Powrót do - polsko-tureckie wojny
||
Powrót do - Dział
Artykułów
||
Powrót do - Strona Główna
Dyaryusz wideńskiej okazyji
Jmci Pana Mikołaja na Dyakowicach Dyakowskiego
podstolego latyczewskiego
Diariusz medyczny z wyprawy wiedeńskiej z roku 1683
po trzystu latach odtworzony przez Emila Bardysza
Kraków 11 augusta
Wojska koronne po zakończeniu koncentracji, zgodnie z
nakazem króla Jana III Sobieskiego, wymaszerowały na
Wiedeń. Jedna kolumna pod hetmanem polnym panem
Mikołajem Sieniawskim poszła drogą na Cieszyn, druga i pod
hetmanem
wielkim
panem
Stanisławem
Jabłonowskim
ruszyła na Bytom i Tarnowskie Góry. W obu dywizjach
dwadzieścia siedem tysięcy żołnierzy i tyleż czeladzi. Stan
zdrowotny ludzi dobry. Towarzyszy im i kilkudziesięciu
medyków, chirurgów, felczerów i cyrulików. Prawie połowa z
nich po raz pierwszy bierze udział v wyprawie wojennej.
Zaopatrzenie w środki lecznicze, jak i materiały opatrunkowe
zdeponowane zostało na ich taborowych. Ciągnie ich za
wojskiem około ośmiu tysięcy. Obok broni wiozą - jak zalecił
Miłościwy Pan - półroczny zapas prowiantu, a to worki i
skrzynie chleba, jagieł, słoniny, boczku, wędzonki, grochu i
Są i napoje, jak piwo, gorzałka i wino. Niezapomniano
również o obrokach. Oprócz tego na wozach gromadzono
wiele innego wojennego dobra.
Tarnowskie Góry 21 augusta
Król Jegomość zarządził przegląd dywizji. Pochwalił pułki i
chorągwie za należyte wyekwipowanie, porządek, dyscyplinę i
dobrą kondycję. Później pożegnał się z odprowadzającą go
królową-małżonką, która powróciła do Krakowa. Wtedy to na
czele wojska wyruszył w stronę stolicy cesarskiej. Obie
dywizje liczą dwadzieścia pięć chorągwi husarskich i lekkich
oraz osiem brygad piechoty, tj. dwadzieścia pułków. Niemało
też artylerii i własnej inżynierii. W każdym regimencie są
felczerzy. Podlegają im cyrulicy we wszystkich kompaniach.
Miłościwy Pan na zdrowie wojska zawsze baczył. Jak to zwykł
czynić,
na
wyprawę
wyznaczył
generalnego
chirurga
wojskowego.
Gliwice 23 augusta
Tempo marszu duże. Monarcha nasz zanocował w klasztorze
ojców Reformatów. Wstał wczesnym rankiem, uskarżając się
na drętwienie palców ręki. W nocy budziły go bóle wędrujące
wzdłuż kręgosłupa. Suponuje, że to pierwsze objawy
reumatyzmu. Dobiegła nas wiadomość, że królowa francuska
również zapadła na reumatyzm i febrę, ale czuje się już
lepiej. Tymczasem panu pułkownikowi Polanowskiemu,
utrudzonemu marszem, nocy poprzedniej poszła kilka razy
krew. Powiadają, że na krzyże upadł wczoraj. Postanowił
wrócić do domu. Nie- żołnierska decyzja. Całe wojsko
bowiem z niecierpliwością sposobi się na spotkanie z
nieprzyjacielem. Lekarstw i opatrunków nie wydaje się za
wiele, choć wyasygnowano sporo środków pieniężnych.
Dobrze, że w każdym poczcie i w każdej drużynie mają
Page 1 of 14
Dyskurs
2008-04-07
http://www.osman.livenet.pl/diariusz.htm
własne medykamenta i szarpie.
Opawa 25 augusta
Król Jegomość osobiście wiedzie dwadzieścia chorągwi lekkich
i kilkaset dragonów. Nakazał przyspieszenia w pochodzie,
ponieważ pojutrze chce się złączyć z kolumną pana
Sieniawskiego, aby w końcu sierpnia dojść do Dunaju. O
zamiarze tym powiadomił Ojca Świętego. U Fanfanika -
starszego syna królewskiego Jakuba - wystąpiła bardzo
rozległa wysypka "jako po największej febrze". Zupełnie nie
wiadomo z jakiego powodu. Może są to objawy jakowejś
alergii. Ciekawe, co by orzekł doctor Pecorini. Ale jeszcze nie
dotarł on do wojska. Warto zauważyć, że Opawa jest czysto
utrzymanym miastem. Wczoraj Najjaśniejszy Pan z grupą
oficerów złożył wizytę grafowi Obersdorfowi w Raciborzu. Z
tego tytułu małżonka grafa zaprosiła do zamku najmniej
trzydzieści urodziwych dam. Gości zabawiano grą w karty, a
potem podejmowano obiadem.
Prostków 27 augusta
Król Jegomość, który pod Opawa w stodole stanął,
wizytowany przedwczoraj był przez damy okoliczne. Widok to
niezwykły, bo damy tutejsze z wielkiej powabności słyną.
Dziś popas wypadł nam w mieście jeszcze okazalszym od
Opawy.
Ojcowie
Jezuici
wielki
honor
naszemu
Najjaśniejszemu Panu czynią. Nie ma końca oracjom i
adorowaniu, jakie naszemu monarsze są ze wszech miar
należne. I my także mamy z tego korzyści. Ich aptekarz
obdarował nas ziołami przeróżnymi, co na wszelkie rany mają
być przykładane. Dostaliśmy też kamionki łoju kozłowego,
który dla piechoty jest dobrodziejstwem. Dobrze czyni na
otarcia stóp żołnierskich. Klasztorny doctor bardzo go
wszystkim zaleca. Szpiegowie donoszą, że Turcy i Tatarzy
wespół z wojskiem węgierskim, wszedłszy w Austrię, wsie i
miasteczka palą i niemożebnie plądrują.
Modfice 29 augusta
Maszerujemy bez przeszkód przez góry i ziemie przepiękne.
Lecz na baczności trzeba się mieć zawsze. Panowie oficerowie
bardzo o to zabiegają. Podjazdy nieprzyjaciela zapadły gdzieś
bez wieści. Tu i ówdzie można spotkać tylko uciekinierów
przerażonych niebywale. Niektórzy jakoby od zmysłów
odchodzili. Wczoraj przybył do Króla Jegomości pan Hieronim
Lubomirski, marszałek nadworny, który od czterech miesięcy
trzytysięcznym korpusem jazdy wspiera wojska austriackie.
Opowiadał o księciu Lotaryńskim, że człowiek to mądry, choć
melancholijny i niewielkiego wzrostu. Nosi się nad wyraz
niedbale, ale cnót żołnierskich mu nie brakuje. Austriacy
podobno dobrych medyków mają, zwłaszcza: chirurgów, a
specjalne wozy załadowane mieniem lekarskim.
Heiligbron 31 augusta
Ludzie tu nas wszędzie błogosławią. Książę Lotaryński Karol,
naczelny dowódca wojsk cesarskich i generał Starhemberg,
komendant Wiednia czekają podobno na nasze wojska z
ogromną niecierpliwością. Słychać, że Turcy są niezwykle
okrutni, napierają zajadle i to coraz bardziej. Ich zamiar
wzięcia Wiednia, najpóźniej w czterdzieści dni, spalił na
panewce. A oblegają miasto już od 14 lipca. Jeńcy zeznali, że
Page 2 of 14
Dyskurs
2008-04-07
http://www.osman.livenet.pl/diariusz.htm
w obozie tureckim nikt nie przewiduje odsieczy oblężonym.
Jak się zjawią wojska polskie, to najpewniej zaskoczą armię
Wielkiego Wezyra. Niespodziewanie przybył do naszego
obozu książę Lotaryński. Na twarzy ma on znaczne ślady po
przebytej ospie. Badawczo przypatrywał się wojsku. Gościa
podejmował w swoim namiocie Król Jegomość. Książę, jako
człowiek niepijący, nie chciał innego wina krom mozelskiego z
wodą. Rozochociwszy się jednak, pił węgierskie, i to obficie.
Towarzyszący
księciu
pan
Taff,
początkowo
bardzo
powściągliwy, upił się potem również. Miłościwy Pan w
ostatnich dniach prowadził wiele narad i konferencji. Prawie
nie je i nie śpi. Nie omijają go różne zgryzoty. Ból w palcach
utrzymuje się nadal. Uważa, że przydałby się jakiś sławny
doctor. Na szczęście Fanfanik czuje się lepiej. Nadszedł list od
królowej-małżonki, która donosi o swym dobrym zdrowiu.
Stettelsdorf 4 septembra
O medyku Pecorinim nie ma żadnej wiadomości. Jako
naczelny chirurg wojskowy miał się stawić w Ołomuńcu. Pan
Polanowski, mimo perswazji naszego monarchy, odjechał
leczyć się albo umierać do Częstochowy. Król rzekł, że chory
powinien pozostać na leczeniu u ojców Reformatów w
Gliwicach, bliżej pola walki, aby po wyzdrowieniu wrócić do
szeregów. A jeśli ma umrzeć, to tak daleko do nieba ze
Śląska, jak i z głębi kraju. Pan starosta łucki spotkał chorego
w Częstochowie na mszy świętej. Płakał on i narzekał na
swoje nieszczęście. W
rzeczy samej, dużo w tym
hipochondrii, która potrafi wielu ludzi odrzeć ze sławy i
reputacji.
Monarcha
nasz,
który
pod
sześćdziesiątkę
podchodzi, czuje się nie najlepiej. Od kilku dni nie opuszcza
go katar i ustawiczny ból potylicznej części głowy, zwłaszcza
w nocy. Nie pomaga spanie w kaftaniku i w ciepłym
pawilonie. Miłościwy Pan jest przeziębiony, a ponadto cierpi
na hypertensjum. Dolegliwości, jakie odczuwa, pogłębia
niechybnie nadmierna tusza. Wystąpiły ulewne deszcze.
Drogi przeistoczyły się w haniebne błota. Ludzie zaczynają
wyraźnie odczuwać zmęczenie. Mogą wyniknąć z tego
choroby. Wozy nasze grzęzną po osie i zostają po drodze.
Ogromne trudności z futrowaniem koni, których mamy
kilkanaście tysięcy. W okolicy bowiem ani źdźbła słomy i
siana. Trzeba korzystać wyłącznie z zasobów własnych.
Turcy, oblegając Wiedeń od połowy lipca, ogołocili tutejsze
okolice ze wszystkiej aprowizacji. Ludność opowiada o
wielkich grabieżach, rozboju i okrucieństwie. Na szczęście
sojusznicy zobowiązali się zaopatrzyć nas w żywność i karmę
dla koni w Lesie Wiedeńskim.
Za Dunajem pod Tullnem 9 septembra
Nareszcie przybył przedwczoraj doctor Pecorini. Wydaje się,
że to prawy i układny człowiek. Przybył w samą porę.
Medyków na wojnie nigdy nie bywa za dużo. Poprawił się stan
zdrowia księdza Kamienieckiego, spowiednika królewskiego, o
którego niewymownie frasował się osobiście Miłościwy Pan.
Powiedział nawet, że nowina o lepszym zdrowiu duchownego
ucieszyła go, jakoby mu kilka tysięcy ludzi przybyło. Dziś
napisał Król Jegomość już siódmy list do małżonki. Prosił w
nim, aby nie wstawała zbyt rano i zbyt późno nie kładła się
spać, "bo jakieżby to zdrowie znieść mogło". I dbała o nie
królowa jako dla naszego pana największy skarb w świecie.
Zaznaczył także pięknie "...We mnie, jeśli lata już nie grzeją,
serce jednak i umysł zawsze ciepły, zawsze gorący i
jednostajnie kochający". Kocha Miłościwy Pan swoje wojsko,
Page 3 of 14
Dyskurs
2008-04-07
http://www.osman.livenet.pl/diariusz.htm
dzieląc z żołnierzami wszelkie trudy wojenne. Troszczy się nie
tylko o kondycję dowódców, towarzystwa, wszystkich
zbrojnych, ale również czeladzi. Troska ta udziela się także
medykom. Jest wśród nich doctor Anzelieri, profesor
Akademii Zamojskiej.
Kahlenberg 12 septembra, trzecia w nocy
Trudności aprowizacyjne ostro dają znać o sobie. Nie ma
prowiantu ani dla ludzi - krom sucharów, ani paszy dla koni.
Sojusznicy nie dotrzymali zobowiązań wobec wojsk polskich.
Nie zgromadzono obiecanej żywności. A własny prowiant
zostawiliśmy w srogim błocie pod Tullnem. Grozi głód. Od
dwóch dni nie widzimy jedzenia. Konie karmione są liśćmi.
Mimo
to
żołnierze
bardzo
ochotni.
We
wszystkich
zgrupowaniach panuje doskoŹnały nastrój, znakomity duch
bojowy. Obóz turecki widać jak na dłoni. Dym tylko zaściela
Wiedeń. Już dobę wieje potężny wiatr. Wojska nasze
nadciągnęły w komplecie. Niechybne rychłe starcie z
nieprzyjacielem. Przebyły one szybkim marszem około stu
pięćdziesięciu mil, dając dowód organizacji świetnej i
wysokiego ordynku. Oddziały cesarskie i posiłki z Niemiec
liczą prawie czterdzieści tysięcy żołnierzy. Z nimi jest wojsko
pana Lubomirskiego, które spisuje się przykładnie i
walecznie. Całością tych sił dowodzi książę Karol Lotaryński.
Głównodowodzącym wojsk sprzymierzonych już 3 września
wybrany został król Polski Jan III Sobieski. Wojska te
posiadają razem sto czterdzieści dział. Z rekonesansów
wiadomo, że Wielki Wezyr Kara Mustafa ma w dyspozycji sto
dziesięć tysięcy uzbrojonych i wyszkolonych żołnierzy, a
także mnogość czeladzi. W aproszach otaczających oblegane
miasto potworzone zostały gniazda cyrulików. W obozie
tureckim znajduje się ponad dziesięć tysięcy rannych i
chorych, poszkodowanych podczas przewlekłych walk. Jeńcy
muzułmańscy donoszą, że Wielki Wezyr otacza ich dobrą
opieką. Polecił rannym wypłacić bakszysze - stosownie do
uszkodzeń ciała, jakich w bojach doznali. Przeznaczył dla nich
ogromne ilości ryżu, łoju i chleba. I to jeszcze zeznają, że
chorych im przybywa. Można mniemać, że pojawiły się tam
choroby epidemiczne. Fakt to niepokojący, zważywszy, że od
zarazy więcej ginie na wojnach żołnierzy niźli od oręża.
Nieszczęście nasze, że z epidemiami nie bardzo walczyć
umiemy. Wiadomo, że jako zaraza przechodzą owe choroby
niepowstrzymanie z miejsca na miejsce. Dotrą snadnie i do
naszych hufców. Dziś rankiem ruszamy na wroga. Husarię
Najjaśniejszy Pan sam poprowadzi. On to cały plan osobiście
ułożył. Doctor Pecorini jeszcze wczoraj nawoływał, aby
wszyscy chirurgowie, poczty felczerskie i cyrulickie na duże
straty się nastawiły. Szkoda, że większość naszych wozów
aptecznych w taborze została. Trzeba je będzie rychło
wszelkimi sposobami dostarczyć.
Namioty wezyrskie 13 septembra
Wielkie zwycięstwo i sławę narodowi naszemu dał Pan Bóg.
Nieprzyjaciel, zasławszy pobojowisko trupami, ucieka w
konfuzji. Pole bitwy zalega ponad piętnaście tysięcy żołnierzy
Porty. Wraża armia rozbita i zdezorganizowana, chociaż
straty nie przekroczyły piątej części jej liczby. Nieocenione
dostatki wpadły w nasze ręce. Wszystko to okupione wszak
wieloma
ofiarami.
Najjaśniejszego
Pana
naszego
entuzjastycznie powitał Wiedeń, "Salvatorem" go nazywając.
Victoria to ogromna, choć naszych zginęło niemało.
Sprzymierzeni ponieśli straty w wysokości około trzech
Page 4 of 14
Dyskurs
2008-04-07
http://www.osman.livenet.pl/diariusz.htm
tysięcy pięciuset zabitych i ciężko rannych. Spośród poległych
zbrojnych około tysiąca trzystu przypadło na Polaków.
Niepowetowany to ubytek. Wiele zacnej szlachty złożyło swe
głowy. Padli między innymi: dowódca chorągwi husarskiej
pan Potocki i pan pułkownik Modrzejewski. Z wojsk
cudzoziemskich zginęło kilku znacznych oficerów. Zabity
został książę de Croy, jego brata zaś fatalnie postrzelono.
Dziś okrutny upał, niemożliwe gorąco, jakoby żar płynął z
nieba. Wojsko prawie nie je, tylko pije. Czuć już straszny
fetor idący od trupów koni, bydła i wielbłądów. Rozchodzi się
on po całym froncie niedawnego boju, który w linii prostej
sięgał jakowej ś półtorej mili. Wszędzie po zakończeniu walki
patrole królewskie i cesarskie przystąpiły do poszukiwania
rannych umierających i chorych, aby udzielić im pomocy.
Naliczono ich drugie tyle, co zabitych. Wielu jeszcze
niechybnie umrze w najbliższym czasie. Mimo to wojsko jest
pełne ukontentowania. Generał Kątski - dowódca artylerii -
raportował Jegomości Królowi, że "...ochoty żołdaków, którzy
oślep szli jakby do tańca, Turcy wstrzymać żadną miarą nie
mogli". Wszędzie już głośno, że do odniesienia zwycięstwa
walnie przyczynili się Polacy, a potężna armia osmańska,
którą Allach miał zawsze w swej pieczy, poniosła klęskę nie
notowaną w dziejach.
Obóz nad Dunajem trzy mile od Wiednia, 17 septembra
Przedwczoraj spotkał się nasz król, Jan III, z cesarzem
austriackim Leopoldem I. Trwało to bardzo krótko. Cesarz
zachował się bowiem wyniośle. Ostentacyjnie nie dostrzegał
królewicza Jakuba. Najjaśniejszy Pan poczuł się mocno
dotknięty. Od tego widzenia stosunki z Austriakami
pogorszyły się gwałtownie. Prowiantów w dalszym ciągu nie
dostarczają, choć Ojciec Święty dał na nie pieniądze, to
znaczy na sto tysięcy żołnierzy na osiem dni. Bolesny jest
fakt, że nasi ranni i chorzy na gnojach leżą. Nie można
uzyskać ani jednego statku, aby ich przewieźć do Preszburka.
Nie pozwalają nam chować znaczniejszych żołnierzy przy
kościołach w mieście, wskazując pola i cmentarze dalej
położone,
pełne
trupów
pogańskich.
Do
zgłodniałych
żołnierzy, garnących się do miasta, niedawni sojusznicy
otwierają ogień. Wielka to niewdzięczność. Ksiądz Hacki -
jezuita
-
wyznaczony
został
do
zbierania
chorych,
wykupowania
ich
z
gospod
i
dostarczania
statkiem
wynajętym do Preszburka. Tam ma być baza szpitalna dla
żołnierzy polskich, a ksiądz Hacki starszym miasto, żeby
odnajdywać rannych, chorych i zdrowych, a także poszukiwać
żywności. Los zrządził, że nabraliśmy sporo pożywienia u
nieprzyjaciela. W podobozie janczarskim pod Wiedniem
zajęliśmy z pięćdziesiąt tysięcy wozów wypełnionych
sucharami tureckimi. Gdyby nie obóz turecki, nie mielibyśmy
obroków dla koni. W zdobycznych trofeach znaleziono różne
łaźnie, wanny i miednice do mycia. Mówią, że starszyzna
turecka na czystość zwracała należną uwagę. W jej
namiotach znaleziono apteczki z wonnymi eliksirami,
pachnące mydła, nalewki, srebrne naczynia do wody. Wielkie
zainteresowanie budzi to wszystko wśród naszych adeptów
sztuki lekarskiej. Kwatermistrze nasi napotkali znaczne ilości
worków z ziarnem kawowym. Otóż, można zeń przyrządzać
przedni napój na pobudzenie witalności. Znaleziono też
zapasy różnych bakalii oraz egzotycznych przypraw i korzeni.
Dwumiesięczne zmagania oblężnicze sułtańskim pułkom dały
się we znaki. Wojsko dziesiątkowane było chorobami.
Suponować można, iż medycy Kara Mustafy - a byli wśród
nich doświadczeni i wytrawni - nie mieli łatwego życia.
Opowiadają, że janczarowie "...nie bojąc się Allacha, noce i
Page 5 of 14
Dyskurs
2008-04-07
http://www.osman.livenet.pl/diariusz.htm
dnie trawili na uciechach z ladacznicami, na sodomii, na
upijaniu się winem do nieprzytomności". Wnosić można, że w
obozie nieprzyjaciela panowało rozprężenie. Mnóstwo tam też
było
przekupniów
różnego
autoramentu,
handlujących
wszelaką materią, nie stroniących od grabieży ludności
tutejszej.
Obóz nad Dunajem 18 septembra
Pan Pecorini, biegły w sztuce konsyliarz, wielce przydatny
teraz, kiedy tak liczni potrzebują pomocy, uznaniu jego pracy
i pilności król z własnego skarbca przydzielił mu dotacje, "aby
tedy tym ochotniej służył wojsku". Wszakże ksiądz Hacki,
dysponujący funduszami księdza Nuntiusza, o panu Pecorinim
nie chce wiedzieć, bo niby nie ma go w rejestrze. Czy godzi
się to, kiedy najważniejszy los rannych i chorych? Prawie
wszystka starszyzna zachorowała na dysenterię i inne
choroby. Zachorował hetman polny pan Sieniawski. Jak się
przypuszcza rzecz nie leży w fruktach, bo tu ich nie ma, lecz
w srogim znużeniu, w głodowaniu i w gorącu niebywałym.
Ludzie pięć, a nawet sześć dni żyli tylko piciem, mało
sypiając, leżąc pod gołym niebem. Dziś w nocy zmarł
porucznik Wilczkowski z chorągwi! starosty sandomierskiego.
Na dysenterię chorował zaledwie cztery dni. Dogorywa pan
Grudziński, dowódca chorągwi pancernej. Na drodze naszego
marszu pełno wszędzie trupów. Przy jednej z przepraw
położono id blisko dwa tysiące. Rozkładające się zwłoki
powodują wielki fetor. Poszła wiadomość, że sojusznicy po
wzięciu obozu tureckiego wszystkich rannych "w jednej chwili
wycięli szablami". Wydaje się to być możliwe jako wyraz
zemsty, zwłaszcza Austriaków, za okrucieństwa mahometan
popełniane na ludności. Sprawiła to pycha Turków, bo choć
przywiązywali duże znaczenie do ewakuacji rannych i
chorych, zwłaszcza w sytuacji zagrożenia, nie przewidzieli jej
wszakże w bitwie wiedeńskiej. Wzięty do niewoli cyrulik
turecki stwierdza, że opiekę nad rannymi sprawuje u nich
czeladź,
ale
rannym
odesłanym
w
głąb
terytorium
osmańskiego udzielają pomocy doskonali chirurdzy "... jako
to na przykład chirurg chański Dede Masum, niewolnik
Tarkun lub Ałp Ałaj, którym nikt na całym świecie dorównać
nie jest w stanie".
Pod Preszburkiem 19 septembra
Wielu żołnierzy koronnych tak zdrowych, jak i chorych,
pozostało w Wiedniu. A dyscyplina w regimentach i
chorągwiach osłabła. Pan wojewoda wołyński, poczuwszy się
lepiej, dopiero dziś zamierza wodą wyruszyć z miasta. Książę
Waldeck, dowódca frankoński, zachorował i dla lepszego
powietrza postanowił oddalić się od stolicy. Najjaśniejszemu
Panu
dostała
się
cała
apteka
wezyrska
znakomicie
wyposażona. Są tam olejki, różne balsamy, żywice, leki
specjalne i inne cudowne rzeczy drogie i rzadkie. Doctor
Pecorini nie może się im nadziwić. Znalazła się też pewna
ryba, którą zowią Stinka Marna, "ma to być rzecz dobra dla
zagrzania spodniego żołądka". Mamy informacje, że lekarze
tureccy edukację swoją i wszystką profesję pobierają z ksiąg
Avicenny. Nasza medycyna jest od Hipokratesa, Galena i
innych luminarzy. Polakom nie brak i własnych prominentów,
znanych w całej Europie. Godzi się choćby wspomnieć
Miechowitę zwanego polskim -Hipokratesem, Strusia -
wybitnego medyka kilku władców, Oczkę - znakomitego
specjalistę od "choroby dworskiej" oraz twórcę dzieł uczonych
po polsku pisanych, Schnebeergera - znawcę higieny
Page 6 of 14
Dyskurs
2008-04-07
http://www.osman.livenet.pl/diariusz.htm
wojskowej i innych. Szczególna chwała należy się naszemu
światłemu monarsze Stefanowi Batoremu. On to bowiem
wielką przykładał wagę do sanitariatu wojskowego, dlatego
też inne państwa na nim się wzorowały. W otoczeniu
monarchy i trzydziestu lekarzy bywało, a wśród nich
znamienity chirurg Buccella. Mówią, że można przewidywać
rychły koniec tej kampanii. Ale jutro przeprawiamy się po
nowym moście przez Dunaj, aby wejść w kraj, gdzie
pożywienie dla koni zapewnione będzie. Nieprzyjaciel
uchodzi, nigdzie się nie zatrzymując. Wszystko porzuca,
zostawiając nawet ludzi swoich skazanych na zagładę w tym
złupionym kraju. Na trasach pochodu wojsk muzułmańskich
setki i tysiące padłych koni i innych zwierząt, niechybnie
jakowaś zaraza na nie nachodziła.
Nad Dunajem naprzeciw Preszburka, 24 septembra
Jeńcy donieśli, że Wielki Wezyr polecił udusić paszę
budzyńskiego Ibrahima - człowieka starego, rannego pod
Wiedniem. Miał on za żonę Polkę de domo Poniatowską. Kara
Mustafa, wielce rozgniewany z racji poniesionej klęski, kazał
ściąć jeszcze kilku innych paszów i bejów. Nieszczęście i
nasze szeregi dotyka. W regimentach niemało ludzi poczęło
mrzeć. Jedni z odniesionych ran, drudzy na skutek
nieszczęsnej
dysenterii.
Król
Jegomość
kilka
czajek
sprowadził z Wiednia dla celów ewakuacyjnych. Nie masz tu
człowieka, tak z panów starszyzny, oficerów, jak i zbrojnych i
czeladzi wolnych od tej plugawej choroby. Natomiast panowie
hetmani obaj niebożęta chorzy: starszy na nogę, drugi na
swoje dolegliwości. Z powodu postrzału w brzuch umarł pan
pułkownik Asferus z pułku pana Sieniawskiego. Miłościwy Pan
dotąd z łaski bożej nie zachorował. Wczoraj odebrał list od
kardynała Bonwizego. Poza komplementami nie ma tam ze
strony papieża zainteresowania ginącym wojskiem naszym.
Po zbrojnych chodzą głosy, żeśmy niepotrzebnie cesarza
odsieczą wspomogli: "Niechby ta pycha... do szczętu
wyginęła". Ksiądz Hacki oprócz medycznej funkcji spełnia
również obowiązki dyplomatyczne. Z listem Króla Jegomości
był u cesarza. Niestety "...powraca próżny, już nie tylko
skutku, ale i nadziei".
Na wyspie Szutt pod San Peter, 28 septembra
Wczoraj po srogich gorącach spadł ulewny deszcz. Pojawiła
się również jakowaś chyba nowa choroba. Prawie połowa
wojska już na nią zapadła. Jest to zaraza podobna powietrzu.
Mówią, że to gorączka węgierska - niby wewnętrzna z
krwawą dysenterią; daje wymioty, mdłości i dreszcze. Wraca
się ta choroba nawet u tych, którzy ozdrowieją. Czyni
ogromne spustoszenie. Gdyby tak trwać miało, jako się
zaczęło, nie trzeba by na nas i nieprzyjaciela. Onegdaj zmarł
na tę paskudną chorobę pan Gałęzowski, podczaszy lubelski.
I co zdumiewające -chodził do ostatka, W Preszburku zostali
w bardzo złym stanie pan wojewoda kijowski, pan wojewoda
wołyński, pan podskarbi teraźniejszy nadworny, pan starosta
opoczyński, pan starosta winnicki, pan starosta horodelski.
Pan wojewoda pomorski, osłabiony wielce, także został w
Preszburku. W obozie chorują również panowie wojewodowie
krakowski, lubelski, sandomierski. W dowodzeniu Jegomość
Król nie ma się już kim posłużyć. Ludzie mrą jak muchy.
Wielu chorych nawet testamentu sporządzić nie zdąży.
Arcydobre są na tę chorobę jagody dereniowe i berberysowe,
których tu na wyspie mnóstwo się znajduje. Ciekawe,
choroba ta pijanicom jakby mniej szkodzi. Z tej to przyczyny
Page 7 of 14
Dyskurs
2008-04-07
http://www.osman.livenet.pl/diariusz.htm
niektórzy felczerzy i cyrulicy szerzą opinię, że wino, gorzałka i
piwo zapobiegają licznym niedomogom. Doctor Pecorini
powiada, który na Węgrzech przez kilka lat przebywał, że
strach i zmartwienie sprzyjają zarazie. Pan wojewoda
krakowski napisał wczoraj do Króla Jegomości, że choć czuje
się trochę lepiej, to jednak między trupami towarzystwa i
czeladzi leżąc, przygnębiony jest wielce. Najjaśniejszy Pan
frasuje się niepomiernie cierpieniem swoich żołnierzy. Sam
też lekarstwa bierze i czuje się na ogół nieźle chociaż
poczynają go zęby boleć. Król Jegomość ani chwili nie
odpoczywa. Teraz prowadzi ożywioną pocztę dyplomatyczną.
I wielkie przedsięwzięcia, choć nie zawsze skuteczne, o
wojsko wykazuje. Fanfanik z łaski bożej wyzdrowiał już z
wysypki. Twarz jego jest teraz zupełnie inna. Zachorował
książę Bawarski, a jego pierwszy minister umarł z powodu
grasującej choroby. Książę jest mocno żałosny. Książę
Waldeck wyznaczył na swoje miejsce nowego dowódcę. Być
może z obawy przed chorobą do wojska nie powraca. Aż dziw
bierze, ile wszelkiego dobra wojennego zostawili Turcy.
Rejestr amunicji, którą znaleziono w obozie, jest olbrzymi.
Niewiarygodnie wielkie musiały być koszty przygotowania tej
wyprawy wojennej. Niezmierzone też skarby musiał Wielki
Wezyr posiadać. Rozebrane one zostały przez zdobywców.
Nasi żołnierze mają mnóstwo pasów diamentowych.
Pod Komorą 5 octobra
Król Jegomość skierował pana Zdżańskiego z częścią
zdobyczy wojennych do kraju. Wśród nich znajduje się
apteka wezyrska. Polecił także zabrać kilkunastu jeńców.
Ogromną troskę kierujemy na rannych i chorych. Wielu zaraz
po 12 września odsyłano całymi taborami do ojczyzny.
Większość poszkodowanych podczas bitwy, jak i w czasie
dalszych walk, a także liczni chorzy trafili do zgrupowania
szpitalnego księdza Hackiego. Tam stosują wykadzanie
pomieszczeń jałowcem, piołunem, a nawet pomarańczowymi
skórkami. Chorym podają środki napotne, wymiotne i
przeczyszczające. Prawie wszyscy medycy stosują węgiel z
drzewa palonego. Nie szczędzą puszczania krwi i stawiania
baniek. Leczą też gorzałką, choć o nią już bardzo trudno.
Wielu jednak rannych pozostało w swoich oddziałach. Ci,
którzy wracają już do zdrowia, stopniowo przybywają z
Preszburka: jedni do macierzystych chorągwi, inni prosto do
kraju.
W marszu na Parkany 6 octobra
Mimo wielkich medyków starań, choroby u nas nie ustają. W
obozie chorych przybywa. Ale najczęściej umierają ci co
pozostali w Preszburku. Pan starosta winnicki pożegnał się
już z tym światem. Umarł także zacny ksiądz Przyborowski,
którego pono opium zabiło. Pan wojewoda wołyński
przychodzi już do siebie, coraz szybciej odzyskuje siły. Za to
pan Golański znajduje się już prawie na śmiertelnej pościeli.
Nie pomaga nawet driakiew, która posiada aż sześćdziesiąt
cztery różne ingrediencje. Odczuwamy teraz już niedobór
wszystkiego: bandaży, lekarstw i środków higienicznych.
Obrona przeciw epidemii w tak dużym wojsku jest nader
skomplikowana. Nie mamy octu do zanurzania prześcieradeł,
by je zarazy pozbawić. Brakuje ziół do picia, jak i do
posypywania wnętrz namiotów i izb. W pocztach i drużynach
wyczerpały się zapasy apteczek. Trochę ratują nas zdobycze
na nieprzyjacielu. Doctor Pecorini z tego stanu rzeczy jest
wielce frasobliwy. Z własnych już funduszy od kupców
Page 8 of 14
Dyskurs
2008-04-07
http://www.osman.livenet.pl/diariusz.htm
nabywa, co się da, byle ulżyć w cierpieniach rannym i chorym
ze starszyzny i prostym żołnierzom.
Mila od Granu 8 octobra
Dzień wczorajszy nie był szczęśliwy. Ponieśliśmy ciężką
porażkę. Wojsko nasze starło się nieoczekiwanie z poganem.
Naszych było mniej niż pięć tysięcy wobec prawie całej potęgi
tureckiej. Poległa trzecia część polskich zbrojnych. Nie mogło
być mowy o wsparciu. Odwody były zbyt oddalone.
Wytworzyło się niezwykłe zamieszanie. Jeden drugiego z
konia spychał, jeden przez drugiego padał. Legło wielu
oficerów. Zginął dowódca regimentu pan Denhoff, wojewoda
pomorski. Znaleziono go z odciętą głową. Poległ także
porucznik Siemianowski, towarzysz pancerny. Nawet sam
Król Jegomość został poturbowany i ciało ma miejscami jako
najczarniejsze sukno. Osłonił go jakiś rajtar, który zginął tego
samego dnia. Pod panem starostą sandomierskim dwa razy
koń padał. Na szczęście uratowano go i wyszedł bez szwanku,
stracił jednak sekretarza Włocha. Naliczyliśmy też wielu
rannych i potłuczonych. Cyrulicy i chirurdzy uwijają się, aby
zmniejszyć ich cierpienia. Rany opatrują teraz czym się da,
nasze zapasy już nie istnieją. Wojsko zmaltretowane, trochę
zagubione, ale żądne odwetu. Starszyzna debatuje nad
przyczynami klęski. Zanosi się na nową bitwę. Król Jegomość
nalega, aby odbyła się ona jak najszybciej. Polecił egzekwie
za poległych w Krakowie odprawić.
Pod Parkanami 10 octobra
Radość w obozie polskim niebywała. Wczoraj odnieśliśmy
zwycięstwo większe niż pod Wiedniem. Miłościwemu Panu
Naszemu jakby ćwierć wieku ubyło. Mimo to zasępiony. śal
mu zwyczajnie tych, co tę victorię życiem lub uszczerbkiem
na zdrowiu przypłacili. Prawie wszyscy z otoczenia monarchy
poginęli. Murzyna ścięli Turcy już jako jeńca. Węgrzynek,
który kilka języków znał, też zginął. Kałmuka małego wzięli
żywcem i potem już w obozie tureckim jakiś Niemiec ciął go
rapierem przez nos i przebił. Cyrulik twierdzi, że chyba
wyżyje. Pan Golański niestety umarł. Nie będzie on ostatni.
Niektórzy żołnierze i oficerowie niemożebnie wymizerowani.
Chorągiew królewicza Aleksandra już pięćdziesiąt ludzi wraz z
czeladzią straciła. Przysługa oddana cesarstwu drogo więc
nas kosztuje. Krew polska polała się tu obficie. Straty
naszych sprzymierzeńców są o wiele mniejsze; pod
Parkanami zginęło ich trzystu, naszych zaś padło około
pięciuset.
Poległ
między
innymi
dzielny
oficer
pan
Modrzewski, wojski halicki. Ale victoria nie tylko zaciera
poniesioną trzy dni temu porażkę. Siły wroga rozgromiono
ostatecznie. Bitwa zmieniła się w rzeź. Sprawujący
dowodzenie armią turecką Kara Mehmed ranny uciekł z pola
walki. Klęska Turków była druzgocąca. Z trzydziestu sześciu
tysięcy żołnierzy ocalało zaledwie kilkuset z rannymi. Na
placu boju pozostało pięć tysięcy zabitych - wśród nich trzech
paszów. Kilka tysięcy utonęło w rzece. "Od krwi, która
spływała do Dunaju, wody jego w jednej chwili zmieniły się
do niepoznaki". Reszta żołnierzy tureckich - z dwoma
paszami -dostała się do niewoli.
Koło Strzyhomia 15 octobra
Turcy zabrali ze Strzyhomia swoich rannych i ewakuowali w
głąb kraju osmańskiego. Nadeszła wiadomość, że w Komorze
Page 9 of 14
Dyskurs
2008-04-07
http://www.osman.livenet.pl/diariusz.htm
prowianty mamy dostać. Chwalebna to wieść, bo wszystko tu
dookoła doszczętnie splądrowane. Medycy mają moc roboty.
Choroby nie ustają. Ludzie wyniszczeni. Konie poczęły
masowo zdychać, osobliwie w tych dniach, kiedy deszcze
padają. Kałmuczkowi starania cyrulika nie pomogły. Umarł
także Pan Dąbrowski, człowiek bardzo grzeczny i uczynny.
Inni też gotują się na tamtą stronę. Pan wojewoda wołyński z
drugimi chorymi przybyli już do wojska, lecz są jeszcze nader
słabi.
Pana
Strzałkowskiego
nieboraka
na
zawsze
pozostawiono w Preszburku, a człowiek był nieuŹstraszony i
rycerski. Wielka to szkoda dla całego wojska. Oficerów,
żołnierzy i czeladź gęsto chowamy, bo choroby sieją śmierć
szeroko. Przedziwne, że Niemcy, którzy bywali daleko słabsi
niżeli my, chorują nie tak często. Odczuwa się osobliwie głód
chleba dla ludzi, bo mięsa i soli nie brakuje. Dochodzą głosy o
rabunkach i pożogach po wsiach. Oneg-daj trzech hultajów
spalono, wczoraj kilku powieszono. Wielu żołnierzy jest już
znużonych. Daje znać o sobiej, stęsknienie do domu, do
pieca, do piwa. Starszyzna nasza wróciła już do szeregów,
chociaż w dalszym ciągu niedomagają pan wojewoda ruski i
pan wojewoda wołyński. Powiadali tu dzisiaj, że armia
litewska, która w sile dziesięciu tysięcy ludzi nie wyruszyła
wraz z wojskiem koronnym pod Wiedeń, 4 października do
Słowacji wkroczyła, rozbiegła się po Orawie i kraj bezlitośnie
pustoszy. Złe to świadectwo dla panów litewskich: hetmana
Sapiehy i hetmana Ogińskiego. Ich niefortunne i przedziwne
decyzje do konfliktu Polskę z Węgrami doprowadzają.
Naprzeciw Strzyhomia 20 octobra
Węgrzy głoszą, że w bitwie pod Parkanami zginęło piętnaście
tysięcy wybornego wojska tureckiego, w tym pięciu paszów i
szóstego rannego wywleczono z wody. Wielka to i historyczna
zasługa monarchy polskiego i jego walecznych żołnierzy.
Teraz już mniemać można, że kampania tym zwycięstwem
przypieczętowana została. Nadchodzi tedy czas wytchnienia.
Król Jegomość przed czterema dniami zażywał jakowegoś
lekarstwa, doznając po nim dolegliwości żołądkowych. Bolę te
minęły, ale wystąpiły już po raz drugi. A lekarstwo było niby
zwyczajne. Trudno zgadnąć, co to takiego. Ale nad zdrowiem
królewskim czuwa doctor Pecorini. Bardzo on pilny i grzeczny.
Monarcha wielce z niego kontent. Rozeszła się wersja, że
wojska sprzymierzonych będą się już mogły udać na leże
zimowe. Według układów oddziałom polskim przypadła w
udziale wschodnia Słowacja. Sprzeciwia się temu Thókóly,
książę węgierski. Tereny te bowiem znajdują się w jego
władaniu.
Koło Strzyhomia 22 octobra
Nieprzyjaciel przed nami ustępuje. Kończy się tureckie
panowanie od wieków na ziemiach węgierskich trwające.
Miłościwy Pan o zimie dla wojska rozmyśla, by na wiosnę
mogło być w dobrej kondycji, ale i o tym, by efektu trudów
jego nie zatracić. Nierad jest Węgry opuszczać: "...odejść ich
na zimę, zostawiwszy chleb komu inszemu... chleb, który
sobie szablą zakroili". Ważne jest, że choć nieprzyjaciel
rozbity i wypędzony, to jakoweś zagrożenie dalej stanowi. A
zbrojnych polskich będzie miał zawsze w estymie.
Pod Strzyhomiem 28 octobra
Nieprzyjaciel poddał się tej nocy. Twierdza padła. Imię
Page 10 of 14
Dyskurs
2008-04-07
http://www.osman.livenet.pl/diariusz.htm
Najjaśniejszego Pana naszego dokonało kolejnego dzieła. Król
Jegomość napisał dziś w liście do królowej-małżonki:
"...myślę, bieduję się, pracuję, haruję dla conservatii mojej
ojczyzny". Za kilka dni wyruszamy na Seczany. Nie będzie to
marsz lekki zważywszy, że są słoty ustawiczne, a drogi jak
rozlewiska.
Najbiedniejsza
wtedy
piechota.
Grzęzną
nieborakowie w owym błocie, że aż serce boli. Co gorsza, że
wobec wrogości Thókólyego, drogi te orężem torować trzeba.
Na skutek wielkiej powodzi część mostu na Dunaju została
zniesiona.
Pod Strzyhomiem 30 octobra
Niepodobna, i to chyba cud nad cudami, że tak znaczny
zamek wzięliśmy bez walki. Najmniej cztery tysiące żołnierzy
i dwóch paszów opuściło go dobrowolnie, w lęku przed
naszym wojskiem. W Strzyhomiu można zobaczyć kilka
bardzo ciekawych rarytasów. Już sama góra, na której zamek
stoi, zbudowana z rozmaitych marmurów, jakie są na Wawelu
i w kaplicach krakowskich. Z góry tej biją osobliwe źródła
ciepłej wody. Powodują, że w sadzawkach żaby o tej porze
rechoczą, jak u nas w maju. Tutejszy lekarz Turek chełpił się,
że dzięki tej wodzie różnych chorych wyleczył. Przyznać
trzeba, że duża jest rozkosz takiej kąpieli zażywać. Mówią, że
król nasz wonne i gorące ablucje wielce sobie ceni. Dziś
pewnie nie kąpiele mu w głowie, a zachowanie zwycięskiego
szlaku, oszczędzanie krwi polskiej i szczęśliwy powrót do
granic ojczystych.
Nad rzeką Ipol 5 novembra
Po ulewnym deszczu nastąpiły nagłe śniegi i mrozy. Z tej to
przyczyny operacje wojenne zostały wstrzymane. Wojsku i
koniom należy się co najmniej kilka dni odpoczynku. Dalsza
droga nie będzie łatwa. Czekają nas rzeki bez mostów,
szczególnie dla pułków pieszych trudne do przeprawy. Zwykle
wtedy chorych pojawia się więcej, a jako się rzekło z
medykamentami jest już zupełnie krucho. W Strzyhomiu nasi
nabrali tu i ówdzie trochę tutejszej śliwowicy. Dobroczynnie
ona działa na oziębienia różnorakie. Osobliwa rzecz, że
Kozacy na wszelkie gorączki już od dawna wypijają przed
snem miarkę gorzałki z prochem strzelniczym. Zamiast
prochu używają niekiedy i popiołu. I to lekarstwo także
okazuje
się
skuteczne.
Kupcy
ormiańscy,
którzy
medykamenta sprzedawali, donieśli, że Kara Mehmed dwóch
paszów, co ze Strzyhomia dobrowolnie z wojskiem wyszli, na
śmierć przeznaczył.
Pod Szecinem 11 novembra
Wczoraj szturmem zdobyliśmy Seczany. Nie trwał on długo.
Straty niewielkie. Ostatnio zginęło ogółem kilkunastu
Kozaków i żołnierzy. Drugie tyle jest rannych. Ze znacznych
nie zabito nikogo. Tylko pan Lanckoroński, starosta stopnicki,
postrzelony został w nogę. Opatrywał go felczer, który
stosuje na rany napary z ziół i okłady z maści. Cenne dają
rezultaty, znane od dawna, plastry chleba zmieszanego ze
śliną i pajęczyną. Przyspieszają gojenie i likwidują gangrenę.
Kozacy, którzy także mają swoich cyrulików, przykładają na
rany odrobinę ziemi zmieszanej również ze śliną. Wyniki
takowej kuracji ponoć dobre. Są i tacy, którzy rany
przemywają moczem.
Page 11 of 14
Dyskurs
2008-04-07
http://www.osman.livenet.pl/diariusz.htm
Ryma Sombat 19 novembra
Od kilku dni świeci słońce, ale chłód panuje przenikliwy.
Dzisiejszy jest taki, jaki zwykł bywać u nas o Trzech Królach.
W niektórych chorągwiach i kompaniach zaczynają narzekać
na odmrożenia, szczególnie nóg i rąk. Kilkunastu jezdnych z
dywizji
pana
hetmana
Jabłonowskiego
policzki
sobie
odmroziło. Dużym wzięciem cieszą się teraz maści ziołowe,
które na odmrożenia są bardzo przednie. Różni przekupnie na
handlu medykamentami niezły interes robią, nade wszystko
obecnie, kiedy nasze wojenne sakwojaże pustkami już
świecą. W cenie jest sadło niedźwiedzie, niby dobrze
chroniące przed mroźnym powietrzem. A idziemy stale przez
góry. Powiadają, że w tych mniejszych, które rodzą wina,
dużo też złota, srebra, miedzi i innych minerałów, W
większych górach ogromne śniegi i niebosiężne lasy. śeby
tak za tymi górami była już Polska.
Pod Chaczem 21 novembra
Pan starosta sandomierski po raz kolejny już zapadł. Chory
również
pan
wojewoda
krakowski.
Biedaczysko
pan
pułkownik Kożuchowski młodszy - dziś żywota dokończył.
Kondycja wojska jest nie najlepsza i z tego też powodu
chłody są dokuczliwe. Thókóly unika porozumienia z naszym
Królem
Jegomościa.
Utrudnia
naszym
oddziałom
zakwaterowanie i odpoczynek na postojach.
W pobliżu Koszyc 27 novembra
Przyjdzie nam stawać i koczować pod gołym niebem. Na
skutek mrozów i śniegu kołka wbić w ziemię niepodobna.
Trudno więc rozstawić namioty. Od trzech dni idziemy przez
kraj nam nieprzyjazny. Kilka dni temu wojska litewskie
połączyły się z wojskami koronnymi. Ich żołnierze są o wiele
zdrowsi i mniej utrudzeni. Król Jegomość zwołał radę
wojenną. Ustalono, że nie będą atakowane silnie umocnione
twierdze. Węgrzy przed wojskami polskimi zamknęli swoje
garnizony. Nie chcą nam udzielić najmniejszego wsparcia. Nie
pomagają zabiegi poselskie.
Pod Preszowem 6 decembra
Strzelają do nas w każdym mieście i zza każdego krzaka.
Chorych pozostawionych po drodze okropnie mordują, gorzej
niżeli Turcy. Musimy być stale czujni jak żurawie. Naród tu
niecnotliwy. Zabito nam z działa kilku starszych. Inni zostali
ranni. Znowu więc notujemy straty. Coraz jest trudniej o
miejsce dla rannego i chorego na wozie. śołnierze, zmęczeni,
wykazują zły nastrój. Starszyzna i oficerowie także
narzekają. Wojsko pragnie odpoczynku. Dokucza nam głód.
Choroby również nie maleją. Jutro będzie consilium nad tym,
co dalej czynić. Liczebność wojsk polskich spadła do
szesnastu tysięcy, co dowodzi, że straty poniesione w
kampanii są znaczne. Większość tych strat pochłonęły
choroby zaraźliwe i groźne.
Niedaleko Lubowli 9 decembra
Odstąpiliśmy od zdobywania Preszowa, by nie zniszczyć tego
pięknego miasta. Wojsko jest przemarznięte i głodne.
Brakuje żywności, ciepłego okrycia, namiotów i wielu
Page 12 of 14
Dyskurs
2008-04-07
http://www.osman.livenet.pl/diariusz.htm
medykamentów. Z paszą dla koni też nie jest najlepiej. Na
szczęście ustały okrutne mrozy. Całą noc lał deszcz, a wody
płyną jak na wiosnę. I jeszcze lepsza nowina: że Lubowla
poddała się po ostrzegawczym uderzeniu artylerii. W mieście
znajdzie chyba schronienie część naszego wojska, które
sposobi się już, aby wrócić do kraju. Armia litewska w
okolicach Sabinowa rozłożyła się na leże zimowe.
Lubowla 14 decembra
Ocieplenie, jak niespodzianie przyszło, tak prędko minęło.
Śnieg zasypał wszystkie drogi. Wróciła zima. W mieście o
wszystko jest trudno. Wojsko strasznie bieduje. Prawie
nigdzie nie można znaleźć noclegu. Tu nowina jedna jest
gorsza od drugiej. Pomocy nie widać znikąd. Medycy chodzą
smutni, jakoby w melancholii, i niekontenci. Umarł pan
podskarbi nadworny. Doctor Pecorini czyni przeróżne wysiłki,
ale ich skutki są niewielkie. Pan wojewoda wołyński nie
wytrzyma chyba trudów wojennych. Pozostał stąd o milę.
Pozostało też wielu innych. I nie wiadomo, ilu ich wróci do
swoich domów. Są wieści, że choroby nie opuszczają i obozu
tureckiego. Zmarł tam na "palącą gorączkę" wybitny ich
uczony Ibrahim z Tarbzonu, sędzia stambulski. Wymarło
również wiele starszyzny sułtańskiej. Zdarza się, że niektórzy
Turcy i Tatarzy do polskiej służby chcą się zaciągać. Trafiło
się nawet dwóch cyrulików z Krymu pochodzących. Obaj są
dosyć zdatni i na zranieniach nieźle się znają. Król Jegomość
nie chce zostawić w Słowacji wojska koronnego. Wczoraj
wyprawił pana inflanckiego z listem do królowej-małżonki i z
prośbą, aby oczekiwała nań w Nowym Targu. Robione są
pospieszne przygotowania - mimo braków wozów - aby jak
najszybciej stąd wyjść, chociaż wybić się z obfitych śniegów
jest prawie niemożliwe.
W marszu 20 decembra
Kilka dni temu wojska nasze z królem na czele, przedzierając
się przez zasypane śniegiem górskie drogi, przekroczyły
granicę Rzeczypospolitej. Weszliśmy do kraju jako armia
znacznie uszczuplona, która wszakże pod królem Janem III
Sobieskim odniosła victorię nie notowaną w naszych dziejach.
Światli ludzie mówią, że uchroniona została przed zalewem
potęgi tureckiej cała Europa. Dokonał tego monarcha mądry i
dzielny, król polski, i jego wojska. W Starym Sączu, ku
ogólnej radości, na Miłościwego Pana oczekiwała królowa-
małżonka. Hetman wielki pan Jabłonowski odprawił w
Muszynie koło wojskowe, przydzielając poszczególnym
pułkom i chorągwiom zimowe kwatery. Niestety nie doszedł
do ojczyzny hetman polny pan Sieniawski. 15 grudnia zmarł
on - w wieku trzydziestu ośmiu lat - z trudów wojennych w
Lubowli. Nie powróciło do kraju prawie jedenaście tysięcy
zbrojnych, nie licząc strat poniesionych przez korpus pana
Lubomirskiego walczący u boku wojsk cesarskich. Z dala od
ojczyzny, niby na wiecznej warcie, pozostaną ich prochy.
Spośród tych strat tylko część wojska poległa od broni
przeciwnika, część została po drodze, większość natomiast
zmogły choroby epidemiczne, czyli zarazy plugawe. I jedni, i
drudzy złożyli swe głowy w służbie narodu, walcząc z
nieprzyjacielem, który nieraz nasze ziemie niszczył i
pustoszył. Siła rannych kurować się będzie jeszcze w domach
własnych i szpitalach żołnierskich. Dochodzą słuchy, że Wielki
Wezyr Kara Mustafa, który na leżach zimowych w Belgradzie
przebywał, mocą wyroku sułtańskiego życia pozbawiony
został.
Page 13 of 14
Dyskurs
2008-04-07
http://www.osman.livenet.pl/diariusz.htm
Kraków 23 decembra
Wszędzie witają nas uroczyście i z wielką atencją. Wojska
nasze okryły się chwałą po wsze czasy. Starszyzna i
oficerowie rozjeżdżają się do swoich rodzin, żeby zdążyć na
Gwiazdkę.
Większość
braci
medycznej,
bogatsza
w
doświadczenia wojenne, rozchodzi się na różne strony. Część
pozostaje przy swoich regimentach. Wojsko zajmuje teraz
wyznaczone kwatery zimowe rozrzucone w różnych rejonach
kraju. Król pragnie, aby jak najwięcej oficerów pozostało z
żołnierzami. Wtedy porządek i gotowość do nowych rekrutacji
będą
lepsze.
Armia
nade
wszystko
potrzebna
dla
bezpieczeństwa
państwa.
Dziś
po
kilkumiesięcznym
pochodzie miłościwie nam panujący król Jan III Sobieski
wjechał triumfalnie do Krakowa. Stolica witała sławnego
twórcę zwycięstwa wiedeńskiego biciem we wszystkie
dzwony. Do strzemion królewskich tłumy przypadały. On to
przyniósł
orężowi
polskiemu
ogromną
chlubę,
godną
wiekopomnych zapisów. Imię jego głośnym echem płynie już
po całej Europie. Oby ta wspaniała victoria, okupiona tak
pięknym żołnierskim czynem, ale i niemałymi ofiarami,
weszła po wsze czasy do wielkich tradycji narodowych Polski.
I niechaj będzie wiadome, że w wyprawę wiedeńską
uczniowie Eskulapa, chociaż nie na pierwszej linii, wnieśli
przecież swój wkład na pamięć zasługujący.
Powrót do - polsko-tureckie wojny
||
Powrót do - Dział
Artykułów
||
Powrót do - Strona Główna
Page 14 of 14
Dyskurs
2008-04-07
http://www.osman.livenet.pl/diariusz.htm