Instrukcja obsługi mężczyzny
Czy faceta da się wychować ? Jak go przekonać, by przestał rozrzucać po mieszkaniu gatki i zaczął zakręcać pastę do zębów? Niestety, mężczyzna to materiał oporny na zmiany. Dlatego kobieta musi uzbroić się w cierpliwość i... poczucie humoru!
Mężczyzna to wbrew pozorom całkiem skomplikowana istota. Ale... trochę z innej planety. W związku z tym w zwykłych, codziennych sytuacjach twojemu partnerowi włącza się tryb obcego – i nagle robi jakieś przedziwne rzeczy, których ty nie potrafisz zrozumieć. Dlaczego? Oto krótki przewodnik: cztery okropne męskie zachowania wraz z radą, jak je wyeliminować z waszego życia. A przynajmniej... jak się nimi nie denerwować.
Mężczyzna i poranna toaleta
Nawet
gdybyś nie wiedziała, że twój ukochany przed chwilą udał się
do łazienki, i tak byś to odgadła. W umywalce kłębi się resztka
pianki do golenia z mało estetycznymi kawałkami szczecinki, pasta
do zębów wyciśnięta jest od środka, zamiast od końca, a deska
sedesowa – oczywiście podniesiona. Twój mężczyzna, przynajmniej
wedle własnego mniemania, stworzony jest do wyższych celów.
Zajmowanie się resztkami zbędnego owłosienia na sitku czy kwestią
tubki z pastą jest znacznie poniżej jego godności. On uważa, że
to żaden problem! Jeśli chodzi o podniesioną deskę, to właściwie
powinnaś mu dziękować. Jeszcze mógłby niechcący ją ochlapać i
potem miałabyś pretensje...
Rozwiązanie:
Pasty do zębów miejcie dwie, to nawet zdrowo, bo każde dopasuje
odpowiednią do swoich potrzeb. I niech on robi ze swoją to, co mu
się podoba – w końcu nie jest głupi, sam się pewnie zorientuje,
że wyciskanie od końca oszczędza wielu problemów i jest bardziej
ekonomiczne. Sprawę brudnych sitek i uniesionej klapy rozwiąż
krótko i po męsku. Postaw ukochanemu ultimatum: albo będzie
siusiał na siedząco, spuszczał po sobie klapę i czyścił sitka,
albo... niech to on weźmie na siebie obowiązek sprzątania
łazienki. Uwierz, że ta groźba postawi twoje postulaty higieniczne
w innym świetle.
Mężczyzna i garderoba
Ty
wracasz z pracy i ogarniasz mieszkanie. Wraca twój ukochany i: buty
zostają „wykopane” w kierunku szafki na nie przeznaczonej (ale
do niej nie trafi ają), przepocona koszula zostaje rzucona na
oparcie kanapy, podobnie zresztą jak skarpety: jedną znajdujesz na
dywanie w salonie, drugą na twojej toaletce w sypialni. Jako się
rzekło – w naturze mężczyzny nie leży zajmowanie się
drobiazgami. Co tam skarpeta, skoro on właśnie rozmyśla nad
sposobem zbawienia świata – no, może w wersji mini: zastanawia
się, jakim cudem Wisła Kraków mogłaby się zakwalifikować do
finału Ligi Mistrzów.
Rozwiązanie:
Pretensje możesz mieć co najwyżej do teściowej. Widać nie wbiła
synkowi do głowy podstawowych zasad zachowania porządku. Możesz
zdobyć się na lekki szantaż: powiedzieć, że obiadu nie będzie,
dopóki wszystkie części garderoby nie zostaną zebrane i odłożone
na miejsce. Buty do szafki, brudna bielizna do kosza... Lub inaczej:
że jeśli wszystko ślicznie posprząta, podasz dziś na obiad jego
ukochaną golonkę. Możesz również użyć fortelu. Powiedzieć:
„Hmm, kochanie, jak pozbierasz swoje rzeczy, dzisiaj wieczorem
zamienię się w niegrzeczną dziewczynkę!”. To może podziałać
– niestety, tylko ten jeden raz.
Mężczyzna i zakupy
Zakupy,
duże czy małe, to dla twojego mężczyzny istne tortury. Oczywiście
nie rozumiesz, dlaczego. Wszak ty uwielbiasz sklepy, galerie,
centra... Okazuje się jednak, że stres przeżywany przez mężczyznę
podczas zakupów w pełnym ludzi supermarkecie jest porównywalny z
tym, jakiego doświadcza policjant w czasie rozruchów, gdy przyjdzie
mu stanąć oko w oko z rozwścieczonym tłumem. Tak w każdym razie
twierdzą psychologowie. W związku z tym twój mężczyzna robi się
czerwony, następnie zaczyna się pocić, potem szarpie cię za
rękaw, sycząc wściekle: „Długo to jeszcze potrwa? Czego znowu
stamtąd potrzebujesz?!”, a na koniec oświadcza, że zrobiło mu
się słabo i musi natychmiast wyjść.
Rozwiązanie:
Podczas robienia zakupów w supermarkecie pozwól swojemu mężczyźnie
prowadzić wózek. To coś, co ma kółka – a mężczyźni reagują
zainteresowaniem na wszystko, co ma kółka. On będzie lawirował,
przyspieszał, ścigał się z jakimś nieszczęśnikiem z alejki
obok, a ty załatwisz, co masz do załatwienia i będziecie mogli
wyjść. Wykorzystaj też sposób, który znają dobrze matki
nieznośnych dzieci: zaproponuj partnerowi, by wybrał sobie jakiś
smakołyk (pewnie będzie to czteropak piwa). To go ucieszy i
pozytywniej nastawi do idei chodzenia na zakupy.
Mężczyzna przed telewizorem
Wracacie
do domu. Rozsiadacie się wygodnie na kanapach i oczywiście on
natychmiast łapie za pilota. Chciałabyś obejrzeć „M jak
miłość”, ale niestety. Ledwie mignie ci urocza buzia Kasi
Cichopek, a już zamienia się w twarz Bruce’a Lee, którą
błyskawicznie zastępuje ponura mina ministra fi nansów, która
rozpływa się szybko, wyparta przez scenę kopulujących na
afrykańskiej sawannie lwów. Naukowcy tę skłonność panów do
uporczywego i bezsensownego skakania z kanału na kanał wiążą z
konstrukcją męskiego mózgu. Kobiety relaksują się, obserwując
relacje między ludźmi i doświadczając wzruszeń (stąd to „M
jak miłość), mężczyźni – analizując problemy i szukając
rozwiązania. On nie ogląda filmu jako całości, tylko jak
sekwencję spraw, wymagających interwencji. Nie czuje więc
potrzeby, by wiedzieć, co stało się dalej.
Rozwiązanie:
Zabranie pilota nic nie da. W końcu wtedy i ty nie skorzystasz z
telewizora! Możesz kupić drugi odbiornik i umieścić go na
przykład w sypialni. Wtedy ty będziesz śledziła losy Kasi
Cichopek, a on będzie oglądał ją razem z Brucem Lee, ministrem
finansów i lwami, i oboje będziecie zadowoleni. Uważaj jednak! To
rozwiązanie ma swoje wyraźne minusy. Badania wykazały, że pary,
które zdecydowały się wstawić telewizor do sypialni, rzadziej się
potem kochały. Albo telewizja, albo seks. Możesz też wykrzyknąć:
„Popatrz, jaką bryką przyjechał pod blok Majewski!” I gdy
małżonek wyskoczy, by podziwiać wóz, podprowadzisz mu pilota. A
może by tak... po prostu powiedzieć: „Kochanie, skaczesz z kanału
na kanał, a ja chciałam obejrzeć odcinek ulubionego serialu. Potem
sobie poskaczesz do woli, dobrze?”. A nuż zadziała?