W BLASKU LEGENDY GEN ANDERS



W BLASKU LEGENDY. GEN. ANDERS NA EMIGRACJI

Rafał Habielski


W powojennej biografii gen. Andersa nie można odczytywać wyłącznie poprzez stanowiska, które zajmował. Zwycięski wódz spod Monte Cassino był dla polskiej emigracji, a zwłaszcza byłych podkomendnych, wielkim autorytetem – symbolem patriotyzmu, żołnierskiego honoru i nieprzejednanej postawy wobec komunizmu.


W końcowej fazie wojny, od lutego do maja 1945 roku, gen. Anders pełnił obowiązki naczelnego wodza, następnie był generalnym inspektorem sił zbrojnych (1946–1954) oraz następcą prezydenta Rzeczpospolitej na obczyźnie. Po odmowie ustąpienia z urzędu prezydenta Augusta Zaleskiego wszedł do Rady Trzech, odpowiednika urzędu głowy państwa, w której zasiadał do śmierci.


Oprócz stanowisk politycznych pełnił wiele formalnych i nieformalnych funkcji w życiu społecznym emigracji. Był prezesem Polskiej Macierzy Szkolnej, przewodniczył Polskiej Fundacji Kulturalnej, w 1949 roku stanął na czele Skarbu Narodowego. Miał wpływ na życie kulturalne emigracji i jej prasę.


Nie to jednak było powodem tego, w jaki sposób się do niego odnoszono, i uczuć, jakimi go darzono. Anders jeszcze w czasie wojny stał się bohaterem legendy, uosobieniem praktycznie jedynego personalnego polskiego mitu zbudowanego w czasie drugiej wojny światowej. Zostawmy odpowiedź na pytanie, na ile sam kreował ten obraz, i przyjrzyjmy się temu, co złożyło się na materię zjawiska.


NARODZINY LEGENDY


Początek to z pewnością niewola sowiecka. Anders, więziony przez NKWD, odzyskał wolność po podpisaniu paktu Sikorski – Majski (lipiec 1941) i natychmiast, jeszcze tego nieświadom, stanął wobec zbrodni katyńskiej. Objął dowództwo Armii Polskiej w ZSRR, które gen. Sikorski zamierzał powierzyć nieżyjącemu od ponad roku gen. Stanisławowi Hallerowi, więźniowi Starobielska.


Anders był teraz postrzegany nie tylko jako dowódca, lecz także jako inicjator poszukiwań nieżyjących już oficerów – misji, która rozwinie się niebawem w jeden z głównych obowiązków moralnych emigracji. Ale nie tylko to wpływało na wizerunek jego osoby. Zdecydował się (na podstawie błędnego przewidywania nieuchronnej klęski Stalina w starciu z Hitlerem) na ewakuację Armii Polskiej z Rosji. Coś, co mogło się wydawać grubym błędem politycznym i więcej niż nielojalnością wobec polityki Sikorskiego, okazało się budulcem legendy. Anders stał się tym, który wyprowadził Polaków – nie tylko żołnierzy przecież – z domu niewoli. Nie traktowano tego jako ocalenia życia. Wiedziano przecież, że gdyby armia została w Rosji, krwawiłaby tak jak w czasie kampanii włoskiej.


Wyjście z Rosji pojmowano jako wartość, bo dzięki temu ocalono człowieczeństwo. Byli nadzorcy przestali pilnować byłych więźniów, którzy tym samym stawali się naprawdę wolni. Ewakuacja była manifestacją prawa wyboru sojusznika, pod którego dowództwem walczy się o niepodległość swego kraju. Sojusznik ten, Wielka Brytania, po prawdzie okazał się wiarołomny w godzinie próby, lecz wtedy uznawano go jeszcze za sprzymierzeńca godnego zaufania.


Wyjście z Rosji miało i to znaczenie, że spotęgowało wolę walki. Gustaw Herling-Grudziński wspominał, że czekanie na bitwę było niemal obsesją żołnierzy 2. Korpusu, którzy opuścili Rosję. Stało się tak dzięki Andersowi, który wierzył, że świadectwo krwi jest nie tylko obowiązkiem, ale i prawem jego żołnierzy. Monte Cassino okazało się spełnieniem wielu pragnień: udziału w wojnie, zwycięstwa, zademonstrowania odwagi, umiejętności i poświęcenia. Anders zaś stał się tym, który uosabiał wszystkie te cele. Materializował zwycięstwo, które – wbrew ocenom malkontentów i wrogów – nie było daremną ofiarą.


Legendę Andersa budował nie tylko szlak wojenny 2. Korpusu. Już po odkryciu grobów katyńskich, gdy korpusu stacjonował na Bliskim Wschodzie, utworzono Biuro Pomocy Rodzinom Wojskowym. Pod tą zawoalowaną nazwą dokumentowano los Polaków w Związku Sowieckim. Towarzyszyło temu przyzwolenie Andersa na prowadzenie w ramach wojska życia politycznego i kulturalnego – dość swobodnego jak na wojskowe realia. Po latach zwrócono nawet uwagę, że korpus w tym pozawojskowym wymiarze stał się miejscem niezwykłej aktywności społecznej. Anders, żołnierz z krwi i kości, rozumiał konieczność rozwoju szkolnictwa, prasy czy teatru. Wiedział dobrze, że Polsce potrzebni są nie tylko ludzie w mundurach.


Należy do tego dodać niezależność manifestowaną wobec gen. Sikorskiego, a później Stanisława Mikołajczyka, którego politykę uważał za błędną, sprzeczną z interesem Polski. Nadto Anders nie był zwolennikiem rozniecania walki zbrojnej w okupowanym kraju i narażania społeczeństwa na represje, gdy Polska dysponowała siłami zbrojnymi na Zachodzie.


W odczuciu wielu Anders był tym, który zdołał obronić interes Polski w wymiarze militarnym i politycznym. Nie był jedynym zwycięskim polskim dowódcą drugiej wojny światowej, a jednak sławą przewyższał innych.


Identyfikowali się z nim nie tylko jego żołnierze i nie tylko ci, którzy dzięki niemu wyszli ze stalinowskiej Rosji. Jego chwała stała się oparciem dla tych, którzy nie wrócili do Polski, nie mając szans na wygodne urządzenie się poza krajem. Anders stał się w 1945 roku syntezą polskiego losu w wersji heroicznej, niepozbawionej wszelako nadziei. Symbolizował i spajał czas wojny oraz powojenny, czynił wygnanie stanem normalnym, tłumaczył sens bycia poza krajem bez względu na porażki, jakie odnosiła legalistyczna emigracja.


Warto pamiętać, że powojenny mit Andersa wspierali – rzecz jasna nieświadomie – komuniści. Niemal natychmiast po zakończeniu wojny generał okazał się demonem zagrażającym władzy ludowej i jej poddanym. Był reakcjonistą, co sposobnie wyrażać miał doczepiany mu do nazwiska tytuł barona, przeciwnikiem Związku Sowieckiego i przywódcą krucjaty antykomunistycznej, marzącym o wjeździe do Polski na słynnym białym koniu. Im bardziej atakowano Andersa, i pomniejszano znaczenie bitwy pod Monte Cassino, tym bardziej dawano do zrozumienia Polakom w kraju i za granicą, ile znaczyło i znaczy to zwycięstwo i jego autor.


POLITYK NIEPOLITYCZNY


Od zakończenia wojny Anders był jednym z przywódców emigracji, choć o to nie zabiegał. Do 1954 roku w zasadzie nie pełnił funkcji politycznych. Tę wstrzemięźliwość tłumaczyć można z jednej strony nieformalnym znaczeniem i idącymi za tym wpływami, niezmuszającymi go do obejmowania stanowisk, a z drugiej, paradoksalnie, nieznajomością reguł polityki. Oczarowany Andersem Stanisław Cat-Mackiewicz zauważył, że jest on „prawdziwym generałem”, to znaczy takim, który nie zajmuje się polityką. „Nie jestem Piłsudskim, panie redaktorze” – stwierdził Anders w rozmowie z Jerzym Giedroyciem, kiedy ten namawiał go do udziału w kolejnej obmyślanej przez siebie kombinacji.


Mimo to wiele znaczył w życiu politycznym, o czym mógł się przekonać właśnie Giedroyc. Kiedy w „Kulturze” (1948) ukazał się reportaż o powojennej Polsce pióra Aleksandra Janty-Połczyńskiego – tekst uznany w polskim Londynie za sprzeczny z programem emigracji – Anders nakazał wycofanie numeru ze sprzedaży.


W „polskim” Londynie dbał o to, by nie kojarzono go z żadną partią bądź stronnictwem, tworząc nieliczny krąg zaufanych osób, poprzez które uprawiał to, co uznawał za politykę. Jego gabinet w Instytucie Sikorskiego i stolik w Ognisku Polskim stały się w jakimś sensie centrum decyzyjnym.


Trzymanie się z boku nie oznaczało, że nie walczył i nie wyrażał celów całej emigracji. Zabiegał o ujawnianie prawdy o Katyniu, opatrując przedmową pracę Zbrodnia katyńska w świetle dokumentów (Londyn 1948). W 1952 roku stanął przed mikrofonem inaugurującego działalność Radia Wolna Europa. Od końca lat czterdziestych wspierał nadające po polsku Radio Madryt, dość powszechnie słuchane w kraju.


Jednak najważniejszym polem aktywności Andersa było wojsko. Zdawał sobie sprawę, że w razie wybuchu konfliktu między Stanami Zjednoczonymi a Związkiem Sowieckim polska armia na Zachodzie może być atutem. Nie zapominał przy tym, ile ostało się z podobnych nadziei gen. Sikorskiego (jego własnych również). Tworzeniu armii, która podnosiła znaczenie całej zorganizowanej politycznie emigracji, poświęcił na początku lat pięćdziesiątych najwięcej uwagi. Poruszał tę kwestię w Londynie i Waszyngtonie, gdzie złożył wizytę we wrześniu 1950 roku, oraz podczas podróży do Hiszpanii w roku 1952 i 1954. Z tych planów nic nie wyszło, co wedle krytyków Andersa potwierdzało jego nikłe umiejętności polityczne. Jeśli chcieć tłumaczyć generała, wypada zwrócić uwagę, że tworzenie armii zależało od bardzo wielu czynników, a nie tylko od politycznych umiejętności i kontaktów jednego człowieka.


Projektem Andersa pozostającym w związku z odbudową sił zbrojnych było utrzymywanie więzi między zdemobilizowanymi żołnierzami, nie tylko tymi służącymi pod jego rozkazami. W 1948 roku pod jego przewodnictwem ukonstytuowało się Koło Generałów i Pułkowników. W tym samym roku utworzony został Sekretariat Kół Oddziałowych, zrzeszający koła pułkowe oraz organizacje poszczególnych rodzajów broni. Anders objął także opieką Brygadowe Koło Młodych Pogoń prowadzące szkolenie wojskowe młodzieży.


BEZ OSTATNIEGO ROZDZIAŁU


Prowadząc tak szeroką działalność, Anders nie mógł w nieskończoność pozostawać poza polityką rozumianą w sensie instytucjonalnym. Od 1947 roku w Londynie narastał konflikt pomiędzy prezydentem Augustem Zaleskim a ugrupowaniami politycznymi, które kontestowały tryb jego wyboru. Spór zaostrzał się i upowszechniał, co Anders obserwował w organizacjach wojskowych, nie będących politycznym monolitem. Apogeum konfliktu przypadło na 1954 rok – kończyła się wówczas kadencja Zaleskiego, lecz prezydent, wbrew wcześniejszym deklaracjom, nie ustąpił z urzędu. Opozycja zareagowała na to utworzeniem konkurencyjnego ośrodka, podobnie jak prezydencki odwołującego się do idei legalizmu. W sierpniu 1954 roku Anders (wówczas generalny inspektor sił zbrojnych) wypowiedział posłuszeństwo Zaleskiemu i obok Tomasza Arciszewskiego oraz Edwarda Raczyńskiego zasiadł w Radzie Trzech. Jednak twierdzenie, że ten fakt przeważył szalę na rzecz rady, jest nieco na wyrost. Zaleskiego opuścili niemal wszyscy i wolno sądzić, że nie uratowałby go nawet autorytet Andersa. Decyzja generała miała wszelako znaczenie – wskazywała, po której stronie leży racja, a więc legitymizowała nowy ośrodek.


Anders pozostał w składzie rady do 1970 roku, utrwalając swoją pozycję. Nie było to jednak równoznaczne z sukcesami. W połowie lat pięćdziesiątych emigracja zaczęła wchodzić w fazę schyłkową. Wydarzenia 1956 roku w kraju dowiodły, że Londyn, mimo wielu inicjatyw, nie miał wpływu na sytuację w kraju. Październik ’56 otworzył nowy etap w dziejach powojennej Polski, dopełniając marginalizacji Londynu. Wpłynęło to na pozycję Andersa, który w miarę upływu czasu skazany był na petryfikowanie symbolizowanych przez siebie wartości. Udział w rocznicowych uroczystościach na cmentarzu na Monte Cassino i innych polskich cmentarzach wojennych, spotkania z żołnierzami i walka o ujawnienie prawdy o zbrodni katyńskiej były tym, co podtrzymywało jego legendę, a zarazem potwierdzało słuszność decyzji podjętych w 1945 roku.


Po Październiku ’56, gdy dla Andersa stało się jasne, że raczej nie doczeka upadku reżimu komunistycznego w kraju, jeszcze przenikliwiej brzmiał tytuł książki, którą opublikował w Londynie w 1949 roku.


Wspomnienia „Bez ostatniego rozdziału” stały się bestsellerem: za życia generała ukazały się trzy wydania, a do 1989 roku jeszcze sześć. W latach pięćdziesiątych książkę wydano w przekładach na główne języki europejskie, w Stanach Zjednoczonych oraz Japonii. Z biegiem czasu była ona postrzegana nie tylko jako testament autora, lecz także zapis losów i nadziei tych wszystkich, którzy czekali na niepodległość Polski – na ostatni rozdział.


Zwieńczenie legendy Andersa to uroczystości pogrzebowe na cmentarzu na Monte Cassino w maju 1970 roku. Zespół „Kultury” Jerzego Giedroycia, do której powstania generał przyłożył rękę, prezentujący mimo to całkowicie odmienną wizję aktywności i polityki poza krajem, oddając hołd Andersowi, zauważył, że wraz z jego śmiercią dzieje emigracji politycznej dobiegły końca. Nie była to do końca prawda, czego dowodem choćby sama „Kultura”, nie ulegało jednak wątpliwości, że wysiłki podejmowane poza krajem, a pozbawione pieczęci Andersa, straciły na znaczeniu.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
gen anders
Trwanie w legendzie Gen Sikorski
Herbert, Brian & Anderson, Kevin Legends of Dune SS 03 The Faces of a Martyr
Herbert, Brian & Anderson, Kevin Legends of Dune SS 01 Hunting Harkonnens
Herbert, Brian & Anderson, Kevin Legends of Dune SS 02 Whipping Mek
1 GEN PSYCH MS 2014id 9257 ppt
gen
4 Gen prom opt źródła naturalne
Poszukiwania legendarnej Shambhalli Agharty
Legendy Mit o stworzeniu
Andersens Fairy Tales
Dwie matki, LEGENDY CHRZEŚCIJAŃSKIE
7 BRACI ŚPIĄCYCH, LEGENDY O ŚWIĘTYCH
Legenda o Lechu, SZKOLA, Polska
Baśnie Andersena, Streszczenia
Mity i legendy Polski - Ryczówek, MITOLOGIE ŚWIATA
W 23.04 gen, LEŚNICTWO, genetyka
Mity i legendy Polski - Ryczówek, MITOLOGIE ŚWIATA

więcej podobnych podstron