Homilia na uroczystość Matki Bożej Częstochowskiej
Homilia na Niedzielę XXIII C
Bóg na pierwszym
miejscu w moim codziennym życiu
Żyjemy w czasach ustawicznego liczenia. Już nawet przy zegarkach
niektórzy noszą kalkulatory. Przysłowiowy ołówek należy już do historii. Jedni liczą
pieniądze, aby starczyło na lekarstwa, węgiel i na prąd, inna na książki zeszyty
do szkoły. Jedni cha być starszymi,
dorosłymi
liczą sobie lata
inni obawiają się smutnej starości. Ciągle
liczymy
liczymy wszystko co się tylko da policzyć
komuś, czasem sobie !
Jednak zapomina, nie ma czasu współczesny człowiek na pomyślenie o
Bożym rozrachunku. Ewangelia
dzisiejsza nawet nam przed oczy budowniczego, który , musi policzyć swoje
zasoby, czy ma na wykończenie budowy , oraz króla , który idąc przeciwko
drugiemu by stoczyć bitwę
czy ma na tyle wojska, aby stanąć do walki i wygrać
ją. Życie wydaje się stawać ustawicznym liczeniem, ale nie rozrachunkiem. Nawet
nie stać nas na policzenie wkładanego trudu w naszą codzienność, aby związać
koniec z końcem ! Boimy się
jakoś uciekania się do rozsądku, do Boskiej Mądrości , do odpowiedzi na
pytanie, co właściwie jest moim skarbem. Wiadomo przecież, że gdzie skarb nasz
tam i serce nasze będzie.
Bóg nawet żąda, abyśmy wyważyli proporcje naszej ludzkiej miłości ,
abyśmy nade wszystko kochali Jego, a potem , jakby na drugim miejscu wszystkich
i wszystko. Pan Jezus, gdy chodził po ziemi urzekał ludzi , Jego słowa
wprowadzały pokój, przemieniały serca ludzkie, bo
jak powiadali ,, nikt dotąd
tak nie mówił" . Wsłuchiwali się w Jego słowa, w Jego jasne myśli pełne prostoty w każdej wypowiedzi , w głębię ukazywanych treści
nauki. Stad nie dziwmy się, że tylu chciało iść za Nim, zostać Jego
uczniami. Jeśli odchodzili od Pana Jezusa
to tylko dlatego, że zbyt trudno
stawiał warunki, albo nie rozumieli Boskiego Nauczyciela do końca. Choćby słowa
dziś słuszne
jak to rozumiał Chrystus mówiąc o nienawiści naszych bliskich
, nawet rodziców. Pragnieniem Bożego Nauczyciela było przecież
uporządkowanie naszej miłości, życie miłością przez duże ,, M". Mądrość Boża, kierująca historią choć czasem jest dla nas trudna i ukryta
jest zarazem Miłością w najwyższym stopniu uporządkowaną. Św. Jan powiedział
krotko : ,,Bóg jest Miłością".
Problem w naszym życiu zaczyna się dopiero wtedy, gdy odrzucamy
Boga na plan dalszy, a miłość zaczyna przybierać inne oblicze,
kieruje się ku innym osobom, a nawet rzeczom. Problemem staje się ,, Bóg
odrzucony ". Słyszy się czasem,
że ktoś chce innego Boga, ktoś podnosi do góry portfel pełny banknotów, nie
potrzebuje Boga, ani Kościoła
pokrzykując sobie czasem ,, to mój bóg". Nawet
zły łotr w godzinie konania nie chciał Chrystusa, nie zrozumiał Jego do
końca.
Chrystus nie gardził nikim z ludzi, nawet do Judasza spokojnie
powiedział : przyjacielu, po coś przyszedł ? Nigdzie nie krzyczał, nie złorzeczył,
nie karcił. Po prostu jest Bogiem do wzięcia przez człowieka, do miłowania nade
wszystko. Jakże ważną tutaj jest decyzja życiowa człowieka. Jedni poszli za Nim,
inni mogli Go nazwać ,, Bankrutem czasów", ,,Przegranym Bogiem " . Nasz
Bóg działa bardzo dyskretnie i delikatnie przez różne wydarzenia i okoliczności,
przychodzi do nas ,,nie na wagę" !
Bóg ,, ciosany z grubsza " jest Bogiem stolarskiej roboty,
niewykończonym . Często ludzie chcą takiego Boga z lekkim poślizgiem, Boga bez
problemów, bez wymagań, pełen daru wolności, przyjemności, luzu !
Jawi się zaraz i rywal Pana Boga
radosny, zwiastun
wolności. Ale obaj razem nie mogą być jednako miłowani, słuchani ! Za
ciasno im razem ! Stąd człowiek zaczyna ich licytować i najczęściej
przekrywa w nas Bóg. Jednak Pan Jezus nie rozpacza z tego powodu . nie jest
zazdrosny , nie ma chorej wyobraźni. Nasz Bóg umie czekać i to bardzo
cierpliwie. Umie czytać po krzywych liniach naszego życia, nie zabiera z wagi
odważonego dla nas dobra. Powiem więcej
nie lubi być dla nas ciężarem. Nie
wkłada nam w ręce ciężkiego kufra pełnego obowiązków, nakazów i zakazów. Największym problemem staje się człowiek
sam dla siebie . Jakież więc jest Boże myślenie, a jakie nasze ?
Wyobraźmy sobie
alpinistę wspinającego się na wysoki szczyt skalny
ktoś zapyta po co tam
się wspina z całym ekwipunkiem narzędzi, przyrządów i żywności. Odpowiedź prosta
: on tym żyje, cieszy się, chce oglądać, zdobywać świat... . A każda matka jak
żadna z innych stworzeń tyle lat trudzi się nad dzieckiem, aby je wychować,
przygotować do życia
tyle trudu, poświęceń
po prostu
bo je bardzo kocha .
Łatwo jest myśleć bardzo płytko, być krótkowidzem, wysuwać tylko swoje tzw.
nieomylne racje. Ileż to razy Pan Jezus Piotrowi radził wypływać na
głębię. Wielokrotnie te słowa przypomina światu Jan Paweł II. Bóg jest we
wnętrzu , w duszy człowieka, w majestacie człowieka
nie lubi mieszkać w
brudzie serca.
Bóg
kieruje zdarzeniami według swoich mądrych reguł, jest niemal wspaniałym
architektem dziejów ziemi. Szkoda bardzo, ze ludzie nie chcę poznawać , czytać
sensy tych reguł bardzo subtelnych, oczywistych, pełnych dobroci, miłości do
ludzi. Każdy z nas wcześniej czy później odczuwa głód Boga i Jego reguł. Bogiem,
jak czapką kogoś nakryć się nie da !
Człowiek sam decyduje, wybiera
a On zawsze kochający wychodzi
naprzeciw
W tym
myśleniu często gubi się młodzież. Młodość ma zbyt wielką szybkość w
zakamarki życia, ale w tym pędzie zbyt mała jest treść wnętrza. Jeśli coś nie
pasuje po drodze szybko wysadza Boga z tego pojazdu i to w pędzie, bez
zwalniania
a potem ? potem doświadcza różnych przeżyć ! Czasem
zdarza się wypadek, cierpienie, wykolejenie, wypadnięcie z toru.
Wtedy zdąża do miłości siebie, ku grzechowi, zdławia naukę Bożą, wynosi na
szczyt swoje tezy, nie dorasta do Boga. Ks. Władysław Sedlak rozwijając te myśli
w książce ,,Quo vadis" ( s. 140) nazywa takiego człowieka
radującym się na
huśtawce, na karuzeli. Pan Jezus źle znosi huśtanie, często wypada, choć nie
jęczy, nie ukazuje swego bólu. Jest to smutny ubytek Boga w sercu człowieka
akrobaty czekającego na oklaski otoczenia.
Bóg
jest bardzo tolerancyjny, często jak cierpliwy ojciec, nauczyciel
powtarzając sobie w ciszy : człowiecze, kiedy ty dorośniesz, kiedy ty
zmądrzejesz ? kiedy wyrośniesz z tego dziecinnego ubranka ? Ja jedno tu mogę jeszcze powiedzieć :
Bóg cierpliwie czeka, pragnie być odnalezionym , ale w ładzie, nie w błocie
życia, w pracy człowieka nad sobą, nigdy i nikomu się nie narzuca ! Czy to nie
jakiś paradoks, zbyt trudny wybór
? Miłować Boga z całego serca, ze
wszystkich sił... bliźniego
jak siebie samego... mieć w nienawiści ojca...
matkę... czcij Ojca swego i matkę swoją... Czy to nie jakieś pomieszanie ?
paradoks... ?
Język
współczesnego świata nie umie odczytać i przetłumaczyć myśli Chrystusa... ,
gubi się nawet w ukazaniu kolejności, czyli hierarchii wartości. Najpierw
Bóg
najwyższa Wartość
dla Boga najwięcej serca. Tu o nienawiści wcale
nie ma mowy. Powołanie człowieka, to rezygnacja z czegoś dla Kogoś ! Pan Jezus
też opuścił kochającą Matkę, rodzinny dom , aby udać się w drogę i nauczać.
Stęskniona Matka przecież szukała Syna. Od dzieciństwa tulił się do Matki
jak
każde dziecko, cieszył się Jej obecnością także w czasie Drogi Krzyżowej i pod
Krzyżem.
Jak
wielu z nas opuszcza dom, dzieci
- dla chleba , dla chorych na
misjach, tylu synów musi iść do wojska, strażaków wśród nocy do pożaru, aby
ratować dobytek bliźniego. Oni nie maja w sercu nienawiści do najbliższych, a
nawet bardziej tęsknią. Wybierając wiele
wiele trzeba opuścić trwając nadal w
serdecznej miłości i wdzięcznej pamięci !
Jakże innym i to bolesnym działaniem jest odsunięcie Boga na dalszy
plan, na któreś z kolei, dalsze miejsce w życiu. Wtedy do serca wkrada się
jakby rozregulowanie, moralny luz. Pokusa wolności jawi nowe, ,, ciekawe, miłe"
horyzonty streszczone w słowach : być, mieć...Łatwo nie patrzeć, nie brać pod
uwagę przyszłości, zachłysnąć się tym, co teraz. Pan Jezus w Ewangelii mówi o
budującym dom, który nie obliczył dobrze, czy ma na wykończenie, oraz o królu
idącym na wojnę nie znającym sił przeciwnika. Taka nieroztropność zawsze źle się
kończy.
Ileż takiej nieroztropności, życiowych nieszczęść przyniosły ludziom
minione wakacje. W Gliwicach dzieci zabija dzieci. Ogromne sterty piachu
przysypują ludzi, kosiarki ucinają dzieciom ręce. Tak wielu zginęło na drogach,
w jeziorach i w morzu. Prasa podała
:
Oto kilka tytułów z Naszego
Dziennika : W ciągu wakacji
zginęło tak dużo dzieci
ile liczyć sobie może niejedna szkoła średnia w
całości... Bez wódki człowiek...
Polak nie zrozumie ... wódka pod
stolikiem i na salach spotkań... Nadal tak dla pornografii... Rzetelność
potrzebna od zaraz...Festiwal w Żarach ...narkotyki i alkohol, ale jeszcze jeden
tytuł : Jestem szczęśliwy nie
piję !!! Komentować chyba nie trzeba ! Raz wybrawszy... codziennie wybierać
muszę, ale czy potrafię wybrać
dobro i to najwyższe ? Nie mogę
stać na skrzyżowaniu dróg, patrząc do przodu
musze się obejrzeć i za siebie.
Być uczniem Chrystusa
to podporządkować wszystko Jego woli
Jego Boskiej
Mądrości. Dystans od rodziny, gdy zajdzie potrzeba wcale nie przekreśla czci
ojca i matki. Oddanie się Bogu
nie przekreśla osobistej radości i dobra.
Rodzinny dom opuścił św. Franciszek, św. Jan Viane,y, św. Brat Albert i
tysiące bliskich nam ludzi, a to wszystko po to, by służyć Bogu w naszych
braciach i siostrach.
Ciekawa
jest historia życia studentki medycyny. Oto absolwentka bardzo aktywna,
śmiała w sercu z głęboką wiarą, praktykująca, gotowa na wszystko musiała
zapłacić za awans w pracy , bo była uczciwa katoliczką. Rodzice widzieli przed
nią karierę. Przychodzi czas wielu rozczarować. Pozostawia posługę pielęgniarki,
zostaje najpierw katechetką . Następny strumień zimnej wody dla rodziców
pójście do zakonu i praca na misjach w Afryce. Co tam robi : jest lekarzem,
pielęgniarką, nauczycielka, katechetką i siostra zakonną. Po kilku latach
przyjechała do rodzinnego domu podreperować swoje słabnące zdrowie. Znów
targowanie się z Bogiem i z rodzicami. Poszła do kościoła, długo modliła się
przed tabernakulum. Na twarz wróciła radość i polecenie : ja musze wrócić do
swoich w Afryce, oni mnie potrzebują, mój Bóg jest na pierwszym miejscu.
Pojechała, ale w domu wiele się zmieniło na lepsze, do rodziny wniosła wiele
dobrego, rozwiązało się wiele spraw, wyprostowało się wiele dróg. Rodzina stała
się bardziej radosna, szczęśliwa . To znaczyło więcej kochać Boga, to znaczy
Bóg w życiu na pierwszym miejscu i wszystko na swoim miejscu.
Sportowiec Gale Sajers kazał sobie na medalu wygrawerować napis : ,,
ja jestem trzeci" pierwszym jest Bóg, potem moi bliscy
ja jestem trzeci.
Nie zrażajmy się tym, że dobro jest nie lubiane, nie ciekawe, że ofiarowanie
miłości komuś drugiemu uważa się za
głupi występek, że będą wobec nas
ludzie bluźnić ! Jan Paweł II powiedział w Rzymie młodym : dzisiaj
potrzebni są ludzie silni duchem , silni wiarą. Chrześcijanie muszą być mocni
duchem, aby nie dali się porwać falom fałszywej filozofii. Ludziom trzeba
przywrócić Boża szatę. Spory i podziały nas niszą, zabijają. Na szczyty wchodzą
ludzie mocni i odważni, ci co nie schlebiają samym sobie. Nie możemy nadal
jak mały dzieciak mieścić się w
komunijnym ubranku, na małym swoim podwórku swoich osobistych interesów . Bóg na
pierwszym miejscu, wszystko inne na swoim miejscu. Pan Jezus i nam dzisiaj
przypomina : człowieku trzeciego tysiąclecia
wypłyń na głębię. W przeciwnym
razie w obliczu wielkich spraw załamiesz się jak drzewa w czasie ostatnich
wichur, w orbicie ścierania się zła z dobrem , nienawiści z miłością
przegrasz. Obok mądrości tego świata musi iść w parze mądrość serca.
Król Salomon ( pierwsze
czytanie ) prosi o mądrość, o odróżnianie dobra od zła, o słuszne osądzanie
rzeczy i spraw. Kiedy oddamy Chrystusowi wszystko
nauczymy się liczyć dni
nasze, nasze ,,ja" uwolni się od różnych ziemskich przywiązań i przyjemności
.Pora nam dać odpowiedź : kim jest dla mnie Chrystus, kim jestem ja ? Bóg dla
mnie jest ciężarem, czy szczęściem ?
Co o sobie mówią zagubieni, ludzie bez zasad ? ,, Bez Boga, ani do
proga
z Bogiem i za progiem. Pozwólcie, że zakończę słowami greckiego
filozofa bardzo bogatego Kratesa. Kiedy spostrzegł , że bogactwo zasłania mu
mądrość i uczciwość w życiu
zebrał wszystko swoje złoto i wrzucił je do morza
mówiąc : idźcie na dno przewrotne żądze, topi was , abyście wy mnie nie utopiły.
Pomyślmy : a gdzie jest mój skarb i serce ? czy w kasie Bożego Serca ? Przecież
: gdzie jest skarb, tam i serce podąża ! Amen.
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
honcho ncho$nchoncEB TOU Ho Ho Ho GI Blog TrainNC 3678ho?3aho wn02honb02NC 3574htexte nc urho rpk2NC 3640htexte nc urhonb03htexte nc urDiagnoza NC prezentacja UENC 3746więcej podobnych podstron