Dom Macieja Dobrzyńskiego jest położony w najlepszym miejscu na wsi, czyli między karczmą, a kościołem. Wydaje się, więc że powinien być jednym z najbardziej zadbanych domów.W rzeczywistości jest zupełnie inaczej. Ogród wokół domu jest w strasznym stanie, nie obsiany i porośnięty innymi roślinami. Tereny należące do Macieja są pozbawione płotu, a brama nie miała wrót. Dom wielkością uzmysławia, że niegdyś był głównym punktem wsi. Posiadłość jest sporych rozmiarów, a prawa strona, czyli świetlica jest z cegły, co było rzadko spotykane. Obok domu stoją lamus, spichrz, gumno, obora i stajnie. Posiadłość można określić zwykłym domem szlachcica. O niedostatku przypomina jednak zgnilizna pokrywająca stary nieremontowany od dawna dom, a zwłaszcza omszałe i porośnięte dachy. W strzechach zakładają gniazda jaskółki oraz gołębie, zaś na dworze biegają gromady królików. Można powiedzieć, że dom wygląda jak klatka lub króliczarnia. Na pierwszy rzut oka można stwierdzić, że dom był obiektem częstych napadów. Pod bramą w trawie leży kula działowa, o którą kiedyś była oparta otwarta brama. Na dziedzińcu leżą stare krzyże na znak, że chowano tam poległych w bitwie. Po bliższym przyjrzeniu się zabudowaniom widać liczne dziury po kulach najeźdźców. Dom był pozbawiony klamek, ćwieków i haków przez szable przeciwników i mieszkańców. Nad drzwiami wisiały niegdyś dumne herby rodzin, teraz są one albo zastawione serami albo przesłonięte przez jaskółcze gniazda. Całe wnętrze domu jest zajęte przez rynsztunek. Można powiedzieć, że dom wygląda jak zbrojownia. Elementy zbroi służą za gniazda dla pokoleń ptaków, za drabiny, a gospodynie używają ich jako rożen do pieca.