Nastolatka wśród pedofilów
dr Meenakshi Gigi Durham
Olbrzymia część masowej kultury sprzyja przedstawianiu małych dzieci jako obiektów seksualnych, tym samym wspierając pedofilię – ostrzega dr Meenakshi Gigi Durham, autorka książki „Efekt Lolity”. Podawane przez nią przykłady z reklam i programów telewizyjnych, które są dostępne także w Polsce, nie pozostawiają w tej kwestii żadnych wątpliwości.
Marcin Wyrwał: Zawarte w pani książce informacje prowadzą do strasznego wniosku: Kultura masowa promuje pedofilię!
Dr Meenakshi Gigi Durham, autorka książki „Efekt Lolity”: Olbrzymia część kultury masowej sprzyja klimatowi znieczulenia społeczeństwa na problem pokazywania małych dzieci jako obiektów seksualnych. Obawiam się, że znaczną część medialnego przekazu dotyczącego seksualności nastoletnich dziewcząt można podciągnąć pod pedofilię. Bo jak interpretować promocyjne zdjęcie bohaterki gry komputerowej LazyTown opartej na serialu „Leniuchowo”? Grająca ją aktorka jest w rzeczywistości dorosła, ale na potrzeby gry prezentuje się ją jako 8-letnią dziewczynkę!
Ta gra i serial są dostępne także w Polsce.
Innym przykładem jest reklama Louis Vuitton, która ukazała się przed kilkoma laty w „Vanity Fair”. Przedstawia ona dziewczynkę, która nie weszła jeszcze nawet w okres dojrzewania płciowego, w bardzo erotycznej pozie.
Na polskich kanałach telewizyjnych pokazywany jest serial „Hannah Montana”, którego nastoletnia bohaterka Miley Cyrus rozebrała się dwa lata temu w sesji fotograficznej dla „Vanity Fair”.
A w zeszłym roku obejrzałam w telewizji relację z rozdania Nagród Nickelodeon w kategorii nastolatków, w którym ta sama Miley Cyrus zatańczyła na rurze. W programie, który oglądają jedynie nastolatki oraz jeszcze młodsze dzieci, nastoletnia dziewczynka naśladowała pracownicę seksualną!
To „sprzedawanie” nasyconego seksem wizerunku dziewczynek zaczyna się na poziomie nastolatków czy jeszcze wcześniej?
Niedawno obejrzałam zwiastun filmu dla dzieci „Alvin i wiewiórki 2”, w którym chłopcy-wiewiórki pożądliwie spoglądają na tańczące dziewczynki-wiewiórki. Twórcy filmu ustawiają chłopców-wiewiórki w roli podglądaczy, a dziewczynki-wiewiórki w roli obiektów seksualnych. Ten przeznaczony dla małych dzieci film mówi nam, że całkowicie naturalną rzeczą dla dziewczynki jest zawierający motywy seksualne występ przed publicznością, oczywiście męską publicznością.
Jednym z pięciu mitów współczesnej kultury, o których pisze pani w swojej książce, jest: „Przemoc w seksie jest hot”. W jakich sferach kultury masowej najwyraźniej dostrzega pani to zjawisko?
On bardzo mocno funkcjonuje w grach komputerowych. Na przykład celem japońskiej gry „RapeLay” jest gwałcenie młodych dziewcząt i kobiet. Przemoc wobec kobiet stanowi także jedną z opcji w grze „Grand Theft Auto”. Także w horrorach przemoc wobec kobiet i dziewcząt często ma kontekst seksualny. Opiera się na nim cała seria horrorów „Hostel”. Mówi się, że ten horror stworzył nowy gatunek filmowy: „gorenography” [połączenie słów „gore” – jatka oraz „pornography” – pornografia”], ponieważ bez przerwy przenikają się w nim seks z przemocą.
Jakie skutki ma promowanie tego mitu w społeczeństwach Zachodu?
Wszechobecność przemocy w seksualnym kontekście tworzy klimat, w którym przemoc seksualna staje się po prostu czymś normalnym. Amerykańskie Centrum Zwalczania i Zapobiegania Chorobom alarmuje, że jedna na cztery nastolatki doświadcza przemocy na randce, więc te liczby są naprawdę wysokie.
Takich liczb jest więcej. W USA ofiarą molestowania seksualnego pada 25% dziewcząt i 20% chłopców. Europejskie statystyki podają, że 20% wszystkich dzieci było w pewnym momencie swojego życia molestowanych seksualnie. Czy uważa pani, że te liczby mogłyby być niższe, gdyby w kulturze masowej nie przedstawiano nastoletnich dziewcząt jako obiektów seksualnych?
Wierzę, że gdyby w powszechnym obiegu krążyło mniej tego rodzaju informacji, te liczby mogłyby być niższe. Kultura masowa jest niewątpliwie jednym z czynników, które powodują, że są one tak przerażająco wysokie.
Stringi z prowokacyjnymi napisami w rodzaju „Komu potrzebne są karty kredytowe...?”, koronkowa bielizna, plastikowe zestawy do tańca na rurze – wszystkie te rzeczy można znaleźć w handlu w wersji dla małych dziewczynek. Czy tego rodzaju produktami, które jawnie sprzyjają pedofilii, nie powinno zająć się prawo?
Nie jestem prawnikiem, jednak wiem, że w niektórych krajach dzieci posiadają specjalny status i są mocno chronione przez prawo. Za dobry przykład służą tu kraje skandynawskie. W Szwecji zabrania się kierowania jakiejkolwiek reklamy do dzieci poniżej 12. roku życia. Uważam, że warto promować wszelkie rozwiązania prawne sprzyjające ograniczeniu seksualizacji dzieci.
Prawo prawem, ale chyba coś niedobrego dzieje się także z rodzicami. Jak pisze pani w swojej książce, w Kambodży małe dziewczynki zmuszane są przez stręczycieli do nakładania spódniczek mini i butów na obcasach, aby się prostytuować. Tymczasem w krajach Zachodu małe dziewczynki same się tak ubierają, a często pomagają im w tym ich rodzice. Co zatem jest nie tak z dzisiejszymi rodzicami?
Ci rodzice żyją w tej samej przesyconej seksem kulturze, co wszyscy inni. Ludziom trudno jest przyjrzeć się z boku kulturze, w której funkcjonują, aby w ten sposób rozpoznać problemy i odpowiednio na nie zareagować. Dlatego właśnie napisałam „Efekt Lolity”, aby zwrócić uwagę rodziców na potencjalne zagrożenia związane z kulturą masową, oraz wskazać im, jak sobie z nią radzić.
A może to cała cywilizacja Zachodu ma jakiś problem?
Może faktycznie nasza cywilizacja ma problem. „Cywilizacja zachodnia? Dobry pomysł!” – powiedział kiedyś półżartem Mahatma Gandhi. A na poważnie, to są problemy dotyczące całego świata. Uważam, że wszyscy mamy obowiązek dbania o prawa dzieci i uświadomienia sobie, jakie konsekwencje dla nich niesie z sobą przesycona seksem kultura masowa.
Nie uważa pani, że dzisiejsze nastolatki otrzymują z otoczenia sprzeczne komunikaty? Z jednej strony mówi im się: „Musisz być hot!” Z drugiej: „Nie bądź zdzirą!”
Tego rodzaju sprzeczne informacje są szczególnie trudnym orzechem do rozgryzienia dla nastolatek, które są w okresie odkrywania własnych ciał i własnej seksualności. Z jednej strony są namawiane do manifestowania swojej seksualności, z drugiej do powstrzymywania się od tego. Otrzymują sprzeczny przekaz, lecz żadnych przydatnych informacji dotyczących seksu. Byłoby znacznie lepiej, gdyby dziewczynki dorastały w środowisku, w którym mogłyby odkrywać własną seksualność we własnym tempie i we właściwym czasie dowiadywały się o swoich prawach, obowiązkach, a także zagrożeniach związanych z seksem.
W swojej książce pisze pani, że dziewczynki potrafią być „błyskotliwymi i inteligentnymi krytykami mediów”. Czy naprawdę wierzy pani, że nastolatki potrafią oprzeć się wpływom wielkiego przemysłu związanego z masową kulturą?
Wierzę, że możemy skutecznie uczyć je krytycznego doboru zawartych tam treści, tak aby stały się raczej aktywnymi odbiorcami niż pasywnymi konsumentami. Dziś media mają wpływ na cały świat. Jednak jestem pewna, że można – i trzeba! – rozwijać skuteczne strategie obrony przed tym wpływem.