Władysław Reymont „Chłopi”
W opracowaniu
Władysław Stanisław Reymont – człowiek i twórca...................................................................1
Geneza utworu............................................................................................................................5
Chłopi jako powieść mitologizująca chłopską egzystencję........................................................7
Narrator......................................................................................................................................8
W kręgu chłopskich bohaterów...................................................................................................9
Zbiorowość jako bohater...................................................................................................................11
Kreacje osobowe wybranych postaci................................................................................................13
Maciej Boryna...................................................................................................................................13
Antek..................................................................................................................................................14
Hanka................................................................................................................................................15
Jagna.................................................................................................................................................17
Kuba..................................................................................................................................................18
Jagustynka.........................................................................................................................................19
Streszczenie, czyli opowieść o życiu w lipeckiej gromadzie.....................................................19
Jesień.................................................................................................................................................20
Zima...................................................................................................................................................24
Wiosna...............................................................................................................................................27
Lato....................................................................................................................................................28
Kilka uwag o języku Chłopów...................................................................................................32
Przypisy.....................................................................................................................................33
Władysław Stanisław Reymont – człowiek i twórca
Stanisław Władysław Rejment (bo tak brzmiało pierwotnie nazwisko pisarza) urodził się 7
maja 1867 roku we wsi Kobiele Wielkie w pow. Radomsko. W jego rodzinie tradycje
szlacheckie przeplatały się z chłopskimi. Ojcem pisarza był wiejski organista, Józef Reyment,
a matką zubożała szlachcianka – Antonina z Kupczyńskich. Rejmentowie mieli liczne
potomstwo: siedem córek, i dwóch synów, zaś Władysław Stanisław był ich piątym z kolei
dzieckiem. Jest rzeczą zrozumiałą, że warunki startu życiowego w tak licznej rodzinie nie
mogły być łatwe. Wspomnienia z domu rodzinnego – jak się zdaje wyniósł nie najlepsze.
Władysław Stanisław Reymont – człowiek i twórca strona 1 / 34
Władysław Reymont „Chłopi”
Ż
ywił zwłaszcza niechętny stosunek do ojca. W liście do brata już jako początkujący pisarz
tak się zwierzał: Wierz mi, że lepiej będzie, być i nie może. Znasz ojca. Sknerstwo posunął do
głupoty, do własnego zjadania się [...]. To co powiem nie jest przyjemnym – otóż większego
próżniaka ja nie znam na świecie, nie można by nawet przypuszczać, że istnieje – a większego
egoisty nawet Balzac by nie wymyślił [...]. Nie myślałem, że jest Ojciec, i to nasz Ojciec, dla
którego obowiązki ojcowskie nie istnieją, który wprost nienawidzi własnych dzieci, który tylko
myśli o sposobie, jakby się pozbyć wszystkich, jakby zrucić (!) ten ciężar wychowania i opieki
z siebie. Jest to potworne, ale niestety prawdziwe i pomyśl, że to wszystko pochodzi z
próżniactwa, takiego strasznego, chłopskiego próżniactwa [...]
1
. A przecież ten portret ojca
nie mógł być zupełnie prawdziwy. To prawda, że sprawom rodzinnym i parafialnym nie
oddawał się bez reszty. Znajdował bowiem czas na czytanie gazet i czasopism. Kupował
również książki, co w środowisku, w jakim żył, było ewenementem i przysparzało mu
złośliwych docinków. O przyszłość swoich dzieci jednak się troszczył. To one raczej nie
spełniały jego oczekiwań. Dotyczyło to szczególnie wykształcenia synów. Starszy o osiem lat
od Władysława Franciszek miał z woli ojca zostać lekarzem. Na trzecim roku studiów
medycznych Uniwersytetu Kijowskiego został relegowany z uczelni za działalność w ruchu
socjalistycznym, by ostatecznie zostać prowincjonalnym farmaceutą, co rzecz jasna nie
odpowiadało ojcowskim ambicjom. Młodszy, Władysław Stanisław, w szkole elementarnej
uczył się nieźle, nic więc dziwnego, że rodzice zrezygnowali z wyższych ambicji i pragnęli
mu zapewnić jedynie jakiś fach. Okazało się jednak, że i to nie było łatwe. Oddany do
zakładu krawieckiego jako terminator ledwie zdobył uprawnienia czeladnicze, zrezygnował z
doskonalenia się w tym zawodzie. W roku 1884 za udział w pracy konspiracyjnej zostaje
wydalony z Warszawy. Rozpoczyna się w jego życiu okres zmagania się z losem. Marzy mu
się kariera aktorska. Wstępuje więc w roku 1885 (pod pseudonimem Urbański) do wędrownej
trupy teatralnej. O swej doli aktorskiej tak pisał do siostry Katarzyny: Uwierz mi, że teatr nie
jest takim złem, jak go przedstawiają, a ma to dobre, że uczy żyć oszczędnie, trochę za
oszczędnie, ale co robić. [...]. Teatr to właściwie moje pole; ma się rozumieć, że teraz muszę
się zadowalać rolami drugo i trzeciorzędnymi [...]. Jeślibyś mogła jakie stare po Kostusiu
spodnie (nota bene niepotrzebne) mi przysłać [...] to z wdzięcznością przyjmę.
2
Rychło
Władysław Stanisław Reymont – człowiek i twórca strona 2 / 34
Władysław Reymont „Chłopi”
okazało się, że życie aktorskie nie jest sielanką. Musiał znosić wraz z głodującą trupą
aktorską biedę i upokorzenia. Oburzały go praktyki kierownictwa nie płacącego gaży, intrygi
i zawiść środowiska aktorskiego, niski poziom życia umysłowego ziemian i mieszczaństwa.
Zdecydował się więc na powrót do rodziców. Skorzystał z protekcji ojca i podjął pracę na
kolei. Tu pełnił funkcję robotnika drogowego, dozorującego kilkudziesięciometrowy odcinek
plantu kolejowego. Na plancie pracował dwa i pół roku (z krótką przerwą w 1892 r., kiedy to
ponownie próbował swego szczęścia na deskach scenicznych).
Ten aktorsko-kolejarski los wzbogacony został o doświadczenia szczególnie osobliwe.
Oto ktoś odkrył w nim zdolności medialne. Pewien adept modnej wówczas „wiedzy
tajemnej”, niejaki Puszew, nakłonił Reymonta, aby powędrował z nim jako medium na
organizowane przez niego seanse spirytystyczne. I ten życiowy epizod przyniósł mu
rozczarowanie. Jednak podróże po Niemczech były dla niego niewątpliwie znaczącym
doświadczeniem. Najprawdopodobniej w owym okresie dojrzewała w nim świadomość
konieczności zajęcia się czymś naprawdę sensownym, odpowiadającym rzeczywistym jego
zainteresowaniom i pragnieniom. Tą dziedziną była literatura.
W latach 1881-1883 napisał cały szereg nowel, opowiadań i szkiców. Przychylne
krytyki spowodowały, że w roku 1893 przybył do Warszawy, by tu realizować się jako pisarz.
W Warszawie musiał liczyć wyłącznie na siebie. Nie chciał nikogo z rodziny prosić o
pomoc materialną. Przez pierwsze lata jego pracy literackiej nadal wiernie towarzyszyć mu
będzie bieda. O tych latach tak pisze B. Kocówna: Przyjechał mając majątku walizkę
rękopisów, bieliznę zawiniętą w gazetę i maszynkę do papierosów oraz dług l8 i pół rubla
(wśród l6 dłużników winien 3 ruble Borynie) zamieszkał przy ulicy Świętojańskiej, dzieląc
pokój z murarzem, krawcem i szewcem. Jego „Buty piły wodę jak smoki”. Ubranie się tak
prezentowało, że garson u Lourse'a wyprosił go z kawiarni (1894). Pisał w katedrze św. Jana,
nie mając własnego spokojnego kąta.
3
Książkowy debiut (Pielgrzymka do Jasnej Góry) w roku 1895 również znacząco nie
wpłynął na poprawę jego sytuacji materialnej. Jednak przychylna reakcja krytyki była
ś
wiadectwem sukcesu pisarza. W ślad za nią pojawiają się następne pozycje. I tak w roku
1896 wychodzi Komediantka, a rok później Fermenty. W roku 1897 na rynku czytelniczym
Władysław Stanisław Reymont – człowiek i twórca strona 3 / 34
Władysław Reymont „Chłopi”
pojawia się również tom opowiadań pod tytułem Spotkania. Szczególnie bogaty dla
twórczości Reymonta jest rok 1899, kiedy to wychodzi kolejny (po Komediantce i
Fermentach) utwór o środowisku aktorskim oraz szkic powieściowy o tematyce chłopskiej
Sprawiedliwie. W tymże roku ukazuje się również Ziemia obiecana. Powieść o gwałtownie
rozwijającej się Łodzi okazała się niebywałym literackim sukcesem. Mimo to nie zmieniła
ona sytuacji materialnej pisarza. W liście do siostry Kazimiery Reymont skarżył się: Cóż mi z
tego, z tej głupiej sławy, z tych hymnów pochwalnych czy potępień z portretów, kiedy często
gęsto nie mam na obiad, a jak teraz, nie mam wracać za co do kraju. A przecież nie hulam
ani się bawię, ani nawet tak żyję, jak powinienem.
4
Finansową niezależność uzyskuje pisarz
dopiero jako ofiara wypadku na kolei.
Reymont za poradą adwokata wniósł „akcyz” o odszkodowanie. Po zapłaceniu
kosztów procesowych otrzymał pokaźną kwotę 33 500 rubli. Mógł wówczas pozwolić sobie
na kosztowne leczenie i długotrwały pobyt za granicą. Wkrótce dokonuje również zakupu
majątku Charłupia pod Sieradzem, a następnie w okolicach Wrześni w Wielkopolsce. Dopiero
w rok po katastrofie, tj. w roku 1901, ponownie próbuje swoich sił jako literat. Napisał kilka
drobnych rzeczy do „Tygodnika Ilustrowanego”, „Ilustracji Polskiej”, „Kuriera
Warszawskiego” i „Chimery”. Wkrótce ponownie zdecydował powrócić do pisania
rozpoczętych jeszcze przed katastrofą Chłopów. Praca nad tą powieścią zajmie mu szmat
czasu – od 1902 roku do 1909. Równolegle z chłopską epopeją pisać będzie nowele zebrane
później w cyklach: Z pamiętnika (1903), Na krawędzi (1907) i Burza (1908). Z utworów
wydanych w tym czasie na szczególną uwagę zasługuje poetycki reportaż pisany pod
wrażeniem rewolucyjnych wydarzeń 1905 roku zatytułowany Z konstytucyjnych dni.
Właśnie Chłopi stają się jego dziełem życia. Powieść zyskała rozgłos światowy.
Zachęciło to pisarza do dalszej pracy nad utworami o jeszcze większym rozmachu epickim.
W latach 1914-1919 publikuje trylogię Rok 1794 (Ostatni sejm Rzeczypospolitej, Nil
desperandum, Insurekcja). Wbrew intencjom pisarza utwór ten okazał się artystyczną
porażką.
Pomimo że do końca życia był literacko czynny, to jednakże nie udało się mu już
stworzyć dzieła, które choć częściowo dorównywałoby Chłopom czy Ziemi obiecanej.
Władysław Stanisław Reymont – człowiek i twórca strona 4 / 34
Władysław Reymont „Chłopi”
Zapewne zadecydowało o tym odejście pisarza od tematyki wymagającej spojrzenia realisty i
obserwatora.
W roku 1924 spotkało go zaszczytne wyróżnienie. Oto bowiem jako drugi po
Sienkiewiczu polski pisarz otrzymał literacką Nagrodę Nobla. W okresie tym stan zdrowia
autora Chłopów szybko się pogarszał. W sierpniu 1925 roku w Wierzchosławicach Wincenty
Witos zorganizował uroczystość będącą wyrazem hołdu polskiej wsi dla największego jej
piewcy. Niestety, był to już ostatni wielki triumf Reymonta. Wkrótce po śmierci
Ż
eromskiego, w dniu 5 grudnia 1925 roku odszedł kolejny wielki pisarz polskiej literatury.
Geneza utworu
Historycy literatury zgodnie podkreślają, że powstanie Chłopów w okresie Młodej Polski nie
było sprawą przypadku. Na genezę tego dzieła wpływ miały zarówno zmiany w strukturze i
ś
wiadomości wsi polskiej, jak również ówczesne szczególne zainteresowanie chłopem
wyrażone lapidarnie przez twórcę Wesela: Chłop potęgą jest i basta. Cała dotychczasowa
twórczość Reymonta wydawała się wskazywać, że to właśnie autor Śmierci i Sprawiedliwie
jest najbardziej predestynowany do podjęcia tego tematu. Motyw chłopski przewijał się
bowiem w jego dziełach wielokrotnie. Pisarz występował w imieniu chłopów, utożsamiał się
z przeżyciami ludu, niechętnie odnosił się do cywilizacji miejskiej, formułując zręby własnej
filozofii natury.
Umowę o dzieło, którym miała być tetralogia Chłopi, zawarł Reymont z redakcją
„Tygodnika Ilustrowanego” jeszcze pod koniec 1897 roku. Kłopoty zdrowotne, a później
wypadek kolejowy (13 lipca 1900) spowodowały, że pisanie powieści rozciągnęło się na
dziesięć lat. Dzieło miało dwie redakcje zasadnicze. Pierwsza powstała jeszcze przed
katastrofą. W liście do Lorentowicza pisał między innymi: Siedzę umyślnie w tej Wiśle, aby
się zabrać do „Chłopów”. Byłem już bliski końca. Katastrofa mi przeszkodziła, a teraz
przeglądam napisane rozdziały i drę niemiłosiernie-zupełnie; zaczynam na nowo.
Zrozumiecie, co to za pewnego rodzaju męczeństwo podrzeć całą prawie książkę, nie skrzywić
się i zabrać na nowo do jej napisania. Albo dojrzałem, albo zgłupiałem, że to robić muszę –
Geneza utworu strona 5 / 34
Władysław Reymont „Chłopi”
ale muszę.
5
Druga wersja opierała się na pierwszej, ale została kompletnie zmieniona.
Powstawała w okresie 8 lat. Druk jej rozpoczęto w trzecim numerze „Tygodnika
Ilustrowanego” w 1902 roku. Prenumeratorzy pisma wkrótce otrzymali wydanie książkowe
pierwszego tomu (Jesień). Dwa lata później, tj. w roku 1904, wyszła pełna edycja dwu
pierwszych tomów (Jesień, Zima). Wydawcy sugerowali Reymontowi, by kolejne dwa tomy
ogłosił pod innym tytułem. Proponowano mu nawet korzystniejsze warunki finansowe. Ten
jednak nie wyraził na to zgody. Trzeci tom (Wiosna) pojawił się w druku dopiero w 1906
roku, a ostatni (Lato) trzy lata później. Jak podaje zaprzyjaźniony z Reymontem Alfred
Wysocki, pisarz pracował nad Chłopami w sposób niesłychanie zdyscyplinowany i planowy.
Tak po latach notował wypowiedź autora: Widzicie, jak ja tu orzę. Od dziewiątej do
pierwszej, a czasem i cale poobiedzie. Piszę trzecią część „Chłopów”. Szkic mam już gotowy
[...] i pokazał mi zeszyt ceratowy, gęsto zapisany i poznaczony niebieskim ołówkiem. Próżniak
jestem – mówił Reymont – więc sobie wydzielam na każdy dzień robotę i póty nie wychodzę,
póki jej nie skończę. A po obiedzie idę do kawiarni i śmiech to mówić, ale na tych paryskich
bulwarach widzę przed sobą moją kochaną wioskę i słyszę jak Antek rozmawia z Hanką albo
z Jagusią...
6
Sam Reymont wspominał po latach:
Odtąd przeżywałem wewnętrznie każdy rozdział, wydobywałem każdą scenę ze swej duszy.
Nieraz wyczerpywało to moje siły doszczętnie. We Francji, gdzie wykończyłem część tej
powieści, żona widząc mnie coraz bardziej miernego i bladego wezwała doświadczonego
lekarza. – Pan musiał mieć atak epileptyczny? Skąd się to wzięło, co pan w ostatnich dniach
porabiał? Trzy dni z rzędu tańczyłem na weselu! –Bo istotnie w ciągu tych trzech dni, pisząc
„Chłopów”, wciąż byłem razem z nimi, całą swą istotą wraz z nimi na weselu, opisywałem w
myślach, porwany ich pasją taneczną, oddawałem się jej z całym rozmachem, aż do
ostatniego tchu.
7
Podwaliną pisarskiego przedsięwzięcia Reymonta było zamiłowanie do autentyku.
Twórca przeszedł do historii literatury jako niedościgniony kronikarz wiejskiego obyczaju i
kultury. Powieść stała się epopeją życia chłopskiego.
Geneza utworu strona 6 / 34
Władysław Reymont „Chłopi”
Chłopi jako powieść mitologizująca chłopską egzystencję
Podczas lektury Chłopów zwraca szczególną uwagę rozmach epicki dzieła. Pierwsze, co
uderza, to bogactwo motywów. Tworzą one wielopłaszczyznowy obraz wsi i życia chłopa.
Jak słusznie pisze Maria Rzeuska: W strukturze czasu i przestrzeni w ujęciu człowieka i jego
bytowania przebija tendencja artystyczna do zarysowania jak najrozleglejszego i jak
najbardziej wyczerpującego obrazu chłopa, środowiska wiejskiego oraz związków, które ich
łączą. Jako materiał literacki wciągnął autor wszystkie zdawałoby się motywy: cztery pory
roku i związane z nimi prace na roli, przyrodę, obyczajowość, gospodarstwo, gromadę,
rodzinę, jednostkę, stosunki towarzyskie, społeczne itd. – słowem zgromadził tego typu
elementy artystyczne, z których powstaje zwykle okazała budowla epicka.
8
Słusznie przy tym
zwrócono uwagę, że utworowi brak perspektywy historyczno-geograficznej. Lipce to jakby
skansen, wieś całkowicie odcięta od świata, jakby nieco zawieszona w próżni. Wieś egzystuje
sama w sobie, poza historią i przestrzenią. Wprawdzie wiadomo, że Polska żyje w niedoli
(Rocho ścigany jest przez carskich żandarmów za działalność patriotyczną), ale motyw ten
nie stanowi istotnego składnika utworu, niezbyt ściśle wiąże się z pozostałymi, jego obecność
nie ma przekonywającej motywacji artystycznej. Podobnie nieobecna jest również przestrzeń
pozaepicka. Ze wsi wyjeżdża się tylko na jarmark do Tymowa, czasem, jak Mateusz,
wykonuje się na innej wsi pracę, ale ta rzeczywistość to po trosze „zaświaty”. W ślad za tą
przestrzenno-historyczną izolacją idzie pewna niedookreśloność czasu i miejsca wydarzeń.
Wprawdzie badacze dzieła usiłowali z dużym przybliżeniem określić rok akcji i topografię
Lipiec, ale były to ustalenia wysoce umowne. Zawsze można było postawić autorowi zarzut
niekonsekwencji. Dlatego przekonywające okazały się sugestie prof. Kazimierza Wyki
9
, by
na Chłopów patrzeć inaczej – jako na dzieło o tendencjach mitotwórczych,
uniwersalistycznych, uogólniających problem egzystencji człowieka, w tym wypadku chłopa,
w świecie przyrody. Reymont zamyślił tę powieść jako mitologizację chłopskiego bytowania.
Chłopi stanowią syntezę wsi polskiej, jej problemów i spraw, ludzi – ich doznań i przeżyć.
Wydarzenia, jakie są obiektem zainteresowania narratora, nie dotyczą jakiegoś konkretnego
roku (a ściśle dziesięciu miesięcy) i dających się topograficznie określić Lipiec, ale każdego
Chłopi jako powieść mitologizująca chłopską egzystencję strona 7 / 34
Władysław Reymont „Chłopi”
roku możliwego w ramach wykreowanej rzeczywistości. Świat chłopów to świat mitu –
wieczne t e r a z i w s z ę d z i e. Sprawą najistotniejszą dla Chłopów jest według K. Wyki
ów problem mitycznego koła nawrotów czasu i przyrody. W tym świecie mitu, którego
cząstką jest człowiek, trwa nieustanny porządek natury – kolejne nawroty narodzin i śmierci.
Narrator
Zgodnie z zamiarem epickiej mitologizacji bytu polskiego chłopa Reymont kształtuje
narratora. Nie przynależy on do świata przedstawionego (nie jest jednym z bohaterów i nie
bierze udziału w wydarzeniach), jest niewidoczny dla odbiorcy. K. Wyka w cytowanej pracy
wyróżnił trzech narratorów: 1) stylizatora młodopolskiego, 2) wsiowego gadułę,
3) realistycznego obserwatora. Częstotliwość, z jaką pojawiają się owi narratorzy w utworze,
układa się następująco: najczęściej relacjonuje „wsiowy gaduła”, następnie „stylizator
młodopolski” o poetycko-inteligenckiej proweniencji i wreszcie (najrzadziej) – „realistyczny
obserwator”.
Korzystając z cennych spostrzeżeń K. Wyki, przyjmuje się, że narratorem Chłopów
jest jedna osoba wchodząca w trzy wymienione przez badacza role.
Niewiele jest jednak fragmentów w tekście, w których funkcje te miałyby
jednoznaczny charakter. Najczęściej realizowane są one łącznie. Przybierają postać
określonych form podawczych z nasileniem cech wypowiedzi właściwych poszczególnych
narratorom. Każda z tych form podawczo-stylistycznych odwołuje się do innej tradycji w
obrębie prozy polskiej. Wsiowy gaduła – do tradycji najdawniejszej, mianowicie do tradycji
gawędy, ale z jej lokalizacją w całkowicie nowym dla gawędy środowisku: wieś i chłop.
Łącznie z wynikającą stąd odmianą języka na gwarę. Realistyczny obserwator odwołuje się
do zasobów prozy polskiej, głównie okresu pozytywizmu [...] dlatego sienkiewiczowski jest
powrót lipeckich chlopów.
10
Z kolei wprowadzenie „stylizatora młodopolskiego” uruchamia
pewne zasadnicze i generalne obroty zegara epickiego, bez których „Chłopi” stanowiliby
tylko sumę wiejskich opowiadań twórcy.
11
Innymi słowy jest to stylistyczny wyraz związków
Narrator strona 8 / 34
Władysław Reymont „Chłopi”
pisarza z epoką.
Najczęściej jednak: Wsiowy gaduła uruchamia przede wszystkim tok fabularny dzieła,
ale bywa też, że uczestniczy w jego rytmie obyczajowo-obrzędowo-liturgicznym. Stylizator
młodopolski uruchamia przede wszystkim w obrębie rytmu prac ludzkich sprzęgniętych z
przyrodą te obroty zegara epickiego, które dotyczą samej przyrody. Ale uczestniczy on
również w toku egzystencjalnym życia i śmierci. Na koniec obserwator realistyczny wszędzie
po trochu zaznaczył swą obecność, głównie w toku fabularnym, ale nigdzie w sposób
przeważający.
12
Narrator Chłopów to opowiadacz głęboko wrośnięty w środowisko wiejskie, żywo
zaangażowany w jego sprawy, potrafiący wnikać w myśli i odczucia swoich bohaterów.
Pojawia się w różnych funkcjach, które spaja jednolitość stylizacji gwarowej.
W utworze łatwo rozpoznać i wyodrębnić różne rodzaje konwencji stylistycznych
właściwych dla literatury realistycznej, symbolicznej i naturalistycznej.
W kręgu chłopskich bohaterów
Bogactwo postaci, trafność i subtelność ich psychologicznego rysunku należy do
podstawowych walorów utworu. W powieści poznajemy tłum ludzi, a w tłumie jednostki, na
różnych stojące planach, wszystkie wykończone lub naszkicowane stosownie do potrzeby,
wszystkie [...] dobrze znajome, niektóre niezapomniane [...] Nie wiadomo, kto tu jest
„bohaterem”: czy Maciej Boryna, czy syn jego Antek? czy żona tego ostatniego Hanka? czy
macocha i „kochanica” Jagna? A z jaką trafną miarą na swych planach perspektywicznych i
użytkowych postawione są postacie niby drugorzędne: Mateusz Gołąb, Kuba, proboszcz,
kowal, Rocho, Szymek, Dominikowa, Jagustynka – i kto ich tam zliczy!.
13
Łącznie w Chłopach
pojawia się około dziewięćdziesięciu postaci. W poszczególnych częściach zmieniają się
osoby prowadzące poszczególne wątki. W tomie pierwszym (Jesieni) postacią wiodącą jest
bezsprzecznie Maciej Boryna. Wydarzenia koncentrują się wokół jego zamysłu o małżeństwie
uwieńczonego weselem. Na tym tle Reymont zaprezentował Antka i Hankę oraz tragedię
parobka Kuby Sochy. W kolejnym tomie (Zimie) zdecydowanie maleje rola starego Boryny.
W kręgu chłopskich bohaterów strona 9 / 34
Władysław Reymont „Chłopi”
Na plan pierwszy wyeksponowany zostaje wątek miłosny Antka i jego macochy Jagny. To
oni stają się głównymi postaciami tej części powieści. W tym tomie coraz wyraźniej zaznacza
się sylwetka żony Antka, Hanki. Maciej Boryna staje się znaczącym bohaterem dwu
epizodów: osobistego, kiedy to usiłuje podpalić bróg, i społecznego, gdy w sporze o las staje
na czele gromady.
W Wiośnie główną postacią staje się Hanka. Stary Boryna leży chory, a Antek
przebywa w więzieniu. Żyją jakby poza planem wiejskiej społeczności. Maleje również rola
Jagny. Istotnym wątkiem dla życia lipeckiej zbiorowości staje się walka z niemieckimi
kolonistami.
W ostatniej części (Lecie) nie sposób wskazać postaci jednoznacznie prowadzących
akcję. Można tak traktować Antka zmagającego się ze swą miłością, Hankę walczącą o
uczucie męża i wreszcie Jagusię przeżywającą swą romantyczną miłość do Jasia organistów,
surowo ukaraną przez gromadę.
Ponadto w utworze bardzo mocno zaznaczają swoją obecność takie postaci, jak:
Jagustynka, Ambroży, Dominikowa, Mateusz, Szymek, kowal, wójt i inni. W poszczególnych
wątkach ich rola zmienia się.
W Chłopach mamy do czynienia z panoramicznym obrazem środowiska, z próbą
całościowego ujmowania jego losów. Temu panoramicznemu postrzeganiu służy również
wprowadzanie wątków otwartych, opartych na niedopowiedzeniach. I tak np. narrator nie
wyjaśnia, dlaczego Antek ożenił się z biedną Hanką Bylicówną, w jakich okolicznościach
Boryna zatrudnił Kubę jako parobka. Równie wiele znaków zapytania dotyczy przyszłości.
Nie wiadomo, jak zakończy się sprawa Antka sądzonego za zabicie borowego, co tak
naprawdę stanie się z Jagną i jej matką Paczesiową, jak ułożą się losy księżyka Jasia itd. Taki
sposób komponowania wątków powieściowych był u Reymonta zabiegiem celowym i
przemyślanym. Umożliwiał stadne postrzeganie społeczności wiejskiej. Losy postaci dziać się
będą dalej. Pojawiać się będą kolejne lata, w których będą się rodzić ludzie, będą przeżywać
swoje dramaty, miłości, nienawiści, nadzieje, niepowodzenia itd. Bohaterem nie jest tu
bowiem człowiek w swym przemijającym losie, ale gromada. Ona zawsze będzie trwać.
W kręgu chłopskich bohaterów strona 10 / 34
Władysław Reymont „Chłopi”
Zbiorowość jako bohater
Na pierwszym planie powieści znajduje się więc zbiorowość, jej życie, obyczaje,
praca, normy moralne, świadomość społeczna i narodowa. Zbiorowość staje się często
bohaterem prezentowanym bezpośrednio-jako gromada niezróżnicowana osobowo. Mówi się
o niej „naród”, „młodź”, „lud”. Gromada występuje jako społeczność religijna podczas
nabożeństw w kościele, podczas zbiorowych zabaw czy pracy, w scenie wymarszu na las,
wygnania Jagny ze wsi. Wyznacznikiem określającym zbiorowy charakter podmiotu jest
swoisty bezosobowy dialog, będący sumowaniem indywidualnie wyrażanych stwierdzeń, ale
stanowiący wyraz zbiorowej świadomości. Z takim dialogiem mamy do czynienia w czasie
weselnego przyjęcia:
– Wydadzili się, no, no! – dziwili się ludzie.
– Jakże z tysiąc złotych kosztuje wesele...
– Opłaciło się niezgorzej, bo to nie zapisał sześciu morgów!
– Za tę dziecińską krzywdę balują.
– A Jagna siedzi jak ten mruk.
– Maciej za to ślepiami świeci kiej ten żbik!
– Kiej to próchno, moiściewy, kiej próchno!.
14
Przedłużeniem tej zbiorowej opinii będzie późniejsza dysputa o szczęśliwym losie
Jagusi:
Wzdychały żałośnie i raz po raz któraś z nich rzekła:
– Mój Boże, że to Pan Jezus daje takim, co i nie zasłużyły!
– Umiały sobie pomagać, umiały!
– Juści, zawżdy ten dostanie, któren naprzeciw wyjdzie.
– Czemu to wasza Ulisia nie wyszła?
– Bo się Boga boja i w poczciwości żyje.
– I drugie też bez to samo.
– A inszej to naród nie przepuści, niech choć ten razik spotkają ją po nocy z jakim
chłopakiem, a już we świat na ozorach poniesą.
Zbiorowość jako bohater strona 11 / 34
Władysław Reymont „Chłopi”
– Taka to ma szczęście...
– Bo wstydu nie ma.
Zbiorowość nie jest u autora Chłopów jedynie tłem dla wyodrębnionych
indywidualnie postaci, ale stanowi trwały układ odniesienia określający sytuację
poszczególnych bohaterów w życiu wsi, jak również ich opinie i odczucia emocjonalne.
Dzieje się tak nawet wówczas, kiedy bohaterowie buntują się przeciw tej zbiorowości.
Poczucie więzi z gromadą i poczucie osobowej odrębności – to obszar, w którym
rozgrywa się życie duchowe Reymontowskich bohaterów. Nie zawsze bowiem gromada jest
jednością. Owszem, bywają momenty, kiedy cała wieś tworzy zwartą całość, np. podczas
wyprawy na las, a nawet w czasie wypędzania Jagusi, ale częściej uzewnętrzniają się czynniki
dezintegrujące. Takim podstawowym czynnikiem jest stopień zamożności i zróżnicowanie
majątkowe. W Lipcach żyją bogacze i wyrobnicy, ich los układa się różnie. Rzutuje to
bezpośrednio na stosunki międzyludzkie i pozycję poszczególnych bohaterów w gromadzie.
Często przybierają one postać różnorodnych konfliktów: rodzice – dzieci, konflikty
pokoleniowe, sąsiedzkie, między dworem a wsią, między nacjami itp.
Gromadę jako siłę wrogą postrzega nie tylko Antek „wypominany” przez księdza z
ambony za cudzołóstwo, ale i Jagustynka jawnie nienawidząca otoczenia. Jednak to z jej ust
padają znamienne słowa wskazujące na niemożność życia poza gromadą: Człowiek jeno z
biedy da czasem folgę ozorowi, ale w sercu co inszego siedzi, że czy chce, czy nie chce, a z
drugimi radować się musi albo i smucić... Nie poradzi żyć z osobna, nie...
Bo mimo wszystko gromada lipecka stanowi spójność i jedność. Dostrzec to można w
scenie sporu o las i w walce z kolonistami niemieckimi. Tam, gdzie chodzi o interes gromady,
akceptuje się nawet czyny moralnie wątpliwe. Oto np. kiedy Niemcom z Polesia padły krowy,
to na uwagę któregoś z chłopaków, że to za sprawą kogoś z ludzi, skądinąd zacny Kłąb
reaguje zdecydowanie: Głupiś kiej but! Na paskudnika pozdychały, wiadomo... Obcy jawią się
jako siła wroga gromadzie, dlatego wobec nich akceptuje się milcząco inny rodzaj
moralności. Szczególnie jaskrawo zamanifestuje się okrutna mściwość gromady podczas
pożaru folwarku na Podlesiu. Da ona również znać o sobie w scenie samosądu nad Jagusią.
Służy to podkreśleniu nadrzędnej roli gromady jako najwyższego sędziego i czynnika
Zbiorowość jako bohater strona 12 / 34
Władysław Reymont „Chłopi”
opiniotwórczego, wytwarzającego pewien ponadczasowy trwały układ. W tym układzie
chłopi lipeccy żyją według starych norm obyczajowych i moralnych. Tylko takie
potraktowanie gromady mogło stać się czynnikiem mitotwórczym, odsłaniającym oblicze
polskiej wsi w jakimś bezczasie historycznym.
Kreacje osobowe wybranych postaci
Umiejętność stadnego spojrzenia na społeczność lipecką szła u Reymonta w parze z
mistrzostwem indywidualnego ujmowania postaci. Autor Chłopów potrafi nadać rysy
indywidualne nie tylko najważniejszym z punktu widzenia rozwoju akcji bohaterom, lecz
także osobom drugo- i trzecioplanowym.
Maciej Boryna
Postać Macieja Boryny potraktowana została w sposób realistyczny, z tym, że Reymont
dokonał jej monumentalizacji, stylizując ją na chłopa-Piasta. Julian Krzyżanowski tak pisał o
nim:
Tyle w nim siły woli, tyle panowania nad sobą, tyde poczucia własnej wartości
nakazującego mu się z nieszczęściem, którego sobie lekkomyślnie napytał, ukrywać, by nie
dostał się na niestrudzony pytel plotkarskich języków. Kreacja, w postępkach codziennych
ujęta na sposób homerycki, w czasie długiej choroby ulega przekształceniu, chłop mający coś
z króla Piasta nabiera blasków „świątka” symbolizującego trwały związek z ziemią, z której
wyszedł, na której żył, do której nieuchronnie wrócić musi.
Boryna wyróżnia się spośród lipeckiej gromady nie tylko zamożnością, ale siłą
charakteru, pracowitością, statecznością i zaradnością. Posiada też ewidentne cechy
przywódcze. Wieś faktycznie darzy go większym zaufaniem niż wójta. To on stanie na czele
gromady podczas sporu o las. Poznajemy go w momencie, kiedy to w wieku 58 lat (a więc u
schyłku życia) po raz trzeci chce zawrzeć związek małżeński z młodziutką, bo
Maciej Boryna strona 13 / 34
Władysław Reymont „Chłopi”
dziewiętnastoletnią, Jagną. Jest to związek z namiętności i z rozwagi, bowiem pole matki
Jagny przylega do jego pola. Ożenek ten wyrabia w nim poczucie bycia gospodarzem „pełną
gębą”, by nikt nie ośmielił się myśleć, że powinien do dzieci iść na „wycug”. Owo
wyrachowanie i egoizm będą mu towarzyszyć również w innych sytuacjach. Dla interesu
gotów nawet złączyć się z dworem przeciwko chłopom. Znamienna jest tu odpowiedź dana
Rochowi, który namawia Borynę, by interweniował u dziedzica w sprawie zatrudnienia
biedoty wiejskiej. Boryna mówi wprost:
Mam co innego na głowie. To i płakał nie będę, że tam który Wojtek czy Bartek nie ma
co do gęby włożyć, księdzowa to sprawa, nie moja. Dość wygodnym wytłumaczeniem jest dla
niego przekonanie, iż [...] już takie urządzenie boskie jest, to widzi mi się i ostatnie, że jeden
ma, a drugi wiater na polu łapie.
19
W psychice Boryny egoizm łączy się z silnym poczuciem solidarności z gromadą, a
wyrachowanie z odwagą i siłą charakteru. Zdaje sobie sprawę, że dla chłopa praca jest
podstawą sensu egzystencji. Dlatego kiedy spostrzeże, że Hanka ma charakter i jest
„robotna”, zmienia do niej swój stosunek i traktuje ją wreszcie jak prawdziwego członka
rodziny.
Znamienne jest jego zachowanie w sporze o las. Dość długo stara się rozwiązać
konflikt polubownie, ale zna granicę kompromisu. Zaryzykuje rozprawę, którą przepłaci
zdrowiem i życiem, decydując się na czynną obronę interesów wsi jako jej przywódca.
Urażony w swojej godności i ambicji męża i posiadacza Boryna staje się zdolny do zbrodni.
Tylko przypadek sprawia, że przyłapani w brogu kochankowie, syn Antek i żona Jagna,
uchodzą z życiem. Jest więc postacią złożoną, pełnokrwistą, nie wolną również od
ś
mieszności i małostkowości. Na szereg jego słabostek Reymont patrzy z humorem. Właśnie
dzięki takiemu potraktowaniu tej postaci jej rysunek psychologiczny jest artystycznie
przekonywający i spójny.
Antek
Syn Macieja Boryny, Antek, w momencie rozpoczęcia akcji utworu jest już człowiekiem
Antek strona 14 / 34
Władysław Reymont „Chłopi”
dojrzałym. Żyje z niekochaną kobietą, Hanką. Ma poczucie, że jest wyrobnikiem u ojca.
Uważa, że owdowiały ojciec powinien mu przekazać gospodarstwo, Jego wielką miłością jest
piękna Jagusia. W momencie, kiedy jego 58-letni ojciec pragnie ją poślubić, rodzi się w nim
przemożna nienawiść do tego, który chce mu zawłaszczyć kochaną kobietę i odebrać na
dodatek 6 morgów, które prawem dziedziczenia miały do niego przynależeć. Miłość i konflikt
z ojcem wprowadzają go w stan wręcz chorobliwy. Zupełnie zapomina o obowiązkach ojca i
męża. Ciężar troski o los rodziny spada na barki płaczliwej Hanki. Hardość i duma
przysłaniają mu fakt, że żona pracuje ponad ludzkie siły. Jednocześnie uważa, że jej zabiegi o
pracę dla niego i pożywienie dla rodziny nie powinny być formą jakichkolwiek poniżeń,
zwłaszcza wobec ojca. Jego pomysł na życie, by „pójść, gdzie oczy poniosą”, okazuje się
chwilowym zrywem. Nie potrafi oderwać się od świadomości, że musiałby przede wszystkim
opuścić Jagnę. W istocie żeruje na zaradności życiowej Hanki. Jednak uległość wobec jej
woli uzewnętrznia dopiero wówczas, kiedy kompromituje się jako mąż i ojciec rodziny.
W jego charakterze nietrudno dostrzec cechy ojca: porywczość, skłonność do bójek, upór,
dumę i hardość, a także silnie rozwinięte poczucie własności. Pomimo pozorów lekceważenia
opinii innych, boleśnie odczuwa niechęć środowiska i izolację spowodowaną związkiem z
macochą. W końcu dochodzi do wniosku, że normy określające współżycie w gromadzie i dla
niego są nadrzędnym nakazem. Pomimo niewygasłego uczucia do Jagny nie ma odwagi
przeciwstawić się woli tłumu żądającego zemsty na niej. Antek powiada:
W gromadzie żyję, to i z gromadą trzymam! Chceta ją wypędzić , wypędźta; a chceta se ją
posadzić na ołtarzu, posadźta! Zarówno mi jedno! Nie chce narazić się zbiorowości, bo ma
ś
wiadomość, że z racji pozycji majątkowej (czuje się już dziedzicem starego Boryny) do
niego należeć będzie przywództwo w gromadzie, a przewodzić to znaczy równocześnie być
rzecznikiem woli gromady. Jest to dowód jawnej akceptacji reguł wiejskiej moralności. Tak
więc członek gromady, mąż, ojciec i gospodarz przezwycięża w nim namiętnego kochanka.
Hanka
Nie jest to postać gotowa, w pełni ukształtowana. Jej osobowość rozwija się wraz z
Hanka strona 15 / 34
Władysław Reymont „Chłopi”
wydarzeniami. Początkowo jest kobietą płaczliwą i rozlazłą. Ogromnie boi się Antka – ...bo
nic to nie było u niego kląć albo zbić z leda powodu. Podobne lęki odczuwa przed jego ojcem,
który traktuje ją lekceważąco (Hanka kiej ta ćma łazi, a choruje jeno i tyle zrobi, co ten pies
zapłacze...).
Taką nieporadną wypędza Boryna wraz z Antkiem z domu. W tym momencie rozpoczyna
się nowy etap w jej życiu. Ciężka sytuacja materialna po przeniesieniu się do ojca Bylicy,
poczucie tragizmu zdrady zadurzonego w Jagnie Antka nie załamują jej jednak, a wręcz
przeciwnie – wyzwalają w niej niespodziewaną energię. Ma świadomość, że bieda łacniej
przekuwa człowieka niźli kowal żelazo. W innym miejscu powiada o sobie: Tak się czuję kiej
wdowa, to juści, że już sama muszę się potrubować o dzieciach i o wszystkim. Znamienna jest
jej reakcja na wymówki Antka, że przyjęła od starego Boryny pieniądze i żywność. To już
zgoła inna postać:
Hanka jakby się naraz wściekła, zalały ją wspomnienia krzywd, że buchnęła nagłym
wezbranym potokiem wypominków i żalów wiecznie tajonych, nie darowała mu już nic, nie
przepomniała ani jednej przewiny, ani jednego zła, a jeno biła w niego zapamiętałością kieby
tymi cepami, że bych mogła – zabiłaby na śmierć w tej minucie!...
Antek, tak niegdyś skory do klątw i bicia, ucieka przed jej gniewem i wściekłością z domu.
Podczas choroby Macieja i pobytu Antka w więzieniu ujawniają się jej zdolności
gospodarsko-organizacyjne. Pod względem charakteru, przedsiębiorczości i zaradności,
energii okazuje się prawdziwą gospodynią, być może przyszłą podporą rodu Borynów. To
ona bierze na siebie odpowiedzialność głowy domu. Widać w niej zapobiegliwość i chytrość
nowobogackiej świeżo upieczonej władczyni olbrzymiego gospodarstwa. Czasami przybiera
to formę niesamowitego skąpstwa. Wystarczy przypomnieć tu krótki dialog, jaki wywiązuje
się między nią a Józką:
– [...] Usmażyć to jajków Antkowi?
– A usmaż, jeno słoniną nie szafuj.
– Żałujecie to?
– Zaśby. Ale co to tłusto, to może być i Antkowi niezdrowo.
Godny podkreślenia jest również fakt, że nienawidząc Jagny, którą traktowała jako źródło
Hanka strona 16 / 34
Władysław Reymont „Chłopi”
swych małżeńskich niepowodzeń, potrafiła pierwsza wyciągnąć rękę przed wyruszeniem na
pielgrzymkę do Częstochowy. Wzięła ją również w obronę po „wypomnieniu” jej przez
księdza, jako żonę Boryny, a więc kobietę swojego rodu.
Podobnie jak Boryna nie jest postacią schematyczną, tuzinkową. To jedna z
najświetniejszych kreacji kobiecych w polskiej literaturze.
Jagna
To wiejska piękność: ... a piękna, biała na gębie, a urodna kiej jałowica.
Była jedyną córką starej wdowy Paczesiowej i siostrą Jędrzycha i Szymka. Matka
krótką ręką trzymała synów, zaś Jagna była jej oczkiem w głowie. Zupełnie nie dorosła do
małżeństwa. Żoną Boryny została z woli matki. Kiedy ją pyta Paczesiowa, czy chce wyjść za
Borynę, zdobywa się jedynie na zgoła infantylną odpowiedź:
– Mnie to wszystko jedno, każecie, to pójdę... wasza w tym głowa, nie moja... – mówiła
cicho, wsparła czoło na kądzieli i zapatrzyła się w ogień bezmyślnie i słuchała wesołego
trzaskania gałązek. Ten czy tamten , wszystko było jej zarówno...
Jest osobą jakby nieprzystosowaną do życia w gromadzie. Na tle środowiska to kobiecy
„odmieniec” – natura roślinna, wegetatywna bierna. W jej rysunku Reymont raz po raz
podkreśla swoistą niedookreśloność, nastrojowość natury.
Zapatrzyła się znowu w okno, bo poczerniałe, zwiędłe georginie, kołysane przez wiatr,
zaglądały przez szyby, ale wnet zapomniała o nich, zapomniała o wszystkim, nawet o sobie
samej, zapadła w takie prześwięte bezczucie, jak ta ziemia w jesienne martwe noce – bo jako
ta ziemia święta była Jagusina dusza – jako ta ziemia. Leżała w jakichś głębokościach nie
rozeznanych przez nikogo, w bezładzie marzeń sennych – ogromna a nieświadoma siebie –
potężna, a bez woli, bez chcenia, bez pragnień – martwa a nieśmiertelna, i jako tę ziemię brał
wicher każdy, obtulał sobą i kołysała i niósł tam, gdzie chciał... i jako tę ziemię o wiośnie
budziło cieple słońce, zapładniało życiem, wstrząsało dreszczem ognia, pożądania, miłości...
Tę niedookreśloność i niejasność własnych pragnień wyraża bezpośrednio w
rozmowie z Antkiem:
...taka cichość we mnie rośnie, kieby śmierć przy mnie stojala, a tam mnie cosik porywa, tak
Jagna strona 17 / 34
Władysław Reymont „Chłopi”
ponosi, że tego nieba bym się uwiesiła i z tymi chmurami poniesła w świat.
Równie skomplikowane są jej pragnienia miłosne. Zmysłową miłość do Antka
pomnaża sielankowo-poetyckim zadurzeniem w Jasiu. To urodzona artystka przeżywająca
intensywnie muzykę organów, wzruszającą opowieść literacką Rocha czy piękno wiosennego
krajobrazu. Sama zresztą posiada pewne uzdolnienia artystyczne, robiąc piękne wystrzyganki
i kraszanki. Obca jest jej naturze pogoń za bogactwem. Wielokrotnie w dobitny sposób
podkreśla swą obojętność i lekceważenie dla spraw materialnych. Znamienny jest tu jej gest
podarcia zapisu i rzucenia go pod nogi Hanki.
Dramat Jagny, zakończony wygnaniem ze wsi, wynika z jej odmienności. Wieś
chciała mieć swoje środowisko. Jagna zapłaciła przede wszystkim za życiowe niepowodzenia
wójtowej i organiściny.
Kuba
Kuba pojawia się tylko w pierwszym tomie. To postać o wyraźnie zarysowanej
sylwetce. Reprezentuje przekonanie o „duszy anielskiej” polskiego ludu.
To powstaniec z 1863 roku, którego gront stryje wzieni, posiadający dumę rodową.
Czuje się gospodarskim synem. Swój los parobka przyjmuje z chrześcijańską pokorą, jako
„zrządzenie boskie”. Niezwykle wzruszająca jest historia jego dramatu. Z czystej życzliwości
ofiarował księdzu kilka upolowanych kuropatw. Ten niespodziewanie dał mu tylachna
pieniędzy, czyli złotówkę. Nie przyzwyczajony do właściwego wynagradzania za swą ciężką
pracę wpada w sidła podszeptów Jankiela, że dzięki polowaniu może zarobić dużo grosza.
Zaopatrzony w strzelbę przez karczmarza Żyda rozpoczął kłusowanie na pańskim polu i w
lesie. Kuba nigdy by się nie ośmielił wziąć cudzego (zwymyślał Jankiela, kiedy ten mu
proponował pokątną sprzedaż owsa podbieranego koniom), a mimo to podejmuje ryzykowną
wyprawę na zwierzynę. Po prostu własność dziedzica traktuje trochę jako niczyją. Podczas
jednej z pierwszych wypraw zostaje postrzelony. Przerażony konsekwencjami nie wie, jak się
zachować. Prosi o pomoc Jagustynkę i Jambrożego. Ten ostatni radzi mu, by szybko szedł do
szpitala. Czeka go amputacja nogi, jest już bowiem za późno na inną pomoc. Lęk przed
Kuba strona 18 / 34
Władysław Reymont „Chłopi”
szpitalem jest większy od okrutnego samobójczego samookaleczenia się. Kuba ucina sobie
nogę i wykrwawiony umiera.
Boryna doceniał jego pracowitość. Tak o nim myślał, gdy Kuba zażądał podwyższenia
zasług:
...bo Kuba wartał i więcej, robotny parob, choćby i za dwóch, gospodarskiego nie ruszył i o
inwentarz dbał więcej niźli o siebie, a choć kulawy i mocy wielkiej nie miał, ale na
gospodarstwie się znał.
Wzruszający jest moment, w którym Kuba, stawiając warunki prosi Borynę, by nie
sprzedawał źrebicy: ...przy mnie się ulęgla... kożuchem moim przyodziewałem, żeby nie
przemarzła [...] złoto, nie źrebica... Z braterską troskliwością odnosi się do Walka. Nie ma w
nim śladów egoizmu, a głęboka religijność ma wiele z franciszkańskiej pokory i umiłowania
wszelkiego stworzenia.
Jagustynka
Znakomitą kreacją osobową jest Jagustynka. To osoba niezwykle spostrzegawcza i
inteligentna. Jej spojrzenie na świat wykoślawiła krzywda, jakiej doznała od własnych dzieci.
Wszędzie tropi fałsz, złośliwość i podstęp. Potrafi intrygować i być złośliwą. Jest to rodzaj
odwetu na innych za swoją niedolę. Nie jest to istota z gruntu zła. Ileż bowiem w niej szczerej
radości, gdy dowie się o powrocie chłopów z więzienia. Jej osobowość to osobowość
pozorna, udawana. W skardze nad ludzką biedą i cierpieniem odsłania się jej prawdziwe
oblicze:
– Tyle się już ludzkiej biedy najadłam, że mnie w końcu do cna rozebrało. Człowiek nie
kamień, broni się przed sobą choćby to złością na cały świat, ale się nie obroni, przyjdzie
taka pora, co już nie zdzierży więcej i w ten piasek dusza mu się rozsypie żałosny.
Streszczenie, czyli opowieść o życiu w lipeckiej gromadzie
Streszczenie, czyli opowieść o życiu w lipeckiej gromadzie strona 19 / 34
Władysław Reymont „Chłopi”
Jesień
Powieść rozpoczyna się pozdrowieniem księdza przez Agatę, krewniaczkę Kłębów, udającą
się na żebry. Oto bowiem zbliża się czas, w którym może być ciężarem dla całej rodziny. W
„świecie” wyżywi się i być może coś użebrze. Z czterech pierwszych rozdziałów tworzących
ciąg spójnych wydarzeń wynika, że jest to piątek po południu, nieokreślonego bliżej roku,
pod koniec września. Obejmują one wypadki, które rozegrały się do niedzieli włącznie.
Ksiądz daje staruszce złotówkę, ta uszczęśliwiona odchodzi. Następnie na drodze księdza
pojawia się dziewczyna prowadząca krowę do byka jakiś Żyd szmaciarz i ślepy dziad,
prowadzony przez tłustego kundla na sznurku. Mijają go jeszcze inni, wszyscy darzą go
szacunkiem i bojaźnią różnie manifestowaną. Dochodzi wreszcie do Borynowego pola, gdzie
odbywają się wykopki ziemniaków. Rozmowy podczas tej pracy są źródłem wiedzy o wsi.
Dużo plotkuje się o pięknej „kiej dziedziczka” Jagusi. Wśród pracujących znajduje się
również synowa Macieja Boryny, Hanka. Zostaje ona w pewnym momencie zawołana do
chorej krowy teścia. Wkrótce do domu z „sądów” powraca gospodarz, Maciej Boryna.
Decyduje się dorżnąć zdychające zwierzę, by w ten sposób pomniejszyć stratę. Przyczyną
„zlachania” się krowy było zachowanie się karbowego, który ją zbyt mocno przepędził z
dworskiej szkody. Pastuch Walek nie potrafił jej należycie upilnować. Boryna zamierza
procesować się z dworem o tę szkodę. Następnie gospodarz wściekły z powodu tego
niepowodzenia idzie się zdrzemnąć. Wydaje przedtem polecenie synowi Antkowi, by gacił
chałupę.
Polecenia te rozdrażniają Antka. Czuje się upokorzony zależnością: Śpią se kiej
dziedzic, a ty parobku rób. Po drzemce stary Boryna idzie do wójta. Tu dowiaduje się, że
został pozwany do sądu przez byłą służącą Jewkę, która twierdziła, że Boryna jest ojcem jej
dziecka. Wójtowa prosi go do wspólnego posiłku. Jest to dowód uznania wójta dla pozycji i
zamożności Boryny w środowisku. W trakcie wspólnej pogawędki wójt namawia Borynę do
ożenku.
Wcześniej bowiem czytelnik dowiedział się o Macieju Borynie, że jest wdowcem, na
wiosnę zmarła mu druga żona. Maciej twierdzi, że w jego wieku (ma 58 lat) niełatwa to
Jesień strona 20 / 34
Władysław Reymont „Chłopi”
decyzja. Wójtostwo wysuwają nawet propozycję kandydatki na żonę. Okazuje się nią owa
piękna Jagna, o której rozmawiano na kartoflisku. Widać zasiali w nim ziarno niepokoju, bo
wracając do domu celowo przechodzi obok domu Jagny. Zaczyna myśleć o dziewczynie i jej
pięciu morgach leżących obok jego pola.
Następnego dnia, tj. w sobotę, Boryna udaje się do Tymowa na rozprawę. Przed
wyjazdem, jak prawdziwy gospodarz, wydaje szczegółowe polecenia domownikom.
Przejeżdżając obok pola Paczesiów (bo z tej rodziny była Jagna), pożądliwie spogląda na ich
grunta. Po drodze mija również las. Jest to moment, który pozwolił Reymontowi na
wprowadzenie wątku sporu z dworem o tzw. lasy serwitutowe, stanowiące wspólną własność
dziedzica i chłopów.
Następnie obserwujemy Borynę w sądzie. Tu przed rozprawą Boryny odbywa się
humorystyczna scena, w której przesłuchiwany jest lipecki złodziejaszek, Kozioł. Jego
tłumaczenia dotyczące kradzieży świni u Dominikowej (matki Jagny) wzbudzają szczery
ś
miech. Rozprawa Boryny kończy się niczym. Stary Maciej domyśla się, że ktoś namówił
Jewkę, by mu dokuczyć. Wracając do wsi, zaprasza do wspólnej jazdy Paczesiową. Rozmowy
dotyczą spraw lipeckich. Między innymi rozmawiają o wójcie, którego warunki materialne
dziwnie jakoś na „urzędzie” uległy szybkiej poprawie. Dominikowa napomknęła również, czy
Maciej nie myśli o trzecim ożenku. To dzięki niej Boryna uzyskuje pewność, że jeśli zrobi
zapis, najpierwsze się nie przeciwią.
Czwarty rozdział obejmuje wydarzenia dziejące się w niedzielę. W toku narracji
pojawia się postać parobka Kuby. Przed nabożeństwem Kuba schował kilka ptaków pod
kapotę i poszedł do księdza, by mu je ofiarować. Za pochodzące z kłusownictwa kuropatwy
otrzymuje według jego mniemania niewiarygodnie dużo pieniędzy (złotówkę). Wprawia to go
w podniosły nastrój do tego stopnia, że podczas mszy pcha się między najpierwszych
gospodarzy, by złożyć ofiarę na tacę. Takie zachowanie parobka budzi oburzenie, ponieważ
łamie on zasadę, zgodnie z którą nawet w kościele każden ma swoje miejsce.
Po nabożeństwie dochodzi do kolejnej sprzeczki między Boryną a synem Antkiem.
Antkowie czują się wykorzystywani, traktowani wyłącznie jako siła robocza w gospodarstwie
starego.
Jesień strona 21 / 34
Władysław Reymont „Chłopi”
Kuba po nieudanej próbie drzemki poobiedniej (jest podniecony możliwością
zarobienia dużych pieniędzy na kłusownictwie) idzie do karczmy. Tam Żyd Jankiel
(karczmarz) składa zamówienie na kuropatwy po znacznie korzystniejszej cenie, niż Kuba
uzyskał od księdza. Jednocześnie przebiegły karczmarz sugeruje mu, by spróbował upolować
grubszą zwierzynę. Ofiarowuje mu przy tym możliwość zaopatrzenia w broń i proch.
Dochodzi do kłótni, ponieważ rozmowa ta staje się dla Jankiela okazją do ubicia innego
interesu. Proponuje, by Kuba sprzedawał u niego podkradany koniom owies. To budzi
zdecydowany sprzeciw parobka. Jest na to za uczciwy. Podniecony wydarzeniami dnia i
rozwścieczony na karczmarza Kuba upija się do nieprzytomności.
Rozdział V rozpoczyna się opisem „coraz głębszej” jesieni. Ruch we wsi powoli się
zmniejsza, mieszkańcy coraz częściej udają się na jarmark do Tymowa. Na ten ostatni przed
Godami, „na świętą Kordulę” lipczanie szykowali się należycie [...]. Już na parę dni
przedtem deliberowano po wsi, co by się sprzedać dało, czy z inwentarza, czy z ziarna albo
też z drobnego przychówku.
Jarmark jest wielkim wydarzeniem w życiu mieszkańców Lipiec. Boryna wyrusza
pieszo w nadziei, że po drodze się do kogoś przysiądzie... Istotnie tuż za karczmą dopędził go
organista i Maciej wsiadł do niego na bryczkę zaprzężoną w parę tęgich koni. Podczas ich
rozmowy pojawia się postać syna organistów, Jasia, edukowanego na księdza (postać ta wróci
ponownie w powieści w wątku romansowym związanym z Jagną). Kolejne fragmenty utworu
przynoszą barwny i szczegółowy opis jarmarku. Podczas niego narrator relacjonuje kilka scen
z udziałem Boryny. Spotyka on między kramami Jagnę, kupuje jej wstążkę i ofiarowuje
barwną chustkę kupioną początkowo dla Józi. Następnie dochodzi do ostrej wymiany zdań
między nim a zięciem, kowalem. Sprytny zięć usłyszał obietnicę otrzymania od Boryny
cielaka, jednocześnie dał mu do zrozumienia, że oboje z żoną nie byliby przeciwni trzeciemu
ożenkowi starego Macieja.
Rozdział VI otwiera poetycki opis deszczowej jesieni. W tym czasie Cała wieś była
zajęta wycinaniem i zwożeniem kapusty... Dotyczyło to także Dominikowej. Miało się już pod
wieczór. Jagna pracuje znacznie lepiej niż bracia Szymek i Jędrzych. Gdy podpierając wóz
ramieniem (jest bowiem nadzwyczaj silna), wraca do domu, spotyka ją Antek, namawia, by w
Jesień strona 22 / 34
Władysław Reymont „Chłopi”
niedzielę wieczorem przyszła „na muzykę” do Kłębów. Wieczorem do domu Dominikowej
przychodzi Jambroży. Wstąpił ostrożnie wybadać, czy Boryna może „przysłać z wódką”.
Dominikowa, jak to w zwyczaju, odrzekła, że „zrękowiny nie ślub” i wyraziła zgodę. Dla
Jagny wola matki jest najważniejsza: Mnie ta wszystko jedno, każecie, to pójdę... Następnie
do Paczesiów przychodzi Józka z zaproszeniem dla Jagny, by nazajutrz przyszła na obieranie
kapusty.
Następny dzień obejmujący VII rozdział, to głównie opis obyczaju szatkowania
kapusty. Pracującym towarzyszy muzyka, panuje atmosfera wesołości i humoru. W
towarzyskim plotkowaniu prym wiedzie Jagustynka. Nieco refleksji wprowadza piękna
opowieść Rocha o Panu Jezusie. Autor tej opowieści, postać nieco tajemnicza, co trzy lata
pojawia się w Lipcach uczy wiejskie dzieci. Po spotkaniu Antek w tajemnicy przed innymi
ludźmi odprowadza Jagnę do domu. Narrator powieści informuje: Objął ją wpół mocno i tak
przytuleni do siebie zginęli w ciemnościach.
Rozdział VIII rozpoczyna się informacją, iż: Nazajutrz gruchnęła po Lipcach wieść o
Borynowych zmówinach. Wójt miał być dziewosłębem. Kojarzenie pary to swoisty rytuał
pociągający za sobą ciąg określonych zachowań. Po przyjściu swatów z wódką do
Dominikowej toczy się rozmowa wg określonych reguł współtowarzyszących zaręczynowym
obyczajom. Dominikowa z początku udaje, że nie domyśla się celu odwiedzin dziewosłębów.
Swaci przychodzą z wódką, rozpoczynają rozmowę o pogodzie. Po przejściu do sprawy
zasadniczej przy wymianie uprzejmości Dominikowa walczy o interesy materialne córki. Po
ugodzie idą „przepić” do karczmy, gdzie czeka na nich Boryna. W karczmie na zakończenie
zmówin Boryna i inni mieszkańcy Lipiec dowiadują się, że dziedzic sprzedał porębę na
Wilczych Dołach. Wywołało to wśród nich ogromne poruszenie.
Kolejne rozdziały (IX i X) obejmują wydarzenia dziejące się w okolicach dnia
zadusznego. Boryna dokonuje zapisu sześciu morgów na rzecz Jagny. Antek z tego powodu i
dlatego, że ojciec odbiera mu ukochaną kobietę, gorzał w mękach. Prosi o radę księdza. Ten
odradza walkę z ojcem. Podobnego zdania jest i kowal. Pomimo tych rad dochodzi do bójki z
ojcem. Rozwścieczony Boryna wyrzuca Antków ze swego gospodarstwa.
W dwu ostatnich rozdziałach Jesieni narrator opowiada o przygotowaniach do wesela i
Jesień strona 23 / 34
Władysław Reymont „Chłopi”
o samej uroczystości. Na tym tle rozgrywa się również dramat postrzelonego Kuby. Wesele
Boryny jest okazją do zaprezentowania zwyczajów ludowych. Podczas hucznego wesela
prócz tańców i przyśpiewek toczą się również poważne rozmowy. Dotyczą one sporów o las,
nadmiernych podatków, otwarcia szkoły itd. Podczas oczepin panny weselnicy nie żałują
grosza – zebrano aż trzysta złotych (tyle warta była krowa, która padła Borynie).
W czasie, gdy w domu Boryny trwa okazałe wesele, na barłogu w stajni dogorywa
Kuba, postrzelony podczas kłusowania w dworskim lesie. Nic nie może mu poradzić
Jagustynka i Jambroży przywołany przez Walka. Jambroży jedyny ratunek dla Kuby widzi w
amputacji nogi, radzi więc udać się do szpitala. Zrozpaczony Kuba panicznie boi się szpitala.
Sam obcina zgangrenowaną nogę. Wkrótce wykrwawiony umiera. Przed śmiercią rozpacza,
ż
e nie może najeść się do syta smakowitych potraw weselnych.
Zima
Część ta rozpoczyna się poetyckim opisem nadchodzącej zimy, zmian
spowodowanych tą porą roku. Narrator swą uwagę kieruje następnie na warunki bytowania
rodziny Antka. Opis chałupy Bylicy jest niezwykle dokładny, niemal naturalistyczny. Brak w
niej podłogi, jest tylko gliniaste klepisko pokryte warstwą śmieci, brudu i błota. Dziury w
ś
cianach łatane są mieszaniną nawozu, gliny i słomy. Część zamieszkana przez ludzi
oddzielona jest od części dla zwierząt jedynie cieniutką ścianą oblepionego chrustu. W
pomieszczeniach zajmowanych przez Hankę i jej kłótliwą siostrę Weronikę panuje
przejmujący ziąb. Domownikom doskwiera również brak pożywienia. Hanka nie może
skorzystać z pomocy Boryny, ponieważ Antek zabrania jej przyjmowania czegokolwiek
(przybyłą z jedzeniem Józkę przepędził). Antek przeżywa gorycz podwójnego skrzywdzenia
przez ojca oraz jawnego potępienia go przez wieś. Nikt ich nie odwiedza.
Równie trudne chwile przeżywa Hanka. Nie tylko odczuwa gorycz odsunięcia się
męża, utraty dotychczasowej pozycji społecznej, ale przede wszystkim nie ma co dać
dzieciom jeść. Lękliwie przygląda się przeżyciom Antka, który niekiedy zagląda również do
karczmy. Decyduje się więc na sprzedaż wniesionej w wianie krowy. Podejmuje dodatkową
Zima strona 24 / 34
Władysław Reymont „Chłopi”
pracę, biorąc do przędzenia wełnę od organistów. Prosi również o pracę dla Antka u
młynarza. Od niego dowiaduje się, że Antek nadal romansuje z Jagną. Dotkliwym dla niej
ciosem jest wiadomość, że jej mąż, broniąc dobrego imienia Jagny, dotkliwie pobił Mateusza.
Zbliża się Boże Narodzenie. Poprzedzają je powszechne porządki i przygotowywanie
posiłków. Po przedświąteczne zakupy Boryna jedzie nawet do miasta (już z nowym
parobkiem, Pietrkiem). Podczas pieczenia świątecznych strucli do Jagny przychodzi z
opłatkiem księżyk Jasio. Dowiaduje się od niego, że u Antków bieda aż skrzypi.
Boryna jest coraz bardziej zakochany w Jagnie: ...cięgiem chodził za nią
rozmiłowanymi oczami i kieby przed weselem, słodkie słówka wciąż prawił, a jeno o tym
myślał, czym by się jej jeszcze przypochlebić. Niestety, nie było to uczucie odwzajemnione,
ponieważ Jagna nie dbała o jego kochanie [...] jakaś mroczna była, zniecierpliwiona jego
amorami, zła, wszystko ją drażniło... Ustawicznie myślała o Antku. W wigilijny wieczór
Borynowie w towarzystwie Dominikowej, synów, służby Rocha, Jagustynki spożywają
wieczerzę, przestrzegając obowiązujących obyczajów.
Długotrwały spór z dworem wchodzi w decydującą fazę. Do Boryny przychodzi
delegacja gospodarzy, prosząc go, by określił swoje stanowisko w tym sporze. Boryna nie jest
z nimi w pełni szczery. Objawia się w tym jego wyrachowanie – liczy, że być może dziedzic
będzie się porozumiewał z każdym osobno. Liczy, że przy okazji może coś więcej wytarguje
za padniętą krowę. Mieszkanie Borynów odwiedza dawny powstaniec, pan Jacek – brat
dziedzica. Wypytuje o Kubę, który był niegdyś jego towarzyszem walki, a nawet ocalił mu
kiedyś życie. Dowiaduje się o jego śmierci, idzie na grób Kuby i żarliwie się modli.
Boryna zaczyna podejrzewać Jagnę o schadzki z Antkiem. Kiedyś nawet znalazł
zapaskę na śniegu. Ustawicznie więc zaczyna ją śledzić.
Dowodem pogłębiającego się konfliktu między dworem a wsią jest fakt
niezatrudnienia chłopów przy wyrębie lasów. Dotyka to szczególnie najbiedniejszych.
Komornicy w związku z tym proszą księdza o wstawiennictwo. Wysyłają do niego delegację.
Rezultaty rozmów mają omówić w karczmie. Tu odbywają się zmówiny córki Kłęby. Podczas
nich dochodzi do pogodzenia się Antka z Mateuszem.
Zima strona 25 / 34
Władysław Reymont „Chłopi”
Gdy biorący udział w przyjęciu Boryna odchodzi do alkierza, by naradzić się z
chłopami, Antek porywa Jagnę do tańca. Ten oszałamiający taniec przerywa Boryna.
Zachowanie się Antka i Jagny komentuje cała wieś. Kolejne dni przynoszą nasilający się
konflikt między Jagną a Maciejem. Boryna poważnie zaczyna się obawiać Antka. W tym
czasie dochodzi do cichej ugody między dworem a wpływową i bogatą częścią wsi (wójt,
kowal, młynarz i Boryna).
Pogrążona w nędzy Hanka zmuszona jest pieszo udać się po chrust do lasu, ponieważ
nie ma czym dla dzieci warzy ugotować. Idzie z nią stary Bylica. Praca w lesie jest ciężka,
doskwiera jej mróz. Trapią ją bolesne myśli o Antku. Samotnie wracającą spotyka jadący
sańmi Boryna (ojciec Bylica został gdzieś w lesie). Boryna postrzega nie tę samą Hankę
(zdumiewał się nad jej przemianą). Dostrzegł w niej kobietę z wolą walki o przetrwanie
rodziny. Z rozmowy z Hanką wynika, że Boryna przegrał sprawę z dworem i na domiar złego
musiał pokryć koszta. Żegnając Hankę deklaruje pomoc jej i rodzinie.
Pomimo oburzenia i plotek wsi Antek i Jagna spotykają się nadal. Podczas przędzenia
wełny u Kłębów kochankowie wymykają się chyłkiem do brogu Macieja. Tę schadzkę
zwęszył Boryna. Podpala bróg, chcąc w ten sposób ich ukarać. Udaje się im zbiec. Dowodem
ich bytności w tym brogu jest zgubiona przez Jagnę zapaska. Wieś nie ma wątpliwości, kto z
kim był w podpalonym brogu. Dowiaduje się o tym również Hanka. Przeżywa to boleśnie.
Zmienił się jej stosunek do Antka. Przestała się go bać. Lekceważąc jego zakazy zwróciła się
o pomoc materialną do Boryny. Mimo skandalu, Antek nadal pragnie spotykać się z Jagną. Ta
jednak czyni to pod wewnętrznym przymusem. Antek wypomniany przez księdza na ambonie
jako wyrodny syn przeżywa dotkliwie swoje upokorzenie.
Biedakom lipeckim w warunkach twardej zimy żyje się ciężko. Smutny jest los
zdradzanego Boryny. Bierze odwet na Jagnie, każe jej ciężko pracować (miał ją teraz za
dziwkę).
Zima kończy się wyprawą chłopów do lasu. Na czele tej wyprawy idzie Boryna.
Dochodzi do bójki. Początkowo Antek ma zamiar zabić ojca, jednak kiedy spostrzega, że ojcu
grozi śmierć z ręki borowego, zabija go. Ranny Maciej z trudem rozpoznaje syna, a następnie
zupełnie traci przytomność.
Zima strona 26 / 34
Władysław Reymont „Chłopi”
Wiosna
Wiosna rozpoczyna się lirycznym zachwytem narratora nad stanem natury o tej porze
roku. Do wsi powraca Agata, niosąc w woreczkach dobytek uzyskany dzięki żebrom. Agata
ze zdziwieniem spostrzega pustkę na polach, brak krzątających się o tej porze roku ludzi. Od
Kłębowej dowiaduje się, że lipeckie chłopy wszystkie w kreminale. Agata powróciła do
rodzinnej wsi i krewniaków, ponieważ wśród swoich pragnie umrzeć.
U Borynów nastały istotne zmiany. Hanka, obawiając się przebiegłości kowala,
szybko wprowadziła się do swojej dawnej izby. Z Jagną toczyła zażartą, milczącą i
nieustępliwą wojnę.
A stróżowała pilnie: toć Antkowy też był gront, a stary ledwie ział i mógł leda pacierz
wyciągnąć kulasy.
Właśnie Hanka zajęła się chorym, opuszczonym Boryną, karmi go, troszczy się o jego
pościel. Jagna niezmiernie się nudzi. Ucieka z chałupy na wieś. Siedzi jednak u Borynów, bo
taka jest wola jej matki.
Jednej niedzieli zjawia się Rocho z wiadomością od Antka. Poleca Hance przed
Wielkanocą zabić wieprzka. Kowal węszy u Boryny pieniądze. Hanka zdaje sobie z tego
sprawę. Pewnego razu chory Boryna odzyskuje przytomność, mówi Hance, gdzie w komorze
schowane są oszczędności. Hanka je odnajduje.
Podczas świąt dochodzi też do pierwszego dłuższego spotkania Jagny z synem
organistów, Jasiem. Zamieniają wówczas kilka słów o wyraźnym podtekście erotycznym.
Jagna wydaje się być zauroczona „księżykiem”. Zauroczenie to nie przeszkadza jej nawiązać
nowego romansu z wójtem. Wprawdzie stroną aktywną jest tu wójt, to jednak Jagna jakby
wyczekiwała tej nowej przygody miłosnej.
W owym okresie ma miejsce tajemniczy pożar na Podlesiu u Niemców. Ze wsi
pomocy udzielają jedynie kowal i wójt. Wkrótce Hanka rodzi kolejne dziecko. Mimo
poporodowej słabości nie wypuszcza z rąk władzy w gospodarstwie. Do Hanki przychodzi
ojciec Bylica, od którego dowiaduje się, że do jego domu wprowadził się brat dziedzica, pan
Wiosna strona 27 / 34
Władysław Reymont „Chłopi”
Jacek. Lipczanie ten gest solidaryzmu społecznego traktują jako dziwactwo, a nawet
wariactwo.
Kobiety nie radzą sobie z pracami w polu. Z pomocą spieszy im Rocho, który w jedną
z niedziel zorganizował chłopów z sąsiedniej wsi do pracy na lipeckich polach.
W jakiś czas po tym epizodzie powracają zwolnieni z więzienia mężczyźni. Próżno
jednak Hanka wypatruje Antka. Powoli życie w Lipcach zaczęło wracać do normy.
Codziennej radości z powodu wyjścia z więzienia często towarzyszy frasunek z powodu
biedy. Weronice i Stachowi zawaliła się chałupa. Nawet świetny fachowiec stolarski Mateusz,
nie widzi sensu jej naprawy – radzi postawić nową.
Mieszkańcy mówią o powrocie z wojska brata Antka Borynowego, Grzeli i Jaśka
Tereski. Tereska jawnie związana romansem z Mateuszem przeżywa poważne rozterki.
Jednak Mateusz, zadurzony w Jagnie, powściągliwość Tereski przyjmuje z ulgą. O Jagnie
zaczyna się we wsi mówić głośno, że jest „wójtową kochanicą”. Ciężki przednówek daje się
lipczakom mocno we znaki. Na dodatek poważnie zadłużony dziedzic postanowił sprzedać
Niemcom Podlesie. Chłopi postanawiają nie dopuścić do ich zasiedzenia się, rozważają
możliwość wykupienia tego majątku. Odczuwa się powszechnie „głód ziemi”. Rocho
przeczytał Hance list z sądu, w którym zaproponowano, by przywieźli pięćset rubli zastawu
albo poręczenie, to Antka wypuszczą... Podjęła więc starania o jego uwolnienie. Przed jego
powrotem umiera stary Maciej Boryna. Scena śmierci utrzymana jest w konwencji
symbolicznej; oto o świtaniu Maciej Boryna podczas siewu odchodzi z tego świata (Boryna
naraz przyklęknął na zagonie i jął w nastawioną koszulę nabierać ziemi, niby z tego wora
zboże naszykowane do siewu [...], przeżegnał się, spróbował rozmachu i począł obsiewać...).
Tak dopełnia się jego los siewcy-gospodarza.
Lato
W niedzielę rano Hanka z Józką dowiadują się o śmierci Boryny. Pies Łapa
zaprowadził Józkę na pole, miejsce zgonu Macieja. Powstał lament i płacz. Zaczęto czynić
przygotowania do pogrzebu. Ubrano zmarłego w czyste ubranie. Ludzie przychodzili,
Lato strona 28 / 34
Władysław Reymont „Chłopi”
oglądali go, modlili się. Przyszli również Kowalowie. Jagnę nieboszczyk przeraził. Trumnę
dla Boryny zrobił Mateusz. Rodzina zaczęła rozmawiać o podziale majątku. Hanka nawet
marzyła o spłacie i pozostaniu przy całym gospodarstwie. Największą zadrą dla niej były
zapisane Jagnie morgi. Odwiedzający składali rodzinie kondolencje (Jagnie nie szczędzili
złośliwych docinków).
Nazajutrz o świcie cała przyroda żegnała starego Borynę z wielkim żalem.
Zapobiegliwy kowal nagabuje Hankę o pozostawione przez Borynę pieniądze. Trumnę
zmarłego przewieziono do kościoła. Po uroczystym nabożeństwie odbył się pogrzeb. Wzięła
w nim udział cała wieś. Po pogrzebaniu urządzono stypę, na której nie zabrakło dobrego
jedzenia i gorzałki. Jak to było w zwyczaju, rozmawiano o zmarłym, sprawach wsi i
sąsiadach. Potem większość udała się do karczmy. Ludzie orzekli, że stypa była okazała (jak
niejedno wesele).
W drugim rozdziale narrator opowiedział o lipeckim odpuście. Podczas uroczystej
mszy ksiądz ogłosił zapowiedzi Szymka z Nastusią Gołębianką, siostrą Mateusza.
Dominikowa nie godziła się na to małżeństwo. Dyskutowano więc, jak się zachowa w tej
sytuacji. W czasie odpustu Niemcy opuścili Podlesie, żegnano ich nienawistnymi
przezwiskami. Ostatecznie dziedzicowi nie udało się sprzedać ziemi i dlatego rozpoczął
rozmowę z chłopami, chcąc się im przypodobać. Ma w tym konkretny cel (potrzebuje
gotówki). Proponuje lipczakom 4 morgi ziemi z Podlesia za morgę lasu, który nareszcie bez
przeszkód będzie mógł sprzedać. Po naradach i wielu dyskusjach chłopi godzą się na taką
transakcję. Na odpust przybyło mnóstwo proszalnych dziadów, wśród których znalazł się
również stary Bylica. Był to wielki wstrząs dla Hanki. Chciała zmusić siłą ojca, by wrócił do
domu. Ten stanowczo odmówił. Po ostrej rozmowie Hanki z Weroniką obie szybko godzą się
z myślą, że ich ojciec został żebrakiem. Na odpust przyjechał też Jasio organistów. Jagnie
wydał się jak święty z obrazu. Od tego momentu rozpoczęło się intensywne zauroczenie jego
osobą. Nie zwraca żadnej uwagi na zaloty Mateusza.
W oktawę śmierci Macieja Boryny odprawiono mszę za jego duszę. Tego dnia rodzina
miała dzielić się majątkiem. Ksiądz po nabożeństwie upomniał ich, by robili to spokojnie i
„po Bożemu”. Jednak nie obeszło się bez kłótni i awantur. Najpierw kowal posądził Hankę o
Lato strona 29 / 34
Władysław Reymont „Chłopi”
zagarnięcie pieniędzy, wszystko oglądał. Miał ochotę od razu co niektóre rzeczy zabrać.
Jednak Hanka zarządziła, że podział tego nastąpi dopiero po powrocie Antka z więzienia.
Później doszło do wielkiej kłótni Hanki z Jagusią, Ta ostatnia wykrzyczała, że Antek się w
niej kocha i cały czas to on za nią latał, a nie odwrotnie. Hankę ma za nic, chociaż jest jego
ż
oną. To bardzo uraziło kobiecą dumę Hanki i wypędziła Jagnę z domu, ta z kolei rzuciła jej
pod nogi zapis Boryny na morgi. Tego dnia przyszła wiadomość listowna z poczty że Grzela,
brat Antka, utopił się. W ten sposób jedna osoba odpadła przy podziale majątku. W skrytości
ducha Hanka była rada, chociaż naprawdę ubolewała nad jego młodym wiekiem (miał 26 lat).
Wójt wróciwszy z miasteczka przywiózł wiadomość Hance, że Antek już wkrótce
wróci z więzienia. Faktycznie przybył nazajutrz, kiedy Hanka wraz z najemnymi kobietami
okopywała kapustę. Z Antkiem przybył też Rocho. Hankę ogromnie ucieszył jego powrót i
podarunki (przywiózł chustę, taką jaką miała organiścina, jedwabną chustkę i trzewiki). Z
dumą pokazała mu najmłodszego syna, którego jeszcze nie widział. Opowiedziała mu o kłótni
z Jagną. Po sutym obiedzie Antek wybrał się z najstarszym synem Piotrusiem obejrzeć pola.
Wtedy zdał sobie sprawę, jak bardzo jest związany ze swoją ziemią, przeprowadził też
surowy rachunek sumienia z przeszłości. Doszedł do wniosku, że jego postępowanie nie było
najmądrzejsze. Wieczorem przyszli go odwiedzić różni znajomi. Kiedy mieli się rozchodzić,
wpadł kowal złorzecząc chłopom, że nie mogą się zdecydować na warunki dziedzica. Zebrani
postanowili, że wśród gromady musi być przywódca, który by kierował „narodem” i
powinien nim zostać Antek (to nie było w smak kowalowi). Niechętny mu kowal zasiał w
nim ziarno niepokoju co do jego przyszłości i wyroku za zabójstwo borowego. Jeszcze
bardziej pogłębił lęk Antka, gdy ten udał się do kuźni zreperować pług. Kowal podsunął mu
myśl ucieczki przed wyrokiem do Ameryki. Odtąd młody Boryna nie ma spokoju, chodzi
ciągle zły, rozdrażniony, stał się niedobry dla Hanki. W międzyczasie doszło do intymnego
spotkania Antka i Jagny. Oboje tego jednak żałowali. Zakończyło się ono kłótnią i
wymówkami. Antek postanowił z tym skończyć, zająć się gospodarstwem. Z toku narracji
czytelnik dowiaduje się, że Jagustynka pogodziła się z dziećmi.
Antek pomimo zmartwień pomaga Szymkowi, poręczając u dziedzica ziemię, którą
ten wziął na spłaty. Było to 6 mórg straszliwie zapuszczonego pola. Jednakże Szymek z
Lato strona 30 / 34
Władysław Reymont „Chłopi”
chłopską zaciętością codziennie od świtu do nocy oczyszcza je z zarośli i kamieni,
doprowadzając do stanu ornego. Brat Nastki, Mateusz, postawił im małą chałupę. Pomagał im
też pan Jacek. Po uprzątnięciu pola odbył się ślub Szymka z Nastusią. Na wesele przybyło
mało gości, bo było ono bardzo skromne. Wieś jakby się zmówiła przeciw Dominikowej, by
pomóc tym młodym, np. Hanka dała jej 10 rubli, Jacek podarował krowę.
W czasie upalnego lata nadeszła straszliwa burza. Ostatni piorun spalił stodołę wójta.
W jeden z lipcowych dni zjechali do Lipiec strażnicy i naczelnik, aby pobudować
szkołę we wsi. Każdy gospodarz miał płacić na ten cel podatek. Chłopom, którym niekiedy
brakowało na sól, nie podobał się ten pomysł. Poza tym szkoła miała być rosyjska.
Postanowiono głosować przeciw. Długo czekano na naczelnika, a kiedy doszło do
głosowania, tylko odważniejsi głośno się sprzeciwili, inni ulegli zastraszeniu. Ale i tak
głosowanie zostało sfałszowane i niby to za zgodą większości zdecydowano, że szkoła w
Lipcach zostanie powołana.
Jagusia od odpustu często odwiedzała organiścinę, pomagając jej w różnych robotach
po to, aby posłuchać o Jasiu. Kiedy od niej dowiedziała się, że nazajutrz Jasio przyjeżdża,
poczuła wdzięczność do całego świata. Wyszła mu nawet na spotkanie. I od tej pory bywała u
organistów bądź w kościele. Chodziła nieprzytomna, nie wiedziała, co się wokół niej dzieje,
myślała tylko o Jasiu. Pewnego dnia przypadkowo się spotkali. Zaczął jej czytać jakąś
książkę, z której niewiele rozumiała. Z uwielbieniem słuchała jego głosu. Tę scenę zobaczyła
Kozłowa, która poinformowała, że Jasia szukają rodzice, bo na plebanię zajechali żandarmi,
ż
eby aresztować Rocha. Rocho uprzedzony uszedł pogoni, musiał jednak opuścić Lipce.
Zbliżała się pora żniw. Na wsi nadal panował przednówek. Kłębowa poszła do
młynarza pożyczyć ćwiartkę kaszy. Nie dostała jej jednak (za to, że swoją krowę prowadziła
do byka księdza, a nie młynarzowego). Z narracji dowiadujemy się również, że kowal ma
zamiar kupić 20 mórg ziemi i postawić wiatrak.
Z wojska powraca Jasiek, mąż Tereski „żołnierki”. Dowiaduje się o romansie żony z
Mateuszem. Po awanturze mąż wspaniałomyślnie przebacza jej. Nadeszła też ostatnia godzina
ż
ebraczki Agaty. Spełniło się jej marzenie: umierała w izbie Kłębów pod własną pierzyną. Jak
do prawdziwej gospodyni przybył ksiądz z ostatnim namaszczeniem. Umiera szczęśliwa.
Lato strona 31 / 34
Władysław Reymont „Chłopi”
Po wsi w tym czasie krążą plotki o romansie księżyka z Jagną. Na dodatek organiścina
stała się świadkiem sceny, w której płaczącego nad śmiercią Agaty Jasia czule pocieszała
Jagna. Straszliwie jej nawymyślała. Jasio od matki i od ludzi dowiedział się prawdy o
romansach Jagny. Stanowiło to dla niego wstrząs. Postanowił się z nią rozmówić. Ich czułą
scenę spotkania w polu ponownie spostrzegła organiścina. Tego dla matki było dość, nazwała
ją „suką”.
Z Lipiec wyruszyła pielgrzymka do Częstochowy, z którą poszedł skruszony Jasio.
Jagna nieprzytomna z rozpaczy pozostała na wsi.
W tym czasie rozniosła się wieść o aresztowaniu wójta za brak w kasie 5 tysięcy rubli.
Plotkowano, że nie tylko zabiorą mu gospodarkę, ale od chłopów pobrany zostanie podatek na
poczet tych długów po 3 ruble od morgi. Organiścina podsunęła myśl, że wójt pieniądze
wydał na Jagnę. Przeciw niej obrócił się gniew prawie całej wsi. Tylko Mateusz stanął w jej
obronie. Antek zdał się na wolę wsi, a ksiądz, gdy dokonywał się sąd nad Jagną, wyjechał ze
wsi.
Rozwścieczeni mieszkańcy wywlekli ją z domu, umieścili na furze gnoju, pod
kościołem pobili ją straszliwie i wywieźli poza wieś.
Po tym wydarzeniu cała złość i nienawiść z ludzi opadła. Wszystkich ogarnął wstyd.
Bano się złorzeczeń starej Dominikowej, którą od dawna podejrzewano o nieczyste moce.
Nazajutrz po tym zdarzeniu nastał piękny dzień i rozpoczęły się żniwa. Tylko zboże
Dominikowej – jak wyrzut sumienia – stało nietknięte. Jagna wraz z matką zamieszkały w
chacie Szymka na Podlesiu. Obydwie straciły kontakt ze światem. Jagusia ciągle wspominała
Jasia. Jeden proszony dziad ją pożałował, wspominając, że miała zawsze dobre serce dla
biednych.
Kilka uwag o języku Chłopów
Reymont uchodzi za wybitnego artystę słowa. Mistrzostwo to w pełni zademonstrował
w Chłopach. Całość utworu pisana jest stylizowaną gwarą. Bardziej intensywną stylizację
Kilka uwag o języku Chłopów strona 32 / 34
Władysław Reymont „Chłopi”
zastosował autor w dialogach, mniej w partiach narracyjnych i opisowych. Język czerpał
przede wszystkim z zasobów gwary łowickiej. Jednak język Chłopów nie odpowiadał ściśle
ż
adnej określonej gwarze chłopskiej, ani potocznej polszczyźnie tamtego okresu. Jest to język
ś
wiadomie stylizowany. Spotykamy tu trojakie tendencje stylizacyjne:
–
stylizację gwarową,
–
stylizację realistyczną związaną z sięganiem do pokładów mowy codziennej,
–
stylizację młodopolską.
Podkreślić należy, że stylizacja gwarowa obecna jest na wszystkich poziomach języka:
–
fonetycznym, np. hale zamiast ale,
–
odmiany (chodźta, ociec mówili),
–
leksyki (paskudnik, kiedy)
–
składni (Oczy swoje mam i miarkuję se ździebko itp.).
Przypisy
1. Cyt. wg: Listy Władysława Stanisława Reymonta do brata, oprac. B. Kocówna,
„Pamiętnik Literacki” 1969, z. 2, s. 196-197.
2. Tamże, s. 165-166.
3. B. Kocówna, Władysław Stanisław Reymont, Warszawa 1973, s. 21.
4. Cyt. za: tamże, s. 29.
5. Tamże, s. 50.
6. A. Wysocki, Trzy spotkania z Reymontem, „Twórczość” 1947, nr 78,s.51.
7. Cyt. wg: J. Rurawski, Władysław Reymont, Warszawa 1977, s. 271272.
8. M. Rzeuska, Chłopi Reymonta, Warszawa 1950, s. 94.
9. K. Wyka, Próba nowego odczytania „Chłopów” Reymonta , „Pamiętnik Literacki” 1968,
z. 2, s. 57-105.
10. Tamże, s. 66. I I , Tamże, s. 67.
11. Tamże, s. 69.
Przypisy strona 33 / 34
Władysław Reymont „Chłopi”
12. J. Weyssenhoff, Epopeja chłopska. Cyt. za: S. Lichański, Władysław Stanisław Reymont,
Warszawa 1984, s. 245-246.
13. Cytaty wg wydania: W. S. Reymont, Chłopi, t. I-II, Warszawa 1975
Przypisy strona 34 / 34