Straszne wybory Żydów
Mosze (Moniek) Meryn
Przed wybuchem wojny, Mosze Meryn był szczególnie nieudanym przedstawicielem handlowym. Chociaż był aktywny w sprawach syjonistycznych w Sosnowcu, uważany był za niestabilnego i bezmyślnego, człowieka, który poświęcił większość swojego czasu na bezczynność i grę w karty. Emanuel Ringelblum uważał, że Meryn bardzo słabł jako siła przed wojną, nieustannie zmieniając przynależność polityczną. W styczniu 1939 został jednak syjonistycznym członkiem Rewizjonistycznych Syjonistów w sosnowieckim Kehillah (Kahał = Rada Żydowska).
Po najeździe Niemców Sosnowiec padł 4 września 1939. Duża grupa Żydów była przetrzymywana w odosobnieniu przez 24 godziny w łaźniach publicznych. Wtedy niemiecki oficer zażądał, że jeśli wśród nich jest jakiś członek Rady, niech natychmiast stawi się u niego. Szlomo Lajzerowicz, który był przewodniczącym Kehillah, był wśród nich, ale bał się zgłosić. Zamist tego Meryn przestawił się jako przedstawiciel Rady i został mianowany na szefa sosnowieckiego Judenrat. Miasto było częścią regionu Zagłębie Dąbrowskie region, włączone w Rzeszę w październiku 1939. W styczniu 1940 Niemcy ustanowili w Sosnowcu Zentrale der Jüdischen Ältestenräte in Ostoberschlesien / Główny Urząd Żydowskich Rad Starszych na Wschodnim Górnym Śląsku. Jego szefem (Leiter) został Mosze Meryn. W październiku 1940, Zentrale kontrolował 34 wspólnotami, z około 96.283 żydowskimi mieszkańcami. Dzięki awansowi Mosze na szefa Zentrale, jego brat Chaim został szefem sosnowieckiego Judenratu. Abraham K., były mieszkaniec Dąbrowy Górniczej, tak opisał Mosze:
"Nie wiem jak on doszedł tak wysoko. Miał wpływ na gestapo i wszędzie miał coś do powiedzenia. Miał własny samochód, szofera, i prowadził życie, na które z pewnością nie mógł sobie pozwolić przed wojną. Przyjął ludzi których znał przed wojną, swoich przyjaciół i krewnych. Nie był osobą dobrze wykształconą. Nie miał dobrego charakteru. To później stało się oczywiste z jego uczynków. Dawał dobre posady swoim najlepszym przyjaciołom. Mieli wpływ i dobrze im się powodziło".
Meryn okazał się być zdolnym organizatorem, cieszącym się zaufaniem nazistów. Jako główny szef scentralizowanego regionalnego Judenratu, miał mozność mianowania i zwalniania liderów lokalnych Judenräte, co zrobił w miejscach takich jak Będzin, Chrzanów, Oświęcim itd., upewniając się iż ci mianowani dzielili jego filozofię. Mianował inspektorów nadzorujących działalność lokalnego Judenräte, energicznie spełniającego niemieckie żądania co do żydowskich robotników przymusowych poprzez kontrolę urzędu zatrudnienia i żydowskiej policji.To Meryn zaproponował Niemcom, żeby wykorzystywać Judenrat do sporządzania list wymaganej jakości przymusowych robotników. Niemcy pozwolili mu odbyć wizyty w Berlinie, Pradze, Słowacji i Warszawie. Wszędzie dokąd dotarł przechwalał się wspaniałymi relacjami z nazistami, skutkiem czego, twierdził, odbyła się repatriacja 300 Żydów z nieudanego projektu w Nisku do rodzinnej Czechosłowacji. W co nie wątpiono, i dodawało ogromnie do jego prestiżu, było to, że w regionie Zagłębia i Wschodniego Górnego Śląska, Żydów początkowo nie zmuszano do getta, większość była zatrudniona, i dostawy żywności były stosunkowo wystarczające. Jak Rumkowski w Łodzi i Gens w Wilnie, Meryn miał kompleks mesjański, i jak oni zasłużył sobie na szyderczy tytuł "Króla Żydów". W kwietniu 1940 Ringelblum zapisał:
"W Sosnowcu nikt nie wie kto wpadł na pomysł przekazywania złota i srebra Niemcom. Podejrzewa się, że pomysł wyszedł od Króla [Meryna]. Polacy nie uważali tego za właściwe, ale Zydzi uważają że to ochroni ivh przed prześladowaniami… Król ma gorące żydowskie serce. To dobrze przyjeto w Merysz-Ostrow i Prog, gdzie udało mu się zwolnić Żydów… z obozu w Nisku… Miał szczęście w wielu przypadkach. Nadal uważa się, że zrobi wszystko w kwestii emigracji [Żydów z Polski], i nic go nie powstrzyma… Niedawno skompromitował się obiecując 20.000 zezwoleń na emigrację. Nic z tego nie wyszło. To poważnie osłabiło jego stanowisko. Ale udało mu się opóźnić o kilka miesięcy deportację ze Śląska… Król M teraz chce przenieść się do Krakowa i tam zostać królem całej prowincji, a nie starej Reich, razem z protektoratem".
Pierwotnie SS planowała deportację wszystkich Żydów ( jak i wiele tysięcy Polaków) na polskich tertoriach włączonych do Reich w Generalną Gubernię, co miało stać się rodzajem składowiska smieci dla podludzi / Untermenschen. Ale planu nie wykonano, gdyż gubernator Generalnej Guberni, Hans Frank, nie chciał przyjąć setek tysięcy deportowanych na swój teren. Skoro Żydzi mieli zostać w Zagłębiu, ustanowiono szeroki aparat do zajmowania się utylizacją żydowskiej siły roboczej. W październiku 1940 zorganizowano w tym celu specjalny urząd pod kierownictwem SS-Oberführear Albrechta Schmelta, i nową organizację nazwano jego imieniem – "Organizacja Schmelta". Schmelt odpowiadał bezpośrednio przed Himmlerem i zajmował się dostarczaniem żydowskich robotników przymusowych do ustanowionych na Śląsku obozów. W listopadzie 1940 Schmelt rozkazał Merynowi przygotować listę wszystkich Żydów w regionie z podziałem na zdolnych i niezdolnych do pracy. Meryn zachęcał młodych Żydów do zgłaszania się do obozów, uzasadniając to tym, że to przygotuje ich pracy w przyszłych kibbutzim. Na tym etapie Meryn nie napotkał dużego sprzeciwu większości żydowskiej populacji, która patrzyła na niego z mieszanką strachu, szacunku i pogardy.
Nie ma żadnych wątpliwości, że Meryn uważał się za zbawcę Żydów, nie tylko na Wschodnim Górnym Śląsku, a na wszystkich terenach okupowanych przez nazistów. Marzył o utworzeniu państwa żydowskiego, rzekomo zwierzając się Fanny Czarnemu (róznie nazywanym: zastępca Meryna, sekretarz, żona i kochanka), że usłyszał wewnętrzny głos mówiący mu: "Ty Mosze zostałeś wybrany do wykupienia swojego narodu z hitlerowskiej niewoli, jak twój imiennik uwolnił Żydów z niewoli egipskiej", dodając, że "w pełni wierzę w to powołanie". 17 kwietnia 1941, Ringelblum opisał wizytę Meryna w Warszawie. Przyjęto go po królewsku:
"W teatrze aktorzy mu salutowali. Menachem Mendel [Kirshbojm] przedstawił go audiencji jako zbawiciela narodu żydowskiego! Dzięki jego wysiłkom, gett uniknięto w Będzinie i Sosnowcu. Śmiertelność w tych miastach była faktycznie niższa niż przed wojną. Nie było już żebraków na ulicach. Meryn szybko zorganizował przesiedlenie 6.000 Żydów z Oświęcimia i okolic [w Będzinie i Sosnowcu]… Każdej rodzinie która nie przyjęłaby dobrowolnie uchodźcy grożono eksmisją…"
Dr Feivl Viderman opisał spotkanie jakie się odbyło w Judenrat pod przewodnictwem Meryna, gdzie przedstawił raport ze swoich wizyt do wielu żydowskich ośrodków i ich bliskiej likwidacji. Wtedy powiedział:
"Słyszeliście, że Frau Czarny i ja odwiedziliśmy największe ośrodki żydowskie i wiemy dokładnie co tam się dzieje. Byliśmy w Berlinie i Pradze i co tam zobaczyliśmy można tylko nazwać rozpacz. Potrzeba silnej ręki by być skutecznym w tej trudnej sytuacji. Liderzy niemieckich i czeskich Żydów stracili głowy.Tam Żydzi nie mają żadnego wpływu na deportacje. Kiedy tam byłem przypomniałem liderom o ich sprzeciwie wobec mojej sugestii z przed pół roku, że powinniśmy ustanowić jeden centralny organ dla wszystkich społeczności zydowskich w Niemczech i anektowanych terytoriów, ale oni nie chcieli o tym słyszeć, wszystko dlatego, że nie lubili polskich Żydów. Dzisiaj dalej są przeciwni utworzeniu unii wszystkich organów wspólnotowych, obawiając się iż wpływ wpadnie w moje ręce, ręce Mosze Meryna, polskiego Żyda, który nie zna dobrze niemieckiego, nie ufając mi w kontaktach w ich imieniu z Niemcami.Co więcej, to z ich powodu tak bardzo cierpią dziś niemieccy i czescy Żydzi. Dzisiaj potrzebujemy energicznych, odważnych nowych liderów, gdyż wczesniejsza dyplomacja zbankrutowała i o wyjaśnia mój wielki sukces.
Tak jest na zachodnim froncie, ale nie jest lepiej na wschodnim. Tam też panuje bezsilność i rozpacz. Przewiduję, że w bliskiej przyszłości zostaną wymazane wszystkie społeczności żydowskie, i nie pozostanie po nich żadnego śladu. To, meine Herren, jest rezultatem fałszywej polityki jaką prowadzą szefowie społeczności: Rumkowski w Łodzi i Czerniakow w Warszawie, z którymi nie mogę się dogadać. Na spotkaniu z nimi, podczas rozmowy trwającej 3 godziny, nie mogłem ich przekonać do fałszywości ich podejścia i poprawności mojej polityki. Oni nie chcieli, czy nie byli w stanie mnie zrozumieć. Dlatego nie trzeba będzie długo czekać na smutne konsekwencje".
Lata 1940–1941 były udane dla Meryna i jego strategii zgody z niemieckimi poleceniami. Brak wyraźnej niemieckiej polityki wobec Żydów Zagłębia czy ogromnych anty-żydowskich działań w tym okresie poskutkowały zwiększeniem zaufania żydowskiej społeczności do metod Meryna. Ale w maju 1942 machina zagłady doszła do Górnego Śląska. Razem z innymi liderami Judenratu, Meryn przyjął politykę poświęcania jednej sekcji społeczności żeby ratować inną. W tym poparli go rabini z Będzina i Sosnowca, choć byli tacy, którzy sprzeciwiali się zasadzie poświęcania najbardziej wrażliwych by ratować uważanych za najbardziej wartościowych. Z błogosławieństwem rabinicznym Meryn i żydowska policja brała czynny udział w zorganizowaniu transportu około 1.200 ludzi do Auschwitz. 12 sierpnia 1942 odbyła się "wielka deportacja". Wszystkim pozostałym Żydom z Sosnowca i innych miast w regionie nakazano zgłosić się do rejestracji. Deportacja rozpoczęła się 15 sierpnia. W kolejnych 3 dniach 8.000 Żydów przetransporowano do Auschwitz- Birkenau do zagazowania. Po tych deportacjach Meryn powiedział pozostałym Żydom, że "wielka deportacja" była dowodem na to, że tylko dzięki pracy mają szansę przeżycia. Prawdziwe “Arbeit Macht Frei”. Ale w konsekwencji deportacji Żydów i ustanowieniu gett w Będzienie i Sosnowcu, latem 1942 reputacja Meryna doznała znacznych szkód.
Meryn ogłosił, że otrzymał zapewnienia z "wiarygodnych źródeł", że będzie tylko kilka transportów "przesiedlenia" na inne miejsca, gdzie deportowanym, szczególnie tym żyjącym w złych warunkach mieszkaniowych i bez regularnego zarobku, będzie lepiej. W sierpniu tego roku około 1 / 3 Żydów na Górnym Śląsku deportowano do Auschwitz, ale Meryn dalej nie porzucił swojej polityki, którą wyprowadził z metody stosowanej przez nazistów w celu określenia swoich ofiar. Jak w innych miejscach, Zydów którzy byli nieproduktywni wybierano na śmierć; tych uważanych za odpowiednich do dalszej eksploatacji albo wysyłano do obozów w Niemczech, albo zatrzymywano w regionie by służyli potrzebom Wehrmachtu. To z kolei było przyczyną koncepcji Meryna – "przeżycie dzięki pracy", idei tak przeważającej w Łodzi, Wilnie i inych miejscach. Po pierwszych seriach "przesiedleń" Meryn oświadczył:
"Wiedziałem, że obwini się mnie za doprowadzenie do deportacji 25.000 Żydów… Chcę pokazać jak powierzchowny, bezpodstawny i głupi jest ten zarzut… Wręcz odwrotnie…Oświadczam, że uratowałem 25.000 ludzi od przesiedlenia. Krew płynęłaby ulicami. Mam informację z bardzo wiarygodnych źródeł, że przesiedlenie objęłoby 50.000 ludzi… Nikt nie zaprzeczy, że jako generał, odniosłem wielkie zwycięstwo. Gdybym stracił tylko 25% kiedy mógłbym stracić wszystkich, kto może chcieć lepszych wyników?... Tylko my mogliśmy przyjąć naukę Maimonidesa ['gdyby poganie powiedzieli Żydom "dajcie nam jednego z waszych i go zabijemy, w przeciwnym wypadku zabijemy was wszystkich", oni powinni wszyscy zostac zabici i ani jedna żydowska dusza nie zostałaby uratowana'.] Nigdy nie brałem pod uwagę interesów jednostki przeciwko interesom wspólnoty; zawsze miałem na uwadze najlepsze interesy wspólnoty, dla której zawsze jestem gotów poświęcić jednostkę".
Meryn kpił z krytyków. Odrzucił pomysł, że decyzja Maimonidesa obowiązywała w każdej sytuacji. Teraz konieczne było inne podejście. Trzeba postępować jak mąż stanu by dojść do decyzji albo by pozbyć się ze wspólnoty "bezwartościowych" elementów, albo zezwolić obcym to zrobić, co nieuchronnie poskutkowałoby społecznością tracącą najcenniejszych jednostek. Jako powazny i mądry mąż stanu, nie mógł się wahać w kwestii wyboru ścieżki. Pośród setek świadectw mówiących o postępowaniu Meryna vis-à-vis Niemców, jest tylko jedno wątpliwe oświadczenie dotyczące nieposłuszeństwa i protestu Meryna. W każdym innym odnotowanym przypadku Meryn opisywany jest jako ten który robił wszystko co mu kazano – i więcej. Jego hasłem było: "Im więcej zrobimy sami, tym mniej będziemy cierpieć".
Meryn wiedział o samobójstwie Adama Czerniakowa, szefa warszawskiego Judenratu, i oświadczył publicznie: "Nie pójdę w jego ślady". Stwierdził też, że był gotów na osąd pewnego dnia, i był pewien, że historia usprawiedliwi go i jego metody. W 1943 tak zwrócił się do tych którzy do tej pory uniknęli deportacji: "Stoję w klatce przed głodnym i złym tygrysem. Wpycham mu w pysk mięso, ciało swoich braci i sióstr by zatrzymać go w klatce, bo inaczej wyrwałby się i rozszarpał nas wszystkich na kawałki".
Według świadectwa jednego ze świadków, Meryn wymuszał ogromne sumy pieniędzy od potencjalnych deportowanych. Ludzie rzekomo płaszczyli się przed oknami Departamentu Skarbu Zentrale i błagali by ich pieniądze przyjęto w zamian za zwolnienie. Opierając się na obietnicy otrzymanej od władz niemieckich zwolnienia 100 więźniów z obozów, Meryn zażądał wtedy ogromnej sumy 15.000 złotych za zwolnienie każdego z więźniów. Niektóre kobiety sprzedały swój dobytek by zdobyć pieniądze konieczne do zwolnienia ich mężów. Ogromne sumy pieniędzy wpłacono, ale więźniów nigdy nie zwolniono, i pieniędzy nigdy nie zwrócono.
Mordechai Anielewicz odwiedził Zagłębie między czerwcem i wrześniem 1942. Kilkakrotnie spotkał się z Merynem, na próżno usiłując przekonać go by poparł plan wysłania emisariusza zagranicę żeby opowiadali o zagładzie Żydów. Ale pomimo prób wykorzystania koneksji Meryna z Niemcami w podziemnych celach, Anielewicz uważał Meryna za "kolaboranta", i poinstruował zwolenników Meryna żeby kiedy nadejdzie czas działali przeciwko Merynowi. Po pierwszych deportacjach w prowincji Zagłębie ustanowiono ruch żydowskiego oporu. Podziemie uważało Meryna za Quislinga, i w konsekwencji podziemie wydało na niego wyrok śmierci. Natomiast Meryn ruch podziemny uważał za zagrożenie dla stabilności, a nawet dla dalszego istnienia wspólnot w Zagłębiu. Wiosną 1943 przekazał Niemcom dwóch działaczy podziemia, Lipka Mintza i Zvi Dunskiego, oraz potępił ich jako część podziemnej grupy prowadzącej komunistyczne działania w Będzinie. Na ośmiu członkach tej grupy, łącznie z Mintzem i Dunskim, dokonano egzekucji w kwietniu 1943.
Potem nastąpiła niejasna seria wydarzeń wokół rzekomego dostarczenia setek południowoamerykańskich paszportów za pośrednictwem szwajcarskiego połączenia, zakończona nagłym aresztem Meryna 21 czerwca 1943. Wraz z 4 swoimi asystentami został wysłany do Auschwitz i zagazowany. Wydawałoby się, że jeśli chodzi o Niemców, Meryn przeżył swoją przydatność. Wśród Żydów którzy wierzyli w Meryna jako zbawiciela zapanowała panika; ci którzy sprzeciwiali się mu jako "despotycznemu tyranowi" doznali ulgi z jegio zniknięcia. Po śmierci Meryna zakończono ostateczną likwidację gett w regionie Zagłębia. Ocalony z Będzina Udel S. miał to do powiedzenia o Merynie:
"Był sympatycznym Żydem, na początku miał dobre zamiary, ale później był wykonawcą wszystkich rozkazów Gestapo. Wiedział iż Żydzi jechali do Auschwitz, i gromadził tych Żydów. Wysyłał ludzi do Auschwitz gdyż według niego stary człowiek był już bezużyteczny… Ale z czasem stalo się jasne, że był zdrajcą narodu żydowskiego. Gdyby nie przewrócił nam w głowach, gdyby nie namawiał nas byśmy myśleli, że była szansa przeżycia, prawdopodobnie zorganizowalibyśmy opór. Ale on uśpił nas do tego stopnia, że nie zorganizowaliśmy żadnego oporu, i szliśmy jak barany na rzeź. Bez żadnego sprzeciwu… Wtedy, z powodów których nie byliśmy w stanie ustalić, Gestapo zabrało tego samego Mosze Meryna ze wszystkimi innymi żydowskimi władzami i wysłało go też do Auschwitz. I my Żydzi zostaliśmy bez przywództwa, bez niczego".
W nowo utworzonym państwie Izrael, było wiele procesów sądowych Żydów oskarżanych o współpracę z nazistami i którzy przeżyli. Jednym z nich był Hersz Bernblat, zastępca szefa policji w będzińskim getcie, którego w lutym 1954 sąd rejonowy Tel Aviv-Jaffa skazał na 5 lat więzienia. Później wyrok unieważnił izraelski Sąd Najwyższy, ale wyrok sądu rejonowego zawiera interesującą analizę strategii Meryna:
"Nie wydaje się nam, by izraelski ustawodawca zamierzał… usprawiedliwić pomoc w przekazaniu nazistom tysięcy Żydów w celu odroczenia końca reszty, poprzez odcięcie [zgangrowanego] ramienia posługując się frazą Meryna. Jest to jedynie parafraza poświęcenia tysięcy dusz, głównie ludzi starych, dzieci, chorych i słabych, w celu opóźnienia wojny o zniszczenie przeciwko społeczności, w nadziei, że część ludzi miałaby szczęście widzieć koniec krwawego polowania… Uczciwy zamiar ratowania resztki tą metodą wymieszano z egoistycznymi zamiarami przeżycia przez siebie, ich rodzin i bliskich przyjaciół… Historyczne i psychologiczne kryteria tej sprawy nie zawsze będą zgodne z kryteriami prawnymi prawodawcy, i dlatego badanie charakteru Mosze Meryna… powinno się zostawić historykom".
Źródła i więcej informacji:
Gilbert Martin. Holokaust – żydowska tragedia / The Holocaust – The Jewish Tragedy, William Collins Sons & Co. Limited, Londyn, 1986
Gutman, Israel, ed. Encyclopedia of the Holocaust, Macmillan Publishing Company, Nowy Jork, 1990
Hilberg, Raul. Zniszczenie europejskich Żydów / The Destruction of the European Jews, Yale University Press, New Haven, 2003
Niewyk, Donald L. ed. Świeże rany: początkowe narracje o przeżyciu holokaustu / Fresh Wounds: Early Narratives of Holocaust Survival, The University of North Carolina Press, Chapel Hill and Londyn, 1998
Ringelblum, Emanuel. Zapiski z warszawskiego getta / Notes from the Warsaw Ghetto, Schocken Books, Nowy Jork, 1974
Trunk, Isaiah. Judenrat – żydowskie rady w Europie wschodniej pod niemiecką okupacją / Judenrat - The Jewish Councils in Eastern Europe Under Nazi Occupation, The Macmillan Company – Nowy Jork 1972
Alfred Nossig
Zabijanie Żydów przez Żydów jest niezwykłe w każdych okolicznościach. Że to powinno się wydarzyć pośród mordów na skalę holokaustu, kiedy wszyscy Żydzi były potencjalnymi ofiarami bezlitosnego prześladowcy, czyni to takim podwójnie. Ale były takie wydarzenia, i egzekucja dr Alfreda Nossiga była jednym z nich.
Alfred Nossig był, według wszelkich standardów, niezwykłym człowiekiem, zarówno geniuszem, jak i, wielu powie, ekscentrykiem.
Urodził się w 1864 w Lemberg / Lwów, wtedy część Cesarstwa Habsburskiego, miasto później znane jako Lwów (ukraiński Lviv) kiedy było pod polskim rządem po 1928, później stało się częścią Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki po przyłączeniu do Związku Sowieckiego na początku jegio inwazji na wschodnią Polskę w 1939. Po wybuchu wojny między Niemcami i Związkiem Sowieckim, miasto dostało się pod niemiecką kontrolę w latach 1941-1944. Po wojnie region pozostał częścią Związku Sowieckiego do 1991, po utworzeniu niepodległej Republiki Ukrainy. A zatem w ciągu zycia Nossig widział miasto jego urodzenia po kolei przechodzące pod kontrolę Austrii, Polski, Związku Sowieckiego i Niemiec. Te geograficzne i polityczne zmiany w XX wieku były powszechne dla wielu miejsc w Europie wschodniej.
Nossig był synem sekretarza Gminy (Żydowska Rada Wspólnotowa) we Lwowie. Studiował prawo i ekonomię we Lwowie, filozofię w Zurychu, gdzie dostał doktorat, i medycynę w Wiedniu. Był złożoną mieszanką intelektualisty, artysty i naukowca - uosobieniem, jak sugerowano, człowieka renesansu. W młodości był asymilacjonistą, redagował dziennik służący tej sprawie, Ojczyzna, ale z czasem jego poglądy ewoluowały i stał się żarliwym syjonistąm by później zmienić swoje stanowisko jeszcze raz i proponować utworznie ojczyzny dla Żydów innej niż w Palestynie. Było to typowe zachowanie. Jego kariera często ulegała dramatycznej zmianie na skutek niestałości jego opinii i niestabilności politycznej. Powieściopisarz, poeta, eseista, dramaturg, filozof, matematyk i rzeźbiarz, jego liczne sztuki na tematy żydowskie, pisane po polsku i niemiecku, były wtedy bardzo popularne. Pod pewnymi względami był prekursorem późniejszych 'polsko-żydowskich' pisarzy, którzy pisząc po polsku zajmowali się żydowskimi tematami z żydowskiego punktu widzenia. Uważano go też za utalentowanego na tyle żeby zatrudnić go do napisania libretto do Manru, jedynej opery skomponowanej przez Ignacego Jana Paderewsskiego, pianisty, który został później pierwszym premierem nowo utworzonej po I wojnie światowej Rzeczypospolitej Polskiej. Pierwszy raz spotkali się w 1889 w Wiedniu. Próby Nossiga poprawy samooceny braci Żydów poprzez zajmowanie się różnymi projektami i instytucjami, w połączeniu z oczywistymi innymi talentami, zapewnił, że uznawano go za ważnego i wpływowego członka ówczesnej społeczności żydowskiej.
Swoją niespokojną naturę pokazał kolejnymi przeprowadzkami w ciągu kilku lat do Wiednia, Paryża i Berlina, gdzie zamieszkał w 1900. W Wiedniu i Berlinie był uznany za utorytatywnego krytyka stuki i dramatu, a jego prace jako rzeźbiarza wystawiano w Paryżu w 1899 i w Berlinie w 1900. W 1887, kiedy jeszcze mieszkał we Lwowie, Nossig napisał broszurę o "Kwestii żydowskiej", w której zaproponował ustanowienie państwa żydowskiego w Palestynie i opowiedział się za żydowską emigracją jako jedyną opcją gwarantującą przetrwanie żydowskiej kultury. W następnych latach napisał wiele książek na ten temat. W pierwszych latach nowego stulecia opowiadał się za utworzeniem żydowskiego instytutu szkolnictwa wyższego, i razem z Arthurem Ruppinem i Jacobem Thonem założył Żydowskie Biuro Statystyczne w Berlinie, stając się tym sposobem jednym z pierwszych stosujących statystyki w badaniu żydowskiego życia. W 1904 został szefem Biura. Popierał demokratyczną frakcję ruchu syjonistycznego, grupy, której wiodącym światłem był Chaim Weizmann. Ten obóz tworzył opozycję wobec Theodora Herzla, który faktycznie był kuzynem Nossiga. Sugeruje się, że po spprze z Herzlem, Nossig stał się zgorzkniałym człowiekiem, i rozczarował się syjonizmem. Niezależnie od powodu, opuścił ruch w 1908 i założył Stowarzyszenie Żydowskich Osadników (Allgemeine Jüdische Kolonisations-Organisation: AJK-O), byt poświęcony lobbingowi politycznemu w imieniu żydowskiej imigracji do miejsc innych niż Palestyna – rodzaj nie-syjonistycznego syjonizmu.
Przez całe życie Nossig był germanofilem, entuzjastycznym wielbicielem niemieckiego społeczeństwa i Kultur. W powieści z 1892 Prorok Jan / 'Prophet Johannes,' wydanej w Lemberg [Lwów] i osadzonej tam w 1880, pokazał grupę spacerującą tam wzdłuż promenady: dorośli idą na czele grupy, wśród nich narrator, który "słyszy wokół siebie tylko pogawędki po niemiecku". W czasie I wojny światowej dalej realizował cele AJK-O, nawet próbując zdobyć aprobatę potęg centralnych i Turcji dla emigracji Żydów do Imperium Osmańskiego – choć niekoniecznie do Palestyny. Choć nigdy nie ukrywał podziwu dla wszystkiego co niemieckie, to byli tacy, którzy uważali, że Nossig poszedł nieco dalej niż zwykły podziw w tym czasie, działając jako agent niemieckiego i austriackiego wywiadu. W 1915 Nossig założył 'Komitet Przygotowawczy do Regulacji Żydów na Wschodzie' / `Preparatory Committee for the Regulation of Jews in the East', i w sierpniu tego roku podróżował do Konstantynopola, przywożąc ze sobą kilka ciężarówek środków medycznych jako dar dla Czerwonego Półksiężyca. Niemal na pewno pracował dla niemieckiego wywiadu. Henry Morgenthau, wtedy ambasador USA w Turcji, tak napisał o spotkaniach z Nossigiem: "Na początku jesieni z Berlina do Konstantynopola przybył dr Nossig. Był niemieckim Żydem, i do Turcji przyjechał najwyraźniej by działać przeciwko syjonistom. PO kilku minutach rozmowy ze mną, opisując swoją żydowską działalność, wkrótce odkryłem, że był niemieckim agentem politycznych. Przyszedł do mnie dwa razy: jego pierwsza rozmowa była nieco nieokreślona, jej celem było najwyraźniej nawiązanie znajomości i dostanie się w moje łaski. Po raz drugi, po niewyraźnych rozmowach na kilka tematów, doszedł prosto do sedna…"
Ale prwdziwym celem misji Nossiga było niewątpliwie przekonanie Turków do korzyści z jego planów żydowskiej imigracji. Miał audiencję u Sułtana i dziedzica tronu, Jussufa Izzedina, jak i innych wybitnych członków tureckiego rządu. Politycy z aprobatą wyrażali się o ludności żydowskiej. Podniecony ich aprobatą, Nossig dotarł do czołowych osmańskich Żydów, i ustanowił 'Unię Osmańsko-Izraelicką'. Jej celem było zdobycie poparcia dla zorganizowanej imigracji Żydów z Europy wschodniej do Turcji. Pomysł nie wypalił, ale pomimo fiaska, cel polityki Nossiga trudno było powiązać z ruchem syjonistycznym, który dążył do zupełnie innego celu przez rząd brytyjski.
W 1919 Nossig zaproponował, że Polacy i Żydzi powinni działać razem na rzecz emigracji połowy polskich Żydów. Dokąd oni mieli emigrować było, oczywiście, zupełnie inną sprawą. Rok później Nossig dostał zaproszenie od polskich władz by mediować między przywództwem polsko-żydowskich organizacji i nowo utworzonym państwem polskim, i odwiedził Polskę w tym celu. Ale przez wszystkie strony zaczęto uważać go za przedstawiciela obcych (niemieckich) interesów, i jego misja znowu okazała się być fiaskiem. W latach 1920 Nossig stał się entuzjastycznym zwolennikiem i rzecznikiem innej dalekosiężnej proroczej idei - federacji krajów europejskich. W latach międzywojennych dalej prowadził mroczną egzystencję w Berlinie.
Po upadku Polski w 1939, Nossig wrócił do Warszawy na żądanie okupantów. Z rozkazu Niemców został mianowany na członka warszawskiego Judenrat jako człowiek odpowiedzialny za żydowską emigrację. Adam Czerniakow,szef Judenrat, uważał Nossiga za absolutne utrapienie, nazywając go Tausendkünstler ("artysta z tysiąca części"). 11 grudnia 1939, Czerniakow napisał w swoim dzienniku, że Nossig, który otrzymał wynagrodzenie z miesięcznym wyprzedzeniem kiedy mianowano go dwa dni wcześniej, nie pokazał się w pracy poprzedniego dnia. "Wygląda na to, że on nie będzie dla nas żadną pociechą" – napisał drwiąco Czerniakow. Później Nossig został dyrektorem wydziału Judenratu zajmującego się kulturą i sztuką. Złowieszczo, 11 kwietnia 1940, Czerniakow napisał: "Nossig wypisuje niepotrzebne listy do władz. Skarciłem go". Okazało się, że Nossig miał jakiegoś rodzaju szczególne relacje z władzami, bo 17 maja 1941, Czerniakow napisał: "Nossiga wyrzucono wczoraj z Transferstelle [Organ Transferowy odpowiedzialny za całą dostarczaną do getta i opuszczającą getto żywność i towary]. Złozył skargę do odpowiednich władz, i dzisiaj była reakcja". Czerniakow był ostrożny by nie być zbyt wyraźnym w swoich wpisach, ale implikacje były oczywiste. Nossig był podejrzany o kolaborację z nazistami.
Ber Warm był członkiem żydowskiej policji przypisanym Befehlstelle, dowództwu SS w warszawskiej deportacji. Przed śmiercią na "aryjskiej" stronie Warszawy po powstaniu w getcie w kwietniu 1943, Warm napisał o wydarzeniach jakich był świadkiem. Nossig często bywał u Untersturmführera Karla George'a Brandta z żydowskiej sekcji Gestapo. "Sam byłem świadkiem jak serdecznie Brandt powitał prof. Nossiga w Befehlstelle i jak długo rozmawiali w poczekalni… Nossig posiadał tzw. przepustkę Brandta, pozwalającą mu poruszać się po całym dużym getcie, dając mu nieograniczony dostęp do wszystkich fabrycznych warsztatów". Halina Szereszewska, mieszkająca w tym samym domu jak Nossig w wostatnich miesiącach istnienia getta, i która nie była ani członkiem podziemia ani organizacji walczącej ŻOB, napisała w swoim pamiętniku: "Nie było żadną tajemnicą, że on [Nossig] należał do Gestapo i pracował dla Niemców".
Według relacji Yitzhaka Zuckermana, kiedy getto otoczyli niemieccy żołnierze 18 stycznia 1943 jako część drugiej Aktion, tylko jedna osoba mogła wchodzić i wychodzić z getta – Nossig. Niemcy salutowali jego imponującej postaci kiedy przechodził. Żydowscy policjanci mieli dowiedzieć się od polskich strażników dokąd poszedł Nossig kiedy wyszedł z getta. Kilka dni później ŻOB dostała wiarygodną informację, że często chodził prosto do siedziby Gestapo przy Alei Szucha. Choć nie chodził tam codziennie, i gdzie przebywał jeszcze często było tajemnicą, ŻOB teraz nie miał wątpliwości co do charakteru kontaktu Nossiga z Niemcami. Zuckerman miał zadanie zorganizowania Wyroku śmierci jaki wydano. Wybrał 3 członków ŻOB do wykonania egzekucji: Zacharia Artstein, Abraham Breier i Pawel Schwartzstein.
22 lutego 1943 do mieszkania Nossiga weszli 3 ludzie. Kiedy zaczęli go przesłuchiwać energicznie domagając się odpowiedzi, Nossig padł na kolana i błagał o darowanie mu życia. Zagroził im niemiecką zemstą gdyby zrobili mu krzywdę; Brandt pomści jego krew. Nie zrobiło to wrażenia na zabójcach. Byli z pokolenia które mało wiedziało, jeśli w ogóle, o przeszłości Nossiga, odwrotnie do członków podziemia jak Zuckerman, którzy zawsze traktowali go z szacunkiem. Dla młodych był tylko starcem, zdrajcą którego trzeba się pozbyć. W klimacie w warszawskim getcie w 1943, nie było czasu na sentymenty. Zabójcy zastrzelili Nossiga, przeszukali jego ciało, znaleźli napisane po niemiecku dokumenty. Widzieli też inne dokumenty w mieszkaniu, ale, co zrozumiałe, nie zamierzali przebywać zbyt długo na miejscu zabójstwa.
Później stwierdzono, że Nossig pisał raporty do Gestapo o wydarzeniach w getcie. Po śmierci Nossiga pojawili się Niemcy i skonfiskowali rzeczy znajdujące się w mieszkaniu zanim ŻOB miała okazję to zrobić. Niemcy nie wydawali się interesować tym kto odpowiadał za ten czyn. Ber Warm napisał, że znalezione przez ŻOB przy ciele Nossiga dokumenty "gwarantowały mu immunitet jako zasłużonemu Żydowi". Napisany przez Nossiga list do Gestapo rzekomo podawał szczegóły o miejscu i sprzęcie bunkrów przygotowanych przez Żydów na wypadek kolejnej Aktion. Warm napisał też, że kiedy usłyszał o rozstrzelaniu Nossiga, Brandt zadeklarował: "Ja, die Lumpen haben solch einen alten Mann nicht verschont” – “Więc łajdaki nawet nie oszczędzili starego człowieka jak on". Wychodząc od kogoś kto odpowiadał za śmierć setek tysięcy, krokodyle łzy Brandta pokazały szczyt hipokryzji.
Niektóre relacje mówią, że dobra pozycja Nossiga u Niemców została ogłoszona na jego frontowych drzwiach. Marek Edelman napisał, że "na nim [Nossigu] znaleziono niemiecką kartę tożsamości wydaną jeszcze w 1933". Choć nie można z całą pewnością określić zakresu współpracy Nossiga, można powiedzieć, że przynajmniej cieszył się komfortowymi stosunkami z Niemcami, i że ten związek mógł iść znacznie dalej. Intrygujące pytanie brzmi: co, jeśli w ogóle, Nossig dostał z tego związku z gangsterami, którzy każdego dnia mordowali tysiące jego braci Żydów. Przetrwanie? Może nawet 79-letni mężczyzna rozpaczliwie trzyma się życia. Z pewnością nie mógł dać się tak nabrać, by sądzić, że zważywszy na sytuację warszawskiego getta, naziści interesowali się dalej żydowską emigracją, dla której był tak oddany w poprzednich latach. Sugerowano, że zamiast współpracować, mógł wykorzystać swoją dobrą opinię u nazistów, próbując złagodzić cierpienia społeczności żydowskiej. Jeśli tak, to dowodów takiej aktywności nie widać. Ocalony z holokaustu Jonas Turkow opisał spotkanie z Nossigiem w getcie, nazywając go "tragicznie słynny prof. dr Nossig" i "stary renegat", co sugeruje, że wtedy Nossiga uwazano niemal za przedmiot ośmieszenia, żałosny cień dawnego siebie.
Alfred Nossig dalej jest zagadkową postacią, intelektualnie genialnym fiaskiem. W innych okolicznościach mógłby osiągnąć wielkość w każdej z wielu dziedzin w których się kwalifikował. Zamiast tego, dzisiaj, jeśli w ogóle jest pamiętany, to z odrazą – jako donosiciel, albo gorzej. Już w 1929 rabin Joshua Thon zinterpretował wadliwą osobowość Nossiga z wielkim przeczuciem. Czternaście lat przed śmiercią Nossiga, Thon przedstawił epitaf dla niego tymi słowami: "Sukces nie świecił na niego na żadnym etapie jego życia. Historia tego utalentowanego człowieka jest tragiczna. Coś zawsze stało między nim i doskonałością".
Źródła i dalsze referencje:
Almog Shmuel. Alfred Nossig, Ponowna ocena / A Reappraisal, Studies in Zionism, wiosna 1983, s. 1-29
Czerniakow Adam, Hilberg Raul (red.), Staron Stanislaw (red.), Kermisz Josef (red.). Warszawskie dzienniki Adama Czerniakowa: preludium do zatracenia / The Warsaw Diary of Adam Czerniakow : Prelude to Doom, Ivan R Dee Inc., Chicago,1999
Dor Danny, red. Odważni i zdesperowani – 60 lat od powstania w getcie warszawskim / Brave and Desperate – 60 years since Warsaw Ghetto Uprising, Ghetto Fighters' House Museum, Israel, 2003
Grynberg Michal, red., Słowa które nas przeżyją – relacja świadka z warszawskiego Getta / Words to Outlive Us - Eyewitness Accounts from the Warsaw Ghetto, Granta Books, London, 2003
Gutman, Israel, red. Encyclopedia of the Holocaust, Macmillan Publishing Company, New York, 1990
Gutman Yisrael, Warszawscy Żydzi… / The Jews Of Warsaw 1939-1943, Indiana University Press, Bloomington and Indianapolis, 1989
Zuckerman Yitzhak, Nadmiar wspomnień: kronika powstania warszawskiego getta / A Surplus of Memory: Chronicle of the Warsaw Ghetto Uprising, University of California Press, 1993
http://www.thevillager.com/villager_52/nossigsanticsat.html
http://www.writing.upenn.edu/~afilreis/Holocaust/warsaw-uprising.html
http://64.233.161.104/search?q=cache:AOar8ViMpdkJ:sicsa.huji.ac.il/aar2002.pdf+alfred+nossig&hl=en&gl=uk&ct=clnk&cd=63
http://www.jewishencyclopedia.com/view.jsp?artid=347&letter=N
http://www.cilicia.com/morgenthau/Morgen27.htm
http://www.usc.edu/dept/polish_music/PMJ/issue/4.2.01/trochimczyk4_2.html#back15
https://www.jewishgen.org/yizkor/terrible_choice/ter003.html
https://www.jewishgen.org/yizkor/terrible_choice/Terrible_Choice.html#TOC