Jay Friedman, How's the air up there? Sep 9, 2004,
tłum. Łukasz Michalski
131. Jak to jest z powietrzem u góry?
How's the air up there?
Jay Friedman, wrzesień 2004
W tym miesiącu zajmę się jednym z najbardziej tajemniczych tematów,
wysokim rejestrem. Każdy chciałby mieć dobrą górę, ale jak to osiągnąć? Po
pierwsze, wyjaśnijmy jedno: wysoki rejestr to głównie powietrze, a dopiero potem
ciało. Aby wprawić w drgania napięte wargi potrzeba więcej powietrza, niż przy
rozluźnionych. To fakt prosty, ale często pomijany. Ponieważ dla wydobycia
wysokich dźwięków musimy mieć mocno zaciśnięte kąciki ust, trzeba też zwiększyć
przepływ powietrza, aby spowodować wibrowanie ust. Słyszałem wielu, którzy idąc
w górę tak naprawdę zmniejszali przepływ z obawy, że ich zadęcie nie utrzyma
takiej ilości powietrza potrzebnego do wydobycia wysokich nut. Była to
samospełniająca się przepowiednia. Ponieważ przez zadęcie nie przepływała ilość
powietrza wystarczająca do wprawienie ust w drgania, nie udawało się osiągnąć
pożądanej wysokości i w rezultacie dostawali wynik swoich wcześniejszych obaw.
Wyobraź sobie ciężar, który, podczas grania wysokiego dźwięku, naciska na zadęcie
i próbuje Cię od tej nuty odepchnąć. Ponieważ już wcześniej ustawiłeś zadęcie na tą
właśnie częstotliwość, to pozostaje Ci tylko utrzymać strumień powietrza, jedyną
rzecz, która nie pozwoli temu ciężarowi na odepchnięcie Ciebie od pożądanego
dźwięku. Pomyśl o strumieniu powietrza, jak o moście między nutami. Twoim
zadaniem jest utrzymanie mocnego i stabilnego mostu, aby utrzymać ruch na jego
gładkiej i równej nawierzchni.
Powinieneś nauczyć się artykułować utrzymując stały strumień powietrza, tak
jakby powietrze było w trybie legato; zarówno przy oddzielaniu językiem, jak i przy
łukach. To tak, jakby nuty płynęły po powierzchni strumienia powietrza.
Powinieneś ustawiać zadęcie od razu na cały fragment, a następnie polegać na
powietrzu, podjeżdżając na nim do wyższego rejestru. W górnym rejestrze alikwoty
leżą blisko siebie i pozwalają na niesłyszalne glissando strumieniem powietrza.
Lubię myśleć o moim zadęciu, jak o windzie. Wysyłam go na właściwe piętro,
a następnie podmuchem otwieram drzwi, przy piano, i przy forte. Ustawiam kąciki
tak, aby móc dąć powietrzem poziomo.
Weźmy to miejsce z wysokim Des, z solo w Bolero. Najważniejsze, aby
fanatycznie utrzymywać równomierny strumień powietrza, jakbyś grał jedną długą
nutę, a ingerencja artykułującego języka nie miała wpływu na stabilność strumienia
powietrza. Nawiasem mówiąc, leguję nuty prowadzące do Des i zaczynam
artykułować dopiero, gdy zaczyna się triola. Wcześniej stosuję akcenty oddechowe
i język legatowy, aby utrzymać stabilne powietrze i pewnie poruszać się po piętrze
Des. Jeśli najtrudniejszą nutą w tym fragmencie będzie niski dźwięk, na końcu solo
Bolero, trzeba, przed tym fragmentem, ustawić zadęcie na tę nutę i grać
wcześniejsze wyższe dźwięki już na tym zadęciu, używając strumienia powietrza,
który nas przeniesie wyżej.
Jay Friedman, How's the air up there? Sep 9, 2004,
tłum. Łukasz Michalski
W takim fragmencie, jak solo z Reńskiej Schumanna, cała reszta, następująca
po uderzeniu As po oddechu, to już tylko współdziałanie glissando powietrzem,
zadęcia, płynnych ruchów suwakiem suwakiem, i dbania o to, aby tylko nie zakłócić
przepływu powietrza. Ponieważ tam alikwoty leżą tak blisko siebie, to w rezultacie
uzyskuję gładkie legato, bez glissanda. Moje powietrze jednak pikuje w górę i w dół.
To trochę tak, jakby powietrze, przy legato w górę, samoistnie i bez mojego udziału
zaciskało mi kąciki.
Przy krótkich wysokich dźwiękach, na przykład w V Beethovena, ważne jest,
aby grający mentalnie wizualizował nieprzerwany strumień powietrza, nawet, jeśli
zamyka zadęcie i zatrzymuje brzmienie. Takie wyobrażenie sobie ciągłego
przepływu powietrza pozwala utrzymać zaciśnięte kąciki, dzięki temu powietrze
będzie mogło płynąć po gładkiej, równej i twardej powierzchni.
Już pewnie wcześniej zauważyłeś, że znacznie łatwiej jest do wyższego rejestru
wskoczyć legatem, niż przez artykulację. To wskazuje nam ważność ciągłości
strumienia powietrza przy graniu wysokich dźwięków. Utrzymywanie mentalnego
obrazu strumienia powietrza działającego zawsze tak samo, jak przy legato,
niezależnie od sposób artykulacji, pozwoli znacząco przybliżyć się do uzyskania
solidnego górnego rejestru.
Chcę poinformować o nowej publikacji dla puzonistów, autorstwa mojego
ucznia, Bena Coya. Zasugerowałem Benowi, aby napisał kilka progresji
akordowych na 3 puzony, do wykorzystania w mojej klasie puzonu w Chicago College
of Performing Arts
. I oto Ben napisał całą książkę sekwencji, zawierającą wszystkie
progresje akordowe, które grający mogą napotkać. Każdy przykład zawiera
teoretyczny opis intonacji, który umożliwia grającym poznanie znaczenia swojego
dźwięku w każdym akordzie. Są tam również fragmenty orkiestrowe, opisane w ten
sam sposób. Wartość tego podręcznika jest nieoceniona. Powinien znajdować się
w bibliotece każdego grającego. Żałuję, że nie miałem takiej książki, gdy
zaczynałem grać, oszczędziłoby mi to wielu lat spędzonych na gonitwie za
marzeniem każdego puzonisty: idealnie dostrojonym akordem.
Oryginał:
http://jayfriedman.net/articles/how_s_the_air_up_there_