W
dniu 14 września br. wszedł w życie dekret „Summorum
Pontificum” Ojca Świętego Benedykta XVI umożliwiający
każdemu kapłanowi rzymskokatolickiemu korzystanie z ksiąg
liturgicznych bł. Jana XXIII z 1962 r. W niedziele i święta w
każdej parafii może odbywać się jedna taka celebracja, nie ma
także przeszkód przeciw udzielaniu wiernym innych sakramentów
zgodnie z ich przedsoborowymi, wielowiekową tradycją uświęconymi
rytami. Rozpoczynający się właśnie adwent, a więc także i
nowy rok kościelny, stanowi dobry moment na zastanowienie się
nad recepcją Motu proprio Benedykta XVI w Polsce i na świecie..
Bezsprzecznie
był to dobry czas dla rodzimych tradycjonalistów. Decyzji Ojca
Świętego towarzyszy pozytywne zainteresowanie mediów, które
skutkuje wzrostem świadomości wiernych w tej sprawie. W dniu 24
listopada br. odbyła się kolejna coroczna pielgrzymka
tradycjonalistów na Jasną Górę. Wydarzenie to okazało się
znaczącym sukcesem środowiskowym: do Matki Boskiej
Częstochowskiej przybyło 2-3 razy więcej pątników niż w
latach, a samych duchownych było kilkunastu! Wspomnijmy jeszcze
pokrótce także o innych promykach nadziei.
Dzięki
staraniom wydawnictwa „Pallottinum” ukazał się już mszalik,
skromna, ułatwiająca uczestnictwo w nabożeństwie książeczka
zawierająca łaciński i polski tekst Mszy trydenckiej.
Organizowane są już pierwsze konferencje przybliżające
młodzieży liturgię klasyczną i łacinę (Bytom, spotkanie tzw.
„Diakonii Liturgicznej”), kursy chorału gregoriańskiego,
który ma stanowić oprawę Mszy trydenckiej (Wigry), dowiadujemy
się, że w kilku seminariach rozważa się nauczanie kleryków
celebrowania Mszy w rycie nadzwyczajnym. Jest to bardzo wielka
zmiana jakościowa względem jakże niedawnych lat, kiedy to
przedstawiano czasy przedsoborowe jako mroczną erę mamrotania
niezrozumiałych formuł i palenia czarownic na stosach.
Zgodnie
z postanowieniem Benedykta XVI tak powinna wyglądać praktyka
współistnienia „podwójnego użycia jednego i tego samego
rytu”: to nadzwyczajny ryt trydencki powinien stanowić punkt
odniesienia przy podnoszeniu świadomości religijnej wiernych
przyzwyczajonych dotąd do rzeczywistości posoborowej. I
łacinników powinna cechować otwartość względem reszty
Kościoła, gdyż tworzenie zamkniętych, pseudoelitarnych enklaw
nie może prowadzić do niczego dobrego. Byłoby zakopywaniem
otrzymanego talentu w ziemi, a nie inwestowaniem go, by profity
przynosił. Przywracanie tradycji liturgicznej nie może łączyć
się z podziałami na szczeblu parafii i wartościowaniem ludzi na
gorszych i lepszych.
W ten właśnie sposób,
prawidłowy i pokojowy, Msza trydencka powraca do naszych świątyń.
Nie jest to oczywiście proces masowy, bowiem wymaga przygotowania
celebransa, przeszkolenia ministrantów, zorganizowania grupy
zainteresowanych wiernych i zgromadzenia niezbędnych do tego celu
przedmiotów (w szczególności mszału wydanego przed 1965 r.).
Mimo to, od wejścia w życie „Summorum Pontificum” pojawiło
się już kilka nowych lokalizacji, w których uczestniczyć można
we Mszy przedsoborowej: Toruń, Łomianki, Licheń. Byłoby ich
bez porównania więcej, gdyby nie fakt, że decyzja papieża w
wielu miejscach napotyka na opór ze strony jego podwładnych.
Proces ten nie jest charakterystyczny wyłącznie dla Polski,
dotyczy niestety całego świata. Niektóre episkopaty narodowe
opublikowały wytyczne dążące do ograniczenia woli Benedykta
XVI, mimo że podpisany przezeń dekret zawiera uroczystą
formułę: „Zarządzamy, aby wszystko to, co zostało
postanowione przez Nas w tym Liście Apostolskim wydanym w formie
motu proprio, było obowiązujące i prawomocne oraz było
zachowywane (..) bez względu na wszelkie przeciwne zarządzenia.”
I tak, wskazówki Konferencji Episkopatu Polski w zasadzie
stanowią tłumaczenie z analogicznego dokumentu biskupów
niemieckich. Główne zastrzeżenia względem „Wskazówek” są
związane z:
* wprowadzeniem wymogu, by Msza trydencka
odprawiana była w niedzielę jako dodatkowa w parafiach, a zatem
może przypaść jej jedynie jakaś egzotyczna, nikomu niewygodna
godzina – 5 rano, 14 lub 22:30,
* faktycznym przeniesieniem
z proboszcza na biskupa możliwości wyrażenia zgody na
celebracje w rycie nadzwyczajnym, przy czym to biskup określa
rodzaj i wielkość grupy mogącej starać się o odprawianie dla
niej takiej liturgii,
* weryfikowaniem znajomości obrządku
i łaciny potencjalnych celebransów przez Diecezjalne Komisje
Liturgiczne (składające się z kapłanów, którzy w rycie
trydenckim Mszy odprawiać nie potrafią).
Te
istotne utrudnienia stoją w jawnej sprzeczności z literą i
intencją Benedykta XVI. Nietrudno wskazać tu także sprzeczność
z życzeniem wyrażonym przez Ojca Świętego Jana Pawła II w
Motu proprio Ecclesia Dei (1988): „wszędzie należy uszanować
nastawienie tych, którzy czują się związani z liturgiczną
tradycją łacińską, poprzez szerokie i wielkoduszne
zastosowanie wydanych już dawniej przez Stolicę Apostolską
zaleceń co do posługiwania się Mszałem Rzymskim według
typicznego wydania z roku 1962”. Trudno się zatem dziwić, że
sekretarz Kongregacji Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów abp
Malcolm Ranjith wprost mówi o rebelii części biskupów przeciw
Benedyktowi XVI. Według watykańskiego hierarchy jej przyczyny to
z jednej strony uprzedzenia natury ideologicznej, a z drugiej
strony najcięższy grzech: pycha. „W szczególności to biskupi
przysięgali wierność Ojcu Świętemu: czy nie mogą być
konsekwentni i wierni swym zobowiązaniom?” – retorycznie pyta
arcybiskup w wywiadzie udzielonym włoskiemu portalowi
internetowemu Petrus (http://www.papanews.it ).
Dla
porządku należy napisać, że przynajmniej w czterech polskich
diecezjach istnieją obecnie zorganizowane grupy, przed którymi
piętrzone są trudności co do uczestnictwa we Mszy Św. w rycie
klasycznym. Te diecezje to: Łomża, Łódź, Poznań i Radom.
Wierni nie tracą ducha i zapowiadają, że jeśli kurie nadal
będzie piętrzyć przeszkody, powiadomią Watykan. Wiedzą, ze
wypełniają wolę Benedykta XVI.
Michał Buszewski
|