Szkoła
jest niemalże „drugim domem” dla dzieci i młodzieży. Młodzi
ludzie spędzają w niej większość swojego czasu, poznają nowych
ludzi i kształtują osobowości. Dla pisarzy jest to temat często
budzący kontrowersję, a także chwila na refleksję nad swoją,
przeszłą szkolną rzeczywistością. Fragment awangardowej powieści
„Ferdydurke” Witolda Gombrowicza oraz opowiadanie „Lekcja
łaciny” Zbigniewa Herberta podejmują problem szkoły, a więc
nauczycieli, ich metod nauczania oraz atmosfery na lekcjach. Utwory
zestawione są na zasadzie kontrastu, ponieważ przedstawiają
różnice w sposobie nauczania łaciny.
Szkoła, do której
trafia trzydziestoletni Józio jest, jak wszystko w dramacie
Gombrowicza, szkołą groteskową. Nie spełnia ona podstawowych norm
– nauczyciele są niedouczeni (np. Bladaczka), bazują na
powszechnych informacjach i stereotypach. Nie pomagają podopiecznym
w rozwijaniu ich umiejętności i wyobraźni, nie zgadzają się na
wyrażanie własnego zdania.
Szkoła promuje mierność i
nijakość. Zatrzymuje w rozwoju. Według Gombrowicza jest miejscem
upupienia uczniów – traktowania ich jak malutkie dzieci. Natomiast
w opowiadaniu Zbigniewa Herberta nauczyciel łaciny stawia swój
przedmiot uczniom jako wyzwanie. Nie zachęca do nauki, wręcz
przeciwnie - liczy na ich ciekawość, zaangażowanie i intuicję.
Używa psychologicznych sztuczek, aby zachęcić podopiecznych do
nauki (np. porównuje ich do rzymskich wojowników). Kiedy jego
system odnosi sukces, łacinę wprowadza powoli, gradując poziom
trudności zadań, a tym samym coraz bardziej wzbudzając ciekawość
uczniów. Ich nagrodą miało być tłumaczenie jeszcze trudniejszych
tekstów i poezji. Podejście nauczyciela jest tu przedstawione jako
prawidłowe, mające na celu zachęcić uczniów, zaciekawić,
nauczyć przydatnych rzeczy oraz patrzenia na świat z zupełnie
innej perspektywy.
Uczniowie z obydwu utworów
z początku podobnie postrzegają nauczyciela, kiedy ten „wkracza”
do klasy i „lustruje” spojrzeniem siedzącą tam młodzież.
Uczniowie z fragmentu „Ferdydurke” widzą nauczyciela jako
staruszka, siwego, z pozoru przyjaznego, lecz wzbudzającego strach.
Pedagog pyta dzieci o konstrukcje, których nie rozumieją, wyzywa i
„roi” sobie problemy.
Na siłę przekonuje słuchaczy, że
łacina: „wyrabia charakter”, „rozwija intelekt” i „doskonali
wszechstronnie”. Powtarza usłyszane wcześniej schematy i uważa,
że ma zawsze rację (jak każdy nauczyciel w „Ferdydurke”).
Wykładowca zmusza dzieci do tłumaczenia poezji oraz ksiąg Cezara
utrzymując, że: „Te księgi są życiem, panowie, są życiem!”.
Z kolei Zbigniew Herbert przedstawia zupełnie inne oblicze
nauczyciela, którego uczniowie postrzegają jako „uosobienie
męskości” i wzór do naśladowania. Co prawda także postrzegają
go jako gniewnego i surowego, uczą się „w męce”, lecz ten
pedagog znajduje sposoby, aby zlikwidować stres i strach uczniów.
Ma bardzo dużą wiedzę i stara się ją przekazać w najlepszy
sposób, na przykład przedstawia słuchaczom wyidealizowany Rzym.
Relacja jednego z uczniów (który wypowiada się w imieniu klasy)
dowodzi tego, iż metody nauczania były skuteczne, a młodzież jest
zafascynowana łaciną i „okresem klasycznych mówców”.
Witold Gombrowicz „Ferdydurke” napisał zaraz po studiach (stąd
wątek szkolny), lecz jego powieść została wydana dopiero w 1937
roku. Natomiast opowiadanie „Lekcja łaciny” ze zbioru „Labirynt
nad morzem” napisane zostało w 1973 roku, gdy Zbigniew Herbert
prowadził wykłady na Uniwersytecie Gdańskim.
Szkoła jest
pewnego rodzaju miniaturą społeczeństwa, uczniowie muszą zmierzyć
się w niej z problemami, które czekać ich będą w dorosłym
życiu. Uczą się, rozwijają umiejętności, ćwiczą pamięć oraz
nabywają osobowość. Szkoła jest więc etapem w ich życiu, który
kształtuje ich cechy i przyszłe działania.