numer! Myślałam, że takie imprezy są dobre dla dzieciaków ze szkoły podstawowej. I że nocowanki wyszły już z mody. Niesamowite!". Emma patrzyła w podłogę. Była zła i nie czuła się dobrze. Wydawała się... zawstydzona. Zanim Rikki powiedziała cokolwiek, Lewis pochylił się w ich kierunku i na obie rozpylił spray z zielonego pojemnika. - Ała! - tym razem Emma krzyknęła i natychmiast zaczęła wycierać ręcznikiem dziwny płyn z nogi. Rikki zamachnęła się ręką, żeby odgonić natrętnego chłopaka, i niechcący rozmazała lakier na świeżo pomalowanych paznokciach. Była jednak nazbyt zaabsorbowana czym innym, żeby się złościć z tego powodu. Mogła się tylko śmiać. Lewis od kilku godzin rozpylał na nie jakieś ciecze i nic się nie działo. A więc postanowiła się wyluzować i dalej drażnić Emmę gadając o jej przyjęciu. - No dobra, to piżama party! - zawołała z sobie tylko właściwą ironią w głosie. - Łał! To naprawdę fantastyczny pomysł! Emma uśmiechnęła się z przymusem i zrezygnowana opadła na podgłówek. „No, dalej, Rikki - pomyślała. - Na pewno masz jeszcze kilka zabawnych komentarzy, których nie zdążyłaś wygłosić" - złościła się. - Och, wielka szkoda, że pomalowałam już paznokcie - szczebiotała Rikki, wzdychając teatralnie. - Przecież mogłybyśmy zrobić to razem! Ojej! I jeszcze mogłybyśmy urządzić zabawną wojnę na poduszki. I zapleść sobie wspólnie warkocze... Lewis starał się nie roześmiać, ale nie mógł się pohamować. Trzeba to przyznać, przy całej swej złośliwości, Rikki potrafiła żartować. I nagle... zobaczyli charakterystyczny niebieski blask wokół przyjaciółki. Dziewczyna przez kilka sekund była całkowicie przezroczysta. Chwilę później zamiast nóg miała syreni ogon, a jej koniec wystawał za poręcz łóżka. - Ta mikstura zawierała trzydzieści dwa procent wody - poinformował Lewis poważnym tonem. Zadowolenie z odkrycia malowało się na jego twarzy. Postukał się ołówkiem w brodę. Zmarszczone czoło Emmy się wygładziło i na twarzy pojawił szeroki uśmiech. - Wszystko w porządku? - zapytała koleżankę z niepokojem. - Jasne! - odpowiedziała Rikki, zgrzytając zębami. Uniosła rękę i uderzyła płetwą. - Dzięki, Lewis! Cała trójka siedziała przez chwilę w milczeniu. Chłopak spuścił wzrok i, udając zakłopotanie, dopisał coś w swoim kajeciku. „Już on mi za to zapłaci - pomyślała Rikki. - Jak tylko znowu będę miała nogi, to go załatwię - odgrażała się w myślach.



Rozdział 6 Rikki osuszyła się dzięki swoim zdolnościom i wróciła do ludzkiej postaci. Nie zdążyła się zemścić na Lewisie, bo... uciekł. Złapał swoje pojemniki i już go nie było. Właśnie wtedy, kiedy Rikki już miała zadać kilka pytań na temat piżama party, zadzwonił telefon Emmy. To była Cleo. Skończyła pracę i koniecznie chciała się spotkać z przyjaciółkami w kafejce Juice Net. - Musimy się natychmiast zobaczyć! - i nie czekając na odpowiedź, rozłączyła się. Emma ostrożnie włożyła łańcuszek na szyję. Nie musiała wiele tłumaczyć, było oczywiste, że coś musiało się stać. Dziewczyny wybiegły z domu. Po drodze zastanawiały się, co mogło do tego stopnia przestraszyć Cleo. „Na pewno ktoś ją zobaczył - myślała Emma. - Oblała się wodą na oczach setek widzów i musiała skoczyć do basenu z delfinami" - poczuła jak na samą myśl o takim obrocie spraw coś bulgocze jej w żołądku. Z tego wszystkiego zaczęła biec jeszcze szybciej, Rikki też przyspieszyła. Cleo spokojnie czekała na nie przy stoliku. Nie była otoczona dziennikarzami ani policjantami, nic podejrzanego się nie działo. - To dobry znak - powiedziała do siebie Emma i przysiadła się do przyjciółki. Dziewczyny patrzyły na nią z wyczekiwaniem. Z bliska widać było, że jest roztrzęsiona. Opowieść o dziwnej kobiecie z Parku Marina była rzeczywiście dość zaskakująca. - Jak to: ona coś wie?! - powtórzyła Emma, kiedy Cleo skończyła. - Ale co ona może wiedzieć? I skąd?! - zastanawiała się. - Nie mam pojęcia - powiedziała Cleo, wzruszając ramionami. - Ale dobrze wiedziała, że miałabym kłopoty, gdybym się zamoczyła. - Zamoczyłaś się?! - wrzasnęła wściekle Emma. - No, wiedziałam! - wykrzyknęła. Wyglądało na to, że zdarzyło się dokładnie to, przed czym ją ostrzegała. - Jedna kropla - tłumaczyła się Cleo, zdenerwowana histerią Emmy. - Zaraz ją wytarłam. I nic się nie stało. Byłam ostrożna - zapewniła. „Przecież mają chyba do mnie zaufanie?! Zabezpieczyłam się przed pracą, mam czyste sumienie" - przekonywała samą siebie. Emma z niedowierzaniem potrząsała głową. Po Rikki nie było widać żadnych emocji. Zastanawiała się nad Cleo i tą całą historią z nieznajomą. „Hmm. Cleo jest wyjątkowo odważna. Nie mam pojęcia, skąd jej się to nagle wzięło" - myślała Rikki. - Dałam sobie radę. Jak widzicie, ta praca wcale nie jest taka niebezpieczna - powiedziała Cleo zdecydowanym tonem. Spojrzała twardo na Rikki, ale ta tylko z irytacją wywróciła oczami. „O, będzie kłótnia... Ciekawe, jak wygląda ostra wymiana zdań między Emmą i Cleo..."- ta sytuacja coraz bardziej ciekawiła Rikki. - Mówiłam ci, że powinnyśmy przedtem dokładnie wszystko przedyskutować - odpowiedziała Emma naburmuszona. - I co by to dało? - zapytała Cleo. - Ty się potrafisz tylko bać! - krzyknęła zirytowana. Emma usiadła. Nie mogła uwierzyć w to, co usłyszała. W taki sposób Cleo jeszcze nigdy z nią nie rozmawiała. „Co się z nią dzieje?" - zastanawiała się. - Nie, wcale się nie boję! - wrzasnęła Emma i dotknęła łańcuszka na szyi. Nagle przebiegł ją dreszcz. - O tak, boisz się! - powtórzyła Cleo. - Boisz się o mnie i boisz się nawet urządzić swoją coroczną imprezę. Nie chcę tak żyć! Nie chcę się bać każdej kropli wody, którą zobaczę. Mam tego dość! „Bardzo dobrze, Cleo - myślała Rikki i uśmiechała się. - Powoli robi się coraz bardziej pewna siebie! Najpierw boi się wody, a potem ściga nielegalnych rybaków. Później przyjmuje pracę w delfinarium, a teraz uczy się jeszcze bronić swoich racji. Brawo, moja droga!" - wtórowała jej w myślach. Emma była zdziwiona. Zupełnie nie wiedziała, jak postępować z tą „nową" Cleo. - To zabrzmi może głupio, ale jestem takiego samego zdania, jak Cleo - powiedziała Rikki. Cleo spojrzała na nią z wdzięcznością. Rikki podniosła ostrzegawczo palec. - Wyjątkowo! - dodała, śmiejąc się. Cleo też się uśmiechnęła i obie zerknęły na Emmę. Ta patrzyła gdzieś na swoje stopy. „A może Cleo naprawdę ma rację? – zasta - nawiała się. Ja też nie mam ochoty bać się każdej kropli wody - stwierdziła. - Co się ze mną dzieje? - pytała siebie. - Przecież też jestem odważna! Nie dopuszczę do tego, żeby głupi ogon ograniczał moje życie!". Cleo zobaczyła na szyi Emmy połyskujący w świetle łańcuszek. - Piękny! - westchnęła. - Skąd go masz? - Z jeziorka księżycowego na wyspie Mako - odparła Emma. - Jest śliczny - zachwycała się Cleo. Emma przypomniała sobie o jeziorku księżycowym i o tym, jak tam było spokojnie i magicznie. Cleo obserwowała przyjaciółkę, prawie wstrzymała oddech. To była prawdziwa gra spojrzeń, bo Rikki także uważnie wpatrywała się w Emmę. Nie wiedziała, co ma zrobić. „Emma jest bez szans. Cleo nie zrezygnuje z tej pracy. To pewne. Ona to też wie" - doszła do wniosku. Emma odwróciła głowę w drugą stronę i wyciągnęła brodę do góry. Biła się z myślami, marszczyła brwi, w końcu otworzyła klapkę telefonu i wybrała numer. - Hej, mamo! - powiedziała i wzięła głęboki oddech, patrząc na Cleo i Rikki.-Wysyłaj zaproszenia na dzisiejszą imprezę! - Jej oczy błyszczały. Cleo się uśmiechnęła, ale twarz Rikki nie wyrażała żadnych emocji. „No tak. Chyba dzisiaj w nocy znowu będę sobie siedziała sama, a wszyscy inni będą się bawić na jakimś głupim, piżamowym przyjęciu..." - pomyślała smutno. -Tak, mamusiu - odpowiedziała Emma. - Tak, do wszystkich z listy... I do Rikki, dobrze? Rikki nie potrafiła ukryć uśmiechu, kiedy Emma spojrzała na nią, wyłączając telefon. Nawet jeśli ma to być tylko piżama party, poczuła się lepiej, będąc zaproszona. „Na przyjęciach u Emmy zawsze się coś dzieje - pomyślała Cleo. - Ciekawe, co wydarzy się tym razem... Och, jestem taka podekscytowana!"- cieszyła się przyjaciółka. - Cleo ma rację - powiedziała stanowczo Emma. - Jeśli zrezygnuję z tego przyjęcia, to będzie znaczyło, że się poddałam - obwieściła. To była rozsądna decyzja. Jak zawsze w przypadku Emmy. Przyjaciółki poczuły, że znowu przejmują kontrolę nad swoim życiem. A na to nadszedł już najwyższy czas.



Rozdział 7 Dziewczyny wciąż siedziały w kafejce. Cleo była zachwycona, kiedy usłyszała historię o dwóch delfinach, które wskazały Emmie wejście do jaskini na Mako. Śmiała się też serdecznie, kiedy się dowiedziała o eksperymentach Lewisa. Wszystkie trzy zrelaksowały się i cieszyły na wieczorne przyjęcie. Zapomniały nawet o dziwnej kobiecie z Parku Marina. Były tak pochłonięte rozmową, że nie zauważyły, iż były obserwowane. Kilka stolików dalej siedzieli Zane Bennett, Miriam i Tiffany. Chłopak patrzył w kierunku stolika dziewcząt. Pochylił się i powiedział coś po cichu do koleżanek. Te zachichotały i pokiwały głową. Zane podbiegł do lady. Nikt nie słyszał, co wybrał. Zane był najbardziej wrednym i aroganckim typem w całej szkole. Zachowywał się tak, jakby należał do niego cały świat. A wszystko dlatego, że jego bogaty i nieprzyjemny ojciec był ważną osobą w mieście. Zane należał do kategorii prawdziwych obrzydliwców, którym radość sprawiało denerwowanie innych. Lubił poniżać ludzi. Szczególnie nienawidził Emmy, Cleo i... Rikki. Tylko Miriam była jeszcze bardziej zarozumiała i nadęta niż Zane. A na pewno bardziej złośliwa. Uwielbiała niszczyć innych. Tiffany nie była taka do końca zła. Ale wydawała się wystarczająco głupia, żeby myśleć, że Miriam jest fajna. Emma, Rikki i Cleo zaczęły właśnie rozma-wiać o przyjęciu, kiedy podszedł Zane. Postawił na stole trzy szklanki i uśmiechnął się podstępnie. - Trzy cole - powiedział. - No i co z nimi? - zapytała Rikki bez wahania. Uśmiechną twarzy chłopaka za stygł na moment. Żadna z dziewcząt w szkole nie potrafiła go zbić z tropu, tak jak Rikki Chadwick. Miał chyba do niej... słabość Emma popatrzyła na niego z powątpiewaniem, a Cleo złapała szklankę i uśmiechnęła się do niego, chcąc podziękować. - Wyglądacie na spragnione - powiedział z szeroko otwartymi oczami. Próbował wyglądać niewinnie. - Bawcie się dobrze! Uśmiechnął się szeroko do dziewczyn i wrócił do stolika. Emma i Rikki popatrzyły na siebie znacząco. Coś tu na pewno nie grało... Ale Cleo naprawdę chciało się pić. „Może Zane próbuje być miły?" - pomyślała i upiła łyk, zanim przyjaciółki zdążyły ją powstrzymać. Skrzywiła się z obrzydzeniem i natychmiast odstawiła szklankę. - Sok śliwkowy? - zapytała Emma. Cleo potaknęła, a Rikki z miną mówiącą „A widzicie!" patrzyła w sufit. „Co za głupek! - pomyślała. - Największy idiota we wszechświecie!" - sprecyzowała obelgę w myślach. Odwróciła się, żeby rzucić mu pogardliwe spojrzenie. Razem z Miriam i Tiffany śmiał się do rozpuku ze swojego dowcipu. Rikki denerwował szczególnie jego donośny rechot. - Bardzo dojrzały żart, Zane - powiedziała. - Naprawdę, zupełnie niedziecinny. Uśmiechnął się do niej wrednie. Cieszył się, że udało mu się ją czymś dotknąć Dokładnie w tym momencie zadzwonił czyjś telefon. Jego właścicielka, Alyssa czytała w napięciu nową wiadomość. - U Emmy będzie dziś piżama party! - zapiszczała radośnie. Gdzieś przy innym stoliku też zadzwonił telefon. Miriam odwróciła się z zaciekawieniem. „Dlaczego wszyscy nagle dostają SMS-y?!"- zastanawiała się. - Ale super! Nocowanie u Emmy! - zawołała inna zadowolona dziewczyna. - Ty też jesteś zaproszona? - pytała koleżankę. I wszystkie telefony przy sąsiednich stolikach nagle zaczęły wydawać różne dźwięki - dzwonić, pikać, piszczeć, świergotać... Dziewczęta wołały do siebie i machały w kierunku Emmy. W kafejce przestało być spokojnie. Wszędzie słychać było komórki. Emma bawiła się łańcuszkiem i spoglądała na Rikki i Cleo. Wszystkie trzy już nie mogły się doczekać wieczora. „To takie fajne uczucie - pomyślała Emma, widząc wokół siebie radosne twarze. – Cieszę się, że Cleo mnie przekonała! Teraz muszę się zastanowić, co podać do jedzenia... I do picia... I co trzeba zrobić... Ratunku!"- wpadała w przed imprezową gorączkę. Na szczęście, mogła liczyć na Cleo. Mama Emmy na pewno przygotuje jakieś przekąski, ale doskonale wiedziały, jak głodne będą dziewczęta w czasie przyjęcia. Teraz już wszystkie dziewczyny w kafejce dostały SMS-y z zaproszeniem. Wszystkie prócz Miriam i Tiffany. Na twarzy Miriam widać było wściekłość. Tiffany potulnie czekała na jej reakcję. Znała już Miriam na tyle, by bać się jej temperamentu. Zane także obserwował jaskraworóżowy telefon Miriam, który leżał na stoliku. Leżał i ani drgnął. - Hmm. Wyładowana bateria? - zapytał. - I tak bym nie poszła na to beznadziejne przyjęcie - odgryzła się Miriam. Zane był wyraźnie rozbawiony jej złością. Potem jednak wpadł na pewien pomysł. Przecież i tak nie miał planów na wieczór. Więc... cóż może być piękniejszego niż zdenerwowanie Emmy, Rikki i Cleo? A teraz nadarzała się do tego niepowtarzalna okazja! - Właściwie dlaczego nie? - zapytał Miriam. - Chodźmy tam razem! Ty i ja. - Raczej nie jesteśmy zaproszeni - odpowiedziała Miriam. - Och, daj spokój - nalegał. - Potrzebujesz zaproszenia? - Miriam przyglądała mu się przez chwilę, zastanawiając się nad czymś. Potem zaśmiała się w paskudny sposób. - A wiesz, że to wcale nie jest taki głupi pomysł... - powiedziała głośno. - Pokażę tej zarozumiałej pływaczce, co znaczy nie zaprosić mnie na imprezę! - odgrażała się, szczerząc zęby w uśmiechu, a w jej oczach pojawiły się złośliwe błyski. Spojrzeli na trzy przyjaciółki tak pochłonięte rozmową, że nie zwracały uwagi na to, co się działo dookoła nich. Emma bawiła się łańcuszkiem, który przykuł uwagę Miriam. Wyprostowała się na krześle. „Skąd ona wzięła ten łańcuszek? - przeszło jej przez myśl. - To piękna, stara rzecz. Czegoś takiego nie można tak po prostu kupić" - myślała. Zmrużyła oczy. Właśnie takich sytuacji Miriam naprawdę nienawidziła - gdy ktoś posiadał coś, czego ona nie miała i nie mogła mieć. Podjęła decyzję. Razem z Zane'em popsują imprezę tych dziewczyn!



Rozdział 8 Był późny wieczór. W domu Emmy ciągle paliło się światło. Trwały ostatnie przygotowania do piżama party. Cleo dekorowała przekąski i napoje. Długo się zastanawiała, co zrobić, żeby soki się nie rozlały. Nagle ją oświeciło! Na dystrybutorze z napojami umieściła pokrywkę i z dumą patrzyła teraz na swoje dzieło. „W środku jest pięć waz soku, a nie widać ani jednej kropelki. Wystarczy podstawić szklankę pod kranik. Jestem genialna!" Tuż obok niej stały cztery podobne pojemniki, w których schładzały się inne napoje. „Nic złego nie może się wydarzyć"- pomyślała i przyniosła orzeszki. Emma właśnie porozkładała wszędzie poduszki i pufy. Małe lampki rzucały dookoła tajemnicze cienie. Z wdzięcznością uśmiechnęła się do Cleo, kiedy ta położyła na podłodze jeszcze jakieś poduszki. „Och, to naprawdę super, że ze mną jesteś - myślała Emma. Prawie nie miałyśmy czasu, żeby przyszykować to przyjęcie. Sama na pewno nie dałabym rady". - Emmo - zagadnęła ostrożnie Cleo. - Jesteś pewna, że powinnyśmy podać sok pomidorowy i porzeczkowy? - dopytywała się nieśmiało. - Co masz na myśli? - zdziwiła się Emma. „Zawsze je piłam - pomyślała. Lubię te smaki. Co w tym złego?" - zastanawiała się. Podniosła wielką poduszkę, którą położyła na środku pokoju i odwróciła się do Cleo.- No wiesz, pomyślałam tylko, że skoro już nie trenujesz pływania, mogłybyśmy w tym roku spróbować czegoś nowego" - powiedziała Cleo z nadzieją w głosie. - Na przykład czego? - spytała Emma zaintrygowana. Cleo szukała odpowiednich słów. Potem wzruszyła ramionami - lepiej chyba będzie powiedzieć jej to wprost. - Czegoś słodkiego. Z cukrem - wyrzuciła z siebie. - No jasne! - parsknęła Emma, nie mogąc uwierzyć w słowa przyjaciółki. - I jeszcze może mogłybyśmy pić tłuste mleko?! Cleo się poddała. Znała Emmę wystarczająco długo i nie miała ochoty na dyskusję o zdrowym żywieniu. Emma zawsze marzyła o udziale w olimpiadzie i była w stosunku do siebie bardzo wymagająca. Nie jadła nic tłustego i bardzo dbała o figurę. „Cóż, nie można szybko pozbyć się przyzwyczajeń - pomyślała filozoficznie Cleo. To jej impreza, więc niech ona decyduje" - postanowiła nie kłócić się tym razem z przyjaciółką. Emma wzięła pojemniki na koktajle mleczne z zamykanymi pokrywkami i małymi ustnikami do picia - takie, jakich używają rowerzyści. Z tak zabezpieczonych butelek nic nie powinno się rozlać. Poza tym były ładne. - Myślisz, że spodobają się dziewczynom? - zapytała z niedowierzaniem Emma. - Jasne - odpowiedziała z przekonaniem Cleo. Chwyciła jeden pojemnik i przyglądała mu się z dumą. - Jak to zobaczą, to odlecą! No i nie wyleje się ani kropla! - A to tutaj? - dopytywała się Emma, pokazując na leżące wokół sterty ręczników. - Powiesz, że twoja mama właśnie prała - zaproponowała Cleo. Do pokoju właśnie weszła Lisa, mama Emmy. Jej twarz się rozjaśniła, kiedy zobaczyła, jak dziewczyny przystroiły salon. Pomyślała, że to będzie udana impreza. - Pokój wygląda wspaniale - powiedziała rozglądając się. Wszędzie leżały poduszki, pufy i ręczniki. - Na przystawkę macie sushi, jako danie główne burgery sojowe i z tofu i... - spojrzała na porozkładane wszędzie ręczniki. - A może to posprzątasz, co? - Dzięki, mamo! - powiedziała Emma tonem, który zdradzał, że nie marzy o niczym innym, jak tylko o tym, żeby mama już sobie poszła. Pierwsi goście zadzwonili do drzwi. Cleo i Emma patrzyły na siebie zdenerwowane. - No dobrze, to ja znikam - powiedziała Lisa uśmiechając się. - Bawcie się dobrze! Teraz nie było już odwrotu. Czas zacząć przyjęcie. - Hej! - mama Emmy powitała dziewczęta. - Wchodźcie! Ależ jesteście punktualne! Dziewczęta pobiegły do pokoju. Wszystkie były obładowane śpiworami, czasopismami, kosmetyczkami i płytami DVD. - Hej, Emm! Wszystko w porządku?! - przyjaźnie spytała koleżanka. „Kocham piżama party - pomyślała Cleo. - Ta impreza przejdzie do historii". Przyjęcie rozkręcało się na dobre. Caitlin przejęła rolę didżejki i grała nastrojową muzykę. Emma donosiła jedzenie, a Cleo pomagała dziewczynom w przygotowaniu miejsc do spania. Wszystkie chichotały. Emma podeszła z wielkim półmiskiem sałatek do Alyssy i Fiony, znajomych ze szkol¬nej drużyny pływaczek. - O, twoja mama nadal robi sałatkę z suro-wych warzyw? - zapytała Fiona. - Tak bardzo się na nią cieszyłam. Emma uśmiechnęła się. Te dziewczyny myślały to samo, co ona. - Wprawdzie nie należę już do drużyny pływackiej, ale nadal mam zamiar zdrowo się odżywiać - stwierdziła, śmiejąc się z odrobiną zakłopotania. Nagle poczuła ukłucie w klatce piersiowej. Nie był to ból fizyczny - bolało ją serce. Ze smutku, że już nie pływa. Bardzo brakowało jej treningów i koleżanek, które też kochały pływanie. „Ach, muszę o tym wszystkim zapomnieć - powiedziała stanowczo do siebie. - To nie jest tak, że już nigdy nie będę pływała". Próbując pozbyć się smutnych myśli, usłyszała, o czym rozmawiają Fiona i Alyssa. - Jutro o piątej rano muszę wyjść na trening. Jay i Kelly też. - Nie martwcie się - powiedziała Emma. - Na górze przygotowałam pokój do spania. - To cała Emma! - westchnęła Alyssa. - Tak nam ciebie brakuje w drużynie. - Dziękuję. Cieszę się, że to mówicie - powiedziała Emma. - Nadal pływam. Tyle że okazjonalnie. Emma zmusiła się do uśmiechu. „Gdyby one wiedziały!" - pomyślała i pożałowała, że nie może powiedzieć im prawdy. Myślała o tych niezwykłych wyprawach morskich z Cleo i Rikki, o zabawach w chowanego z delfinami. Pływały szybciej niż torpedy i odkrywały podwodny raj, którego nie widział żaden nurek.„ Nie narzekaj!" - skarciła się. - Och, jakie to słodkie! - zawołała ucieszona Fiona na widok butelki do napojów. Ta reakcja nie uszła uwagi Cleo. „Wszystko musi być dobrze" - pomyślała szczęśliwa.



Rozdział 9 Kiedy każdy znalazł już dla siebie miejsce, Cleo zaproponowała wspólny makijaż. Pomysł nakładania cieni, malowania rzęs, ust i policzków wywołał wśród dziewcząt pełen zachwytu pisk. Wszystkie chwyciły swoje siedzenia i kosmetyki. I zaczęło się - twarz, paznokcie u nóg - dziewczyny eksperymentowały wszędzie. Cleo nakładała właśnie Alyssie błyszczyk na usta, gdy ktoś zapukał do drzwi. Stała tam Rikki. Minę miała dość zniesmaczoną. Emma uśmiechnęła się i cofnęła o krok, żeby wpuścić przyjaciółkę. Rikki spokojnym krokiem weszła do pokoju. Przystanęła na chwilkę, widząc chichoczące dziewczęta i mnóstwo kosmetyków. Jej uśmiech zniknął. Z niedowierzaniem patrzyła na tę scenę. Skrzyżowała ramiona, demonstrując tym gestem dezaprobatę dla tego, co zobaczyła.- Szaleństwo! - powiedziała z zachwytem jedna z dziewcząt, wskazując specjalny, połyskujący na fioletowo cień do powiek. - Och, jest naprawdę świetny! - zapiszczała inna. - Mówiłam ci przecież, że to nie w twoim stylu - powiedziała Emma. Nie mogła ukryć uśmiechu. Rikki miała naprawdę zabawną minę. Na jej twarzy malowała się mieszanina odrazy, zdziwienia i rozbawienia. - A w czyim to w ogóle jest stylu?! odpowiedziała zszokowana. Emma bawiła się łańcuszkiem, usiłując spojrzeć na tę scenę oczami Rikki. „Być może nie jest to najwspanialsze przyjęcie na świecie - zastanowiła się. - Ale lubię je wszystkie i widzę, jak się cieszą. I to właśnie jest wspaniałe!" Nagle do domu weszła Miriam, a za nią Zane! Dziewczyna miała na sobie odrażający, bardzo drogi top w jaskraworóżowym kolorze. Włosy związała ciasno z tyłu, przez co wyglądała jeszcze bardziej odpychająco niż zazwyczaj. Zane trzymał dwie tace z pysznie wyglądającym jedzeniem. Miriam spojrzała na Emmę i założyła ręce na piersi. - Nie wiem, pod który numer wysłałaś zaproszenie - powiedziała zjadliwie. - Chyba gdzieś mi zaginęło... - A może do niego dołączysz? - odgryzła się Rikki, rzucając Miriam nienawistne spojrzenie. „Dwoje aroganckich, zarozumiałych, ważniaków!"- pomyślała. Miriam przewróciła tylko oczami i pobiegła do pokoju. Dokładnie w tym momencie na schodach pojawiła się mama Emmy. - Zane! - zawołała ucieszona. - Jak miło, że wpadłeś! Emma rzuciła Rikki ostrzegawcze spojrzenie. Wiedziała, że przyjaciółka ma na końcu języka jakąś kąśliwą uwagę. - Fajnie, że zdążyliście przyjść – przywitała gości z wymuszonym uśmiechem. - Wejdź, proszę - Lisa zachęciła Zane'a. Miriam przeszła już cały pokój mierząc wszystkich od stóp do głów ze złośliwym uśmieszkiem. Dotarła właśnie do kuchni. Wyglądała na znudzoną. - Miriam! - wykrzyknęła Lisa, obejmując ją. - Wieki cię nie widziałam! Miriam posłała jej grzeczny uśmiech i również objęła mamę Emmy, jakby były najlepszymi przyjaciółkami. -Tak, kawał czasu - przyznała uprzejmie. Rikki i Emma obserwowały scenę pełne obrzydzenia dla jej lizusowskiej postawy. - Nienawidzę nieproszonych gości - wysyczała Rikki. - Mam ich wykopać? Przez moment Emma uległa tej pokusie, ale zaraz potrząsnęła głową. - Daj spokój - powiedziała. - Nie chcę robić dzikich scen przed mamą. Uśmiechnęła się do Rikki i poszła w kierunku kuchni. Rikki odprowadziła ją ponurym wzrokiem. „Nie rozumiem - pomyślała. - Ja od razu bym ich wyrzuciła na jej miejscu. Ale cóż, to nie moje przyjęcie". Dziewczyny właśnie weszły do kuchni, kiedy Lisa zagadywała chłopaka: - A co u ciebie, Zane? Zane odwrócił się do Emmy. Minę miał uprzejmą, głos miły, ale w jego oczach widać było kpinę. - Twoja mama była tak miła i zaprosiła nas, żebyśmy z wami zjedli - powiedział najspokojniej jak potrafił. Emma zacisnęła usta. Rikki zastygła w bez-ruchu. Zapanowała bardzo nieprzyjemna cisza. Wszyscy patrzyli na siebie. - Mam nadzieję, że jedzenia wystarczy dla każdego - powiedziała w końcu Emma. - Tak, Zane pomyślał i o tym - zauważyła Lisa z uśmiechem. Zdawało się, że nie zauważyła napiętej atmosfery. - Coś ze sobą przyniósł! Zane uniósł jeden z talerzy. Był zapełniony po brzegi pasztecikami. - Paszteciki - rzucił zbędne wyjaśnienie. - Z nadzieniem wegetariańskim. - Och, jak miło! - zawołała Lisa. „No tak. Teraz już na dobre wkradł się w jej łaski" - pomyślała Emma. - Mamo! - powiedziała głośno. Uniosła brwi i uśmiechnęła się tak słodko, jak tylko potrafiła. - Pozwól na chwilkę - wzięła mamę za rękę i wyciągnęła ją do holu. - Oni nie byli zaproszeni - powiedziała cicho. Obserwowała jednocześnie Zane'a, który karmił Miriam sushi. Gapił się przy tym na inne dziewczęta. W końcu Miriam odwróciła jego głowę w swoim kierunku. - Ale są tutaj - odpowiedziała Lisa. Zupełnie nie rozumiała problemu. - A ty ich poprosiłaś, żeby zostali - oskar- życielskim tonem ciągnęła Emma. - Emmo, ty i Zane może nie rozumiecie się już tak, jak kiedyś, ale to stary przyjaciel rodziny. Postaraj się - Lisa upomniała córkę. Kiedy mama Emmy spojrzała na Zane'a, odgrywał właśnie scenę pochwalną na cześć przygotowanego przez nią sushi. Mrugnął do niej porozumiewawczo. - To naprawdę miły, młody człowiek - dodała Lisa, kiedy Emma zniecierpliwiona tym przedstawieniem wywracała oczami. - Muszę już iść Bawcie się dobrze! - i zniknęła na górze. Cleo i pozostali goście układali się wygodnie w pokoju do spania. Dziewczyny siedziały otulone w koce i rozmawiały. - Hej, ubierzmy się już w piżamy! - zaproponowała nagle Alyssa. - Dobra! - krzyknęły dziewczyny. Zane przyglądał się chichoczącym dziewczętom, biegnącym właśnie na górę, by się przebrać „To przyjęcie to nie taka całkiem głupia sprawa" - myślał. Był jedynym chłopakiem na imprezie pełnej dziewczyn! Rikki nadal stała w kuchni. Oparta o szafkę przyglądała się rozgorączkowanym dziewczynom w piżamach. Kręciła głową. - To chyba jakiś inny wymiar... - powiedziała głośno i z niedowierzaniem, że przyszło jej znaleźć się w takim miejscu.



Rozdział 10 Robiło się coraz później. Wszystkie dziew-czyny wpatrywały się w Zane'a. Chłopak był absolutną gwiazdą przyjęcia. Fakt - kiedy tylko chciał, potrafił być bardzo czarujący i właśnie teraz taki był. Prawił komplementy, opowiadał zabawne historie i z uwagą zwracał się do każdej z dziewcząt. Szarmancki, uprzejmy i zabawny. Całkiem inny Zane! Większość pływaczek nie znała go wcześniej. Nie poznały go też jeszcze z tej podłej strony. - I co teraz? - zapytał. W samym głosie można się było zakochać. - Fajnie, ale właściwie nic się tu nie dzieje... - dodał. Miriam stała obok z rękami opartymi na biodrach. Nie wyglądała na zadowoloną z przyjęcia. Tak naprawdę była po prostu wściekła, ale Zane zdawał się tego w ogóle nie zauważać. Dziewczyny, które go znały, trzymały się od niego z daleka, w tym Emma, Rikki i Cleo, które siedziały przy stole. Złościły się, że Zane i Miriam z premedytacją psują im przyjęcie. - Kurczę, ale nuda - powiedziała Cleo. - Wszystko się kręci wokół Zane'a. - Coś mi się tu nie zgadza. Jestem pewna, że on coś knuje - zauważyła Rikki. Miała złe przeczucie. - Jasne - odpowiedziała Emma. - Rozwala moje przyjęcie. Dziewczęta stojące wokół Zane'a znowu zaczęły chichotać. Emma zmarszczyła czoło. - Zane, mogę cię na chwilkę prosić? - powiedziała. - Teraz! - Przykro mi, Emmo. Dziewczyny mnie potrzebują - odparł Zane. Radosny śmiech wypełnił cały pokój. - Zane! - powtórzyła stanowczo Emma. Zerwała się na nogi. - No wiesz! - uśmiechnął się z grymasem, najwyraźniej ciesząc się z takiej sytuacji. - Teraz nie mogę! Podeszła do grupki, odsunęła dziewczęta na bok i chwyciła Zane'a za rękę. - Dadzą sobie radę - powiedziała zła. - Panie mi wybaczą! - rzucił, kiedy go odciągała. Wszystkie westchnęły i znowu zaczęły chichotać. Emma spojrzała na nie ponuro i wyciągnęła Zane'a z pokoju. Rikki popatrzyła w stronę dziewcząt, z tęsknotą czekających na powrót Zane'a. „Czy one są normalne? - pomyślała zirytowana. - Te kosmetyki musiały im chyba zaszkodzić. To jest jedyne wytłumaczenie". Nagle dostrzegła coś w kuchni. Talerz z pasztecikami, przyniesiony przez Zane'a. Ach tak! Elementy układanki zaczęły do siebie pasować... Przypomniał jej się incydent z sokiem śliwkowym. „Zdaje się, że wiem, co on knuje!" - ucieszyła się. Emma stała w swoim pokoju z założonymi rękami i patrzyła Zane'owi prosto w oczy. Milczeli. Emma miała cichą nadzieję, że Zane ją przeprosi. Ale on chodził wokół majestatycznie i przyglądał się jej zdjęciom i nagrodom sportowym. Regały pełne były błyszczących brązowych, srebrnych i złotych medali i oprawionych w ramki dyplomów. Na ścianach wisiały zdjęcia upamiętniające jej zwycięstwa i fotografie mistrzów pływackich. Emma nie mogła brać udziału w mistrzostwach, ale wspomnienia pozostały. Nagle Zane szeroko się uśmiechnął. Wyciągnął rękę i zdjął z regału zdjęcie. - A cóż my tu mamy? Zdjęcie klasowe z podstawówki! - zawołał wyraźnie rozbawiony. Przypatrywał się fotografii z czasów, kiedy on i Emma byli przyjaciółmi. Na fotografii przy twarzy dziewczyny widać było dwa blond warkocze. Emma zmarszczyła czoło. - Cokolwiek knujesz, Zane, zapomnij o tym! - wycedziła przez zęby. - Hej, po prostu przyszedłem z Miriam - odpowiedział niewinnym głosem. - Ach tak? - rzekła Emma. - A co twoja dziewczyna myśli o tym, że flirtujesz ze wszystkimi innymi na przyjęciu?! - Moja co?! Dziewczyna?! - powtórzył Zane zdziwiony. - To nie tak. Miriam to dziewczyna, której pozwalam ze mną chodzić, kiedy akurat mam na to ochotę - wykrzyczał Emmie prosto w twarz. - Jesteś egoistą! - skomentowała Emma. W pewnym sensie było jej nawet żal Miriam. - Ja? Hej, kupiłem jej zupełnie nowe ciuchy na dzisiejszy wieczór. To był dobry interes - kpił sobie ze zdenerwowania Emmy. Odstawił zdjęcie na regał. I wtedy w korytarzu pojawiła się Rikki. Trzymała w ręku jeden z talerzy z pasztecikami, który przyniósł Zane. Uśmiechała się szeroko. - Czy ktoś chce pasztecika? - spytała słodkim głosikiem, wyczekująco patrząc w oczy Zane'a. - Ja? Eee... nie, dziękuję - powiedział szybko. Zbyt szybko. - To prezent dla Emmy i jej gości - wyjaśnił. Emma zrozumiała zamiary Rikki. Też podejrzewała, że za tymi pasztecikami kryło się coś więcej niż tylko uprzejmy prezent. Zane coś knuł. Dokładnie tak, jak dziś rano, kiedy Cleo wypiła sok śliwkowy. „Drugi raz nie ujdzie mu to na sucho" - pomyślała. - Ale ty też jesteś naszym gościem, Zane - powiedziała uśmiechając się uroczo. - Częstuj się! No, chociaż jednego! Zane zastanowił się chwilę i wyciągnął rękę. Ale Rikki była czujna.„ Pewnie doskonale wie, których nie powinien próbować" - pomyślała. - Nie tego! Co sądzisz o... tym, tutaj? - spytała i pokazała palcem wybrany przez siebie pasztecik. Emma uśmiechała się, kiedy twarz Zane'a drgnęła. Patrzył na Rikki zdenerwowany. W końcu wziął pasztecik, wsadził go sobie do ust i połknął. - Mmm, pyszne! - powiedział, rozkoszując się zgorszonymi twarzami obu dziewczyn, które czekały na jego reakcję. - Wiecie co? Są pyszne. Chyba zjem to wszystko sam - spojrzał na Emmę i Rikki. Aż gotowały się ze złości. - No co?! - zapytał, udając obrażonego. - Chyba nie myślałyście, że byłbym taki niedojrzały, żeby ukryć tam śliwki czy coś takiego?! Emma i Rikki wymieniły wściekłe spojrzenia. Zane uśmiechał się złośliwie - był górą. - OK - powiedziała Emma. - Dość tego. Rusz się, Zane! - wypchnęła go z pokoju. Rikki szła za nimi z kamienną twarzą. - Jeszcze tego pożałujecie - odgrażał się Zane. - Jestem tu gwoździem programu! - Dopilnuj, żeby już się tu nie pojawił - poprosiła Emma. Rikki bez słowa wypchnęła go na zewnątrz, chłopak bronił się chwilę, w desperacji machając dziko ramionami. Szybko zamknęła za nim drzwi. „Co za typ. Jakie to szczęście, że się go pozbyłam" - pomyślała.



Rozdział 11 Emma pobiegła do kuchni. Zdjęła sweter i położyła go na szafie. Podczas tej małej kłótni z Zane'em zrobiło się jej gorąco. Alyssa i kilka innych dziewcząt już czekały, żeby wreszcie zobaczyć jej nowy łańcuszek. Otworzyła zapięcie i ostrożnie podała Fionie medalion. Srebro połyskiwało tajemniczo w świetle lampek. Miriam z daleka obserwowała pożądliwie łańcuszek. Wiele by dała, żeby go mieć. - Jest piękny! - zachwycała się Alyssa. - Cudowny - dodała Fiona. Trzymała łańcuszek w ręku i go podziwiała. Emma się uśmiechnęła.„ Gdyby tylko wie-działy, gdzie go znalazłam! - pomyślała i wyobraziła sobie reakcję dziewczyn, gdyby zobaczyły ją jako syrenę". - Czy ty wreszcie wskoczysz w piżamę? - zapytała zniecierpliwiona Alyssa. - Jasne! - rzuciła uszczęśliwiona Emma. - Przyniosę tylko kilka poduszek. Pobiegła na górę. Fiona odłożyła łańcuszek na sweter leżący na szafie. Kilka dziewcząt obserwowało go jeszcze przez chwilę, aż ich uwagę odwrócił bojowy okrzyk. - Wojna na poduszki! - zarządził ktoś. Poduszki i ręczniki fruwały po pokoju. Pióra jeszcze się nie rozsypały, ale i tak wszystkie dziewczyny doskonale się bawiły. Tylko Miriam stała nieruchomo i wpatrywała się w medalion. Emma wpadła do swojego pokoju i złapała poduszki leżące na łóżku. Już chciała pobiec na dół, ale spojrzała na nagrody na ścianach i na chwilę się zatrzymała. Dotknęła ręką medali. Zimna i chropowata powierzchnia obudziła w niej wspomnienia.„ To śmieszne - pomyślała. - Jeszcze nie tak dawno pływanie było dla mnie całym moim życiem. A teraz mi tego nie brakuje... A właściwie brakuje mi, i to bardzo. Ale moje nowe życie jest dużo ciekawsze"- usprawiedliwiła się. Rozmarzona, kciukiem jeszcze raz musnęła lśniący metal. Dopiero od kilku tygodni była syreną, a przecież wszystko całkowicie się zmieniło. „Mogę pływać szybciej i dalej niż każdy z nich - dodała w myślach. - Cleo, Rikki i ja jesteśmy najszybszymi pływaczkami świata, ale nikomu nie możemy o tym powiedzieć!" Na dole Miriam zbliżała się do srebrnego łańcuszka. Jednym okiem przyglądała się wojnie na poduszki, która zataczała coraz szersze kręgi w pokoju. Właśnie w chwili, kiedy wyciągała dłoń po łańcuszek, roześmiana Alyssa przebiegła w kierunku kuchni. Miriam szybko cofnęła rękę i zeszła z drogi goniącym ją dziewczętom. Cleo nie przepadała za tą zabawą. Siedziała na pufie i przeglądała czasopismo, licząc, że nikt jej nie zauważy. Nagle trafił w nią jeden z latających po pokoju ręczników. Alyssa podbiegła do dystrybutora z napojami, żeby nalać sobie nowego drinka. Zostało w nim już tylko kilka kropli. Chwyciła go mocno i próbowała otworzyć. Cleo zaczerwieniła się, obserwując tę sytuację. Dystrybutory to był przecież jej pomysł. - Jakiś problem? - zapytała. - Jest już prawie pusty - wyjaśniła Alyssa. - Ja to zrobię - powiedziała Cleo, próbując przytrzymać dystrybutor. - W porządku - powiedziała dziewczyna. - Dam sobie radę. Teraz obie z całych sił trzymały naczynie. „Rany! Niech ona go puści! - wściekała się Cleo. Resztki napoju obijały się groźnie o wewnętrzne ścianki naczynia. Nagle nakrętka odpadła i wszystko się wylało. Resztka płynu spadła na rękę Cleo! - Ojej, przepraszam! Nie chciałam! - jęknęła Alyssa. Ale Cleo tego nie słyszała. Kręciła głową jak szalona, szukając w panice jakiegoś ręcznika. Ale wszystkie przygotowane wcześniej fruwały po całym pokoju i żadnego nie było pod ręką! Próbowała wyrwać dziewczynom z rąk choć kawałek szmatki, ale uznały wtedy, że Cleo włączyła się w końcu do zabawy. Nie zamierzały oddać broni. Alyssa wytarła właśnie podłogę papierowymi serwetkami, więc o nich też można było zapomnieć. Cleo widziała tę sytuację jak w zwolnionym tempie. Sekundy dzieliły ją od zamienienia się w syrenę. „Gdzie są Emma i Rikki? Co mam robić?!"- już dawno nie była tak przerażona, jak w tej chwili. Alyssa patrzyła na nią podejrzliwie. „Przecież to tylko trochę soku - myślała zaskoczona. - Wygląda, jakby oszalała. Co jej się stało?" - otworzyła usta, żeby coś powiedzieć, ale dokładnie w tej samej chwili Cleo jak strzała dopadła szafy po drugiej stronie salonu. Otworzyła drzwi, z impetem wskoczyła do środka i się zamknęła! „Uff! Jestem bezpieczna, chociaż na chwilę" - myślała. Serce kołatało jak szalone, zza szafy dobiegały zdziwione głosy dziewcząt. Nie uszło ich uwagi to nagłe wtargnięcie do szafy. Wszystkie były ciekawe, co szykuje ich przyjaciółka. Wojna na poduszki ucichła. Dziewczyny patrzyły na szafę. - Wszystko w porządku, Cleo? - zapytała Fiona usiłując zajrzeć przez zamknięte drzwi. - Nie podchodźcie! - krzyknęła Cleo, słysząc zbliżający się głos Fiony. Koleżanki zebrały się przed szafą i wpatrywały się w szpary w drzwiach. - Hej, Cleo, impreza jest tu, na zewnątrz - zażartowała Alyssa. - Jeszcze sekundkę - odezwała się Cleo. - Zaraz wyjdę! Fiona odwróciła się do dziewcząt. Coś dziwnego się tutaj działo... Cleo wyczuła koło siebie coś miękkiego. Odetchnęła z ulgą - to był śpiwór. - Cleo? - powtórzyła tym razem zaniepokojona Fiona i pociągnęła drzwi. Coś zdawało się je przytrzymywać. Pociągnęła jeszcze mocniej. Cleo stała w szafie otulona w śpiwór. Widać było tylko jej twarz. Zachwiała się i próbowała wyglądać tak normalnie, jak to tylko było możliwe. Ale przecież nie mogła stać na syrenim ogonie! No właśnie... Straciła równowagę i runęła jak długa na podłogę. Wyglądało to całkiem zabawnie. Cleo uśmiechnęła się od ucha do ucha, jakby wszystko było w porządku. W myślach szukała wytłumaczenia na to, dlaczego owinięta jest w śpiwór. - Nadszedł czas, aby przejść do spokojniejszej części wieczoru i wyjąć filmy DVD - powiedziała w końcu, jak gdyby nic się nie stało. - Tak! - dziewczyny podchwyciły gładko pomysł Cleo i sięgnęły po poduszki i śpiwory. Nagle na twarzy Alyssy, która bacznie obserwowała Cleo zamkniętą w śpiworze, pojawił się uśmieszek. Może dlatego, że Cleo wyglądała jak larwa w kokonie? - Mam pomysł! - oznajmiła zagadkowo.



Rozdział 12 Pomysł Alyssy był genialny w swej prostocie - śpiworowa kolejka górska! Jedna z dziewczyn zawijała się w śpiwór, a reszta miała podrzucać ją tak długo do góry, aż ta zacznie piszczeć jak w wesołym miasteczku. Cleo obserwowała to szaleństwo z bezpiecznej odległości. „Miałam szczęście z tą szafą, ale jeszcze więcej szczęścia miałam znajdując śpiwór" - uśmiechnęła się. Miriam spostrzegła ten uśmiech i od razu zobaczyła w nim okazję do intrygi. - A teraz Cleo! Kolej na nią! - rzuciła w stronę dziewczyn. Cleo przełknęła ślinę. „Wystarczy jeden dotyk i wszyscy wyczują, że w środku nie mam nóg" - panikowała. - Cleo! Cleo! - wołały koleżanki. Miriam nie bez powodu zwróciła uwagę dziewcząt na Cleo - miała plan. Nikt teraz na nią nie patrzył, więc podbiegła po łańcuszek. - Och, nie! Błagam was - prosiła Cleo szukając wymówki. - Mam lęk wysokości! - Cleo! Cleo! - koleżanki utworzyły wokół niej kółko. Miriam spoglądała na medalion, którego kamień połyskiwał intrygująco. „Jest zbyt ładny dla Emmy. Na moim topie z pewnością będzie wyglądał lepiej!" - myślała. Dziewczyny wokół Cleo właśnie wyciągały ręce, żeby podrzucić ją w górę. „Gdzie jest Emma? - zastanawiała się zrozpaczona. - Gdzie jest Rikki? Gdzie są, kiedy ich potrzebuję?!". Miriam wyciągnęła rękę po łańcuszek. - Cleo! Cleo! - już za chwilę kilkanaście rąk miało podnieść Cleo do góry. „Istnieje tylko jedno rozwiązanie - myślała. - Wykorzystać moją nową moc!" - i wyciągnęła rękę ze śpiwora. Cleo panowała nad wodą. Mogła wprawić ją w ruch. Niestety, nie miała zbyt wielu okazji, by tę umiejętność wyćwiczyć. „Raz kozie śmierć" - pomyślała i skierowała dłoń w stronę kuchni. Skoncentrowała się na butelkach i dystrybutorach. Napoje zaczęły wibrować i unosić się do góry. Stłumiony, bulgoczący dźwięk wypełnił pokój i pojemniki eksplodowały, wydając jeden wielki huk. W powietrze strzeliły fontanny czerwonej cieczy, ochlapując Miriam od stóp po czubek głowy. Tusz do rzęs spływał po jej twarzy. Wyglądała jak smutna panda. Otrząsnęła się jak mokry pies, a Cleo zagrzebała się jeszcze głębiej w swój śpiwór. „Dzięki Bogu, ona nie wie, że ja to zrobiłam" - odetchnęła z ulgą. Zajęte osuszaniem Miriam dziewczyny nie zwracały już uwagi na Cleo, która niczym wąż pełzła w kierunku łazienki. Słyszała tylko zdziwione głosy przyjaciółek. Sapiąc posuwała się przez hol, a potem na górę po schodach do łazienki. Zamknęła za sobą drzwi i ściągnęła śpiwór z syreniego ogona. „Uff! Jestem bezpieczna. Nawet Miriam nie przejdzie przez zamknięte drzwi". Chwyciła suszarkę, nastawiła ją na najcieplejszy podmuch i zaczęła osuszać ogon. Do kuchni weszła Emma, niosąc ze sobą jeszcze dwie poduszki. Zatrzymała się i z przerażeniem spojrzała na ściany swojego salonu. Dziewczyny bały się podejść do dystrybutorów. Emma wiedziała, że to musiała być sprawka Cleo. - Och, nie, znowu to samo! - powiedziała z takim luzem, na jaki mogła się w tej sytuacji zdobyć. - Za każdym razem, kiedy jest tu głośno i gorąco, coś dziwnego dzieje się z ciśnieniem powietrza i bum! Drinki latają w powietrzu! - wyjaśniła. - Tak?! Przez te durne napoje coś się zniszczyło - a mianowicie moja bluzka! - syknęła Miriam. Emma zastanowiła się, jak wyjaśni tę kata-strofę mamie. Zauważyła, że nigdzie nie ma Cleo. Odwróciła się i wybiegła z kuchni. „Hm, ciekawe, jak tam impreza..." - pomyślała Rikki. Właśnie wchodziła do domu. Wróciła ze spaceru wokół domu Emmy. Sprawdzała, czy Zane przypadkiem nie wrócił. Obok niej przemknęła Emma. „Posiedzę tu sobie jeszcze i będę uważać na Zane'a" - stwierdziła Rikki. Cleo suszyła ogon. „Jestem prawie tak szybka, jak Rikki - myślała. Moc Rikki pozwalała jej doprowadzić wodę do wrzenia. W nagłych wypadkach mogła więc błyskawicznie wysuszyć wszystko jednym ruchem. Ogon zajmował prawie całą łazienkę. Nagle ktoś zapukał. Cleo wyłączyła suszarkę. Była sztywna ze strachu. - Cleo, to ja! - usłyszała głos Emmy. Ostrożnie otworzyła drzwi łazienki, a przyjaciółka wślizgnęła się ze stertą ręczników. Szybko zerknęła na korytarz, by się upewnić, że nikt za nią nie szedł. Spojrzała na przyjaciółkę. Skóra i łuski mieniły się, a ciemne włosy były poskręcane. „Dlaczego ona zawsze pakuje się w kłopoty?" - dziwiła się. Cleo włączyła suszarkę, a Emma bez słowa zaczęła wycierać koleżankę.



Rozdział 13 W salonie Miriam ręcznikiem wycierała swój top. Włosy sterczały jej jak szczurze ogonki, a wyraz twarzy mówił: „Zaraz kogoś zamorduję!" Jeszcze nigdy nie przeżyła tak wielkiego upokorzenia. Najpierw jej chłopak flirtował z innymi dziewczynami, a potem został wyrzucony. W dodatku zniszczyła sobie bluzkę! Prawdziwy koszmar! Miała ochotę się poryczeć. - To jest najgłupsza impreza, na jakiej byłam, wiecie? - wykrzyknęła do gości. - Dziękuję za trzy godziny wyrwane z mojego życiorysu! Nikt nie odpowiedział. Dziewczyny usiadły na poduszkach, patrząc tylko na Miriam w milczeniu. Niektóre chichotały. Wściekła odwróciła się na pięcie i rzuciła na podłogę kuchni mokry ręcznik. Potem, myśląc, że nikt nie widzi, chwyciła łańcuszek Emmy i ukryła go w dłoni. Myliła się - widziała ją Rikki. Niedbale, z podniesioną głową Miriam szła w kierunku drzwi, gdy drogę zagrodziła jej stojąca na końcu schodów Rikki. Ze skrzyżowanymi rękoma opierała się o poręcz. Miriam popatrzyła na nią. Władcza i bezczelna jak zawsze. „Nie cierpię takich dziewczyn - myślała Rikki. - Uważa, że każdy musi robić dokładnie to, co ona chce. Ale tym razem jej się nie uda!" - Oddaj to! - powiedziała spokojnym, ale rozkazującym głosem. - Co?! - spytała niewinnie Miriam. - Dobrze wiesz, co - Rikki nie dawała za wygraną, patrzyła wyczekująco. - Zejdź mi z drogi - Miriam spuściła wzrok i przemknęła obok niej. Rikki chwyciła ją za ramię, Miriam szarpnęła się, a łańcuszek upadł na ziemię. Rikki szybko go podniosła i spojrzała jej prosto w oczy. - Mam coś lepszego do roboty - wysyczała Miriam. - Ciao! - odwróciła się. Rikki patrzyła za nią z pogardą. - Ty złodziejko! - zawołała. Miriam zatrzymała się na chwilę i odwróciła do Rikki ze skrzyżowanymi ramionami. Zmierzyła ją wzrokiem z góry na dół. „Co ona sobie myśli? Nie boję się takiej głupiej, źle ubranej kretynki" - złościła się w myślach. Na jej twarzy pojawił się złośliwy uśmiech. - Daj spokój, Rikki - powiedziała. - Tobie i tak nikt nie uwierzy. A niektórzy może nawet pomyślą, że to ty go ukradłaś? Rikki przełknęła ślinę. Była odważna i nie bała się konfrontacji, ale nie spodziewała się takiego ataku. Miriam zamilkła i czekała na reakcję. Ale Rikki się nie odezwała. „Nie dam jej tej satysfakcji!" - myślała. - To cześć! - powiedziała Miriam radośnie. Wyszła powoli, jak z własnego domu. W łazience Cleo i Emma suszyły ogon. W końcu zaczął połyskiwać na niebiesko i przez moment Cleo była przezroczysta. Po chwili stała się zwykłą Cleo - z włosami upiętymi w warkoczyk i... ludzkimi nogami. „Mało brakowało" - pomyślała. Osunęła się wyczerpana na brzeg wanny, Emma usiadła obok niej. Uff!. Po raz kolejny uniknęły katastrofy. Emma uśmiała się serdecznie, kiedy dowiedziała się, co się wydarzyło w salonie. Cleo uwięziona w śpiworze w szafie - wydało jej się to niezwykle zabawne. Tylko że bohaterka zajścia czuła się winna. „Nic nie potrafię dobrze zrobić - myślała. - To ja leżałam w basenie Miriam, to ja zostałam schwytana w sieci. I teraz to..." - użalała się nad sobą Cleo. Emma znała przyjaciółkę tak dobrze, że mogła prawie słyszeć jej myśli. - To nie twoja wina - powiedziała ciepło. - Może i nie - rzekła Cleo. - Ale moja wina, że to całe przyjęcie doszło do skutku. Ja cię do niego namówiłam. - I bardzo dobrze, Cleo - odparła Emma z uśmiechem. - W przeciwnym razie cały wieczór oglądałabym telewizję. - Przynajmniej ściany w twoim salonie pozostałyby czyste - śmiała się Cleo. Emma też się śmiała i myślała o wszystkim, co wydarzyło się tego dnia. Powoli rozumiała, że ryzyko stało się częścią ich życia. „Mamy wielką tajemnicę - myślała. - Ale nie możemy ciągle unikać życia". Spojrzała na przygnębioną Cleo. „Wspaniale to rozegrała - pomyślała. - Myślę, że jest z nas trzech najsilniejsza". - Cleo, to dobrze, że pracujesz w delfinarium - powiedziała ulegając impulsowi. - Nie można się zawsze ukrywać. - Naprawdę tak uważasz? - zapytała koleżanka. Nie mogła uwierzyć w to, co usłyszała. Emma skinęła głową. - Hmm. Muszę się przyzwyczaić do tego, co powiedziałaś - powiedziała szturchając Emmę w ramię. Cleo poczuła ulgę. Była szczęśliwa.



Rozdział 14 Rikki miała wrażenie, że nic jej nie łączy z dziewczynami na przyjęciu. A obok nie było ani Cleo, ani Emmy. W kącie leżał wolny śpiwór. Zawinęła się w niego, trzymając w ręku medalion. „Ciekawe, do kogo należał? - myślała. - Ktokolwiek to był, może specjalnie wrzucił go do morza? Pewnie nie przyniósł mu szczęścia" - snuła domysły. Głośne śmiechy powitały Emmę i Cleo, gdy weszły do salonu. Dziewczyny przedrzeźniały Miriam. Niektóre dyskutowały o przedziwnej eksplozji napojów. Inne przypuszczały, że mogła to być sprawka duchów. Kuchnia nie wyglądała już jak po wybuchu bomby, bo dziewczyny zdążyły posprzątać. Emma będzie, co prawda, musiała wytłumaczyć się z kilku plam, ale wiedziała, że mama to zrozumie. Podziękowała opatulonym w śpiwory koleżankom. Nocowanka trwała w najlepsze. Dziewczyny szeptały między sobą, czytały czasopisma i plotkowały. Emma właśnie chciała się do nich dosiąść, ale w drugim końcu pokoju dostrzegła Rikki. Siedziała z dala od innych, pogrążona we własnych myślach. Emma szturchnęła Cleo i skinęła głową w jej stronę. „Jeszcze nigdy nie widziałam Rikki tak poważnej - zauważyła. - Pewnie ma już dosyć tej imprezy". Opowiedziały Rikki o wszystkim. Wizja Cleo zawiniętej w śpiwór nie wywołała uśmiechu na twarzy koleżanki. W końcu zwierzyła się przyjaciółkom z tego, co zaszło między nią a Miriam. Przyjaciółki były oburzone. Rikki podniosła trochę na duchu świadomość, że Emma i Cleo ją poparły. Oddała Emmie łańcuszek. Czuła się już dużo lepiej. - Co za bezczelność! Po prostu go ukradła - mówiła wściekła Emma. - Opowiemy to dziewczynom? - zapytała Cleo. - W żadnym wypadku - zaprzeczyła Rikki. - Będzie tak, jak powiedziała: jej słowo przeciw mojemu. Nie chcę plotek. „Ma rację - pomyślała Cleo. - Miriam ma wielu znajomych, którzy zaczną rozpowiadać o Rikki okropne rzeczy" - Cleo westchnęła i spojrzała na koleżanki w śpiworach. - To co? Bawimy się dalej? - zachęciła. Emma podchwyciła pomysł. Rikki jednak wsunęła się głębiej do śpiwora. - Ja chyba tu zostanę... - Wiedziała, że przyjaciółki ją rozumieją. Jej wzrok przesunął się na śpiwór, którym owinięte były jej stopy. „Wyśpij się!" - mówił widniejący tam napis w kolorach tęczy. - Są miejsca, do których nigdy nie będę pasowała - dodała. „Chciałabym, żeby bawiła się z nami, ale nie będę jej do niczego zmuszać" - myślała Emma. Gdy już chciała się pożegnać z Rikki, jedna z dziewcząt zawołała. - Hej, Emm! Jak myślisz, który z chłopców w drużynie pływackiej ma najlepsze nogi? - spojrzały wyczekująco na Emmę. - Hmm... Sam! - odpowiedziała powoli, z namysłem. - No coś ty! - zaoponowała Rikki i sama nie mogła uwierzyć, że to ona zaprotestowała. - Joshua! Jest najlepszy! Cleo wymieniła znaczące spojrzenie z Emmą. W końcu jakiś temat dla Rikki! - No, dalej - wtórowała Ashleigh. - Wybierzmy najprzystojniejszego pływaka! Rikki zaskoczona patrzyła na dziewczyny. „Po raz pierwszy tego wieczoru mówią do rzeczy" - stwierdziła. - A co myślałaś, Rikki? - zapytała Emma. - Że my cały czas rozmawiamy o stylach pływackich?! Chyba żartujesz! W oczach Rikki widać było radość. „Może one są normalniejsze, niż myślałam" - wstała i owinięta śpiworem pokicała jak zając do innych dziewcząt. Nagle Emma bardzo spoważniała. W ręku trzymała swój łańcuszek. - U ciebie będzie bezpieczniejszy - powiedziała, wręczając go Cleo. - U mnie? – powtórzyła Cleo, potrząsając głową. - To ty go znalazłaś... - Ale też z mojej winy komuś prawie udało się go ukraść - dorzuciła Emma. - A poza tym wiem, jak bardzo go polubiłaś. Proszę, weź go - pochyliła się do przodu i położyła łańcuszek na dłoni Cleo. - Jesteś pewna? - spytała Cleo. Emma przysunęła się do Cleo, szeptała jej cicho na ucho. - Ktoś, kto potrafi ukryć syreni ogon na przyjęciu pełnym ludzi, będzie dobrym strażnikiem dla medalionu - powiedziała. - No, chodźmy już - pociągnęła ją za rękę do pokoju. Dziewczyny zakończyły temat przystojnych pływaków i przeszły już do gwiazd. Emma ułożyła się na poduszce obok Rikki. - A co sądzicie o tym, tutaj? - spytała Fiona, wskazując jedną ze stron magazynu. - Och, co za oczy! - zgodziła się Alyssa. Emma i Cleo usadowiły się wygodnie. Dzisiejszej nocy mogły zapomnieć, że były syrenami. Były najzwyczajniejszymi dziewczynami.



Rozdział 15 Ruch w Parku Marina był jak zwykle duży. Delfiny nurkowały i wyskakiwały z wody. Nie-którzy goście przyszli tu już wcześnie rano, by w spokoju przyglądać się zwierzętom. Cleo biegła z zaplecza do basenu z delfinami z wiadrami w rękach. Pod fartuchem miała zawiązane dwa ręczniki. Obok niej przemknęła pani Geddes, uśmiechając się miło. - Bardzo dobrze, Cleo! Pracuj tak dalej - powiedziała klepiąc ją po ramieniu. - Powoli dojdziesz do wprawy. - Dziękuję, pani Geddes - odpowiedziała Cleo z dumą. Jest jak surowy nauczyciel - myślała. - Lubię ją, ale czasami wydaje się za ostra...". Cleo przyspieszyła, bo wiedziała, że delfiny są głodne. Nagle zdziwiona zatrzymała się i popatrzyła w dal. Serce mocniej jej zabiło, kiedy na drewnianym mostku nad basenem delfinów zobaczyła nieznajomą z długimi blond włosami powiewającymi na ramionach. To była ta sama kobieta, która tak dużo wiedziała o Cleo. Odstawiła wiadra i podbiegła do niej. Zapomniała o delfinach, które niecierpliwie kłapały paszczami, czekając na jedzenie. Blondwłosa odwróciła się do Cleo z uśmiechem. Jakby dokładnie wiedziała, kiedy dziewczyna do niej podejdzie. Miły i ciepły wyraz twarzy zmienił się błyskawicznie, gdy zobaczyła łańcuszek na szyi Cleo. - Znalazłaś go w jeziorku księżycowym, prawda? - zapytała znienacka. - Na Mako? - Jej głos drżał. Cleo nie wiedziała, co powiedzieć. Jeszcze nigdy nie spotkała kogoś takiego. Nieznajoma nie powiedziała na powitanie „dzień dobry", ani „co słychać?" Mówiła, jakby znała Cleo od zawsze. - To Gracie go zgubiła - ciągnęła. - Pięćdziesiąt lat temu. - Wyciągnęła dłoń i dotknęła medalionu. Cleo była oszołomiona. „Ona wie o jeziorku! - pomyślała gorączkowo. - I o łańcuszku. To znaczy, że ona jest...?". - To... - jąkała się Cleo, próbując znaleźć odpowiednie słowa. - To znaczy... pani jest... Kobieta na chwilę chyba zatopiła się we wspomnieniach. Kiedy dotknęła medalionu, w jej oczach zalśniły łzy. Otrząsnęła się i zaraz wróciła do rzeczywistości. Wyglądała pogodnie. - Tak, mam teraz sześćdziesiąt pięć lat - powiedziała szybko. - Ale chyba nie wyglądam na więcej niż na sześćdziesiąt osiem, prawda? - śmiała się, a Cleo kręciła głową. - Nie to miałam na myśli... - wyjaśniła. - Wiem, co miałaś na myśli - odpowiedziała kobieta i łagodnie pogłaskała Cleo po ramieniu. - Nawet jeśli ty tego nie wiesz. Jak masz na imię? - Cleo - odpowiedziała. Kobieta patrzyła badawczo. Dziewczyna była zafascynowana jej pełnymi życia, błękitnymi oczami. - Jesteś odważna, Cleo! - zauważyła, jakby potrafiła czytać jej myśli i uczucia. Cleo przy-taknęła, a kobieta jeszcze mocniej chwyciła ją za ramiona. Każde swoje słowo podkreślała lekkim ściśnięciem. - Ty i twoje przyjaciółki... - powiedziała, przymknęła oczy i ponownie dotknęła łańcuszka. - Macie w sobie moce! Cieszcie się nimi. Może wszystko będzie dobrze... W końcu. Cleo była tak zaskoczona, że nie zauważyła, jak kobieta zeszła z mostka. Miała taki mętlik w głowie, że prawie nie mogła się ruszyć, nie mówiąc już o mówieniu. Nieznajoma znikała. - Proszę zaczekać! - krzyczała. - Niech pani nie odchodzi! Kobieta była już daleko. Odwróciła się na chwilkę i zagadkowo uśmiechnęła. Ale już nic więcej nie powiedziała. Co ona miała na myśli?! - miliony pytań pozostały bez odpowiedzi... A ta tajemnicza kobieta po prostu sobie poszła. Cleo zamyślona pobiegła do wiader z rybami. Kimkolwiek była ta osoba, na pewno wiedziała jeszcze dużo więcej o tym, co przytrafiło się Cleo i jej przyjaciółkom, niż one same. Delfiny coraz głośniej domagały się jedzenia, piszcząc, gdy Cleo szła z wiadrami w ich stronę. „Jeśli ją znowu spotkam, zatrzymam ją i natychmiast zadzwonię do Emmy i Rikki! - postanowiła. - Ta kobieta zna odpowiedzi na nasze pytania!" - szczypcami wyjmowała z wiadra ryby i rzucała je wprost do wygłodniałych pyszczków. Miała dziwne uczucie, że to, co się dzieje, to dopiero początek niezwykłej historii.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
H2O Wystarczy kropla Tom 6 Zakochany Elliot
H2O Wystarczy kropla Tom 12 Efekt syreny
H2O Wystarczy kropla Tom 5 Konkurs
H2O Wystarczy kropla Tom 13 Wrak
Cabot Meg Pamiętnik Księżniczki tom 7 Księżniczka imprezuje
ZABEZPIECZANIE IMPREZ MASOWYCH
impreza www prezentacje org 2
Prawa sukcesu tom 1 2
Przeciw wykluczeniu z rynku pracy Tom 4
ORT Etapy organizacji imprezy turystycznej
Komentarz do kodeksu prawa kanonicznego, tom II 1, Księga II Lud Boży , cz 1 Wierni chrześcijanie, P

więcej podobnych podstron