Pan
Tadeusz
rozpoczyna się słynną inwokacją:
Litwo!
Ojczyzno moja! ty jesteś jak zdrowie. |
Narrator zwraca się do Litwy, a następnie do Matki Boskiej. Wspominając ojczyznę prosi Bożą Rodzicielkę o opiekę i cudowne „powrócenie na ojczyzny łono”. Tymczasem jednak przenosi się wspomnieniami do kraju dzieciństwa, charakteryzując specyfikę przyrody nadniemeńskiej. Następnie zaprezentowany zostaje typowo polski dworek szlachecki. Po tym opisowym wstępie rozpoczyna się akcja utworu.
Księga
I:Gospodarstwo
Do
dworku powraca po 10 latach nauki młody panicz –Tadeusz
Soplica.
Ze wzruszeniem przebiega wszystkie pomieszczenia, wspominając, jak
wyglądały w czasach jego dzieciństwa. Gdy dociera do pokoju, w
którym mieszkał, ze zdziwieniem spostrzega, że naleć on musi do
jakiejś młodej panienki. Zastanawiając się, kto też może tu
mieszkać, podchodzi do okna i spostrzega nieznane sobie dziewczę,
które w rannej białej halce stoi pośród ogrodu. Nagle
dostrzegłszy kogoś, kogo zapewne wypatrywała, szybko wbiegła do
pokoju. Gdy dostrzegła młodzieńca niezmiernie przestraszona i
zmieszana szybko umknęła, nie zważając na jego zmieszanie i
przeprosiny.Tymczasem zawiadomiony o pojawieniu się gościa Wojski
–
daleki
krewny i przyjaciel domu, wyszedł go powitać. Opowiada Tadeuszowi,
że trafił z datą przyjazdu idealnie, gdyż mają dużo gości, a
stryj pragnąłby znaleźć mu żonę. Następnie obaj panowie
wychodzą razem na spotkanie Sędziemu (stryjowi Tadeusza i
gospodarzowi dworku) i jego gościom, którzy bawili w pobliskim
lesie. Niedługo potem spotykają całe towarzystwo i po krótkich
powitaniach wszyscy wracają do dworu. Pod nieobecność Sędziego i
Wojskiego woźny Protazy nakazał podać kolację w nieodległym
zamku, dawnym dziedzictwie rodziny Horeszków. O zamek ten Sędzia
toczy spór z Hrabim, dalekim krewnym Horeszków. Następnie wszyscy
zasiadają do wieczerzy
zgodnie
z licznymi obyczajami litewskimi, m.in. przestrzegając kolejności
zasiadania przy stole czy usługując damom. Sędzia, widząc, że
zamyślony Tadeusz nie zabawia swoich sąsiadek, wygłasza nawet
przemowę na temat grzeczności. Myśl jego podejmuje Podkomorzy,
który z kolei skupia się na potrzebie pielęgnowania polskości, we
wszystkich modach, a zwłaszcza w modzie na francuszczyznę upatrując
wpływów degeneracyjnych, które w ostateczności doprowadziły do
utraty niepodległości. Następnie dochodzi do krótkiej rozmowy
między Podkomorzym, Księdzem Robakiem i kapitanem wojsk rosyjskich
Rykowem na temat polityki, a w szczególności postaci Bonapartego.
Wymianę
zdań przerywa pojawienie się wykwintnie ubranej i niezwykle
urodziwej kobiety – jest to Telimena.
Ona tymczasem przywitawszy się ze wszystkimi zajmuje miejsce obok
Tadeusza. Młodzieńcowi zdawało się, że rozpoznaje w niej
spotkaną rano mieszkankę jego dawnego pokoju. Patrzył więc z tym
większym zainteresowaniem, a i ona nie pozostawała na te spojrzenia
obojętną. W końcu zaczęła z nim rozmowę.
Tymczasem
w drugim końcu stołu rozgorzał na dobre spór
Asesora z Rejentem
o to, czyj chart upolował zająca. Towarzystwo podzieliło się na
stronników Sokoła (pies Asesora) i Kusego (pies Rejenta). Spór
stara się załagodzić Podkomorzy, proponując urządzenie polowania
na zająca pod wodzą Wojskiego. Ten jednak odmawia przewodnictwa,
wykładając zgromadzonym, że zając nie jest zwierzęciem godnym
organizowania takiej wyprawy. Tym samym wyśmiewa spór Asesora i
Rejenta.Wszyscy rozweseleni odchodzą od stołów. Tadeusz prowadzi
Telimenę, o której już wie od Asesora, że jest jego ciotką.
Wiadomość ta zasmuciła i rozdrażniła młodzieńca. Chciałby
dowiedzieć się czegoś więcej, nie było jednak kogo zapytać,
gdyż goście udali się na spoczynek. W końcowej partii księgi
przeciwstawia narrator śpiący, a więc spokojny dworek szlachecki
niepewnemu losowi żołnierzy,
walczących
u boku Napoleona. Dowiadujemy się, że wielu z nich pozostawia domy
rodzinne i przedziera się do Księstwa Warszawskiego, aby móc
wstąpić do armii lub zostać emisariuszem. WPanu
Tadeuszu takim
emisariuszem jest ksiądz
Robak.
Istotnie pojawia się on teraz o tak późnej porze i budzi Sędziego,
aby poinformować go o czymś. Narrator nie ujawnia jednak treści
rozmowy.
Księga
II:Zamek
Następnego
dnia od rana wszyscy zjeżdżają się na polowanie.
Rozpoczyna się pogoń za zającem, która ma ostatecznie
rozstrzygnąć spór o Kusego i Sokoła. W chwilę potem przy zamku
pojawia się spóźniony Hrabia.
Spotykając po drodze Gerwazego,
starego klucznika Horeszków, zostaje przez niego zagadnięty o
sprawę sporu z Sędzią. Hrabia zmęczony przedłużającym się
procesem gotów jest sprzedać zamek. Wieść ta jest nie do
przyjęcia dla wiernego sługi. Postanawia on odwieść Hrabiego od
tego pomysłu, pokazując mu zamek i opowiadając o czasach
świetności budowli, jak też rodu Horeszków. Opowiada także
historię rodu, wydarzeniami z niej motywując niezgodę między
Soplicami (ród Sędziego) a Horeszkami.
Stolnik
Horeszko – pan zamku, początkowo przyjaźnił się z jednym z
Sopliców – Jackiem, zwanym „Wojewodą”. Gdy jednak zauważył,
że zamierza on starać się o rękę jego córki, stanowczo zerwał
stosunki. Kilka dni później na zamek najechali Moskale, ale choć
ich napaść udało się powstrzymać, Stolnik zginął – jak
relacjonuje Gerwazy – z ręki Jacka Soplicy. Wtedy to też sługa
powziął postanowienie zemsty za śmierć pana. Udało mu się nawet
wprowadzić swój plan w życie – wymordował większość członków
znienawidzonego rodu. Płomienna przemowa Gerwazego zadziałała na
romantyczną i skorą do fascynacji nastrojem grozy i nieszczęścia
wyobraźnię Hrabiego. Poprzysiągł on nie oddawać zamku Soplicom.
Była to jednak reakcja chwilowa, gdyż usłyszawszy odgłosy
polowania zapragnął czym prędzej dołączyć do myśliwych. Jednak
kiedy mijał pobliski sad, dostrzegł w nim piękne i młode dziewczę
zbierające owoce. Hrabia obserwował dziewczynę zachwycony jej
widokiem, ale kontemplację tę przerwał mu
dość
brutalnie Ksiądz Robak. Kiedy Bernardyn się oddalił, znikła już
również dziewczyn.Za chwilę wszyscy przybywają do dworu na
śniadanie. Zebrani podzielili się na dwie grupy: starszyzna w
jednej izbie rozprawiała o polityce, a młodzież w drugiej
zajmowała się lżejszymi tematami, m.in. nierozstrzygniętym sporem
Asesora z Rejentem (żaden z chartów nie wrócił z zającem). W
czasie posiłku Tadeusz rozmawia z Telimeną i dowiaduje się, że
tylko przez względy przyjaźni nazywana jest ona jego „ciocią”,
bowiem naprawdę nie są spokrewnieni. Następnie Telimena opowiada,
już wszystkim, anegdotę z czasu jej pobytu w Rosji. Zdarzyła się
ona podczas letniej bytności w wiejskiej daczy w okolicy
Petersburga. Otóż charty sąsiada zagryzły suczkę Telimeny, która
była podarkiem od księcia Sukina. Telimenę sytuacja ta
doprowadziła to do ostrego ataku nerwów. Na szczęście w tym
momencie nadjechał Wielki Łowczy Dworu – Kiryłow i usłyszawszy,
co się stało szybko przeprowadził „dochodzenie”, oskarżając
sąsiada Telimeny o nielegalne upolowanie kotnej łani. Mimo
zapewnień zdezorientowanego urzędnika, że zdobycz wydaje mu się
być psem, Łowczy znalazł nawet świadka (policmajster), który
potwierdził, iż jest to łania. Ostatecznie charty zostały„poszły
na powrozy",
a urzędnik (przyznawszy się do winy) po wstawiennictwie Kiryłowa
trafił na cztery tygodnie do aresztu. Opowieść ta, mająca
stanowić przykład potwierdzający tezę o czujności i surowości
carskich urzędów, rozbawia gości i dzieli ich na małe grupki, w
których porusza się najróżniejsze sprawy. Telimena tymczasem
coraz serdeczniej rozmawia z Tadeuszem. Umizgi ich przerywa jednak
Wojski uganiający się z packą za muchami, których jest „wybitnym
znawcą”, ale i wrogiem. Za chwilę jednak musi zająć się czymś
innym, gdyż spór Asesora z Rejentem wybucha na nowo i blisko już w
nim do rękoczynów. Na szczęście w ostatniej chwili Kwestarz Robak
łapie ich za ramiona i odrzuca w przeciwne kąty sali.
Znudzona
tymi ciągłymi kłótniami Telimena proponuje grzybobranie.
Sędziemu pomysł ten się bardzo spodobał, tak że ze swej strony
zaproponował zawody – kto zbierze najwięcej grzybów wybierze
sobie partnera lub partnerkę na wieczór.
Księga
III:Umizgi
Hrabia
wracając do domu znów dostrzega tajemnicze dziewczę bawiące
dzieci w ogrodzie. Zakrada się tam czym prędzej. Dostrzegłszy go
panienka chce początkowo umknąć, ale nie może zostawić dzieci.
Między Hrabim o dziewczyną wywiązuje się krótka rozmowa. W
trakcie jej trwania rozwiewają się marzenia Hrabiego, który
obserwując młodą panienkę myślał o niej jak o bogini, rusałce,
heroinie. Ona także czym prędzej go pożegnała i odeszła z
dziećmi. Hrabia, który w rozmowie powiedział jej, że udaje się
na śniadanie do dworku, postanowił wcielić pomysł w życie.
Jednak gdy dociera do siedziby Sopliców, dostrzega całe towarzystwo
w pobliskim gaju. Nie wiedząc, co oni tam robią, postanawia do nich
szybko dołączyć. Tymczasem w gaiku trwa grzybobranie. Jedynie
Telimena zdaje się nie być nim zainteresowana i powoli oddala się
na polanę na pobliskim wzgórzu. Miejsce to nazywa Świątynią
Dumania.
Kobietę spostrzega tam Tadeusz i skrada się powoli. Jego zamiary
przejrzał jednak Sędzia i ubiegł go, gdyż miał także sprawę do
Telimeny – chciał porozmawiać o planach wydania Tadeusza za
Zosię, której opiekunką była Telimena. Pomysł ten niezmiernie
wzburza ciotkę. Ochłonąwszy trochę zgadza się ostatecznie na
możliwość zaistnienia tego związku, ale zastrzega, że nikomu nie
wolno ich celowo i natrętnie swatać.Scenę tę ogląda i szkicuje w
swoim kajecie Hrabia. Po odejściu Sędziego podchodzi on do
odpoczywającej pokazując jej swoje dzieła. Tak nawiązuje się
między nimi rozmowa o sztuce, której według nich przysłużyć się
może tylko zagraniczny klimat, nie zaś zamknięcie na polskiej
prowincji. Ich zdaniu przeciwstawia narrator swój opis piękna
litewskich lasów.Teraz z kolei do rozmowy włącza się Tadeusz, do
tej pory jedynie przysłuchujący się. Zgodnie z jego zmysłami
polski krajobraz jest równie piękny, jeśli nie piękniejszy niż
włoski. Gdy wymiana zdań zaczęła nabierać tempa, nagle
zadzwoniono we dworze na obiad. Towarzystwo zbierało się do
powrotu. Telimena zagadując Hrabiego ukradkiem podała Tadeuszowi
kartkę i klucz. Obiad przebiegał
w
serdecznej, ale i spokojnej atmosferze. Nagle przybiegł gajowy z
informacją o niedźwiedziu widzianym w lesie. Wszyscy jednomyślnie
uznali, że należy zapolować i na następny dzień umówiono się
na łowy, którym przewodzić miał Wojski.
Księga
IV:Dyplomatyka
i łowy
Księgę
rozpoczynają wspomnienia narratora o pięknie lasów litewskich i
zwyczajów z nimi związanych, w tym polowania. Następnie przenosimy
się na podwórze Sopliców, gdzie wyrusza wyprawa na niedźwiedzia.
Wszyscy byli tak zajęci sobą, że nikt nie obudził smacznie
śpiącego Tadeusza. Robi to dopiero tajemnicza nieznajoma i zaraz
znów znika. Tadeusz zaś udaje się na zebranie do karczmy
Jankiela.Tu
toczy się dyskusja na różnorakie tematy polityczne: o Napoleonie,
o zbrojeniach Polaków, o dawnych czasach wolności szlacheckiej.
Bernardyn Ksiądz Robak postanawia wykorzystać to zebranie i
opowiedzieć o sukcesach Napoleona, a także przybliżyć wspomnienia
wielkich polskich wodzów, np. gen. Dąbrowskiego, który to podobno
zażywał tej tabaki, którą Robak zebranych w karczmie częstował.
Jest to zresztą tabaka specyficzna, gdyż na jej przykładzie
nawiązuje Ksiądz do ważnych dla Rzeczpospolitej wydarzeń. Sama
zawartość pochodzi spod Jasnej Góry, gdzie mistrzowsko wyrabiają
ją bracia paulini. Zaś na dnie tabakiery znajduje się scena
przedstawiająca Napoleona na czele armii. Tak od tabaki przechodzi
Ksiądz płynnie do postaci cesarza, przywołując jego rzekomy
zwyczaj zażywania tabaki przed każdą ważniejszą bitwą.
Bernardyn chce w ten sposób pozyskać nowych ludzi do sprawy –
wykłada zgromadzonym, iż nie wystarczy biernie na Napoleona czekać,
trzeba się przygotowywać i zbroić. Niestety rozmowa zostaje
przerwana, gdyż Ksiądz dostrzega za oknem Tadeusz i podąża za
nim.
Następnie
narrator daje opis niebezpiecznego i nieprzebytego fragmentu lasu,
zwanego matecznikiem, w którym zwierzęta mogą czuć się
bezpiecznie, gdyż żaden człowiek tam się nie zapuści. Jeśli
jednak zwierzę wyjdzie z matecznika, tak jak niedźwiedź, na
którego polowano, ma niewielkie szanse.
Rozpoczynają
się łowy. Po wytropieniu zwierza przez ogary strzelcy, mimo zakazów
Wojskiego, czym prędzej rzucają się naprzód. Zastraszony
niedźwiedź broni się usilnie. W końcu rzuca się do ataku na
dwóch ostatnich z obławy – Hrabiego i Tadeusza. Zaatakowani
równocześnie oddają dwa strzały, niestety niecelne. Na szczęście
poprawiają ich Rejent, Asesor i Gerwazy tak, że niedźwiedź pada
martwy tuż przed Hrabią. Na zakończenie łowów Wojski odgrywa
pieśń na rogu.
Tymczasem
na nowo wybuch spór Asesora z Rejentem, tym razem o to, kto
ustrzelił zwierzę. Wojski zaczyna opowiadać o podobnym zdarzeniu,
które przytrafiło się jego znajomym Domejce i Dowejce. Jednak
przerywa mu i spór szybko rozsądza Gerwazy, wyjmując kulę z mózgu
niedźwiedzia. Okazuje się, że wyszła ona z jego strzelby, ale
strzelił Ksiądz Robak, gdyż Gerwazy spanikował bojąc się zranić
przy okazji Hrabiego. Wszyscy wznoszą więc toast za zdrowie
Bernardyna, mimo ze go z nimi nie ma, gdyż oddalił się równie
szybko i niespodziewanie, jak przybył.
Po
skończonym posiłku jeźdźcy wracają do domu. Wojski kończy
historię o dwóch sąsiadach, tłumacząc, że wszystkie ich
niezgody wynikały z podobieństwa nazwisk. Raz na przykład Dowejko,
pomylony z Domejką, oberwał od wroga tego ostatniego. W końcu,
będąc w takiej sytuacji, jak Asesor i Rejent, zdecydowali się
strzelać do siebie z odległości niedźwiedziej skóry. Wojski miał
być sędzią pojedynku. Dzięki jego konceptowi udało się
przyjaciół zachować przy życiu, a nawet pogodzić. Rozciął on
bowiem skórę niedźwiedzią na cienki, ale bardzo długi pas, na
którego końcach ustawił strzelców. Ostatecznie wrogowie nie tylko
się pogodzili, ale poślubili wzajemnie swoje siostry, podzielili
majątek na pół, a na pamiątkę sporu zbudowali karczmę,
którą
nazwali „Niedźwiadek”.
Opowieść
Wojskiego wzbudziła ogólną wesołość, zwłaszcza ze w jej
trakcie dostrzeżona zająca i spuszczona nań Kusego i Sokoła.
Rezultatem tego przedsięwzięcia był powrót obydwu psów bez
upolowanego zająca, który umknął im w las. Zgromadzeni zaczęli
więc śmiać się i dowcipkować zarówno z Asesora, jak i z
Rejenta.
Księga
V:Kłótnia
Po
zakończeniu uczty Telimena zastanawia się nad przyszłością jej
ewentualnego związku: z Hrabią lub z Tadeuszem. Ostatecznie
postanawia podsunąć Hrabiemu Zosię. W tym celu woła do siebie
dziewczynę zajętą karmieniem ptactwa i informuje ją, że czas już
wydorośleć i zyskać ogładę towarzyską. W tym celu postanawiają,
że Zosia zostanie przedstawiona gościom bawiącym w Soplicowie na
wieczerzy po polowaniu.
Telimena
pełniąc obowiązki pani domu zapoznaje Zosię kolejno ze
wszystkimi. Jednym z pierwszych powracających z łowów jest
Tadeusz. Spotkanie z Zosią wywołuje zmieszanie młodzieńca,
poznaje on w niej bowiem mieszkankę dawnego swojego pokoju i osobę,
która zbudziła go rano na polowanie. Dostrzega swój błąd, tzn.
fakt, że za tajemniczą nieznajomą uznał Telimenę. Uczucia
młodzieńca nie uchodzą uwadze ciotki. Dlatego też w trakcie
przygotowań do posiłku zagaduje go o powody zachmurzenia i
zdenerwowania. Zignorowana przez niego w rozdrażnieniu zaczyna mu
czynić wyrzuty. Tadeusz poirytowany jej zachowaniem oddala się i
krążąc wokół dworu trafia do Świątyni Dumania.
Tam
zastaje załamaną Telimenę, która w pewnym momencie zaczyna biec,
padać i miotać się. Tadeusz myśląc, że z rozpaczy popadła w
obłęd śpieszy na ratunek. Zachowanie jej jest jednak spowodowane
dużo bardziej prozaicznym faktem – siedzącą na kamieniu obeszły
mrówki i zaczęły kąsać. Wspólne zabiegi w celu usunięcia
owadów zbliżyły kochanków do siebie, tak że znów zapanowała
między nimi zgoda. Intymny nastrój przerwał dzwonek wzywający na
wieczerzę. Tadeusz i Telimena powrócili więc do dworu z dwu
różnych stron, aby nie wzbudzać podejrzeń.
Wieczerza,
znów odbywająca się w zamku za sprawą Protazego, przebiegała w
wyjątkowo pochmurnej i milczącej atmosferze. Myśliwi obawiali się
ośmieszenia, gdyż nie żaden z nich, ale ksiądz ustrzelił
niedźwiedzia. Asesor z Rejentem żywo w pamięci mieli także
ostatnią porażkę ich chartów. Hrabia, który był być może
świadkiem sceny między Tadeuszem i Telimeną celowo nadskakuje we
wszystkim Zosi, aby wzbudzić zazdrość
w
Telimenie. Ta zaś kokietuje Tadeusza, co jemu wydaje się obecnie
nazbyt obcesowe. Zaczyna też krytyczniej na nią patrzeć –
dostrzega niedostatki urody i próby ich tuszowania makijażem.
Wojski
niezadowolony z ogólnego milczenia zabiera głos w kwestii zasad
wspólnych posiłków, m.in. mówiąc o konieczności konwersacji.
Następnie Sędzia wznosi toast za Bernardyna, przeznaczając mięso
niedźwiedzie dla klasztoru. Skóra zaś decyzją Podkomorzego trafia
się Hrabiemu. Jednak zamiast spodziewanej radości przypomina to
Hrabiemu o dziejach rodowych, a więc także i o sporze dotyczącym
zamku. W tym momencie w komnacie pojawia się Gerwazy, który
wieczorem miał zwyczaj nakręcania zegarów i teraz również nie
zamierzał z niego zrezygnować. Jego niezwykle hałaśliwe zabiegi
poirytowały Podkomorzego, który nakazał słudze Horeszków oddalić
się. Ostatecznie wywiązał się spór między Gerwazym a Protazym;
kłótnia o mało co nie przerodziła się w bójkę. Hrabia wyzwany
przez Tadeusza na pojedynek oddala się wraz ze sługą. Rozeźleni
goście nie pozwalają im jednak na to – ostatecznie wywiązuje się
bójka. Gerwazy osłaniając siebie i pana wielką ławą uchodzi z
„pola boju”. Wkrótce też wychodzą goście.
Nocą
urażony Hrabia wraz ze swoim sługą snując plan zajazdu na dwór
Sopliców, który ma położyć kres sporowi o zamek. Z pomocą ma
przyjść pobliska szlachta z zaścianka Dobrzyńskiego. Po wstępnych
ustaleniach Hrabia udaje się na spoczynek, a klucznik na czaty, ale
wkrótce także zasypia.
Księga
VI:Zaścianek
Następnego
dnia rano ekonom Sopliców obserwuje wzmożony ruch na drodze do
zaścianków. Postanawia udać się do dworu, aby się czegoś więcej
dowiedzieć. Tymczasem tam Sędzia tworzy właśnie pozew sądowy
przeciw Hrabiemu i Gerwazemu, oskarżający ich o zniesławienie i
napaść na uczestników wczorajszej biesiady. Woźny Protazy czym
prędzej udaje się z pozwem do zamku.
W
dworku zaś pojawia się Ks. Robak, który wskazuje na niewłaściwe
zachowanie Telimeny, mającej w końcu stanowić wzór dla Zosi.
Ostro krytykuje także wczorajszą kłótnię i
nakłania
Sędziego do zmiany stanowiska i zgody. Motywuje to m.in. prośbą
brata Sędziego, ojca Tadeusza, który poprzez małżeństwo syna z
Zosią chciałby zgodzić zwaśnione rody. Wskazuje także na
„ogólnonarodową” potrzebę spokoju, gdyż wojna o wyzwolenie
Polski jest już blisko. Wiadomość ta niezwykle ucieszyła
Sędziego. Rozmawiają dalej o planach wzniecenia pod wodzą Sopliców
powstania, które pomogłoby zbliżającym się wojskom Napoleona.
Konieczna jest jednak zgoda z Hrabią, gdyż za nim pójdzie do
powstania większość szlachty. Ostatecznie gospodarz zgadza się na
współpracę, ale pod warunkiem, że to Hrabia pierwszy przyjdzie go
przeprosić. Robak nieco uspokojony opuszcza dwór.
W
tym samym czasie Protazy zakrada się z lekkim przestrachem do zamku.
Ostatecznie nie zastaje tam nikogo poza przybyłym właśnie
Księdzem. Widząc ślady zbrojenia udają się na poszukiwanie
służby, aby dowiedzieć się czegoś o zamiarach Hrabiego. Wiadomo
jednak tylko tyle, że udał się on zbrojnie do zaścianku
Dobrzyńskiego. Następnie
daje narrator opis zaścianka: wyglądu, imion i zwyczajów jego
mieszkańców. Dobrzyn zamieszkuje zubożała szlachta, która musi
pracować na swoje utrzymanie. Głową rodziny jest Matyjasz
Dobrzyński. Mieszka w domu, który dawniej był dworem obronnym. Sam
Maciek to doświadczony i znakomity żołnierz, który niemało wroga
położył Rózeczką, jak nazywał swoją karabelę. Obecnie
uznawany jest przez mieszkańców za osobę najlepiej znającą się
na wszystkim i potrafiącą trafnie doradzić, choć porad udzielał
rzadko.
Do
niego też udało się poselstwo Horeszków. Podczas gdy obrady
trwały, pod dom Maćka ściągnęła niemal cała okoliczna szlachta
ciekawa wyniku rozmów.
Księga
VII:Rada
W
domu Maćka trwa narada. Głos zabiera Bartek, zwany Prusakiem.
Opowiada on jak w 1806 r. wraz z wojskami francuskimi przepędzali
Niemców z Wielkopolski. Proponuje tak również teraz dołączyć z
powstaniem do wojsk Napoleona przeciw Rosji. Czeka jednak na opinię
Maćka. Ten próbuje ostudzić zapały – pyta, jak daleko są
wojska, ile ich
jest
itp. Zebrani nie wiedzą nic na ten temat, ale jeden przez drugiego
rwą się do walki. Bartek Prusak stara się zracjonalizować ich
zapędy, tłumacząc, że muszą znać więcej konkretów, bo inaczej
nikt się do nich nie przyłączy. Następnie swoje poglądy wykłada
Buchman, który wskazuje na ideologię rewolucji, tzn. w prostych
słowach wykłada założenia Rousseau o władzy, która pochodzi z
mocy ludu, a nie Boga. Przerywają mu jednak żywo zwolennicy
szybkiego ataku. Rada zaczyna dzielić się na dwa stronnictwa.
Głos
zabiera szlachcic ze Skułoby. Wskazuje on, że klucznik Gerwazy
zebrał tu nie tylko samych Dobrzyńskich, ale i okoliczną szlachtę:
Terajewiczów, Mickiewiczów, Stupułkowskich, itp. Chcą oni również
wziąć głos w naradzie. Wybucha spór o to, kto ma być marszałkiem
powstania – Dobrzyńscy chcą nim uczynić Maćka, ale okoliczna
szlachta się nie zgadza.
W
momencie zaogniania się sporu pojawia się Gerwazy
i
zaczyna przemowę, w której tłumaczy, po co zgromadził ich w
Dobrzynie. Na początku wskazuje na zbliżającą się wojnę z Rosją
i na konieczność walki w niej. Za chwilę przytacza również słowa
Robaka, mówiące o tym, że trzeba wpierw oczyścić ojczyznę ze
śmieci, jednak interpretuje je opacznie, wskazując na Sędziego
jako przykład takiego „śmiecia”. Od razu zyskuje niemal
powszechną aprobatę. Obrony Sędziego podejmuje się jedynie Bartek
Prusak. W podobnym tonie wypowiada się także Jankiel, który
proponuje odłożyć przygotowania do wiosny, bo nie wcześniej
wybuchnie wojna i zaprasza wszystkich do swojej karczmy, aby
świętowali z nim, gdyż urodziło mu się kolejne dziecko. Wszyscy
ochoczo podchodzą do tych planów, ale Gerwazy zamierza się
Scyzorykiem na Jankiela i wypędza go z obrad. Kontynuując swoją
płomienną przemowę sprytnie akcentuje utarczki, jakie miały
miejsce między Sędzią a zebranymi. Tak grając na uczuciach
ludzkiej nienawiści, gniewu i zazdrości przekonuje szlachtę do
projektu zajazdu.
W
tym momencie milczący dotychczas Maciek ostro wyrzuca szlachcie
takie postępowanie, nazywa ich nawet głupcami i wypędza ze swojego
domu. Słowa te studzą ogólny entuzjazm, ale właśnie w tej chwili
Hrabia wjeżdża do zaścianka, więc wszyscy
wychodzą
go powitać. W atmosferze ogólnego pijaństwa zapada decyzja o
napaści na Soplicowo.
Księga
VIII:Zajazd
Tymczasem
w Soplicowie goście po wieczerzy wychodzą na ganek oglądać
osobliwe zjawisko, jakim jest ukazanie się komety.
Wojski i Podkomorzy opowiadają o wcześniejszych widzianych kometach
i o wydarzeniach (Targowica, odsiecz wiedeńska), które zwiastowały.
Wierzono bowiem, że kometa wróży zawsze albo wojnę, albo kłótnię.
Dlatego też Wojski nie jest zadowolony, że ukazała się nad
Soplicowem, zwłaszcza że po wczorajszej bójce mają poważnych
wrogów. Mówi także, iż być może udałoby się rozwiązać spór
między Tadeuszem a Hrabią, ale mu przerwano. Zaczyna opowiadać
historię o tym, jak w podobnej sytuacji znajdował się kiedyś
Rejtan. Opowieść pozostaje jednak nieskończona, dlatego że Sędzia
żegna się z zebranymi, gdyż ktoś bardzo serdecznie prosi o
możliwość widzenia się z nim. Goście rozchodzą się do miejsc
noclegu.Tadeusz nie idzie od razu spać, ale udaje się do komnaty
Sędziego, gdyż chce jeszcze dziś z nim pomówić. Czekając aż
stryj skończy poprzednią rozmowę zerka przez dziurkę od klucza.
Widzi jak Sędzia wraz z Robakiem płaczą i ściskają się jak
bracia. Okazuje się bowiem (tego Tadeusz nie słyszy), że Bernardyn
postanowił ujawnić swoja tożsamość – jest to Jacek
Soplica,
brat Sędziego i ojciec Tadeusza. Opat klasztorny pozwolił mu
ujawnić się, gdyż jego misja w każdej chwili może skończyć się
śmiercią. Udaje się on do Dobrzyna, aby stłumić rozruchy
wywołane przez Gerwazego. Po tym krótkim wyznaniu znika,
wyskoczywszy przez okno. Za chwilę do komnaty Sędziego wchodzi
Tadeusz. Mówi o swoich zamiarach udania się na granice Księstwa
Warszawskiego, gdyż wyzwał Hrabiego na pojedynek, a zwyczaj ten
jest zabroniony na Litwie. Zaczyna żegnać się, gdyż postanawia
prosto stamtąd przyłączyć się do wojsk Napoleona, m.in. dlatego,
że taka była pierwotna wola jego ojca. Stryj odgaduje jednak, że
nie to jest prawdziwym powodem wyjazdu, a przede wszystkim pośpiech
– Tadeusz postanawia bowiem wyjechać już jutro rano. Zaczyna
uspokajać
młodzieńca obiecując podjąć się próby zeswatania go z Zosią.
Tadeusz jest jednak przekonany, że Telimena nie odda mu jej ręki.
Upór synowca zaczyna drażnić Sędziego tak, że nakazuje mu
małżeństwo z Zosią i kończy rozmowę.
Wyszedłszy
z komnaty stryja Tadeusz spotyka Telimenę. Kobieta zaczyna mu robić
wyrzuty za to, że jej unika, że nią gardzi. Mimo zapewnień, że
tak nie jest, Telimena żąda dowodu miłości. Tadeusz nie jest zaś
przekonany, czy może powiedzieć, że ja kocha. Ostatecznie Telimena
zaczyna mu się narzucać, m.in. chce jechać za nim do Księstwa.
Dochodzi do kłótni, w rezultacie której wszelkie związki między
nimi zostają zerwane.
Tadeusz
mimo zagniewania wiedział, że skrzywdził Telimenę, a sobie
odebrał drogę do szczęścia, czyli do Zosi. W rozpaczy myśli
nawet o samobójstwie – w tym celu biegnie nad staw. Widząc to
Telimena, mimo szczerego gniewu, biegnie, aby mu przeszkodzić.
Tymczasem brzegiem tegoż stawu przejeżdża Hrabia. Dostrzega
Tadeusza i daje rozkaz do ataku – dżokeje wiążą młodzieńca i
prowadzą do dworu. W tym momencie rozpoczyna się zajazd.
Na
spotkanie Hrabiego wybiegają wszyscy ze dworu. Damy przerażone
perspektywą rozlewu krwi przerażone piszczą i mdleją. Zaskoczony
tym Hrabia obiecuje im, że do rozlewu krwi nie dojdzie i czyni
Sopliców swoimi więźniami, każąc zamknąć ich we dworze. Po
chwili dociera szlachta po wodzą Gerwazego, ale nie mogąc dostać
się do dworu inaczej przypuszcza szturm przez kuchnię. Tam gotujące
się potrawy studzą zapał przybyłych, a zaostrzają apetyt.
Gerwazy widząc, że nie dostanie się do Sędziego postanawia choć
zmusić Protazego, aby uznał aktem Hrabiego za właściciela zamku.
Ten pozornie zgadza się na to, aby wzbudzić zaufanie, po czym umyka
obławie. Tymczasem szlachta skora do użycia swej broni „morduje”
po kolei zwierzęta na ucztę wieczorną w zamku. Ostatecznie w
końcowej scenie wszyscy zapadają w głęboki, pogłębiony
alkoholem, sen.
Księga
IX: Bitwa
Następnego
dnia rano wszyscy agresorzy budzą się związani i obezwładnieni
przez żołnierzy rosyjskich, wezwanych zapewne przez
Asesora
lub Jankiela. To na pomoc Sędziemu przybyła okoliczna szlachta:
Podhajscy, Birbaszowie, Hreczechy, Biergele. Związanych buntowników
każe major Płut zakuć w dyby i pozostawić na deszczu. Tymczasem
Sędzia próbuje ułożyć się z Rosjanami, aby całą sprawę
załatwić polubownie – bez angażowania sądu i władz.
Ostatecznie Major żąda tysiąca rubli za głowę, aby zgodził się
puścić Dobrzyńskich. Sędzia próbuje się targować i przekonać
Płuta, że niewiele zyska aresztując napastników. Tamten
zirytowany powołuje się na nowe prawa, które pozwolą być może
nawet na karę w postaci zesłania do pracy na Syberii. Zaczyna nawet
grozić Sędziemu, że i na niego znajdzie haka, co wywołuje
kłótnię.Spór
przerywa pojawienie się Robaka, Maćka Dobrzyńskiego przebranego za
chłopa, Bartka Prusaka, Mickiewicza i Zana. Zwykle ponury Bernardyn
tym razem aż promienieje radością – gratuluje Majorowi złapania
szlachty i proponuje zorganizowanie uczty z tej okazji. Zadowolony i
rozochocony Major proponuje po posiłku tańce, na co przyklaskuje
Ksiądz Robak. Zakonnik sugeruje też, że warto by dać trochę
wódki także wojskom pilnującym więźniów, na co z kolei
przystaje Płut. Sam Major udaje się na poszukiwanie tancerki, ale
gdy staje się zbyt natarczywy i bez pozwolenia całuje Telimenę w
rękę zostaje spoliczkowany przez Tadeusza. W tym czasie Robak
podaje młodzieńcowi broń i karze strzelać, co też Tadeusz robi.
Strzał okazuje się niecelny, ale wśród Rosjan wybucha panika.
Wywiązuje się regularna walka między szlachtą (w tym uwolnieni
Dobrzyńscy) a Moskalami. Jest to bitwa bezładna i niedowodzona –
próżno bowiem kapitan Rykow pobiegł do stodoły, aby stamtąd
dowodzić. Szlachta tymczasem dobywszy broni ukrytej na wozie Księdza
Robaka ostro stawia opór wojsku rosyjskiemu. Stary Maciek, niezdolny
do otwartej walki jeden na jednego, postanawia usunąć się z placu
boju, ale mocno atakowany przez Gifrejtera stacza z nim zwycięski
pojedynek. Niestety jest przez to jeszcze bardziej atakowany tak, że
z pomocą musi mu przyjść Kropiciel. Sam jednak omal nie przypłacił
tej pomocy życiem, gdyż stracił broń. Wtedy z pomocą obydwu
przychodzi Gerwazy. Ostatecznie zwycięstwo
należy
do szlachty. Wesela nie podziela jednak Robak, który wie, że trzeba
jeszcze rozbić oddział zgromadzony wokół Rykowa. Nie jest to
zadanie łatwe – Rosjanie posiadają broń palną, zaś szlachta w
większości tylko miecze, dlatego też nie może się zbliżyć do
wroga. Rykow odniósłby niewątpliwie zwycięstwo, gdyby nie Konewka
Dobrzyński, który zaczaiwszy się w pokrzywach wprowadził
zamieszanie i rozbił zwarte szeregi oddziału. Resztę dokończyła
szlachta.
Rykow
ze zmniejszonymi siłami ucieka do ogrodu, gdzie od strony zamku
zostaje zaatakowany przez oddział Hrabiego. Niestety Moskale są
jeszcze dość silni – powalają kilku ludzi Hrabiego i zamierzają
się na niego samego. Widząc to przerażony Klucznik pędzi na
ratunek, ale uprzedza go Robak, który zostaje postrzelony kulą
przeznaczona dla ostatniego z Horeszków. Ksiądz ranny oddala się
instruując walczących. Jego plan doskonale zrozumiał Tadeusz i z
daleka, zza drzewa strzela do Rosjan. Widząc to Rykow sugeruje
Majorowi, aby stanął do pojedynku z młodzieńcem, bo inaczej ich
wszystkich wybije. Ostatecznie Płut wysyła do walki Rykowa, a
Tadeusza zastępuje Hrabia, mający do kapitana osobistą zniewagę,
gdyż to właśnie Rykow napadł rano na zamek i podstępnie
obezwładnił jego ludzi. Do pojedynku jednak nie dochodzi, gdyż
Płut nakazuje jednemu ze swoich żołnierzy zastrzelić Tadeusza i
mimo że tamten chybia, szlachta traktuje to jako zdradę i naciera
na Moskali.
Znów
wywiązuje się regularna walka. Tymczasem Wojski i Protazy wymyślają
fortel, dzięki któremu ostatecznie udaje się przechylić szalę
zwycięstwa na korzyść Litwinów. Przewracają oni bowiem na Rosjan
wielką wieżę drewnianą służącą do wyrabiania serów, tzw.
sernicę, pod którą bronił się oddział Rykowa. Większość
żołnierzy pada lub zostaje ranna. Resztę dobija Gerwazy, któremu
życie ratuje Robak – widząc, że zamierza się na Klucznika
siedmiu strzelców naraz w momencie strzału przewraca go na ziemię.
Ostatecznie rozbitemu niemal całkowicie Kapitanowi proponuje
Podkomorzy poddanie się, co też za chwilę ma miejsce i
„taki miał koniec zajazd ostatni na Litwie.” |
Księga
X: Emigracja.
Jacek
Tuż
po skończonej bitwie nad Soplicowo nadciągają burzowe chmury. Jest
to dobry znak dla szlachty, gdyż ostra nawałnica pozrywała mosty i
dzięki temu nikt dziś się nie dowie o bitwie we dworze. Tymczasem
w komnacie Sędziego trwają narady. Kapitan Rykow zgadza się nie
oskarżać nikogo sądownie i zeznać, że przybyli do Soplicowa
przypadkiem. Proponuje jednak przekupić Płuta, aby ten nic nie
wygadał, jednak Gerwazy zapewnia, że on nic już nikomu nie powie.
Na dociekania Rykowa przyznaje się, choć nie wprost, do zabicia
Majora. Od Księdza Robaka dostaje rozgrzeszenie, gdyż czyn ten
popełnił dla dobra społecznego. Chwilę potem Podkomorzy ogłasza
szlachcie, że najbardziej aktywni uczestnicy walk musza udać się
na emigrację do Księstwa Warszawskiego. Tym ocalą pozostałych,
którzy przed obliczem władzy obarczą winą za bójkę ich i Majora
Płuta.
Teraz
z kolei Sędzia zajmuje się Tadeuszem. Przed obliczem rannego
Księdza oznajmia, że Telimena zgodziła się oddać młodzieńcowi
Zosię, która również jest z tego faktu bardzo zadowolona. Jednak
Tadeusz nie chce pętać woli Zosi, gdyż nie wie, na jak długo
przychodzi mu opuszczać rodzinne strony. Postanawia prosić ją o
rękę dopiero po swoim powrocie, jeśli nadal sędziego chciała.
Słysząc to Zosia wręcza mu na drogę obrazek św. Genowefy z
relikwią (fragmentem płaszcza) św. Józefa, patrona zaręczonych.
Widząc tak smutne dla obojga pożegnanie również Hrabia rozczula
się i po pierwsze godzi się z Tadeuszem, a po drugie wyznaje swe
uczucia Telimenie. Biorąc jednak przykład z Tadeusza postanawia
wyjechać i poświecić miłość dla ojczyzny. W chwilę później w
wielkim pośpiechu emigranci opuszczają Soplicowo.
Nie
może z nimi udać się Robak, gdyż jest zbyt ciężko ranny. Prosi
Sędziego, żeby wezwał plebana i Gerwazego i sprowadził do niego.
Gdy wszyscy są już w pokoju Robaka zaczyna się jego spowiedź –
bernardyn wyznaje przed klucznikiem, że jest Jackiem Soplicą
słowami
Jam jest Jacek Soplica. |
Prosi
o wysłuchanie jego spowiedzi i być może o przebaczenie. Opowiada
następnie dobrze znane Gerwazemu dzieje miłości Jacka i Ewy,
sprzeciwu Stolnika i jego zabójstwa. Przekazuje tę relację jednak
trochę inaczej niż funkcjonowała ona w pamięci Klucznika –
akcentując swoje krzywdy, nieuczciwe zachowanie się Stolnika wobec
niego – np. udawanie, że o miłości dwojga nie wiedział, aby nie
zrazić Jacka do siebie, gdyż jego popularność okazywała się
m.in. przy głosowaniu na sejmikach. Wskazuje także na nieudane
próby zapomnienia, wyjechania gdzieś. Podczas jednej z takich prób
postanowił pożegnać się, licząc, że może w chwili wzruszenia
pozwoli on na małżeństwo. Tymczasem on zaczął rozmawiać o
małżeństwie Ewy ale z kasztelanem witebskim. Przepełniło to
czarę goryczy i uraziło dumę szlachecką Jacka tak, że
poprzysiągł zemstę. Bernardyn przysięga jednak Gerwazemu, że nie
był w zmowie z Moskalami, którzy napadli na Stolnika, a jedynie
przejeżdżał tamtędy. Niestety widząc z jaką butą Stolnik
stanął na progu po odparciu ataku ożyły w nim dawne urazy i bez
zastanowienia wypalił z broni zabijając głowę rodu Horeszków.
Wysłuchawszy
tych zwierzeń Gerwazy przebacza, choć zaznacza, że ręki nie może
mu uścisnąć. Ksiądz prosi jeszcze, aby zechciał wysłuchać go
do końca, gdyż dziś umrze, bo choć rana niewielka, to poruszyła
dawniejszą i wdała się gangrena. Opowiada wiec swoje losy dalej.
Uznany za zdrajcę przez Polaków, zaś za sojusznika przez Rosjan
uciekł z ojczyzny, aby nie dać się zrusyfikować. Chcąc odkupić
swe winy wobec Horeszków zaopiekował się córką Ewy – Zosią,
gdy matka jej zmarła na Syberii. Zaś aby zmazać opinię zdrajców
z rodu Sopliców pracował dla kraju, jako żołnierz a następnie
emisariusz, od wielu lat planując powstanie, które przyśpieszył i
skazał na niepowodzenie Gerwazy. Nie ma on jednak żalu do
Klucznika. Gerwazy wzruszony taką postawa opowiada, że również
Stolnik umierając zrobił znak krzyża w kierunku Jacka, co
znaczyło, że mu przebacza, ale w gniewie stary sługa nigdy nikomu
o tym nie powiedział. Uradowany tą wiadomości Jacek czeka w
spokoju na księdza, gdy przybywa posłaniec z wiadomością, że
Napoleon wyrusza na Rosję. W chwilę później Robak
umiera.
Księga
XI: Rok
1812
Księga
rozpoczyna się apostrofą sławiącą ów tytułowy 1812 rok. Wiosną
tego roku wkraczają do Rosji wojska Napoleona.
Oddziały polskie stacjonują m.in. w Soplicowie. Po gościnnym
przyjęciu i krótkich rozmowach wszyscy zmęczeni udają się na
spoczynek. Jedynie Wojski wciela się w rolę kuchmistrza i
przygotowuje uroczysty obiad dla gen. Dąbrowskiego oraz potrójne
zaręczyny. Następnego dnia uroczystości rozpoczynają się od
obchodów święta Najświętszej Panny Kwietniowej. W kaplicy
gromadzi się wiele ludności, gdyż poza chęcią modlitwy chcą oni
również zobaczyć sławnych wojskowych goszczących w Soplicowie.
Po mszy Podkomorzy przemawia do zgromadzonych. Mówi o wyzwoleniu
Księstwa i Korony przez Napoleona, ale także o losach Jacka
Soplicy. Dokonuje on pełnej, bo również urzędowej ekspiacji i
nobilitacji bohatera, gdyż informuje publicznie o przyznaniu Jackowi
orderu kawalera Legii Honorowej. Odznaczenie zostaje zawieszone na
grobie zmarłego. Następnie Sędzia zaprasza wszystkich na ucztę do
dworu.
Tymczasem na progu dworu siedzą, rozmawiając i
popijając miód, dwaj byli wrogowie – Gerwazy i Protazy. Patrząc
na Tadeusza i Zosię snują refleksje o tym, jak dziwnie zakończył
się spór o zamek. Natomiast między młodymi niejako ponawiane są
zaręczyny. Tadeusz chcąc być pewnym miłości Zosi, pyta ją, czy
nadal chce zostać jego żoną. Oczywiście otrzymuje odpowiedź
twierdzącą, po czym oboje udają się w stronę dworu, gdzie Rejent
z kolei swojej narzeczonej pomaga w toalecie. Nagle Rejent zostaje
wezwany przez Wojskiego, który dostrzegł w ogrodzie zająca.
Pojawia się tym samym kolejna sposobność do rozstrzygnięcia sporu
z Asesorem. Kusy i Sokół poddani zostają próbie, dzięki której
udaje się zakończyć sprawę. Zwycięstwo odnoszą oba charty, co
jest dodatkowo okolicznością miłą i satysfakcjonującą obie
strony. Następuje długo oczekiwane pojednanie, do którego, jak
informuje narrator, miał się przyczynić sam Wojski hodując
specjalnie na tę okazję zająca, aby stanowił łatwą zdobycz.
Fakt ten pozostaje jednak tajemnicą i pozwala zachować przyjaźń
między dawnymi wrogami.
Natomiast w sali jadalnej zgromadzeni
goście witają wchodzących Tadeusza i Zosię, podziwiając urodę
młodej panny, która rozkwita w pełni dzięki połączeniu z
prostotą tradycyjnego litewskiego stroju. Jeden z pułkowników
nawet wyjmuje szkicownik i zaczyna rysować Zosię. W tym momencie
Sędzia rozpoznaje w nim Hrabiego i wita go serdecznie. Za chwilę
pojawia się druga para narzeczonych: Tekla Hreczeszanka i Asesor,
który już dość dawno odkochał się w Telimenie. Ostatniej pary
nie mogą się wszyscy doczekać, gdyż Rejent poszukuje pierścionka,
który zgubił w czasie szczucia zająca, a jego narzeczona nadal nie
ukończyła toalety.
Księga
XII:Kochajmy
się
Wojski
pełni obecnie obowiązki marszałka dworu, dbając, aby gościom nie
uchybiono w żaden sposób. Dlatego też m.in. odpowiednio rozsadza
gości przy stole. W tym czasie Tadeusz i Zosia według zwyczaju
usługują włościanom, dla których stoły zastawiono przed dworem.
We dworze tymczasem zebrani goście zachwycają się serwisem
obiadowym
Wojskiego, pytając jednocześnie, cóż za sceny on przedstawia.
Wojski czuje się tym samym zobligowany do opowiedzenia całej
historii sejmików polskich, gdyż sceny z takich obrad umieszczone
są na sprzętach. Po skończonej opowieści serwis zostaje wreszcie
wykorzystany – pojawia się w nim całe mnóstwo potraw, podanych w
niezwykle kunsztowny sposób – układają się one w krajobraz
różnych pór roku. Zachwyca to niezmiernie gen. Dąbrowskiego,
który gratuluje Wojskiemu talentu. W trakcie posiłku pojawiają się
kolejni goście. Najpierw Sędzia przyprowadza Maćka Dobrzyńskiego,
który rad jest, że może zobaczyć najprzedniejszych wodzów
polskich. Sam Dąbrowski i inni poznają Maćka i wspominają jego
„poczynania” z Rózeczką. Zebrani opowiadają o innych
Dobrzyńskich, przebywających w Królestwie Polskim. Chwilę potem
pojawia się Gerwazy ze swym Scyzorykiem, którego rozmiarami wszyscy
się zachwycają. Jedynie gen. Kniaziewicz jest w stanie dobrze nim
władać. Toteż jemu Gerwazy ofiarowuje swoja
broń.
Przez cały ten czas Maciek pozostaje milczący i markotny, a gdy
wreszcie decyduje się odezwać, krytykuje naiwną wiarę w pomoc
Napoleona. Wskazuje, że Polsce potrzebny jest wódz-Polak. Wywołuje
to nerwowe szepty wśród zebranych. W tym momencie pojawia się
ubrany z francuska Rejent wraz z narzeczoną – Telimeną.
Dostrzegłszy go Maciek rzuca nań ostre, karcące spojrzenie oraz
określa go mianem głupca. Chwilę potem, bez pożegnania, wraca do
swojego zaścianka. Tymczasem Hrabia robi wyrzuty Telimenie i gotów
jest pojedynkować się z Rejentem. Jednak kobieta odciąga go na
stronę i każe się decydować: jeśli weźmie z nią dziś ślub,
to porzuci dla niego Rejenta. Hrabia dostrzega, jak bardzo się
pomylił oceniając Telimenę. Nie chce się z nią żenić, ale
obiecuje też nie przeszkodzić jej w poślubieniu Rejenta. Aby
jednak ukarać Telimenę zaczyna zalecać się do Podkomorzanki.
Goście bawią jeszcze chwilę we dworze, a następnie wychodzą na
dziedziniec.
Tymczasem Tadeusz radzi się Zosi w kwestii
uczynienia wolnymi ich przyszłych poddanych. Decyzja ta wpłynie
bowiem na ich położenie materialne – będą zmuszeni prowadzić
żywot ziemiański. Zosia zapewnia, że jest z tego powodu bardzo
rada. Słysząc to Gerwazy proponuje, aby chłopów uszlachcić, czym
nie narazi się ich na nałożenie ogromnych podatków. Przy czym
zauważa, że sytuacja materialna nie pogorszy im się znacznie, gdyż
pilnował on ostatnich skarbów rodu Horeszków i że teraz należą
one do Zosi. Toteż Tadeusz czym prędzej ogłasza poddanym decyzję,
za co otrzymuje ich dozgonną wdzięczność. Wszyscy wpadają w
radosny nastrój, współweseląc się z narzeczonymi. Za chwilę
jednak uwaga wszystkich skupia się na muzykantach, a przede
wszystkim na Jankielu, który jest powszechnie uznany za najlepszego
cymbalistę. Zawstydzony Żyd nie chce jednak początkowo zagrać,
ale ulega prośbie Zosi i rozpoczyna swój niezwykły koncert.
Spod pałeczek wydobywają się dźwięki Poloneza Trzeciego Maja. W
pewnym momencie rytm zostaje zmącony jakąś fałszywą nutą, którą
jako Targowicę rozpoznaje Gerwazy. Dalej już zgodnym rytmem wygrywa
Jankiel znaną wojsku piosenkę o niedoli żołnierskiej, aby
zakończyć
dźwiękami
„Mazurka Dąbrowskiego”.
Po koncercie Jankiela Podkomorzy
daje sygnał, że
„Poloneza czas zacząć”. |
Podkomorzy
z Zosią prowadzą w sposób mistrzowski pierwszą parę. Przyszłą
panna młoda jest jednak rozchwytywana także przez innych tancerzy i
kończy tańce dopiero, kiedy złączy się w parę z Tadeuszem.
Powszechna wesołość nie dotyczy tylko jednej osoby – Saka
Dobrzyńskiego, dawnego konkurenta Zosi, na śmierć w niej
zakochanego. Utwór wybrzmiewa atmosferą radości, wesela i
ucztowania. Zaś ostatnie słowa narratora niejako uautentyczniają
relację, czyniąc z podmiotu mówiącego świadka opisanych
wydarzeń.
Koniec.