Stanisław Herakliusz Lubomirski Tobiasz wyzwolony
Jest to jego drugi utwór pisany wierszem, wydany w r. 1683.
Opowieść o Tobiaszu ukazuje kilka wyrazistych postaci, związanych z sobą serdecznością życia rodzinnego w atmosferze patriarchalnej prostoty. Akcja rozwija się w szeregu sytuacji, rzuconych na zmieniające się tło wędrówki syna wraz z towarzyszem aniołem i radosnego ich powrotu po osobliwych przygodach do stęsknionych rodziców. Anioł-towarzysz, zwolnienie Sary od mocy szatańskich i odzyskanie wzroku przez ślepego ojca – to wątki o charakterze cudowności, zbliżające tę opowieść do przedwiekowej legendy.
Jej tekst w przekładzie Wujka wcielił Lubomirski w całości, bez żadnych opuszczeń, nieraz niemal dosłownie, w swoją parafrazę ujętą w oktawy ( zmiany i odstępstwa są minimalne, w VII 30 zamiast matki występuje u Lubomirskiego ojciec Sary; w X 19 pominięta matka, która wraz z ojcem Sarę żegna). Poszczególne pieśni odpowiadają rozdziałom u Wujka z tym, że w ostatniej , dwunastej, skupiają się 3 ostatnie rozdziały pierwowzoru. Ale tę biblijną opowieść tłumacz jeszcze znacznie uzupełnił, „przykopcił poetyckim dymem” po części zgodnym z panującą modą literacką, niektóre wersety, obrazy, opisy Biblii rozwinął, na wstępie każdej pieśni dodał refleksje moralizujące. Zwłaszcza przemówienia i modlitwy, już w pierwowzorze dość rozlewne, w ujęciu Lubomirskiego wzbierają patetycznością, retorycznością, która nas dziś nuży. Podziw dla patriarchalnych, starodawnych cnót wywołuje melancholijne westchnienia i gorzkie uwagi na temat współczesnego zepsucia. Niektóre pieśni (I, III, VII) kończą się podobnie jak w Orlandzie szalonym Ariosta.
Cała ta nadbudowa , wzniesiona ponad bardzo zwięzłym, przyskąpym tekstem biblijnym, wywodzi się w części z Ariosta, i poezji włoskiej, jak to wykazał Brahmer, który też zwrócił uwagę na 4 strofy pieśni XI wywodzące się z Adone Marina. Poza tym jednak atmosfera rodzinnej intymności, rodzicielskiej, matczynej troski, synowskiego oddania, porady przyjacielskiej, którą Lubomirski w tym utworze wydobywał na jaśń i umiejętnie rozwijał i akcentował, tworzy również w całej tej nadbudowie, wzniesionej ponad tekstem biblijnym, część istotną, oryginalną, nakreśloną z prostotą i lekkością pióra. Znajdowała tu swój wyraz dziedzina życia obyczajowego, rodzinnego, tak rzadko, tak wyjątkowo utrwalona w utworach staropolskiej poezji.
Starannie szkicował poeta postać Anioła, otoczył go blaskiem (V 6), nieuchwytnym czarem „czegoś górnego” (V 13), świetlistą aureolą ( XI 11, XII 22), a zwłaszcza postać matki płaczącej i rozżalonej po odejściu syna (V 25) czy wypatrującej go z daleka ( XI 8-11). Nieznaczna tylko wzmianka w pierwowzorze rozrasta się w rozległy nadrzeczny krajobraz z bogactwem szczegółów wyraziście ujętych, ukazanych w perspektywie (VI 4-9). „ Ryba okrutna” przeobraża się w olbrzymiego suma dokładnie opisanego w wyglądzie i ruchach (VI 10-11). Pogwarka przy stole (VII 12-13), krzątanie się matki ścielącej łoże (VII 27-28), obraz mglistego poranka (VIII 17), psa, który się wita radośnie (XI 16) – to pokaźny zespół plastycznych obrazków. Z dociekliwą pasją nakreślona jest chwila, kiedy stary Tobiasz pod działaniem rybiej żółci odzyskuje wzrok (XI 21-26).
Te wysiłki zmierzające do uzmysłowienia, uwypuklenia postaci, sytuacji, krajobrazu składają się na samodzielne osiągnięcia artystyczne. Nie lektura, nie naśladownictwo jakichś bezpośrednich wzorów literackich, ale świadome, w kierunku realizmu idące zamierzenie przyniosło te nowatorskie, oryginalne szkice, stanowiące rzetelną ozdobę utworu. Atmosfera rodzinnej intymności obok wyrazistych obrazków, rozsianych po całości, wysuwa ten poemat na czoło twórczości Lubomirskiego.
Tobiasz ukazywał się od r. 1683 w stosunkowo krótkich odstępach czasu (1691, 1706, 1731) i znalazł naśladowców w utworach podobnych treścią i formą wierszową, w poematach biblijnych. Tu należy w pierwszym rzędzie W. Chrościńskiego Aman poniżony i różne jego biblijne poematy oraz rękopiśmienna anonimowa Zuzanna, może również pióra Chrościńskiego.
Treść:
TOBIJASZ WYZWOLONY TO JEST KSIĘGI TOBIJASZOWE Z PISMA ŚWIĘTEGO NA WIERSZ POLSKI PRZEŁOŻONE I DWUNASTĄ ÓSMORYMOWYCH PIEŚNI WYRAŻONE PRZEZ S. L.
Pieśń pierwsza:
-Pierwsza strofa- prośba do Boga o pomoc w pisaniu o Tobiaszu, swoista inwokacja: Dziwne wiecznego miłosierdzia Boga| Wielbiąc opiewać za cel biorę sobie (….) Tobijasz w tej dobie | Tu się pokaże (jako się spodziewam); | Ty pomóż, Panie, a ja o nim śpiewam.
- Pochodził z Neftali, był więźniem w mieście Safet ,u króla asyryjskiego Salmanazara (Ten, będąc więźniem u Salmanazara, | Asyryjskiego króla potężnego, | Tak się sprawował, jak mu jego wiara| A prawda z cnotą kazała; do tego| Pomniąc, że miłość najmilsza ofiara Bogu, ratował i żywił bliźniego. (…) ) Kiedy inni byli bałwochwalcami, on W jerozolimskiej czcił Boga świątnicy. Co więcej Chciwość inaczej, ani omamienie | Żadne nie zwiodło, lecz z własnej dziedziny| Dawał trzyletnie Bogu dziesięciny. Wziął sobie za żonę Annę, miał z nią razem syna – również Tobiasza. Syn Żył jak i ociec: na ludzkie niedoli| Hojnie pamiętny, czysty, bogobojny, | W cnotach ustawny, w postępkach przystojny. Gdy go pojmano, został więźniem w Niniwie razem z żoną i synem: (…) i tam bez nagany| Żył z całym domem, i swe pokolenie| Tak strzegł, że nigdy (jak inni) z pogany| Sprosnych pokarmów nic nie pożywali, | Ale się wedle Prawa zachowali. Tobiasz tak zaimponował władcy rozumem i cnotą, że ten obdarzył go wielką swobodą; mógł się udać gdzie mu się podobało, nie miał nad sobą żadnego nadzoru. Pomimo, iż mógł korzystać dowolnie z danej mu swobody, wolność wykorzystywał w celach niesienia pomocy potrzebującym. Pewnego razu udał się do miasta Rages/Rast (Persja, zamieszkiwali ją Medowie) gdzie odwiedził Gabela ze swojego pokolenia – jako swojemu przyjacielowi, pożycza mu 10 talentów srebra i bierze na nie cyrograf (Na zażywanie dając w pożyczeniu; | Na nie cyrograf bierze dla warunku, | A te od króla wziął był w podarunku.) Tobiasz żyje w szczęściu do czasu śmierci Salmanazara. Po nim tron przejmuje jego syn – Sennacheryb prześladujący Izraelitów. Tobiasz „cieszy, okrywa, ratuje w potrzebie,/ i żywych karmi, i umarłych grzebie”.
Kiedy Sennacheryb plądruje Ziemię Świętą - Bóg dopuszcza na niego klęskę. Powraca jednak jeszcze bardziej rozwścieczony i mści się na Żydach krwawą rzezią. Tobiasz po bitwie grzebie ciała zmarłych. Ostrzegano go przed tym, gdyż Sennacheryb wiedział o wszystkim, co działo się w jego państwie; na wieść o jego czynie rozkazuje go zabić (Ale cnotliwy tym się nie wzruszy,| Bo służąc Bogu z tyrana się śmieje; |Tak i Tobijasz cnoty nie odkazał, | Choć Sennacheryb zabić go rozkazał.). Zostały mu odebrane wszystkie jego majętności i całe szczęście z czasów króla Salmanazara. Musiał stale uciekać i kryć się przed zemstą wraz z rodziną – doświadczał pomocy od ludzi, którzy udzielali mu schronienia (U Boga w próbie, lecz nie bez pomocy, | Po kątach z żoną i z synem się kryje). Po czterdziestu pięciu dniach Bóg wybawia Tobiasza – zły król zostaje zabity przez własne dzieci (Od własnych synów zszedł z świata zgładzony, |ociec od dzieci od zapamiętały, | Choć przez grzech, ale dobrze osądzony: | Tak więc nieprawość często za swe złości| Jedna od drugiej ginie nieprawości) wszystko wraca do normy – w mieście panuje radość, Tobiasz nadal żyje bardzo dobrze.
Pieśń wtóra:
- przypomnienie, że Bóg – Stwórca nakazał ludziom świętować w jednym z dni tygodnia (i tego dnia nie pracować)
Refleksja: nasi ojcowie odnosili się do Boga z wielkim szacunkiem i poważaniem (Och, z jakim niegdy najpierwsi ojcowie| Nasi sercem go sobie poważali!) , im młodsze pokolenia tym bardziej liczy się dla nich zysk.
My zaś obaczymy, co wzwyż mianowany| Robi Tobijasz i jako też święta| Swe odprawuje, jak się z bliźnim raczy; | Czy tak jak pierwej, czy li też inaczej?
Tobiasz urządził w swoim domu obiad, rozkazuje swojemu synowi spraszać na niego bogobojnych przyjaciół. Gdy już wszyscy zasiadają do stołu, syn opowiada, że między domami widział ciało zabitego Izraelity. Wtedy zrywa się Tobiasz od stołu i biegnie po ciało, ukrywa je w domu, nic nikomu nie mówiąc, aby móc je pochować w nocy. Wraca do stołu, choć mu jeść nie chce się| Już więcej z żalu, bo barziej łzy łyka, | A gorzki pokarm wpół z płaczem połyka. Gdy nastał zmrok, wyniósł ciało i je pogrzebał. (Było to wbrew prawu) – znów słyszy ostrzeżenia, jednak Tobiasz bardziej boi się Boga niż króla. Po pogrzebaniu ciała zasypia pod jaskółczymi gniazdami i ślepnie (Pod jaskółczymi leżący gniazdami, | Tam gnój, co z gniazda spadał rozegrzany, | Między lipkimi tkwiący powiekami, | Gdy nie dowarte wskroś żrzenice moczy, | Sprawia, że ślepym staje się na oczy). (Zostaje tu przyrównany do Joba – cierpiąc chwali Boga, nie żaląc się przy tym). Ludzie prześladowali go przez to uszczypliwymi mowami, natomiast on karcił ich: „Nie mówcie szalenie”. Anna zaś nikomu się nie skarżąc „chodziła co dzień robić między tkacze”, aby mieć pieniądze na pożywienie. Raz przyniosła do domu kozła, Tobijasz na to: Patrzcie, czy nie jest to co kradzionego, | Bo nam jeść z tego nie byłoby pięknie. | Raczej go wrócić komu li należy, | Nam się i tykać nie godzi kradzieży. Ona się na to zagniewała, twierdziła, że ta jego pobożność wcale mu na dobre nie wyszła.
Pieśń trzecia:
Anna zaczyna bluźnić, Tobiasz modli się o Boga – wie, że cierpi przez nieposłuszeństwo, wspomina swoich przodków, oddaje Mu cześć i prosi Go o łaskę - odebranie mu życia. W tym samym czasie modli się do Boga córka Raquela – Sara ( A gdy Tobijasz te żałosne słowa| Kończy, toż się też gdzie indzie przydaje,| Że w mieście Rages córka Raguelowa, | Sara, w tenże czas z prośbą się udaje | Rzewnie do Boga (…). Miała siedmiu mężów, jednak wszyscy pomarli za sprawą Asmodeusza, czarta (Że wprzód, niż który łoża się jej tyka, | Każdego zły duch nową śmiercią zmyka.). (Raz jeden słusznie łaje swoją służebnicę, która jej nie lubi, a ta odpowiada jej: (…) Chcesz, abyś na mnie dokończyła| Tego, coś w siedmiu mężach nie dobiła? - po tym Sara nie jadła przez 3 dni i 3 noce). Modli się do Boga, oddając mu hołd i posłuszeństwo, także prosi o śmierć, by „być wolną od prześladowania”: Weź duszę moję. Albo niech odbieram | Skutek Twej łaski, albo niech umieram. – wychodziła ona za mąż nie z powodu pożądania, zawsze żyła w bojaźni Bożej. Na takie słowa – choć różna miejscami, | Lecz równa cnotą – zdobywa się para | Serc strapionych. Jednymi ustami| Tobijasz Boga, a drugimi Sara| W jednęż godzinę błagają prośbami. | A że w tym się godna staje ich ofiara, | Że Bóg obojgu równo udzielając ucha, | I tą nie gardzi, i tamtego słucha. Bóg posyła do nich anioła Rafała.
Pieśń czwarta:
Tobiasz- pewien swojej śmierci - poucza syna, by zawsze żył w zgodzie z Bogiem, by szanował matkę i pochował ich razem; by pamiętał o jałmużnie (Jałmużna zgoła jest zbroją w potrzebie, || Skarbem na ziemi i koroną w niebie|| Jak lód od słońca, tak grzech od tej taje (…) || (…) Jako ci wszyscy, co jałmużny dają, | U Boga niebo w wieczny zastaw mają) , pomagał potrzebującym, nie dał się ponieść sprośnym zabawom cielesnym (jedynie w małżeństwie może współżyć z kobietą), trzymał się z dala od grzechu (pychy), by zawsze wypłacał pensję tym, których zatrudni, Co byś sam nierad, by kto inszy tobie| Wyrządzał, tego nie czyń więc drugiemu (…), Posilaj głodnych i jedz z ubogimi (…), Własnym odzieniem podziel się z nagim (…), by strzegł się grzesznych, wszetecznych , złośliwych, a przystawał ze sprawiedliwymi, Zasięgaj zawsze od mądrego rady, (…) A nade wszystko niech nigdy nie ginie| Z ust twych wiecznego Boga cześć i chwała, wielbił Jego imię, wspomina o pieniądzach pożyczonych Gabelowi, daje mu cyrograf i prosi go, by udał się do niego po odbiór pieniędzy: Gdy mu pokażesz ten cyrograf jego, | Wiem, żeć przywróci sumę pożyczoną. Na koniec zwraca się do syna: Nie bój si, synu! Choć to z ubogimi| Żyjem na świecie, wiodąc dni z kłopoty, | Ale się staniem prędko szczęśliwymi, Jeżeli Boskiej przyjaźni i cnoty| Strzec będziem, żyjąc grzecu dalekimi; Zaświeci słońce przed naszymi wroty, | Płacz się w pociechę, żal w radość obróci| I jak na nowe, dobra chwila wróci.
Pieśń piąta:
Syn mówi, że wypełni wolę ojca, lecz nie wie, gdzie jest Rages. Tobiasz (ojciec) każe synowi znaleźć osobę, która zaprowadzi go do Rages. Tobiasz-syn wychodzi z domu: (…) idzie, alić niespodzianie| Czuje, że jakiś nowy blask w oko mu| Bije. Wtym spojrzy i obaczy w cieniu, | Że w świetnym stoi młodzieniec odzieniu (…) Taki, że oczom trudno zgadnąć zgoła, | Czy anioł z człeka, czy człowiek z anioła – Tobiasz-młodszy wypytuje go o drogę - młodzieniec mówi, że spędził część życia w Rages, że mieszkał u Gabela. Ucieszony Tobiasz chce powiedzieć o tej niespodziance ojcu, prowadzi go do swojego ojca: Tobijasz wchodzi i anioł się stawia. Witają się, lecz ojciec jest nieszczęśliwy, ponieważ go nie widzi: Cóż za wesele może być w ciemności, | Mnie, co niebieskiej nie widzę jasności? Anioł przepowiada mu jednak pomyślne zakończenie jego sprawy: (…) „Bądź serca mężnego,| Wszystkoć to w radość wkrótce się obróci (…) Bóg się uzdrowi i wzrok ci przywróci, Tobiasz-starszy pyta się anioła, czy zaprowadzi jego syna do Arges, obiecuje mu potem sowitą zapłatę, Anioł obiecuje zaopiekować się na czas podróży jego synem i doprowadzić go do Rages: „Nie frasuj sobie, Tobijaszu, głowy, | Już twój syn niechaj śmiele się układa, Ja go zawiodę i jemu poradzę| We wszystkim, i tu zdrowo doprowadzę”, Tobijasz prosi, by przybyły się przedstawił, ten podaje swoje pochodzenie (jego imię Azaryjasz, ojciec Ananijasz, z rodu Izraelitów) – tak naprawdę jest aniołem Rafałem, lecz chce utwierdzić Tobiasza co do swojej śmiertelnej postaci. Ojciec błogosławi im na drogę. Wyruszają; Anna zaczyna płakać, czyni wyrzuty Tobiaszowi (staremu), że wysłał w drogę ich jedynego syna, jednak on ufa Bogu: Wiem bowiem pewnie, wierząc, nie inaczej | Tylko że dobry anioł go pilnuje (…).
Pieśń szósta:
Wędrują, nieopodal rzeki Tygrys; gdy przychodzi noc znajdują dom przy skale, z napisem „Pod Złotym Aniołem”. Tobiasz udaje się w stronę rzeki, by obmyć swoje nogi. Nagle wypływa ogromna ryba o ostrych zębach; Azaryjasz radzi ją złapać ( (…)„Śmiele siągni, | A rybę, nic się nie bojąc, wyciągni!”) , i zachować wnętrzności – serce, żółć i wątrobę (mogą być przydatne w walce z chorobami) – rybę samą zaś przygotowuje jako ich pożywienie: I część jej piecze, a część na solenie | Dzieląc, gotuje i kładzie do jaszcza. Ruszają o świcie. Gdy zatrzymali się w lesie, na odpoczynek, pod gęstym klonem zwykły pokarm jedli: Tobiasz pyta do czego mają mu się przysłużyć wnętrzności. Anioł odpowiada: serce – że gdy go w ogień wpuścisz odrobinę, | A nim niewiastę lub męża okadzisz, | Tak z niej, jak z niego czary wyprowadzisz, żółć na ślepotę, na specjalny jej rodzaj: bielmo: Na to jest ta żółć osobliwej cnoty, | Że gdy nią chory nasmaruje oczy, | Zlezie z nich bielmo i z łuską wyskoczy. Poszli dalej. Znów zbliża się noc, anioł mówi, że niedaleko mieszka Raguel – anioł opowiada Tobiaszowi o Sarze (córce R.), radzi mu prosić o jej rękę, uspokaja zaniepokojonego Tobiasza, że nie umrze, mimo, że każdy z siedmiu jej wcześniejszych mężów umierał; oni byli wiedzieni przez pragnienia cielesne, on zaś ma przez 3 dni myśleć wyłącznie o Bogu: Ty zaś, gdy żonę odbierzesz poczciwą, | Do małżeńskiego wszedszy z nią złożenia, | Przez trzy dni myślą zawsze wstrzemięźliwą | Wyglądać będziesz Boskiego wejrzenia| I z nią się modląc, a Boga prawdziwą| Chęcią błagając, i bez roztargnienia, | O żadnej inszej nic nie myśląc rzeczy, | Samę modlitwę będziesz miał na pieczy, a kiedy nadejdzie noc i pojawi się czart, wrzuci wątrobę na węgle, a ten przestraszy się pary z tej wątroby: I wykurzony w lot przed nią ucieknie. Potem : Drugiej zaś nocy nie bój się niczego | I w patryjarchów wstępuj zdrów złączenie, | Bo trzeciej nocy z nieba łaskawego| Obfite będziesz miał błogosławienie, | Abyś z potomstwa cieszył się zdrowego; | Sprawi wiecznego Dobra opatrzenie, | Żeć się dostanie wkrótce niewątpliwie| Liczyć z pociechą potomki szczęśliwe.|| Po trzeciej nocy odbierzesz do siebie| W bojaźni Bożej pobożną dziewicę, (…) Żebyś plemieniem Abrahama świętym| Krzewił się, żyjąc w małżeństwie zaczętym. Gdy tak postąpi – nie musi się dbać piekielnej otchłani, będzie bezpieczny przed czartowskimi sidłami.
Pieśń siódma:
Początek: ubolewanie nad obłudą i fałszem ludzi współczesnych osobie mówiącej: O, jako teraz między ludźmi mało| Szczerej przyjaźni i prawdziwej cnoty! (…). Przypomina, że ich przodkowie byli bardziej uprzejmi dla siebie nawzajem, żyli w zgodzie, byli szczerzy. Raguel przyjmuje gości w swoim domu: Takie kwitnęły wtenczas święte lata, | Kiedy Tobijasz do Raguela wchodził. | Nie znano jeszcze figlów tego świata | I Raguel przeciw niemu nie wychodził, | Ale choć nie znał syna swego brata, | Przecięż z radością, jakby się urodził, | W domu go wita i obu przyjmuje, | Jeszcze nie wiedząc, co mu serce czuje. dowiaduje się, że to odwiedził go syn Tobiasza (rozpoznaje rysy twarzy swego ciotecznego brata) i przyjmuje ich bardzo życzliwie (całuje go, płacze ze wzruszenia) - wydaje bankiet na ich cześć i z tej okazji każe ubić barana. Tobiasz mówi, że nie będzie ani jadł, ani pił, dopóki zobaczy dowodu łaski wuja: prosi Raquela o rękę Sary, czym wprowadza go w zakłopotanie (zamilkł jak niemy i prawie zdrętwiały (…) i stał się język jego zakamiały (…) nie chciał za mąż córki dać nikomu, | Wiedząc, co dla niej z pierwszymi się stało). Anioł uspokaja; taka była wola Boga, by Sara należała do Tobiasza, Raquel się zgadza i błogosławi ich, podpisują małżeński cyrograf – wszyscy się radują: Nie dziw, bo tam jest prawdziwe wesele, | Gdzie cnota stadłu czyste łoże ściele. Anna, żona Raguela przygotowała łoże poślubionej parze. Poszedł tam Raguel, mając zapłakane| Oczy i kazał też z sobą iść Sarze. | Szła za nim płacząc, a lice różane, | Czystego wstydu żywe wirydarze| Niosać, źrzódłem je serdecznym skrapiała, |A oczy skromnie spuszczone trzymała (….) || (…) Wstydliwość z cnotą chodzi w jednej sforze | I co jest w sercu, to wstyd w twarzy wyda;| Nieprawe czoło nigdy się nie wstyda. Wchodzi Sara do pomieszczenia z ojcem, ten ją pociesza, mówi, że Bóg jej utrapienie obróci w pociechę. Wierzy on, że jego modlitwy zostały wysłuchane i tym razem: więcej piekło nie zaszkodzi| I łzy twe szczerym weselem nagrodzi. Ona wtedy przestaje płakać, pada do nóg ojcu i dziękuje za błogosławieństwo: A wtym pan młody do niej idzie właśnie; | Ja też – spać z pieśnią, bo mi świeca gaśnie.
Pieśń ósma:
Tobiasz zostaje przyprowadzony do Sary; wyciąga wątrobę rybią (czart zostaje wypędzony – febra po kątach go trzęsie, | Bluźni i piekłu z krzykiem opowiada | Nieszczęścia swoje (…) Wtym go anielski chwyta za łeb książę| I do egipskiej puszcze klątwą wiąże ). Oznajmia Sarze, że będą się modlić przez następne 3 noce, łączyć się z Bogiem, a nie ze sobą – a po trzeciej nocy będziem przystępować | Do obowiązku małżeńskiego. Długo się modlili, prosili o zmiłowanie, o zachowanie zdrowia, chwalili Imię Boże. W międzyczasie - Raquel przekonany, że Tobijasz umrze jak jego poprzednicy, kazał więc wykopać dół na grób. Wpada do domu, by żona wysłała służebnicę, by ta sprawdziła, czy Tobiasz umarł czy nie, bo jeśli tak – chciałby go pogrzebać przed świtaniem. Służebnica jednak widzi zdrowego Tobiasza śpiącego z Sarą. Rodzice bardzo się z tego cieszą, kierują do Boga modlitwę dziękczynną. Raquel każe zakopać dół, wydaje ucztę na cześć pary młodej ( zabija 2 krowy i 4 barany). Prosi anioła i Tobiasza by zostali u niego dłużej, jednak T. wie, że czeka na niego ojciec. Raquel dzieli się swój majątek na pół i jedną część, razem z córką, ofiaruje Tobiaszowi. Wszystko po śmierci złączyć obiecuje| I aby go to mogło dojść oboje,| Osobną kartą jemu zapisuje; |I tak Tobijasz odbiera wesoły | I Sarę w cale i dobra na poły.
Pieśń dziewiąta:
Tobiasz, rozleniwiony szczęściem(Już był Tobijasz trochę rozpieszczony | Szczęściem, że wszystko wiło mu się zgoła. | Myślał, jak by też i dług pożyczony| Wziął od Gabela nie spociwszy czoła), prosi Azaryjasza (Rafała) o udanie się po pieniądze do Gabela i zaprosił go także na wesele. Anioł się zgodził, iż wie, że Tobiaszowi spieszy się do ojca i jednocześnie Raguel chce, by pozostał u niego (Tobiasz) jak najdłużej. Pomaga w ten sposób Anioł w zaoszczędzeniu Tobiaszowego czasu (robi to wszystko w ludzkiej postaci). Mimo, że jako anioł mógłby to zrobić za pomocą niebios, w mgnieniu oka- bierze na się ludzkie pieczy |I dla usługi biedzi się człowieczej. Osoba mówiąca stwierdza, że i tak już widzieliśmy większe cuda Bożej łaski – Kiedyśmy Syna Twego w ciele mieli! (aluzja do Wcielenia Chrystusa). Pomimo, iż Gabel go nie znał Azaryjasza, wyczuł dobro przybysza, ucieszył się na jego widok, zwraca pieniądze; udaje się z aniołem na wesele. Wszyscy się radują: witają się, ściskają, całują; Płacze z radości Gabel ucieszony, | Że widzi swego przyjaciela syna(…) Udziela także Gabel błogosławieństwa Tobiaszowi: (…) Niech hojne niebo darem pociech nowych | Szczęści twą żonę, krewnych i domowych (…). Na koniec 3 razy zakrzyknięto „Amen”. I tak wesele one odprawili| W cnotach wesoło, w uciechach spokojnie, | W przyjaźniach drogo i jeszcze tym drożej, | Że bez występków i w bojaźni Bożej.
Pieśń dziesiąta:
Rodzice oczekują powrotu syna, niecierpliwią się, gdyż jego nieobecność się wydłuża, na wspomnienie o Tobiaszu płaczą. Najmocniej żal odczuwała matka. Obwiniała siebie i męża za wypuszczenie jedynego syna z domu. Tobiasz uspokaja Annę i nie traci nadziei: Milcz, a o synu nie trap się daremnie, | Gdyż mocno ufam, że on tam jest zdrowy (…) Bo anioł Boski – ten człowieka strzeże, | Nie mury, zamki, baszty ani wieże.
Tu matka z żalu, a tam syn z wesela| Ledwie żyw; tej płacz, a tamtemu gody (…) Choć u Raguela wszystkie ma wygody, | Kwapi się nazad i prawie wydziera, | Czując, że matka od żalu umiera. Raquel próbuje jeszcze zatrzymać u siebie Tobiasza ( chce wysłać wysłańców do jego domu), jednak on odmawia, wyczuwa tęsknotę rodziców: Wiem, że rodzice liczą tam godziny | Mej niebytności, wszystkie frasunkowi| Dni poświęciwszy, jednej odrobiny| Czasu od myśli wolnego nie mają| I co minuta to mię wyglądają. Raguel widząc upór Tobiasza, który chce jak najszybciej wrócić do domu, prosi go na rozmowę. Daje mu posag Raguel wespół z Sarą | I oraz wszytkich dóbr swych połowicę, następuje pożegnanie: całuje córkę ze łzami w oczach, zięcia ściska i błogosławi już jako synowi. Napomina Sarę, by oddawała cześć rodzicom męża, kochała ich, dobrze wychowała swoje dzieci i starannie wypełniała swoje obowiązki domowe. I tę jej dawszy ostatnią przestrogę, | Rozszedł się z nimi i poszli w swą drogę.
Księga jedenasta:
Wędrują drogą powrotną, zatrzymują się na odpoczynek w Charan, w końcu anioł proponuje Tobiaszowi, by, przez wzgląd na jego rodziców, poszli przodem, a Sara dołączyła do nich później wraz z bydłem. Niedługo bawiąc, wnet się na to zgodził. Anioł przypomina mu, by zabrał ze sobą żółć z ryby. (…) i zaraz poszli spieszno przodem. Anna dostrzega syna (Z góry przy drodze każdy dzień patrzyła), woła męża; Porwie się starzec, aż przez niego piknie, | Już (choć nie widzi) ku drzwiom twarz obraca, | Radość go rusza, smutek z serca niknie; | Tu sięga ściany, sam ręką drzwi maca, | Tam się o klamkę kieszenią zawadził, | Tu woła chłopca, aby go prowadził. Anioł daje pouczenie Tobiaszowi, by przekraczając próg domu, ukląkł i podziękował Bogu za drogę. Po tym może przywitać ojca, wyciągnąć żółć i posmarować mu oczy ( Wynidzie bilmo, które mu wyciągniesz, | Bo to jak łuska z źrzenice wyskoczy, | Wypadnie z oka, skoro ją pociągniesz. Wnet nowe światło żywe łzy wytoczy| I tak twój ociec ślepoty pozbędzie, | I z widzenia się twego cieszyć będzie. Z domu wybiega pies, macha ogonem i cieszy się z powrotu Tobiasza. Wychodzi także ojciec prowadzony przez chłopca. Matka, ojciec – płaczą z radości. Tobiasz-młodszy smaruje oczy żółcią. Dopiero po pół godziny zaczyna ten zabieg działać – odzyskuje wzrok; dziękują Bogu. Tobiasz zwraca się do Boga: (…) Ciebie ja wielbię i chwalę na wieki, | Któryś me martwe otworzył powieki. Po siedmiu dniach przybywa Sara z bydłem. Wielka radość panuje w domu. Walą się bracia i radują nie mniej| Achijor, Nabat i inni pokrewni. (…) Każdy winszuje wedle swojej głowy (…) Kto więc co lubi i po co rad spieszy, | To mu winszuje i z tego się cieszy. (…) Wszyscy się tedy słusznie radowali| I Bogu dzięki czyniąc, tydzień cały | Wesołej uczty z sobą zażywali, | Żadne frasunki już miejsca nie miały.| Z którego szczęścia wszyscy przykład brali, | Ucząc się, jako człowiek w cnocie stały, | By wszystkie świata miał przeciwne strony, | Nigdy od Boga nie jest opuszczony.
Pieśń dwanasta:
Zwrot podmiotu lirycznego do archanioła: Tu już dopiero, wielki archaniele, | Z dwunastą pieśnią ostatnie rozdziały | Kończąc, obracam do ciebie i śmiele| Z myślą kieruję język zaniemiały. (…) Tobiasz- starszy „Rzecz by to była więcej niż niezbożna - | rzeknie – zasługom nie dać odwdzięczenia”). Zastanawia się, jak można by było odwdzięczyć się temu „mężowi świetnemu”. Syn zauważa, że czymkolwiek, choćby najdroższym podarkiem, chcieliby się odwdzięczyć, to i tak będzie za mało: Ten mię prowadził i przywiódł zdrowego, | Ten sprawił, żeśmy i dług odzyskali, | Ten mię ożenił i przezeń od żony| On srogi szatan przepadł wypędzony, itd. Uczynność przeszła nagrody granice. Chcą dać aniołowi połowę tego, co przyniósł młody Tobiasz: I tak nie wiedząc, co za tajemnice| Niebieski kałauz w ludzkim ciele chował, | Poszli do niego wnosić prośbę onę | I chcąc z nim mówić, wzięli do na stronę. Anioł jest onieśmielony, zdarza mu się zająknąć, zaciąć – jest wdzięczny za ich propozycję, w końcu sam się wypowiada, bije od niego blask, nakazuje chwalić Boga, ujawnia swą anielską naturę: Chwalcie przed wszemi rękę stworzeniami| Boską, która się nad wami znajduje (…), mówi, że został wysłany na pomoc Sarze i Tobiaszowi: Bom ja jest anioł, a Rafał nazwanem, | Jeden z tych siedmiu, co stoim przed Panem. Wszyscy na te słowa padają na kolana. Anioł ich uspokaja, radzi żyć w wierze i miłości do Boga, po czym znika: jak więc płomień, gdy gasnący| Od spodku widok swój tracić poczyna, | Sam się w się zwija i ubywający| Po kęsu ginie, nim światło ucina - | Tak i on, postać po lekku kryjący, | Schodząc, z oczu się powoli wyrzyna; | Wtym wyniesiony ledwo co się mignął, | Już go nie widzą, i w momencie zniknął. Przez następne 3 godziny trwają w swojej pozycji (upadli na twarz) i z dziękami do Boga wołają. Potem wypowiada się Tobiasz (stary), wychwala Boga i jego wszechmoc. Zwraca się do synów izraelskich, by wyznawali Boga: przed narodami, których nauczajcie, | Bośmy nie więźnie u nich, lecz posłowie| Boscy są do nich; przeto cel wasz znajcie, | Żeście dlatego na świat rozproszeni, | Aby ci przez was byli oświeceni . Mówi także: Chwalić Go będę, że grzesznemu światu| Ukazał wielkość swego majestatu. Wzywa grzeszników do nawrócenia. Zwraca się także: O miasto Boże, Jeruzalem święte! | Skarał się Pan Bóg za rąk twoich zbytki. | Wyznaj Go, a daj dzięki Mu zaczęte. | Aby miał znowu w tobie swe przybytki| I w cię swe luda w niewolą zajęte| Zgromadził, dawne wracając pożytki, | Abyś się nowej pociechą radości| Cieszyło, sadząc imię twe w wieczności. Po tym, jak wyśpiewał te przepełnione duchem prorockim słowa (było ich mnóstwo….), przeżył jeszcze 42 lata, zmarł w wieku 102 lat w Niniwie. Gdy stracił wzrok miał lat 56, gdy miał 60 lat- odzyskał wzrok. A gdy już śmierci czuł się być zbliżony, | Syna i wnuków siedmiu przywoławszy, | Zszedł z świata, taką przestrogę im dawszy: (….) -przepowiedział upadek Niniwy. Bracia zaś nasi swój powrót szczęśliwy| Do Izraelu wezmą, a pustynie| Napełnią znowu i dom poświęcony| Wystawią Bogu, który był spalony. Mówi, że gdy umrze, nie mają tam dłużej mieszkać, niedługo po nim umrze matką, ją mają pochować w jednym grobie z nim. Niedługo tedy jak matkę pochował| Tobijasz młodszy, wnet z żoną i syny, | Słuchając ojca, stamtąd powędrował| I do ojczyzny przeniósł się żeninej. Młody Tobiasz zmarł mając 99 lat. Pochowała go pobożna rodzina. | A pokolenie i wszytek dom jego| W cnotach przestając ( co rzadka nowina), | Przez długie wieki żyli przyjemnemi | I w Bogu w niebie, i ludziom na ziemi.