s.10 Piosenka z repertuaru Ładysza Kolorowe pojazdów sznureczki. Odprowadza spojrzeniem swym rzeka. Jeszcze choćby o barwną chwileczkę. Wieczorową zasłonę przewleka. W dwie strony ogniki zuchwałe. Przemieszczają się z przęsła na przęsło. Z przykurzonym turkusem pekaes. I ostatnie perełki FSO. Ref.: Znam takie miejsce nad Wisłą. Coś mnie ciągnie tam. Mosty czy zamek nad Wisła. Zresztą – nie wiem sam. I choć oglądam to wszystko. Już nie pierwszy raz Zawsze ten pejzaż nad Wisłą. Później w oczach mam. * Ten obrazek odbija się w wodzie. Autobusy z szacunkiem się kręcą. Jegomościom Książęcą na co dzień Jego mostem do Ludnej, Książęcej. A ułański wdzięk mają te mosty. Spięte kopyt stalowych barierą. Z łezką w oku znów pan Poniatowski. Skacze w swoją wiślaną Elsterę. Ref.: Świt różowy na murach zamkowych. Tylko patrzeć jak dzień się rozkręci. I na mosty wyruszą znów nowi. Niecierpliwie, ruchliwi klienci. Ja tu właśnie na ryby o świcie. Od lat paru przychodzę mniej więcej. Ale nawet gdy ryba nie chwyta To coś chwyta człowieka za serce. Ref.: