H2O Wystarczy kropla Tom 5 Konkurs

H2O Wystarczy kropla! Tom 5 Konkurs na podstawie odcinka „Konkurs”



Rozdział 1 Mała motorówka przybiła do piaszczystej plaży. Z łódki zwinnie wyskoczyła wysoka blondynka i stanęła w bezpiecznej odległości od wody, jakby się jej bała. Nie zwracała uwagi na chłopaka, który marudził jeszcze chwilę w łodzi. Dziewczyna zapatrzyła się na ogromną zieloną górę, porośniętą gęstym tropikalnym lasem. Szczyt góry ją hipnotyzował. Wokół słychać było tylko jednostajny szum oceanu. Gdzieś w oddali stado ptaków zerwało się do lotu. Wzbiły się tak wysoko, że wkrótce zupełnie straciła je z oczu. Znów tu była. Ciągle jeszcze miała w pamięci zdarzenie, które zmieniło jej życie na zawsze. „Minęło zaledwie kilka tygodni - myślała Emma. - A mam wrażenie, że upłynęły lata". Przypomniała sobie księżycowe jeziorko w grocie. Zamyślona, nawet nie spostrzegła, kiedy tuż za nią stanął chłopak. - A więc to tutaj. To miejsce zmieniło was w ryby, tak? - rzucił niedbale Lewis. - W syreny - westchnęła zniecierpliwiona. - Tak, tak... W syreny - zgodził się. - Wiesz co, jakoś zupełnie inaczej to sobie wyobrażałem. - Nie dotarliśmy jeszcze na miejsce -zerknęła na niego kątem oka. - Chodźmy -i nie czekając na odpowiedź, ruszyła w stronę lasu. Lewis jeszcze przez chwilę gapił się na wygasły wulkan. „Emma ma rację, coś tu nie gra" - pomyślał. Mako różniło się od innych znanych mu małych wysepek na Oceanie Spokojnym. Wyczuwał tu jakąś tajemnicę, coś niepokojącego. - Muszę to zbadać, w końcu po to tu jestem - powiedział do siebie. Wyjął z łodzi plecak i aluminiową skrzynkę, w której miał wszystko, czego tylko naukowiec mógł potrzebować do przeprowadzenia badań. Powoli ruszył za Emmą. Szli plażą, brodząc po kostki w miałkim piasku. Lewis nie mógł nadążyć za koleżanką. Prawie biegła. Wkrótce weszli między pierwsze drzewa i otoczył ich przyjemny chłód. Las na początku był rzadki, ale z każdym krokiem stawał się gęstszy, a wokół nich robiło się coraz ciemniej. I już po chwili musieli przedzierać się przez zarośla, torując sobie drogę rękami. To tu, to tam zwisały z drzew długie liany niczym węże boa. Wokół panował półmrok. Tu nie docierały już promienie słońca. „Dziwne, mam wrażenie, jakby ktoś nas śledził - myślał Lewis, ciekawie rozglądając się na boki. - Chociaż słyszę tylko zwykłe odgłosy dżungli". Szli tak od dłuższego czasu i nic nie wskazywało na to, że kiedyś wreszcie dotrą do celu. Chłopak zastanawiał się nawet, czy aby na pewno idą w dobrym kierunku. Nagle las się przerzedził i stanęli na polanie, z której roztaczał się przepiękny widok. Wreszcie dobiegł ich jakiś inny dźwięk -szum wodospadu. Lewis aż westchnął. Podniósł wzrok wyżej i zaniemówił. Szczyt góry otaczała mleczna mgła. - Widzisz ten wulkan? Tam jest jaskinia -szepnęła podekscytowana Emma. - Tak wysoko? Chyba nie każesz mi tam wejść? - narzekał Lewis. - Nigdy w życiu! - Chcę się dowiedzieć, jak to się stało -powiedziała Emma tonem nieznoszącym sprzeciwu. - Chodź, wejście jest tam, przy wodospadzie. Nie mogę podejść bliżej, bo... - Bo zmienisz się w wieloryba? - wpadł jej w słowo Lewis. - W syrenę, Lewis! To wcale nie jest śmieszne! W ogóle - zirytowała się Emma. - Tak, tak, w syrenę, oczywiście. Właśnie to miałem na myśli. A ty? Jak się dostaniesz do groty? - Przepłynę. Jest też wejście pod wodą. - Każesz mi biegać po górach, a sama w tym czasie wskoczysz do wody i w kilka minut będziesz na miejscu? - zdenerwował się Lewis. - Ale z ciebie koleżanka! Emma przewróciła oczami, a na jej ustach zagościł złośliwy uśmieszek. - Zamierzasz przepłynąć pięćdziesiąt metrów pod wodą, i to bez wynurzania się? - No... dobra. Wygrałaś, przecież muszę oddychać - odpowiedział z ociąganiem. - Zresztą będzie lepiej, jeśli znajdę jeziorko w taki sam sposób jak wy. To będzie bardziej naukowe podejście - dodał po chwili, zadowolony z tego, że udało mu się z honorem wybrnąć z sytuacji. Lewis miał cichą nadzieję, że Emma się nie domyśli, że on nie najlepiej czuje się pod wodą. Tym bardziej że nie zabrał ze sobą płetw i maski... Emma tylko pokiwała głową i odwróciła się nieco, żeby Lewis nie widział jej uśmiechu. Doskonale wiedziała, dlaczego tak się zachowywał. „Ech, chłopaki -myślała. - Zawsze znajdą jakąś wymówkę, żeby tylko się nie przyznać, że się czegoś boją". Nagle zamarła, bo Lewis niebezpiecznie zbliżał się do... - Uważaj! Zaraz wpadniesz... - nie dokończyła zdania. - Spoko, Emmo. Jestem przecież naukowcem i doskonale wiem, co robię... Aaa! -ledwo to powiedział, a już z krzykiem leciał ciemnym tunelem. To była ta sama dziura, w którą Cleo wpadła podczas ich pierwszej, pamiętnej wyprawy na Mako. Emma westchnęła i powoli zbliżyła się do wodospadu. - Zaraz tam będę! - krzyknęła do Lewisa i wskoczyła do wody. Jej ciało przebiegły dreszcze i poczuła znajome mrowienie w nogach. Wiedziała, że za chwilę zmieni się w syrenę, ale nadal ją to zadziwiało. Nie musiała długo czekać... Już po chwili długowłosa syrena mknęła przez błękitną głębię. Nie zwróciła uwagi na dwa delfiny, które do niej podpłynęły, chcąc przyłączyć się do zabawy. Spieszyła się do jaskini, miała nadzieję, że Lewis nie zrobił sobie krzywdy. - O kurczę! - wrzasnął Lewis, kiedy w końcu klapnął na ziemię. Rozglądał się z ciekawością po wnętrzu jaskini. Znał dobrze to miejsce z opowieści dziewczyn, ale zupełnie inaczej je sobie wyobrażał. Tymczasem grota nie różniła się zbytnio od innych jaskiń, które widział. Wyczuwał jednak magię tego miejsca. A może tylko zasugerował się tym, co mówiły Emma, Cleo i Rikki? „Przecież właśnie po to tu jestem, żeby sprawdzić na miejscu, co przydarzyło się dziewczynom - myślał. W końcu wstał i otrzepał spodnie. Pozbierał przedmioty, które wypadły ze skrzynki, kiedy leciał w dół. Przesunął ręką po chropowatych ścianach, przyświecając sobie latarką. Były wilgotne i śliskie. Nagle pojawiła się syrena. Wynurzyła się z oczka wodnego, które znajdowało się na środku groty, i podpłynęła do chłopaka. - Fajnie, nie? - zaśmiała się. - Od czego zaczniesz? Lewis zrobił poważną minę, która pasowała bardziej naukowcowi niż nastolatkowi, i ze spokojem zaczął tłumaczyć koleżance: - Hmm... Najpierw narysuję mapę. Oczywiście wezmę też próbki wody i skał do badań - kontynuował. - Coś, co się tutaj znajduje, spowodowało waszą przemianę. Gdy to odkryję, będziemy wiedzieć, skąd się wzięły ogony. Potem wystarczy już tylko zbadać, dlaczego tak się stało. I to będzie najtrudniejsza część naszej analizy. Emma parsknęła śmiechem, nie mogła się powstrzymać, słysząc poważny ton, jakim mówił przyjaciel. Był taki zabawny, gdy próbował zachowywać się jak dorosły... Zorientowała się jednak, że mogła mu sprawić przykrość i ukryła się pod wodą. „lepiei żeby nie widział, że się z niego naśmiewam - mysiata.- W końcu chce nam pomóc".



Rozdział 2 W Juice Net Cafe jak zwykle kręciło się mnóstwo ludzi. To miejsce cieszyło się niesłabnącą popularnością od wielu sezonów. Odkąd nowy właściciel zmienił sypiącą się ze starości smażalnię ryb w przyjemny i przytulny lokal, ciągle pełno tu było gości. Wnętrze nie było wprawdzie duże, ale nowoczesne i jasne, z wielkimi oknami, z których roztaczał się przepiękny widok na morze, port i białe żagle jachtów. W środku był półokrągły bar, stoliki z krzesłami, kilka stanowisk komputerowych z dostępem do Internetu i bilard. Knajpkę czasem odwiedzali właściciele jachtów, cumujący niedaleko swoje piękne i drogie łodzie. Zaglądali tu też surferzy czekający na wielką falę. Jednak kafejka bezsprzecznie była królestwem młodzieży z pobliskiego liceum. Uczniowie po szkole przychodzili tutaj tłumnie na owocowe drinki. Oczywiście, bezalkoholowe, czego skrupulatnie pilnował właściciel knajpki. Cleo i Rikki uwielbiały tu wpadać znienacka, usiąść przy nierzucającym się w oczy stoliku, sączyć zimne koktajle i rozmawiać o problemach syren. Przerywały pogaduszki, kiedy do knajpy wchodził jakiś przystojniaczek. Dzisiaj również wybrały ten sam co zwykle stolik i zamówiły napoje. Czekały na Emmę i Lewisa, którzy wybrali się na Mako. Lewis zamierzał zbadać wyspę, i dziewczyny miały nadzieję, że rzuci trochę światła na wydarzenia sprzed kilku tygodni. Na ich wielką tajemnicę. Wszystkie trzy - Cleo, Emma i Rikki - od jakiegoś czasu były syrenami. To wydarzenie połączyło je na zawsze i sprawiło, że nic już nie było takie jak dawniej. Rikki, która już nie mogła wysiedzieć na miejscu, z nudów zaczęła się bawić kolorową ulotką, leżącą na stole. W pewnej chwili wczytała się dokładnie w tekst. Podniosła głowę i znacząco spojrzała na przyjaciółkę. - „Wybory Miss Oceanu" – przeczytała głośno. - Ale wstrętny seksizm! Co za idiotki biorą w tym udział? I wtedy poczuła palący wzrok na plecach. Odwróciła się. Tuż za nią stał nie kto inny, tylko jedna z takich idiotek właśnie -Miriam. A obok niej wierna przyjaciółka Tiffany. Miriam, wściekła, nachyliła się i wyrwała ulotkę z rąk Rikki. - Chyba nie chcesz wziąć udziału w tym konkursie? - warknęła. „Trzeba dać tej nowej nauczkę - myślała. - Jeszcze będzie żałować, że ze mną zadarła". - Ja? Po moim trupie - odparła bezczelnie Rikki. Reagowała alergicznie na takie zarozumiałe dziewczyny jak Miriam i Tiffany, które zawsze musiały mieć wszystko naj... Najmodniejsze ciuchy, najfajniejsze pomysły czy najprzystojniejszych chłopaków... „Naj... Naj..." - przedrzeźniała w myślach Miriam. - Co, zazdrościsz? - zakpiła blondwłosa piękność i po chwili dodała: - Bo... - zawiesiła głos i tym razem spojrzała taksująco na Cleo - ty w ogóle powinnaś dać sobie z tym spokój - dodała tak głośno, żeby słyszeli wszyscy obecni w kafejce. Zrobiła to specjalnie, chciała zranić Cleo, wiedziała, że ta się nie odgryzie. - Chyba żartujesz?! Cleo na pewno nie będzie paradować po scenie w jakiejś głupiej, obcisłej kiecce - Rikki stanęła w obronie przyjaciółki. Miriam, która zamierzała już odejść, gwałtowanie odwróciła się do dziewczyn i zmroziła je wzrokiem. Nie mogła uwierzyć w to, co usłyszała. Jak ktoś taki, jak Rikki, śmiał się jej sprzeciwiać?! Co ona wiedziała o wyborach Miss Oceanu? Przecież to największe wydarzenie w mieście. Dziewczyna, która wygra konkurs, nie tylko zostanie królową, ale również weźmie udział w wielkiej paradzie, która rokrocznie kończyła sezon na wybrzeżu. „A Rikki, z tymi swoimi wiejskimi warkoczykami, może co najwyżej wziąć udział w konkursie na najbardziej prowincjonalną i niemodną fryzurę sezonu!" - dogadywała jej w myślach. - To jest kostium, nie kiecka - rzuciła od niechcenia, ale jej głos drżał ze zdenerwowania. Miała fantastyczny pomysł. Zakasuje wszystkie dziewczyny, będzie najpiękniejsza. Żadna nie zdoła jej dorównać. Zamierzała już coś powiedzieć, gdy w słowo wpadła jej Tiffany. - Z motywem morskim - zaszczebiotała niewinnie, dumna z siebie, że udało jej się wtrącić. Miriam pokiwała tylko głową. Była trochę zła na Tiffany, bo ta naiwnie zdradziła część jej sekretu. Chociaż z drugiej strony - to był w końcu konkurs na Miss Oceanu, więc kostiumy musiały przecież jakoś nawiązywać do wody. Odwróciła się tylko i podeszła do baru. Złość aż w niej kipiała. Musiała coś zrobić z tą wściekłością, ale nie teraz. Teraz najważniejszy był konkurs. Miała mnóstwo roboty – nowy kostium, fryzura, makijaż. Rzuciła więc na odchodne: - Zawsze czułam więź z morzem. Tego już było za wiele dla Cleo. Ta okropna dziewucha pozwalała sobie na zbyt wiele. Miała wielką ochotę wstać i wykrzyczeć w twarz Miriam całą prawdę. To przecież ona, Cleo, czuła więź z morzem! Ona była syreną i mogła pływać bez końca z delfinami. To wreszcie ona powinna wziąć udział w wyborach i je wygrać. I wtedy właśnie podjęła decyzję. - Ty? Też coś. Raczej ja. Jestem przecież... Nagle poczuła, że ktoś ją kopnął pod stołem. To Rikki dawała jej znaki, żeby zamilkła. Kiwała groźnie głową i robiła miny. Nie mogła pozwolić, żeby Cleo w gniewie wypaplała ich tajemnicę. Na szczęście przyjaciółka opanowała się w samą porę. Zagryzła gniewnie wargi. „No tak - myślała Cleo, zła na siebie. - O mały włos bym się wygadała". Ale Miriam jest taka denerwująca, z tymi manierami księżniczki."



Rozdział 3 Mama Cleo odkurzała dywan w salonie i zastanawiała się, gdzie się podziały jej córki. Nigdy nie było ich w pobliżu, kiedy zaczynała sprzątać. Miała nawet wrażenie, że za każdym razem, gdy wyjmuje odkurzacz ze schowka, odgłosy w domu cichną. „Najwyższy czas zagonić wszystkich do pracy". Będzie musiała porozmawiać z córkami i z mężem o tym, co każde z nich powinno robić w domu. „W końcu trzeba dziewczynki nauczyć porządku!" - postanowiła. Pogrążona w myślach, nawet nie zauważyła, kiedy do pokoju jak burza wpadła młodsza z dziewcząt. - Mamo! Widziałaś Cleo?! - zawołała Kim, próbując przekrzyczeć hałas. Przestępowała przy tym z nogi na nogę. - Chyba wyszła - odpowiedziała Bev i wyłączyła odkurzacz, żeby lepiej słyszeć córkę. - Ostatnio w ogóle nie bywa w domu -niecierpliwiła się Kim. Musiała pogadać z siostrą, bo za pół godziny miała się spotkać z koleżanką na przystani. - Kochanie, spokojnie, Cleo na pewno znajdzie czas, żeby się z tobą pobawić -uśmiechnęła się pojednawczo mama. Kim aż podskoczyła, kiedy to usłyszała. „Pobawić? - nie wierzyła własnym uszom.-Czy ja wyglądam na małe dziecko?". Postanowiła jak najszybciej wyprowadzić mamę z błędu. Niech wie, że Kim nie jest już dzidziusiem. - Pobawić? Z nią? Za nic! Chciałam pożyczyć pasek - prychnęła i wybiegła z pokoju. Bev przez moment patrzyła ze zdziwieniem na córkę, następnie wzruszyła ramionami i włączyła odkurzacz. Kim wbiegła po schodach na górę i wpadła do pokoju Cleo. Pusto. Rozejrzała się ostrożnie, jakby się bała, że siostra za chwilę wyskoczy z szafy, ale teren był czysty. Mogła swobodnie pobuszować w jej rzeczach. Od razu zajrzała do garderoby, pośpiesznie odgarniając sukienki na bok. Szafa Cleo wyglądała imponująco. Pełno tu było rzeczy na każdą okazję - eleganckie sukienki, króciutkie spódnice, bluzki, dżinsy, koszulki. Większość ubrań była w kolorach różowym, fioletowym i wrzosowym. „Jestem ciekawa, po co jej tyle ciuchów? I tak tylko biega w szortach i bikini". Nie znalazła paska, więc zajrzała do komody. Niecierpliwie przerzucała kolorowe skarpetki. Nagle trafiła na coś twardego. „Co tu robi książka? - zastanawiała się. - Ale z niej bałaganiara". Pospiesznie wyjęła tomik z szuflady i zaczęła go kartkować. To nie była zwykła książka, tylko... Po prostu nie mogła uwierzyć własnym oczom... To pamiętnik! - „Moje sekretne życie..." - przeczytała. Z wrażenia aż usiadła na łóżku. Za chwilę się dowie, z kim spotyka się Cleo, kogo kocha, kogo nienawidzi i w ogóle, co myśli! Super! Już dawno Kim nie czuła się tak podekscytowana. Wprawdzie przeszła jej przez głowę myśl, że nie powinna przeglądać cudzych pamiętników, ale przecież nikt się nie dowie, że to zrobiła. Rzuci tylko okiem i odłoży go na miejsce... Zajrzała na pierwszą stronę, potem na następną... Nie mogła oderwać oczu od barwnych stron. Dziennik wypełniały kolorowe bazgroły, przedstawiające rybie łuski, ogony oraz zdjęcia wycięte z magazynów. Wszystkie poświęcone były... syrenom. - Ale to dziwne... - powiedziała głośno do siebie. - Nie wiedziałam, że Cleo tak bardzo interesuje się życiem oceanów. Przecież to nuda! - jęknęła z obrzydzeniem. Niby nic takiego - jakieś ryby, płetwy, ogony. Marginesy pamiętnika zdobiły małe, niebieskie kropelki wody, starannie pokolorowane. Wszystko wyglądało bardzo ładnie i widać było, że Cleo sporo się przy tym napracowała. Czytała z coraz większym zainteresowaniem i przecierała oczy ze zdumienia. W dzienniku wcale nie znalazła pikantnych szczegółów z życia siostry, ale miała coś lepszego! Wprost nie mogła w to uwierzyć. „Cleo i jej dwie koleżanki, Emma i Rikki, są syrenami?! - myślała Kim. - Nie, to głupie... A jeżeli to prawda? Muszę sprawdzić, o co tu naprawdę chodzi". Położyła pamiętnik obok siebie na łóżku i spojrzała zamyślona w okno. Powinna opracować jakiś plan. Nie może tego tak zostawić.



Rozdział 4 Cleo, nieświadoma niebezpieczeństwa, które zawisło nad jej głową, sprzedawała lody w Parku Marina. Uwielbiała tę pracę. Nie tylko dlatego, że długo się o nią starała, ale przede wszystkim dlatego, że była tu w centrum wydarzeń. A działo się wiele. Niemal codziennie odbywały się tu pokazy narciarstwa wodnego - park miał najlepszych narciarzy na całym wybrzeżu. Popołudniami w oceanarium można było zobaczyć występy delfinów, które robiły wszystko, żeby rozśmieszyć widownię. A Cleo przecież najbardziej ze wszystkich stworzeń morskich kochała właśnie delfiny. Chyba przede wszystkim dlatego cieszyła się, że może spędzać w oceanarium całe dnie. Choć przecież w parku było jeszcze wiele innych atrakcji. Na przykład kolejka górska. Nawet w tej chwili Cleo słyszała dobiegające z niej krzyki i piski pasażerów. Z zamyślenia wyrwał ją nieprzyjemny głos: - Daj mi najdroższe niskotłuszczowe lody-zarządziła Miriam, która niepostrzeżenie podeszła do wózka. Za nią dreptała - jak maty piesek - Tiffany, zapatrzona w przyjaciółkę. Dziewczyny wystroiły się tak, jakby już brały udział w konkursie. Miriam włożyła różową bluzkę wykończoną przy dekolcie małymi koralikami, także różowymi. Na szyi miała naszyjnik z nawleczonych na żyłkę przeźroczystych kryształków, które połyskiwały w słońcu. A w uszach - okrągłe kolczyki. Tiffany nie chciała być gorsza, więc włożyła najmodniejszy tego lata top z biało – czarnym motywem, a na włosy wsunęła czarną opaskę z materiału. Całości dopełniały długie kolczyki. Obie dziewczyny były wymalowane i uśmiechnięte. - O, to ty? - zdziwiła się Miriam, jakby nie spodziewała się spotkać tutaj Cleo. Co prawda doskonale wiedziała, gdzie pracuje szkolna koleżanka, ale chciała jej dokuczyć. - Jaki smak? - zapytała zimno Cleo. Nie miała ochoty wdawać się w dyskusję z tą przemądrzałą dziewuchą. - Sama wybierz! - wspaniałomyślnie pozwoliła Miriam. - Dzisiaj jestem spontaniczna i ultrapewna siebie - popisywała się dalej. -Zakończyłam przygotowania do konkursu. Mam kostium, za który warto umrzeć. - Naprawdę, warto umrzeć - jak echo powtórzyła Tiffany. Cleo nie zamierzała komentować słów Miriam. Było jej tylko szkoda Tiffany. Dziewczyna najwyraźniej nie rozumiała, że przyjaciółka ją wykorzystuje. Zresztą nie pierwszy raz. Zawsze to robiła. Uwielbiała błyszczeć i zrobiłaby wszystko, żeby zwrócić na siebie uwagę. Dlatego na koleżanki wybierała brzydsze od siebie dziewczyny, które nie stanowiły dla niej żadnego zagrożenia. Na ich tle wypadała po prostu korzystniej. Przynajmniej tak się jej wydawało. Miriam, która nie doczekała się reakcji ze strony Cleo, zaczęła się niecierpliwić. Lubiła być w centrum zainteresowania, dlatego rzyciła od niechcenia: - I widziałam listę zawodniczek - uśmiechnęła się złośliwie. - Nie mój poziom - prychnęła z ironią. Cleo ze zdziwienia uniosła brwi. Była ciekawa, do czego jeszcze jest zdolna Miriam, która nie przebierała w złośliwościach. Dlatego Cleo zdobyła się na odwagę i postanowiła jej dopiec - No, a Tiffany? - spytała, udając niewiniątko. Zapadła niezręczna cisza. Miriam najwyraźniej nie wiedziała, co odpowiedzieć. Tiffany badawczo wpatrywała się w przyjaciółkę. - Tak... - królowa szkoły wydawała się zaskoczona, nie spodziewała się riposty. -Będzie druga. Ale reszta... Sieroty! Takie jak ty! - Miriam zapłaciła za lody i razem z Tiffany odeszły dumnym krokiem. Cleo nawet nie mogła rzucić im jakiejś złośliwości na odchodne. Ale nie zastanawiała się nad tym zbyt długo, bo pojawili się kolejni klienci. Marudzili przez chwilę przy wózku, wybierając lody. W końcu zapowiedziano nowy pokaz i zrobiło się pusto. Cleo miała kilka minut dla siebie. Mogła spokojnie przemyśleć plan działania. Od czego powinna zacząć, na czym się skupić? Czy zdąży się przygotować? Może mama jej pomoże? I co na to wszystko powiedzą dziewczyny, przecież jeszcze nie wiedzą, że zamierza wziąć udział w konkursie. Najbardziej bała się reakcji Rikki, która nie znosiła takich imprez. Była ciekawa, jak przyjaciółka na to zareaguje. „Łatwiej pójdzie z Emmą - myślała. - Znamy się już tak długo, na pewno zrozumie". Pozostała jeszcze kwestia stroju. Musi być oryginalny, kolorowy, jakiego jeszcze nikt przed nią nie miał. Wyobraziła sobie siebie na scenie, jak stoi wśród innych uczestniczek konkursu i się uśmiecha. Tak, miała pomysł na przebranie. Genialny pomysł. Będzie musiała tylko poprosić mamę o pomoc. Nagle tuż obok pojawiła się pani Geddes, przełożona Cleo. Powiedziała coś do dziewczyny, ale ta odpłynęła myślami tak daleko, że zupełnie jej nie słyszała. Dopiero kiedy kierowniczka dotknęła jej ramienia, ocknęła się z zamyślenia. - Kochanie, brakuje ludzi do pomocy przy wyborach Miss Oceanu. Możesz przyjść dodatkowo od dziewiątej do czwartej? -powtórzyła pani Geddes, patrząc na Cleo wyczekująco. Nie chciała jej ponaglać, ale miała mnóstwo pracy przed jutrzejszym konkursem. A jeszcze nic nie było gotowe. Rozchorował się dźwiękowiec, a dziewczyna, która miała jej pomóc w przygotowaniach, musiała nagle wyjechać. Uwielbiała ten konkurs. Zresztą organizowała go co roku, odkąd zaczęła tu pracować. Przed laty sama brała w nim udział. „To były piękne czasy" -westchnęła nostalgicznie. - Ja... - zająknęła się Cleo. - Nie, tego dnia nie mogę. Chętnie bym pomogła, ale ja też biorę udział w konkursie. - Och! To cudownie - pani Geddes wcale nie była zaskoczona. Uśmiechnęła się do Cleo i poszła szukać innych chętnych na zastępstwo. Cleo została sama. Jej entuzjazm gdzieś zniknął. Właściwie to wcale nie miała ochoty na żaden konkurs, ani tym bardziej na wybory miss... Była raczej nieśmiała, a występy na scenie przed publicznością onieśmielały ją jeszcze bardziej. No i jeszcze to rywalizowanie... Ta zabawa w ogóle nie była w jej stylu. A poza tym uważała, że konkursy piękności wymyślono dla ludzi, którzy są próżni, albo potrzebują dowartościowania. A ona przecież nie należała do żadnej z tych grup. Lubiła siebie taką, jaka była. No, może czasem przydałoby się jej trochę więcej pewności siebie i rozsądku. Czyli powinna być bardziej podobna do Emmy. Nie zaszkodziłaby też Cleo odrobina luzu - tego, czego w nadmiarze miała Rikki. Niestety, na świecie ludzie mogą się dzielić prawie wszystkim, ale nie cechami charakteru. Czasem Cleo wiele by dała, żeby było inaczej.



Rozdział 5 - Mamo? Nie sądzisz, że Cleo zachowuje się ostatnio dziwnie? - Kim zawiesiła głos, jakby się zastanawiała, czy nie dodać jeszcze czegoś. - Tak jakby była w jakiejś sekcie, czy co? - wyrzuciła z siebie w końcu. Bev prasowała stertę ubrań, która zdążyła już przybrać rozmiary Mount Everestu, kiedy usłyszała pytanie. O mało nie parsknęła śmiechem, na szczęście w ostatniej chwili się opanowała. Nie chciała zranić młodszej córki, która najwyraźniej bardzo przejmowała się siostrą. Sama ostatnio zauważyła, że Cleo ciągle gdzieś znikała. Może miała chłopaka? Bev uśmiechnęła się znacząco. Sama w jej wieku chodziła już z ich ojcem. „Nie, to niemożliwe, Cleo na pewno by mi powiedziała - myślała. - Chociaż... faktycznie, jest taka milcząca i ścisza głos, kiedy rozmawia przez telefon. No i zaczęła zamykać się w pokoju. Może Lewis?". Bev lubiła kolegę Cleo. Był taki poważny i odpowiedzialny... Nagle zastanowiły ją słowa młodszej córki. - A czy ty wiesz, co to jest sekta? - zapytała już całkiem spokojnie. „Skąd u Kim takie pomysły" - zastanawiała się. - Nie... Ale słyszałam, że ludzie robią przez to różne dziwne rzeczy - odpowiedziała całkiem poważnie Kim. Mama pokiwała tylko głową i wróciła do prasowania. Miała przed sobą naprawdę dużo pracy. Kim jeszcze przez chwilę kiwała się na piętach i rozmyślała nad dziwacznym zachowaniem siostry. Nagle do pokoju wpadła Cleo. - O! Dobrze, że jesteś w domu, mamo! -krzyknęła na powitanie, zerkając niecierpliwie na siostrę. - Ciebie to nie dotyczy. Znikaj! -rzuciła cierpko. Kim z obrażoną miną odwróciła się i udała, że wychodzi. Tak naprawdę stanęła tuż za drzwiami, żeby podsłuchać rozmowę mamy i siostry. „Od dzisiaj będę śledzić Cleo -myślała. - Aż ją zdemaskuję. Tak łatwo mi się nie wywinie. To wszystko jest jakieś dziwaczne i niesamowite, ale przecież Cleo nie opisywałaby zmyślonych historii we własnym pamiętniku!". - Zawsze chciałaś nauczyć mnie szyć -uśmiechnęła się przymilnie Cleo. - I teraz przyszła odpowiednia pora... Mama zrobiła wielkie oczy. Ostatnio jej córki bardzo ją zadziwiały. „Skąd one biorą te pomysły - gorączkowo myślała Bev. - Zupełnie nie rozumiem dzisiejszych nastolatek. To pewno jest miłość. Tylko wtedy robi się takie głupie rzeczy. Muszę znaleźć czas na rozmowę z Cleo, koniecznie". Cleo dostrzegła zmieszanie na twarzy mamy. Chyba wybrała zły moment... „Czy powiedziałam coś nie tak...?" - zastanawiała się. Cokolwiek to było, postanowiła to jak najszybciej naprawić, żeby nie wzbudzić dalszych podejrzeń. - No... Nie teraz - jąkała się. - Bo ryby na mnie czekają... W akwarium. Muszę je wyczyścić... Tego już było za wiele, nawet dla tak tolerancyjnej mamy jak Bev. Ale zanim zdążyła zareagować, Cleo już wbiegała po schodach na górę, szczęśliwa, że jakoś wybrnęła z niezręcznej sytuacji. Miała jeszcze mnóstwo rzeczy do zrobienia, przede wszystkim jednak musiała się zastanowić, w czym wystąpi na konkursie. „Dobra, ale najpierw rybki" - pomyślała. Weszła do pokoju i dokładnie zamknęła za sobą drzwi. Należało się przygotować do operacji, którą za chwilę miała wykonać. Sięgnęła do szuflady i wyjęła długie, gumowe rękawiczki i naciągnęła je na dłonie. Musiała uważać, żeby jakaś przypadkowa kropla wody nie kapnęła jej na skórę, bo wtedy niechybnie zmieniłaby się w syrenę. Na szczęście miała asa w rękawie. Razem z przemianą zyskała zadziwiającą moc - mogła kontrolować wodę. Uniosła rękę i skierowała ją na akwarium. Po chwili cała woda wraz z rybkami uniosła się powoli i zawisła w powietrzu, układając się w prostokątny kształt akwarium. Rybki spokojnie pływały sobie w powietrzu, podczas gdyCieo pochyliła się nad naczyniem i zaczęła je pucować. Nagle usłyszała pukanie. Zaraz potem drzwi gwałtownie się otworzyły, a na progu stanęła Kim z założonymi rękami. -Dlaczego zawsze zamykasz drzwi? -zapytała i skrzyżowała ręce na piersi. Cleo zamarła z wrażenia. Krew odpłynęła jej z twarzy. W każdej chwili Kim mogła odkryć tajemnicę! Gdyby tylko spojrzała do góry. - Przed tobą - odcięła się siostrze. -Powiedziałam „wejdź"? - A dlaczego zamykasz je przede mną? -Kim nie dała się tak łatwo spławić. Cleo tylko westchnęła: - Bo mnie denerwujesz. Znikaj. Ale młodsza siostra zdążyła się już rozgościć w pokoju. Najwyraźniej nie zamierzała nigdzie znikać. Spojrzała na puste akwarium. - Co zrobiłaś z rybkami? - zapytała zdziwiona. - Są... - Cleo zawahała się. - W wannie -dokończyła szybko. Kim spojrzała na nią z niedowierzaniem, ale postanowiła sprawdzić, czy siostra mówi prawdę. Zdecydowanym krokiem weszła do łazienki, odchyliła zasłonę i... W wannie nie było żadnych rybek! Nawet jednej! „Kłamczucha - pomyślała Kim. - Coś przede mną ukrywa". Ale kiedy wróciła do pokoju, rybki najspokojniej w świecie pływały sobie w akwarium. Kim wytrzeszczyła oczy ze zdumienia. - Jak to zrobiłaś? Tam niczego nie ma -rzuciła wściekła. - Mówiłam „w wannie"? - zapytała Cleo z miną niewiniątka. - Przez cały czas były w wiadrze. Po południu Kim siedziała na kanapie w salonie i przeglądała atlas poświęcony stworzeniom morskim. Miało w każdym razie wyglądać, jakby przeglądała atlas... Nie podniosła nawet oczu, kiedy do pokoju weszła mama, tak bardzo była pochłonięta książką. Nie zwracała również uwagi na Cleo, która siedziała przy stole w kuchni i odrabiała lekcje, Tak naprawdę, Kim czytała pamiętnik siostry, a dla niepoznaki zasłoniła go książką. - Co robisz? - zapytała zaskoczona Bev.Już dawno nie widziała córki tak nieobecnej i jednocześnie oddanej tak dla niej niecodziennej czynności, jaką była lektura. - Coś... - próbowała znaleźć słowa Kim.-Coś do szkoły - powiedziała i zasłoniła się okładką, żeby mama nie odkryła kłamstwa. - Ciekawe? - O... Bardzo pouczające - stwierdziła, po czym wtuliła się głębiej w kanapę, zakrywając głową książkę. Miała nadzieję, że mama zrozumie ten gest: „Nie przeszkadzaj, uczę się". Mama zrozumiała, uśmiechnęła się i wróciła do ścierania kurzu ze stołu, przy którym siedziała Cleo. Nagle przez nieuwagę potrąciła szklankę, która niebezpiecznie się zachybotała, w ułamku sekundy przechyliła i przewróciła prosto na dłoń Cleo, rozchlapując wodę. Wszystko potoczyło się tak szybko, że Cleo nie zdążyła nawet zareagować. I teraz miała tylko chwilkę, żeby coś wymyślić. Poderwała się gwałtowanie i wybiegła do przedpokoju. Kim, która do tej pory spokojnie siedziała na kanapie, także się zerwała i ruszyła za siostrą. Bev, zaskoczona, krzyknęła za wybiegającymi córkami: - To przecież tylko woda! Cleo w ostatniej chwili wbiegła do łazienki. „Chyba się udało" - myślała gorączkowo. Niestety! Miała świadka. Kim deptała jej po piętach i była tuż-tuż. Zobaczyła jeszcze niedomknięte drzwi, a między drzwiami a futryną mignął przed jej oczami długi syreni ogon! Tylko sekundę widoczny był na podłodze, zanim drzwi zatrzasnęły się z hukiem. Ale to wystarczyło Kim. Teraz miała już dowód! Jej siostra musiała być syreną. Tylko kto w taką historię uwierzy? Przec.ez to czego się niedawno dowiedziała, i to, co właśnie zobaczyła, jest tak niezwykłe, że ludzie pomyślą, że zwariowała.



Rozdział 6 Przebijam! - krzyknął Elliot, rzucając na stół króla pik. Uwielbiał grać w karty, zwłaszcza jeśli wygrywał. A tego wieczora szło mu całkiem nieźle. I rodzice wcale nie dawali mu forów! Nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Mama spojrzała pytająco na tatę, ale ten był równie zaskoczony jak ona. Nikt nie spodziewał się gości o tej porze. Tylko Emma oprzytomniała na tyle szybko, że pobiegła otworzyć drzwi. Na progu stała Kim. - Cześć, przyszłam do Elliota. Chłopak podskoczył, czerwieniąc się aż po czubki uszu. Nie rozumiał, dlaczego Kim go odwiedziła, nawet nie chodzili razem do klasy, a co dopiero mówić o przyjaźni. Zresztą on w ogóle nie przyjaźnił się z babami. Były piskliwe i ciągle skarżyły, a do tego wiecznie gadały. - A po co? - wykrztusił w końcu i zmierzył dziewczynkę ponurym spojrzeniem. - Chcę ci coś powiedzieć - wyjaśniła Kim. Zapadło wymowne milczenie. Elliot spojrzał na rodziców. Miał nadzieję, że sobie czegoś nie pomyślą. I że później nie będą się z niego śmiać. Musiał szybko spławić Kim, zanim ktokolwiek posądzi go, że z nią chodzi. W ogóle nie rozumiał starszych kolegów, którzy prowadzali się po szkole z dziewczynami. On nigdy nie będzie tego robić. Nigdy. - Idę na górę posprzątać pokój - powiedziała ironicznie Emma. I już jej nie było. - Pomożemy ci... - zawołała za nią mama. Rodzice poderwali się z krzeseł, a ojciec jeszcze na odchodne uśmiechnął się znacząco do Elliota, jakby chciał powiedzieć: „Mój syn dorasta, ma nawet dziewczynę". Elliot został sam z Kim. „Ale wstyd -myślał. - Odwiedziła mnie baba!". - Masz, przeczytaj. To pamiętnik Cleo -szepnęła konspiracyjnie Kim, patrząc jednocześnie, czy w pobliżu nie ma przypadkiem Emmy. - Nie czytam cudzych pamiętników. - To dla twojego bezpieczeństwa -przekonywała go. -Nie. - Słuchaj - zdenerwowała się w końcu Kim. - Znalazłam dowody na to, że Cleo, twoja siostra i prawdopodobnie Rikki... -zawiesiła na chwilę głos. - Są syrenami! Kim patrzyła wyczekująco na Elliota. „Halo, Ziemia do Elliota - mówiła w myślach. - Obudź się wreszcie, nasze siostry są dziwadłami". - Czytaj... - podsunęła mu pod nos dziennik stanowczym tonem. Elliot wziął pamiętnik, ale tylko przelotnie spojrzał na kartki i westchnął: - To jakiś szyfr. - Tak? I co z tego? - Ale to jest bez sensu - Elliot nadal nie rozumiał, o co jej chodzi. Kim była coraz bardziej wściekła, i to nie na żarty. „Czy on naprawdę niczego nie rozumie?". Wyszarpnęła pamiętnik z rąk Elliota. - Popatrz na to, i na to, i na to - przewracała gorączkowo strony. - Są syrenami! Elliot gapił się jak oniemiały. Naprawdę niczego nie rozumiał. „Odwiedza mnie dziewczyna, pokazuje jakieś babskie bazgrały i oczekuje, że jej uwierzę? Nigdy w życiu! Muszę się jej pozbyć, i to jak najszybciej". W końcu powiedział: - A jak to tylko takie sobie gryzmoły... Ja też lubię rysować. Kim wzniosła oczy do nieba. Traciła cierpliwość do tego chłopaka. - Elliot, widziałam Cleo w łazience - szeptała. - Z ogonem, rozumiesz? I wiem, że to brzmi dziwacznie, ale one chyba mają władzę nad wodą. Nagle do salonu weszła Emma. Wolniutko przeszła do kuchni, udając, że nie dostrzega dwójki dzieciaków na kanapie. Ale czuła, że coś się święci. Nigdy wcześniej nie widziała tej dwójki razem. Owszem, ona i Cleo się przyjaźniły i często odwiedzały, ale nigdy nie widziała, żeby Kim spotykała się z Elliotem. „Będę musiała wypytać Cleo, co o tym sądzi -myślała. - Ta dwójka zachowuje się naprawdę dziwnie. Pewnie coś knują". - Nie przejmujcie się mną. Muszę się tylko napić - powiedziała, ale uważnie obserwowała, co robią, próbując wytężyć słuch, żeby podsłuchać, o czym rozmawiają. - To dziwoląg, nie rozumiesz? - mówiąc to, Kim przyglądała się uważnie Emmie. -Ciekawe, co będzie piła? Na pewno nie wodę, nie może jej przecież dotykać. - Co mówiłaś? - Elliot nie chciał już dłużej rozmawiać na ten temat. On też gapił się na Emmę, która właśnie otworzyła lodówkę, wyjęła z niej oszronioną butelkę wody i - jak gdyby nigdy nic - włożyła do niej słomkę. - Jest sprytna - nie odpuszczała Kim. -Pije przez słomkę, więc woda nie kapnie jej na skórę. - Idź już do domu - Elliot nie wytrzymał. Miał dosyć Kim i jej paplaniny. Opowiadała mu jakieś niestworzone historie... Że niby jego siostra miała być syreną? Tak, znał tę bajkę. Mama czytała mu ją w dzieciństwie. „Jak ona się nazywała? - zastanawiał się przez chwilę. - O, już mam, to była Mała syrenka". Elliot już dawno wyrósł z bajek i na pewno nie zamierzał dać się wrobić w jakieś głupie opowieści. - Ale... musisz mi uwierzyć. - Chodzi o to, że niczego nie muszę. - Posłuchaj, proszę - nie dawała się tak łatwo zbyć Kim. - Do jutra, w szkole - uciął krótko rozmowę. „Niech ona już sobie pójdzie! Przecież to bez sensu. Po co Cleo, Emma i Rikki miałyby się zamieniać w jakieś syreny?! Nie kumam!" - zastanawiał się nieco znudzony chłopak. - Elliot! - krzyknęła Kim. - Jeżeli teraz nie otworzysz oczu, będziesz ich pierwszą ofiarą. Elliot stał pod prysznicem. Korzystał z tego, że może choć przez chwilę pobyć sam, zastanawiał się, po co właściwie Kim przyszła do niego. „Co za brednie - myślał, namydlając ciało. - Jak powiem jutro chłopakom, co się wydarzyło... Nie, lepiej o tym w ogóle nie wspominać". - Elliot, pośpiesz się! - krzyknęła Emma, która już od dłuższego czasu dobijała się do drzwi łazienki. Ale nie doczekała się odpowiedzi. Miała tego dość. Ten denerwujący dzieciak znowu okupuje łazienkę w chwili, kiedy ona od godziny powinna już leżeć w łóżku. Czas dać mu nauczkę. „Jeszcze mnie popamięta" - pomyślała Emma. - Elliot, wyłaź! Słyszysz? Bo pożałujesz!-niecierpliwiła się. Nagle na jej twarzy pojawił się zagadkowy uśmieszek. Skupiła się, popatrzyła znacząco na drzwi od łazienki i uniosła rękę, uśmiechając się triumfalnie. - Spoko... Zaraz wychodzę! - leniwym głosem krzyknął chłopak. - Hej, co jest...?! AaaL. To boli! - Elliot poczuł na skórze kłujące igiełki. Z prysznica zamiast wody leciały kryształki lodu! Chłopak wyskoczył z łazienki jak oparzony, naciągając na siebie szlafrok. Udało mu się tylko zobaczyć dziwną minę Emmy, która stała oparta o framugę i czekała, aż łazienka się zwolni. „To ona zrobiła? A jeżeli Kim miała rację, jeżeli jego siostra rzeczywiście jest syreną i ma kontrolę nad wodą? To by wyjaśniało lód z prysznica" -myślał gorączkowo. Na wszelki wypadek wolał zejść jej z oczu. Najpierw musiał zadzwonić do Kim i opowiedzieć, co się wydarzyło. Wrócił do pokoju i dokładnie zamknął za sobą drzwi. Usiadł na łóżku. Przypominał sobie słowa Kim. „Nie, to niemożliwe, w realnym życiu takie rzeczy się nie zdarzają". Wstał i zaczął się przechadzać po pokoju, tam i z powrotem, ale na niczym nie mógł skupić uwagi. Nawet nie włączył swojego ulubionego programu na Notionol Geographic. Musiał o wszystkim opowiedzieć Kim. Czekał do późna w nocy, aż światła pogasną, a głosy umilkną. Miał tylko nadzieję, że Kim jeszcze nie śpi i że telefonu nie odbierze Cleo lub, co gorsza, jej tato. Otworzył drzwi i ostrożnie wyjrzał na korytarz, było pusto. Bezszelestnie wymknął się z pokoju i ostrożnie zbiegł po schodach do salonu. Podbiegł do aparatu i szybko wykręcił numer. Sygnał był wolny. Po chwili usłyszał głos. Na szczęście to nie była Cleo. - Hej! Kim? - zawiesił głos. - Miałaś rację. Ze wszystkim! Normalnie brałem prysznic... I nagle spadł na mnie grad. To na pewno była jej sprawka! No, bo jak to inaczej wytłumaczyć?!



Rozdział 7 Następnego dnia Kim zagadnęła Elliota na przerwie. Stanęli przy szafkach na korytarzu, żeby pogadać i ustalić plan działania. Elliot zamierzał już wszystko wyznać Kim, kiedy ta położyła palec na ustach i zasyczała. Chłopak odwrócił się i zobaczył, że korytarzem idzie Cleo i jego siostra. Minęły ich o cal, nie zwracając uwagi na dwójkę dzieciaków. Kim pokiwała znacząco głową i szepnęła konspiracyjnie: - Nie możemy tu gadać, jeszcze nas podsłuchają. Znajdźmy inne miejsce. - Może przystań albo basen? - zaproponował Elliot także szeptem. - Coś ty, zgłupiałeś, chcesz się spotkać na przystani? Przecież one tam chodzą! Elliot przytaknął strapiony. - Już wiem, spotkamy się w Parku Marina. Tam zawsze są tłumy, więc nie wzbudzimy podejrzeń. Po południu? Elliot kiwnął głową. To był bardzo dobry pomysł. Wolał nie pokazywać się z Kim w szkole, jeszcze chłopaki coś sobie pomyślą. Lekcje szybko minęły i Elliot, tak jak obiecał, pobiegł na umówione miejsce, Przed wejściem do parku czekała już Kim. Spacerowali alejkami. Rozgorączkowany Elliot z przejęciem zaczął opowiadać o dziwnym lodowatym prysznicu. Czuł się winny, że od razu nie uwierzył Kim. No, ale kto by pomyślał, że jego siostra Emma może być syreną?! - Dobra, uspokój się - powiedziała w końcu koleżanka. - Po prostu musimy coś z tym zrobić. Elliot pokiwał głową. „Tylko co? - zastanawiał się. - Kto nam uwierzy? A może...". - Może z nimi pogadamy? - rzucił, ale zaraz tego pożałował. Zobaczył minę Kim i od razu zrozumiał, że lepiej by było, gdyby się nie odzywał. - Zwariowałeś? - prychnęła wściekła, jakby powiedział najgłupszą rzecz na świecie. - Konflikty rozwiązuje się, rozmawiając -próbował się bronić Elliot. Ale Kim nie dało się przekonać do tego pomysłu. Dziewczyna zdążyła się już nakręcić.- Rozmowa jest dla ludzi. A one nie są ludźmi - tłumaczyła niecierpliwie. - Są jak... Czarownice lub wampiry... Z takimi nie pogadasz. Trzeba je powstrzymać, zanim będzie za późno. - Tylko jak? - Kim się zamyśliła. Szukała odpowiednich słów. I nagle po prostu wiedziała, co mają zrobić. - Zmieniają się, kiedy są mokre. A więc... zmoczymy je najpierw i w ten sposób zdemaskujemy! – krzyknęła uradowana. „Tak! To był doskonały pomysł, który należało wprowadzić natychmiast w życie. Muszę tylko znaleźć odpowiedni moment i wszyscy dowiedzą się, kim są Emma, Rikki i Cleo"- pomyślała. Po powrocie do domu Elliot postanowił pogadać z Emmą. Sprzyjało mu szczęście, bo siostra akurat była w domu. Siedziała na kanapie i przeglądała jakieś kolorowe pismo. Elliot nalał wody do szklanki i szybko podszedł do Emmy. Chciał ją oblać, żeby nie mogła się wykręcić i musiała powiedzieć prawdę. W ostatniej chwili dziewczyna odchyliła się i krzyknęła: - Hej, co robisz! - Nic. A ty co robisz? - zapytał. Był na nią wściekły. Stał tak za oparciem kanapy ze szklanką wody w ręce. - Czytam sobie - odpowiedziała Emma, udając, że zainteresował ją artykuł. Kątem oka uważnie przyglądała się bratu i szklance wody, niebezpiecznie drżącej w jego ręku. Chyba coś kombinował... Musiała być ostrożna. - Napijesz się? - Nie chce mi się pić - odparła szybko i dalej udawała, że czyta. - Podzielę się - nalegał. - Nie, dzięki - zirytowała się Emma.- Przecież już powiedziałam. Elliot stał nad Emmą i coraz bardziej chciał ją oblać wodą. Był ciekawy, co zrobi. Ucieknie czy będzie odprawiać jakieś czary? A już najbardziej pragnął zobaczyć, jak zamienia się w śliską rybę. Nagle zmienił zdanie - zrezygnował z zamiaru zmoczenia Emmy. Podszedł tylko jeszcze bliżej i krzyknął ze złością: - Wiesz... Dzielę się z tobą wszystkim... Bo jesteś moją siostrą. A co dostaję w zamian?! Same kłamstwa! - Kłamstwa? - zdziwiła się Emma nie na żarty. O co mu chodzi? Przez chwilę przyglądała się bratu, próbując go wybadać. - To dlaczego nie powiedziałaś, że jesteś syreną?!



Rozdział 8 Emma jak szalona biegła do domu Cleo. Koniecznie musiała porozmawiać z przyjaciółką. Przed wyjściem zdążyła jeszcze chwycić telefon i teraz dzwoniła do niej raz po raz, ale ta nie odbierała. Miała nadzieję, że zastanie Cleo w domu. Sytuacja była naprawdę poważna. A nawet katastrofalna! „Skąd Elliot wiedział, że jesteśmy syrenami, nikomu o tym nie mówiłyśmy - denerwowała się. - Nikomu, tylko Lewisowi... A jeśli komuś wypaplał?! Nie, to niemożliwe. Przecież zdaje sobie sprawę, jakie to niebezpieczne. Nie mogę uwierzyć, że to on. Może ktoś nas podglądał, gdy kąpałyśmy się w sekretnej zatoczce? Może...". Zamyślona, prawie nie patrzyła przed siebie. Ocknęła się dopiero, gdy potrąciła na chodniku jakiegoś chłopaka. - Przepraszam! - rzuciła do nieznajmego. I wtedy zorientowała się, że od domu Cleo dzieli ją tylko kilka kroków. Dopadła drzwi i z całej siły nacisnęła dzwonek. Uspokoiła się dopiero wtedy, kiedy przyjaciółka jej otworzyła. - Całe szczęście, że jesteś w domu! -wykrzyknęła Emma z ulgą. Cleo przyglądała jej się przez dłuższą chwilę. Chyba jeszcze nigdy nie widziała przyjaciółki tak zdenerwowanej. Emma łapczywie chwytała powietrze, miała czerwone policzki i rozglądała się na boki, jakby ktoś ją gonił. Cleo od razu zaciągnęła koleżankę do swojej sypialni. Tam nikt nie będzie im przeszkadzał. Emma po prostu nie mogła usiedzieć na miejscu. Chodziła w kółko po pokoju, opowiadając, co się stało. Była tak zdyszana, że co jakiś czas musiała głęboko zaczerpnąć powietrza. Cleo najpierw stała jak wmurowana, a potem ciężko opadła na łóżko. Nie umiała pozbierać myśli. - Mój pamiętnik... - wyrwało się jej nieopatrznie. Emmę zmroziło. - Skąd ci to przyszło do głowy? - krzyczała na Cleo. - Zwariowałaś? Piszesz pamiętnik? Cleo aż się skuliła, gdy usłyszała pretensje przyjaciółki. Przecież to były jej prywatne zapiski. Robiła je tylko po to, żeby za kilka lat do nich wrócić i przypomnieć sobie dawne czasy. Poza tym jej czerwony pamiętnik leżał ukryty przed wścibskimi oczami głęboko na dnie komody. - To... tylko taki malutki pamiętniczek -pisnęła Cleo, próbując się tłumaczyć. Ale na nic się to nie zdało, bo Emma ani myślała słuchać wyjaśnień przyjaciółki. - Malutki... Ale za to z nami jako syrenami w roli głównej! - skomentowała złośliwie. - Nikomu go nie pokazywałam - Cleo podniosła się z łóżka i podeszła do komody, chciała udowodnić Emmie, że jej pamiętnik jest bezpieczny. Ale gdy otworzyła szufladę i sięgnęła do środka, niczego nie namacała. Pamiętnik po prostu wyparował... Odwróciła się do Emmy, a na jej twarzy malowało się niedowierzanie. - Zniknął! Wszystko się wyjaśniło. Emma była tylko ciekawa, kto zwinął zapiski Cleo. Kto mógł wejść bezkarnie do jej pokoju i tak po prostu wyjąć z szuflady ten przeklęty pamiętnik. „Może to rodzice Cleo? - zastanawiała się gorączkowo. - Nie, to było głupie. Nawet gdyby znaleźli pamiętnik, to skąd Elliot wiedział, że są syrenami? Przecież do niego nie zadzwonili. To musiał być ktoś inny. Ktoś, kto obserwował Cleo z ukrycia, i wiedział, gdzie trzyma swoje notatki". Emma z wrażenia aż wyjrzała przez okno, żeby sprawdzić, czy na zewnątrz nikogo nie ma. Było zupełnie pusto. - Chyba wiem, kto to zrobił - powiedziała skruszona Cleo. - To na pewno Kim. Ostatnio dziwnie się zachowuje. Mam wrażenie, że ciągle się kręci obok mnie. Wczoraj na przykład wpadła do mojego pokoju, jak czyściłam akwarium. Wodę z rybkami zawiesiłam sobie wysoko pod sufitem. Na szczęście niczego się nie domyśliła, a wystarczyło tylko spojrzeć w górę. Emma pokiwała ze zrozumieniem głową i powiedziała: - Tak, to może być ona. Musimy coś z tym zrobić. I to szybko. -Tylko jak... - zastanawiała się głośno Cleo.-Zostaw to mnie, sprawdzę jej pokój. Kilka godzin później Cleo zwołała spotkanie przyjaciółek w Juice Net Cafe. Musiała im wszystko wyjaśnić. Kiedy przechodziła przez salę, minęła Miriam i Tiffany, które znudzone sączyły napoje. Nie zaprzątała sobie nimi głowy, tylko skierowała się prosto do stolika i usiadła obok Emmy. - Znalazłam pamiętnik... - westchnęła i nachyliła się do przyjaciółek. - Był pod poduszką Kim. I wtedy - jak na komendę - do kafejki weszli Kim i Elliot. Rozejrzeli się ostrożnie, a potem usiedli przy jednym ze stolików. - Patrzcie, kto przyszedł - Rikki wskazała ich głową. - Zaraz ją uduszę - Cleo zerwała się z kanapy. - Rozprawię się z tą wścibską małolatą. Po prostu ją zamorduję! - Zignoruj ich - uspokajała przyjaciółkę Emma. Rikki kiwnęła głową. - Nie odpuszczą tak łatwo - upierała się Emma. Doskonale znała swojego brata i wiedziała, że potrafi być niesamowicie uparty. A na twarzy Kim również zauważyła determinację. - Musimy coś z nimi zrobić - jęknęła Rikki. Emmie nie trzeba było dwa razy powtarzać. Rozejrzała się po sali i wzrokiem wyłowiła Lewisa, który stał przy deskach surfingowych, jakby się zastanawiał, czy nie zafundować sobie jednej z nich. - Lewis? - krzyknęła i machnęła ręką. Kim udawała, że rozmowa z Elliotem zupełnie ją pochłonęła i w ogóle nie wie, co się wokół niej dzieje. Rzadko przychodziła do Juice Net Cafe - wolała nie wydawać kieszonkowego na głupoty. - Są. Przyniosłeś sprzęt? - szepnęła. Elliot kiwnął głową i wyjął z plecaka ogromny pistolet na... wodę. Zaraz schował go z powrotem i dokładnie zapiął zamek. Nie mogli się przecież zdradzić. Kim wyprostowała się i spojrzała kątem oka w stronę Cleo, Rikki i Emmy. Przyjaciółki były pogrążone w rozmowie. Wyglądało na to, że nie mają pojęcia, że Kim i Elliot szykują im niemiłą niespodziankę. No, dobra! Czas pokazać wszystkim, jakimi dziwadłami stały się te dziewczyny. Miała nadzieję, że Elliot nie zapomniał nalać wody do zbiorniczka w pistolecie. Już miała wydać komendę, gdy zobaczyła, że Lewis podchodzi do stolika Cleo. Drgnęła zaskoczona. Nagle wszystko zaczęło się układać w całość. - Czekaj! - rzuciła Elliotowi. - Lewis jest jednym z nich! - Nie wyobrażam go sobie jako... syreny -Elliot miał poważne wątpliwości. Kim uśmiechnęła się z politowaniem. - Ciemnoto... On jest syrenem - tłumaczyła cierpliwie. - Czyli syreną chłopcem... Nie ruszaj się! Musimy zobaczyć, co planują. Dyskretnie obserwowali, jak Lewis z uśmiechem wita się z dziewczynami. Kim zastanawiała się nawet: „Może syreny mają jakiś specjalny rodzaj powitania, które je zdradzi?". Ale ku jej rozczarowaniu Lewis po prostu usiadł obok Emmy i oparł się łokciami o stół. Lewis jak zwykle bardzo się ucieszył, że widzi koleżanki, a szczególnie Cleo. Już od jakiegoś czasu robił wszystko, żeby się do niej zbliżyć. Pomagał jej w lekcjach, chodził w te same miejsca, które ona odwiedzała. Pochylił się nad stołem i ciepło spojrzał na strapioną dziewczynę. Wyczuwał jakieś kłopoty. Emma i Rikki nie ociągały się i, szepcząc jedna przez drugą, zdały mu relację z ostatnich wydarzeń. Cleo wpatrywała się ponuro w stół. Jak mogła być taka głupia i trzymać pamiętnik w szufladzie? Przecież wiedziała, że Kim od czasu do czasu lubi sobie pożyczyć jakiś ciuch. Prędzej czy później musiała odkryć jej zapiski. - Jak dużo wiedzą? - dopytywał się Lewis. W głowie już układał plan. - Właściwie wszystko - westchnęła Rikki. Cleo spojrzała na nią z wyrzutem. Miriam i Tiffany zaczynały się już nudzić Siedziały w Juice Net Cafe od godziny i nie spotkały nikogo, z kim można by było pogadać. - Chcesz usłyszeć coś śmiesznego? - rzu-ciła nagle Tiffany scenicznym szeptem. j Miriam kiwnęła głową, choć wcale nie była zainteresowana tym, co przyjaciółka ma do powiedzenia. Tak naprawdę, to miała jej dosyć i najchętniej by się jej pozbyła. Ale tylko Tiffany cierpliwie znosiła jej humory i teraz niezrażona zachowaniem Miriam paplała dalej: - Wiesz, że Cleo też bierze udział w konkursie? - czekała na reakcję koleżanki. - Ciekawe, jak zrobi kostium w jedną noc - prychnęła Miriam. Ta wiadomość właściwie wcale jej nie zaskoczyła. Takie miernoty zawsze mają nadzieję na wygraną, a przecież każdy wie, że to ona, Miriam, zostanie miss. -Pewnie teraz omawiają szczegóły - wskazała głową na stolik dziewczyn. Tiffany przyjrzała się Cleo. Dziewczyna miała ponurą minę i prawie wcale się nie odzywała, chociaż jej koleżanki paplały jak najęte. - Patrz, jaka zestresowana - rzuciła ijadliwie do Miriam. - Przecież wie, że z nami nie ma żadnych szans. Lewis właśnie tłumaczył przyjaciółkom swój plan. Pochylił się przy tym do przodu i mocno gestykulował: - Najlepiej będzie zbić dzieciaki z tropu -kontynuował. - Wmówić im, że pamiętnik nie jest o was. - A o kim? - żachnęła się Cleo. Niby o kim mogłaby pisać w swoim pamiętniku? O Królewnie Śnieżce? - Wiesz co? To nie przejdzie. Trzeba wymyślić coś innego. Ale chłopak trwał przy swoim, wiedział, że jego pomysł jest doskonały. „Wszystko zrzucimy na Miriam i Tiffany" - myślał. - Musimy tylko sprawić, żeby Kim uwierzyła w naszą bajeczkę. Zerknął na komputery - to była część planu. Musi wszystkim pokazać, że szuka w Internecie czegoś na temat syren. Wstał od stolika i powoli ruszył w stronę Miriam i Tiffany. - Cześć - rzucił i się uśmiechnął. Tuż za nim stanęły Emma, Cleo i Rikki. - Coś się stało? Od kiedy ze mną rozmawiacie? - Miriam parsknęła ironicznie. „Czy one są jakieś głupie? - pomyślała. -Przecież prawie się do mnie nie odzywają od czasu tej idiotycznej imprezy u Emmy. Co to było? A... piżama party". - Ależ my cię lubimy - kontynuowała Cleo. - Myślisz, że o niczym nie wiem? Ty też bierzesz udział w konkursie. Nie licz na to, że wygrasz - naigrawała się Miriam, ale nie doczekała się reakcji, bo Rikki pchnęła Cleo do wyjścia i rzuciła na odchodne: - Serio? Wszystko wypadło bardzo naturalnie. Lewis kątem oka obserwował dziewczyny, rozmawiające z Miriam, i Kim, która przypatrywała się w skupieniu całej tej sytuacji. Uznał, że to będzie najlepszy moment. Niby przypadkiem, pochylił się nad komputerem. Zrobił to tak, żeby wszyscy wiedzieli, że wychodzi z jakiejś strony. Tak jakby nie chciał, żeby ktokolwiek wiedział, co go tak zainteresowało. Jakby zacierał za sobą ślady. I udało mu się! Wprawdzie Miriam i Tiffany zabrało dłuższą chwilę, zanim zrozumiały, że warto zainteresować się poczynaniami Lewisa, ale cóż... Nie każdy jest przecież bystrzakiem. - Cleo coś ukrywa, jestem tego pewna. Tylko co? - zastanawiała się głośno Miriam. Nagle spojrzała na ekran komputera, przy którym niedawno widziała Lewisa i poderwała się z miejsca. Szybko weszła w historię i sprawdziła, jakie strony ostatnio przeglądał. - No tak... Syreny! - Zamarła z ręką na klawiaturze. - Twój pomysł jest lepszy! – Tiffany próbowała pocieszyć przyjaciółkę. Ale tylko jeszcze bardziej ją rozwścieczyła: - Zamknij się lepiej. Chodź, idziemy. Kim siedziała jak na szpilkach. Kiedy zobaczyła, że Emma, Cleo i Rikki podchodzą do stolika Miriam, aż podskoczyła na krześle. Chwyciła za rękę Elliota, szarpiąc go w podnieceniu. Próbowała jak najwięcej usłyszeć z tej rozmowy. Niestety, w kafejce panował harmider. - O, nie! Jeszcze i one! To jakiś sabat czarownic... - szepnęła do Elliota. - To znaczy... syren! Lepiej teraz odpuśćmy. A potem usłyszała słowo „syreny", które wypowiedziała Miriam, pochylona nad komputerem. Kroiła się grubsza sprawa. Całe zastępy syren. To musiała być jakaś inwazja! Gdy tylko Miriam i Tiffany wyszły z kafejki szybko podbiegła do stanowiska komputerowego. Zaczęła pospiesznie klikać w poszukiwaniu historii ostatnio odwiedzonych stron i otworzyła... No właśnie! To była strona poświęcona syrenom. Miała kolejną wskazówkę, wszystko układało się w całość. Trzeba było być ślepym, żeby nie dostrzec powiązań między Miriam a resztą dziewczyn. Kim uśmiechnęła się pod nosem i szepnęła do Elliota: - Oczywiście. Teraz wszystko jasne. Miriam im przewodzi. - Naprawdę? - zdumiał się Elliot. - Ja to wiem! Miriam zawsze rządzi -pokiwała z przekonaniem głową.



Rozdział 9 Kiedy Cleo, Rikki i Emma wymykały się z kafejki, miały nadzieję, że plan Lewisa się powiedzie. Na wszelki wypadek ukryły się za rogiem w starym magazynie z farbami, żeby zobaczyć, jak na ich przedstawienie zareaguje Kim. Oby tylko siostra Cleo uwierzyła, że Miriam jest syreną. Gdzie ona właściwie jest? Pewnie naradza się jeszcze z Elliotem. Ale najpierw zobaczyły Miriam i Tiffany. Właściwie, co szkodziło je podsłuchać? Przecież mogły knuć jakąś nową intrygę. Wszystkie trzy nastawiły uszu, żeby usłyszeć, o czym rozmawiają dwie szkolne gwiazdeczki. „O rany! - pomyślała Rikki. - Zupełnie się nie spodziewałam, że przy okazji namiesza-my Miriam w przygotowaniach do wyborów miss. Postanowiła zrobić nowy kostium! Powodzenia! - Rikki uśmiechnęła się złośliwie. - Mam nadzieję, że ci się nie uda". Nagle poczuła, jak Cleo trąca ją łokciem w bok. Przyjaciółka wskazała kilka niebieskich beczek, stojących w kącie placu. Wystawały zza nich jasne czupryny Kim i Elliota. „A więc tam się schowali!". Miriam rozmyślała nad tym, co powinna zrobić. Nie mogła być przecież gorsza od Cleo. Jeśli tamta przebierze się za syrenę, wygra konkurs. Ale Miriam miała już pewien pomysł. Wszystko powinno się powieść, jeżeli uda jej się skompletować odpowiednie rekwizyty. Potrzebne będą... Pociągnęła Tiffany i razem poszły na przystań. - Muszę uszyć nowy strój - oświadczyła przyjaciółce. Nie zważała na pełne niedowierzania spojrzenie Tiffany. Niech sobie myśli, co chce, ale Miriam nie pozwoli wygrać tej głupiej gęsi. Cleo mogła tylko pomarzyć o tytule miss. - Ale... - zaczęła Tiffany. - Mam na to tylko jeden dzień - przerwała jej Miriam. - Całe szczęście, że wpadł mi do głowy świetny pomysł. Dam radę. Rozejrzała się dokoła i wkrótce namierzyła potencjalną ofiarę. Na pomoście stał chłopak i właśnie zarzucił wędkę z przynętą. Ale takiej ryby się nie spodziewał. - Cześć, jak leci - zagadnęła zalotnie Miriam. - Tak się zastanawiam... Mógłbyś mi pożyczyć dwa spławiki? - Wiedziała, że spojrzenia rzucane spod rzęs zawsze działają na facetów. I nie pomyliła się. Już wkrótce trzymała w dłoni śliczne kolorowe wisiorki. - Super. Idealne do nowego kostiumu -westchnęła. - Co z tym zrobisz? - dopytywała się Tiffany. Tak naprawdę nie rozumiała, po co przyjaciółce nowy kostium. - To będzie bardzo oryginalna biżuteria -uśmiechnęła się tajemniczo Miriam i pomachała spławikami. Zerknęła w bok... Co to?! Kim i Elliot, ukryci za dwiema niebieskimi beczkami na odpadki, z zapartym tchem obserwowali poczynania Miriam, jednej z potencjalnych syren. - Patrz, rzuciła na niego zaklęcie - szepnęła Kim, kiedy zauważyła, że nieznajomy wędkarz podarował Miriam dwa spławiki. Dziewczynka spojrzała znacząco na Elliota. „No, rusz głową! - pomyślała. - Przecież nikt tak nie rozdaje swojego sprzętu. A już na pewno nie ci, co łowią ryby. Mój tata jest rybakiem, wiem coś o tym". Zaciekawiona, wyjrzała zza beczki, żeby lepiej widzieć obie dziewczyny. „Co ta Miriam wyprawia ze spławikami...?". Kim uniosła się jeszcze trochę... I właśnie wtedy dziewczyna ją dostrzegła. Siostra Cleo zerknęła na Elliota. Za późno na ucieczkę. Miriam powoli podchodziła do dzieciaków. „No tak... łażą za mną! - zdenerwowała się. - Śledzą mnie... O rany!". Była już na tyle blisko, żeby się zorientować, z kim ma do czynienia. - Ty jesteś młodszą siostrą Cleo, tak? -syknęła ze złością. - Wiem, co knujesz. Nie poznasz mojego sekretu. Więc mnie nie szpieguj, bo oberwiesz! Jasne?! Kim tylko się skuliła. „Wpadka na całej linii -myślała. - Teraz Cleo dowie się o wszystkim". Nic nie powiedziała, tylko opuściła głowę. Elliot też był speszony. Głupio tak dać się złapać na gorącym uczynku. W milczeniu patrzyli za oddalającymi się dziewczynami. - O kurczę, naprawdę się przestraszyli -Tiffany chciała się przypochlebić przyjaciółce. Całą drogę zastanawiała się, po co Miriam nowy strój, przecież tamten był fantastyczny. Nagle pomyślała, że skoro Miriam chce uszyć nowy kostium, to może pożyczy jej ten stary? „Będzie idealnie pasować do mojej karnacji - rozmarzyła się. - I te wszystkie ozdoby...". Już widziała się w wystrzałowej kreacji, gdy Miriam westchnęła z satysfakcją i rzuciła złośliwie: - To jest konkurs, prawdziwa wojna! Nie biorę jeńców - prychnęła Miriam i ruszyła do domu. Miała przed sobą bardzo pracowity wieczór. Tiffany posłusznie podreptała za nią. A ponieważ Miriam nie przestawała gadać, przytakiwała każdemu jej słowu. Koleżanka gestykulowała żywo - opowiadała ze szczegółami, jak będzie wyglądało jej nowe przebranie. - Jeżeli chodzi o kostium... Muszę wyglądać wystrzałowo. Chcę zdobyć pierwsze miejsce. Wiesz, wydaje mi się, że powinien być obcisły, podkreślać moją talię. Może niebieski albo jeszcze lepiej... złoty... -Miriam odrzuciła jasne włosy na plecy i potrząsnęła głową. Nie miała pojęcia, że oprócz Kim i Elliota, obserwuje ją także ktoś inny. Tiffany szła zrezygnowana. Wiedziała, że Miriam nie pożyczy jej przebrania. „Zbyt mocno jest pochłonięta swoimi planami, żeby się mną przejmować - myślała. - To nic, wykorzystam ten, który już przygotowałam. Też jest piękny i na pewno spodoba się jury". To ją trochę uspokoiło. Martwiła się tylko, że nie ma szans wygrać z Miriam. Zawsze była tą drugą, ale za to przyjaźniła się z najpopularniejszą dziewczyną w szkole. Nikt nie miał tak wystrzałowej przyjaciółki. Miała nadzieję, że ten blask spłynie również na nią. Cleo, Rikki i Emma z zainteresowaniem obserwowały szkolne koleżanki oraz dwójkę śledzących je dzieciaków. Kim i Elliot - chociaż udawali wystraszonych przed Miriam -pobiegli za dziewczynami, ledwie się odwróciły. Teraz siedzieli za starym samochodem. Przyjaciółki spojrzały na siebie ucieszone. Kim dała się nabrać. Miały też idealną okazję, żeby utwierdzić dzieciaki w przekonaniu, że to Miriam i Tiffany są syrenami. Wystarczyło tylko zadbać, żeby wszystko wyglądało wiarygodnie. - Jeśli to ma się udać, muszą uwierzyć, że tylko Miriam ma moce - powiedziała Emma, zerkając dyskretnie zza drzwi. To był idealny moment. Przez chwilę zastanawiała się, co powinna zrobić, żeby wszystko wypadło jak najbardziej naturalnie. Oczywiście zamierzała wykorzystać do tego swoje moce. Tylko co by tu zamrozić...? Spostrzegła kałużę, która utworzyła się przy leżącym na deskach szlauchu. - Gotowe? - zapytała. I już się skoncentrowała... kiedy powstrzymała ją Rikki. - Proszę, ja pierwsza - szepnęła błagalnie i nie czekając na zgodę, podniosła rękę. Miriam i Tiffany, nie przeczuwając niczego złego, przeszły obok szlauchu. Nagle otoczyła je para i całkowicie przesłoniła ich sylwetki. Nie zwróciły na to większej uwagi, tak pogrążone były w rozmowie o zbliżających się wyborach Miss Oceanu. Ale to zdarzenie nie umknęło uwadze Kim i potwierdziło tylko przypuszczenia dziewczyny. Kiedy zobaczyła unoszącą się parę, krzyknęła triumfalnie: - teraz mi wierzysz? - i spojrzała wyższością na Elliota. Nareszcie miała dowód na to, że nie tylko jej siostra jest syreną.



Rozdział 10 Jeszcze tego samego dnia Kim wyciągnęła Elliota do Parku Marina. To wcale nie było takie proste, bo chłopak próbował wymigać się odrabianiem lekcji. Dopiero po długich naleganiach zgodził się pójść z Kim na spacer. Po lekcjach wrzucił książki do szafki i powlókł się na spotkanie. Nie miał ochoty na tę całą konspirację, przez którą przepadły mu już dwa mecze z kumplami. Zresztą koledzy zaczęli coś podejrzewać. Kim zbyt często kręciła się obok niego. Zauważył nawet, że na lekcjach szepczą między sobą, wskazując na niego głowami. Musiał wybrnąć jakoś z tej głupiej sytuacji. Tylko jak? Kim nie odpuszczała, była zawzięta i za wszelką cenę chciała zdemaskować siostrę. „Może powinienem jej powiedzieć, że się wycofuję? - zastanawiał się nad tym dość długo, ale w końcu się rozmyślił. - Lepiej jej nie podpadać. Nie wiadomo, jak zareaguje na odmowę". Przed bramą czekała już na niego Kim. Kiedy go zobaczyła, pomachała ręką i podbiegła w podskokach. Była czymś bardzo podekscytowana. - Mam plan, chodź szybko. Znajdziemy jakieś ciche miejsce, najlepsze będzie delfinarium. Opowiem ci, co wymyśliłam -wyrzucała z siebie słowa z prędkością karabinu maszynowego. Mieli szczęście, bo właśnie skończył się ostatni pokaz i trybuny były całkiem puste. Mogli swobodnie porozmawiać. Kim przeskakiwała kolejne ławki, wspinając się coraz wyżej i wyżej. Chciała mieć pewność, że nikt ich nie podsłucha, nawet jeśli dokoła nie było widać żywego ducha. Elliot szedł za nią, powłócząc nogami. Nie miał ochoty na tę całą zabawę. Martwił się, że narobi sobie kłopotów i dostanie szlaban od rodziców. A to mu się wcale nie uśmiechało. Jeśli się nad tym dobrze zastanowić, to przestał mu przeszkadzać fakt, że jego siostra jest syreną. Wielkie mi co! Wolałby, żeby była Supermanem. Kim otworzyła plecak i wyjęła wielki plan parku. Szukała na nim czegoś przez chwilę. Spojrzał na nią zaskoczony, ale nic nie powiedział. Za to dziewczynka cały czas gadała jak nakręcona. Nawet wtedy, gdy wodziła palcem po mapie. - Jutro Miriam i moja siostra wezmą udział w wyborach Miss Oceanu. Tu, w parku - wskazała na mapę i uderzyła palcem w miejsce, gdzie miał się odbyć konkurs. Było widać, że jest w swoim żywiole. Oczy jej błyszczały, miała zaróżowione policzki, a dwa kucyki podskakiwały, gdy co jakiś czas zerkała na Elliota. - Najpierw zajmiemy się liderką - uśmiechnęła się pod nosem - a później całą resztą. Chłopak nie był przekonany. Zabawa w detektywa wydawała mu się dziecinna, a w dodatku mogła ich wpędzić w kłopoty. W końcu nie wytrzymał: - Boję się! - powiedział drżącym głosem. „Może to ją powstrzyma." Kim przewróciła oczami. „Co za tchórz -myślała. - Dlaczego zawsze muszę zajmować się wszystkim sama?!". Już układała w głowie plan całej akcji, i nie chciało jej się kolejny raz tłumaczyć Elliotowi, dlaczego powinni to zrobić. Oczami wyobraźni widziała siebie w glorii chwały, jak demaskuje dziewczyny. Cała szkoła patrzyłaby na nią z podziwem. Może nawet napiszą o nich w szkolnej gazetce? Już widziała olbrzymie nagłówki: „Dziewczynka z Gold Coast odkryła największy spisek w Australii!". „Syreny zdemaskowane!". To wszystko mogło się udać, ale musiała mieć wspólnika, który pomógłby jej przeprowadzić plan. I niestety, musiał nim być Elliot. Trochę żałowała, że go w to wszystko wciągnęła, ale teraz nie mogła się już wycofać. - Im właśnie o to chodzi, chcą cię przestraszyć - tłumaczyła. - A teraz postaraj się zapamiętać wszystko, co ci powiem. Od tego zależy, czy się nam powiedzie. Będziesz stał tutaj, obok hydrantu za kulisami - wskazała miejsce na mapie i sprawdziła, czy chłopak uważnie jej słucha. - A ja będę tutaj, dokładnie za sceną. Na mój sygnał odkręcisz hydrant i skierujesz wodę ponad ścianą. Krople opadną na scenę, zmieniając Miriam i Cleo w syreny. Zostaniemy bohaterami! Jakieś pytania? Popatrzyła triumfalnie na kolegę, jakby oczekując oklasków. Elliot tylko westchnął. „Ale się uparła. Chyba nie będę mógł się od tego wywinąć". - Nie, żadnych. - Uda ci się - Kim zauważyła niepewną minę kolegi i próbowała dodać mu otuchy. No... może nie do końca. Tak naprawdę chciała mieć pewność, że Elliot ze wszystkim sobie poradzi. Tylko tego brakowało, żeby zepsuł jej wspaniały plan. - Tak, wiem - powiedział zupełnie bez przekonania. - I pamiętaj, to syreny mają się nas bać a nie my ich.



Rozdział 11 Następnego ranka ekipa zawieszała ostatnie dekoracje, a goście, którzy tłumnie przybyli na wybory Miss Oceanu, zajmowali miejsca, nie mogąc się już doczekać pokazu. W większości były to rodziny i znajomi uczestniczek konkursu, ciekawi, która z nich w tym roku weźmie udział w paradzie zamykającej letni sezon w Gold Coast. W garderobie za kulisami dziewczyny zakładały kostiumy. Niecierpliwie wyglądały zza kulis i czekały na znak pani Geddes, która, jak co roku, prowadziła wybory miss. Zabrzmiały fanfary i dziewczyny po kolei zaczęły wychodzić na scenę, prezentując swoje kreacje. A było co oglądać. Deski amfiteatru zapełniały się konikami morskimi, koralowcami, meduzami... - Następna jest Libby Mclntyre jako... rozgwiazda - zapowiedziała pani Geddes. - Och, Libby, to mi przypomina kostium, który zrobiłam, kiedy byłam w twoim wieku. Ale mój nie był taki wspaniały - komentowała z zachwytem. Niemal rozpływała się nad każdym przebraniem. A uważni obserwatorzy mogli dostrzec łzę rozrzewnienia w kąciku jej oka. Uczestniczka rozpromieniła się, słysząc te słowa, dumnie kłaniała się publiczności i jurorom, na tyle, na ile pozwalał jej niezbyt wygodny i szeroki kostium rozgwiazdy. Nikt nie mógł powiedzieć, że przebranie Libby jest mało oryginalne. Na widowni rozległy się szepty i oklaski, które Libby uznała za niechybny sukces i jeszcze szerzej się uśmiechnęła. Ale nie wszyscy byli tak entuzjastycznie nastawieni do konkursu. Rikki zapatrzyła się na kolejkę górską, która właśnie pokonywała kolejny zakręt. Słyszała krzyki pasażerów, wiszących do góry nogami, gdy wagonik robił pętlę. Doszła do wniosku, że jej życie przypomina teraz przejażdżkę taką kolejką. I że niespodziewanie wywróciło się do góry nogami. A wszystko przez jeden głupi pamiętnik przyjaciółki! Och! Gdyby mogła, zamordowałaby Cleo. Trzeba być kompletnie nieodpowiedzialną, żeby pisać o takich rzeczach w dzienniku. Chociaż... nie. Zdecydowanie więcej przyjemności dałaby jej jakaś mała zemsta na Kim. Westchnęła ciężko i wróciła do rzeczywistości. Spojrzała na scenę. - Skąd oni je biorą? - szepnęła, nachylając się do Emmy i robiąc złośliwą minę. - Wiesz co, Rikki. Chociaż udawaj, że cię to bawi - strofowała przyjaciółkę Emma. Rikki przewróciła oczami i dodała już całkiem głośno: - Nie bawi! - Potrząsnęła głową i skrzyżowała ramiona na piersi. Emma wzniosła oczy do nieba, jakby błagając o cierpliwość. Czasami Rikki była po prostu nieznośna. Co jej szkodziło uśmiechnąć się i oklaskiwać kolejne kandydatki na scenie? Czy chociaż raz nie mogłaby być po prostu... miła? - Proszę, jaka piękna z niej rozgwiazda - kontynuowała pani Geddes, a Libby rozpierała duma. - Dziękuję, kochanie - uśmiechnęła się i odsunęła dumną rozgwiazdę na bok. - Kolejny klejnot oceanu to Cleo Sertori! - zapowiedziała. Zza kulis wyszła dziewczyna przebrana za... Hm... Nikt nie wiedział, za co. Miała na głowie półokrągłe nakrycie, które przypominało kapelusz grzyba, tyle tylko że zwisały z niego fioletowe i różowe wstążki, zakrywając niemal zupełnie twarz uczestniczki. Do tego fioletowa postrzępiona tunika do kolan odsłaniała fioletowe rajstopy w poprzeczne pasy. Rikki zagryzła wargi, żeby nie parsknąć śmiechem. Nawet Emma nie wiedziała, co powiedzieć. Przyjaciółka wyglądała... trochę dziwnie. Na widowni zrobiło się cicho, wszyscy wpatrywali się w Cleo, albo zerkali na boki, czekając na reakcję sąsiadów. Nawet pani Geddes wydawała się zbita z tropu. W końcu chrząkając, wydusiła z siebie: - O, Cleo... Za co się przebrałaś? I w tej samej chwili z widowni dobiegł szept: - Kim ona jest? - to ojciec Cleo nie wytrzymał i nachylił się w stronę Bev. Mama dziewczyny wzruszyła tylko ramionami. - To jak, podpowiesz nam, kim jesteś? -zachęcała pani Geddes, ale Cleo straciła rezon i najchętniej zapadłaby się pod ziemię. To znaczy pod scenę. W końcu nabrała w płuca powietrza i jednym tchem wypaliła: - Jestem żeglarzem portugalskim. Wszyscy wlepili w nią spojrzenia, nie rozumiejąc, co ma na myśli. Zapadła cisza, zmącona odgłosami z pobliskiego wesołego miastecka. Ale Cleo niewzruszona mówiła dalej: - To taki gatunek meduzy. Nareszcie widownia zrozumiała i padły gromkie brawa, a Emma i Rikki spojrzały na siebie znacząco. Pani Geddes zdążyła już zapowiedzieć kolejną uczestniczkę konkursu, szczęśliwa, że Cleo wybrnęła z kłopotliwej sytuacji. - Wreszcie, ostatnia z naszych dziewczyn -zawołała głośno. - Proszę o gorące brawa. Przed nami Miriam Kent! Przy dźwiękach muzyki i westchnieniach ze strony widowni na scenę wjechała rozpromieniona Miriam, dumnie prężąc swój długi... syreni ogon. Ledwie spojrzała na publiczność, wiedziała, że wygra. Wszyscy byli zachwyceni. - Och, Miriam jest syreną - nie mogła wyjść z podziwu pani Geddes, przypatrując się z zachwytem kostiumowi dziewczyny. Miriam podziękowała uśmiechem publiczności. Tylko jedna rzecz mąciła jej zadowolenie. Obrzuciła złym spojrzeniem Cleo, która z niewinną miną stała tuż obok. - Wcale nie chciałaś się przebrać za syrenę? - wysyczała do niej. - Ani przez chwilę - odpowiedziała beztrosko Cleo i spojrzała na przyjaciółki na widowni, które z trudem powstrzymywały śmiech. - Chyba zwymiotuję - rzuciła Rikki i zasłoniła usta dłonią. „Czy to liceum, czy przedszkole?" - zastanawiała się. Pani Geddes była zachwycona przebraniem dziewczyny - jeszcze nikt do tej pory nie wymyślił takiego kostiumu. A to oznaczało, że Miriam ma zagwarantowane pierwsze miejsce. Rikki z irytacją zerknęła na Cleo. Szkoda było jej pracy nad żeglarzem, czy jak się nazywała ta meduza. - Miriam, wyglądasz cudownie! Zrobiłaś to sama? - nie można było nie zauważyć entuzjazmu w głosie prowadzącej. - To wszystko ręczna robota - dziewczyna dumnie pokazywała ogon, który kosztował ją najwięcej pracy. - Och, czy to nie wspaniałe? - zachwycała się pani Geddes. - Oczywiście wszystkie uczestniczki bardzo się postarały - uśmiechnęła się łaskawie do reszty kandydatek. -A teraz nasi jurorzy ustalą werdykt. Będą mieć trudne zadanie.



Rozdział 12 Dziewczyny stały dumne na scenie, a tymczasem Kim i Elliot przekradli się niepostrzeżenie za kulisy. Kim stanęła przy kotarze, obserwując, co się dzieje w amfiteatrze. Czekała na dogodny moment. W tym czasie Elliot odczepił od ściany szlauch od hydrantu i, gotowy do działania, zamarł w oczekiwaniu. Rozglądał się niecierpliwie na boki. „Jeszcze ktoś nas tu zobaczy. A wtedy na pewno oberwiemy za swoje" -denerwował się. - Na mój znak - krzyknęła Kim. - Teraz! Odkręcaj! Elliot przekręcił kran i z węża długim strumieniem wypłynęła woda. Niczym wodospad opadła na scenę. Dobiegły ich piski i krzyki przemoczonych ludzi, którzy nie wiedzieli, co się dzieje. Czyżby nagle z błękitnego nieba spadła ulewa? A może była to przedwczesna pora deszczowa? Wszystkie uczestniczki szamotały się, próbując się schować przed wodą. Jedynie Cleo stała spokojnie. Wiedziała, że coś się wydarzy. Wyczuła niebezpieczeństwo i wykonała nieznaczny ruch ręką, który sprawił, że niespodziewany potop ominął ją szerokim łukiem. Wszystko i wszyscy na scenie tonęli w strugach wody. Spłynęły pięknie udrapowane kostiumy i makijaże, tworząc pod oczami uczestniczek czarne smugi. Pani Geddes przyglądała się z niedowierzaniem. „Taka wspaniała impreza! Kompletnie zepsuta!"- miała ochotę się rozpłakać. I wtedy zza kulis wyskoczyła Kim. Nareszcie miała dowody. Wyszarpnęła mikrofon z rąk pani Geddes i stanęła na środku sceny. Potem oskarżycielsko wskazała na Miriam. - Wiedziałam! - krzyczała. - Na Złotym Wybrzeżu są syreny! A ona jest jedną z nich! - pochyliła się nad ociekającą wodą dziewczyną. - Moja siostra też jest syreną - wskazała oskarżycielsko na Cleo. Zapanował rwetes, widzowie podnosili się z krzeseł i krzyczeli. Kim była w swoim żywiole, nie powstrzymał jej nawet chłopak z obsługi, który wprowadził na scenę opierającego się Elliota. - To ona mnie zmusiła - chłopak zrzucił całą winę na Kim. Rozejrzał się przerażony dokoła. Publiczność nie wyglądała na zadowoloną z tego, co zrobili. I najwyraźniej nikt nie wierzył Kim. Nawet jej rodzice zerwali się z krzeseł z gniewnymi minami. Ale dziewczynka na nic nie zwracała uwagi. Biegała po scenie, oskarżając wszystkich o spisek. „Zaraz im wszystkim udowodnię, że mam rację. A jak już zrozumieją, że ich ocaliłam, to zaczną mi dziękować". - Syreny są złe! I niebezpieczne - mówiąc to, ponownie pochyliła się nad Miriam. Zaczęła rozrywać jej kostium. - Patrzcie! Miriam bezradnie wymachiwała rękami. Tylko na tyle mogła się zdobyć, unieruchomiona przez syreni ogon. Jej całonocna, ciężka praca została zniszczona. - Zostaw mnie! - odpędzała się od Kim jak od złośliwej muchy. - Idź stąd! Zostaw mnie! Ale Kim po prostu oszalała. Nagle się zawahała i spojrzała ze zdziwieniem na Miriam. - On się drze?! - dziewczynka zamarła z fragmentem kostiumu w dłoni. - To kostium, wariatko! - wrzasnęła w końcu rozwścieczona Miriam i poderwała się z wózka. - Dorwę cię, ty mała żmijo! Chodź tu! Chodź! W ostatniej chwili Kim uniknęła ciosu. Miriam straciła równowagę i spadła ze sceny tuż pod nogi zaskoczonej widowni. - Nareszcie coś ciekawego - skomentowała całe zdarzenie Rikki i zaczęła się głośno śmiać. Wkrótce przyłączyli się do niej inni, nie mogąc się dłużej powstrzymać. Wybory Miss Oceanu zamieniły się w nie lada widowisko. Tylko uczestniczkom konkursu nie było wesoło. Zmoczone do ostatniej nitki, patrzyły oskarżycielko. Cleo wolała usunąć się w cień, żeby nikt nie dostrzegł, że tylko ona jedna jest sucha. Miriam z trudem gramoliła się z ziemi. Wyglądała okropnie - rozmazany makijaż, kostium w strzępach... Teraz już raczej była wielką przegraną, a nie zwyciężczynią. - Czy ktoś mi w końcu pomoże?! -krzyknęła z oczami pełnymi łez. Ale wywołała tylko salwy śmiechu. Pół godziny później, kiedy udało się opanować zamieszanie, a dziewczyny powoli zbierały się do odejścia, usłyszały nawoływania pani Geddes, która szukała jednej z uczestniczek. - Tiffany? Tiffany? Kochanie! Gratuluję ci. Wygrałaś! - mówiąc to, kobieta założyła jej na włosy diadem. - Och! Dziękuję - zaskoczona Tiffany spojrzała w stronę Miriam, ale ta tylko odwróciła dumnie głowę i odeszła.



Rozdział 13 Cleo postanowiła wyjaśnić sprawę i zaczaiła się na Kim. Musiała pogadać z siostrą, żeby nie dopuścić w przyszłości do podobnych zdarzeń. Wcześniej widziała Kim z rodzicami. Zdaje się, że rozmowa nie należała do przyjemnych - dziewczynka miała spuszczoną głowę i zwieszone ramiona, a ojciec pokrzykiwał gniewnie, od czasu do czasu uspokajany przez mamę. „Fajnie! Szlaban murowany -ucieszyła się Cleo. - I dobrze, przynajmniej przestanie myszkować w moim pokoju. Może to ją czegoś nauczy". Czekała cierpliwie, aż rodzice odeślą Kim do domu. Sami musieli jeszcze porozmawiać z dyrekcją parku. Im też nieźle się oberwie. W końcu ojciec poklepał Kim po ramieniu i pozwolił jej odejść. Zgnębiona dziewczynka próbowała wymknąć się niepostrzeżenie z amfiteatru. Cleo w ostatniej chwili ją dogoniła i złapała za ramię. - Ukradłaś mój pamiętnik - oskarżyła siostrę. - Stąd te zwariowane pomysły? Kim zwiesiła głowę. Czuła się winna z powodu tego całego zamieszania. Zmarnowała całkiem fajną imprezę. A na dodatek wyszła na kretynkę. Nikt nie uwierzył, że Miriam, Cleo i pozostali to szajka wstrętnych syren, gotowych na wszystko. - Tata powiedział, żebym z nikim nie rozmawiała - powiedziała buntowniczo. Starała się omijać wzrokiem siostrę, czuła się głupio. Cleo przyjrzała jej się uważnie. Zrobiło jej się żal dziewczynki. Przecież to była jej siostra! - Kim, to było moje zadanie domowe -tłumaczyła cierpliwie. - Musieliśmy napisać historię na motywach jakiejś bajki. Wybrałam Małą syrenkę - zawiesiła głos, żeby sprawdzić, czy Kim jej słucha. - To fikcja. Kim nie wierzyła siostrze. Przecież wtedy w łazience, zanim zamknęły się drzwi, widziała złocisty ogon syreny. To był dowód nie do podważenia. Postanowiła zaskoczyć Cleo. - A co z twoim ogonem? - rzuciła, świdrując wzrokiem siostrę. - Widziałam go! Cleo na chwilę zaniemówiła. Zaczęła się zastanawiać, kiedy mogła być tak nieostrożna, że siostra ją podpatrzyła. Musiała jednak robić dobrą minę do złej gry. - Aaa, to... To była pierwsza wersja kostiumu. Zrezygnowałam z niego, bo się skurczył - dodała, zanim Kim się zorientowała, że kłamie. - A akwarium? - Kim, była nieufna, ale wyglądało na to, że zaczyna się łamać. - Ojej, przecież mówiłam - westchnęła Cleo, udając zniecierpliwienie. - Ryby były w wiadrze. Kim spuściła głowę, dotarło do niej, że się wygłupiła i naraziła siebie i Elliota na pośmiewisko. W szkole była spalona, wszyscy będą gadać o jej wybryku, a w domu czekali rodzice, którzy już zapowiedzieli, że dzisiejszy występ nie pozostanie bez konsekwencji. Wszystko ułożyło się nie tak, jak powinno. Może naprawdę nie miała racji. Może poniosła ją wyobraźnia? Spojrzała na Cleo i westchnęła. - Jestem beznadziejna. Jak w ogóle mogłam wierzyć, że jesteś syreną - zachichotała. -Przecież ty boisz się wody. Cleo również uśmiechnęła się do siostry. W końcu przekonała tę małą złośnicę i wiedziała, że już nie będzie im zagrażać. Musiała tylko lepiej się pilnować i nie dać Kim pretestu. No i przede wszystkim musiała ukryć gdzieś pamiętnik.



Rozdział 14 Późnym popołudniem Cleo, Emma i Rikki postanowiły odwiedzić Mako. Umówiły się w sekretnej zatoczce, do której zwykle chodziły, kiedy chciały popływać w oceanie. Nie potrzebowały już łodzi Zana, żeby dostać się na wyspę. To była jedna z zalet przemiany w syreny. Teraz woda nie stanowiła dla nich żadnej tajemnicy. Emma przyszła pierwsza. Usiadła na piasku, żeby poczekać na przyjaciółki. Zjawiły się chwilę później. Od razu wskoczyły do morza. Płynęły szybko i zwinnie, nie zwracając uwagi na delfiny i inne morskie stworzenia. Spieszyły się na Mako, chciały tam dotrzeć przed zmierzchem. Po raz pierwszy od tego pamiętnego zdarzenia miały znaleźć się znowu razem na wyspie. Kiedy na horyzoncie zamajaczył ląd, dostrzegły, że u jego brzegu kołysze się łódka. W tej chwili wyglądała jak łupinka orzecha, ale z każdą chwilą robiła się coraz większa. Obok motorówki stała wysoka postać. Wyglądała, jakby na kogoś czekała... Syreny nie były zdziwione, że na wyspie jest obcy. Śmiało wypłynęły na brzeg i chichocząc, zawołały wesoło: - Już jesteś? Szybko się tu dostałeś. Rikki podniosła dłoń i przesunęła nią wzdłuż mokrego ciała, zmieniając się z powrotem w dziewczynę. To samo zrobiła z przyjaciółkami. Po chwili przed chłopakiem stały trzy najzwyczajniejsze na świecie dziewczyny. Odetchnęły głęboko świeżym powietrzem i ponownie się zaśmiały, rozglądając się po słonecznej plaży. Czuły się tutaj jak w domu, chociaż aura tajemniczości, która otaczała wyspę, sprawiała, że każda wyprawa na Mako była ekscytującą przygodą. Nareszcie wszystkie trzy pogodziły się ze zmianą, która w nich nastąpiła. Były syrenami i posiadły niezwykłe moce - kontrolowały wodę. Lewis przyglądał się dziewczynom z zadowoleniem. Lubił, kiedy były radosne i roześmiane. Cieszył się, że może im pomóc. Ruszyli przed siebie, pokonując plażę, a później zieloną dżunglę. Szybko dotarli na miejsce. Tym razem Lewis lepiej przygotował się do wyprawy. Miał na sobie strój do nurkowania, zaopatrzył się też w miniponton. Kiedy dotarli do groty, rozparł się na nim leniwie z owocowym drinkiem w ręku. Dziewczyny zanurzone w księżycowym jeziorku, wsparte o brzeg, radośnie machały ogonami. Lewis chrząknął znacząco - postanowił zdać przyjaciółkom relację ze swoich odkryć. Albo raczej z ich braku. - Wygląda na to, że już wszystko sprawdziłem - wodę, skały, glebę, porosty, nawet kurz. - No, i co znalazłeś? - dopytywała się Emma, która była inicjatorką całego pomysłu. - O to chodzi, że nic - westchnął Lewis. -Wszystko w normie. - Jak to, nic nie znalazłeś? - zniecierpliwiła się Emma. - Przecież to niemożliwe. Coś tu musi być. - Zrobiłem wszystko, co w mojej mocy -bronił się Lewis. Dziewczyny zamilkły na chwilę. Zdaje się, że nie uda im się tak łatwo rozwiązać tej zagadki. Rikki pierwsza ocknęła się z zamyślenia. Zerknęła na Cleo. - Co zrobiłaś z pamiętnikiem? - zapytała ostrożnie. - Nie martw się. Już nikt go nie znajdzie - powiedziała wesoło Cleo i wskazała na wodę. Wszyscy czworo spojrzeli w głębinę i w odmętach wody zobaczyli, jak pamiętnik powoli opada na dno. Zapiski Cleo były bezpieczne. Nikt ich nie odkryje.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
H2O Wystarczy kropla Tom 6 Zakochany Elliot
H2O Wystarczy kropla Tom 12 Efekt syreny
H2O Wystarczy kropla Tom 13 Wrak
H2O Wystarczy kropla Tom 4 Pechowa Impreza
podstawy konkurencyjnosci
tablice do analizy konkur
konkurencyjnosc
T 5 MSE Konkurencyjnoś ć gospodarki ś wiata
Wyklad V Model konkurencji niedoskonalej
Konkurencje gim kobiet
Strategie konkurencji i zasady ich wyboru 1
Konkurencja monopolistyczna
Czyny nieuczciwej konkurencji
Konkurencja doskonala 2
Strategie konkurencji i zasady ich wyboru 1 3
Wykład 6 konkurencja doskonała
Czynniki konkurencyjnosci organizaci publicznych Wyklad V
KONKURENCJA
R51 Otoczenie konkurencyjne przedsiebiorstwa

więcej podobnych podstron