Psalmy
– Księga czwarta
Z psałterza Dawidów
Żniwa swego pierwszy
snop tobie ofiaruję, Cny
Myszkowski, którego dobrodziejstwem czuję
Uwiązane swe serce; bo komu jest tajna
Taka łaska przeciwko mnie i chęć niezwyczajna?
Jedenoś ty
nalezion, u którego miały
Miejsce Muzy wzgardzone i twarz wdzięczną znały;
Jedeneś ty rozumiał, że moje Kameny
Mogły jednak być godne jakiejkolwiek ceny.
Tymżeś mi serca dodał, żem się rymy swymi
Ważył zetrzeć z
poety co znakomitszymi
I
wdarłem się na skały pięknej Kaliljopy,
Gdzie
dotychmiast nie było znaku polskiej stopy.
I teraz ci Libanu niosę Dawidowe
Złote gęśli,
a przy nich polskie pieśni nowe;
Psałterza pięć książeczek, którym ty
łaskawy
Wzrok ukaż, twej nieowszem niegodnym zabawy.
Psalm 57
Zmiłuj się, Panie, czasu mego niepokoja.
W Tobie ufanie
kładzie dusza moja.
Niechaj ulgę w pewnej Twych skrzydeł
zasłonie,
Aż bystra zapalczywość i niechęć opłonie.
Ciebie wzywam Boże mój! Ty
iścisz me prośby,
Ty z nieba pomoc mnie ześlesz, a groźby
Złych ludzi w śmiech
obrócisz; dobroć wieczny Boże,
I prawda Twoja nigdy płona być nie może.
S.209
Mieszkam nie między ludźmi, ale lwy srogimi,
Między żwierzęty mieszkam okrutnymi,
Których język szkodliwiej miecza siecze, których
Zęby oszczepów sroższe i strzał prędkopiórych.
O, latom niepodległy i wieku żadnemu,
Stań w wierzchu nieba,,
a światu wszystkiemu
Okaż swoję wielmożność; rozpostrzy szeroko
Sławę
swoję, niech będzie widoma na oko!
Sieci na mię miotali i tak mię
trapili,
Że duszy nieraz
ciężko uczynili.
Doły brali pode mną, ale cóż, co brali,
Zdarzył Bóg, że
na koniec sami w nie wpadali.
Ochotną myśl, ochotne serce w
sobie czuję,
Nowy psalm Panu, nową pieśń gotuję.
Powstań, moje kochanie, powstań, lutni moja!
Ruszwa
różanorękiej zarze z jej pokoja.
Ciebie, Panie, po wszystkim świecie przed wszystkimi
Narody sławić
będę rymy swymi,,
Albowiem Twoja dobroć do
nieba przestała,
A prawda nad obłoki
głowę ukazała.
O, latom niepodległy i wieku żadnemu,
Stań w wierzchu nieba, a światu wszystkiemu
Okaż swoję wielmożność; rozpostrzy szeroko
Sławę swoję,
niech będzie widoma na oku.
Psalm 91
Kto się w opiekę poda Panu swemu
A całym prawie
sercem ufa Jemu,
Śmiele rzec może: „Mam obrońcę
Boga,
Nie będzie u mnie straszna żadna trwoga.”
Ciebie on z
łowczych obierzy wyzuje
I w zaraźliwym powietrzu ratuje;
W cieniu swych skrzydeł
zachowa cię wiecznie, Pod Jego Pióry
ułęższ bezpiecznie
Stateczność Jego tarcz i puklerz mocny,
Za którym
stojąc na żaden strach nocny, s.210
Na żadną trwogę ani dbaj na strzały,
Którymi sieje
przygoda w dzień biały.
Stąd wedła ciebie tysiąc
głów polęże,
Stąd drugi tysiąc; ciebie nie dosiężne
Miecz nieuchronny,
a ty przedsię swymi
Oczyma ujźrzysz pomstę nad grzesznymi.
Iżeś rzekł Panu: „Tyś nadzieja moja”,
Iż Bóg
nawysszy jest ucieczka twoja -
Nie
dostąpi cię żadna zła przygoda
Ani się najdzie w domu twoim szkoda.
Aniołom swoim każe cię pilnować,
Gdziekolwiek stąpisz, którzy
cię piastować
Na ręku będą, abyś idąc drogą
Na ostry krzemień nie ugodził nogą.
Będziesz po żmijach bezpiecznie gniewliwych
I po padalcach deptał
niecierpliwych; Na
lwa srogiego bez obrazy wsiądziesz
I na ogromnym smoku jeździć będziesz.
Słuchaj, co
mówi Pan: „Iż mię miłuje,
A przeciwko mnie szczerze postępuje -
Ja go też także w jego każdą trwogę
Nie zapamiętam i owszem wspomogę.
Głos jego u
mnie nie będzie wzgardzony,
Ja z nim w przygodzie; ode mnie
obrony Niech
pewien będzie, pewien i zacności.
I lat szedziwych, i mej życzliwości!”
Psalm 120
W każdym ucisku swoim
wołałem do Pana,
A moja prośba zawżdy była wysłuchana;
I dziś
Cię tymże sercem proszę, Pana swego:
Obroń mię od potwarzy
języka zdradnego!
Co
swym kłamstwem pożyszczesz, języku wszeteczny?
Jeno ludzką nienawiść a gniew boży
wieczny.
Twoje słowa są strzały jadem napojone
Śmiertelnym. Twoje słowa węgle
rozpalone. S.211
Między zbójcy – niestety – jest mieszkanie moje,
Między ludem nieludzkim
trawię lata swoje;
Mnie mil pokój, a oni w zwadzie się kochają,
A gdy zgodę wspomionę, mieczów pomykają.
S.212