Jak zacząć samodzielnie zbierać zioła - suszenie, przechowywanie
Zbieranie ziół nie jest żadną czarną magią. Nie jest też pracochłonne. Za to z najprostszych ogólnodostępnych roślinek można zrobić wiele: od kosmetyków po nalewki i inne preparaty dla zdrowotności. Mimo to, w mojej szufladzie na chwilę obecną leży tylko odrobina suszonych koniczynek, stokrotek i bławatka z zeszłego roku. Tej wiosny postanowiłam wziąć się za zbieranie ziół bardziej ambitnie, do czego i Was zachęcam. :) Na start mam dla Was parę ogólnych rad na temat zbierania, suszenia, przechowywania.
GDZIE
ZBIERAĆ ZIOŁA
Niby odpowiedź prosta, bo każdy wie gdzie chwastów szukać. Na łąkach, pod laskiem, w polach. Ale jest jedno ale - lepiej, żeby teren, z którego zbieracie zioła był położony z dala od ruchliwych dróg oraz z dala od pól, na których stosuje się sporo chemicznych nawozów. Czyli im bardziej w dziczy, tym lepiej. :)
ZESTAW MŁODEGO ZIELARZA:
koszyki wiklinowe, papierowe torebki,
nożyczki, nożyk,
dobre obuwie,
chyba to tyle...
CO I JAK ZBIERAĆ
Kwiaty - najczęściej całe koszyczki, czasem same kwiatostany (np. dziewanna). Zbieramy w okresie pełnego kwitnienia rośliny; zebrane w innym terminie tracą naturalny kolor, kruszą się, a nawet tracą lecznicze właściwości. Kwiaty najlepiej zbierać do płaskiego, wiklinowego koszyka. Suszyć od razu po zebraniu, ponieważ szybko tracą lecznicze substancje.
Liście - okres zbioru zależy od gatunku. Czasem zbiera się je przed zakwitnięciem rośliny, czasem w trakcie, czasem po - np. w liściach konwalii majowej jest dwa razy więcej substancji czynnych przed zakwitnięciem niż w trakcie kwitnienia. Pora dnia także ma wpływ - np. czynne substancje zawarte w liściach naparstnicy nocą ulegają rozkładowi, dlatego zbieranie ich rano będzie bez sensu.
Owoce i nasiona - zbieramy przez cały dzień, najlepiej jednak gdy będzie on chłodny i suchy. W dni upalne - najlepsza pora na zbiór to rano - po wyschnięciu rosy, lub pod wieczór - zanim rosa się pojawi. Większość owoców zbieramy, gdy ostatecznie dojrzeją, choć i tu są wyjątki. Np. owoce dzikiej róży zbieramy kilka dni przed ostatecznym dojrzeniem.
Pączki - wczesną wiosną, gdy są nabrzmiałe, ale jeszcze nierozwinięte. Wtedy najwięcej w nich jest substancji czynnych. Małe pączki obrywamy z bocznych gałęzi dorosłych drzew, duże (np. sosnowe) - ścinamy nożem.
Kora - ściągamy korę wiosną, kiedy w drzewach krążą soczki, a na gałązkach pokazują się pączki i pierwsze listki. Kora musi być gładka, połyskująca, bez żadnych pęknięć. Oczyszczamy ja z mchu i zbędnych farfocli. W naszej szerokości geograficznej możecie poszaleć i zebrać korę kaliny, kruszyny, wierzby i dębu, jednak jeśli zamierzacie korzystać z mienia państwowego, zagajcie wcześniej do leśniczego. Tak w gazetce "Zdrowie" radzą.
Korzenie/kłącza - wykopujemy wiosną lub jesienią. Przed suszeniem czyścimy i rozdrabniamy
JAK
I GDZIE SUSZYĆ ZIOŁA
Korzenie i kłącza suszyć można na słońcu, jednak z racji na termin ich zbioru (wczesna wiosna, późna jesień), może to być nieco problematyczne. Większość zielsk suszymy w cieniu - optymalna temperatura do suszenia części zielonych - ok. 35 st. C, dla części niezielonych (kłącza, korzenie, kora itp) - 40 do 70 st. C. Miejscówka na suszenie ma być zatem cieplutka, zacieniona, przewiewna, wolna od obcych zapachów i szkodników. U mnie i według mnie niezastąpiony w tej roli jest strych.
JAK PRZECHOWYWAĆ
Najlepsze rozwiązanie to papierowe torebki lub płócienne woreczki - coś przepuszczającego powietrze.
UPROSZCZONA INSTRUKCJA OBSŁUGI
Czyli w dużym uproszczeniu, wygląda to tak. Jak jesteście hardkorami to zakładacie na nogi gumiaczki, jak nie zamierzacie się w bardzo dzikie odmęty zapuszczać to wystarczy trampeczek, tudzież adidasek. Uzbrajacie się w koszyczek wiklinowy lub papierowe torebki. Idziecie na łąkę/do lasu/w pola. Zrywacie co tam sobie wymyśliliście, niesiecie to w koszyczku do domu i szybko rozkładacie do suszenia. Jeśli na Waszej zieleninie są jakieś ciała obce - oczyśćcie je subtelnie i delikatnie.
Jak się surowiec wysuszy to możecie szaleć z wynalazkami - zrobić np koniczynowy krem - klik, lub tonik do cery tłustej - klik. A to dopiero początek ogromnych możliwości jakie daje własnoręczne zbieranie ziół. :)
A zatem zachęcam Was ludzie do zbierania, chociażby tych 'najprostszych' roślin, które każdy kojarzy i mija na swojej drodze - koniczynki, mleczyki, stokrotki. To wciąga, relaksuje, daje satysfakcję. W tym roku fakt, że piszę tego bloga motywuje mnie dodatkowo do zbierania ziół i dzielenia się tym z Wami:)
Tak więc, na ile moja wiedza pozwoli, będę tu na bieżąco pisać, co warto zebrać, i co można z tego zrobić, z tym, że będą to właśnie rośliny raczej proste i znane, bo sama jestem jeszcze w tym temacie dość zielona. :)
Zapraszam do przyłączenia się i zbierania:)
Kto chętny?
PS:
Z tego co wiem, po przeniesieniu bloga na nowy adres, moje nowe posty
nie pokazują się u wszystkich czytelników. Jeśli tak macie, a
chcecie być dalej na bieżąco z postami, to jest mi miło i jest na
to myk - wystarczy w pulpicie bloggera przy liście czytelniczej
kliknąć 'dodaj' i wkleić mój nowy adres,
czyli http://www.babkazielna.pl/. Dziękuję:)
Pozdrawiam, Babka Zielna
Pisałam w oparciu o: "Naturalna księga zdrowia" oraz artykuł Michała Mazika z gazety "Zdrowie" (8/2013).