Marcin Makowski: Ciąża z nieznajomym? Kolejna
odsłona medialnej zabawy w przekraczanie granic
Historia telewizji zna wiele durnych, albo po prostu silących się na skandal programów
rozrywkowych. Nie tak dawno temu w Holandii dwóch prezenterów w show pt. "Króliki
doświadczalne”, zjadło na wizji fragment własnego… tyłka. Pół biedy, jeśli szkodzą tylko sobie.
Niestety w Danii postanowiono pójść o krok dalej. Oto przed państwem ”Ciąża z nieznajomym”, w
której dziecko będzie nagrodą dla pani, życzącej sobie idealnego partnera do zapłodnienia. Ale już nie
męża. To odpowiedź na ”tradycyjny model rodziny”.
Kobieta na badaniu ciążowym (Shutterstock.com)
Powiedzieć, że współczesne media nieustannie balansują
dobrego smaku - niejednokrotnie
dobrowolnie ją przekraczając - to eufemizm. Twarde wymogi rynku, nieustanna konkurencja i walka o
uwagę widza w epoce multiscreeningu, to chleb powszedni i
świecie. Stąd raz po raz ktoś podejmuje decyzję, aby metodą prób i błędów wybadać co jeszcze ludzi
dzisiaj poruszy. Co sprawi, że przełączą na naszą, a nie inną z kilkuset telewizji, którą serwuje ich
MARCIN MAKOWSKI3h temu
46
214
27
113
kablówka? Co przyciągnie reklamodawców, których bardziej od serwowanej treści, interesują słupki
oglądalności?
Wszystkie oczy na mnie
Tak narodziły się produkcje typu reality-show, które naruszyły tabu prywatności. Kto pamięta jeszcze,
jakie ogólnopolskie podekscytowanie wywołała scena kąpieli topless pod prysznicem w pierwszej
edycji ”Big Brothera”? A później, jakim skandalem okazał się seks
o tym, że ktoś rozebrał się przed kamerą, można co najwyżej wzruszyć ramionami. Wystarczy
obejrzeć te czy inne ”Warsaw Shore”, żeby wiedzieć o czym mówię. Imprezowanie, nagość i
wulgarność to jednak podniety, które po zdjęciu z nich odium
dawkach po prostu nudzą.
Dlatego właśnie telewizja poszła dalej, obiecując przełamanie kolejnego tabu, czyli granicy dzielącej
prawdziwe życie od świata
, które zakładamy w przestrzeni medialnej. Nadeszła era
przedziwnych ”eksperymentów społecznych”. W Holandii w 2011 roku dwóch prowadzących przy
świecach zjadło kawałek swojego brzucha oraz tyłka. Ponoć smakował jak
. Tylko ile można
jeść cudze pośladki? To jednorazowy wyskok, który poza chwilowym i niezdrowym
zainteresowaniem widzów, na dłuższą metę wywołuje raczej obrzydzenie, niż trwałą oglądalność.
Ślub dla zabawy
I tutaj na scenę wkracza duńska telewizja Kanal 4, która jednocześnie przekracza tabu intymności,
obyczajności i realnego życia. Powstaje ”
nieznajomych, który po raz pierwszy poznają swoich
… na ślubnym kobiercu. Wszystko z
pseudonaukową otoczką swatania przez antropologów, seksuologów i psychologów, którzy
mają dobrać ”idealnego małżonka”. Program sprzedany został w międzyczasie do Australii,
REKLAMA
USA, Niemczech, Francji, Belgii czy Holandii. W dwóch pierwszych krajach z 21 par, które do tej
pory wystąpiły w kolejnych sezonach "Ślubu”, nie rozstały się… cztery. Tak, to 81 proc. skala
rozwodów - wyższa o ponad 10 punktów od najwyższej statystyki na świecie, która występuje w
Belgii. W Polsce po pierwszej edycji rozwiedli się wszyscy, przy okazji przechodząc traumy i
publicznie upokorzenia.
Tego było jednak za mało, ponieważ to samo
zamierza już nie tylko aranżować katastrofalnie
nieudane małżeństwa, ale również dobierać w ciemno osoby, które zajdą ze sobą w ciążę. Dokładnie
taki tytuł nosi ”widowisko” zaprezentowane niedawno na targach w Cannes - "W ciąży z
nieznajomym”. Podobno spotkało się z bardzo dużym zainteresowaniem zagranicznych stacji, które
już myślą o wykupieniu licencji. Jak przekonują twórcy, ów ”eksperyment społeczny” przeznaczony
jest dla kobiet, które chcą mieć dziecko, ale nie szukają stałego partnera.
Kawa przedłuża życie. Sprawdź, ile filiżanek powinniśmy pić dla zdrowia
REKLAMA
Ciąża przed kamerami
Specjalnie dla nich, w oparciu o deklarowane preferencje, grono ekspertów dopasuje idealnego - nie
wiem nawet, jak to nazwać - prokreatora? Mężczyzna będzie musiał być zdrowy, silny, przystojny i
inteligentny. Co istotne, nie może się zakochać, nie może wkroczyć do życia kobiety, jeśli ta sobie
tego nie zażyczy. Ma po prostu zrobić swoje i nieco pomóc w wychowaniu potomka, ale nic więcej.
Duńczycy chcą w ten sposób odejść od tradycyjnego modelu rodziny, w którym dziecko musi być
wychowywane przez matkę i ojca w jednym domu.
Deklarują to zupełnie otwarcie. Taki jest ich cel - podważenie konserwatywnego mitu, że rodzina to
jakaś staroświecka mamusia i tatuś. - To co zdecydowanie interesujące to fakt, że ewentualny udział w
tym eksperymencie telewizyjnym, będzie miał konsekwencje dla jego uczestników na całe życie. To
otwiera bardzo kontrowersyjną dyskusję o granicach telewizji. Z pewnością jego realizacja wzbudzi
ogromne emocje - powiedział "Wirtualnym Mediom" Grzegorz Piekarski, producent i prezes Golden
Media Polska, uczestniczący w targach w Cannes.
Zostawcie dzieci w spokoju
Rozumiecie państwo? Ciąża z obcym facetem, dziecko jako zachcianka i dopełnienie własnych
ambicji, wystawianie tego wszystkiego na żer mediów, robienie z macierzyństwa eventu, który ma
zakwestionować role społeczne? ”To zdecydowanie interesujące”. I te ”konsekwencje na całe życie”.
Jakie sexy! Były już streamy na żywo z aborcji, teraz pobawimy się życiem dziecka. A jak tatuś nagle
stwierdzi, że jednak chce być ojcem? Że chce mieć prawa do spotykania się ze swoim potomkiem i
pójdzie do sądu? Jak mamusia wytłumaczy dziecku po latach, dlaczego wychowuje je sama? ”Wiesz
córeczko, co ja ci będę tłumaczyć. Masz tutaj link do YouTube’a, zobacz sobie ile miałaś szczęścia.
Twój tatuś jest wyjątkowy, wygrał casting na twoje poczęcie. Ale później musiał odejść”. Czy dziecko
w ogóle dowie się, kto jest jego ojcem? Będzie miało do tego prawo, czy również o tym zadecyduje
telewizja? Ciekawe co na to Konwencja Praw Dziecka.
Nie jestem obyczajowym purytaninem, generalnie nie przeszkadza mi, jeśli ktoś bawi się swoim
życiem, tak długo, jak nie narusza to wolności i godności drugiego człowieka. W tym przypadku
właśnie ta granica - której przekraczać się nie powinno - została przekroczona. Chcecie konsumować
pośladki, uprawiać seks przed kamerami, brać ślub dla zabawy? Droga wolna. Ale dzieci zostawcie od
tego z daleka.
Marcin Makowski dla WP Opinie