Rozdział 5.
Kate i Dean weszli do pomieszczenia, w którym przechowuje się zwłoki, by przyjrzeć się ciałom dwóch osób. Szedł z nimi pewnien starszy mężczyzna.
-Wiadomo już co mogło ich zaatakować?- spytała Kate drżącym głosem. Nigdy nie lubiła wchodzić to takich miejsc.
-Tego jeszcze niestety nie wiemy, ale takie szkody mogło wyrządzić naprawde duże zwierze.- powiedział mężczyzna z obcym akcentem.
Mężczyzna otworzył jedne z drzwiczek i wysunął ciało, które było zakryte białą płachtą.
-Ostrzegam, że to może być drastyczny widok.- ostrzegł ich i wyszedł z pomieszczenia.
Kate poczuła jak po jej skórze przebiegł dreszcz. Zaczeło ją mdlić. Wzieła kilka głębokich wdechów. Spokojnie, spokonie., nakazywała sobie w duchu.
-Wszystko w porządku?- spytał Dean z troską.
-Nic mi nie jest. - powiedziała troche za ostro.- Przepraszam.
-Jasne.- podszedł do ciała i odkrył zmasakrowane ciało dziewczyny.
Kate odwróciła wzrok. Nie mogła na to patrzeć. Nie mogła, ale musiała. Spojrzała na ciało.
***
-Znalazłeś coś.?- spytała Olivia.
Sam kiwnął głową.
-W tym miasteczku co dwadzieścia lat odnotowuje się ataki zwierząt na ludzi.
-Ale to nie był zwykły atak, prawda? Jakie zwierze mogło by wyrządzić takie szkody.
Sam spojrzał na Olivie.
-Chyba się domyślam.
***
-To zwierze musiało być naprawde ogromne.- powiedziała Kate.
-Jeśli to wogóle było zwierzę.- Dean przyjrzał się ciału nieco dokładniej.- To są cięcia jak od pazurów.
Dean wziął do ręki policyjny raport, który leżał na stole obok.
-Oboje nie mają serca. Więc to musi być...
-Wilkołak.- dokończyła Kate.
***
Kate i Dean usiedli razem przy stoliku zamawiając sobie po kawie.
-Zadzwoniłem już do Sama.
-Świetnie.- odpowiedziała.
-Kate...- podniosła wzrok i spojrzała w te piękne, zielone oczy.- Wybacz, że tak nie ciebie nawrzeszczałem w samochodzie, ale zrozum nie mogę ci...-powiedzieć o Castielu.- ... tego wytłumaczyć.
-Rozumiem to. Naprawde.- uśmiechneła się do niego lekko.- Tylko wiesz... to nie jest normalne.
-A czy to co robimy jest normalne?
Posłała mu szeroki uśmiech. Podeszła do nich kelnerka z kawą.
-Proszę bardzo.- postwiła przed nimi ich zamówienia.
-Dziękujemy.- odpowiedzieli razem. Kelnerka uśmiechneła się, skineła im głową i odeszła w stronę kuchni po następne zamówienia. Nagle zadzwoniła komórka Dean'a. Spojrzał na ekran, jego twarz nieco stężała.
-Wybacz na moment.
-Jasne.
Kiedy wychodził Kate usłyszła:
-Coś się stało, Lisso?
Kate poczuła ukucie w sercu. Wzieła duży łyk kawy, przez co poparzyła sobie język. Serce biło jej jak oszalałe. Dean i Lissa? Nie mogła w to uwierzyć. Po tym wszystkim co ona dla niego zrobiła on wybrał Lissę...
Dean wrócił po pięciu minutach. Usiadł naprzeciwko Kate i wypił swoją i tak zimną kawe.
-Więc... jesteś teraz z Lissą.- bardziej stwierdziła niż zapytała.
Dean spojrzał zdziwiony na dziewczynę.
-Tak.- szepnął.- Czy...
-Widzę, że wypiłeś już kawe. Ja też, wiec chodzmy już z tąd.- nie czekając na odpowiedz wyszła z baru i udała się w stronę Impali. Dean nie bardzo rozumiejąc co się właściwie stało poszedł za dziewczyną.