24 12 2013

Poprzegladałem naszą starą korenspodencję. No nieźle. Naprawdę się cholernie szybko 'polubilismy'. Tak właśnie lubie. Jesli nie zaiskrzy na samym początku, to juz właściwie nie zaiskrzy nigdy. Tak to działa, tak właśnie powinno to wygladac, szybko, krótko intensywnie.


Bo nie za bardzo wiem co potem. Gdy ktos poznaje mnie lepiej, a ja takze poznaje ta druga osobe. ONA.


Tak właściwie srednio pamiętam jak ją poznałem. A poznawalismy sie chyba ze 4 razy, tak pijany bywałem. Ale wydaje mi się, ze pierwszy raz widziałem ją na tej pamietej imprezie, kiedy to nasza umywalka doznała drobnego uszczerbku, a ja zdecydowałem się dokupic wódę do 4 kenigerów jakie miałem zamiar wtedy wypic. W kazdym razie wpadła jakas ekipa z Ukrainkami właśnie, dołączając do naszej niemałej juz ekipy. Nie za bardzo się nimi zainteresowałem, siedziały sobie(na moim łóżku, teraz sobie to przypominam) i nie za wiele się odzywały. A potem urwał mi się film.

A potem sie obudziłem. Spóźniony na podpisanie umowy i szkolenie w Multikinie. I wciąż na lekkim rauszu. Spiesząc się, odświeżyłem się może gumami do zucia, niczym wiecej. A z Multikinem nie wykazałem sie zbytnio sumiennością. Rozmowa kwalifikacyjna przebiegła bardzo pomyslnie, natomiast wyrobienie ksiązeczki sanepideowskiej zajeło mi z jakiś miesiąc. Ale w każdym razie, podpisałem umowe, która była ważna przez jakieś max 6 minut, po czym wylądowała w niszczarce, po tym jak Magda zorientowała się, ze jestem wciąż podpity.

Cóż, przygnębiony, ale wiedząc jednoczesnie ze to tylko moja wina wrocilem do akademika na tarczy. Pomyslalem, ze tym razem naprawde przegiołem, ze czas rzucic picie. Nie na zawsze, oczywiscie. Na jakis czas, do dwuch tygodni.

Wytrzymałem półtora dnia. Bo właśnie wtedy Kamil niemal że 'zaciągnął' mnie na popijawe, gdzie były właśnie Ukrainki. Nie byłem specjalnie w nastroju. Ani trochę. Kamil spytał mnie która z nich mi sie najbardziej podoba. Z miejsca odrzuciłem blondynki i wskazałem na, jak się później okazało Julię. Cóż, była dosyć pijana i w ogóle nie zwrcała na mnie żadnej uwagi, na Kamila zreszta tez nie. Hm, ale chyba ostatecznie to właśnie wtedy zatryskała mu łóżko. Chyba.

I to właśnie wtedy zamieniłem parę zdań z pewną brunetka. Wtedy też nazwałem ją poraz pierwszy Katiuszą.

Niewiele z tej konwersacji pamietam, w sumie to nie pamietam tez czy widzielismy sie takze jakos pozniej. Pamiętam(tak jakby) za to kiedy poszlismy do matrixa, chyba dokładnie dzień przed halloween. Ja w przescieradle, Kamil w zasłonie, tanczylismy napierdoleni dobrze się bawiac. I właśnie wtedy spotkałem ją na zewnątrz. Zamienilismy kilka zdań, aż padło zdanie, którego tresci nie potrafie przytoczyc, ale sens zapamietam do konca zycia.

Powiedziała że ma ochotę się pieprzyc, a ja odpowiedziałem – no to chodźmy. Po angielsku oczywiscie.

W sumie to dałem ciała. W sumie to byłem naprawdę grubo napierdolony. W sumie to nawet mi nie stanał. Nie zawiele pamietam, cóż... Potem Bartosz wpadł, szybko się pozbieralismy, spytał ile jeszcze potrzebuje, powiedziałem żeby dał mi 40 min. Ale ja i katiusza juz tylko gadalismy, ja ja przepraszałem (jezu, jaki wstyd), a ona mi ze mam piękne oczy. Ja, ponieważ miałem taką dziwną faze, ze sie osiwiadczałem której wlezie, na kolana i sie jej oświadczam. Wtedy nie miałem pojęcia jak zabawna była to sytuacja...

Następnego dnia zawijałem do domu, ale zaczelismy ze soba pisac na fejsie. Jedno przepraszało drugie, choc w sumie nic się nie stało. Poznaliśmy sie troche lepiej, choc najważniejszego nie wiedziałem. I tak jakos umowilismy sie ze pijemy po powrocie. Tanie wina.

Kupiłem jej nawet symboliczną różę. Byli też Julia i Kamil. Kamil, dobry chłopak wyznał mi, ze Katiusza prawdopodobnie to ta, która ma męza i dziecko, na Ukrainie. W sumie to nie obeszło mnie jakos specjalnie, choc miałem nadzieję, ze chodzi o inną Ukrainke.

Nie rozumiałem powagi sytuacji. Myslałem, ze odcieła sie na dobre od przeszłości. Zero zobowiązan, totalna olewka. Ja potrafiłbym tak, moze nie całkowicie ale jednak. Cóż, spytała mnie wtedy, czy chcę byc jej chłopakiem. Zgodziłem, się, choć k/amil niedługa chwile później powiedział mi, ze to ona na pewno ma dzieciaka i męża.

No coż, spytałem, a ona potwierdziła. Bez mrugnięcia okiem powiedziałem, ze niec przeszkadza mi to. Ze liczy sie tylko tu i teraz. Here and now, tak powiedzialem.

Niestety, nie dla niej.


Zycie w trzezwosci niespecjalnie mi wychodzi. Nieważne czy pijany, czy nacpany – a tu mamy spory rorzut odmiennych stanow swiadomosci – potrzebuje czegokoliwiek, jakiejkolwiek ucieczki.

Niespecjalnie sie przejmuję tym, ze bd głodny przez nastepne 2, 3 dni.

Tu i teraz.

A miałem się juz ponownie nie zakochiwac. Dobrze mi szło.

Ale dziewczyna ze wschodu, lubiąca wypic i zabawiać się ostrzej, do tego niesamowicie elokwentna... nie potrafiłem sobie odmówić. Moze źle oceniłem sytuacje.

W końcu nigdy nie miałem żony(na poważnie), ani tym bardziej dziecka. Pewnie i tak potrafiłbym bym ich olac, no ale czego ja od niej wymagałem? Skoro za niego wyszła, to musiała coś do niego czuć. A co ja mogę jej zaoferowac? Chciałbym wiedzieć.

Ale jak to Katiusza powiedziała, cos w stylu : Jesli kogos naprawdę lubisz, to nie potrzebujesz powodów. Po prostu lubisz.


W sumie tez nie do końca wiem za co ja ją lubię. Chyba dlatego, że ona lubi mnie. Przestaje mnie lubic – przestaje lubic ja. Tak jakby.


A teraz nie mam pojęcia jak to z nami jest. Na czym faktycznie stoje. Czego się właściwie spodziewać, co to bedzie kiedy ona tu wróci na tą jeszcze jedną, krótką chwile? Spierdoliłem, ok, ale potem tak jakby wrócilismy... nie, nie do tego co było wcześniej, raczej do serdecznej neutralnosci.

Kiedy pisze mi, że teskni to nie do konca wiem, czy za mna, czy za wszystkimi, czy to dzinwe coś, co było miedzy nami, czy to jeszcze moze odzyc, i czy ja tego pragne, czy sie obawiam...


Czy moze przyjąc do wiadomosci, że przedemną jest jej mąż, czy też Andrzej, czy po prostu, przygotowac dla niej pefekcyjny wieczór, wreczyc kwiaty, wreczyc naszyjnik, wreczyc chomika, zjesc spagethi(?) zjesc deser, wypic szampana i wodkę, pobyc we dwoje...


Przyjęcia powitalnego nie zniosę. Nie dałbym rady gdybym zobaczył, ze jednak to Andrzeja woli bardziej. Nic do niego nie mam, w porządku chłop, pewnie jej przyjaciel, ale i tak nie dałbym rady. Nie dałbym rady gdybym zoabczył jak delfin ją obściskuje. Ja tak nie reaguję, no trudno. Teraz jest we mnie po prostu zbyt wiele smutku na takie coś. Wolałbym powitac ją sam, osobiście, no ale jakie ja mam do tego prawo. Kim ja teraz dla niej jestem, chyba wole nie wiedziec.


Na chuj ja to w ogole pisze, torturując się tylko?

Kurwa, wystarczy działać. I tak nie mam nic do stracenia. Kto jk kto, ale ja nie.


Są i pozytywy – nie jestem juz pusty. Ja naprawdę tęsknie. Nareszcie cos czuję. A to akurat jest dobra wiadomośc.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
MPLP 366;367 12.02.;24.02.2013
MPLP 376;377 12.06.;24.06.2013
5 12 2013 Nahotko Opis id 39936 Nieznany (2)
demografia społeczna 7 rozdział J Holzer część 1 (do kolokwium na  12 2013
Osobowość z perspektywy psychoanalitycznej,17 12 2013
24 10 2013
Protokoły doświadczeń 12 2013
EGZAMIN PRAKTYCZNY 12 2013 Mikro
wykład 12 2013
wejściówki biofizyka 12 2013
TEMATY NA EGZAMIN WEWNĘTRZNY Z JĘZYKA POLSKIEGO W ROKU SZKOLNYM 12 2013
Wykłady 12 2013
Sprawozdanie z realizacji zadań zespołu przedmiotowego mat przyr 12 2013 Isem

więcej podobnych podstron