Na zgon poezji
Nie! nie umarła, jak to próżno głoszą,
Ta jasnych krain pani i królowa,
Co serca ludzkie napawa rozkoszą;
Żaden ją grabarz pod ziemią nie schowa,
Nie stłumi natchnień, które pierś jej
wznoszą,
Nie skazi wdzięku cudownego słowa,
Bo nim ją w piasku mogilnym
pogrzebie,
Już z nową
jutrznią zabłyśnie na niebie.
Ci, którzy
mówią ciągle o jej zgonie,
Czyliż nie wiedzą, że ma
żywot wieczny
W piersiach ludzkości i w natury
łonie, Że się
odnawia w jasności słonecznej,
W ogniu młodości, co wieczyście płonie,
I czarodziejsko w jeden węzeł splata
Marzenia ludzi i piękności świata?
Czyliż nie
wiedzą, że ona jest wszędzie
Rozlaną w całej błękitów
przestrzeni,
Że ciemnych jaskiń przenika
krawędzie
I świeżym liściem w gruzach
się zieleni,
A choć zużyte porzuci
narzędzie,
Choć dawne swoje koryto odmieni,
To w nowych myślach, uczuciach lub czynie
Naprzód z wezbranym
prądem życia płynie?
Na cóż więc trwoga o jej przyszłe losy?
Czyliż zabraknie wiosennych błękitów?
Czyliż zabraknie łez ożywczej rosy,
Snów bohaterskich, miłosnych zachwytów?
Czyliż
ucichną tajemnicze głosy
Stłumionych pragnień i rozpaczy zgrzytów
I czyliż
wszystko w nicość się rozwieje,
Co żywi całych pokoleń nadzieje?
Nie! nic nie zginie z
uczuć przędzy złotej,
Choć wzór powolnej ulegnie
przemianie -
Zawsze tak samo młodych skrzydeł loty
Wzbijać się będą nad ciemne otchłanie;
Zawsze te same słowicze tęsknoty
I żądza szczęścia ta sama zostanie,
I sercom
ludzkim śpiewną da wymowę - s.347
Dźwięki tak znane, a tak wiecznie nowe.
Niewczesne wasze żale, o wróżkowie,
Co nieśmiertelnej śmierć wróżycie pewną;
Ona się w martwym nie zamyka
słowie,
Nie jest zaklętą w marmur ani w
drewno
Lecz ma sklepienia niebios za wezgłowie,
Ana usługi sfer
harmonię śpiewną,
I rządzi z
góry sercem niewolnika:
Jak chce, zstępuje – i
kiedy chce, znika.
Ona żyć będzie, choć jej oddźwięk
zgłuchnie
W lutniach śpiewaków
i sercach słuchaczy;
Ona w grobowym przechowa się próchnie,
Przetrwa mrok zwątpień i burzę rozpaczy
I
świeżym ogniem w przyszłości wybuchnie,
I znowu świat
ją schodzącą zobaczy,
Biorącą berło, by
rządzić wszechwładnie,
I znów z miłością do nóg jej upadnie.
Ta
trumna, która do grobu składacie,
Zawiera tylko kształt jej już przeżyty,
Uwiędłe
kwiaty na jej ślubnej szacie,
Woń
znikająca, lutni dźwięk rozbity.
Wolno wam płakać po
kochanki stracie,
Co w was młodzieńcze budziła
zachwyty.
Ale nie wolno orzekać, że ona
Dla serca ludzi na zawsze stracona.
Wy się nie troszczcie o nią, o wróżbici !
Bo ona w
piasku mogilnym nie leży,
Lecz dawnych marzeń potargane nici
Przerabia w ciszy na strój inny,, świeży,
W którym znów serca stęsknione zachwyci
Nowych
kochanków i nowych rycerzy,
Nie płaczcie nad
nią – bo ona w obłoku
Na chwilę tylko uszła ludzi
wzroku.
s.348