Rosyjscy intelektualiści: Putin wciągnął nasz kraj w wyjątkowo niebezpieczną awanturę
Pod hasłem "Przeciwko wojnie, samoizolacji Rosji i restauracji totalitaryzmu" obradował dziś w Moskwie kongres rosyjskiej inteligencji. Jego uczestnicy ostrzegli, że anektując Krym, prezydent Władimir Putin wciągnął Rosję w wyjątkowo niebezpieczną awanturę.
Prezyden Rosji Władymir Putin.
/AFP
Skandaliczne oświadczenie MSZ Rosji. Oskarża Zachód o pogwałcenie Memorandum Budapeszteńskiego
W sytuacji okupacji Półwyspu Krymskiego przez rosyjskie wojska i wykonania aneksji tego terytorium bez poparcia ani jednego państwa świata, Rosja oskarżyła państwa zachodnie o pogwałcenie zobowiązań do respektowania suwerenności Ukrainy i jej politycznej niezawisłości, o czym traktowała umowa z... czytaj więcej
W forum, które z inicjatywy legendarnego obrońcy praw człowieka Lwa Ponomariowa i przywódczyni partii Platforma Obywatelska, szefowej oficyny wydawniczej NLO Iriny Prochorowej, zebrało się w Bibliotece Literatury Obcej, wzięło udział kilkudziesięciu znanych rosyjskich historyków, ekonomistów, prawników, politologów i literatów.
"Nad Rosję nadciąga prawdziwa katastrofa"
- Nasz kraj został wciągnięty w wyjątkowo niebezpieczną awanturę. Pod hasłem "Obronimy Rosjan na Krymie, a także wszystkich Ukraińców przed nową, nie mającą legitymacji, faszystowską władzą na Ukrainie!" doszło już faktycznie do aneksji Krymu. Brutalnie pogwałcono prawo międzynarodowe, przekreślono zasady europejskiego bezpieczeństwa i stabilności - ocenili oni we wspólnym oświadczeniu.
NATO: Interwencja Rosji to największe zagrożenie od czasów zimnej wojny
Rosyjskie działania na Ukrainie są największym zagrożeniem dla bezpieczeństwa europejskiego od czasów zimnej wojny - powiedział w środę w Waszyngtonie sekretarz generalny NATO Anders Fogh Rasmussen. czytaj więcej
- Rosja stacza się w kierunku nowej zimnej wojny, której ciężkich konsekwencji nie sposób przewidzieć - dodali.
Reklama
Podkreślili też, że "we wszystkich państwowych mediach w Rosji płynie nieprzebrana rzeka kłamstw i dezinformacji; rozpętano ogłuszającą kampanię propagandową przeciwko wszystkim, którzy próbują podać w wątpliwość prawomocność postępowania władz, wskazać na jego zgubne następstwa dla kraju i narodu. Wszyscy kontestujący są spotwarzani, nazywani 'piątą kolumną' i 'faszystami'" - oznajmili.
Ostrzegli również, że "nad Rosję nadciąga prawdziwa katastrofa - gospodarcza, polityczna i humanitarna".
"Rosja rozpętała wojnę z Ukrainą"
Najostrzej o wydarzeniach ostatnich dni mówił profesor elitarnego Moskiewskiego Państwowego Instytutu Stosunków Międzynarodowych Andriej Zubow, który porównał je do budowy III Rzeszy w nazistowskich Niemczech.
Zubow podkreślił, że Rosja rozpętała wojnę z Ukrainą. - Za wojnę uważa się już sam fakt wprowadzenia wojsk do obcego kraju bez jego zgody - wyjaśnił. W jego ocenie Kreml naruszył fundamentalne zasady ONZ, układ o Wspólnocie Niepodległych Państw (WNP) i traktat o współpracy z Ukrainą.
- Zebraliśmy się, aby powiedzieć, że jest też inna Rosja, występująca przeciwko wojnie - oświadczył historyk.
Prochorowa, podkreślając, że w zmienionych realiach Rosji ogromne znaczenie ma dialog, zapowiedziała, iż sesje kongresu będą odbywały się regularnie.
Z Moskwy Jerzy Malczyk
Czytaj
więcej na
http://fakty.interia.pl/raport-zamieszki-na-ukrainie/aktualnosci/news-rosyjscy-intelektualisci-putin-wciagnal-nasz-kraj-w-wyjatkow,nId,1359974?utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox
Wczoraj, 19 marca (18:39)
Parubij: Ukraina zamierza zrezygnować z udziału w WNP
Ukraina zamierza zrezygnować z udziału w poradzieckiej Wspólnocie Niepodległych Państw (WNP) - oznajmił dziś sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony (RBNiO) Ukrainy Andrij Parubij. Postanowiono "rozpocząć proces wyjścia z WNP" - dodał.
Sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony (RBNiO) Ukrainy Andrij Parubij.
/AFP
- Podjęto decyzję nie tylko o zakończeniu przewodniczenia (przez Ukrainę) w WNP, ale i o rozpoczęciu procesu wyjścia z WNP - wyjaśnił Parubij po spotkaniu rady.
Wcześniej dyrektor departamentu polityki informacyjnej MSZ Ukrainy, Jewhen Perebyjnis zaznaczył, iż Wspólnota nie realizuje swoich podstawowych zasad, a zamiast tego stała się instrumentem realizacji celów jej poszczególnych członków, szczególnie Federacji Rosyjskiej.
Perebyjnis przypomniał, że w związku z sytuacją na Krymie Ukraina wnioskowała o przyjęcie przez Wspólnotę oświadczenia potępiającego agresję.
Wspólnota Niepodległych Państw opiera się bowiem na zasadach poszanowania suwerenności i nienaruszalności granic.
- Ostatnie wydarzenia świadczą niestety o czymś przeciwnym - powiedział przedstawiciel ukraińskiego MSZ.
Czytaj
więcej na
http://fakty.interia.pl/raport-zamieszki-na-ukrainie/aktualnosci/news-parubij-ukraina-zamierza-zrezygnowac-z-udzialu-w-wnp,nId,1359999?utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox
USA: Obama wykluczył prowadzenie ćwiczeń wojskowych na Ukrainie
Prezydent Barack Obama wykluczył w środę możliwość wojskowego zaangażowania się USA na Ukrainie wskazując jednocześnie, że rozwiązaniu sporu z Rosją w sprawie Krymu powinny służyć przede wszystkim środki dyplomatyczne.
Prezydent USA Barack Obama.
/AFP
- Nie zamierzamy podejmować ćwiczeń wojskowych na Ukrainie - powiedział Obama w wywiadzie telewizyjnym.
Dodał, iż Stany Zjednoczone będą nadal wywierać dyplomatyczne naciski na Rosję, by zmieniła swą politykę w kwestii Krymu.
- Istnieje lepsza droga, ale sądzę, że nawet Ukraińcy przyznają, iż wojskowe angażowanie się wobec Rosji byłoby dla nas nieodpowiednie i nie byłoby także dobre dla Ukrainy - zaznaczył prezydent.
Czytaj
więcej na
http://fakty.interia.pl/raport-zamieszki-na-ukrainie/aktualnosci/news-usa-obama-wykluczyl-prowadzenie-cwiczen-wojskowych-na-ukrain,nId,1360051?utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox
Xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Ukraina: Naród ukraiński nigdy nie zaprzestanie walki o Krym
Naród ukraiński nigdy nie zaprzestanie walki o wyzwolenie Krymu spod rosyjskiej okupacji - głosi przyjęta w czwartek przez Radę Najwyższą (parlament) w Kijowie Deklaracja o walce o wyzwolenie Ukrainy.
Dokument poparło w głosowaniu 274 deputowanych spośród 303 zarejestrowanych tego dnia w 450-osobowej izbie. Parlament zwrócił się w deklaracji do wspólnoty międzynarodowej, by nie uznawała Republiki Krymu oraz dokonanej przez Rosję aneksji półwyspu.
Czytaj
więcej na
http://fakty.interia.pl/raport-zamieszki-na-ukrainie/aktualnosci/news-ukraina-narod-ukrainski-nigdy-nie-zaprzestanie-walki-o-krym,nId,1360124?utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox
Xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Merkel: Będą dalsze sankcje dla Rosji
Przywódcy państw UE wprowadzą dalsze sankcje wobec Rosji, w tym rozszerzą listę osób, objętych zakazem wjazdu oraz blokadą kont - oświadczyła Angela Merkel. Zdaniem kanclerz Niemiec, z powodu polityki Rosji G8 obecnie nie istnieje.
Angela Merkel
/AFP
Kanclerz powiedziała, że dopóki nie będzie politycznego klimatu dla tak ważnego formatu, nie istnieje grupa G8, czyli ośmiu najbardziej uprzemysłowionych państw świata.
Merkel wezwała do "zdecydowanej i zgodnej reakcji" UE na działania Rosji wobec Krymu, stanowiące "jednostronną zmianę granic".
Kanclerz Niemiec Angela Merkel oznajmiła też w Bundestagu, że jej rząd zdecyduje w późniejszym terminie, czy zaplanowane na koniec kwietnia niemiecko-rosyjskie konsultacje międzyrządowe odbędą się, czy też zostaną odwołane.
- Uwzględniając nie tylko to, że kontakty i rozmowy są konieczne, lecz także to, że wymagają one definitywnie innego otoczenia niż to, które istnieje obecnie, rząd zdecyduje, czy i w jakiej formie niemiecko-rosyjskie konsultacje rządowe odbędą się lub nie - powiedziała Merkel przedstawiając oświadczenie rządu w parlamencie.
"Kraje unijne gotowe są wprowadzić najostrzejsze sankcje"
Szefowa niemieckiego rządu dodała, że przywódcy państw UE na rozpoczynającym się w czwartek szczycie w Brukseli zaznaczą, iż w przypadku dalszego pogarszania się sytuacji w stosunkach z Rosją kraje unijne gotowe są wprowadzić najostrzejsze sankcje.
O Ukrainie europejscy przywódcy mają rozmawiać dzisiaj podczas kolacji. - To będzie jedna z dłuższych kolacji - przyznał jeden z dyplomatów. Unia Europejska zdaje sobie sprawę, że musi zareagować, ale ścierają się różne interesy narodowe poszczególnych krajów.
- Sytuacja na Ukrainie jest testem naszej jedności - powiedział niedawno szef Komisji Europejskiej Jose Barroso. Tę jedność do tej pory udało się zachować, a to ważne, mówią dyplomaci, bo Rosja tylko czeka na widoczne podziały. Największy dylemat dla Unii to, kiedy nałożyć sankcje gospodarcze. Niektóre kraje proponują, by już teraz zlecić oszacowanie kosztów dla państw członkowskich i zrównoważyć odpowiedź Unii.
Czytaj
więcej na
http://fakty.interia.pl/raport-zamieszki-na-ukrainie/aktualnosci/news-merkel-beda-dalsze-sankcje-dla-rosji,nId,1360113?utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox
Xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Sondaż: Czy sojusznicy z NATO pomogliby Polsce w przypadku wojny
Polacy nie są przekonani, czy NATO pomogłoby Polsce w przypadku wojny - wynika z najnowszego sondażu przeprowadzonego przez Millward Brown dla TVN24 i "Faktów" TVN. Jednocześnie 59 procent ankietowanych jest zdania, że napięcie na Krymie nie przerodzi się w konflikt zbrojny w Europie. Ocenie poddane zostało też wtorkowe przemówienie Putina.
Czy NATO pomogłoby Polsce w przypadku wojny?
/TVN24/x-news
Na pytanie, czy obecna sytuacja na Krymie przerodzi się w wojnę w Europie, która może objąć terytorium Polski 59 procent ankietowanych udzieliło odpowiedzi "nie", 37 procent "tak", a 4 procent "nie wiem".
Polacy ocenili też gotowość niesienia pomocy przez sojuszników w sytuacji zagrożenia konfliktem zbrojnym. W tej kwestii są bardzo podzieleni. Na pytanie, czy wywiązaliby się ze swoich obowiązków wobec Polski połowa ankietowanych odpowiedziała twierdząco, a 45 procent zaprzeczyła. 5 procent osób stwierdziło, że "nie wie".
Reklama
Uczestniczący w sondażu zostali też poproszeni o ocenę przemówienia prezydenta Putina, podczas którego ogłosił on aneksję Krymu do Federacji Rosyjskiej. Co ciekawe, aż 22 proc. zadeklarowało, że nie wie, o czym mówił we wtorek prezydent FR.
U 23 procent ankietowanych "orędzie" Putina wzbudziło niechęć, u 21 obojętność, a u 12 procent - strach. 13 procent odczuło bezsilność.
Czytaj
więcej na
http://fakty.interia.pl/raport-zamieszki-na-ukrainie/aktualnosci/news-sondaz-czy-sojusznicy-z-nato-pomogliby-polsce-w-przypadku-wo,nId,1360087?utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox
Xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Andrew Michta: Ameryka powinna rozmieścić swoje wojska lądowe na terenie Polski
- Jakiekolwiek zobowiązania, które USA miały wobec Rosji, że nie będziemy lokowali wojsk na terenie Polski, zostały przez działanie Putina unieważnione. Rządowi USA doradzam zmianę polityki wobec Rosji - mówi w Kontrwywiadzie radia RMF FM prof. Andrew Michta, analityk i konsultant rządu Stanów Zjednoczonych. - Amerykanie powinni rozmieścić swoje wojska na terenie Polski. Powinny to być siły lądowe, o które Rosjanie mogliby się potknąć, gdyby próbowali czegokolwiek w stosunku do Polski. Trzeba dać silny przekaz, że tu jest NATO, że tu nie wolno naciskać - podkreśla Michta. - Putin buduje neoimperialną Rosję i posunie się tak daleko, jak mu na to pozwolimy. Jego działania to nie działania szaleńca. To konsekwentna polityka. On się nie zatrzyma, dopóki Zachód nie odpowie - dodaje.
Andrew Michta
/RMF
Konrad
Piasecki: Stany Zjednoczone pozwolą, by Putin drwił z nich i z
całego świata?
Prof.
Andrew Michta, amerykański politolog, konsultant rządu
amerykańskiego:
Nie wiem, czy pozwolą w końcowej analizie, ale w tej
chwili nie wygląda to najlepiej.
Bo wygląda to tak, że zajęcie Krymu jest złamaniem wszelkich międzynarodowych norm i układów i jakoś nie widać poważnego odwetu na horyzoncie.
- Myślę, że w tej chwili jest nadal jest bardzo mona konfuzja co do tego, co zrobić, w jaki sposób. Takie zachowywanie się, dobrze by było, żeby odeszło samo. A tak nie będzie.
Uważa pan, że w tej konfuzji rodzi się już w Stanach Zjednoczonych jakiś plan, bo mam wrażenie, że w Europie to on się słabo rodzi? Europa w takim reagowaniu kryzysowym jest fatalna. Cała nadzieja w Stanach Zjednoczonych.
- Jest szereg ludzi np. senator McCain, Graham, którzy się bardzo ostro wypowiadają na temat tego. McCain domaga się dozbrojenia wojska ukraińskiego, ale to nie jest nadal odpowiedź rządu amerykańskiego. Rząd amerykański stara się to po prostu ograniczyć i wyjść z kryzysu bez większej eskalacji i nie sądzę, że do tego dojdzie.
A gdyby od pana zależało, co by pan doradził rządowi, jakie kroki i jakie kierunki?
- Przede wszystkim zmianę polityki wobec Rosji. Od 2008 roku jest dla mnie jasne, czym jest Putin, Putin odbudowuje neoimperialną Rosję. My musimy zrobić coś, co się nazywa "delinked", czyli oddzielić nasze relacje z Iranem, Syrią, politykę bliskowschodnią...
Przeciąć ten węzeł gordyjski, który wiąże kontakty amerykańsko-rosyjskie z Iranem, Syrią i dzisiaj z Ukrainą.
- Rosjanie wykorzystują to, że bez ich udziału w rozmowach np. z Iranem nie będzie porozumienia. Rosjanie wykorzystują to, że bez ich wejścia nie byłoby załatwienia Syrii. To musi administracja Obamy oddzielić, wtedy się uwolnimy i możemy zbudować pewnego rodzaju odpowiedź.
I
gdyby to przeciąć - to co jest takim maksymalnym planem na ten
kryzys
ukraiński?
-
W tej chwili moim zdaniem nie możemy mówić o odpowiedzi
wojskowej Sojuszu. Nie ma do tego podstaw prawnych, bo Ukraina nie
jest członkiem Sojuszu. Poza tym członkowie się nie zgodzą na
tego rodzaju eskalację. Powinno być natomiast podniesienie kosztów
inwazji na Krymie dla Rosji - czyli dozbrojenie wojska ukraińskiego
- albo przez Stany Zjednoczone, ale chyba lepiej ze strony NATO.
Trzeba doprowadzić do tego, żeby cena dalszego posuwania się czy
na Ukrainę wschodnią, czy rozkołatania całej Ukrainy została
bardzo wysoko podniesiona.
A
na ile kluczowe, pańskim zdaniem, będzie w tym kryzysie
uderzenie w takie gazowo-naftowe miękkie podbrzusze
rosyjskie?
-
To jest bardzo ważne. Stany Zjednoczone są w tej chwili
w trakcie debaty o sprzedaży skroplonego gazu naturalnego.
Najprawdopodobniej nie może się to zacząć przed 2015 rokiem,
kiedy w Luizjanie będzie przygotowany pierwszy terminal. Tak
naprawdę najwcześniej można to zrobić w 2017 roku.
Oczywiście zachęcałbym do rozwinięcia gazu łupkowego w Polsce
i alternatywnych źródeł energii.
Mówi
pan: Putin odbudowuje imperium. Jak daleko w tej odbudowie
imperium może się posunąć?
-
Tak daleko, jak mu pozwolimy. Mówię to nie żartując, zupełnie
poważnie. To jest konsekwentna polityka rozszerzania dawnej sfery
rosyjskiej. Następne, po Ukrainie, będą ruchy najprawdopodobniej
przeciwko Mołdawii. Oczywiście Gruzja, która jest do dokończenia
dla Putina. I Kazachstan, gdzie jest bardzo duża etniczna grupa
Rosjan, moim zdaniem stanie się również celem działalności
Putina.
Ale
do jakiego stopnia? Tak jak Krym - zajęcia części Kazachstanu czy
tylko budowy jakichś niepokojów, czy podsycania niepokojów
w Kazachstanie?
-
Sądzę, że w końcowej analizie chodzi naprawdę
o konsolidację państwa rosyjskiego. Czy to się odbędzie
przez bezpośrednie włączenie, czy odbędzie się to przez
tworzenie ludzi, którzy po prostu będą klientami Moskwy - to jest
kwestia, jak będą się rozgrywać rzeczy "na ziemi", ale
to jest cel.
Mówi
pan: najpierw Ukraina. Ale jak daleko na tej Ukrainie Putin się
posunie? Do zajmowania wschodniej Ukrainy?
-
Wschodnia Ukraina moim zdaniem na pewno tak. W tej chwili
jest...
...
ale militarnie?
Jeżeli
uda mu się rozkołysać społeczność rosyjską na wschodniej
Ukrainie to tak. Jeżeli nie - to potrwa to trochę dłużej.
Bo
to by oznaczało rosyjsko-ukraińską wojnę. Bo na ile na zajęcie
Krymu stety niestety Ukraina przymknęła oko i machnęła ręką,
to wschodniej Ukrainy nie może oddać Rosjanom bez walki.
-
Zgoda, z tym że z kolei pozostaje pytanie jak przygotowane
jest państwo ukraińskie na tego rodzaju konfrontacje. Najbardziej
niewiadomym tutaj elementem jest zachowanie ludzi. To, że w ogóle
mieliśmy ten kryzys
po tym, jak Janukowycz dogadał się z Putinem prawda i miał
dokończyć tę transakcję, to jest dlatego, że ludność ukraińska
się postawiła przeciwko temu - mieliśmy Majdan.
A
jakby świat zareagowałby na rosyjsko-ukraińskie starcie na
wschodzie Ukrainy?
-
Sądzę, że byłoby to naprawdę obudzeniem się jeżeli chodzi
o Sojusz. To znaczy Stany Zjednoczone przede wszystkim powinny
bardzo poważnie wtedy, zresztą już teraz uważam, pomyśleć
o przeniesieniu zasobów na terytorium Polski, na terytorium
krajów bałtyckich. Sądzę, że jakiekolwiek implicytne
zobowiązanie jakie mieliśmy wobec Rosji, co do tego, że nie
będziemy lokować tutaj wojsk amerykańskich, zostały unieważnione
przez zachowanie Putina.
Czyli
wojska amerykańskie w Polsce?
-
Sądzę, że powinno tak być...
...
ale wojska lądowe? Takie siły konwencjonalne?
-
Moim zdaniem tak, powinno to być tzw. "tripwires" czyli
tymi drutami, o które Rosjanie by się mogli potknąć,
w wypadku gdyby próbowali czegokolwiek wobec Polski. Nie sądzę,
że jest takie zagrożenie w tej chwili - podkreślam, ale mówię
w sensie dania bardzo silnego przekazu. Zresztą tutaj wizyta
wiceprezydenta Bidena była nakierowana na to, że tu jest NATO,
tutaj nie wolno naciskać.
No
właśnie, bo gdzie jest dzisiaj ta cienka, czerwona linia,
przekroczenie której by pobudziło Stany Zjednoczone do odpowiedzi
militarnej? Czy ona jest na Dniestrze, na Bugu czy dopiero na
Odrze?
-
Myślę, że ona jest przede wszystkim wśród krajów na granicach
krajów bałtyckich z Rosją.
Czyli
na granicach państw NATO?
-
Na granicach państw NATO, dlatego że i zobowiązania
traktatowe ale przede wszystkim wiarygodność samego Sojuszu na tym
polega. Moim zdaniem, jeżeli Putin będzie dążył do
rozkołysania Łotwy i Estonii po załatwieniu tych innych spraw
i będzie to traktował jako test dla Sojuszu. Jeżeli Sojusz na
to nie odpowie zdecydowanie, będzie to ogromnym uderzeniem w całą
strukturę NATO i sądzę, że podważy jakiekolwiek gwarancje
Sojuszu.
Ale
Putin pańskim zdaniem ma racjonalny plan, czy to są trochę
działania szaleńca?
-
To nie są działania szaleńca. To nie jest szaleniec. Opowiadanie,
które czasami słyszę od polityków amerykańskich czy
europejskich, że to jest jakiś dziwny facet z XIX wieku itd. -
to jest konsekwentna polityka. Zachęcam do przeczytania przemówienia
pana Putina z Monachium z konferencji w 2007 roku,
gdzie dokładnie mówi, jak Rosja będzie się zachowywać. Wojna
w Gruzji zamknęła de facto rozszerzanie NATO na Wschód. Myśmy
chcieli ofiarować tzw. MAP czyli drogę do członkostwa w Sojuszu
Gruzji i Ukrainie, to zostało odrzucone w Bukareszcie w
czasie szczytu NATO. To jest bardzo logiczna, konsekwentna polityka,
moim zdaniem on się nie zatrzyma do momentu, do którego Zachód nie
odpowie.
A
pańskim zdaniem wprowadzenie wojsk amerykańskich do Polski czy
stacjonowanie wojsk amerykańskich w Polsce to jest realny
plan?
-
Ja nie wiem, czy to jest plan, ale w tej chwili widzimy, że
jest przynajmniej rozważanie tego. Mamy dodatkowe 12 F-16 wysłanych
do Łasku, mamy 300 osób wysłanych, mamy dodatkowe 5 F-15 wysłanych
nad Bałtyk. Teraz kwestia jest taka, czy to będzie tymczasowe, czy
to będzie stałe i jak to rozbudować. Ja uważam, że w tej
chwili powinno być decyzją NATO wprowadzenie naprawdę konkretnych
elementów do krajów tego regionu, po prostu z dwóch powodów:
wysłać bardzo silne przesłanie do Putina, że tu jest NATO
pierwszej kategorii, tu nie ma żadnego rozdzielania Sojuszu.
A drugie do samego Sojuszu, że jesteśmy w nowej erze
jeśli chodzi o relację z Rosją, tu geopolityka nigdy nie
odeszła.
Nie
nachodzi pana taka trochę realpolityczna refleksja, że kibicowanie
i wspieranie Majdanu per saldo się światu nie opłaciło?
-
Nie, nie powiedziałbym tak. Ja tutaj zdradzę swoje własne
preferencje: Ja uważam, że wspieranie ludzi, którzy chcą być
rządzeni dobrze, nie oszukiwani, żyć w kraju demokratycznym,
bez korupcji, bez bandytyzmu, jest czymś, co Zachód z zasady
powinien popierać. I teraz kwestia jest, jaką strategię my
rozwiniemy, żeby to osiągnąć. Majdan był protestem narodu
ukraińskiego przeciwko skorumpowanemu państwu i należało mu
się i należy większe poparcie, niż my mu dajemy.
Czytaj
więcej na
http://fakty.interia.pl/raport-zamieszki-na-ukrainie/aktualnosci/news-andrew-michta-ameryka-powinna-rozmiescic-swoje-wojska-ladowe,nId,1360107?utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox
Xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Polityka obaw skuteczniejsza od sankcji?
Teatrzyk pod tytułem "sankcje wobec Rosji" trwa. I Rosja, i Unia Europejska, i Stany Zjednoczone doskonale wiedzą, że owe kosmetyczne restrykcje niczego nie dadzą. Na potrzeby chwili Zachód udaje jednak, że traktuje je poważnie. Rosja nawet nie musi udawać - kpi w żywe oczy i pewna bezkarności prowokuje dalej.
Od tego, co jest mówione wprost, ważniejsze jest jednak to, czego się nie mówi. Mimo wszystko mam nadzieję, że w tej sferze podejmowane są teraz konkretne decyzję, które ryzyko kompletnej bezradności wobec kolejnych rosyjskich działań znacznie zmniejszą.
O tym, że sankcje polityczne i dyplomatyczna presja zwykle nie działają, przekonuje w styczniowym numerze czasopisma "International Organization" profesor Rebecca Adler-Nissen z Uniwersytetu w Kopenhadze. Jej zdaniem, działania zmierzające do "zawstydzenia" państwa, którego działania uznajemy za nieakceptowalne, mają bardzo ograniczoną skuteczność i to tylko wtedy, gdy owo państwo w miarę zgadza się z systemem wartości państw, które sankcje nakładają.
W oczywisty sposób nie dotyczy to Rosji, gdzie jedynym wynikiem takiego postępowania będzie tylko konsolidacja społeczeństwa wokół władz na Kremlu i rosnące przekonanie, że to cała reszta świata jest zła i błądzi. Amerykanie przerabiali już zresztą ten przypadek na Kubie, gdzie nieskończenie słabsze państwo, z pomocą kiedyś ZSRR, a obecnie niektórych rządów Ameryki Łacińskiej, mimo sankcji, na żadne ustępstwa pod adresem Waszyngtonu nie poszło.
Sama autorka tej analizy podkreśla, że to nie jest argument za całkowitą rezygnacją z sankcji dyplomatycznych, trzeba sobie jednak zdawać sprawę, że w tym przypadku pełnią one tylko i wyłącznie rolę sygnału na temat wartości, które uznajemy za ważne, nie zaś faktycznego instrumentu presji. Przypomina też, że choć takie restrykcje nie wydają się robić wielkiego wrażenia na władzach Iranu, kiedyś jednak pomogły choć w pewnym stopniu przełamać opór władz Republiki Południowej Afryki.
Rosja tym razem liczy na to, że Zachód ma tak wiele do stracenia, że się na ostre sankcje gospodarcze nie zdecyduje. Wiele zależy od tego, czy Zachód podniesie stawkę i faktycznie powie: sprawdzam. Zadaniem Polski jest faktyczne przekonanie partnerów z Unii, że lepiej stracić coś teraz, by nie stracić znacznie więcej w przyszłości. Tą "stratą" teraz mogą być konsekwencje sankcji gospodarczych wobec Rosji, ale też inwestycje w alternatywne drogi zaopatrzenia w surowce energetyczne, czy wzmocnienie sił zbrojnych NATO.
Moskwa uwielbia szantażować wszystkich swoimi "obawami" - a to o tarczę antyrakietową, a to jakość naszych produktów żywnościowych. Mamy teraz pretekst, by zacząć obawiać się Rosji na wszelkich możliwych frontach. Konsekwentnie to wykorzystajmy. Rozdmuchajmy nasze obawy do astronomicznych rozmiarów i kierujmy się nimi przy każdej okazji. Polityka umiejętnie formułowanych obaw może być bowiem wobec Rosji skuteczniejsza niż polityka sankcji.
Przekazy dnia polskiego rządu o tym, jakoby świadomy rosyjskiego zagrożenia prowadził politykę tak, by nie uchodzić za rusofobiczny i tym samym zachować większe możliwości wpływu na partnerów z UE i USA, nie nadają się nawet do komentowania. Gdyby tak rzeczywiście było, działania tej ekipy w sprawie tarczy antyrakietowej, wydobycia gazu łupkowego, budowy gazoportu w Świnoujściu czy przekopania Mierzei Wiślanej, byłyby zupełnie inne. Były jakie były i zostawiły nas w takiej sytuacji, w jakiej jesteśmy. Dobrze, że choć Azoty udało się obronić. To, że w orędziu Donald Tusk zaklina rzeczywistość i mówi o naszym obecnym bezpieczeństwie energetycznym, oznacza tylko tyle, że... mówi.
Tak aktywny obecnie premier wcześniej, wraz z szefem polskiej dyplomacji, poważnie przyczynił się do uśpienia Europy i Ameryki "na kierunku" rosyjskim. Oczywiście, Europie i Ameryce właśnie takie uśpienie najbardziej odpowiadało, ale zadaniem przywódców Polski powinno być budzenie ich przy każdej możliwej okazji. Teraz budzą się już niemal na ostatni dzwonek.
Komentatorzy w USA zauważają, że Pentagon będzie miał teraz spory materiał do przemyśleń. Akcja na Krymie została przeprowadzona wzorowo, z wykorzystaniem najwyraźniej dobrze wyszkolonych i zdyscyplinowanych jednostek. To nowa wersja rosyjskiej armii, z której istnienia Zachód nie do końca zdawał sobie sprawę. Teraz musi wyciągnąć wnioski. I musi działać. Dopilnujmy tego. Wiem, że się powtarzam. W tej sprawie tak trzeba.
Grzegorz Jasiński, RMF FM
Czytaj
więcej na
http://fakty.interia.pl/felietony/jasinski/news-polityka-obaw-skuteczniejsza-od-sankcji,nId,1360044?utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox
Xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Ukraińskie media: Rosjanie wykorzystują na Krymie żywe tarcze
"Rosyjscy okupanci przekształcają Krym w kryminalne getto" - komentuje ostatnie wydarzenia na Krymie Dmitro Tymczuk z ukraińskiego "Informacyjnego Oporu".
Protestujący wyważają bramę, za ich plecami wchodzi rosyjskie wojsko. Tak wczoraj wyglądał szturm na sztab w Sewastopolu
/VASILIY BATANOV /AFP
Ukraiński dziennikarz i działacz obywatelski zbliżony do ukraińskich źródeł wojskowych podkreśla przypadki porwań i brania zakładników, między innymi wskazując na porwanie dowódcy Floty Ukrainy Serhija Hajduka, który dzisiaj rano został już uwolniony.
Tymczuk zwraca uwagę na technikę żywych tarcz wykorzystywaną przez Rosjan przy szturmie na ukraińskie obiekty wojskowe: Rosyjski specnaz puszcza przodem tłum i idzie za nim.
"Gdy widzimy atak przeprowadzony za plecami kobiet, to od razu widać, z kim mamy do czynienia" - pisze Tymczuk, komentując doniesienia o udziale kobiet we wczorajszym szturmie na ukraiński sztab w Sewastopolu.
Jego zdaniem doniesienia o morderstwach, do których miało dojść w Symferopolu, podpadają pod tę samą kategorię - pokazują, jakimi metodami posługuje się rosyjska armia, na Krymie urzędująca bez oznaczeń.
Przypomnijmy, że we wtorek, równocześnie z informacją ze strony ukraińskiej o śmierci oficera, Rosjanie podali za pośrednictwem utworzonej po inwazji na półwysep agencji KrymInform, że "na ulicy zginęli ludzie".
Wczoraj oświadczyli, że "za morderstwami stoi trzecia strona konfliktu" - donosi Tymczuk.
"Nawet, jak wierzysz w te bzdury, to zastanów się: Jak oni 'stabilizują' sytuację, jeśli przed ich okupacją nikt do nikogo w biały dzień na Krymie nie strzelał, a teraz się zaczęło?" - pyta Tymczuk w swoim komentarzu na stronach "Voices of Ukraine".
Mateusz Lubiński
Czytaj
więcej na
http://fakty.interia.pl/raport-zamieszki-na-ukrainie/opinie/news-ukrainskie-media-rosjanie-wykorzystuja-na-krymie-zywe-tarcze,nId,1360210?utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox
Xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Prorosyjski premier Krymu Siergiej Aksjonow, wybrany przez tamtejszy parlament w atmosferze przewrotu, oznajmił w sobotę, że Krym przeprowadzi referendum ws. wejścia Krymu do Federacji Rosyjskiej i nikt nie może go unieważnić. Projekt głosowania ws. przyszłości Krymu za nielegalny uznali przywódcy europejscy i USA.
Rosyjski helikopter nad statkiem wojennym w Sewastopolu
/VIKTOR DRACHEV /AFP
Ukraina wcale nie musi poświęcać Krymu dla uratowania samej siebie - uważa minister Radosław Sikorski, a przeciwny pogląd nazwał "opinią kieszonkowych Chamberlainów". Szef MSZ w sobotę uczestniczył w Oxfordzie w VII zjeździe studentów z Polski w Wielkiej Brytanii. czytaj więcej
Według Aksjonowa krymscy deputowani "jednogłośnie zrealizowali wolę mieszkańców Krymu i zagłosowali za przeprowadzeniem referendum 16 marca i nikt nie będzie mógł tego odwołać".
Parlament Krymu, działając w sytuacji okupowania półwyspu przez wojska rosyjskie, opowiedział się w czwartek za wejściem w skład Federacji Rosyjskiej. Zwrócił się też do prezydenta i parlamentu Rosji z propozycją rozpoczęcia procedury wejścia Krymu w skład Federacji Rosyjskiej jako jej podmiotu i przesunął datę referendum planowanego przed rosyjską inwazją na 25 maja na 16 marca.
Aksjonow powiedział, że głosowanie
będzie rozpisane tak szybko, aby "uniknąć prowokacji, bo
sytuacja na Ukrainie jest bardzo napięta"
Przywódcy europejscy i prezydent USA Barack Obama uznali, że decyzja krymskiego parlamentu w sprawie referendum dotyczącego połączenia półwyspu z Rosją jest sprzeczna z konstytucją Ukrainy, a więc nielegalna.
Krymscy deputowani: Nie wiedzieliśmy, że głosujemy za przyłączeniem do Rosji
Czytaj więcej na
http://fakty.interia.pl/raport-zamieszki-na-ukrainie/aktualnosci/news-aksjonow-nikt-nie-moze-uniewaznic-referendum-ws-wejscia-do-f,nId,1354620?parametr=fakty_wntt_g&sId=1360210&utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox
Xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Sikorski: Ukraina nie musi poświęcać Krymu dla ratowania samej siebie
Ukraina wcale nie musi poświęcać Krymu dla uratowania samej siebie - uważa minister Radosław Sikorski, a przeciwny pogląd nazwał "opinią kieszonkowych Chamberlainów". Szef MSZ w sobotę uczestniczył w Oxfordzie w VII zjeździe studentów z Polski w Wielkiej Brytanii.
Radosław Sikorski (drugi z lewej) przemawia na spotkaniu krajów nadbałtyckich, nordyckich i Wyszechradu
/MARKO MUMM /AFP
- Takich kieszonkowych Chamberlainów nigdy w Europie nie brakowało - dodał, wyrażając jednocześnie zadowolenie z reakcji Unii Europejskiej na kryzys krymski.
- Reakcje europejskie pokazują nasze zjednoczenie, a także to, że sankcje są możliwe i będą dotkliwe. Równocześnie pokazujemy drogę wyjścia z tego kryzysu drugiej stronie (Moskwie) i wydaje mi się, że powinna ona bardzo poważnie wziąć pod uwagę możliwość dotkliwych sankcji gospodarczych, gdyby zdecydowała się na inwazję reszty Ukrainy - powiedział.
Sytuację na Ukrainie minister nazwał napiętą, zaznaczając, że "napięcie nie spada i w niektórych momentach nawet rośnie". - W piątek miały miejsce kolejne próby przejęcia siłą jednostek ukraińskich i trudna jest sytuacja naszego konsulatu w Sewastopolu - powiedział. Po południu Sikorski napisał na Twitterze, że z powodu utrzymujących się niepokojów ze strony rosyjskich sił, został ewakuowany polski konsulat w Sewastopolu na Krymie.
W przemówieniu do około 300 studentów w siedzibie Oxford Union szef MSZ stwierdził, że "Unia Europejska o niczym nie zdecyduje w sprawie Ukrainy bez udziału Polski, a wiele rządów europejskich oczekuje od Polski przywództwa w tej kwestii z racji jej doświadczenia historycznego, dyplomatycznego i roli odgrywanej w polityce Partnerstwa Wschodniego".
Sikorski: Reakcje europejskie pokazują nasze zjednoczenie (Fakty TVN/x-news)
Zauważył przy tym, że debata na temat miejsca Ukrainy w Europie nie jest przesądzona ani w Unii Europejskiej, ani na samej Ukrainie. "Istotą sprawy jest to, czy spory o traktowaniu mniejszości będą w Europie rozstrzygane na forum OBWE i Rady Europy czy też siłą. Jeżeli zaakceptujemy to, że spory mogą być rozstrzygane przez aneksję terytoriów, to Rosja nie poprzestanie na Krymie" - argumentował.
Ukraina nie odda nikomu Krymu - oświadczył w sobotę szef ukraińskiej dyplomacji Andrij Deszczyca, cytowany przez agencję Reutera. Minister dodał, że Kijów zrobi wszystko co możliwe, by w pokojowy sposób rozwiązać kryzys na kontrolowanym przez Rosję półwyspie.
Także w sobotę ukraiński minister obrony Ihor Teniuch poinformował, że na należącym do Ukrainy Krymie Rosja skoncentrowała 18 tysięcy żołnierzy. Zgodnie z umowami dwustronnymi Rosja może mieć na Ukrainie tylko 12,5 tys. wojskowych.
1 marca Rada Federacji, na wniosek prezydenta Rosji Władimira Putina, zgodziła się na użycie rosyjskich sił zbrojnych na Ukrainie w celu ochrony zdrowia i życia obywateli rosyjskich i członków sił zbrojnych Rosji na Krymie. 4 marca rosyjski Putin na konferencji prasowej powiedział, że na razie nie ma konieczności użycia wojsk, ale Rosja ma taką opcję, jeśli we wschodnich regionach Ukrainy zacznie się zamęt.
Sikorski: jest zgoda UE na podpisanie umowy stowarzyszeniowej z Ukrainą (Fakty TVN/x-news)
Czytaj
więcej na
http://fakty.interia.pl/raport-zamieszki-na-ukrainie/opinie/news-sikorski-ukraina-nie-musi-poswiecac-krymu-dla-ratowania-same,nId,1354573?parametr=embed_tyt_zdj_lead&utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox
Xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Siemoniak: NATO powinno stwierdzić, że Europa nie jest wolna od zagrożeń
- NATO powinno stwierdzić, że Europa nie jest wolna od zagrożeń. Musi być silne - powiedział podczas konferencji prasowej szef MON Tomasz Siemoniak.
Tomasz Siemoniak
/Andrzej Grygiel /PAP
- Polska i Litwa zajmują podobne i klarowne stanowisko w sprawie sytuacji na Ukrainie - mówił szef ministerstwa obrony. - Trwają rozmowy nad powołaniem polsko-ukraińsko-litewskiej brygady. Dokumenty w jej sprawie zostały przygotowane już z ubiegłym roku - poinformował Siemoniak. - Potwierdziliśmy sobie otwartość Polski i Litwy na to, żeby ten projekt dalej realizować. Stwierdziliśmy jednak, że wymaga to dalszych rozmów z naszymi ukraińskimi partnerami, tak, aby rzeczywiście w ciągu najbliższych lat ten projekt doprowadzić do finału - dodał.
Szef MON powiedział też: "aktywnie działamy w NATO i UE, aby budować reakcję Zachodu na aneksję Krymu".
Siemoniak ujawnił także, że z ministrem obrony Litwy rozmawiał o wspólnych ćwiczeniach np. o misji Air Policing. - Chcemy do niej pozyskać sojuszników - mówił. - Wspólnie podkreśliliśmy, jak duże znaczenie ma to, że do tej misji zgłaszają się kolejni sojusznicy - Stany Zjednoczone, Wielka Brytania. Zależy nam na tym, aby jak najwięcej państw sojuszniczych się do tej misji włączyło - dodał.
Spotkanie
ministrów obrony Polski i Litwy Tomasza Siemoniaka i Juozasa
Olekasa odbyło się dziś w 18. Pułku Rozpoznawczym
w Białymstoku.
Czytaj
więcej na
http://fakty.interia.pl/raport-zamieszki-na-ukrainie/aktualnosci/news-siemoniak-nato-powinno-stwierdzic-ze-europa-nie-jest-wolna-o,nId,1360353?parametr=fakty_dol&utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox
Xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Rosja jest gotowa "przyjąć na służbę ukraińskich oficerów". Zapowiedział to prezydent Władimir Putin. Putin podpisał dziś rozkaz, który gwarantuje uznanie przez Rosję ukraińskich stopni wojskowych i wojskowego wykształcenia.
Władimir Putin
/AFP
"Rosyjscy okupanci przekształcają Krym w kryminalne getto" - komentuje ostatnie wydarzenia na Krymie Dmitro Tymczuk z ukraińskiego "Informacyjnego Oporu". czytaj więcej
Z takim wnioskiem zwrócił się do prezydenta minister obrony Siergiej Szojgu. Rozkaz Władimira Putina dotyczy tych ukraińskich oficerów, którzy zdecydują się wstąpić do rosyjskiej armii.
Separatystyczne władze Krymu i rosyjskie wojska okupujące półwysep od dawna wzywają ukraińskich żołnierzy do przejścia w szeregi, najpierw armii Republiki Krymu, a później pod dowództwo Moskwy.
O bliskich związkach armii ukraińskiej i rosyjskiej mówił w jednym z wywiadów Władimir Putin, gdy ostrzegał że ukraińskie wojsko nie będzie walczyć przeciwko Rosji.
Te "bliskie związki" nie przeszkodziły Rosjanom wczoraj szturmować ukraiński sztab Floty Ukrainy w Sewastopolu i pojmać dowódcę marynarki wojennej Serhija Hajduka. Hajduk nie przeszedł na rosyjską stronę i został wypuszczony.
Na początku tygodnia w trakcie szturmu na jednostkę w Symferopolu zginął z kolei ukraiński oficer.
Tymczasem ukraińscy żołnierze, mimo wysyłania różnego rodzaju gróźb pod adresem mieszkających na Krymie ich rodzin, wykazują duży opór, a przypadki przejścia na rosyjską stronę są na obecną chwile sporadyczne.
Dziś prezydent Rosji polecił również odtworzenie w Sewastopolu dawnej radzieckiej szkoły marynarki wojennej oraz prezydenckiej szkoły kadetów.
To kolejne kroki w procesie nieuznawanego przez społeczność międzynarodową anschlussu Krymu do Federacji Rosyjskiej. Jednym z jego etapów jest dokonywana właśnie "nacjonalizacja" majątku ukraińskiego wojska na Krymie.
Czytaj więcej na
http://fakty.interia.pl/raport-zamieszki-na-ukrainie/aktualnosci/news-putin-podpisal-rozkaz-rosja-przyjmie-ukrainskich-oficerow,nId,1360532?utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox
Xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Są przesłanki świadczące o tym, że Rosja przygotowuje interwencję militarną na Ukrainie. Tak powiedział podczas briefingu w Genewie ambasador Ukrainy przy ONZ. Yurii Klymenko mówił, że istnieją sygnały wskazujące na to, że Moskwa przeprowadzi pełną operację militarną na wschodzie i południu kraju.
Przy granicy z Ukrainą jest 270 czołgów rosyjskich
/AFP
"Rosyjscy okupanci przekształcają Krym w kryminalne getto" - komentuje ostatnie wydarzenia na Krymie Dmitro Tymczuk z ukraińskiego "Informacyjnego Oporu". czytaj więcej
Ukraiński Sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Andrij Parubij informował tydzień temu o liczebności rosyjskich sił przy granicy z Ukrainą.
Podał, że znajduje się tam: 80 tysięcy żołnierzy, 270 czołgów, 180 wozów opancerzonych, 140 samolotów, 90 helikopterów i 19 okrętów. Według niego w ciągu 2 do 3 godzin rosyjskie wojska są w s
Czytaj więcej na
http://fakty.interia.pl/raport-zamieszki-na-ukrainie/aktualnosci/news-ukrainski-ambasador-rosja-przygotowuje-interwencje-militarna,nId,1360190?utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox
Xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Są przesłanki świadczące o tym, że Rosja przygotowuje interwencję militarną na Ukrainie. Tak powiedział podczas briefingu w Genewie ambasador Ukrainy przy ONZ. Yurii Klymenko mówił, że istnieją sygnały wskazujące na to, że Moskwa przeprowadzi pełną operację militarną na wschodzie i południu kraju.
Przy granicy z Ukrainą jest 270 czołgów rosyjskich
/AFP
"Rosyjscy okupanci przekształcają Krym w kryminalne getto" - komentuje ostatnie wydarzenia na Krymie Dmitro Tymczuk z ukraińskiego "Informacyjnego Oporu". czytaj więcej
Ukraiński Sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Andrij Parubij informował tydzień temu o liczebności rosyjskich sił przy granicy z Ukrainą.
Podał, że znajduje się tam: 80 tysięcy żołnierzy, 270 czołgów, 180 wozów opancerzonych, 140 samolotów, 90 helikopterów i 19 okrętów. Według niego w ciągu 2 do 3 godzin rosyjskie wojska są w stanie dotrzeć do ukraińskiej stolicy.
Czytaj więcej na
http://fakty.interia.pl/raport-zamieszki-na-ukrainie/aktualnosci/news-ukrainski-ambasador-rosja-przygotowuje-interwencje-militarna,nId,1360190?utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox
Xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Rosjanie zajęli kolejną ukraińską bazę na Krymie
Rosyjscy żołnierze zajęli w środę wieczorem bazę transportową ukraińskiej floty w Bakczysaraju, ok. 30 km na południowy zachód od stolicy Krymu, Symferopolu - poinformował dowódca bazy major Eduard Kusnarenko. Rosjanie przejęli jednostkę bez użycia siły.
Rosjanie zajęli kolejną ukraińską bazę na Krymie.
/YURI KOCHETKOV /PAP/EPA
-
Rosjanie przyszli i poprosili nas, byśmy opuścili bazę, co
też uczyniliśmy - powiedział major Eduard Kusnarenko.
-
Jutro spróbujemy wrócić na nasze stanowiska - zapewnił ukraiński
wojskowy.
Gdy dziennikarze chcieli podejść do otwartej bramy bazy, rosyjscy żołnierze strzelili w powietrze.
Czytaj
więcej na
http://fakty.interia.pl/raport-zamieszki-na-ukrainie/aktualnosci/news-rosjanie-zajeli-kolejna-ukrainska-baze-na-krymie,nId,1360054?parametr=fakty_wntt_g&sId=1360190&utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox
Xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Rosja dwoma mostami i tunelem chce się związać z Krymem
Prezydent Rosji Władimir Putin polecił dziś ministerstwu transportu zbudowanie mostu drogowo-kolejowego przez Cieśninę Kerczeńską, który połączy Półwysep Krymski z Półwyspem Tamańskim w Kraju Krasnodarskim w Rosji. Szef tego resortu Maksim Sokołow zapowiedział, że techniczno-ekonomiczne założenia budowy mostu będą opracowane do końca bieżącego roku. Dodał, że będzie też rozpatrywany wariant budowy tunelu pod Cieśniną Kerczeńską.
Putin wniósł do rosyjskiej Dumy projekt ustawy, zakładający, że mieszkańcy Krymu otrzymają automatycznie obywatelstwo Rosji.
/AFP
- W tym roku przeprowadzimy prace projektowe i badawcze w Cieśninie; warunki geologiczne i hydrologiczne nie są tam łatwe. Do końca roku będzie przygotowanych kilka wariantów i do realizacji zostanie wybrany najbardziej optymalny - podkreślił.
Według informacji IAR, najszybciej ruszy budowa mostu drogowego o długości ponad 4 km. Koszt budowy mostu szacuje się na 1,5-3 mld dolarów.
Na razie separatystyczny Krym utrzymuje łączność z Moskwą dzięki połączeniom lotniczym, kolejowym i przeprawie promowej. Na półwysep dociera 7 składów kolejowych i 3 rejsy lotnicze.
Porozumienie o budowie mostu przez Cieśninę Kerczeńską Rosja i Ukraina zawarły w grudniu 2013 roku podczas wizyty ówczesnego ukraińskiego prezydenta Wiktora Janukowycza w Moskwie.
Do wizyty tej doszło wkrótce po odstąpieniu przez poprzedni rząd Ukrainy od podpisania umowy o stowarzyszeniu z Unią Europejską.
Czytaj
więcej na
http://fakty.interia.pl/raport-zamieszki-na-ukrainie/aktualnosci/news-rosja-dwoma-mostami-i-tunelem-chce-sie-zwiazac-z-krymem,nId,1359961?parametr=fakty_wntt_g&sId=1360054&utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Skandaliczne oświadczenie MSZ Rosji. Oskarża Zachód o pogwałcenie Memorandum Budapeszteńskiego
W sytuacji okupacji Półwyspu Krymskiego przez rosyjskie wojska i wykonania aneksji tego terytorium bez poparcia ani jednego państwa świata, Rosja oskarżyła państwa zachodnie o pogwałcenie zobowiązań do respektowania suwerenności Ukrainy i jej politycznej niezawisłości, o czym traktowała umowa z r. 1994, czyli Memorandum Budapeszteńskie. Wg Moskwy Zachód sprzyjał "zamachowi stanu" na Ukrainie.
Rosja do tej pory nie przyznała się do tego, że nieoznakowani żołnierze na Krymie to wojska rosyjskie
/VASILY MAXIMOV /AFP
W Memorandum Budapeszteńskim Rosja, USA i W. Brytania zobowiązały się do respektowania suwerenności i granic Ukrainy i do powstrzymania się od wszelkich gróźb użycia siły przeciwko integralności terytorialnej i niepodległości politycznej tego państwa. W zamian Ukraina przekazała do zniszczenia przejętą po rozpadzie ZSRR broń nuklearną.
W opublikowanym w środę oświadczeniu rosyjskie MSZ pisze, że w związku z Ukrainą "niektórzy partnerzy nie omieszkali przypomnieć Federacji Rosyjskiej o zobowiązaniach wynikających z Memorandum Budapeszteńskiego", lecz sami naruszyli jego założenia.
"Jak bowiem należy się odnieść do niemal stałych dyżurów zachodnich emisariuszy na 'Majdanie'? Jak zakwalifikować oświadczenia USA i UE o tym, że tam już nie uważają za partnera legalnie wybranego prezydenta, lecz nowych liderów wyznaczonych na placu z naruszeniem wszelkich procedur konstytucyjnych?" - pisze MSZ Rosji.
Rosysjki
MSZ stwierdza, że to przykłady tego, jak USA i UE "aktywnie
sprzyjały zamachowi stanu w Kijowie działając przeciwko
suwerenności Ukrainy z naruszeniem zobowiązań wynikających
z Memorandum Budapeszteńskiego".
Rosyjska
administracja i putinowskie media od wielu miesięcy promują
tezę o tym, że motywowane odmową przez Janukowycza podpisania
umowy stowarzyszeniowej z UE protesty na Majdanie to
"faszystowski przewrót".
Oprócz tego pojawiają
się oświadczenia, o tym, że protestujące osoby były
"szkolone na Zachodzie". Szczególnie często stwierdza
się, że "majdanowcy szkoleni byli w Polsce i na
Litwie".
- Wiadomo, że na arenie międzynarodowej
Polska jest ze względu na bliskość historyczną i geograficzną
ambasadorem zmian na Ukrainie. Mamy żywotny interes, aby nasz sąsiad
był państwem silnym i niezależnym, żeby był buforem
oddzielającym nas od potencjalnych zagrożeń. Putinowska wojna
propagandowa ma więc w Polsce przeciwnika" - komentował
te działania w rozmowie z INTERIA.PL Norbert Maliszewski,
specjalista od marketingu politycznego i propagandy
z Uniwersytetu Warszawskiego.
Czytaj
więcej na
http://fakty.interia.pl/news-skandaliczne-oswiadczenie-msz-rosji-oskarza-zachod-o-pogwalc,nId,1359884?parametr=fakty_wntt_g&sId=1360054&utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox
Xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
New Yorker": Polityka Putina zaszkodzi Rosji i Gazpromowi
W swych politycznych kalkulacjach Rosja bierze pod uwagę uzależnienie UE od importu gazu. Polityka ta skłoni jednak UE do oparcia się na innych dostawcach, a USA zaszkodzą Rosji niezależnie od tego, dokąd będą eksportować swój gaz łupkowy - pisze "New Yorker".
Władimir Putin
/AFP
Kryzys związany z aneksją ukraińskiego Krymu przez Rosję zmusi UE do większego uniezależnienia się od rosyjskich surowców energetycznych, a w dłuższej perspektywie zaszkodzi Rosji - prognozuje na łamach prestiżowego tygodnika ekspert ekonomiczny James Surowiecki.
UE już zwiększyła import z Norwegii i Kataru, a teraz należy się spodziewać, że - jak powiedział szef brytyjskiej dyplomacji William Hague - Unia będzie musiała "zrewidować swoje podejście do energetyki".
"Czymś na kształt obsesji amerykańskiego Kongresu stał się (wobec kryzysu na Ukrainie) temat eksportu gazu łupkowego z USA" - pisze Surowiecki, przypominając, że niedawno ambasadorzy Polski, Słowacji, Węgier i Czech w Waszyngtonie wezwali USA do rozpoczęcia eksportu gazu do Europy. Republikańscy kongresmeni powtarzają z naciskiem, że będzie to forma walki z Rosją.
"Na razie jest to tylko prężenie muskułów: nawet jeśli USA wydadzą licencje firmom na eksport gazu, zbudowanie właściwej infrastruktury potrwa co najmniej do końca 2015 roku. Ale wzrost amerykańskiego eksportu zaszkodzi poważnie Rosji niezależnie od tego, dokąd trafi surowiec" - podkreśla publicysta.
USA mają doskonałą pozycję wyjściową do tego, by ostro konkurować z Rosją na rynkach azjatyckich, które są coraz ważniejsze dla Gazpromu; "prawdę powiedziawszy boom w produkcji amerykańskiego gazu już osłabił pozycję Rosji" - pisze Surowiecki.
Producenci gazu, którzy eksportowali na rynek amerykański, mogą teraz sprzedawać surowiec w UE. Import z Kataru zwiększył się czterokrotnie między 2008 a 2013 rokiem i stanowi teraz jedną dziesiątą gazu sprowadzanego do UE - przypomina "New Yorker".
Ponadto każde zwiększenie sprzedaży nasila walkę konkurencyjną, co wpłynie z kolei na ceny rosyjskiego gazu. Jak powiedział w rozmowie z "New Yorkerem" ekspert ds. Rosji z waszyngtońskiego Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych (CSIS) Jeffrey Mankoff, "globalne zmiany na rynkach energetycznych nie działają na korzyść Rosji".
Wobec kryzysu ukraińskiego UE będzie "musiała rozbudować infrastrukturę dla gazu skroplonego, położyć większy nacisk na odnawialne źródła energii" - rekomenduje Surowiecki. Jego zdaniem "Europa będzie w końcu musiała przestać wojować z planami wydobycia gazu łupkowego". Surowiecki uważa, że opory Europejczyków wobec eksploatacji gazu metodą szczelinowania hydraulicznego wynikają zarówno z przesłanek ekologicznych jak i faktu, że właściciele gruntów nie partycypują w UE w zyskach z wydobycia ukrytych w nich minerałów. A tymczasem Polska i Ukraina mają spore rezerwy gazu łupkowego - dodaje ekspert.
"Szefowie Gazpromu starają się umniejszać znaczenie" tego surowca, a nadzieje na jego wydobycie "zrobiły z Putina zwolennika ochrony środowiska" - pisze dalej publicysta. Według Putina szczelinowanie, czyli wydobycie gazu łupkowego, prowadzi do tego, że "z kranów płynie czarna ciecz".
I choć Rosja jest drugim co do wielkości eksporterem gazu ziemnego, Gazprom będzie teraz szczególnie "narażony na ostrą konkurencję, ponieważ będzie postrzegany nie jako wiarygodny dostawca, lecz jako narzędzie rosyjskiego rządu" - prognozuje ekspert "New Yorkera".
Powodzenie strategii Moskwy, dotyczącej zarówno jej ambicji imperialnych jak i utrzymania stabilnej sytuacji wewnętrznej, zależy w kolosalnej mierze od dochodów z eksportu surowców energetycznych. "Ale zniechęcanie klientów i otwieranie pola dla konkurencji, to nie tylko zły biznes - to też zła polityka" - konkluduje Surowiecki.
Czytaj
więcej na
http://fakty.interia.pl/raport-zamieszki-na-ukrainie/opinie/news-new-yorker-polityka-putina-zaszkodzi-rosji-i-gazpromowi,nId,1360577?utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox
Xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
W.Brytania: Timczenko sprzedał akcje Gunvoru w przededniu sankcji
W obawie przed amerykańskimi sankcjami rosyjscy oligarchowie ukrywają swój majątek. Gunvor, jedna z największych na świecie firm handlujących ropą ogłosiła w czwartek, że jej główny udziałowiec Giennadij Timczenko, na którego USA nałożyły sankcje, sprzedał dzień wcześniej wszystkie swe udziały, by zapewnić jej "niezakłócone funkcjonowanie" .
Timczenko ma bliskie powiązania z Putinem?
/AFP
Transakcji dokonano w środę, w przededniu ogłoszenia przez ministerstwo skarbu USA sankcji dla Rosji za aneksję Krymu, którymi objęto 20 osób, w tym z najbliższego kręgu prezydenta Władimira Putina.
Nabywcą 23 proc. udziałów Timczenki jest szwedzki partner i współzałożyciel Gunvor Group Ltd., Torbjorn Tornqvist, który tym samym zgromadził w swym ręku pakiet 87 proc. udziałów. Resztę udziałów ma zarząd. Gunvor jest firmą prywatną z siedzibą w Genewie.
W komunikacie zamieszczonym w czwartek na stronie internetowej firmy przyznano, że transakcji dokonano "w oczekiwaniu na potencjalne ekonomiczne sankcje", po to, "by zapewnić niezakłócone funkcjonowanie operacji".
61-letni Timczenko jest także największym udziałowcem rosyjskiego koncernu gazowego Novatek. Ponadto ma 13 proc. udziałów w firmie IG Seismic Services oraz interesy w firmie produkującej gaz Petromir - wyliczają brytyjskie media.
Putin "jest inwestorem grupy i może mieć dostęp do jej funduszy"
Amerykanie podejrzewają, że Timczenko ma bliskie powiązania z Putinem, choć firma Gunvor zaprzeczyła jakoby prezydent Rosji był udziałowcem lub w inny sposób odnosił korzyści z działalności firmy. Ministerstwo skarbu USA twierdzi, że Putin "jest inwestorem grupy i może mieć dostęp do jej funduszy".
Według gazety "Financial Times", która w 2008 r. napisała duży artykuł o działalności założonego w 2003 r. Gunvoru, obroty grupy w 2008 r. sięgnęły 70 mld USD. Wyższą sprzedaż odnotowały wówczas tylko firmy Vitol i Glencore. Gunvor handluje ropą rosyjskich koncernów z wyjątkiem Łukoilu.
"Szybki wzrost Gunvoru do trzeciej największej na świecie firmy handlującej ropą daje wgląd w tajniki kliki biznesmenów, którzy doszli do ogromnych fortun za prezydentury Putina, ale jak dotąd pozostawali w cieniu" - pisał o Gunvorze w maju 2008 r. "FT".
Według gazety Timczenko i Putin znają się jeszcze z początku lat 90. z Petersburga, gdzie wraz z dwoma innymi biznesmenami założyli klub judo. W 2008 r. pismo "Forbes" wyceniało majątek Timczenki na 2,5 mld USD.
Czytaj
więcej na
http://fakty.interia.pl/raport-zamieszki-na-ukrainie/aktualnosci/news-w-brytania-timczenko-sprzedal-akcje-gunvoru-w-przededniu-san,nId,1360922?utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox
Xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Zeman: Rosja z zimną krwią wykorzystała słabą Ukrainę
Prezydent Czech uważa, że Krym został bezpowrotnie utracony przez Ukrainę. Milosz Zeman wyraził taką opinię w wywiadzie dla portalu aktualně.cz.
Milosz Zeman
/AFP
Komentując ostatnie wydarzenia w sporze rosyjsko-ukraińskim, czeski prezydent wskazał na kilka istotnych momentów. - Rosja z zimną krwią wykorzystała słabą Ukrainę, jej słaby rząd. A zwłaszcza nieszczęśliwy krok, którym było zniesienie tak zwanej ustawy językowej. Zakazać jednej trzeciej społeczeństwa używania ojczystego języka może tylko idiota - powiedział Milosz Zeman
Uważa on za niezbędną pomoc Europy Ukrainie. Wspiera jak najszybsze podpisanie części umowy stowarzyszeniowej z Kijowem, ponieważ pomoże to Ukraińcom być równoprawnym partnerem Rosji.
Czytaj
więcej na
http://fakty.interia.pl/swiat/news-zeman-rosja-z-zimna-krwia-wykorzystala-slaba-ukraine,nId,1360938?utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox
Xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Szczyt UE: Podpisanie umowy z Ukrainą; rozmowy o polityce klimatycznej
Unia Europejska i Ukraina podpiszą w piątek rano przy okazji unijnego szczytu polityczną część umowy stowarzyszeniowej. Drugi dzień szczytu przywódców państw Unii poświęcony też będzie przyszłości polityki klimatycznej i energetycznej.
Trwa szczyt uE
/AFP
Podpisanie politycznej części umowy stowarzyszeniowej UE-Ukraina to symboliczny gest poparcia dla tego kraju i władz w Kijowie w trudnym czasie. Podpisy pod umową złożą przywódcy wszystkich 28 państw UE, przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy i Komisji Europejskiej Jose Barroso, zaś ze strony Ukrainy premier tymczasowego rządu Arsenij Jaceniuk.
Polityczne rozdziały kompleksowego porozumienia mówią m.in. o wspólnych wartościach, dialogu, współpracy w sferze polityki zagranicznej i bezpieczeństwa, ale i pomocy finansowej. Najobszerniejsze rozdziały i aneksy, odnoszące się do współpracy handlowej i gospodarczej oraz współpracy w sferze wymiaru sprawiedliwości między UE a Ukrainą, mają zostać podpisane dopiero po wyborach prezydenckich w tym kraju wyznaczonych na 25 maja i wyłonieniu nowego rządu.
Według niemieckiej kanclerz Angeli Merkel w piątek opublikowane mają zostać nazwiska osób objętych sankcjami w związku z aneksją Krymu przez Rosję. Decyzję o rozszerzeniu listy o 12 nazwisk przywódcy podjęli w czwartek wieczorem. Według nieoficjalnych informacji będą to m.in. ludzie z otoczenia prezydenta Rosji Władimira Putina, jak jego doradcy Siergiej Głazjew i Władisław Surkow, wicepremier Rosji Dmitrij Rogozin i przewodnicząca Rady Federacji Walentina Matwijenko. Szczyt UE poprosił tez Komisję Europejską o przygotowanie sankcji gospodarczych, które będzie można uruchomić w przypadku dalszej destabilizacji sytuacji na Ukrainie.
W pierwszym dniu szczytu tematem rozmów były również programy reform gospodarczych i wzmocnienie konkurencyjności unijnego przemysłu. Przywódcy UE zatwierdzili również sporną od wielu lat nowelizację dyrektywy o opodatkowaniu oszczędności, która rozszerza zakres automatycznej wymiany informacji podatkowej między krajami UE.
W piątek przywódcy zajmą się nowym unijnym pakietem energetyczno-klimatycznym do 2030 r. Kilka krajów, w tym Polska, sprzeciwia się, by już na tym szczycie UE zadeklarowała, że ograniczy emisję CO2 o 40 proc. Na razie w projekcie wniosków końcowych szczytu w ogóle nie ma mowy o 40 procentach. Wspomniano tylko, że nowy cel redukcji emisji CO2 będzie zgodny z ustalonym celem na 2050 r. i że powinien on być bardziej ambitny niż efekty, które przyniesie pełne wdrożenie obecnych zobowiązań.
Tematem drugiego dnia obrad będzie również wzmocnienie bezpieczeństwa energetycznego UE, m.in. poprzez zmniejszenie uzależnienia od zewnętrznych dostaw gazu i przyspieszenie dywersyfikacji dostaw energii. Temat ten zyskał na znaczeniu w obliczu kryzysu na Ukrainie i napięć między UE a Rosją.
Czytaj
więcej na
http://fakty.interia.pl/raport-zamieszki-na-ukrainie/aktualnosci/news-szczyt-ue-podpisanie-umowy-z-ukraina-rozmowy-o-polityce-klim,nId,1360928?utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox
Xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
UE dodała 12 nazwisk do listy osób objętych sankcjami w związku z aneksją Krymu przez Rosję. KE i kraje UE przygotują sankcje gospodarcze wobec Rosji, które będą uruchomione w razie dalszej destabilizacji Ukrainy - to ustalenia pierwszego dnia szczytu UE.
Angela Merkel
/AFP
Wśród przedstawicieli rosyjskiej elity władzy objętych amerykańskimi sankcjami finansowymi jest Walentina Matwijenko, przewodnicząca Rady Federacji - izby wyższej parlamentu Rosji, osobistość nr 3 w Federacji Rosyjskiej po prezydencie i premierze. czytaj więcej
- Przyłączenie Krymu i Sewastopola przez Rosję jest ewidentnym naruszeniem suwerenności Ukrainy i prawa międzynarodowego (...). Nie uznajemy tej aneksji i nie uznamy jej w przyszłości - podkreślił w nocy z czwartku na piątek na konferencji prasowej szef Rady Europejskiej Herman Van Rompuy.
Poinformował, że w świetle braku deeskalacji konfliktu na Krymie, Rada Europejska postanowiła rozszerzyć listę osób objętych zakazami wizowymi i zamrożeniem środków o dodatkowe 12 nazwisk. Lista ustalona w poniedziałek przez unijnych ministrów spraw zagranicznych zawierała 21 nazwisk: krymskich separatystów, rosyjskich deputowanych i wojskowych.
Według nieoficjalnych informacji do unijnej "czarnej listy" dodano m.in. doradców prezydenta Rosji Władimira Putina - Siergieja Głazjewa i Władisława Surkowa, wicepremiera Dmitrija Rogozina, a także przewodniczącą Rady Federacji (izby wyższej rosyjskiego parlamentu) Walentinę Matwijenko - osobistość nr 3 w Federacji Rosyjskiej po prezydencie i premierze. Osoby te znalazły się 17 marca na liście osób objętych sankcjami przez USA.
Według niemieckiej kanclerz Angeli Merkel dodane do "czarnej listy" nazwiska zostaną opublikowane już w piątek. - Są to osoby z tych samych grup, które zostały objęte sankcjami już w pierwszym kroku - powiedziała. Zaznaczyła też, że zgodnie z prawem UE wprowadzając sankcje Unia musi wykazać, że ukarane osoby mają ścisły związek z aneksją Krymu. Dlatego najprawdopodobniej na "czarnej liście" UE - w odróżnieniu od listy amerykańskiej - nie pojawią się rosyjscy oligarchowie.
Van Rompuy poinformował, że Komisja Europejska i kraje członkowskie mają przygotować możliwe sankcje gospodarcze wobec Rosji, które będą uruchomione w razie dalszej destabilizacji Ukrainy. - Nie wyłożymy wszystkich kart na stół. Będziemy analizować sytuację i od nas będzie zależało, kiedy zastosujemy sankcje - dodał.
Merkel dała do zrozumienia, że powodem do wprowadzenia unijnych sankcji gospodarczych wobec Rosji byłoby rozszerzenie rosyjskich działań na wschodnią Ukrainę. - Nie wymieniliśmy z nazwy wschodniej Ukrainy, ale powiedzieliśmy, że jeśli dojdzie do dalszej destabilizacji, co można by zinterpretować jako destabilizację poza Krymem, można myśleć o sankcjach trzeciej fazy - powiedziała.
Van Rompuy dopytywany, czy jednym z narzędzi może być embargo na broń, odparł, że sankcje mogą dotyczyć wszystkich obszarów gospodarki. Także przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Barroso mówił o "szerokim zakresie obszarów gospodarczych, w których przygotowywane są ewentualne sankcje" wobec Rosji. - Jeszcze nie podjęliśmy ostatecznych decyzji. Wszystko będzie zależało od rozwoju sytuacji, ale kraje członkowskie dały nam jasny mandat, by przygotować ewentualne sankcje - zaznaczył.
Barroso poinformował także, że przywódcy poprosili KE o ocenę skutków prawnych aneksji Krymu i o zaproponowanie gospodarczych, handlowych i finansowych restrykcji odnośnie do Krymu "do szybkiego wdrożenia".
Przywódcy rozmawiali też o tym, że różne sankcje w różnym stopniu dotkną poszczególne państwa w zależności od tego, czy są np. uzależnione od importu gazu z Rosji, albo czy też sektor finansowy jest zaangażowany w Rosji.
Walentina Matwijenko
/Adam Guz /Reporter
Van Rompuy poinformował także o odwołaniu najbliższego szczytu UE-Rosja oraz zapowiedział, że kraje UE odwołają regularne dwustronne szczyty z Rosją.
Szef RE zapowiedział również, że w razie braku wiarygodnej misji obserwacyjnej OBWE na Ukrainę w najbliższych dniach, Unia Europejska uruchomi własną misję do tego kraju.
Merkel zastrzegła jednak, iż przywódcy woleliby, aby w najbliższych dniach możliwe było powołanie misji OBWE. Według niej ewentualna unijna misja obserwacyjna zostałaby wysłana na wschód i południe Ukrainy, ale z oczywistych względów nie na zaanektowany przez Rosję Krym.
Szef Rady Europejskiej zauważył, że "cień sankcji" już ma negatywny wpływ na klimat inwestycyjny w Rosji. Zapowiedział jednocześnie, że UE jest gotowa na konstruktywny dialog z udziałem Ukrainy i Rosją na rzecz rozwiązania kryzysu.
Van Rompuy zwrócił także uwagę, że Ukraina jest różnorodnym narodem i że przywódcy podkreślają wagę zapewnienia przez rząd w Kijowie ochrony mniejszości narodowych. Wskazał na potrzebę przeprowadzenia reformy konstytucyjnej na Ukrainie oraz dochodzeń w sprawie łamania praw człowieka i aktów przemocy. - Wszystko to musi być poczynione dla dobra Ukrainy i Ukraińców, ale także przyczyni się do zmniejszenia napięć z Rosją. Na tym etapie to też jest bardzo ważne - powiedział Van Rompuy.
Czytaj więcej na
http://fakty.interia.pl/swiat/news-szczyt-ue-nowe-osoby-na-czarnej-liscie-w-zwiazku-z-aneksja-k,nId,1360916?utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox
Xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Tymoszenko: Odzyskamy Krym
Była premier Ukrainy Julia Tymoszenko zapowiedziała, że jej kraj odzyska okupowany przez Rosjan Krym, a zajęcie półwyspu nazwała "początkiem końca" prezydenta Władimira Putina. - Krym jest dla niego odbezpieczonym granatem - oświadczyła.
Julia Tymoszenko
/AFP
Tymoszenko, która niedawno opuściła więzienie, była w piątek wieczorem głównym gościem popularnego programu politycznego dziennikarza Sawika Szustera. Był to jej pierwszy występ o tak szerokim zasięgu od czasu odzyskania wolności.
- Krym jest właściwie dla Putina początkiem końca. Jestem absolutnie przekonana, że Krym do nas wróci i stanie się to w niedługim czasie - powiedziała.
Była premier nazwała Putina "ukraińskim wrogiem numer jeden". Jej zdaniem jedynym argumentem w dialogu, który można z nim prowadzić, jest siła.
- Musimy rozmawiać z nim jasno i twardo: najpierw niech zwróci Krym, bo mówienie, że Krym już jest wasz (rosyjski) i możemy dalej się przyjaźnić, nie jest stanowiskiem godnym Ukraińca - podkreśliła.
Tymoszenko oświadczyła, że Ukraina nie pozwoli Rosjanom na dalszą ekspansję, w czym - jak oczekuje - pomoże jej Zachód. - Nie pozwolimy Rosjanom wejść na kontynentalną Ukrainę. Świat także dziś się temu przygląda - powiedziała.
Oceniła, że podpisana w piątek polityczna część umowy stowarzyszeniowej z UE otwiera Ukrainie drogę do uniezależnienia się od Rosji. Zdaniem byłej premier najważniejszym zadaniem jest ograniczenie zależności od importowanych z Rosji surowców, przede wszystkim gazu ziemnego.
Tymoszenko podkreśliła, że opowiada się za współpracą z Rosją, która - jak zaznaczyła - protestuje na ulicach Moskwy przeciwko wojnie z Ukrainą, ale nie chce współpracować z dążącą do odrodzenia imperium ekipą Putina. - Musimy przestać oglądać się cały czas na Rosję i zacząć żyć własnym życiem - powiedziała.
Tymoszenko, która opuściła więzienie pod koniec lutego, wystartuje najprawdopodobniej w zaplanowanych na Ukrainie na 25 maja wyborach prezydenckich. Była premier nie złożyła dotychczas jasnej deklaracji, czy zamierza ubiegać się o najwyższy urząd w państwie.
Xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Tymoszenko: Putin pójdzie tak daleko, jak pozwoli mu Zachód
Rosyjski prezydent Władimir Putin posunie się na Ukrainie tak daleko, jak pozwoli mu Zachód - oceniła w Dublinie była premier Ukrainy Julia Tymoszenko, apelując do unijnych polityków o wsparcie dla jej kraju w obliczu rosyjskiej interwencji.
Julia Tymoszenko w Dublinie
/PAP/EPA
-
Ukraina stała się celem militarnej inwazji, okrutnej i agresywnej
inwazji, dokonanej przez Putina. Państwowość Ukrainy jest
zagrożona (...) W imieniu ukraińskiego narodu proszę was
o działania - powiedziała Tymoszenko w wystąpieniu na
kongresie Europejskiej Partii Ludowej, zrzeszającej centroprawicowe
ugrupowania w Europie.
- Putin pójdzie tak daleko
w przejmowaniu Ukrainy, na ile pozwoli mu zachodni demokratyczny
świat - podkreśliła.
Ludzie ginęli pod flagą europejską
Zwracając się z dramatycznym apelem do UE o działania w sprawie kryzysu na Krymie, Tymoszenko przypomniała, że to na Ukrainie niedawno "ludzie po raz pierwszy w historii ginęli pod flagą europejską". - I to stało się na Majdanie (Niepodległości) w Kijowie - powiedziała.
- W ostatnich tygodniach Ukraina stała się czymś więcej niż krajem, stała się symbolem idei europejskiej wolności i siły - dodała.
Zdaniem Tymoszenko trzeba pracować nad "europejskim, zgodnym z prawem i mądrym rozwiązaniem kryzysu" na Półwyspie Krymskim. - Ale zostało mało czasu - przyznała, dodając, że na 16 marca władze Autonomicznej Republiki Krymu zapowiedziały referendum "o aneksji Krymu przez Rosję". Jeśli referendum dojdzie do skutku, "stracona będzie Ukraina i stabilność na świecie".
"Ukraina nie jest wasalem"
- Nie chcemy powrotu do zimnej wojny (...) Nadszedł czas, by pokazać wszystkim, także rosyjskim władzom, że Europa istnieje i nie będzie tolerować rozrywania na strzępy dużego europejskiego kraju - powiedziała Tymoszenko.
- Kreml musi zrozumieć, że Ukraina jest państwem, a nie terytorium, że jest suwerennym krajem i może swobodnie wybrać swoją przyszłość. Ukraina nie jest wasalem, którego stale się szantażuje. Nie jest kolonią, którą można zamknąć w klatce. Jesteśmy wolni i chcemy czegoś innego, niż Putin może nam dziś zaoferować - dodała.
Tymoszenko zaapelowała, by UE "była silna i mówiła jednym głosem" w sprawie Ukrainy. - Potrzebujemy zdecydowanych kroków i spójnej strategii - dodała. Obiecywała, że z pomocą Zachodu Ukraińcy "zbudują inny, europejski kraj".
Kliczko też apelował
Była premier Ukrainy, która w 2011 r. trafiła do więzienia pod zarzutem przekroczenia kompetencji przy zawieraniu kontraktów gazowych z Rosją, stała się symbolem wybiórczego stosowania prawa przez prezydenta Wiktora Janukowycza. Wyszła na wolność niespełna dwa tygodnie temu, dzięki rezolucji parlamentu uchwalonej po odsunięciu od władzy Janukowycza.
Partia Tymoszenko, Batkiwszczyna, należy do rodziny Europejskiej Partii Ludowej, stąd jej obecność na kongresie wyborczym w Dublinie.
W kongresie EPL uczestniczył też lider ukraińskiej partii UDAR Witalij Kliczko, który także apelował do Zachodu o przeciwdziałanie rosyjskiej interwencji na Półwyspie Krymskim. Oświadczył on, że Ukraińcy będą się bronić przed rosyjską inwazją. Według niego celem Ukrainy powinno być przystąpienie do UE i natychmiastowe rozpoczęcie negocjacji z NATO, a także zreformowanie kraju.
Xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
"Kiedy odcinali mi ucho, czułem jakim oni są bratnim narodem"
- Prowadzili nas około 10 minut, później wpychali do celi, rozbierali, przywiązywali do krzeseł i torturowali - opowiada Andrii Schekun, proukraiński działacz, który był porwany przez oddziały samoobrony Krymu.
"Kiedy odcinali mi ucho, czułem jakim oni są bratnim narodem" (UA 1+1/x-news)
- Lekarze wyjęli już gumowe pociski z moich nóg - mówi Jurij Szewczenko, inny z zakładników. Mężczyźni, razem z innymi Ukraińcami, w tym dowódcą ukraińskiej marynarki wojennej Serhijem Hajdukiem, zostali uwolnieni w czwartek (20.03).
- Jeden z tych, którzy nas przetrzymywali odciął mi też część ucha. Wtedy właśnie czułem, jakim oni są dla nas bratnim narodem - dodał Jurij Szewczenko
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Politycy o aneksji Krymu i reakcji świata
Twój Ruch proponuje nowy plan Marshalla, a SLD ostrzega przed ruchami faszystowskimi za naszą wschodnią granicą. W radiowej Trójce politycy różnych opcji rozmawiali o przyłączeniu Krymu do Rosji oraz międzynarodowych reakcjach na te zdarzenie.
Największe zagrożenie widzą w prezydencie Rosji
/AFP
Wojciech Olejniczak z Sojuszu Lewicy Demokratycznej mówił, że jego partia inaczej niż polski rząd ocenia sytuację na Ukrainie. W jego opinii, na samej Ukrainie, ale także w kijowskim rządzie, sytuacja jest "dramatyczna". - To, że są faszyści, to są fakty - mówił.
Europoseł dodał, że podpisanie politycznej części umowy stowarzyszeniowej z tym krajem jest niewystarczające. - Musimy bardziej, mocniej pomagać Ukrainie, również w procesie zmian demokratycznych tak, żeby eliminować te wszystkie skrajności, które teraz podnoszą głowy - ocenił Olejniczak.
"Zagrożenie dla świata w prezydencie Rosji"
Andrzej
Rozenek z Twojego Ruchu zagrożenie dla świata dostrzega w
prezydencie Rosji. W PR3 poseł mówił, że aby zapobiec eskalacji
jego działań, potrzebny jest nowy plan Marshalla, dotyczący
zarówno Ukrainy, jak i Polski i krajów bałtyckich. W jego opinii,
to one poniosą największe konsekwencje tego, co dzieje się za
naszą wschodnią granicą.
Rozenek ocenił, że tylko te państwa mogą stworzyć nowe szanse
dla obywateli Ukrainy, a ich rozwój gospodarczy jest w stanie
zahamować działania Władimira Putina.
Henryk Wujec z
Kancelarii Prezydenta mówił na antenie radiowej Trójki, że od
Ukrainy trzeba wymagać reform w kraju, a także przestrzegania
demokratycznych standardów, a nie tylko przekazywać pieniądze dla
Kijowa.
"Sprowadzić do właściwego miejsca Rosję i Putina"
Ukrainie
można pomóc poprzez zmiany w polityce energetycznej - uważa
Jarosław Kalinowski z PSL. To, w jego opinii, "sprowadzi do
właściwego miejsca Rosję i Putina".
Joachim Brudziński
z Prawa i Sprawiedliwości powiedział z kolei, że o bezpieczeństwo
na Ukrainie oraz w państwach z nią graniczących może zadbać
tylko Berlin. - Cała inicjatywa w tym, czy Rosja pójdzie dalej na
zachód, czy też się zatrzyma, jest w rękach Niemiec. Albo dzisiaj
Europa dostarczy sznur, na którym to Putin za chwilę będzie chciał
powiesić wschodnie rejony Ukrainy, a być może Estonię (...), albo
nie dostarczy - mówił poseł PiS.
"To początek końca Putina"
Arkadiusz
Mularczyk z Solidarnej Polski w związku z wydarzeniami na Krymie
wróży Władimirowi Putinowi koniec jego politycznej kariery. "To
początek końca Putina" - mówił. Jak zaznaczał, chodzi
jednak o "dłuższą perspektywę".
Rafał Grupiński,
przewodniczący klubu parlamentarnego Platformy Obywatelskiej,
zwrócił uwagę, że bezpieczeństwo
Polski nie zależy od NATO, ale od tego, czy Ukraina będzie
niepodległa. - NATO może się zawsze spóźnić, a niepodległa
Ukraina będzie tym państwem, które będzie nas chroniło -
mówił.
Wczoraj Unia Europejska podpisała polityczną część
umowy stowarzyszeniowej z Ukrainą. Rozdziały, które zostały
podpisane, bardzo ogólnie mówią o wspólnych wartościach,
konsultacjach politycznych i współpracy w dziedzinie polityki
zagranicznej. Natomiast kluczowe, najbardziej obszerne rozdziały
dotyczące współpracy
handlowej, gospodarczej i wymiaru sprawiedliwości między Unią a
Ukrainą mają zostać podpisane dopiero po majowych wyborach.
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Uchodźcy z Ukrainy proszą o azyl w Polsce
Do Warszawy przyjechała ponad 30 osobowa grupa, która porzuciła swe domy na anektowanym przez Rosję Krymie. Wśród uchodźców jest kilkanaścioro dzieci.
Uchodźcy z Ukrainy proszą o azyl w Polsce (TVN24/x-news)
W
czasie trwania procedury przyznawania azylu Ukraińcy mogą liczyć
m.in. na wsparcie psychologów i pomoc medyczną.
- W trakcie procedury uchodźczej te osoby maja
prawo do opieki socjalnej. Jest to opieka realizowana w ośrodkach
albo poza ośrodkami - powiedziała rzecznik prasowy Urzędu ds.
CudzoziemcówEwa Piechota.
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Steinmeier w Kijowie przestrzega przed nowym podziałem Europy
Przebywający z wizytą na Ukrainie szef MSZ Niemiec Frank-Walter Steinmeier oświadczył w sobotę, że społeczność międzynarodowa nie może pozwolić, by kryzys ukraińsko-rosyjski doprowadził do nowego podziału Europy.
Steinmeier przestrzega przed nowym podziałem Europy
/AFP
Na spotkaniu z mediami w Kijowie po rozmowach z ukraińskim premierem Arsenijem Jaceniukiem Steinmeier ocenił, że próbą takiego podziału było referendum, które odbyło się w niedzielę na Krymie, oraz decyzja rosyjskiego parlamentu o przyłączeniu półwyspu. Wskazał również, że zarówno plebiscyt, jak i piątkowe głosowanie w Radzie Federacji, wyższej izbie parlamentu Rosji, są pogwałceniem prawa międzynarodowego.
- Nie można zaakceptować tych okoliczności i pozwolić na powtórkę rozlewu krwi - podkreślił.
Niemiecki minister wyraził też nadzieję, że już w ciągu najbliższych dni na Ukrainę przyjadą pierwsi obserwatorzy Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie, których obecność może "osłabić napięcia".
Wśród tematów rozmów znalazła się również ewentualna pomoc techniczna Niemiec w celu modernizacji ukraińskich sił zbrojnych - przekazał Jaceniuk.
Na briefingu ukraiński premier oświadczył też, że omawiano możliwość ewentualnych zwrotnych dostaw gazu dla Ukrainy z UE, aby zapewnić bezpieczeństwo energetyczne kraju i zmniejszyć uzależnienie od Rosji.
Steinmeier z uznaniem przyjął deklaracje nowych władz
Steinmeier z uznaniem przyjął deklaracje nowych władz w Kijowie zobowiązujące do zagwarantowania interesów wszystkich mieszkańców Ukrainy. - Wygląda na to, że prawa mniejszości zostaną zagwarantowane i jest to dobry sygnał, którego kraj w obecnych okolicznościach potrzebuje - zwrócił się do Jaceniuka na wspólnej konferencji.
W tym tygodniu Jaceniuk oznajmił w apelu do wschodnich regionów kraju, że wszelkie zmiany w stronę decentralizacji władzy i rozszerzenia kompetencji regionów, ale przy zachowaniu jedności Ukrainy, znajdą się w projekcie nowej konstytucji.
Po południu Steinmeier ma się udać do Doniecka na wschodzie Ukrainy, gdzie w ostatnim czasie dochodziło do demonstracji prorosyjskich grup separatystycznych; kolejne zgromadzenie przeciwników nowych władz Ukrainy jest planowane na sobotę.
Szef niemieckiego MSZ odwiedza Ukrainę dzień po podpisaniu przez Kijów i Unię Europejską politycznej części umowy stowarzyszeniowej
Xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Ukraińska służba graniczna w trybie jednostronnym zamknęła wjazd z Republiki Krymu na terytorium Ukrainy - poinformowała w sobotę wieczorem agencja RIA-Nowosti, powołując się na urząd stałego przedstawiciela prezydenta Rosji w Krymskim Okręgu Federalnym (KOF).
Ukraińska baza w Belbeku na Krymie przejęta przez Rosjan. Rosyjscy komandosi, kozacy i lokalna samoobrona przy pomocy transporterów opancerzonych wdarli się na teren bazy i po kilku minutach ją opanowali - donosi specjalny wysłannik Polskiego Radia Michał Żakowski. Dowódca bazy płk Julij Mamczur... czytaj więcej
Agencja przekazała, że w rezultacie tego kroku granicy nie mogą przekroczyć m.in. ukraińscy żołnierze, którzy pełnili służbę na Krymie, a którzy zadeklarowali wolę wyjazdu na Ukrainę. RIA-Nowosti podała, że granicę zamknięto o godz. 16 czasu lokalnego (18 czasu moskiewskiego; 15 czasu polskiego).
Urząd stałego przedstawiciela prezydenta Federacji Rosyjskiej w KOF ocenił zamknięcie granicy jako prowokację. "Chodzi o stworzenie napięcia w rejonie granicy" - cytuje agencja swojego rozmówcę.
W sobotę rano rosyjskie media przekazały, że minister obrony FR Siergiej Szojgu w piątek wieczorem rozkazał dowódcy Floty Czarnomorskiej wiceadmirałowi Aleksandrowi Witko, by umożliwił przejazd z Półwyspu Krymskiego na terytorium Ukrainy pododdziałowi ukraińskich wojsk powietrznodesantowych, którego żołnierze chcą kontynuować służbę w Armii Ukraińskiej.
Według agencji Interfax chodzi o pododdział elitarnej 25. oddzielnej brygady powietrznodesantowej, który na co dzień stacjonuje w Dniepropietrowsku, ale który od lutego ćwiczył na poligonie koło Symferopola.
Wcześniej dowództwo sił samoobrony Krymu nakazało dowódcy ukraińskiego pododdziału złożenie broni, oddanie sprzętu wojskowego i opuszczenie Republiki Krymu. Ten odmówił.
Szojgu rozkazał, by składającej się z 15 pojazdów wojskowych ukraińskiej kolumnie w drodze do granicy z Ukrainą towarzyszyła policja wojskowa Sił Zbrojnych FR.
Władze w Kijowie i Zachód nie uznały przyłączenia Krymu do Federacji Rosyjskiej, a jej interwencję zbrojną w tym ukraińskim regionie oceniły jako agresję.
xxxxxxxxxxxxxxxxxx
Baza w Belbeku przejęta przez Rosjan
Ukraińska baza w Belbeku na Krymie przejęta przez Rosjan. Rosyjscy komandosi, kozacy i lokalna samoobrona przy pomocy transporterów opancerzonych wdarli się na teren bazy i po kilku minutach ją opanowali - donosi specjalny wysłannik Polskiego Radia Michał Żakowski. Dowódca bazy płk Julij Mamczur powiedział, że Rosjanie zabierają go na rozmowy. Zapytany, czy wróci bezpiecznie, powiedział: "zobaczymy".
Transportery przed bramą wjazdową na teren jednostki w Belbeku
/Espresso.tv /YouTube
Ukraińscy żołnierze bez broni ustawili się w szeregu naprzeciwko żołnierzy rosyjskich, którzy wdarli się do bazy.
Bramę ukraińskiej bazy sforsował rosyjski pojazd opancerzony. Świadkowie informują, że słychać było strzały.
Żołnierze złożyli broń, dowódca zabrany w nieznane miejsce
Ukraińscy żołnierze złożyli broń w magazynie.
Na spotkanie z rosyjskim dowództwem wyjechał pułkownik Jurij Mamczur, który powiedział, że w ciągu 20-30 minut powinno być wiadome co dalej z ukraińskimi żołnierzami.
Transportery opancerzone rozbiły bramę
Rosyjska akcja została przeprowadzona bardzo sprawnie. Transportery opancerzone rozbiły bramę i miejsca w murach. Następnie wśród strzałów w powietrze oraz granatów hukowych opanowano budynki koszar, w tym magazyn broni.
Według niepotwierdzonych informacji, w trakcie rosyjskiego ataku, ranny został jeden Ukrainiec.
Dziennikarze zostali wyproszeni przez rosyjskich żołnierzy z okolic bazy. Wysłannik Polskiego Radia Michał Żakowski informuje, że Rosjanie zabrali również zgromadzonym w Belbeku dziennikarzom karty pamięci.
Baza w Belbeku
/PAP/EPA
Do momentu przejęcia bazy, sytuację w Belbeku można było oglądać na żywo dzięki kamerze przemysłowej:
Szturm Rosjan na bazę w Belbeku (Espreso TV/x-news)
Po aneksji Krymu przez Rosję baza w Belbeku była jednym z ostatnich na Krymie kontrolowanych dotąd przez Ukraińców obiektów wojskowych.
Ultimatum
W sobotę, jak informował zastępca dowódcy bazy Ołeh Podwałow, siły rosyjskie otoczyły ten obiekt i nakazały żołnierzom ukraińskim poddanie się w ciągu godziny, ostrzegając, że w przeciwnym razie rozpocznie się szturm.
Jeszcze w piątek resort obrony Ukrainy podkreślał, że bazy na Krymie są formalnie pod kontrolą ukraińską, ale - jak wskazuje Reuters - większość z nich zajęli już żołnierze rosyjscy.
Kamera, dzięki której można było oglądać na żywo wydarzenie w Belbeku, została zrzucona
/YouTube
Baza w Belbeku przejęta przez Rosjan
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Polak na czele misji OBWE na Ukrainie
Polski dyplomata czasowo pokieruje misją obserwacyjną OBWE na Ukrainie. Funkcję tę obejmie Adam Kobieracki, dyrektor Centrum Zapobiegania Konfliktom OBWE - informuje na twitterze Stałe Przedstawicielstwo RP przy Biurze Narodów Zjednoczonych i Organizacjach Międzynarodowych w Wiedniu
OBWE
poinformowała wczoraj, że wyśle na Ukrainę obserwatorów. Na
początku weźmie w niej udział 100 osób cywilnych, docelowo -
400.
Misja odwiedzi wschodnie i zachodnie regiony
Ukrainy, nie pojedzie jednak na Krym. Jej siedzibą będzie Kijów,
a dodatkowo powstanie dziewięć innych placówek, między
innymi w Doniecku oraz w Odessie nad Morzem Czarnym.
Oficjalnym
celem obserwatorów jest sporządzenie wyczerpującego raportu na
temat sytuacji bezpieczeństwa na Ukrainie.
Rosja, jako
członek Rady Stałej OBWE, ma obowiązek dostosować się do decyzji
tego gremium dotyczących misji.
Wysłania obserwatorów
najmocniej domagały się Stany Zjednoczone oraz Unia Europejska.
Obszary, gdzie udadzą się wysłannicy OBWE były kwestią sporną
w negocjacjach z Rosją. Szef rosyjskiego MSZ Siergiwej
Ławrow deklarował, że taka misja jest możliwa, lecz z wyłączeniem
Półwyspu Krymskiego.
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Zausznik ministra obrony namiestnikiem Putina na Krymie
Prezydent Federacji Rosyjskiej Władimir Putin powołał wiceadmirała Olega Bieławiencewa, bliskiego współpracownika ministra obrony FR Siergieja Szojgu, na swojego pełnomocnego przedstawiciela w Krymskim Okręgu Federalnym (KOF).
Prezydent Federacji Rosyjskiej Władimir Putin
/AFP
W skład utworzonego w piątek przez prezydenta KOF wchodzą Republika Krymu (RK) i Sewastopol, zaanektowane przez Rosję od Ukrainy. Władze w Kijowie i Zachód nie uznały przyłączenia Krymu do Federacji Rosyjskiej, a jej interwencję zbrojną w tym ukraińskim regionie oceniły jako agresję. 64-letni Bieławiencew jest absolwentem Wyższej Uczelni Inżynierskiej Marynarki Wojennej w Sewastopolu. Przez wiele lat był oficerem wywiadu, m.in. w Wielkiej Brytanii i Niemczech. Z tej pierwszej w 1985 roku został wydalony pod zarzutem szpiegostwa.
W 1995 roku został pierwszym zastępcą dyrektora Roswoorużenija, państwowej agencji zajmującej się eksportem i importem broni oraz sprzętu wojskowego. W 2001 roku przeszedł do Ministerstwa ds. sytuacji nadzwyczajnych, którym wówczas kierował Szojgu, jeden z najbliższych współpracowników Putina. W 2012 roku, gdy prezydent wyznaczył Szojgu na gubernatora obwodu moskiewskiego, Bieławiencew został szefem jego kancelarii. Później przeszedł z nim do Ministerstwa Obrony.
Cytowany przez dziennik "Kommiersant" szef Administracji Prezydenta FR Siergiej Iwanow oświadczył, że głównym zadaniem Bieławiencewa będzie "doprowadzenie Krymu do stanu godnego regionu Federacji Rosyjskiej".
Reklama
Według moskiewskiej gazety, Kreml w przyszłym tygodniu zamierza utworzyć na Półwyspie Krymskim wolną strefę gospodarczą, w której działalność gospodarcza będzie prowadzona na preferencyjnych warunkach (ulgi celne, podatkowe i walutowe). W czwartek w Symferopolu z premierem RK Siergiejem Aksjonowem rozmawiał o tym doradca prezydenta FR Władisław Surkow.
Surkow wziął tam też udział w naradzie z udziałem członków krymskiego rządu, miejscowych przedsiębiorców i moskiewskich biznesmenów. Uczestnicy spotkania zostali poinformowani, że problemami rozwoju gospodarczego Krymu w rządzie Rosji będzie się zajmować wicepremier Dmitrij Kozak.
Kozak to inny z zaufanych współpracowników Putina. Dotychczas odpowiadał za przygotowanie Soczi do zimowych igrzysk olimpijskich, uznanych za sukces organizacyjny.
Okręgi federalne to najwyższy szczebel podziału administracyjnego Federacji Rosyjskiej. Dotychczas było ich osiem: Centralny, Północno-Zachodni, Dalekowschodni, Syberyjski, Uralski, Nadwołżański, Południowy i Północnokaukaski. Na czele okręgów stoją pełnomocni przedstawiciele prezydenta FR. Dwaj z nich - Aleksandr Chłoponin (Północny Kaukaz) i Jurij Trutniew (Daleki Wschód) mają rangę wicepremierów.
W skład Federacji Rosyjskiej wchodziły dotąd 83 równoprawne podmioty: 21 republik, 9 krajów, 46 obwodów, dwa miasta wydzielone (Moskwa i Petersburg), jeden obwód autonomiczny i cztery okręgi autonomiczne.
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Sikorski dla "Bilda": Sankcje są jak broń atomowa
Szef polskiego MSZ Radosław Sikorski powiedział w wywiadzie dla niemieckiego dziennika "Bild", że sankcje "są jak broń atomowa - lepiej nimi grozić, niż ich użyć". Zastrzegł, że w obecnej sytuacji UE nie miała innego wyboru.
Radosław Sikorski
/AFP
"W
aktualnej sytuacji nie mieliśmy jednak wyboru. Musieliśmy położyć
na szali z jednej strony sankcje, a z drugiej ich koszty
dla nas samych. Z drugiej strony: bezczynność może być na
dłuższą metę jeszcze kosztowniejsza" - powiedział Sikorski
w rozmowie opublikowanej w sobotę na stronie internetowej
tabloidu.
Sikorski podkreślił, że UE nie chce
konfrontacji z Rosją, nie może jednak zaakceptować dokonanej
siłą zmiany granic i pogwałcenia suwerenności Ukrainy.
Reklama
Sikorski ocenił uzgodnione przez UE sankcję jako "odpowiednie". "Demonstrujemy solidarność i konsekwencję. I mówimy jasno: w przypadku eskalacji jesteśmy gotowi do dalszych kroków" - dodał szef polskiej dyplomacji.
Zdaniem ministra NATO musi być przygotowane na "każdy scenariusz". "Widzimy dziś, że to, czego nie mogliśmy sobie wyobrazić w najczarniejszych snach, może stać się w każdej chwili rzeczywistością. To powinno nas zmobilizować do przemyślenia naszych planów".
Sikorski powiedział, że ewentualne przerwanie przez Rosję dostaw gazu i ropy byłoby bolesne dla polskiego przemysłu chemicznego, lecz nie sparaliżuje kraju. "W przypadku ropy mamy alternatywne źródła. W przypadku gazu jedna trzecia zapotrzebowania pokrywana jest z własnych złóż. To wystarczy, by pokryć potrzeby indywidualnych odbiorców" - wyjaśnił szef MSZ.
W ocenie Sikorskiego w czasie kryzysu na Ukrainie doszło do "renesansu" współpracy polsko-niemiecko-francuskiej w ramach Trójkąta Weimarskiego. Za "wzorową" uznał kooperację ministrów spraw zagranicznych trzech krajów, dzięki której możliwe było przerwanie przelewu krwi w Kijowie. "Jestem wdzięczny za to i uważam, że to dobry znak na przyszłość" - powiedział polski minister spraw zagranicznych".
Sikorski oraz jego partnerzy z Niemiec i Francji - Frank-Walter Steinmeier i Laurent Fabius, rozmawiając z obiema stronami konfliktu, doprowadzili do podpisania 21 lutego przez ówczesnego prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza i przywódców opozycji porozumienia, co pozwoliło na zaprzestanie walk w Kijowie, w których wcześniej zginęło blisko 100 osób.
Pozytywnie ocenił Sikorski wysiłki Steinmeiera, by zapewnić kraje bałtyckie oraz państwa należące do Grupy Wyszehradzkiej, że Niemcy są w stanie zrozumieć ich obawy.
xxxxxxxxxxxxxxxxxx
Harper w Kijowie: Potrzebny nowy system bezpieczeństwa
Premier Kanady zapewnił w Kijowie, że nie będzie powrotu do normalnych stosunków z Rosją, do momentu zakończenia przez nią okupacji terenów Ukrainy.
Arsenij Jaceniuk i Stephen Harper
/AFP
Stephen
Harper podkreślił, że na forum G7, najbardziej uprzemysłowionych
państw świata będzie namawiał do budowy nowego światowego
systemu
bezpieczeństwa. Oskarżył Rosję o złamanie swoich zobowiązań
wobec Ukrainy, dotyczących gwarancji jej granic.
Mówiąc
o traktacie budapeszteńskim z 1994 roku, który dawał
Ukrainie gwarancje w zamian za rezygnację przez Kijów
z posiadania broni atomowej, Harper stwierdził że Rosja łamiąc
umowę, dała zły sygnał na przyszłość w podobnych
sytuacjach. Nawiązał w ten sposób do negocjacji na temat
irańskiego programu
atomowego. "Rosja dokonując zbrojnej napaści i kradzieży
ukraińskiego terytorium, podważyła światowe bezpieczeństwo."
Harper
poinformował, że pierwsi przedstawiciele Kanady w misji OBWE
do Ukrainy będą na miejscu już jutro. Na czele misji, której
pierwsi członkowie są już na Ukrainie, stanął Polak, Adam
Kobieracki.
XXXXXXXXXXXXXXXXXX
Kanada nakłada sankcje na Bank Rossija
Kanada, podobnie jak wcześniej USA, nałożyła w piątek sankcje na Bank Rossija, rosyjski bank uważany za powiązany z otoczeniem prezydenta Rosji Władimira Putina. Przyczyną - jak poinformował kanadyjski premier Stephen Harper - są działania Rosji na Ukrainie.
Stephen Harper
/AFP
Władze w Ottawie objęły też sankcjami kolejnych 14 rosyjskich urzędników.
- Wraz z naszymi międzynarodowymi sojusznikami nasz rząd zajął zdecydowane stanowisko we wspieraniu Ukrainy - oświadczył Harper. - Nadal będziemy podejmować działania, mające na celu ograniczenie możliwości konkretnych osób i Banku Rossija, odpowiedzialnych za podważanie ukraińskiej suwerenności - dodał.
- Tak zwane referendum, które przeprowadzono (na Krymie), nie ma mocy prawnej i jakakolwiek dalsza eskalacja ze strony Rosji będzie prowadziła do jej głębszej izolacji w społeczności międzynarodowej - powiedział premier Kanady.
Istnieje zagrożenie dla kanadyjsko-rosyjskiego kontraktu
Agencja France Press podaje, że z powodu sankcji istnieje zagrożenie dla kanadyjsko-rosyjskiego kontraktu, negocjowanego między kanadyjskim koncernem maszynowym Bombardier a rosyjską państwową spółką Rostec, dotyczącego budowy montowni samolotów w Uljanowsku (nad Wołgą). W sprawie budowy zakładu i sprzedaży 100 samolotów Q400 podpisano w ubiegłym roku list intencyjny.
Harper zmierza właśnie do Kijowa.
Na 35 mln mieszkańców Kanady ponad 1,2 mln ma ukraińskie pochodzenie, co oznacza, że w Kanadzie mieszka trzecia co do wielkości na świecie, po Ukrainie i Rosji, grupa osób o ukraińskich korzeniach.
Wcześniej sankcje na Bank Rossija nałożyły USA. W praktyce oznacza to, że bank, którego ogólne aktywa szacowane są na 10 mld USD, nie będzie mógł prowadzić operacji w dolarach.
XXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXX
Dowódca sił NATO w Europie, amerykański generał Philip Breedlove powiedział dziś, że Rosja zgromadziła na wschodniej granicy Ukrainy pokaźne siły zbrojne. Jednocześnie wyraził obawę, że Moskwa może zagrozić suwerenności Mołdawii.
Koncentracja rosyjskich wojsk wzdłuż ukraińskiej granicy niepokoi Sojusz Północnoatlantycki.
/AFP
Od czasu aneksji Półwyspu Krymskiego obserwatorzy zastanawiają się, czy Putin ma już na oku następne kraje, które chciałby wcielić do Rosji. "Deutsche Welle" analizuje, na które państwa prezydent Rosji mógłby mieć szczególny apetyt. czytaj więcej
- Rosyjskie siły zgromadzone na ukraińskiej granicy są bardzo pokaźne i gotowe - powiedział generał Breedlove przemawiający na spotkaniu z przedstawicielami niemieckiego think tanku. Wyraził jednocześnie obawę, że Moskwa zagraża też suwerenności i integralności terytorialnej Mołdawii, a konkretnie Republice Naddniestrzańskiej.
Ukraina powinna pozostać jednym, niepodzielnym i pozablokowym państwem - oświadczył dziś prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka. Zaznaczył jednak, iż Krym jest dziś częścią Rosji i to, czy się ten fakt uznaje, czy też nie, niczego nie zmieni. Dodał także, że w razie konieczności wyboru Białoruś... czytaj więcej
- Są to wystarczające siły (rosyjskie), aby w przypadku podjęcia decyzji (przez Moskwę) mogły one zająć Naddniestrze, bardzo nas to niepokoi - powiedział dowódca sił NATO w Europie.
Tymczasem zastępca ministra obrony Rosji Anatolij Antonow zapewnił dziś, że siły zgromadzone przy granicy z Ukrainą są zgodne z międzynarodowymi regulacjami prawnymi i ograniczeniami.
- Rosyjski MON działa zgodnie z międzynarodowymi porozumieniami ograniczającymi liczbę oddziałów stacjonujących przy granicy z Ukrainą - powiedział Antonow cytowany przez agencję Itar-Tass.
Położona między Rumunią i Ukrainą Mołdawia, była radziecka republika zamieszkana przez większość mówiącą językiem mołdawskim (język z grupy wschodnioromańskich), obawia się powtórzenia ukraińskiego scenariusza na swym terytorium.
Jej wschodnia część, Republika Naddniestrzańska, jest zdominowana przez mniejszości rosyjską i ukraińską. Region dokonał przy poparciu Moskwy, secesji w 1992 roku, w rok po rozpadzie ZSRR, ale jego niepodległości nie uznaje żadne państwo.
Rosyjski rząd poświęcił w czwartek swe posiedzenie kwestii "poparcia dla Naddniestrza". Posiedzenie było zapowiedziane we wtorek przez wicepremiera Dmitrija Rogozina, który oskarżył sąsiadującą z tym terytorium Ukrainę o "zadekretowanie de facto blokady wobec Naddniestrza".
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Wojska prezydenta Rosji Władimira Putina są gotowe zaatakować Ukrainę "w każdej chwili" - oświadczył w niedzielę w Kijowie sekretarz ukraińskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony (RBNiO) Andrij Parubij.
Władimir Putin
/AFP
Ministerstwo Obrony Federacji Rosyjskiej w niedzielę zaprzeczyło, jakoby Rosja koncentrowała wojska na granicy z Ukrainą. Doniesień tych nie potwierdzili też ukraińscy inspektorzy wojskowi, którzy odbyli lot obserwacyjny nad terytorium FR. czytaj więcej
"Celem Putina nie jest Krym, lecz cała Ukraina (...). Jego wojska skoncentrowane na granicy są gotowe zaatakować w każdej chwili" - powiedział Parubij, przemawiając w centrum Kijowa do uczestników manifestacji na rzecz jedności kraju. Według AFP na kijowskim Majdanie zgromadziło się około pięciu tysięcy ludzi.
"Okupant może przekroczyć granicę każdego dnia. W maniakalnej wyobraźni Putina Ukraina musi stać się częścią Rosji" - oświadczył sekretarz RBNiO.
Szef ukraińskiej dyplomacji Andrij Deszczyca w rozmowie z amerykańską siecią telewizyjna ABC potępił w niedzielę rozmieszczenie wojsk rosyjskich na wschodniej granicy Ukrainy. Ostrzegł, że groźba wojny między jego krajem i Rosją narasta.
"Zwiększa się (...), staje się coraz większe" - odpowiedział ukraiński dyplomata, zapytany o ryzyko wybuchu konfliktu zbrojnego między Kijowem i Moskwą. Dodał, że "sytuacja jest nawet bardziej wybuchowa niż jeszcze tydzień temu".
Wcześniej w niedzielę dowódca sił NATO w Europie, amerykański generał Philip Breedlove powiedział, że Rosja zgromadziła na wschodniej granicy Ukrainy pokaźne siły zbrojne. Jednocześnie wyraził obawę, że Moskwa może zagrozić suwerenności Mołdawii.
Niemal natychmiast Ministerstwo Obrony Federacji Rosyjskiej zaprzeczyło, jakoby Rosja koncentrowała wojska na granicy z Ukrainą. Według resortu doniesień tych nie potwierdzili też Ukraińcy inspektorzy wojskowi, którzy odbyli lot obserwacyjny nad terytorium FR.
Rosyjski wiceminister obrony Anatolij Antonow oświadczył, że "Ministerstwo Obrony Rosji przestrzega wszystkich międzynarodowych porozumień dotyczących ograniczenia liczebności wojsk w rejonach przygranicznych z Ukrainą".
Czytaj więcej na
http://fakty.interia.pl/raport-zamieszki-na-ukrainie/aktualnosci/news-parubij-putin-gotowy-zaatakowac-ukraine-w-kazdej-chwili,nId,1362699?utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox
Xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Ministerstwo Obrony Federacji Rosyjskiej w niedzielę zaprzeczyło, jakoby Rosja koncentrowała wojska na granicy z Ukrainą. Doniesień tych nie potwierdzili też ukraińscy inspektorzy wojskowi, którzy odbyli lot obserwacyjny nad terytorium FR.
Siergiej Szojgu i Władimir Putin
/AFP
Dowódca sił NATO w Europie, amerykański generał Philip Breedlove powiedział dziś, że Rosja zgromadziła na wschodniej granicy Ukrainy pokaźne siły zbrojne. Jednocześnie wyraził obawę, że Moskwa może zagrozić suwerenności Mołdawii. czytaj więcej
Wcześniej tego dnia dowódca sił NATO w Europie, amerykański generał Philip Breedlove powiedział, że Rosja zgromadziła na wschodniej granicy Ukrainy pokaźne siły zbrojne. Jednocześnie wyraził obawę, że Moskwa może zagrozić suwerenności Mołdawii.
Rosyjski wiceminister obrony Anatolij Antonow oświadczył, że "Ministerstwo Obrony Rosji przestrzega wszystkich międzynarodowych porozumień dotyczących ograniczenia liczebności wojsk w rejonach przygranicznych z Ukrainą".
Przypomniał, że w ciągu ostatniego miesiąca temat ten niejednokrotnie poruszał minister obrony FR Siergiej Szojgu w rozmowach ze swoimi zagranicznymi kolegami, w tym sekretarzem obrony USA Chuckiem Haglem, a nawet z ministrem obrony Ukrainy Ihorem Teniuchem.
"Szojgu precyzyjnie i jednoznacznie poinformował wszystkich rozmówców o rzeczywistej sytuacji na granicy i braku jakiegokolwiek zamiaru koncentrowania tam wojsk" - oznajmił wiceminister obrony Rosji.
W sobotę grupa inspektorów wojskowych z Ukrainy zakończyła lot obserwacyjny nad terytorium Federacji Rosyjskiej w ramach międzynarodowego traktatu o otwartych przestworzach. Lot wykonano samolotem fotogrametrycznym An-30, będącym modyfikacją samolotu transportowego An-24. Oprócz 16 ekspertów z Ukrainy na pokładzie był jeden specjalista z Kanady.
Samolot przeleciał nad obwodami: kałuskim, briańskim, kurskim, biełgorodzkim i rostowskim. Inspektorzy spędzili w powietrzu ponad 20 godzin. Maszyna operowała z lotniska wojskowego Kubinka, około 60 km na południowy zachód od Moskwy.
"Wykonaliśmy zdjęcia lotnicze na 240 metrach taśmy. Teraz materiał ten przejrzą specjaliści. My, oceniając wizualnie, żadnych szczególnych problemów lub naruszeń nie stwierdziliśmy" - oświadczył przedstawiciel Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Ukrainy Jurij Andrijenko, cytowany przez rosyjską telewizję Zwiezda.
Traktat o otwartych przestworzach, który zezwala państwom-stronom na wzajemną lotniczą obserwację swoich terytoriów, zawarto w Helsinkach 24 marca 1992 roku. Wszedł w życie w roku 2002. Podpisali go członkowie NATO oraz kraje Europy Środkowej i Wschodniej.
W piątek inna grupa ekspertów wojskowych z Ukrainy zakończyła dwudniową inspekcję w przygranicznym obszarze w obwodach biełgorodzkim i kurskim pod kątem "niezgłoszonej działalności wojskowej". Odbyła się ona w ramach OBWE na podstawie dokumentu wiedeńskiego o umacnianiu zaufania i bezpieczeństwa z 2011 roku.
Inspekcja objęła obszar o powierzchni około 13 tys. km kw. Ukraińscy wojskowi mieli do dyspozycji śmigłowiec MI-8NT i pojazdy samochodowe, by mogli wjechać na teren interesujących ich jednostek wojskowych.
Odcinek lądowy granicy między Ukrainą a Rosją liczy łącznie 1974 km. Granica przebiega przez obwody: briański, woroneski, kurski, biełgorodzki i rostowski.
Czytaj więcej na
http://fakty.interia.pl/raport-zamieszki-na-ukrainie/aktualnosci/news-rosja-nie-koncentrujemy-wojsk-na-granicy-z-ukraina,nId,1362667?utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox
Xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Ukraina: Premier odwołał wizytę na szczycie G7
Rozmowy z Międzynarodowym Funduszem Walutowym zamiast udziału w szczycie G7. Ukriański premier Arsenij Jaceniuk odwołał wizytę w Holandii, by negocjować pożyczkę z MFW dla Ukrainy.
Arsenij Jaceniuk
/AFP
Jutro do Kijowa przybywa kolejna misja Funduszu. Według obecnych ukraińskich władz, potrzeba około 25 miliardów euro wsparcia w ciągu 2 lat na spłatę zagranicznych długów Ukrainy i podreperowanie budżetu państwa.
Arsenij Jaceniuk miał odwiedzić Hagę, gdzie jutro odbędzie się spotkanie przedstawicieli najbardziej uprzemysłowionych państw świata. Poprzedza ono wtorkowy Szczyt Bezpieczeństwa Atomowego, który również odbędzie się w tym mieście. Ma w nim uczestniczyć około 50 przywódców państw świata.
Przedstawiciele
Międzynarodowego Funduszu Walutowego przybyli do Kijowa 4 marca
z kilkudniową misją, by skontrolować sytuację, po tym, jak
22 lutego obalono Wiktora Janukowycza. Jednak w czwartek uznali
oni, że, mimo znacznych postępów, konieczne są dalsze prace.
Fundusz w 2011 roku zamroził pożyczkę
dla ekipy Janukowycza z powodu niewywiązania się z umowy.
Arsenij Jaceniuk informował po zmianie ekipy rządzącej, że
sytuacja w kasie państwa jest tragiczna, gdyż poprzednicy
wszystko rozkradli.
Czytaj
więcej na
http://fakty.interia.pl/raport-zamieszki-na-ukrainie/aktualnosci/news-ukraina-premier-odwolal-wizyte-na-szczycie-g7,nId,1362665?utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox
Xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Kandydat europejskich chadeków na szefa Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker uważa, że UE powinna jak najszybciej podpisać umowę stowarzyszeniową z Mołdawią, by ubiec Rosję i nie dopuścić do powtórzenia sytuacji, która miała miejsce na Krymie.
Kandydat europejskich chadeków na szefa Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker.
/AFP
- Po wydarzeniach na Krymie szczególnie pilna stała się sprawa podpisania przez UE umowy stowarzyszeniowej z Mołdawią - powiedział Juncker w wywiadzie z "Welt am Sonntag". Powinno to nastąpić "bardzo szybko, w najbliższych tygodniach" - podkreślił były wieloletni premier Luksemburga.
Dowódca sił NATO w Europie, amerykański generał Philip Breedlove powiedział dziś, że Rosja zgromadziła na wschodniej granicy Ukrainy pokaźne siły zbrojne. Jednocześnie wyraził obawę, że Moskwa może zagrozić suwerenności Mołdawii. czytaj więcej
- Musimy ubiec Putina; prezydent Rosji musi wiedzieć, że nie może postąpić z Mołdawią tak jak z Krymem - wyjaśnił Juncker. Dodał, że UE powinna ustabilizować Mołdawię i szybko doprowadzić do jej zbliżenia z Europą. - W przeciwnym razie Mołdawia może stać się kolejną ofiarą rosyjskiej agresji - ostrzegł.
Juncker wyraził wątpliwość, czy zastosowane przez Brukselę sankcje skłonią Putina do wycofania się z Krymu. - Putin wie jednak, że jego polityka prowadzi do izolacji Rosji - powiedział. Jego zdaniem sankcje "nie przyniosą skutków w pierwszym tygodniu". - Musimy utrzymać je przez dłuższy czas - ocenił.
Juncker opowiedział się za rozpoczęciem dyskusji o stworzeniu europejskiej armii. - Armia europejska byłaby dowodem na to, że kraje UE nie mogą działać na własną rękę i że razem jesteśmy silni i walczymy o pokój i bezpieczeństwo - powiedział.
Partie chadeckie wybrały Junckera na początku marca na kandydata na nowego szefa Komisji Europejskiej, który zostanie wyłoniony po majowych eurowyborach do Parlamentu Europejskiego. 59-letni Juncker przez blisko 18 lat nieprzerwanie był premierem Luksemburga (w latach 1995-2013). Kierował także eurogrupą, czyli grupą ministrów finansów strefy euro, odgrywając ważną rolę w walce z kryzysem wspólnej waluty.
Czytaj więcej na
http://fakty.interia.pl/raport-zamieszki-na-ukrainie/opinie/news-niemcy-juncker-naciska-na-szybkie-podpisanie-umowy-z-moldawi,nId,1362640?utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox
Xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Ukraina powinna pozostać jednym, niepodzielnym i pozablokowym państwem - oświadczył dziś prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka. Zaznaczył jednak, iż Krym jest dziś częścią Rosji i to, czy się ten fakt uznaje, czy też nie, niczego nie zmieni. Dodał także, że w razie konieczności wyboru Białoruś zawsze będzie po stronie Rosji.
Prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka.
/AFP
Od czasu aneksji Półwyspu Krymskiego obserwatorzy zastanawiają się, czy Putin ma już na oku następne kraje, które chciałby wcielić do Rosji. "Deutsche Welle" analizuje, na które państwa prezydent Rosji mógłby mieć szczególny apetyt. czytaj więcej
- Gdyby mnie zapytać (...) jakie stanowisko zajmuję w tej sytuacji - wobec przeszłości historycznej, faktu realizowania wspólnego projektu Państwa Związkowego (Rosji i Białorusi), tego, że jesteśmy związani porozumieniami z Federacją Rosyjską - to będziemy z Rosją i należy zaprzestać wszelkich spekulacji - oznajmił Łukaszenka, odpowiadając na pytania dziennikarzy.
Dowódca sił NATO w Europie, amerykański generał Philip Breedlove powiedział dziś, że Rosja zgromadziła na wschodniej granicy Ukrainy pokaźne siły zbrojne. Jednocześnie wyraził obawę, że Moskwa może zagrozić suwerenności Mołdawii. czytaj więcej
Zapewnił, że Białoruś nie kieruje swojej polityki wewnętrznej i zewnętrznej przeciwko NATO ani przeciwko nikomu innemu. - Ale jeśli powstanie taka kwestia, to będziemy z Federacją Rosyjską - podkreślił.
Oświadczył też, że Krym jest dziś częścią Rosji i to, czy się ten fakt uznaje, czy też nie, niczego nie zmieni. - Sądzę, że sytuacja będzie się rozwijać de facto, a czy także de iure, czy Krym będzie uznawany za część Federacji Rosyjskiej - to już nieważne, Rosję uznają przecież wszyscy - powiedział. I dodał: "My w te drzwi absolutnie się nie pchamy. To źle, że Federacja Rosyjska podjęła podobne kroki".
Oligarchiczny system rządzenia zaszkodził Rosji i Ukrainie. Koncentracja władzy politycznej, ekonomicznej oraz kontrola nad mediami sprzyjają korupcji i grożą podkopaniem demokracji w innych krajach - twierdzi brytyjski minister spraw zagranicznych William Hague. czytaj więcej
Nawiązując do aneksji Krymu, wyraził pogląd, że ukraińskie władze dopuściły się bardzo wielu błędów i w ten sposób "się podstawiły". - Wielu mówi, że Rosja tylko czekała na to, żeby zagarnąć czy przyłączyć Krym. Ale trzeba było się nie podstawiać, przecież jesteście politykami, nie dawajcie do tego powodu - oznajmił.
Zaznaczył przy tym, że widzi niebezpieczeństwo rozpoczęcia się na świecie fali samookreślania się różnych regionów.
Zdaniem Łukaszenki Ukraina powinna pozostać "jednym, niepodzielnym, zwartym i pozablokowym państwem". Uważa on, że gdyby jutro przybyły na Ukrainę wojska NATO, byłoby to odczuwalne i dla Białorusi, i dla Rosji. - W ogóle nie możemy do tego dopuścić, to nasz globalny interes. Dlatego należy uzgodnić, że dalej nikt nie ma prawa wchodzić na Ukrainę - oświadczył.
Według niego ukraińskich polityków należy zaś przekonać, by nie podejmowali pochopnej i niewłaściwej decyzji o wystąpieniu ze Wspólnoty Niepodległych Państw. - Dlaczego nie wykorzystać tej płaszczyzny, by chociaż przedstawić swój punkt widzenia, by przekazać innym państwom jakiś komunikat? - zapytał. Dodał jednak, że wystąpienie Ukrainy byłoby silnym, ale nie śmiertelnym ciosem dla WNP, gdyż wspólnota niestety i tak nie spełnia wielu wiązanych z nią nadziei.
Pytany o ewentualność przyjęcia przez Ukrainę ustroju federacyjnego, odparł, że nie wolno do tego dopuścić. - Federacja to pianino, na którym będą grać z jednej strony jedne siły, z drugiej - drugie, w tym zewnętrzne. To na zawsze zdestabilizuje sytuację - powiedział. Federacja stwarzałaby według niego ryzyko dalszej wojny, wewnętrznych konfliktów oraz przerodzenia się ich w konflikt zewnętrzny.
Białoruski prezydent zapewnił, że jego kraj będzie budować stosunki z nowymi władzami na Ukrainie, które uzyskają poparcie ukraińskiego narodu. O osobach, które obecnie rządzą na Ukrainie, powiedział zaś, że są wśród nich zarówno profesjonaliści, jak i krzykacze. - Dlatego mój stosunek do nich jest różny - powiedział.
Wyraził też przekonanie, że na Ukrainie nie można w obecnej sytuacji przeprowadzić normalnych wyborów prezydenckich, gdyż "działa tam kilka grup i pododdziałów siłowych", a każdy polityk ma "grupę 150-1000 uzbrojonych ludzi". - Jeśli w tę beczkę prochu wrzucić iskrę, na pewno wybuchnie cała Ukraina i wtedy wszystkim będzie gorąco: i nam, i Rosjanom, i Zachodowi.(...) Dlatego należy ustabilizować sytuację - powiedział.
Zapewnił też, że Białoruś jest gotowa uczynić wszystko, by na Ukrainie nastąpił pokój, "żeby naród w spokojnych warunkach zdecydował, jak chce dalej i żyć i z kim, z jakimi politykami".
Kategorycznie podkreślił, że nie podoba mu się to, co odbywało się i odbywa na Ukrainie. - To nienormalne, kiedy w taki sposób obala się prawowitą władzę i ustanawia nową - ocenił.
Ocenił też, że Zachód jest niezdolny do działania. - Prawdę mówiąc, zaczynałem już się bać, żeby nie doszło do wojny. I co? Nie puszczają do Europy 20 osób. Takich, które w ogóle do Europy nie jeździły, a część z nich w związku ze swoimi obowiązkami służbowymi w ogóle nie ma prawa tam jeździć. Oto Zachód - powiedział.
Z Mińska Małgorzata Wyrzykowska
Czytaj więcej na
http://fakty.interia.pl/raport-zamieszki-na-ukrainie/aktualnosci/news-lukaszenka-ukraina-powinna-pozostac-niepodzielnym-panstwem,nId,1362625?utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox
Xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Rosyjscy żołnierze przejęli jedyną ukraińską łódź podwodną. Z okrętu "Zaporiżżija" osunięto wszystkie ukraińskie oznaczenia i podniesiono flagę rosyjskiej marynarki wojennej.
Jedyna ukraińska łódź podwodna przejęta przez Rosjan (CNN Newsource/x-news)
Według medialnych doniesień, część ukraińskiej załogi pozostała na pokładzie.
Mieli się oni zgodzić na służbę rosyjskiej armii. Pozostali wojskowi zmuszeni byli opuścić okręt.
CNN Newsource/x-news
Więcej na temat:Ukraina
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Do polskiego MSZ dotarło pismo z propozycją podziału Ukrainy
Do polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych wpłynęło oficjalne pismo jednej z rosyjskich partii z propozycją podziału terytorium Ukrainy. Do informacji dotarli dziennikarze "Wiadomości" TVP1.
Polskie MSZ ocenia pismo jako "kuriozalne"
/AFP
Autorem
pisma jest znany z kontrowersyjnych wypowiedzi wiceprzewodniczący
Dumy Państwowej, Władimir Żyrinowski. Lider frakcji LDPR
proponuje, by Polska domagała się referendum w sprawie przyłączenia
do naszego kraju w pięciu zachodnich obwodach Ukrainy: wołyńskim,
lwowskim, iwanofrankowskim, tarnopolskim i rówieńskim.
Według
"Wiadomości TVP1", podobną "ofertę" dostały
Węgry i Rumunia ws. obwodów zakarpackiego i czerniowieckiego. W
granicach Ukrainy miałaby pozostać tylko jej środkowa część.
Kuriozalne pismo, kurtuazyjna odpowiedź
- Pismo Żyrinowskiego na temat podziału Ukrainy to kuriozum - mówi rzecznik MSZ.
Marcin
Wojciechowski przyznał w rozmowie z IAR, że do polskiej ambasady w
Moskwie wpłynął dokument autorstwa wiceprzewodniczącego
rosyjskiej Dumy i że Władimir Żyrinowski proponuje w nim, by
Polska i Rosja podzieliły Ukrainę między siebie.
Polskie
MSZ ocenia pismo jako "kuriozalne". I jak zapewnia,
Władimir Żyrinowski dostanie kurtuazyjną odpowiedź, bez
odniesienia się do treści swojego listu.
Skandaliczne nawoływanie do rozbioru Ukrainy
Autorzy
materiału przypominają, że rosyjski polityk-skandalista już
wcześniej nawoływał do rozbioru Ukrainy z trybuny Dumy Państwowej.
Żyrinowski podkreślał, że próby zbudowania przez
Ukrainę państwa zawsze kończyły się fiaskiem. Zaznaczał, iż
"Łuck, Lwów, Tarnopol to polskie ziemie".
Władimir Żyrinowski
/AFP
Xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Szczyt G7 o Ukrainie, kolejna rozmowa szefów dyplomacji USA i Rosji
Przywódcy G7 spotkają się w poniedziałek wieczorem w Hadze, by omówić sytuację na Ukrainie. Po raz kolejny o możliwościach pokojowego rozwiązania kryzysu będą rozmawiać szefowie dyplomacji USA i Rosji, John Kerry i Siergiej Ławrow.
John Kerry i Siergiej Ławrow
/AFP
Zdaniem analityków, liderzy G7 ostrzegą Rosję przed dalszą destabilizacją sytuacji naUkrainie i rozmieszczaniem swych wojsk w pobliżu granicy z tym państwem.
W poniedziałek, także w Hadze, na marginesie szczytu z udziałem 53 państw na temat bezpieczeństwa nuklearnego - Nuclear Security Summit (NSS), dojdzie do spotkania szefów dyplomacji USA i Rosji. Będzie to kolejna w ostatnich tygodniach rozmowa Johna Kerry'ego i Siergieja Ławrowa na temat możliwości pokojowego zakończenia kryzysu. Dotychczasowe nie przyniosły żadnego rezultatu.
Tymczasem w poniedziałek na zaanektowanym przez Federację Rosyjską Krymie ma zostać wprowadzona do obiegu rosyjska waluta. Rubel, obok ukraińskiej hrywny, ma być tam oficjalnym środkiem płatniczym.
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
MSZ: Przygotowywane jest spotkanie Sikorski-Ławrow
Trwają prace nad przygotowaniem spotkania szefa MSZ Radosława Sikorskiego i szefa rosyjskiej dyplomacji Siergieja Ławrowa podczas szczytu w Hadze - poinformował w poniedziałek rzecznik polskiego MSZ Marcin Wojciechowski.
Siergiej Ławrow i Radosław Sikorski
/AFP
- Będzie to jedno z szeregu spotkań dwustronnych szefa polskiej dyplomacji planowanych w trakcie szczytu w Hadze - dodał Wojciechowski.
Wcześniej w poniedziałek agencja Interfax, powołując się na źródło w rosyjskim MSZ podała, że w Hadze może dojść do spotkania obu ministrów. W Hadze będą oni uczestniczyć w rozpoczynającym się w poniedziałek dwudniowym szczycie na temat bezpieczeństwa nuklearnego. Wezmą w nim udział przedstawiciele 53 państw.
Według rozmówcy rosyjskiej agencji tematem prawdopodobnego spotkania Ławrowa z Sikorskim będzie sytuacja na Ukrainie. Interfax podał, że o sytuacji na Ukrainie szef dyplomacji Rosji będzie też rozmawiać przy okazji szczytu w Hadze z sekretarzem stanu USA Johnem Kerrym.
Rosyjska agencja przekazała, że Ławrow również weźmie tam udział w spotkaniu ministrów spraw zagranicznych krajów BRICS (Brazylia, Rosja, Indie, Chiny i RPA).
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Krym ma już prąd
Na Krym wróciło zasilanie elektryczne - informuje ITAR-TASS. Wcześniej w kilku regionach nie było prądu. Dotyczyło to między innymi wielu dzielnic największego miasta półwyspu, Symferopola.
Tamtejszy
dostawca energii Krymenergo mówił o usterce linii
elektrycznej, podlegającej ukraińskiemu koncernowi Ukrenergo.
Wicepremier Republiki Krymu Rustam Temirgalijew oskarżył
jednak ukraińskie władze o szantaż. Twierdził, że Ukraina
zredukowałą o połowę ilość energii
elektrycznej dostarczanej na Krym.
W
ubiegłym tygodniu władze w Kijowie ostrzegały, że "podejmą
odpowiednie działania natury technicznej" jako odpowiedź na
rosyjskie prowokacje wobec ukraińskich wojsk na Krymie. Większą
część krymskiego zapotrzebowania na energię
pokrywa strona ukraińska. Dostarcza ona także na półwysep wodę
i żywność.
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Turczynow: Rada Bezpieczeństwa zaleciła wycofanie ukraińskich wojsk z Krymu
Rada Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy poleciła ukraińskiemu resortowi obrony wycofanie wojsk z okupowanego przez Rosjan Krymu - poinformował pełniący obowiązki prezydenta Ukrainy Ołeksandr Turczynow.
Ołeksandr Turczynow
/AFP
Wraz z wojskowymi z półwyspu mają być ewakuowane ich rodziny.
- Rada Ministrów otrzymała zadanie zakwaterować rodziny żołnierzy oraz wszystkich tych, którzy zmuszeni są do porzucenia swych domów pod naciskiem i w związku z agresją okupacyjnych wojsk rosyjskiej armii - oświadczył Turczynow.
Na razie nie wiadomo, kiedy ukraińskie wojska zaczną opuszczać Krym. P.o. prezydenta ocenił, że żołnierze jego kraju wypełnili swoje zadania na półwyspie, co pozwoliło jednostkom w pozostałych częściach kraju przygotować się do lepszej obrony przed ewentualną agresją.
REKLAMA
"Putin może zaatakować kolejne części Ukrainy"
- Bez względu na ogromne straty wojska ukraińskie na Krymie wypełniły swoje zobowiązania. Przede wszystkim pozwoliły Siłom Zbrojnym Ukrainy na przygotowanie obrony, postawienie armii w stan pełnej gotowości bojowej i rozpoczęcie częściowej mobilizacji - oświadczył Turczynow. - Dziś ukraińska armia gotowa jest do obrony ukraińskiej ziemi - podkreślił.
W poniedziałek nad ranem wojska rosyjskie zajęły po szturmie bazę ukraińskiej piechoty morskiej w Teodozji na zachodzie Krymu. Żołnierze ukraińscy zostali zatrzymani i wywiezieni z jednostki ze skrępowanymi rękoma i nogami.
W sobotę Ukraińcy stracili kontrolę nad swoją bazą wojsk lotniczych w Belbeku koło Sewastopola oraz w Nowofedoriwce w zachodniej części półwyspu. W sobotę wieczorem Rosjanie przejęli także ukraiński okręt "Sławutycz", który znajduje się na odciętym od morza przez zatopione rosyjskie jednostki jeziorem Donuzław.
Ukraińskie władze uważają, że plany prezydenta Rosji Władimira Putina nie ograniczają się wyłącznie do aneksji Krymu i obawiają się, że może on zaatakować kolejne części ich kraju. Władze w Kijowie ostrzegają, że Rosja skoncentrowała na granicy z Ukrainą pokaźne siły militarne.
Rada Bezpieczeństwa zaleciła wycofanie ukraińskich wojsk z Krymu
/AFP
XXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXX
"WSJ": Wywiad USA zaskoczony przez Rosjan podczas aneksji Krymu
Chociaż USA liczyły się z tym, że Rosja spróbuje zająć Krym, to amerykański wywiad nie przechwycił wymiany informacji o planie ataku. Amerykanie błędnie sądzili, że Rosjanie użyją wojsk prowadzących manewry przy granicy z Ukrainą - pisze "Wall Street Journal".
Władimir Putin
/AFP
"Niektórzy przedstawiciele władz USA podejrzewali, że Rosja może przerzucić na Krym dobrze wyszkolone jednostki w małych grupach. Jednak analitycy wywiadu nie wychwycili żadnych sygnałów o tym, zanim doszło do aneksji" - zauważa dziennik w artykule opublikowanym w poniedziałek. Powołuje się w nim na przedstawicieli amerykańskiej administracji zaznajomionych z ocenami wywiadu przed zajęciem Krymu przez Rosję.
"WSJ" podkreśla, że w momencie aneksji uwaga Amerykanów była skupiona na oddziałach znajdujących się na terytorium Rosji. Tymczasem operację poprowadziły siły już znajdujące się na półwyspie, "zanim agencje wywiadowcze USA zdały sobie w pełni sprawę z tego, co się dzieje".
Putin podjął decyzję o aneksji "w ostatniej chwili"?
"W lutym satelity wojskowe USA obserwowały rosyjskie oddziały skoncentrowane na odległość strzału od Krymu. Analitycy wywiadu byli jednak zaskoczeni, bo nie przechwycili żadnej wyraźnej wymiany informacji, podczas której rosyjscy przywódcy, dowódcy wojskowi czy żołnierze mówili o planach inwazji - wyjaśnia "Wall Street Journal".
REKLAMA
"Rosyjscy planiści (wojenni) mogli wyprzedzić Zachód ominąwszy amerykańskie podsłuchy" - przypuszcza dziennik. Przedstawiciele armii i wywiadu USA powiedzieli "WSJ", że Rosjanie mogli, dzięki wiedzy o standardowych technikach inwigilacji stosowanych przez Amerykanów, zmienić swoje metody łączności. Amerykanie nie wiedzą, jak Rosja zdołała "ukryć swoje plany wojskowe przed podsłuchami USA".
Inna możliwość - jak zauważa "WSJ" - jest taka, że prezydent Rosji Władimir Putin podjął decyzję o aneksji "w ostatniej chwili". Możliwe jest też, jak przypuszczają niektórzy przedstawiciele USA i Wielkiej Brytanii, że istniał już od dłuższego czasu plan aneksji Krymu, przygotowany do wdrożenia, tak że nie wymagał przed uruchomieniem go znaczniejszej wymiany informacji.
"Putin może sięgnąć po Krym"
Kiedy w lutym rosyjskie ministerstwo obrony poinformowało USA, że przy granicy z Ukrainą odbędą się duże manewry wojskowe, Amerykanie obawiali się, że pod pozorem ćwiczeń Rosja dokona ataku. Wielu analityków sądziło, że Putin użyje przeciwko Ukrainie sił uczestniczących w manewrach. "Przedstawiciele (USA) mówią teraz, że nie doceniali jakości sił rosyjskich na samym Krymie" - pisze "WSJ".
Dziennik relacjonuje, że "w miesiącach przed aneksją agencje wywiadowcze USA powiedziały decydentom w Białym Domu, iż Putin może sięgnąć po Krym". W konsekwencji, Waszyngton podjął działania dyplomatyczne, które nie dały jednak efektu.
W grudniu analitycy i dyplomaci ostrzegali, że w razie pogłębienia się kryzysu na Ukrainie Moskwa może podjąć jakieś kroki, by bronić swoich interesów na Krymie. Jednak satelity wychwyciły tylko "typowe ruchy wojsk" w bazach rosyjskich na półwyspie.
Teraz szefowie agencji wywiadowczych USA niepokoją się, że przywódcy Rosji, dzięki dalszej ochronie przepływu informacji przed Amerykanami będą w stanie "zamaskować swoje następne działania". Wywiad i armia USA nalegają, by w celu nadrobienia tej luki informacyjnej nasilić obserwację satelitarną i próby przechwytywania łączności z terenu Rosji, Ukrainy i krajów bałtyckich - pisze "Wall Street Journal".
XXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXX
Rosjanie zajęli bazę ukraińskiej piechoty morskiej w Teodozji
Wojska rosyjskie przypuściły szturm i zajęły w poniedziałek nad ranem bazę ukraińskiego batalionu piechoty morskiej w Teodozji na południowo-wschodnim Krymie. Odbywających tam służbę żołnierzy zatrzymano.
Rosjanie przed bazą ukraińskiego batalionu piechoty morskiej w Teodozji
/AFP
Do ataku doszło około godz. 4 czasu ukraińskiego (godz. 3 w Polsce). Ukraińskie media piszą o rannych, jednak nie podają ich liczby. Nie donoszą także o rodzaju obrażeń.
Dwie godziny po ataku przedstawiciel ministerstwa obrony Ukrainy na Krymie Władysław Selezniow napisał na swoim profilu na Facebooku: "Z jednostki wyjechały trzy Urale (ciężarówki). Są na nich żołnierze ukraińskiej piechoty morskiej. Mają związane ręce i nogi".
Przed godziną 8 czasu lokalnego (godz. 7 w Polsce) Selezniow poinformował, że Rosjanie zatrzymali od 60 do 80 Ukraińców. "Są oni przetrzymywani w teodozyjskim porcie. Rosjanie grożą im sprawami karnymi" - czytamy.
Według mediów ukraiński batalion w Teodozji zaatakowano z lądu z użyciem transporterów opancerzonych oraz z powietrza. Podczas akcji nad bazą ukraińskiej piechoty morskiej krążyły helikoptery Mi-24 i Mi-8. Z tych ostatnich wysadzono rosyjski desant. W trakcie szturmu słychać było wystrzały i eksplozje.
Ukraińska piechota morska z Teodozji od kilku dni prowadziła z Rosjanami negocjacje o opuszczeniu jednostki i wyjeździe z Krymu. Ukraińcy stawiali jednak warunek, że wezmą ze sobą cały sprzęt i amunicję. Strona rosyjska nie godziła się na takie rozwiązanie.
Od soboty Rosjanie przetrzymują trzech dowódców wojsk ukraińskich na Krymie. Jest to m.in. dowódca Sewastopolskiej Brygady Lotnictwa Taktycznego pułkownik Julij Mamczur, którego jednostka została tego dnia zajęta przez siły rosyjskie.
XXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXX
Krym ma już prąd
Na Krym wróciło zasilanie elektryczne - informuje ITAR-TASS. Wcześniej w kilku regionach nie było prądu. Dotyczyło to między innymi wielu dzielnic największego miasta półwyspu, Symferopola.
Tamtejszy
dostawca energii Krymenergo mówił o usterce linii
elektrycznej, podlegającej ukraińskiemu koncernowi
Ukrenergo.
Wicepremier
Republiki Krymu Rustam Temirgalijew oskarżył jednak ukraińskie
władze o szantaż. Twierdził, że Ukraina zredukowałą
o połowę ilość energii elektrycznej
dostarczanej na Krym.
REKLAMA
W
ubiegłym tygodniu władze w Kijowie ostrzegały, że "podejmą
odpowiednie działania natury technicznej" jako odpowiedź na
rosyjskie prowokacje wobec ukraińskich wojsk na Krymie. Większą
część krymskiego zapotrzebowania na energię pokrywa
strona ukraińska. Dostarcza ona także na półwysep wodę
i żywność.
XXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXX
Krym ma już prąd
Na Krym wróciło zasilanie elektryczne - informuje ITAR-TASS. Wcześniej w kilku regionach nie było prądu. Dotyczyło to między innymi wielu dzielnic największego miasta półwyspu, Symferopola.
Tamtejszy
dostawca energii Krymenergo mówił o usterce linii
elektrycznej, podlegającej ukraińskiemu koncernowi
Ukrenergo.
Wicepremier
Republiki Krymu Rustam Temirgalijew oskarżył jednak ukraińskie
władze o szantaż. Twierdził, że Ukraina zredukowałą
o połowę ilość energii elektrycznej
dostarczanej na Krym.
W
ubiegłym tygodniu władze w Kijowie ostrzegały, że "podejmą
odpowiednie działania natury technicznej" jako odpowiedź na
rosyjskie prowokacje wobec ukraińskich wojsk na Krymie. Większą
część krymskiego zapotrzebowania na energię pokrywa
strona ukraińska. Dostarcza ona także na półwysep wodę
i żywność.
XXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXX
Poniedziałek, 24 marca (10:10)
Kryzys ukraiński poważnie daje się we znaki gospodarce Rosji/©123RF/PICSEL
Zaostrzenie sankcji gospodarczych sprawi, że Rosja odwróci się od Europy w inną stronę - twierdzą przedstawiciele niemieckich kół gospodarczych.więcej »
Jak czytamy, kryzys ukraiński dokonuje spustoszenia w rosyjskiej gospodarce i na kontach tamtejszych oligarchów. Załamał siękursrubla, załamał się kurs rosyjskich akcji. Przedsiębiorcy doświadczają bolesnego odpływu kapitału. Wygląda na to, że światowa presja na Rosję już przynosi gospodarczeefekty, choć nie podjęto jeszcze decyzji o poważnych gospodarczych sankcjach.
Komentator gazety dodaje, że rosyjskiporządekpolityczny bazuje z jednej strony na nacjonalizmie, ale o wiele bardziej opiera się na kapitalizmie służącym dobru elit.
To pozwala mieć ostrożną nadzieję na to, że Moskwa w pewnym momencie ustąpi.
Polityka Kremla wpędza bowiem Rosję w kosztowną izolację.
Możliwość robienia interesów z zachodem jest bardzo cenna dla Putina i jego starych przyjaciół na czele koncernów - czytamy w "Die Welt".
XXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXX
Barack Obama na początku czerwca odwiedzi Polskę - wynika z nieoficjalnych informacji amerykańskiego korespondenta RMF FM Pawła Żuchowskiego. Weźmie udział w rocznicy wyborów z 1989 roku.
Barack Obama
/PAP/EPA
Z
nieoficjalnych informacji pochodzących z kręgu Białego Domu
wynika, że decyzja już zapadła, ale szczegóły zostaną ogłoszone
i ustalone w najbliższych tygodniach.
Bogusław
Winid, wiceminister spraw zagranicznych komentuje krótko: -
Dopiero po zakończeniu szczytu nuklearnego w Hadze będziemy
wiedzieli coś więcej o czerwcu.
Jak
ustalił korespondent RMF FM, przeważyła kwestia sytuacji na
Ukrainie. Mówi się, że amerykański prezydent mógłby z Warszawy
polecieć również do Kijowa i tam dać wyraźny sygnał Rosji,
że Stany Zjednoczone wspierają sojuszników.
Paweł
Żuchowski
Xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
USA wstrzymały licencje na eksport do Rosji niebezpiecznych produktów
Od prawie miesiąca ministerstwo handlu USA wstrzymuje wydawanie zezwoleń amerykańskim firmom na eksport do Rosji potencjalnie niebezpiecznych produktów. To kolejny, dotąd nie nagłaśniany, sposób ukarania Moskwy za aneksję Krymu.
Jako
pierwszy o tej formie sankcji doniósł już w środę "The
Cable" - blog "Foreign Policy". Poinformował, że od
1 marca 2014 roku Biuro ds. przemysłu i bezpieczeństwa (BIS)
w ministerstwie handlu zawiesiło wydawanie nowych licencji na
eksport do Rosji przedmiotów potencjalnie niebezpiecznych o tzw.
podwójnym zastosowaniu (jak lasery, strzelby czy materiały
wybuchowe). Ponieważ mogą być wykorzystane nie tylko do celów
cywilnych, ale także wojskowych, ich eksport wymaga wcześniejszej
aprobaty BIS.
W 2013 roku BIS zatwierdziło aż 1832
kontrakty na sprzedaż takich produktów do Rosji o łącznej
wartości 1,5 mld dolarów. Wstrzymanie wydawania nowych zezwoleń
naturalnie zaszkodzi interesom amerykańskich eksporterów. Do
kategorii produktów potencjalnie niebezpiecznych zalicza się także
konie, transportowane do Rosji drogą morską. Jak podał "The
Cable", w 2013 roku USA sprzedały do Rosji konie
o wartości 2 mln USD.
Reklama
Ponadto, jak doniósł blog "Foreign Policy", powołując się na anonimowego urzędnika Departamentu Stanu, USA zawiesiły aż do odwołania wydawanie zezwoleń na eksport do Rosji tzw. "artykułów i usług obronnych".
Zdaniem "The Cable" fakt, że administracja USA nie ogłosiła publicznie decyzji o zawieszeniu wydawania licencji, może wynikać z tego, że nie wiadomo, jak skuteczny będzie to środek. USA nie anulowały bowiem istniejących kontraktów, a jedynie odmawiają zgody na nowe. Ponadto Moskwa mogłaby kupić te potencjalnie niebezpieczne produkty od firm w innych krajach. Jak dotąd rząd odmówił złożenia wyjaśnień.
W odpowiedzi na wojskową interwencję Rosji na Krymie oraz nielegalną zdaniem wspólnoty międzynarodowej aneksję półwyspu, USA nałożyły już sankcje w postaci zamrożenia aktywów i/lub zakazu wizowego wobec ok. 30 Rosjan, w tym wysokiej rangi urzędników i osób z najbliższego kręgu prezydenta Władimira Putina, a także kilku oligarchów, którzy dorobili się przy nim ogromnych majątków. Sankcjami objęty został też Bank Rossija z Petersburga, obsługujący wielu ludzi ze szczytów rosyjskiej władzy.
Ponadto prezydent Barack Obama zagroził sankcjami wobec kluczowych sektorów gospodarki Rosji (finansowego, energetycznego, obrony, metalowego i górnictwa oraz inżynieryjnego), jeśli Kreml będzie eskalować sytuację na Ukrainie, np. wysyłając swe wojska do wschodnich i południowych regionów kraju. W tym celu prezydent Obama podpisał specjalny dekret, który umożliwi ministrowi skarbu USA nałożenie sankcji na sektory rosyjskiej gospodarki i działające w nich firmy w każdej chwili, bez zgody Kongresu.
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Były szef MON: Rosja może zaatakować w najbliższych dniach
Najbliższe dwa dni mogą być najtrudniejsze w historii niepodległej Ukrainy - oświadczył były minister obrony i były sekretarz Rady Bezpieczeństwa Jewhen Marczuk. W jego opinii Rosja może rozpocząć kolejną fazę agresji wobec jego kraju.
Były szef MON: Rosja może zaatakować w najbliższych dniach
/AFP
- Dla ekspertów, którzy nie wchodzą dziś do struktur rządowych, lecz dobrze orientują się w dziedzinie obrony i bezpieczeństwa, jasne jest, że w najbliższych dwóch dniach Ukraina będzie przeżywała najbardziej krytyczne chwile w swojej historii - powiedział na konferencji prasowej.
Marczuk, którego wypowiedzi cytuje agencja UNIAN, wyjaśnił, że specjaliści są w stanie rozpoznać przygotowania do dużych operacji wojskowych. Zwrócił uwagę na koncentrację cywilnych "turystów" w Doniecku na wschodzie kraju, którzy przejawiają dużą "aktywność organizacyjną".
- Wszystko wskazuje na to, że na początku nie musi dojść do ataku regularnych wojsk rosyjskich na terytorium Ukrainy, lecz zostanie to zainicjowane tak, jak na Krymie. Mogą tego dokonać zorganizowani ludzie, którzy nie będą nosili mundurów, ale duża część z nich będzie miała broń automatyczną - podkreślił były minister obrony.
Reklama
W czwartek korespondentka CNN w Pentagonie Barbara Starr napisała w swym blogu, powołując się na raport służb wywiadowczych USA, że atak Rosji na wschodnią Ukrainę wydaje się obecnie bardziej prawdopodobny niż jeszcze kilka dni temu.
Starr cytuje dwóch pragnących zachować anonimowość przedstawicieli wywiadu. Twierdzą oni, że nie ma pewnych informacji, jednak w ciągu ostatnich trzech, czterech dni pojawiły się "niepokojące sygnały" mogące świadczyć o przygotowaniach Rosji do dalszej agresji na Ukrainę.
Koncentracja wojsk rosyjskich przypomina sytuację przed wcześniejszymi inwazjami na Czeczenię i Gruzję zarówno pod względem liczby jednostek, jak i ich możliwości.
Zdaniem służb wywiadowczych USA Rosja może zdecydować się wkroczyć na wschodnią Ukrainę w celu utworzenia połączenia lądowego z zajętym już wcześniej Półwyspem Krymskim. Uważa się, że w takim wypadku rosyjskie wojska skierują się na trzy duże miasta ukraińskie: Charków, Ługańsk i Donieck. Obecnie wojska rosyjskie skoncentrowane są w Rostowie nad Donem, Kursku i Biełgorodzie oraz wokół tych miast na południowym zachodzie Rosji.
Amerykański wywiad ocenia, że liczebność sił zgromadzonych przez Rosję przy granicy z Ukrainą - ponad 30 tys. żołnierzy - znacznie przekracza liczebność wojsk potrzebnych do przeprowadzenia ćwiczeń, którymi Kreml tłumaczył ruchy swoich oddziałów. Nie ma też żadnych oznak świadczących o tym, że siły te zostaną wkrótce wycofane w głąb kraju.
Z Kijowa Jarosław Junko
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Kongres USA przyjął ustawę o pomocy dla Ukrainy i sankcjach dla Rosji
Po tygodniach sporów obie izby Kongresu USA porozumiały się i przyjęły ustawę o udzieleniu pomocy Ukrainie w postaci gwarancji kredytowych na sumę 1 mld dolarów oraz nałożeniu sankcji na Rosję, by ukarać ją za aneksję ukraińskiego Krymu.
Kongres zgodził się z polityką administracji Baracka Obamy ws. nakładania sankcji na Rosjan i Ukraińców odpowiedzialnych za łamanie praw człowieka, interwencję wojskową na Krymie i podważanie suwerenności terytorialnej Ukrainy
/AFP
Zarówno
w Senacie, jak i Izbie Reprezentantów za odpowiednią
legislacją głosowała w czwartek ogromna większość
deputowanych. Umożliwiła to wcześniejsza decyzja Demokratów, by
usunąć z ustawy zapisy o zgodzie Kongresu na reformę
Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW) z 2010 roku, na co
nie chcieli zgodzić się Republikanie.
Legislacja, która
wymaga już tylko podpisu prezydenta USA, obejmuje pakiet dwustronnej
pomocy USA dla Ukrainy w postaci gwarancji kredytowych na sumę
1 mld dolarów oraz 100 mln na współpracę wojskową USA z Ukrainą
i innymi krajami Europy Wschodniej i Środkowej. Ponadto
ustawa senacka przewiduje dodatkowe 50 mln dolarów na proces
demokratyzacji Ukrainy.
Reklama
Jak tłumaczył przewodniczący senackiej komisji spraw zagranicznych Robert Menendez, środki mają pomóc ustabilizować ukraińską gospodarkę oraz wesprzeć programy walki z korupcją czy wzmacniania społeczeństwa obywatelskiego.
Amerykańscy parlamentarzyści zgodzili się też z polityką administracji Baracka Obamy ws. nakładania sankcji na Rosjan i Ukraińców odpowiedzialnych za łamanie praw człowieka, interwencję wojskową na Krymie i podważanie suwerenności terytorialnej Ukrainy. Ponadto w myśl ustawy administracja USA mogłaby nakładać sankcje wizowe oraz zamrażać aktywa najbardziej skorumpowanych Rosjan bez bezpośredniego związku z Ukrainą. Poprawkę w tej sprawie przyjęto z inicjatywy republikańskiego senatora Johna McCaina.
Biały Dom nalegał początkowo, by ustawa obejmowała też zgodę Kongresu na reformę MFW, która zakłada m.in. podwojenie kapitału Funduszu oraz zmianę organizacji instytucji, by większe wpływy miały w MFW rosnące gospodarki, takie jak Chiny, Brazylia czy Indie. USA są jedynym dużym krajem, który wciąż nie przyjął uzgodnionej już cztery lata temu reformy. Szacowany koszt reformy dla USA to 315 mln dolarów w 2014 roku, co - jak ocenił Menendez - jest stosunkowo niewielką sumą, zważywszy że budżet USA wynosi 3 bln USD.
Ta propozycja natrafiła jednak na opór Republikanów, którzy argumentowali, że obecne środki MFW są wystarczające, by Fundusz mógł realizować swą misję. By nie blokować dłużej całej ustawy, w tym pilnie potrzebnej Ukrainie pomocy finansowej, Demokraci i Biały Dom ostatecznie zrezygnowali z żądań reformy MFW.
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Parubij: Rosja zgromadziła 100 tys. żołnierzy przy granicy z Ukrainą
Rosja zgromadziła około 100 tys. żołnierzy wzdłuż swojej granicy z Ukrainą - oświadczył dziś sekretarz ukraińskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony (RBNiO) Andrij Parubij. To o wiele więcej, niż wynika z szacunków amerykańskiego wywiadu.
Andrij Parubij - sekretarz ukraińskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony (RBNiO).
/AFP
-
Prawie 100 tys. żołnierzy stacjonuje na granicy ukraińskiej. Od
kilku tygodni są gotowi do uderzenia - powiedział Parubij w Kijowie
podczas wideokonferencji z ośrodkiem analitycznym Atlantic
Council, który ma siedzibę w Waszyngtonie.
Amerykański
wywiad ocenia na 30 tys. żołnierzy liczebność sił zgromadzonych
przez Rosję przy granicy z Ukrainą.
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Tymoszenko pokazała willę działaczom z Majdanu
Była premier Ukrainy Julia Tymoszenko zaprosiła działaczy do swojej willi, która znajduje się w Koncha-Zaspa, elitarnej dzielnicy w płd-wsch. okolicy Kijowa. Wizyta odbywała się w ramach ich działalności w organizacji "Bez ogrodzenia".
Julia Tymoszenko
/AFP
O luksusowej posiadłości byłej premier zrobiło się głośno po publikacji dziennika "Komsomolskaja Prawda", opisującego dobytki przedstawicieli polityki ukraińskiej. Tymoszenko była wymieniana jako posiadaczka kilku luksusowych rezydencji.
Jak relacjonowali działacze, wizyta trwała ok. pół godziny. Wyliczali, że była premier mieszka w dwupiętrowej willi o powierzchni 450 m kw. i ma do dyspozycji ponad dziesięć pokoi.
Dominuje w nich styl - jak określili - "cesarski", ściany są pełne obrazów i gobelinów, a okna przyozdabiają drogie aksamitne zasłony.
Tymoszenko zabroniła gościom wejść do części pomieszczeń.
Jak relacjonowali po opuszczeniu willi działacze, wnętrze willi jest "drogie i gustowne".
O wizycie poinformowała Espreso.tv.
Tymoszenko pokazała willę działaczom z Majdanu/ Screen z espreso.tv
/
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Premier Mołdawii: Mam nadzieję, że Rosja nie posunie się do interwencji
Mam nadzieję, że nigdy nie dojdzie do rosyjskiej interwencji w Mołdawii, że uda nam się uniknąć nowej zimnej wojny, bo takie kraje jak Mołdawia leżą dokładnie pomiędzy Zachodem a Wschodem i ucierpią - mówi w rozmowie z PAP premier Mołdawii Iurie Leanca.
Premier Mołdawii Iurie Leanca
/AFP
Andrzej Gajcy, PAP: Gdy patrzy Pan na wydarzenia na Krymie i na Ukrainie, czy obawia się Pan aneksji przez Rosję Naddniestrza i republiki Gagauzji?
Iurie Leanca: Jesteśmy oczywiście bardzo zaniepokojeni tym, co się wydarzyło na Ukrainie, przede wszystkim dlatego, że było to naruszeniem pierwszej, podstawowej zasady prawa międzynarodowego dotyczącej integralności terytorialnej kraju - to oczywiście jest źródłem niepokoju, bo w całym regionie od pewnego czasu narasta uczucie niepewności. Niepokoi nas również to, że na skutek referendum Ukraina straciła być może część swego kraju. Wydarzenia ukraińskie także dlatego nas martwią, że my również mamy własny ruch separatystyczny w tzw. regionie Naddniestrza. Wiemy więc, jak dotkliwe są takie sztuczne podziały kraju, jakie tworzą problemy komunikacyjne dla ludności i jakie problemy dla gospodarki i systemu politycznego.
Reklama
Rozwój sytuacji niepokoi nas również dlatego, że wpływa ona na gospodarkę, obroty handlowe, a Ukraina i Rosja są dla nas ważnymi partnerami, i może to spowodować zakłócenia na rynku, jeśli więc zebrać te wszystkie przyczyny, to łatwo zrozumieć dlaczego jesteśmy tak zaniepokojeni. Ponadto europejska architektura polityczna, która budowana była długo i z trudem, została teraz silnie zachwiana. Dlatego też musimy usiąść razem do stołu i zastanowić się, jak rozwiązać te problemy; jak sprawić, by nasz region był stabilny i przewidywalny - to jest teraz nasza agenda, tym musi się teraz zająć nasz rząd, ale jestem pewien, że również każdy rząd w Europie.
Jak bardzo Rosja może zagrozić podpisaniu w czerwcu umowy stowarzyszeniowej UE z Mołdawią? Czy spodziewa się Pan jeszcze większych nacisków ze strony Kremla w postaci m.in. sankcji gospodarczych?
- Gdy objęliśmy rządy - 25 września 2009 roku - od tego właśnie dnia, gdy określiliśmy nasz najważniejszy cel polityki zagranicznej i krajowej - by Mołdawia weszła do UE - od tamtego czasu staramy się nad tym pracować. To bardzo jasny cel - przybliżyć Mołdawię do UE. Chcę też powiedzieć, że nigdy nie czyniliśmy sekretu z tego, co jest naszym zamiarem, naszym prawdziwym pragnieniem, ani w Brukseli, ani w Moskwie. Toteż plan podpisania umowy stowarzyszeniowej z Unią nie powinien być dla nikogo zaskoczeniem. Nasi partnerzy w Rosji mówili nam wcześniej, że nie mają nic przeciw integracji z Europą, że nie postrzegają tego jako zagrożenia dla swego bezpieczeństwa. Mam nadzieję, że nadal tak będzie i sądzę, że tak właśnie powinno to być postrzegane. Chcę więc podkreślić, że rząd Mołdawii jest bardzo zdeterminowany, by podpisać umowę stowarzyszeniową, wyciągnąć wszelkie korzyści, jakie wynikają z przynależności do strefy wolnego handlu, przygotować na to naszą gospodarkę, wypełnić zobowiązania wynikające z takiej umowy, zreformować mołdawskie instytucje polityczne, aby zdawały rachunek ze swej działalności przed obywatelami, walczyć z korupcją, zreformować wymiar sprawiedliwości.
A jeśli chodzi o problemy gospodarcze (w kontaktach z Rosją), to niestety już je mamy, od września mołdawskie wina nie są wpuszczane na rosyjski rynek. Uważamy, że ta decyzja nie jest fair i nie istnieją żadne powody techniczne, które by ją uzasadniały. Z tego co wiem polscy konsumenci są zadowoleni z jakości mołdawskich win. Chcemy odzyskać dostęp do rosyjskiego rynku, ale równocześnie poszukujemy innych rynków zbytu. Nasze wina są bardzo dobre pod względem jakości jak i atrakcyjne cenowo; tak więc chcemy zachować dobre stosunki z Rosją, również w sferze handlu (...), ale ostatecznie będzie to decyzja Rosjan. Jesteśmy zainteresowani współpracą z Federacją Rosyjską, nie chcemy antagonizować Rosji, naszych rosyjskich przyjaciół i partnerów, nie będziemy w tej kwestii stwarzać trudności, ale to ostatecznie ich decyzja - uszanujemy ją i będziemy dbać o nasze interesy.
Na
jakie wsparcie liczy Mołdawia ze strony Unii Europejskiej i Stanów
Zjednoczonych?
-
W ostatnich pięciu latach otrzymaliśmy bardzo znaczące
wsparcie, np. polityczne poparcie dla modernizacji Mołdawii, reform
politycznych w naszym kraju, tak aby system polityczny
i gospodarka zyskała takie same fundamenty jak w Polsce,
gdzie system polityczny i ekonomiczny okazał się bardzo
skuteczny i sprawny - jak w innych krajach UE. Bardzo sobie
cenimy pomoc finansową i know how przekazywane Mołdawii, ale
chcę też wspomnieć, że to czego teraz potrzebujemy to trochę
więcej pieniędzy - jak każdy rząd potrzebujemy pieniędzy - ale
również tego, by z kategorii tzw. "sąsiedztwa" UE
przejść do kategorii krajów, które mają klarowną perspektywę
wejścia do Unii - i to jest nasz najważniejszy cel. W tej
kwestii bardzo doceniamy stanowisko polskiego rządu.
Jak Polska może wspomóc dążenia Mołdawii do członkostwa w UE i w NATO?
- My nie staramy się wejść do NATO, bo neutralność Mołdawii jest zapisana w naszej konstytucji, a także (ważna) ze względów geopolitycznych, ale chcemy zbliżenia z NATO. Jeśli zaś chodzi o UE, to chcę podkreślić, że Polska zrobiła w ostatnich latach wspaniałą robotę i to na wielu płaszczyznach - przede wszystkim lobbując na rzecz Mołdawii w Brukseli, tłumacząc i kształtując stanowisko Unii w odniesieniu do regionu i samej Mołdawii. Polska pracowała znakomicie z obydwiema stronami, by pomóc w przekazywaniu nam stosownego know how. Odbyliśmy z polską tzw. komisją ds. integracji europejskiej co najmniej trzy ważne spotkania na temat tego, jak doprowadzić do ruchu bezwizowego (z UE), i właśnie spodziewany się, że zostanie to załatwione; na temat różnych sposobów spełniania naszych zobowiązań wymaganych przez UE i wiem to od wielu ministrów, że otrzymaliśmy fenomenalne wsparcie od Polaków.
Ale Polska robi też coś wspaniałego poprzez swoją agencję ds. rozwoju; w wielu wioskach widziałem już projekty realizowane dzięki polskim funduszom pomocowym i zrobiło to na mnie kolosalne wrażenie. A teraz z naszymi polskimi przyjaciółmi pracujemy nad (projektem) rozwoju terenów wiejskich, nie tylko w oparciu o polskie fundusze, ale również inne, które zorganizują dla nas Polacy od różnych donatorów. I wiem od naszych przedsiębiorców i naszych rolników, że to jest właśnie to czego potrzebują, bo dzięki takim projektom mogą tworzyć miejsca pracy, zwłaszcza w obszarach rolniczych i rozkręcać produkcję, a dzięki temu rozwijają się całe regiony. Jeszcze jedna kwestia, którą omawiałem z premierem (Donaldem) Tuskiem, który jest moim dobrym przyjacielem, a także przyjacielem Mołdawii i którego pomoc głęboko doceniam - to zorganizowanie dla nas w Polsce mechanizmu pożyczkowego, który da nam dostęp do niskooprocentowanych kredytów. Polska zrobiła dla nas wspaniałą robotę i cieszę się na myśl o dalszej naszej współpracy z Polską i polskim rządem.
Na ile możliwa jest Pana zdaniem interwencja Rosji we wschodniej Ukrainie, a potem w Mołdawii i byłych republikach radzieckich?
- Mam nadzieję, że nigdy do tego nie dojdzie, że to co wydarzyło się na Krymie nie powtórzy się w innym miejscu, ani na Ukrainie, ani w Mołdawii; mam nadzieję, że wygra rozsądek, mam nadzieję, że uda nam się uniknąć powtórki z zimnej wojny, bo takie kraje jak Mołdawia leżą dokładnie pomiędzy krajami Zachodu i Wschodu. Dlatego to, czego my potrzebujemy to dobre relacje między Rosją a Zachodem i Ukrainą a Zachodem - w przeciwnym przypadku źle to wszystko wpłynie na interesy naszego kraju. Oczywiście nie mogę przewidzieć co się stanie, ale wiem, że w niczyim interesie nie leży taki rozwój sytuacji.
-----
Republika Mołdawii: Liczy ok. 4 mln mieszkańców. Zanim została zagarnięta przez ZSRR, należała do Rumunii. Republika Mołdawii walczy na własnym podwórku z tendencjami separatystycznymi, przede wszystkim w regionach Transnistrii (Naddniestrze) i Gagauzji.
Transnistria - leży na wschodzie kraju, na granicy z Ukrainą i liczy ok. 200 tysięcy mieszkańców (Mołdawian, Ukraińców i Rosjan). W 1990, rok przed rozpadem ZSRR, odłączyła się od Republiki Mołdawii i ogłosiła niepodległość, ponieważ krążyły słuchy, że Mołdawia mogłaby się połączyć z Rumunią. Rosja subwencjonuje mieszkańcom Transnistrii emerytury i stacjonuje wojsko w tym regionie. W kontrowersyjnym referendum, jakie odbyło się w 2006 roku, 97 procent ludności opowiedziało się za przyłączeniem do Federacji Rosyjskiej.
Gagauzja jest kolejnym regionem autonomicznym w Republice Mołdawii, który znajduje się pod wpływami Rosji. Żyje tam ok. 155 tys. mieszkańców. Większość należy do grupy etnicznej Gagauzów. W referendum, przeprowadzonym na początku 2014 roku, chodziło o ściślejsze związki z Rosją i przystąpienie do Unii Eurazjatyckiej Putina. Prawie 99 procent głosujących opowiedziało się przeciwko umowie stowarzyszeniowej z UE.
W trakcie kryzysu na Krymie wiceszef rosyjskiego rządu Dmitrij Rogozin zapowiedział, że Rosja będzie wspierać Naddniestrze.
Unia Europejska, bojąc się, że Mołdawia może podzielić los Ukrainy, stara się przyspieszyć podpisanie umowy stowarzyszeniowej z republiką.
- Musimy ubiec Putina; prezydent Rosji musi wiedzieć, że nie może postąpić z Mołdawią tak jak z Krymem - mówił niedawno kandydat europejskich chadeków na szefa Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker. Dodał, że UE powinna ustabilizować Mołdawię i szybko doprowadzić do jej zbliżenia z Europą. - W przeciwnym razie Mołdawia może stać się kolejną ofiarą rosyjskiej agresji - ostrzegł.
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Premier Mołdawii: Mam nadzieję, że Rosja nie posunie się do interwencji
Mam nadzieję, że nigdy nie dojdzie do rosyjskiej interwencji w Mołdawii, że uda nam się uniknąć nowej zimnej wojny, bo takie kraje jak Mołdawia leżą dokładnie pomiędzy Zachodem a Wschodem i ucierpią - mówi w rozmowie z PAP premier Mołdawii Iurie Leanca.
Premier Mołdawii Iurie Leanca
/AFP
Andrzej Gajcy, PAP: Gdy patrzy Pan na wydarzenia na Krymie i na Ukrainie, czy obawia się Pan aneksji przez Rosję Naddniestrza i republiki Gagauzji?
Iurie Leanca: Jesteśmy oczywiście bardzo zaniepokojeni tym, co się wydarzyło na Ukrainie, przede wszystkim dlatego, że było to naruszeniem pierwszej, podstawowej zasady prawa międzynarodowego dotyczącej integralności terytorialnej kraju - to oczywiście jest źródłem niepokoju, bo w całym regionie od pewnego czasu narasta uczucie niepewności. Niepokoi nas również to, że na skutek referendum Ukraina straciła być może część swego kraju. Wydarzenia ukraińskie także dlatego nas martwią, że my również mamy własny ruch separatystyczny w tzw. regionie Naddniestrza. Wiemy więc, jak dotkliwe są takie sztuczne podziały kraju, jakie tworzą problemy komunikacyjne dla ludności i jakie problemy dla gospodarki i systemu politycznego.
Reklama
Rozwój sytuacji niepokoi nas również dlatego, że wpływa ona na gospodarkę, obroty handlowe, a Ukraina i Rosja są dla nas ważnymi partnerami, i może to spowodować zakłócenia na rynku, jeśli więc zebrać te wszystkie przyczyny, to łatwo zrozumieć dlaczego jesteśmy tak zaniepokojeni. Ponadto europejska architektura polityczna, która budowana była długo i z trudem, została teraz silnie zachwiana. Dlatego też musimy usiąść razem do stołu i zastanowić się, jak rozwiązać te problemy; jak sprawić, by nasz region był stabilny i przewidywalny - to jest teraz nasza agenda, tym musi się teraz zająć nasz rząd, ale jestem pewien, że również każdy rząd w Europie.
Jak bardzo Rosja może zagrozić podpisaniu w czerwcu umowy stowarzyszeniowej UE z Mołdawią? Czy spodziewa się Pan jeszcze większych nacisków ze strony Kremla w postaci m.in. sankcji gospodarczych?
- Gdy objęliśmy rządy - 25 września 2009 roku - od tego właśnie dnia, gdy określiliśmy nasz najważniejszy cel polityki zagranicznej i krajowej - by Mołdawia weszła do UE - od tamtego czasu staramy się nad tym pracować. To bardzo jasny cel - przybliżyć Mołdawię do UE. Chcę też powiedzieć, że nigdy nie czyniliśmy sekretu z tego, co jest naszym zamiarem, naszym prawdziwym pragnieniem, ani w Brukseli, ani w Moskwie. Toteż plan podpisania umowy stowarzyszeniowej z Unią nie powinien być dla nikogo zaskoczeniem. Nasi partnerzy w Rosji mówili nam wcześniej, że nie mają nic przeciw integracji z Europą, że nie postrzegają tego jako zagrożenia dla swego bezpieczeństwa. Mam nadzieję, że nadal tak będzie i sądzę, że tak właśnie powinno to być postrzegane. Chcę więc podkreślić, że rząd Mołdawii jest bardzo zdeterminowany, by podpisać umowę stowarzyszeniową, wyciągnąć wszelkie korzyści, jakie wynikają z przynależności do strefy wolnego handlu, przygotować na to naszą gospodarkę, wypełnić zobowiązania wynikające z takiej umowy, zreformować mołdawskie instytucje polityczne, aby zdawały rachunek ze swej działalności przed obywatelami, walczyć z korupcją, zreformować wymiar sprawiedliwości.
A jeśli chodzi o problemy gospodarcze (w kontaktach z Rosją), to niestety już je mamy, od września mołdawskie wina nie są wpuszczane na rosyjski rynek. Uważamy, że ta decyzja nie jest fair i nie istnieją żadne powody techniczne, które by ją uzasadniały. Z tego co wiem polscy konsumenci są zadowoleni z jakości mołdawskich win. Chcemy odzyskać dostęp do rosyjskiego rynku, ale równocześnie poszukujemy innych rynków zbytu. Nasze wina są bardzo dobre pod względem jakości jak i atrakcyjne cenowo; tak więc chcemy zachować dobre stosunki z Rosją, również w sferze handlu (...), ale ostatecznie będzie to decyzja Rosjan. Jesteśmy zainteresowani współpracą z Federacją Rosyjską, nie chcemy antagonizować Rosji, naszych rosyjskich przyjaciół i partnerów, nie będziemy w tej kwestii stwarzać trudności, ale to ostatecznie ich decyzja - uszanujemy ją i będziemy dbać o nasze interesy.
Na
jakie wsparcie liczy Mołdawia ze strony Unii Europejskiej i Stanów
Zjednoczonych?
-
W ostatnich pięciu latach otrzymaliśmy bardzo znaczące
wsparcie, np. polityczne poparcie dla modernizacji Mołdawii, reform
politycznych w naszym kraju, tak aby system polityczny
i gospodarka zyskała takie same fundamenty jak w Polsce,
gdzie system polityczny i ekonomiczny okazał się bardzo
skuteczny i sprawny - jak w innych krajach UE. Bardzo sobie
cenimy pomoc finansową i know how przekazywane Mołdawii, ale
chcę też wspomnieć, że to czego teraz potrzebujemy to trochę
więcej pieniędzy - jak każdy rząd potrzebujemy pieniędzy - ale
również tego, by z kategorii tzw. "sąsiedztwa" UE
przejść do kategorii krajów, które mają klarowną perspektywę
wejścia do Unii - i to jest nasz najważniejszy cel. W tej
kwestii bardzo doceniamy stanowisko polskiego rządu.
Jak Polska może wspomóc dążenia Mołdawii do członkostwa w UE i w NATO?
- My nie staramy się wejść do NATO, bo neutralność Mołdawii jest zapisana w naszej konstytucji, a także (ważna) ze względów geopolitycznych, ale chcemy zbliżenia z NATO. Jeśli zaś chodzi o UE, to chcę podkreślić, że Polska zrobiła w ostatnich latach wspaniałą robotę i to na wielu płaszczyznach - przede wszystkim lobbując na rzecz Mołdawii w Brukseli, tłumacząc i kształtując stanowisko Unii w odniesieniu do regionu i samej Mołdawii. Polska pracowała znakomicie z obydwiema stronami, by pomóc w przekazywaniu nam stosownego know how. Odbyliśmy z polską tzw. komisją ds. integracji europejskiej co najmniej trzy ważne spotkania na temat tego, jak doprowadzić do ruchu bezwizowego (z UE), i właśnie spodziewany się, że zostanie to załatwione; na temat różnych sposobów spełniania naszych zobowiązań wymaganych przez UE i wiem to od wielu ministrów, że otrzymaliśmy fenomenalne wsparcie od Polaków.
Ale Polska robi też coś wspaniałego poprzez swoją agencję ds. rozwoju; w wielu wioskach widziałem już projekty realizowane dzięki polskim funduszom pomocowym i zrobiło to na mnie kolosalne wrażenie. A teraz z naszymi polskimi przyjaciółmi pracujemy nad (projektem) rozwoju terenów wiejskich, nie tylko w oparciu o polskie fundusze, ale również inne, które zorganizują dla nas Polacy od różnych donatorów. I wiem od naszych przedsiębiorców i naszych rolników, że to jest właśnie to czego potrzebują, bo dzięki takim projektom mogą tworzyć miejsca pracy, zwłaszcza w obszarach rolniczych i rozkręcać produkcję, a dzięki temu rozwijają się całe regiony. Jeszcze jedna kwestia, którą omawiałem z premierem (Donaldem) Tuskiem, który jest moim dobrym przyjacielem, a także przyjacielem Mołdawii i którego pomoc głęboko doceniam - to zorganizowanie dla nas w Polsce mechanizmu pożyczkowego, który da nam dostęp do niskooprocentowanych kredytów. Polska zrobiła dla nas wspaniałą robotę i cieszę się na myśl o dalszej naszej współpracy z Polską i polskim rządem.
Na ile możliwa jest Pana zdaniem interwencja Rosji we wschodniej Ukrainie, a potem w Mołdawii i byłych republikach radzieckich?
- Mam nadzieję, że nigdy do tego nie dojdzie, że to co wydarzyło się na Krymie nie powtórzy się w innym miejscu, ani na Ukrainie, ani w Mołdawii; mam nadzieję, że wygra rozsądek, mam nadzieję, że uda nam się uniknąć powtórki z zimnej wojny, bo takie kraje jak Mołdawia leżą dokładnie pomiędzy krajami Zachodu i Wschodu. Dlatego to, czego my potrzebujemy to dobre relacje między Rosją a Zachodem i Ukrainą a Zachodem - w przeciwnym przypadku źle to wszystko wpłynie na interesy naszego kraju. Oczywiście nie mogę przewidzieć co się stanie, ale wiem, że w niczyim interesie nie leży taki rozwój sytuacji.
-----
Republika Mołdawii: Liczy ok. 4 mln mieszkańców. Zanim została zagarnięta przez ZSRR, należała do Rumunii. Republika Mołdawii walczy na własnym podwórku z tendencjami separatystycznymi, przede wszystkim w regionach Transnistrii (Naddniestrze) i Gagauzji.
Transnistria - leży na wschodzie kraju, na granicy z Ukrainą i liczy ok. 200 tysięcy mieszkańców (Mołdawian, Ukraińców i Rosjan). W 1990, rok przed rozpadem ZSRR, odłączyła się od Republiki Mołdawii i ogłosiła niepodległość, ponieważ krążyły słuchy, że Mołdawia mogłaby się połączyć z Rumunią. Rosja subwencjonuje mieszkańcom Transnistrii emerytury i stacjonuje wojsko w tym regionie. W kontrowersyjnym referendum, jakie odbyło się w 2006 roku, 97 procent ludności opowiedziało się za przyłączeniem do Federacji Rosyjskiej.
Gagauzja jest kolejnym regionem autonomicznym w Republice Mołdawii, który znajduje się pod wpływami Rosji. Żyje tam ok. 155 tys. mieszkańców. Większość należy do grupy etnicznej Gagauzów. W referendum, przeprowadzonym na początku 2014 roku, chodziło o ściślejsze związki z Rosją i przystąpienie do Unii Eurazjatyckiej Putina. Prawie 99 procent głosujących opowiedziało się przeciwko umowie stowarzyszeniowej z UE.
W trakcie kryzysu na Krymie wiceszef rosyjskiego rządu Dmitrij Rogozin zapowiedział, że Rosja będzie wspierać Naddniestrze.
Unia Europejska, bojąc się, że Mołdawia może podzielić los Ukrainy, stara się przyspieszyć podpisanie umowy stowarzyszeniowej z republiką.
- Musimy ubiec Putina; prezydent Rosji musi wiedzieć, że nie może postąpić z Mołdawią tak jak z Krymem - mówił niedawno kandydat europejskich chadeków na szefa Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker. Dodał, że UE powinna ustabilizować Mołdawię i szybko doprowadzić do jej zbliżenia z Europą. - W przeciwnym razie Mołdawia może stać się kolejną ofiarą rosyjskiej agresji - ostrzegł.
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Ukraińskie Ministerstwo Obrony: Nasze wojska wciąż są na Krymie
Ministerstwo Obrony Ukrainy oświadczyło, że wbrew doniesieniom z Moskwy ukraińskie siły zbrojne wciąż znajdują się na okupowanym przez Rosję Krymie. Resort w Kijowie podkreślił, że rozmowy o wyprowadzeniu wojsk z półwyspu jeszcze się nie zakończyły.
Na Krymie znajdowały się 193 jednostki sił zbrojnych Ukrainy.
/AFP
-
Negocjacje na temat wyjścia wojskowych, sprzętu
i okrętów Sił Zbrojnych Ukrainy wciąż trwają, ostatecznych
ustaleń jeszcze nie ma - poinformowało biuro
prasowe resortu obrony.
W piątek minister obrony Rosji
Siergiej Szojgu twierdził, że ukraińscy wojskowi lojalni wobec
władz w Kijowie opuścili Półwysep Krymski, a wszystkie
tamtejsze bazy wojskowe są pod kontrolą Rosji.
Na Krymie znajdowały się 193 jednostki sił zbrojnych Ukrainy i służyło w nich 18,8 tys. żołnierzy.
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Tymoszenko? Nie, dziękujemy
W końcu maja Ukraińcy wybiorą nowego prezydenta. Chce nim zostać także Julia Tymoszenko. Jej gwiazda jednak zbladła.
Julia Tymoszenko
/Deutsche Welle
Koniec lutego w Kijowie. Grupa mężczyzn zatrzymuje czarnego mercedesa klasy S. Otwiera się prawa tylna szyba: w aucie siedzi Julia Tymoszenko.
Po 2,5 roku więzienia była premier Ukrainy i wieloletnia liderka opozycji cieszy się pierwszymi godzinami wolności. - Nie zapomni pani, kto zrobił tę rewolucję? - pyta mężczyzna z odrobiną groźby w głosie. - Nie zapomnę, to dla mnie najważniejsze - odpowiada szybko Tymoszenko. Sprawia wrażenie zaskoczonej.
Mężczyźni, którzy zatrzymali konwój wiozący Julię Tymoszenko i jej partyjnego przyjaciela Arsenija Jaceniuka, obecnego premiera Ukrainy, należą do aktywistów Majdanu. Zatrzymali samochód, bo nie podobał im się „władczy sposób”, w jaki jechali politycy, tłumaczy jeden z mężczyzn.
Dawne zarzuty korupcji
Scena ta symbolicznie oddaje mieszanie uczucia, jakie żywią dziś Ukraińcy wobec tak popularnej swego czasu polityk. Zamiar wystartowania w wyborach prezydenckich 25 maja br. ogłosiła już w swoim pierwszym po wypuszczeniu z więzienia wystąpieniu na Majdanie. Zgromadzona publiczność przyjęła ją z umiarkowanym entuzjazmem.
W czwartek Tymoszenko potwierdziła swój zamiar. - Zamierzam kandydować na stanowisko prezydenta Ukrainy - powiedziała w Kijowie na spotkaniu z dziennikarzami. W sobotę, 29 marca będzie się ubiegała o poparcie swej kandydatury podczas zjazdu swojej partii Batkiwszczyny.
Julia Tymoszenko jest na Ukrainie kontrowersyjną postacią. "Julia, wystarczy", dobitnie podsumowuje na swoim blogu Siergiej Leszczenko, znany dziennikarz "Ukraińskiej Prawdy". Nie Tymoszenko powinna dziś stanąć na czele Ukrainy. Nową głową państwa powinien być ktoś, na kim nie ciąży podejrzenie o korupcję, stwierdza Leszczenko nawiązując do czasu, kiedy liderka Batkiwszczyny kierowała w latach 90-tych prowadzącymi miliardowe interesy Zjednoczonymi Systemami Energetycznymi Ukrainy. - Majdan zrodził tysiące przywódców, którzy nie będą rządzili gorzej niż Tymoszenko - pisze Siergiej Leszczenko. To oni odnieśli zwycięstwo.
Prawa ręka Tymoszenko
Zdanie takie słychać coraz częściej. "Droga Julio Tymoszenko! Nie dla pani demonstrowaliśmy na Majdanie i nie dla pani zastępcy Ołeksadra Turczynowa", pisze na Facebooku jedna z aktywistek Majdanu. "I nie dla pani ludzie zginęli na barykadach", dodaje. 22 lutego Turczynow został przewodniczącym Rady Najwyższej Ukrainy, dzień później ukraiński parlament powierzył mu czasowo obowiązki prezydenta. Polityk Batkiwszczyny uchodzący za prawą rękę Tymoszenko awansował tym samym do czołowego polityka Ukrainy.
Koniec wiodącej roli
Powrót Tymoszenko do polityki niesie ze sobą potencjał konfliktu, uważa wielu obserwatorów w Kijowie. Jej zdjęcia z charakterystycznym (już byłym) warkoczem, od początku protestów widniały na Majdanie, ale żądanie zwolnienia jej z więzienia nigdy nie odgrywało tam priorytetowej roli. Tłumów nie zmobilizował ani jej kontrowersyjny proces, ani wyrok pozbawienia wolności. Demonstrowało wówczas tylko kilkaset osób. Można odnieść wrażenie, że jej losem bardziej był zainteresowany Zachód, niż jej krajanie.
Wielu Ukraińców obciąża ją współwiną za porażkę Pomarańczowej Rewolucji w 2004 roku. Tymoszenko była wówczas jej wiodącą postacią. Nie zapomniano jej także 2009 roku, kiedy najwyraźniej chciała paktować z Janukowyczem ws. zmiany konstytucji. Nie doszło do tego, bo Janukowycz zdecydował się w końcu przeciw wprowadzeniu zmian.
Tymoszenko kontra Kliczko
Konfliktem pachnie też napięty od lat stosunek między Julią Tymoszenko i Witalijem Kliczką. Kiedy Kliczko kandydował w 2008 roku na stanowisko mera Kijowa, Tymoszenko odmówiła mu wsparcia i wystawiła na kandydata swego zastępcę Turczynowa. Przegrali obydwaj. Dziś także Kliczko ma prezydenckie ambicje i zapowiedział, że będzie kandydował. Kiedy Tymoszenko była w więzieniu, on angażował się na Majdanie, był na barykadach i próbował zapobiec przelewowi krwi. Teraz miałby prawo czuć się pominięty.
W aktualnych sondażach przedwyborczych Tymoszenko i Kliczko plasują się na drugim miejscu. Obydwoje na głowę bije "król czekolady", miliarder Petro Poroszenko.
Roman Goncharenko/ Elżbieta Stasik/ red. odp.: Małgorzata Matzke/ Redakcja Polska Deutsche Welle
Xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Steinmeier krytykuje debatę o wzmocnieniu sił na wschodzie NATO
Szef MSZ Niemiec Frank-Walter Steinmeier skrytykował prowadzoną publicznie dyskusję na temat wzmocnienia sił zbrojnych NATO na wschodnich rubieżach Sojuszu. - Sytuacja jest zbyt poważna, by publicznie licytować się, czyj wkład jest większy - ostrzegł minister.
Szef MSZ Niemiec Frank-Walter Steinmeier.
/AFP
Steinmeier powiedział w piątek w Berlinie, że "nie rozumie, jak można prowadzić publicznie dyskusje na tematy, które mają być przedmiotem obrad ministrów spraw zagranicznych krajów NATO w przyszłym tygodniu". Zapewnił, że Berlin zajmie w tej sprawie "odpowiedzialne stanowisko".
Trwa dyskusja o manewrach w Europie Wschodniej
Szef niemieckiej dyplomacji odniósł się do zarzutów, postawionych przez dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung", który mianem "pasywnego i niezdecydowanego" określił stanowisko Berlina w sprawie udzielenia gwarancji wojskowych krajom Europy Środkowej i Wschodniej w związku z sytuacją na Ukrainie i anektowaniem Krymu przez Rosję.
Niemiecki rząd chce wystąpić w roli "strony zgłaszającej wątpliwości" - pisze "FAZ", powołując się na źródła w Brukseli. "Wydaje się, że Niemcy chcą zająć podobne stanowisko jak w czasie wojny w Libii i innych konfliktach w ostatnich czasach" - dodaje dziennik.
Jak informuje "FAZ", w NATO trwa dyskusja o manewrach w Europie Wschodniej oraz o wysłaniu okrętów na wody wschodniego Bałtyku. Steinmeier zaznaczył, że przedmiotem rozmów są też dalej idące kroki. - Oczekiwania niektórych krajów idą dużo dalej niż to, o czym pisze FAZ - powiedział szef niemieckiej dyplomacji.
Steinmeier zaapelował, by powstrzymać się od publicznego licytowania się, kto jest w stanie uczynić więcej, a kto mniej, zanim ministrowie nie otrzymają konkretnych propozycji. - Sytuacja jest zbyt poważna - powiedział.
"NATO powinno zademonstrować swą obecność"
Prezydent USA Barack Obama w środowym przemówieniu w Brukseli zasygnalizował, że NATO zwiększy swoją obecność w Europie Wschodniej i będzie zawsze przestrzegać zasady kolektywnej obrony sojuszników. Z kolei doradca Obamy Ben Rhodes zapowiedział, że USA i inne kraje NATO chcą wysłać do Europy Wschodniej siły lądowe i morskie. Celem tych posunięć ma być "uspokojenie sojuszników".
Dyskusja o stanowisku Niemiec toczyła się w minionych dniach także wewnątrz kraju. Niemiecka minister obrony Ursula von der Leyen powiedziała w niedzielę, że NATO powinno zademonstrować swą obecność na wschodnich granicach Sojuszu, by dać wyraz solidarności z mieszkańcami poradzieckich krajów bałtyckich i Polakami.
Po ostrej krytyce ze strony opozycji oraz koalicjanta z rządu - SPD resort obrony zapewnił, że nie chce wysyłać na wschodnie rubieże NATO dodatkowych wojsk, lecz miał jedynie na myśli zwiększenie liczby ćwiczeń w ramach rutynowych kontroli przestrzeni powietrznej krajów bałtyckich.
Z Berlina Jacek Lepiarz
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Rosja odpowiedziała na rozszerzenie sankcji USA i UE
Rosja odpowiedziała na rozszerzenie przez USA i Unię Europejską list rosyjskich osobistości oficjalnych objętych sankcjami wizowymi i finansowymi - poinformował rzecznik MSZ Federacji Rosyjskiej Aleksandr Łukaszewicz.
Osoby figurujące na liście dowiedzą się o tym, gdy będą przekraczać rosyjską granicę
/AFP
- Strona rosyjska zastosowała kontrposunięcia, które w dużej mierze są lustrzane - oświadczył Łukaszewicz, nie ujawniając szczegółów. Zauważył jedynie, że działania Stanów Zjednoczonych i UE "nie mogły pozostać bez reakcji".
Cytowane przez agencję RIA-Nowosti "wysokie rangą źródło w Moskwie" przekazało, że Rosja nie poda do wiadomości publicznej nazwisk osób objętych jej odwetem.
- Nie podajemy nazwisk. Osoby figurujące na liście dowiedzą się o tym, gdy będą przekraczać rosyjską granicę - oznajmił rozmówca rosyjskiej agencji.
Reklama
USA i Unia Europejska rozszerzyły 20 marca sankcje wobec Rosji i zagroziły dalszym ich zaostrzeniem, jeśli Moskwa nie przestanie eskalować konfliktu na Ukrainie. UE rozszerzyła listę osób objętych zakazami wizowymi i zamrożeniem aktywów o dodatkowe 12 nazwisk. USA wprowadziły sankcje wizowe i finansowe w stosunku do 20 osób, w tym z bliskiego otoczenia prezydenta Władimira Putina. Zastosowały też restrykcje wobec banku Rossija.
Na amerykańskiej liście znaleźli się m.in.: szef i wiceszef kremlowskiej administracji Siergiej Iwanow i Aleksiej Gromow, przewodniczący Dumy Państwowej Siergiej Naryszkin, lider partii Sprawiedliwa Rosja Siergiej Mironow, a także doradca prezydenta Andriej Fursienko, bliski współpracownik Putina od początku lat 90.
Sankcje objęły też kilku oligarchów, którzy przy Putinie dorobili się ogromnych majątków, w tym Giennadija Timczenkę (założyciela jednej z największych na świecie firm handlujących ropą Gunvor), Jurija Kowalczuka (człowieka uważanego za bankiera Putina), braci Arkadija i Borisa Rotenbergów (ich firma budowlana dostała państwowy kontrakt wartości 7 mld USD w związku z olimpiadą w Soczi), a także prezesa Rosyjskich Kolei Żelaznych (RŻD) Władimira Jakunina.
Wcześniej - 17 marca - amerykańskimi sankcjami zostało objętych siedmioro wysokiej rangi urzędników, m.in. doradcy prezydenta Władisław Surkow i Siergiej Głazjew, wicepremier Dmitrij Rogozin, przewodnicząca Rady Federacji Walentina Matwijenko oraz deputowani do Dumy Państwowej Leonid Słucki i Jelena Mizulina.
Z Moskwy Jerzy Malczyk
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Ukraina postanowiła wydalić rosyjskiego socjotechnika Igora Szuwałowa
Władze Ukrainy postanowiły w piątek, że wydalą rosyjskiego specjalistę od socjotechniki politycznej Igora Szuwałowa, któremu zarzucono działania na szkodę bezpieczeństwa narodowego Ukrainy. Szuwałow ma opuścić Ukrainę w ciągu pięciu dni.
Siergiej Ławrow, Władimir Putin i Igor Szuwałow
/AFP
Jeśli tego nie zrobi, zostanie wydalony na wniosek sądu.
- Zgodnie z ustawą o statusie prawnym cudzoziemców i bezpaństwowców Służba Bezpieczeństwa Ukrainy podjęła decyzję o skróceniu czasu pobytu i o przymusowym wydaleniu z Ukrainy obywatela Federacji Rosyjskiej Igora Szuwałowa - powiadomiło centrum prasowe SBU.
Podkreślono, że działania Szuwałowa szkodzą bezpieczeństwu narodowemu z racji jego ingerowania w sferę informacyjną i separatystycznych deklaracji.
Reklama
Agencja AFP pisze, że Szuwałow - szara eminencja - był odpowiedzialny za informację za czasów prezydenta Leonida Kuczmy (1994-2005), a od końca lat 90. aranżował cenzurę w ukraińskich mediach. Media pisały, że uczestniczył w kampanii wyborczej Wiktora Janukowycza w roku 2004. Masowe wystąpienia zwolenników kontrkandydata Janukowycza, zarzucających mu sfałszowanie wyników wyborów, doprowadziły do pomarańczowej rewolucji, w następstwie której na fotelu prezydenckim zasiadł prozachodni Wiktor Juszczenko.
Szuwałow, jak pisze AFP, podjął swą rolę po dojściu do władzy prezydenta Wiktora Janukowycza w roku 2010, zajął też stanowisko doradcy w prywatnym kanale tv Inter.
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Obama wzywa Rosję, by przesunęła swoje wojska
Prezydent USA Barack Obama wezwał Rosję, by wycofała swoje wojska znad granicy z Ukrainą. W wywiadzie dla telewizji CBS Obama ponownie skrytykował działania prezydenta Władimira Putina.
Barack Obama
/Toussaint Kluiters /PAP/EPA
Pentagon twierdzi, że Rosjanie cały czas zwiększają liczebność swoich wojsk przy granicy z Ukrainą. Według amerykańskich mediów, Rosja ma już w rejonach przygranicznych nawet do 25 tysięcy żołnierzy, w tym jednostki zmechanizowane.
W wywiadzie dla telewizji CBS prezydent Barack Obama wezwał Moskwę do ich wycofania.
Reklama
- Obserwujemy - powiedział - że Rosja gromadzi oddziały wzdłuż granicy pod pretekstem ćwiczeń, które jednak się nie odbywają. Może to być próba zastraszenia Ukrainy, a może Rosja ma dodatkowe plany.
Prezydent USA podkreślił, że konieczne jest zmniejszenie napięcia w regionie, a nie podsycanie konfliktu.
Dodał, że Władimir Putin błędnie interpretuje politykę Waszyngtonu.
Jak powiedział, Stany Zjednoczone nie mają planu okrążenia Rosji, a chcą jedynie, aby to Ukraińcy sami decydowali o losach swego kraju.
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx