1
Enneagram: przewodnik po typach
Autor: Krzysztof Wirpsza
Fetor wnętrza
Kiedyś każdy z nas, poszukujących, doszedł do wniosku, że jest czego szukać. I
z tym to przeświadczeniem żyjemy. Specyficzny nieprzyjemny zapach rozchodzący się
po naszym życiu oznajmił nam to ponad wszelką wątpliwość. Nie za bardzo wiemy
skąd dobiega. Coś, gdzieś się psuje - choć salon i meble - na pierwszy rzut oka bez
zarzutu. A jednak. Są tacy - którzy mówią, że szukamy czegoś, co nie istnieje. Że
zapach ten to iluzja, którą wytworzyliśmy w pogoni za niezwykłością. Inni powiadają,
ach, nawet jeśli nie iluzja, cóż nam po padlinie, która gdzieś leży i cuchnie. Może
lepiej spryskać salon odświeżaczem i zasiadłszy na kanapie, poświęcić się lekturze?
My jednak wytrwale szukamy, przeświadczeni, że warto. Cichy głosik mówi nam, że
oprócz Padliny, jest tam również Coś Naprawdę Fajnego. Oczywiście słyszeliśmy starą
jak świat opowieść, mówiącą, że człowiek ma także Wnętrze. Czasem podejrzewamy,
to ono właśnie jest winnym obecnego stanu. To ono wciąż wabi nas obietnicą,
odstręczając jednocześnie zapachem. Aby pozbyć się zapachu i zweryfikować
obietnicę, musielibyśmy je jednak znaleźć. Jak to zrobić? W tym sęk. Domyślamy się,
że coś we Wnętrzu zacięło się, coś nie działa, coś psuje się i zatruwa. Mało tego,
przeczuwamy, że to problem nie tylko nasz - to sprawa - być może - każdego
człowieka. Dokąd udać się po radę? Artykuł niniejszy mówi o próbach odnalezienia
Wnętrza, przeznaczony jest więc raczej dla tych, którzy już szukają. Ale także dla tych,
którzy, zirytowani zapachem, od jakiegoś czasu uparcie obwąchują wszystkie sprzęty.
Wnętrze? Gdzie to jest?
Dobre pytanie. No, bo skoro cały wszechświat leży na zewnątrz, którędy
wiedzie droga do Wnętrza? Dziesięć głębokich wdechów? Skupić uwagę na czubku
nosa? A może wyciszyć myśli? Są różne szkoły, lecz im dłużej szukamy, tym usilniej
dociera do nas niewygodna prawda - wszystko to są formy zewnętrznej rzeczywistości.
Fragmenty ciała, czynności, mantry i modlitwy - wszystkie są próbą zmiany świata na
zewnątrz. Świata takiego, jakim go postrzegamy MY, natomiast kwestia czy aby to
MY, jest naprawdę ostateczną instancją i twardym dnem - pozostaje niewyjaśniona.
Zagubieni na oceanach świata, pełnych rzeczy zbędnych, miraży i pływających
wraków - chcemy wiedzieć czy istnieje mapa, która nakieruje nas na właściwą drogę -
która jest w stanie poprowadzić nas w stronę owego centralnego wiru, zwanego JA.
Oczywiście takich map stworzono setki, chcieliśmy jednak przyjrzeć się tutaj bliżej
jednej z nich, która wydaje nam się szczególnie istotna - a przy tym genialna w swej
prostocie. Ta mapa to Enneagram.
Enneagram dzieli ludzi na dziewięć typów. Każdy z nas reprezentuje jeden i
tylko jeden typ. Odkrycie swojego typu stanowi punkt kluczowy- i nie jest łatwe.
Czasami pomocne będzie przeczytanie książki, czasem rozmowa z kimś, kto umie
celnie określać typy, czasem wypełnienie specjalnego testu. Często właściwe
rozpoznanie następuje po bolesnym obaleniu kilku teorii, które uprzednio
stworzyliśmy, na temat swojego typu. Właściwe rozpoznanie z reguły wpędza nas w
zakłopotanie i mobilizuje do pracy nad sobą. Wbrew częstej opinii, uczciwe i
2
prawidłowe zaklasyfikowanie siebie do jednej z dziewięciu kategorii, nie zamyka nas
w skrzynce, ale z tej skrzynki uwalnia. Teoretyczny opis jest jedynie kluczem, który
otwiera puszkę Pandory. Rozpoznanie, gdy raz już się dokona, nie zamyka nas w
statycznej szufladzie. Niczym wirus, rozprzestrzenia się, z każdym dniem ukazując
wciąż nowe "porażone" części. Nie jest to doznanie przyjemne i wielu woli poprzestać
na uznaniu Enneagramu za jeszcze jeden psychologiczny gadżet z duchowego
supermarketu. Dlatego niech się strzeże, ten, kto bierze! - Enneagram nie jest tym,
czym się wydaje. Właściwie użyty pokazuje to, czego serdecznie nie chcemy zobaczyć -
martwą, zrakowaciałą tkankę naszego nieświadomego ja. Jednak gdy już raz to
zobaczymy, nie ma odwrotu. Nic nie będzie jak dawniej. System, jak pigułka z
Matriksa, poprowadzi nas w głąb króliczej nory, ku uzdrowieniu wypartego gniewu,
wstydu i lęku, o których na co dzień, nikt woli nawet nie wspominać.
Każdy z dziewięciu typów Enneagramowych stanowi spójny sam w sobie
system postrzegania świata, w ramach którego dana jednostka porusza się, ewoluuje i
upada - od narodzin, aż po śmierć ciała. Typy - jakkolwiek odmiennie prezentują się
ich złożone filozofie - łączy jedno. Wszystkie chcą dobrze - a niewiadomych przyczyn,
wychodzi źle. Jest to coś, co łączy wszystkich nas, jako osobników gatunku homo
sapiens. Staramy się żyć zgodnie z tym, co uważamy za słuszne, choć - mówiąc
szczerze - często jest to po prostu trudne, a czasami nawet wydaje się niewykonalne.
Enneagram zauważa to zjawisko i wykorzystuje je jako wskazówkę - drogowskaz.
Twórca mapy Enneagramu zdaje się mówić: zwróć uwagę na pewien prosty fakt. Oto
próbujesz być szczęśliwy, a świat - czemu właściwie? - robi ci na przekór. Jeśli
rzeczywiście miałbyś rację - naturalna harmonia powinna sprzyjać wszystkim twoim
zamierzeniom - czy jednak tak jest w istocie? W praktyce potrzebujemy wysiłku.
Potrzebujemy zmagania z negatywnością - za pomocą łopaty, pióra, autosugestii,
zdobywania rzeczy upragnionych czy - jak u mnichów - wznosząc się ponad to, co
kochamy. Potrzebujemy ciągłej uważności i rozprawiania się z przeszkodami jakie
staną nam na drodze - od 7 rano do 23 wieczorem, a często i w czasie snu! Enneagram
podpowiada nam - widzisz? Coś jest nie tak. Coś jest popsute, i to jest właśnie
kierunek, w którym należy patrzeć, piąta strona świata, z której dobiega cichy płacz
zaginionego Wnętrza. Czemu chcę dobrze, uczciwie, szlachetnie, a wychodzi trud, pot
i upokorzenie? Czemu "bez pracy nie ma kołaczy", a o każdą fajną ideę należy się
głośno i skutecznie dopominać? Jeśli jest jeden Bóg (a nie dwóch), i jeśli jest on W
Dechę - to dlaczego do cholery, tyle rzeczy idzie nie po mojej myśli?!
Niemożliwa sytuacja
Enneagram zdaje się przyglądać całej tej niemożliwej sytuacji z dystansu, z
lekkim uśmieszkiem sugerując: " A może właśnie idzie po twojej myśli, tylko Ty nie do
końca wiesz, jakie są te myśli, co?" Tu zastanawiamy się i odpowiadamy: "Ale jak to -
nie znam moich własnych myśli? Proszę bardzo - chcę tego i tego - to są moje myśli i
świetnie je znam. Jak możesz twierdzić, że jest inaczej?" Enneagram na to: "A nie
pomyślałeś, że może to nie wszystko? Może jest w tobie coś więcej, czego nie chcesz
zobaczyć, przed czym się bronisz i o czym nie chcesz pamiętać?" "Chcesz powiedzieć -
że istnieję w dwóch egzemplarzach? - pytam - Jakbym miał rozdwojenie osobowości?
" "Dokładnie tak - co jeśli jest dwóch ciebie, z których jeden chce tych wszystkich
dobrych rzeczy, a drugi, schowany pod kanapą, wszystko psuje?" "Ale czy to nie jakaś
sprytna sztuczka?" pytamy. Jakiś kolejny system, do którego ktoś chce mnie
przekonać?" "Nie, to droga ku Wnętrzu - mówi Enneagram. - I choć masz rację - sam
w sobie to tylko system, sposób mówienia o czymś - to jednak zwróć uwagę jak wiele
3
ludzkich systemów wiedzy mówi dokładnie to samo... Jesteś niepełny. Oprócz tego
Ciebie, który chce dobrze, istnieje jeszcze ukryta część Ciebie, która bruździ. Ponieważ
jest również bardzo potężna, i również wpływa na rzeczywistość - działa jak
dywersant. Po prostu krzyżuje twoje plany.". "Nie, wybacz. To jakaś mrzonka. Ja
jestem ja - kropka. A gdyby nawet istniała tam ukryta część, to pokaż mi ją, proszę,
gdzie ona jest, bo jakoś nic nie widzę." "Cała rzecz w tym - odpowiada Enneagram,
wciąż tym samym lekko rozbawionym tonem. - że jej nie widzisz, bo jest ukryta, i to
właśnie w czymś, co nazywasz Wnętrzem, i czego szukasz. Ale, żebyś nie myślał, że to
czcza sofistyka - mam sposób, abyś mógł odkryć tę ukrytą część. Mam sposób abyś
mógł sam się przekonać, że twój Wewnętrzny Sabotażysta obiektywnie w tobie
istnieje. Mało tego, że jest bardziej realny niż cała twoja tak zwana rzeczywistość - i to
on jest twoim pechem, przyczyną wszystkich twoich kłopotów. Jeśli chcesz, pokażę ci,
jak go wytropić." "W porządku"- mówisz, starając się dostrzec w tym wszystkim jakieś
praktyczne korzyści. - A czy jak go wytropię, będę mógł... ehem, no wiesz - zrobić z
nim to... co zawsze chciałem?" "Jak już do niego dotrzesz - mówi Enneagram -
pozbycie się go będzie łatwiejsze niż teraz, gdy nawet o nim nie wiesz. I - tak -
urżnięcie mu łba jest możliwe, choć może nie będzie dokładnie tym, czym ci się teraz
wydaje. Ale jest możliwe. Idziemy?" Wahasz się jeszcze chwilę. "Chodźmy."- mówisz.
Imiona Raju
Jakie są imiona Prawdy? Czym jest dla ludzi ich - potencjalny - Raj? Najwyższa
możliwa doskonałość? Niektórzy, jak wielu chrześcijan, twierdzą, że najwyższą
prawdą i zasługą - jest być dobrym, czyli zawsze i wszędzie grać fair. Tu istotna bywa
zazwyczaj tradycja i normy, jakimi człowiek kieruje się w życiu - często te same, jakie
odziedziczył po przodkach.
Wielu mędrców i nauczycieli Wschodu - utrzymuje, że to żywotność ciała, jego
wewnętrzny blask, tężyzna i lekkość są miernikiem tego, jak blisko Prawdy się
znajdujemy. Ze zdrowego i wyciszonego ciała - twierdzą - wypływają moralne życie,
dobro i współczucie. Należy więc przede wszystkim dbać o ciało i żyć zdrowo, aby
nasze życie mogło rozkwitnąć w pełni.
Po przeciwnej stronie globu, wielu apologetów Zachodniego, agresywnego
stylu, wylansowało podejście zgoła odmienne, które za priorytet obrało nie tyle sam
psychofizyczny dobrostan, co aktywność i odnoszenie sukcesów. W imię rozkwitu
zachęcają oni do odważnego działania w świecie i do rozwoju osobistego potencjału,
gdyż ich zdaniem, to właśnie osiąganie namacalnych, wymiernych rezultatów, zmian
w świecie i w ludziach - jest tym, o co toczy się gra na planecie. Taką swoistą karma-
jogę lansuje nie tylko wielu zwolenników modelu biznesowego, ale również wszyscy
ci, którzy propagują nowe technologie lub uczą skutecznych metod radzenia sobie z
przeciwnościami. Ale - choć w naszej kulturze to istotnie bardzo popularne podejście,
lista możliwych ujęć prawdy nie kończy się na nim.
Dla bardzo wielu Prawda, to Miłość. Poszukują oni spełnienia w innej osobie
lub w ofiarnej służbie innym. To ludzie, którzy "istnieją po to by kochać". Wiele
ścieżek duchowych, w tym chrześcijaństwo, głosi miłość jako jeden z
najwznioślejszych ideałów człowieka. Pomaganie innym obecne jest w - opartym na
miłości - modelu charytatywnym - gdy z pobudek czysto altruistycznych wspieramy
biednych i poszkodowanych.
4
Obok Raju Miłości i Oddania (jak np. w indyjskiej idei bhakti), istnieje też Raj
Sztuki - mieszczący wszelkie możliwe formy ekspresji ludzkiej wrażliwości -od
literatury począwszy, a na sztukach pięknych, teatrze i tańcu skończywszy. Wiele
ścieżek osobistego rozwoju i terapii zaleca "wyrażanie swoich uczuć" - jako panaceum
na stres i sposób na skontaktowanie się z dzieckiem, które - jak się uważa -
zamieszkuje w każdym człowieku.
Obok Rajów takich jak te, szalonych i emanujących kolorami, istnieją też
modele bardziej stoickie - przyjmujące postawę "zwykłego życia" i "docenienia
ludzkich ograniczeń". W modelach tych - a należy do nich, oprócz filozofii mojej
matki, także np. ścieżka zen - doceniamy ów często nienazywalny klimat, jaki niosą ze
sobą codzienne sytuacje, cieszymy się każda chwilą, a nawet samym tylko faktem, że
jesteśmy. To podejście konesera, kontemplatyka, człowieka wdzięcznego za ciało,
jakie posiada i za zmysły, którymi ogarnia świat.
Nieco zbliżonym podejściem, jest podejście wiedzy. Niektórzy wolą poświęcić
życie gromadzeniu informacji i rozwiązywaniu problemów - należą do nich liczni
spadkobiercy Zachodniej nauki, poszukujący prawdy za pomocą logicznego,
racjonalnego wnioskowania. Choć nie lubią świateł rampy, zajmuje ich dokładne
przyglądanie się szczegółom, a następnie wyprowadzanie na ich podstawie konkluzji.
Choć są na ogół poważni, potrafią też śmiać się z siebie, zdają sobie bowiem sprawę z
tego, jak nieprecyzyjnym i zawodnym narzędziem jest ludzki rozum.
Na samym końcu wymienię tych wiecznie rozradowanych - którzy, żyją po to,
by się bawić, a są wśród nich zarówno popularni bywalcy dyskotek, jak i wielcy
podróżnicy, odkrywcy oraz innowatorzy, zapuszczający się za przygodą w najdalsze,
tajemnicze zakątki Ziemi. Są to zwolennicy hedonizmu, dla których prawda jest
wiecznym odkrywaniem rzeczy nowych, wieczną swobodą, wiatrem we włosach i
niewiadomą.
Wersje Raju jak widać są liczne. Poczynając od idei moralności, poprzez
miłość, relaks, sztukę, wiedzę, zwykłe życie, działanie, aż po hedonizm i przygodę. Z
tak szerokiego spektrum, co wybrać? Oczywiste jest , że każdy z nas ma trochę inne
upodobania, i każdy - choć z grubsza zgadza się na wszystkie wymienione tu wersje,
ma też typowy dla siebie wąski obszar upodobań z którym się utożsamia. To nasza
osobista wersja Prawdy. To nasz wyśniony Raj.
I tak jedni z nas mówią "Chcę miłości", inni zaś "Chcę wiedzieć", jeszcze inni
"Chcę do domu", "Chcę być w porządku" , "Chcę działać" lub "Chcę tańczyć", "Chcę się
śmiać" "Chcę istnieć" lub "Chcę być sobą". "Widzisz? - pyta Enneagram. Widzisz, że
każdy z nas chce czego innego, a jednak każdy nazywa to Rajem, i dąży do tego jak do
ostatecznej Prawdy?"
"Ale jeśli to rzeczywiście ostateczna Prawda, - tu Enneagram mruży jedno oko -
to dlaczego każdy widzi ją inaczej?"
"No, cóż - mówisz. - Widocznie wszyscy widzą te samą Prawdę, każdy jednak
przez odmienny pryzmat - stąd wielość nazw, które tak naprawdę są tym samym -
nienazywalną Prawdą Ostateczną. To tak jak w przypowieści o wieży Babel i
pomieszaniu języków."
5
"W porządku - odpowiada Enneagram. - Sęk jednak w tym, przez 99% czasu
większość z nas nie zdaje sobie sprawy, że Wszystkie wersje są słuszne . Ludzie -
oczywiście nieświadomie - zakładają, że to ICH wersja Raju jest słuszna, W
PRZECIWIEŃSTWIE do cudzej wersji, która ich szczególnie irytuje. Oczywiście jest
tak, że każdy ma wersję pokrewną, którą jest w stanie zaakceptować, lub pogodzić ze
swoją, ma też jednak zwykle i inną, którą - w cichości ducha i często nieświadomie -
uważa za dokładne odwrócenie swojej. Ta "poroniona" wersja, - jest traktowana jako
wróg numer jeden, jako antyteza słusznego obrazu świata, czyli Zło. Człowiek próbuje
wyzbyć się wszystkiego co przejawia jej cechy, mało tego, tępi to również u innych.
Uważa się przy tym za słusznie rozgniewanego - przecież sprzyja temu, co słuszne.
Problem polega na tym, że to, co właśnie tępi, jest przez wielu uważane za słuszne,
natomiast to, czego broni - za zagrażające. Stąd bierze się zamieszanie tego świata,
które skłania wszystkich uczestników do coraz głębszego spychania w niepamięć
potępienia, jakie żywią wobec pewnych aspektów Prawdy. Ludzie czują się
zawstydzeni swoim zachowaniem, oraz zranieni obronnym zachowaniem innych.
Dlatego postanawiają udawać, że wszystko jest w porządku oraz że istnieje tylko ich
miła, świadoma część. Ich Sabotażysta natomiast, na wieki zostaje zepchnięty pod
kanapę, a winą za jego przewrotne knowania, obarczają Boga, świat lub innych.
Wewnętrzny Warunek
Każdy z typów Enneagramu opiera się na deklaracji, obarczonej warunkiem.
Deklaracja jest jawna i zewnętrzna. Mówi otwarcie - lubię to i to, oto moja
charakterystyka. Większość odmian psychologii w tym miejscu się zatrzymuje.
Zewnętrzna koncepcja Ja. Taki jestem. Enneagram natomiast zwraca naszą uwagę na
fakt, że obok tej jawnej deklaracji, istnieje jeszcze Wewnętrzny Warunek, który
stawiamy nieświadomie. Wewnętrzny Warunek, to drogowskaz naszej podróży -
to on wskazuje nasze Wnętrze. Kluczem jest tu "przyznanie się". Jeśli potrafimy,
szczerze przyznać się przed sobą do posiadania takiego Wewnętrznego Warunku
- jesteśmy na drodze Wnętrza. Zmierzamy w kierunku środka naszego Ja, a nie
uciekamy od niego. Nie musi to być misterna psychologiczna diagnoza - wystarczy
ogólne uznanie, że Coś Jest Nie Tak, i że to coś odbywa się na nasze własne życzenie.
Oto obiecywany sekret - klucz do tajemnicy Wnętrza: "Sam sobie robię kuku."
Typ Enneagramu
Zewnętrzna Deklaracja
Wewnętrzny
Warunek
1. Perfekcjonista:
Chcę grać fair
ALE Nie chcę się rozluźnić
2. Dawca:
Chcę kochać
ALE Nie chcę wiedzieć
3.Wykonawca:
Chcę działać
ALE Nie chcę zaufać
4. Tragiczny Romantyk: Chcę czuć
ALE Nie chcę się cieszyć
5. Obserwator:
Chcę wiedzieć
ALE Nie chcę kochać
6. Adwokat Diabła:
Chcę zaufać
ALE Nie chcę się rozluźnić
7. Epikurejczyk:
Chcę się cieszyć
ALE Nie chcę czuć
8. Szef :
Chcę działać
ALE Nie chcę grać fair
9. Mediator:
Chcę się rozluźnić
ALE Nie chcę działać
6
Typy enneagramowe zdają się mówić: "Chcę dać światu to, ALE - będę tępił
tamto" Owo "ale..." to wewnętrzny sekretny warunek, zakładający, że cudza forma
opisu tej samej Prawdy, jest szkodliwa, i musi być wykorzeniona. Jednak Prawda - ta
ostateczna - jakkolwiek niewyrażalna w słowach, musi być jedna. W związku z tym,
wszystkie jej obrazy - choć zniekształcone - wskazują ostatecznie na tę samą jedną
Prawdę.
Promując zatem pewien szczególny obraz prawdy, a podważając inny -
postępujemy nieracjonalnie i - w rezultacie będziemy dreptać w miejscu. Działamy
wtedy, w ostatecznym rozrachunku, na własna szkodę. To tak jak z ekologią.
Wpuszczając ścieki do rzeki, na krótką metę pozbywamy się problemu. Jednak w
przyszłości, gdy przychodzi pić wodę, którą zatruliśmy, nasz problem powraca, w
innej formie. Zrozumienie dwoistości naszych zachowań, oraz okrężnej drogi
szkodzenia samemu sobie, jest w tym wypadku sednem ścieżki samopoznania.
Odkrywając swój enneagramowy typ zaczynamy zwracać uwagę na dwoistość
naszych własnych zachowań. Już nie tylko szczerze "pragniemy" różnych rzeczy, ale
też zaczynamy dostrzegać dołki, jakie sami pod sobą kopiemy na drodze do ich
osiągnięcia. Sabotażysta, który kopie dołki - to właśnie nasze Wnętrze - niezbyt
przyjemne pomieszczenie, pozbawione światła, okien i drzwi. Zasadniczo nie lubimy
tam wchodzić, bo to oznacza przyznawanie się do różnych dziwnych motywacji, często
społecznie potępianych. Z chwilą jednak gdy już odkryjemy swój typ, i zagłębimy w
jego opis - nagle rozpoznamy w mrocznym "ale..." głos który przemawiał do nas całe
życie, tłumacząc konieczność walki ze Złem, konieczność tępienia błędu, konieczność
odczuwania i zadawania bólu. To również głos naszych rodziców, którzy odziedziczyli
go z kolei po swoich rodzicach, ci zaś po swoich i tak w nieskończoność, aż do małp i
piranii. Nie ma winnych tego stanu - to, że Wnętrze nasze wygląda tak jak wygląda to
nic nowego - u każdego jest mniej więcej podobnie. Wszystkie Wnętrza pełne są
wyimaginowanych potworów, w które święcie wierzymy, a jedyne co możemy zrobić -
to przestać w nie wierzyć. Nie jest to oczywiście kwestia raźnej deklaracji - to długi i
angażujący proces. Enneagram pomaga zweryfikować nasz fałszywy obraz świata -
nasze "tak, ale...", będące przyczyną odwiecznych nieporozumień. "Tak, ale", czy też
Wewnętrzny Warunek - wzięły się z obwarowań jakie wznosiliśmy od dzieciństwa, w
odpowiedzi na dokładnie takie same obwarowania jakimi raczyli nas inni. Natomiast
w procesie odkrywania Wnętrza, widząc bezzasadność naszego "tak, ale..." zaczynamy
rozwijać w sobie zaskakujący, dotąd zaniedbywany aspekt, który wydaje się być
dokładnym przeciwieństwem naszej powszechnie znanej osobowości. Twardziele są
już nie tylko twardzi, potrafią być też Delikatni. Leserzy, w ten sam sposób stają się
Biznesmenami. Blondynki stają się Interesujące. Każdy - z ulgą obejmuje swoje
rzekome przeciwieństwo. Dwie połówki spotkały się. To co częściowe i ułomne - staje
się - nareszcie - Pełnią. Odnaleźliśmy i rozpracowaliśmy Wnętrze.
Fetor
Zanim jednak to nastąpi, typ enneagramowy najlepiej poznać po... zapachu.
Zasada jest prosta - jeśli zamieciemy zdechłą mysz pod tapczan - po jakimś czasie w
pokoju poczujemy nieprzyjemną woń. Podobnie gdy ukrywamy w ciemnościach
umysłu nasz Wewnętrzny Warunek, zaczyna on się psuć, i wydziela Fetor. W
Enneagramie, każdy z typów posiada charakterystyczny Fetor, który inni z łatwością
wyczuwają, gdy tylko znajdą się w pobliżu. Identyfikacja Fetoru może być kluczem do
rozpoznania typu, jednak - z oczywistych przyczyn - zazwyczaj o wiele łatwiej dokonać
7
tego na kimś, niż na sobie. Nawet jednak identyfikacja cudzego Fetoru nie jest łatwa,
pojawia się zazwyczaj bowiem przynajmniej kilka Fetorów - i jak tu wybrać?
Prawdziwy Fetor typu, to ten, który przejawia się przy większości okazji, i który daje
nam pewien ogólny intuicyjny obraz problemu danej osoby. Z czasem intuicyjnie
określamy kogoś jako przede wszystkim -"starannego", lub przede wszystkim
"nieufnego". Często- choć nie zawsze - jest to właśnie jego Fetor. Dobre i celne
identyfikowanie Fetoru wymaga jednak lat praktyki. Oto lista typów wraz z
odpowiadającym każdemu Fetorem, i krótką charakterystyką sposobu, w jaki
konkretny Fetor powstaje.
8
Perfkecjonista, inaczej Zuch
"Przyjedź Mamo na przysięgę - zaproszenie wysłał szef - syn ci wyrósł na
potęgę - przyjedź zobacz, Twoja krew"
festiwal w Kołobrzegu
Zewnętrzna Deklaracja: "Chcę grać fair"
Wewnętrzny Warunek: "...ale nie chcę się rozluźnić."
Fetor:
Staranie
Jedynka, czyli Perfekcjonista, na drodze do Wnętrza uświadamia sobie, że :
"chce grać fair, ale nie chce się rozluźnić". Jej zewnętrznym obrazem świata jest świat
proporcji i dyskretnej elegancji, miejsce gdzie wszystko błyszczy schludnością, a
wszyscy zachowują się po prostu odpowiednio. To, co niewłaściwe jest poprawiane i
korygowane. Jedynka marzy, aby rzeczy zostały wykonane porządnie i z wdziękiem.
Choć nie szafuje słowami i jest dość dystyngowana, lubi zawsze trafiać w samo sedno,
dążąc do jasnych, eleganckich definicji. Wydaje jej się, że wie, co należy zrobić, aby
zachować uniwersalne normy etyczne, w które jest wpatrzona z rozbrajającą
naiwnością. Jej trzeźwy, prosty styl nosi często znamiona pewnej ulotności - oczy
rozjarza nieziemski blask zachwytu nad idealną, krystaliczną formą. Jedynki wydają
się wtedy znieruchomiałe, zapatrzone (jak Dziewiątki), wsłuchane w świętą i dobrą
muzykę sfer. Dążąc za wszelką cenę do poprawności i odpowiedniego zachowania,
zapominają jednak o swobodzie. Pełen czaru idealista, skrywa twardszą, niezłomną
część, zdolną do uporczywego, długotrwałego wysiłku i walki o moralne racje. Jedynki
w chwilach irytacji lub pobudzenia, przestają poruszać się z właściwym sobie
wdziękiem, zaczynają natomiast przypominać mechaniczną nakręcana zabawkę -
maszerującą wytrwale w takt werbla. Dążąc do wyznaczonych celów napinają się
tworząc dyskomfort i irytację. Ich ciała stają się sztywne, ich światopogląd
nieelastyczny. Stają się Człowiekiem z Marmuru - kanciastym posągiem robotnika z
kielnią, symbolem ładu doskonałego. Towarzyszy temu charakterystyczny Fetor tego
typu - Staranie. Jedynka zaczyna postrzegać siebie jako obarczoną misją
poustawiania wszystkiego na swoim miejscu - na siłę. Niedoskonały stan rzeczy budzi
jej sprzeciw. Coś jest Nie Tak Jak Trzeba - i Perfekcjonista stara się to zmienić. Stara
się więc naprawdę dać z siebie wszystko, tak, aby nie mieć potem wyrzutów sumienia,
że czegoś zaniedbał. Stara się jak poczciwy, bezinteresowny Ołowiany Żołnierzyk, z
baśni Andersena, lub jak dobry skrzat, którego jedyną intencją jest - czynić Dobro.
Jeżeli sam siebie nie zadowala, dyscyplinuje się tak, aby więcej nie powtórzyć błędu,
jeżeli zaś ktoś inny popełnia błąd - natychmiast to zauważa. Gdybyśmy żyli w zeszłym
wieku, Jedynka mogłaby być guwernantką naszych dzieci. Być Jedynką jakże często
oznacza umiłowanie tradycji, rzeczy staroświeckich i trącących myszką.
Perfekcjonista, pełen szacunku dla babcinej kurtuazji - zawsze stara się nie popełnić
gafy, i z równą starannością dba o to, aby uchronić przed nią innych. Ma bardzo
precyzyjny system reguł, do którego odwołuje się zawsze, sprawdzając - swoją i
innych - przyzwoitość. Podejście takie owocuje konfliktami, ponieważ ludzie nie
zawsze są doskonali, i nie zawsze chcą postępować zgodnie z tym, co Perfekcjonista
uważa za przyzwoite. Sam Perfekcjonista również czuje się skrępowany własnym
Staraniem - zawsze musi być dziarski, trzymać się prosto i raźno realizować plan. Nie
może pozwolić sobie na "sflaczenie", ani "defetyzm" - bowiem jego wewnętrzny krytyk
nie dałby mu wówczas spokoju. Rzadko kiedy pozwala też sobie na realizowanie
własnych pragnień, jeśli jest choćby cień wątpliwości, że nie jest to samolubne, bądź z
9
innych względów nieetyczne. Taka postawa stresuje i przeraża Jedynkę. Przymus by
żyć "jak należy" i mieć zawsze prosty kręgosłup, czynią z niej postać fatalną -
przekonaną, iż sama sobie szkodzi i, w związku z tym, poniesie konsekwencje. Chce
dobrze - ale świat mówi jej wciąż: "Za mało się starasz!". Jedynka nie rozumie tego, i
nie wie kogo obarczyć odpowiedzialnością. Czuje się "biedna" - niczym zastygły w
bólu pajac, obtłuczona zabawka z porcelany, nie rozumiejąca dlaczego istnieje Zło.
Pozbawiona wewnętrznego luzu maszeruje w pierwszym szeregu, z pieśnią na ustach
budując lepszy świat, wewnątrz natomiast wzbiera w niej fatalizm - przerażenie
mechanicznością i niesprawiedliwością losu. W jej świecie, w którym każdy chce być
dobry, i siłą radosnej intencji - rozpraszać mroki, brak miejsca gdzie strudzony
pielgrzym mógłby odetchnąć i poczuć się kochany nie za coś, - ale ot, tak po prostu.
Wówczas, mógłby dopuścić może do siebie myśl, że świat i los akceptują go, bez
względu na jego uczynki. Przekonałby się może, że natura nie wymaga od ludzi
uporczywych starań, że można się po prostu rozluźnić i być takim jakim właśnie się
jest. Wewnętrzny Warunek Jedynki - napięcie - jest ceną jaką postanowiła ona płacić
za wiarę, że jest w stanie przeciwstawić się przypadkowości zjawisk i że musi za
wszelką cenę trzymać fason. Gdy jednak zobaczy, że jej fason jest tylko pustą
skorupką, pozbawioną głębszego związku z prawdziwym głosem Wnętrza, zrozumie
wówczas, że to ona sama - a nie wymogi sytuacji - jest autorem napięcia, jakie w niej
powstaje. Będzie mogła też przyznać, że ciągłe korygowanie, tak siebie jak innych -
wprowadza w sumie więcej zamieszania niż pożytku. Poprowadzi to Jedynkę do
odkrycia potężnej mocy akceptacji, a dokuczliwy Fetor - Staranie - rozpuści się w
przyzwoleniu na zwykłe, najzwyklejsze - człowieczeństwo.
Przedstawiciele: Arystoteles, Mojżesz, Franciszek Pieczka, Czesław Miłosz,
Zbigniew Herbert, Jerzy Radziwiłłowicz (Człowiek z Marmuru), Bogusław Kaczyński
(od opery), Ignacy Krasicki, Hans Christian Andersen, Konstanty Ildefons Gałczyński,
Wisława Szymborska, Stanisława Ryster (Wielka Gra), Beata Tyszkiewicz, Lidia
Geringer de Oedenberg (deputowana EU), Margaret Thatcher, Hilary Clinton, Tilda
Swinton ("Orlando"), Joanna d'Arc, Królowa Śniegu, Dorian Gray ("Portret Doriana
Graya"), Bob Budowniczy, Ołowiany Żołnierzyk (z baśni Andersena), Dziadek do
Orzechów, Pinokio
10
Dawca, inaczej Pieszczoch
„Panie Sułku, kocham pana!!!"
pani Eliza
Zewnętrzna Deklaracja: "Chcę kochać"
Wewnętrzny Warunek: "...ale nie chcę wiedzieć"
Fetor:
Interesowność
Dawca, poruszający się po trajektorii Wnętrza, zaczyna zdawać sobie sprawę z
faktu, że "chce kochać, ale nie chce wiedzieć". Jego zewnętrzna koncepcja świata
wygląda następująco - jesteśmy tu wszyscy po to, by dawać sobie miłość. Miłość,
bliskość, przywiązanie, przyjaźń, wszystko są to cegiełki, które budują system
pojęciowy Dwójki. Jej uwaga zwrócona jest na fakt wzajemnego dawania sobie rzeczy,
uczuć i możliwości - innymi słowy na świadczenie sobie nawzajem różnego rodzaju
usług. Dla Dwójki świat jest biurem usług, które są nieustannie świadczone przez
każdego i jednocześnie przez każdego pobierane. Iluzoryczną wizja dwójki jest
"Kochajmy się wszyscy nawzajem, i róbmy dla siebie różne rzeczy, nie oczekując nic w
zamian." Ta "pop-filozofia" - gładka i polana różowym lukrem, kryje jednak dość
poważny haczyk. Jak wiadomo nie od dziś - "człowiek zawsze coś z tego ma" - choćby
dlatego, że oprócz pięknych słówek, składa się także z bardziej zwierzęcej,
egoistycznej części. "Lubię, to bardzo ładnie, ale co ja z tego będę miał?" Zwierzęca,
egoistyczna część człowieka, to coś, o czym przeciętna Dwójka nie chce nawet słyszeć.
Jak to? Ludzie - w tym ja - są z natury mili i fajni. Życie jest proste - ja lubię ciebie - ty
lubisz mnie. Dwójka odkrywająca Wnętrze dostrzega pewną naiwność takiej wizji
świata, stwierdzając: "Nie chcę wiedzieć, czemu daję, a szkoda" To rozpoznanie jest
dla niej kluczem do wejścia na drogę ku swojej zagubionej naturze. Może zacząć się
zmieniać, gdy zauważy, że wszelkie jej szlachetne gesty - tak jak i każdego z nas -
podyktowane są w gruncie rzeczy pewną interesownością - każdy chce coś z tego
mieć. Fetor Dawcy - Interesowność - bierze się stąd, że Dawca tę cechę wypiera i że za
żadną cenę nie chce spróbować jej w sobie rozpoznać. Rozpoznanie rzeczy ukrytych,
niewyrażonych - to dla niego sprawa po prostu niewarta zachodu. Jego Ukryty
Warunek, owo "nie chcę wiedzieć" jest wyrazem lęku przed samopoznaniem, jest
pragnieniem by trwać dalej, cokolwiek się wydarza, niczym roślina. Dawca uwielbia
przebywać w błogiej nieświadomości, trochę jak dziecko, chowające głowę pod
poduszkę. Uwielbia cieszyć się prostotą życia - przecież tak niewiele potrzeba, żeby z
wdziękiem przeżyć kolejny dzień! Codzienne czynności, zakupy, rozmowy, praca -
świat sam prowadzi, i świat sam zatroszczy się o to, by Dwójka się nie nudziła. Liczy
się naturalny przepływ energii życia w którym Ja i Ty jesteśmy zanurzeni. Któż
chciałby sprzeciwiać się płynącej potędze, realizując własne, egoistyczne plany? Któż
chciałby posiadać własną osobowość, indywidualność, która hamuje pęd zdarzeń i
oddziela nas od innych? Czy nie lepiej cieszyć się doświadczaniem radosnej
emocjonalnej więzi z Drugim Człowiekiem? Czy nie lepiej poddać się rozkoszy
międzyludzkich kontaktów i - nie zastanawiać się zbytnio? Błyszcząca bezmyślna
rozkoszą Dwójka staje się piękną ozdobą, uświetniającą rozmaite okazje. Każdy
oczywiście docenia jej czarujący walor, wszyscy więc dookoła starają się jakoś Dwójkę
wynagrodzić. Dawca jest tym niby zdumiony, jednak otaczający go Fetor
Interesowności daje się dość łatwo wyczuć. Choć wpatrzony w nas ekstatycznie
zapewnia, że nic w zamian nie chce, w miarę rozwoju znajomości odkrywamy że tak
naprawdę ma jeden główny cel: zmusić nas do wzajemności. Każde
11
"niezobowiązujące" spotkanie, jest w istocie kontraktem, którego niepisane warunki
nigdy nie stają się przedmiotem konwersacji na salonach. Jednak bez spełnienia
warunków targ po prostu "nie przejdzie". Mydlany świat dwójki jest pusty bez nas,
oczekuje więc ona, że jedyne co ma - jej zdolność do poświęcania nam bezwarunkowej
uwagi - zostanie w jakiś sposób zrekompensowane, w postaci zobowiązań, atencji i
różnego rodzaju gestów. Musimy o Dwójkę dbać i - nie proszeni - rewanżować się
bezwarunkowym poświęceniem, w przeciwnym razie, przestaje być miła i wstrzymuje
swoje "bezinteresowne" dary. Ci, których przekonała co do swej bezinteresowności
mogą się czuć tym podwójnie zranieni - po pierwsze, to oni są Źli, bo Dwójka przecież,
jak powszechnie wiadomo, jest aniołem. Skoro więc wstrzymuje dary, to znaczy, że
coś przeskrobaliśmy. Jesteśmy niewdzięczni i nie traktujemy jej tak, jak na to
zasługuje. Czemu jednak nigdy nie mówiła nam, jak chce być traktowana? Tu kolejny
powód naszego zranienia - przecież nie wypadało jej o tym mówić, to naszym
natomiast zadaniem było domyśleć się, czego Dwójce potrzeba. Nie domyśleliśmy się
- tym gorzej dla nas, Dwójka nie po to dba o dobre samopoczucie wszystkich, żeby
jeszcze musiała na głos deklarować, czego oczekuje. Prawdziwa miłość zdarza się poza
słowami. Jeśli tego nie wiemy, to znaczy, że nie umiemy kochać, i od tej pory
zostajemy skreśleni z listy kontrahentów. Interesowność Dwójki stawia nas w sytuacji
bez wyjścia - nie możemy się sprzeciwić jej niepisanym rozkazom, nie możemy też
wytłumaczyć się z ich niespełnienia. Ukryta emocjonalna władza Dawcy jest
nieograniczona, a nasze obowiązki i prawa wobec niego - nie spisane w żadnym
kodeksie. Jednak Interesowność przestaje być Fetorem z chwilą, gdy zostanie przez
Dwójkę uczciwie rozpoznana. Wówczas staje się kierunkowskazem. Podążając za jego
wskazaniami Dwójka stopniowo traci potrzebę otaczania się ludźmi, którzy
rozkosznie "kadzą" jej próżności, zapewniając różnego rodzaju dowody wdzięczności.
Zaczyna żyć bardziej samodzielnie. Jej Wewnętrzny Warunek - "Nie chcę wiedzieć",
ustępuje miejsca potrzebie poznania własnej ukrytej natury. Może wiązać się to z
rozwojem i poszerzaniem osobistych intelektualnych horyzontów, ale również -
nareszcie! - z osobistym odkryciem własnej fascynującej indywidualności, która nie
potrzebuje być zabawianą przez świat, świetnie natomiast potrafi zatroszczyć się o
siebie sama. W każdym przypadku, rozwojowi Dwójki towarzyszy przy tym wzrost
autentycznego szacunku dla przestrzeni i specyfiki innych.
Przedstawiciele: Marylin Monroe, Britney Spears, Christina Aquilera, Ania
Przybylska, princess Di (Królowa Serc), Krzysztof Krawczyk, Zbigniew Wodecki,
Barbie, Czerwony Kapturek, Pyza, Atomówki, Bernarda Alba (sztuka "Dom Bernardy
Alba"), pani Dulska, doktor Doolittle, pszczółka Maja, Mama Kangurzyca, Debbie z
"Rodziny Addamsów II"
12
Wykonawca, inaczej Gwiazdor
Postanawiając wejść na drogę Wnętrza Trójka - Wykonawca odkrywa że: "chce
działać, ale nie chce zaufać". Zaufać - oznacza tu - wierzyć, że ludzie cię lubią i że
potrafią być wdzięczni. Chodzi więc o to, aby szanować innych, i nie traktować ich jak
nieuczciwych konkurentów, którzy próbują nas wykiwać. Wykonawca to typ
znakomicie osadzony w świecie realiów, a związku z tym doświadczający siebie często
tak, jakby współzawodniczył z innymi o dobra, które posiada. Rzeczy te - takie jak
pieniądze, prestiż, know-how, lub przyjemność - często stanowią naturalny element
jego zewnętrznej rzeczywistości. Przeciętny Wykonawca jest osobą niezwykle zajętą
działaniem, w celu utrzymania swego statusu posiadacza i eksperta. Kształtuje on
świat swoich marzeń za pomocą wytrwałej pracy i dynamicznego przekuwania idei w
czyny. Dąży do wygodnego urządzenia się w świecie, często uprawia sport, dba o
wygląd i ma szerokie znajomości. Z pozoru naturalny i pewny siebie bryluje w
towarzystwie, jako symbol kogoś bezpretensjonalnego, przyjaznego i otwartego. Choć
jednak jego pro-aktywna dusza i pozytywne podejście zjednują mu sympatię bogów,
Wewnętrzny Warunek w sposób bardzo subtelny odcina Trójkę od możliwości
zaufania ludziom i docenienia tego, co już osiągnął. Przeciętna Trójka najbardziej w
życiu boi się - zatrzymać i głęboko odetchnąć. Byt, w którym człowiek smakuje to, co
zdobył, nie spiesząc się, pełen zaufania i wdzięczności - jest dla przeciętnej Trójki
jedynym zadaniem z góry skazanym na porażkę! Zaaferowana Trójka jest owszem
niezwykle efektywna, rzadko kiedy jednak znajduje czas, by cieszyć się efektami swej
pracy i słuchać co mówią do niej przyjaciele. Ogarnięta obsesją często zaczyna
podejrzewać wszystkich o nieszczerość, co jeszcze bardziej usprawiedliwia jej
nieufność i niechęć przed bliskim kontaktem. Świat staje się areną
współzawodnictwa, na której możliwie szybko i spektakularnie trzeba
zademonstrować swą sprawność i - oczywiście - wywrzeć jak najlepsze wrażenie.
Przymus pozytywnego myślenia uniemożliwia Wykonawcy zauważenie problemów
tego świata, to zaś owocuje brakiem prawdziwej bliskości, tak ze sobą, jak i z innymi.
Odcięta od umiejętności zaufania światu, Trójka przypomina Króla Midasa, który
dotykiem zamieniał wszystko w złoto. Choć na początku uszczęśliwiony, z czasem
stwierdził, że nie może nic zjeść, wypić - ba, nie może nawet przytulić żony - wszystko
i wszystkich bowiem zamienia dotykiem w zimna bryłę. Podobnie Wykonawca - żyje
w świecie dóbr, tak pożądanych przez tłum, a jednak - nic nie przynosi mu głębokiego
spełnienia, ponieważ zmagając się z zadaniami zgasił w sobie zwykłe ludzkie ciepło.
Trójka uwięziona w swym schemacie będzie wytyczać kolejne cele i realizować je,
poruszając się jednak w martwym, zautomatyzowanym świecie, w którym niczego
nowego tak naprawdę nie można się nauczyć. Powstający przy tym Fetor to
Udawanie. Trójka udaje radosną, silną i autentyczną, podczas gdy w istocie jest
zmęczona, zrezygnowana i spięta. Fetor Wykonawcy odczuwa się też jako pewną
sztuczność wynikającą z nadmiernej pewności siebie. Udawanie wydaje się grą,
obliczoną na zrobienie efektu i zniechęcenie innych do szczerego kontaktowania się z
Trójką. Może to, choć nie musi, mieć w sobie coś z pozy lub tupetu. Może być też
ryczącym hurra-entuzjazmem i propagandą, które wydają się być pozbawione
pokrycia w faktach. Tak czy owak, jest to rodzaj gry. W grze tej Trójka wierzy w świat
"Nie rycz, mała, nie rycz - ja znam te wasze numery..."
Franek Kimono
Zewnętrzna Deklaracja: "Chcę działać"
Wewnętrzny Warunek: "...ale nie chcę zaufać".
Fetor:
Udawanie
13
na niby, w którym ona sama "kreuje" swoje pragnienia, entuzjastycznie przy tym
pokrzykując. Pragnienia - owszem, spełniają się, ale niedocenieni ludzie, którzy
stanęli na drodze Trójki wycofują się emocjonalnie i Trójka - choć otoczona luksusem
- zostaje w sensie psychologicznym - sama. Wykonawca, który zwrócił się do
wewnątrz, zauważa swój Wewnętrzny Warunek, "Nie chcę zaufać", i uświadamia
sobie, że to on jest przyczyną jego niewesołej w sumie kondycji. Przyznanie się, które
stanowi klucz do procesu u każdego z typów, jest w przypadku Trójki czymś
szczególnie trudnym. Gdy uda się Trójce przyznać że cierpi na własne życzenie -
prawdziwa ufność - łagodnie jak morska bryza, zawita do jej świata naturalnie.
Przedstawiciele: Maryla Rodowicz, Doda, Katarzyna Figura, Krystyna Janda,
Bogusław Linda, Tomasz Kammel, Tom Cruise, Richard Gere, John Travolta, Arnold
Schwarzenegger, Sharon Stone, Angelina Jolie, Cindy Crawford, kapitan Kloss, James
Bond, Superman
14
Tragiczny Romantyk, inaczej Maruda
"Życie jest piękniejsze i straszniejsze czasem jest - blednie przy nim
wszystko, blednie nawet sama śmierć"
Stachura
Zewnętrzna Deklaracja: "Chcę czuć"
Wewnętrzny Warunek: "...ale nie chcę się cieszyć."
Fetor:
Niezadowolenie
Czwórka na drodze wewnętrznego rozwoju może ze zdziwieniem zauważyć, że
jej bojowe hasło "Chcę czuć!" obwarowane jest zastrzeżeniem "...ale nie chcę się
cieszyć." Wołając "Chcę czuć!" Czwórka deklaruje potrzebę ponadprzeciętnej głębi
doświadczenia. Owa artystyczna nadwrażliwość Romantyków nie ma jednak wiele
sensu, jeśli prowadzi ich na samo dno rozpaczy i samozniszczenia. Dla Czwórek
ważne jest uświadomienie sobie, że ich egzystencjalna depresja wywołana jest nie tyle
przez niedoskonałość świata, co przez prostą odmowę by zaakceptować świat taki,
jakim jest! Umiejętności tej mogłyby nauczyć się np. od Siódemek (Epikurejczycy),
których mottem życiowym jest cieszenie się chwilą i "chwytanie dnia". Tragiczni
Romantycy maja problemy z chwytaniem dnia na gorąco, ponieważ czują się wiecznie
niegodni radości i pragną oczyścić się ze swych tajemnych skaz. Wiecznie celebrują
własną wrażliwość, tworząc prywatne światy wyobraźni, w których zamieszkują. Czyni
to z nich osoby ogromnie refleksyjne i zamyślone, głęboko odczuwające, cóż po prostu
- "romantyczne"! Tragizm czwórek polega jednak na tym, że nie są one w stanie
zauważyć, iż upragnione szczęście często leży tuż przed ich nosem, ukryte wśród
codziennych czynności. Zatracić się w brutalnej rzeczywistości - w twardej walce o
byt, w gruboskórności pracy, w niewdzięczności kontaktów z "przyziemnymi" ludźmi
- to dla Czwórek wyzwanie czasem tak trudne, że może zdawać się ponad siły. Czwórki
w głębi ducha czują się "lepsze" od innych, i, żyjąc zwykłym życiem, przeżywają
jednocześnie tragiczny konflikt niedocenienia. Być szczęśliwym szczęściem zwykłego
zjadacza chleba, którego nic specjalnego w życiu już nie spotka, szczęściem matki
samotnie wychowującej dziecko lub sprzedawczyni gazet z kiosku - to zadanie trudne,
i choć ciągle próbują - przymus wyjątkowości wpędza je w wewnętrzną, czasem
niewidoczną z zewnątrz, depresję. Lekkość bytu staje się po prostu nieznośna. Choć
skrycie pragną być lekkie, świeże i filuterne, uniemożliwiają to sobie obowiązkiem
bycia tragicznie niespełnionymi. Z jednej strony cały czas wysubtelniają swoją
psychiczną energię, pragnąc aby była bezpretensjonalna i naturalna. Z drugiej, proces
ten okupują straszną powagą i zadęciem. Jednak w ich opinii szczęście, które
określają również jako Ducha, Miłość, lub po prostu "To", przychodzi za tylko cenę
głębokiego upadku. Jedynie ten, kto poznał czym jest śmierć, może wiedzieć czym jest
życie. Natomiast poznać czym jest śmierć - i przeżyć - to nie byle jakie osiągnięcie i
nie każdego naprawdę na to stać. Upadek to poważny i wyrafinowany stan, na który
zasługują tylko ci spośród nas, którzy są najbardziej wrażliwi, i najbardziej
wewnętrznie uwzniośleni. Koło się zamyka. Aby się wznieść na wyżyny, trzeba
jednocześnie upaść na sam dół. Aby kochać trzeba cierpieć, oczyszczać się i odmawiać
sobie różnych dobrych rzeczy. Będąc aniołem - zarazem świętym i cierpiącym,
Czwórka blednie, chudnie w oczach, i może popadać w ascetyczne obsesje, jak np.
głodówki, anoreksja i różnego typu nerwice. Choć zdaje się efemeryczna, blada i
ulotna, wewnątrz tonie w bagnie emocji. Trwając w stanie "błogosławionego
niespełnienia" Tragiczni Romantycy wydzielają charakterystyczny Fetor -
15
Niezadowolenie. Jest to rodzaj piskliwego buntu wobec czegokolwiek co pospolite.
"Po prostu nie, bo nie, i już. Nie podoba mi się! Nudzi mnie! Fi donc!" Fetor
Niezadowolenia to również rodzaj protestu przed niemożliwością przekazania, jak
bardzo jest się wrażliwym. Czwórka, która sama czuje się głęboko odrzucona przez
świat, odgrywa się na nim krzycząc "Nikt mnie nie rozumie!" lub "Jesteście śmieszni!"
Wiąże się to też z ciągłym oczekiwaniem "tej jedynej właściwej" - osoby lub energii,
która będzie dostatecznie subtelna i wreszcie Czwórkę zadowoli. Czwórka jest pełna
podziwu dla rozmaitych guru i innych szacownych figur - które "To" mają. Ma się
rozumieć, istnieją w świecie tajemne sposoby zrealizowania "Tego", ale "to już
oczywiście zupełnie inny poziom" i Czwórka do ich praktycznej aplikacji dotrze
najwcześniej w przyszłym wcieleniu. Na razie musi przecież poradzić sobie z
depresjami i całym tym "przyziemnym" bałaganem, który spowodowała. Ma jednak
jednocześnie szczery podziw dla wartościowych ludzi, którzy "To" osiągnęli,
ponieważ... ponieważ są najwyraźniej bardziej uduchowieni, bardziej cierpią i
bardziej się oczyszczają. Samozapętlające się rozumowanie powoduje tu, że Tragiczny
Romantyk jest na wieki odcięty od przedmiotu swoich pragnień, właśnie dlatego, że
jego Sabotażysta święcie wierzy, iż nie jest go - póki co - wart. Dopóki Czwórka nie
zauważy, że może być szczęśliwa tu, teraz, bez wstępnych oczyszczeń, a jedynie robiąc
to, co lubi, i akceptując rzeczywistość taką, jaka jest, dopóty Fetor Niezadowolenia
zatruwać będzie kawiarnie. Gdy jednak tragiczny Romantyk po raz pierwszy w życiu
uśmiechnie się widząc jak "muchy napstrzyły na portret cesarza" - wówczas na
spotkanie wyjdzie mu szczęście ukryte nie w tragedii, ale w farsie życia.
Przedstawiciele: Bolesław Leśmian, Witkacy, Mickiewicz, Norwid, Chopin,
Stachura, Grechuta, Kieślowski, Polański, Kundera, Kierkegaard, Lars von Trier,
Lenny Kravitz, Johnny Depp, Bob Dylan, Peter Greenaway, E. A. Poe, Howard P.
Lovecraft, Ingmar Bergman, Uma Thurman, Juliette Binoche (np. "Czekolada"),
Justyna Steczkowska, Renata Przemyk, Amelia, Siouxie, Pink, Odlotowe Agentki
(Totally Spies), Manga/Anime
16
Obserwator, inaczej Mądrala
"Wiele wiem, przyszłość widzę, bogów przeznaczenie, zwycięzców
upadek..."
pieśń islandzka
Zewnętrzna Deklaracja: "Chcę wiedzieć"
Wewnętrzny Warunek: "...ale nie chcę kochać"
Fetor:
Zdystansowanie
Dewiza Piątki: "Chcę wiedzieć" zdaje się brzmieć najbardziej "sensownie"
spośród wszystkich pozostałych. Wszak wiedza jest wartością ostateczną, jest
racjonalnym tryumfem nad ludzką, poplątaną kondycją. Jeżeli coś naprawdę
rozumiem - to czyż mogę z tym mieć problemy? Cóż jeszcze muszę robić? Oto przed
nami naga prawda o całej sprawie. Ten właśnie intelektualny absolutyzm Piątek,
tendencja do poszukiwania "ostatecznych prawd", i kurczowego bronienia ich jako
właściwego i powszechnego stanu rzeczy, odcina Obserwatora od jego subiektywnej
strony - a mianowicie od dobrego samopoczucia, jakie niosą człowiekowi relacje z
innymi. Relacje z ludźmi to dla Piątek sprawa bardzo złożona, pełna "prymitywnej" i
"nieokrzesanej" (w rozumieniu Piątki) energii ludzkich emocji. Nie zaznajomiona z tą
energią Piątka obawia się jej, jako wysoce nieprzewidywalnej, zdolnej obrócić cały jej
ciężko wypracowany autorytet w gruzy. Przeciętna Piątka zazwyczaj nie dostrzega
faktu, że jest człowiekiem, a nie komputerem, i że jako człowiek, funkcjonuje znacznie
wydajniej (w tym i intelektualnie) gdy dostarcza się jej okresowej rozrywki.
Emocjonalna stymulacja - w formie niekontrolowanej - odrywa Piątkę od rozmyślań,
stanowi więc dla niej zagrożenie. Piątka widzi spontaniczność i niefrasobliwość jako
podrzędne wobec wiedzy, a co za tym idzie, wymagające kontroli i rozsądku. Jednak
ta nieumiejętność poddania się własnej pasji i popłynięcia z prądem życia, wysusza je
i odcina od praktycznego doświadczenia sensu czegokolwiek. Piątki zmagają się z
pustką wszechrzeczy - choć zdają się wszystko wiedzieć, ich życie przesypuje się jak
piasek w klepsydrze, a zegar czasu tyka zwiastując nadejście nieuchronnego. Ten
melancholijny "dymek" otaczający wszechwiedzącą Piątkę, wynika przede wszystkim
z nieporadności w traktowaniu ludzi jako intelektualnie równych. Status Piątki,
wynikający z jej wiedzy o tym jak "naprawdę" sprawy się mają, nie wytrzyma przecież,
gdy postawimy go na równi z domorosłą filozofią gospodyni domowej, logiką
giełdowego bonzy, lub "kodem" artysty. Ukryty warunek Piątek "...ale nie chcę
kochać." wskazuje na ich niechęć do zrównywania się z ludźmi, którymi kierują
pobudki zmysłowe, emocjonalne lub irracjonalne. Zafiksowana na "nagiej prawdzie"
Piątka, może owszem uznawać fakt nieracjonalności innych jako zjawisko warte
uwagi, zabawne, czasem ciekawe lub frapujące, pozostaje jednak bardzo niechętna, by
owe "nieracjonalne" manifestacje potraktować równie poważne, jak swoją
obiektywną, opartą na "sprawdzalnych faktach" prawdę. W hierarchii wartości Piątki
"sprawdzalne fakty" zawsze stoją wyżej - i to znacznie wyżej - od subiektywnej prawdy
zwykłego człowieka. To zniekształcenie obrazu świata wypływa z przywiązywania
najwyższej wagi do "rozumienia", natomiast konstatacja, że próbowanie zrozumienia
czegoś, czego się zrozumieć nie chce, skazane jest na porażkę - wydaje się
metodologicznie nie do przyjęcia. Kwestionując i wykpiwając wszystko - Piątka
posiada jedyny pewnik - otóż jej narzędzie obserwacji - owo oko, które widzi świat -
dopóki tylko utrzymywane za pomocą woli w odpowiedniej emocjonalnej higienie -
jest bezbłędne i godne najwyższego szacunku. Obserwator, ponieważ nie angażuje się
17
emocjonalnie i nie pragnie zysku - ulega złudzeniu, że jest dostojnym zwierciadłem, w
którym odbija się jedyny rzeczywisty stan. Głęboko ukryte w umyśle Piątki
przeświadczenie o jej misji poznania prawdy obiektywnej, owo: "Koń jaki jest, każdy
widzi.", prowadzi jednak do nieświadomego lekceważenia cudzych prawd, a zatem do
przedwczesnego, niedojrzałego uznawania się za mędrca i bezpodstawnego
odczuwania, że jest się "ponad". To właśnie tu daje o sobie znać o sobie
charakterystyczny Fetor Piątki - Zdystansowanie. Obserwator spogląda na wszystkich
z dystansem, zdając się mówić: "Wasz jazgot szkodzi sprawie. Spójrzcie - chodzi
zwyczajnie - o to i o to. Czyż nie jest to oczywiste, dla każdego, kto myśli racjonalnie?"
Tymczasem życie często uczy, że żaden koń nie istnieje w próżni, ale zawsze w relacji
do czegoś, lub - kogoś. To, jak go widzimy, to czy go w ogóle chcemy widzieć, jest
często o niebo istotniejsze, niż to czy on tam fizycznie jest. Piątki pogrążone w
rozważaniach nad ostatecznym dowodem, często zatracają świadomość, że to, czego
naprawdę w życiu pragną, to nie obalanie teorii - ale poczucie, że mają prawo tańczyć
jak Zorba, i że ich życie - dotąd wypełnione melancholią stoika - nie straci na tym, a
jedynie zyska. Uświadamiając sobie swój wewnętrzny warunek "...nie chcę kochać." -
uczą się słuchać cudzej prawdy tak, jakby była ich własną - a nie tylko nieuważną
deformacją faktów. Uczą się korzystać z emocji - nie w sensie "zaprzęgnięcia ich w
służbę rozumu", ale w rozumieniu całkowitego odpuszczenia sobie - raz na jakiś czas -
swoich moralnych niezmienników. To oczywiście powoduje, że robią z siebie durnia,
gdyż ich umiejętności interakcji są często zwyczajnie niedorozwinięte. Gafa
towarzyska to właśnie to, czego starały się uniknąć, snując rozważania na temat
prawdy ostatecznej. Jeśli jednak zaprzęgną wrodzone poczucie humoru w zbożnym
celu śmiania się z samych siebie - raczej niż ze świata, który je otacza - wówczas mają
szansę nauczyć się przeżywać, zamiast tylko obserwować. Mogą wtedy poznać, czym
jest pokora i szczera akceptacja "dziwacznych" zachowań innych. To zaś zaskarbi im
żywe uznanie ze strony świata, którego przemijalność i pustkę tak przedwcześnie
ogłosiły.
Przedstawiciele: Stanisław Lem, Stanisław Barańczak, Witold Gombrowicz,
Wojciech Mann, Andrzej Mleczko, Michał Witkowski, Stephen Hawking, Ursula Le
Guin, Emily Dickinson, Philip K. Dick, Franz Kafka, Stephen King, Bill Murray, Kevin
Spacey (np. "K-Pax", lub "Podaj Dalej"), Kartezjusz, Pan Samochodzik, grupa Monty
Python, pomysłowy Dobromir
18
Adwokat Diabła, inaczej Czarnowidz
"Nie wierzcie, nie wierzcie - gdy w sadach słowiki zakrzyczą co sił - wy
jeszcze nie wiecie - co komu pisane, i kto będzie żył..."
Bułat Okudżawa
Zewnętrzna Deklaracja: "Chcę zaufać"
Wewnętrzny Warunek: "...ale nie chcę się rozluźnić"
Fetor:
Nieufność
Mówiąc "Chcę zaufać.." Adwokat Diabła deklaruje swoja potrzebę szacunku dla
świata wokół. Chcę zaufać światu - a więc, chce go przyjąć takim, jaki jest gdzieś
bowiem czuję, że tylko bezwarunkowa akceptacja niesie spełnienie. "Zamiast szukać
w życiu Nie Wiadomo Czego - zdaje się mówić Szóstka - popatrz, zachodzi słońce i
lecą ptaki" To zachęta aby - zwyczajnie i po prostu - zakochać się w życiu. Można
powiedzieć, że Szóstki są koneserami życia - starając się maksymalnie wykorzystać to,
co w zasięgu ręki, podchodzą do spraw poważnie i praktycznie, często rozkoszując się
głębią codziennych spraw. Zamiast teoretyzować - tak jak to robią Piątki - Szóstki
pragną żyć ze świadomością, że doświadczają głęboko ludzkiej kondycji, że nie cofają
się - tak przed przyjemnością jak i bólem, i że świadomie i uważnie nadają swemu
istnieniu uczciwą, rzeczywistą jakość. W praktyce jednak okazuje się to nie takie
proste. Ich ukryty warunek, "...nie chcę się rozluźnić", wypływa z faktu, że traktują
wszystko śmiertelnie serio! Świat zjawisk jest realny, niczym rój meteorytów, zaś
Szóstka jak samotny sputnik ma za zadanie starać się ze wszystkich sił uniknąć kolizji.
Ten ultra-realizm, właściwy również Ósemkom, oznacza traktowanie tego, co się
widzi, słyszy, myśli i czuje jako śmiertelnie poważnej, ostatecznej rzeczywistości, z
którą trzeba sobie poradzić. Pozwolić sobie na zderzenie - to koniec, tragedia, śmierć.
Nawet o tym nie mówmy! Dostojna i straszliwa Rzeczywistość bombarduje Szóstkę
informacją, ta zaś wytrzeszcza się, nasłuchuje i węszy po to, aby odpowiednio
zareagować. "Życie" urasta w jej oczach do rangi ogromnej, nieprzewidywalnej istoty,
której ruchy należy bacznie śledzić, aby następnie stosownie się zachować. Istota ta
jest absolutną, nieodwołalną rzeczywistością, istnieje niezależnie od Szóstki i - wciąż
wymaga od niej jednej, całkiem naturalnej przecież usługi - stosownego zachowania.
W tej sytuacji Szóstka staje się dla Życia czymś w rodzaju "chłopca na posyłki", a
czasem wręcz "popychadła". Spędza swój czas wypatrując - często wyimaginowanych
- sygnałów, że coś należy zrobić, lub przed czymś się ustrzec - a następnie dzielnie
maszeruje, aby wykonać swój obowiązek. Stojąc na baczność wobec
wyimaginowanych życiowych wyzwań, jest napięta i nie chce pozwolić, aby rzeczy
podążały własną koleją. Podobnie jak Jedynka, Szóstka obarcza się ogromna
odpowiedzialnością za świat zewnętrzny, przeciwnie do niej jednak, motywuje ją lęk,
nie zaś irytacja na niewłaściwy stan rzeczy. Jedynka głęboko w sobie odczuwa
potrzebę, by zmienić świat na lepszy (idealizm), zaś Szóstka - na najgłębszym
poziomie - pragnie jedynie uratować siebie samą przed zagładą (pragmatyzm).
Motywowana lękiem Szóstka wydziela swój specyficzny Fetor - Nieufność. W języku
potocznym mówimy, że ktoś "śmierdzi strachem". U Szóstek przejawia się to jako
wieczny sceptycyzm wobec proponowanych rozwiązań oraz wieczny dręczący je
niepokój, że coś będzie nie tak. Będąc z natury bardzo inteligentne, poświęcają cały
swój polot wynajdywaniu słabych punktów rzeczywistości, oraz opracowywaniu
chytrych planów alternatywnych i strategii uniknięcia kłopotów. Ich życie wypełnia
"martwienie się na zapas" - przez co sprawdzają się znakomicie jako tzw.
19
"troubleshooters" - specjaliści od wyszukiwania, a następnie usuwania potencjalnych
zagrożeń. Fetor Szóstki, Nieufność, może w życiu codziennym objawiać się jako
nadmierne przywiązanie do rozwiązań tradycyjnych, sprawdzonych, jako niechęć do
eksperymentów i pewien negatywizm, wiążący się z krytykowaniem wszystkiego, co
nowe. Może też przybrać formę wiecznego utyskiwania, i otaczania bliskich osób
nadmierna, niewygodną dla nich troską. Można powiedzieć, że Szóstka jest - tu
podobnie jak Trójka - typem zorientowanym na namacalną, konkretną rzeczywistość.
Sens jej życia sprowadza się do tego, jak efektywnie zaistnieć w realnym świecie i jak
wydobyć z tego świata maksimum korzyści. Przeciwnie do Trójek jednak, które są z
natury optymistami, Szóstki wychodzą z pesymistycznego założenia, że- jeśli coś tylko
może się nie udać, to na pewno się nie uda. Zauważenie tego ciągłego "oczekiwania na
katastrofę" może być dla Szóstek punktem zwrotnym na ich drodze do Wnętrza. Gdy
Szóstka uświadomi sobie swoją automatyczną reakcję, polegająca na bezpodstawnym
napinaniu się w odpowiedzi na wymyślone zagrożenie, może zacząć obserwować
własną Nieufność. Może też wtedy zauważyć, jak wiele z jej katastrofizmu nie jest
wcale obiektywnie uzasadnione, i jak często - szczęście po prostu sprzyja odważnym.
Szóstka na drodze wewnętrznego rozwoju buntuje się - przestaje grzecznie
nasłuchiwać, czego chce od niej Życie, i samodzielnie podejmuje szybkie,
spontaniczne decyzje. Przestaje też kierować życiem innych, gdyż wreszcie docenia
jak ważne dla sukcesu są samodzielność i wiara w to, co się robi.
Przedstawiciele: Roman Giertych, ojciec Rydzyk, bracia Kaczyńscy, Jerzy
Kryszak, K.K. Baczyński, Woody Allen, Mel Gibson, Bułat Okudżawa, Russel Crowe,
George Bush jr, Richard Nixon, Julia Roberts, Michelle Pfeiffer, Tom Hanks, pan
Ripley ("Utalentowany..."), Sherlock Holmes, Robin Hood, Zorro, Batman,
Prosiaczek, Hamlet, apostoł Tomasz
20
Epikurejczyk, inaczej Lekkoduch
"Nie muszę liczyć się - z niczyim zdaniem - co mi tam! Mam własny gest!"
Pippi Langstrumpf
Zewnętrzna Deklaracja: "Chcę się cieszyć"
Wewnętrzny Warunek: "...ale nie chcę czuć"
Fetor:
Niewiarygodność
Epikurejczyk jest człowiekiem, który ponad wszystko inne ceni w życiu dobrą
zabawę, poczucie humoru i umiejętność patrzenia na świat z rozmaitych perspektyw.
Jest pasjonatem, w którego spojrzeniu widać dziecinną frajdę, owo oczekiwanie
nieograniczonych możliwości jakie daje świat. Niczym kowboj na koniu Epikurejczyk
ogarnia prerię szerokim spojrzeniem, myśląc: "Cokolwiek mnie dzisiaj spotka,
rozegram to pasjonująco." Epikurejska filozofia Siódemki głosi, że rzeczy i zjawiska
nie są dobre lub złe same w sobie, ale, że wszystko zależy od podejścia - czyli
umiejętności gry. Dlatego też warto kultywować umiejętność częstej zmiany
perspektywy - w ten sposób można z każdej, nawet najtrudniejszej sytuacji, dzięki
podejściu od właściwej strony -wyciągnąć dla siebie jakiś atrakcyjny element. Mówi
się, że Siódemka jest wiecznym dzieckiem, które w dorosłym życiu nie zatraciło jednej
z podstawowych dziecięcych potrzeb - potrzeby zabawy. Zabawa jest przecież właśnie
obracaniem w dłoniach przedmiotów, tak aby poznać wszystkie możliwe do nich
podejścia i wybrać te najciekawsze. Dla dorosłej Siódemki ta właśnie zdolność do
obracania w umyśle każdego zagadnienia, na wszystkie możliwe strony, staje się
życiową dewizą. Zewnętrzna Deklaracja, "Chcę się cieszyć" - to hasło, które głosi
Siódemka, dążąc w życiu do uniwersalnych wartości, wydających się być synonimami
psychicznego zdrowia - a mianowicie do szczęścia i do radości. Na drodze jednak staje
jej Wewnętrzny Warunek: "...ale nie chcę czuć." Jak łatwo się domyślić, ceną, jaką
Siódemka płaci za niezwykłą, umiejętność bawienia się każdą sytuacją jest pewna
powierzchowność i niedojrzałość tej radości. Fetor Siódemki, Niewiarygodność -
bierze się stąd, że wykorzystuje ona swoje akrobatyczne umiejętności zmiany
emocjonalnej perspektywy - do ucieczki przed głębszym i bardziej poważnym
doświadczaniem codziennych zjawisk. Uwielbiająca wszystko i wszystkich Siódemka
dopasowuje się do cudzego światopoglądu, po czym znika - zawsze zachowując dobry
humor, jednak bez szczerej intencji traktowania ludzi poważnie. Ulega złudzeniu
wszechmocy, ponieważ wydaje jej się, że może "obracać w myślach" wszystko i
wszystkich, jakby byli kolorowymi piłeczkami. Jednak otoczenie, które machinalnie to
wyczuwa, w podobny sposób traktuje również Siódemkę. Jawi się on ludziom jako
kolorowa, płaska postać z komiksu, nie mająca wiele wspólnego z realem. To wrażenie
bierze się stąd, że fajerwerkowe deklaracje Siódemki, zdają się być bardzo na wyrost
w stosunku do jej rzeczywistej życiowej dojrzałości. Epikurejczyk, który surfuje,
wykorzystując podskórne prądy życia i przeskakując lekko z fali na falę zanim ta
załamie się i roztrzaska o skały - mniema, iż zrozumiał sekret egzystencji, podczas gdy
wewnętrznie pozostaje do końca życia dzieckiem. Surfując, jest jednocześnie
całkowicie "nieprzemakalny" dla zalewających go fal emocji. Fale te wykorzystuje do
filozoficznej zabawy, do formułowania celnych uogólnień i zręcznego manewrowania
życiem - jednak nie do tego, do czego faktycznie służą - do czucia. Unikanie
konfrontacji z emocjami powoduje, że Siódemki jawią się jako papierowe i -
nieprzekonujące. Subtelna granica pomiędzy fascynacją, a rzeczywistym
współczuciem i empatią, granica której Siódemka tak nie lubi przekraczać, zajęta
21
karkołomnymi symulacjami w trójwymiarowej przestrzeni swojego umysłu, jest tutaj
wirtualnym pancerzem, oddzielającym Siódemkę od ludzi i świata. Entuzjazm
pozbawiony odczuwania, okazuje się sprzecznością, i sabotująca sama siebie
Siódemka, choć wygadana i rozchwytywana towarzysko, wciąż pędzi dalej w
poszukiwaniu nowych podniet, w nadziei, że może kolejny punkt widzenia osłodzi
jeszcze przez chwilę jej samotność. "Może w ten sposób, a może tak, a może siak, a
może jeszcze inaczej..." owo ciągłe testowanie świata, staje się na dłuższą metę
męczące i - nudne. Wyciszenie wewnętrznego komentatora i zaprzestanie
dopasowywania się - będą dla Epikurejczyka punktem kluczowym. Gdy zaakceptuje
on sytuację taką jak jest, powstrzymując tendencję do robienia uników, jego umysł
zapadnie się w regenerującą ciszę. Gdy Epikurejczyk zatrzyma się w swym
umysłowym koziołkowaniu, będzie mógł wreszcie doświadczyć sytuacji nowo
odkrytym narządem - sercem. Wtedy może okazać się, że to, co wcześniej uważał za
bolesne, jest tylko chwilą niewygody, za którą kryje się niespodziewanie - ocean cichej
satysfakcji. W procesie tym Siódemka staje się cicha, pewna i łagodna, przestaje jej
zależeć na wyprowadzeniu w pole świata, skupia się natomiast na spokojnym
odczuwaniu siebie. Jej filozofia - onegdaj wysoce abstrakcyjna, staje się prostą
akceptującą mądrością serca.
Przedstawiciele: Cezary Pazura, Jim Carrey, Andrzej Lepper, Marian Kociniak
("Jak rozpętałem..."), Astrid Lindgren, Cameron Diaz, Robin Williams, W. A. Mozart,
Steven Spielberg, Jack Nicholson, McGyver, Spiderman, Pippi, Tomek Sawyer, Pan
Kleks, Tytus de Zoo, Asteriks, Tygrys (z Kubusia Puchatka), Piotruś Pan
22
Szef, inaczej Skurczybyk
"Trzeba być lisem i lwem."
Niccolo Machiavell
Zewnętrzna Deklaracja: "Chcę działać"
Wewnętrzny Warunek: "...ale nie chcę grać fair."
Fetor:
Wymuszenie
Ósemka (Szef), podobnie jak Trójka (Wykonawca), kieruje się w życiu
maksymą "Chcę działać". Wizja świata Ósemki jest ultra-realistyczna - Szef ogromną
satysfakcję czerpie z rozpoznania, że życie jest czymś bardzo prawdziwym, wyraźnym
i rzeczywistym. Wszechświat - choć barokowy w swym ogromie (nie "uproszczony",
jak u Piątki, a także wcale nie "zwyczajny", jak u Szóstki) - rządzi się przebiegłą i
fascynującą inteligencją, która opisuje wszystko z oszałamiającą wyrazistością
konkretu, z niejasnościami radząc sobie za pomocą Chytrych Sztuczek. Inteligencja
Ósemki, dąży bowiem do zdobycia władzy nad materią. Życie jest tu ciągłą potyczką -
która może przynieść zarówno chwałę, jak i upokorzenie. Nie jest to łatwe, natomiast
niewątpliwie stanowi Wyzwanie. Niczym przeobrażający się robot-pojazd z komiksu o
Power-Rangers, Ósemka przybiera najróżniejsze bojowe konfiguracje, aby sprostać
życiowym wyzwaniom, które w jej oczach urastają do rangi potwornych super-łotrów.
Życie Szefa to strategia. Jego chytrość dyktowana jest przez Ukryty Warunek "...ale
nie chcę grać fair." Szef nauczył się z bolesnych, życiowych lekcji, że wygrywa najlepiej
przystosowany, świat zaś jest polem walki o przetrwanie. Pod gładką przykrywka
ładnych słówek kipi w ludziach zwierzęce piekło instynktów, które sprawia, iż kierują
nami motywacje egoistyczne, często po prostu krwiożercze. Ten otaczający zewsząd
fałsz doprowadził Ósemkę do rozpoznania, że świat jest miejscem złym, i że jako taki
wymaga od Szefa stosownego zrewanżowania się pięknym za nadobne. Mówiąc "Nie
chcę grać fair..." Szef deklaruje, że nie chce liczyć się z ludźmi, ponieważ wie, że
zamierzają go oni wykorzystać. Jego uporczywy, przenikliwy wzrok zdaje się
przewiercać na wskroś, w każdym rozmówcy doszukując się ukrytych Knowań, na
które zręczny wojownik powinien być zawczasu przygotowany. Nigdy nie wiadomo co
siedzi w "tym czymś", co właśnie znalazło się w polu rażenia. Ósemka przegrupowuje
więc nieustannie szyk bojowy próbując wykazać światu jego małość i dowodząc, że jej
pogląd, rozpracowany w licznych krwawych starciach, jest jedynym słusznym, inni
zaś, to tylko "zaplute karły reakcji", wypowiadające się, aby zagłuszyć głos własnej
słabości. Argumenty Ósemki są nieraz bardzo wzniosłe i przekonujące, dopracowane
w najdrobniejszym szczególe i pełne zaskakującej erudycji, jednak postronnym
obserwatorom jawią się również często jako nieokrzesane, wulgarne i jednostronne.
Taka raniąca perspektywa, wynika z założenia, że świat jest wystarczająco zły, by
uzasadnić zaprowadzenie porządku żelazną dłonią Szefa. "Nie daliście mi szansy -
zdaje się mówić Szef. - Jestem po prostu zmuszony stratować was na miazgę." Fetor,
który roztacza to Wymuszenie - wrażenie nieliczenia się z nami i postępowania wbrew
nam, bez pytania o zgodę. Oczywiście w codziennym życiu nie musi dochodzić aż do
fizycznej konfrontacji, po to aby Fetor Szefa stał się wyczuwalny. Ósemki to ludzie
roztaczający - jak Trójki - aurę zdecydowania i pewności siebie. W odróżnieniu jednak
od Trójek - które chcą przede wszystkim wywrzeć dobre wrażenie na innych - Ósemki
wyróżnia zdecydowany indywidualizm i niezależność, owocujące wielorakością
zainteresowań osobistych, często barwnych i głębokich. Barwne wypowiedzi Ósemek
nacechowane bywają rubasznym, czasami czarnym humorem, przewrotnością oraz
23
zdecydowanymi "oczywistymi" kategoriami moralnymi. Te ostatnie to coś na kształt
"walenia z grubej rury" - czujemy, że nasz rozmówca przejęty jest do szpiku kości
swoją zawsze słuszna racją. Na ogół wymaga od nas zareagowania, przy czym zarówno
reakcja przychylna, jak i nieprzychylna spotka się z nieufnością - chyba, że odważymy
się stanąć do walki, to znaczy zaryzykować naruszenie granic - własnych lub Szefa.
Ekscytujący pojedynek, który się przy tym wywiąże daje Szefowi iluzję bezpieczeństwa
- nie musi się on bowiem już domyślać się co knujemy - oto w przyjaznym geście
zademonstrowaliśmy to sami. Większość przyjaźni Ósemek opiera się na tym właśnie
awanturniczo-buńczucznym wzajemnym poszturchiwaniu. Jednak testowanie ludzi
jakby byli workami treningowymi, doprowadza do tego, że jedynie bardzo niewielu
jest w stanie sprostać bojowym wymaganiom. Potępianie całej reszty i ciągłe z nią
zmagania, to dla Szefa proces pochłaniający całą nieomalże jego twórczą energie.
Kluczem do procesu Ósemki jest przyzwolenie na słabość - tak w sobie, jak i w innych.
Gdy Ósemka - kierując się niezawodnym instynktem - pewnego dnia poczuje, że racja
nie musi zawsze stać po stronie siły, oraz że mogą istnieć inne rodzaje siły niż ta, która
polega na Wymuszeniu - otworzy się przed nią droga do Wnętrza. Odkrycie Wnętrza
jest u Szefa czymś bardzo dosłownym - istotnie musi on stwierdzić, że oprócz
kolczastej zbroi i berdysza, posiada również miękką wrażliwą część, która chce innych
objąć, bez względu na to, po której stronie barykady się znajdują. Ta część często nie
jest konkretna i jasna, jak to lubią wojownicy - bywa natomiast poplątana i wstydliwa.
To właśnie delikatne i wrażliwe Wnętrze Szefa. Zmierzenie się z owym odkryciem, to
dla Szefa pojedynek ze stugłową hydrą słabości, jaka w nim tkwi. W pojedynku tym
zbroja ani berdysz na nic się nie zdadzą, a sam wojownik zwycięży właśnie wtedy, gdy
rozbierze się do rosołu i - jakim go pan Bóg stworzył - odda w ręce wroga.
Przedstawiciele: Waldemar Łysiak, Rafał A. Ziemkiewicz, Jerzy Urban, Janusz
Rewiński, Marek Kotański, Piotr Tymochowicz, marszałek Piłsudski, Michaił
Gorbaczow, Renata Dancewicz, Sigourney Weaver, John Wayne, Pablo Picasso, Bruce
Lee, Darth Vader, Rasputin, Dracula, Power Rangers, Jabba the Hutt, Garfield, Shrek
24
Mediator, inaczej Ciapa
"Ten, który pragnie, a nie działa, karmi zarazę"
William Blake
Zewnętrzna Deklaracja: "Chcę się rozluźnić"
Wewnętrzny Warunek: "...ale nie chcę działać."
Fetor:
Zwlekanie
Dewiza Dziewiątki brzmi: "Chcę się rozluźnić", zaś jej Wewnętrzny Warunek to
"...ale nie chcę działać." Komfort za cenę negacji rzeczywistości. Mediator jest
Marzycielem, który najbardziej na świecie chciałby żyć w utopii, w której sny same się
spełniają, a najpiękniejsze stany ludzkiego ducha rosną na wierzbie, niczym gruszki.
Nawet choćby i kiwnięcie palcem, po to aby je zerwać nie leży jednak w naturze
przeciętnej Dziewiątki. Ulega ona złudzeniu, że właściwie nie ma się dokąd spieszyć,
ponieważ prawdziwa utopia jest bezczasowym Teraz. W owym "teraz" Dziewiątka
pławi się, kontemplując własne istnienie, święcie przekonana, że samą tylko siłą
własnego bytu zmusi swój świat do posłuszeństwa i osiągnie satysfakcję. "Nie muszę
nic robić - mówi do siebie. - Czyż nie jest piękne doświadczanie tego stanu? Wszystko
inne zrobi się samo." Wystarczy oczywiście być odpowiednio intensywnie
bezczynnym, i wszechświat nachyli się ku nam w geście uznania. Dziewiątka, niczym
Taoiści wierzy, że bezczynność jest mistycznym kluczem do szczęścia i osiągnięć. Jej
najwyższym ideałem jest rodzaj przyjemnego otępienia, martwoty, w której żadne złe
myśli nie mają do nas dostępu, czas zaś stoi znieruchomiały. To co inni, pędząc gdzieś
w popłochu, nazywają "życiem" lub "śmiercią", jest dla wpatrzonego w przestrzeń
Mediatora irytującym nonsensem. Zarówno "życie" jak i "śmierć" tracą na znaczeniu,
gdy człowiek zażyje potężną dawkę środka na uspokojenie. Pozostaje tylko mglisty
stan trwania, bez problemów, bez nazw i bez celów. Ten stan właśnie jest
podstawowym mechanizmem, w jaki Dziewiątka odcina się od materialnego świata -
w tym i od własnego ciała. Jest on wyczuwany przez innych jako subtelne "gapienie
się", "głębia spojrzenia" lub "cicha liryczność". Może być odczuwane jako delikatne
spowolnienie reakcji, np. podczas prowadzenia rozmowy, a także jako pewna ociężała
dobrotliwość, namaszczenie, lub przedłużające się milczenie, przypominające namysł.
Wszystko to mówi o jednym - Dziewiątka chce w każdych okolicznościach zachować
spokój. Chce doświadczać głębi swego "ja" nie zakłóconej przez prądy i wiry, jakie
wywołuje dążenie dokądś lub wywieranie nacisku. Wszelki nacisk zdaje się więc
przeszkadzać Dziewiątce w byciu sobą, a być Sobą, i w Sobie, to jedyne czego, jak
twierdzi, chce. Mamy tu impas -dopóki nie wstąpi na drogę Wnętrza - Dziewiątka jest
zazwyczaj niechętna jakimkolwiek zmianom, zaś brak zmian wzmacnia jedynie jej
otępienie i niechęć. Fetor Dziewiątki - Zwlekanie - bierze się właśnie z wiecznego
odkładania koniecznych zmian. Dziewiątki - stroniąc od niewygody - wiodą życie
monotonne, zamknięte w bezpiecznej rutynie, pozbawione wzbogacających relacji z
ludźmi. Zwlekając odkładają na później wszelkie ważniejsze decyzje i zobowiązania.
Są jak owad w zatopiony w szkle - choć widać je jak na dłoni, nie sposób do nich
naprawdę dotrzeć. Wolą szklistym wejrzeniem omiatać ludzkie problemy, dudniąc w
swej otchłannej głębi: "mnie to nie dotyczy...ja nie komplikuje sobie życia...czekam i
trwam." Choć przyjazne, zgodne i zażegnujące konflikty - skąd nazwa Mediator - są
też więc w pewien sposób nijakie. Kołyszące się na falach eteru, utraciły kontakt z
tym, czego naprawdę chcą. W dzieciństwie karcone za przejawy inicjatywy, wycofały
się, i, na znak protestu, przestały chcieć czegokolwiek. Nie znaczy to jednak, że nie
25
żywią pragnień. Mają je, tak jak każdy, nie wierzą jednak, że kiedykolwiek mogłyby
znaleźć w sobie dość siły, aby je zrealizować. Brak siły jest kluczowym zagadnieniem u
Dziewiątek, tak jak jej obecność u Ósemek. . "Nie mogę" lub "nie mam siły"- oto hasła
Dziewiątek, używane jako uzasadnienie rezygnacji z podejmowania decyzji.
Dziewiątka, jak ktoś złożony chorobą w szpitalu, wyraża swą obawę, że nie podoła - i
w związku z tym woli zrezygnować. Czuje się safandułowata, słaba, lub ociężała.
Bezmiar szczegółów i spraw do załatwienia przytłacza ją, wciągając w mechaniczny
kołowrót rutyny i wywołując wrażenie martwoty, ociężałości oraz braku energii. Świat
wewnętrznych pragnień Dziewiątki jest w istocie niezwykle żywy - drzemie jednak
pod skorupą codziennej nijakości, która skutecznie wszystko tłumi. W obronie przed
kontaktem z własną wizją, Dziewiątka spędza czas na snuciu tasiemcowych rozważań,
śnieniu na jawie, świadczeniu innym pustych uprzejmości oraz pozbawionej
znaczenia krzątaninie. Będąc zgodna i nie lubiąc odmawiać, Dziewiątka (Mediator)
wie intuicyjnie, czego chcą od niej ludzie, jednak niewyobrażalną wprost trudność
sprawia jej odkrycie czego chce dla siebie sama. Dokonanie tego odkrycia będzie dla
niej punktem zwrotnym. Gdy nauczy się chcieć dla siebie konkretnych rezultatów,
określać je i realizować, bez odkładania na później, znajdzie się na drodze do Wnętrza
- i zarazem osiągnie prawdziwy spokój ducha. Spokój ten jednak wyniknie nie z
otępienia i niezaangażowania w sprawy doczesności. Nie będzie on również pochodną
usiłowań by zadowolić wszystkich i być dobrym, a nawet świętym. Spokój ten -
paradoksalnie - weźmie się z eksplodującej świadomości "czego się dla siebie chce"
oraz desperackiego stawienia czoła marazmowi, który niczym zastygła lawa,
przykrywa wrzący rdzeń istoty Mediatora. W tej eksplozji odrętwiałe trwanie, ustąpi
miejsca lawinowej realizacji zadań w rzeczywistym świecie, które nareszcie umożliwi
Dziewiątce kontakt ze swoim ostatecznym marzeniem -z nią samą.
Przedstawiciele: Daniel Olbrychski, Donald Tusk, Wiktor Zborowski
(Podbipięta), Jacek Fedorowicz, Tadeusz Ross, Kuba Sienkiewicz, Melchior
Wańkowicz, Wiech, Miron Białoszewski, Jerzy Harasymowicz, Jonasz Kofta, Tadeusz
Miciński, Gene Wolfe, Kevin Costner, J.R.R. Tolkien, Leonard Cohen, Carl Jung,
Markiz de Sade, Giger, Beksiński, Mikka Waltari, J. Borghes, William Blake, Neo
(Matrix), Thorgal, Szwejk, Kłapouchy, Puchatek, Koziołek Matołek
26
Głębiej niż osobowość
Gdy przyjrzymy się nazwiskom osób i postaci reprezentujących typy,
zauważymy, że ich osobowości - często w ramach jednego i tego samego typu - różnią
się dość znacznie. Spójrzmy na typ pierwszy - Perfekcjonistę. Trudno nie zauważyć, że
podobieństwa jakie łączą osobowość Arystotelesa, Pinokia, i Hillary Clinton, nie są
nazbyt oczywiste. Podobny zawód spotka nas np. w przypadku typu szóstego
(Adwokat Diabła), gdy zechcemy odkryć co mają wspólnego, Prosiaczek, Batman, i
np. Roman Giertych. Postaci te zdają się reprezentować style i natury tak różne, że
umieszczenie ich w ramach jednego typu zakrawa na żart. A jednak. Wszystkie
nazwiska oraz postaci przypisane typom w niniejszym artykule znalazły się tam ze
ściśle określonego powodu, i ktokolwiek studiuje Enneagram, nie powinien mieć
większych trudności w trafieniu na trop. Profesjonalne przyporządkowania osób do
typów w większości przypadków nie są kwestią indywidualnych sądów i opinii.
Zazwyczaj (pomijając przypadki szczególnie trudne i mylące) jest tak, że typ po prostu
"widać", jeśli się umie "patrzeć". Skoro jednak typy łączą w sobie osobowości tak
różne, co właściwie decyduje o przyporządkowaniu do typu? Jeśli Zewnętrzna
Deklaracja i Zewnętrzny Warunek nie mają wiele wspólnego z osobowością człowieka,
to z czym mają? Czy istnieje w psychice coś innego niż osobowość?
Aby zrozumieć skąd naprawdę mówią do nas typy, musimy założyć istnienie w
psychice człowieka czegoś więcej niż tylko osobowość. Osobowość zmienia się i
trudno ja zamknąć w określonej przegródce. W życiu każdego istnieją określone
rytmy, które powodują, że co jakiś czas nasz charakter podlega zmianom - np. na
skutek dojrzewania, wydarzeń życiowych, klimatu, wychowania, czy interakcji z
ludźmi. Część tych zmian jest permanentna, cześć ma charakter cykliczny, niektóre
zmiany są miłe, inne mniej, i tak dalej. To, co się zmienia, to nasz charakter, czyli
osobowość. W ramach naszej osobowości, nawet w tym samym czasie istnieją różne
pod-osobowości, style, aktywizujące się zależnie od okoliczności. Mówimy: "Jestem
sangwinikiem, ale mam też sporo z choleryka i melancholika, a czasami jestem
totalnym flegmatykiem." To właśnie ów falujący, niestały twór, uformowany z
naszych pragnień i myśli. Aby jednak mógł on obiektywnie istnieć, musi chyba z
czegoś się składać, a także kierować - oprócz przypadku i bezwładu - jakimś
uniwersalnym prawem. Owa pierwotna materia i pierwotne prawo - jeśli istnieją -
byłyby piastą koła naszej psychiki. Centrum - z definicji - jest jedno, ponieważ
znajduje się w środku wszystkiego innego. Podobnie jest z typem - jest on zawsze
jeden, i tkwi w samym centrum naszej subiektywnej rzeczywistości. Aby koło zaczęło
toczyć się naprzód, najefektywniejsze byłoby przyłożenie siły w tym właśnie centrum,
w piaście. Oddziaływanie na zewnętrzne - mentalno-emocjonalne kształty,
zlokalizowane na obwodzie koła, również wywołuje jego ruch, jednak ruch ten jest
słaby, nierówny i - nieciągły. Natomiast przyłożenie siły w centrum, w osi - jest
gwarantem płynnego, stałego ruchu naprzód. To dlatego potrzebujemy koncepcji
Esencji - czyli czegoś, do czego należałoby dotrzeć, aby wywołać gruntowna i trwałą
zmianę w życiu - w odróżnieniu od zmian powierzchownych i nietrwałych -
oferowanych przez różnego typu techniki psychologiczne oraz inne działania
zewnętrzne, regulujące osobowość.
Enneagram nie opisuje osobowości, ale właśnie Esencję, czyli hipotetyczny
budulec naszej osobowości. Substancja ta - jak sugerują twórcy systemu - jest
tożsama z naszym prawdziwym Wnętrzem, a oddziaływanie na nią jest jedynym
27
praktycznym sposobem wywołania trwałej zmiany na lepsze. Poszukując owej pra-
substancji psychicznej zaczynamy się zastanawiać, jaka jest jej natura. Czy może
istnieć w psychice coś oprócz myśli i emocji, i - jeśli tak, co to jest? Ścieżka Wnętrza
mówi nam - tak, poniżej naszej ciągle zmieniającej się psychiki, leży niezmienny
Rdzeń, którego nie można poznać przez procesy psychiczne (intelekt, emocje),
ponieważ te kończą się, w miejscu, gdzie On się zaczyna! Rdzeń ów jest więc
niezależny zarówno od myśli, jak i emocji . Widzimy, że tak rzeczywiście jest -
przedstawiciele tego samego typu maja czasem zupełnie różne charaktery! Weźmy np.
Prosiaczka i Batmana - co może łączyć tę dwójkę? Prosiaczek jest Bardzo Małym
Zwierzątkiem, o mentalności dziecka, Batman zaś inteligentnym arystokratą, który
walczy ze Złem za pomocą ultranowoczesnej technologii. Zdają się istnieć w dwóch
zupełnie odrębnych rzeczywistościach - co zatem stanowi ich część wspólną? Wiemy
już, że o takim a nie innym zaszeregowaniu tej dwójki zadecydował ów szczególny
intuicyjny zapach (Fetor), który im towarzyszy, a którym w tym przypadku jest Fetor
typu szóstego - Nieufność. Czarnowidz (Adwokat Diabła) postrzega świat jako
zagrożenie, przed którym należy się chronić. Jego celem jest wyszukiwanie w
rzeczywistości słabych punktów i - reagowanie. Stąd Nieufność, wynikająca z ciągłego
podejrzewania, że coś będzie nie tak, i z nieustannego przewidywania kłopotów.
Prosiaczek, który nieustannie podejrzewa, że może mu się stać krzywda, i wypytuje
Puchatka o szczegóły, by przewidzieć nadejście komplikacji, emanuje Nieufnością.
Podobnie - choć z zupełnie innego poziomu - emanuje nią Batman, który czuwa w
mroku na miastem Gotham, po to, by uchronić je przed potencjalnym atakiem.
Pobudki które nimi kierują, w swojej Esencji można sprowadzić do dylematu
Czarnowidza - "Chcę zaufać, ale nie chcę się rozluźnić." Prosiaczek źle funkcjonuje
sam, potrzebuje większego i silniejszego przyjaciela, któremu mógłby zaufać, aby
mniej się bać. Tym przyjacielem jest gapowaty i spokojny Puchatek. Batman działa z
poziomu ponadosobowego - emanuje braterstwem i pragnieniem bezinteresownej
służby. W odróżnieniu od wielu innych komiksowych bohaterów, można go
"zawezwać", a to z jego strony przecież gest zaufania. Widzimy tu jak zarówno
Prosiaczek, jak i Batman dążą do ideału braterskiego wspierania w obliczu Zła. Są
przy tym wewnętrznie spięci ("...nie chcę się rozluźnić"), co u Prosiaczka owocuje
chorobliwą nieśmiałością, zaś u Batmana - manią.
Jak widać nazwanie Esencji typu jest czymś stosunkowo prostym - przypomina
określenie zasady działania silnika. Jedne silniki działają na parę, inne na prąd,
jeszcze inne na ropę. W tym przypadku jedno słowo wystarczy dla zrozumienia
podstawowej zasady działania silnika. Jednak określenie czym "pali" dany człowiek,
choć technicznie może wydawać się nieskomplikowane - nie jest wcale łatwe.
Wymaga tego, co w zen nazywa się "ostrym umysłem" ("sharp mind") - a po naszemu,
świeżym intuicyjnym oglądem sprawy. Tylko widzenie sprawy świeżym, twórczym
okiem, bez psychicznego hałasu, agresji i niezdecydowania - umożliwia rozpoznanie
prostego wzorca energetycznego, leżącego u podłoża danego zachowania. Wzorzec
taki, stanowi poszukiwaną przez nas podstawę mentalno-emocjonalnych procesów
jakie zachodzą w człowieku. Czym wobec tego jest energia takiego wzorca, skoro - z
definicji - nie są nią ani myśli, ani emocje, a skoro i myśli i emocje z niej wypływają?
Odpowiedź nasuwa się sama - jest nią motywacja.
Ukryta Motywacja
Szczególny, ulotny wzorzec typu (Fetor) - to nic innego jak nasza
instynktowna, wyniesiona z wczesnego dzieciństwa motywacja, która,
28
nieuświadomiona, tkwi w każdym człowieku przypominając nam o autentycznych
źródłach jego postaw. Esencja, której tu poszukujemy jest niczym innym, a tą właśnie
motywacją. To motywacja, niezależna od emocji i myśli, istnieje u Rdzenia, głębiej niż
ludzka osobowość, u piasty koła naszej psychiki. To motywacja jest pra-przyczyną
naszej osobowości i naszych zachowań. Czemu - można by zapytać - tak rzadko się o
niej nie wspomina? Czemu większość podręczników psychologii poprzestaje na
badaniu osobowości, rzadko który natomiast uwzględnia (rzetelnie!) rolę siły,
motywującej nas do życia, u jego najgłębszego Korzenia? O, przyczyna tego stanu jest
prosta. Dzieje się tak ze względu na nieodłączna cechę ludzkiej motywacji - fakt, że
jest ukryta.
Kontemplując pytanie "Jaki jest mój (jego/jej) typ?" znajdziemy się w kłopocie,
ponieważ odpowiedzi nie da się wyprowadzić za pomocą algorytmu. Popełnimy też
upokarzające błędy, gdy w jednej chwili wykrzykując "O, wiem, tak, to na pewno to!"
już w następnej uznamy, że myliliśmy się w zasadniczy sposób, i że przedmiotem
naszej oceny były zmienne kształty pola osobowości, a nie jego niewidzialne sedno.
Gdy jednak uda nam się wytrwać dzielnie przy naszym pytaniu - wówczas mgły
rozproszą się i - coraz bardziej i bardziej - zaczniemy postrzegać typy na zasadzie
wglądu. Będziemy raczej doświadczać typu "w kościach", niż go rozumieć, bądź
uzasadniać. Georgij Gurdżijew, który jako pierwszy na Zachodzie mówił o
Enneagramie, wspominał, że jego dziewięć punktów jest ostatecznie zawarte we
wszystkim co istnieje. Praca z tym systemem - jeżeli chcemy wykorzystać go w pełni -
to nauczenie się rozpoznawania podstawowych typów ludzi i idei na jakie napotkamy.
W miarę praktyki, rozpoznanie to staje się coraz mniej intelektualne, (oparte na
wiedzy itp.), coraz bardziej natomiast - intuicyjne, czyli oparte na wglądzie. Gdy np.
poszukujemy swego własnego typu - wgląd przychodzi nieoczekiwanie - jako nagłe
wyklarowanie powietrza wokół nas i poczucie, że - oczywiście, przecież to tam jest!
Przecież leży na widoku i zawsze leżało, tylko z jakichś przyczyn nie potrafiliśmy tego
dostrzec. Wówczas stajemy się pewni swojego typu, co jest dużym atutem w pracy z
nim. Jeżeli ktoś jedynie nam o nim powie, możemy się z zgodzić lub nie, nie będzie to
jednak zazwyczaj doświadczenie transformujące i pomagające nam na wewnętrznym
poziomie naszej ścieżki. Wielu ludzi zna swój typ, bo ktoś im powiedział, lub nawet bo
- po prostu prawidłowo go odgadli. Jednak rzeczywiste, osobiste doświadczenie
(wgląd), że całe nasze życie - z wszystkimi jego problemami - kręci się wokół jednej,
potężnej centralnej idei, to rzecz zupełnie inna. Oczywistość i prostota tej realizacji
nie pozostawiają wiele miejsca na wątpliwości - oto leży bowiem przed nami dowód
na istnienie w nas czegoś naprawdę ważnego, czegoś, co codziennym zamieszaniu,
zazwyczaj nam umyka.
Pamiętacie kalendarze z serii "magiczne oko"? Dostawało się planszę pewna
wielobarwnych plamek, ludzików, zwierzątek i wzorków - z pozoru nic więcej tam nie
było. Jednak zgodnie z instrukcją, należało się w te bohomazy wpatrywać
odpowiednio rozproszonym wzrokiem, a wówczas w naszym polu widzenia - ku
zaskoczeniu wszystkich - ukazywał się nagle trójwymiarowy obraz np. jelenia na
rykowisku, czołgu lub kółek olimpijskich. Dokładnie tak samo jest z Enneagramem.
Wpatrując się intensywnie w chaos wzorków, ujrzymy wreszcie niezwykłą całość, jaka
się spoza nich wyłania: potrzeba tylko czasu i chęci. Nawyk poszukiwania
enneagramowych kluczy w sobie i w otoczeniu bardzo się przyda, stąd również
przydatność lektur. Najważniejsza jest jednak szczera ciekawość, aby doświadczyć na
własnej skórze czy - i jak - to działa. Nieustępliwa dociekliwość zostanie
wynagrodzona. Enneagram otworzy drzwi każdemu, kto puka.
29
Gdy rozpoznamy własny typ, zaczniemy też, powoli uczyć się rozpoznawania
typów innych ludzi. Niektóre energie przyjdzie nam rozpoznać łatwiej, ponieważ
nosimy w sobie doświadczenia pokrewne i nasze kody do pewnego stopnia nakładają
się. Będzie też wiele osób-zagadek, których typ wydaje się nie pasować do żadnego z
dziewięciu pól. Czasem osoba wydaje się mieć dwa lub więcej typów, czasem po
prostu nigdzie nie pasuje. Pozorne zamieszanie wynika często z faktu, że dany obszar
"ja", który reprezentuje konkretna osoba jest nam nieznany, gdyż - z pewnych
przyczyn - dotąd go unikaliśmy. Istnieją wokół nas ludzie, których energii unikamy
jak ognia - gdyż w naszym doświadczeniu jest przeciwstawna temu, co sami
reprezentujemy. Energii takiej będziemy w życiu unikać, a co za tym idzie nasze
zdolności jej rozpoznawania będą upośledzone. Tu wkracza Enneagram jako bardzo
przebiegle zaprojektowane narzędzie Wybaczenia. Ucząc się rozpoznawać ludzkie
typy, widzimy, że "to działa" - nasze obserwacje bowiem zostają potwierdzone w
praktyce, w rozmowach z ludźmi oraz w ich autentycznym zachowaniu. Rzeczy,
których, posługując się konwencjonalna psychologią, po prostu nie mogliśmy
wiedzieć, nagle staja się dla nas czytelne, mało tego - nowy sposób patrzenia nagle
wyjaśnia zagadkowe ludzkie zachowania, które wcześniej spisaliśmy na karb złej woli,
głupoty lub chytrości. Teraz widzimy, co kieruje ludźmi, widzimy też, że jest to
całkiem mechaniczny, nieuświadomiony proces, na który w codziennej gonitwie, nikt
nie ma ani wpływu, ani nawet nie zwraca uwagi. Pytanie jakie pojawia się, gdy
doświadczymy istnienia w ludziach Esencji, to: "Kto jest winny takiego stanu rzeczy?"
Oczywiście, nie chodzi o to, aby usprawiedliwiać zło, ale aby umieć przyjrzeć mu się
bez emocjonalnej oceny. Widząc, że wszyscy działamy mechanicznie, powodowani
nakazami ukrytego wzorca, możemy w dalszym ciągu przeciwdziałać złu, oraz
wychowywać ludzi (i siebie!) by go nie czynili - będziemy jednak czynić to z zupełnie
innej perspektywy - perspektywy Wybaczenia. Możemy wówczas powiedzieć: "Może i
muszę cię skarcić, ale gdzieś głęboko wiem - że działałeś mechanicznie i wybaczam
ci." Możemy też dodać: "Wiem, że nie jestem lepszy."- i to stwierdzenie - choćby i
wypowiedziane po cichu - wystarcza, aby nasze skarcenie nabrało nowego, innego
znaczenia, dla wszystkich, których ta sprawa dotyczy.
Wybaczenie dodaje nam także odwagi, by poszukiwać w otaczających nas
osobach, również tych, których Esencji dotąd nie zauważaliśmy. Zaciekawieni
odkrywamy, że ich wewnętrzna natura, ta sama, która tak kiedyś nas przerażała, jest
właśnie czymś, co wyparliśmy w sobie najsilniej! Teraz, dzięki rozpoznaniu, możemy
wyciągnąć do nich rękę, z ogromna ulgą widząc, że są dokładnie tacy sami jak my.
Zaskorupiałe złogi gniewu, lęku i wstydu wreszcie mogą odkleić się i rozpaść, ich
miejsce natomiast zajmuje realizacja, że Wszyscy Są W Porządku. I mowa tu nie o
politycznej poprawności, ani afirmowaniu mądrych haseł, a jedynie doświadczeniu
własnego, spontanicznego działania z poziomu wewnętrznej mądrości. To po prostu
zwykła psychologiczna dojrzałość, która niestety - na ogół nie wzrasta u nas z
biologicznym wiekiem. Jej rozwinięcie jednak, to warunek konieczny rozwoju
międzyludzkiej komunikacji, którą - w przebłyskach zdrowia - zdarza nam się
wybierać w miejsce tradycyjnego modelu egzekwowania kar i nagród.
30
Taniec derwisza
Praktykowanie Enneagramu jako techniki kontaktowania się z Wnętrzem
(Esencją), przypomina jako żywo taniec derwisza, co biorąc pod uwagę domniemane
sufickie pochodzenie systemu, może nie być zwykłym przypadkiem. Gdy uczymy się
jak manifestuje się dziewięć pól Enneagramu, odkrywamy wielość składowych sub-
energii, które towarzyszą każdemu z nich. To tak, jakby każdy z dziewięciu punktów
był wrotami do świata dosłownie dziesiątków stylów i wariacji na swój temat. Na
pierwszy rzut oka wariacje te mogą się bardzo różnić, i wspólny wątek nie jest od razu
wyczuwalny. Jednak, gdy się im dokładniej się przyjrzeć, widzimy w jaki sposób
stanowią one różne twarze tej samej idei. Oczywiście, łatwo nam skojarzyć ze sobą
Jedynki takie jak Margaret Thatcher (Żelazna Dama), Joanna d'Arc (Żelazna
Dziewica), czy, dajmy na to, Królowa Śniegu. Wszystkie są przeszywającymi
wzrokiem, wściekłymi Perfekcjonistkami, a więc zaszeregowanie ich jako Jedynek nie
nastręcza kłopotów. Jak jednak pasuje do pola Jedynki bajkopisarz Hans Christian
Andersen? A jak nasz liryczny poeta - Konstanty Ildefons Gałczyński? Spróbujmy to
pokazać. Specyficzną cechą Jedynek - którą nota bene dzielą wraz z Dziewiątkami -
jest pewne rozmarzenie i - osobisty magnetyzm. U Jedynek cecha ta przykryta jest
czasem kredowobiałym obliczem moralitetu, czasem jednak suchy moralitet ustępuje
miejsca metalicznemu odblaskowi doskonałości, którą Jedynki tak cenią. To ich
archetypowy kolor - srebro. Kolor ten niesie ze sobą mnóstwo skojarzeń - od stalowej
niezłomności (jak u obu żelaznych pań), przez gwiazdy i noc (przestrzenność i
liryczność), iskrzący się śnieg (trzeźwość i świeżość), lód (chłód), aż po dziewicę
prowadzącą Jednorożca w osrebrzonym księżycem krajobrazie (osobisty magnetyzm).
Magnetyzm, czyli pewna hipnotyczność i charyzma, jest domeną wszystkich typów
instynktownych, czyli Ósemek, Dziewiątek i Jedynek. W energii psychicznej
Andersena, pewien tradycjonalizm i sentymentalizm - wskazują jednak raczej na
Dziewiątkę lub Jedynkę (typy konserwatywne), niż na Ósemkę, która jest z natury
rewolucjonistą. W podobny sposób, wyrazisty opis konkretnych zachowań i
przedmiotów - pozwala raczej odrzucić dwóch innych podejrzanych - Czwórkę i
Piątkę, których narracja jest na ogół bardziej abstrakcyjna i filozoficzna. Widzimy
następnie, że Andersen jest baśniopisarzem-moralistą (trochę jak bajkopisarz
Krasicki, Jedynka), w którego baśniach - jak się przekonujemy - dominują archetypy
Jedynki (a nie np. Dziewiątki). Mamy tu Ołowianego Żołnierzyka, Królową Śniegu,
oraz mnóstwo personifikowanych przedmiotów (patrz "reizm" Herberta, który też jest
Jedynką). W dodatku wiele z tych przedmiotów jest uszkodzone i smutne
(uszkodzona zabawka to kolejny znacznik Jedynki). Stąd ostateczna konkluzja, że
Andersen jest Jedynką.
Weźmy teraz Gałczyńskiego. Aż nadto smakowicie jawi się jego słynny srebrno-
baśniowy wiersz "Zaczarowana Dorożka". Nieco dalej - "Noc czerwcowa" - w którą
mamy się "zapatrzyć", i która do uszu przymierza gwiazdy. W ten sposób, po nitce do
kłębka, zbieramy kolejne dowody, a gdy trafiamy na poezje mistrza Ildefonsa doby
stricte powojennej, nie mamy już wątpliwości - klika nam Człowiek z Marmuru,
przodownictwo pracy i soc. Mistrz, w niesławnym okresie, prawdopodobnie szczerze
hołdował idealizmowi socjalistycznego ustroju - co czyni z niego, i jego ideologicznej
poezji - doprawdy świetnego kandydata na Jedynkę. Oczywiście, stuprocentowej
pewności nie ma, ale...Najwyższy czas na praktykę: przyjrzyjcie się dobrze
upodobaniom Jedynek wokół was. Podpytajcie je. Ręczę, że obaj panowie wypłyną...
31
Proces ten jest zabawny, czasami przypomina rozwiązywanie łamigłówek,
czasami rozrywki matematyczne. W jego trakcie możemy formułować hipotezy i
kontr-hipotezy, obalać jedne i drugie, odwoływać się do literatury, filmu, ikon pop-
kultury i budować siatki, odnosząc jedne energie do innych (jak np. zrobiliśmy przed
chwilą z Andersenem, Krasickim i Herbertem).
Zabawa Enneagramem jest więc tańcem z symbolami. Tradycyjne znaczenia
symboli, te których nauczono nas w szkole, w telewizji i w domu - przestają
obowiązywać, na rzecz nowych połączeń - które - w oparciu o pewne zasady -
stwarzamy sami. Stajemy się więc autorem i twórcą, zamiast być odtwarzającym, lub
zwolennikiem. Świat wokół nas zaczyna wirować, z początku powoli, potem coraz
szybciej i szybciej, aż nabiera ogromnego rozpędu, my zaś śmigamy pomiędzy
zmieniającymi się ramami umowy, ucząc się rozpoznawać Jedność w Wielości. Życie
potwierdza nasze spostrzeżenia, bądź im zaprzecza, uczymy się więc na własnych
błędach. To, jak często mierzymy wewnętrznym wzrokiem dane pole rzeczywistości,
wpływa na to, jak szybko uczymy się rozpoznawać jego pochodne manifestacje.
Intelektualny proces, który przedstawiono powyżej, to rodzaj treningu, którego
potrzebujemy, aby rozwinąć i utrwalić umiejętność wglądu. W miarę jak rozwija się
wgląd (intuicja) - proces intelektualny staje się coraz mniej potrzebny. Wgląd jest o
wiele bardziej pewny - jeśli określimy czyjś typ w chwili nagłej absolutnej pewności -
szansa na popełnienie błędu jest bardzo niewielka. Wgląd jest błyskawiczny i nie
wymaga wysiłku, co powoduje, że, gdy naprawdę go udoskonalimy - może stać się dla
nas zwykłym sposobem widzenia spraw, uzupełniając nasze "ziemskie" widzenie o
nowy, tajemny wymiar. Uzyskanie takiego widzenia jest celem większości praktyk
duchowych, a także kilku podejść w psychologii. Zobaczenie tego, czego nie widać,
wymaga jednak przede wszystkim dopuszczenia możliwości, że TO istnieje. Ponieważ
jednak TO jest niewidzialne, nie zobaczymy Go nigdy, patrząc w tradycyjny sposób.
Aby TO zobaczyć, musimy porzucić szkiełko i oko badacza i samemu wstąpić na drogę
wewnętrznej przemiany. Wówczas TO zakrzywi przestrzeń wokół nas, sprawiając, że
sami staniemy się dowodem - żywym dowodem na istnienie Czegoś Więcej. Otchłań w
którą pierwotnie się wpatrywaliśmy, zaczyna jak u Nietschego - wpatrywać się
również w nas, a świat - dotąd poważny i nienaruszalny, wiruje i migocze jak miraż.
Rzeczywista przemiana wewnętrzna jest tym właśnie naruszeniem nieodwołalności
świata, jako czegoś oddzielnego od nas. W tańcu derwisza, uczymy się doświadczać
siebie i świata nie jako dwóch rzeczy - ale jako jednej ciągłej całości. Sprzyja to braniu
szczerej odpowiedzialności tak za swoje niepowodzenia, jak i sukcesy, i zdjęciu
brzemienia tej odpowiedzialności z ramion innych. Ujawnienie naszych ukrytych
motywacji nie niszczy nas wcale - przeciwnie, sprawia, że głęboko, w korytarzach
Wnętrza, zaczyna krążyć sok, którego istnienia nawet nie podejrzewaliśmy. I proszę -
zmieniamy się na lepsze! To jedyny dowód na to, że proces ten nie jest mrzonką. Czy
trzeba więcej? Szeregi liter na papierze są bramą. Poza nią znajduje się kraina, w
której szufladki Enneagramu pękają na tysiące kawałków i nie są więcej potrzebne.
Aby tam dojść jednak, trzeba zacząć tańczyć.