Na cóż te koszta i trudy W jakim celu w XVII w wysyłano młodzież szlachecką na zagraniczne studia

background image

Odrodzenie i Reformacja w Polsce, L 2006

PL ISSN 0029-8514

Wojciech Tygielski (W arszawa)

N a c ó ż t e k o s z t a i t r u d y ?

W ja k im celu w XVII w iek u w y sy łan o m łodzież s z la c h e c k ą

n a z a g ra n ic z n e s tu d ia ?

„[...] nie wadzi mu się też czasem i do cu­

dzych krajów przejechać" — z zaleceń eduka-
cyjno-wychowawczych Mikołaja Reja1.

„[...] chciałbym, by uchwalono u nas pra­

wo nakazujące naszej młodzieży wyjazd na pe­
wien czas za granicę" — George Byron2.

P y ta n ie o cel i se n s w zględnie m aso w y ch z a g ra n ic z n y c h po d ró ży „do
szkół", podejm ow anych przez m łodzież s z la c h e c k ą i m a g n a c k ą , nie je s t
nowe, a u n ik a ln o ś ć zjaw isk a była w ielok rotn ie p o d k re ś la n a . Ten s p e ­
cyficzny boom e d u k a cy jn y ro zp o czął się ju ż w pierw szej połowie XVI w.
i trw a ł — choć u s ta le n ia co do chronologii zja w isk a o p a rte s ą raczej n a
in tu ic ji niż n a d a n y c h o c h a ra k te rz e k w a n ty ta ty w n y m — przez n a s tę p ­
ny ch sto k ilk a d z ie s ią t lat.

Podzielając p ogląd o ogrom nej roli k u ltu ro w e j w yjazdów m łodych

p an iczó w n a Zachód, chcielibyśm y sk o n c en tro w a ć n a s z ą uw agę n a m oty­

w ach, ja k im i kierow ali się rodzice p o lsk o -lite w sk ic h s tu d e n tó w d e c y d u ­

ją c y o w y s ła n iu sw ych pociech n a z a g ra n ic z n ą p e re g ry n a cję . M otyw acja

t a m u s ia ła być siln a , gdyż sk u te c z n ie p rz e ła m y w a ła opory em o cjo n al­
ne (ryzyko z w iązan e z d a le k ą p o d ró żą , d łu g o trw a łe ro z s ta n ie etc.) o raz
fin an so w e (w ydatki n a u trz y m a n ie o raz te z w ią za n e b e z p o śre d n io z z a ­
g ra n ic z n ą e d u k a c ją w ielokrotnie p rzew y ższały k o s z ta u trz y m a n ia w k r a ­

j u 3; w yjazd z m u sz a ł p o n a d to do w y a sy g n o w a n ia o d p ow iednich s u m w go­

tówce, której deficyt był s ta łą c e c h ą szlacheckiej gospodarki).

1 M. Rej, Żywot człowieka poczciwego, oprac. J. Krzyżanowski, Wrocław 1956, s. 68.

2 G. Byron, Listy i pamiętniki, przeł. Z. Kubiak, S. Kryński, B. Zieliński, H. Krzeczkowski,
M. Skroczyńska, Warszawa 1972, s. 82.
3 Trudno o precyzyjne kalkulacje. Koszt półrocznego pobytu Jasia Ługowskiego na stu­
diach w Ingolstadzie w 1639/40 r. preceptor szacował na ok. 1,5 tys. zł, ale wydawca
źródeł do tej peregrynacji, po zestawieniu jej rzeczywistych, kilkuletnich kosztów, oszaco­
wał je na 15 tys. zł. Byłaby to więc suma olbrzymia (nawet jeśli uwzględnimy siedemna­
stowieczne przyśpieszenie inflacyjne), wielokrotnie przewyższająca roczne dochody śred-
nioszlacheckie. Barierę finansową dostrzegał Ługowski (pisał o „drożyźnie bawarskiej"
i podobnej sytuacji w Ingolstadzie), a tym bardziej jego ojciec — wypominając precepto­
rowi, że pieniędzy „dosyć szczodrze przez rok jeden WM wydał i gdyby taka speza hojna
na dalsze lata miałaby być, musiałbym na to jaką znaczną majętność przedać". Dodajmy,

www.rcin.org.pl

background image

142

WOJCIECH TYGIELSKI

D otych czasow a lite r a tu r a p rz e d m io tu — c e n n a i b o g a ta — p o c z ą t­

kowo k o n c e n tro w a ła się w w iększym sto p n iu n a dziejach i k o n c e p cja ch

w y ch o w an ia niż n a p rzeb ieg u sam ej e d u k a c ji (m am y n a m yśli k lasy c z n e

ju ż i zaw sze przy tej okazji cy tow ane p ra c e J u d y ty Freylichów ny i Ł u k a ­

sz a K urdybachy, a ta k ż e S ta n is ła w a Łem pickiego4). N astęp n ie — p rzy ­

p om nijm y — pojaw iła się s e ria stu d ió w o in s ty tu c ja c h e d u k a cy jn y c h
i p ro g ra m a c h n a u c z a n ia . W ty m k o n tek ście z ro z u m ia łe z a in te re so w a n ie
b u d z iły p o d ró że z a g ra n ic z n e , przy czym a n a liz o w a n o n ajczęściej k o n ­
k re tn e p e re g ry n a cje — J a n a R ybińskiego (Antoni D anysz), S ta n is ła w a

O rzechow skiego (H enryk Barycz), S ta n is ła w a L ubom irskiego (W ładysław
C z a p liń sk i i Jó z e f Długosz), M a rk a i J a n a S o b ieskich (H enryk B arycz,
K aro lin a Targosz), Z y g m u n ta O packiego (Zdzisław Pietrzyk) czy też J a s i a

Ługow skiego (K ry styn a M uszyńska), by w ym ien ić tylko k ilk a źródłow o
najlepiej u d o k u m e n to w a n y c h przypadków .

W ażne stu d iu m pośw ięcone poglądom A ndrzeja M aksym iliana Fredry

w kw estiach edukacji i w ychow ania opublikow ał H enryk Barycz, którego
zasługi dla interesującej n a s tem atyki — choćby ze względu n a rozpraw ę

o stu d ia c h Sobieskich — tru d n o je s t przecenić5. Bardzo ciekawe w tym k o n ­
tekście uw agi n a tem a t Lubom irskich sform ułow ał R om an Pollak — p u ­
blikując wybór pism S tan isław a H erak liu sza6. Próbę syntezy z ja w isk a — po

wcześniejszym zanalizow aniu studiów młodzieży szlacheckiej n a tere n ac h

niem ieckojęzycznych — podjęła stosunkow o niedaw no D orota Żołądź7.

Z a in te re so w a n ie b u d ziło też, bo i ź ró d ła n a to p o zw alają, k s z ta łc e ­

nie i w ychow anie m a g n a te rii litew skiej, zw ła sz c z a m łodych Radziw iłłów

— k ato likó w i p ro te sta n tó w . P isali o ty m m .in. H e n ry k W isner, W ojciech

S okołow ski i U rsz u la A u g u sty n ia k , a ta k ż e M a ria n C h ach aj, k tó ry sk o n ­
cen tro w ał się w łaśn ie n a s tu d ia c h z a g ra n ic z n y c h 8. Sokołow ski — n a p o d ­

że oszacowania kosztów innych, analogicznych wypraw oscylują pomiędzy 5 a 8,5 tys. zł,
ale ich analityczne zestawienie utrudnia właśnie znaczny dystans czasowy — zob. Jasia

Ługowskiego podróże do szkół w cudzych krajach, 1639-1643, oprac. K. Muszyńska, War­
szawa 1974, s. 31, 46-47, 147, 151, 181, 211.

4 J. Freylichówna, Ideał wychowawczy szlachty polskiej w XVI i początku XVII wieku,
Warszawa 1938; Ł. Kurdybacha, Staropolski ideał wychowawczy, w: Id., Pisma wybra­

ne, t. I, Warszawa 1976, s. 27-164 (tekst pierwotnie opublikowany we Lwowie w 1938 r.);

S. Łempicki, Polskie tradycje wychowawcze, Warszawa 1936; Id., Polski ideał wychowaw­
czy, Lwów 1937. Kwestie edukacji i wychowania musieli też podejmować badacze kultury
staropolskiej, w tym uczeni tej miary, co Claude Backvis, Henryk Barycz i Janusz Tazbir.

Pełne zestawienie dawniejszej literatury, w tym prac poświęconych nauczaniu konkret­
nych przedmiotów oraz poszczególnym instytucjom edukacyjnym — zob. D. Żołądź, Ide­

ały edukacyjne doby staropolskiej. Stanowe modele i potrzeby edukacyjne szesnastego
i siedemnastego wieku, Warszawa 1990, s. 4-7.

5 H. Barycz, Andrzej Maksymilian Fredro wobec zagadnień wychowawczych, Kraków

1948; Id., Rzecz o studiach w Krakowie dwóch generacji Sobieskich, Wydawnictwo Li­

terackie, Kraków 1984.
6 S. H. Lubomirski, Wybór pism, oprac. R. Pollak, Wrocław 1953, s. XVI-XXXI.
7 D. Żołądź, Wyjazdy edukacyjne młodzieży szlacheckiej na tereny niemieckojęzyczne
w XVII w. w świetle instrukcji rodzicielskich, „Przegląd Zachodni", t. XLV/2, 1989, s. 106-

122; D. Żołądź-Strzelczyk, Peregrinatio academica. Studia młodzieży polskiej z Korony

i Litwy na akademiach i uniwersytetach niemieckich w XVI i pierwszej połowie XVII wie­
ku, Poznań 1996.

8 Zob. M. Chachaj, Zagraniczna edukacja Radziwiłłów, od początku XVI do połowy XVII

wieku, Lublin 1995.

www.rcin.org.pl

background image

NA CÓŻ TE KOSZTA I TRUDY?

143

staw ie m łodzieńczych losów J a n u s z a i K rzysztofa R adziw iłłów — po d jął

n aw et pró bę o d tw o rzenia m odelu e d u k a c ji s y n a m ag n ack ieg o n a p rz e ­
łom ie XVI w ieku; A u g u sty n ia k — in te re s u ją c a się re a lia m i w ychow aw ­
czym i n a dworze b irż a ń s k im — w zbogaciła k a ta lo g opub lik o w an y ch
in s tru k c ji e d u k a cy jn y c h o zalecen ia, ja k ie B ogusław R adziw iłł sfo rm u ło ­

w ał pod a d re se m opiekunów swej córki, L udw iki K aroliny9. Z s a ty s fa k c ją

n ależy też odnotow ać n ajnow sze o p raco w an ie A nny K am ler pośw ięcone

w y k sz ta łc e n iu sen ato ró w k o ro n n y ch w XVI w. — w ażn y k ro k n a drodze

b a d a ń n a d s ta ro p o ls k ą e d u k a c ją 10.

K o n sta tu ją c w zrost a sp ira cji e d u k a cy jn y c h , z a p y ta ć je d n a k p rzy j­

dzie, j a k ą rolę w pro cesie zd o b y w an ia w y k s z ta łc e n ia i p rz y d a tn y c h w ży­
ciu kw alifikacji m iały odegrać z a g ra n ic z n e podróże. J a k ie efekty sp o ­
dziew ano się o sią g n ą ć in w estu jąc w tę form ę e d u k a c ji i czy sp osób m y­
śle n ia n a te n te m a t podlegał ewolucji?

O dpow iedzi n a te p y ta n ia s z u k a m y w in s tr u k c ja c h ed u k a cy jn y c h ,

ja k ie ojcowie przygotow yw ali swoim dzieciom i — j a k m o żn a p rz y p u s z ­

czać — w ręczali tu ż p rzed w yjazdem . T ak ich tek stó w nie zachow ało się

wiele, nie m o żn a więc ocenić, ja k b a rd z o obyczaj te n był rozp o w szech ­

niony11. W w iększości przy p ad k ó w z ap ew n e o g ran ic za n o się do u s tn ie
fo rm u ło w an y ch ra d i p o uczeń . Niekiedy, j a k w p rz y p a d k u J a s i a Ługow­
skiego, u trz y m y w a n o z p e re g ry n a n te m (a ta k ż e — oddzielnie — z jego
otoczeniem ) re g u la rn y k o n ta k t korespo n den cyjny, p o zw alający rodzicow i
m onitorow ać o raz n a bieżąco k om entow ać przebieg całej esk apad y. F a k t
sfo rm u ło w an ia n a piśm ie in s tru k c ji ed u k a cy jn e j p o zw ala zaliczyć a u ­
to ra do g ro n a elitarneg o , którego p rzed staw iciele nie tylko p rzy w iązyw ali
szczególnie d u ż ą wagę do k w estii w y k sz ta łc e n ia , lecz byli w s ta n ie p rz e ­
lać n a p a p ie r swoje n a ten te m a t p rze m y śle n ia o raz rodzicielskie o czek i­

w a n ia . W oczyw isty sposób o g ra n ic z a to w ięc re p re z e n ta ty w n o ść owych

tekstów , ale też pozw ala oczekiw ać odpow iedzi w y ra z isty c h i k laro w n ie
sform uło w any ch.

K ró tk ą, lecz tre śc iw ą in stru k c ję , k tó rą o trz y m a ł od ojca p rze d w y­

ja z d e m n a s tu d ia do L ow anium , J e rz y O sso liń sk i u m ie śc ił w sw oim p a ­

m ię tn ik u 12. D u ż ą część te k s tu , dato w an ego w Z g ó rsk u , 14 m aja 1613 r.,
z a jm u ją rad y o c h a ra k te rz e p ra k ty c z n y m . Zbigniew O sso liń sk i s u g e ro ­
w ał J e rz e m u w y b ran ie m ożliwie bezpiecznej tra sy , a ta k ż e d o łączen ie do

9 W. Sokołowski, Studia i peregrynacje Janusza i Krzysztofa Radziwiłłów w latach 1595-

1603 (Model edukacji syna magnackiego na przełomie XVI i XVII w.), Rozprawy z Dzie­

jów Oświaty, t. XXXV, 1992, s. 3-35; U. Augustyniak, Instrukcja Bogusława Radziwiłła

dla opiekunów jego córki, Ludwiki Karoliny (Przyczynek do edukacji młodej ewangeliczki
w końcu XVII wieku), OiRwP, t. XXXVI, 1991, s. 215-235 oraz U. Augustyniak, Wychowa­
nie młodych Radziwiłłów na dworze birżańskim w XVII wieku, w: Od narodzin do wieku
dojrzałego. Dzieci i młodzież w Polsce, cz. 1: Od średniowiecza do wieku XVIII, IAE PAN,

Warszawa 2002, s. 129-148, gdzie pełna literatura przedmiotu.

10 A. Kamler, Od szkoły do senatu. Wykształcenie senatorów w Koronie w latach 1501-

1586. Studia, Warszawa 2006.

11 O instrukcjach rodzicielskich pisali m.in. Ł. Kurdybacha i A. Danysz oraz wydawcy

odnośnych tekstów podróżniczych; stosunkowo niedawno temat ten podejmowali też
U. Augustyniak, M. Chachaj, D. Żołądź.

12 J. Ossoliński, Pamiętnik, oprac. W. Czapliński, Warszawa 1976, s. 37-39.

www.rcin.org.pl

background image

144

WOJCIECH TYGIELSKI

ja k ie jś p od różującej grupy, tro szczy ł się o m ożliw ości u trz y m y w a n ia r e ­

g u la rn y c h k o n ta k tó w k o resp o n d en cy jn y ch , a ta k ż e su k cesy w n eg o p rz y ­
s y ła n ia synow i p ien ięd zy i roztro p neg o z n ic h — ju ż n a m iejscu, w Lowa-
n iu m — k o rz y s ta n ia (to o s ta tn ie zap ew n ić m ia ła k u r a te la re k to ra t a m ­
tejszego kolegium jezuickiego).

D ru g a część in s tru k c ji p o św ięco n a ju ż b y ła k w estiom m e ry to ry c z ­

nym , czyli koncepcji i o rg an izacji studiów . K siądz re k to r po w in ien p rz e ­
egzam in o w ać m łodego człow ieka, a n a s tę p n ie u d zielić m u rad , j a k m a
p o stęp o w ać in rep eten d o cu r s u p h ilo so p h iae; w y n a ję ty p rofesor in iuri-
s p ru d e n tia m iał n a to m ia s t n a u c z a ć swojej dyscypliny, przy czym obaj

— za le c ać ćw iczenia w mowie i w piśm ie; do d o s k o n a le n ia sty lu p rzy czy ­

nić się też m ogły le k tu ry o raz im ito w an ie historicos eleg an tes. E xercitia

corporis et recreatio n is nie z o sta ły p o m in ięte, choć ich a try b u te m m ia ła

być lu tn ia , a fo rm ą — głów nie p rz e c h a d z k i w d o b ry m tow arzy stw ie. O b­
sz ern y i dość ogólnie sfo rm u ło w an y p a s s u s dotyczył dobrego p ro w a d z e ­
n ia się m łodego p a n ic z a („aby się sk ro m n ie, dobrze i chędogo sp raw ow ał
i zachow ał") o raz — po d g ro źb ą g n iew u ojcow skiego — nie m a r n o w a n ia
p rzezeń c z a su , dzięki czem u pow rotem sw ym ro d z ic a „uweseli", a s o ­
bie „su is q u a lita tib u s w ojczyźnie z a lecen ie i wzięcie uczyni". Z a s a d n i­
czym celem w ypraw y, k tó ry s ta ra m y się m ożliw ie p o p raw n ie o dczy tać,

je s t w ięc p rzy sz ła s łu ż b a p u b lic z n a i do niej „zalecenie" o raz „wzięcie"

— o sią g n ię te dzięki n a b y ty m k w alifikacjom .

W p och odzącej z 1628 r. in s tru k c ji K rzysztofa R adziw iłła d la sy n a ,

J a n u s z a (a ta k ż e d ru g iej, skierow an ej b e z p o śre d n io do p re c e p to ra —
A le k s a n d ra Przypkow skiego)13, p o d k reślo n o m otyw y p o lity czn o -o so b i-

ste, a ta k ż e u w a ru n k o w a n ia w yznaniow e p lan o w an ej podróży. W obu
te k s ta c h — c z y ta n y c h łączn ie — z a w a rte z o s ta ły ro zb u d o w an e z a le c e n ia
o c h a ra k te rz e m o ra ln o -relig ijn y m („W in sty tu c y ji s y n a m ego p ra e c ip u a m
m ieć p ie ta tis ratio nem " — s. 177), b a rd z o o b sz ern e p o lec e n ia p ra k ty c z n e
o raz p ro g ra m n a u k i. W s k a z a n a je s t s k ro m n o ś ć i o szczęd n o ść, a p rzed e

w sz y stk im bogobojność („In sty tu cy ją i ćw iczenie s y n a mego od b o jaź n i

Bożej i znajom o ści praw dy jego św. z a cz y n a ć k a ż ę , bo to je s t źrzódło m ą ­
d rości, to je s t fu n d a m e n t sz cz ę śc ia ludzkiego, b ać się Boga" — s. 182).
W yraźnie z o sta ły zalecone k o n tak ty , ta k ż e d y d a k ty c z n e , z ró żn o w iercam i

(„P receptora tak ieg o m u n a ją ć ... żeby był refo rm atae religionis" — s. 177)

o raz p o d k re ś lo n a p refe re n c ja d la s p a rta ń s k ie g o w y c h o w an ia („Mężczy­

z n ą się u ro d ził, nie białygłow ą, do ta k ic h z a B ożą p o m o cą roście zabaw ,

k tó re nie d elikackiego p o trz e b u ją człow ieka" — s. 182).

C a ła g a m a poleceń p ra k ty c z n y c h — szczegółow ych i św iad czący ch

o zn ajo m o ści rzeczy — zaw iera m .in. h ie ra rc h ię preceptorów , z a sa d y p o ­
s tę p o w a n ia z czelad zią, w skazó w ki d otyczące ubiorów o raz te c h n ik i p rz e ­
s y ła n ia listów. P rzew id ziano też ojcow ską k o n tro lę („a pisyw ać m a [młody

J a n u sz ] z a k a ż d ą okazją" — s. 178).

W tek śc ie o d n ajd u jem y też k o n k re tn e w sk azó w k i dotyczące p ro g ra ­

m u n a u k i, k tó re po le k tu rz e k ilk u in s tr u k c ji u z n a ć m o żn a z a typow e —

13 Oba teksty opublikowane: M. Zachara, T. Majewska-Lancholc, Instrukcja Krzysztofa II

Radziwiłła dla syna Janusza, OiRwP, t. XVI, 1971, s. 171-184.

www.rcin.org.pl

background image

NA CÓŻ TE KOSZTA I TRUDY?

145

język i obce, o czy tan ie p o lity czn o -h isto ry czn e, praw o, re to ry k a , geom e­

tria , ćw iczenia w ojskow o-spraw nościow e. A kcent je d n a k położony je s t
n a n aw iązy w an ie za g ra n ic z n y c h zn ajo m o ści o raz p o z n a w a n ie dw o rskich
realiów, do k tó ry c h n a m iejscu n ależy się dostosow ać („[...] p rzy p a trz y ć

się quo com pendio w życiu i stro jach k s ią ż ę ta ta m e c z n i n a ra b ia ją i ak o -
m odow ać się do ich obyczajów" — s. 175). J e ś li je d n a k p o s z u k a ć d e k la ­
racji a u to ra co do zasadn iczeg o celu synow skiej p e re g ry n a cji, to — obok
n a b y w a n ia ogólnej m ąd ro śc i (poprzez le k tu ry i rozm ow y z odpow iednio
d o b ran y m i p a r tn e r a m i14) — będzie n im , podobnie j a k u O ssolińskiego,
nabycie kw alifikacji p rzy d atn y ch w życiu pu b liczn y m („[...] p rzy bierać
m u tedy n a u k i ad p rax im politicam słu ż ą c e" — s. 182). P ra g m a ty zm m y­
śle n ia o z ag ran iczn ej ed u k acji zdaje się więc n a r a s ta ć i to nie tylko, co
m o żn a by podejrzew ać, w k rę g u m ag n a c k ie j elity. Z auw ażm y bow iem ,
że J a n R einhold H eidenstein, sy n R ein h o ld a — n ad w ornego h isto ry k a
B atorego (a więc p o sta ć w yw odząca się z elity in te le k tu a ln e j, ale ju ż nie
społecznej, bo s y tu u ją c a się n a poziom ie zam ożnej szlachty), w y ru sz a ją c

w podróż w ro k u 1631 je c h a ł — wedle w łasn ej d e k la rac ji — „w celu obej­

rze n ia, p rze śled z e n ia , z b a d a n ia i su m ie n n e g o p rzysw o jenia sobie oby­
czajów, zwyczajów, przyzw yczajeń i p raw in n y c h n aro d ó w "15.

Nie z n a m y in stru k c ji d la J a s ia Ługow skiego, p o d ró ż n ik a o s ta tu s ie

śre d n io szla ch e c k im ; dokładniej — nie z n a m y in te g raln e g o te k s tu o in ­
s tru k ta ż o w y m c h a ra k te rz e , n a p isa n e g o p rzez ro d zic a przyszłego s t u ­
d en ta. Z ach o w ała się n a to m ia st z n a k o m ita kolekcja listów w ym ienionych

pom iędzy ojcem, A lek sandrem Ł ugow skim , a u c z e s tn ik a m i ed u k acy jn ej
p e re g ry n a cji — synem , J a n e m , jego to w arzy szem , W ładysław em J a s ie ń ­

skim , o raz p receptorem , księdzem Szym onem N aru szo w iczem 16.

Listy A le k sa n d ra Ługowskiego p o tra k to w a ć w ięc m o żn a ja k o ro z b u ­

d o w an ą, w ieloczęściow ą in stru k c ję ; ich fra g m en ty p o zw alają odtw orzyć
istotę ojcow skiego p rz e sła n ia . „Mam n ad zieję z u p e łn ą w tobie, że m i ta m
nie będziesz ch ciał w k ra ja c h ta m te c z n y c h c z a s u d a rm o traw ić" — p isa ł

w lu ty m 1640 r. do sy n a, do In g o lsta d tu (s. 157); „gdyż onegom ta m nie

d la strojów, ale d la n a u k w kraj cu d zy p o sła ł" — precyzow ał w równolegle

w y sła n y m liście do p rec e p to ra (s. 156). D ek la ro w an y m celem je s t n a u k a ,

a nie tu ry s ty k a : „A j a wolę, żeby mój sy n s iła u m ia ł, a m ało w idział, gdyż
z n a u k jego p o żytek elucescet, a z w id z e n ia jego nic inszego nie p rzy ­
będzie, tylko że hoc fu it et ibi fu it etc." — p isa ł Ługow ski se n io r trz y ty ­
godnie w cześniej do k się d z a N aru szow icza (s. 151); „potrzebuję, żebyś m i
go WM w do bry m zdrow iu bene e ru d itu m przyw rócił" — d o p ow iadał d zie­
sięć m iesięcy później (s. 283). Nie dziw i p ra g n ie n ie ojca, by sy n c z a s u nie
m arn o w a ł i do n a u k się p rzy k ład ał. J a k je d n a k fu n d a to r ed u k acy jn ej
esk a p a d y p o strz e g ał jej cel strateg iczn y ?

14 „Wieść go do tego, aby się garnął do konwersacyj z ludźmi zacnymi, pobożnymi i mą­

drymi, gdyż każda godzina z takimi strawiona nie bywa sine fructu" — ibidem, s. 183.

15 Peregrynacja Jana Heidensteina przez Belgię, Francję i Włochy w roku 1631 zaczęta,

a w roku 1634 zakończona, oprac. Z. Pietrzyk, Kraków 2005, s. 33.
16 Jasia Ługowskiego podróże..., passim.

www.rcin.org.pl

background image

146

WOJCIECH TYGIELSKI

O d n o śn e sfo rm u ło w an ie o d n ajd u jem y we w cześniejszym , z lutego

1639 r., liście do p rec e p to ra ; p rzy p o m in ają c, że w y sła ł s y n a za g r a n i­

cę „stu d io rum et p ro b o ru m m orum c a u sa , non v a n a e o sten tatio n is" A lek­
s a n d e r Ługow ski w y ra ż a ł p rze k o n a n ie , że jeśli sy n w n a u k a c h o sią g n ie
„znaczny progres", to — „ sa m a p a tr ia c z a s u swego a b u n d e h o n o rib u s
s u p p e d ita b it illi" (s. 60). Z ach ęcając s y n a do p iln o śc i i s y s te m a ty c z n o ­
ści — z po w ołaniem się n a z a le c en ia P lin iu sz a i S w e to n iu sz a 17 — p is a ł
do s y n a w lip c u 1639 r., do W iednia: „ J a s iu , j a m a m tę n ad zieję p e w n ą

w tobie, że m i w k ra ja c h ta m te c z n y c h d a rm o c z a s u nie tra w isz , m ają c
p rzed oczom a k o szt ten , k tó ry j a d la ciebie w ażę, tu d zie ż i to, że p r o s ta ­
kiem być n a św iecie je s t rzecz b rz y d k a i m ięd zy lu d źm i m ą d ry m i m iej­

s c a poćciw ego ta k i nie m oże m ieć a n i też do żad n ej g o d n o ści nie p rz y j­
dzie" (s. 102-103). W reszcie, w liście w y sła n y m w g r u d n iu 1639 r. do In-
g o lsta d tu k o nklud o w ał: „ J a też ciebie — d a P a n Bóg — do pokoju k ró la

JeM ści ch c ia łb y m w śrobow ać" (s. 150).

Dodajmy, że k o n k retó w o c h a ra k te rz e m ery to ry c z n y m też w tek śc ie

nie b ra k u je — je s t m ow a o jęz y k a c h , o retory ce, s ą szero ko pojm ow ane

h u m an io ra (s. 59, 66). R ozbudow anie tego w ą tk u p o zw ala o d n ieść w ra ż e ­

nie, że A le k san d e r Ługow ski n a le ż a ł jeszcze do ty ch , k tó rz y za w a ru n e k
k a rie ry dw orskiej u z n a w a li k o n k re tn e k w alifikacje in te le k tu a ln o - h u m a -
n isty czn e.

W ielka p o sta ć polskiej scen y politycznej w XVII w., J a k u b Sobieski,

w in te re su ją c y m n a s o k resie w ojew oda r u s k i, m ają cy z a so b ą z a g ra n ic z ­

ne p odróże, był też p ło d n y m dziejopisem i p a m ię tn ik a rz e m . W jego b o ­
g aty m d o ro b k u p is a rs k im o d rę b n ą pozycję sta n o w ią in s tr u k c je sz k o ln o -

w ychow aw cze, k tó re S obieski sfo rm uło w ał d la sw oich synów, M a rk a i J a ­
n a (przyszłego króla), u d a ją c y c h się w 1640 r. do K rakow a, a w 1646 r.

do F ra n c ji18. Ta o s ta tn ia — n a tyle z n a n a (choćby ze w zględu n a su ro w ą
ocenę p o lsk ich cech narodow ych), by jej t u szczegółow o nie s tre sz c z a ć

— je s t m odelow ą in s tru k c ją , z a le c a ją c ą n a b y w a n ie podstaw ow ej erudy cji

n a d ro d ze le k tu r (Liwiusz, Sw etoniusz), p o łączone z p o z n a w a n ie m św ia ­
ta . Przy czym o g ład a i ogólne ro ze z n a n ie d o m in u ją ju ż w y ra ź n ie n a d e r u ­
dycją, co je d n a k w cale nie o sła b ia p o s tu la tu stu d e n c k iej dyscypliny.

M łodzi Sobiescy m a ją w ięc odw iedzać dw ory m o n a rs z e i k siążęce,

p o znaw ać „ingenia, q u a lita te s p rin cip u m et p ro ce ru m a u la e " (s. 8), m ają
też o gląd ać a rc h ite c tu ra m m ilitarem (s. 13) — su k c e sy w n ie n o tu ją c w sp e ­

17 „Haec surit maxime recordanda ut nulla dies sit sine linea, pomniąc na onego cesarza

rzymskiego słowa, że żałował, gdy się którego dnia czego nie nauczył, mówiąc: Amici, diem

perdidimus" — Jasia Ługowskiego podróże..., s. 61.

18 Publikowana kilkakrotnie pod nieco różnymi tytułami. Najlepiej znana jako Instrukcja

Jakuba Sobieskiego, wojewody ruskiego, dana synom jadącym do Paryża — zob. S. Ga-
warecki, Dziennik podróży po Europie Jana i Marka Sobieskich, Warszawa 1883, s. 7-20;
zob. też J. Długosz, Jakub Sobieski (1590-1646). Parlamentarzysta, polityk, podróżnik

i pamiętnikarz, Wrocław 1989, s. 161, 172. Poglądy pedagogiczno-wychowawcze i rodzi­

cielskie Jakuba Sobieskiego najobszerniej analizowali do tej pory Henryk Barycz i Karo­
lina Targosz (H. Barycz, Rzecz o studiach..., s. 14-19; K. Targosz, Jana Sobieskiego nauki

i peregrynacje, Wrocław 1985, s. 21-23, 29-55). Instrukcja z 1620 r. dla przyrodniego bra­

ta Jana, którą można traktować jako sprawozdanie Sobieskiego z jego własnych studiów,
odbywanych w latach 1607-1613, nie będzie nas tu interesować.

www.rcin.org.pl

background image

NA CÓŻ TE KOSZTA I TRUDY?

147

cja ln y ch k sięg ach zaobserw ow ane no tab ilia (s. 7); exercitium corporis nie

je s t p rze d m io te m p rzesad n ej aten cji a u to ra in s tru k c ji (s. 10, 17), jeszcze

m n ie jsz y e n tu z ja z m b u d zi n a u k a g ry n a lu tn i lub ja k im ś in n y m i n s t r u ­
m encie; z a k a z u nie m a, zw łaszcza je ś li u któregoś z synów pojaw i się do
tego ingenium , „ale ia się p rzy z n a m — p isa ł ojciec — żebym żałow ał tego
c z a s u , cobyście n a tem b łaz e ń stw ie straw ili" (s. 18).

Prędzej ju ż w a rto zad b ać o n a u k ę ta ń c a , z w łaszcza że — u w a g a —

„Królowa F r a n c u s k a u n a s będzie"; u m ie ję tn o ść ta m oże się więc p rzy d ać

w p rzy szło ści, „kiedy u D w oru n aszeg o będziecie m ieszkać" (s. 17-18).

P e rsp e k ty w a i n a d z ie ja n a p rzy sz łą k a rie rę w id o czn a je s t też w k o n tek ­
ście b a rd z o k o m p ete n tn y c h rad d o ty czący ch n a u k i języków obcych, k tó ­
ry c h zn ajo m o ść „przyda się i n a dw orze P a ń sk im , p rz y d a et in R epublica
n a ró żn e legacyje, n a różne P a ń sk ie i R zeczypospolitey u słu g i" (s. 12).
S o b iesk i je s t tu w yjątkow o k o m p eten tn y ; m a bow iem poczucie w łasnego
s u k c e s u 19, k tó ry w iąże z w cześn iejszy m p e re g ry n a n c k im przygotow a­
n iem do d z ia ła ln o śc i n a fo rum p u b liczny m .

P o c h o d z ą ca z lat sz eść d z ie sią ty c h XVII w. ogólna in s tr u k c ja A n d rz e ­

j a M a k sy m ilia n a Fredry, z a ty tu ło w a n a P e reg ry n a c y a d w u le tn ia kożde-

mu Polakow i p o trz e b n a to kolejny, po tek śc ie Z bigniew a O ssolińskiego,

m a js te rs z ty k form y — lap id arn ej i pełnej tre śc i, k tó ra nieco tylko p rz e ­
k r a c z a trz y stro n y w spółczesnego d r u k u 20. L a p id a rn o ść form y z w ra c a
uw ag ę, ja k o że m am y do c z y n ie n ia ze z n a k o m ity m e ru d y tą , k tó ry w in ­
n y ch sw oich b a rd z o licznych te k s ta c h pośw ięcił wiele m iejsca p ro b le­
m om e d u k a c ji21. R dzeń in s tru k c ji s ta n o w ią w skazó w ki dotyczące tra s y
podróży, k tó ra prow adzić m ia ła p rzez c a łą p ra k ty c z n ie z a c h o d n ią E u ­
ropę, z w yłączen iem P ółw yspu Iberyjskiego o raz Anglii, z a to z uw zględ ­
n ie n ie m S k a n d y n a w ii i In fla n t22. J e d n a k w n iek tó ry ch , w y b ra n y c h m ia ­

s ta c h należy, z d a n ie m a u to ra , sp ęd zić d łu ż s z y czas (Wiedeń i P ary ż — po

trz y m iesiące; Rzym — dw a m iesiące; W enecja — je d e n m iesiąc; Neapol,
P ra g a , H ag a — po tygodniu), co tw orzy sp ecy ficzn ą i dość in te re s u ją c ą
g ra d a c ję w ym ienionych ośrodków .

N ajw ażniejszy o kazu je się W iedeń, „poniew aż to je s t m ia sto c e sa rsk ie j

rezydencji, gdzie jak o b y in com pendio u w a ż a ć się m oże w szelk ich dw o­
rów, m o n arc h ó w c h rz e śc ija ń sk ic h idea"; chodzi więc o n a b ra n ie dw or­
skiej ogłady w m iejscu najlep szy m z m ożliw ych — „codzień byw ając (bo
n a ty m w sz y tk a rzecz) n a c e s a rs k im p ałacu ". T am trz e b a p rz y p a try w a ć
się u ro cz y sto śc io m i w szelkim p u b liczn y m w y stąp ien io m — „a n a jb a r ­

19 „A ia chwała Bogu człowiek" — tak określił swój aktualny status, w zestawieniu ze swy­

mi dawnymi adwersarzami — wyraźnie mając na myśli godności i urzędy, które w Rze­
czypospolitej osiągnął.
20 Opublikowana w: H. Barycz, Andrzej Maksymilian Fredro..., s. 96-99.
21 Ibidem, zwłaszcza s. 14-41.
22 Oto sugerowana trasa z zaznaczonymi miejscami dłuższych postojów: Wiedeń — Bra­
tysława (Preszburg) — Praga — Wenecja — Bolonia — Loreto — Asyż — Rzym — Neapol

— Florencja — Piza — Lukka — Parma — Mediolan — Pawia — Genua — Marsylia — Lyon
— Paryż — Bruksela — Antwerpia — Breda — Rotterdam — Delft — Haga — Amsterdam
— Groningen — Brema — Hamburg — Lubeka — Rostock — Stralsund — Szczecin — Ko­
penhaga — Sztokholm — Rewal — Ryga — Gdańsk.

www.rcin.org.pl

background image

148

WOJCIECH TYGIELSKI

dziej, ja k ie m i o k olicznościam i posłów c u d z o zie m sk ich p rzy jm ują, j a k a

je s t a d m in istra tio bellica".

Równie d łu g i m a być p o by t w P a ry żu , gdzie n a le ż y „bywać n a p a ła c u

k rólew sk im i w p a rla m e n c ie [...] a d inform ationem d e s ta tu illius regni";
pow in n o się też odw iedzać p raco w n ie m a la rs k ie i oficyny d r u k a r s k ie ,
a n aw et byw ać „na k o m ed ia ch publicznych".

Nie tr a c ą n a a tra k c y jn o ś c i języ k i obce — fra n c u s k i, w łoski, n ie m ie c ­

ki (teraz w tej kolejności). Inne, ale ju ż „p ry w atn e zabaw y", to geografia,
g eom etria, a ry tm e ty k a , a stro n o m ia , a ta k ż e „ćw iczenia i obroty z m u s z ­
k ietem i z piką" o raz — z a s k a k u ją c o w y ek sp o n o w an e — z a p ra w ia n ie się

in a rte fortificatoria.

M iejscom p o b y tu p rz y p o rz ą d k o w a n e s ą też le k tu ry (niezbyt liczne

lecz o c h a ra k te rz e ko m pend ialn ym ). W W enecji n a p rz y k ła d trz e b a czy­
ta ć dzieła G a sp a re C o n tarin ieg o i Pietro B em ba, a w Rzym ie Paolo Giovia
i F ra n c e sc o G uicciardiniego . L e k tu ry nie w y d ają się je d n a k n a jisto tn ie j­
sze. Mimo zaw artej w tek śc ie k o n sta ta c ji, że „ sa m a p rz e ja ż d ż k a bez ćw i­
c z en ia cu rio sitatem recreabit, anim um non erudiet", ja k o n a jw a ż n ie jsz a

jaw i się t r a s a — odpow iednio ro zb u d o w a n a i d la eu ro pejsk iego św ia ta r e ­

p re z e n ta ty w n a , n a niej z a ś rzeczy sław ne, n a jb a rd zie j c h a ra k te ry s ty c z n e

d la m iejsc o d w iedzanych (m iędzy B ru k s e lą a A n tw e rp ią trz e b a u w a ż a ć
n a „artificialem c a n ale m i w odne śluzy") i w n a jle p szy m g a tu n k u . D om i­
nuje p rzy ty m a s p e k t p o lity cz n o -d w o rsk i — w m n iejszy m s to p n iu ja k o

w zorzec, a bard ziej ja k o g w a ra n c ja obycia i ogłady; zy sk u je w y ra ź n ie n a
z n a c z e n iu w ą te k c y w iliz a c y jn o -k u ltu ro w y (um iejętnie w sp ie ra n y le k tu ­

ram i), w obrębie którego d o k o n a n ia a rc h ite k to n ic z n o -m ilita rn e s ą s ia d u ­

ją z d ziełam i s z tu k i i s p e k ta k la m i a rty sty c z n y m i. N ajw ażniejszy bow iem

w ydaje się całościow y o b raz i ogólna o rie n ta c ja w e u ro p e jsk ic h re a lia c h ,

ja k o że — „p e r com pendium trz e b a odpraw ić p ereg rynacy ą".

S ta n is ła w H e ra k liu sz L u bo m irsk i, a u to r in s tru k c ji d la synów, Teo­

d o ra i F ra n c isz k a , d ato w an ej w Jazd o w ie, 29 lis to p a d a 1699 r.23, to k o ­
lejny rodzic zaró w no w k w e stia c h p e re g ry n a c ji k o m p etentny, j a k też d a ­
leko w ybijający się p o n a d p rzeciętn o ść. Jeg o in s tr u k c ja , choć o k ilk a d e ­
k a d p ó źn iejsza, pow iela je d n a k zao b serw o w an y ju ż sc h em a t. G łów nym
z a d a n ie m p e re g ry n a n tó w je s t bow iem „obserw ow ać, w iedzieć i uczyć się
tego, co wielcy królow ie n a ro d u , w k tó ry m b ę d ą , w p o m n o że n iu chw ały
Bożej c z y n ią p a m ię ci godnego".

W yeksponow any je s t przy ty m w ą te k o so b isty ch k o n taktó w . M łodzi

L ubom irscy „n aślad o w ać m a ją ludzi w ielkich w p o s tę p k a c h ich i z n a ­

jom o ści z niem i i k o n w ersacy je m ieć" o raz „od lud zi uczo n y ch przez kon-

w e rsac y ją i n a u k ę n ab y w ać doskonałości".

Z a lec a n e „ n a u k i i exercitia" s ą podzielone n a um ysłow e i cielesne,

k tó re ty m p ierw szy m m a ją być p o d p o rząd k o w an e. Nie m a tu nowości:

m ath e m a tic a in g en ere et sp ecie — z a s tro n o m ią i geo grafią (u s u s globo-
rum), g eo m e tria i m e c h a n ik a — ze szczególnym p o d k re śle n ie m ich p rzy ­

d a tn o ś c i w sferze m ilitarió w (w ątek ro zb u d o w an y o m u sz trę i elem enty
ta k ty k i wojskowej o raz fortyfikacje); s ą też zaleco ne „historyje kró lestw

23 S. H. Lubomirski, Wybór pism, oprac. R. Pollak, Wrocław 1953, s. 273-278.

www.rcin.org.pl

background image

NA CÓŻ TE KOSZTA I TRUDY?

149

i rząd ó w św iata", ale ja k b y u s tę p u ją one n a u k o m o ścisły m c h a ra k te rz e
o raz z a g ad n ie n io m tech n iczn y m i m ilita rn y m .

Exercitia, to — ja k zwykle — ja z d a k o n n a , fe c h tu n e k , w oltyżerka

„i w szelkie in n e sp o so b n o ści c ia ła, k tó ry c h w a k a d e m ii k aw alersk iej

uczą"; g ry i ta ń c e — d o p u sz cz a ln e , z w łaszcza je śli w ch od zą w s k ła d

dw orskiego obyczaju; języki obce — j a k n ajb ard ziej; logicznie w y z n a c z a ­
ne p rzez m iejsce p ob y tu .

D u ży n a c is k — podobnie ja k u F re d ry — położono n a tr a s ę p o d ró ­

ży (choć L u b om irsk i je s t tu daleko m niej precyzyjny). D om inuje Paryż,
gdzie m łodzi p o w in n i spędzić co n ajm n iej p ó łto ra roku; n a to m ia s t tr a s a
p o d ró ży prow adzić m ia ła przez W iedeń, n a s tę p n ie z drogi do F ra n cji zb o­
czyć n a le ż a ło do W łoch oraz do H olandii, której „opuścić nie godzi się",
po czym o sta te cz n ie skierow ać k u Paryżow i.

Z a sa d n ic z y m celem z ag ran iczn ej po d ró ży p o zostaje — n iezm ien n ie

— p rzygotow anie m łodych pan iczó w do przyszłej k a rie ry : „aby się po-

trz e b n e m i O jczyźnie i do rz ą d u , g odności, u rzę d ó w sp so b n em i u k azali".

T ak w ięc m łodzi L ubom irscy m ieli — w m ia rę m ożliw ości — za p o zn a ć

się z e u ro p e jsk im i rea lia m i, „aby p o ty m id yjo tam i nie byli, ale i z roz­
są d k ie m , i ek sp ery jen c y ją Rzplitej sp raw y tra k to w a ć mogli".

Z a g ra n ic z n e w yjazdy do szkół n a le ż a ło b y rzecz j a s n a ro zp a try w a ć

w k o n tek śc ie całego sy ste m u s ta ro p o lsk ic h w a rto śc i i re g u ł życia s p o ­

łecznego staw iając p y tan ie , czy i od kied y w R zeczypospolitej zaczęto
tra k to w a ć e d u k a cję ja k o inw estycję, ja k o sp osób n a s k u te c z n e zw ięk­
szen ie życiow ych s z a n s m łodego człow ieka.

W XVI w. w a rto ść w y k sz ta łc e n ia nie b u d z iła raczej kontrow ersji;

św ia d e c tw a jego d o c e n ia n ia znajd ziem y bez t r u d u w u tw o ra c h p isa rz y
s ta ro p o ls k ic h („Cikowscy nie p ro sta c y i z a m ło d u byli, / Pew nie się nie

z a p iecem u cieląt ćwiczyli" — c z y ta m y w Z w ierzyńcu M ikołaja Reja). Po­
g ląd y n a w y k sz tałc en ie zależeć m u sia ły od pozycji społecznej i poziom u
zam o żn o ści. Dla kręgów m ie sz c z a ń sk ic h m ogło ono być p r z e p u s tk ą do
k a rie ry dw orskiej, d la szlach ty i m a g n a te rii — d o d atk o w y m a tu te m , lecz
nie w a ru n k ie m sin e q u a non. „P rzek o n an ie, że e d u k a c ja je s t in w esty ­
cją, k tó ra w nied łu g iej p e rsp e k ty w ie c z a s u (może pokolenia) zw róci ro ­

d zin ie zain w esto w an e pien iąd ze w p o s ta c i p restiżo w y ch n o m in acji czy
beneficjów, pow odow ała s ta r a n ia o o dpow iednie w yk ształcen ie" — k o n ­
s ta tu je A n n a Kam ler, w sp ó łc ze sn a b a d a c z k a tego z ja w isk a 24. Istnieje n a ­

w et p o gląd , że w o kresie sta ro p o lsk im k s z ta łc e n iu i „w ychow aniu" p rzy ­

p isy w a n o relaty w n ie d uże zn aczen ie z a k ła d a ją c , że przy pom ocy d z ia ­
ła ń e d u k a c y jn y c h m o żn a sk u te c z n ie pop raw ić e w e n tu a ln e defekty n a ­
tu r y — zm ienić n a tu r a ln e cechy p o to m stw a n a b ard ziej p o ż ą d a n e 25.

Cel podejm ow anych s ta r a ń ry so w ał się w ięc k larow n ie; k o n tro w er­

sje w yw oływ ał n a to m ia s t sposób jego o sią g n ię cia . Czy p e re g ry n a c ja z a ­

24 A. Kamler, op. cit., s. 238.
25 „...bo luboby ich natura w czym upośledziła, tedy dobra edukacyja poprawić to w nich
i defekt wszelaki zadziałać może" — czytamy w testamencie Krzysztofa Radziwiłła het­
mana polnego litewskiego z 1619 r. (cyt. za U. Augustyniak, Wychowanie młodych Radzi­

wiłłów..., s. 140).

www.rcin.org.pl

background image

150

WOJCIECH TYGIELSKI

g ra n ic z n a ja w iła się t u ja k o n ie z b ę d n a ? Czy n ajw ażn iejszy ch celów e d u ­
k acy jn y ch nie m o żn a było realizow ać w dom ow ych p ieleszach bez d o ­
d atk o w y ch kosztów o raz tru d ó w i ry z y k a dalekiej podróży?

W czesne zdobycie u m ie ję tn o śc i c z y ta n ia i p is a n ia z p e w n o śc ią o tw ie ­

rało ta k ie m ożliw ości. L e k tu ry h isto ry k ó w i filozofów, a ta k ż e ko n w ersacje

w obcych ję z y k a c h m o żn a było zo rg an izo w ać w dom u, podobnie z a ję c ia
z reto ry k i. Pon adto — p o d k re ślm y to w y ra ź n ie — w d o stęp n y ch ro d z i­

cielsk ich d e k la ra c ja c h fo rm u ło w an ych w XVII w. d om inuje p ra g m a ty z m ,

jeśli idzie o cele i sp o d ziew an e efekty e d u k a cy jn e g o tr u d u . „W szk o ln ych
jego n a u k a c h a n i p o rz ą d k u , a n i g ra n ic ja k ic h zam ierzyć mogę" — p is a ł

K rzysztof R adziw iłł. „Ten je d n a k cel p rz e k ła d a m , aby go ta k im i z a b a w ia ­
li, k tó re i u ro d z e n iu jego n a le ż ą , i n a p o ty m ześć m u się m ają. G dyż j a
go szk o ln ym d o kto rem m ieć nie chcę, ale d o b ry m politykiem i d o b ry m oj­
czyzny sy nem "26. A przecież to w ła śn ie w k r a ju m ógł m łodzieniec, k tó rego

przy szło ść i k a rie ra były p rzed m io tem rodzicielskiej tro sk i, „czasem i n a

sejm ik blisko przyległy je c h a ć , k ró tk im słow em perorow ać, ludzi p o z n a ­

w ać i m iłość sobie je d n a ć lu d z k o śc ią i ch leb em "27.

T ak w ięc z a s a d n ic z ą część p o stu lo w an eg o p ro g ra m u e d u k acy jn eg o

m o żn a było zrealizow ać w k ra ju . W isto cie bow iem nie chodziło a n i o n a ­

u k ę w k o n k re tn y c h sp e c ja ln o śc ia c h , a n i — ty m b ardziej — o fo rm a ln e
zaliczenie ja k ic h ś fakultetów . R e a ln ą a lte rn a ty w ą d la p e re g ry n a cji m o ­
gły być przecież — u ż y w a jąc słów F reylichów ny — „dwory królów i m o ż­

nych panów ", n a k tó ry c h „m łodzież ćw ic ze n ia b ra ła , ja k o się o p a sa ć ,
k o n ia o sią ść , cięciw y p o c ią g n ą ć , z k o p ią skoczyć"28. Z re sz tą efekty p e re ­
g ry n ac ji m ogły o k azać się p rzeciw ne do zam ierzo ny ch: „sroga ich rzecz,
co cie len ta m i p rzy je żd ż a ją do cu d zey ziem i, w yieżd zają z aś w ołm i do oy-
czyzny swoiey" — k o n sta to w a ł J a k u b S o b ie sk i29.

Z a g ad n ien ie z a g ra n ic z n y c h w yjazdów „do szkół" n ajw y raźn iej b u ­

dziło szerokie z a in te re so w a n ie i było in te n sy w n ie d y sk u to w a n e. W śród
pozy ty w n ie w y p o w iad ający ch się n a te n te m a t w y m ien ia się zw ykle Mi­
k o łaja Reja, A ndrzeja F ry cza M odrzew skiego, A a ro n a A le k s a n d ra O liza-
row skiego; pozyty w n e i n eg aty w n e oceny zn a le ź ć m o żn a w te k s ta c h J a n a
K ochanow skiego, J a k u b a K azim ierza H a u ra , A n d rzeja M a k sy m ilia n a

F red ry ; do p rzeciw ników w yjazdów p rzyjd zie n a to m ia s t zaliczyć, s p o śró d

b ardziej z n a n y c h , S zy m o n a Szym onow ica, S e b a s tia n a Petrycego z Pil­
z n a , K rzysztofa O palińskieg o, W acław a Potockiego. W c ią g u XVII w. licz­
b a ty ch o s ta tn ic h zdecydow anie ro śn ie, ale — ja k się w ydaje — nie w p ły ­
nęło to w sposób z a sa d n ic z y n a liczbę i z m ia n ę c h a r a k te r u wyjazdów.

K w estia, czy p rze d staw io n e powyżej in s tru k c je — św iadom ie u ło żo n e

w p o rz ą d k u chronologicznym — w y z n a c z ają ewolucję e d u k a cy jn y c h k o n ­

26 W. Sokołowski, Instrukcja pedagogiczna dla Janusza Radziwiłła do szkoły zborowej

w Wilnie (kartka z dziejów wychowania młodzieży szlacheckiej na Litwie w XVII w.), Roz­

prawy z Dziejów Oświaty, t. XXXII, 1989, s. 266.
27 „Konsyderacyje strony wysłania Księcia Janusza do cudzej ziemie" (AR, dz. XI, nr 37,
s. 315) — cyt. za U. Augustyniak, Wychowanie młodych Radziwiłłów..., s. 145.
28 Z kazania Aleksego Piotrkowczyka na pogrzebie Jana Zebrzydowskiego miecznika ko­
ronnego (1641) —- cyt. za J. Freylichówna, Ideał wychowawczy..., s. 83.
29 S. Gawarecki, op. cit., s. 10-11.

www.rcin.org.pl

background image

NA CÓŻ TE KOSZTA I TRUDY?

151

cepcji i oczek iw ań , m u si p o zo stać n ie ro z strz y g n ię ta . K ilka zaledw ie tek ­
stów, a u to rs tw a ludzi zdecydow anie w ybijających się p o n a d p rze c ię tn o ść,
to zbyt w ą tła p o d sta w a d la ja k ic h k o lw ie k stan o w czy ch uogólnień, k tó ­
ry ch w ty m k o n tek ście n ależało b y się w ystrzegać.

Z estaw io ne przez A dam a A n d rzeja W itu sik a i ch y b a nieco p rze ja ­

sk ra w io n e różnice pom iędzy p e re g ry n a c ja m i ed u k a cy jn y m i trz e c h ge­
n eracji pierw szej linii Z am o ysk ich (Ja n , W ielki K anclerz, m iał z a so b ą
r e g u la rn e s tu d ia za g ra n ic z n e , jego sy n , Tom asz, odbył pod ró ż o c h a ­
ra k te rz e „ tu ry sty c z n o -n a u k o w y m " o raz „inform acyjno-politycznym ",

z a ś w n u k , J a n „Sobiepan" — „wojaże erotyczne") s ta ły się p o d sta w ą k o n ­
kluzji, sform u ło w anej o sta tn io p rzez D orotę Żołądź, su g eru jącej z a s a d ­
n ic z ą z m ia n ę c h a r a k te r u w yjazdów z a g ra n ic z n y c h , a w istocie ich in ­
te le k tu a ln ą d e g ra d a c ję 30.

O c e n a ta w ydaje się zbyt k a te g o ry cz n a , gdyż ew olucja c h a r a k te r u

p od ró ży e d u k a cy jn y c h d o k on y w ała się, ale — n a s z y m z d a n ie m — był
to p ro ce s b a rd z o powolny. W te k s ta c h sie d e m n asto w ieczn y ch in s tr u k ­
cji d o strz e c m o żn a raczej m ery to ry czn y zastój, co zauw ażył ju ż R om an
Pollak, w yd aw ca p ism S ta n is ła w a H e ra k liu s z a L ubom irskiego. K om en­
tu ją c tre ś ć jego in stru k c ji rodzicielskiej P ollak zw rócił uw agę, że a u to r
Rozm ów A rta k s e s a i E w a n d ra — „po la ta c h 40 od w łasnej p ere g ry n a cji
n a s tu d ia w niczym n iem a l p ro g ra m u stu d ió w nie u m ia ł zm ienić, u d o ­
sk o n a lić , rozszerzyć, a przede w sz y stk im u n o w o cześn ić"31. O p in ia n ie ­

w ątpliw ie tra f n a , ale jej k ry ty c z n a w ym ow a nie w ydaje się w p e łn i z a ­

słu ż o n a . N ak reślo ny przez L ubom irskiego p ro g ra m ed u k a cy jn y p o s ia d a ł

bow iem nowe a k c e n ty — choćby w p o sta c i w y e k sp o n o w a n ia n a u k p rzy ­
ro d n ic z y ch i ścisły ch o raz kw alifikacji in ż y n ie rsk ic h . Ale też — dodajm y
n a s z k o m e n ta rz — nie p ro g ra m był t u n ajisto tn iejszy ; p ro g ra m stu d ió w

ja k o n a jw a ż n ie jsz a część p la n u p e re g ry n a c ji u tra c ił bow iem swoje daw ­

n e zn aczen ie; zach o w a ła się je d y n ie fo rm a e d u k a c y jn a , k tó rą pow ielano,
bo ta k n a k a z y w a ła tra d y c ja o raz d o stę p n e w zorce.

P o w racając do p y ta n ia o rzeczy w iste m otyw y p o d ejm o w an ia p o d ró ż ­

n iczy ch w yzw ań przyjdzie zau w ażyć, że w d o tych czasow ych in te r p re ta ­
c ja c h zd aje się przew ażać tre ś ć e d u k a c y jn a , której p rzy sz łą p rz y d a tn o ść

s ta r a n o się oszacow ać w k o n tek ście s z a n s k a rie ry o raz fu n k cjo n o w a n ia
n a scen ie publicznej. To ro zu m o w an ie w ydaje się p o p raw n e w o d n ie sie ­
n iu do XVI w. ja k o o k re su ren e sa n so w e g o ożyw ien ia in te le k tu a ln e g o

i ogrom nego d o w a rto śc io w a n ia — ta k ż e w k rę g a c h sz la c h ec k ic h — s t u ­
diów h u m a n is ty c z n y c h . Poniew aż nie było w ątpliw ości, s k ą d m o żn a i n a ­
leży c z e rp a ć sto so w n ą w iedzę o raz in sp irac je, p e re g ry n a c ja z a g ra n ic z n a ,
głów nie w łoska, by ła p o d ró żą do źródeł. W XVII w. owe ź ró d ła i ich z a ­

30 A. A. Witusik, Młodość Tomasza Zamoyskiego. O wychowaniu i karierze syna magnac­

kiego w Polsce w pierwszej połowie XVII wieku, Lublin 1977, s. 137; D. Żołądź, Ideały
edukacyjne..., s. 66.

31 S. H. Lubomirski, Wybór pism..., s. XXX. Podobnie rozumuje cytowana przed chwilą au­
torka pisząc, że — mimo dużej popularności — „nie wypracowano w okresie staropolskim

żadnego jednolitego programu wychowawczego, najlepszej trasy podróży czy też zakresu
wiedzy, którą należałoby zdobyć podczas peregrynacji. Nie powstały również polskie pod­

ręczniki, mające uczyć jak podróżować" (D. Żołądź, Ideały edukacyjne..., s. 67-68).

www.rcin.org.pl

background image

152

WOJCIECH TYGIELSKI

w a rto ść in te le k tu a ln a stopniow o tr a c ą sw oją a tra k c y jn o ść . O w szem , p o ­
zo sta ją języ k i obce, k a n o n erudycji filozoficznej i h isto ry czn ej, e lem en ty

„państw oznaw stw a", a rc h ite k tu ry i in ży n ierii, fe c h tu n e k i ja z d a k o n n a ,
ale w istocie z a sa d n ic z y m d e k la ro w a n y m celem sta je się o g ład a i p o ­

z n a n ie ś w ia ta 32.

Mimo w erbalnego p ra g m a ty z m u dom in u jącego w te k s ta c h in s tru k c ji,

tru d n o bow iem w yobrazić sobie p rzy sz łą p rz y d a tn o ś ć części z a w a rty c h

w n ic h w skazów ek. J e ś li F red ro z a le c a m łodym p e re g ry n a n to m „byw ać
ta m , gdzie konie k a w a łk u ją , gdzie leją d z ia ła, gdzie piech oty ćwiczą", to
raczej chodzi o ogólną, tu ry s ty c z n o -p o z n a w c z ą o rientację, a nie o n a b y ­

cie o d n o śn y c h kw alifikacji; to sa m o pow iedzieć m o żn a o w izycie w w e ­
n ec k im a rs e n a le o raz „na M u ran ie, gdzie s k ła robią", a ta k ż e w p a ry s k ic h
m en n ic ac h ; tu ry s ty c z n y w istocie c h a r a k te r b ędzie też m iało p o z n a w a n ie
rzy m sk ic h a n tiq u ita te s czy sło n eczny ch zegarów 33.

Obycie n a dw o rach cud zo ziem sk ich , ale ta k ż e ogólna o rie n ta c ja oby-

czajo w o -cy w ilizacyjna to s ą k w alifikacje, k tó re — choć n iezb y t k o n k r e t­
ne — m ogą w p rzy szłości o k a z ać się n a jb a rd zie j p rzy d a tn e; m ogą pom óc

w realizacji celu n a d rz ę d n e g o — w ejścia w s k ła d dw oru królew skiego
i a w a n s u w obrębie jego s t r u k t u r lu b innego ro d z a ju k a rie ry n a fo ru m
publiczn y m . J e ś li te n cel m iałb y nie z o sta ć osiągnięty, to s e n s całego
p rzed sięw zięcia n ależało b y zakw estionow ać: „y p rz y z n a m się w am — o d ­

dajm y ra z jeszcze głos J a k u b o w i S o b iesk iem u — że wolę n a w as w Pol­
szczę w ażyć in o cculis P a n a a w szy stk iey oyczyzny, a niż się w ysilić n a
su m p ty do cu dzey ziem i, a p o ty m żebyście w Polszczę sam o trz e ć c h o ­
dzili, uch o w ay Boże"34.

D la ewolucji c h a r a k te r u z a g ra n ic z n y c h p od ró ży b a rd z o isto tn y w y ­

daje się p ro ces swoistego — w k a te g o ria c h e d u k a c y jn y c h — u n ie z a le ż ­
n ia n ia się p e re g ry n a n ta od rzeczy w istości krajów , k tó re przyszło m u o d ­

w iedzać. Dowodem b a rd z o d u ż a i w XVII w. — ja k się w ydaje — s t a ­

le r o s n ą c a ro la p re c e p to ra o raz g u w e rn e ra . J u ż w edle S ta n is ła w a Ż ół­
kiew skiego, w ko n tek ście ed u k a cy jn y m „w szystko n iem a l n a in sp e k to rz e
należy. J a k ie g o k to chce m ieć sy n a , takiego m a m u dać in sp e k to ra " 35.
„S tarszego swego, którego z w am i p o sy łam n a m ie y sc u sw ym , we w sz y st­
kim słu c h a y c ie iako m nie" — p o lecał synom J a k u b Sobieski36.

In n e św iad ectw a p o tw ierd z ają tę w y e k sp o n o w a n ą rolę. W p a m ię tn i­

k a c h Jerzego O sso lińskiego zn ajdu jem y b a rd z o cie p łą c h a ra k te r y s ty k ę
poch o dzącego z D alm acji M ich ała P o ssed areg o, k tó ry p rzy sz łem u k a n c ­

32 Według Mariana Chachaja, celem wyjazdów było opanowanie wiedzy potrzebnej do pro­
wadzenia działalności publicznej; „w jej skład wchodziły nie tylko języki obce, retoryka,
elementy filozofii, prawa czy historii, lecz również ćwiczenia rycerskie, ogłada towarzy­
ska, doświadczenie polityczne i wojskowe". Do tego dochodziło „nawiązywanie kontaktów
w sferach arystokratycznych i dworskich, przypatrywanie się instytucjom politycznym
i kulturalnym oraz udział w działaniach wojennych" (M. Chachaj, op. cit., s. 100). Z tym
że elementy dworskie, naszym zdaniem, zaczynały stopniowo dominować.
33 H. Barycz, Andrzej Maksymilian Fredro..., s. 96-97.
34 S. Gawarecki, op. cit., s. 19.
35 S. Żółkiewski, Pisma, wyd. A. Bielowski, Lwów 1861, s. 171-172; zob. też J. Freylichów-
na, Ideał wychowawczy..., s. 154; Jasia Ługowskiego podróże..., s. 20.
36 S. Gawarecki, op. cit., s. 20.

www.rcin.org.pl

background image

NA CÓŻ TE KOSZTA I TRUDY?

153

lerzow i tow arzyszył w m łodzieńczej pod róży do L ow anium 37. Z naczen ie

S alo m o n a R ysińskiego w p rocesie k s z ta łto w a n ia się osobow ości K rzysz­

tofa II R adziw iłła porów nyw ano ponoć do roli, j a k ą A rystoteles o d eg rał
wobec A le k sa n d ra W ielkiego38. Decyzje p e rs o n a ln e m ia ły więc w ty m
k o n tek śc ie z a sa d n ic z e znaczen ie. Nad s tu d ia m i k ra k o w sk im i m łodych

Sobieskich, M a rk a i J a n a , czuw ać przyszło aż czterem p recep to ro m (byli

to n ieja k i O rchow ski, Rozenkiew icz, Z d aro w sk i oraz k s ią d z Opatowczyk)
o do ść precyzyjnie n a k re ślo n y c h z a k re s a c h kom petencji; p odobnie było
w p rz y p a d k u m ałoletniego T o m asza Z am oyskiego39. Liczba p ry w a tn y c h
nauczycieli, z k tó ry c h u s łu g w P a ry ż u , w 1659/1660 r., k o rz y sta ł S ta ­
n isła w H e ra k liu sz L ubom irski, d o ch o d ziła ponoć do dziesięciu. O n s a m
z kolei swoim synom „przydał z a d yrek to ra" niejakiego k się d z a B ern ica,
k a n o n ik a k a te d ra ln e g o lwowskiego, p rzy jaciela dom u — „jako człow ieka

m ultis pro fessio n ib u s, godnego i um iejętnego"40.

To nie tylko k w e stia opieki i kontro li, ale p rzede w sz y stk im d o b o ru

e d u k a c y jn y c h tre ś c i i z a p ew n ie n ia do n ic h d o stę p u . D łu g o trw ałe relacje
n a u c z y c ie l-u c z e ń owocow ały też p rz y w ią z a n ie m i w ięziam i em o cjo n al­
nym i, k tó re zw iększały m ożliw ości o d d z ia ły w a n ia i fo rm o w an ia m łodego
człow ieka41. R elacja t a k a m ogła je d n a k istn ieć i p rzy no sić owoce bez z a ­
g ran ic zn e j podróży. Gdy ju ż do niej dochodziło, p re c e p to r w co raz w ięk­
szym sto p n iu p e łn ił fun k cję sw oistej „w arstw y ochronnej", k tó ra u c h r o ­
nić m ia ła m łodego człow ieka p rze d n e g aty w n y m o d d ziały w an iem obcego
śro d o w isk a, filtrow ać d ocierające do niego tre śc i, a je d n o c z e śn ie zapew ­
n ia ć rea liz a c ję naukow ego p ro g ra m u .

W tej sy tu a c ji nic nie sta ło n a przeszkodzie, by e d u k a cy jn e p odróże

k o n ty n u o w ać, choć ju ż bez p rec y z o w a n ia celów n au k o w y ch . Ś w iat z a ­
c h o d n i b u d ził co p raw d a co raz w iększe z a strz e ż e n ia 42, ale b e z p o śre d n i,
p e re g ry n a n c k i k o n ta k t z n im p o zo staw ał obowiązkowy, bo podróż w eszła
do ed u k acy jn eg o k a n o n u . To był w zorzec, k tó ry u trz y m a ł się pom im o
g e n e ra ln ie n iek o rzy stn y ch d la p ercep cji z a c h o d n ic h w pływ ów p rz e m ia n
staro p o lsk iej k u ltu ry . I s tn ia ła bow iem p o trz e b a d o p a so w a n ia się do o bo­

37 J. Ossoliński, Pamiętnik..., s. 34-35. Ze wspomnień przyszłego kanclerza wynika zresz­
tą, że w wyprawie uczestniczył także Antoni Papekort („mój dawny preceptor").
38 M. Chachaj, Zagraniczna edukacja..., s. 100.
39 J. Freylichówna, Ideał wychowawczy..., s. 158-161.
40 S. H. Lubomirski, Wybór pism..., s. XVIII, 277. Z kolei źle dobranemu preceptorowi chęt­
nie przypisywano późniejsze braki edukacyjne, co potwierdza choćby Zwierciadło żywota
Krzysztofa Pieniążka: „Bakałarz bowiem, który był jako kawalkator młodemu do wprawo-
wania dawać pobudki, wziąwszy dwie plebanie, wolał usiąść na gospodarstwie, aniż służ­
bą się bawić"; jego następca, Mikołaj Witowski, okazał się z kolei miłośnikiem hucznych
bankietów — cyt. za J. Freylichówna, Ideał wychowawczy..., s. 157.
41 „Śmiele wyznać mogę, żem do żadnego jeszcze preceptora takiego serca afektu nie miał,

jako do niego" — napisał Jaś Ługowski o księdzu Szymonie Naruszowiczu, nazywając

go na innym miejscu swoim „najczujniejszym nauczycielem" — zob. Jasia Ługowskiego

podróże..., s. 20, 354.

42 Już przecież Jan Zamoyski, który bez wątpienia pragnął, by młody Tomasz wyjechał
za granicę „do ukończenia lub wydoskonalenia zaczętych nauk", wolał jednak — o czym
w 1600 r. napisał w testamencie — żeby nie był to wyjazd przedwczesny, „aby w młodym
wieku w oświeconych owych krajach umysł nie lgnął raczej do rozkoszy, niż do cnoty
i pracy" — zob. A. A. Witusik, Młodość Tomasza Zamoyskiego..., s. 96; por. D. Żołądż, op.

cit., s. 70.

www.rcin.org.pl

background image

154

WOJCIECH TYGIELSKI

w iązu jąceg o m odelu, k tó ry w efekcie jesz c ze b a rd z iej się u trw a la ł. Thor-

ste in Vehlen sw oją Teorię k la s y p ró żn ia cz e j sfo rm ułow ał n a p o d sta w ie
obserw acji dziew iętnasto w ieczn eg o s p o łe c z e ń stw a a m e ry k a ń s k ie g o , ale

przecież zjaw isko presji wzorców, nie tylko k o n su m p c y jn y c h , je s t d u żo
s ta rs z e i b y najm n iej nie tylko a m e ry k a ń s k ie . Z a g ra n ic z n e p o d ró że „do
szkół" — ra z z n a la z łsz y się w k a ta lo g u n ie z b ę d n y c h p o c z y n a ń , k tó re z a ­
g w a ra n to w ać m ia ły życiowy s u k c e s — p e łn iły p o d o b n ą rolę.

T rad ycja p o d ró żo w a n ia ed u k acyjn eg o, p o d trz y m y w a n a przez oby­

czajow ą inercję, by ła u m a c n ia n a — ta k to sobie w y o b ra ż am y — przez

w zorce w y bitny ch p o sta c i, u trw a lo n y c h w społecznej św iad o m o ści i p o ­
w ielających te n s a m m odel p o stę p o w an ia . D la S ta n is ła w a Ż ó łk ie w sk ie ­

go, Jerzeg o O sso lińskiego czy też K rzysztofa R ad ziw iłła w a ż n y m ógł być
p rzy k ła d J a n a Zam oyskiego; w zór k reo w a n y p rzez wyżej w y m ien io n y c h
od działyw ać m u sia ł n a n a s tę p n e generacje; je ś li idzie o J a k u b a Sobie­
skiego — n a w ią z a n ie choćby do Żółkiew skiego je s t oczyw iste („Ta p r iv a ta

lectio J a n a Zam oyskiego u c z y n iła w ielk im y P ra d z ia d a w aszego Ż ółkiew ­

skiego i ia tego nie żałuję..." — n a p is a ł p rzecież w cytow anej in s tru k c ji,

w y m ien iając w ty m k o n tek śc ie ta k ż e k a n c le rz a Jerzego O sso liń sk ieg o

o raz M ikołaja O stro ro g a podczaszego k o ro n n eg o — „w szystko to m a g n a

nom ina w oyczyznie"); w p rz y p a d k u F re d ry k u ltu ro w e w yzw an ie, ja k im

były e d u k a c y jn e przed sięw zięcia z n a k o m ity c h poprzed n ik ó w , w ydaje się

wielce praw dopodobne. L u b o m irsk i u jm u je to e x p re s s is verbis; je s t i chce

być s tra ż n ik ie m narodow ej tradycji: z a sw oją p o w in n o ść ojco w sk ą u w a ż a
„tego życzyć synom swoim , co n a m n a jd ro ższeg o przod ko w ie n a s i z o s ta ­

wili", w ty m „w iadom ość w rze c z ac h do u s łu g i O jczyzny p o trz e b n ą " 43.

Mówimy t u co p ra w d a jeszcze o o k resie p o p rz e d z a ją c y m rozwój zor­

ganizo w an ej tu ry s ty k i, czyniącej p o d ró żo w an ie zjaw isk iem m aso w y m ,
co zidentyfikow ać m o żn a było m .in. p o p rzez pojaw ienie się n a r y n k u w y­
daw niczym pro fesjo n aln y ch przew odników , w y d a w an y c h przez J o h n a

M u rra y a czy też K arla B a e d e k e ra (trzecia i c z w a rta d e k a d a XIX w ieku),
a nieco później ta k ż e p rzez T h o m a sa C ooka. J e d n a k p o d ró ż u ją c y „do
szkół" w XVI i XVII w. w ja k im ś sto p n iu — j a k się w ydaje — a n ty c y p u ją
m odel p o d ró żu ją cy c h d la p rzy jem n o ści i ogłady a n g ie lsk ic h d ż e n te lm e ­
nów, a w ięc ludzi, k tó rz y „ p rzestrzeg ają p ew n y ch z a s a d z a c h o w a n ia , nie

u trz y m u ją się z p rac y fizycznej, m a ją o k reślo n e w y k sz ta łc e n ie . J e ś li w tej
g ru p ie — cytujem y dalej definicję A ntoniego M ą cz a k a — p e w n a z n a jo ­

m ość św ia ta je s t p o w szech n ie p rzy ję ta , to k ażdy, kto c h c ia łb y się m iędzy
n ich w cisn ąć, s ta r a się ów w a ru n e k sp ełn ić"44.

S ta ro p o ls k a m o d a n a po d ró żo w an ie o k a z a ła się trw a ła i tylko w n ie ­

w ielkim sto p n iu re a g u ją c a n a p rz e m ia n y k u ltu ro w e o k re śla ją c e isto tę

po d ró żn iczy ch m otyw acji45. Ta sw o ista „m e n taln o śc io w a p u ła p k a " , w k tó ­
rej z n a la z ły się kolejne sta ro p o lsk ie g en eracje, o d e g ra ła n ie m a łą rolę cy­

43 S. H. Lubomirski, Wybór pism..., s. 273.
44 A. Mączak, Peregrynacje — wojaże — turystyka, Książka i Wiedza, Warszawa 2001,

s. 325.

45 Zob. D. Żołądź, Ideały edukacyjne..., s. 67. Nie wydaje się jednak, by rację miała autor­
ka, gdy pisze, że „głównym czynnikiem powodującym częste wyjazdy było niezadowolenie
z poziomu i kierunku kształcenia w szkołach krajowych ..." — ibidem, s. 66.

www.rcin.org.pl

background image

NA CÓŻ TE KOSZTA I TRUDY?

155

w ilizacy jn ą, gdyż — ogran iczając p rzy p isy w a n e sa rm a c k ie j k u ltu r z e te n ­

dencje ksenofobiczne, a sty m u lu ją c ciekaw ość ś w ia ta i jego o d m ien n o ści

— sp rz y ja ć m u s ia ła postaw om o tw a rty m n a z a g ra n ic z n e wzorce.

T ru d n o w yobrazić sobie podjęcie te m a tu p o dróży i in s tru k c ji e d u ­

k a c y jn y c h bez sfo rm u ło w an ia p y ta n ia , w ja k im s to p n iu a d re s a c i ojcow­

sk ic h p o u c z e ń o trz y m an e rad y w y k o rzy stali, słow em , ja k potoczyły się

ich d a ls z e losy i czy odniesione s u k c e s y m o ż n a e w e n tu a ln ie łączyć z z a ­
g ra n ic z n y m przygotow aniem do przyszłej k a rie ry ? Niestety, w re a lia c h
sp o łe c z n y ch Rzeczypospolitej zbyt wiele czy n n ik ó w w a ru n k o w a ło s u k ­
ces n a fo ru m publicznym , a ta k ż e s u k c e s m ajątkow y, by m o żn a było w y­
o d ręb n ić i p recyzyjnie określić rolę c z y n n ik a edu kacyjnego.

P o z o sta ją jed y n ie ro z w a ż a n ia o c h a ra k te r z e teo retyczny m . M ożna

z d u ż ą d o z ą p raw d o p o d o b ień stw a p rzy jąć, że s tu d iu m reto ry k i mogło

o k a z ać się p rz y d a tn e w dalszej k a rie rz e zarów no dw orskiej, j a k też —
a m oże n a w e t przede w sz y stk im — p a rla m e n ta rn e j. Podobnie e ru d y c ja
h isto ry c z n o -g e o g ra fic z n a . Z najom ość języków obcych o tw iera ła p re s ti­

żowe p o la d z ia ła n ia — przede w sz y stk im n a dw orze k ró lew sk im o raz
w dyplom acji. Do ew en tu aln ej p rz y d a tn o śc i n a u k ścisły ch n a le ż a ło b y
po d ejść z w ięk szy m sceptycyzm em . Z apew ne w ied za z z a k re s u a ry tm e ­
tyki i g eo m etrii b y ła społecznie d o c e n ia n a , zw łaszcza je śli p rz e k ła d a ła

się n a k o m p eten cje w sferze w ojskow ości. Ale ju ż kw alifikacje z z a k re s u

księgow ości czy też ra c h u n k o w o śc i w sz la c h ec k im sp o łeczeń stw ie z a ­
pew ne n ie były w cenie.

Nie m n ie jsz e w ątpliw ości dotyczące m ożliw ości zid en ty fik o w an ia

c z y n n ik ó w sty m u lu ją c y ch s z la c h e c k o -m a g n a c k ą k a rie rę b u d zić m u si
k w e s tia św iatow ego obycia o raz przyw ożonej zza g ra n ic y dw orskiej e d u ­
kacji. J e d n a k w sprzyjający m sp o łeczn y m k o n tek śc ie m ogła być to k w a ­
lifik a c ja o z a sa d n ic z y m z n a c z e n iu , z w łaszcza że jej p o s ia d a n ie m z z a s a ­
dy legitym ow ali się tylko p rzed staw iciele n a jb a rd zie j e lita rn y c h kręgów.

W reszcie, w śró d kon sek w en cji rzeczy w isty ch , a n aw et w ym iern ych,

lecz n ie ła tw y c h do z b a d a n ia w ym ien ić trz e b a zn ajom o ści z a w a rte p o d ­
czas p e re g ry n a c ji46. W ydaje się wielce p raw dopodobne, że — ze w zględu
n a w sp ó ln o tę p o d ró żniczych d o św iad czeń i w sp o m n ień , zb liżo n ą pozycję

s p o łe c z n ą o ra z podobieństw o in te le k tu a ln e j form acji, a p rzed e w sz y st­
k im z u w a g i n a osobiste k o n ta k ty w m ło d ości — znajom o ści te stan o w ić
m ogły p o d sta w ę w ielu politycznych a lia n só w i być sk u te c z n y m b o dźcem
d la p o s z u k iw a n ia p a rtn e ró w w t a k w ła śn ie zdefiniow anych k ręg a c h . By­
łaby to b o d aj czy nie n a jw a żn ie jsz a k o n se k w e n c ja sp o łe c z n a i p o lity czn a

m ody n a z a g ra n ic z n e podróże. Ten sw oisty so ju sz byłych p ere g ry n a n tó w ,

je śli is tn ia ł, po w in ien być p rzed m io tem p rzy szły ch b a d a ń 47.

46 „Co zaś dotyczy współżycia w Ingolstadzie z naszymi Polakami, jest nas garstka i spo­
tykamy się ze sobą. A to: panowie Dobraczyńscy, pan Maliński, z którym przyjechałem
do Ingolstadu z Grazu, pan Koniecpolski, z którym związany jestem węzłami wielkiej za­
żyłości i przyjaźni" — pisał Jaś Ługowski do ojca, z Ingolstadtu, w marcu 1640 r. — Jasia
Ługowskiego podróże..., s. 181.
47 Wątek podróżniczych spotkań na trasie i późniejszych konsekwencji zawartych w ten
sposób znajomości zamierzamy podjąć w odrębnej rozprawie.

www.rcin.org.pl

background image

156

WOJCIECH TYGIELSKI

W h a t W ere All T h e s e E ffo rts a n d M o n e y for?

L o o k in g fo r t h e R e a s o n s B e h i n d S e n d i n g Y o u th fo r

t h e F o re ig n S t u d ie s i n t h e S e v e n te e n th 's C e n t u r y P o la n d

Studies in the foreign universities became popular among Polish gentry and
nobility in the first half of the 16th c. Soon, they were treated as one of the nec­
essary elements of the basic academic curriculum . However, during the 17th c.
the foreign travels were no longer taken ju st out of purely academic reasons but
became more experience and tourist oriented.

In the 17th c., Polish nobility became more interested in going abroad to

observe the social, political, m ilitary and architectural concepts, rather th an
simply attend a university. In order to expose travelers to the multiplicity of
places and help them to understand the foreign cultures, their voyages were
carefully planned. The practical knowledge and experience gained during the
travels was supposed to help the young Poles in building their future careers
back in Poland.

The article concentrates on the analysis of the curriculum instructions writ­

ten by: Zbigniew Ossoliński, Krzysztof Radziwiłł, Aleksander Ługowski, Ja k u b
Sobieski, Andrzej Maksymilian Fredro and Stanisław Herakliusz Lubomirski. It
seeks to understand how the objectives of Polish noblemen changed over time,
especially when it came to sponsor these rather expensive foreign escapades.

In the conclusion, we find th at the trips were motivated mostly by p aren­

tal ambitions. It was commonly believed th at the knowledge and skills as well
as overall exposure to Europe would help young nobles to be better prepared
to serve their country. Fathers who often wanted their sons to be attractive as
candidates for the public service were ready to sponsor the costly international
travels.

Despite the growth of hostility toward the foreign customs the international

voyages continued among the Polish nobility being a perm anent element of elite

education and — in the author's opinion — had a strong influence on the way
of thinking and perception of the world by the most powerful circles of the Old
Polish Society. The voyages played an im portant role also as the base of social
ties integrating social elites of the Republic of Poland.

Translated from Polish by Dariusz Μ. Bryćko

www.rcin.org.pl


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
W jakim celu i gdzie można zmienić opcje zarządzanie energi1 - Kopia, Informatyka, Technik informaty
W jakim celu zbudowano Wielką Piramidę
W jakim celu wyznaczamy miejsca gminne
W jakim celu czcimy świętych
w jakim celu stosuje w swoich bajkach i satyrach dowcip ignacy krasicki
3 W jakim celu dokonujemy rozpoznania płyty głównej doc
Pytania na egazmin, studia Pedagogika Resocjalizacja lic, Działalność pożytku publicznego
dokumenty na PB, studia
Składowanie na wysypiskach, Studia, 1-stopień, inżynierka, Ochrona Środowiska
Pytania-z-egzaminu-z-czwartorzedu-sciaga-na-dlugopis, Studia, Czwartorzęd
Socjologia na zaliczenie, Studia licencjackie- Resocjalizacja, Wprowadzenie do socjologii
str. na teczkę, STUDIA, Budownictwo UZ, Semestr IV, Konstrukcje Betonowe - Podstawy [Korentz], Labol
sciaga na ustny, Studia, 1-stopień, inżynierka, Ochrona Środowiska, Geologia i gleboznawstwo
Zestawienie bibliograficzne na temat młodzieży i ich aspiracji, Pedagogika, Studia stacjonarne I st
nauka rzutu z wyskoku po naskoku na 1 tempo2, Studia, Fizjoterapia, Studia - fizjoterapia, Kształcen
Zagadnienia na cwiczenia, Studia, Rok I, Psychologia ogólna
Zagadnienia na zaliczenie, Studia UPH Siedlce, Administracja licencjat, Semestr I, Podstawy prawozna

więcej podobnych podstron