Banach Zasady i Metoda Pracy Oddziału II Sztabu

KAZIMIERZ BANACH

PPŁK DYPL.












ZASADY I METODA PRACY ODDZIAŁU II SZTABU























WARSZAWA 1938
WOJSKOWY INSTYTUT NAUKOWO OŚWIATOWY









TREŚĆ.



I WSTĘP. ZNACZENIE ROZPOZNANIA

II WYWIAD W CZASIE POKOJU

1. Przedmiot wywiadu

2. Przejście od wywiadu pokojowego do rozpoznania w czasie wojny

III ŚRODKI ROZPOZNANIA I ŹRÓDŁA WIADOMOŚCI W CZASIE WOJNY 1. Lotnictwo

2. Kawaleria

3. Oddziały rozpoznawcze

4. S. W. A.

5. Wywiad radiowy i podsłuch telefoniczny

6. Obserwacja

7. Saperzy. Broń chemiczna

8. Jeńcy, zbiegowie, ludność cywilna, dokumenty

9. Agenci

  1. Cenzura


IV ORGANIZACJA II ODDZIAŁU


V. METODA PRACY W ODDZIALE II SZTABU

1. Ocena położenia

2. Opracowywanie wiadomości. Opracowanie raportu sytuacyjnego

3. Hipotezy. Wytyczne dowódcy. Plan poszukiwania wiadomości


VI. TOK PRACY W ODDZIALE II

1. Poszukiwanie i zbieranie wiadomości

2. Opracowywanie (studiowanie)

3. Wykorzystywanie wiadomości

4. Ewidencjonowanie wiadomości


VII WSPOŁPRACA W SZTABIE l DOKUMENTY OPRACOWYWANE W ODDZIALE II

1. Rola szefa sztabu

2. Współpraca z oddziałem operacyjnym

3. Współpraca z kwatermistrzostwem

4. Rozkazy operacyjne. Punkt o „położeniu przeciwnika”

5. Komunikaty i biuletyny informacyjne

6. Meldunki i sprawozdania informacyjne

7. Mapy wiadomości

8. Inne dokumenty


VIII. ZAKOŃCZENIE


ŹRÓDŁA












I WSTĘP.


ZNACZENIE ROZPOZNANIA.



Francuska „Instrukcja o poszukiwaniu wiadomości” stwierdza,” że żniwo informacyj o przeciwniku w porównaniu z ubiegłymi wojnami stało się niepomiernie obfitsze. Za główną przyczynę tego faktu uważa Instrukcja ogromny rozwój organizacji rozpoznania, dzięki której — jak twierdzi — „znano dokładnie, niemal zawsze, położenie przeciw­nika a często jego zamiary”. Jak widzimy, Instrukcja idzie w swych twierdzeniach bardzo daleko.


Ale oto płk Bernis, który przez dłuższy czas pracował w oddziale II sztabu francuskiego w czasie wielkiej wojny, a następnie zajmował stanowisko wykładowcy w Centrum Wyższych Studiów Wojskowych, pisze:


Minęły już czasy, o których Clausewitz mógł powiedzieć, że „wśród wiado­mości otrzymywanych na wojnie wiele jest sprzecznych, jeszcze więcej fał­szywych, a większość z nich jest niepewna”. Źródła, z których obecnie oddziały II czerpią swe wiadomości, są liczniejsze i nie są tak mętne jak w cza­sach Clausewitza.”


Pamiętajmy, że Francuzi byli mistrzami w sztuce rozpoznania, a w czasie wojny światowej imponowali nawet Anglikom, choć ci mieli za sobą doświadczenie swej słynnej „Intelligence service”.


Jakby wtórując obu cytatom, inny pisarz wojskowy, kapitan Carrias, udowadnia w swej ciekawej książce „Comprendre”, opartej na dokumentach historycznych, że Napoleon uniknąłby klęski pod Waterloo, gdyby był rozporządzał w swym sztabie sprawnym oddziałem II.


Ów oddział II jedynie na podstawie tych wiadomości, jakie w rze­czywistości mieli .Napoleon i Grouchy, mógł był z zupełną pewnością ustalić położenie Bluechera przed rozstrzygającym spotkaniem Napo­leona z Wellingtonem.


Brak II oddziałów w sztabach był pierwszą przyczyną błędów popełnianych względem nieprzyjaciela. Lekceważono stwierdzanie tożsamości jednostek prze­ciwnika; w ogóle pomijano lub błędnie przeprowadzano krytyczne badanie wiadomości; przekazywano wiadomości bardzo powoli; nigdy prawie nie zapewniano ich scentralizowania. \V następstwie Grouchy opierał się w swych. decyzjach na bajkach, zamiast na faktach” (Carrias).


Opisując drugi przykład nie wyzyskania posiadanych wiadomości o przeciwniku, mianowicie zaskoczenie Francuzów pod Ethe i Virton. w roku 1914, kapitan Carrias mówi wprost o „legendzie braku i nie­dokładności wiadomości”.


Płk Grasset stwierdza, że najpoważniejszym błędem, znamiennym. dla kampanii 3. i 4. armij francuskich w roku 1914, była „zdecydo­wana niedostateczność wiadomości o -nieprzyjacielu”.


Wielu dowódców zbyt mało myśli o przeciwniku przy pobierania swej decyzji, są zbytnio zapatrzeni w swe własne zamiary. Płk Bernis określa to trafnie jako „absence du notion sur l’ennemie”. Tak np. Ludendorff przygotowując ofensywę na froncie francuskim w roku 1918 uważa zachowanie tajemnicy za główny czynnik powodzenia. Dlatego nie przeprowadza się tam żadnego rozpoznania, nie dokonywa ani jednego wypadu, który ty mógł zdradzić zamiary zaczepne. Jed­nak Francuzi na parę godzin przed natarciem rozpoczynają ogień artylerii na rowy niemieckie i zarazem opróżniają pierwsze linie wła­snych okopów, wskutek czego celem miażdżącego ognia artylerii nie­mieckiej stają się puste rowy i zasieki przeciwnika. Zaskoczenie się nie udało. Ludendorff nie pomyślał o nieprzyjacielu, mianowicie o możliwościach jego reakcji i spo­sobach, które może zastosować. Tymczasem jeden wypad mógłby Niemcom zdradzić zasadzkę przygotowaną przez Fran­cuzów.


Po cóż jednak szukać obcych przykładów? Tezy kapitana Carriasa łatwo udokumentować historią pracy naszego kwatermistrzostwa w roku 1830-1831. Oto jeden z bardzo licznych przykładów.


Jednym z najfatalniejszych zaniedbań służby wywiadowczej - pisze puł­kownik Tokarz o okresie przeprawy Paskiewicza przez Wisłę - była zupełna nieznajomość siły malej grupy Gołowina, stojącej w lipcu na głównym trakcie siedleckim. Grupę tę można było z łatwością znieść całkowicie; tymczasem z powodu braku wiadomości o jej sile - przeważnie wojska nasze zrazu cofały się przed nią skandalicznie, a później odniosły nad nią mocno połowiczne zwy­cięstwo pod Mińskiem. Fałszywą i drobną demonstracją w okolicach Serocka zwiedli nas Rosjanie w czerwcu, w czasie wyprawy Jankowskiego na Ruedigera; dzięki temu Skrzynecki, nie zbadawszy należycie doniesień, cofnął w popłochu główną naszą armię na lewy brzeg Wisły.”


Dzięki temu, że nie wiedziano w głównej kwaterze o dyslokacji gwardii rosyjskiej, w imaginacji Skrzyneckiego w czasie ofensywy na Rozena w końcu marca gwardia wciąż zagrażała jego lewemu skrzydłu.”


Trzeba jak najmocniej podkreślić, że brak wiadomości o przeciw­niku wypływa bardzo często z zaniedbań dowódców i ich oddziałów II oraz braku umiejętności wyzyskania środków rozpoznawczych i organizowania ich pracy.



Nie należy też zapominać o wpływie moralnym braku wiadomości.

Dziwna rzecz - pisze Marszałek Piłsudski - jak zaraźliwym jest stan nerwowy na wojnie, jak łatwo poddać się sugestii niepokoju wobec ciągłego braku istotnie pewnych, że tak powiem, oczywistych danych o nieprzyjacielu.”

W roku 1831 - pisze pułkownik Tokarz - „brak wiadomości o nieprzyja­cielu odbierał naszym generałom, tak mało skłonnym do inicjatywy, resztkę otuchy.”

Wpływ ten obejmuje nie tylko dowódców. Jest równie groźny dla szeregów wojska, zwłaszcza jeżeli oddziały wojsk zarazem wyczu­wają, że nieprzyjaciel odnosi powodzenie dzięki temu, iż jest dobrze powiadomiony o własnych poruszeniach. Jakże łatwo wówczas o de­moralizację, a nawet o rozprzęgający szeregi oddziałów okrzyk „Zdrada”.

* * *

Każdy dowódca musi mieć potrzebne wiadomości o nieprzyjacie­lu”. „Wiadomości o nieprzyjacielu są podstawą wszelkich działań wo­jennych i .najlepszą rękojmią bezpieczeństwa sił własnych” (Ogólna instrukcja wałki).

Słowa regulaminu bardzo dobitnie określają znaczenie wiadomości o nieprzyjacielu. Niewiele jest przesady w twierdzeniu, że z dwóch dowódców, rozporządzających równą ilością sił, połowę zwycięstwa ma w ręku ten, który zdołał zebrać dokładniejsze dane o swym prze­ciwniku. Decyzja tego dowódcy oprze się na wyraźnej, rzeczywistej podstawie położenia sił własnych w stosunku do sił nieprzyjacielskich. Dowódca ten mając dostateczne wiadomości o przeciwniku uniknie straty sił i energii, gdyż ciosy jego oddziałów będą uderzały w dobrze wybrane miejsce. Wyzyska on w pełni zasadę ekonomii sił, przezna­czając do każdego działania konieczną ilość oddziałów. Zmniejszając do możliwego minimum ubezpieczenia, zgromadzi siły w pożądanym miejscu i czasie.

Współczynniki doniosłości poszczególnych czynników decyzji (za­dania, terenu, położenia własnego i przeciwnika) będą różne, bardzo często jednak czynnik położenia nieprzyjaciela będzie rozstrzygający.

Spośród wymienionych czynników decyzji ten właśnie czynnik naj­częściej wymyka się z rąk dowódcy. Jest najmniej uchwytny, najmniej znany, najmniej określony, prawie z zasady jest niejasny, złożony ł trudny do zamknięcia w wyraźnych, określonych liczbach i obli­czeniach.

Czynnik hierarchicznie najpoważniejszy, mianowicie zadanie, bę­dzie niemal zawsze wyraźnie określony. W razie braku rozkazów pozo­staje zawsze znajomość planów i zamierzeń dowódcy, z których można wysnuć, co się czynić powinno.

Znajomość terenu będzie zawsze mniej lub więcej dostateczna.

Położenie własnych oddziałów będzie zazwyczaj znane dowódcy również w stopniu pozwalającym na trafną ocenę tego położenia.

Jedynie czynnik wiadomości o nieprzyjacielu będzie stanowił nie­mal zawsze zespół niewiadomych, które się będą rysowały przed oczyma dowódcy w postaci szeregu znaków zapytania co do siły, kierun­ku działania, wartości oddziałów przeciwnika i wielu innych pożąda­nych danych.

Niemniej, choć „często wiadomości o nieprzyjacielu będą skąpe i niejasne”, dowódca „musi powziąć decyzję”. W tym właśnie położeniu, kiedy dowódca z powodu braku wiadomości działa wobec dużej niepewności, gdy wzrok jego napotyka ciemnie i zasadzki niewiado­mych, ten czwarty czynnik pozornie zaciera swe znaczenie. Albowiem skoro dowódca zostaje zmuszony do powzięcia decyzji bez danych o przeciwniku, usuwa niejako ze swych rachub jeden z czynników decyzji. Pobiera ją jakby tylko na podstawie trzech pozostałych czynników.

Jednakowoż to „zmniejszenie” znaczenia czynnika „danych o nie­przyjacielu” jest tylko pozorne, gdyż właśnie brak wiadomości zmusza dowódcę do takiego podziału sił i do takiego określenia zadań poszcze­gólnych jednostek, żeby te zadania odpowiadały możliwie wszystkim wypadkom, które się mogą zdarzyć. Tu właśnie następuje ta najtrud­niejsza chwila w przeżyciach dowódcy tworzącego decyzję, chwila, w której trzeba określić wyraźnie, jaką rolę w danym działaniu ma odegrać ryzyko, a jaką ilość środków należy wydzielić dla względów ostrożności, którą nakazują przypuszczenia co do możliwości prze­ciwnika.

W tym położeniu właśnie uwydatnia się dobitnie wartość wiado­mości o nieprzyjacielu, albowiem ich brak zmusza dowódcę do po­wzięcia niejako „niepełnej” decyzji. I często energia potencjalna danej jednostki przemienia się zbyt późno w kinetyczną i traci na sile w porównaniu z tym oddziałem, który mając dostateczne wiadomości o przeciwniku mógł uzyskać należyty rozmach, wyzwalając w odpowiedniej chwili posiadane zasoby sił w potężnym uderzeniu. Pełnia decyzji (w znaczeniu, iż nic się z posiadanej energii nie traci) jest tym wyraźniejsza, im więcej danych możemy podstawić w szeregu niewiadomych tyczących się położenia przeciwnika, innymi sławy: im szczegółowiej możemy wziąć pod uwagę oprócz trzech znanych czynników decyzji także czynnik czwarty: dane o przeciwniku. W przeciwnym razie będziemy zmuszeni zachować często bardzo znaczne zasoby sil na usunięcie przeszkód, które by reszcie oddzia­łów zapewniło pełny rozwój działań. Będą to, jak mówiliśmy, ubezpie­czenia i odwody.

Rozumowanie to doskonale obrazuje przykład kampanii w Prusach Wschodnich.

Obawa przed urojonym niebezpieczeństwem była (u Rosjan) tak wielka, że do obrony samej tylko Warszawy przeznaczyli prócz korpusu gwardii jeszcze trzy nadchodzące rez. dywizje piechoty oraz trzy i pól dywizyj kawalerii, czyli równowartość polowy sił Samsonowa. Łącznie z 3 dywizją piechoty gwardii, osłaniającą Białystok, oraz warunkowo angażowanymi korpusami I i II, siły przeznaczone na ubezpieczenie boków i tyłów Samsonowa przed urojonym i nieistniejącym przeciwnikiem wynosiły więcej, niż cała armia Narwi” (płk dypl. Lenczowski).,

Jednocześnie Niemcy znając położenie Rosjan mogli sobie pozwolić na pozostawienie przeciwko całej armii Rennenkampfa śmiesznie sła­bej osłony w sile około jednej dywizji piechoty i jednej dywizji kawalerii.

Są to przykłady krańcowe, w których dużą rolę grają niedołęstwo Rosjan oraz lekceważenie ich przez przeciwników przekonanych o swej wyższości, niemniej jednak przykład Żylińskiego i Samsonówa dowodzi, jak dalece brak należytej pracy rozpoznawczej może skrę­pować swobodę działania dowódcy i wielkich jednostek.

Jest zatem rzeczą słuszną, żeby dowódca stale dążył do szczegóło­wego ujęcia w obliczeniach wszystkich czynników swej decyzji. Skoro poświęca wiele środków na porozumiewanie się z dowódcą i uzyska­nie danych o swym zadaniu i o położeniu sąsiadów, skoro się tro­szczy o poznanie położenia swych oddziałów i terenu działań, a więc kosztem wielu wysiłków zdobywa uzupełnienie tych danych, które zawsze, silą rzeczy, będą mu dość dobrze znane, to ileż troski powinien wykazać tam, gdzie z zasady niemal czwarty czynnik pod­staw jego działania, tj. wiadomości o przeciwniku, będzie krył wiele tajemnic? Jest rzeczą słuszną, żeby dowódca, który chce rzucić na szalę zwycięstw wszystkie atuty we właściwym kierunku i najbardziej odpowiednim czasie, poświęcał wiele wysiłków na to. aby się upewnić przed walką, iż żaden cios nie będzie zadany w próżnię, iż żadne uderzenie nie wyjdzie, o godzinę za późno. W wielu wypadkach — stwierdzamy to na przykładach historycznych — do wyświetlenia położenia przed bitwą wystarczyłaby zaledwie część tej sumy energii, którą z powodu braku wiadomości o przeciwniku trzeba później, w czasie walki, zachować w stanie potencjalnym; .mam tu znowu na myśli ostrożność w działaniu: ubezpieczenia i odwody.

Jako „czas przed walką” rozumiem zarówno czas pokoju (a więc przygotowanie się do służby rozpoznawczej, odpowiednie wyszkolenie sztabów i oddziałów) jak i działań wojennych, kiedy chodzi o wyzy­skanie wszelkich środków rozpoznania i wszelkiej sposobności, ile­kroć położenie pozwala na podjęcie poszukiwań wiadomości o nie­przyjacielu.

Tą prawdą musi być przepojone całe wojsko, gdyż za jej bagateli­zowanie płaci się krwią nie tylko drużyn i plutonów, ale całych armij.

Wojsko, według doskonałego określenia płka Grasseta, musi się od­znaczać natarczywością rozpoznania.

Powinna ona znamionować nie tylko dowódców i sztaby, ale każdego szeregowca. Ileż bowiem razy bezcenny dokument, świadczący o za­krojonych na dużą skalę zamiarach nieprzyjaciela, znajdzie się w rę­kach kaprala dowodzącego patrolem? Ileż razy podsłuchana przez szeregowca łączności rozmowa przeciwnika może mieć znaczenie dla dowódcy dywizji lub armii? Ileż razy zeznania jeńca, przesłanego o parę godzin za późno do sztabu wielkiej jednostki, stwierdzały wielką i bolesną omyłkę w obliczeniach dowódcy, który już wysłał oddziały do walki?

Niedocenianie przez wojsko potrzeby ustawicznej czujności i czyn­ności w zdobywaniu wiadomości, obok małej sprawności technicznej zarówno organów poszukiwania wiadomości jak i sztabów, są grze­chami, za które się niesłychanie ciężko pokutuje.

A przecież właśnie ten głównie czynnik „położenia nieprzyjaciela” wytwarza w duszy dowódcy głęboki niepokój, który jest najpoważ­niejszą przyczyną trudu i męki przy powzięciu decyzji, przyczyną tego stanu duchowego „une filie qui accouche”, według użytego przez Mar­szałka Piłsudskiego napoleońskiego porównania.

Wystarczy zestawić siłę napięcia naszych umysłów przy rozwiązy­waniu zagadnienia położenia nieprzyjaciela w zajęciach pokojowych ze znanymi nam przeżyciami na wojnie, żeby dostrzec tę wielce rażącą, jakkolwiek zupełnie nieuzasadnioną różnicę w ujmowaniu tego samego zagadnienia w czasie wojny a w czasie pokoju.

Czyż bowiem dostatecznie się pracuje nad uświadomieniem żołnierza co do znaczenia wiadomości o nieprzyjacielu i czy informujemy go należycie o wysiłkach, jakie będzie czynił w tym kierunku nieprzyjaciel? Czy nasz żołnierz jest dostatecznie pouczony, dlaczego zarówno w czasie pokoju jak i w czasie wojny powinien unikać wszystkiego, co mogłoby nieprzyjacielowi ułatwić zadanie pobicia nas? Czy wie on, jakimi sposobami nieprzyjaciel zarówno w czasie pokoju jak i wojny będzie dążył do wykrycia czynników naszej siły? Czy w tej samej dziedzinie poświęca się dość uwagi wyszkoleniu naszych przyszłych oficerów w szkołach podchorążych?


Trzeba się najzupełniej zgodzić z płk. dypl. Scieżyńskim, który pisze w swej książce „Jeniec wojenny”:


Znajomość zasad techniki, źródeł i środków dzisiejszej służby informacyjnej, umiejętność poszukiwania wiadomości o nieprzyjacielu i sztuka wyzyskiwania ich do celów dowodzenia należy u nas do najmniej znanych i najmniej popularyzowanych umiejętności wojskowych. Ot tak, zapomina„ się o tym i w szkołach wojskowych i w pułkach”. „Naukę poszukiwania wiadomości o nieprzyjacielu traktuje, się jako coś zupełnie pobocznego, nie zwa­żając na to, że poszukiwanie ich powinno się stać przedmiotem d o s k o na tej organizacji i metody (Podkreślenia moje).



Nasza literatura w tej dziedzinie jest nad wyraz uboga. Kilka zale­dwie oryginalnych książek, omawiających w dodatku tylko urywki zagadnień rozpoznania, poza tym kilka tłumaczeń, cennych oczywi­ście chociażby dlatego, że stanowią podstawę badań, lecz bez dosta­tecznej wartości w naszych warunkach przyszłej wojny ruchowej.

Studia historyczne i pamiętniki z ostatniej naszej wojny nie dostarczają prawie żadnego materiału do nauki. Podają co najwy­żej już osiągnięte wyniki, nie wskazując, co zresztą jest zrozumiałe, sposobu, w jaki je osiągnięto.

Zastanawiając się nad przyczynami tego stanu rzeczy, dochodzi się do przekonania, że z nich najważniejsza bodaj jest trudność nale­żytego przedstawienia położenia, nieprzyjaciela, i to we wszelkich ćwiczeniach: od różnych chorągiewek, klekotek i gwizdków pola ćwi­czeń, poprzez patyczki i sznurki stołów plastycznych aż do określa­nia na grze wojennej „około jednej wielkiej jednostki” na podstawie byle jakiej wiadomości o ruchu nieprzyjaciela na tyłach. Stąd czy to w ćwiczeniach z oddziałami, czy też aplikacyjnych lub grach wojen­nych muszą wynikać zrozumiałe niedociągnięcia i pomijanie tych czynników, które dopiero należycie rozwinięte dawałyby pełnię decy­zji ćwiczących. Na to jednak nie ma rady, przynajmniej jeśli idzie o pola ćwiczeń. Trudno je urealnić bez rzeczywistych pocisków kara­binów i artylerii, gwiżdżących koło uszu i zadających straty. Zmianę na lepsze trzeba pozostawić dalszej pomysłowości kierowników ćwi­czeń. Również stosunkowo niewiele można dokonać w ćwiczeniach oficerów, zwłaszcza sztabów wielkich jednostek, tam więc gdzie bez­pośredniość odczuwania pola walki także w czasie wojny jest mniejsza.

Jedną z dalszych przyczyn przedstawionego stanu rzeczy jest legenda o tajemniczości wszelkich czynności związanych ze służbą rozpoznawczą.

Nikły zasób okruchów wiadomości szerokiego ogółu o służbie wywiadowczej w czasie wojny i. pokoju wytworzył mniemanie, iż do tej pracy wojennej są powołani jedynie wtajemniczeni, posługujący się wiedzą związaną z szeregiem misteriów. Jedno ze źródeł wiado­mości, co prawda dające niejednokrotnie bardzo cenne dane, tajną agenturę, rozszerza się w pojęciu wielu do rozmiarów wszechobecnej machiny.

Rozważania te dały mi bodziec do napisania książki, którą oddaję czytelnikom mimo świadomości niedostatecznego opracowania zagad­nienia rozpoznania. Niech mnie tłumaczy fakt, że jest ona w naszej literaturze pierwszą p r ó b ą ujęcia całości tego zagadnienia.

Z tych również względów muszą mi czytelnicy wybaczyć sporą ilość cytat, którymi opatrywałem swe rozważania, sądziłem jednak, iż będzie rzeczą pożyteczną poprzeć je powagą autorów zasługują­cych na to swą wiedzą ł co ważniejsza, doświadczeniem z czasu wojny. Książka zresztą ma skromny charakter podręcznika, którego brak dawał się odczuwać, zwłaszcza w studiach w Wyższej Szkole Wojennej. ‘

Uważałbym me zadanie za spełnione, gdyby ta książka zachęciła któregoś z czytelników do pogłębienia w przyszłym, doskonalszym opracowaniu zarówno całości tematu jak też poszczególnych zagad­nień pracy oddziału II.

Czuję się w obowiązku złożyć gorące podziękowanie Panom: Puł­kownikowi dypl. Pełczyńskiemu, Ppułkownikowi dypl. Heinrichowi i Majorowi dypl. Piątkowskiemu za Ich cenne uwagi i spostrzeżenia, którymi się zechcieli ze mną podzielić przy opracowywaniu książki.






  1. WYWIAD W CZASIE POKOJU.




Przed zapoznaniem się z pracą rozpoznania w czasie wojny wydaje mi się rzeczą słuszną przedstawienie chociażby dość pobieżnie pracy wywiadu w czasie pokoju.( Cały ten rozdział jak też rozdział o agentach został opracowany głównie na podstawie książki Biclickiego „Opieratiwnaja razwiedka”.) Ułatwi to zrozumienie znaczenia rozpoznania dla działań wojennych w najszerszym tego słowa ujęciu, zwłaszcza że rozpoznanie w czasie wojny jest niejako dalszym cią­giem wywiadu pokojowego. Wiadomości zdobyte w czasie pokoju stają się podstawą całej kampanii, jednym z najpoważniejszych czynników planów operacyjnych, wreszcie są tą najszerszą kanwą, na której będzie się opierało rozpoznanie w czasie wojny. Wywiad w czasie wojny będzie tkwił w szerokim planie wywiadu zakreślo­nym przed wojną.


Działalność służby wywiadowczej w czasie pokoju wiąże się ściśle z całością systemu obrony kraju, w szczególności z planem wojny.

Skoro żaden plan bitwy nie może pominąć czynnika „położenia : możliwości nieprzyjaciela”, to plan wojny musi nań zwracać uwagę w stopniu nieporównanie większym. Do żadnego bodaj innego ze składników budowy planu działań w przyszłej wojnie nie można od­nieść z większą słusznością zdania, że pokój jest tylko zawieszeniem broni między dwiema wojnami: ubiegłą i przyszłą. W czasie tego zawieszenia broni wywiad musi pracować tym żywiej i wydatniej, im bardziej się państwo oddala w czasie od minionej wojny, a więc im więcej niespodzianek przeciwnik może wprowadzić na przyszłe pole działań. W dzisiejszej, szybkiej ewolucji we wszystkich dzie­dzinach życia, od politycznej i społecznej począwszy a na technicz­nej kończąc, wartości przeciwników ulegają tak szybkiej, a nieraz tak gruntownej zmianie, że nie trzymanie ręki na pulsie całości życia danego państwa może prowadzić do nieobliczalnych następstw i nader bolesnych w skutkach omyłek. Wydarzenia ostatnich lat w Niemczech i rozwój gospodarczy Sowietów są nader pouczającą ilustracją tego twierdzenia.

Ten pogląd na znaczenie wywiadu w czasie pokoju wystąpi w całej doniosłości, jeśli sobie uprzytomnimy, że nie idzie tu bynaj­mniej o wywiad wyłącznie wojskowy i tylko odnośnie sił militarnych danego państwa, lecz o wywiad skierowany na całość warto­ści obronnej czy zaczepnej danego państwa. Toteż wywiad musi ogarnąć zarówno zagadnienia wojskowe jak i poli­tyczne, społeczne i gospodarcze.

W epoce haseł „narodu pod bronią” nie można się ograniczyć do poznania jednej tylko z dziedzin siły przyszłego przeciwnika. Każda .z nich bowiem dostarcza tak wielkiej ilości materiału, który należy opracować i wyzyskać, że jest rzeczą niemożliwą, aby mógł być przedmiotem jedynie badań wojskowych, a ponadto każda zresztą wymaga fachowego przygotowania. W wyniku praca wywiadu jest .rozłożona niemal na cały aparat państwowy, posługujący się w miarę .zasobów personalnych i materialnych rozlicznymi źródłami wiado­mości. Tak np. w dziedzinie zaopatrzenia w naftę na czas wojny będą nas interesowały następujące zagadnienia szczególne: wydaj­ność kopalni naftowych na wypadek wojny, sprawą zagrożenia kopalni działaniami wojennymi, możliwości dowozu nafty z zewnątrz, sprawa wytwarzanie benzyn i smarów, możliwości przewozowe ko­palni do ośrodków zaopatrzenia itd.

Jest rzeczą wiadomą, że w czasie wielkiej wojny koalicja sprawę wygłodzenia Niemiec uważała za jeden z czynników swego zwycię­stwa. Spróbujmy wyobrazić sobie jak olbrzymim kręgiem zagadnień musiał się zainteresować wywiad koalicji, próbując odpowiedzieć na pytanie, kiedy Niemcy staną u kresu sił. Trzeba było uzyskać wiadomości co do zasiewanego obszaru, ilości rąk roboczych, ilości narzędzi rolniczych, sił pociągowych, spożycia kraju i frontu, sprawy namiastek żywnościowych, dowozu z zagranicy, to jest ilości i jakości dowozu, jego możliwości i bezpieczeństwa itd.

Widzimy więc, że w orbitę tak pojętego wywiadu muszą wejść wszystkie działy administracji państwowej.



1. Przedmiot wywiadu w czasie pokoju.



Spróbujmy przedstawić krótko, jakie zagadnienia są przedmiotem wywiadu w„ czasie pokoju. Dziedziny wywiadu można podzielić na działy: geograficzny, gospodarczy, operacyjny i polityczny.

W dziale geograficznym najważniejszą pozycję sta­nowi materiał kartograficzny terenów sąsiedniego państwa.

Niedość jest jednak mieć mapy, trzeba je aktualizować, przynaj­mniej co pewien czas. Inaczej bowiem mogą one zupełnie błędnie wskazywać pokrycie i właściwości terenu (np. wyrąbane lub, nowo­powstałe lasy, nowe osiedla, wysuszone bagna, wybudowane tamy rzeczne, groble, nowe linie kolejowe, drogi, mosty itd.). Bielicki przytacza przykład Polesia z czasów wojny światowej i polsko-bolszewickiej, kiedy posiadane dane rosyjskie nie odpowiadały rzeczywistości.

Aktualizowanie map i planów bywa dokonywane z pomocą wy­wiadów naziemnych oraz powietrznych.

Materiał kartograficzny powinien być uzupełniany opisem danego teatru wojennego czy też obszaru operacyjnego, określającym dane co do granic, powierzchni, rzek i jezior, błot (ich linii brzegowej), lasów i ich podszycia, klimatu, dróg, środków łączności (telefonicznych i telegraficznych), ustroju administracyjnego, zaludnienia oraz zasobów miejscowych. W odniesieniu do zaludnienia ustala się ilość ludności i gęstość zaludnienia, jego wzrost, ruch ludności, rozmieszczenie ludności w różnych obszarach i charakter zamieszkałych punktów z punktu widzenia wykorzystania ich dla obrony, kwate­runku, obrony przeciwlotniczej i przeciwgazowej, zasoby miejscowe.


Dla umożliwienia wykorzystania ogromu zebranego materiału dzieli się go i grupuje według pewnych operacyjnych kierunków bądź obszarów. W ten sposób ułatwia się wojsku szybkie odnalezienie tych danych, których w danej chwili potrzebuje.


Dział gospodarczy obejmuje bardzo szeroki zakres zain­teresowań w związku z wpływem, jaki mogą mieć zasoby przeciw­nika i ich rozmieszczenie na bieg działań wojennych zarówno po stronie przeciwnika jak też własnej. Wiadomo, że zajęcie okręgów górniczych północnej Francji w roku 1914 przez Niemców odbiło się ujemnie na sile i gotowości przemysłu wojennego Francji.


Badając siłę gospodarczą danego kraju trzeba zwrócić uwagę na dwa zagadnienia: na ilość gotowych zapasów wojennych amunicji, broni, wyposażenia wojska itp. oraz na gotowość i wielkość wytwór­czości przemysłu wojennego. Dopiero wojna światowa nauczyła nas rozróżniać te dwa zagadnienia. Przed rokiem 1914 wszystkie pań­stwa były przygotowane na krótki okres działań wojennych, miały też dlatego np. stosunkowo duże zapasy amunicji, natomiast wydaj­ność przemysłu wojennego była niezwykle, niska. Doświadczenia wielkiej wojny zmusiły do zrewidowania poprzednich poglądów, co się wyraziło w dążeniu do samowystarczalności możliwie we wszyst­kich dziedzinach życia gospodarczego (autarchia). Odtąd wywiad jest kierowany z równą bodaj siłą i równolegle na zagadnienia ściśle., dotyczące siły wojska przypuszczalnego przeciwnika jak i na czyn­niki podtrzymujące trwanie tej siły.


Trzeba mianowicie znaleźć odpowiedź na pytanie, jak wielkie może być wyposażenie tej siły w środki do prowadzenia walki i przez jak długi czas będą one utrzymywane na pewnej wysokości. Krótki przegląd związanych z tym zagadnień pozwoli na stwierdzenie rozle­głości tego działu wywiadu.


Trzeba więc m. in. ewidencjonować:

  1. w odniesieniu do wytwórczości rolniczej: zawisłość od rynków zagranicznych, stopień zabezpieczenia płodów rolnych na wy­padek wojny, zasoby posiadane na teatrze działań wojennych, rozdzielanie użytków, wielkość obszarów uprawnych, urodzaj­ność, wielkość ogólnego zbioru zboża i paszy, roczny wwóz i wy­wóz, zapotrzebowanie na głowę, ilość i jakość bydła, ilość koni, jakość i ilość środków przewozowych użytecznych na wypa­dek wojny, liczby wwozu i wywozu produktów hodowli bydła, roczne normy, zapotrzebowania na głowę itd.;


  1. w dziedzinie przemysłu: wytwórczość kopalni i półfabrykatów, ilość i stan wielkich przedsiębiorstw, ogólną wartość wytwór­czości, wpływ zagranicznego kapitału, możliwości przejścia wy­twórczości z pokojowej na wojenną (mobilizacja przemysłu);



  1. w sprawach handlu: obroty, podział wwozu i wywozu według towarów i państw, tranzyt, dochód z handlu wewnętrznego, tonaż floty handlowej, polityka frachtowa itd.;


  1. w finansach: ogólna koniunktura, wpływ kapitału zagranicz­nego, udział budżetu wojska w budżecie ogólnym, polityka podatkowa.



Wyliczone zagadnienia gospodarcze mają na celu zobrazowanie siły gospodarczej całego państwa na wypadek wojny. Te same zagad-uienia trzeba oczywiście odnieść do poszczególnych obszarów ope­racyjnych, które mogą się znaleźć w obrębie działań wojennych.

Wywiad operacyjny obejmuje następujące zagadnienia:

system wojenny danego państwa (milicja czy wojsko oparte na ka­drach), napastliwość czy bierność; stanowisko wojska w ogólnym sy­stemie państwa;

organizacja sił zbrojnych (uzupełnienia, organizacja dowództw i jednostek wojskowych, liczebność i rozmieszczenie wojsk, stosunek ilościowy rodzajów broni);

wyszkolenie (organizacja i metody szkolenia, wyszkolenie szere­gowców, podoficerów i oficerów);

uzbrojenie i wyposażenie (normy i tabele mobilizacyjne, organi­zacja organów zaopatrzenia, składy i zapasy);

mobilizacja (aparat mobilizacyjny, zapasy, formacje wojenne, plan koncentracji);

stanowisko wojska (stanowisko prawne, utrzymanie wojska, kar­ność, wpływ partyj, formy politycznej pracy państwowej, polityka kar itp.);

ogólny stan wojennej myśli i techniki (stan materiałowy, projekty przezbrojenia, organizacja oddziałów technicznych, przemysł wo­jenny, modernizacja, stopień nasycenia technicznego; doświadczenia laboratoriów i poligonów).

Bardzo sumiennie bada się poglądy wyższych dowódców i dok­trynę wojenną, stosowane w szkołach wojennych, na manewrach, w grach wojennych, dyskutowane na łamach prasy. Ponadto, zbiera się materiały do charakterystyki poszczególnych dowódców. Nie trzeba dodawać, że przedmiotem dużego zainteresowania są wszelkiego rodzaju fortyfikacje.

Wojskowy wywiad polityczny obejmuje następujące zagadnienia: polityczny i społeczny skład personelu dowódców i ogółu żołnierzy, wpływy polityczne wewnątrz wojska, charakterystyka stosunków między oficerami, podoficerami i szeregowcami, ogólny system uświadomienia politycznego, aktualne nastroje w stosunku do przy­puszczalnej wojny, do rządu i do państw sąsiednich.

Dział polityczny obejmuje wywiad nastrojów politycz­nych i stosunków zarówno rządu jak społeczeństwa. „Układ sił spo­łecznych staje się coraz bardziej zasadniczym i rozstrzygającym czynnikiem w wywiadzie politycznym” (Pocztier). Szczególnie bacz­nie obserwuje się sprawy społecznego i politycznego przygotowaniu kraju do wojny. W wyniku tych badań wywiad powinien zawsze móc dostarczyć wiadomości o przychylnych, przyjaznych, neutral­nych i wrogich siłach politycznych danego kraju. Oczywiście idzie tu o ujawnienie, czy te siły są zorganizowane jawnie, półjawnie czy też działają tajemnie (Bielicki zwraca uwagę na konieczność przestrzeżenia wojska przed możliwymi omyłkami w stosunku do wojska przeciwnika i ludności cywilnej. Według niego nie stosowano tego w roku 1920, co się odbiło ujemnie na wyniku sowieckich działań w Polsce.).

Wywiad polityczny — zdaniem Bielickiego — będzie stale prowa­dzony równolegle przez wojsko i organa ministerstwa spraw zagra- jucznych, gdyż „pracownicy dyplomatyczni często są skłonni oceniać życie polityczne zagranicy ze swego punktu widzenia, tj. zachowania stosunków pokojowych”. Ponieważ w każdym państwie pod-osłoną pokojowych słów prowadzi się skrycie przygotowania do wojny, „pra­cownicy wojskowi, jako bardziej nieufni i stojący bezpośrednio na straży obrony kraju, szybciej przenikną czynne posunięcia polityczne skierowane przeciwko nam”.

Olbrzymia praca wywiadu nie kończy się na tych czterech działach, wywiad stara się bowiem sięgnąć jeszcze głębiej, mianowicie do pla­nów koncentracji i wstępnych operacyj wojennych, jednym słowem — do planu wojny.



* * *

Zatrzymałem się dłużej na wyliczeniu niektórych zagadnień intere­sujących wywiad pokojowy, chcąc chociaż w części wykazać ogrom tych zagadnień i ich niezmiernie bogatą wszechstronność. Wyliczenie ich — podkreślam po raz wtóry, że uwzględniłem tylko część zagad­nień — doprowadza do wniosku, że całe życie państwa jest objęte wywiadem przeciwnika. Trzeba zatem, pod grozą nie< przewidzianych i w następstwie bolesnych nauczek, strzec każdej dziedziny życia państwa. „Szpiegowska sieć pajęcza” nie jest tylko zwrotem, reto­rycznym. Toteż niesłychanie doniosłe znaczenie ma uświadamianie nie tylko wojska, ale każdego urzędnika i każdego obywatela przede wszystkim o celu i przedmiocie wywiadu przeciwnika.

2. Przejście od wywiadu pokojowego do rozpoznania w czasie wojny.



Akcję rozpoznawczą w pierwszym okresie wojny znamionują bardzo poważne trudności, nie spotykane bodaj w żadnym z późniejszych okresów działań wojennych. Przede wszystkim urywają się zwykle wszelkie nici wywiadu pokojowego. W chwili więc kiedy wiadomości o przeciwniku nabierają szczególnego znaczenia, nowosformowane oddziały II będą mogły dostarczyć dowódcom jedynie bardzo szczu­płych wiadomości.

Dalszą trudność stanowi ogromne zwiększenie środków i organów rozpoznania, trzeba dodać: mało doświadczonych i mało obeznanych ze swym rzemiosłem, którymi będą władały niezgrane jeszcze, mało również doświadczone sztaby, pracujące w dodatku w zwykłej w tym okresie gorączkowej atmosferze. Krótko mówiąc, trzeba będzie podołać bardzo wielkim potrzebom przede wszystkim strategicznego i operacyj­nego rozpoznania przy pomocy mocno niewprawnego narzędzia,

W tych warunkach pracę rozpoznawczą może ułatwić jedynie przygotowany zawczasu plan rozpoznania zarówno naczelnego dowództwa jak też wszystkich dowództw operacyjnych. Jak każdy plan, musi on przewidzieć potrzeby i odpowiadające im środki ich zaspokojenia. Przede wszystkim więc: co chce wiedzieć dowódca? Oczywiście plan rozpoznania musi być stale aktualizowany stosownie do zmieniających się okoliczności po stronie własnej i przypuszczalnego przeciwnika oraz musi być w miarę giętki, aby go można było dostosować do ewentualnie zmienionych nagle warunków, w jakich będzie wykonywany.

Przygotowanie planu rozpoznania w czasie pokoju jest tym bardziej wskazane, że ogrom potrzeb dowództwa może się stać przyczyną zbyt nerwowego i nieprzemyślanego rozporządzenia środkami rozpoznania przez oddziały II. Jest to zrozumiałe, będzie się chciało bowiem spraw­dzić wiele hipotez, które przez długie lata pokoju snuło się w ciszy gabinetów. Zachodzi prócz tego obawa, żeby szafując środkami, które będą do rozporządzenia, przedwcześnie ich nie zużyć. Głównie idzie tu o lotnictwo, na które przede wszystkim spadnie ciężar pracy w rozpoznawaniu obszarów koncentracyjnych przeciwnika i wszystkich dróg dobiegowych wiodących w te obszary z głębi kraju. Wystarczy pobieżne studium któregokolwiek z obszarów nadgranicznych i obli­czenie kilometrów lotów, aby się przekonać, ile pracy wymaga rozpoz­nanie obszaru koncentracji, sil i czasu, w którym przybywają jednostki przeciwnika a w następstwie, jak trudno ustrzec się przed pragnie­niem „rozpoznania wszystkiego”, co może kryć tajemnicę przeciwnika.

Plan rozpoznania trzeba bardzo sumiennie przemyśleć, aby zdać sobie sprawę z potrzeb i możliwości ich zaspokojenia oraz co najważ­niejsza, odpowiednio podzielić pracę między różne środki rozpoznania.

Osobne zagadnienie, stanowi planowanie rozpoznania na wypadek możliwego rozpoczęcia kroków wojennych bez uprzedniego wypowie­dzenia wojny przez przeciwnika. W dobie dowolnej wykładni prawni­czej paragrafów paktu Ligi Narodów i w czasach rosnącej potęgi samo­lotów i silników ostrożność nakazuje się liczyć z taką możliwością. Ten fakt poprzedzi oczywiście zawsze stan naprężonych stosunków sąsiedzkich i niniejszego czy większego pogotowia wojennego, trzeba jednak zważyć, że w tym okresie nie można będzie użyć środków rozpoznania wojennego.

Wydaje się więc, że cały ciężar działania spadnie na wywiad orga­nizowany w czasie pokoju.

Rzeczą bardzo ważną jest sprawne i szybkie zmobilizowanie II oddziałów sztabów, a to w celu zapewnienia im możliwie wiele czasu na wzajemne poznanie się i zgranie współpracowników oraz nawią­zanie styczności z podległymi sztabami ł organami rozpoznania, które kolejno będą napływały do obszaru koncentracji. Każdy szef oddziału II -powinien zdawać sobie sprawę, że poznanie współpracowników w niższych sztabach, oddziałach areonautyki, łączności, artylerii itd. przyniesie ogromny wzajemny pożytek dla przyszłej pracy. Da ono przede wszystkim wzajemne zrozumienie się i wytworzy wspólny język, rzecz niezmiernie cenną w pracy, która wymaga ścisłości i jasnego ujmowania pojęć, których się używa. Trzeba więc od początku przyzwyczajać wszystkich oficerów oddziału II i organów rozpoznania do drobiazgowej sumienności w pracy opartej na odważ­nym i otwartym ujmowaniu swych poglądów, pamiętając, że brak wzajemnego zaufania- jest najgroźniejszą przeszkodą w osiągnięciu dobrych wyników w pracy oddziału II.











III ŚRODKI ROZPOZNANIA I ŹRÓDŁA WIADOMOŚCI W CZASIE WOJNY.







Nieustanne odkrycia naukowe, ich zastosowywanie w udoskona­leniu i rozwoju coraz nowych środków walki, stała ewolucja głównych organów -nowoczesnych wojsk i metod wojny składają się na to, że znajomość nieprzyjaciela staje się z dnia na dzień zagadnieniem coraz bardziej złożonym, stwarzając coraz szersze pole dla działalności roz­poznania” (instrukcja francuska).

Wystarczy rzut oka na wykres obrazujący nowoczesne środki roz­poznania ryc. 1, żeby nabrać przekonania, jak potężne „na­rzędzie” stanowią one w rękach oddziału II, Toteż odpowiednie kierowanie tym narzędziem nie jest rzeczą łatwą. Trzeba je poznać bardzo dokładnie, a przynajmniej opanować główne zasady techniki stosowania różnych środków, aby móc je należycie wykorzystać i użyć ich w sposób i w czasie, które by zapewniały osiągnięcie możliwie naj­większej ich wydajności.

Nie jest też rzeczą prostą zebrać w jednym ręku te liczne nici, które - jak widzimy na ryc. 2 biegną do oddziału II. A ina­czej nie sposób pokierować działalnością rozporządzalnych środków ani też zebrać wszystkich wiadomości, co stanowi jedną z naczelnych zasad należytego działania oddziału II.

Jak powiedziałem, oficer oddziału II powinien poznać wszystkie narzędzia, którymi będzie kierował. Szczegółowe zapoznanie się z nimi przekroczyłoby znacznie ramy opracowania, spróbuję więc jedynie pokrótce je scharakteryzować, zaznaczając zarazem udział oddziału II w ich pracy.

Na wstępie wskażę ogólne działy wiadomości, które będzie zdoby­wał oddział II, i odpowiadające tym działom źródła wiadomości oraz środki rozpoznania. Posegregowanie wiadomości - jak się o tym przekonamy przy ich studiowaniu - jest rzeczą bardzo pożyteczną, jeżeli zachowamy w naszej pracy metodyczność i systematyczność, nieodzowne warunki pracy II oddziału.

1) Skład bojowy (Według płka Paqueta). Źródła.

Ogólna organizacja nieprzy­jaciela. Wiadomości od agentów,

Ugrupowanie. zbiegów, uchodźców.

Wielkie jednostki. Wiadomości od jeńców

Skład oddziałów różnych broni. (identyfikowanie, zeznania).

Ilość, rodzaj, wartość. Różne dokumenty, listy

Roczniki, dowódcy, kadry. jeń­ców, dzienniki działań,

Stany liczebne, bojowe. książ­ki żołdu, dzienniki.

Straty, uzupełnienia. Dokumenty wojskowe

Wyszkolenie. (roz­kazy, szkice, instrukcje,

Uzbrojenie, ciężkie karabiny re­gulaminy).

maszynowe, moździerze pie­choty, Podsłuch telefoniczny,

czołgi itd. pod­słuch radiowy.

Wyposażenie jednostek. Radiogoniometria.

Marszruty, poruszenia jedno­stek. Podsłuch lotniczy.

Stan moralny, wyżywienie itd.


2) Artyleria nieprzyja­ciela. Źródła.

Ilość bateryj. Obserwacja naziemna.

Stanowiska. Obserwacja powietrzna.

Kalibry. Wywiad na podstawie

Zgrupowania. dźwięków i błysków.

Cele, kierunki ognia. Podsłuch samolotów artylerii.

Ostrzeliwane strefy. Fotografia.

Meldunki piechoty i

Oddziałów na tyłach o

ogniu nieprzyja­cielskim

(ostrzeliwane strefy, kalibry).


3) Organizacja pola walki. Źródła.

Łączność, obserwacja, ośrod­ki i stacje Wiadomości uzyskane przez

zaopatrywania, szpitale, mosty, koleje. oddziały walczące.

Urządzenia obronne (okopy, zasieki, Zeznania jeńców, zbiegów i

schrony itd.). uchodźców.

Organizacja zaczepna Dokumenty, szkice.

(wy­posażenie terenu). Przejęte meldunki.

Budowa: mostów, kładek, Fotografia.

linij kolejowych, ścieżek Obserwacja naziemna.

w la­sach, dróg. Obserwacja z powietrza.

Dowóz amunicji, tworzenie Zeznania agentów.

składów, rozwijanie szpitali, Zeznania ludności.

organizowanie lotnisk.


4) Objawy działalno­ści Źródła.

nieprzyjaciela.

Ruchy na drogach i na kole­jach. Wiadomości uzyskane przez

Piechota, patrole, wypady. styczność.

Zachowanie się obronne lub zaczepne. Zeznania jeńców, zbiegów,

Fizjonomia walki. uchodźców.

Rola różnych broni (sprzę­tu), taktyka. Obserwacja.

Artyleria : ześrodkowania, Służba wywiadowcza

zmiany stanowisk, artylerii.

zbliżenie się do pierwszych linij. Lotnictwo.

Lotnictwo, patrole, ich siła, Obrona przeciwlotnicza.

sposób działania, rozpozna­nie, Kompanie balonowe.

sposób użycia eskadr, Podsłuch radiowy.

bombardowanie; eskadry my­śliwskie,

balony, ich ilość, stanowiska.

Stacje radiowe, rozmowy, ich nasilenie.



5) Zamiary nieprzyjaciela (*). Źródła.

Natarcie. Dokumenty.

Obrona. Zeznania jeńców, zbiegów i

Różne ruchy. agentów


(*)Nie należy fałszywie rozumieć tej kategorii wiadomości. Nie-idzie o to, aby ustalać istotne zamiary przeciwnika i opierać wyłącznie na nich swą decyzję. Za­miary przeciwnika, które mogą nam zdradzić bądź słuchy krążące wśród jego wojska a wydobyte od jeńców i z zeznali agentów, bądź też przychwycone doku­menty, muszą być szczególnie bacznie i ostrożnie rozpatrywane przez oddział II. Mogą one stanowić jedynie przyczynek do oceny innych wiadomości, w żadnym razie jednak nie mogą być, jedyną przesłanką do wnioskowania o tym, co zrobi przeciwnik. Bliższe .rozważania tej sprawy zawiera rozdział V w podrozdziale 1: „Ocena położenia”.


Płk Paquet nie wymienia środka, który nasza Ogólna instrukcja walki wysuwa na. pierwsze miejsce, tj. walki. Często będzie ona jedy­nym środkiem zdobycia wiadomości o przeciwniku.



1. Lotnictwo.


Lotnictwo jest bodaj najcenniejszym środkiem rozpoznania, trzeba go jednak umieć używać i wiedzieć, czego odeń można wymagać.


Najpierw zdajmy sobie sprawę z dodatnich i ujemnych stron roz­poznania lotniczego.


Oto dodatnie:

daleki zasięg rozpoznania, wzrastający coraz bardziej w miarę postępów lotnictwa.


dla lotnictwa nie istnieją przeszkody terenowe; coraz mniejszy wpływ mają przeszkody atmosferyczne: mgła, deszcz, śnieg i pory dnia (noc),


szybkość dostarczania wiadomości,


dokładność danych, jeśli lotnik dostarczy nam zdjęć lotniczych.


Ujemnych stron jest jednak bodaj więcej, co nie znaczy, że są one poważniejsze.


Przede wszystkim należy do nich zaliczyć konieczność zdwajania rozpoznania lotniczego innymi środkami, o ile bowiem możemy w zasa­dzie wierzyć meldunkom pozytywnym, o tyle w rzadkich tylko wypad­kach możemy wierzyć negatywnym. Nie możemy uważać za pewnik, że nieprzyjaciela nie ma w danym obszarze tylko dlatego, że nie zauważył go lotnik, oddziały przeciwnika mogą bowiem ukryć lasy, maskowanie, pofałdowany i pokryty teren itp. Lotnik może też przy­wieźć nam wiadomości pozorne. Najprostszy przykład to makiety dział, które lotnik może wziąć za prawdziwe działa. Niemcy np. potra­fili bardzo umiejętnie zwodzić aliantów dużym dofrontowym ruchem kolejowym, gdy przygotowywali odwrót. W r. 1918 potrafili doskonale ukryć swe przygotowania do natarcia: w Szampanii lotnicy francuscy stwierdzali duże przygotowania, podczas kiedy równocześnie Anglicy nie potrafili odkryć na froncie rzeczywistego natarcia skoncentrowa­nych 62 dywizyj piechoty, 7000 dział i silnego lotnictwa (Pocztier).


Nigdy też nie wiadomo, czy lotnik podaje nam całą prawdę.

Lotnik nie może stwierdzić na ziemi tego, co widzi w powietrzu" (Bielickij*).


* Podajemy za Bielickim: z wysokości 3.000 - 4.000 m lotnik rozpoznaje ko­lumny, z 1.200 - 1.500 m grupy strzelców, z 600 m pojedynczych ludzi. Z wysokości 4.000 m dostrzeże strzelającą baterię, z 4.500 m składy pociągów bez dymiących parowozów, z 7.000 m pociągi z dymiącymi parowozami. W księżycową noc lotnik dostrzeże po bokach linii lotu kolumny wojsk lub taborów w odległości 3 - 4 km.


Wartość meldunków lotniczych co do istotnego stanu rzeczy jest względną" (mjr dypl. Romeyko).


Przyczyny, które cytuję za wymienionym autorem, są następujące:


ostrość wzroku obserwatora,

pora dnia; z rana i wieczorem da się zauważyć więcej niż w południe (cienie),

pogoda, wpływ atmosfery na barwy ziemi, stopień widoczności i przejrzystości powietrza,

pokrycie terenu,

maskowanie,

wysokość, z jakiej się prowadzi rozpoznanie,

wyszkolenie obserwatora.


Dość przyczyn, aby zawsze zachować konieczny u oficera oddziału II zasób nieufności.


Bardzo słuszna jest uwaga Bielickiego, że możliwości rozpoznania lotniczego zależą nade wszystko od opanowania powietrza. Trzeba o tym pamiętać i nie przyzwyczajać się w czasie pokojowych gier i ćwiczyć do wydajnej pracy lotnictwa rozpoznawczego, aby umieć sobie radzić przy pomocy innych środków.


Do ujemnych stron rozpoznania lotniczego lub, mówiąc ściślej, nie­dostatecznych jego wartości należy też niemożność stwierdzenia po­chodzenia ujawnionych oddziałów (numery jednostek, skąd przyszły, ich skład itd.) oraz okoliczność, że do odczytania zdjęć lotniczych potrzeba sporo czasu i dużo umiejętności.


Do dalszych trudności należą: trudności znalezienia i urządzenia lotnisk, określenia fal radiowych gdy pracuje w powietrzu wielu lotników, konieczność osłony lotnictwa, wreszcie nie trzeba zapominać o kosztowności tego środka. Jedna wyprawa całej eskadry zużywa mniej więcej 1/3 silnika (3 wyprawy - 1 silnik), 1/5 samolotu i 1/5 załogi.


Oficer oddziału II musi się doskonale orientować w tych dodatnich i ujemnych stronach rozpoznania lotniczego, aby je móc należycie wyzyskać. Musi też doskonale znać możliwości techniczne lotnictwa, żeby się umieć nim posługiwać a jednocześnie zdobyć język wspólny ze swymi bardzo cennymi pomocnikami.


Najpoważniejszym bodaj warunkiem dobrej współpracy oddziału II z lotnikami jest wzajemne zaufanie i rozumienie się, oparte o sumienną pracę sztabową, w której należy przestrzegać następujących zasad.


1. Sztab powinien stale i możliwie wyczerpująco informować pod­władne lotnictwo o położeniu, szczególnie w chwili obarczania zada­niem rozpoznania. Trzeba zawsze powiedzieć lotnikowi o co chodzi. A więc nie należy nakazywać jedynie zbadania pewnych dróg, ale jednocześnie trzeba objaśnić lotnika, o jakie nam wiadomości chodzi. Lotnik orientujący się, w położeniu i wczuwający się w potrzeby dowództwa niewątpliwie będzie pracował z większą wydajnością. Znając położenie zwróci on uwagę na takie szczegóły, któreby inaczej mogły ujść zupełnie jego obserwacji, i to bez jego winy.


Rzeczą bardzo korzystną dla pracy rozpoznawczej lotnictwa są co4zienne odprawy w oddziale II sztabu, na których oficer sztabu po­wiadomi oficera łącznikowego lotnictwa (jednocześnie oficera służby wywiadowczej artylerii i innych) zarówno o położeniu jak i czeka­jących ich zadaniach.


2. Zadanie rozpoznania powinno wskazywać zawsze drogi, którymi lotnik ma lecieć, ewentualnie także kolejność ich rozpoznania. Należy pamiętać, że zadanie rozpoznania obszaru można dać lot­nikowi tylko w ramach dywizji, a więc kiedy idzie o niewielki obszar. Głębokość rozpoznania lotniczego dyktuje zadanie, teren, wreszcie położenie wojsk własnych.


Zadanie powinno zawsze określić czas, w którym lot­nik ma dostarczyć wiadomości. Obliczenie czasu dostarczenia wiadomości jest funkcją potrzeb dowódcy i czasu potrzeb­nego lotnikowi na wykonanie żądania i przekazania sztabowi wiadomości. Należy więc zadanie dawać lotnikowi na tyle wcześnie, aby:

a) mógł się do niego przygotować,

b) wykonać je,

c) przekazać wyniki rozpoznania.

W związku z ostatnim punktem należy pamiętać o łączności z lot­niskiem. Jest to rzecz sztabu.


3. Bodaj najważniejszą zasadą użycia lotnictwa w rozpoznaniu jest używanie go w myśl planu, tzn. po sumiennym przemyśleniu potrzeb dowództwa i zestawieniu rozporządzalnych środków lotniczych. „Jeżeli lotnictwo będzie używane bezplanowo, będzie „szukało wszę­dzie i wszystkiego i wnet straci zaufanie do sztabu" (mjr dypl. Romeyko).


Jak w stosunku do wszystkich środków rozpoznania, tak również i w odniesieniu do lotnictwa obowiązuje oddział II rozumna oszczędność, tj. używanie go tylko w przemyślanej planem potrzebie z jednoczesną myślą o tym, żeby mieć zawsze część środ­ków w rozporządzeniu (w odwodzie), zwłaszcza w położeniu nie­jasnym, kiedy się musimy liczyć z koniecznością dodatkowego roz­poznania.



2. Kawaleria.



Rozpoznanie stanowi jedno z głównych zadań kawalerii" (Ogólna instrukcja walki). W naszych warunkach przyszłej wojny kawaleria będzie niewątpliwie jednym z najpoważniejszych środków rozpozna­nia, jeśli uwzględnimy, że nie tylko ze względu na zwykłe przeszkody istniejące dla działania lotnictwa (atmosferyczne, pory dnia i roku), ale także ze względu, na siłę naszego lotnictwa w stosunku do sąsia­dów nie zawsze będziemy się mogli nim posługiwać.


Bielicki porównywa jąć „jakość i ilość" kawalerii polskiej z sowiecką wypowiada pogląd, że przewaga będzie po stronie sowieckiej. „Zepchnąwszy kawalerię nieprzyjacielską zapewnimy sobie tym samym lepsze warunki dla działań własnych środków rozpoznaw­czych". Pisze on dalej: „przy umiejętnym uzgodnieniu operacyj wojsk z działalnością rozpoznawczą przedsiębiorczej kawalerii można uzyskać nadzwyczajne wyniki. Nie wyobrażamy sobie wojny rucho­wej bez czynnej roli kawalerii jako silnego środka rozpoznania".


Niektórzy z autorów sadzą, że kawaleria w rozpoznaniu ustępuje pola oddziałom zmotoryzowanym. Niewątpliwie rola tych oddziałów wzrosła ogromnie, niemniej jednak i one, podobnie jak lotnictwo, nie potrafią we wszelkich warunkach terenowych i pór roku zastąpić roz­poznania kawalerii.


Kawaleria będzie mogła informować nas o położeniu nieprzyjaciela o każdej porze dnia i roku i niemal w każdym terenie a ponadto dostarczyć nam pewnych wiadomości, których nigdy nie zdoła dać lotnictwo. Będą to przede wszystkim wiadomości dotyczące stwierdze­nia tożsamości jednostek przeciwnika. Kawaleria może je zdobyć przez walkę, badanie jeńców i ludności cywilnej, przechwytywanie rozmów telefonicznych i telegraficznych, dokumenty, pisma itp. Nie należy też zapominać, że kawaleria dzięki możności utrzymania styczności z nie­przyjacielem może zapewnić ciągłość rozpoznania.


Umiejętnie kierowana praca rozpoznawcza połączy zawsze działa-" nie lotnictwa i kawalerii. Lotnictwo wytyczy kierunki, zarysuje obszary, na które kawaleria powinna skierować swe oddziały; skróci tym samym „martwy czas" upływający zawsze w rozpoznaniu samej kawalerii na odszukanie głównych sił przeciwnika. Trzeba przy tym pamiętać, że przerzucenie kawalerii na inny kierunek rozpoznania (w razie uprzedniego użycia jej w niepożądanym dla rozpoznania obszarze) jest połączone zawsze z dużą stratą czasu, wynoszącą nie­raz kilka dni. Dobre rozpoznanie lotnicze powinno nas ochronić przed popełnieniem tego błędu. {We współdziałaniu lotnictwa z kawalerią nie wspominamy o roli lotnictwa jako środka łączności, należy to już bowiem do wykonania).


Nie jest rzeczą tego studium opisywanie pracy rozpoznawczej kawalerii, sądzę jednak, iż będzie pożyteczne krótkie scharakteryzowanie lej pracy oraz zwrócenie uwagi na rolę oddziału II w jej organi­zowaniu.


Przede wszystkim więc należy pamiętać, że wielka jednostka kawa­lerii wykonywująca rozpoznanie dalekie (a więc rozpoznanie dla wyż­szych dowództw, grup, armij, frontu) musi działać w dość znacznym oddaleniu od własnej armii: 2 - 5 przemarszów dziennych piechoty, tj. 50 - 150 km, kawaleria bowiem musi mieć czas i przestrzeń do wykonania swego zadania.


Do rozpoznania dalekiego wyznacza się siły nie mniejsze od bry­gady kawalerii.


Wiadomości, których ma nam dostarczyć rozpoznanie dalekie będą dotyczyły: kierunków posuwania się przeciwnika, osiągniętych przezeń obszarów, skrzydeł jego ugrupowania i głębokości ugrupowania.


Bardzo często kawaleria będzie musiała zidentyfikować nieprzyja­ciela. Może to być jej głównym zadaniem, zwłaszcza gdy wiadomości lotnicze wyświetlą nam kierunek posuwania się i siły przeciwnika.


Sowieckie źródła przyjmują, że 6-pułkowa dywizja kawaleryjska jest w możności rozpoznawać na froncie 40 - 50 km. Zaleca się przy­dział szerokich frontów rozpoznania, gdyż wówczas kawaleria łatwiej może znaleźć słabe miejsca w ugrupowaniu przeciwnika, przez które zdoła przeniknąć.


Oczywiście szerokość frontu rozpoznania zależy od siły przeciwnika i nasycenia przestrzeni; wobec mocnego przeciwnika front ten może się zwęzić do 15 km.


Rozpoznanie bliskie przeprowadza kawaleria za pomocą podjazdów i patroli dla wyświetlenia położenia -nieprzyjaciela w obszarze bliskim już oddziałów. Podjazdy wysyła się na odległość 25 - 35 km, pod­jazdy w sile pułku na odległość do 50 km a wyjątkowo w pewnych wypadkach na odległość kilku dni marszu. Zwykle czas pracy podja­zdu wynosi dzień - dobę, w wyjątkowych wypadkach 3 - 4 dni.


Najważniejszą sprawa w organizowaniu rozpoznania dalekiego czy też bliskiego jest należyte zdanie sobie sprawy z celu rozpoznania, trzeba bowiem pamiętać, że kawaleria jak i lotnictwo jest kosztownym środkiem rozpoznania, a zatem należy go używać oszczędnie i zawsze w ściśle określonej potrzebie.


Zadanie określa się konkretnymi pytaniami stwierdzającymi o jakie wiadomości chodzi dowódcy wysyłającemu roz­poznanie. Pytania te powinny się jasno rysować na tle danego poło­żenia i na tle intencji dowódcy.


Dowódcy nie powinno się krępować wskazaniem sposobów wy­konania.


Wreszcie nie trzeba zapominać o oznaczeniu czasu, na jaki mają być nadesłane wiadomości. Obliczenie tego czasu jest rzeczą sztabu, przy czym powinien się on porozumieć w tym względzie z dowódcą jednostki kawalerii.


Rzeczą sztabu (przede wszystkim oddziału II) jest obfite wyposaże­nie kawalerii w środki łączności oraz zorganizowanie składnic meldun­kowych. Posługiwanie się radiem będzie w pewnych wypadkach nie wskazane ze względu na obawę zdradzenia położenia kawalerii. Dużą korzyść, zwłaszcza dla depesz radiowych, może przynieść ustalenie klucza porozumiewawczego w formie krótkich znaków: „osiągnąłem m. „N", „spotkałem nieprzyjaciela", „obszar wolny od nieprzyja­ciela" itd.


Sztab powinien też zorganizować troskliwie łączność, a więc ustalić gdzie, kiedy i na jakich szlakach ma ta łączność nastąpić. Doświadczenia wykazują, że właśnie w dziedzinie zor­ganizowania przekazywania wiadomości sztab ma wiele do zrobienia, i to w zarządzeniach pozornie drobnych, jednak koniecznych dla nale­żytej współpracy obu broni w utrzymaniu łączności.



3. Oddziały rozpoznawcze.



Po wojnie światowej wszystkie wojska przyjęły w swych regulami­nach organizację bądź stałych, bądź też doraźnie tworzonych oddzia­łów rozpoznawczych złożonych z wszelkich rodzajów broni. Powo­dem tego była konieczność stworzenia na tyle silnego oddziału, żeby w razie potrzeby był zdolny uzyskać wiadomości przez walkę. Głównymi czynnikami rozwoju tych oddziałów stały się: samochód użyty dla zwiększenia szybkości poruszeń oddziału i broń pancerna - dla wzmocnienia siły oddziału ł możności działania poza drogami.


Pocztier sądzi, że „mieszane oddziały rozpoznawcze złożone z róż­nych rodzajów broni, głównie z piechoty, powinny ustępować w drodze ewolucji oddziałom zmotoryzowanym".


Nasze regulaminy przewidują tworzenie oddziałów rozpoznawczych . w sile do batalionu, przy czym siła ich będzie zależała przede wszyst­kim od zadania, czasu jego trwania, położenia własnego i nieprzyja­ciela, nastroju ludność terenu i odległości od najbliższej składnicy meldunkowej.


Piesze oddziały rozpoznawcze mogą być wysyłane na odległość polo­wy marszu dziennego, niekiedy dalej.


Sowiecka kompania rozpoznawcza działa na odległość 8 - 10 km.


Czasami będzie pożądane wysunięcie oddziału rozpoznawczego na wozach lub samochodach do pewnego punktu, z którego rozpocznie on własne działanie.


Skład oddziału rozpoznawczego zależy od różnych czynników. Kom­panię np. wzmacnia się ciężkimi karabinami maszynowymi, kawalerzystami lub kolarzami oraz czasami bronią pancerną lub oddziałem artylerii (zawsze oczywiście odpowiednimi środkami łączności).


Skład działającego samodzielnie oddziału rozpoznawczego w pułku sowieckim przedstawia się następująco: 1 - 2 kompanij piechoty, 1 - 2 dział artylerii pułkowej, 1-2 plutonów c. k. m., 1-2 drużyn chemicznych, l lub więcej drużyn saperów oraz czołgi lub czołgi roz­poznawcze.


Ponadto wyposaża się oddział rozpoznawczy w środki przewozowe (samochody, podwody), wreszcie w personel i sprzęt sanitarny.


Według poglądów sowieckich oddział rozpoznawczy powinien się składać zasadniczo z kawalerii wzmocnionej nieliczną piechotą, artylerii i oddziałem pancernym. Jego zadaniem będzie szybkie uchwy­cenie potrzebnych punktów oraz przedarcie się przez nieprzyjacielską przesłonę. Tu motoryzacja odkrywa świetne perspektywy.


Odprawy oddziału rozpoznawczego dokonywa osobiście i bezpośred­nio dowódca, uświadamiając sobie uprzednio, o jakie wiado­mości mu chodzi i w jakim czasie będą mu one potrzebne.


Dowódcy oddziałów rozpoznawczych, którzy muszą być bardzo troskliwie dobierani, powinni pamiętać, że o sposobie działania roz­strzyga zadanie ł że walka jest tylko środkiem, nigdy zaś celem działania.



4. Służba wywiadowcza artylerii

(S. W. A.)



Zadaniem służby wywiadowczej artylerii w zakresie rozpoznania dla dowódcy wielkiej jednostki jest dostarczenie wszelkich wiadomości o artylerii przeciwnika.


Będą one dotyczyły: ilości i jakości tej artylerii, jej organizacji, spo­sobu użycia, stanowisk i przesunięć bateryj, kalibrów, kierunków ognia itd.


Wiadomości o artylerii przeciwnika są niezmiernie ważne. Pozwa­lają określić skład bojowy przeciwnika (jego siły), zamierzone dzia­łania (obrona, natarcie), kierunek uderzenia, czas natarcia, wzmac­nianie sił itd.


Tak więc służba wywiadowcza artylerii spełnia podwójną rolę: roz­poznaje artylerię przeciwnika dla potrzeb dowództwa artylerii (usta­lenie sposobu użycia własnej artylerii, prowadzenia ognia itd.) oraz dla ogólnego rozpoznania, w czym współpracuje ściśle z oddziałem II sztabu. Służba wywiadowcza artylerii nie jest od oddziału II zależna, niemniej jednak jak najściślejsza współpraca tych dwu organów jest nieodzowna, tym więcej, że wymiana wiadomości jest wzajemna. Mia­nowicie oddział II dostarcza służbie wywiadowczej artylerii różnych wiadomości co do artylerii przeciwnika, pochodzących:


od oddziałów piechoty: o ostrzeliwanych strefach lub przedmiotach, rodzajach ognia, kalibrach, czasie ostrzeliwania;


od sąsiadów;


od jeńców, którzy prócz wymienionych wiadomości mogą dać infor­macje o skutkach działalności własnej artylerii. Przy badaniu jeńców powinien być obecny oficer służby wywiadowczej artylerii;


z dokumentów pola walki (np. zapalniki i czerepy zebranych poci­sków artylerii nieprzyjaciela);


z podsłuchu;


od lotnictwa (fotografie).


Pracę poszukiwania wiadomości przez dywizyjną służbę wywiadow­czą artylerii przedstawia ryc. 3 (Wzięta z „Taktyki artylerii" ppłka dypl. Lunkiewicza).


Praca poszukiwania wiadomości przez służbą wywiadowczą artylerii (S. W.A.)




Ryc. 3.


Wyniki zebranych wiadomości przedstawia służba wywiadowcza artylerii:


a) na mapach celów, z wniesionymi na nie wiadomościami,


b) w ewidencji bateryj nieprzyjaciela w postaci tabeli z oznacze­niem rodzaju sprzętu, kalibru i przejawów czynności tych bateryj,


c) w systematycznym ujęciu wiadomości otrzymanych w ciągu dnia.


Jest rzeczą bardzo pożądaną, ażeby szef oddziału II osobiście stykał się możliwie najczęściej z szefem służby wywiadowczej artylerii usta­lając zarówno wspólne wnioski jak i zadania rozpoznawcze.


W składzie osobowym służby wywiadowczej artylerii znajduje się kilku oficerów z personelem pomocniczym: rysowników, topografów, obserwatorów i telefonistów.


Jako organa wykonawcze służby wywiadowczej artylerii występują:


organiczne oddziały artylerii,


przydzielone balony na uwięzi, oddziały pomiarów dźwiękowych i wzrokowych oraz topograficzno-ogniowe.


Organizację służby wywiadowczej artylerii w wojnie ruchowej przedstawia ryć. 4 (Wzięta z „Taktyki artylerii" ppłka dypl. Lunkiewicza).


Przy wysuniętej składnicy meldunkowej dywizji służba wywiadow­cza artylerii utrzymuje swój wysunięty rzut, który ma zadanie zbie­rania wiadomości i podawania ich oddziałom.


Organizacja służby wywiadowczej artylerii (S. W, A.} w wojnie ruchowej.



Ryc. 4.


W tym celu rzut ten powinien być obficie wyposażony w środki łączności.


Drugi rzut (zazwyczaj pod kierownictwem zastępcy szefa S. W. A.) ma zadanie centralizowania wszystkich wiadomości napływających z różnych źródeł i przekazywania ich wysuniętemu rzutowi.



5. Wywiad radiowy i podsłuch telefoniczny.



Płk dypl. Ścieżyński oświadcza, że w roku 1920 „niejednokrotnie najbardziej doniosłe decyzje wojenne były oparte na wiadomościach o nieprzyjacielu, czerpanych drogą podsłuchu radiotelegraficznego".


Już w roku 1914, w okresie wyścigu do morza, znajomość rozkazów niemieckich, uzyskiwana za pomocą radia, dawała generałowi Manoury „poczucie bezpieczeństwa".


Te dwa świadectwa wystarczą, aby uwydatnić znaczenie wywiadu radiowego dla dowództwa.


Wywiad ten zaznacza się dwojakiego rodzaju działalnością:


  1. przechwytywaniem depesz nieprzyjacielskich, nieszyfrowanych lub zaszyfrowanych; w drugim wypadku oczywiście służbą wy­wiadu radiowego musi uzupełnić służba szyfrów, odcyfrowując szyfr przeciwnika; .


  1. oznaczaniem za pomocą radiogoniometrii miejsc działalności sta-cyj radiowych nieprzyjaciela.


Wskutek rozchodzenia się fal wysyłanych przez stacje radiotelegra­ficzne (radiotelefoniczne) we wszystkich kierunkach, możemy z łatwo­ścią za pomocą stacyj radiotelegraficznych odbiorczych przejmować wszystkie nadawane przez nieprzyjaciela radiotelegramy i prowadzone rozmowy. W czasie ostatniej wojny przejmowały niemieckie stacje podsłuchowe 100 - 240 radiotelegramów nieprzyjacielskich na dobę.


Skrupulatne podsłuchiwanie nieprzyjacielskiej korespondencji radio­wej umożliwia nam dokładne zapoznanie się ze stacjami poszczegól­nych dowództw oraz ze sposobem ich korespondencji. W ten sposób możemy rozpoznać organizację sieci radiowej nieprzyjaciela i wykry­wać stacje nowoprzybywające na dany odcinek frontu. Podsłuchiwać możemy zarówno z działaniach obronnych jak i zaczepnych. Ważne wiadomości możemy tą drogą otrzymać zwłaszcza w takim położeniu, kiedy karność korespondencji u nieprzyjaciela będzie rozluźniona, np. w czasie jego odwrotu.


Utrzymanie tajemnicy rozmów radiowych, nawet zaszyfrowanych, jest sprawą bardzo trudną. Przykre doświadczenia wszystkich wojsk zmusiły je do stopniowego coraz wydatniejszego ograniczania się w posługiwaniu się tym środkiem łączności. A mimo to jeszcze w ostat­nim roku wojny światowej przechwytywanie ważnych rozmów opera­cyjnych nie należało do rzadkości. Nie należy oczywiście sądzić, że każda podchwycona rozmowa musi zawierać zupełnie wyraźną wia­domość o zamiarach przeciwnika. Częstokroć zdradzał je drobny na pozór szczegół. Tak np. biuletyn 7 armii niemieckiej z dnia 9 lipca 1918 roku powiada, że obecność 10 armii francuskiej została zdra­dzona przez podanie nazwiska jednego z oficerów radiotelegrafii fran­cuskiej; ta armia zdradziła się stereotypową formułką biuletynów me­teorologicznych stacyj de Trilport.


Zanotujmy na marginesie tego przykładu, że można było uzyskać tak ważną wiadomość dzięki temu właśnie, że któregoś z poprzednich dni nie zbagatelizowano drobnej wiadomości, podającej nazwisko oficera-radiotelegrafisty francuskiego, oraz że to nazwisko skrupulatnie zanotowano.


W wykorzystaniu tego środka rozpoznania współpracują z oddzia­łem II specjaliści oddziałów łączności oraz specjaliści szyfrów, którzy wchodzą w skład oddziałów II. Współpraca radiotelegrafistów jest bardzo cenna i nieodzowna, oni bowiem dzięki swym umiejętnościom fachowym zdobywają bardzo często w pozornie drobnych szczegółach techniki posługiwania się radiem wiadomości pierwszorzędnego znaczenia.


Odczytywanie depesz szyfrowych wymaga, jak mówi płk Giverge, pewnej kultury kryptograficznej. Toteż dobrego kryptologa nie stwo­rzy się przez improwizację (Francuzi odróżniają „deszyfrowanie", tj. odczytywanie własnych szyfrów, od „odcyfrowywania", tj. odkrywania szyfrów przeciwnika.).


Według zdania tego autora wiedzę kryptograficzną zdobywa się po co najmniej rocznej wytężonej praktyce pod kierownictwem dosko­nałych fachowców („Musimy stworzyć sobie już w czasie pokoju całe kadry specjalistów, którzy w czasie wojny mogliby obsadzić komórki przeznaczone do deszyfrowania prze­jętego materiału. O specjalistów takich nie jest łatwo, gdyż prócz nauki i rutyny, ludzie ci muszą mieć w sobie coś wrodzonego, jakiś specjalny rodzaj inwencji, pe­wien specjalny kierunek intuicji, który z najdrobniejszych nawet zdradzonych szczegółów kryptograficznych potrafi szybko odtworzyć całość lub znaczną część kodu" (płk Ścieżyński).


Jeśli idzie o posługiwanie się szyfrem, warto przytoczyć za pułkow­nikiem Giverge zdanie jednego z francuskich szefów służby szyfro­wej: „Szyfrujcie dobrze - powiada - lub nie szyfrujcie wcale". Poro­zumiewając się jawnie podajecie przeciwnikowi tylko jedną wiadomość, i to wiedząc, jaka to jest wiadomość. Szyfrując źle, pozwalacie odczy­tywać mu całą naszą korespondencję".


Osobną gałąź wywiadu radiowego stanowi, jak to już zaznaczyłem, radiogoniometria. Jest to ustalanie miejsc działania różnych stacyj przeciwnika przez określenie znanego w nauce strzelania „trójkąta błędów" z pomocą dwu lub trzech własnych stacyj podsłuchowych wyznaczających kierunek działania stacji nieprzyjacielskiej. Przecię­cie się dwu bądź trzech wyznaczonych podsłuchem linij kierunko­wych ustali nam miejsce, w którym znajduje się poszukiwana stacja. „Opracowanie materiałów wywiadu radiotelegraficznego opiera się na tym. że struktura łączności radiotechnicznej wszystkich wojsk jest w większości wypadków jednakowa. Stacje radiotelegrafu są przydzielane do oddziałów zgodnie z ich zwykłym podziałem, do sztabów armij. korpusów, dywizyj, samodzielnych oddziałów itd.".


W celu osiągnięcia łatwości w manewrowaniu rozmiary stacyj zwykle zmniejszają się stopniowo przy przejściu od wyższych organów dowództwa do niższych."

W dobrze zorganizowanym wojsku zaopatrzenie w sprzęt techniczny od­bywa się jednorodnymi seriami. Dlatego też według długości fali, tempa i czasu trwania pracy itp. nietrudno odróżnić np. stację korpusu od stacji sztabu dywizji. W każdym razie zadanie wywiadu radiotelegraficznego powinno' po­legać na szczegółowym przestudiowaniu systemu łączności radiotelegraficznej przyjętego w wojsku nieprzyjacielskim" (Duchesne).


Na zakończenie dwa ostrzeżenia:


  1. Chociaż wywiad radiotelegraficzny dostarcza nader ważnych wiadomości, jednak same przez się, bez pomocy wywiadu zwykłego i lotniczego, są one niedostateczne i niepewne. Przecenianie roli radio­telegrafu jest w tym wypadku szczególnie niewłaściwe; może on odgrywać bardzo poważną, ale tylko pomocniczą rolę. Jedynie pod warunkiem wystudiowania położenia na podstawie różnorodnych wia­domości można nadać materiałom wywiadu radiotelegraficznego wiel­ką wartość i znaczenie" (Duchesne).

  2. W wywiadzie radiowym należy zwracać baczną uwagę na możliwość inspiracji. Kilka nowych stacyj radiowych może łatwo wpro­wadzić nas w błąd co do składu bojowego przeciwnika. Niemcy posłu­giwali się inspiracją radiową już w roku 1914, i to z dodatnimi wynikami.


Podsłuch telefoniczny, Udoskonalenia w dziedzinie radiotelegrafu dały w ręce wojskowego obserwatora jeszcze jedno ważne narzędzie - możność przejmowania rozmów prowadzonych za pomocą zwykłych telefonów polowych.


Rozmowy telefoniczne możemy podsłuchiwać za pomocą:

1) włączenia się wprost do linii nieprzyjaciela,

2) włączenia się do linii opuszczonej przez nieprzyjaciela, którą zniszczyć zapomniał, bądź nie zdążył,

3) umyślnie urządzonych stacyj podsłuchowych.


W ostatnim wypadku podsłuch polega na wykorzystaniu znanych zjawisk indukcji i przewodnictwu ziemi. Podsłuchiwanie rozmów tele­fonicznych wymaga oczywiście od personelu podsłuchującego dobrej znajomości języka nieprzyjaciela.


Stacje podsłuchowe otrzymały szerokie zastosowanie podczas ubie­głej wojny i wyświadczyły sprawie .rozpoznania niemałe usługi.


W wojnie ruchowej i w stosunku do przeciwnika względnie słabo wyposażonego w sprzęt. łączności oraz niezbyt dbałego w solidnej budowie linij podsłuch telefoniczny może dać poważne wyniki.


Nasza wojna polsko-bolszewicka dostarcza nam w tym względzie wielu przykładów umiejętnego stosowania podsłuchu telefonicznego, przynoszącego niejednokrotnie niespodziewanie świetne wyniki.







6. Obserwacja.



Bataille des yeux" tocząca się dziś na każdym polu walki zmusza do coraz większego nasilenia środków obserwacji, a tym samym do najbardziej celowej organizacji ich działania, która by zapewniła podstawowe warunki dobrej obserwacji, tj. jej możliwie daleki i szeroki zasięg, jej ciągłość i wreszcie jak najszybsze przekazywanie jej wyników.


Sprawa to nie łatwa, jeśli zważymy, że wielka ilość i różnorodność środków obserwacji powoduje konieczność skrupulatnego ustalenia ich współpracy w przestrzeni i czasie. Chodzi o to, aby przy pomocy różnych środków zapewnić sobie obserwację całego pola działania danej jednostki lub przynajmniej najbardziej ważnego wycinka przez cały okres walki; trzeba tu więc zgrać organizacyjnie obserwację pie­choty, artylerii (S. W. A:), lotnictwa i balonów, ewent. i dowództw.


Organizacja obserwacji polega na:


wyznaczeniu odpowiednich pasów obserwacji oraz zwróceniu uwagi na te części terenu, które nas najbardziej w różnych okresach walki interesują;

oznaczeniu zadań;

określeniu czasu obserwacji;

przydziale bądź organizacji środków łączności.


Pamiętać trzeba, że tylko centralizacja meldunków z wyników ob­serwacji pozwoli na sprawdzenie ich wiarogodności oraz na kon­kretyzowanie wniosków.


Dlatego bardzo ważną sprawą jest odpowiednie wyszkolenie per­sonelu obserwacji (piechoty, artylerii itd.). Idzie tu bowiem nie tylko o umiejętność meldowania, ale też o pewnego rodzaju twórczą pracę w zestawianiu wyników obserwacji i o umiejętność przesyłania tych wyników do dowództw wyższych w postaci skończonych syntez wiadomości, gdyż trudno sobie wyobrazić!, żeby oddział II sztabu dywizji lub grupy operacyjnej znalazł czas na notowanie każdego poszcze­gólnego meldunku.


Zaznaczam, że nie idzie tu bynajmniej o opracowywanie wniosków, lecz o zestawianie wyników pracy.




7. Saperzy. Broń chemiczna.




Udział saperów w rozpoznaniu jest bardzo ograniczony. Odnosi się. niemal wyłącznie do fachowego rozpoznania pozycyj obronnych prze­ciwnika, przy czym oczywiście odgrywa dużą rolę znajomość zasad regulaminowych oraz sposobów obrony stosowanych przez nieprzy­jaciela. Dlatego np. jeden z autorów sowieckich podnosi zalety na­szego systemu obronnego, który przez umiejętnie ugrupowane środki obronne oraz stosowanie różnych systemów umocnień nie pozwala na dokładne rozpoznanie pozycyj. Rozpoznanie saperskie przeprowadza się przez obserwację naziemną, powietrzną oraz badanie zdjęć lot­niczych.

Rozpoznanie broni chemicznych w miarę rozwoju stosowanych środków walki chemicznej nabiera coraz większego zna­czenia. Idzie tutaj o zakażenie terenu i zatruwanie studzien i rzek, o czym w zagranicznej prasie wojskowej pisze się coraz więcej.


Osobną gałąź rozpoznania, o której tu należy wspomnieć, stanowi rozpoznawanie chorób szerzonych wśród ludzi i zwierząt przy pomocy różnych zarazków i bakteryj*).


*) Przytaczam z „Gazety Polskiej" z 16 X 1935: „Odpowiedź na pytanie, które zarazki chorobotwórcze mogą wchodzić w rachubę w przyszłej wojnie bakteryjnej, daje nam doświadczenie z ostatniej wojny światowej. Spośród ważniejszych zaraz­ków wywołujących epidemie wśród ludzi należy wymienić pałeczki cholery azja­tyckiej, dżumy, tyfusu brzusznego, czerwonki, paratyfusu, gorączki wołyńskiej, krętki gorączki powrotnej, ricketsja tyfusu plamistego, oraz plasmodia malarii. Z grupy zarazków przenoszących się ze zwierząt na ludzi - wściekliznę, prątki no­sacizny, laseczki wąglika, pałeczki Banga, zarazki pryszczycy. Poza tym odegrać tu mogą dużą rolę pewne bakterie łatwo rozmnażające się w konserwach i na nie­których środkach spożywczych."


Zarazki pierwszej grupy nie wytwarzają zarodników. Są one przeważnie mało odporne na działanie czynników zewnętrznych, jak środki dezynfekcyjne, wysoka temperatura, słońce. Jedynie przecinkowiec cholery oraz pałeczka tyfusu wykazują pod tym względem pewne odchylenia. Z wymienionych zarazków zwierzęcych. jedynie laseczka wąglika ma zdolność wytwarzania zarodników".


Zdaniem bakteriologów, u nas Eplera, stosowanie zarazków chorobotwórczych na wielką skalę przez którakolwiek ze stron walczących nie da się urzeczywistnić. Jest to broń bardzo obosieczna. Wywołanie jakiejkolwiek epidemii w okopach nieprzyjacielskich, np. dżumy, uczyniłoby dane pozycje niedostępnymi z powodu niebezpieczeństwa zawleczenia zarazy. Rozsiewanie natomiast płynnych kultur, jakkolwiek technicznie bardzo łatwe, z powodu małej odporności zarazków dałoby tylko znikome wyniki".


Liczyć się jedynie należy z pewnymi możliwościami miejscowych epidemii wywo­łanych przez szpiegów na ważnych odcinkach frontu".




8. Jeńcy, zbiegowie, ludność cywilna, dokumenty.




Wszyscy znawcy spraw oddziału II oświadczają zgodnie, że jeńcy są pierwszorzędnym i bodaj najcenniejszym źródłem wiadomości. Bielicki stwierdza, że w ostatniej wojnie zeznania jeńców stanowiły „zasadnicze źródło wiadomości".


Przyszłość zmieni tu niewiele, chociaż wynikłe z doświadczeń ubie­głej wojny zrozumienie znaczenia, jakie ma jeniec dla nieprzyjaciela, odbiło się w wielu regulaminach, Wyszkoleniu i zwyczajach wojsk. Co­raz bardziej zwraca się uwagę na umiejętność zachowania tajemnicy ł nieudzielanie jakichkolwiek wiadomości wszędzie łam, gdzie znajo­mość własnych zamiarów i .szczegółów ugrupowania nie jest potrzebna. Zmniejszy to oczywiście zakres wiadomości, które będzie posiadał schwytany jeniec.

Z drugiej strony 'doświadczenia wojny dobitnie podkreśliły tę prawdę, że wykorzystanie jeńca nie jest sprawą łatwą i że wymaga ono sumiennego, fachowego przygotowania.


Oficer oddziału II, czy też oficer-tłumacz *) musi posiadać w tej dzie­dzinie wiele umiejętności.

*) Byłoby właściwiej nazwać go „badaczem" jeńców, gdyż — jak zobaczymy — czynności tego oficera obejmują znacznie szerszy zakres niż „tłumaczenie" zeznań.


1. Przede wszystkim musi znać doskonale język przeciwnika, i to tak, aby móc zrozumieć zarówno różne narzecza jak i gwarę żołnierską, wreszcie język „wojskowy", przez który rozumiem sumę pojęć, nazw i skrótów powszechnie w danym, wojsku stosowanych. Wystarczy za­poznać się z którymkolwiek artykułem z sowieckiej prasy wojskowej, aby się przekonać, że opanowanie tego języka przedstawia niemało trudności.


Oczywiście, o przygotowaniu takich oficerów trzeba pomyśleć już w czasie pokoju *).

*) To zagadnienie przedstawia wiele trudności i to nie tylko u nas. Płk Paquet np. narzeka, że w wojsku francuskim brak chętnych do nauki jeżyków obcych i temu brakowi nie zaradzają nawet odpowiednie kursy, egzaminy, urlopy i nagrody.


Systematyczni Niemcy wydali podręcznik dla „polskiego tłumacza" („Der polnische Dolmetscher"), który ma na celu „zapoznanie uczącego się po polsku, czyli przyszłego tłumacza, z pol­skim językiem wojskowym i z wojskiem polskim". Podręcznik obej­muje pewien skrót ogólnych wiadomości o Polsce, jej ustroju, historii itd. Ma on jednak tylko ,,ułatwić przyszłym tłumaczom ich studia nad Polską i jej wojskiem".


Oficer-tlumacz musi znać dobrze kraj przeciwnika i jego wojsko*).

*) Bolszewicy rozszerzają to żądanie na ogół kadry • wojska. Np. podręcznik o Japonii wydrukowany został w 150.000 egzemplarzy! Bardzo wiele regulaminów japońskich przetłumaczono na język rosyjski.

Powinien się doskonale orientować w organizacji, wyszkoleniu, tak­tyce i zwyczajach wojska. Dużą korzyść może oddać znajomość umysłowości dowódców i szeregowych oraz doktryn wojennych*).

*) Ciekawych odsyłam do jednego ze studiów francuskich: „Mentalność wojskowa i doktryna wojny w Niemczech" (kpt. Quenot, Revue d'Infanterie, maj 1934).


Według opowiadania znanego pisarza Andrzeja Maurois, w radzie wojennej koalicji znajdowała się „sekcja niemiecka", która nie zna­jąc koncepcyj własnych dowództw miała zadanie „myśleć za nieprzy­jaciela". Na czele tej sekcji postawiono Anglika pochodzącego ze sta­rej szlachty saksońskiej, spodziewając się, że wskutek swej krwi bę­dzie myślał .kategoriami Ludendorffa. Maurois twierdzi, że plany tworzone przez tę sekcję niewiele się różniły od planów opracowywanych przez Niemców.


Ta anegdota czy też rzeczywista relacja Maurois wydaje się najzupełniej wiarygodna. Potwierdza ona konieczność poznawania zawcza­su, już za czasów pokojowych, zarówno dowódców jak też i ogółu żoł­nierzy przyszłego przeciwnika, do czego np. w Sowietach przywiązują ogromne znaczenie. Rzecz nie nowa zresztą: śmiałość działania gen. Francois w czasie kampanii w Prusach Wschodnich miała swe źródło w głębokiej pogardzie wartości dowódców rosyjskich, opartej oczywi­ście na ich doskonałej widocznie znajomości z czasów pokoju.


Znajomość psychologii żołnierzy przeciwnika jest bardzo cennym atutem w ręku oficera oddziału II (tłumacza). W czasie wojny wszyst­kie państwa wydawały odpowiednie instrukcje, w których wskazywały na pewne cechy znamienne żołnierzy różnych narodowości. Tak np. instrukcja włoska podkreślała:

Czesi są godni zaufania".

Słowacy, ludzie prości i ignoranci, nienawidzą Węgrów. Należy to wyzyskać".

Polacy okazują się najczęściej ententofobami, dają odpowiedzi wy­mijające lub w zamiarze oszukania badającego".

Żydzi wydają się jakby tworzyli odrębną narodowość w Austrii, szczególnie w Galicji. Mało cenieni jako żołnierze, pełnią funkcje w od­działach pomocniczych. Z natury swej nie dowierzający i lękliwi sta­rają się zrobić na badającym ich dobre wrażenie, poznać jego zdanie i odpowiadać tak, jakby tego sobie wypytujący życzył. Należy być w stosunku do nich ostrożnym i nie wierzyć im zbytnio".


A oto bardzo głęboka charakterystyka żołnierza rosyjskiego, podana przez Marszałka Piłsudskiego („Moje pierwsze boje").

Naprzód musiałem zbadać jeńców. Wśród nich była spora garstka Pola­ków, którzy chętnie rozwiązywali języki w otoczeniu rodaków. Zresztą nie potrzebowałem się, uciekać do ich patriotycznych uczuć, żołnierz bowiem rosyjski w ogóle rzadko nie mówi prawdy, będąc pytany przy badaniu. Jest w nim jakby bezwiedne posłuszeństwo dla każdej danej władzy, a gdy się do niego mówi jego własnym językiem i formułami wojskowymi, do których ucho jego jest przyzwyczajone* zapo­mina on o tym, że nie mówi przed własną komendą. Najczęściej jednak żoł­nierze rosyjscy mało są rozgarnięci i niewiele interesują się sprawami wojny, -tak że bardzo mało można się od nich dowiedzieć poza ciasnym kołem ich wiadomości o własnym pułku czy batalionie. Już znacznie sprytniejsi i znacz­nie więcej z tego powodu wiedzą Polacy, najbardziej zaś żydzi, którzy z przy­zwyczajenia zawsze wszędzie węszą i mają ciekawe oczy i uszy".

* Podkreślenie moje.


Pochodzenie jeńca, jego stopień wojskowy, patriotyzm, uświadomie­nie narodowe czy społeczne, wykształcenie, stopień kultury, okolicz­ności dostania się do niewoli, traktowanie jeńca — oto kilka zaledwie czynników wpływających na jakość zeznań jeńca. Wśród tych czyn­ników umiejętność badającego „wzięcia się" do jeńca ma niepoślednie znaczenie.


Jeniec może być dzielnym żołnierzem lub tchórzem, będzie szowi­nistą lub kosmopolitą, skromnym lub dumnym, nieczułym na trudy lub dbałym o swój dobrobyt, myślącym o swoich lub tylko o sobie. Lecz jakikolwiek byłby jego charakter, jakakolwiek skala jego uczuć— od poczucia wspólnego niebezpieczeństwa do własnego względnego spokoju, satysfakcji życia i żalu, że nie został zabity, nadziei i rozpa­czy — badający jeńca powinien umieć wybrać właściwą chwilę, spo­sób zachowania się i ton, aby niepostrzeżenie zarejestrować wiadomo­ści i wydobyć je w ten sposób, żeby sam jeniec nie zdawał sobie spra­wy, że ich dostarczył" (Bernis).


Jeńcy są jak statystyka - przestrzega jednak płk Paquet - można im kazać mówić wszystko, czego się pragnie".


3. Wreszcie oficer musi się orientować dobrze w zagadnieniach ope­racyjnych i taktycznych. Żądanie to jest na pozór niezrozumiałe. Wszak oficer oddziału II musi być wykształconym oficerem. Tak, lecz często badać jeńca będzie nie oficer oddziału II (po prostu z braku czasu), lecz oficer rezerwy, który zostanie przydzielony do oddziału II na podstawie znajomości obcego języka. Jeśli ten oficer nie będzie się orientował w zagadnieniach operacyjnych i taktycznych, wartość jego pracy może być wątpliwa.

Każdorazowe przygotowanie się do badania jenców polega na dokładnym obeznaniu się z położeniem i już posiada­nymi wiadomościami o obszarze walki, w którym jeniec został wzięty do niewoli, oraz, z jego oddziałem (O. de B., artyleria, czas przybycia danego oddziału na front, umocnienia, dowódcy itd.). Wzmocni to po­wagę badającego w stosunku do jeńca oraz pozwoli na oceną praw­domówności.


Badanie jeńca powinno być również przygotowane pod wzglądem określenia zagadnień, co do których jeniec ma być badany. Pewną linią badania nakreślą najaktualniejsze sprawy w danym położeniu i związany z nim plan poszukiwania wiadomości (sprawdzenie lub wyświetlenie już posiadanych danych) oraz wytyczne dowództwa co tło kolejności pilności i znaczenia wiadomości, których należy po­szukiwać.


Kolejność badania jeńców. Najpierw powinni być zbadani ci jeńcy, którzy mogą dostarczyć najwięcej wiadomości, a więc dezerterzy, młodzi rekruci, jeńcy pochodzący z mniejszości narodo­wych. Tak np. w wojsku francuskim wymieniano Alzatczyków i Polaków jako osobną kategorią jeńców.


Należy stosować zasadą: pytać jeńca tylko o te sprawy, które danemu dowództwu są potrzebne, tzn. które można bezpośrednio wykorzystać.


Pozwoli to na pewną systematyczność w wykorzystaniu jeńca i co ważniejsza, skróci czas jego badania w poszczególnych sztabach, a tym samym zapewni szybkie przesyłanie jeńców na tyły do dalszego bada­nia i wydobywania z jeńców tych wiadomości, które szczególnie inte­resują dany szczebel dowództwa.


Badanie w dywizji powinno objąć:


ewentualne sprawdzenie wiadomości osiągniętych w badaniu przez pułk,

przynależność taktyczną,

nazwiska dowódców,

gdzie, kiedy i w jakim położeniu jeniec został schwytany (odpowiedzi na to pytanie powinien dostarczyć w zasadzie meldunek pułk który przesyła jeńca),

oddziały walczące na skrzydłach, na przedzie, znajdujące się w odwodzie,

zadanie oddziału jeńca,

od kiedy oddział znajduje się w danym obszarze,

czy wie o innych oddziałach, które mają przybyć na pole bitwy?,

kiedy, skąd? .

stan liczebny oddziału (kompanii, batalionu, pułku), nastrój.


Należy pamiętać o stałym sprawdzaniu wiarogodności (czy jeniec sam widział, czy słyszał tylko, od kogo, kiedy?).


Badać się powinno według oddziałów należących do jednego pułku, osobno oficerów, podoficerów i szeregowców, sztabowców, osobno jeńców różnych narodowości, jeńców specjalnych broni: lotników, ra­diotelegrafistów, personel czołgów, oddziałów gazowych itd.


Badanie w grupie operacyjnej powinno objąć:

1) ugrupowanie; skład bojowy (jak w dywizji);

2) umocnienia (w obronie), przebieg pozycji, rodzaj umocnień;

3) obserwacja, stanowiska ciężkich karabinów maszynowych, bro­ni okopowej, artylerii, centrale telefoniczne;

4) lotniska, składy amunicyjne, punkty i ośrodki zaopatrywania

(w żywność, w materiał saperski itd.);

5) komunikacje (drogi i stacje, punkty zaopatrywania, koleje);

6) wyniki własnych działań piechoty, artylerii;

7) miejsca postoju; sztabów.


Badanie w armii:

  1. identyfikacja jeńca;

  2. data i miejsce wzięcia do niewoli;

  3. organizacja i skład bojowy dywizji (korpusu), ugrupowanie;

  4. umocnienia (organizacja odcinków itd.);

  5. przygotowania do natarcia: słuchy wśród oddziałów, poruszenia oddziałów, skąd przybyły (przez kogo zluzowane, jaką drogą przybyły, kiedy; czas trwania przewozu, marszu, kogo zluzowały; jednostki widziane po drodze, data, miejsce i kierunek ich ruchu) kiedy spodziewają się zmiany, z jakiego powodu, przez kogo*).


*) Niektóre z tych zagadnień mogą być badane już w dywizjach. Zależy, to oczy­wiście od położenia, czasu na badanie itd.


Dalsze sprawy badane w armii lub obozach jeńców:


organizacja poszczególnych rodzajów broni;

nazwiska dowódców, ich charakter, pochodzenie, zaufanie oddzia­łów do nich itd.;

stany liczebne, bojowe;

kadry oddziałów;

straty, kiedy powstały; .

wyposażenie i wyżywienie, zaopatrywanie w sprzęt bojowy i amu­nicję;

stan moralny oddziałów;

stosunek ludności cywilnej;

uzupełnieniu (ilość, wiek, wartość, roczniki, pochodzenie, wyszko­lenie, wyposażenie itd., obszary poboru);

odkomenderowania: specjaliści, wiek, w jakim celu, kiedy, ilość; czy w celu formowania nowych jednostek, kursy (w pułku, w dywi­zji, w armii), gdzie? na tyłach czy w kraju? Czy te odkomenderowa­nia są. powszechne, czy tylko w danej jednostce? Czy odkomenderowani powrócą do oddziału *) ?

*) Francuska instrukcja o postępowaniu z jeńcami zalecała - już po zbadani pewnej części jeńców w punkcie zbornym armii - pozostawienie niektórych ich kategoryj w celu dalszego badania. Byli to:

wszyscy specjaliści, tzn. spełniający swe funkcje poza szeregami oddziałów piechoty (obsługa c.k.m., telefoniści, obsługa reflektorów, moździerzy piech., artylerzyści, kawalerzyści, pionierzy, obserwatorzy, żołnierze oddziałów szturmowych, elektrycy itd.);

po jednym żołnierzu co najmniej z każdej jednostki (pułku, batalionu, kompanii żołnierze usposobieni do zeznań oraz ci, którzy mogli dać informacje o organizacji pola walki (obserwatoria, składy, drogi itp.);

frankofile;

dezerterzy,

młodzi rekruci;

żołnierze, którzy niedawno przybyli z kadr (w czasie krótszym od miesięcy);

żołnierze przybyli od niedawna z batalionów pospolitego ruszenia;

byli niezdolni do służby (Dienstuntaugliche).





Wyliczyłem umyślnie tak wiele spraw, żeby udowodnić, jak cenną zdobycz stanowi jeniec, choć nie wy czerpałem, bynajmniej wszyst­kich pytań.


Jako czas badania w punkcie zbornym jeńców podaje płk Paquet około półtorej godziny na 100 jeńców (wciąż zwraca się uwagę na szybkość przesyłania jeńców celem ich należytego wykorzystania). Czas ten świadczy najwidoczniej, jak doskonale-musi być. zorganizo­wana czynność badania oraz że mogą ją przeprowadzać tylko dobrze wyszkoleni specjaliści.


Zbiegowie. Należy pamiętać o jednej przestrodze: zbiegowie mogą być nasłani przez nieprzyjaciela, jednak ogólnie biorąc mogą dostarczyć bardzo wielu wiadomości nieraz umyślnie zbieranych, żeby zaskarbić sobie przychylność przeciwnika po dostaniu się do niewoli


Dokumenty mogą stanowić bardzo cenne ł obfite źródło.


Przytoczę tutaj tylko dwa najbardziej znamienne przykłady.


Plan słynnej ofensywy gen. Nivelle'a, która miała być przeprowadzona w kwietniu 1917 r., dostał się do wiadomości Niemców już w połowie lutego na podstawie rozkazu znalezionego u jeńców. „Była to wskazówka niesłychanej doniosłości - pisze gen. Ludendorff - która pozwoliła nam nie zważać na nadchodzące nowiny o atakach w Lotaryngii."


Drugiego przykładu dostarcza znany powszechnie wypadek znale­zienia przez Bolszewików u zabitego naszego oficera rozkazu zarządzającego nowe ugrupowanie sił do przeciwnatarcia znad Wieprza.


Bardzo wielu żołnierzy nie może się rozstać ze swymi pamiętnikami, korespondencją z rodziną i przyjaciółmi, którzy mogą się znajdować w innych oddziałach. Jak dalece trudno wytępić te przyzwyczajenia, dowodzi fakt, że rozkazy wydawane przez Niemców, a więc w woj­sku bardzo karnym, nakazujące niszczenie papierów osobistych pozo­stawały martwą literą.


Czasem uda się przychwycić kancelarie chociażby małych oddzia­łów przeciwnika. Mogą one zawierać ważne wiadomości. Dlatego Anglicy nakazują w swych regulaminach odsyłanie na tyły dzienni­ków działań i innych papierów przed każdym ważniejszym działa­niem. Niemcy nakazywali również odbieranie przed bitwą wszystkich książek żołdu stanowiących - według płka Paqueta - prawdziwe ży­ciorysy żołnierza. Książki te oczywiście może wykorzystać dopiero oddział II armii.


Ważną sprawą jest zebranie dokumentów, które mogą być pozo­stawione przez nieprzyjaciela w zdobywanych miejscowościach. Te mogą się przydać bezpośrednio oddziałom walczącym. Przeszukiwa­nie miejscowości należy z góry organizować, przeznaczając odpowied­nie zespoły ludzi do przeszukiwania oraz dowiadując się od ludności cywilnej szczegółów rozkwaterowania oddziałów przeciwnika (sztaby, centrale telefoniczne itd.).


Właściwe, t j. dokładne i wyczerpujące, badanie dokumentów prze­prowadza się dopiero w oddziale II naczelnego dowództwa. Trudno uwierzyć, jak niesłychanie bogaty materiał wiadomości można zebrać na podstawie dokładnego ich przestudiowania.


Tak np. z przejętych 2.500 listów niemieckich z okresu bitwy pod Verdun w r. 1916 francuski oddział II potrafił odtworzyć rozmie­szczenie (dyslokację) wszystkich dywizyj niemieckich. Podobnie też w r. 1918 z listów odebranych jeńcom niemieckim, wziętym tylko w czasie jednego wypadu do rowów niemieckich pod Voevre, można było dokładnie sprawdzić położenie około 60 dywizyj niemieckich.


Badanie ludności cywilnej również powinno być naprzód zorganizowane. Należy więc dokonać podziału obszarów miejscowości w celu szybkiego przeprowadzenia badania oraz zawczasu zebrać wiadomości co do osób, na które się powinno zwrócić szcze­gólną uwagą czy to ze względu na ich stanowisko lub urząd (naczel­nicy poczt, kolei, gmin itd.), czy też ze względu na ich nastroje w stosunku do przeciwnika lub do wojska własnego.


Zorganizowanie badania ludności cywilnej obejmuje również spis spraw, które najbardziej dane dowództwo interesują. Jednym słowem, wykonawcy (oficerowie i podoficerowie informacyjni oraz ich pomoc­nicy) powinni wiedzieć, o co przede wszystkim chodzi. W rozkazie należy podać: gdzie oraz jakim środkiem łączności i komu należy przekazywać wyniki badania.



9. Agenci*).



Agentura to źródło o bardzo rozmaitej wartości i wydajności. Bie­licki przytacza fakt, że na odcinku 5 armii rosyjskiej wysłano 135 agen­tów, wróciło ich zaś 23. Przynieśli oni 4 ważne wiadomości i 19 mało ważnych; każda wiadomość kosztowała 18.000 rubli.

*) Rozdział oparty na książce Bielickiego.


Inna sieć w pewnym okresie czasu dała 324 wiadomości, z czego cennych 38, nieprzydatnych 86, niepoważnych 29, fałszywych 154, spóźnionych 17.


Niektórzy badacze tego środka rozpoznania twierdzą, że 50% wia­domości agencyjnych jest płodem inspiracji.


Mimo to Bielicki, wymieniając środki strategicznego i operacyjnego rozpoznania, umieszcza agenturą na pierwszym miejscu. Uzasadnia to tym, że tylko agentura może zdobyć pewnego rodzaju wiadomości dla naczelnego dowództwa, np. w sprawach poboru, uzupełnień, wy­twórczości materiału wojennego, stosunków politycznych itd.


Jest to właściwie jedyna dodatnia strona wywiadu, jednak na tyle poważna, że równoważy, a raczej przewyższa wszystkie swe bardzo liczne strony ujemne.


Przede wszystkim sieć agentury tworzy się długimi miesiącami; wszelki pośpiech przypłaca się zwykle wykryciem agentów uzyskując jedynie to, iż trzeba na nowo wiązać sieć wywiadu.


Drugą niedogodnością wywiadu agencyjnego jest powolne i często spóźnione napływanie wiadomości, którym w dodatku bardzo często nie można ufać.

Wreszcie wywiad agencyjny jest bardzo kosztowny, gdyż buduje się dwie sieci: pokojową i wojenną.


Organizacja sieci przedstawia się. według Wielickiego następująco. Cały obszar państwa, na który się kieruje wywiad, dzieli się miedzy dwie sieci: sieć prawdopodobnych działań wojennych i sieć tyłową. Całą sieć pokrywa się rezydentami, tj. agentami, którzy pod różnymi pozorami przebywają na miejscu. Rezydenci rozporządzają w swym obszarze agentami tzw. lotnymi. Prócz tego osobni agenci są kierowani na sztaby, urzędy, koleje, poczty, wytwórnie itd. Przed wojną świa­tową Niemcy mieli w każdym mieście gubernialnym pogranicznych obszarów Rosji po 3 - 4 agentów, a w każdym mniejszym mieście, w promieniu 10 - 15 km, jednego agenta.


Osobny rodzaj agentów stanowią agenci — łącznicy, którzy sami nie prowadzą żadnego wywiadu, lecz utrzymują łączność między rezy­dentami i agentami specjalnymi oraz z własnym krajem.


W pewnych obszarach tworzy się podwójną sieć agencyjną, żeby mieć wiadomości na wypadek wykrycia jednej ż tych sieci oraz żeby w ten sposób zapewnić wzajemną kontrolę obu sieci.


Trzeba tu jeszcze wspomnieć o biurach szpiegowskich, w których po prostu kupuje się potrzebne wiadomości.


Na czas wojny organizuje się sieć odrębną. W celu zapobieżenia wy­kryciu tej sieci w czasie pokoju nie daje się jej agentom żadnych poważniejszych zadań. Przeprowadza się jedynie od czasu do czasu kon­trolę i szkolenie agentów. Dobrze jest specjalizować ich według poszcze­gólnych działów: mobilizacyjnego, technicznego itd.


W czasie wojny utrzymuje się łączność przez neutralne państwa przy pomocy poczty, kolejarzy, -marynarzy, specjalnych kurierów, ogłoszeń w gazetach itd. Jak pomysłowe są sposoby porozumiewania się, świadczy np. fakt, że umówionym naklejaniem znaczków poczto­wych można stworzyć 128 słów. Było też sporo wypadków porozumiewania się poprzez front przez samoloty i radio.


Budowa sieci nie należy bynajmniej do rzeczy łatwych. Największą trudność stanowi zdobycie odpowiednich ludzi. „Żąda się od nich dużych zalet fizycznych i moralnych: wytrwałości, daru obserwacji, odwagi, zimnej krwi, umiejętności ukrywania własnych zamiarów, bystrości w uchwyceniu rzeczy potrzebnych, a dalej szeregu technicz­nych wiadomości. Cech tych często się nie spotyka" (Bielicki). A trze­ba zważyć, że według doświadczeń około 50% agentów nie wraca.


W kierowaniu agentami zaleca się:


odpowiednie szkolenie, przeprowadzone osobno z każdym kandydatem,

hojność w wynagradzaniu dobrych usług, albowiem groźby i ostre obchodzenie się z agentami nie popłacają,

przyuczanie agentów do dostarczania „surowych" wiadomości, tzn. nie zabarwianych ich sądami i opiniami; najlepiej żądać oryginalnych dokumentów lub fotografij.


Aby niepotrzebnie nie „wsypywać" agentów, należy dawać zawsze tylko poważne zlecenia.

Niezależnie od wywiadu strategicznego i operacyjnego, kierowanego centralnie i przeprowadzanego przez umyślnie przygotowanych i wy­kwalifikowanych agentów, stosuje się również wywiad taktyczny, jed­nak tylko w rzadkich, wyjątkowo sprzyjających okolicznościach. Pro­wadzą go poszczególne jednostki w zakresie od armij do batalionów. W naszej ostatniej wojnie mamy sporo przykładów doskonale doraźnie zorganizowanego wywiadu przy pomocy ludności cywilnej. W zasadzie spośród środków rozpoznania, jakich można użyć .na szczeblu wielkiej jednostki, jest to środek najmniej wydajny.


W czasie walk ruchowych w wojnie światowej wywiad ten był sze­roko z pożytkiem stosowany. Jego korzyści polega ją "na tym, że w po­równaniu z wywiadem operacyjnym wygrywa się czas w rozpoznaniu bliskiego przeciwnika.


W razie własnych działań zaczepnych agenci powinni być wysyłani naprzód i rozpoznając nakazany przedmiot pozostawać tam aż do nadejścia własnych oddziałów. Już w czasie wojny światowej stoso­wano przerzucanie agentów za pomocą samolotów. Obecnie w Rosji przeprowadza się na wielką skalę szkolenie w skokach ze spadochro­nem, przy czym takie zespoły otrzymują różne zadania: rozbijania sztabów i niszczenia stacyj kolejowych, węzłów komunikacyjnych, linij telefonicznych itp.


Agenci ci nie powinni być przerzucani wraz "z jednostkami wojska na inne odcinki frontu, lecz przekazywani nowym sztabom tych jed­nostek, które nadeszły na zmianę.


Pocztier omawiając zagadnienie" wywiadu taktycznego przestrzega przed przecenianiem tego środka w wojnie ruchowej, przede wszyst­kim że względu na czas, który upłynie pomiędzy jego organizacją a otrzymaniem potrzebnych danych.


Wobec braku jakichkolwiek danych w naszej literaturze o pracy agentów lotnych*) sądzę, że będzie rzeczą pożyteczną podanie o ich pracy paru szczegółów zaczerpniętych ze źródeł sowieckich.

*) Nazywam ich tak za Kuckiem.


Agentów lotnych werbuje się spośród ludności cywilnej, zbiegów i jeńców. Jest rzeczą korzystną brać takiego agenta, który ma rodzinę po drugiej stronie frontu; dobrze jest również, jeżeli agent ma krew­nych po własnej stronie frontu, zostają oni bowiem jako zakładnicy. Agenci lotni są oczywiście również szkoleni. Bywają oni dwojakiego rodzaju: stali - pracujący ze stałym wynagrodzeniem i doraźni, tzn. wynagradzani za każdą wiadomość oddzielnie. Pierwsi, według doświadczeń, pracują lepiej.


Potrzeby jednostek co do ilości agentów lotnych są znaczne. Do­świadczenia pouczają, że agent taki może przekroczyć front zaledwie jeden do dwu razy w ciągu miesiąca, ponieważ po każdej wyprawie musi otrzymać 7 - 10 dni odpoczynku po poważnych przejściach wyczerpujących go fizycznie i moralnie.


Przerzucenie agentów przez front nie jest rzeczą łatwą. Zwykle wy­biera się w tym celu dzień dżdżysty lub wieczór sypiący śniegiem. Jeśli agent wyjdzie około godziny 21 - 22, to przejdzie do świtu najniebez­pieczniejszą strefę 10 - 15 km. Powinien być ciepło ubrany, aby nie musiał zachodzić do pierwszej lepszej chaty, oraz zaopatrzony av żywność i kompas, a w zimie w biały płaszcz.


Przejście frontu, a w czasie pokojowym granicy, musi być należy­cie przygotowane (wybór miejsca, marszruty, przewodników, prze­mytników) , i w ten sposób, aby agent jak najmniej mógł poznać wła­sne ugrupowanie, inaczej bowiem może dać wiele wiadomości na wy­padek ujęcia go.


Obchodzenie się z agentami powinno być bardzo .dobre. Rosjanie nie obserwujący tej zasady poczynili bardzo smutne doświadczenia, wprost przeciwnie zaś Niemcy, którzy niejednokrotnie zjednywali rosyjskich agentów dobrym obchodzeniem się z nimi, osiągali dobre wyniki. O tym należy pouczyć oddziały.


Agenci lotni pracują samodzielnie. Nie powinno się ich wiązać z wy­wiadem operacyjnym, szczególnie z rezydentami, albowiem pod wzglę­dem swych kwalifikacyj stoją zwykle niżej od agentów wywiadu ope­racyjnego.


Oczywiście, fachowcy w dziedzinie wywiadu operacyjnego potrafią go prowadzić znacznie lepiej niż sztaby jednostek, kierujących wy­wiadem taktycznym. Dlatego nigdy nie należy dowództwom jednostek powierzać zadań wywiadu operacyjnego.


Ważnym działem wywiadu jest inspiracja (po rosyjsku „diezinformacja"), z której pomocą, wywiad stara się wprowadzić w błąd stronę przeciwną. Używa się tu różnych środków: fałszywych dokumentów i wieści, prasy, agentów pracujących na dwie strony itd. Jest to sprawa nie łatwa i wymaga dużych umiejętności oraz doświadczenia. Według niektórych danych statystycznych 50% wiadomości pochodzących od agentów stanowi materiał inspiracyjny.


Dla skutecznego prowadzenia działalności inspiracyjnej trzeba od czasu do czasu dawać prawdziwe wiadomości, co oczywiście jest nie­bezpieczną stroną tej delikatnej sprawy, bo mogą bardzo poważnie ucierpieć jednostki własne. Dlatego całym wywiadem wraz z akcją inspiracji muszą kierować wyższe sztaby, przy czym cała sprawa musi być scentralizowana. Przez wykorzystywanie wywiadu służącego dwu stronom i sprzedaż fałszywych dokumentów można wyciągnąć od wrogiego wywiadu poważne środki. Tak np. rzymska agentura wy­wiadu rosyjskiego kosztowała przeszło 2 miliony rubli, w istocie zaś okazała się ona inspiracją niemiecką.


Bielicki sądzi, że w przyszłej wojnie rola wywiadu wzrośnie jeszcze poważniej, zwłaszcza, że na usługi swoje będzie miała nowe zdobycze techniczne w lotnictwie, radiu, chemii i fotografii. Nie trzeba też zapominać o wszelakiego rodzaju dywersji (tzw. czynnym wywiadzie), która przyjdzie z pomocą wywiadowi właściwemu. Należą tu przede wszystkim propaganda, rozprzestrzenianie fałszywych wiadomości, rozrzucanie proklamacyj itd., organizacja partyzantki, burzenie komunikacyj, wysadzanie składów, zatruwanie studzien, roznoszenie zarazy bydła i koni oraz w ogóle wszelka robota niszczycielska w obozie przeciwnika.



10. Cenzura.



Niewielu jest ludzi - pisze ppłk dypl. Umiastowski - którzy zdawaliby sobie sprawę ze straszliwego działania cenzury w czasie wojny".


Straszliwa sieć - mówi o niej Silber, autor Broni niewidzialnej - nie­wiele przechodziło przez jej oka. Była ona dziełem genialnym, przestudiowano starannie szczegóły układu i instytucja pozornie prozaiczna, oparta na zało­żeniu negatywnym (tj. nieprzepuszczaniu wiadomości), stała się w rzeczywi­stości w rękach Wielkiej Brytanii potężną bronią. Była tym bardziej niebez­pieczna, że nikt w obozie nieprzyjacielskim nie podejrzewał, że jest ona sta­łym i bogatym źródłem, z którego czerpie się nie tylko wiadomości polityczne i wojskowe, lecz również gospodarcze".


Główny organ cenzury wojennej podlegał w czasie wielkiej wojny we wszystkich niemal wojskach szefowi oddziału II naczelnego dowództwa. Obejmował sekcje cenzury pocztowej, telegraficznej i telefonicznej oraz sekcję propagandy wraz z czujną opieką nad attache wojskowymi i wszystkimi osobami znajdującymi się na teatrze działań wojennych. W Niemczech do jego zakresu działania należała kontrola wszystkich organów prasy, przy czym gazety wojskowe (46 różnych dzienników) miały jako redaktorów oficerów, którzy mimo to pracowali pod okiem oficerów wywiadu. Starczy to jako dowód potrzeby niesłychanej czujności wywiadu nie tyle z obawy przed zła wola redakcyj, ile nieznajomością znaczenia zamieszczanych wiadomości.


W Anglii cenzorzy wojskowi znajdowali się na wszystkich szcze­blach dowództw do pułku włącznie. Ponieważ cenzorzy pułkowi mieli swych pomocników w pododdziałach, cenzura sięgała do kompanii.


Regulaminy angielskie podkreślają, że główny ciężar cenzury spo­czywa na cenzorach pułkowych, którzy powinni działać w ścisłej łącz­ności z oficerami pułku, co da się osiągnąć jedynie przy pełnym zro­zumieniu przez nich znaczenia cenzury.


Należy zwrócić uwagę na fakt, że regulaminy angielskie wymie­niają, co należy rozumieć jako wiadomości tajne i szkodliwe dla wła­snych oddziałów. W ten sposób nie tylko cenzorzy wiedzą, o jakich wiadomościach nie wolno pisać, ale i oddziały są o 'tym powiado­mione, co oczywiście ogromnie ułatwia pracę cenzorów i przynosi zro­zumiałe korzyści w dziedzinie ochrony tajemnicy wojskowej. Ponie­waż dawne regulaminy nie zawierały tych wskazówek, należy sądzić, że uczyniono to obecnie wskutek doświadczeń wojennych.


W Ameryce organizacja cenzury przedstawiała się następująco: w głównym organie cenzury, w sztabie generalnym, znajdowały się: podsekcja cenzury pocztowej działająca w ścisłej łączności z władzami pocztowymi i organami śledczymi; podsekcja cenzury koresponden­cji jeńców; podsekcja cenzury telegrafu i telefonu; informacyj radio­wych; korespondentów wojennych; podsekcja wykroczeń przeciwko cenzurze (spełniała czynności cenzury represyjnej); podsekcja dzien­ników; cenzury fotografij; książek; wreszcie „podsekcja specjalna", która się zajmowała studiowaniem rozmaitych sposobów stosowanych przez propagandę wrogą Ameryce i jej wojsku.


W czasie pokoju oddział wywiadowczy amerykańskiego sztabu generalnego opracowuje mobilizację wywiadu, przeciwwywiadu, cen­zury i propagandy w odniesieniu do najprawdopodobniejszych teatrów działań przyszłej wojny. W dziale propagandy i cenzury przygotowuje się wszelkie rozkazy i rozporządzenia, które zostaną ogłoszone w razie wojny.


Bardzo ciekawe są wywody specjalisty amerykańskiego w dziale cenzury. Wychodzi on ze znanego założenia, że w czasie wojny ta ze stron będzie bliższa zwycięstwa, która będzie miała pełniejsze wiadomości o przeciwniku. Trzeba więc zawczasu należycie zorganizować wszelkie organa, które z jednej strony będą zapobiegały przedostawaniu się wiadomości do przeciwnika, a z drugiej będą zbierały wiadomości potrzebne własnemu wojsku i organom rządowym. Ogromny wpływ prasy na opinię społeczną, rozwój wszelkich środków łączności i podniesienie się ogólnej kultury mas rozszerzyły w niebywały sposób ramy i zakres zainteresowań cenzury, a dawne pojęcia o cenzurze jako organie wyłącznie ochraniającym tajemnice wojskowe, powinny i mu-szą przejść do historii.


W cenzurze powinni pracować wyłącznie wojskowi. Duże znaczenie ma odpowiednie wyszkolenie i wychowanie wojska pod względem należytego zrozumienia doniosłości cenzury oraz szkód, jakie może przy-nieść niezachowywanie odpowiedniej ostrożności w ochronie tajem­nicy. Jest rzeczą ciekawą, że jak dowodzą tego doświadczenia wojny - na cenzurę uskarżały się dywizje słabsze pod względem wartości bojo­wej, w przeciwieństwie do dywizyj dobrych, które skarg podobnych nie wnosiły.


Cenzorzy prasowi powinni umieć wydobyć z dzienników te wiado­mości, które na pozór nie mają żadnej wartości dla wywiadu przeciw­nika, jednak w zestawieniu z innymi wiadomościami i przy starannym ich opracowaniu mogą stanowić ważne informacje. Powinni oni prócz tego znać dobrze psychologię mas, aby zdawać sobie sprawę z wpływu, jaki wywierają na nie różne i różnie podane wiadomości. Trzeba też przedsięwziąć należyte środki, żeby dzienniki nie przedostawały się zbyt szybko ani zbyt łatwo do przeciwnika. Doświadczenia wojny miały wykazać, że organizacja otrzymywania gazet w czasie wojny przez wrogie obozy nie różniła się od organizacji czasów pokojowych i ważne wiadomości były znane przeciwnikowi już w parę godzin po wyjściu gazety.


Zasady, którymi się należy kierować w pracy cenzury, są nastę­pujące:


działalność cenzury powinna zdobyć zaufanie ludności, inaczej może przynieść więcej zła niż pożytku;

ludność powinna wiedzieć niemniej o działaniach wojennych, niż wie o nich - jak można przypuszczać - przeciwnik;

należy zawsze zachować równowagę między dwoma sprzecznościa­mi: zachowania w tajemnicy wiadomości, o których się nie powinien dowiedzieć przeciwnik, i powiadamiania ludności o przebiegu działań wojennych. To drugie jest nieraz konieczne dla zapewnienia sobie poparcia kraju.




IV. ORGANIZACJA ODDZIAŁU II SZTABU.




Ramy organizacyjne oddziałów II zostały uwarunkowane z jednej strony potrzebami danego dowództwa (jednostki) i jego możliwościami w wykorzystywaniu przydzielonych środków, z drugiej — zakresem czynności samego oddziału II w zależności od wielkości danej jednostki (dywizje, grupy operacyjne itd.).


Zwróćmy uwagę, że ogromny rozwój techniczny środków rozpozna­nia, choćby tylko lotnictwa i radia, przesuwa te środki do coraz niż­szych jednostek (dywizje np. jeszcze do bardzo niedawna, nie miały organicznego lotnictwa). Tym samym aparat informacyjny sztabów musiał się rozrastać coraz bardziej, wymagając coraz większej ilości pracowników i środków materialnych.


Dalszą przyczyną rozrostu oddziałów II było zaznaczane coraz sil­niej zrozumienie znaczenia rozpoznania, zwłaszcza w krwawych wal­kach pozycyjnych na froncie zachodnim, gdzie z rozwojem środków rozpoznania szedł w parze rozwój środków ochrony tajemnicy, zmu­szający do nieustannej baczności na to, co czyni przeciwnik.


Skoro mowa o środkach, należy zaznaczyć, że coraz silniejsze wypo­sażanie w nie coraz mniejszych jednostek ma pewne granice.


Tak więc np. wyposażenie dywizji w sekcję szyfrów byłoby niece­lowe, gdyż tempo działań dywizji jest na ogół znacznie szybsze niż tempo pracy sekcji szyfrów, a co za tym idzie, wiadomości dostarczane przez tę sekcję byłyby z zasady niemal spóźnione, zwłaszcza w warun­kach wojny ruchowej.


Drugim czynnikiem wpływającym na organizację oddziałów II jest wzrastający zakres ich czynności w związku z ustalaniem pewnych metod pracy rozpoznawczej. Czynności te sprowadzają się do czterech grup zasadniczych:


zbierania wiadomości,

badania ich,

wykorzystywania wiadomości przez ich rozprzestrzenianie oraz

pilnowania" przeciwnika, czyli ewidencjonowania wiadomości i stałego ich uzupełniania.


Każda z tych grup zależnie od szczebla danego dowództwa, a tym samym od ilości źródeł wiadomości, które trzeba zebrać, przestudio­wać, rozprzestrzenić i zewidencjonować - wymaga pewnej ilości pra­cowników i środków materialnych. Wchodzi tu w grę nie tylko ilość napływających wiadomości, różna np. w dywizji i armii - ale i rodzaj ich, albowiem nie wszystkie wiadomości napływają w postaci gotowej do wykorzystania: fotografie lotnicze muszą być odczytane, szyfry odcyfrowane, jeńcy przesłuchani itd.


Należy tu podkreślić, że najważniejszą zasadą mającą wpływ na same metody pracy II oddziału, a zatem i na jego organizację, jest zasada centralizowania wiadomości, a więc zbierania możliwie wielu wiadomości w celu wzajemnego ich przeciwstawienia (skonfrontowania), sprawdzeniami uzupełnienia.


Zasada centralizowania pociąga za sobą konieczność szybkiego wy­korzystywania wiadomości, albowiem powinny się one z kolei zna­leźć możliwie najszybciej nie tylko w dowództwach podwładnych i u sąsiadów, ale i w dowództwach przełożonych.


Szybkość wykorzystywania i przekazywania wiadomości to zmniej­szenie czasu, które się da osiągnąć tylko przez zwiększenie ilości pra­cowników.


Oto w najogólniejszych zarysach motywy wpływające na organi­zację oddziałów II. Obecnie przedstawię pokrótce organizację takich oddziałów w różnych państwach i różnych jednostkach.



Organizacja oddziału II w dywizji.


Sprawami rozpoznania w dywizji zajmuje się oddział II, zwany informacyjnym (właściwsza byłaby nazwa „rozpoznawczy").


W jego skład prócz oficerów oddziału II wchodzą w różnej ilości w różnych wojskach oficerowie (podoficerowie) tłumacze, oddział topograficzny (specjalność odczytywania zdjęć lotniczych) oraz kre­ślarze.


Według Bielickiego, angielski sztab dywizji miał w oddziale II 20 oficerów - specjalistów. Dzielił się on na nastę­pujące sekcje: 1) studiów terenowych, map, planów i zdjęć fotogra­ficznych, 2) badania planów i dokumentów pola walki oraz 3) szyfru, które dostarczały i przygotowywały materiał dla sekcji 4: studiów wiadomości.


Sekcja ta badała je krytycznie, uzgodniała i wreszcie opracowywała w formie meldunków, komunikatów informacyjnych itd.


Oczywiście, tak zorganizowany oddział II mógł istnieć tylko w woj­nie pozycyjnej, w ruchowej bowiem obciążałby zbytnio pracę całego sztabu.


Organizacja oddziału II sztabu dywizji w wojsku amery­kańskim według Sapożnikowa wyglądała następująco: składał się ten oddział z 2 grup - polowej i kancelaryjnej.


Na czele oddziału stał oficer dyplomowany z nazwą pomocnika szefa sztabu dywizji w dziale rozpoznania.


Etat obejmował: 1 pułkownika (mjra) dypl., 1 kapitana, 1 podcho­rążego, 3 sierżantów (1 dowódca obserwator, 1 topograf-rysownik, 1 tłumacz), 3 kaprali - obserwatorów, 15 szeregowców (3 rysowni­ków, 11 obserwatorów, 1 pisarz).


Podział pracy był taki:


1) szef oddziału z tłumaczem, pisarzem i topografem zajmował się: pisaniem rozkazów i raportów; spisem, oceną i studiowaniem wiadomości; mapami wiadomości; kierownictwem badania jeń­ców i dokumentów;

2) pomocnik szefa z rysownikiem i grupą obs. kierował pracą obserwatorów, sporządzania map i szkiców obserwacyjnych oraz opracowywaniem zdjęć lotniczych;

3) podchorąży z rysownikiem prowadził kancelarię; w razie przesunięcia miejsca postoju dywizji pozostawał na starym miejscu;

4) sierżant sztabowy i rysownik wykonywali prace rysownicze przy współpracy z szefostwem saperów.


Ilość pracowników oddziału II sztabu w dywizji amerykańskiej dochodziła pod koniec wojny, według Bielickiego, do 70 ludzi.


Według francuskiej „Instrukcji o poszukiwaniu i wykładni (interpretowaniu) wiadomości" organa poszukiwania i „służby rozpo­znania" (les Services de Renseignement) są rozmieszczone następująco:




W kwaterze głównej:


służba wywiadu,

aeronautyka,

obrona przeciwlotnicza,

szyfry,

radiogoniometria i podsłuch,

badanie dokumentów.


Oficerowie wchodzący w skład oddziału II kwatery głównej są specjalistami w określonych działach: O. de B., artylerii itd.


Oddział II armii w wojsku francuskim ma zasadniczo:


1 oficera sztabowego — szefa oddziału;

1 oficera-pomocnika szefa, prowadzącego „Skład bojowy nieprzyja­ciela" i studia taktyczne oraz redagującego komunikat; oficer ten jest zarazem zastępcą szefa oddziału;

1 oficera artylerzystę, którego zadaniem jest badanie artylerii nie­przyjaciela, wykonywanie zdjęć fotograficznych z punktu widzenia artyleryjskiego;

1 oficera-studiującego służbę szpiegostwa nieprzyjaciela i sposób walki z nią;

1 oficera topografa;

oficerów tłumaczów do badania jeńców i tłumaczenia dokumentów nieprzyjacielskich; oficerów, którym się powierza sprawy polityczne.


Ponadto do oddziału II są przydzielone sekcje:

1) szyfrów, 2) propagandy, 3) informacyjna o stanie moralnym wojska, 4) administracyjna, w wypadku okupowania kraju nieprzyja­cielskiego.


Organa, którymi rozporządza oddział II armii, są następujące:

oddziały II .sztabów dywizji piechoty i korpusów,

służba wywiadowcza artylerii armii z jej sekcjami wykrywania bateryj,

służba wywiadowcza lotnictwa armii,

grupa topograficzna artylerii armii,

posterunki radiogoniometryczne,

tłumacze badający jeńców,

służba wywiadowcza agencyjna.


Łączność między tymi organami jest zapewniona w okresie spokojnym przez częste odprawy, w których pod przewodnictwem szefa oddziału II biorą udział:


oficer służby wywiadowczej artylerii armii,

oficer służby wywiadowczej lotnictwa,

przedstawiciel oddziału III sztabu armii

i ewentualnie po jednym oficerze-przedstawicielu każdego organu, sekcji oddziału II.


Widzimy więc, że oddział II armii rozrasta się poważnie, ma bo­wiem oprócz własnych sekcyj ściśle drugooddziałowych (wywiadu, obserwacji, szyfrów i badania dokumentów), przedstawicieli służb rozpoznania, którzy są łącznikami z odpowiednimi dowództwami ar­tylerii, aeronautyki i łączności.


V. METODA PRACY W ODDZIALE II SZTABU.





  1. Ocena położenia.



Zanim przystąpię do scharakteryzowania różnych działów pracy oficera oddziału II, zatrzymam się na najtrudniejszej bodaj jego czyn­ności, mianowicie na studium położenia nieprzyja­ciela.


Najważniejszą zasadą, którą się musi kierować oficer oddziała II w tej pracy, jest konieczność dania odpowiedzi na. cztery pytania odno­szące się do przeciwnika: kto? gdzie? kiedy, co robi?


Są to wprawdzie te same pytania, na jakie żądamy odpowiedzi od dowódcy zwykłego patrolu, niemniej jednak stanowią one — oczy­wiście w znacznie szerszym zakresie — o zasadniczej pracy szefa od­działu II każdego, nawet najwyższego zgrupowania wojskowego. Przed­stawiają przy tym doskonale zresztą znaną prawdę, że najtrudniejsze są rzeczy proste.


Kto? Oto rozwinięcie tego pytania w szeregu dalszych zagadnień:

a) siła oddziału nieprzyjacielskiego, rodzaj broni (piechota, kawa­leria, oddziały pancerne itd.);

b) skład oddziału; czy rozporządza artylerią, jaką?, czołgami, samo­chodami pancernymi?

c) wartość oddziałów pod względem stanów liczebnych (wiadomo np;, że w roku 1920 mieliśmy przed sobą niekiedy dywizje o sta­nach słabych pułków); wartość oddziałów pod względem uzbro­jenia (w wojnie polsko-bolszewickiej pułki piechoty miały bardzo niskie stany liczebne, równocześnie jednak posiadały dużą ilość karabinów maszynowych zupełnie niewspółmierną z ilo­ścią strzelców);

d) wartość oddziału pod względem bojowym i moralnym; wartość dowódcy (Francois i - powiedzmy - Samsonow), oficerów, kadry podoficerskiej i szeregowców; wartość różnych broni;

e) wartość oddziałów pod względem wyszkolenia, doświadczenia

bojowego, z punktu widzenia zaopatrzenia itd.


Oto zaledwie część zagadnień zawartych w pytaniu „k t o?"


Drugie pytanie: „gdzie?" wiąże się z trzecim: „kiedy?"


Odpowiedzi na te pytania trzeba szukać wśród posiadanych wiado­mości bardzo sumiennie. Nie wystarczy ustalić, że pułk nieprzyjaciel­ski przybył do m. N. oddalonej od nas o 30 m. Trzeba próbować ustalić: kiedy i w jakim stanie przybył. Jeśli bowiem - zjawił się tam np. po 45-kilometrowym marszu, odbytym w czasie deszczu, po złych drogach, wówczas dalszego ruszenia pułku nie można się spo­dziewać przed dłuższym odpoczynkiem.


Oczywiście pytanie „gdzie" nie odnosi się tylko do sił głównych lub do największego oddziału nieprzyjaciela. Wszystkie obliczenia należy poczynić w stosunku do wszystkich zauważonych oddziałów przeciwnika, przy czym muszą być rozpatrzone także kierunki „nega­tywne", to znaczy te, z których nie mamy wiadomości wcale lub tylko meldunki o nieobecności nieprzyjaciela. Pytanie wówczas brzmi: kiedy z danego kierunku może się ukazać nieprzyjaciel lub: kiedy i gdzie na danym kierunku możemy go napotkać?


Odpowiedź na pytanie „gdzie się znajduje nieprzyjaciel", nie wy­czerpuje oczywiście zagadnienia, albowiem w różnych położeniach będziemy musieli zdać sobie sprawę z ugrupowania nieprzyjaciela. W obronie więc - gdzie stoi jego artyleria, .karabiny maszynowe, dowództwa, odwody, broń pancerna itd. W natarciu - gdzie zaznacza swój główny wysiłek, gdzie kieruje większość artylerii, odwody, czołgi itd.


Wreszcie ostatnie pytanie: co robi nieprzyjaciel?


Na tym pytaniu zatrzymam się dłużej.


Rzeczą bardzo „delikatną"; jakby powiedzieli Francuzi, jest sprawa ujęcia wniosków z rozważanych uprzednio zagadnień szczegółowych, innymi słowy, przedstawienie oceny nieprzyjaciela, sformułowanie tego właśnie krótkiego zdania w rozkazie operacyjnym rozpoczynają­cego się od słów: „sądzę, że w dniu jutrzejszym .nieprzyjaciel..." lub „liczę się z..."


Ocena ta jest wyłącznym uprawnieniem dowódcy, on tylko jest do niej upoważniony, gdyż on tylko za nią odpowiada. Ocena ta jest przecież jednym z zasadniczych czynników jego decyzji.


Byłoby jednak z gruntu błędne mniemanie, że wobec tego oficer oddziału II nie powinien już formułować sobie własnej oceny nieprzy­jaciela, tego „co nieprzyjaciel może zrobi ć". Prze­ciwnie, musi mieć własne ujęcie choćby dlatego, że może być zapytany przez dowódcę o ocenę położenia nieprzyjaciela. Zaznaczą tu, że współ­pracę dowódcy z szefem oddziału II powinno cechować duże zaufanie dowódcy do swego bardzo bliskiego pomocnika. Bardzo często w prak­tyce stosunki te ułożą się w ten sposób, że szef oddziału II będzie stale upoważniony do przedstawiania dowódcy swego poglądu na położenie.


Nie potrzeba tu podkreślać ogromu odpowiedzialności i powagi zadania stojącego przed szefem oddziału II w takich razach. Musi on umieć się zdobyć na wysoki stopień obiektywizmu, co wymaga wielkich kwalifikacyj zarówno moralnych jak i umysłowych.''


W warunkach wojny bardzo łatwo o omyłki, o przeoczenie, o wy­skoki wyobraźni, podniecenie nerwowe zniekształcające jasny rzetelny i zdrowy sąd o położeniu. Dlatego wydaje mi się, że w chwili przystę­powania do ogólnej oceny przeciwnika dobrze jest odpowiedzieć sobie na następujące pytania: czy - wnosząc na podstawi posiadanych wiadomości - nieprzyjaciel może:


nacierać,

bronić się,

czy też może się cofać?


Z pozoru wydaje się to proste. Jednak obserwując u dowódców i oficerów sztabu pracę oceny przeciwnika, przekonamy się, że bardzo często wyniki jej zestawia się zbyt pochopnie. Pochodzi to często wła­śnie stąd, iż nie bierze się pod uwagę wszystkich możliwości nieprzyjaciela (powtarzam, iż mam na myśli pytania, czy nieprzyjaciel naciera, broni się lub cofa) oraz nie rozważa się tych możliwości w czasie i przestrzeni, a więc nie odpowiada się sobie na pytania: gdzie, kiedy i wreszcie, jakimi siłami.


Trzeba więc uważnie badać cały front nieprzyjaciela trzeba brać pod uwagę :wszystkie skupienia jego od­działów, należy wreszcie zdać sobie sprawę z możliwości zmian w ugrupowaniu nieprzyjaciela w czasie. Słusznie powiada kpt. Carrias, że możliwości nieprzyjaciela, to „co on zrobi", tkwią nie­jako w jego obecnym położeniu.


Nieprzyjaciel stanowi pewien organizm żyjący, który się przekształca i prze­obraża bez przerwy. Na wojnie wszystkie wypadki pozostają we wzajemnej zależności; te które w danej chwili składają się na pewne położenie, wypły­wają logicznie z jakiegoś położenia uprzedniego, w którym tkwiły w stanie potencjalnym.


To położenie wiązało się z badanym położeniem aktualnym serią stop­niowo rozwijających się zdarzeń pośrednich. Wypadki wiążą się bowiem w łańcuch zdarzeń logicznie, nie zaś fatalistycznie. Jeżeli studiujący biegnie myślą ku pewnemu położeniu wybra­nemu jako położenie wyjściowe, zdaje sobie sprawę, że może z tego poło­żenia wypłynąć wiele zdarzeń, ale nie jest w możności wiedzieć, które z nich nastąpi.


Prawo ciągłości jest prawem trwałym, rządzi ono wszystkimi stosunkami między ludźmi i grupami ludzi. Pozwala ono odkryć więzy, które łączą teraź­niejszość z przeszłością i przewidywać, lecz nie przepowiadać, te więzy, które w przyszłości utworzą nie kończący się łańcuch zdarzeń..."


Należy więc zawsze z całą obiektywnością zestawić możliwości nie­przyjaciela, nawet te, które się wydają najmniej prawdopodobne.


Nigdy nie należy ustalać zamiarów przeciw­nika. W celu dobitnego podkreślenia znaczenia dwu metod oceny przeciwnika: „metody możliwości" i „metody zamiarów", od­damy głos pułkownikowi Bernis.


Na wstępie zacytujemy słowa gen. Weyganda z przedmowy do wspomnianej książki.


Metodę zamiarów - mówi gen. Weygand - dobrze określa zdanie Moltkego: „ocenić rozsądnie to co się widzi, odgadnąć to czego się nie widzi”. Jest to metoda nieskończenie subiektywna. Prowadzi do przypisywa­nia przeciwnikowi zamiarów, które uważa się za rozsądne, których jednak nieprzyjaciel mógł nigdy nie mieć. Jeżeli nawet miało się szczęście odkryć w danej chwili istotne zamiary przeciwnika, jakąż ma się pewność, że w czasie od chwili ich powzięcia do czasu przypuszczalnego wykonania nie uległy zmianom pod wpływem jakichś nieznanych okoliczności? Taka metoda trąci wróżbiarstwem, jest zaprzeczeniem pracy rozpoznawczej, w wykonaniu pro­wadzi do zaskoczenia".


Płk Bernis obrazuje tę metodę przykładami historycznymi, W pierwszym ukazuje nam Moltkego w dniu 16 XII 1870 r., jak wi­dząc kolumny francuskie cofające się na Metz sądzi, że Francuzi są w odwrocie, podczas gdy w istocie cofają się oni na rozkaz, w dodatku po bitwie, którą uważają za swoje zwycięstwo i z zamiarem przyjęcia nowej bitwy, z lewym skrzydłem opartym o twierdzę i o Mozelę.


Armia ta oczekuje tylko na znak dowódcy, aby się rzucić na przeciwnika, którego się nie obawia. W wyniku Niemcy przeciwstawią całej skoncentrowanej armii francuskiej zaledwie dwa korpusy osamotnione przez przeciąg przeszło jednej doby".


Drugiego przykładu dostarcza pułkownikowi Bernis bitwa pod Guise w sierpniu 1914 roku i czterokrotna zmiana zasadnicza decyzji dowódcy 2 armii niemieckiej von Buelowa w przeciągu bardzo krót­kiego czasu, bo od dnia 27 VIII do godz. 9.00 dnia 28 VIII. Niechżeby Francuzi próbowali odgadnąć najrozsądniejszą według nich decyzję; dowódcy 2 armii! I co ciekawsze, że niemal w tym samym czasie Lanrezac, dowódca 5 armii francuskiej, decyduje się najpierw na odwrót w kierunku południowym, następnie na działanie zaczepne na północ, aby wreszcie zatrzymać się na natarciu w kierunku zachodnim.


Ze względu na niezwykle pouczający przykład historyczny, jaki stanowi bitwa pod Guise, streszczę pokrótce wypadki, jakie zaszły na przestrzeni dwu dni, 27 i 28 VIII 1914 roku.


Po bitwie pod Charleroi 2 armia niemiecka von Biilowa przeszła do pościgu za 5 armią francuską w kierunku południowo-zachodnim.


27 VIII osiągnęła front (szkic 1) La Vallee - Etreux - La Capelle. Za prawym skrzydłem korpus kawalerii (5 dyw. kaw. i dywizja ka­walerii gwardii), w Maroilles 13 dyw. piech.


Na prawo 1 armia wysunęła się o 1 dzień marszu; na lewo 3 armia na wysokości drugiej, oddzielona luką około 30 km.


O nieprzyjacielu brak wiadomości. Buelow jest zdania, że Anglicy cofają, się na St. Quentin, 5 armia zaś jest za Oise'ą.


Rozkaz naczelnego dowództwa niemieckiego nakazywał 2 armii pościg na La Fere—Paryż.


Oto decyzje v. Buelowa.


1 decyzja, o godz. 17.30. Buelow, pamiętając ciężką walkę z 5 armią nad Sambrą, nie chciałby powtarzać doświadczeń nad Oise'ą. Wolałby zatem poczekać na 3 armię, która nie mając przed sobą przeszkody rzecznej i prąc naprzód, oskrzydlałaby opór Francuzów stawiany 2 armii. Jednakowoż ta pomoc 3 armii z powodu jej oddalenia może przyjść dopiero 29 VIII. Buelow decyduje się więc:


4 korpusy 2 armii pozostaną w dn. 28 VIII na miejscu, aby dać czas 3 armii na zbliżenie się ku 2 armii.


Meldunek o tej decyzji wysłany zostaje do naczelnego dowództwa przez radio o godzinie 17.30.


2 decyzja, o godzinie 20.30. Pomiędzy godz. 17.30 a nocą jest jeszcze wiele czasu. Nadchodzą wiadomości od 1. armii. Jutro wy­sunie się ona jeszcze dalej na południo-zachód powiększając tym sa­mym już istniejący rozdział z 2 armią. Buelow pragnąłby zaczekać na 3 armię, ale nie chce z tego powodu stracić styczności z 1. armią.

Zatem:


2 prawe korpusy (VII i X rez.) posuną się dnia 28 VIII naprzód na południe - zachód; pozostałe 2 korpusy (X i gwardie na lewym skrzydle) pozostaną na miejscu.


Rozpoczyna się redakcja rozkazów ujmujących tę decyzję.


3 decyzja, o godz. 23.00. Tymczasem nadchodzą wiadomości:


najpierw przejęty meldunek radiowy z 3 armii do naczelnego do­wództwa o godz. 20.50: 3 armia nie ruszy jutro ani na zachód ani na południo-zachód, lecz na południo-wschód, nie można więc liczyć na jej pomoc;


o godz. 22.00 meldunek gwardii, że straże przednie 2 dywizji gwar­dii zostały z końcem dnia ostrzelane pod Froidestrees, że wejścia do Etreaupont są zabarykadowane oraz że wzgórza na południe od Autreppe i Etreaupont wydają się mocno obsadzone.


Buelow sądzi, że Francuzi będą się mocno bili o Oise'ę. Ponieważ trudno liczyć na 3 armię a sprawa z forsowaniem rzeki będzie trudna, trzeba więc skupić swe siły z lewego skrzydła ku środkowi.

Zatem:


X korpus i gwardie będą gotowe na godz. 8.00 pomiędzy Iron i Buironfosse, na północ od potoku Iron, który jednak przekroczą dopiero na wyraźny rozkaz dowódcy armii.


Korpusy prawego skrzydła osiągną możliwie szybko: St. Quentin, Etaves (VII korpus) - Le Petit Verly.


4 decyzja, 28 VIII o godz. 9.00. Rozkazy są w toku wykony­wania. Buelow otrzymuje wiadomości, że: 3 armia posuwa się w kie­runku południowo-zachodnim, prawym skrzydłem na Rumigny;


rozpoznanie lotnicze dnia 27 VIII między godz. 19 a 20 dało nastę­pujące wrażenie ogólne: „w dolinie Oise'y znajdują się jedynie słabe straże tylne nieprzyjaciela".


To rozpoznanie zmienia zasadniczo pogląd Bulowa na położenie przeciwnika. Nieprzyjaciel jest w odwrocie, pomoc 3 armii jest niepo­trzebna. Nowe rozkazy:


korpusy prawego skrzydła wysuną się aż do Fluquieres-Urvilliers ze strażami przednimi w Ham i St. Simon;


X korpus przez Guise i Flavigny na Courjumelles i Landifay;


gwardia również w 2 kolumnach: prawa na St. Richaumont, lewa według własnego uznania.


Zobaczmy,. jak mogło wyglądać zastosowanie „metody zamia­rów" przez dowódcę 5 armii francuskiej. Według Moltkego należa­łoby: „ocenić rozsądnie to co się widzi, odgadnąć to czego się nie widzi". Na jakich danych mógł się oprzeć generał Lanrezac?


Nie znając dokładnie położenia 2 armii niemieckiej (nie zapomi­najmy, że w owe czasy nie rozporządzano lotnictwem tak silnym jak dzisiaj) mógł jedynie zauważyć ruchy nieprzyjaciela na północ od Iron, nawet organizowanie pozycji obronnej (uczyniła to 1 dywizja gwardii); wreszcie mógł przychwycić meldunek radiowy z godz. 17.30 w dniu 27 VIII.


Jednakowoż te zamiary „defensywne" Bulowa zmieniły się przed południem dnia 28 VIII na ruch naprzód całej 2 armii niemieckiej!


Każda operacja, którąby oparto na „znanym zamiarze" nieprzy­jaciela, mogła doprowadzić (5 armię) do zaskoczenia".

Można by zarzucić, że ten wynik „metody zamiarów" zastosowanej do Buelowa był wyjątkowy, gdyż Buelow był znany jako dowódca nie­zdecydowany i spotykający się wciąż z wyrzutami sąsiadów. „Za­znaczmy mimochodem, mówi płk Bernis, że v. Hausen, dowódca 3 armii, jak i Buelow wykonał również manewr zupełnie inny niż ten, o jakim zameldował dowództwu". Ale i Lanrezac trzykrotnie w ciągu 24 godzin zmienił decyzję.


Szkic 2 przedstawia położenie 5 armii francuskiej. 4 armia francuska swym lewym skrzydłem jest w Signy l’Abbaye, Anglicy co­fają się na La Fere i Noyon. Wobec przeważających sił przeciwnika generał Lanrezac decyduje się cofnąć 28 VIII ku południowi. Już po powzięciu tego zamiaru otrzymuje rozkaz natarcia ku północy (druga decyzja) i wreszcie w jakiś czas potem zwrotu zaczepnego na północo-zachód przeciwko tym oddziałom nieprzyjaciela, które ścigają An­glików (trzecia decyzja).


Czy II oddział 2 armii niemieckiej - zapytuje płk Bernis - otrzymał lub mógł otrzymać w dniu 27 VIII wiadomości, czy też mógł dostrzec takie oznaki, które by zdradzały mu którykolwiek z tych zamiarów lub mogły zorientować co do manewru, który zamierzał wykonać przeciwnik?"


Po każdej wiadomości Buelow opiera, swój manewr na hipotezie, która nie miała- więcej szans urzeczywistnienia niż inne hipotezy całkowicie odmienne".


Jak wyglądały wypadki w dniu 28 i 29 VIII?


W dniu 28 VIII 2 armia z dużymi trudnościami przekracza Oise'ę i wieczorem znajdzie się tuż na południe od rzeki (szkic 3).


Dyspozycje Buelowa na dzień 29 VIII nakazują korpusom osiągnię­cie ogólnej linii: Ham-Crecy sur Serre, gdzie przybiorą ugrupowanie mające na widoku oblężenie La Fere (Francuzi nie śnią nawet o or­ganizowaniu obrony ani o obronie „twierdzy").


Gen. Lanrezac nakazuje na dzień 29 natarcie w ugrupowaniu za­znaczonym na szkicu 4. I korpus w odwodzie, gotów do wspar­cia natarcia lub podtrzymania X korpusu, 4 dywizja kaw. na wschód od Vervins, zapewni łączność z 4 armią.


Około godz. 14 Bulow znajdując j się na wysokości Homblieres słyszy silną kanonadę z kierunków południowego i wschodniego. Wy­jeżdża na pobliskie wzgórze i tam się dowiaduje, że 19. dyw. piech. około godz. 11 została poważnie zaatakowana ze skrzydła i że X kor­pus rez. ledwie się trzyma. Buelow myśli, że już powinno się dać od­czuć natarcie X korpusu. Nie wie, co się dzieje z gwardią.


I nagle, spoglądając ku Marcy, dostrzega maszerujące w kierunku zachodnim tyraliery... francuskie.

Tym razem zrozumiał! 2 armia została przełamana na dwie części. Nic okre­ślonego nie wiadomo o luce, która je rozdziela. Prawe skrzydło armii doznało wstrząsu, który nim zachwiał. Poczyna słabnąć. Nic pewnego nie wie się o lewym, można się jednak obawiać o nie, gdyż wydaje się, iż nie ma ono wyjść na południowy brzeg rzeki".


Siła natarcia, które wyszło na X korpus rez. i potężny zgiełk bitwy świadczą, że stoi się wobec generalnego natarcia armii francuskiej".


Zaskoczenie dowódcy jest zupełne".


Istotnie trudno o kapitalniejsze przykłady wartości „metody za­miarów".


Metodzie zamiarów" przeciwstawia płk Bernis „metodę możliwości", którą gen. Weygand ilustruje słowami Napoleona.


Należy przewidzieć wszystko, co może uczynić nieprzyjaciel". Cesarz nie odrzuca żadnej hipotezy, chociażby się wydawała najmniej prawdopodobną.


Zdawało się, że w swych przewidywaniach uwzględniał nawet operacje poza wszelkim rachunkiem, „hore de calcul", które mógł jednak przedsięwziąć nieprzyjaciel".


Czyż przejście Napoleona przez Alpy na nizinę Lombardzką lub so­wieckiego Bluechera przeciwko Wranglowi przez Siwasz na Perekop nie dostarczają dowodów konieczności objęcia swymi przewidywa­niami tego rodzaju „nieprawdopodobnych operacyj"?


Jesteśmy wreszcie przy odpowiedzi na pytanie, ,,co może zrobić nieprzyjaciel"?



Szkic 3.


Otóż rzeczą szefa oddziału II jest odpowiedzieć dowódcy na to py­tanie. Ściśle, rzeczowo, z cyrklem w ręku . Nie wystarczy bowiem w następstwie szczegółowych studiów nad obecnym położe­niem przeciwnika zameldować: „Nieprzyjaciel może natrzeć".


Trzeba powiedzieć: gdzie? na jakim froncie? w jakim wy­cinku? W jakim celu mógłby natrzeć tu, a nie gdzie indziej? Kiedy? O świcie, czy też później? Dlaczego? Powie o tym gotowość jego piechoty, czas, jakim rozporządza dla rozpoznania, gotowość artylerii itd. Czym natrze? Siły piechoty, artylerii, możli­wość ukazania się czołgów.


To jeszcze nie wszystko, albowiem pozostaną zawsze różne od­cinki frontu, na których nieprzyjaciel może się osłaniać, bronić się, demonstrować. Znowu więc trzeba postawić sobie szereg pytań i trzeba je rozwiązać.


Oto dlaczego mówimy o ścisłej rzeczowej pracy, o dokładnym wymierzaniu cyrklem każdego kilometra zajmowanego frontu i każ­dego kilometra jego ugrupowania w głąb.






2. Opracowanie wiadomości. Opracowanie raportu sytuacyjnego.



Wynikiem końcowym pracy oddziału II nad studium położenia jest przedstawienie dowódcy gotowego opracowania opisującego po­łożenie przeciwnika w postaci raportu sytuacyjnego. Złoży się na ten raport pewna ilość wiadomości, które się będą odnosiły do fragmen­tów ugrupowania oraz ruchów i sił przeciwnika w ciągu pewnego czasu. Te wiadomości otrzymuje oddział II niejako w surowej formie pod postacią meldunków, szkiców, zeznań jeńców, dokumentów itp.

Otóż wykorzystanie tych wiadomości może nastąpić dopiero po dokładnym ich przestudiowaniu, które wymaga zastosowania pewnej, ustalonej wiedzą i doświadczeniem metody. Żeby nie poprzestawać wyłącznie na teoretycznych wskazówkach, spróbuję opisać tę me­todę na określonym, dowolnie zresztą obranym przykładzie. Będę się w nim zajmował decyzją dowódcy ł działaniami wojska tylko o tyle, o ile będą dotyczyły pracy szefa oddziału II. Z konieczności ilość wiadomości, które w tym przykładzie otrzyma szef oddziału II, musi być ograniczona, przytoczenie bowiem tu wszystkich, jakieby w rzeczywistości otrzymała grupa operacyjna działająca w polu, przekroczyłoby ramy studium ze szkodą dla właściwego celu(*).


(*) Z tych względów ograniczam się również do mapy l : 300.000. Szef oddziału II grupy operacyjnej musiałby się w rzeczywistości posługiwać mapą l : 100.000, tak jak w działaniach na wąskim froncie, np. w natarciu na umocnioną pozycję, musiałby się oprzeć nawet na planach o dużej podziałce. Z przytoczonych wzglę­dów również wiadomości, które otrzyma szef oddziału II w naszym przykładzie, są możliwie zwięzłe, idzie tu bowiem o przedstawienie warsztatu pracy oficerów II oddziału w jednym tylko dziale, tj. wnioskowaniu. Dlatego pomijam szereg czynności jak badanie jeńców l ludności cywilnej, szczegółowe oznaczanie danych meldowanych przez lotników, szczegółowe określanie czasu przybywania wia­domości itd.


Jeszcze jedna uwaga. Przykład, na którym przeprowadzam studium wiadomości, może się wydawać nierealny, ponieważ nie rozpatruję wiadomości z każdego dnia, lecz całość położenia i wiadomości zebrane w dłuższym okresie czasu. Jednak w pierwszym wypadku trzeba by było studium znacznie rozszerzyć zarówno przez rozwiniecie położenia poszczególnych jednostek (w danym wypadku nieistotne dla studiom), jako też przytoczenie wielu wiadomości, które dałyby podstawę do opra­cowania raportu sytuacyjnego.


Siłą rzeczy, wiadomości z jednego dnia musiałyby być dość -skąpe, co nie pozwo­liłoby na przedstawienie metody pracy oddziału II, której przestudiowanie jest właśnie celem tego rozdziału.


Obrałem przykład pracy oddziału II na szczeblu grupy operacyjnej, gdyż na lym szczeblu, zarówno jak i na szczeblu armii, znamienne cechy omawianej pracy występują bardziej wyraziście niż na szczeblu dy­wizji, przede wszystkim z powodu rozleglejszego zasięgu działań tych wielkich jednostek w czasie i przestrzeni oraz dzięki liczniejszym źródłom wiadomości, jakimi grupa lub armia rozporządza.



Szkic 5.


Położenie ogólne (szkic 5). Na północ od Noteci, od strony Szczecina, naciera 3 armia czerwona w celu opanowania obszaru Bydgoszczy i dalszego działania wzdłuż Wisły w ogólnym kierunku na Kutno (*).


(*)Studiować będziemy stronę czerwoną.


Niebiescy, odrzuceni na wschód, oparli się o umocnioną linię rzeki Brdy. Natarcie prowadzone od dnia 2 VI przez I grupę operacyjną w kierunku na Koronowo i Bydgoszcz spotkało się z silną obroną przeciwnika. Pod wieczór dnia 2 VI czerwoni zajęli Nakło, nie uzy­skali jednak przejścia na brzeg południowy.




4 armia, nacierając na południe od Noteci w kierunku na Poznań— Łowicz, natrafia na poważny opór wzdłuż rzeki Warty; północne jej skrzydło w obszarze Czarnkowa przygotowuje się do uderzenia w kie­runku na Rogoźno.


Położenie szczegółowe (szkic 6). Zorganizowana w ciągu dnia 4 VI na prawym skrzydle 3 armii II grupa operacyjna w skła­dzie: 2. 4. i 7; dywizyj piechoty dotarła pod wieczór tegoż dnia stra­żami przednimi do Noteci na odcinku między Nakłem a Miastecz­kiem.


Wiadomości o przeciwniku. Na odcinku Byd­goszcz - Koronowo stwierdzono niebieskie 16 i 18 dywizje piechoty wzmocnione artylerią ciężką. Przed frontem własnej 4 armii stwier­dzono 8, 13 i 26 dywizje piechoty. Według zeznań agentów, w od­wodzie armii poznańskiej znajdują się jakoby 7 i 12 dywizje pie­choty w lasach Murowana Goślina - Czerniejewo.


Wzdłuż Noteci, od Bydgoszczy po Szamocin, są według informacyj armii nieduże siły nieprzyjaciela. Pod Nakłem przeciwnik umacnia się intensywnie. W obszarze m. Wyrzyska spędzono podjazdy kawa­leryjskie. Według zeznań ludności cywilnej, należały one do 7 pułku ułanów. Agenci donoszą o licznych formacjach ochotniczych na połu­dniowym brzegu Noteci oraz o słabych oddziałach ochotniczych w la­sach bydgoskich. Rozpoznanie tych lasów przez lotnictwo dało wia­domości negatywne. W okolicy Margonina ma działać, według ze­znań agentów, niebieska 14 dywizja piechoty.


Własne lotnictwo śledzi od południa dnia 4 VI natężony ruch transportów z Torunia na Gniezno. Pod wieczór - wyładowania w ob­szarze m. Mogilno - Janikowo (10 km na południo-zachód od Ino­wrocławia).


Szefowi oddziału II grupy operacyjnej wiadomo, że według posiadanych przez 3 armię wiadomości przelotność linii Kutno – Toruń – Inowrocław - Gniezno wynosi 24/24, a przelotność linii Kutno - Września 36/24(*).


(*) Dane fikcyjne, przyjęte dla omawianego przykładu.


Zadanie. W tym położeniu dowódca II grupy operacyjnej otrzymał od dowódcy 3 armii następujące zadanie.


W celu wykorzystania nasuwającej się możliwości obejścia obszaru Bydgoszczy przez Noteć od południa i wyjścia na komunikacje armii niebieskiej:


II grupa operacyjna (wzmocniona 2 p.a.c. i brygadą kawalerii z grupą lekkich czołgów i samochodów pancernych) sforsuje Noteć już dn. 5 VI i bijąc siły nieprzyjacielskie, napotkane na brzegu połu­dniowym, uderzy najprędzej w ogólnym kierunku Inowrocław - Toruń na komunikację nieprzyjaciela.


Prawdopodobne wzmocnienie grupy operacyjnej jedną dywizją pie­choty nastąpi nie wcześniej jak 10 VI.


I grupa operacyjna będzie nacierała w dalszym ciągu na Bydgoszcz i Koronowe, aby związać tu jak najwięcej sił przeciwnika.

Rozgraniczenie obu grup stanowi linia Mroczą - Nakło (dla II grupy operacyjnej).


Rozgraniczenie z 4 armią, której północne skrzydło natrze po osi Czarnków - Rogoźno, stanowi linia: Miasteczko - Margonin - Wą­growiec (dla 4. armii).


Plan działania dowódcy II grupy operacyjnej. W wytycznych, które dowódca II grupy operacyjnej wydał wieczo­rem dnia 4 VI, ujął on następująco plan swego działania oraz ogólne zadania wielkich jednostek na okres najbliższy.


Ocena położenia. Jest rzeczą prawie pewną, że na poważny opór większych sił przy przekraczaniu Noteci grupa nie natrafi. Jest natomiast prawdopodobne, że nieprzyjaciel zechce pod osłoną od­działów opóźniających (przeciwstawić się własnemu działaniu na Ino­wrocław, przy wykorzystaniu nadających się ku temu przeszkód tere­nowych. Trzeba się też liczyć z możliwym zagrożeniem własnego skrzydła i komunikacyj od południa, mniej natomiast od strony lasów bydgoskich, wobec natarcia I grupy operacyjnej na Bydgoszcz.


Myśl ogólna. Przekroczyć Noteć trzema dywizjami i przy skupieniu wysiłku całej artylerii ciężkiej pod Nakłem dążyć do szyb­kiego wyprowadzenia wszystkich swych sił na brzeg południowy.


Bijąc następnie przede wszystkim siły przeciwstawiające się na kie­runku m. Inowrocław, opanować w pierwszym rzędzie wyjścia z linii górnej Noteci (Łabiszyn - Barcin), ubezpieczając się od południa i zachowując sobie możność ewentualnego zwrotu przeciw nieprzy­jacielowi, który by działając od strony Gniezna stał się groźny dla własnych komunikacyj.


W tym celu jutro przed świtem (godz. 2.00) uderzą:


2 dywizja piechoty poparta całą artylerią ciężką grupy przez Nakło, z zadaniem opanowania wyjść z lasów na Szubin, skąd dalej będzie działała, w kierunku na Łabiszyn;


4 dywizja piechoty z obszaru m. Sadki przez Ustrowiec na Kcynię; dywizja będzie gotowa do otwarcia drogi 2 dywizji piechoty, gdyby miała ona utknąć pod Nakłem; w dalszym ciągu dywizja dążyć będzie przez linię jezior na północ od Żnina do opanowania obszaru m. Barcin jako wyjścia na Inowrocław;


7 dywizja piechoty forsując Noteć pod Wyrzyskiem będzie współ­działała początkowo z 4 dywizją piechoty w opanowaniu obszaru Kcyni, następnie posuwając się w kierunku na Wapno — Żnin będzie gotowa zarówno do współdziałania w bitwie, którą nieprzyjaciel wy­korzystując linię przeszkód wodnych przyjąłby na kierunku inowro­cławskim, jako też 5 do ubezpieczenia skrzydła i tyłów grupy od południa;


brygada kawalerii zebrana w obszarze Łobżenicy wykorzysta nie­zwłocznie opanowanie przepraw pod Wyrzyskiem i Sadkami, aby przerzucić się na brzeg południowy i dążyć do jak najszybszego uchwycenia przejść w obszarze Żnina, zanim nieprzyjaciel zdołałby je obsa­dzić; w dalszym ciągu zadaniem brygady będzie współdziałanie w po­biciu sił napotkanych na kierunku Inowrocławia przy stałej obser­wacji położenia na południowym skrzydle grupy.


W związku z powyższym planem należy dążyć do uzyskania odpo­wiedzi na następujące pytania:


  1. jakie siły "kieruje nieprzyjaciel ku bezpośredniej osłonie kie­runku na Inowrocław?


  1. czy nieprzyjaciel nie zbiera sił w obszarze na południe od rzeki Wełny i od Żnina?


W szczególności: dokąd się kierują jednostki wyładowane w obszarze m. Mogilno?" czy nieprzyjaciel nie wyciąga sil sprzed frontu 4 armii 4 nie-rzuca ich przeciw własnej grupie operacyjnej?


  1. czy w lasach na południe od Bydgoszczy nie ma poważniejszych sil, które by mogły zagrozić lewemu skrzydłu?

  2. czy w nasz teren operacyjny nie idą nowe przewozy wojsk, z głębi kraju?

  3. czy nieprzyjaciel nie umacnia linii jezior Żnin - Wąsosz (na północ od Żnina), linii Łabiszyn - Barcin lub linii Wełny?


Przebieg wydarzeń 5 VI. O godzinie 2.00 rozpoczęło się na całym odcinku forsowanie Noteci.


Uderzenie 2 dywizji piechoty z obszaru m. Nakło spotkało się z bar­dzo poważnym oporem umocnionej w terenie piechoty, którą wspie­rało około 2 do 3 bateryj artylerii lekkiej. Po ciężkiej walce udało się dopiero około 9.00 odrzucić przeciwnika z południowego brzegu Noteci. 2 dywizja piechoty, poważnie wyczerpana i opóźniana w ciągu całego dnia wzdłuż szosy na Szubin, dotarła pod wieczór (godz. 19.00) do lasu Samoklęski, na zachód od Rynarzewa, który nieprzyjaciel utrzymał w swym ręku. Oddziałom skierowanym wprost na południe przez las, które natrafiły na słabszy opór, udało się uchwycić wyjście pod Słonawami. 7 jeńców wziętych o godzinie 14.00 pod Chobielinem (na południe od Nakła) należy do 45. p. p. Jeńcy odmawiają zeznań. Podjazdy "kawalerii dywizyjnej dotarły do Łochowa i Murowańca (na północ od Rynarzewa), natrafiając na słabe oddziały piechoty.


4 dywizji, która uderzyła przez Ostrowiec, nieprzyjaciel stawił rów­nież silny opór wykorzystując początkowo nadbrzeżne miejscowości, w których według zeznań ludności broniły się oddziały strzelców pie­szych ze składu brygady kawalerii. Nieprzyjaciel usiłował następnie jak najdłużej utrzymać panujący obszar Dębogóry, przechodząc nawet około godz. 10.00 do przeciwnatarcia znacznymi siłami spieszonej kawalerii (około 3 pułków) od strony Gromadna. Dopiero około go­dziny 13.00 zajęta została Dębogóra. Po stronie przeciwnika strzelało około 2 - 3 bateryj Lekkich. W ciągu popołudnia 4 dywizja piechoty zaatakowała Kcynię i opanowała ją do godz. 19.00. odrzucając zmie­szane oddziały kawalerii i piechoty za Miastowice. Obszar Szaradowa został w rękach nieprzyjaciela.


Pod Osiekiem stoczono też zaciętą, choć krótszą walkę o przejście przez Noteć, w szczególności o las Smogulec, w którym się trzymał silny oddział piechoty wsparty kilku działami. Wzięci dwaj jeńcy odmówili zeznań, a brak dokumentów uniemożliwił stwierdzenie toż­samości oddziału. Przeciwnik utrzymał się do wieczora w obszarze Panigrodzia. Gołańcz została zajęta prawie bez walki około godz. 14.00. Obsadzający ją oddział kawalerii cofnął się stąd w kierunku Wapna.



Między godz. 18.00 a 19.00 w obszarze Gołańcz - Czeszewo stanęła czerwona brygada kawalerii, która przekroczyła Noteć około południa oddziałami silnikowymi pod Osiekiem, konnymi zaś pod Ostrowcem. Podjazdy wysunięte na Wapno były o zmroku w styczności z kawa­lerią nieprzyjacielską, natomiast patrole, które doszły do Niemczyna, nie spotkały nikogo. Podjazd wysłany na Wągrowiec został odrzu­cony pod Grylewem przez jakiś oddział pieszy.


Lotnictwo nie zauważyło w lasach bydgoskich żadnych ruchów wojsk, widziało jedynie kilka małych taborów.


O świcie były jeszcze wyładowania w obszarze Mogilno - Janikowo. Rano między godz. 8.00 a 10.15 zauważono 5 pociągów mię­dzy Mogilnem a Gnieznem. Przed wieczorem (około godz. 18.00) ruch przewozów na odcinku Toruń - Gniezno znacznie się zmniej­szył. Jakieś zgrupowanie piechoty zostało zauważone przez lotnika o godz. 15.00 w Parlinie i Dąbrowie (na północ od Mogilna). O godz. 4.00 lotnik widział oddziały na postoju w Kłecku (na północo-zachód od Gniezna), w obszarze Rybno - Łagiewkł (na zachód od Kiecka) i kolumnę piechoty z artylerią wchodzącą do lasu Sławno drogą od Pobiedzisk (15 km na zachód i 20 km na południo-zachód od Gniezna). Kolumna miała około 1 ½ km długości. Na szosie Gniezno - Rogowo chował się ogon kolumny artylerii do lasu Mielno.


Sprzed północnego skrzydła 4 armii nieprzyjaciel został odrzu­cony na linię Rogoino - Budzyń.


Natarcie I grupy operacyjnej nie dało wyników.


Przebieg wydarzeń dnia 6 VI. W nocy z 5 na 6 VI lotnic­two nieprzyjacielskie bombardowało mosty pod Nakłem.


Silny wypad nocny 2 dywizji piechoty doprowadził do zajęcia Samoklęsków Małych i uzyskał wiadomości, jakoby część 45 p. p. miała z wieczora dnia 5 VI odejść na Szubin. Na reszcie frontu roz­poznano w nocy 10 pułk ułanów pod Kcynią i Ponigrodziem (zabici ułani z tego pułku), na stacji zaś Zalesię (koło Szaradowa) wzięto placówkę 8 p. uł.


Działania zaczepne podjęto o godz. 3.00. Nieprzyjaciel opóźniał na całym froncie, przy czym na kierunku m. Szubin działały oddziały piesze, w obszarze Kcyni zaś opóźniały słabe oddziały kawalerii, cofa­jąc się w kierunku na wschód. Szubin został zajęty o godz. 6.00. Na­tarcie 2 dywizji piechoty na przeciwnika broniącego rz. Gąsawki zepchnęło go w lasy. Stwierdzono ponownie oddziały 45 p. p., wsparte i na prawym skrzydle przez oddziały kawalerii.


Dalej na południe uderzyła 4 dywizja piechoty, opóźniana przez kawalerię, na oba przesmyki: Sobiejuchy i Dobrylewo. Po uzyska­niu wyjść zachodnich dywizja została odrzucona silnym przeciw­natarciem, które wyszło od strony Januszkowa wsparte przynajmniej 6-7 bateriami artylerii lekkiej. W toku walki rozpoznano oddziały 44 i 43 p. p., które miały, według zeznań jeńców, całonocnym mar­szem nadejść do obszaru Żnina i od świtu pośpiesznie obsadzać przesmyki. Oddziały te zostały w ciągu popołudnia dnia 4 VI i 5 VI wyła­dowane w obszarze m. Mogilno.


Brygada kawalerii wysunęła się szybko naprzód, spędzając słabe oddziały kawalerii przeciwnika, i już o godz. 6.00 nawiązała stycz­ność z wysuniętym na zachód od Żnina małym przedmościem. Użyta w tym kierunku grupa silnikowa (piechota z czołgami) odrzuciła nieprzyjaciela na Żnin. lecz zdobycie przejścia do południa się nie udało. W loku walk rozpoznano oddziały 43 p.p., strzelało około 2 bateryj.


Oddziały konne, obchodząc Żnin od południa, otwarły sobie po krótkiej walce z oddziałem kawalerii przejście w obszarze Gąsawy i na południe. Około godz. 12.00 część sił brygady usadowiła się w lasach Pniewy (zatrzymano dopiero oddziały piesze przeciwnika na wyso­kości Białożewina), siły główne brygady ruszyły przez obszar m. Wiel­kie Laski na Barcin. Tu spotkały się z silnym przeciwnatarciem po­ważnych sił kawalerii niebieskiej wspartej ogniem około 2 bateryj i zostały zatrzymane do wieczora przed lasami m. Szczepanowo. W obszarze Wielkich Lasków zdobyto znaczne ilości taborów nale­żących do 15 dywizji piechoty.


Podjazd, który poszedł na Mogilno, stwierdził pod Suchorzewem oddziały piechoty, w lasach m. Gołąbki liczne patrole kawalerii nie­przyjacielskiej, w Rogowie przejście między jeziorami zamknięte przez oddział piechoty.


Już prawie o zmroku udało się 4 dywizji piechoty przy poparciu ciężkiej artylerii grupy zdobyć przejście na północ od Żnina. Nie­przyjaciel został odrzucony na wschód, na linię Murczyn - Białożewin, dalej na północ 2 dywizja dotarła do Noteci, zastając przej­ścia przez rzekę zniszczone.


Dowódca 2 dywizji piechoty melduje, że jego kawaleria dywi­zyjna wzięła 3 jeńców z oddziału ochotniczego w sile kompanii w ob­szarze Brzozy (na szosie, 10 km na południe od Bydgoszczy). Według ich zeznań w lesie bydgoskim znajduje się tylko toruński batalion ochotniczy.


W ciągu całego dnia lotnictwo obserwowało wytężone prace prze­ciwnika nad umocnieniem linii Noteci pod Labiszynem - Lubostro-niem (na północo-zachód od Barcina). Zaufany agent z Barcina za­wiadomił również o tym, jakoby w obszarze Barcina rozbudowano przedmoście na północnym brzegu Noteci, a w mieście miał się dnia 6 VI o godz. 5.00 urządzić sztab 15 dywizji piechoty.


Na północnym brzegu Wełny pod Janowcem - prace ziemne na wysokości m. Żerniki - Brudzin. Pod Damasławkiem i Swiątkowem (na północ i północo-wschód od Janowca) styczność z oddziałami kawalerii nieprzyjacielskiej. Negatywne meldunki lotnicze z rozpo­znania lasów bydgoskich i Splca.


Agent donosi z Gniezna, iż słyszał od woźnicy kolumny amunicyj­nej, że w lesie Mielno (na północ od Gniezna) tworzony jest skład amunicyjny.


Na linii kolejowej Kutno - Września - Gniezno i Kutno - Toruń - Gniezno od rana ożywiony ruch w stronę Gniezna. Ponowne wyładowania w Mogilnie (piechota i artyleria) oraz na linii Trze­meszno - Kalina i Gniezno - Żydowo. Obserwacja bardzo utrud­niona wskutek działania lotnictwa nieprzyjacielskiego, szczególniej w obszarze Gniezna.


Sąsiednia 5 dywizja piechoty działająca od strony Chodzieży za­wiadamia, że dotarła bez poważniejszego oporu pod umocnione po­zycje w obszarze Wągrowca. Na przedmościu Bydgoszczy przeciwnik broni się skutecznie przeciw I grupie operacyjnej. Potwierdza się obecność użytych w obronie tych samych wielkich jednostek.


Przebieg wydarzeń dnia 7 VI do godz. 16.00. W ob­szarze na północ od Łabiszyna, pod Dąbiem, wzięto w nocy placówkę 9 pułku ułanów. Według zeznań jeńców, pułk ten ma należeć do brygady toruńskiej, której sztab miał być w dniu 5 VI w Kcyni.


O godz. 24.00 udało się wydzielonemu oddziałowi brygady czer­wonej opanować Pakość i wysadzić most kolejowy. Most pod Janiikowem był strzeżony.


Działania zaczepne podjęli czerwoni o świcie.


Wykorzystując rz. Noteć nieprzyjaciel stawił opór działaniu 2 dy­wizji piechoty na obu przejściach pod Łabiszynem i Lubostroniem, wsparty 2 lub 3 bateriami artylerii lekkiej. Gdy między godz. 6.00 a 7.00 dywizja zaczęła przekraczać rzekę, nieprzyjaciel wycofał się, opóźnia­jąc dalsze posuwanie się w kierunku na Pechowo silnym oddziałem kawalerii, na Barcin zaś piechotą.


4 dywizja piechoty nawiązała w tym czasie styczność z nieprzy­jacielem na Noteci i jeziorach, natrafiając na wszystkich przejściach (Jadowniki - Wójcin) na stanowczy opór.


Około godz. 10.00 z obszaru Barcina wyruszyło silne przeciwna­tarcie na południową kolumnę 2 dywizji piechoty, idącą od strony Lubostronia. Wspierało je około 6 bateryj. Chwilowe niepowodzenie ustąpiło około południa dzięki zdobyciu przejścia pod Pławkiem przez 4 dywizję piechoty wspartą artylerią ciężką. Nieprzyjaciel zaczął odpływać na Barcin, opierając się jeszcze (godz. 14.00) częścią upor­czywie broniących się sił na małym przedmościu, na północ od mostu. W toku walki wzięto jeńców z 44 i 45 p. p. (oddziały bardzo wyczer­pane, szczególnie 45 p. p.). Natężenie ognia artylerii nieprzyjaciel­skiej osłabło znacznie w dniu dzisiejszym.


Przejść pod ładowarkami i Wójcinem nieprzyjaciel broni upor­czywie mimo silnych natarć 4 dywizji piechoty. Natężenie ognia, nieprzyjacielskiego zaczyna słabnąć także na tym odcinku.


Na północnym skrzydle 2 dywizji piechoty stwierdzono na skra­jach lasów w obszarze Nowej Wsi i Ryczywsi niewielkie oddziały piechoty niebieskiej, które się umacniają w terenie.


Na odcinku czerwonej brygady kaw. wyszło przed świtem silne na­tarcie nieprzyjaciela z lasów Annowo i Szczepankowo w kierunku po­łudniowym i południowo-zachodnim, wsparte około 3 bateriami. Na­tarcie nieprzyjacielskiej piechoty (około 2 batalionów) zostało zatrzy­mane dopiero na wysokości Piastowa przez batalion strzelców, własna kawaleria czerwona, odrzucona w kierunku na Parlin, utrzymała obszar Nowa Wieś - Dąbrowa.


Na drodze z Padniewka (pod Mogilnem) na Niestronno lotnik "widział o świcie bardzo luźne grupki maszerującej piechoty, w Kruchowie o godz. 6.00 duże zgrupowanie wozów.


Podjazdy brygady kawalerii natknęły się pod Niestronnem i Parli-nem na piechotę o nieznanej sile.


Wypad oddziału wydzielonego 7 dywizji piechoty z Uściskowa na Żerniki (pod Janowcem) stwierdził silny oddział piechoty. Jeniec schwytany na placówce, pochodzący z 20 p. p. odmawia zeznań. Od­dział wydzielony w Czewujewie (na zachód od Gąsawy) jest w stycz­ności z patrolem kawalerii. W Rogowie nieprzyjaciel wysunął małe przedmoście na wschodni brzeg jezior. W ciągu dnia lotnictwo nie zauważyło żadnych ruchów w lasach bydgoskich i Solca, natomiast stwierdziło lotnisko w obszarze na południe od Gniezna. Lotnik widział około gódz. 15.00 6-kilometrową kolumnę wozów nadciągającą od Ro-jewa, czoło w Niszczewicach (na północ od Inowrocławia).


W obszarze Mogilno - Trzemeszno od rana wyładowania. Ruch przewozów na odcinku Gniezno - Toruń około południa osłabł; zmniejszył się również znacznie ruch na linii Kutno - Września. Lotnictwo nieprzyjacielskie rozpoznawało kilkakrotnie obszar Żnina po obu stronach jezior.


Natarcie oddziałów 4 armii na linii Wągrowiec - Rogoźno nie dało wyników.


Natomiast I grupie operacyjnej udało się opanować po ciężkiej walce wzg. 91 Kruszyn (na zachód od Bydgoszczy) i przejście przez Brdę pod Wielnem.


Agenci donoszą, że:

  1. w Gnieźnie znajduje się jakiś duży sztab, którym, jak agent słyszał od żołnierzy, przybył 6 VI rano;

2) ciężka artyleria w marszu z Trzemeszna na Gniezno znajdowała się koło Jankowa o godz. 22.00 dnia 6 VI (agent widział 5 dział 105 i 155 mm);

3) do Kiecka przybyły 3 szpitale polowe (agent widział je i rozma­wiał z podoficerem sanitarnym, który miał powiedzieć, że szpi­tale te przybyły w nocy z 6 na 7 VI z Gniezna, gdzie były wyła­dowane 5 VI).


* * *


Przystępujemy do przepracowania wiadomości, które otrzymał szef II oddziału grupy operacyjnej. Przede wszystkim, aby się nie zgubić w wielkiej ilości wiadomości i w ich szczegółach, trzeba się uciec do posegregowania ich na szereg działów, które udogodnią nam następ­nie zasadniczą pracę, t j. wnioskowanie. W dążeniu do syntezy bę­dziemy wyciągali wnioski z poszczególnych wiadomości, a następnie z poszczególnych działów. Tymi działami będą:


  1. skład bojowy nieprzyjaciela (o. de b),

  2. artyleria,

  3. organizacja pola walki,

  4. objawy działalności przeciwnika.


Każdą wiadomość umieścimy zatem w jednym z tych działów. Jest rzeczą jasną, że zanim będziemy mogli wyciągnąć wnioski z jednej czy też z grupy wiadomości, musimy przeprowadzić pewne studium ba­dawcze polegające na poddaniu każdej wiadomości trojakiego rodzaju próbie.


Pierwszą próbą będzie badanie wiarogodności, czyli kontrola wiadomości (od kogo, kiedy i w jakich okolicznościach zdobyta).


W wielu wypadkach wartość wiadomości więcej zależy od okolicz­ności, które jej towarzyszą, niż od jej treści" (Paquet).


Oczywiście, wiele wiadomości nie będzie ulegało żadnym wątpliwościom co do swej wiarogodności (obserwacja lotnicza, fotografia, meldunki S. W. A. itp.), jednakowoż zawsze zostanie do stwierdzenia szereg szczegółów, a przede wszystkim czas, do którego się odnosi wiadomość, czas przekazania, wreszcie sama treść, która może ulec przy it- .przekazywaniu pewnym zniekształceniom wskutek niewyraźnego pi­sma, zatarcia słów lub liter, złego przekazania telefonicznego itd.


Oto ciekawy przykład z bitwy pod Komarowem w r. 1914:


Około południa zrzucił lotnik w pobliżu dowództwa 39. dywizji honwedów meldunek o zaobserwowanej sytuacji przeciwnika w rejonie Komarowa; obserwacje jego odnosiły się do godziny 9 i dlatego w meldunku zanotował „Alles um 9 Uhr vorm", czyli że wszystko, co w meldunku wyszczególnił, widział o godzinie 9 przed południem. Dowództwo dywizji przesłało ten meldunek do korpusu, skąd o godzinie 13 minut 30 podano go do dowództwa armii w następującym brzmieniu „Alles um 9 vorv.", że wszystko to, co lotnik widział koło Komarowa, rusza o godzinie 9 naprzód. Zniekształcenie jednej litery spowodowało zupełnie mylną ocenę położenia" (kpt. dypl. Izdebski).


Poza wiadomościami, których wiarogodność jest niewątpliwa, napły­nie wiele innych, które będą wymagały bardzo uważnej kontroli. Tak więc wiadomość uzyskana od jeńca będzie mniej lub więcej wiaro-godna, zależnie od tego, czy na podstawie innych zeznań tegoż jeńca, jego zachowania się, stopnia jego pewności siebie i innych okoliczności będziemy mogli nabrać przekonania o jego prawdomówności. W za­sadzie zeznania zbiega będą bardziej wiarogodne od zeznań jeńca. Książka żołdu, dziennik działań, list mogą być bardziej wiarogodnymi świadectwami niż osobiste zeznania jeńca. Rozkaz znaleziony przy za­bitym oficerze może mieć pierwszorzędną wartość, jednak doświad­czony oficer oddziału II i do takiego dokumentu odniesie się krytycz­nie, albowiem może on być inspirowany przez przeciwnika. Jeśli jedną z wiadomości pochodzącą z tego samego źródła (np. od zbiega) stwier­dzimy jako pewną, tym samym i inne wiadomości z tegoż źródła na­bierają większego prawdopodobieństwa.


Badanie pochodzenia wiadomości ma na celu ocenę źródła a tym samym stopnia ufności, jakim można to źródło obdarzać. Są wiadomości, co do któ­rych trzeba być zawsze ostrożnym, np. wiadomości od jeńców, ludności cywil­nej. Wiadomości od podwładnych najpewniejsze... lub najmniej podej­rzane. I tu bowiem są subtelne różnice. Pewien oficer lub pewien obserwator dal już dowody ufności; wiadomości pochodzące od niego są prawdziwe; wia­domości przybywające od innego, mniej dokładnego lub mniej rozważnego, skłonnego do fantazjowania, powinny być przyjmowane z odpowiednią dozą rezerwy" (Tasnier).


Drugą próbą, której poddamy każdą wiadomość, będzie sprawdzenie jej przez porównanie z innymi lub tymi samymi wiadomościami, lecz pochodzącymi z innych źródeł(*).


(*) Francuzi maja. na tę czynność doskonałe określenie: „recoupement".

Będzie to niejako przeciwstawienie sobie (konfrontowanie) wiadomości jako dalsza próba kontroli. Nigdy oficer oddziału 11 nie będzie zbyt ostrożny. Jeniec, numer pułku na mundurze zabitego są świadec­twami uważanymi za bardzo wiarogodne. Ale wie też o tym także przeciwnik. Niemcy np. przed natarciem na Verdun, chcąc ukryć koncentrację nowych jednostek, przebierali żołnierzy idących na patrol w mundury dawnej obsady odcinków oraz odpowiednio pouczali te patrole, co mają zeznawać w razie schwytania do niewoli.


Jest rzeczą zrozumiałą, że wiadomość otrzymana od jednego jeńca będzie mniej pewna niż ta sama wiadomość potwierdzona przez zezna­nia kilku jeńców. Prawdziwość wiadomości od zbiega może potwier­dzić zeznanie jeńca lub choćby w pewnym ułamku, meldunek lotnika.


Ten sam rozkaz znaleziony na polu bitwy nabiera innej wartości, jeśli przygotowania do natarcia, o których mówi, zostaną potwierdzone przez własną obserwację, np. wzmocnienia artylerii przez przeciwnika, zwiększonego ruchu przewozów itp.


Wreszcie w stosunku do każdej wiadomości musimy zastosować ocenę jej wartości, czyli dokładnie ustalić jej znaczenie na tle przeprowadzonych operacyj. Ukazanie się artylerii ciężkiej na danym kierunku jest samo przez się wiadomością bardzo ważną, jednak może być ona stokroć ważniejsza, jeśli na podstawie znajomości organizacji wojska nieprzyjaciela bę­dziemy mogli wywnioskować, że ujawnia ona istnienie korpusu. Od­kryte zgrupowanie taboru na tyłach znanej nam uprzednio linii komu­nikacyjnej nieprzyjaciela nie powie nam nic nowego, natomiast takie zgrupowanie na kierunku, na którym dotychczas nie zauważono żad­nych oddziałów, da nam wiele do myślenia, może ono bowiem wska­zywać na użycie na tej osi jakiegoś oddziału, który się przesuwał no­cami lub też z innych względów nie był zauważony.


Bardzo ważną zasadą przy studiowaniu wiadomości jest obiektywne i sumienne jej zbadanie.


Nie wolno żadnej wiadomości, choćby się wydawała bardzo błahą, odrzucać jako mało ważnej, każdą należy dokładnie zanalizować. Zo­brazuje tę zasadę pewne zdarzenie z frontu zachodniego podczas wiel­kiej wojny.


Na krótko przed przełamaniem pod Tolmino (na froncie włoskim w roku 1916), patrol angielski we Flandrii znalazł między dwiema liniami niemiecką polową kartę pocztową, którą jakiś niemiecki żołnierz zgubił prawdopodobnie podczas patrolowania. Została ona bez­zwłocznie wysłana do najbliższego sztabu. Kartka poza numerem poczty polowej zawierała tylko parę słów: „Zażywamy tu w Austrii dobrze zasłużonych wywczasów. Heinrich". Z pozoru więc nic nie znaczący tzw. „dokument pola walki". Oddział II, który go otrzymał, nie dał się jednak zwieść tym pozorom. Stwierdzono więc najpierw, że numer poczty wskazywał niemiecki korpus alpejski, który do niedawna jeszcze był na innej części frontu. Ukazanie się tego kor­pusu, który należał do najlepszych jednostek niemieckich, świadczyło zawsze o jakimś rozstrzygającym zamierzeniu. Przesłano zatem tę wiadomość do francuskiego Sztabu Generalnego, następnie do wło­skiego, gdzie wprawdzie podejrzewano ofensywę niemiecką, ale nie udało się dotychczas stwierdzić jakichkolwiek koncentracyj. Kartka ta była zatem w ogólnym obrazie hipotez rozstrzygająca. Wprawdzie Włochom nie udało się przeszkodzić ofensywie, lecz zdołano zgro­madzić na czas posiłkowe wojska angielskie i francuskie, które po­mogły do zatrzymania odwrotu Włochów na Piawie.


Innego przykładu dostarcza nam historia bitwy pod Komarowem.


W dniu 26 sierpnia 15 dywizja piechoty przestała dowództwu korpusu mel­dunek posterunku żandarmerii z dnia 25 VIII, godz. 20 tej treści: Melduję, że nieprzyjaciel posuwa się w kierunku Wasylów płd. - Krzewica. W Krzewicy dwie kompanie piechoty, w Wasylowłe płd. liczna kawaleria. Korczmin jest również zajęty.


Mówią, że posuwa się wielka armia nieprzyjaciela.


Meldunek ten, noszący w ostatnim zdaniu cechy tysiąca innych podobnych l alarmujących wieści, został zbagatelizowany przez dowództwo dywizji i kor­pusu, a tylko armia, otrzymawszy go o godzinie 9, wysłała natychmiast lot­nika celem sprawdzenia, czy od wschodu, a zwłaszcza od strony Hrubieszowa i Kryłowa posuwa się silny przeciwnik. Tymczasem meldunek ten zawierał prawdę i odpowiadał mniej więcej posuwaniu się V i XVII korpusów rosyj­skich" (kpt. dypl. Izdebski).


Często zbagatelizowanie wiadomości mści się w bardzo krótkim czasie.


Pewna wiadomość o zupełnie bliskiej obecności przeciwnika, przyniesiona przez pewnego burmistrza belgijskiego do sztabu jednego z korpusów, wywo­łała jedynie grzeczne podziękowania, którym towarzyszyły następujące refleksje: „Jakiś szaleniec, który wszędzie widzi nieprzyjaciela. Armia powie­działa przecież, że przeciwnik jest poza Lesse" (ponad jeden etap marszu na północ)". W pięć minut później pociski spadły na posterunek dowództwa" (płk Bernis).


Żeby nie opierać sumienności pracy wyłącznie na pamięci, gdyż można z góry przewidzieć jej ujemne wyniki, oddział II powinien sporządzić kwestionariusz, w którym uwidoczni omówione uprzednio działy wiadomości oraz rubryki odpowiadające sposobowi badania wiadomości(*)


(*) Kwestionariusz ten może być oczywiście układany rozmaicie, pod tym jednak warunkiem, aby spełniał postawione zadania, tj. odpowiadał określonej metodzie pracy. Nie idzie tu wcale o „kancelarię", lecz po prostu o pewien „warsztat pracy", który można sobie urządzić stosownie do indywidualnego sposobu pracy. Tym „warsztatem" może być oczywiście także dziennik wiadomości (patrz rozdział VII), w którym w rubryce ostatniej będziemy dokonywali pracy nad oceną wiadomości, znacząc sobie np. poszczególne działy (o. de b. art. itd.) odpowiednimi skrótami lub kolorami.


Rubryki te będą więc następujące:


1. Ogólny dział wiadomości (skład bojowy, artyleria itd.).

2. Wielkie jednostki.

3. Wyszczególnienie (treść) wiadomości.

4. i 5. Kontrola wiadomości i okoliczności towarzyszące otrzy­maniu wiadomości.

6. Uwagi.

7. Wnioski


Zwróćmy uwagę, że umieszczając w rubryce trzeciej szereg wia­domości odnoszących się do danego faktu (np. stwierdzenia jakiegoś oddziału), już tym samym przeprowadzamy próbę potwierdzenia i przeciwstawienia wiadomości.


Wiadomości „pewne" muszą być oparte na fak­tach, nie mogą ulegać wątpliwości.

Wiadomościami możliwymi będą te, które się nam wydają możliwe do przyjęcia na tle innych wiadomości i znajomości położenia nieprzyjaciela, oraz te, co do których nie mamy dostatecznych dowodów ich prawdzi­wości. Wymagają one sprawdzenia i potwierdzenia z innego źródła. Wreszcie nieprawdopodobne, fałszywe będą te wiadomości, które się okażą sprzeczne z innymi wiadomościami i będziemy mieli na to dowody.


Okoliczności towarzyszące otrzymaniu wiadomości wskażą nam czas jej otrzymania d miejsce oraz przez kogo i ewentualnie w jakich okolicznościach została zdobyta .(rzecz stwierdzona naocznie, wi­dziana przez kogoś, zasłyszana). Wykonamy tu więc ponownie pracę kontroli wiadomości. W uwagach zaznaczymy wydarzenia mające luźniejszy związek z daną wiadomością.


We wnioskach uwidocznimy już zakończoną pracę nad oceną war­tości wiadomości, przedstawiając wnioski odnoszące się do pewnych, zbliżonych grup wiadomości.


Zanim przystąpimy do naszego przykładu, skorzystamy ze studium bitwy pod Guise, aby przedstawić sposób interpretowania wiadomości ,podany przez płka Bernis.


Lotnik z 2 armii niemieckiej meldował: „w dolinie Oise'y jedynie słabe straże tylne".


W jakim stopniu ta wiadomość zasługuje na wiarę? Czy można ją uznać za pewną?


Ponieważ lotnik widział oddziały nieprzyjaciela w dolinie rzeki i nie miał żadnego interesu, aby nas zwieść, można by wiadomość przyjąć za pewną.


Lecz przyjęcie za pewnik, że te oddziały są słabe, jest zarazem odrzuceniem hipotezy, że nieprzyjaciel zastosował pewne środki ostrożności przeciwko obserwacji lotniczej.

Przyjmiemy zatem tylko za m o ż l i w e, że te oddziały są słabe. Ta wiadomość nie wystarczy do odrzucenia innej wiadomości, sprzecznej, która by przybyła z in­nego źródła.


Przyjęcie hipotezy, że te słabe oddziały są strażami tylnymi, ozna­cza odrzucenie a priori całej serii możliwych hipotez.


Te słabe oddziały mogą być bowiem:


czatami, jeżeli siły główne przeciwnika zatrzymały się na postoju,

strażami bocznymi, jeżeli siły główne wykonywują ruch flankowy,

strażami przednimi w wypadku zwrotu zaczepnego,

strażami tylnymi w wypadku odwrotu.


Ponieważ nie ma żadnej wiadomości o siłach głównych, jest rzeczą niemożliwą wybranie którejkolwiek z hipotez co do tych sił głównych. A one przede wszystkim interesują dowódcę.


Ta próba krytyczna, której poddaliśmy omawianą wiadomość, ma na celu pozbawienie tej wiadomości wszystkiego, co ma jakikolwiek związek z fan­tazją. Pozostaje jedynie materialny fakt, na tyle pewny, na ile pozwalają zmysły człowieka. Można się na nim oprzeć".


Powracamy do II grupy operacyjnej, zwracając na wstępie uwagę, że bardzo szczegółowe przestudiowanie załącznika l, obrazującego pracę szefa oddziału II, jest rzeczą nieodzowną dla poznania opisy­wanej przez nas metody pracy.


Widzimy, że przez uszeregowanie wiadomości o 45 p. p. jedna pod drugą, wykonywamy niejako automatycznie pracę sprawdzenia i przeciwstawienia sobie wiadomości. To samo się odnosi także do brygady kawalerii Toruń.


Ciekawy jest przykład co do 20 p. p. Stwierdzamy niewątpliwą jego obecność; wiemy też, że agenci 2 armii ustalali 7 dywizję piechoty w odwodzie armii poznańskiej w obszarze Murowanej Gośliny - Czerniejewa. Czy możemy jednak na podstawie tych wiadomości zawar­tych w dziale „skład bojowy" twierdzić, że w obszarze Janowca jest cała 7 dywizja piechoty? Na pewno nie. Nasze przypuszczenia po­twierdzą dopiero wiadomości z działu III i IV, a więc ruchy oddzia­łów piechoty i artylerii w obszarze Pobiedzisk oraz urządzenia tyłowe w obszarze Janowiec – Gniezno, które zdradzają przygotowania dla większej ilości wojsk. Czy jednak zameldujemy swemu dowódcy, że przed oddziałem wydzielonym własnej dywizji piechoty stoi cała 7 dywizja piechoty nieprzyjaciela? Nie, gdyż posiadane wiadomości nie pozwalają nam na tak stanowcze twierdzenie. Inna rzecz, że mimo to dowódca będzie musiał wziąć pod uwagę, iż w dniu jutrzej­szym wśród sił przeciwstawiających się II grupie operacyjnej znaj­dzie się prawdopodobnie cała 7 dywizja piechoty, jest bowiem zasadą, aby przy ocenie położenia przeciwnika przyjmować ewentualność najniedogodniejszą dla własnych działań, nie zaś najpomyślniejszą.


Innego przykładu dostarcza nam przyniesiona przez agenta wia­domość o 14 dywizji piechoty. Wiadomość ta pochodzi z dnia 4 VI; nic nie potwierdza jej prawdopodobieństwa w ciągu trzech następ­nych dni. Szef II oddziału grupy zaznaczy więc, że wiadomość ta wy-, daje mu się wątpliwa, nie będzie jednak mógł twierdzić z całą sta­nowczością, że jest fałszywa, na to bowiem - tak samo jak na stwier­dzenie wiadomości pewnej musi mieć niezbite dowody. Brak wiadomości nie wystarcza więc do posta­wienia pozytywnego lub negatywnego wniosku.


Na tym przykładzie widzimy, jak ważną sprawą jest centralizowa­nie wiadomości i wzajemne informowanie się wszystkich dowództw. Wiadomości o składzie bojowym przeciwnika na całym froncie są zbierane przez oddział II naczelnego dowództwa. Jeżeli sporządzone w nim zestawienia składu bojowego nieprzyjaciela będą szybko prze­syłane do oddziałów II armii, to w razie wątpliwości co do pojawie­nia się jakiejś dywizji przed własnym frontem będą mogły armie od razu sprawdzić, czy dana dywizja została już gdzie indziej stwierdzona.


Pozostaje jeszcze sprawa tajemnic lasów bydgoskiego i m. Solca. Jest to zagadnienie niezwykle ważne dla dowódcy grupy. Widzimy, że nie zaniedbuje jej też szef oddziału II. Wiadomości stamtąd po­twierdzają różne źródła: agenci, jeńcy, rozpoznanie kawaleryjskie i lotnicze. Niemniej jednak nie można być nigdy dość czujnym. , „Daleko pewniejsze jest wysłanie kilku dodatkowych samolotów w celu wyświetlenia położenia, niż oparcie bezpieczeństwa armii na rozumowaniach, które się wydają nawet najbardziej logiczne" (Bernis). Dlatego w ciągu dalszych działań szef oddziału II nie zaniedba rozpoznania tych obszarów.


W danym wypadku lotnictwo nie może nas upewnić o nieobecności przeciwnika w lasach. Kawaleria dywizyjna 2 dywizji piechoty jest za szczupła na objęcie rozpoznaniem tak dużej przestrzeni, zresztą zatrzymują ją oddziały piechoty nieprzyjaciela. Jeńcy z małego od­działu ochotniczego mogą nie wiedzieć o domarszach poważniej­szych sił.



Zeznania agenta nigdy właściwie nie dają dużej pewności. Dla­tego też widzimy, jak ostrożnie szef oddziału II ujmuje swe zdanie w raporcie sytuacyjnym (załącznik 2):


Żadne wiadomości nie wskazują na to, żeby nie­przyjaciel rozporządzał w lesie Solec i bydgoskim poważniejszymi siłami".


Zdanie to może wywołać u dowódcy grupy objaw niezadowolenia z pracy szefa oddziału II; być może, że szef oddziału II ulegnie przy­kremu uczuciu, iż musi sprawić swemu dowódcy pewien zawód, nie uspokajając go całkowicie co do północnego skrzydła. Niemniej jed­nak nie wolno mu postąpić inaczej.


Staranne przeciwstawienie sobie wiadomości o ilości przewozów, czasie ich trwania, wyładowaniach, ukazaniu się oddziałów artylerii i piechoty, taborów, sztabu itd., doprowadziło nas do wniosku, że dowódca grupy musi się liczyć z jedną lub dwiema wielkimi jednost­kami oprócz 7 dywizji piechoty i oczywiście 15 (*).


(*) W obliczeniach ilości przewozów (patrz dział IV zał.1) należało przyjąć, że przewozy ujawnione rano dn. 6 VI mogły się rozpocząć już dn. 5 VI w nocy. Przy pełnym wyzyskaniu przelotności obu linij przewozowych nieprzyjaciel mógł przewieźć:


dnia 5 VI od godz. 20 do 24 - około 10 transportów,

dnia 6 VI od godz. 0.00 do 24 - około 60 transportów

dnia 7 VI od godz. 0.00 do 12 - około 30 transportów

razem około 100 transportów.


Przyjmując, ze na 1 wielką jednostkę piechoty potrzeba około 40 transpor­tów, nieprzyjaciel mógł przewieźć 2 wielkie jednostki, jakieś oddziały grupy i służby.


Szef oddziału II nie może jednak twierdzić z całą pewnością, że nieprzyjaciel wyzyskał pełną przelotność obu linij (mogły iść też transporty dla armii poznań­skiej), gdyż lotnictwo nie będzie mogło dać tak szczegółowych wiadomości. W każdym razie szef oddziału II musi przyjąć wypadek najgorszy dla grupy operacyjnej, a najpomyślniejszy dla nieprzyjaciela.


Znowu widzimy,. że szef oddziału II nie waha się wyraźnie ująć swego wniosku, cho­ciaż nie może być pewien, czy istotnie w obszarze Janowca i Rogowa pojawią się już jutro trzy dywizje. Oczywiście, nie wywoła to znowu uśmiechu zadowolenia na twarzy dowódcy; poczucie odpowiedzial­ności nie skłoni jednak szefa oddziału II do odstąpienia od swego zdania, które podyktowały mu logiczne przesłanki oparte na faktach i obliczeniach.


Tak więc, jak stwierdzamy, ustalenie „składu bojo­wego" w raporcie sytuacyjnym może nastąpić do­piero po szczegółowym przestudiowaniu wszystkich działów wiadomości i po szczegółowym ujęciu wszystkich wniosków.


Przystąpimy do omówienia raportu sytuacyjnego. Raport ten, jeżeli czas na to pozwoli, przybierze formę pisemną, w przeciwnym razie szef oddziału II przedstawi go dowódcy ustnie. I w tym wypadku jednak należy w kilku punktach zanotować treść zestawienia, a pod ręką mieć wszelkie dokumenty, na których podstawie będzie można na żądanie dowódcy udzielić informacyj i udowodnić swe wnioski.


Pogląd, że przeciwnik będzie się bronił w obszarze Barcina, opiera się niewątpliwie na hipotezach dowódcy, który tak osądził możliwości nieprzyjaciela, przygotowując plan działania grupy. Jest to ostatnia przeszkoda naturalna na drodze do węzła inowrocławskiego. Fakt, że nieprzyjaciel nie wzmocnił dotychczas ciężko się zmagającej z przeważającymi siłami 15 dywizji piechoty, daje dużo do myśle­nia. Ta dywizja oraz brygada kawalerii mogą się uchylić od jutrzej­szego uderzenia, wycofując się w bardzo trudnych, warunkach na wschód i oddalając się tym samym od reszty własnych sił, które się skupiają w obszarze Rogowa i Janowca. Tej hipotezy nie przyjmie więc szef oddziału II wychodząc z założenia, że nie należy nigdy przypuszczać, iż przeciwnik postąpi mniej rozsądnie niż byśmy to sami uczynili.


Ocena możliwości 15 dywizji piechoty i brygady kawalerii oraz obli­czenia tyczące się czasu zakończenia koncentracji świeżych sił prze­ciwnika doprowadzają szefa oddziału II do najważniejszego wnio­sku, gdyż dotyczy on przypuszczalnych sił głównych nieprzyjaciela. Wreszcie szef oddziału II nie pominie też oceny wartości bojowej przeciwnika. Fakt, że 15 dywizja piechoty, a szczególnie 45 p. p. sta­wiały tak silny opór w dotychczasowych działaniach wobec dwu­krotnej przewagi przeciwnika w piechocie, a trzykrotnej w artylerii (artyleria ciężka i część artylerii 7 dywizji piechoty), wystawia piękne świadectwo stanowi moralnemu i bitności jego oddziałów, które dowódca zawsze musi wziąć w rachubę.


Raport sytuacyjny jest dokumentem podstawowym, w którym szef od­działu II pierze na siebie odpowiedzialność przez zajęcie stanowiska w ocenie położenia i meldując o tym, co wie o nieprzyjacielu. Raport przedstawia w formie, która może być niezwłocznie wykorzystana przez dowódcę. Zawiera on kwintesencję otrzymanych wiadomości" (Carrias).


Zajęcie stanowiska w ocenie położenia" rozumie kpt. Carrias w ten sposób, że szef oddziału II przedstawia dowódcy możliwości przeciwnika. Według niektórych poglądów zakres działania szefa oddziału II nie powinien iść tak daleko; powinien on zameldować dowódcy tylko suche fakty, a jedynie dowódca może ocenić położe­nie, tj. skonkretyzować hipotezy. Otóż odnosi się wrażenie, że nie^ zgodność poglądów w tym zagadnieniu polega na nieporozumieniu. Szefowi oddziału II nie wolno - jeśli go o to dowódca nie zapyta - wypowiadać swego zdania i podawać co uczyni nieprzyjaciel, jednakowoż jest jego obowiąz­kiem przestudiować, co może uczynić przeciwnik, przy czym jego wnioski mają jedynie charakter wykładni otrzymanych wiadomości. A więc powinien on zbadać np. wszystkie warunki koncentrujących się sił przeciwnika (obliczenie warunków sił, czasu i przestrzeni), tak aby przy przyjęciu tej lub innej hipotezy przez dowódcę mógł zameldować dowódcy, gdzie, kiedy i w jakich warunkach .omawiane, siły przeciwnika mogą się pojawić.


Jeżeli zajrzymy do naszego raportu sytuacyjnego, dostrzeżemy, że szef oddziału II nie formułuje żadnej hipotezy, wnioskuje jedynie o pewnych zgrupowaniach przeciwnika ściśle i wyłącznie na podsta­wie faktów, które zbadał i stwierdził. Dopiero dowódca powie o możli­wościach działania przeciwnika na Kcynię lub na Barcin, i tu obli­czenie sił oraz czasu, w którym przeciwnik może się skoncentrować j rozpocząć natarcie, daje dowódcy określone podstawy do dokład­nego ujęcia możliwości przeciwnika.


Raport sytuacyjny dzieli się na dwie zasadnicze części: w pierwszej podaje się zwięźle fakty, w drugiej wnioski zarówno co do składu Łojowego jak też ugrupowania przeciwnika. (*)


(*) W wojsku amerykańskim' słusznie żądano, żeby raport zawierał wiadomości o stopniu znajomości własnego położenia przez .przeciwnika, a więc:


co nieprzyjaciel mógł widzieć (obserwacja),

co wiadomo mu o organizacji naszego rozpoznania,

jakie wiadomości mógł zebrać od własnych jeńców, zbiegów, ludności cywilnej.

przychwyconych kancelaryj itd. (Sapoźnikow).



Szkic sytuacyjny (zał. 3), który jest graficzną syntezą całego ra­portu sytuacyjnego, ma znaczenie praktyczne. Wielokrotnie do­wódca armii, który przy współpracy z szefem oddziału II swego sztabu nabrał doń przekonania, zechce zamiast czytać kilka stron raportu „zobaczyć nieprzyjaciela" i w ten sposób uprościć sobie pracę. Oczy­wiście, obecny1 przy tym wykonawca szkicu udzieli dowódcy armii wszelkich wyjaśnień, których ten zażąda, jeśli pewne szczegóły nie przedstawią mu się dość jasno. W każdym razie, z jednej rze­czy trzeba sobie zdawać sprawę: szkic sytuacyjny nie może zawierać ani jednej kreski, ani jednego „jajka", ani jednego pytajnika. które by nie były poparte rzeczowymi argumentami wypływającymi z otrzymanych wiadomości.


Nie można dość usilnie podkreślić znaczenia raportu sytuacyjnego.


Tą pracą - mówi instrukcja francuska - sztab przygotowuje decyzję dowódcy w tym, co dotyczy działań wojennych". Toteż jeśli raporty będą sporządzone bezplanowo i nie uwypuklą najważniej­szych czynników, nie będą proste i jasno ujęte, wówczas dowódca z braku czasu na przeprowadzenie odpowiednich studiów może wyciągnąć z nich wnioski niezupełne lub zgoła błędne.


Przeprowadzone przez nas studium wykazało, że nie wszystkie wnioski są wyrażone w stanowczej formie i bynajmniej nie usuwają całkowicie zasłony, poza którą się kryją zamierzenia przeciwnika. W raporcie znajdzie się zawsze dużo oględnych zwrotów, jak „być może", „każe przypuszczać", „świadczyłoby", „wydaje się", „istnieje możliwość" itp. Czy to znaczy, że szef oddziału II powinien się oba­wiać zwrotów wyraźnych, pozytywnych lub negatywnych? Nie. Lecz nie wolno -mu nigdy stawiać stanowczych wniosków tam, gdzie nie uprawnia go do tego całkowicie • oparte na faktach przekonanie o słuszności twierdzenia.


Powodowane niechęcią wzięcia odpowiedzialności na siebie, cofa­nie się przed formułowaniem swych wniosków byłoby karygodnym postępkiem szefa oddziału II, ale z drugiej strony przedstawianie stanowczych orzeczeń, nie udokumentowanych należycie sprawdzo­nymi wiadomościami, byłoby zbrodnią i dowodem złego pojmowania swej roli przez szefa oddziału II, mającego chorobliwą ambicję prze­konania, że wie o wszystkim.

Zaznaczyliśmy już że szef oddziału II nie odpowie swemu najważ­niejszemu zadaniu, tj. obowiązkowi poinformowania dowódcy o po­łożeniu, jeżeli nie będzie umiał w trudnej pracy wnioskowania sto­sować ścisłej metody naukowej.


Widzieliśmy tę metodę stosowaną na przykładzie. A oto świetne ujęcie jej w kilku zdaniach (*):

Pierwszem jest, aby nie przyjmować nigdy żadnej rzeczy za prawdziwą, póki nie poznam jej oczywiście jako takiej, to znaczy, aby unikać starannie pośpiechu i uprzedzenia i nie pomieszczać w swoim sądzie nic, jak tylko to, co się "przedstawi memu umysłowi tak jasno i wyraźnie, iż nie będę miał żadnej możności podania tego w wątpliwość.

Drugiem, aby każdą z rozpatrywanych trudności podzielić na tyle cząstek, na ile się da i ile będzie trzeba dla lepszego jej rozwiązania.

Trzecie, aby prowadzić myśli po porządku, zaczynając od przedmiotów najprostszych i najłatwiejszych do poznania i pomału, jak gdyby po stopniach, wstępować aż do poznania bardziej złożonych; przyczem należy przypuszczać porządek nawet między lejni, które nie tworzą naturalnego szeregu.


Ostatnie, aby wszędzie czynić wyszczególnienia tak dokładne i przeglądy; tak powszechne, abym był pewny, iż nic nie opuściłem".

Nie należy się łudzić - powiada płk Bernis - „że przenikanie gęstych mgieł kryjących niewiadome sił i zamiarów przeciwnika, jest tylko cudownym darem intuicji".

(*) Descartes „Rozprawa o metodzie", tłum. Boya-Żeleńskiego.


Nie żądajmy też od oficerów oddziału II odcyfrowywania zagadek ani wygłaszania przepowiedni.




3. Hipotezy. Wytyczne dowódcy. Plan poszukiwania wiadomości.




Raport sytuacyjny przedstawiony dowódcy wskazuje siły przeciw­nika i ich ugrupowanie oraz określa czas, w którym mogą być te siły gotowe do spodziewanego uderzenia, wreszcie ich zachowanie się: obronne na zachodzie i prawdopodobnie zaczepne na południu. Jednym słowem, raport sytuacyjny odpowiada na pytania: kto, gdzie, kiedy, co robi?


Dalsza praca, tj. ocena położenia i hipotezy co do sposobu działa­nia przeciwnika, należy do dowódcy.


A. Ocena położenia.


Zarysowują się dwa zgrupowania nieprzyjacielskie:


1) silniejsze, którego koncentracja zdaje się być ukończona w obszarze Janowiec - las Gołąbki, w sile 2 - 3 dywizyj pie­choty i artylerii ciężkiej, a którego kierunek działania może być groźny dla własnych komunikacyj;

2) słabsze, na kierunku inowrocławskim (15 dyw. piech. i brygada kawalerii), odrzucone z dużymi stratami do obszaru Barcin - Szczepanowo.


W tym położeniu nieprzyjaciel może:

a) wychodząc z obszaru Janowiec - Rogowo uderzyć po zachod­niej stronie jezior żnińskich na nasze komunikacje w ogólnym kierunku na Kcynię, przy odrzuceniu naszego skrzydła za jeziora i zamknięciu nam przejścia przez nie; hipoteza bardzo prawdopodobna;

b) wychodząc z obszaru Rogowo - las Gołąbki uderzyć na nasze skrzydło przez linię jezior Żnin - Gąsawa w ogólnym kierunku na Barcin; hipoteza ta nabrałaby cech prawdopodobieństwa wówczas, gdyby wskutek wycofania się grupy inowrocławskiej, a przy tym możliwego opóźnienia natarcia, rozdział obu zgru­powań znacznie wzrósł:

c) nie trzeba się w najbliższym czasie liczyć z wkroczeniem po­ważnych sił od strony lasów bydgoskich.


Hipotezy postawione przez dowódcę są wynikiem jego rozważań nad położeniem przeciwnika w stosunku do sił własnych z uwzględ­nieniem oczywiście studium terenu.

Przyjęcie szeregu hipotez, jako też uszeregowanie ich pod względem prawdopodobieństwa wpływa oczywiście zasadniczo na decyzję dowódcy.


Odrzucenie jakiejkolwiek możliwej hipotezy jest już powzięciem decyzji" (płk Bernis).


Ograniczenie ilości hipotez na podstawie coraz wyraźniejszych wiadomości o przeciwniku pozwala dowódcy na pełniejsze przygoto­wanie manewru w tym znaczeniu, że nie będzie on tracił ani sił, ani czasu na parowanie możliwych ciosów nieprzyjaciela, bądź przygo­towanie się do przeciwdziałania im.


Obliczenie możliwości przeciwnika oraz przemyślenie sposobu przeciwdziałania każdej z nich jest to właśnie ten ścisły rachunek, który przeprowadzał Napoleon przed każdą kampanią.


W miarę napływających wiadomości konkretyzował on coraz bardziej swe obliczenia, zastępując pewnymi danymi niewiadome wstępnych rachub i odrzucając w ten sposób hipotezy, które się już okazały nieżyciowe.


Napoleon przystępuje do działania podlegającego rozmaitym możliwym odmianom, z których każda jest przewidywana. Każdy wariant odpowiada jakiemuś przypuszczeniu Cesarza co do zamia­rów przeciwnika. Celem wywiadów jest obalenie przypuszczeń nieuzasadnionych'1 (gen. Camon).


Zaznaczamy tutaj, że szef oddziału II musi znać hipotezy, przyjęte przez dowódcę oraz stopień znaczenia przypisywanego przezeń każdej z nich w związku z przyjętą decyzją. Bliski pomocnik dowódcy musi się doskonale orientować w wątpliwościach i wahaniach do­wódcy mających źródło właśnie w nieznajomości położenia i zamia­rów przeciwnika. Wówczas szef oddziału II będzie się mógł wczuć w intencje dowódcy, aby pracę rozpoznawczą pchnąć po właści­wej linii.


Wynika stąd wymaganie "ścisłej, śmiem powiedzieć, intymnej współpracy duchowej i myślowej dowódcy i jego szefa oddziału II.


Dlatego wszyscy znawcy tej dziedziny wiedzy wojskowej domagaj;} się wielkiego zaufania, jakim musi dowódca darzyć swego pomocnika w pracy rozpoznania.


Zapoznamy się obecnie z decyzją dowódcy.


B. Decyzja dowódcy II grupy operacyjnej.


1) Wykorzystać jeszcze w ciągu jutra (8 VI) czasowe odosobnienie zgrupowania inowrocławskiego (15. dyw. piech.) i uderzyć na nie 2 i 4 dywizjami piechoty przy współdziałaniu brygady kawalerii, aby je rozbić ostatecznie i odrzucając na wschód zyskać pełną swobodę działania przeciw południowemu zgru­powaniu nieprzyjaciela.


Jednocześnie zabezpieczyć sobie możność przegrupowania przez utrzymanie wyjść z obszaru Żnina na zachodnią stronę jezior i osłonić je przed ewentualnym^ obejściem od południa.


Zadanie to przypadnie 7 dywizji piechoty.

2) Pozostawiając następnie tylko niezbędną osłonę od strony Inowrocławia, przerzucić wszystkie swe siły przeciw południo­wemu zgrupowaniu przeciwnika, zapewniając sobie w każdym wypadku możliwość zwrotu z obszaru Żnina, w sile 2 dywizyj piechoty i ewentualnie brygady kawalerii na skrzydło nieprzy­jaciela, działającego po zachodniej stronie jezior, w ogólnym kierunku na Kcynię, lub uderzającego przez nie na brzeg wschodni.


W żadnym razie nie dopuścić do zagrożenia własnych komunikacyj Szubin - Nakło i przydzieloną ewentualnie przez 3 armię nową jednostkę zebrać czasowo w lasach szubińskich.


W związku z tym planem są potrzebne następujące wiadomości:


jakie siły wprowadza nieprzyjaciel na Żnin i co kieruje na Kcynię lub ku obejściu Żnina od południa?


czy nieprzyjaciel nie przegrupowuje sił w zgrupowaniu Inowro­cław, a w szczególności


czy nie zamierza użyć brygady kawalerii na swym lewym skrzydle?


czy się zbierają w lasach bydgoskich siły, które I»y mogły w czasie najbliższym zagrozić własnemu lewemu skrzydłu;


czy nie nadchodzą nowe posiłki z głębi kraju, a w szczególności czy nie ma koncentracji jakichś sił w obszarze Inowrocławia?


czy i w jakim stopniu będzie można liczyć na czasową niezdolność do działań 15 dywizji piechoty nieprzyjacielskiej?


Jak widzimy, wytyczne dowódcy co do poszukiwania wiadomości odpowiadają wiernie zarówno niewyjaśnionym punktom raportu sytuacyjnego jak postawionym hipotezom.


Przygotowanie manewru opiera się na już posiadanych wiado­mościach. Przeprowadzenie manewru jest związane z planem poszu­kiwania wiadomości jako funkcją tego manewru"(*).


(*) Francuska Instrukcja użycia wielkich jednostek.


Dyrektywy, zwane tu „planem rozpoznania", stanowią zadanie dla oddziału II a zarazem wskazują kolejność pilności pracy roz­poznawczej.


Wytyczne ustalają główne punkty, na które organa rozpoznania muszą ześrodkować swe wysiłki.


Plan rozpoznania staje się więc podstawą planu poszukiwania wiadomości. Plan ten to po prostu plan organizacji rozpoznania przedstawiający z jednej strony potrzeby dowódcy, z drugiej zaś zastosowanie rozporządzaInych środków z uwzględnieniem czasu, w którym powinny organa rozpoznania wykonać swe zadania, żeby .oddział II. mógł dostarczyć dowódcy na czas żądanych przezeń wiadomości.


Wiemy już, co jest istotą planu poszukiwania wiadomości. Postać, jaką on przybierze, zależy całkowicie od indywidualnej metody pracy. O jednej tylko zasadzie nie należy zapominać: nie wolno nic powierzać wyłącznie swojej -pamięci. Jeżeli tylko czas na to pozwala, plan powinno się napisać lub choćby tylko naszkicować na kawałku papieru. Ten naszkicowany plan będzie dla szefa oddziału II notatką, którą należałoby od czasu do czasu przeczytać i sprawdzić, czy się p czymś nie zapomniało.


Po tych zastrzeżeniach przystępuję do teoretycznego opisu sposobu pracy nad sporządzeniem planu.


Powiedziałem już, że podstawę planu będą stanowiły wytyczne dowódcy. Prócz tego jednak trzeba wziąć pod uwagę:


żądanie wyższego dowództwa i

prośby podwładnych, którzy nie posiadając odpowiednich środ­ków rozpoznania nie mogą wyświetlić interesujących ich punktów położenia przeciwnika. W pewnych wypadkach mogą tu jeszcze zachodzić także życzenia sąsiadów, zwłaszcza jeżeli im przypada główny ciężar jakiegoś działania.


W ten sposób mielibyśmy zebrane potrzeby rozpoznania.


Z kolei należy przystąpić do zdania sobie sprawy z ilości i jakości rozporządzalnych środków.


Nigdy ich nie będzie za wiele. Tutaj więc czeka szefa oddziału I bardzo trudne i odpowiedzialne zadanie, jak w każdym bowiem działaniu będzie go obowiązywała zasada ekonomii środków. Równo­mierny podział ich na pozostające do wykonania zadania prowadzi do rozproszenia wysiłków i może dać w następstwie bardzo nikłe wyniki. Należy więc dążyć do skupienia środków na pewne punkty i do zespolenia ich w uzgodnione, planowe działania rozpoznania.


Nie jest to sprawa łatwa. Można tu śmiało przeprowadzić analogię z ubezpieczaniem się czy też osłoną w czasie działania. Im tęższy dowódca, tym więcej sił przeznaczy do działania. Dowódca małego ducha będzie się obawiał przeciwnika z każdego kierunku i w każdym będzie się osłaniał. Podobnie, jest z decyzją szefa oddziału II. Można tej analogii postawić zarzut, że kolejność pilności rozpoznania wy­znacza dowódca, że zatem szef oddziału II bądź szef sztabu mają zadanie ułatwione. Tak, lecz dowódca nie będzie miał czasu na dokładniejsze wniknięcie w wykonanie zadań, a więc wybór środ­ków i ilościowe ich użycie. Tak czy owak główna część pracy przy­padnie oddziałowi II.


Wreszcie trzeci czynnik planu. Jest nim czas, w którym dowódca powinien otrzymać wiadomości, a wiec obliczenie czasu na wykonanie danego zadania przez określony organ rozpoznania. Tutaj się okazuje, jak nieodzowną rzeczą jest znajomość sposobu działania różnych środków rozpoznania. Tej znajomości musi. oczywiście towarzyszyć doświadczenie.


Jeśli więc weźmiemy jako przykład rozpoznanie przez lotnika, trze­ba będzie obliczyć czas otrzymania zadania (rozkazu), czas startu, lotu, wreszcie przekazania meldunku, a ewentualnie i jego opracowania (sporządzenie zdjęć i ich odczytanie).


Rola sztabu w tych właśnie obliczeniach czasu jest bardzo doniosła. Przy określaniu zadania sztab musi obliczać sprawnie i realnie, ina­czej bowiem w krótkim czasie narazi się na lekceważenie rozkazów przez podwładnych.


Z obliczeniami sztabu co do czasu, w jakim powinny napłynąć mel­dunki, wiąże się sprawa środków łączności. Trzeba przewidzieć wszyst­kie trudności, na jakie może napotkać dany organ rozpoznania w prze­słaniu do sztabu wyników swej pracy.


Dlatego .bliska styczność oddziału II sztabu z dowódcą łączności jest rzeczą pierwszorzędnego znaczenia.


Plan poszukiwania wiadomości musi być opracowany razem z pla­nem łączności. Nie należy nigdy czekać na wiadomości, lecz iść im naprzeciw przez należytą organizację i rozbudowę łączności oraz zbliżenie się do tych źródeł, z których mamy otrzymać wiadomości (ofi­cerowie łącznikowi, składnice meldunkowe, łączność z lotniskami itd.).


Załączony plan poszukiwania wiadomości (zał. 4) jest oczywiście tylko schematycznym przykładem pracy oddziału II (*), ponieważ nie mogłem wziąć w nim pod uwagę ani środków, ani czasu, jakimby w danym określonym położeniu rozporządzał szef oddziału II grupy operacyjnej.


(*) W naszym przykładzie każde z pytań (wytycznych) dowódcy rozpatrywaliśmy kolejno według opisanych uprzednio (przy studium wiadomości) działów wiadomości: składu bojowego, artylerii itd. W praktyce oczywiście szef oddziału II może się posługiwać inną metodą. Wydaje się jednak, że postępowanie w podany sposób ma dużo zalet, gdyż pozwala na dokładny, sumienny przegląd zarówno poszcze­gólnych zagadnień jak źródeł wiadomości, czy środków rozpoznania. W każdym razie należałoby zalecić ten sposób, jeśli nie w opracowaniu pisemnym, to przynajmniej w przemyśleniu kolejnym zagadnień.


W załączniku nie oznaczam ani czasu, na który mają być wiadomości dostarczone, ani środków łączności, te szczegóły bowiem rozszerzyłyby nadmiernie nasze studium.


Trzeba bowiem pamiętać, że plan poszukiwania wiado­mości nie jest jakimś kancelaryjnym dokumentem wypracowywanym codziennie o oznaczonej porze. W przedstawionej postaci będzie mógł być sporządzany raczej w chwili opracowywania planu działań, nie-zaś w toku działań, gdy bez przerwy trzeba myśleć i pracować nad stopniowym, uzależnionym od działań wyświetlaniem położenia i uzupełnianiem wiadomości.


Szef oddziału II nie odkłada więc wydania rozkazów aż do chwili opracowania całkowitego planu, lecz wydaje je i uzupełnia w ciągu, całego dnia.


Niemniej jednak opracowywanie planu poszukiwania jest nieod­zowne. Tak jak w ciągu każdego dnia nadchodzi chwila, gdy trzeba ująć wyniki walki, ocenić położenie i powziąć decyzję na dzień następ­ny, tak samo w pracy oddziału II następuje chwila, gdy trzeba zsumować wyniki pracy rozpoznawczej osiągnięte w ciągu dnia, zaznaczyć: niewyjaśnione, ciemne plamy w położeniu nieprzyjaciela, przyjąć wy­tyczne od dowódcy i uzupełnić dotychczasowy plan poszukiwa­nia wiadomości (inaczej plan organizacji pracy rozpoznawczej) lub jeśli tego w rzadkich wypadkach położenie będzie wymagało, opracować nowy plan.


Plan poszukiwania wiadomości nie wychodzi w zasadzie poza obręb sztabu i służy jedynie za podstawę do wydania szeregu rozkazów do wojska i organów rozpoznania. Rozkazy te oczywiście będą opracowywane wraz z oddziałem III i muszą zyskać zgodę i podpis szefa .sztabu lub dowódcy. W wielu wypadkach będzie rzeczą korzystną omówienie planu z przedstawicielami (oficerami łącznikowymi) od­powiednich jednostek i organów rozpoznania, a więc artylerii (S.W.A.), lotnictwa, łączności. Odprawy takie pozwolą wyjaśnić bliżej rolę każ­dego z organów, a często także sposób wzajemnej współpracy.



VI. TOK PRACY W ODDZIALE II SZTABU



Tok pracy oddziału II stanowi nieprzerwany krąg różnych czyn­ności, które dadzą się wyodrębnić w następujące grupy: 1) poszuki­wanie i zbieranie wiadomości, 2) opracowywanie (studiowanie) wiadomości, 3) wykorzystywanie ich i rozprzestrzenianie i 4) ewidencjo­nowanie wiadomości i praca nad stałym ich uzupełnianiem.



1. Poszukiwanie i zbieranie wiadomości.



Wystarczyłby ten jeden dział pracy oddziału II, aby zająć mu czas nie tylko w ciągu całego dnia, ale w ciągu całej doby. Jak bowiem powiedziałem uprzednio przy sposobności omawiania planu poszuki­wania wiadomości, nie jest to czynność jednorazowa, po której doko­naniu oddział II jedynie czeka na wyniki zorganizowanego rozpozna­nia. Walka i napływające meldunki będą wymagały ustawicznej czuj­ności II oddziału pod względem wyjaśnienia różnych punktów poło­żenia przeciwnika. Inicjatywa oddziału II ma tutaj niesłychanie bogate pole do działania, zwłaszcza jeśli sobie uprzytomnimy, jak często-oddziały zapominają w toku walki o obowiązkach zarówno rozpo­znania jak też informowania swych dowódców.


Meldunki o położeniu trzeba niejednokrotnie „wydzierać" oddzia­łom. Pod tym względem każde studium historyczne dostarcza wiele ciekawego materiału. Toteż w dziedzinie przyzwyczajania oddziałów do możliwie częstego informowania dowódców oddział II może oddać bardzo poważne usługi.


Warto się zapoznać z bardzo trafnym spostrzeżeniem płka Bernis. Oto bardzo często dowódcy podwładni są przekonani, że nie oni przede wszystkim są obowiązani do informowania wyższego dowódcy, lecz przeciwnie, że właśnie wyższe szczeble powinny im dostarczyć wszelkich wyczerpujących wiadomości o przeciwniku.


Był to powszechny błąd w 1914 roku. Dowódcy przełożeni nie żądali żad­nych wiadomości od swych podwładnych, a ci znowu oczekiwali wiadomości z tylu z niezwykłą cierpliwością, równą jedynie chyba ślepej wierze z jaką je przyjmowali".


Płk Bernis jest zdania, ze i dziś w wielu wypadkach dzieje się podob­nie, i twierdzi:



TOK PRACY W II ODDZIALE (według Poczfiera)




Ryc. 5.


Trzeba, aby wszyscy wiedzieli, iż znajomość położenia przeciwnika pochodzi z dołu i że dowódca wie o nim tylko to, o czym go powiadomią jego podwładni"


Sprawdzenia wiadomości dokonywa się w dwojaki sposób:


przez wyjaśnianie treści niejasnych lub niepewnych meldunków nad­chodzących od oddziałów; nie zapominajmy o zasadniczym rysie ofi­cera oddziału II: rozumnej, uzasadnionej, życiowej nieufności wypły­wającej ze znajomości psychiki i charakteru meldujących;


przez wyjaśnienie lub uzupełnienie wiadomości zawierających wprawdzie dane wiarogodne, lecz które zarazem wskazują na bar­dzo poważne zmiany w znanym nam położeniu nieprzyjaciela lub w naszym na nie poglądzie; jednym słowem, chodzi tu o wyjaśnienie niespodzianek mogących mieć szybki wpływ na rozwój aktualnych działań.


Oficer oddziału II powinien być stale na nie przygotowany, zarówno psychicznie jak też materialnie w znaczeniu posiadania w każdym położeniu rozporządzalnych środków rozpoznania.


W pracy II oddziału nad zbieraniem wiadomości niepoślednie zna­czenie trzeba przypisać zasadzie centralizowania wiado­mości. Doświadczenie wojny światowej wysunęło tę zasadę na pierwszy plan działalności rozpoznawczej.


Cóż stąd, że poszczególne dowództwa pułków, lotnictwo towarzy­szące lub kawaleria dywizyjna będą miały nawet bardzo szczegó­łowe wiadomości o przeciwniku, jeżeli te wiadomości nie dotrą do dowództwa dywizji i nie utworzą możliwie pełnego obrazu położenia przeciwnika? Często znowu jakaś niepozorna wiadomość zdobyta przez mały oddział mogłaby pozwolić na zweryfikowanie poglądu dowódcy wielkiej jednostki na położenie nieprzyjaciela, na przyjęcie lub odrzu­cenie tej czy innej hipotezy pod warunkiem jednak, że ta drobna wiadomość, której dowódca małego oddziału może nie doceniać, trafi we właściwym czasie do oddziału II wyższego dowództwa, który przez zestawienie jej z innymi meldunkami potrafi ocenić jej znaczenie.


Dopiero więc zebranie możliwie wszystkich wiadomości zarówno od oddziałów podwładnych i sąsiadów jak od wszystkich organów roz­poznania i wreszcie od dowództw wyższych, da całokształt wiadomo­ści o przeciwniku, umożliwiając jednocześnie oddziałowi II wzajemne tych wiadomości sprawdzenie i uzupełnienie.


Zasada centralizowania wiadomości wymaga z jednej strony umie­jętności meldowania i zestawiania meldunków i raportów sytuacyj­nych, z drugiej strony szybkiego i niezawodnego przekazywania ich wyższym dowództwom. To drugie wymaganie zmusza oddział II do baczenia na sprawność działania łączności i do ustawicznej kontroli, czy wszystkie organa rozpoznania, a więc także oddziały wojska, roz­porządzają odpowiednimi co do jakości i ilości środkami łączności. Toteż dobrze będzie, jeśli oficer oddziału II przy dawaniu każdego zadania pomyśli i sprawdzi, jakimi środkami łączności i w jakim cza­sie żądane wiadomości zostaną nam przekazane.





2. Opracowywanie (studiowanie) wiadomości.



Omówiłem to w rozdziale V-2. Przypominam, że polega ono na:


badaniu wiadomości pod względem ich wiarogodności, sprawdzeniu źródła pochodzenia i treści oraz przeciwstawieniu innym wiado­mościom;


ocenie wartości wiadomości dla danej jednostki z punktu widzenia rozgrywanych działań, a zatem na podziale wiadomości na ważne (do bezzwłocznego wykorzystania), mniej ważne i bez znaczenia;


interpretowaniu czyli wyciągnięciu wniosków.


Praca nad studiowaniem wiadomości powinna być podzielona we­dług fachowych uzdolnień poszczególnych pracowników oddziałów (studiowanie dokumentów, szyfrów, zdjęć lotniczych, . badanie jeń­ców). Szef oddziału zachowa w swych rękach kontrolę pracy głów­nie nad interpretowaniem wiadomości (wyciąganiem wniosków). Jest to sprawa bardzo ważna, gdyż w wielu wypadkach jeden błędny wnio­sek może być przyczyną bardzo doniosłych w skutkach omyłek przy ocenie całości położenia przeciwnika. Ostrożny szef oddziału II będzie zatem bardzo oględnie przyjmował pomoc swych pracowników w za­kresie interpretowania wiadomości, które wymaga nie tylko umiejęt­ności fachowych w poszczególnych działach pracy oddziału II, ale również wykształcenia taktycznego i operacyjnego.


Oficerowie, na których został nałożony obowiązek interpretowania wiado­mości, powinni się odznaczać umiejętnością sądu w takim samym stopniu, w jakim powinien go mieć ich szef, oraz umyśleni krytycznym, aby móc od­różnić prawdę od fałszu, pewność i możliwość od niepewności i niemożliwości"" (płk Bernis).



3. Wykorzystywanie wiadomości.



Wiadomości otrzymywane są dwojakiego rodzaju: takie, które trzeba natychmiast wykorzystać, i takie które nie służą doraźnym potrzebom.


Pierwsze z nich zazwyczaj będą dotyczyły pola walki, a zatem pułku J jego pododdziałów (stanowiska broni przeciwnika, ruchy odwo­dów itd.). Inne wiadomości, jak na przykład ukazanie się i stwierdze­nie nowej wielkiej jednostki, będą mogły mieć swoje następstwa do­piero po pewnym czasie i na wyższym szczeblu dowództwa.


Rozumie się, że podział wiadomości na te dwa rodzaje w niczym nie umniejsza znaczenia wiadomości pierwszych na korzyść drugich lub odwrotnie. I jedne i drugie wymagają użycia różnych środków i różnego czasu do ich wykorzystania i przekazania. Tak np. wiadomość o ukazaniu się broni pancernej zagrażającej skrzydłu naszego sąsiada musi być bezzwłocznie przekazana wszelkimi środkami łącz­ności stojącymi do naszego rozporządzenia. Wiadomość o nowym spo­sobie walki zastosowanym przez nieprzyjaciela jest również ważna, będzie ona jednak przesłana wyższemu dowództwu zazwyczaj w co­dziennym, okresowym meldunku sytuacyjnym.



W związku z zasadą centralizowania wiadomości należy zaznaczyć, że wiadomości wolno zatrzymywać w danym dowództwie tylko dopóty dopóki są mu one potrzebne dla własnego wykorzystania. Dotyczy to przede wszystkim jeńców i dokumentów.



4. Ewidencjonowanie wiadomości.



Wiadomości muszą być ewidencjonowane. Stanowią one o pew­nym obrazie położenia przeciwnika, który powinien być codzien­nie bardzo sumiennie sprawdzany i porówny­wany z obrazem dnia wczorajszego w tym celu, żeby uchwycić wszelkie zaszłe zmiany, przy czym skutki i przyczyny tych zmian muszą być wyświetlone. Objaśni to przykład pracy sowiec­kich oddziałów II w sztabach 12 i 16 armii, oraz grupy mozyrskiej i sztabu frontu północno-zachodniego w r. 1920.


W dniu 6 VIII wchodzące w skład naszej 4 armii 14, 16 i 21 dywi­zje piechoty otrzymały rozkaz oderwania się od przeciwnika i skon­centrowania się poza Wieprzem wykonywając ryzykowny marsz flankowy.


1 i 3 dywizje legionowe wchodzące w skład armii gen. Śmigłego a przeznaczone również do grupy uderzeniowej były w tym czasie o 150 - 200 km od miejsca koncentracji w styczności z 12 armią sowiecką.


Jak wiadomo, przeciwnatarcie Naczelnego Wodza ruszyło dopiero w dniu 16 VIII.


Gdyby oddziały II czterech wysokich sztabów sowieckich (dwu armij, jednej grupy operacyjnej i dowództwa frontu) pracowały do­brze, to znaczy, gdyby za pomocą ewidencjonowania i sprawdzania stanu wielkich jednostek przeciwnika oraz przez porównywanie obra­zów położenia nieprzyjaciela w poszczególnych dniach przede wszyst­kim uświadomiły sobie, a następnie starały wytłumaczyć zniknięcie aż pięciu polskich wielkich jednostek, dziesięciodniowa tajemnica koncentracji za Wieprzem nie dałaby się utrzymać.


Tymczasem rozkaz odsłaniający całkowicie tę koncentrację, znale­ziony u zabitego oficera naszej 3 dywizji, wydawał się sztabom sowieckim inspiracji]. Gdyby w sztabach sowieckich posiadano wiadomości choćby o jednej z naszych pięciu dywizyj oraz o jakichś oddziałach grupujących się za Wieprzem, znaleziony rozkaz nie mógłby być zbagatelizowany. Na to jednak trzeba było „pilnować" tych dywizyj. które niewątpliwie przecież były przed 6 VIII zidentyfiko­wane, gdyż walczono z nimi od dnia 4 lipca.


Ewidencjonowanie wiadomości to jeszcze jedna czynność wynika­jąca z nieodzownej systematyczności, która musi znamionować każ­dego pracownika oddziału II.


Ma ono na celu służyć nie tylko doraźnym niejako potrzebom dowództwa przez umożliwienie trzymania ręki na pulsie rozwijają­cych się wypadków i notowanie zmian zachodzących w ugrupowaniu przeciwnika, ale służy ono także do poznania i scharakteryzowania różnych oddziałów i wielkich jednostek przeciwnika. Wszechstronne poznanie dowódców, kadr, wyszkolenia, dotychczasowego przebiegu walki, stanów, strat itd. może być ważnym czynnikiem każdorazowej decyzji dowódcy. Należy przy tym pamiętać, że wiadomości te będą potrzebne nie tylko własnemu dowódcy, ale że przyniosą one wiele korzyści również innym dowódcom, którzy z kolei będą walczyli z daną, ewidencjonowaną jednostką przeciwnika.


Nie jest to zresztą rzecz nowa, stosowano ją bowiem zawsze w cza­sie wojny. Nie trudno sobie np. wyobrazić, z jaką skwapliwością oddziały, które się miały zetknąć z Budiennym a dotąd z nim nie walczyły, zbierały wszelkie szczegóły dotyczące nowego przeciwnika. Tak więc chodzi tutaj jedynie o us3'stematyzowanie czynności pozna­wania przeciwnika nie tylko przez zebranie materiału, lecz także przez uporządkowanie go, krytyczne oświetlenie, uwypuklenie pewnych waż­nych zagadnień itd.


W ten sposób ewidencję jednostek nieprzyjaciela, którą się poczyna prowadzić w czasie pokoju, prowadzi się bez przerwy dalej w czasie działań wojennych.


Prócz ewidencji jednostek notuje się również wiele innych wiado­mości o przeciwniku, tworząc w ten sposób szereg cennych monografij dotyczących poszczególnych broni, ich taktyki, zmian organizacyj­nych, sposobów zaopatrywania itd.


Zamknięty i nieprzerwany krąg czynności oddziału II przedstawia graficznie ryć. 5 oparta na pomyśle Pocztiera.


Płk Paguet podaje następującą kolejność czynności, które należy wykonać w stosunku do każdej wiadomości:


  1. najpierw zapisać wiadomość, następnie zaktualizować dokumenty lub mapę, jeżeli dana wiadomość wprowadza w nich pewną zmianę; to aktualizowanie powinno być automatyczne, przyzwy­czaja ono do metody i porządku, zmusza do nieodzownego w oddziale II klasyfikowania wiadomości(*);

(*) Meldunek powinno się opatrzyć literą wskazującą wiarogodność wiadomości.


  1. po zanotowaniu zbadać i zależnie od znaczenia wiadomości zapy­tać się, dla kogo może być użyteczna; jeżeli może być wykorzy­stana natychmiast, komu ją przekazać? w jakiej formie? jakim środkiem?


  1. w końcu zdać sobie sprawę, jakie konsekwencje można wycią­gnąć z zaznajomienia się z tą wiadomością, jakie ewentualnie wytyczne czy też rozkazy należy wydać.


Na przykład: oddział II armii przejął szyfrowaną wiadomość o marszu kolumny nieprzyjacielskiej w pewnej godzinie do pewnego obszaru. Należy więc:


  1. wrysować tę wiadomość na mapie,

  2. przesłać wiadomość jednostce, która jest zainteresowana tym obszarem, powiadomić też ewentualnie sąsiednią armię (oczywi­ście wiadomość należy przekazać w odpowiedniej formie, z za­strzeżeniem co do jej wiarogodności); jednocześnie wydać wy­tyczne uważane za potrzebne;

  3. pomyśleć natychmiast o zweryfikowaniu wiadomości środkami, którymi się rozporządza; przedstawić odpowiednie rozkazy do aprobaty szefa sztabu;

  4. zameldować natychmiast - jeśli trzeba - wyższemu dowództwu.


Płk Paquet uważa, że te czynności powinny stanowić u oficera oddziału II odruchy działające natychmiast po otrzymaniu wia­domości.



VII. WSPÓŁPRACA W SZTABIE I DOKUMENTY OPRACOWYWANE W ODDZIALE II.



1. Rola szefa sztabu.



Rola szefa sztabu w dziedzinie oddziału II w dużej mierze zależy z jednej strony od dowódcy, z drugiej od wartości pracy i doświad­czenia podległego mu II oddziału. Zwłaszcza drugi wzgląd ma duży wpływ na ilość czasu poświęcanego przez szefa sztabu zarówno orga­nizacji pracy w oddziale jako też kontroli jej wykonania.


Sowiecka instrukcja o „służbie polowej sztabu" słusznie zaznacza, że szef sztabu powinien zawsze mieć swój własny pogląd na położenie.


Może on z upoważnienia dowódcy podpisywać pewne dokumenty oddziału II, skierowywane do podwładnych i sąsiadów, jednak jedy­nie w sprawach, które nie mają zasadniczego wpływu na ich decyzje. Płk Bernis zwraca uwagę na bardzo doniosły czynnik formy, w jakiej się informuje podwładne jednostki o położeniu.


To samo położenie, zależne od tego, czy się je poda ze zbytnią dozą opty­mizmu, czy też z przesadnym pesymizmem, może wywołać nierozsądną ufność lub paraliżujący niepokój. Stan moralny podwładnych powinien więc hyc przedmiotem wielkiej baczności dowódców".


Uwaga ta jest tym bardziej słuszna, że siłą rzeczy szef oddziału II może sobie wyrobić zbyt jednostronny pogląd na położenie, tutaj więc większe doświadczenie szefa sztabu może odegrać pewną rolę przy korygowaniu oceny położenia dokonywanej przez oddział II.



2. Współpraca z oddziałem operacyjnym.



Współpraca oddziału II z oddziałem III musi być bardzo ścisła już chociażby z tego względu, że nie da się pomyśleć, aby któryś z tych dwu oddziałów mógł się należycie orientować w położeniu bez dokład­nej znajomości zarówno położenia własnego jak i przeciwnika.


W praktyce sztabowej, zwłaszcza w dowództwach wyższych (grupy operacyjnej i armii) może się okazać, że nie jest to sprawa łatwa. Przyczyn należy szukać w pomieszczaniu w jednym i tym samym mel­dunku czy też raporcie wiadomości dotyczących zarówno spraw oddziału operacyjnego jak i informacyjnego. Pocztier w sposób bar­dzo żywy i przekonywający opisuje perypetie związane z wykorzy­staniem takich meldunków przez oba oddziały. Zasadniczo otrzymuje je oddział III i on przede wszystkim wykorzystuje je dla swoich celów. Stąd zwłoka w wydostaniu i w opracowywaniu wiadomości" interesujących Oddział II. W wyniku oddział ton „szybko i niepostrze­żenie wyradza się w jakieś biuro historyczno-wojskowe".


Zgryźliwa i przesadna uwaga Pocztiera jest jednak najzupełniej życiowa. Kto choćby raz pełnił czynności szefa oddziału II wyższej jednostki w grze wojennej czy też na manewrach,, musi mu przyznać wiele słuszności. Wystarczy sobie uprzytomnić, z jakim zapa­łem rzucają się na długo oczekiwany meldunek z frontu szef oddziału III, często szef sztabu a nawet dowódca; wystarczy sobie wyobrazić, ile czasu upływa - „jakże drogiego czasu", myśli szef oddziału II - na wyszukanie na mapie podanych w meldunku miejscowości, często w brzmieniu zniekształconych i niewyraźnych, żeby zdać sobie sprawę, na jaką próbę cierpliwości wystawiony jest oddział 11. A otrzymany cenny meldunek wciąż tkwi w rękach oficera oddziału III lub przechodzi do rąk szefa sztabu, który „na własne oczy' chce stwierdzić jego treść.


Teoretycznie słuszny wniosek Pocztiera idzie jednak za daleko uważa on, że połączenie w jednym dokumencie raportu operacyjnego i informacyjnego prowadzi do naruszenia podstawowych zasad służby sztabowej i szkodzi ważnej sprawie współpracy tych dwu oddziałów.


Trudno żądać, aby oddziały podwładne pisały wszystkie raporty i. meldunki w dwu egzemplarzach lub podawały osobno wiadomości o położeniu własnym oraz położeniu przeciwnika. W wielu wypadkach wojska słusznie nazwałyby to żądanie sztabu niepotrzebnym biurokra­tyzmem. Rozwiązanie tej sprawy, której bynajmniej nie trzeba lekce­ważyć, sztab musi znaleźć w sposobie zorganizowania swej współpracy. Wydaje się, że najwłaściwiej byłoby powierzyć dwu oficerom (po jed­nym w każdym z tych oddziałów) coś w rodzaju dyżuru, pracującego na korzyść innego oddziału i wzajemne przekazywanie sobie otrzymy­wanych wiadomości. Jest to rzecz nieodzowna, jeśli praca obu oddzia­łów ma iść równolegle, sprawnie i bez opóźnień, każde bowiem niedo­ciągnięcie mści się na całości pracy sztabowej.


W dywizji współpraca oddziałów operacyjnego i informacyjnego jest znacznie łatwiejsza chociażby z tego względu, że wobec małej ilości oficerów oddziały te będą pracowały razem, to znaczy w jed­nym pomieszczeniu. Ustawiczna styczność obu oddziałów pozwoli zawsze na ścisłe porozumienie we wszelkich zagadnieniach. Kto wie, czy organizacyjne połączenie obu oddziałów w dywizji nie okazałoby się bardzo pożyteczne.



3. Współpraca z kwatermistrzostwem.



Oddział II będzie miał niewiele styczności z oddziałem kwatermistrzowskim, mogą jednak zajść wypadki, kiedy fachowe ujęcie zagad­nień zaopatrzeniowych, ewakuacyjnych lub przewozowych (kolej, samochody, zaopatrywanie jednostek zmotoryzowanych i mechanicz­nych w materiały pędne) może przynieść oddziałowi II niemałe korzyści.


Poza tym oddział II współpracuje z kwatermistrzostwem w orga­nizowaniu punktów zbornych jeńców oraz w przesyłaniu jeńców na tyły.


Dywizyjny punkt zborny jeńców powinien się znajdować w pobliżu kwatery głównej bądź miejsca postoju dowódcy dywizji i mieć połą­czenie telefoniczne ze sztabem. Jest rzeczą wskazaną organizować punkt w pobliżu dróg i wody do picia. Punkty zborne jako też drogi do nich powinny być oznaczone drogowskazami. Rozkazy operacyjne powinny dokładnie określać ich położenie.

Punkty zborne armij tworzy się na okres kilku dni, potrzebnych na bardziej wyczerpujące przesłuchanie jeńców. Punkty te powinny obejmować osobne pomieszczenia dla oficerów i osobne dla szerego­wych, przy czym również osobno należy umieszczać jeńców zbada­nych i oczekujących na zbadanie. Chodzi tu o uniknięcie wpływu ofi­cerów na szeregowych jak również wzajemne niekomunikowanie się jeńców już przesłuchanych z nie badanymi.


Poza pomieszczeniami dla jeńców powinny się znajdować w punkcie-zbornym baraki czy też domy dla obsługi wartowniczej oraz dla tłu­maczy (oficerów oddziału II). Należy zawczasu obmyśleć szczegóły zabezpieczenia punktu zbornego przed ucieczką jeńców.


Trzeba zaznaczyć, że wprawdzie organizowanie punktów zbornych należy do kwatermistrzów, jednak jedynym organem powołanym do wydawania rozporządzeń w zakresie ich uruchomienia i zwijania oraz. przewozu jeńców jest oddział II.



4. Rozkazy operacyjne. Punkt o „położeniu przeciwnika".



Punkt ten powinien być opracowany przez oddział II, przy czym powinno się uwzględnić następujące wskazówki:


  1. położenie przeciwnika należy określić możliwie zwięźle; gdy oddziałom trzeba podać wiele wiadomości szczegółowych lub szczegółowo przedstawić dłuższy okres działań, punkt ,;położenie nieprzyjaciela" należy zaznaczyć jedynie ogólną syntezą, rozwijając szczegóły w komunikacie informacyjnym;

  2. należy pamiętać, że obok zadania i opisu „położenia własnego" określenie „położenia nieprzyjaciela" ma być niejako logiczną podstawą myśli przewodniej dowódcy, że zatem punkt ten powi­nien się z tą myślą logicznie wiązać;

  3. należy w punkcie „położenie nieprzyjaciela" podać jedynie to, co oddziałom (wielkim jednostkom) jest potrzebne do zrozu­mienia myśli przewodniej dowódcy i do wykonania zadań; oddziałów (wielkich jednostek);

  4. punkt o „położeniu nieprzyjaciela'' musi zawierać zawsze ocenę tegoż położenia przez dowódcę oraz jego przypuszczenia co do możliwości przeciwnika w dniu następnym;

  5. nie należy nigdy zaniedbywać określenia stanu fizycznego, mate­riałowego i moralnego oddziałów przeciwnika, oczywiście o ile oddział II ma odpowiednie wiadomości. Przy sposobności zazna­czamy, że informacje tego rodzaju powinien oddział II przesyłać również i w czasie walki, szczególnie jeżeli mogą one pobudzić czynność i zapał wojsk w chwilach załamania się przeciwnika wskutek przemęczenia fizycznego, wyczerpania walką, przygnę­bienia spowodowanego np. działaniem własnych oddziałów pan­cernych, zamiarów odwrotu itp. Szczególny nacisk na tego rodza­ju wiadomości kładzie się słusznie we wszelkich publikacjach sowieckich;

  6. nie wolno „straszyć" oddziałów przez umieszczanie w rozkazach takich zwrotów jak „ jest możliwe ukazanie się nieprzyjaciela z kierunku N". Jakiego nieprzyjaciela? Plutonu, batalionu, czy dywizji? Piechoty czy broni pancernej? Kiedy? W ten sposób sformułowane zdanie może spowodować często tylko szereg telefonicznych interwencyj, nie podnoszących zresztą bynaj­mniej powagi sztabu, ale niekiedy może też wywołać poważne następ­stwa wskutek pozostawienia na „zagrożonym kierunku" zbędnych sił, skrępowania swobody działań, zbytniej ostrożności podwładnych jednostek itp. Podobne określenia są dowodem co najmniej niedbalstwa i braku sumienności. Gorzej, jeśli świadczą o chęci zrzucenia odpowiedzial­ności na barki podwładnych.



    1. Komunikaty ł biuletyny informacyjne.



Jeśli wiadomości o nieprzyjacielu są szczególnie obfite lub kiedy podanie oddziałom wyczerpujących danych o przeciwniku jest rzeczą szczególnie potrzebną i korzystną (np. dane o pozycji obronnej przed własnym natarciem), sztaby dywizyj grup operacyjnych i arniij wydają komunikaty informacyjne. Naczelną zasadą przy ich opracowaniu, którą się zresztą powinno stosować do wszystkich dokumentów wysyłanych przez oddział II, powinno być umieszczanie tylko tych danych, które jednostkom (danym dowództwom, sąsiadom) są potrzebne. W przeciwnym razie szybko się przyzwyczai podwładnych dowódców czy też ich sztaby, częstokroć zawalone pracą bezpośrednio związaną z walką, do szybkiego, nieuważnego przeglądaniu komunikatów, zamiast ich sumiennego przestudiowania.


Trzeba się zawsze liczyć z czasem i nerwami zarówno podwładnych jak i przełożonych.

Komunikat informacyjny przeznaczony dla jednostek podwładnych i szefów służb wielkiej jednostki jest czymś w rodzaju dziennika, w którym każdy powi­nien móc znaleźć wiadomości potrzebne do wykonania otrzymanego zadania" (kpt. Carrias).


Komunikaty informacyjne rozwijają a częściowo zastępują punkt rozkazu operacyjnego dotyczący położenia nieprzyjacielskiego, wyda­wanie komunikatów skraca więc czas pisania rozkazu w tym znacze­niu, że rozkaz operacyjny i komunikat mogą być jednocześnie opra­cowywane i odbijane na maszynach. Niezależnie od komunikatu powinno się jednak umieścić w rozkazie zwięzłą ocenę położenia nie­przyjacielskiego, albowiem zawsze wyjaśnia ona myśl przewodnią dowódcy w zamierzonym działaniu.


Ocena ta zazwyczaj będzie skrótem syntezy położenia nieprzyja­ciela zamieszczonej w zakończeniu komunikatu.


Komunikat powinien zawierać:


1) krótki opis przebiegu działań nieprzyjaciela w danym dniu czy też w okresie kilku dni; często ten punkt sprowadza się do poda­nia linii posiadanej przez nieprzyjaciela. W armii a czasem w grupie operacyjnej dzieli się opis położenia według pewnych kierunków działań;

2) ugrupowanie nieprzyjaciela na froncie i na tyłach;

3) skład bojowy (krótkie zestawienie sił z podaniem numerów jedno­stek) ;

4) wnioski końcowe zawierające ewentualnie ocenę dotychczaso­wych działań przeciwnika oraz zawsze - ocenę jego możliwości; punkt ten powinien opracować dowódca, gdyż on jedynie jest zań odpowiedzialny.


Biuletyny informacyjne różnią się od komunikatów zwykle tylko tym, że zawierają wiadomości zebrane za dłuższy okres czasu. Mogą przedstawiać przebieg całej bitwy, jak również tworzyć swego rodzaju monografie opisujące np. nowe sposoby taktyczne, którymi się posługuje nieprzyjaciel, stan jego wojsk; nowy sprzęt uzbrojenia itp.


Biuletyny wydają:


a) naczelne dowództwo, zazwyczaj codziennie. Zwykle przezna­czone są dla II oddziałów armii, informując je o zmianach zaszłych \v składzie bojowym budź w ogólnej organizacji nieprzy­jaciela;

b) II oddziały armij i grup operacyjnych.


Biuletyny te są bardziej szczegółowe, stanowiąc materiał zarówno dla wielkich jednostek jak dla naczelnego dowództwa. Wydaje się je zwykle wieczorem, kiedy już armia ma możliwie pełne wiado­mości z przebiegu dnia.


Należy pamiętać, że wiadomości zawarte w biuletynie wieczornym mogą dotrzeć do grup operacyjnych czy dywizyj bardzo późno. Gdyby więc biuletyny miały zawierać dane potrzebne wielkiej jednostce od rana lub wcześniej przy pobieraniu decyzji przez dowódcę, szef oddziału II powinien te wiadomości przekazać wcześniej innymi środ­kami. Jest to sprawa bardzo ważna i tu szef oddziału II zarówno armii (grupy operacyjnej) jako też dywizji może mieć duże pole popisu i zasłużyć sobie niejednokrotnie na dużą wdzięczność podwładnych oddziałów.


Treść biuletynu (według Paqueta). W pierwszej części biule­tyn zawiera opis położenia przed frontem armii i sąsiadów, który „pozwala II oddziałom grup operacyjnych, dywizjom i oddziałom zro­zumieć położenie tak jak je widzi wyższy dowódca".


Druga część podaje wiadomości o stanie uzbrojenia, taktyce, stra­tach, uzupełnieniach, służbach, sprzęcie, wyjątki z dokumentów itd.


W trzeciej części biuletynu podaje się w miarę potrzeby osobne stu­dia odnoszące się do poszczególnych zagadnień, np. artylerii nieprzy­jaciela, organizacji jego jednostek, komunikacyj, charakterystyki reakcji nieprzyjaciela w danym działaniu własnym itd.


Dla przykładu podajemy treść tajnego biuletynu, wydanego przez Inspekcję Artylerii Głównej Kwatery francuskiej z sierpnia 1918 r. Zawiera on następujące wiadomości o artylerii niemieckiej:


wyniki osiągnięte przez Niemców w zakresie wykrywania bateryj francuskich,


opis niemieckiego działa automatycznego lotniczego i działa 10 cm, M. 914,


dane techniczne amunicji do działa 5,7 cm stanowiącego uzbrojenie czołgów niemieckich,


opis niemieckiego karabina przeciwczołgowego,


środki przedsiębrane przez Niemców dla ochrony tajemnicy (w uży­ciu telefonu),


użycie psich sztafet przez Niemców.


Dane te są przedstawione na podstawie zdobytych przez oddziały II fotografij, instrukcyj, zeznań jeńców, studium zdobytego sprzętu i materiału itp.


W notatkach bibliograficznych wymienia się tytuły artykułów ogło­szonych w technicznej wojskowej prasie niemieckiej.


Warto się zapoznać bliżej z takim biuletynem, żeby się przekonać, ile pracy wkładano w pracę rozpoznania i jakie wyniki dawała ona w tym jednym chociażby dziale artylerii.



6. Meldunki i sprawozdania informacyjne.



Oto, o czym należy pamiętać:


1. Meldunki musi znamionować ścisłość.

Należy zawsze podawać źródło wiadomości, ewentualnie oko­liczności w jakich została zdobyta. Wolno tylko wtedy interpre­tować i komentować wiadomości, jeżeli się jednocześnie melduje ich treść; jednym słowem, jeżeli się w meldunku uzasadnia swą interpretację z jednoczesnym określeniem wniosków (znowu uzasadnionych) co do wiarogodności wiadomości.


2. Spóźniona wiadomość nie ma wartości.


3. W meldunku należy oznaczyć:

a) czas, w którym wiadomość zdobyto i wysłano, b) środek przesłania.


4. Meldunki wysyła się bezzwłocznie lub seriami (okresowo). Bez zwłocznie powinny być wysłane te wiadomości, które mogą spo­wodować decyzję. Ważną sprawą jest odpowiednia gospodarka środkami łączności, tak aby zawsze mieć w rozporządzeniu środki przekazywania w razie konieczności przesłania ważnej wiado­mości.


5. Dobrze jest przekazać wiadomość w użytecznym czasie, lepiej jest sprawdzić, czy doszła.


Meldunki informacyjne przesyła się wyższemu dowództwu codzien­nie, okresowo, w czasie ustalonym przez to dowództwo, bądź doraźnie, jeżeli tego wymaga ważność otrzymanej wiadomości. Meldunki okre­sowe składa się zazwyczaj rano, z przebiegu nocy, o oznaczonej godzinie popołudnia z przebiegu działań w ciągu dnia.


Niekiedy sztaby czy też dowództwa niższych jednostek są skłonne uważać meldunki okresowe za wymysł biurokratyczny, toteż często się je redaguje i przesyła bardzo niechętnie. Pochodzi to stad, że dowództwa niższe siłą rzeczy są często dobrze poinformowane o położeniu i według ich zdania „nic nowego nie dzieje się na froncie".(*)


(*) „U niektórych oficerów odczuwało się niekiedy brak gorliwości w składaniu codziennych meldunków telefonicznych; często w ogóle ich nię składano lub ograniczano się do lakonicznej formułki „nic nowego". Formułka ta źle ukrywała brak przygotowania lub niepewność przesyłającego meldunek. W miarę nabywania rutyny bardzo szybko przyzwyczaja się do owego „nic nowego"; jest to leni­stwo umysłu. Nie ma nic bardziej niebezpiecznego, niż oficer, który nie powiadamia innych o posiadanych wiadomościach i zachowuje je dla siebie" (Paquet: podkreślenie moje)


Pewną rolę gra tutaj zmęczenie sztabu i trudności w przekazaniu meldunku wskutek nie należytej łączności, telefonicznej lub braku innych środków łączności. Inaczej się jednak sprawa przedstawia w sztabach wyższych jednostek. Panuje tam stale „głód wiadomości" zupełnie zrozumiały, jeśli sobie uprzytomnić trud ilości w uzyskaniu łączności z wielu podwładnymi jednostkami oraz fakt, że meldunki przebywają zazwyczaj stale spóźnione. A tymczasem dopiero meldunki wszystkich podwładnych jednostek mogą odtworzyć pełny obraz położenia, którego znajomość pozwala na wydanie rozkazu operacyjnego. Trzeba więc, aby niższe dowództwa i sztaby umiały się wczuć w atmosferę pracy wyższych dowództw a najlepiej, żeby ją znały z własnego, choćby krótkiego doświadczenia. Doświad­czenie to da się łatwo uzyskać w roli oficerów łącznikowych.


Meldunki informacyjne powinny być przesyłane pisemnie; ponieważ jednak przekazywanie ich w ten sposób wywołuje stale poważne opóźnienia ze szkodą dla dowodzenia, należy dążyć do przekazywania ich telefonicznie czy też jeszcze lepiej, aparatem Hughesa. Ten środek łączności pozwoli zresztą nie tylko na poinformowanie wyższego dowództwa, ale również na zasięgnięcie informacyj i otrzymanie wia­domości przez sztab meldując. W ten sposób oba dowództwa mogą zyskać bardzo wiele na wymianie wiadomości i swych poglądów na położenie.


Sprawozdania informacyjne" telefoniczne czy też nadawane Hughesem, muszą być redagowane bardzo umiejętnie, żeby w skrócie zawie­rały wszystkie potrzebne wiadomości, które następnie będą rozwinięte w meldunku pisemnym.


Wszystkie rozmowy telefoniczne muszą być zanotowane a meldunki powtórzone pisemnie. Płk Paquet sądzi, że meldunki powinny być składane według pewnej powszechnie nakazanej formy, a to w tym celu, żeby meldujący o niczym nie zapominali. Forma ta to oczywiście nic innego jak wyliczenie zagadnień (pytań), na które należy odpowie­dzieć:


1) przebieg działań na froncie,

2) ugrupowanie przeciwnika: a) front: piechota (kawaleria), arty­leria, broń pancerna, lotnictwo; b) tyły,

3) ordre de bataille (zidentyfikowane jednostki),

4) wnioski.


Podział ten powinien być regulaminowy; jest rzeczą konieczną, żeby na skutek wyszkolenia pokojowego stanowił on u oficerów oddziału II po prostu nawyk. Ta klasyfikacja jest zresztą wygodna, zmusza do zachowania porządku i do specjalizowania się oficerów w studiowaniu tych głównych rodzajów wiadomości".


Rodzaje te narzucają też organizację pracy w oddziale II armii; jeden z oficerów będzie się stale zajmował aktualizowaniem położenia na froncie (prowadzenie dziennika i mapy wiadomości), drugi „skła­dem bojowym" przeciwnika, trzeci artylerią (S. W. A.) itd.


Meldunki informacyjne powinny zawierać wszystkie otrzymane wia­domości. Niższym sztabom nie wolno przesądzać, które wiadomości &ą wyższemu dowództwu potrzebne, a które według ich zdania nie mają znaczenia. Meldunki powinny zawierać prócz tego zarówno ocenę wiarygodności wiadomości jak również ocenę ich znaczenia oraz pogląd ogólny na położenie. Każde zdanie meldunku musi być uzasadnione. „Oddział II, który się porozumiewa ze swymi organami rozpoznania, zbiera ich wrażenia, omawia ich wyniki i tworzy w ten sposób swą opinię, jaką by trudno było uzyskać jedynie na podstawie zwykłego stwierdzenia faktów i wymienienia zdarzeń".


Każdą wiadomość o oznakach działalności przeciwnika powinno się uzu­pełniać oceną znaczenia, jaką zdaje się posiadać na podstawie towarzyszących , tym oznakom okoliczności" (Paquet).


Meldunek informacyjny musi być opracowany niezwykle sumiennie. Nie wolno podawać w nim żadnych ogólników ani też określeń względ­nych, które można by rozmaicie tłumaczyć. Nie wolno więc meldować o „słabych elementach przeciwnika" lub „znacznych siłach", „dużej działalności artylerii" itp.


Dla przejrzystości meldunku należy pewną część spraw, jak np. zeznania jeńców, pomieścić w załącznikach.


Według płka Paqueta grupa operacyjna składa meldunek informa­cyjny w 4 egzemplarzach. Są one potrzebne w II oddziale armii:

  1. oficerowi zestawiającemu skład bojowy przeciwnika - do pracy nad stwierdzaniem tożsamości jednostek,

  2. oficerowi studiującemu działalność nieprzyjaciela i urządzenie pola walki,

  3. oddziałowi topograficznemu,

  4. S. W. A., która porównywa fotografie i wiadomości przybyłe z S. W. A. grup operacyjnych z meldunkami II oddziałów, aby znaleźć potrzebne często dodatkowe wyjaśnienia.


Wreszcie najważniejsza uwaga dotycząca meldunków informacyj­nych :


Należy dołożyć wszelkich starań, żeby szczerość, i to możliwie całkowita, była zasadą w przedstawianiu raportów. Dowódcy należy się cala prawda. Oszukiwać go w jakikolwiek sposób, to fałszować jedną z głównych podstaw jego przyszłej decyzji".


Wszystko jedno, jakiego sposobu się użyje, aby zwieść dowódcę: kłamstwa!* zniekształcania prawdy lub choćby zwykłego przemilczenia; jest to zawsze więcej niż wina, nikczemność lub nieuczciwość, jest to prawdziwa zdrada" (Bernis).



7. Mapy wiadomości.



Opracowywanie map wiadomości nie należy do rzeczy łatwych, idzie bowiem o to, żeby umieścić na nich wszystkie wiadomości, możliwie z podaniem źródła i datą odnoszącą się do wiadomości, a jednocześnie nie naruszyć rysunku mapy.


Jeden z autorów sowieckich daje tu następujące wskazówki.


Powinno się opracowywać 2 mapy: robocza (podręczną), którą pro­wadzi każdy oficer oddziału II. i ogólną, którą prowadzi się dla całego oddziału II.


Wiadomości nanosić cienko, dobrze zastruganym ołówkiem, w po-działce, znaki konwencjonalne umieszczać wyraźnie.


Wiadomości mało ważne rysować tak cienko, aby je można było zetrzeć.


Obok znaczka określającego wiadomość należy czarnym ołówkiem zaznaczyć czas, oczywiście jeśli ten czas ma mieć znaczenie. Można też oznaczać źródło wiadomości, np. zdobyte przez agenta (a), lotnictwo (1). Cyfry i znaki ustawia się w takich miejscach, w których się nie spodziewamy, aby tam trzeba było oznaczać oddziały nieprzyjacielskie (na błocie, rzece, bagnie).


Małe oddziały zaznaczać tylko kropkami, które mogą przypominać, że w tym miejscu widziano nieprzyjaciela (np. samochody, wozy, grupy ludzi, zwłaszcza jeśli nie posuwają się naprzód).


Na mapie podręcznej zachowuje się tylko te znaki, które mają zna­czenie w danym położeniu, inne się ściera, żeby nie zamazywać mapy.


Przeciwnie, na mapie ogólnej zachowuje się wszystkie znaki. Po l do 2 dni trzeba mapę zmienić lub też oznaczać nieprzyjaciela ołówkiem innego koloru.


Skala mapy, jakiej się używa do nakreślania wiadomości, zależy od szczebla dowództwa oraz od działań prowadzonych. W dywizji zazwy­czaj używa się map 1 : 100.000, w armii 1 : 300.000. W razach jednak poważniejszego nasycenia wojskami także w armii trzeba zastosować większą skalę. Również i w dywizji w pewnych działaniach, np. w na­tarciu na umocnionego przeciwnika, trzeba się będzie posługiwać pla­nami 1 : 50.000, a nawet 1 : 10.000 i 1 : 5.000.



8. Inne dokumenty.



Dokumenty, które się powinno prowadzić w oddziale II, są nastę­pujące:


  1. dziennik zawierający spis wszystkich otrzymywanych wiado­mości (powinien on zawierać następujące rubryki: numer bie­żący, czas wysłania i otrzymania wiadomości, od kogo, treść, komu przekazano, czas i środek przekazania, ewentualne zarzą­dzenia wydane w związku z otrzymaną wiadomością, uwagi (ocena wiadomości);

  2. karty ewidencyjne wielkich jednostek przeciwnika;

  3. przebieg działań przeciwnika, ilustrowany mapami (szkicami jego ugrupowania, zajmowanych pozycyj, stanowisk i działalno­ści artylerii, lotnictwa, tyłów itd.);

  4. dziennik wydanych rozkazów, wysłanych meldunków i raportów.


Systematyczność pracy oddziału II wymaga skrupulatnego przecho­wywania (najlepiej w osobnych teczkach) następujących dokumentów:


  1. zeznań jeńców, zbiegów, ludności cywilnej,

  2. zdobytych dokumentów przeciwnika,

  3. odpisów wydanych rozkazów,

  4. odpisów meldunków, raportów, komunikatów i biuletynów.


,,Praca nad interpretowaniem wiadomości zmusza stale do opierania się o dawniejsze studia, jest więc rzeczą konieczną, aby organa rozpoznania miały swe archiwa poklasyfikowane i żeby mogły rozporządzać „teczkami" metodycznie zestawionymi i utrzymywanymi w regularnej aktualności”. (Instrukcja francuska).


* * *


Wszyscy znawcy spraw oddziału II podkreślają konieczność bardzo sumiennego opracowywania wszelkich dokumentów przez tenże oddział.


Opracowywanie danych rozpoznania to w 99 procentach poważna praca i w 1 procencie intuicja" (Bielickij).


Opracowywanie wiadomości - pisze Pocztier - rozpoczyna się od kłopo­tliwej „czarnej roboty" rejestrowania i studiowania. Świetne hipotezy i naj­bardziej genialne i błyskotliwe wnioski, otrzymane w wyniku zdumiewającej nas później analizy, rodzą się ze skromnej, sztabowej (nieucy i laicy zwą ją niekiedy wzgardliwie „kancelaryjną") techniki pracy rozpoznawczej: dzien­ników rozpoznania i obserwacji, map, szkiców i wykresów, kart badania. Na ich podstawie opracowuje się meldunki i raporty sytuacyjne ujawniające wszelkie zalety i grzechy pracowników".


Warunki wojny ruchowej nie pozwolą oczywiście na prowadzenie dużej „kancelarii" w oddziale II dywizji, jednakowoż w wyższych sztabach nie da się uniknąć systematycznej pracy, która w wielu wypad­kach będzie nosiła charakter biurowy, tam bowiem, gdzie idzie o na­ukową metodę pracy i oparcie jej na licznych dokumentach i notat­kach, nie można się będzie ograniczyć do twórczych koncepcyj, któ­rych by podstawę stanowiły choćby najgenialniejsza pamięć, wiedza i zdolności.




    1. ZAKOŃCZENIE.




Pierwszy rok wielkiej wojny zastał wszystkie wojska biorące w niej udział bardzo mało przygotowane we wszelkich dziedzinach pracy roz­poznawczej. Nie umiały rozpoznawać ani wojska, ani sztaby. Oddziały rozpoznawcze w sztabach były zaledwie \v zalążku. Można śmiało zaryzykować twierdzenie, że nie starczyło czterech długich lat wojny na to, żeby pracę rozpoznania postawić na należytym poziomie. Naj­trudniej i najoporniej bodaj szło zrozumienie znaczenia rozpoznania w wojskach walczących, mimo iż to one właśnie najwięcej cierpiały z powodu braku wiadomości o przeciwniku.


Nic dziwnego zatem, że fachowcy w dziale rozpoznania dziś jeszcze uskarżają się na zbyt małe zainteresowanie się tą dziedziną pracy wo­jennej, a oskarżenia te mogą bardzo łatwo poprzeć wielu dowodami.


Wystarczy uprzytomnić sobie; ilu wysiłków trzeba dokonać na jednym tylko polu wyszkolenia, żeby zdać sobie sprawę, jak żmudną i długą drogę trzeba przebyć do celu, którym jest przygotowanie do wojny. Trzeba bowiem jak najmocniej podkreślić, że dobra praca roz­poznawcza nie da się zaimprowizować, lecz przeciwnie, owoce jej można zbierać po bardzo sumiennym przygotowaniu.


Praca w czasie pokojowym obejmuje:

a) ustalenie doktryn i metod rozpoznania.

b) przygotowanie wykwalifikowanych specjalistów,

c) wyszkolenie w rozpoznaniu oraz wzajemne zgranie się i zrozu­mienie sztabów i wojsk,

d) możliwie wszechstronne poznanie przeciwnika. Żądanie to, we­dług słusznego zdania Bielickiego, powinno się rozciągać na całą lud­ność państwa.


Zajmijmy się tylko przygotowaniem sztabów. Idzie ono w dwu kie­runkach, mianowicie doboru odpowiednich ludzi i ich wyszkolenia.


Według francuskiej instrukcji. o rozpoznaniu wyszkolenie oficerów oddziału II obejmuje:

a) studia teoretyczne i praktyczne regulaminów i instrukcyj doty­czących poszukiwania i wykładni (interpretowania) wiadomości,

b) studium ewolucji organów rozpoznania i ich wydajności,

c) studium wojsk głównych mocarstw.


Prócz tego oficerowie oddziałów II muszą znać doskonale język prze­ciwnika; przygotowanie ich obejmuje również praktyczne ćwiczenia w grach wojennych, ćwiczeniach aplikacyjnych i manewrach.


Instrukcja nie wspomina o studiowaniu historii, należy jednak rozu­mieć, że studia te mieszczą się już w ogólnym wykształceniu wojsko­wym kandydatów do prac w oddziale II. Jednakowoż ogólne studia historyczne powinny stanowić jedynie tło. na którymby należało roz­winąć szereg ćwiczeń specjalnych, mających na celu bardziej szczegó­łowe zapoznanie się z wpływem i znaczeniem rozpoznania na przebieg działań wojennych.


Często się słyszy zdanie, że zarówno zgranie się całego sztabu jako też umiejętność pracy sztabowej poszczególnych oficerów przyniesie prak­tyka pierwszych dni, a najwyżej tygodni wojny. Pogląd ten jest bardzo niebezpieczny, a może się okazać tym groźniejszy w skutkach, im bar­dziej oddalamy się od ubiegłej wojny. Naszym zdaniem, przede wszyst­kim dowódcy wielkich jednostek, a wraz z nimi ich sztaby są powołani do strzeżenia doświadczeń wojennych oraz zachowania dobrych obyczajów wojennych. Każdy błąd sztabowca odbija się na pracy wojsk niejednokrotnie w sposób bardzo jaskrawy. Kilometr drogi dla strudzo­nych nóg piechura, to zaledwie centymetr odmierzony cyrklem na ma­pie przez sztabowca. Bardzo często w tej zwielokrotnionej skali mszczą się na wojsku omyłki i brak doświadczenia sztabu. Nie wolno-więc tak . drogo okupywać zdobycia praktyki przez sztab i to w tym okresie wojny, który może mieć rozstrzygający wpływ na dalsze wypadki.


Praktyka - powiada się, - przyjdzie szybko. Błąd! Szybko powraca tylko odruch, lecz nie odnajduje się tego, czego się nie praktykowało" (Paquet).


Trzeba się ćwiczyć i to dużo ćwiczyć, żeby w danej chwili znaleźć właściwe podejście do danego zagadnienia i szybko zastosować najod­powiedniejszą metodę pracy. Inaczej, nawet w najlepszym wypadku, traci się czas, którego na wojnie w sztabie nigdy się nie ma za wiele.


Jak widzimy, program wyszkolenia kadr pracowników oddziału II sztabu da się ująć w kilku zdaniach, stanowi jednak materiał bardzo poważny i obszerny. A trzeba nadmienić, że nie objęliśmy nim wyszko­lenia wielu współpracowników oddziału II, a więc oficerów - tłuma­czy, oficerów taktycznych (rozpoznawczych) lotnictwa, służby wywia­dowczej artylerii, podsłuchu radiotelegraficznego itd.


Wyszkolenie tych wszystkich organów rozpoznania musi być objęte jednolitą doktryną i jednakową metodą pracy, powinno bowiem wy­tworzyć wspólny, wzajemnie rozumiany język.


Jednak mimo to przygotowanie techniczne, tj. wyszkolenie przy­szłych pracowników oddziału II, jest sprawą znacznie łatwiejszą od sprawy ich doboru pod względem kwalifikacyj. Wymaga się zaś od nich bardzo wielu zalet charakteru jako też umysłu i wiedzy.


Oficer oddziału II powinien mieć silne nerwy, odwagę cywilną, zdrowy sąd, świetną wyobraźnię a jednocześnie powinien przy krytycz­nym umyśle odznaczać się ścisłością myślenia. Powinien posiadać zmysł rzeczywistości i doskonałą pamięć. Ścisłości myślenia powinien towarzyszyć zmysł organizacyjny. Wreszcie powinny go cechować ini­cjatywa i czynna ruchliwa działalność. Clausewitz słusznie wymagał od oficera oddziału II doskonałej znajomości ludzi i rzeczy.


Jako jedną z najważniejszych cech charakteru, którą się powinien odznaczać oficer oddziału II, wymieniliśmy odwagę cywilną. Wskazy­waliśmy już na tę zaletę przy sposobności omawiania raportu sytuacyj­nego składanego dowódcy. Otóż oficer oddziału II „musi mieć charak­ter, aby móc w potrzebie zameldować prawdę, choćby najbardziej nie­miła". Nie wolno mu się uchylać od tego twardego obowiązku. Oficer oddziału II powinien się czuć w prawic zameldować dowódcy o swojej ocenie położenia. Dlatego jest rzeczą nieodzowną, żeby posiadał całko­wite zaufanie dowódcy. Dlatego nie zawahałem się nazwać współ­pracy dowódcy ze :swym pomocnikiem współpracą „intymną", tam bowiem gdzie oficer oddziału II w najcięższych chwilach dowodzenia bierze udział w pracy nad decyzją, zaufanie dowódcy musi być bez­względne.





Ź R Ó D Ł A.


Płk Pellegrin - Armia w okresie wielkiej wojny, przekład z francu­skiego mjra Sztabu Gen. A. Miszewskiego. W. I. N. W. Warszawa 1927.

Płk dypl. K. Drucki-Lubecki i mjr .dypl. Z. Grabowski - Taktyka kawalerii. Wykłady I i II Kursu W. S. Woj. Warszawa 1934. Pplk dypl. J. Łunkiewicz - Taktyka artylerii, W. S. Wojsk. 1932.

Ppłk Szt. Gen. M. Scieżyński - Jeniec wojenny jako źródło wiadomości o nieprzyjacielu, wyd. II. Warszawa 1927.

Płk Szt. Gen. M. Scieżyński - Radio-telegrafia jako źródło wiadomości o nieprzyjacielu. Przemyśl 1928.

B. Duchesne - Radiotelegraf na usługach wywiadu i łączności, tłuma­czył St. Płoski. Przegląd Wojskowy, zeszyt 2/1924.

Płk Gwerge - Zagadnienie szyfru, streścił O. L. Przegląd Wojskowy, zeszyt 3/1925.

R. U. - Potęga cenzury, Polska Zbrojna, nr 166/1934.

Gen. Camon - Przeobrażenia wojny.

Mjr Bernis - Zadania i metody pracy oddziałów II sztabów wielkich jednostek podczas wojny, streścił; kpt. dypl. Czerwenka. Prze­gląd Wojskowy, zeszyt 6/1925.

Mjr dypl. K. Bonach i mjr dypl. A. Marecki - O metodzie pracy szefa II Oddziału w polu. Bellona 1932.

Cpt. Carrias - Comprendre. Paris 1932.

Col. Bernis - Essai sur le renseignement a la guerre. Paris 1934.

Gen. Dubois - Deux ans de commandement sur le front de France. Paris 1921.

"A. I. Kuk - Sieć wywiadu, streścił por. Zaćwilichowski. Przegląd Woj­skowy, zesz. 7/1926.

CH. Paqet - Etude sur Ie fonctionnement interne d'un 2-e bureau en campagne. Paris 1923.

Ct.-col. Paquet – Le service de renseignement en campagne. Paris 1924.

Gen. Max Ronye - Espionnage. Paris 1932.

- Instruction provisoire sur la recherche et l’interpretation des renseignement. Paris 1924.

Płk A. Grasset - Kilka uwag o walkach stoczonych dnia 22 VIII w Luksemburgu belgijskim. Bellona 1933.

Col. Tasnier - La tactique des reńseignemenl. Bulletin belge des sciences militaires, 1929.

S. M. Bielickiej - Opieratiwnaja razwiedka. Gosizdat. 1929.

Gr. Pocztier - Woprosy razwiedjwatielnoj służby. Wojna i Riewolucja, ks. 3, 5, 6/1932.

10.001 - O razwiedywatielnoj rabotie wojskowych sztabow. Wojna i Riewolucja, ks. 4/1932.

N. Krasilnikow - Dwie rozwiedki. Wojna i Riewolucja, ks. 9/1928.

- Polewają służba sztabow. Gosizdat 1933.

Sapożnikow i Grieczanik - Razwiedywatielnaja służba sztaba korpusa, dywizji i połka w bojewoj obstanowkie.

D. Karbyszew — Inżyniernaja razwiedka. Wojna i Riewolucja, ks. 1/1928.

E. L Rogge - Wojennaja cienzura w Giermanii, Anglii i S. Sz. S. A. wo wriemja mirowoj wojny. Wojennyj Wiestnik, zesz. 5/8 1933.

Rtm. Egon v. Stern - Der polnische Dolmetscher. Berlin 1928.

Kpt. dypl. Izdebsk - Bitwa pod Komarowem. Wojsk. Biuro Hist. 1931.


Załącznik 2.


II GRUPA OPERACYJNA

L. ............ /II

M. P. dnia 7.VI godz. 17.00



RAPORT SYTUACYJNY ZA CZAS 4 - 7.VI.


      1. Ogólna charakterystyka działań nieprzyjacielskich.


A) Przed frontem II grupy operacyjnej.


Do dnia 5 VI nieprzyjaciel przeciwstawił własnej 2 dywizji pie­choty na kierunku Nakło - Szubin 45. p. p. osłaniany na swym pra­wym skrzydle słabym oddziałem kawalerii, po tym dniu na froncie Łabiszyn - Żnin, bądź Barcin - Wójcin całą 15 dywizję piechoty.


Na płd. od 45 p. p., bądź 15 dywizji piechoty działała brygada kaw. Toruń.


Front utrzymany przez nieprzyjaciela po południu dnia 7 VI prze­biega od Rucewa - na płd. od Koni - przez jeziora: Barcin - Wój­cin - Piastowo - na płd. od Wielkich Lasków - na płnc. od Dą­browy. Oddział wydzielony 7 dyw. piech. natrafił pod Żernikami na silny opór 20 p. p. z 7 dyw. piech. nieprzyjaciela. Stwierdzono kawalerię pod Czewujewem i Domasławiem.


B) Przed sąsiadami.


Na płnc. skrzydle 4 armii nieprzyjaciel wycofał się w dniu 6 VI na umocnione pozycje pod Wągrowcem.


I grupie operacyjnej z 3 armii udało się w dniu 7 VI opanować po ciężkiej walce wzgórze 91 Kruszyn i przejścia przez Brdę pod Wielnem.


C) Tyłu.


Nieprzyjaciel przeprowadza od dnia 6 VI prace ziemne na ogólnej Unii Żerniki - Brudzin i na wsch. od Jezior Rogowskich.


Zauważono. ruchy piechoty, artylerii i taborów w kierunku Ro­gowa i Janowca od strony Pobiedzisk, Gniezna i Mogilna.


W całym okresie trwał żywy ruch przewozowy, początkowo i w dn. 4 i 5 VI tylko na linii Toruń - Inowrocław - Gniezno, w ciągu dnia 6 VI i do południa 7 VI - z Kutna na Toruń i Wrześ­nię na Gniezno.


Stwierdzono wyładowania w obszarach: Mogilno – Janikowo - Żydowo (6 VI), Mogilno - Trzemeszno (7 VI).






II. O. de B.


Stwierdzono 15. dywizję piechoty na płnc. i płd. od Barcina. Pół­nocne jej skrzydło osłania 9. p. uł. z brygady kaw. Toruń oraz od­działy ochotnicze w sile kilku kompanij na zach. skrajach lasów m. Solec.


Na płd. od tej wielkiej jednostki działa brygada Toruń w skła­dzie pozostałych 3 pułków ul. (stwierdzono 8., 10. p. uł.), dyonu art. oraz baonu strzelców (niezidentyfikowany).


Wespół z brygadą dzia­łają oddziały ochotnicze w sile 1 - 2 baonów.


Należy przypuszczać z dużym prawdopodobieństwem, że w obsza­rze Janowca znajduje się cała 7. dyw. piech. przerzucona z odwodów armii poznańskiej.


Na podstawie ilości transportów przybyłych od dnia 4. do 7 VI ! ilości obszarów wyładowczych w dniach 6. i 7 VI, dostrzeżonych ruchów oddziałów piechoty i artylerii, ruchu licznych taborów na drodze Gniezno - Janowiec, istnienia lotniska w Gnieźnie, donie­sień konfidentów o artylerii ciężkiej i wielkim sztabie w Gnieźnie, formacjach szpitalnych w Kłecku oraz składzie amunicyjnym w ob­szarze lasu Mielno - można sądzić, że poza 7. dyw. piech. nieprzyja­ciel może rozporządzać od dnia 8 VI jedną do dwóch wielkich jed­nostek piech. oraz artylerią ciężką w obszarze na płd. i wsch. od Janowca i Rogowa.


II grupa operacyjna znalazłaby się więc w dniu 8 VI wobec 3 - 4 wielkich jednostek piech. z artylerią ciężką i l wielkiej jed­nostki kawalerii.



  1. Wnioski.


1. Nieprzyjaciel może w dniu 8 VI trzymać się obronnie w obsza­rze Barcina i Wielkich Lasków siłami działającymi dotychczas w tym obszarze.

2. Należy przypuszczać, że koncentracja jednostek przybyłych z obwodów armii poznańskiej i przewozami kolejowymi zostanie ukończona w ciągu dzisiejszej nocy i że nieprzyjaciel może rozpo­cząć działania zaczepne już od rana dnia 8 VI. Wytężone rozpoznanie lotnicze w dn. 7 VI obszaru Żnina wydają się zmierzać do wyjaśnienia roli odwodów grupy operacyjnej w związku z prawdopodobnym na­tarciem przeciwnika w dniu 8 VI.

3. Rozpoczęcie natarcia w dniu 8 VI może pozostać w związku l bardzo ciężkim położeniem 15 dyw. piech., które mogłoby być! w dniu jutrzejszym katastrofalne, gdyby nie odciążyło jej natarcie; innych wielkich jednostek nieprzyjaciela.

4. Wprawdzie oddziały 15 dyw. piech. są bardzo wyczerpane, a ogień jej artylerii wykazał dziś znaczne osłabienie, niemniej jed­nak, wobec bitności jej oddziałów oraz możliwości dowozu amunicji w ciągu nocy, można się spodziewać zaciętego oporu tej wielkiej jed­nostki w dniu jutrzejszym.

5. Żadne wiadomości nie wskazują na to, żeby nieprzyjaciel roz­porządzał w lesie m. Solec lub bydgoskim poważniejszymi siłami.






Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Oddział II Sztabu Generalnego w latach 1921 1939
Podstawowe zasady Prawa Pracy sem II
Struktura i organizacja Oddzialu II Sztabu Generalnego Wojska Polskiego w latach18
Oddział II Sztabu Generalnego w latach 1921 1939
bepka, Informatyka WEEIA 2010-2015, Semestr II, Ergonomia i zasady bezpiecznej pracy, Bezpieczenstwo
Podstawowe pojecia i zasady prawa pracy-1, administracja, prawo pracy, Semestr II
Podstawowe pojecia i zasady prawa pracy, administracja, prawo pracy, Semestr II
Zasady planowania pracy, ### Bezpieczeństwo Wewnętrzne ###, Semestr II, Zarządzanie Zasobami Ludzkim
Oznaczenie roztworu zasady metodą miareczkowania alkacymetrycznego, Studia, Semestr II, Chemia, Labo
Organizacja warunków pracy dziecka jako metoda rewalidacyjnego oddziaływania terapii zajęciowejx
bepka, Informatyka WEEIA 2010-2015, Semestr II, Ergonomia i zasady bezpiecznej pracy, Bezpieczenstwo
Metoda pracy socjalnej z grupą cz II
4i5 ZASADY ORGANIZACJI PRACY I BHP PRZY UPRAWIE MIĘDZYRZĘDOWEJ
Umowa na czas wykonania określonej pracy, administracja, prawo pracy, Semestr II
mat bud - kruszywo metoda iteracji, Studia, II rok, Materiały Budowlane 2
ZASADY ORGANIZACJI PRACY
praca licencjacka Projektowanie partycypacyjne metodą pracy socjalnej
Proces pielęgnowania jako metoda pracy
Metoda Charlesa Blissa II(1)(1)

więcej podobnych podstron