M acierewicz: to wstrząsająca wiadomość:
(foto. Zbyszek Kaczmarek)
-
Mamy wrażenie, jakby zacieśniała się pętla nad wszystkimi
osobami mogącymi zrelacjonować, co się naprawdę wydarzyło w
Smoleńsku – mówi portalowi Niezależna.pl poseł Antoni
Macierewicz, przewodniczący parlamentarnego zespołu badającego
przyczyny katastrofy smoleńskiej.
Rzecznik
stołecznej policji potwierdził, że chorąży Remigiusz Muś nie
żyje.
Śmierć
chorążego Remigiusza Musia to naprawdę wstrząsająca informacja.
Chciałbym złożyć rodzinie chorążego Musia głębokie
kondolencje. Wszyscy, co znali go już wcześniej, a także poznali
niedawno, muszą być wstrząśnięci. Zwłaszcza, gdy ginie w
niewyjaśnionych okolicznościach istotny, a nawet kluczowy, jak w
tym przypadku, świadek tamtych wydarzeń. Trzeba pamiętać, że
chorąży
Muś był jednym z dwóch świadków, który osobiście słyszał
komendę z wieży w Smoleńsku o zejściu do 50 m.
To zupełnie kluczowe zeznanie dla wyjaśnienia okoliczności zbrodni
smoleńskiej. Dzisiaj tylko porucznik Artur Wosztyl może to jeszcze
potwierdzić.
Policja
nie chce na razie ujawnić okoliczności śmierci, ale jej rzecznik
mówi: nic nie wskazuje na udział osób trzecich.
Prokurator
generalny musi objąć osobisty nadzór nad tym śledztwem. Jeżeli
już teraz, po wstępnych oględzinach, sugeruje się ostateczne
ustalenia, to jest to działanie pod tezę. Zresztą mamy wrażenie,
jakby zacieśniała się pętla nad wszystkimi osobami mogącymi
zrelacjonować, co się naprawdę wydarzyło w Smoleńsku
Podobne
zeznania jak chorąży Muś złożył porucznik Wosztyl. Czy powinien
zostać objęty ochroną?
Nieraz
ochrona może być równie ryzykowna, ale bez wątpienia powinien
zostać objęty programem, jakim otacza się kluczowych świadków.
Najważniejsze jest jednak podjęcie działań o umiędzynarodowienie
śledztwa, bo nie będzie można wtedy ukrywać dowodów i mataczyć.
Dzisiaj musimy mieć bowiem świadomość, że chodzi o zbrodnię.
Mamy pełne prawo i obowiązek podejrzewać, że doszło do zbrodni
smoleńskiej. I świadkowie, którzy mogą pomóc w jej wyjaśnieniu,
muszą być szczególnie chronieni.