Na początku lipca, w dzień nadzwyczajnie upalny, przed wieczorem wyszedł na miasto ze swego nędznego, sublokatorskiego pokoiku, odnajmowanego przy uliczce S-kiej, pewien młody człowiek i wolnym krokiem, jakby niezdecydowanie, skierował się w stronę mostu K-go
Raskolnikow kieruje swe kroki do Alony Iwanownej, starej lichwiarki, która przyjmuje pod zastaw
różne
przedmioty w zamian za pieniądze. Jej klientami są głównie ubodzy
studenci, którym brakuje pieniędzy na życie i opłacenie czynszu.
Raskolnikow przynosi tu nawet ostatnie pamiątki rodzinne, do których
należą srebrny zegarek ojca i pierścionek Duni. Rodion dochodzi do
wniosku, że stara lichwiarka żeruje w ten sposób na biednych
studentach i bogaci się. Uważa, taka sytuacja jest niesprawiedliwa.
Wtedy rodzi się w nim straszna myśl o zgładzeniu starej. Podczas
jednej z wizyt uważnie przygląda się mieszkaniu, stara się
zapamiętać jak najwięcej szczegółów - rozmieszczenie pokojów i
przedmiotów znajdujących się w mieszkaniu. W jego głowie rodzi
się pewien plan. Po opuszczeniu mieszkania starej lichwiarki
Raskolnikow zachowuje się jak ktoś, kogo opętały koszmary.
Prowadzi ze sobą wewnętrzną walkę.
Po
wyjściu z domu staruszki Raskolnikow udaje się do szynku, by napić
się piwa. Tu zostaje zaczepiony przez Marmiełodowa,
który zaczyna mu opowiadać o swoim życiu. Z rozmowy dowiadujemy
się, że Marmieładow i jego rodzina cierpią biedę i głód.
Sonia,
córka Marmieładowa zarabia na rodzinę trudniąc się prostytucją
(posiada tzw. żółtą kartę), a on sam jest alkoholikiem. Żona
Marmieładowa, Katarzyna Iwanowa, jest chora na gruźlicę.
Raskolnikow
otrzymuje list od matki. Donosi ona, że Dunia, siostra Raskolnikowa
- po wcześniejszych upokorzeniach, jakie ją spotkały w domu
Swidrygajłowów (Dunia pracowała tam jako guwernantka) – zamierza
wyjść za mąż za Piotra Pietrowicza Łużyna. W liście znajduje
się również zapowiedź ich przyjazdu do Petersburga.
Raskolnikow
rozmyśla o liście i dochodzi do wniosku, że decyzja o tak rychłym
małżeństwie siostry została podjęta zbyt pochopnie, domyśla się
również, że z jego powodu. Mężczyzna dojrzewa do podjęcia
decyzji o popełnienia zbrodni i coraz bardziej się w tej myśli
upewnia.
się
o starej lichwiarce. Są przekonani, że powinna ona umrzeć, gdyż
bogaci się kosztem biedaków, swój majątek po śmierci zamierza
przekazać na klasztor. Student tłumaczy towarzyszowi, iż zabójstwo
starej lichwiarki przyniosłoby korzyści całemu społeczeństwu,
któremu za zrabowane pieniądze można by pomóc. Oficer podziela to
stanowisko i dodaje, że taki czyn, dokonany w imię dobra ludzkości,
nie powinien wywołać wyrzutów sumienia. Raskolnikow,
przysłuchujący się tej rozmowie, zgadza się z przedstawionymi
argumentami. Widzi, że w swych planach nie jest odosobniony, że są
ludzie, którzy podzielają jego poglądy.
W
drodze powrotnej do domu dowiaduje się przypadkowo z rozmowy siostry
staraj lichwiarki, Lizawiety, z kupcami. Kobieta mówi, że
następnego dnia rano będzie poza domem, a więc jej siostra, Alona,
będzie w mieszkaniu sama.
Następnego
dnia Rodion budzi się wypoczęty, pełen chęci do działania i z
silnym postanowieniem zrealizowania swych planów. Ze swej starej
koszuli robi pętlę, na której zamierza umieścić siekierę.
Starannie pakuje podróbkę papierośnicy, którą obiecał zanieść
Alonie. Siekierę pożycza od stróża, skorzystawszy z jego czasowej
nieobecności. Jak dotąd nie spotyka żadnych przeszkód na drodze
do zrealizowania swego zamierzenia.
Po
dojściu do domu puka do drzwi mieszkania lichwiarki. Alona Iwanowna
jest bardzo nieufna, a Rodion zaczyna się przez kilka chwil wahać,
czy nie odstąpić od swojego planu. W końcu jednak decyduje się
dokończyć to, o czym tak długo myślał. Zabija Alonę siekierą -
w pełni świadomie i z premedytacją. Szybko odnajduje skrytkę z
biżuterią i pieniędzmi. Jego ruchy zdradzają zdenerwowanie.
Niespodziewanie do domu wraca Lizawieta, nieco wcześniej niż
zamierzała. Dostrzega leżącą w kałuży krwi siostrę. Na jej
twarzy maluje się bolesne przerażenie. Zaskoczony tą sytuacją
Raskolnikow, chcąc uniknąć kłopotów, pozbywa się niewygodnego
świadka i zabija Lizawietę. Po tym nieplanowanym morderstwie
postanawia czym prędzej opuścić miejsce zbrodni. Chcąc zatrzeć
ślady starannie wyciera swoje ręce oraz siekierę. Nagle dociera do
niego z klatki schodowej odgłos czyichś kroków. Pośpiesznie
zamyka mieszkanie, nie robi jednak tego dostatecznie dokładnie i
dwaj mężczyźni, znajdujący się na zewnątrz, domyślają się,
że ktoś niepowołany jest w mieszkaniu Alony. Postanawiają to
sprawdzić i zbiegają na dół, by powiadomić o tym strażnika.
Rodion, korzystając z chwilowego zamieszania, wybiega z mieszkania i
ukrywa się w innym, chwilowo opuszczonym przez pokojowych malarzy.
Czeka na odpowiedni moment i niepostrzeżenie wymyka się z
kamienicy. Klucząc po mieście wraca do siebie.
Raskolnikow
w obawie przed rewizją postanawia lepiej ukryć łupy i wyrusza na
miasto w celu odnalezienia stosownej kryjówki. Wreszcie ją znajduje
na przypadkowym podwórzu, a skarb chowa pod kamieniem. Odwiedza
swego przyjaciela Razumichina. Ten, dowiedziawszy się o trudnym
położeniu przyjaciela, proponuje mu pracę przy tłumaczeniu
tekstu. Jednakże Raskolnikow kategorycznie odmawia. Wychodzi od
przyjaciela i włóczy się nocą bez celu ulicami Petersburga. Omal
nie wpada pod koła dorożki, za co dorożkarz bije go batem. Od
przypadkowych przechodniów otrzymuje jałmużnę w wysokości 20
kopiejek i, mimo że potrzebuje pieniędzy, wyrzuca je do rzeki Newy.
Wraca wreszcie do domu i traci przytomność.
Część
II
Po
dokonaniu zbrodni Raskolnikow zaczyna chorować. Dostaje od matki 35
rubli. Za część tych pieniędzy Razumichin kupuje mu ubranie.
Chory jest pod stałą obserwacją lekarza Zosimowa, który odwiedza
go bardzo regularnie. Pewnego dnia ich rozmowa schodzi na temat
zbrodni.
Do
Raskolnikowa przychodzi Piotr Pietrowicz Łużyn, wychodzą na jaw
kolejne informacje dotyczące śledztwa. Raskolnikow nie kryje swej
niechęci do Łużyna. Dowiadujemy się, że do morderstwa przyznał
się malarz pokojowy Mikołaj.
Raskolnikow
wychodzi z domu. Nadal jest chory i ma obłąkańcze, a nawet
samobójcze myśli. Zdaje sobie sprawę z tego, jak bardzo jest
uwikłany i zastanawia się, jak to wszystko zakończyć. Wstępuje
do gospody „Pałac Kryształowy” i zaczyna przeglądać gazetę.
Przysiada się do niego Zamietow, który jest sekretarzem na
komisariacie. Mężczyźni zaczynają rozmawiać o zbrodni.
Raskolnikow prowokacyjnie pyta Zamietowa:
– A co by było, gdybym to ja zamordował tę starą i Lizawietę? |
Zamietowowi
to stwierdzenie odbiera głos. Nie dowierza, jest skłonny uważać,
że Raskolnikow zwariował.
Raskolnikow,
opuszczając knajpę, wpada na Razumichina. Po tym spotkaniu udaje
się na most, gdzie jest świadkiem próby samobójstwa pewnej
kobiety, która w geście rozpaczy skacze do rzeki, ale zostaje
uratowana. Raskolnikow nieświadomie kluczy wokół domu starej
lichwiarki. Wchodzi nawet do środka pod pretekstem wynajęcia
mieszkania.
Dosyć! – orzekł stanowczo i uroczyście – precz złudzenia, urojone obawy i majaki!... Życie istnieje! Czyż nie żyłem przed chwilą? Moje życie nie skończyło się wraz ze śmiercią starej! Wieczny odpoczynek jej – i dosyć tego! Rozpoczyna się okres panowania rozsądku i światła... woli... i siły... Teraz zobaczymy! – dodał, jakby wyzywając jakieś ciemne moce. – A jednak byłem już zdecydowany żyć na takim małym skrawku ziemi! |
Raskolnikow
wpada z krótką wizytą do Razumichina, który urządza przyjęcie w
swoim nowym mieszkaniu. Przyjaciel, zaniepokojony nie najlepszym
stanem zdrowia Raskolnikowa, odprowadza go do domu. Tu okazuje się,
że od dłuższego czasu czekają na Raskolnikowa matka i siostra.
Raskolnikow traci ponownie przytomność. Zostaje wezwany
lekarz.
Część
III
Po
oprzytomnieniu Raskolnikow rozmawia ze swoją rodziną. Obie kobiety
są przerażone stanem jego zdrowia i zachowaniem. Rodion nie okazuje
bowiem radości wynikającego z faktu ich przybycia. Przychodzą
następnego dnia. Raskolnikow jest już zdrowszy i inaczej odnosi się
do swoich bliskich. Kobiety pokazują mu list od Łużyna, który
bardziej przypomina pismo urzędowe niż korespondencję prywatną.
Rodion nie ukrywa swej niechęci do narzeczonego Duni i stara się
przekonać ją, by nie popełniała błędu i nie wychodziła za mąż
za Łużyna. Ponadto Łużyn w swoim liście życzy sobie, by na
kolacji nie było Raskolnikowa.
Raskolnikow
wraz z Razumichinem udają się na komisariat w celu odzyskania
zastawu (są to cenne pamiątki rodzinne). Tu Raskolnikow wdaje się
w dyskusję z sędzią śledczym Porfirym Pietrowiczem na temat
swojego artykułu O
zbrodni
zamieszczonego w Wiadomościach
Periodycznych .
Raskolnikow w tymże artykule wykłada swoją teorię na temat
wyższości jednych ludzi nad drugimi, przy czym ci pierwsi to grupa
jednostek wybitnych, nie podlegająca żadnym ograniczeniom i
zasadom.
Swidrygajłow
składa Raskolnikowowi propozycję: 10 tysięcy rubli w zamian za
zerwanie zaręczyn Duni z Łużynem. Rodion odmawia przyjęcia
pieniędzy, jest bowiem przekonany o nieczystych zamiarach
Swidrygajłowa względem jego siostry.
Pulcheria
Aleksandrowa, matka Raskolnikowa, urządza kolację, w której
uczestniczą: Dunia, Raskolnikow, Razumichin oraz Łużyn. Ten
ostatni czuje się urażony w swojej dumie, gdyż uprzednio
zastrzegł, że nie będzie siedział przy jednym stole z
Raskolnikowem. Każe Duni wybierać: on albo brat. Podczas tej wizyty
obnaża swój prawdziwy charakter. W swej zapalczywości i pewności
siebie obraża kobiety i Raskolnikowa. Zaręczyny zostają
zerwane.
Raskolnikow
odwiedza Sonię, rozmawiają o jej sytuacji. Raskolnikow prosi ją,
by przeczytała mu opowieść o wskrzeszeniu Łazarza. Sonia bardzo
przejętym głosem spełnia jego prośbę, a Rodia słucha jej z
wielką uwagą.
Raskolnikow
udaje się na komisariat w celu poddania się przesłuchaniu. Sędzia
śledczy Porfiry
Pietrowicz,
przekonany o winie Raskolnikowa, nie stawia mu na razie żadnych
zarzutów, czekając, aż zbrodniarz sam się zdemaskuje. Sprawa
przybiera nieoczekiwany dla wszystkich obrót, przybywa Mikołaj,
malarz, który przyznaje się do zabicia staruchy i jej siostry, choć
w istocie nie on jest sprawcą.
Część
V
Łużyn,
ochłonąwszy po wydarzeniach z poprzedniego wieczoru, zorientował
się w swoim trudnym położeniu. Usiłuje wszystko „odkręcić”
i zatrzeć niemiłe wrażenie, jakie wywarł na Duni i jej matce.
Knuje pewną intrygę. Zaprasza Sonię do siebie i wręcza jej 10
rubli, a 100 rubli podrzuca ukradkiem do jej kieszeni. Całej tej
scenie przygląda się współlokator Łużyna Liebieziatnikow.
W
tym samym czasie w mieszkaniu Marmieładowych odbywa się stypa po
zmarłym. Pojawia się Łużyn i oskarża Sonię o kradzież 100
rubli. Oburzona Katarzyna Iwanowa zaciekle broni niewinności swej
pasierbicy . Jednak znalezione w kieszeni dziewczyny pieniądze są
niezbitym dowodem świadczącym o jej winie. Lebieziatnikow, który
wcześniej był świadkiem knucia tej intrygi, demaskuje Łużyna,
dowodząc, że jest on nikczemnym oszustem. Zarówno on, jak i
Raskolnikow stają w obronie Soni i udowadniają jej niewinność.Część
VI
Raskolnikow
żyje na granicy obłędu, traci pamięć, krąży bez celu po
mieście. Nie daje mu spokoju osoba Swidrygajłowa. Rodionowi wydaje
się, i całkiem słusznie, że Swidrygajłow zna prawdę o zbrodni,
jednocześnie nie wątpi, że ma on nadal jakieś zamiary względem
jego siostry. Toteż Raskolnikow usiłuje porozmawiać ze
Swidrygajłowem, ten jednak ciągle jest zajęty przygotowaniami do
pogrzebu Katarzyny Iwanowny.
Widok
zmarłej Katarzyny Iwanowny, leżącej w trumnie, wywiera na Rodionie
dziwne wrażenie – przykre, a zarazem mistyczne. Tymczasem
Swidrygajłow bacznie obserwuje Raskolnikowa, kiedyś przypadkiem
nawet pyta:
„Dlaczego jest pan taki jakiś nieswój?” |
Rzeczywiście
Raskolnikowowi jest niezwykle ciężko, jego zachowanie może
wzbudzić zainteresowanie każdego i zdemaskować go. Nawet u
Razumichina budzą się pewne podejrzenia, przyjaciel Rodiona zaczyna
kojarzyć niektóre fakty.
Raskolnikow
czuje się psychicznie wyczerpany, wszystko go męczy. Szuka
samotności, miejsc odludnych, ale „im odludniejsze było to
miejsce, tym silniej odczuwał czyjąś obecność, nie tyle
straszną, co dokuczliwą”. Ucieka zatem, kryjąc się w tłumie
ludzi, gdyż źle mu jest z samym sobą. Jednocześnie z przerażeniem
myśli o swoich bliskich, o matce i Duni. Lęka się o ich
przyszłość. Boi się potępienia z ich strony. Zdaje sobie sprawę
z tego, że zawiódł najbliższe mu osoby, zaprzepaścił nadzieje w
nim pokładane. Matka i Dunia kochają go bezgranicznie i z
poświęceniem; wspierają go finansowo, mimo że same wiele nie
mają. Dla niego znoszą wszelkie trudy i upokorzenia. Dunia jest
nawet gotowa zrezygnować ze swego osobistego szczęścia po to
tylko, by ułatwić życie bratu. Jest to przykład ofiarnej miłości
matki i siostry. Podobną miłością darzy Raskolnikowa Sonia i,
mimo że cierpi, nie poddaje się
Raskolnikowa przepełnia uczucie nienawiści. Odzyskuje pewną równowagę umysłową. Chce wyjaśnić sprawę ze Swidrygajłowem i sprawdzić, czy jego dotychczasowe podejrzenia co do niego są słuszne. Wychodząc z pokoju niespodziewanie wpada na Porfirego i wraca z gościem do pokoju. Zapada niezręczne milczenie, które przerywa Porfiry. Obu mężczyznom sytuacja ta niezwykle ciąży. Porfiremu trudno jest przedstawić wprost cel wizyty. Dla sędziego śledczego jest to ostatnia szansa na potwierdzenie jego przypuszczeń. Przeprasza Raskolnikowa, że niesłusznie posądził go o morderstwo, nie mając żadnych dowodów. Niemniej jest przekonany i pewny, że to właśnie Raskolnikow zabił. Następnie przedstawia mu całą wersję wydarzeń dotyczących dochodzenia, kładąc nacisk na jej psychologiczny aspekt. Uświadamia Raskolnikowowi, że wielokrotnie zdradził siebie swoim zachowaniem. Sugeruje mu, aby dla dobra śledztwa i dla samego siebie przyznał się do winy. Darzy Raskolnikowa sympatią, a wizyta ma charakter bardziej prywatny niż urzędowy. Chce mu pomóc:
„Całe to psychologiczne dochodzenie zniszczę, wszystkie podejrzenia w stosunku do pana sprowadzę do zera, tak że pańskie morderstwo będzie wyglądało na coś w rodzaju chwilowego obłędu, bo między nami mówiąc, to naprawdę był obłęd. Jestem uczciwym człowiekiem i dotrzymuję słowa”. |
Chwilę
potem Raskolnikow opuszcza swój pokój i udaje się na poszukiwania
Swidrygajłowa. Spotyka go w triaktierni. Swidrygajłow boi się
śmierci i unika rozmów na ten temat. Rządzą nim namiętności,
nigdy nie krył się z tym, że kocha uwodzić i wykorzystywać
kobiety, jest niepoprawnym erotomanem. Na swym sumieniu ma nawet
gwałt nieletniej dziewczynki. Raskolnikow prowokuje go do zwierzeń.
Swidrygajłow zdradza, że właśnie zaręczył się z pewną
szesnastolatką. Obdarowawszy ją kosztownym prezentem usłyszał od
niej, że nie żąda kosztowności, ale by jej przyszły mąż ją
szanował. Swidrygajłowa uderzają te słowa wypowiedziane przez tak
młodą dziewczynę. Swidrygałow zostaje przyjęty, gdyż uchodzi za
dobrą partię, jest bogaty, nikt w tym wielkim mieście nie zna go i
jego prawdziwej przeszłości. Mężczyzna czuje się osaczony,
czuje, że Raskolikow chce wydobyć z niego jak najwięcej
informacji, toteż próbuje zakończyć rozmowę, pozbyć się go.
Czyni to także dlatego, że jest umówiony z Dunią, której chce
wyjawić prawdę o jej bracie.
Swidrygajłowowi
w końcu udaje się pozbyć Raskolnikowa i zwabić Dunię do siebie.
Mężczyzna podstępem zwabia dziewczynę do swego pokoju i zamyka
drzwi na klucz. Dunia po zorientowaniu się, w jakim jest położeniu,
prosi o wypuszczenie, a gdy to nie skutkuje, w geście rozpaczy
celuje do Swidrygajłowa z rewolweru, który niegdyś ofiarowała jej
Maria Pietrowna. Kobieta rani Swidrygajłowa w prawą skroń.
Swidrygajłow cały czas jest przekonany, że uda mu się uwieść
Dunię. Ta jednak nie daje mu żadnej nadziei, kategorycznie
stwierdza, że nigdy go nie pokocha. Słowa te ranią Swidrygajłowa.
Oddaje on bez słowa klucz Duni.
Po
spotkaniu z Dunią Swidrygajłow odwiedza Sonię. Wręcza jej 3 tys.
rubli i informuje o swoim wyjeździe do Ameryki. Odwiedza również
swoją narzeczoną, której oddaje resztę swoich pieniędzy. Błąka
się w ulewie po ulicach Petersburga, a resztę nocy spędza w jakimś
lichym hotelu. Prześladują go senne koszmary, widzi w trumnie
piękną postać dziewczynki. W pewnej chwili do jego uszu dobiega
głos płaczącego dziecka. Budzi się i wychodzi na korytarz. Tam
dostrzega pięcioletnie przemoczone i przestraszone dziecko, które
zabiera do pokoju i otula kołdrą. Zaczyna majaczyć, bo oto ta
niewinna istota zaczyna się do niego lubieżnie uśmiechać. Rano
Swidrygajłow opuszcza hotel i popełnia samobójstwo
na jednej z petersburskich ulic, strzelając sobie w głowę.
Pod
koniec powieści akcja zdecydowanie przyspiesza. Raskolnikow idzie do
Soni. Dostaje od niej cyprysowy krzyżyk – symbol cierpienia.
Następnie udaje się na plac Sienny, gdzie gromadzi się najwięcej
ludzi, tu:
Klęknął
pośrodku placu, pokłonił się, pocałował brudną ziemię z
upojeniem i radością. Wstał, pokłonił się raz jeszcze. |
Następnie Raskolnikow udaje się na komisariat policji. Tam przeżywa jeszcze chwile wahania, czy się przyznać. Próbuje się nawet wycofać, ale dostrzegłszy w bramie postać Soni wraca i przyznaje się do popełnienia zbrodni:
To ja zabiłem wtedy siekierą i obrabowałem starą lichwiarkę i jej siostrę. |
Słowa
te wywołują ogromne poruszenie na komisariacie. Raskolnikow
powtarza swoje zeznanie.
Epilog
Podczas
procesu Raskolnikow dokładnie potwierdza swoje zeznania, bardzo
szczegółowo zdaje relację z przebiegu zbrodni. W jego sprawie
wypowiadają się liczni świadkowie: doktor Zosimow, dawni koledzy,
gospodyni, służąca. Ich zeznania przedstawiają Raskolnikowa w
korzystnym świetle i sprzyjają przekonaniu, że nie jest on
pospolitym mordercą, rozbójnikiem i rabusiem.
Zeznania
Razumichina i przedstawione przez niego dowody wskazują, że
Raskolnikow podczas swych studiów na uniwersytecie przez pół roku
wspierał materialnie pewnego ubogiego kolegę, suchotnika. Gdy zaś
ten umarł, pielęgnował jego sparaliżowanego i starego ojca, a
następnie umieścił go w szpitalu, a po jego śmierci urządził mu
pogrzeb. Również dawna gospodyni Raskolnikowa, matka jego zmarłej
narzeczonej, wdowa Zarnicyna, zeznała, że gdy mieszkali jeszcze w
innym domu, przy Pięciu Rogach, Raskolnikow w czasie pożaru w nocy
wyniósł z płonącego mieszkania dwoje małych dzieci i sam się
przy tym poparzył
Jeszcze
na początku trwania procesu rozchorowuje się matka Raskolnikowa.
Objawy wskazują na chorobę psychiczną. Dunia i Razumichin ukrywają
przed nią prawdę o Raskolnikowie. Instynkt macierzyński
podpowiadał jej jednak, że z jej synem dzieje się coś złego.
Bardzo prawdopodobne, że znała całą prawdę z przypadkowo
zasłyszanych nocą majaczeń Duni. Nigdy się jednak do tego nie
przyznała. Bywało, że całymi dniami potrafiła milczeć, innym
znowu razem w histerycznym podnieceniu opowiadała o swoim synu, o
planach, nadziejach i o przyszłości.
Raskolnikow
zostaje zesłany
na Syberię,
do miasta położonego nad rzeką Irtysz. Tu znajduje się twierdza,
a w niej więzienie. W ślad z Raskolnikowem wyrusza Sonia.
Dunia
wychodzi za mąż za Razumichina. Ślub był cichy i smutny. Wśród
gości obecni byli m.in. sędzia śledczy Porfiry oraz doktor
Zosimow. Choroba matki pogłębia się i wkrótce potem Pulcheria
Aleksandrowna umiera. Młodzi snują plany, by za kilka lat
przeprowadzić się na Syberię. Tymczasem o losie brata dowiadują
się z listów od Soni. Donosi ona, że Raskolnikow jest ciągle
ponury i milczący, i że nawet nie interesuje się wiadomościami z
ich listów. Wiadomość o śmierci matki nie robi na nim żadnego
wrażenia.
Warunki,
w jakich Raskolnikow odbywa karę, są bardzo skromne. Mieszka w
obskurnej i ciasnej celi wraz z innymi więźniami. Śpi na pryczy,
ubrany jest w ciepłą odzież, przystosowaną do warunków, ma na
sobie kajdany. Raskolnikow nie skarży się na nic, traktuje swój
los z obojętnością i nie załamuje się.
A
jednak Raskolnikow wstydzi się swego wyglądu i warunków, w jakich
przyszło mu żyć. Czuje się urażony w swojej dumie. Wstydzi się
nawet przed Sonią, którą traktuje pogardliwie i brutalnie. Nie
dostrzega jej poświęcenia. Nie zdaje sobie nawet sprawy z tego, że
dzięki niej cieszy się względami władz i często wyznacza się mu
lżejsze prace. Współtowarzysze jego doli nie lubią go, w końcu
zaczęli go nawet nienawidzić. Gardzą nim, wyśmiewają się z
niego i szydzą, mówiąc:
- Te, jaśnie panie! |
Podczas
rekolekcji wielkopostnych miało miejsce pewne zajście, podczas
którego współwięźniowie rzucili się na Raskolnikowa ze
słowami: |