J Chodorowski Koniecznosc historyczna

background image

ARCHIWUM

Nowego Przeglądu
Wszechpolskiego

Jerzy Chodorowski

Polityka i strategia

"Konieczność historyczna..."

NPW 3-4, 2002

 

Wraca stare. Właśnie niedawno wróciła nasza stara, peerelowska

znajoma. Im starsi Polacy, tym lepiej ją pamiętają. Właściwie nigdy nie

znikła zupełnie, tylko skryła się gdzieś na krótko w okresie „burzy i

naporu” przełomu lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych minionego

stulecia, by pojawić się ponownie na naszej scenie ideowej i politycznej,

ale już w innej kreacji: modnej i urzekającej – eurofanatycznej.

„Konieczność historyczna” – bo o nią tu chodzi – nie tak dawno służyła

socjalizmowi. Uczeni w piśmie i biegli w poprawności politycznej bili

przed nią pokłony i powoływali się na nią jako na najmocniejszy argument

za akceptacją socjalizmu i współpracą z jego reżymem. Przez świat idzie

mocarny wiew historii – pouczano nas – niosący konsekwencje jej

nieubłaganych praw rozwoju, którym kłaniali się Hegel, Marks a nawet

Spengler, praw prowadzących do nowego, wyższego ustroju społecznego.

Opór wobec tego prądu jest nonsensowny, bezcelowy, a nawet

samobójczy. Poddając się natomiast jemu, Polska może wiele skorzystać,

gdyż ma okazję zająć czołową pozycję wśród narodów socjalizującego się

świata.

Całe szczęście dla nas, że w latach pięćdziesiątych minionego stulecia

mieliśmy duszpasterzy i opatrznościowego Prymasa, którzy nie dali się

zwieść rzekomo nieodpartemu „duchowi czasów”. Opór był bolesny,

odnieśliśmy rany, lecz tożsamości nie utraciliśmy. Nie ma wprawdzie

pewności, czy ks. prymas Wyszyński nie uległby dziś presji i nie

zaakceptowałby w r. 2001 „historycznej konieczności” wejścia Polski do

Unii Europejskiej, natomiast jest pewne, że pod koniec życia widział

wyraźnie bliskość klęski utopii komunistycznej, a jednocześnie

nadchodzenie niebezpieczeństwa nowej utopii. Przestrzegał więc i

napominał nader wyraźnie: „Potrzeba nam potężnej woli organizowania

wszystkich sił rodzimych, ojczystych, by się nie oglądać na prawo i lewo,

by się nie poddawać pokusie Targowicy, skądkolwiek by ona miała

przyjść” (podkr. J. Ch.).

Niestety, pokusa przyszła, a ściślej – wróciła. Tym razem z Zachodu i –

Page 1 of 6

2002-34-PIS-Chodorowski__Koniecznosc historyczna

2010-05-05

http://www.npw.pl/ARCHIWUM_NPW/2002_03_04/PIS-C...

background image

także niestety – trzeba to ze smutkiem przyznać, ci, którzy – jak to się nam

zdawało – nie powinni byli poddać się jej naciskowi, jednak się poddali.

W listopadzie 2001 r., po rozmowach w Brukseli, ks. prymas kard. Józef

Glemp oświadczył: „Wejście Polski do Unii jest koniecznością

historyczną”. Istniała zatem kiedyś „konieczność historyczna” włączenia

się w nurt socjalizmu, a gdy okazała się niekonieczna, ten sam duch

czasów przyniósł nam inną utopię –– zjednoczenie Europy – także jako

konieczność, jako nową „konieczność historyczną”, nieodparte następstwo

praw dziejowych.

Nie będzie to jednak aktem nieposłuszeństwa wobec nauczania Kościoła w

zakresie wiary i moralności, jeśli w sferze polityki (a do niej należy

problem integracji europejskiej i udziału w niej Polski), odwołamy się do

naszego rozumu. Nawet II Polski Synod Plenarny (2001) nam tego nie

zabrania i zwraca uwagę na właściwe rozumienie „nauczania Kościoła o

jedności w sprawach wynikających z doktryny katolickiej i różnorodności

w sprawach, w których Kościół pozostawia katolikom wolność w

poszukiwaniu konkretnych rozwiązań”. Albowiem „W potocznej opinii

często mylono ze sobą wyraźną zdradę zasad katolickich i przejawy

uprawnionej różnorodności postaw politycznych”.(podkr. J. Ch.).

Pomyślmy zatem samodzielnie i postawmy pytanie: dlaczego? Dlaczego

„wejście Polski do Unii jest koniecznością historyczną”? Aby

odpowiedzieć na to pytanie, trzeba jasno określić, czym jest „konieczność

historyczna”. Jest następstwem faktów zaistniałych w przeszłości.

Ponieważ faktów tych nie można ani zmienić, ani anulować, muszą

wywoływać określone skutki w teraźniejszości i (lub) w przyszłości.

Wbrew jednak wyznawcom i propagatorom tej tezy (rzucanej często jako

hasło) nie da się jej rozciągnąć jednakowo i na przyrodę, i na stosunki

międzyludzkie. Generalizacja taka jest błędna; w przyrodzie bowiem

przyczynowość jest rzeczywiście wyłączna (choć współczesna mikrofizyka

co jakiś czas ten pogląd kwestionuje), ale działanie człowieka w

społeczeństwie nie jest do końca zdeterminowane przez przyczyny

zewnętrzne.

W sprawach ludzkich – jak twierdzi Feliks Koneczny – skutek zawisł nie tylko

od samej przyczyny. Tylko w przyrodzie ta sama przyczyna musi wywoływać ten

sam skutek, lecz w zakresie człowieczym może wywoływać w różnych wypadkach

następstwa niejednakowe, a nieraz skutki wręcz przeciwne. Fakt to znany dobrze

pedagogom, administratorom, sędziom, lekarzom i spowiednikom! Widocznie

zachodzi przyczyna nieprzyrodnicza i ingerencja woli ludzkiej. Wraz z tym

poczyna się celowość, której w przyrodzie nie ma całkiem”.

Feliks Koneczny zwraca również uwagę na demobilizujący i

demoralizujący charakter myślenia wyłącznie według kategorii

przyczynowości. „Nie umiemy też patrzeć z otuchą w przyszłość, bośmy

przywykli wyobrażać ją sobie skazaną z góry na pewien kształt nieuchronny,

skutkiem >przyczynowego związku faktów<”. Skoro zaś przyszłość z góry „jest

>zdeterminowana<, na nic myśleć o tym, jaką ona być winna i starać się, aby była

taką [...], a cała inteligencja nasza wysilać się musi jedynie na to, by odgadnąć,

obliczyć to, co jest nieuchronne i nieodwrotne i ... zastosować się do tego z jak

Page 2 of 6

2002-34-PIS-Chodorowski__Koniecznosc historyczna

2010-05-05

http://www.npw.pl/ARCHIWUM_NPW/2002_03_04/PIS-C...

background image

najmniejszą dla siebie szkodą, a jeżeli się da, więc z jak największym zyskiem”.

Nieuchronność zatem wydarzeń zdeterminowanych przez przeszłość

łatwo prowadzi człowieka do rozgrzeszania się z bezczynności i bierności.

Tym samym prowadzi do osłabienia czy nawet zaniku poczucia

odpowiedzialności.

I na koniec raz jeszcze Feliks Koneczny: „Przyczynowością wyjaśnić można

nie wszystko z tego, co już jest, z tego zaś co będzie, to tylko, co się stać ma samą

siłą bezwładności, jako prosty wynik tego, co było. W kategorii przyczynowości nie

mieści się tedy nic istotnie nowego. [...] Zdawanie sobie sprawy z przyczynowości

zjawisk jest oczywiście warunkiem wykształcenia nowoczesnego człowieka; ale

chodzi o to, żeby nie uważać tego za jedyny sposób myślenia >naukowego<, i nie

używać, a właściwie nadużywać metody tej do wszystkiego z zaniedbaniem metod

innych, a zwłaszcza myślenia celowego”.

Tyle refleksji na temat „konieczności historycznej” jako pojęcia. Wystarcza

ona do rozważenia „konieczności historycznej” w odniesieniu do

przystąpienia Polski czy innego kraju do Unii Europejskiej. Z samym tym

pojęciem czy terminem spotykamy się najczęściej (głównie w mediach)

w formie hasła brzmiącego jak surma bojowa, jako ostateczny wyrok

wykluczający wszelką dyskusję. Nikt nie pyta, dlaczego integracja ma być

koniecznością historyczną; być może z obawy posądzenia o nieuctwo, bo

przecież w grę wchodzi historia! Można podejrzewać, że większość

euroentuzjastów szermujących na prawo i lewo tą koniecznością jako

głównym argumentem na rzecz integracji też nie potrafiłaby podać jego

uzasadnienia. Wystarczy, że jest wygodny, bo ucina wszelką polemikę,

podobnie jak dwa inne często używane hasła: „Nie ma alternatywy dla

przystąpienia Polski do Unii”, albo „Jest to zło konieczne”. Niemniej

jednak ideologowie, architekci i politycy unijni operujący „koniecznością

historyczną” uzasadniają ją głównie dwiema tezami czy nawet teoriami

„naukowymi”. Zobaczmy, jaka jest ich treść i wartość.

Pierwsza z nich, zwana „biologiczną”, gdyż wywodzi się z biologicznego

poglądu na historię, głosi, że życie każdej cywilizacji podlega prawu

cyklicznego rozwoju, analogicznemu do cykli organizmów biologicznych:

po początkowym okresie ekspansji drogą rozpowszechniania, kolonizacji

i podboju, a potem po rozczłonkowaniu na liczne skupiska polityczne –

państwa, następuje punkt kulminacyjny, w którym jedno z państw tej

cywilizacji eliminuje pozostałe państwa i tworzy imperium uniwersalne,

po czym następuje upadek danej cywilizacji. To, rzekomo fundamentalne,

prawo rozwoju cywilizacji zostało odkryte przez polityka i filozofa

niemieckiego O. Spenglera (1889-1936) oraz przez historyka angielskiego

A. J. Toynbee‘ego (1889-1975). Inni filozofowie uzupełnili je tezą sięgającą

w przyszłość i zapowiadającą nadejście epoki, w której wszystkie istniejące

obecnie cywilizacje stopią się w jedną, synkretyczną cywilizację

ogólnoświatową. (Rzecznikiem tego poglądu był m.in. Melchior

Wańkowicz).

Teoria ta jednak nie wytrzymała krytyki historiozofów. Bodaj

najwybitniejszym z jej oponentów był Feliks Koneczny, który w swej pracy

O ład w historii (Londyn 1977) rozprawił się z tego rodzaju konstrukcjami i

Page 3 of 6

2002-34-PIS-Chodorowski__Koniecznosc historyczna

2010-05-05

http://www.npw.pl/ARCHIWUM_NPW/2002_03_04/PIS-C...

background image

ich niepodważalnymi prawami.

„Sięgnięto do biologii – pisał – i ujawniono, że każda cywilizacja ma swoją

młodość, następnie wiek dojrzały i wreszcie starość, zwiastunkę śmierci. Historyk

wie atoli, że wiele społeczności nie dojrzewało nigdy; a znane są wypadki, że

społeczność jakaś gnije, zanim dojrzała, i wiekami całymi wlecze swój stan gnilny.

Są też ludy pogrążone jakby w wieczystej prymitywności i żyjące dłużej od

niejednej wysokiej cywilizacji już zaginionej. [...] Zabawnym zaś wprost jest

zapomnienie, że trzy arcystarożytne cywilizacje – chińska, bramińska i żydowska

istnieją dotychczas i kwitną, i u żadnej z nich nie zanosi się na zgon ze starości.

Żydowska jest właśnie obecnie najsilniejszą z wszystkich. Biologiczny pogląd na

historię nie da się niczym uzasadnić. [...] Zanik jakiejkolwiek cywilizacji nie jest

bynajmniej koniecznością dziejową”.

Druga teoria służąca do podbudowy hasła „konieczności historycznej” – to

teoria o lawinowym rozroście państwa („słoniowatości państwowej” –

„stato-elephantiasis”). Jej zwolennicy twierdzą, że ład życia zbiorowego,

ucieleśniony w pierwotnej organizacji wsi plemiennej, rozwija się

lawinowo poprzez rozrastające się organizmy państwowe aż po imperia i

sugeruje konieczność powstania w końcu jednego państwa światowego.

Na tle tego impetu rozwojowego państwo narodowe przedstawia się jako

mało znaczący epizod, który, jak organizacje państwowe starożytności, jak

związki lenne, jak państwa stanowe, musi w swoim czasie zejść z widowni

dziejowej i ustąpić miejsca kolejnym, większym organizacjom

państwowym. Jest to nieuchronny wynik działania jednokierunkowych sił

historii.

Jednakowoż teorie tego rodzaju czy w ogóle wypowiedzi na ten temat nie

mają żadnej podstawy indukcyjnej dla tak kategorycznego sformułowania.

Opierają się one na pragnieniach ich autorów, mają charakter aprioryczny

i „życzeniowy” i w wielu wypadkach, jak np. w wizji Teilharda de

Chardin (i on bowiem dorzucił wiele swych myśli do tematu), nawet nie

można powiedzieć, że są życzeniami pobożnymi.

Jak wynika z badań indukcyjnych, nie było żadnego lawinowego rozrostu

państwa: greckie państwa-miasta, ten prazalążek dzisiejszych państw,

wcale nie łączyły się w coraz to większe organizmy państwowe. Ich

związki (amfiktionie) były czysto obronnymi związkami państw, a nie

nowymi, większymi państwami (państwami związkowymi). Poza tym,

dziesiątki takich państw-miast walczyły ze sobą wcale nie o poszerzenie

swych terytoriów, ale o kompletne zniszczenie wroga: miasto wroga po

zdobyciu w walce ulegało zburzeniu, a ludność wybijano lub

sprzedawano w niewolę. Mogła się zwiększyć liczba takich państw, ale nie

ich wielkość. A już w czasach nowożytnych: np. integracja Anglii z Walią

(1542) i Szkocją (1707) nie miała za następstwo wchłonięcie Irlandii.

Również i wielkie imperia nie wykazywały skłonności do łączenia się ze

sobą. Rozpadła się wielka monarchia Aleksandra Macedońskiego (336 –

323 przed Chrystusem); rozpadły się na państwa i terytoria wielkie

imperia kolonialne XIX w., wcale nie przejawiające dążności do wzajemnej

integracji, a wręcz przeciwnie, rywalizujące ze sobą.

Page 4 of 6

2002-34-PIS-Chodorowski__Koniecznosc historyczna

2010-05-05

http://www.npw.pl/ARCHIWUM_NPW/2002_03_04/PIS-C...

background image

Nawet gdyby wziąć pod uwagę tylko te wypadki rozrastania się państw,

w których łączyły się one w zamalgamowane wspólnoty bezpieczeństwa

i przybierały formę państwa związkowego (nie związku państw)

wyposażonego we wspólny rząd jednostkowy lub federalny, jak np. Stany

Zjednoczone Ameryki Północnej od 1877 r., Niemcy od 1871 r., Włochy od

1859 r., Kanada od 1867 r., – to nawet z ich historii nie daje się odczytać

prawidłowość polegająca na koniecznej dążności do powiększania

terytoriów. Owszem, w basenie północno-atlantyckim można

zaobserwować gwałtowny wzrost takich połączeń w XIX w.: podczas gdy

w stuleciach XVI-XVIII powstały tam trzy, to w XIX w. – dziewięć. W XX

jednak wieku dalszego wzrostu już nie było. Co ciekawsze, w XX w.

nasiliły się wypadki rozpadu nieudanych scaleń: na stulecia XVIII i XIX

przypada po jednym rozłamie, zaś w XX w. było ich pięć.

Zatem historia państwa, bez względu na to, z jakiego by punktu na nią

patrzeć, nie daje naukowych (aposteriorycznych) podstaw argumentowi

o nieuchronności regionalnej czy globalnej integracji państw w jedno. Tym

samym nie wskazuje na nieuchronność zaniku państwa narodowego ani

na konieczność przystąpienia Polski do Unii Europejskiej jako na

konieczność historyczną.

I nie pomoże tu nic wspomaganie „konieczności” terminem „proces”,

który ma dodać przewidywanym zdarzeniom siły bezwładu i

nieuchronności. Są wprawdzie w historii siły determinujące nieuchronnie

przyszłość (dostrzegał je również Koneczny, jak to widzieliśmy wyżej), ale

one przejawiają się wyłącznie w procesach. Proces zaś historyczny

zachodzi tylko wówczas, gdy jest wynikiem działań ludzkich w

warunkach wolności, które to działania są powszechne i upodabniają się

do siebie. Ich źródłem nie jest nakaz zewnętrzny, pochodzący np. od

jakichś Centralnych Sił Politycznych, ale wolne działania jednostek. Są

masowe, anonimowe i podobne. Nie można wskazać osoby czy grupy

będącej inicjatorem i animatorem takich działań podobnych i masowych. I

wówczas można mówić o procesach. Otóż ani globalizacja, ani integracja

Europy, ani wejście Polski czy jakiegokolwiek innego państwa do Unii nie

ma nic wspólnego z procesami w przedstawionym znaczeniu. Nie mają

charakterystycznych dla prawdziwych procesów cech. Są to bowiem po

prostu fakty będące efektem zaplanowanych przed ponad dwustu laty

działań zmierzających do utworzenia jednej republiki globu. Działań

zamierzonych i podjętych przez różne organizacje tajne, półjawne i jawne,

na czele z tą (dziś już tylko na poły tajną), która z dumą mieni się

Antykościołem, tj. z masonerią. Celem ich jest podporządkowanie swej

totalitarnej władzy całej ludności globu. To nie są żadne anonimowe

procesy. Dziś są to konkretni ludzie, którzy jawnie przyznają, że

jednoczenie świata – to ich idea, a integracja Europy jako jego etap jest

owocem ich myśli, ich ducha i ich wytrwałego i ofiarnego wysiłku

wolnomularskiego. Jawnie i skrycie, cicho i głośno popierają tezę o

„historycznej konieczności” i nieuchronności „procesów dziejowych”. W

ten sposób bowiem demobilizują swe ofiary, czynią je bezbronnymi

i zapędzają do struktur zniewolenia.

Page 5 of 6

2002-34-PIS-Chodorowski__Koniecznosc historyczna

2010-05-05

http://www.npw.pl/ARCHIWUM_NPW/2002_03_04/PIS-C...

background image

Na pewno nie przemogą. Ale także na pewno zadadzą straty oraz

przyniosą szkody i cierpienia szczególnie tym narodom i ich państwom,

które w obliczu nacierającej „konieczności historycznej” wydarzeń ulegną

depresji i zrezygnują z obrony.

Powrót do strony głównej Archiwum

Powrót do strony głównej NPW

Page 6 of 6

2002-34-PIS-Chodorowski__Koniecznosc historyczna

2010-05-05

http://www.npw.pl/ARCHIWUM_NPW/2002_03_04/PIS-C...


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Fukuyama Koniec historii rozdz
Koniec Historii (recenzja), Międzynarodowe stosunki kulturowe
historiafilozofii4 koniecstarozytnosci, Filozofia i jej działy
hist sp kn1 cd Karta pracy Koniec swiata starozytnego, Testy, sprawdziany, konspekty z historii
hist sp kn1 cd Scen Koniec swiata starozytnego, Testy, sprawdziany, konspekty z historii
1 KartyPracyDoScenariuszy KoniecWojny(PW3), Testy, sprawdziany, konspekty z historii
Historia filozofii średniowiecznej, Koniec okresu patrystyki greckiej, Koniec okresu patrystyki grec
Brzechczyn, Krzysztof Powstanie socjalizmu w Rosji konieczność czy przypadek Przyczynek do alterna
A i B Strugaccy Historia Przyszlosci 2 Koniec akcji Arka
Historia koniec I wojny Siwatowej
Historia OPERON Sprawdzian Narodziny nowej epoki – koniec XV i XVI wiek Klasa 2
Czy totalizm jest historyczną koniecznością Przegląd Powszechny 1937 07 t 215

więcej podobnych podstron