Lew Trocki.
Jednolity Front z Grzezińskim
Napisane:
20 września 1933 r.
Źródło:
http://www.magister.msk.ru/library/trotsky/trotm235.htm
Po raz pierwszy opublikowane: Biuletyn opozycji
(bolszewików-leninowców) Nr 36-37.
Tłumaczenie:
Cezary
Adaptacja: Wojtek
- Polska
Sekcja MIA
- listopad 2002
W "L' Humanite" z 19 września opublikowano fotografię, przedstawiającą Grzezińskiego, byłego socjaldemokratycznego prefekta policji w Berlinie, występującego jako świadka przez londyńskim alternatywnym sądem w sprawie podpalenia Reichstagu. Publikując tę fotografię, nieszczęśni redaktorzy "L' Humanite" nie pomyśleli, rozumie się, o jej sensie. Inaczej musieliby ze wstydem podać się do dymisji, przyznawszy że nie mają prawa redagować gazety robotniczej.
Londyński alternatywny sąd, który próbuje ustalić prawdę o podpaleniu Reichstagu, jest aktem walki politycznej przeciw faszyzmowi. Sędziowie, świadkowie i biegli przychodzą do tego sądu nie pod przymusem, lecz dla urzeczywistnienia określonego celu politycznego: walki z bandą Hitlera. Grzeziński nienawidzi komunizmu, i w swoim czasie udowodnił to czynem, rozstrzeliwując komunistycznych robotników. Jednak ten sam Grzeziński dobrowolnie pojawił się przed londyńskim alternatywnym sądem, żeby złożyć zeznania na korzyść komunistów Torglera, Dymitrowa i innych - a przeciw faszystom, Goeringowi i S-ce. Publikując sprawozdanie z londyńskiego alternatywnego sądu, w szczególności fotografię świadka Grzezińskiego, "L'Humanite" uczestniczy w jednolitym froncie z Grzezińskim przeciw Goeringowi. Czyż to nie jest zrozumiałe?
Przeszło dwa lata temu pisaliśmy, że w walce przeciw Hitlerowi gotowi jesteśmy zawrzeć jednolity front nie tylko z Grzezińskim, ale nawet z diabłem i ciotką. Nieszczęśni redaktorzy "L' Humanite" wylali wtedy niemało atramentu, żeby udowodnić, że to z naszej strony czysty socjalfaszyzm. Zaprawdę los okazał się nielitościwy dla tych ludzi! Nie oszczędził ich, Grzeziński nie umarł ani nie przeszedł na stronę faszystów. Żyje, wyemigrował, zeznawał przed alternatywnym sądem na korzyść komunistów i zmusił tym samym "L' Humanite" do opublikowania jego fotografii, jako jednolitofrontowego sojusznika.
Londyński alternatywny proces, jakkolwiek skromne jest jego znaczenie polityczne, jest niewątpliwie pożyteczną sprawą. Ale może czytelnicy "L' Humanite" domyślą się - na redaktorów nie liczymy - że jednolity front z socjaldemokracją trzeba było rozpoczynać nie po zwycięstwie Hitlera, tylko przed nim, nie wtedy, kiedy komuniści i socjaldemokraci są rozgromieni i Torgler siedzi w więzieniu, tylko gdy możliwość zwycięstwa nad Hitlerem była jeszcze sprawą otwartą.
Gdyby wodzowie Kominternu znali ABC komunizmu i nie powtarzali jak za panią matką pacierz idiotycznego sformułowania o socjaldemokracji i faszyzmie jako "bliźniakach", to w więzieniu siedzieliby teraz Hitler z Goeringiem, a nie Torgler. Co więcej, bardzo prawdopodobne jest, że razem z nimi siedziałby i Grzeziński, bo jego wymuszony udział w walce przeciw faszyzmowi nie zwalniałby go od odpowiedzialności przed sądem proletariackim za zabójstwo berlińskich robotników. Może i redaktorzy "L' Humanite" staną kiedyś przed nim za systematyczne mącenie robotnikom w głowach. I będą prosić, żeby im odpuścił, bo nie wiedzieli, co czynili.
L. T.