Czechow Antoni Gęsia rozmowa


GĘSIA ROZMOWA

W lazurowej toni nieba, odbywając doroczny swój przelot, długim kluczem leciały dzikie gęsi. Przodem szła starszyzna — rzeczywiści radcy stanu gęsiego społeczeństwa, z tyłu — rodziny ich, sztab i kancelaria. Starcy krerając rozstrzygali bieżące kwestie, gęsice gęgały o modach, a młode gąsiorki opowiadały jeden drugiemu pieprzne kawały i narzekały. Zdawało się im, że staruszkowie lecą nie tak szybko, jak nakazują prawa natury...

Kto to widział tak latać! — utyskiwali, kiedy wyczerpał się zapas pieprznych anegdot. — Diabli wiedzą, do czego to podobne! Lecimy i lecimy i jeszcześmy do Czarnego Morza nie dolecieli! Ej, panowie generalicja! Będziecie latać, jak Bóg przykazał, czy nie?

Doświadczeni staruszkowie rezonowali inaczej:

Nie wiemy nawet, po kiego licha było udawać się w tę podróż, Gąsiorze Gąsiorowiczu! — mówił staruszek do starca, który zapisywał nazwiska malkontentów. — Lecimy na Zachód, w nieznane, gdzieś do kraju operetek! Owszem, operetka to rzecz niezła, nawet niezbędna, ale zważcie, że myśmy jeszcze do operetki nie dojrzeli! Dla mnie i dla pana kuplety w rodzaju; „Wszyscyśmy niewinni od urodzenia" — to może i nic strasznego, ale dla umysłów niedojrzałych, to, panie kolego, prawdziwa trucizna.

Rad jestem z całej duszy, panie kolego, że znajduję w panu towarzysza swej troski. Natura przymusza nas do odlotu, zdrowy zasię rozsądek zapytuje: dokąd i po co lecimy? Przezimować by nam tutaj, gdzie i luzu dość, i strawa obfita, i gęsia etyka nieskażona. Popatrzcie tylko na oswojone gęsi! Jak zazdrości godna jest ich dola! Żyją życiem osiadłym... Tu i wikt mają darmowy, tu i wodę, i nawóz, w którym tyle tkwi delicji, i wielożeństwo uświęcone tradycją wieków... A ileż to doniosłych czynów zdobi ich kroniki! I gdyby nie uratowały Rzymu, rozsadnika zgniłych idei, gdyby nie to jedno, czy znalazłby się ktoś w dziejach świata, kto by się z nimi mógł mierzyć! rzyjrzyjcie im się tylko, tym gąsiorom, jakie są syte, zadowolone, jak moralnie prowadzą się ich małżonki!

Tylko że, wasza wielmożność — wtrącił młody zuchwały gąsiorek — za ten widomy dobrobyt drogo płacą. Okupują go utratą niezależności! Z nich to właśnie, wasza wielmożność, przyrządza się gęś z kapustą, gęsi smalec i puch gęsi.

At, gdyby nie paskudzili wam w głowach takimi myślami — odgryzł się starzec — tobyś, gałganie, nie mówił tak do starszych! Nazwisko?

I tak dalej, i tak dalej. Do miejsca przeznaczenia gęsi doleciały pomyślnie. Nic szczególnego się nie zdarzyło. Raz tylko starcy, spostrzegłszy na ziemi młoziutką oswojoną gąskę, łypnęli oczyma, mlasnęli ję­zykiem i załapawszy pieniądze, przeznaczone na strawne, zlecieli na dół — co prawda nie na długo. Gąska pieniądze wzięła, ale od amorów z leciwymi za-lotnikami zgrabnie się wykręciła, zasłaniając się swoim dziewictwem.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Czechow Antoni Moja rozmowa z naczelnikiem poczty
Czechow Antoni Rozmowa o teatrze
Czechow Antoni Rozmowa człowieka z psem
Czechow Antoni Rozmowa pijanego z trzeźwym diabłem
Czechow Antoni Największe miasto
Czechow Antoni Odkrycie
Czechow Antoni Na gwoździu
Czechow Antoni Zabłąkani
Czechow Antoni Odpowiednie kroki
Czechow Antoni W salonie
Czechow Antoni Kapitański mundur
Czechow Antoni Łyki
Czechow Antoni Do Paryża
Czechow Antoni U pani marszałkowej
Czechow Antoni Mróz
Czechow Antoni Wdzięczność
Czechow Antoni Niedorajda
Czechow Antoni Impresario pod kanapą
Czechow Antoni Filantrop

więcej podobnych podstron