Antoni Pawlak Akt personalny

background image

Aby rozpocząć lekturę,

kliknij na taki przycisk ,

który da ci pełny dostęp do spisu treści książki.

Jeśli chcesz połączyć się z Portem Wydawniczym

LITERATURA.NET.PL

kliknij na logo poniżej.

background image
background image
background image
background image

Projekt ok∏adki i opracowanie graficzne: Tomasz Bogus∏awski

Fotografie i dokumenty pochodzà ze zbiorów prywatnych Autora

Redakcja: El˝bieta Smolarz
Korekta: Barbara Bukowska-Przychodzeƒ
Sk∏ad i ∏amanie: Pracownia graficzna „Linus”

©

© A

An

ntto

on

nii P

Pa

aw

wlla

ak

k &

& T

To

ow

we

err P

Prre

essss,, G

Gd

da

ƒssk

k 1

19

99

99

9

ISBN 83-87342-14-9

Tower Press, Gdaƒsk 1999

background image

Prolegomena do teorii pasjansa

Kiedy spoglàdam na plik maszynopisów, w którym zamkn´∏o si´ moje nie-
omal trzydziestoletnie pisanie wierszy, robi mi si´ troch´ dziwnie i nieswo-
jo. Wiem, ka˝da kolejna ksià˝ka jest przekroczeniem jakiejÊ granicy, jest
czymÊ w rodzaju rachunku sumienia. Ale wybór z wszystkich dotychczas
napisanych wierszy jest bardzo swoistym rachunkiem sumienia. I nie tyle
przekroczeniem granicy, co raczej zamkni´ciem, podsumowaniem jakie-
goÊ etapu ˝ycia. Ta ÊwiadomoÊç napawa mnie strachem.
Uk∏adajàc wybór wierszy postawi∏em si´ w roli badacza. Tyle tylko, ˝e
przedmiotem badaƒ nie jest Êwinka morska, a ja sam sprzed lat trzydzie-
stu, dwudziestu, dziesi´ciu... Awi´c same narzucajà si´ przeró˝ne pytania.
Na przyk∏ad, czy ja w jakiÊ sposób si´ zmieni∏em, czy tylko Êwiat wokó∏
jest dziÊ inny ni˝ ten z poczàtku lat siedemdziesiàtych. Czy zbuntowany
m∏ody ch∏opak sta∏ si´ zgorzknia∏ym, pogodzonym ze Êwiatem starym re-
pem? Albo - czy goràczkowe stawianie pytaƒ (bo przecie˝ tym przede
wszystkim jest pisanie wierszy) doprowadzi∏o mnie do jakichÊ odpowie-
dzi?
Uk∏adajàc w jakàÊ w miar´ sensownà ca∏oÊç t´ stert´ maszynopisów, czu-
∏em si´, jakbym oglàda∏ film od koƒca. Ludzie chodzà do ty∏u, doros∏y fa-
cet z powrotem staje si´ m∏odym, puco∏owatym ch∏opcem. Ale, co niepo-
kojàce, ró˝nià nas tylko zewn´trzne oznaki starzenia - g´stoÊç w∏osów
i z´bów, iloÊç i wielkoÊç fa∏d t∏uszczu na brzuchu. Tak naprawd´ jesteÊmy
wcià˝ tacy sami, ja-dojrzewajàcy i ja-doros∏y. W dalszym ciàgu boj´ si´
ciemnoÊci nieznanych bram, w dalszym ciàgu szukam bezpiecznych
przejÊç przez podwórka i w dalszym ciàgu mam g∏´bokà nadziej´, ˝e
Êmierç (do której teraz mi zdecydowanie bli˝ej ni˝ wówczas) oka˝e si´ ko-
bietà, która zaproponuje mi ostatnià, fascynujàcà przygod´. I tak napraw-
d´ stawiamy (on i ja, Antek i Antoni) wcià˝ te same, podstawowe pytania,
na które, jak dawniej, ˝adnej odpowiedzi. Na czym wi´c polega dojrza∏oÊç?
Czy tylko na tym, ˝e w Êlad za tymi pytaniami idzie z czasem coraz mniej
zdziwieƒ?
Te wiersze to coÊ w rodzaju pasjansa z twarzy, dat i zdarzeƒ. Szukaniem
w sobie dzisiejszym niegdysiejszych zdziwieƒ, zapomnianego smaku
pierwszego poca∏unku, dotyku czyjejÊ przyjaznej d∏oni, zapachu sieni do-
mu we Wrzeszczu, przypomnieniem przyspieszonego bicia serca (ze stra-

5

background image

chu? z mi∏oÊci?). Czytajàc je po latach, ∏api´ si´ na tym, ˝e rzeczà, z którà
najtrudniej mi si´ by∏o (i jest nadal) pogodziç, to odejÊcia. Nie istnieje ju˝
wiele miejsc, o których pisa∏em (a skoro o nich pisa∏em, to znaczy, ˝e by-
∏y dla mnie wa˝ne), umar∏o tak wielu bohaterów moich wierszy, tak wielu
rozjecha∏o si´, pogubi∏o w czasie (a mo˝e to ja ich pogubi∏em?). Jednych
nie potrafi∏em wyrwaç Êmierci i z tym, z bólem, musz´ si´ pogodziç. Ale
jak wielu jest ludzi niegdyÊ bardzo bliskich, których nieobecnoÊç w moim
dzisiejszym ˝yciu wcale nie boli. I jeÊli ju˝ spotykamy si´ czasem, nie ma-
my sobie nic do powiedzenia. Awi´c uk∏adanie tej ksià˝eczki, jest tak˝e
sentymentalnà podró˝à w ból i niemo˝noÊç zrozumienia najprostszych,
wydawa∏oby si´, mechanizmów ˝ycia.
Az tych wszystkich pytaƒ, które wracajà, wraca te˝ pytanie najwa˝niejsze,
pytanie, które postawi∏ w wierszu przed laty Adam Zagajewski: „czy umia-
∏em prze˝yç zrozumieç i zapami´taç rzeczy które mnie spotka∏y“. Co jakiÊ
czas próbowa∏em sobie na to pytanie odpowiedzieç. Ale dziÊ, podobnie jak
w latach siedemdziesiàtych czy osiemdziesiàtych, staj´ wobec niego kom-
pletnie bezradny. Nie wiem, czy umia∏em prze˝yç, prawdopodobnie umia-
∏em zapami´taç. Ale zrozumieç?
I jeszcze jedno. Nigdy nie traktowa∏em mojego pisania, jako próby otrzy-
mania przepustki do nieÊmiertelnoÊci. Nigdy te˝ nie mia∏em z∏udzeƒ, ˝e
wiersz jest w stanie zmieniç rzeczywistoÊç. Zarówno kiedyÊ, jak i teraz
ka˝dy mój wiersz jest czymÊ w rodzaju histerycznego telegramu wys∏ane-
go w pustk´. Telegramu, który obwieszcza: „s∏uchajcie, jestem tu, nazy-
wam si´ Antek Pawlak, jestem...“. I - to tak˝e si´ nie zmieni∏o - po wys∏a-
niu tego pliku telegramów z niepokojem b´d´ oczekiwa∏ odpowiedzi.

A

An

ntto

on

nii P

Pa

aw

wlla

ak

k

background image
background image
background image

Modlitwa polska

nasz chleb powszedni milczenia
popió∏ pokory strzàsany z w∏osów
szaroÊç twarzy whaftowanych
w poranny t∏um
bunt który nigdy nie wyp∏ynie
z cichej przystani cia∏
mi∏oÊç rozÊwietlajàcà chwilami
martwe oczy
nadziej´ rozbità
o twardy korpus Êwitu
niemoc dnia i ja∏owoÊç nocy
Tobie Panie sk∏adamy w darze

1977

9

background image

***

tobie
dziewczyno z cudzego okna
poÊwi´cam moje
jesienne masturbacje

1972

10

background image

***

przez moje miasto
bez przerwy przeciàgajà pochody demonstrantów
mijajàc si´ w ciszy
kiedy wychodz´ z domu
musz´ bardzo uwa˝aç
aby nie przy∏àczyç si´
do niew∏aÊciwej demonstracji
jest to tym trudniejsze
˝e dawno ju˝ wysz∏y z u˝ycia transparenty
i nikt nie wznosi okrzyków

11

background image

***

na przyk∏ad tamten wieczór
kiedy mówi∏em ci
dzi´kuj´ ˝eÊ mi si´ odda∏a
na tym sk∏adzie drewna
nieopodal naszego browaru
i choç to by∏o tak szybko
dzi´kuj´ ci za to przed chwilà

na przyk∏ad tamten dzieƒ
kiedy piliÊmy piwo w Akwarium
a pod Êwiat∏ami zatrzyma∏a si´ odkryta ci´˝arówka
wy∏adowana po brzegi trumnami
i ten strach jakim Olo zareagowa∏
na ten widok

na przyk∏ad ca∏e ˝ycie
czas odmierzany niecierpliwym
zerkaniem na zegarek
i ta szuflada
sk∏ad moich wierszy
i mojego strachu

na przyk∏ad nasza Êmierç
do której przygotowujemy si´ ju˝ teraz
aby nam nie wypad∏a Êmiesznie
a w miar´ mo˝liwoÊci tragicznie

12

background image

Czynny ca∏à dob´

bezmyÊlnie krà˝ymy po tym najwi´kszym supersamie Êwiata przy placu

Andrzeja Bursy

moja dziewczyna nie zgadza si´ ze mnà twierdzàc ˝e jest on najwy˝ej

najwi´kszy na naszym kontynencie mówi ˝e Amerykanie majà na
pewno wi´ksze

ale zbywam jà czymkolwiek - bo czy to jest a˝ tak istotne - i dalej snuje-

my si´ sennie wÊród prze∏adowanych stoisk

˝yletki trutki na szczury arszenik Êrodki nasenne i odpryski luster w któ-

rych ona wcià˝ si´ przeglàda przystajàc

pieszczotliwie g∏aszcz´ solidne butle z gazem które nie wiem dlaczego

przypominajà mi pociski które nie zdà˝y∏y wybuchnàç - spóênione
bomby zegarowe

zatrzymuj´ si´ przy jednej z pó∏ek i bior´ do r´ki paczk´ torów kolejo-

wych jednak odk∏adam je spiesznie gdy tylko mój wzrok napotyka na
karcàce spojrzenia stra˝ników sklepowych

mijajàcy mnie w∏aÊnie z prawa Rafa∏ Wojaczek (którego nie by∏o) szarpie

mnie nagle za r´kaw koszuli

„te no gdzie sà te ostre no˝e” - krzyczy mi nerwowo do ucha i zaraz po-

tem podbiega do migoczàcej w dali ekspedientki

„pani pozwoli jeden z tych wijàcych si´ sznurów od bielizny” ale ja ju˝

dalej nie s∏ucham odwracam wzrok od niego

patrz´ ze zdziwieniem jak Witkacy o m´tnych oczach od godziny cierpli-

wie przebiera w skrzyni z przecenionymi rewolwerami

i kiedy tak stoimy patrzàc tam mijajà nas brzydkie dziewczyny w wytar-

tych spódniczkach których jeszcze nie unosi∏y na ˝adnej prywatce

potràcajà nas co chwila nieogoleni lecz wielcy wodzowie i ich adiutanci

w eleganckich mundurkach

widz´ ma∏ego cz∏owieka który z niepokojem spoglàda w kierunku usta-

wionych na horyzoncie kas chowajàc do r´kawa bardzo g∏´bokie
jezioro

ale najbardziej niepokojàce sà puste stoiska na których - jak informuje

kartka szczelnie wype∏niona czytelnym pismem - brakuje tylko chwilo-
wo mostów na rzece dziesiàtych dwunastych i czwartych pi´ter oraz
okruchów szkie∏ od okularów i od zegarków

i to nie màci wspania∏ej harmonii sklepu bowiem dowiozà je ju˝ nied∏ugo

13

background image

puco∏owaci jak ja kierowcy wielkich ci´˝arówek które tak zgrabnie
parkujà na przestronnych podjazdach zaplecza

zm´czony brakiem zdecydowania opuszczam jasne pomieszczenie su-

persamu i wsparty na ramieniu dziewczyny rozplàtuj´ sup∏y ulic

zdajàc sobie spraw´ ˝e najtrudniej dotrzymaç s∏owa danego sobie wróc´

tu dopiero jutro kiedy tylko nakarmi´ mojà maszyn´ do pisania Êwie-
˝ym mi´sem wiersza

14

background image

***

pewnego wieczoru gdy zm´czeni
le˝eliÊmy na ˝elaznym hotelowym ∏ó˝ku
obserwujàc idàcych w dole ˝o∏nierzy
powiedzia∏a mi na ucho
w tych plecakach nikt ju˝ nie nosi bu∏awy
a tylko rozpaczliwe listy do domu
w tych plecakach które dêwigajà z takim trudem
˝aden nie trzyma ju˝ serc
a najwy˝ej plik pornograficznych fotografii

15

background image

***

z cytatem emigracyjnego poety w kieszeni p∏aszcza
próbuj´ dotrzeç do g∏ównego skrzy˝owania tego miasta
tramwaje goràczkowo szukajà zajezdni za ka˝dym
zakr´tem szyn kolorowe neony nawo∏ujà do
wzmo˝onej czujnoÊci w imi´ odwiecznych idea∏ów
Boga Honoru i Ojczyzny
pos∏uchaj Anno - trzecia wojna Êwiatowa
rozpocznie si´ w∏aÊnie teraz mamy jeszcze
troch´ czasu aby podpisaç pakt o wzajemnej
agresji w przeddzieƒ katastrofy która
mo˝e si´ w ka˝dej chwili wydarzyç mówi´
- ufa∏em tylko tobie w ˝yciu
i mojej szufladzie lecz ona mo˝e Êwiadczyç
tylko na mojà niekorzyÊç pos∏uchaj Anno -
jeszcze mamy czas na naszà modlitw´
koÊcio∏y i hotele sà czynne...
wkraczajmy ostro˝nie w er´ wyzwolonego ognia

16

background image

Nastrójcie mnie jak najÊwiàteczniej

pierwszy maja to dzieƒ w którym
ca∏e rodziny odbywajà swój pierwszy
wiosenny spacer dzieci machajà
choràgiewkami a samotni m´˝czyêni
idà napiç si´ piwa dzieƒ w którym
doskonale prosperuje strzelnica
Wojciecha M. a w kawiarniach nie mo˝na
znaleêç wolnego stolika
miasto obanda˝owane transparentami
o treÊci zasadniczo s∏usznej i tylko
ten rozwieszony na budynku sàdu
brzmi jak sentencja wyroku
jest to poza tym dzieƒ ludzi pracy
i kie∏basek z ro˝na
a liczniejsze ni˝ zwykle patrole
milicji podkreÊlajà tylko
radosnà atmosfer´ Êwi´ta

17

background image

W pó∏ podj´ta, w pó∏ przerwana

Markowi Podgórczykowi

czy moja krew krew moich przyjació∏
czy moje nasze ich cierpienia czy
wychudzeni ludzie Êcigani przez nas za swoje
myÊli którymi chcieli wznieÊç si´ ponad
ciebie czy przez nas wznoszone i przez nas
zapalane wysokie stosy nad którymi ich dusze
czy ksià˝ki które skazaliÊmy na milczenie z bólem
bo wiedzieliÊmy ˝e by∏y màdre by∏y prawdziwe
˝e by∏y pi´kne czy okna które kazaliÊmy zamurowaç
aby lepiej widzieç dany nam twój Êwiat czy to ˝e
nie tknà∏em w swoim ˝yciu ˝adnej kobiety a tak˝e
nie zrobili tego i ci i tamci czy chleb którego
odmawialiÊmy sobie czy bicze którym kazaliÊmy
raniç nasze obola∏e cia∏a czy wojny w których miecz
przybiera∏ z wolna kszta∏t krzy˝a czy nasze stopy
przepocone i zdarte do krwi na pielgrzymkach procesjach
i stacjach m´ki czy to wszystko i jeszcze par´ spraw
o których nie pami´tam lub które pragnà∏em
zapomnieç czy wszystkie te rzeczy które przerastajà
mój ograniczony umys∏ czy

18

background image

Mo˝e wystarczy zamieszkaç w ciszy

nie odpowiadaj na telefony pozwól
w spokoju spoczywaç s∏uchawce nie odpowiadaj
na walenie w drzwi na deszcz
bez przerwy pukajàcy do okna postaraj si´
nie widzieç ∏ez na twarzach przyjació∏ i tak
ci´˝kie od liter listy wypadajà z ràk
kiedy posuwamy si´ ostro˝nie po histerycznych
mostach rozwieszonych pomi´dzy
oddechami a nieprawdziwe myÊli odgadywane
zanim zdà˝à si´ pojawiç nie sà ju˝
wyzwaniem Êwiata radoÊç która przecie˝
powinna byç gdzieÊ w nas skoƒczy∏a si´ z chwilà
gdy powiedzieliÊmy sobie pierwsze s∏owa o mi∏oÊci
ale pos∏uchaj - mo˝e uda si´ jeszcze
uratowaç coÊ z walàcego si´ Êwiata który chcieliÊmy
budowaç od nowa mo˝e wystarczy tylko zamieszkaç
w ciszy wi´c nie odpowiadaj na ˝adne telefony

19

background image

***

˝aden ch∏opak nie jest wart twoich ∏ez
jeszcze nie jest za póêno wi´c rzuç to wszystko
zniszcz stary album z fotografiami który
nie pozwala ci zapomnieç chodê ze mnà
i nie oglàdaj si´ za siebie co prawda
nie jestem w stanie daç ci nic nowego oprócz
tych paru ulic i wierszy ale przecie˝
ten Êwiat mo˝e si´ jeszcze okazaç najwspanialszym
ze Êwiatów a w s∏owach tych nie musi
byç wcale ironii i chocia˝ dobrze wiem ˝e to
mo˝e okazaç si´ naszà kolejnà pomy∏kà
i obudzimy si´ nagle w p´dzàcych pociàgach
ze ÊwiadomoÊcià ˝e dojedziemy tylko do M∏awy
mówi´ ci rzuç to wszystko i spróbuj pójÊç ze mnà

20

background image

***

czy macie tu swoich zmar∏ych czy macie tu
kogo odwiedzaç nasza ojczyzna jest tam
gdzie nasze groby - mówi stara kobieta
mijajàc nas w ciemnej alejce; ale my przecie˝
jeszcze ˝yjemy - odpowiadasz jej kurczowo
Êciskajàc mojà r´k´ - pójdêmy ju˝ stàd niech
nie palà nam lampek my jeszcze ˝yjemy

naród który przesiaduje na cmentarzach nie mo˝e
byç zdrowym narodem mówi´ gdy wycofujemy si´
w kierunku wyjÊcia na dziwnie puste o tej
porze ulice ci wszyscy ludzie którzy spacerowaliby
tu ka˝dego innego dnia palà dziÊ swoje lampki -
jeszcze nie dla nas s∏uchaj czy dla nas
- jeszcze nie dla nas

czy macie tu swoich zmar∏ych
nasza ojczyzna jest tam gdzie nasze groby
powtarza∏ pijany m´˝czyzna wymiotujàc na brudnà
pod∏og´ tramwaju
mijany cmentarz wyglàda∏ jak lunapark

21

background image

Zas∏oƒ mi oczy

dzieƒ dobry pani - powiedzia∏ do mnie umar∏y
w szpitalnym szlafroku a zresztà mo˝e
to wcale nie by∏ umar∏y lecz skoro
tak o nim pomyÊla∏em to umrze niebawem
ale nic nie mówiàc mu o tym szybko go wyminà∏em
ju˝ tyle godzin krà˝´ po tym szpitalu
w poszukiwaniu przyjaciela czekajàcego pod drzwiami
swojej umierajàcej dziewczyny na ostatnie s∏owo
lekarza dy˝urnego i w∏aÊnie wtedy
pomi´dzy mlecznym oknem a wózkiem inwalidzkim
nie mogàc ju˝ znieÊç wszechogarniajàcej
atmosfery Êmierci okruchów Êmierci wirujàcych
wokó∏ mnie obrazu szpitala wiecznie uÊmiechni´tych
sióstr mi∏osierdzia czekajàcych na ch∏opca
godziny szesnastej i wieczorny seans kinowy
lekarzy wcià˝ biegnàcych po nieskoƒczonych korytarzach
z sekcji zw∏ok na sekcj´ zw∏ok
i miasta b´dàcego moim jedynym ˝yciem i jedynà
Êmiercià którà ju˝ dzisiaj wyczytuj´ z jego ulic
w∏aÊnie wtedy tak bardzo chcia∏em si´ znaleêç
nagle przy tobie i wpatrujàc si´ w przymkni´te
oczy umierajàcej dziewczyny mojego przyjaciela
biegn´ do ciebie mówiàc - zas∏oƒ mi
oczy zas∏oƒ mi miasto i szpital i Êmierç
zas∏oƒ mi te˝ ˝ycie

22

background image

***

intymnoÊç naszych rozmów nie by∏a nara˝ona
na niedyskrecj´ aparatów pods∏uchowych i
wtedy nasza mi∏oÊç by∏a jeszcze pi´kna
przynajmniej tak mówili ci starzy ludzie
mieszkajàcy dwa pi´tra ni˝ej pami´tam ˝e
mówiliÊmy sobie s∏owa które mo˝na by spisaç
w najpi´kniejsze poematy a teraz
w moim pokoju trzeba zachowaç cisz´
je˝eli chce si´ ˝yç zresztà i tak
s∏owa powoli tracà swoje znaczenia i nagie
kulà si´ w kàtach kuchni z tamtych czasów
pozosta∏o nam tylko patrzenie sobie w oczy
i mi∏oÊç uprawiana w Êmiertelnej ciszy

23

background image

Emigranci polityczni wracajà
do Grecji

przyjecha∏em do tego kraju prosto z gór
pe∏en goryczy nieudanego rewolucjonisty lecz tak˝e
wiary ˝e pobyt tutaj b´dzie tylko
okresem przejÊciowym nie zna∏em wtedy
˝adnego s∏owa w waszym j´zyku dziÊ potrafi´ nawet
powtórzyç to przekl´te - chrzàszcz brzmi w trzcinie -
zostawi∏em tu dwadzieÊcia kilka lat
mojego jedynego ˝ycia zdrowie i komunizm
przez który musia∏em opuÊciç mój kraj
teraz mog´ myÊleç ju˝ tylko o winnicach
i s∏onecznych górach Grecji godzinami wystawaç
na korytarzach ambasady staraç si´ namówiç
mojà polskà ˝on´ i polskie dzieci które nie znajà
ani jednego s∏owa w moim j´zyku aby zechcia∏y
wyjechaç ze mnà i mog´ jeszcze przypominajàc sobie
s∏owa dawno zapomnianej modlitwy ˝a∏owaç ˝e mój pociàg
odchodzi o te dwadzieÊcia par´ lat za póêno

24

background image

***

nie mo˝na si´ ciàgle cieszyç jak dziecko
wi´c przyst´pujàc do mnie po kolejne s∏owo czy
poca∏unek musisz mieç pe∏nà ÊwiadomoÊç tego ˝e ci´
w koƒcu zabij´ ˝e jestem twoim powolnym mordercà
który b´dzie ciebie zabija∏ przez te wszystkie dni
czy lata kiedy b´dziemy razem
mówi´ ci to wszystko gdy˝ jest ciàgle przed nami
furtka niewypowiedzianych s∏ów
przez którà w ka˝dej chwili któreÊ z nas
mo˝e si´ jeszcze wycofaç

25

background image

Du˝ym krokiem przez sen

uszanuj sen ˝o∏nierza
w przedziale drugiej klasy
nocnego pociàgu
nad tym snem trzeba du˝ym krokiem
nie p∏oszàc go
to mi∏oÊç do ojczyzny pomieszana z piwem
kupionym w WARSIE za grosze ˝o∏du
wywo∏uje ten dziecinny uÊmiech
na tle pomi´tego munduru
uszanuj wi´c jego sen du˝ym krokiem
pomyÊl ˝e równie dobrze
to mog∏eÊ byç ty gdyby nie
znajomy lekarz lub
˝e dosta∏eÊ si´ na studia
we w∏aÊciwym czasie

26

background image

Kilka s∏ów pod murem kliniki

tak po prostu
da∏eÊ si´ zamknàç w szpitalu na szczycie stromej ulicy
chocia˝ mówiono abyÊ nigdy nie chroni∏ si´
pod opiekuƒczymi skrzyd∏ami zak∏adów psychiatrycznych
gdzie jedynà jaÊniejszà chwilà dnia jest dobry uÊmiech
siostry Teresy kiedy w po∏udnie przynosi plik listów
a potem rozsy∏a do nas wszystkich rozpaczliwe
komunikaty o stanie twojego zdrowia

nie pytaj dlaczego ona nie widzi w tobie m´˝czyzny
nie pytaj dlaczego wszyscy lekarze tutaj chcieliby
abyÊ zapomnia∏ o alkoholu bia∏ych tabletkach
niepokoju kobietach nie b´dàcych w stanie daç ci
nic wi´cej oprócz rozsuni´tych ud i o wierszu który móg∏ byç
twoim ostatnim wierszem nie pytaj o nic patrzàc bowiem
na ciemnà Êcian´ kliniki mog´ ci tylko powiedzieç ˝e moje
miejsce jest obok ciebie ˝e sàsiednie ∏ó˝ko powinno byç moim
∏ó˝kiem ˝e jesteÊ tam i za mnie aby zapomnieç ˝e Êmierç
by∏a dla nas tylko przygodà w którà chcieliÊmy wyruszyç
po nowe wra˝enia które mo˝na potem opowiedzieç
przygodnie poznanej dziewczynie ˝e Êmierç by∏a dla nas
tylko modlitwà wyznaniem wiary z∏o˝eniem d∏oni i nieustannym
ruchem warg z którego nawet nie zdawaliÊmy sobie sprawy

moje miejsce jest przy tobie i powinniÊmy teraz spoglàdaç
na siebie ze strachem z sàsiednich ∏ó˝ek zastanawiajàc si´
który z nas ju˝ zwariowa∏ naprawd´ Êledziç na Êcianie
cienie tych wszystkich którzy byli tu przed nami
i staraç si´ tylko dla siebie schwytaç najpi´kniejszy uÊmiech
siostry Teresy tak jak si´ chwyta motyle
lub jak tonàcy brzytwy

27

background image

***

kiedy tak idziesz przez wrogie ci miasto
pieszczàc w chlebaku kupionà za ostatnie pieniàdze
butelk´ wina której nie masz z kim wypiç
przystajesz pod oknem dziewczyny którà kiedyÊ
obdarowa∏eÊ imieniem Akme chocia˝ dobrze wiedzia∏eÊ
˝e nie ma takiego imienia a raczej
jest to okreÊlenie pewnego stanu lecz s∏owo to
nios∏o w sobie niewyt∏umaczalnà w tej chwili
tajemniczoÊç Wschodu i niepokój nocy wi´c
kiedy tak pieÊcisz w chlebaku butelk´ i stoisz
pod oknem Akme wiedzàc ˝e kto inny ju˝ spija tam
twojà kaw´ i jej wargi (te i te) nie szukaj
goràczkowo ostatnich groszy w kieszeni p∏aszcza
bo nie jest to sytuacja z której mo˝na wybrnàç
tak po prostu jednym ci´ciem ˝yletki a tak˝e
nie pij samotnie w przygodnie napotkanej bramie
zresztà i tak coraz trudniej je spotkaç
w tych nowych dzielnicach szczelnie otaczajàcych
miasto przecie˝ wiesz ˝e moje okno p∏onie
przez ca∏à noc jest jak morska latarnia wi´c
a ka˝dej porze dnia i nocy mo˝esz wp∏ynàç cicho
do mojego pokoju i stawiajàc butelk´ wina na stole
powiedzieç - jestem tak samo samotny jak ty

28

background image

***

wyrzucona przez okno p´dzàcego pociàgu
firanka jak sztandar wiedzie nas ku nowym Êwiatom
nowym làdom które równie dobrze
mogà nazywaç si´ S∏upsk czy Inowroc∏aw
i tak ju˝ b´dzie zawsze
zawsze b´dziemy obijaç si´ o trzydziestoletnie granice
z dokumentami gotowymi do okazania
z biletami gotowymi do kontroli
ze s∏owami które z trudem torujà sobie drog´
przez ÊciÊni´te gard∏a
i zawsze b´dziemy wracaç z naszych nowych Êwiatów
bogatsi o kolejne dworcowe bufety
spokojniejsi o ciche stacje codziennej m´ki przebudzenia
i pewniejsi o wcià˝ rosnàcà liczb´ kilometrów

29

background image

S∏owicza pieʃ zielonego magazynu

nazywasz si´ Andrzej Januszko nazywasz si´
Marek S∏owikiewicz jesteÊ tylko zast´pcà magazyniera
w zielonym magazynie jej oczu
z wprawà poruszasz si´ mi´dzy woskowymi figurami
ostatnich dni lata pierwszych dni jesieni
zagrzebany w stosach faktur z uchem
wtulonym w tranzystorowe radio nadajàce
tajne wydanie „Radiokuriera” potrafisz ju˝ tylko
pisaç histeryczne listy jakbyÊ chcia∏ ˝ycie
wygraç znaczonymi kartami wspomnieƒ potem
bierzesz gitar´ i grasz stary motyw na jednej strunie
na cienkiej strunie litoÊci

nazywasz si´ Andrzej Januszko nazywasz si´ Marek
S∏owikiewicz masz tysiàc innych imion
i nazwisk masz wiele twarzy których nawet
nie potrafi´ zliczyç jesteÊ tylko
zast´pcà magazyniera
w somnambulicznych wizjach biegniesz pustà pla˝à
pieÊcisz zielony magazyn jej oczu ca∏ujesz
woskowe figury prze∏omu dwóch pór roku
w tym Ênie listonosz przynosi polecony list serca
dajàcy ci upragniony awans na g∏ównego magazyniera
dotychczasowego magazyniera stawiasz pod mur który
nagle wyrós∏ na tej pustej pla˝y i wznosisz d∏oƒ stojàc
na czele podr´cznego plutonu egzekucyjnego
kiedy jà opuÊcisz gruchnie karabinowa salwa oklasków

nazywasz si´ Andrzej Januszko nazywasz si´ Marek S∏owikiewicz
przecierasz oczy jednej ze swych stu twarzy
˝a∏ujesz ˝e wszystko to jest tylko snem
przechadzajàc si´ po przestronnych halach nucisz smutno
s∏owiczà pieʃ zielonego magazynu ∏udzàco przypominajàcà
przebój dyskotek ostatniej zimy
nosisz w sobie ostatnià kropl´ nadziei choç

30

background image

twoja poczta polowa uparcie odmawia odpowiedzi
na rozpaczliwe proÊby o wy˝szà stawk´ zaszeregowania
jesteÊ tylko zast´pcà magazyniera

31

background image

***

to co istnieje mi´dzy nami a co ty nazywasz mi∏oÊcià
jest jak sp∏acany w nieustannych ratach d∏ug
s∏owa gesty i mi∏oÊç którymi obdarowujemy si´
po kàtach po bramach w wypo˝yczonych na par´ krótkich
chwil mieszkaniach i ciàgle dr˝àc ze strachu
przed spóênionym przechodniem dzwonkiem u drzwi
cieniami m´˝czyzn z którymi kiedyÊ ty i kobiet
z którymi kiedyÊ ja przed dzieckiem które mog∏oby
to wszystko jeszcze bardziej skomplikowaç w ciàg∏ej
niepewnoÊci bo mo˝e drugie z nas tylko gra dla
osiàgni´cia tych paru chwil kiedy wydaje si´ nam
˝e stanowimy jedno i ju˝ nawet trudno jest nam uwierzyç
˝e inni po prostu gaszà Êwiat∏o w swoim pokoju

32

background image

Jeszcze jesteÊmy razem

Wojtkowi Soko∏owskiemu

w nocnej taksówce gdy s∏ucham
jak opowiadasz o swoim Êlubie który b´dzie
ju˝ nied∏ugo i pytam co b´dzie stary
co b´dzie dalej czy nasze nast´pne spotkania
nie b´dà ju˝ tylko jak listy w których
jest coraz mniej nas a coraz
wi´cej s∏ów o nas

na spakowanych walizkach poÊród dziwnie pustego
o tej porze peronu kiedy obaj jeszcze marzymy
o bilecie do Auroville tego wspania∏ego miasta
w Indiach gdzie podobno jest ju˝ prawdziwy komunizm
i pytam czy pojedziemy tam jeszcze kiedyÊ czy dana nam
jest chwila ciszy i skupienia w olbrzymiej
kuli Matrimandir

na tym samym dworcu w tej samej
chwili na peronie z którego zaraz
odejdzie twój ostatni pociàg wy∏aniajàcy si´
ju˝ teraz z nocy albo z tunelu gdy
mówisz - by∏eÊ wspólnikiem moich licznych
obsesji teraz ju˝ tylko powracamy do ˝ycia
docieramy si´ powoli jak nowy samochód ale
jeszcze jesteÊmy razem

33

background image

***

leniwie przeglàdam list´ poleg∏ych
w prasowych polemikach na temat roli
literatury przerzucam bia∏e strony
tygodników i w pewnym momencie spostrzegam
˝e jestem pusty jak ksià˝ki
starych poetów chorujàcych na
ci´˝kà chorob´ wiejskich pejza˝y
umierajàcych na przewlek∏e
pocztówki z Pary˝a i Rzymu wi´c
odk∏adam wszystko
moje cia∏o odmawia mi pos∏uszeƒstwa
i czuj´ si´ nagle jak go∏àb
pe∏en l´ku przestrzeni
byç mo˝e Êpi´ jeszcze lub tylko umar∏em

34

background image

Wy

wy którzy nie potrzebujecie ˝adnego azylu
oboj´tnie mijajàcy otwarte rany bram jakbyÊcie nigdy
nie pomyÊleli ˝e mogà tak˝e s∏u˝yç
do panicznej ucieczki nie znajàcy nocnych koszmarów
i bezsennoÊci Êledzàcy z zapartym tchem
kolejne etapy WyÊcigu Pokoju jakby
to by∏ jedyny wyÊcig jakby nie by∏o
wyÊcigu ze Êmiercià
walk zapaÊniczych z samym sobà
g∏´boko wierzàcy ˝e nie b´dzie ju˝ wojny
jakbyÊcie nie zdawali sobie sprawy ˝e trwa
nieustajàca wojna we wn´trzu ka˝dego z nas
w której co par´ sekund ginà bohaterowie
wielkich myÊli i tchórzliwi dezerterzy spekulacji
wy którzy nie potrzebujecie ˝adnego azylu
którzy nigdy nie spoglàdacie z t´sknotà na okna
zak∏adów psychiatrycznych ostatnich oaz spokoju
lub na ostrza ˝yletek jedynà realnà granic´
nigdy te˝ nie zauwa˝ycie mojej zgarbionej sylwetki
przemykajàcej pod Êcianami kamienic ku tej samej mgle

35

background image

***

dziÊ w po∏udnie to miasto podci´∏o sobie
podmiejskie ulice
tu ju˝ nie pomogà nawet opatrunki transparentów powiedzia∏
pijany kierowca autobusu bioràc mnie za kobiet´
mylàc ciàgle dêwigni´ zmiany biegów z moim
lewym kolanem gdy mijaliÊmy plakat „LODREIPEINA -
jedyny skuteczny lek przeciw cià˝y (zastosowanie
czytaj wspak)” a tymczasem miasto umiera∏o w goràczce
biblioteka KUL-u p∏on´∏a wed∏ug
najlepszych wzorów biblioteki aleksandryjskiej gangrena dotar∏a
trolejbusem linii numer w sam Êrodek Alei Rac∏awickich
w chwili gdy jednà nog´ postawi∏em na stopniu
pociàgu poÊpiesznego relacji Zagórze-Warszawa
i zastanawia∏em si´ czy czasami nie wróciç
do willi na Morzyckiej i powiedzieç Majce ˝e i tak
nic nie poradzi wi´c mo˝e pojedzie ze mnà do Wojtka lub
móg∏bym spróbowaç dotrzeç do Anity która ma w ˝y∏ach krew
˝ydowskà otrzymanà w spadku po babci od strony
i umówiç si´ z nià co do tego dziecka które mieliÊmy mieç
aby z∏àczyç mnie z narodem wybranym lecz miasto
ju˝ wi∏o si´ w konwulsjach konduktor zatrzaskiwa∏ drzwi
przyciskajàc do piersi ˝ywoty wszystkich Êwi´tych
wyrwane w ostatniej chwili z p∏onàcej biblioteki jakby to
mog∏o nam pomóc wi´c tylko zdà˝y∏em napisaç pocztówk´ do Joli
w tym du˝ym szpitalu skazanej na towarzystwo starej kobiety
która wcià˝ opowiada ˝e jeszcze by chcia∏a lecz ju˝ nie mo˝e
bo jej zaros∏o wi´c jak i stojàc na stopniach pociàgu
rzuci∏em ostatnie spojrzenie na miasto które odje˝d˝a∏o
myÊlàc jak to dobrze ˝e wys∏a∏em pocztówk´ gdy˝ mówiono mi
˝e w tym mieÊcie listy dochodzà otwarte a potem w przedziale
m∏ody milicjant krzycza∏ do konduktora aby zatrzyma∏ ten
cholerny pociàg bo w∏aÊnie otrzyma∏ wiadomoÊç ˝e przyjecha∏o
kilka ci´˝arówek z ekipà Êledczà i musi wracaç pomyÊla∏em
wtedy ˝e nie wszyscy jeszcze wierzà w samobójstwo Lublina

36

background image

***

wiersze które wioz∏eÊ przez par´ granic
dnia i nocy pod podszewkà kory mózgowej
tak jak przemyca si´ czasami
w drugim dnie walizki
lub pod podszewkà p∏aszcza
wiersze które napisa∏eÊ w du˝ym niepokoju
i których by∏eÊ jedynym czytelnikiem
ostatnie wiersze minionego roku których
mimo wysi∏ków nie potrafisz zrozumieç
bo to co napiszesz jest cz´sto proste dla nich
a be∏kotliwe dla ciebie lub odwrotnie
a wi´c te wszystkie maszynopisy przepisywane w poÊpiechu
jakbyÊ ba∏ si´ ˝e potem mo˝e ju˝ byç
za póêno wr´czasz w tej chwili jedynemu
przyjacielowi który jest te˝ twojà ostatnià
szansà na zrozumienie Êwiata

37

background image

***

tutaj jest wszystko jak by∏o
mo˝e tylko spad∏ Ênieg i wcià˝ dalej
od cz∏owieka do cz∏owieka
na wieczorach autorskich zarzucajà mi pesymizm
i fascynacj´ poezjà amerykaƒskà a przecie˝
znam jà tylko z przek∏adów jak Ameryk´
Los Angeles w którym przewijasz cudze dziecko
jest dla mnie równie abstrakcyjnym poj´ciem
jak piek∏o pi´kno i par´ innych mitów
od przesz∏o pó∏ roku próbuj´ odnaleêç siebie
w wynaj´tych mieszkaniach przy wcià˝ zmieniajàcych si´
dekoracjach za oknem kobiety które czasem zapraszam
wypytujà mnie o Boga jakbym by∏ jego dobrym
znajomym i nawet nie próbujemy przejÊç tam
gdzie nie potrzeba s∏ów przyjaciele
zostawiajà tu swoje ma∏˝eƒskie
k∏opoty i ˝aden nie przychodzi po odbiór
moje cierpliwe uszy zarastajà powoli kratkami konfesjona∏u

tutaj jest wszystko jak by∏o mo˝e tylko spad∏ Ênieg
i b´d´ próbowa∏ wymyÊliç sobie jakàÊ mi∏oÊç
paru przyjació∏ ciep∏y p∏aszcz

38

background image

PrzejÊcie wzbronione

Leszkowi Szarudze

1.
kilka lat temu w Berlinie Wschodnim
oglàda∏em zachodnioniemieckà telewizj´
- w tym mieÊcie dachy przebito podwójnym
szpalerem anten a dzienniki telewizyjne obu
paƒstw niemieckich nadawane sà
bezpoÊrednio po sobie -
tego dnia pokazywano dokumentalny film
na którym ludzie poruszajàcy si´ jak automaty
wznosili mur który rozorywa∏ miasto
m´˝czyêni o krzepkich d∏oniach i surowych twarzach
p∏aczàcy mi´dzy ka˝dà k∏adzionà ceg∏à

2.
Aksel B. pokazuje przez okno
swojego mieszkania blizn´ muru
mam trzydzieÊci lat - mówi - ˝on´ i psa
wkrótce b´d´ mia∏ tak˝e dziecko
moi rodzice nie ˝yjà
moi rodzice mieszkajà z tamtej strony prawdy
której nie przeskocz´
w tym kraju a przecie˝
za granicà
nie widzia∏em ich od kilku lat i wiem
˝e ju˝ nigdy nie zobacz´
kiedyÊ Êni∏em ˝e jestem wielkim srebrnym
bombowcem nadlatujàcym cicho nad cienkà
wstà˝k´ biegnàcà w poprzek miasta

ostatnio ju˝ nawet sny
nie przychodzà do mnie

39

background image

3.
ta granica mog∏a równie dobrze przechodziç wzd∏u˝
mojego cia∏a przeoraç twarz i piersi pozbawiç
jednej z cz´Êci ˝yciodajnego wp∏ywu
pracy serca chocia˝ serce tak˝e mo˝na
podzieliç a krew do prawej po∏owy cia∏a
przerzucaç drogà powietrznà lub
przez zielonà granic´ a mo˝e wstawi∏bym
sobie serce zast´pcze równie dobre choç
bijàce zbyt rytmicznie by prawdziwie
przez chwil´ zastanawiam si´ czy moje
rozdwojone serce tak˝e przegrodzono by murem
ile tkanek zwalczajàc strach
spróbuje udaç si´ na emigracj´ uciec
z jednego mnie do drugiego ale to tylko spekulacje
nie jest jeszcze tak êle rozglàdajàc si´
po zat∏oczonych stolikach obcoj´zycznej kawiarni
ostro˝nie dotykam miejsc przez które
mo˝e przebiegaç Êcigana historycznà koniecznoÊcià
granica ale nic si´ jeszcze nie rysuje
po kolei sprawdzam dzia∏anie narzàdów wewn´trznych
wszystko funkcjonuje normalnie serce
jest tylko sercem a nie p´kni´tà
stolicà jelita nie sà
przemytniczà Êcie˝kà krwi wàtroba jest tylko
wàtrobà a wi´c
nie jest jeszcze tak êle

4.
niedzielny spacerowicz o prozaicznym nazwisku Braun
(Volker) przechodzàc obok Bramy
Brandenburskiej ostro˝nie zerka
na wielkà tablic´ ustawionà z tamtej strony
nawet stàd mo˝e odczytaç
ile osób zastrzelono podczas próby
zmiany skóry

byç mo˝e w tej chwili zdaje sobie spraw´
˝e wielka tablica powoli staje si´ tabliczkà

40

background image

mno˝enia z której jutro b´dà przepytywa∏y
dzieci bawiàce si´ dziÊ na Alexanderplatz

5.
jeszcze raz z niepokojem dotykam w∏asnego cia∏a
próbuj´ odwa˝nie spojrzeç w przysz∏oÊç
czy b´dzie bola∏o gdy wbijà w me piersi
pierwsze s∏upy graniczne

sierpieƒ 1976

41

background image

***

Êmierç jest czymÊ co nas nie dotyczy
przemyka tylko cicho obok
otulajàc nas swym ciep∏ym ch∏odem
Êmierç jest czymÊ co nas nie dotyczy
przebiega tylko nocà pod oknem na palcach
szepcàc nam swoje imi´

samotni umarli jak skrzypce
zamkni´ci w futera∏ach trumien
pouk∏adani jak sztuçce umarli
w szufladach masowych grobów
- jeszcze i ju˝ daleko

Êmierç jest czymÊ co nas nie dotyczy
jeszcze naszego czasu nie odmierzajà
z zatkni´tymi krzy˝ami zas∏ug
groby przyjació∏

42

background image

Ukrzy˝owanie pod nieobecnoÊç kroniki
filmowej

Odpowiedê panu Stanis∏awowi Stabro

na wiersz „Ukrzy˝owanie”

w dwa lata póêniej daleko od Sydney
nie by∏o ju˝ korwet dymiàcych w zatoce a tylko
brudny Ênieg na ulicach przykleja∏ si´
do naszych butów
twarz mia∏em wtulonà w firank´ kiedy
strzelano do tego ch∏opca który
nie by∏ nigdy Chrystusem bo pewnie
nie mia∏ na to czasu w tramwaju do szko∏y

moje miasto nie odwróci∏o twarzy
moje miasto nie przesta∏o istnieç
moje miasto mówi - przecie˝ móg∏ dzisiaj
nie wychodziç z domu

43

background image

***

w chwilach ostatecznych sprzymierzajà si´
z nami cmentarze
wychodzà cicho na miasto
aby zajàç strategiczne punkty
parków ulic skrzy˝owaƒ
i cichych podwórek

jest to o tyle niebezpieczne ˝e trudno
je potem wycofaç za wysokie mury
podmiejskich rezerwatów
niektóre miasta poddajà si´ im bezwolnie

44

background image

***

zaczynamy si´ ju˝ rozje˝d˝aç
spóênione pociàgi tylko odraczajà
wydane wyroki
coraz cz´Êciej stajemy naprzeciw siebie
skraj peronu - stopieƒ wagonu
jak Andrzej na walizce pe∏nej wierszy
jak Marian z teatrem w kieszeni p∏aszcza
banalne po˝egnania mo˝na zag∏uszyç
je˝eli jest jeszcze piwo w WARSIE
je˝eli jest jeszcze sen ci´˝ki
w wagonie sypialnym lub przedziale
na ramieniu nieznajomej dziewczyny
która staje si´ matkà i ˝onà

pociàgi startujàc z tego samego dworca
rozrzucajà nas po ca∏ym Êwiecie
a obiecane listy przychodzà dzielone
coraz szerszà smugà czasu

45

background image

Olowi zamiast wiersza

krajobraz uporczywie ucieka∏ za oknem
i czu∏em ˝e d∏u˝ej ju˝ nie usiedz´
na tym goràcym grzejniku a nogi tak bolà
˝e nie mog∏em zdecydowaç si´ wstaç gdy z nocy
wytrysn´∏o miasto i dworzec ze Êwietlnà tablicà
„Warszawa - dawniej E. Wedel”

by∏a szósta czternaÊcie i wreszcie mog∏em uwolniç si´
od ucià˝liwego towarzystwa ˝o∏nierzy
wspomnieƒ Tomasza Manna
do których nie mog∏em si´ zabraç
wyszed∏em na niepewnà p∏yt´ dworca gdzie przywita∏ mnie
jasno oÊwietlony kiosk - ˝ycie i sporty
˝ycie sk∏adane nocà ogromnym drukiem
mi´dzy wierszami donosi - „Strajk
okupacyjny zegarów”

moje obola∏e nogi skazane sà na to miasto
z powodu strajku dziewczyna nie przyjdzie na spotkanie
z powodu strajku rozk∏ady jazdy nic ju˝ nie pomogà
a o terminie odjazdu pociàgu informuje
tylko Wolna Europa

lecz ludzie sà tutaj dziwnie spokojni
i tylko jutro gazety zamiast nowych informacji
przyniosà bogaty serwis nekrologów gdy˝
zegarmistrze rzucajà si´ z mostów do Wis∏y
jak w latach wielkiego kryzysu

samotny na Marsza∏kowskiej mam nieodpartà ochot´
poklepaç Warszaw´ po plecach lecz wiem
˝e wÊród jej nieprawdziwych mieszkaƒców jestem
tylko w∏asnym lustrzanym odbiciem

46

background image

Najpi´kniejsze sà chwile naszych
kl´sk

po tych wszystkich chwilach szcz´Êcia i niewàtpliwych
sukcesów ˝yciowych które przychodzà tak ∏atwo lub
zdobywa si´ je z trudem po zdawkowych pieszczotach
kobiet i nieszczerych uÊmiechach losu wi´c po tych wszystkich
krótkotrwa∏ych upojeniach budzisz si´ znowu w czterech
Êcianach swojego pokoju i dochodzisz do wniosku ˝e
najpi´kniejsze sà chwile naszych kl´sk kiedy tak trudno
si´ podnieÊç lub gdy si´ nawet nie chce podnosiç widzàc
jak najbli˝si przyjaciele na twój widok poÊpiesznie
przechodzà na drugà stron´ ulicy a kobiety z którymi
dzieli∏eÊ intymne wzruszenia podró˝y przez noc
plujà ci w twarz najpi´kniejsze sà chwile naszych kl´sk -
mówisz - bowiem to one sprowadzajà nas do w∏aÊciwego wymiaru

47

background image

***

g∏oÊne procesy poezji nie docierajà do nas
spoza zamkni´tych drzwi sal sàdowych
wi´c na rozleg∏ych korytarzach sàdu
koczujemy - palàc ogniska
i chciwie ∏owimy docierajàce do nas czasem
szepty wyroków chcàc dowiedzieç si´ kto
skazany dziÊ zosta∏ na nieÊmiertelnoÊç

48

background image

By∏o to chyba w 1926

Krystynie Chalimoniuk (potem Janiszewskiej)

na wiszàcych ogrodach Wiednia
zapad∏ zimowy wieczór
lecz kwiaty na kawiarnianych stolikach
nie umierajà
z tak b∏ahych powodów

gazety roznoszone przez ch∏opca
w podartych r´kawiczkach
donoszà ˝e pewien cz∏owiek
b´dàcy tak˝e poetà
umar∏ od uk∏ucia ró˝à

oto Êmierç godna poety -
powtórzy∏aÊ za rozmarzonà bufetowà
pan mecenas ostro˝nie palàcy cygaro
rzuci∏ w naszym kierunku ˝e podobno
ma wyjÊç ustawa regulujàca
spraw´ hodowli tych kwiatów

49

background image

Czy jesteÊ godzien

czy kochasz stolic´ która jest bijàcym sercem
Ojczyzny czy pociàga ci´ ona tak jak na przyk∏ad
kobieta czy czujesz wzruszenie na widok tej dziewczyny
z rybim ogonem i z mieczem a tak˝e tej drugiej
co te˝ z mieczem nad g∏owà le˝y na placu a tak˝e
na widok ptaka z rozpostartymi skrzyd∏ami czy czujesz
zew krwi czy wyjesz patriotyczne pieÊni po wypiciu
paru kieliszków wódki czy na pó∏ce z najwi´kszymi
dzie∏ami naszej poezji przechowujesz mi´dzy Panem
Tadeuszem a Grobem Agamemnona ten pi´kny wiersz
zaczynajàcy si´ od s∏ów kto ty jesteÊ lub mo˝e
jaki znak twój i tak dalej lecz w∏aÊciwie nie bardzo
wiadomo co dalej wi´c - jak myÊlisz -
czy jesteÊ godzien miana?

50

background image

***

byç mo˝e to wszystko wyczyta∏em wÊród zabawnych notatek
„Dooko∏a Êwiata” czy „Wieczoru Wybrze˝a”
lub sà to zapami´tane problemy przewlek∏ych artyku∏ów
z ró˝nych pism technicznych
które czasem przeglàdam w MPiK-u kiedy
do rozpocz´cia seansu w kinie brakuje jeszcze pó∏ godziny
a inne pisma sà ju˝ zaj´te
w ka˝dym razie wiem ˝e istniejà magnetofony
na które nagrywa si´ z du˝ych odleg∏oÊci bez pomocy kabla
wierz´ w aparaty do wykrywania k∏amstw które
wyciàgajà z nas tajemnice o wiele szybciej
ni˝ spowiednik i obietnica zbawienia
a jeÊli nawet nie ka˝dego staç na to kosztowne urzàdzenie
to jest jeszcze skopolamina która jak mówià
daje podobne rezultaty
i jeszcze wiem ˝e sztaby uczonych w ró˝nych krajach
pracujà nad teoretycznie ju˝ mo˝liwym sposobem
wywo∏ywania zdj´ç zrobionych przez promienie s∏oneczne
na Êcianach pokoi kamienic czy ubikacji
czyta∏em o grupie angielskich uczonych którzy skonstruowali
aparat powodujàcy u cz∏owieka uczucie panicznego l´ku
i ˝e na razie u˝ywa si´ go tylko do rozp´dzania demonstracji
wszystkie te wiadomoÊci - zlepki prawdy z pó∏prawdà
mog∏yby we mnie wywo∏aç strach i bez tego angielskiego wynalazku
jednak˝e moja skromnoÊç pozwala mi zachowaç optymizm
polegajàcy na nieuzasadnionej wierze
˝e te urzàdzenia nie b´dà skierowane na mnie
- a w ka˝dym razie nie wszystkie naraz

51

background image

Wszystko jest pisaniem nazwiska
du˝ymi literami

gdziekolwiek jesteÊ wszystko jest poezjà;

twarze ludzi z którymi ty
brudne podwórka z tymi ich
gazety w których czyta∏eÊ o
kobiety które ciebie
a ty je

wszystko jest poezjà poczàtku tygodnia
kiedy kioski kneblowane sà najnowszymi
numerami tygodników kulturalnych
wszystko jest niecierpliwà poezjà wzruszenia
na widok w∏asnego nazwiska z∏o˝onego
równà czcionkà

1974

52

background image

***

wita ci´ ¸ódê Fabryczna Gdaƒsk G∏ówny
Warszawa Centralna witajà ci´ wszystkie dworce
miast do których wracasz po roku liczàcym
tylko pi´ç czy szeÊç dni
nic si´ nie zmieni∏o miasto
rozk∏ada przed tobà ulice
które znasz na pami´ç jak cia∏o
pierwszej - ostatniej kobiety
pozdrawiajà ciemne schroniska bram
gdzie poznawa∏eÊ cierpki smak
wina i poca∏unku
kawiarnie wybiegajà tarasami na ulice
i nie ma w tobie zawiÊci
o kilka nowych bloków
rozrywajàcych niebo

telefon na rogu po∏yka z∏otówki
ale przyjaciele nie podnoszà s∏uchawek
w ich ˝yciu jest miejsce
na twoje listy nie ma ju˝ miejsca
na twoje ˝ycie
w miastach do których bez koƒca powracasz
w nie podlegajàcych dzia∏aniu czasu
Arkadiach dzieciƒstwa
jesteÊ bardziej samotny
ni˝ w pustym mieszkaniu
tylko telefon zaufania poÊwi´ci tobie
chwil´ czasu
tylko kasy biletowe wielkiego dworca
powitajà twój powrót -
ucieczk´

1975

53

background image

Wielka rodzina

dziewczyna zbiera deszcz mi´dzy kartki zeszytu
b´d´ mia∏a zasuszone krople na staroÊç - mówi
uÊmiechajàc si´ - nie myÊlmy o staroÊci nie
myÊlmy o Êmierci nasz czas
jeszcze nie nadszed∏

nasz czas - teraz
kilka lat przed kolejnym koƒcem wieku
przed nadejÊciem dobrze od˝ywionych katastrofistów
przed notatkà w gazecie zapowiadajàcà
koniec Êwiata koniec naszego Êwiata który
nastàpi ju˝ dziÊ lub po nast´pnych znakach
na niebie i na ziemi które
wyrwà nas z odwiecznego snu o jawie
kiedy rozchylajàc bia∏e wargi gazet dowiemy si´
˝e Yeti jest wys∏annikiem Ênie˝nych galaktyk
próbujàcych nawiàzaç z nami kontakt
za pomocà tajnego alfabetu stóp na Êniegu
kiedy latajàce talerze b´dà làdowaç
na zaoranych bruzdach naszych mózgów
z g∏´bin oceanów wy∏oni si´ nagle przykryta
szklanym kloszem tajemnicy Atlantyda - wyspa
tylekroç wskrzeszana przez filozofów i nurków
a kolejne pokolenie rodziny Matysiaków nie b´dzie
mia∏o ochoty na majówk´ w nizinnych okolicach
wewn´trznej emigracji
wyrazi zdecydowane poparcie
odcinajàc si´ od

wszyscy jesteÊmy dzieçmi dobrej matki Matysiakowej
- mówi dziewczyna zamykajàc zeszyt pe∏en deszczu
jesteÊmy wielkà zgodnà rodzinà
Matysiaków i ka˝dy dom w tym kraju
jest naszym domem
ka˝da fabryka naszà fabrykà

54

background image

jak ten deszcz - wszystkie jego krople - jest nasz
i ka˝de s∏owo wyg∏oszone z mównicy
lub katedry wyg∏oszone z ambony
jest naszym s∏owem naszym
ostatnim ˝yczeniem
stoimy na rogu dwóch ulic które znajdujà si´
w ka˝dym twoim mieÊcie spoglàdam w twarz
chcàcej odejÊç Anny Matysiak
mojej siostry w wielkiej rodzinie
pe∏en myÊli o nie pope∏nionym kazirodztwie
ostro˝nie dobierajàc s∏owa
bowiem ka˝de s∏owo mo˝e byç moim ostatnim s∏owem
jak ka˝da myÊl i gest
ostatnià myÊlà ostatnim gestem

nie dokoƒczone zdanie po˝egnania
rozbija si´ o zmarzni´ty bruk
obserwuj´ niknàcà sylwetk´ dziewczyny
zbierajàcej deszcz cisz´ nocy
zak∏óca rozgrywajàca si´ w eterze
ostatnia wojna ideologiczna
s∏owa ró˝nych prawd odbijajà si´
od strz´pów ˝elaznej kurtyny
raniàc spóênionych przechodniów
próbuj´ dotrzeç do cienistej oazy
mojego pokoju gdzie nie ma radia
nie dochodzà gazety
nie dochodzà listy
ha∏as dnia
szepty sàsiadów zza Êciany
i gdzie nie dotrze koniec Êwiata
zb∏àdziwszy wÊród cichych uliczek

55

background image

Niech nie odp∏ywa

nie pami´tam;
to mog∏o wydarzyç si´ wsz´dzie
niewa˝ny czas ani miejsce akcji
(to nie tragedia antyczna - tu
liczà si´ fakty)

chcia∏em ci jak najszybciej opowiedzieç siebie
zbyt pr´dko wypuszcza∏em s∏owa
z klatki ust
zderza∏y si´ gin´∏y
w g´stej atmosferze
tego popo∏udnia
ranka
wieczoru

tak - bi∏em ci´ sobà
ale wydawa∏o mi si´ ˝e mam do tego prawo
gdy˝ przeÊcierad∏o nie zakwit∏o krwià
gdy˝ moja twarz nak∏ada∏a si´ tobie na inne twarze
gdy˝ twoja twarz nak∏ada∏a si´ mi na inne twarze

i kiedy w tym wszystkim próbujemy
odzyskaç okruch spokoju mówisz
przerywajàc parawan ciszy
przybij chmury gwoêdziami ptaków
ocal t´ chwil´ na zawsze
niech nie odp∏ywa

56

background image

***

to noc dr˝àcymi opuszkami palców
zdj´∏a mi z twarzy lepkà gaz´ snu
pytajàc cicho; Antku - czy b´d´ ˝y∏a?
chwytajàc si´ ró˝nych sposobów
próbowa∏em przekonaç jà ˝e tak
i gdy spokojnie wtula∏a si´ w sen
kàtem oka dostrzeg∏em
nieuchronnie zbli˝ajàcy si´ Êwit

57

background image

Czy wymyÊli∏em sobie to wszystko

znowu zabrnà∏em w Êlepà uliczk´ dworca
gdzie pozdrawiajà si´ wszystkie pociàgi
aby spotkaç przyjació∏ którzy
rozjechali si´ w ró˝ne strony Êwiata
aby spotkaç kobiety które
traci∏em z oczu i poznawa∏em
na innych dworcach
w innych pociàgach

lecz nikt ju˝ nie pyta „co s∏ychaç”
nikt nie mówi „kocham”
patrzàc w tarcz´ wybiegajàcego w przysz∏oÊç
zegara - czy zabiç czas? -
zastanawiam si´ czy
nie wymyÊli∏em sobie tego wszystkiego
czy nie wymyÊli∏em sobie dworców pociàgów i rozstaƒ
lecz nie poznam w t∏umie twarzy
kogoÊ bez kogo nie wyobra˝a∏em sobie
˝ycia jeszcze wczoraj

moje dworce; Êwiàtynie rozstaƒ
misteria wielkich i ma∏ych po˝egnaƒ
modlitwy nie spe∏nionych obietnic

wczorajszy przyjaciel radzi
odwa˝nie spojrzeç w twarz
prawdzie pogodziç si´ z nieodwracalnoÊcià
pewnych mechanizmów ˝ycia
i uÊmiecha si´ widzàc
jak odchodz´ w obce miasto
pró˝no szukajàc resztek Êniegu
w szczelinach chodnika

1977

58

background image

***

tych kilka poÊpiesznych i ciep∏ych s∏ów
które chcia∏byÊ rzuciç choçby w przelocie tym wszystkim
którzy wychodzàc z domu nie sà w stanie
powiedzieç kiedy wrócà i czy w ogóle
kiedykolwiek wrócà tym co ca∏e ˝ycie z uchem
przy trzeszczàcym radiu co zrywajà si´
nocà ilekroç samochód zahamuje pod ich oknem
a tak˝e tym którzy z obawà
spoglàdajà na drzwi
podajàc sobie ksià˝ki pod blatem stolika
ludziom o rozbieganych nieufnych oczach
dr˝àcym g∏osie i trz´sàcych si´ r´kach
wydrapujàcym chwiejne inicja∏y
na spoconych Êcianach cel pracujàcym przy
wyr´bie wiecznie zielonych lasów lub
przy budowie wcià˝ pustych szos
w ka˝dej sekundzie umierajàcych
ze strachu o siebie i swoich bliskich

tych kilka poÊpiesznych i ciep∏ych s∏ów
które nigdy nie przejdà
przez twoje ÊciÊni´te strachem gard∏o
a których trzymasz si´ tak kurczowo jakby
rzeczywiÊcie by∏y twoim jedynym usprawiedliwieniem

59

background image

Zanim w∏o˝´ w twoje usta pieniàdz

od pewnego czasu zaczynam obserwowaç mojego ojca
zadajàc samemu sobie pytanie od czego si´ zacznie
czy tkanki b´dà umieraç równomiernie
a˝ do koƒca lub mo˝e co umrze pr´dzej czy
prawa noga na której pogrzeb przyjdà pozosta∏e
koƒczyny zresztà mo˝e byç i tak
˝e najpierw umrze g∏owa i ustanie nareszcie
to denerwujàce nucenie wcià˝ tej samej
melodii lecz w zamian trzeba b´dzie
go karmiç wysadzaç podcieraç
jednym s∏owem mieç w domu dziecko
drugim s∏owem myç po ka˝dej wizycie twarz lepkà
od pe∏nych wspó∏czucia poca∏unków a jeÊli
najpierw umrze serce pozostawiajàc t´ trudnà
do wype∏nienia cisz´ czy to go w koƒcu zabije
czy tylko sprawi ˝e nas znienawidzi

d∏onià ogrzewam ma∏à monet´ z orze∏kiem d∏onià spoconà ogrzewam

60

background image

Ludzie jak sp∏oszone go∏´bie

wchodz´ w to miejsce wymyÊlone
pozorne jak ka˝de miejsce które staje si´ tylko ideà
uczuciem lub czymÊ podobnym
domy rozsuwajà si´ przede mnà i czuj´
˝e stàpam po papierowych ulicach planu miasta
a pe∏ne ptaków linie kartograficzne
zwisajà lekko wsparte o najwy˝sze budynki
w miejskim parku zielonej plamie na mapie
rozkrzyczani emeryci zlatujà si´ t∏umnie do okruchów bu∏ki
na mojej wyciàgni´tej d∏oni i pytam ich
pytam ka˝dego napotkanego w Alejach Jerozolimskich cz∏owieka
czy d∏ugo tak musz´ iÊç jeszcze aby dojÊç
do Jerozolimy tego kraju obiecanego nam wszystkim
gdzie nie p∏onà sztuczne ognie uniesieƒ
gdzie nie ma nieprawdziwych miast
i ludzi jak ci wyci´tych z popo∏udniowych gazet
w których nie ma nawet miejsca na krótki wiersz
i mówià byç mo˝e istniejà takie wyspy szcz´Êliwe
gdzie kryszta∏owe pa∏ace
gdzie nasze kobiety sà kobietami w których krew
a ksi´˝yc nie jest tylko jarzeniowà lampà
na biurku oficera Êledczego
lecz nikt nie chce mi udzieliç konkretnej odpowiedzi
jak sp∏oszone rzuconà r´kawiczkà go∏´bie
rozbiegajà si´ w zau∏ki do bram nieczuli na moje wo∏anie
i czasem tylko któryÊ z nich odwróci si´
czy jeszcze przez rami´ powie ty Ênisz
srebrne w∏osy sennych wizji oplot∏y ci´ woko∏o
bo nie ma ju˝ krajów obiecanych
kryszta∏owych ogrodów
i nagle zostaj´ sam na tej ulicy w tym mieÊcie
które ju˝ dawno przesta∏o byç miastem
dopiero wtedy zaczynam rozumieç
˝e nie ma te˝ Jerozolimy zosta∏y tylko Aleje

61

background image

Ponad si∏y

dla Macieja Grzywaczewskiego

co jest Ojczyzno co jest ˝e budzisz mnie
rano uporczywym stukaniem do drzwi
przesy∏ajàc przez niemrawego listonosza
wezwanie do Dzielnicowego Sztabu Wojskowego
czy rzeczywiÊcie musz´ podarowaç Ci
jeszcze dwa lata
strzec przez ten czas Twych granic
przed wojskami paƒstw imperialistycznych
które tylko czekajà by zadaç druzgocàcy cios
i ju˝ teraz zbrojà si´ w najnowsze
urzàdzenia techniczne s∏u˝àce
do obni˝ania zdolnoÊci wch∏aniania
jedynej prawdziwej ideologii
urzàdzenia mogàce podwa˝yç
nasze bezgraniczne zaufanie do Uniwersalnego Umys∏u
rzàdzàcego nami z szybkoÊcià
kilku tysi´cy s∏usznych decyzji
na minut´ z zasady nie pope∏niajàcego
powa˝niejszych b∏´dów a drobne pomy∏ki
sprawi∏y ˝e ludzie w tym kraju pami´tajà tylko
nazwy trzech spoÊród dwunastu miesi´cy

czy pomyÊla∏aÊ ˝e coÊ jest nie tak
skoro m∏odzi ch∏opcy postawieni
w mojej sytuacji
podcinajà sobie ˝y∏y
gotowi sà p∏aciç oficerom sztabu
za krótkoterminowe odroczenia
lub lekarzom za chorob´
mogàcà ochroniç zbawczà otoczkà
kategorii D lub jeszcze lepiej E

62

background image

dlaczego chcesz abym ba∏ si´ listonosza
który by∏ dotychczas mojà jedynà szansà
nadziejà nitkà niepewnà ∏àczàcà ze Êwiatem
czy musisz nas wszystkich wyrywaç z ˝ycia
na par´ lat
na poligony
jakby nie doÊç by∏o daniny
jakà zap∏aciliÊmy Tobie
ofiary jakà co dnia sk∏adamy z naszych bliskich
których tak s∏usznie skarci∏aÊ
wp´dzi∏aÊ w alkoholizm narkomani´
i choroby nerwowe (przyjaciel zrywajàcy si´
nocà ilekroç samochód zahamuje pod oknem)

czy nie sp∏aci∏em ju˝ Tobie d∏ugu
za Êrednie wykszta∏cenie i wyrok za czyn
nie figurujàcy w kodeksie karnym
za kilka dni przed cierpliwym i dobrym
oficerem Êledczym zapraszajàcym
do nieustajàcego pasjansa
z twarzy dat i zdarzeƒ
obiecujàcym wieloletni wyrok i to
˝e ju˝ nigdy nie b´d´ mia∏ przyjació∏
i mój pe∏en tytoniowego dymu
oraz przyciszonych rozmów pokój
b´dzie przypomina∏ s∏awnà ska∏´ R.
(patrz groêne sagi ludów pó∏nocy)
na której wcià˝ gasnà Êwiece
i b´dzie ich coraz mniej
a˝ nie b´dzie ju˝ Êwiec
i ska∏´ otuli wieczny mrok ciemnoÊci

za tych kilka nocy w czasie których
nie chcia∏ przyjÊç do mnie sen
a móg∏ byç chwilà odpoczynku
kolejnym koszmarem lub i jednym i drugim
jak przyp∏yw i odp∏yw morza który
móg∏ przyjÊç lecz nie przyszed∏
choç tak bardzo go pragnà∏em

63

background image

w celi numer szesnaÊcie aresztu Êledczego
za misk´ wystyg∏ej kolacji
i zabrane sznurowad∏a
za to ˝e choç od tamtych chwil
min´∏o wiele lat wcià˝ jeszcze
spotykam ludzi przekonanych ˝e jestem
konfidentem skoro uda∏o mi si´
uniknàç wi´zienia

czy nie podarowa∏em Ci w zamian
najbli˝szego przyjaciela który
przepuszczony przez magiel zaledwie parogodzinnego
przes∏uchania budzi ju˝ tylko mojà litoÊç
bo nie jest nawet godny nienawiÊci
albo tego drugiego
który pragnà∏ wszystkich przekonaç
˝e jedynà prawdà jest Jezus a po paru miesiàcach
wi´zienia zastàpi∏ go potajemnie
wstrzykiwanà morfinà

*
mówisz ˝e powinienem nauczyç si´
strzelaç
salutowaç
staç w postawie zasadniczej
z d∏oƒmi równo na szwach spodni
i jeszcze paru rzeczy bez których
umia∏em si´ doskonale obejÊç
czy nie pami´tasz ˝e dzi´ki Tobie nauczy∏em si´
ju˝ bardzo wiele
˝e nauczy∏em si´ rzeczy których
nikt inny by mnie nie nauczy∏ bo urodzi∏em si´
w takim domu i takiej atmosferze
gdzie to wszystko by∏o nie do pomyÊlenia
nauczy∏em si´ paliç przychodzàce
ka˝dego ranka listy
odmierzajàc w ten sposób kolejne dni
mojego strachu
nauczy∏em si´ nienawiÊci i czegoÊ

64

background image

w rodzaju przekory (?) która - byç mo˝e - ju˝ nigdy
nie pozwoli mi stanàç na bacznoÊç
gdy zagrajà znany motyw mazurka
z okresu wojen napoleoƒskich
a przecie˝ sà jeszcze tacy którzy
przy pierwszych taktach tej starej melodii
czujà drapanie w gardle
i bezwiednie powstajà z miejsc
aby przy∏àczyç swój g∏os do chóru innych g∏osów
nauczy∏em si´ niewiary w s∏owo drukowane
odkàd wiem ˝e wiadomoÊci trzeba wyszukiwaç
mi´dzy wierszami komentarza
tak˝e niewiary w sprawiedliwoÊç
sàdowych wyroków odkàd zauwa˝y∏em
˝e nie kierujà si´ kodeksem karnym
a dowolnie interpretowanym
interesem spo∏ecznym
˝e nie czuj´ ju˝ w sobie wzruszenia
gdy s∏ysz´ s∏owo POLSKA a tylko
coÊ w rodzaju za˝enowania odkàd
jako szesnastoletni ch∏opak widzia∏em
kolumny czo∏gów zmierzajàcych na po∏udnie
i nie rozumiem znaczenia s∏owa PATRIOTYZM
a je˝eli nawet czasami wydaje mi si´
˝e zaczynam rozumieç je to wtedy
gdy trzymam w go∏ych d∏oniach wyci´tà
z zachodniego magazynu ilustrowanego
rozmazanà fotografi´ studenta filozofii
ze S∏onecznej Pragi który nazywa∏ si´
Jan Palach - ˚ywa Pochodnia Jesieni
lub gdy w pokoju mojego ostatniego przyjaciela
wpatruj´ si´ w smutnà twarz Aleksandra So∏˝enicyna
próbujàc dopatrzyç si´ w niej z∏a
i po chwili poddaj´ si´
widzàc ˝e jest to niemo˝liwe
a w ka˝dym razie ponad moje si∏y

sà to chwile kiedy przestaj´ rozumieç siebie
i wiem ˝e znikàd nie mog´ oczekiwaç pomocy

65

background image

*

a wi´c co si´ z nami sta∏o
z nami wszystkimi mi∏ujàcymi Ciebie
od pierwszego podr´cznika
do ostatniej gazety
od pierwszego dnia ˝ycia
do ostatniego westchnienia rozpaczy
i co si´ sta∏o z Tobà
d z i s i a j
przecie˝ to wszystko od niedawna
przecie˝ przez ca∏e stulecia wszyscy marzyli
tylko o tym by przelaç za Ciebie
ca∏e pi´ç litrów krwi
by wypluç dla Ciebie p∏uca
zaprzeç si´ siebie i swoich bliskich
pozostaç tylko nie odcyfrowanym inicja∏em
na Êcianie celi
na Êcianie straceƒ

chwilami do mojej sko∏owanej g∏owy
zakrada si´ najprostsze wyjaÊnienie -
to wszystko jest tylko kolejnym wymys∏em
szkolnych podr´czników - bo
co innego
co innego sta∏o si´ z Tobà
˝e coraz trudniej jest si´ do Ciebie przyznaç
i coraz mniej jest takich
których napawa∏by dumà fakt ˝e urodzili si´
w∏aÊnie tutaj
wÊród nieustannie szlochajàcych wierzb

co si´ sta∏o z nami
˝e nie potrafimy uwierzyç w to odwieczne
uczucie mi∏oÊci do Ciebie
i ka˝dy patriotyczny wiersz przyjaciela

traktujemy jak ˝art
lub zaprzedanie

66

background image

i co si´ - w koƒcu - sta∏o ze mnà
˝e siedzàc nad rozklekotanà maszynà do pisania
mno˝´ pytania w nieskoƒczonoÊç a oczy
moje nie wilgotniejà

i znikàd odpowiedzi
odwracasz si´ do mnie plecami milczenia
ods∏aniajàc uÊmiechni´tà twarz
spikera dziennika telewizyjnego

*

powiedziano mi -
oddziel;
Ojczyzn´ od Paƒstwa
Naród od Rzàdu
Histori´ od zmiennych jak pogoda
podr´czników szkolnych
RzeczywistoÊç od s∏odkich laurek
w wielomilionowych nak∏adach
kneblujàcych nam mózgi
Prawd´ od pobo˝nych ˝yczeƒ
˚yczenia od przysz∏oÊci

...............
ale oddzieliç mo˝na tylko to -
odpowiedzia∏em -
co mo˝e byç oddzielone
bez ci´ç skalpela
bez gwa∏tu
lekkim muÊni´ciem nadziei
której ju˝ nie posiadam

1975-1976

67

background image

Âni mi si´ spokój i Krzywy Zau∏ek

J.K.

Bia∏y Murzyn nie zna snu;

rozmawia ze starà maszynà do pisania
wystukujàc donos na rzeczywistoÊç
w formie autobiograficznego poematu

przeglàda pisma z ostatniego tygodnia
bogato ilustrowane komiksy teraêniejszoÊci

zastanawia si´ dlaczego Wieczny Tu∏acz Rudi Dutschke
nie mo˝e snuç sennego ˝yciorysu
z córeczkà na kolanach

zastanawia si´ dlaczego Wolfgangowi Lefevre
tak bardzo zale˝y na etacie uniwersyteckim

nagle spostrzega ˝e tak˝e nie jest ju˝ m∏ody
(choç toku myÊli nie przes∏ania siwizna)
˝e coraz cz´Êciej parali˝uje go strach
gdy ma nacisnàç spust d∏ugopisu
w kolejnej batalii na bezkresnych polach
pierwszych stron gazet

czyta listy W∏odzimierza Majakowskiego do Lili Brik
próbuje wyobraziç sobie
Majakowskiego na emeryturze
(jest coÊ kuszàcego w tej wizji)

wieczorem spaceruje po parku
prowadzàc na smyczy
rozleg∏à korespondencj´
z w∏asnymi myÊlami

1976

68

background image

DaliÊmy si´ nabraç

grupie poetyckiej TERAZ

nad miastem zawis∏ krzyk syreny budzàc mnie
z ∏agodnego snu wszelkie oznaki paniki wskazywa∏y
˝e wybuch∏ alarm w Muzeum Rewolucji do którego
wdarli si´ znowu poeci by∏o to o tyle wiarygodne
˝e obdrapane Êciany kamienic ju˝ od dawna
oblepiane by∏y ulotkami wierszy odrzuconych przez
cenzur´ wewn´trznà pobieg∏em wi´c w stron´ Placu
aby zdà˝yç na czas pod zwalisty gmach Muzeum
w drodze mija∏em ostatni nocny tramwaj do którego
doczepiono zaplombowany wagon w którym wódz proletariatu
podró˝owa∏ kiedyÊ przez Niemcy
w drodze mija∏em stare kobiety chowajàce si´ po bramach
z modlitwà strachu w dr˝àcych d∏oniach
w drodze mija∏em samotnych milicjantów którzy widzàc
gdzie biegn´ wo∏ali za mnà ˝e ze szklanych
gablot Muzeum ktoÊ wykrad∏ kilka bardzo wa˝nych barykad
i nie ma ju˝ w∏aÊciwych stron po których mo˝na
si´ by∏o opowiedzieç i nikt ju˝ nie zwraca uwagi
na rozpaczliwe j´ki instalacji alarmowej
dobieg∏em do Placu w chwili gdy przed Muzeum ustawiono
parowóz dziejów na którym okrakiem siedzia∏a
woskowa kuk∏a Broniewskiego deklamujàc monotonnie
„UÊcisk nasz bratni od Chin po Biegun. Bój to ostatni
w jednym szeregu” kiedy przebrzmia∏y oklaski i z∏o˝ono
wieƒce pod pomnikiem obok poeci odczytali po kilka
deklaracji i manifestów i uroczyÊcie og∏oszono
odwo∏anie alarmu z trudem zrozumia∏em ˝e by∏ to
tylko próbny alarm i do∏àczy∏em
do licznej grupy tych co uwierzyli -
NIE MIELIÂMY JU˚ DOKÑD WRACAå

69

background image

***

Nie znajdziemy nigdy ciszy i przystani
˚ydzi Êpiewajàcy, ˚ydzi ob∏àkani...

Julian Tuwim

jasne sklepy kuszà tym wszystkim czego ty
nie mo˝esz mi daç z bram wywo∏ujà mnie
pokàtni handlarze o wystraszonych twarzach
oferujàc samozaspokojenie po przyst´pnych cenach
gdzieÊ w drodze przyp´ta∏ si´ nagle chudy ˚yd
z du˝ym znamieniem na lewym policzku
wiedzia∏em o nim tylko tyle ˝e sprzedawa∏
bia∏o-czerwone goêdziki na wszystkich grobach
nieznanego ˝o∏nierza w tym mieÊcie
to nie jest imi´ z krainy czarów - powiedzia∏
gdy pokaza∏em mu twoje zdj´cie (ono jest po to
abym coÊ wiedzia∏ o twojej twarzy gdy jà zapomnà
moje r´ce) pami´tam ˝e piliÊmy wtedy kaw´
z poobgryzanych fili˝anek w jakimÊ barze
i rozmawialiÊmy o ¸odzi Gdaƒsku i jeszcze paru
miastach do których nie mo˝na wróciç po latach
ale nie o to chodzi bo kiedy znów zosta∏em sam
i roz∏o˝y∏em r´ce jakbym chcia∏ wznosiç nowà modlitw´
do nieistniejàcego boga sta∏em si´ tylko
czwartym krzy˝em na Placu Trzech Krzy˝y

70

background image

I Êmierç, wiele Êmierci...

Death, many death I’ll sing

Walt Whitman

1.
za chwil´ Êliski parapet
odskoczy w ty∏

spoglàdam na ruiny
które par´ dni temu
by∏y miastem
spoglàdam na cienkà listw´ ulicy
pe∏nà porzuconych w panice
samochodów

próbuj´ przypomnieç sobie
skàd si´ tutaj wzià∏em
w∏aÊnie tu
kilka pi´ter nad zapomnianà ulicà
w bezruchu powietrza
w przyt∏aczajàcej ciszy poranka
co mnie do tego sk∏oni∏o
co tutaj przynios∏o
i dlaczego akurat mnie
przecie˝ mówiono ˝e jestem
dzieckiem szcz´Êcia
˝e moje ˝ycie to nieustajàce
pasmo powodzenia a tu
kurczy si´ do odleg∏oÊci
kilku pi´ter

dlaczego raptem
opuÊci∏a mnie intuicja która
pozwala∏a wyjÊç z ka˝dej opresji
mog∏em przecie˝ niczym liÊç
przebity kolorem jesieni

71

background image

daç si´ unieÊç pierwszej fali uciekinierów
pierwszemu podmuchowi histerii i z niepokojem
tropiç Êlady tragedii
na pustych p∏achtach gazet
Êledziç katastroficzne reporta˝e
na ciep∏ym ekranie telewizora

2.
pami´tam jak podesz∏aÊ do mnie
bez s∏owa sprowadzajàc na brzeg morza
uj´∏aÊ mojà d∏oƒ i szepn´∏aÊ
tak cicho ˝e s∏owa ledwie przebija∏y si´
przez szczelny p∏aszcz nocy;
B´d´ nazywa∏a ci´ Kefas
bowiem znaczy to ska∏a
a ja potrzebuj´ opoki na której
mog∏abym zbudowaç mojà mi∏oÊç
potrzebuj´ mocnego oparcia w∏aÊnie teraz
kiedy przestaj´ rozumieç to wszystko
co mnie otacza i nawet
litery dobrze znanych ksià˝ek
zmieniajà si´ w nieczytelne hieroglify

zostawi∏em wszystko
i poszed∏em za tobà
pe∏en Êlepej ufnoÊci
wiary ˝e tak w∏aÊnie trzeba

a by∏o to gdy na naszych oczach
tu˝ pod przykryciem powiek
umiera∏ Sopot (drugie miasto którego Êmierç
widzia∏em z bliska) ludzie
porzucali dobytek i uciekali
do pobliskiego Gdaƒska lub dalej
w g∏àb kraju
skrzynki pocztowe odmawia∏y
modlitwy milczenia
wstrzymane pociàgi blokowa∏y dworzec
przesta∏y dochodziç codzienne gazety

72

background image

a nikt nie potrafi∏ ju˝
samodzielnie myÊleç

ostatnie grupy uciekinierów
opuszcza∏y miasto
w zastyg∏e okna kamienic
zaglàda∏a Êmierç

snuliÊmy si´ sennie poÊród
opustosza∏ych ulic których spokój
zak∏óca∏y nieliczne stadka emerytów
im jednym by∏o naprawd´ wszystko jedno
wiedzieli ˝e jest za póêno
aby rozpoczynaç wszystko od nowa
wÊród oboj´tnych sàsiadów
i obcych sklepów innego miasta

kiedy byliÊmy zm´czeni
w´drówkà i Êcigajàcym w ciszy echem
w∏asnych kroków
zaproponowa∏aÊ by schroniç si´
w jednym z porzuconych mieszkaƒ

- to mo˝e byç nasza jedyna szansa na mi∏oÊç
w∏aÊnie tu i teraz
w majestacie koƒca j a k i e g o Ê Êwiata
u kresu c z y j e j Ê drogi
kiedy wszystkie uczucia nabierajà kontrastu
stajà si´ g∏´bsze
to szansa by prze˝yç
najwspanialszà rzecz na Êwiecie
i nie powinniÊmy si´ tego wyrzekaç
choçby przysz∏o zap∏aciç
najwy˝szà cen´

weszliÊmy ufnie w obce wn´trze
najbli˝szej kamienicy
pami´tam zagracony pokój
pe∏en zniszczonych mebli

73

background image

starych ubraƒ
i cudzego zapachu który
by∏ tak intensywny ˝e w pierwszych chwilach
nasze s∏owa rozbija∏y si´
o pulsujàcy w powietrzu
rytm czyjegoÊ ˝ycia

byliÊmy tam przez czterdzieÊci dni
i czterdzieÊci nocy
kuszeni przez Êmierç
czyhajàcà za oknami
i z drugiej strony lustra

dopóki nie przesta∏a dzia∏aç elektrownia
towarzyszy∏o nam radio
co dzieƒ podajàc komunikaty
o stanie miasta
serwis informacyjny ze Êwiata
notowanie tabeli ekstraklasy
i listy przebojów
po jego nag∏ej agonii
po krótkim rz´˝eniu g∏oÊnika
zostaliÊmy sami dla siebie
w tym mieszkaniu
w mieÊcie któremu
z wolna zamiera∏ puls

na spokojnà toƒ nocy
na leniwy strumieƒ dnia
wyp∏ywaliÊmy cicho arkà wielkiego ∏ó˝ka

3.
stoisz przede mnà ubrana tylko
w zwiewnà sukni´ s∏ów i gestów
godzinami g∏aszcz´ twoje ma∏e piersi
z twardniejàcymi guzikami sutek
aby potem zejÊç ni˝ej
jeszcze ni˝ej
w g´stw´ w∏osów a˝ do miejsca

74

background image

niezg∏´bionej tajemnicy
z którego kiedyÊ przyszed∏em
gdzie wracam ilekroç
pragn´ byç znowu szcz´Êliwym

oto mój penis
powierzam ci go z ufnoÊcià
wiem ˝e lubisz trzymaç go w d∏oniach
patrzeç jak budzi si´ w nich
jak powoli dêwiga si´ w gór´
w twoich ma∏ych palcach staje si´
kwiatem rozkwitajàcym (gdy
zrobisz kilka ruchów r´kà
wyrzuci z siebie
bia∏e ziarno ˝ycia) staje si´
statkiem kosmicznym
startujàcym w bezkres
twojego kosmosu
∏odzià podwodnà badajàcà
nieznane g∏´bie
mostem (w)zwodzonym pomi´dzy
przylàdkami dobrej nadziei
naszych cia∏

kiedy wchodz´ w ciebie najg∏´biej
jak tylko mog´ i stajemy si´
jednym cia∏em
kiedy czuj´ woko∏o ∏àczàcego nas penisa
ciep∏o i mi´kkoÊç których
nie potrafi´ nazwaç a twoje nogi
oplatajà mnie mocno
kiedy zamykasz oczy i coÊ w nas
zmusza uleg∏e cia∏a
do coraz wi´kszego poÊpiechu
kiedy b´dàc u szczytu wlewam si´
w ciebie ca∏y aby po chwili
zsunàç si´ na bok
kiedy zm´czeni patrzymy sobie w oczy
uÊmiechajàc si´ na widok
w∏asnych spoconych cia∏

75

background image

albo

kiedy z g∏owà wtulonà w twoje uda
próbuj´ si´gnàç
a˝ do bólu j´zyka w rozchylajàce si´
przede mnà drugie wargi
i czuj´ ˝e zaczynasz si´ wiç
wymawiajàc w j´ku moje nowe imi´
a˝ po kilku drgni´ciach
nieruchomiejesz

albo

kiedy trzymasz go lekko w palcach
bawiàc si´ patrzysz
jak p´cznieje i zmienia barw´
z uÊmiechem bierzesz w szeroko rozchylone usta
gdy czuj´ na nim delikatny
dotyk j´zyka i lekkie ssanie
gdy wchodzi g∏´biej a˝ do gard∏a
i mam dreszcze w koniuszkach palców
kiedy potrafi´ ju˝ tylko wyszeptaç
- szybciej szybciej -
przy wcià˝ gwa∏towniejàcym oddechu
by za chwil´ odczuç ulg´
wielkie kojàce uspokojenie

popatrz masz na policzku
bia∏e krople; to mog∏y byç nasze dzieci

albo

gdy Êpisz wtulona w moje rami´
i na pró˝no oczekujàc snu wpatruj´ si´
w twojà spokojnà twarz
dotykam uszu i sutek
g∏adz´ twoje cia∏o i w∏osy
i to dopiero pozwala mi zasnàç

76

background image

lub ka˝e zbudziç ci´ by raz jeszcze
prze˝yç pe∏ni´ nag∏ego wy∏adowania

wtedy dopiero zaczynam rozumieç
co kaza∏o mi iÊç za tobà
bez s∏owa protestu
bez chwili wahania

4.
dlaczego nie napisa∏eÊ dla mnie ˝adnego wiersza
ostatecznie to ja przypomnia∏am ci
dawno zapomniane s∏owa czu∏oÊci których
obiecywa∏eÊ sobie ju˝ nigdy nie wypowiedzieç
a teraz masz ich pe∏ne usta
wylewajà si´ z ciebie jakbyÊ
posiada∏ je w nadmiarze przez
zbyt d∏ugie milczenie

5.
czterdziestego pierwszego dnia wczesnym rankiem
obudzi∏em si´ sam
w pustym pokoju
w opuszczonym mieÊcie

na topniejàcym Êniegu poÊcieli
le˝a∏ kwit z pralni
jedyny mój trop
milczàca gwiazda za którà
musia∏em podà˝yç chcàc
raz jeszcze przypomnieç sobie
kolor twoich oczu

b∏àdzàc wÊród jednakowych bloków osiedla
z trudem odnalaz∏em budynek pralni
poda∏em kwit uÊmiechni´tej kobiecie której imi´
tak˝e zaczyna∏o si´ na liter´ A
- prosz´ za mnà - powiedzia∏a
bioràc mnie za r´k´
mijaliÊmy sk∏ady brudnej bielizny

77

background image

hangary gdzie wielkie pralki
zmywa∏y z poÊcieli brud nóg
pot nerwowych nocy
kobiecà krew pierwszà i ostatnià
krople snów m∏odych m´˝czyzn
zasypiajàcych z penisem w d∏oni

(nie potrafi∏em wyt∏umaczyç sobie skàd
czynna pralnia w dogorywajàcym mieÊcie
co wprawia w ruch wielkie pralki
odkàd wy∏àczono pràd
i co wreszcie tu robi ta kobieta
dlaczego co chwila zakwita uÊmiechem
skoro dusi nas Êmierç
której okruchy zamarzajà
w naszych oddechach
czy ten nierealny obraz jest jeszcze jawà
wszak mog∏em niepostrze˝enie
przekroczyç szlaban snu mog∏em
byç ju˝ po drugiej stronie lustra)

zeszliÊmy do podziemia
krà˝yliÊmy nie koƒczàcym si´ labiryntem
korytarzy wÊród stert Êwie˝o upranej bielizny

przera˝a∏y mnie nasze chybotliwe cienie
ciemne czeluÊcie tajemniczych odnóg
a tak˝e ÊwiadomoÊç ˝e nie potrafi´
odnaleêç powrotnej drogi
widzàc to kobieta uÊmiechn´∏a si´
dajàc do zrozumienia
˝e zbli˝a si´ kres w´drówki

nagle zauwa˝y∏em w jej d∏oniach
k∏´bek rozwijajàcych si´ nici
co nasun´∏o mi skojarzenia
z mitologià greckà a tak˝e
niepokojàcà myÊl ˝e za nast´pnym
za∏omem korytarza

78

background image

czeka mnie decydujàca próba
si∏ lub nerwów

i w∏aÊnie gdy nabiera∏em przekonania
˝e nigdy nie wydostan´ si´ z podziemi
dotarliÊmy do wielkiego pomieszczenia
gdzie wyrasta∏ ofiarny stos
bielizny przykryty bia∏ym ca∏unem
przeÊcierad∏a moja przewodniczka
odrzuci∏a zas∏on´
- oto paƒska bielizna -

na szczycie le˝a∏ trup nagiej dziewczyny
to by∏aÊ ty - Anno

6.
powietrzem targn´∏a seria detonacji

z litoÊci
z obawy przed epidemià
podano miastu zastrzyk
dobrej Êmierci
: eutanazji

7.
stoj´ na parapecie czwartego pi´tra
jedynej ocala∏ej kamienicy

miasto nie ˝yje od paru godzin
obserwuj´ jego stygnàce cia∏o
rozrzucone koƒczyny ulic
blizn´ po nieudanej operacji mola
kikuty domów
puste oczodo∏y okien

a wi´c tak wyglàda Êmierç

czy jeÊli pop∏yn´ w dó∏

79

background image

albo

jeÊli ziemia zacznie zbli˝aç si´
z niewiarygodnà szybkoÊcià
spadajàcego cia∏a
i mózg mój rozpryÊnie
tajemniczà mapà o deptany
niegdyÊ setkami stóp bruk

czy wyjdzie z zau∏ka
z bramy
cienia drzewa
i znajomym g∏osem szepnie
pochylajàc si´ nad moim nieruchomym cia∏em
pochylajàc si´ nad zimnym cia∏em miasta
„tobie mówi´ wstaƒ”

sierpieƒ - grudzieƒ 1976

80

background image
background image

Dojrzewanie

Op∏atku
który zgarniasz grzechy Êwiata
∏am si´ razem z nami

Marek Bieƒkowski

1.
byliÊmy jeszcze dzieçmi
pierwszomajowych pochodów prowadzonymi
przez ˝ycie na smyczach czerwonych krawatów
uczyliÊmy si´ papierosów alkoholu i mi∏oÊci
byliÊmy pe∏ni wiary w m∏odoÊç majàcà
trwaç a˝ do Êmierci która nas nie dotyczy∏a
w miejsce jakie ju˝ dziÊ
moÊci nam przysz∏oÊç
w rzeczywistoÊç tak niewzruszonà jak nasze ˝ycie

byliÊmy jeszcze dzieçmi
potrafiàcymi godziç w sobie sprzecznoÊci
Bóg i Marks podawali sobie d∏onie w purpurowych salach
naszych serc Lenin i Lennon przechadzali si´
po bruzdach mózgów
nie nale˝eliÊmy do Êwiata
Êwiat nale˝a∏ do nas

byliÊmy jeszcze dzieçmi
gdy rozpoczà∏ si´ taniec Êmierci
gdy bruk zaczà∏ p´kaç pod stopami
a wàwozy ulic wali∏y si´ na barki
nie potrafiliÊmy tego zrozumieç ani udêwignàç
ostry topór Êwiat∏a roztrzaska∏ nasze czaszki
w t´czówkach oczu zap∏on´∏y po˝ary strachu
w kilka zimowych dni skoƒczy∏ si´ Êwiat

byliÊmy jeszcze dzieçmi
kiedy zdaliÊmy sobie spraw´ ˝e istnieje tylko
Êmierç i samotnoÊç które znaliÊmy z opowieÊci
przyduszeni ogromem odkryç

82

background image

powoli uk∏adaliÊmy nowà mozaik´
z ocala∏ych okruchów Êwiata
cz´sto oglàdajàc si´ za siebie
aby zrozumieç nas samych
sprzed tygodnia

2.
o czym mogliÊmy rozmawiaç
czego mog∏y dotyczyç nasze s∏owa
s∏owa tak pr´dkie
jak seria rozkrzyczanego automatu
s∏owa ci´˝kie i niespodziewane
jak razy milicyjnej pa∏ki
s∏owa wydobywane z trudem
jak pe∏ne ukojenia ostatnie tchnienie
s∏owa kàÊliwe jak rzucony
z t∏umu brukowiec
s∏owa palàce jak po˝ar
j´k p´kajàcych szyb
wrzask umierajàcych
s∏owa

o czym mogliÊmy rozmawiaç
w∏aÊnie wtedy
w kilka chwil po odwo∏aniu
podwy˝ek i godziny
milicyjnej

o czym mogliÊmy rozmawiaç
czego mog∏y dotyczyç nasze s∏owa

3.
ktoÊ mówi∏: tylu ludzi

ktoÊ mówi∏: mordercy

chwilami mieliÊmy jeszcze nadziej´
˝e uczestniczymy w czyimÊ
koszmarnym Ênie jeszcze chwila

83

background image

a Êwit uderzy nas po oczach ˝e to
somnambuliczna w´drówkach po dniach
po dobrze znanych ulicach

wszystko wydawa∏o si´ niemo˝liwe
w kraju znanym od urodzenia
w mieÊcie nie majàcym dla nas
ukrytych przejÊç

strzelanie do ludzi znaliÊmy
tylko z kina i telewizji

ktoÊ mówi∏: wojsko by∏o z nami
to ubrani w zieleƒ milicjanci

ka˝dy coÊ widzia∏
i nazywa∏ to prze˝yciem ka˝dy
coÊ zdo∏a∏ us∏yszeç
przyszliÊmy tu z aby si´ podzieliç
op∏atkiem i informacjami
wyciàgnàç d∏oƒ
i wnioski z wydarzeƒ

stàd tyle s∏ów
wyrzucanych z siebie
we wzajemnym przekrzykiwaniu
s∏ów które wystrzelone z ust
krà˝y∏y w pude∏ku pokoju
zderza∏y si´
pada∏y martwe
odarte ze znaczeƒ

s∏ów które oskar˝a∏y
sàdzi∏y
skazywa∏y

84

background image

4.
i niech to b´dzie Wieczerza
z miejscem pustym dla goÊcia
i niechaj wszyscy czekajà
w skupionym milczeniu za sto∏em
kto przyjdzie
zasiàdzie
prze∏amie milczenie
prze∏amie op∏atek

czy b´dzie cichy jak noc
czy b´dzie krwawi∏ jak dzieƒ
czy b´dzie
kto b´dzie

5.
podobno strzelano do kobiet
do dzieci
do kobiet ci´˝arnych

ka˝dy coÊ widzia∏ ze swojego okna
i bierze udzia∏ w licytacji
przebija wcià˝ wy˝szà Êmiercià
ma∏y street
poker
kareta

ale nikt z nas nie bra∏
udzia∏u w wielkiej obni˝ce cen
na podstawowe artyku∏y spo˝ywcze
w wielkiej obni˝ce cen
na krew i proch

nikt z nas nie bra∏
udzia∏u w stwarzaniu grudnia o którym
b´dzie si´ mówi∏o przez du˝e „G”
(by∏ to jedyny ekwiwalent jaki za ˝ycie
otrzymali zmarli)

85

background image

6.
nie ˝àdajcie ode mnie analiz
krwawych opisów
eposu
nie chodzi o to ˝e bruki
zmieni∏y barw´

byliÊmy wtedy dzieçmi
od podawania kwiatów kombatantom
na szkolnych akademiach

byliÊmy wtedy dzieçmi chocia˝
mieliÊmy po osiemnaÊcie lat
(czasami dojrza∏oÊç przychodzi spóêniona
jak na spotkanie kapryÊna dziewczyna)
mieliÊmy za ma∏o tlenu w mózgach
aby zrozumieç siebie
nasz czas
d∏awiàce sup∏y ulic
dusi∏ nas infantylizm
i czerwone krawaty

7.
ktoÊ w Gdyni postawi∏ mikrofon w otwartym oknie
taÊma cierpliwie wch∏ania∏a ulic´
kiedy Ryszard który przyjecha∏ za póêno
by widzieç s∏ucha∏ strzelajàcej taÊmy
dr˝a∏ ognik papierosa w jego palcach
kiedy rozmawialiÊmy
dr˝a∏ mu g∏os

to nie by∏ podk∏ad dêwi´kowy do filmu
po tych strza∏ach padali ludzie
i nikt z nich nie powsta∏
nie star∏ szminki

po tych strza∏ach p∏yn´∏a krew
nie z rekwizytorni a z serca

86

background image

8.
butelka najtaƒszego wina mia∏a zastàpiç
gwiazd´ betlejemskà
prze˝ywaliÊmy kolejny cud
wino przemienia∏o si´ w krew
chleb który ˝uliÊmy
z wolna stawa∏ si´ cia∏em

i tak wbrew nam
wyp∏yn´∏a z nas modlitwa
której nie potrafiliÊmy zatrzymaç
powoli wype∏nia∏a pokój
rozsadza∏a Êciany
dusi∏a si´ ograniczonoÊcià przestrzeni
wgniata∏a w krzes∏a
stawa∏a si´ bezwiednym ruchem warg
ledwie zauwa˝alnymi gestami ràk
nasza modlitwa spojrzeƒ

za osierocone miejsca w klasach
które ju˝ nigdy nie wype∏nià si´ uczniami

za drugie Êniadania zawini´te w gazety
w znoszonych pozostawionych w Êniegu teczkach

za tych którzy czekali z obiadem
i dalej czekajà wbrew temu
co wiedzà

za tych którzy strzelali
i za tych którzy kule zbierali
w ruchome tarcze
strzelnicze cia∏

za pogrzeby skrywane
wstydliwie kurtynà nocy

za wiadukt nad torami kolejki elektrycznej
którego rany od kul przez lata

87

background image

zakwitaç b´dà kwiatami za tych
którzy chy∏kiem wtykali kwiaty
i za tych którym nieuchronnoÊç Êwitu
i wyraêne polecenie prze∏o˝onych kaza∏y
je zbieraç

za uràgajàce miastu
codzienne kneble gazet

za tych którzy na przekór swym oczom
nigdy niczego nie widzà

za tych którzy zapominajà zbyt pr´dko
i za tych w których pami´ç
b´dzie ˝y∏a przez lata by w koƒcu
rozerwaç pancerz strachu

za to co straciliÊmy bezpowrotnie
i za to co jeszcze przed nami

za samotnoÊç przed którà
stoimy bezradnie

za powoli nadciàgajàcà Êmierç
której jeszcze nie rozumiemy

za nadziej´
którà straciliÊmy

za wiar´
której pró˝no szukamy

za mi∏oÊç której w nas nie ma
choç jej pragniemy

za przesz∏oÊç
nagle zamordowanà

za teraêniejszoÊç

88

background image

nierealnà jak sen

za przysz∏oÊç
której byç mo˝e nie b´dzie

za koniec

za poczàtek

9.
pró˝no nas szukaç na ulicach
gdzie w∏aÊnie piszà si´ podr´czniki historii
wypuszczeni ze szkó∏
siedzieliÊmy nad porysowanym blatem
kawiarnianego stolika
rozmawialiÊmy o po˝arach
odbijajàcych si´ w szybach naszych mieszkaƒ
gdy uderzy∏ w nas
g∏os radiowego spikera
który zazwyczaj zapowiada∏ prognoz´ pogody
na dzieƒ nast´pny
lecz tym razem
nie mia∏o to nic wspólnego z pogodà
chocia˝ by∏o prognozà
na kilka nast´pnych dni

wszyscy zachowali si´ jak na filmie
wszyscy (nawet kelnerka w pó∏ obrotu)
zastygli
zamarli
a my wstaliÊmy
aby nie uroniç
nie straciç
ni p∏atka
ciep∏ych s∏ów

w nagle powsta∏ej ciszy
w nagle powsta∏ym bezruchu
zawiadomiono nas

89

background image

w∏aÊnie nas
zgromadzonych w tej kawiarni
o wprowadzeniu godziny milicyjnej
do odwo∏ania
z dniem dzisiejszym
na podstawie
od do
przez
zgodnie z

10.
to mia∏a byç Wigilia
op∏atek ∏amany na pó∏
d∏onie wyciàgni´te w g∏odzie innych d∏oni
przebaczenia jakiego i my
pragn´liÊmy dostàpiç

skàd w nas tyle nienawiÊci
skàd ∏atwoÊç jednoznacznych sàdów
byliÊmy tacy m∏odzi
byç mo˝e niewinni
byliÊmy tylko biernymi obserwatorami
historii z chrz´stem gàsienic
mia˝d˝àcej bruk dnia
pod oknem

niespodziewany trzask
∏amanego op∏atka
wbi∏ w nasze serca pierwszy
od∏amek dojrza∏oÊci

11.
ulica wsysa∏a w siebie
jak wir rzeki

czujàc w ustach cienki smak op∏atka
rzucaliÊmy gniewne spojrzenia
na spalony gmach komitetu
czuliÊmy coÊ na kszta∏t satysfakcji

90

background image

chocia˝ pospieszna praca
brygad remontowych powinna
uÊwiadomiç nam ˝e tylko my
prze˝yliÊmy zmian´
Êwiat powoli wraca∏ do normy

zapragnà∏em pozostaç sam
nigdy dotàd nie zna∏em tego uczucia
chcia∏em przebiç bezpieczny
kokon wspólnoÊci

widzia∏em jak puszczeni przodem
przyjaciele zanurzali si´
w przejÊciu podziemnym gdzie
od kilku dni utrzymywa∏ si´
stan wyjàtkowy
gazu ∏zawiàcego

jutro narodzi si´ Bóg -
pomyÊla∏em i zrozumia∏em
˝e to mnie nie dotyczy
˝e Bóg nie jest w stanie mi pomóc
˝e zawsze b´d´ sam
z perspektywà ∏agodnie
nadp∏ywajàcej Êmierci

zrozumia∏em ˝e pozosta∏o
niewiele czasu
aby zmierzyç si´ z sobà
zmierzyç si´ z miastem
a tak˝e z tym krajem
który wrasta we mnie
wi´zieniem

wiedzia∏em tak˝e
˝e z walki nie wyjd´ zwyci´sko
a wszelkie nadzieje
pogrzebià wraz z cia∏em

dedykowane Bogdanowi Borusewiczowi
w sierpniu 1980 roku

91

background image

22 lipca 1980

i oto mamy Polsk´
od mo˝e do mo˝e
pierwsze mo˝e to zwàtpienie
drugie - kl´ska

92

background image

RzeczywistoÊç Êwieci
odbitym Êwiat∏em wiersza

By∏ wieczór Deszcz obmywa∏ zastyg∏e
w oczekiwaniu miasto SzliÊmy
w kierunku stoczni z niemym pytaniem;
jak d∏ugo jeszcze Ubrania stawa∏y si´
coraz ci´˝sze Kieszenie by∏y pe∏ne
z∏owionych kropli deszczu

Przed nami brama ubrana w kwiaty
Linia cichego frontu której
przekroczenie staje si´ tak˝e
doÊwiadczeniem mistycznym Spójrz
Marian - powiedzia∏em - Z tej strony
mniej pada

I by∏a to prawda

93

background image

Feliks Dzier˝yƒski chce wyjechaç
na wieÊ

zostawiç za sobà Moskw´
choç na chwil´ z dala od
g∏odu akt komisarzy
i pocàcych si´ ze strachu wrogów
zanurzyç si´ w ciszy
po∏o˝yç d∏oƒ na g∏owie syna
wyciàgnàç si´ na mchu
powiedzieç: spójrz JaÊku
jak tu pi´knie
jak tu cicho
ile tu drzew
do wieszania

94

background image

Nocna wizyta w mieszkaniu Mistrza

pokój sprawia∏ wra˝enie Âwiàtyni Ksià˝ki
nie czu∏o si´ mijania czasu nawet kurz
tu nie zaglàda∏ w pewnym momencie czekania
˝ona Poety powiedzia∏a - pan
nie ma prawa si´ ˝eniç - pachnia∏a
zm´czeniem i herbatà w sàsiednim pokoju
cisz´ zak∏óca∏ spokojny oddech
Êpiàcego dziecka - wasza wyobraênia starcza
zaledwie na wiersz lecz zderzona z ˝yciem
p´ka jak szklanka do której nalano ukropu
nie ma ju˝ kobiet opisywanych przez Harasymowicza
która zadowoli si´ okruchami z paƒskiego sto∏u
której starczy cierpliwoÊci by s∏uchaç wierszy
by koiç ∏zy ura˝onej dumy poeta powinien
byç samotnym wilkiem krà˝àcym nocà
wokó∏ stada marynarzem stu portów czy mo˝e
samotnym buntownikiem z tego znanego dekalogu

w takt jej s∏ów styg∏a herbata
styg∏a noc
zawstydzony obraca∏em na palcu
Êwie˝à obràczk´

tej nocy Poeta nie nadszed∏

95

background image

Najmniejsza elegia

mieliÊmy po czternaÊcie lat gdy
pod wp∏ywem filmu i kilku piosenek
za∏o˝yliÊmy zespó∏ o nazwie The Beatles
by∏o nas trzech i cz´sto
szukaliÊmy nowego perkusisty
kiedy nikogo nie by∏o w domu
puszczaliÊmy pocztówki dêwi´kowe
na adapterze Bambino ustawialiÊmy si´
w kàcie pokoju i wtedy byliÊmy
naprawd´ Beatlesami

dziÊ Paul McCartney jest tokarzem
George Harrison ginekologiem
nasz ostatni Ringo Starr
oficerem S∏u˝by Bezpieczeƒstwa
a ja stoj´ przed tobà wychylam
kolejnà setk´ - najmniejszà elegi´
w∏asnej Êmierci - w jakimÊ sensie
wcià˝ nazywam si´ John Lennon
i umieram w drodze do szpitala
z siedmioma kulami w piersi

grudzieƒ 1980

96

background image

Cia∏o wydane robactwu

Ojczyzna jak p∏ód poroniony
skàpana we krwi
bez nadziei

Ojczyzna jak wczeÊniak w inkubatorze
izolowana
bezbronna

Ojczyzna - chore dziecko które
ju˝ tylko dobiç je˝eli
chcia∏oby si´ pomóc

97

background image

Powtórka

wszystkiego si´ trzeba uczyç od nowa
jak liter rozsypanego alfabetu
by zeƒ u∏o˝yç siebie
ten kraj nas wszystkich

raz jeszcze z∏apaç ptaka w locie
raz jeszcze barwy stworzyç
u∏o˝yç stare pieÊni
odtworzyç nowe myÊli

przed nami ponowny egzamin
z tych najostateczniejszych
od nowa nauczyç si´ trzeba
za kraj ten umieraç

98

background image

Mo˝e ju˝ jutro

odbierz kule rozstrzelanym
cierpienie um´czonym
strach zaszczutym
wyrzuty sumienia tym co
wydali przyjació∏
zwróç imiona skazanym na wiecznà niepami´ç
rozum oddanym w r´ce psychiatrów
godnoÊç tym którym jà odebrano
znaczenia abstrakcyjnym poj´ciom

Rosjo - liczy si´ ka˝da minuta
którejÊ s∏onecznej niedzieli
umilknie najcichsza modlitwa -
lud zapuka do bram Kremla

99

background image

Nasta∏o Êwi´to dla swo∏oczy

którzy si´ k∏aniali
trzymajà si´ prosto

którzy byli Êlepi
widzà najostrzej

którzy byli g∏usi
ws∏uchujà si´ pilnie

zatrzaÊnij drzwi samotnoÊci
milcz - s∏owa nic nie znaczà
twój czas si´ skoƒczy∏
czy mo˝e - nie nadszed∏

100

background image

Doniesienie

(PAP) Towarzystwo Przyjaêni
Polsko-Radzieckiej na swym
Walnym Zjeêdzie postanowi∏o
przekszta∏ciç si´
w Niezale˝ne i Samorzàdne
Towarzystwo Przyjaêni Polsko-Radzieckiej

15.10.1980

101

background image

Wirujàcy stolik w mieszkaniu paƒstwa K.
w paêdzierniku 1980 roku

Na fali kolejnej odwil˝y
rozgorza∏a najwi´ksza dyskusja literacka
ostatnich lat Pisarze
zaniechali pisania ksià˝ek

Nie by∏o na to czasu Ârodowisko
podzieli∏o si´ na dwa obozy

Nie by∏o trzecich wyjÊç Nie
by∏o mowy o kompromisie
O co tyle krzyku? - zapyta∏ Stefan ˚eromski
podczas seansu spirytystycznego
u paƒstwa K. - To spór
o fundamentalne wartoÊci kultury
panie Stefanie - odpowiedzia∏
gospodarz wieczoru - Chodzi o to czy cenzor
pos∏ugiwa∏ si´ czerwonym o∏ówkiem
czy no˝yczkami

102

background image

Czy jesteÊ gotów

wróç do ksià˝ek które kartkowa∏eÊ
zaledwie by jak najpr´dzej
si´gnàç po nast´pnà
musia∏y byç w nich przynajmniej próby
obudzenia niewiary

przypomnij sobie skrzypienie kó∏
katowskiego wózka które
ostrym klinem wbija∏o si´
w milczenie Saint-Justa
przypomnij b∏ysk kilofa
spadajàcego wraz z niebem
na wypuk∏e czo∏o Lwa Trockiego
ten nag∏y Êwist w miejsce po˝egnania

i dopiero gdy twojego uporu nie prze∏amià
ksià˝ki czajàce si´ w kàcie pó∏ki
wyjdê na ulice i zbawiaj lud
naród klas´ ojczyzn´ lecz nie zapominaj
o niebie uwa˝nie wypatruj na nim
znaków to wielcy zmarli
wyciàgajà po ciebie swe d∏onie

103

background image

Wieczór ku czci Paktu Warszawskiego

by∏a Warszawa paêdziernik 1980 roku
siedzieliÊmy w pustym pokoju
magnetofon przekazywa∏ ballady
Karela Kryla i nie wiem czy sta∏o si´ to
za sprawà atmosfery czy mo˝e kilku
kieliszków wódki lecz raptem wiatr
zmiót∏ Warszaw´ i by∏a Praga schy∏ek
sierpnia 1968 roku polskie czo∏gi
wbija∏y si´ klinem w Êpiàce uliczki
Hradec Kralove by∏o nam wstyd
chocia˝ to nie nasze buty przydepta∏y
ÊciÊni´tà krtaƒ Czechos∏owacji

historia powtarza si´ jako farsa -
zacytowa∏ Tomek a ja ujrza∏em
opas∏e brzuchy czo∏gów w perspektywie
Placu Konstytucji lecz obraz ten
nie wywo∏a∏ w nas strachu a tylko
pe∏ne napi´cia oczekiwanie

nad mokrà nawierzchnià ulic jak jaskó∏ki
krà˝y∏y nie sprawdzone pog∏oski
noc nadchodzi∏a nieuchronnie

104

background image

Zmierzch

1.
nasi ojcowie nie mieli ochoty na Polsk´
t∏umaczà si´ wojnà i czekaniem
na CzterdzieÊci i Cztery który
zrobi wszystko za nich jesteÊmy skazani na siebie
na wieczny kràg tych samych spraw siedzimy
z za∏o˝onymi r´koma czekamy a˝
ze sk∏´bionych chmur wy∏oni si´ NajÊwi´tsza Panienka

b´dziemy tak czekaç nie mamy ochoty
na nic dyskoteki zabi∏y myÊlenie ten naród
umiera jego przedÊmiertne podrygi
bierzemy za odrodzenie godzimy si´
na Êwiat godzimy si´
na siebie
na wszystko

2.
Europa kurczy si´ ze strachu
Europa nas nie rozumie
my nie rozumiemy Europy
pet marihuany popity setkà wódki -
oto symbol przenikania si´
kultur Wschodu i Zachodu

3.
zapada zmierzch

Ryszard Krynicki wraca z planety Fantasmagorii
∏agodnie làduje na szpaltach gazet

Stefan Olszowski dzwoni do Moskwy
pytajàc; czy ju˝ mo˝na...

105

background image

Wiktor Woroszylski w Berlinie Zachodnim
ws∏uchuje si´ w nierówny puls kraju

szukam sklepu który zarejestruje
kartki na mi´so kartki na cukier

Lech Wa∏´sa modli si´ do Matki Boskiej
Cz´stochowskiej w której ostatnia nadzieja

zapada zmierzch - tym razem ostateczny

2.04.1981

106

background image

Brulion wojenny

1.
nie ma ju˝ kobiet
których obecnoÊç przyprawia o dr˝enie
nie ma mi∏oÊci
niecierpliwoÊci powitaƒ
zaciÊni´tej krtani rozstaƒ

2.
by∏ jeszcze Grzegorz
w mieÊcie gdzie tramwaj na wàskiej ulicy
Êcina g∏owy przechodniom
w prze∏adowanym mieszkaniu
wÊród p∏yt Toli Mankiewiczówny
Grzegorz - ostatni dowód
˝e Êwiat jeszcze nie zwariowa∏

wzi´li go o szóstej rano
kultura zanurzy∏a si´ w oceanie dnia
b´dziemy do niej t´skniç
szukaç na pró˝no
jak Atlantydy

3.
nie ma ju˝ kobiet przyprawiajàcych
o dr˝enie
nie ma bezpiecznego szelestu
przewracanych stron ksià˝ki

sà karabiny których wystrza∏y
zast´pujà j´zyk -
ostry ton rozkazów
i gwa∏towne potakiwania
sà cenzurowane listy
które nie niosà myÊli -
to tylko sygna∏y;

107

background image

ja jeszcze ˝yj´
a ty?
pods∏uchiwane mieszkania
rozmowy bez s∏ów
dyskusje spojrzeƒ
grymasy ust
gesty
nocne patrole
idàce przez sen
rewizje
wpadki

4.
wszystko ju˝ by∏o
od lat cenzurowano nasze listy
pods∏uchiwano rozmowy
rewidowano mieszkania
zabierano z domów nad ranem
i w koƒcu nie po raz pierwszy
si´gni´to po nieodparte
argumenty kul

jednak pami´ç jest selektywna
wyrzuciliÊmy z niej wszystko
co przeszkadza∏o uwierzyç
˝e tym razem
b´dzie inaczej
i znów daliÊmy si´ zaskoczyç
którejÊ nocy
któregoÊ ranka

5.
nie ma kobiet
przyprawiajàcych o dr˝enie
samà obecnoÊcià nie ma
mi∏oÊci - tyle razy
chcia∏em zamknàç siebie
w jednym s∏owie lecz

108

background image

usta zaciskajà si´ szczelnie
- rozmowa kontrolowana

stajemy si´ nawzajem
coraz bardziej obcy nie potrafimy
z oddaniem patrzeç sobie w oczy
by na ich dnie
nie wyczytaç
zaczajonego pytania -
czy z∏apià Janka Helen´
Zbyszka
czy tamci zdà˝à
na czas ulotki

6.
mówià ˝e nie nale˝y
niczego przy sobie nosiç

nocà
kiedy wraca∏em od ciebie
patrol skonfiskowa∏ mi
ulotk´ nadziei
na której chcia∏em
wszystko budowaç

7.
ja ju˝ nie jestem ja
swojà to˝samoÊç
ukry∏em u znajomych
pozosta∏ tylko dowód
to˝samoÊci
na pocieszenie
na okazanie

pozosta∏ tylko dowód osobisty
ostatni osobisty przedmiot
jaki posiadam
a i on
mo˝e mnie zdradziç

109

background image

ja ju˝ nie jestem ja
ty ju˝ nie jesteÊ ty
zaczynamy si´ przyzwyczajaç

8.
wszystkie marzenia
o których niedawno
potrafiliÊmy rozmawiaç godzinami
skurczy∏y si´ dziÊ
zbieg∏y do rozmiarów
has∏a
dr˝àcà r´kà
malowanego na murze

9.
zabito w nas coÊ
czego uczyliÊmy si´ latami
by nigdy nie opanowaç
do koƒca
z uczuç zosta∏a tylko nienawiÊç
od której wzrok staje si´ szklisty
a d∏onie niecierpliwie
szukajà wokó∏ siebie

10.
tak ju˝ nie mo˝na ˝yç -
mówisz
po kolejnej porcji
telewizji po kolejnej
porcji gazety

jesteÊmy w sytuacji
bez wyjÊcia
jesteÊmy w sytuacji
o dwóch wyjÊciach
mo˝na przez drzwi
uwa˝ajàc na s∏owa
tropiàc niepos∏uszne
gesty i spojrzenia

110

background image

mo˝na przez drzwi
mo˝na tak˝e przez okno
w przyspieszonym locie
z któregoÊ pi´tra
szukaç ostatniej szansy
pozostania - choç
na kilka sekund -
sobà

11.
coÊ w nas zabito
mo˝e nas samych chocia˝
tego nie wiemy - ˝ywe trupy
przemykajàce
z ulicy w ulic´
z mieszkania do mieszkania

1982

111

background image

***

spójrz
w rogu okna
na kracie
skórka s∏oniny
dla sikorek

dla sikorek
stamtàd

Bia∏o∏´ka 16.12.1981

112

background image

***

powitano nas
chlebem i solà

z chleba
ulepiliÊmy szachy
sól sypaç b´dà
na nasze rany

113

background image

***

dosta∏em pismo
z Centralnego Zarzàdu
Zak∏adów Karnych -
zgodnie z „art. 45 ust. 2
dekretu o stanie
wojennym w zwiàzku
z art. 214 kkw”
mo˝na mnie zastrzeliç
(na przyk∏ad
podczas próby ucieczki)

maj 1982

114

background image

Widzenie

Dorocie

opowiadasz o przyjacio∏ach
którzy pijà za moje zdrowie
i mój powrót
mówisz - dzi´ki nim
nie jestem sama

wiem - oni widujà ci´ cz´Êciej
uczestniczà w naszym rozstaniu
twoich codziennych l´kach
nadziejach i radoÊciach
przede mnà widzà
twoje nowe sukienki

moi przyjaciele
których tak kocham
stajà si´ na chwil´
Êmiertelnymi wrogami
wyrastajà murem
na drodze naszych spojrzeƒ
przez te kilka minut
móg∏bym ich zabiç

115

background image

Z drugiej strony (II)

z poczàtku myÊla∏em
˝e to déj∫ vu
z mocniejszà pointà -
staliÊmy w oknie
zza p∏otu
pozdrowi∏a nas kobieta
unieÊliÊmy d∏onie
w odpowiedzi
„ja wam kurwa
pomacham” - powiedzia∏
˝o∏nierz Wojsk
Ochrony Pogranicza

116

background image

***

zbieramy si´
aby porozmawiaç o kobietach
nie ma w tym niczego
niew∏aÊciwego mo˝e
tylko t´sknota
kobiety o których mówimy
nie sà prawdziwymi kobietami
a wypranymi z dwuznaczników
abstraktami

czasami rozmawiamy tak˝e o Polsce
ale rzadko i szeptem
jak o umar∏ej

117

background image

Chwila

Êni mi si´ d∏uga
zielona aleja
po której mo˝na
iÊç
przed siebie
a nie tylko
w kó∏ko

26.06.1982

118

background image

Drapie˝nik

cz∏owiek siedzàcy miedzy nami
wy∏apuje ukryte
znaczenia s∏ów
próbuje przechwyciç gryps
w którym zapisa∏aÊ
pierwsze s∏owa
naszego syna

jest m∏ody jak ja
jego du˝e spokojne d∏onie
le˝à na blacie sto∏u
jak leniwe zwierz´ta
przyczajone do skoku

119

background image

Fotografia

zwijaliÊmy za sobà
ulice Gdyni
Êwiat le˝a∏ u naszych stóp
w pewnym momencie Korzeƒ
wskaza∏ zak∏ad fotograficzny -
damy zatrzymaç si´ w kadrze
na wiecznoÊç
i b´dzie to portret literatury polskiej
krytyk
prozaik
poeta

to by∏o kilka lat temu
le˝y przede mnà
wymi´te zdj´cie i jest to
portret literatury polskiej
jeden w ukryciu
drugi na emigracji
a wokó∏ trzeciego
wolnym krokiem
przechadza si´ stra˝nik
obozu internowanych

wrzesieƒ 1982

120

background image

Kaba∏a

postawi∏em wszystko na jednà kart´
postawi∏em wszystko na
pi´çdziesiàt dwie karty
˝ycie kruche jak szk∏o
mi∏oÊç kruchà jak szk∏o
przysz∏oÊç jak niepewnà
k∏adk´

121

background image

***

dziesi´cioosobowy patrol ZOMO
w przededniu zapowiedzianych rozruchów
z ufnoÊcià patrzy w przysz∏oÊç
Êmia∏o zdajàc si´ na Êlepy los
loterii paƒstwowej
podawany przez wystraszonà
kioskark´

122

background image

Koszulki

ale kiedyÊ zobaczysz
kiedyÊ po latach
wyciàgniemy z dna szafy
za∏o˝ymy na siebie (je˝eli
pozwolà na to rosnàce
wcià˝ brzuchy) stare
koszulki z wyblak∏ym napisem
SOLIDARNOÂå
i byç mo˝e odwa˝ymy si´
nawet wyjÊç w nich na miasto

12 listopada 1982

123

background image

Litera

wokó∏ le˝a∏y zastrzelone zwierz´ta s∏ów
pachnia∏o st´chliznà i trupim odorem kartek
telefon ostrym dzwonkiem wwierca∏ si´ w uszy
urz´dniczka cenzury zaciska∏a palce
na maszynopisie moich umar∏ych wierszy
musieliÊmy zdjàç osiemnaÊcie tekstów
pan rozumie jest mi naprawd´ przykro
ale ma pan jeszcze szans´
niech pan tylko zmieni S∏owo:
„stocznia” na „zak∏ad”
„przes∏uchanie” na „rozmowa”
„grypsy” na „listy”
„Bia∏o∏´ka” na „Czarnolas”
a w wierszu o hipisach
to niebo rozdzierane palcami
w kszta∏cie litery „V”
na t´ liter´ - zacytowa∏a z pami´ci -
nie zaczyna si´ ˝adne polskie s∏owo

przecie˝ to nieprawda - pomyÊla∏em
stojàc w drzwiach urz´du cenzury w mieÊcie B.
stojàc na progu wilgotnego cienia
i nagrzanej ulicy widzàc jak patrol
prowadzi ch∏opca
który smarowa∏ liter´ na murze

124

background image

Konwencja

morderca wraca
na miejsce zbrodni
(jak w kiepskiej
powieÊci kryminalnej)
rozmawia z matkà ofiary
„ta Êmierç - mówi -
boli mnie tak˝e
co mog´
dla pani uczyniç”
„chcia∏abym spojrzeç
panu w oczy” -
odpowiada kobieta
podpierajàc si´
cienkimi stru˝kami ∏ez

powoli unoszà si´
ciemne szk∏a

125

background image

Lato 1982

a wi´c jestem
po kilku miesiàcach nieobecnoÊci
jestem
id´ ulicà t´tniàcà s∏oƒcem
i echem kroków uzbrojonych patroli
w Êrodku Europy
z prawem do swobodnego przemieszczania si´
w obr´bie paƒstwa
z wy∏àczeniem terenów przygranicznych
a tak˝e z prawem do pytania
o dziesi´ç milionów wspó∏uczestników
nagle minionych zdarzeƒ
o dziesi´ç milionów ludzi którzy
kilka miesi´cy temu
na widok Êniegu i czo∏gów
zamkn´li si´ w bunkrach mieszkaƒ

pytam w swoim imieniu
i to jest sfera mojej prywatnoÊci
lecz po chwili wkraczam na ubity trakt
spraw publicznych
i pytam o to samo w imieniu
bitych i zabitych
wi´zionych i Êciganych

w waszych d∏oniach lekko dr˝y
kieliszek wódki
zw´˝ajà si´ siatkówki oczu
odwracacie wzrok
pytanie zawisa w pró˝ni
staje si´ retoryczne

i tylko czasem któryÊ z was
wyciàgnie d∏oƒ i powie -
a deszczu
jak nie by∏o tak nie ma

126

background image

***

daj zasnàç kobiecie
po ci´˝kim dniu
niech na ko∏drze u∏o˝y
r´ce wyciàgni´te
kilogramami zakupów

daj cisz´ m´˝czyênie
po godzinach zgie∏ku
niechaj zajmie go
rubryka sportowa
telewizyjny serial

i jeÊli musi byç kropla goryczy
daj jà tym którzy szukajà
którzy nie Êpià po nocach
nad roz∏o˝onym pasjansem

127

background image

Ka˝dy wieczór koƒczy si´ wierszem

jest wieczór nad pokojem unosi si´
zapach kawy myÊli stajà si´ jasne
teraz mo˝na podjàç wyzwanie kartki papieru
napisaç wiersz o Êmierci ksi´dza Popie∏uszki
owinàç wokó∏ pióra wers szosy
podkreÊliç mocnym rymem pi´Êci kapitana Piotrowskiego
zamknàç metaforà cia∏a spadajàcego
w wykrzyknik Wis∏y
potem z g∏owà opartà na d∏oni zapaliç papierosa

w ten sposób - panowie - przechodzi si´
do literatury

128

background image

Dzi´kuj´ ci Adolfie

rewizyjne procesy historii uniewa˝niajà sàdy wspó∏czesnych
po latach z∏o mo˝e okazaç si´ dobrem
i odwrotnie - boski Kaligula przemienia si´
w wariata ze sk∏onnoÊciami do sadyzmu
a policyjny prowokator Jakub Szela w bojownika
o sprawiedliwoÊç spo∏ecznà
up∏yw czasu zmienia znak
z ujemnego na dodatni i nic nie pomogà
odwo∏ania tych co pami´tajà jak by∏o

oÊmielony tym faktem dzi´kuj´ Adolfowi Hitlerowi
za drugà wojn´ Êwiatowà po której
mój ojciec pozna∏ mojà matk´
w zapad∏ym kàcie kraju gdzie ich rzuci∏a
tak zwana historia
równie˝ dzi´ki niemu przybyli tu
skoÊnoocy rycerze jutra z wizerunkiem
Józefa Stalina wyrytym w sercach
ze starym marzeniem o podboju Europy

129

background image

Chcia∏bym wiedzieç co mnie czeka

Ince i Jackowi

to mo˝e byç Kleparz ˚oliborz lub Wrzeszcz
to mo˝e byç ka˝de miejsce w kraju do którego
nie powrócisz kiedyÊ nazywa∏o si´ to paleniem
mostów jak b´dziemy nazywali to dzisiaj
to mo˝e byç Pary˝ Bruksela lub Monachium
ka˝dy adres pod którym mo˝na ci´ zastaç
powiedz jak to jest kiedy si´ wie
˝e nie mo˝na wróciç ˝e jest za póêno
˝e nie ma do czego czy obraz dawno
nie widzianych ulic nabiera ostroÊci
czy niknie w mgle zapomnienia czy wracajàc
we Ênie ogarnia ci´ wzruszenie czy wzruszasz
ramionami a zostawieni starzy przyjaciele
pierwsza dziewczyna rodzice jak to jest
nie pytam bez powodu nie chc´ rozdrapywaç
byç mo˝e istniejàcych ran lecz powiedz jak to jest
tu mo˝na ju˝ tylko nienawidziç
wi´c chcia∏bym wiedzieç co mnie czeka
jaki Êmiech jakie ∏zy

130

background image

Wyrok Êmierci

panu Zdzis∏awowi Najderowi

rozmowa z cz∏owiekiem skazanym na Êmierç
ma w sobie coÊ z doÊwiadczenia mistycznego
mimo woli wypatrujesz w jego twarzy
oznak rozk∏adu
bystry wzrok i trafne uwagi nie pasujà
do prostych wyobra˝eƒ o sposobach
zachowania si´ ludzi martwych
i tylko opadajàca powieka
tik którego nie potrafi opanowaç
staje si´ cienkà granicà
˝ycia i Êmierci

wi´c siedzisz patrzysz mu w twarz
i pozwalasz by styg∏a kawa
na stoliku mi´dzy wami

131

background image

Mój monolog i zdziwiony rówieÊnik

Manfredowi

kazano mi ciebie nienawidziç
z twoich d∏oni wyczytaç mo˝na
czerwonà map´ krwi
urodziliÊmy si´ jako wrogowie
to naturalne jak para
wydobywajàca si´ w ust
podczas rozmowy w zimowy wieczór

kazano mi ciebie nienawidziç
podajàc powód najprostszy
i wystarczajàcy -
jesteÊ Niemcem
natomiast ja jestem Polakiem

w moim j´zyku Polak
znaczy niewinny

132

background image

***

wzrusza si´ s∏uchajàc
starych ˝ydowskich pieÊni
spaceruje po nie istniejàcych nitkach
ulic getta szukajàc Êladów
zamordowanego narodu

gdy si´ upije bierze do ràk gitar´
Rebeka Miasteczko Be∏z
i p∏aczàc mówi do siebie - Dawidku
biedny Dawidku

gdyby by∏ Amerykaninem
(co zdarza si´ w jego snach)
z rozpaczà mówi∏by
o zag∏adzie bizonów

133

background image

Aleksander Ragtime Hall

to by∏o tu˝ nad ranem
gdy z g´stej mg∏y snu wy∏oni∏ si´
Aleksander Hall
z okruchem ciastka na brodzie
z ksià˝kà na kolanach
i perspektywà wi´zienia przed sobà
zrobi∏o mi si´ go ˝al
tak zwyczajnie
jak czasem wspó∏czuje si´
ludziom wierzàcym w fantomy
nie mów Aleksandrze
˝e istnieje Polska
równie dobrze móg∏byÊ powiedzieç
˝e istnieje Bóg
Bóg i Polska
to poj´cia puste
i tylko zbierajà w sobie
nasze nocne l´ki

podczas tej rozmowy
za oknem zauwa˝y∏em statek
przygotowany do rejsu
marynarze zwijali cumy
morze wyciàga∏o po nich
swe d∏onie

134

background image

***

nie odtràcajcie nas
s∏abych poetów
to prawda
piszemy kiepskie wiersze
ale mo˝e i one
sà potrzebne

ludzie czytajà arcydzie∏a
ale czytajà
i nasze kalekie strofy

je˝eli poezja jest
rzeczywiÊcie potrzebna
to przecie˝ i tak
nikt nie pozna jej tajemnicy

135

background image

Rozmowa z poetà

w milczenie wdar∏em si´ pytaniem
które dawno powinno paÊç -
co robiç przecie˝
kiedyÊ nas puszczà
co robiç

odpowiedzia∏ nie wprost;
mam pi´çdziesiàt pi´ç lat
mo˝e uda mi si´ prze˝yç
jeszcze pi´ç
mog´ pozwoliç sobie na luksus
prze˝ycia ich godnie
ale ty jesteÊ m∏ody
przed tobà droga
dopiero si´ rozwija

nie wyciàgnà∏ d∏oni
nie rzuci∏
ratunkowego ko∏a s∏ów
powiedzia∏ coÊ
co nic nie u∏atwia

136

background image

Powa˝ne ostrze˝enie

trzynastego lipca tysiàc dziewi´çset
osiemdziesiàtego drugiego roku w Komendzie
Sto∏ecznej t∏umaczono mi
˝e powinienem byç grzeczny
je˝eli nie chc´ wróciç tam
skàd w∏aÊnie wyszed∏em
a przede wszystkim powinienem
zmieniç towarzystwo -
wÊród moich przyjació∏
jest zbyt wielu ˚ydów

to sà jeszcze ˚ydzi - pomyÊla∏em
z ulgà witajàc nagrzanà ulic´ - co
trzyma ich w kraju
który tak nienawidzi

137

background image

Pociecha

mój dwuipó∏roczny syn
wyjada ziemi´
ze skrzynek na balkonie
pozwala mi to z ufnoÊcià
spoglàdaç w przysz∏oÊç -
byç mo˝e uda mu si´
prze˝yç nast´pne trzydzieÊci par´
lat socjalizmu

138

background image

Na motywie z Cohena

ka˝de twoje przyjÊcie
jest jak otwarcie okna
w dusznym pokoju
a ona przy tobie
zaczyna si´ czuç kobietà

nie uda∏o si´ nam byç razem
chocia˝ chcia∏em
byç mo˝e nie potrafi´
byç mo˝e naprawd´
to ja jà skrzywdzi∏em

dlatego wpadaj
najlepiej jak dziÊ - pod wieczór
a ja ukradkiem
spod lampy
b´d´ patrzy∏ jak moja ˝ona
przeobra˝a si´ w kobiet´

139

background image

Kilka s∏ów o strachu

ja pochylony nad talerzem ruskich pierogów
pozdrawiam ciebie jedzàcego ostrygi
i wiesz dobrze ˝e nie chodzi o ró˝nic´ kultur
ani o ró˝nic´ kuchni bowiem jedyne
co nas naprawd´ dzieli to ró˝nica strachu
mój strach jest ma∏ym strachem
jest realny jak echo nocnych kroków
dzwonek u drzwi ma kszta∏t pa∏ki lub ∏omu
mój strach skazuje mnie na obracanie si´
w kr´gu rzeczy ma∏ych i prymitywnych
twój strach to metafizyka wielka tajemnica
w której mieÊci si´ Bóg koniec Êwiata
i twoja Êmierç

byç mo˝e zabrzmi to g∏upio ale czasami naprawd´
chcia∏bym umieç baç si´ jak ty

140

background image

List do m∏odego hydraulika z Hamburga

dziwi´ si´ ˝e mia∏eÊ ochot´
poÊwi´ciç par´ marek
i troch´ czasu aby wyszukaç
wÊród prze∏adowanych pó∏ek
sklepu za rogiem
tych kilka rzeczy
z którymi potem
poszed∏eÊ na poczt´
by nadaç paczk´ do mnie - nieznajomego
myÊla∏em - i po có˝ tyle
twojego zachodu
dla mojego wschodu
i tylko ostatnie gazety
wychodzàce w moim umierajàcym kraju
próbujà mnie przekonaç ˝e paczka
którà w tej chwili niesiesz na poczt´
jest kompensatà
bo tak naprawd´
to chcia∏byÊ mnie zabiç

141

background image

Nie jestem poetà

wie pan dr˝´ o losy Êwiata -
powiedzia∏ z uÊmiechem poeta
- to mój obowiàzek -
doda∏ po chwili

nigdy nie dr˝a∏em o losy Êwiata
nie wiedzia∏em ˝e powinienem
czasami tylko ba∏em si´ o Adama
czy da sobie rad´ ze sobà
o Ann´ czy znajdzie spokój
z tamtym m´˝czyznà
o Andrzeja czy wyjdzie z koszmaru
w który wpad∏

skromny uÊmiech poety
jasny pokój
tysiàce ksià˝ek
na pustym stole bia∏a kartka
i czarny d∏ugopis

nie jestem poetà
czasami tylko wiersz
myÊli mnà

142

background image

Trudno o lepsze wyt∏umaczenie

Sophie zm´czona sklepami
ciàgnie Ew´ do najbli˝szej kawiarni
z tarasu
leniwie palàc papierosy
wpatrujà si´ w gwar Pary˝a

ten obrazek wyglàda realnie
a przecie˝ nie ma Pary˝a
kolorowe pocztówki
Krzysztofie
to zwyk∏e oszustwo
handlarzy marzeniami

a wi´c dwie kobiety jak widma
unoszà si´
wÊród fantasmagorycznych ulic

a wi´c to sen zaledwie
z którego si´ nie przebudzimy

143

background image

Opis

1.
znacie ten pokój pe∏en porozrzucanych ksià˝ek
stert gazet pod Êcianami nigdy nie by∏em
tu sam jak çmy zlatywaliÊcie si´
do p∏onàcej Êwiecy okna zgarnialiÊcie papiery
z biurka by zrobiç miejsce na szklanki
i rozmow´ wÊród niedopa∏ków
na obt∏uczonym talerzyku wala∏y si´
wasze zwàtpienia kobiety z innymi
odchodzi∏y w mg∏y poranków
upadki okazywa∏y si´ ostatecznymi
mój pokój stawa∏ si´ altanà zwierzeƒ
porastajàcà bluszczem chaotycznych s∏ów
poÊród tego ja - z kieszenià
pe∏nà chusteczek i dobrych rad

2.
jest noc wasze mieszkania wabià jak witryny
zamkni´tych sklepów automat telefoniczny
cierpliwie przyjmuje monety s∏ów
na wpó∏ zjedzona ksià˝ka telefoniczna
bezradnie rozk∏ada okaleczone stronice

to nie jest moje miasto
to nie jest moja ulica
chocia˝ od lat depcz´ jej bruk
z kieszeni wyciàgam pocztówk´
z nie istniejàcego miasta Pary˝
o jeden z budynków zaczepiam p´tl´ nadziei
u kresu nocy i u kresu ulicy p∏onie latarnia
jak brzytwa której trzeba si´ chwyciç
w potrzebie
przytulam policzek do jej ch∏odnego s∏upa
bàdê mojà siostrà - mówi´ lecz
nie ma we mnie ani jednej ∏zy

144

background image

3.
wydawa∏o mi si´ ˝e jestem silniejszy
˝e tylko wy potrzebujecie oparcia
˝e potrafi´ iÊç bez protez cudzych s∏ów
zbyt póêno zrozumia∏em ˝e to nieprawda
nagle zmieni∏y si´ strony Êwiata
zabrak∏o Êciany o którà mo˝na si´ oprzeç
kiedy próbuj´ ubraç to w s∏owa
przerywacie by opowiedzieç o k∏opotach
z za∏atwieniem lodówki
krztuszàcym si´ silniku samochodu
rzadkiej kupce dziecka
wiem
jedni sà od mówienia inni od s∏uchania
role rozdano ju˝ dawno i ka˝da próba zmiany
jest towarzyskim nietaktem

4.
tej nocy nie spa∏em
wiele godzin przy cienkiej Êcianie
∏owi∏em jej Êmiech po raz pierwszy radosny
przyt∏umiony g∏os przyjaciela

w∏aÊciwie powinienem si´ cieszyç
nareszcie by∏a szcz´Êliwa

5.
zjawi∏ si´ tutaj nagle
jak przyniesiony na skrzyd∏ach jaskó∏ek
sta∏ si´ jednym z nas choç
by∏ nierealny jak sen bardziej motyl ni˝ cz∏owiek
pewnej nocy z ujmujàcym uÊmiechem
pozbawi∏ mnie ˝ycia (naprawd´ by∏a ˝yciem)
i wtedy zrozumia∏em to nag∏e pojawienie
nie zszed∏ ze szczebli jaskó∏czych skrzyde∏ lecz
z kart powieÊci przyjaciela
stàd w miejsce serca papier ze stygmatami czcionek

145

background image

wi´c odejdê wczorajszy bracie
wracaj skàd przyszed∏eÊ
i nie zapomnij no˝a
na którym Êwie˝y Êlad
mojej krwi

6.
próbuj´ zrozumieç jak to si´ sta∏o
spokojnie roz∏o˝yç win´ bowiem
nic nie jest proste (wiem
z nas dwojga jestem w lepszej sytuacji
mój ból mog´ rozpisaç na wersy
z∏apaç za serce pokazaç ˝e jestem cholernie
obiektywny a w ka˝dym razie ˝e si´ staram)
próbuj´ zrozumieç jak to si´ sta∏o
mo˝e by∏o za ma∏o s∏ów ale trudno je z siebie
wydobyç wiedzàc ˝e i tak wszystko co wa˝ne
jest poza nimi albo odwrotnie mo˝e by∏o
za wiele s∏ów ale trudno je w sobie dusiç wiedzàc
˝e i tak wylejà si´ z si∏à wiosennej powodzi
próbuj´ zrozumieç jak to si´ sta∏o
byç mo˝e jej by∏o wszystko jedno z kim
i mnie by∏o wszystko jedno z kim
byle tylko nie zostaç samemu gdy nagle
w pokoju zgaÊnie Êwiat∏o byle by∏o z kim
rankiem kilka zdawkowych s∏ów zamieniç
byle czasami poczuç dotyk d∏oni na policzku
czyjeÊ palce we w∏osach

7.
przede mnà prostokàt nieba
wpi´ty w bia∏e framugi nocy
chmary ptaków przywo∏ujà s∏oƒce
ciemnoÊç powoli zwija si´
w k∏´bek snu

w oknie naprzeciw
stara kobieta powierza swà nagoÊç
Êwiadkowi zwierciad∏a

146

background image

147

nie wie ˝e jestem
jego cichym wspólnikiem
jej ci´˝ko wiszàce piersi
sà krótkà historià gatunku
w której odczytuj´
tak˝e swój los
d∏onie spoczywajà
na p´czniejàcym brzuchu
który t´skni by znów byç
czyjàÊ ko∏yskà
mi´dzy nas cicho wkrada si´ Êwit
wieczna u∏uda samotnych
liczàcych na cud
nadciàgajàcego dnia

wyciàgam r´ce ku kobiecie
stojàcej przed lustrem
w tym geÊcie
jest Êmieszny patos t´sknoty
przyjdê do mnie
lub ja przyjd´ do ciebie
by wspólnie odmówiç
modlitw´ nagoÊci

background image

148

Kto wygrywa - kto przegrywa

za „Bóg tak chcia∏”
za „jakoÊ to b´dzie”
za „przecie˝ to ˚yd”
za „jeszcze nie zgin´∏a” kiedy zgin´∏a
za stosy niedobrych wierszy przyjació∏
za r´ce zaciÊni´te w kieszeniach
za dzwonki porannych rewizji
za martwe twarze przed kapliczkami telewizorów
za fanatyzm krzy˝y
za codziennà porcj´ zapominania
za cichà nienawiÊç serc
za bezsilne ∏zy m´˝czyzn
za r´ce kobiet siatkami do kolan wyciàgni´te
za odwag´ do ostatniej kropli wódki
za krótki sen w wi´zieniach
za kobiety oczekujàce powrotów
za nawóz gazet ka˝dego dnia
za naszà i waszà ucieczk´ w sen
za bezkarnoÊç morderców
za s∏owa pozbawione znaczeƒ
za nag∏e nawrócenia pozbawionych nadziei
za ucieczki w azyle bram
za dobrowolne odejÊcia w Êmierç
za gesty w miejsce myÊlenia
za histerycznà megalomani´
za g∏upot´ uprzedzeƒ
za groby i przedmurze
za brak perspektyw na nast´pny dzieƒ
za tych którym si´ r´ki nie podaje
za tych którzy ci´ jeszcze kochajà
za to ˝e ciebie nie ma

- odpierdol si´ Polsko

1984

background image
background image

Kartka z ˝yciorysu

w kieszeni spodni
wygrzebanych z dna szafy
znalaz∏em kartk´ papieru
na której
zanotowane by∏o moje ˝ycie
„kup chleb
w∏oszczyzn´
rzodkiewki
sa∏at´
kilo jab∏ek
dwa kilo kartofli
i wyrzuç Êmieci
obiad jest na patelni”

150

background image

Do Piotra Bratkowskiego list goƒczy
nadziei

Nie bàdê zbyt pewien, czy nie jestem z tobà

Walt Whitman

nasze wiersze sà po to by je rozdaç
wÊród przyjació∏ - powiedzia∏eÊ

to by∏o dawno temu kiedy
noszenie znaczka SolidarnoÊci nie by∏o
powodem do wstydu a aktem
odwagi

to by∏o dawno temu - Marcin Âwietlicki
nie by∏ jeszcze poetà gra∏
w okr´ty pod ∏awkà na lekcji matematyki

to by∏o dawno - wypita wódka
nie by∏a zapowiedzià
kaca a wielkiej przygody

czytywaliÊmy màdre ksià˝ki
umawialiÊmy si´ z dziewczynami do kina
i z ch∏opakami na wódk´
s∏uchaliÊmy nowych p∏yt i wydawa∏o si´ nam
˝e Êwiat le˝y u naszych stóp

dziÊ zasypiamy nad ksià˝kà
a kac odbiera ch´ç do ˝ycia

i tylko czasem budzi nas
w Êrodku nocy t´sknota której
nie potrafimy nazwaç
i bolà nas plecy
jakby ros∏y skrzyd∏a
a to tylko sztywnieje kark
schylony nad biurkiem

151

background image

lecz mo˝e nie wszystko stracone
niech goni ci´ mój list goƒczy
niech p´dzi p´dzony nadziejà

pos∏uchaj Piotrze spróbujmy raz jeszcze
wznieÊç w gór´ szklanki rozmowy
wzbiç si´ w niebo
oddaliç miasto skaczàce do oczu
tytu∏ami gazet miasto
z którego wycieka krew chciwie
wch∏aniana przez bruk

za nami miasto - przed nami Êmierç

i w tylu miejscach jednoczeÊnie
odpowiedzi których nie udzieli∏y gazety
ziemia obiecana nam wszystkim
s∏owa które znaczà co znaczà
i zwiastowana dzwonkiem u drzwi
dobra nowina

i to koniec - jedyny mo˝liwy poczàtek

152

background image

Lekcja poetyki

doktor Tadeusz Komendant podczas zaj´ç z poetyki
na Uniwersytecie Warszawskim powiedzia∏
wskazujàc na mnie - oto ˝ywy poeta - i poleci∏
studentom zanalizowaç mój wiersz

ws∏uchiwa∏em si´ w cisz´ odwróci∏em
wzrok ku oknu leniwe
p∏atki Êniegu przebija∏y si´ przez szaroÊç
poranka wirujàc w powietrzu

nieÊmia∏y uÊmiech dziewczyny z czwartej
∏awki kaza∏ mi rozstaç si´ z bielà
czeka∏em na jej s∏owa
na wa˝kà analiz´
zapisanych niegdyÊ snów
- czy pan zawsze pisze
takie smutne wiersze - zapyta∏a

a p∏atki Êniegu
dalej i dalej
miarowo i lekko

153

background image

Pociàg

Ewie i Henrykowi

za oknem migota∏y op∏otki Polski
gdy otar∏a si´ o mnie
kobieta to by∏ przypadek
przejÊcie tak wàskie
i wagon ko∏ysze
to trwa∏o tylko chwil´
lecz pomyÊleliÊmy o tym samym
w mgnieniu oka ˝ycie
mog∏o potoczyç si´ inaczej

nie sta∏o si´ nic
kobieta znikn´∏a w przedziale
mo˝e to by∏o snem
a realny jest tylko pociàg
i zbli˝ajàce si´
wie˝e Krakowa

154

background image

By nie obudziç

szczelnie zaciàgni´ta firanka
Êwiat∏a przyt∏umiony kràg
krzyk który próbujemy wyraziç szeptem
by nie zbudziç dzieci
by nie zbudziç sàsiadów
by nie zbudziç z∏ych mocy
które te kilka chwil szcz´Êcia
mogà zamieniç w ból

155

background image

***

Wojtkowi Cesarskiemu

z tego wzgórza miasto
przypomina∏o samobójc´
z podci´tych ˝y∏ ulic
wycieka∏y Êwiat∏a samochodów
zesch∏e liÊcie jak myszy
umyka∏y spod stóp
szelest za mnà
przede mnà
po bokach

jak d∏ugo jeszcze
iÊç b´d´ musia∏
by znaleêç drzwi
których i tak nikt
przede mnà nie otworzy
a wi´c iÊç nadaremno
i jakby bez celu (w ten sposób
proste czynnoÊci ˝yciowe
stajà si´ ∏atwà metaforà filozofii)

nagle mur kamienicy
zaskoczy∏ napisem
„kawa bez complety
jest jak krzy˝ bez Chrystusa”
pomyÊla∏em
˝e profanacja by∏aby wi´ksza
gdyby to odwróciç

156

background image

***

siedzia∏a na tapczanie
z nieod∏àcznym papierosem w ustach
- po tych schodach nie da si´
znieÊç na noszach - powiedzia∏
lekarz do mnie i do ojca - niech
ka˝dy z nas chwyci
za jeden róg koca
i tak spróbujemy

- nie dacie rady - wyszepta∏a mama
do dziÊ nie wiem
czy mia∏a na myÊli
zniesienie do karetki
czy ˝ycie bez niej

157

background image

Simon Wiesenthal odpowiada na pytanie
dziennikarza

gdyby nie by∏o Hitlera
by∏bym emerytowanym architektem
we Lwowie
w niedzielne popo∏udnia
przechadza∏bym si´ po mieÊcie
z odrobinà dumy pokazujàc wnukom
domy które projektowa∏em

gdyby nie by∏o Hitlera
wiedzia∏bym gdzie jest
grób mojej matki

158

background image

Spacer

stara kobieta opar∏a
wzrok o witryn´ sklepu
wiatr czesa∏ jej w∏osy
oczy g∏adzi∏y stos cytryn
na poskr´canych liczyd∏ach
palców
mierzy∏a si´ z cenà

wystarczy chwila s∏aboÊci -
plasterek cytryny
cienki jak hostia

159

background image

Przespa∏aÊ si´ z tamtym
facetem - mówi´

- przespa∏aÊ si´ z tamtym facetem -
mówi i zawiesza g∏os
jakby nie wierzy∏ ˝e to prawda
(to prawda)
jakby pyta∏ dlaczego
a tamten facet by∏
szansà by
udowodniç sobie ˝e jestem wolna
˝e nie czekam kiedy wreszcie przyjdzie
(a czekam)
a jak jest rzucam
okiem na zegar wtulony mi´dzy ksià˝ki
widzàc ˝e zbli˝a si´ chwila
kiedy odejdzie do ˝ony
(zawsze odchodzi)

jestem skazana na samotnoÊç
i czekanie
nie jest to rola
która zadowala kobiet´

- taƒczy∏aÊ nago przed lustrem - mówi - taƒczy∏am
nago przed lustrem
w pustym mieszkaniu
przy zgaszonych Êwiat∏ach
obserwowa∏am podrygujàce sutki
i k´pk´ w∏osów u zbiegu ud
(chcia∏by mnie takà widzieç)
z ka˝dà sztukà bielizny
zrzuca∏am z siebie ból
samotnoÊç
i rozczarowanie

160

background image

facet z którym
si´ przespa∏am poszed∏
on jeszcze nie przyszed∏
(chyba nie przyjdzie)

z ka˝dà sztukà zrzucanej bielizny
stawa∏am si´ wolna
stawa∏am si´ lekka

161

background image

Ojczyzna Ob∏oków

po raz kolejny umiera∏o miasto
ulice zw´˝a∏y si´ jak ˝y∏y zawa∏owca
wszyscy spali
˝adne okno
nie by∏o latarnià morskà
nicià Ariadny brzytwà której
chwytamy w rozpaczy

- tak dalej nie mo˝na - powiedzia∏ Janusz
trzeba znaleêç punkt zaczepienia
port do którego mo˝na zawinàç
miejsce do którego si´ wraca

zapukaliÊmy tam w Êrodku nocy
drzwi uchyli∏y si´ lekko skrzypiàc
w progu sta∏a ciep∏a od snu
Ojczyzna Ob∏oków

stó∏ czeka∏ na nasze ∏okcie
w kubkach dymi∏a herbata
przez chwil´ wydawa∏o si´
˝e nie potrzeba niczego wi´cej

162

background image

***

pot oblepia∏ nasze cia∏a
stan´liÊmy w oknie
i unios∏em w gór´ p∏onàcà zapa∏k´
- teraz chwila dla sàsiadów z przeciwka
- niech tak b´dzie -
powiedzia∏aÊ stojàc nago
na tle migajàcego p∏omienia
wzywajàc ulic´ na Êwiadka

jakbyÊ chcia∏a noc przygarnàç
do swych niewielkich piersi

163

background image

Dojrza∏y m´˝czyzna budzi si´
w Êrodku snu

mam czterdzieÊci dwa lata
i wszystko
za sobà nie sàdz´ by czeka∏y mnie
wielkie uniesienia
a jednak nie potrafi´ przestaç myÊleç
o piersiach które móg∏bym
pieÊciç - spójrz jak
twardniejà sutki
o k´pce w∏osów - spójrz
nadciàga wilgoç

mam czterdzieÊci dwa lata
chwilami
jestem m∏odym ch∏opcem
i budz´ si´ w Êrodku snu
o kobietach

164

background image

***

jej brzuch
by∏ kiedyÊ twardy p∏aski
i spr´˝ysty
dziÊ t∏uszcz
znaczy na nim
fa∏dy czasu

- nasze kobiety si´ starzejà -
powiedzia∏eÊ wpatrzony
w pe∏nà s∏ów popielniczk´

to prawda
lecz czy ma to
jakiekolwiek znaczenie

165

background image

***

kiedy zastrzelono Che Guevar´
nie wzruszy∏o to tych
o których walczy∏
jedynie o stolik paryskiej kawiarni
rozbi∏o si´ kilka ∏ez

kiedy my b´dziemy umieraç
pozostanie po nas cisza
jak po narodach
których j´zyków
nikt nie pami´ta

166

background image

Noc piersi

ta noc mia∏a si´ zmieniç
w list do umar∏ej
lub przyjaciela za morzem
lecz nic z tego nie wysz∏o
rysowa∏em twoje piersi
najpierw spod o∏ówka wy∏oni∏a si´
prawa
nieÊmia∏o zerkajàc
z rozpi´tej bluzki
potem lewa
wstrzàsana
rytmem serca

167

background image

Og∏oszenie

M∏ode ma∏˝eƒstwo (33, 39 lat)

pozna pana do 40 lat, lubiàcego seks.

Fotooferty mile widziane. (z prasy)

odezwij si´
to ciebie wo∏amy
z otch∏ani miasta
przyÊlij fotografi´
(je˝eli lubisz seks)
przeczytaliÊmy ju˝ wszystkie ksià˝ki
tulàce si´ na regale
wypróbowaliÊmy tyle pozycji
˝e dziÊ nawet nasze rozmowy sà tylko
leniwym tenisem
z pi∏eczkà s∏ów

odpowiedz
b´dzie nas troje
i tyle nowych mo˝liwoÊci

168

background image

Rozmowa z kobietà

jestem jak papier Êcierny
chropawy
szorstki

spójrz; telefon jak wà˝
pr´˝y si´ do skoku
telefon jest po to by powiedzieç
tak - nie
przyjd´ - nie przyjd´
nied∏ugo - jutro
a nie po to by mówiç
p∏akaç
wzdychaç
wyznawaç

jestem jak papier Êcierny
nie do przytulania
nie do g∏askania

spójrz; za twym oknem
latarnie uk∏adajà si´
w p∏onàcy bukiet
wi´c po co ci kwiaty
pos∏uchaj; miejsce kwiatów
jest na ∏àce
kwiaty w wazonie majà w sobie
coÊ z pornografii dzieci´cej

jestem jak papier Êcierny
nie do mruczenia
nie do wyznaƒ

spójrz; p∏atki Êniegu
jak pudle bia∏e
∏aszà si´ do twoich stóp

169

background image

wi´c po co ci moje pieszczoty
kanciaste
niezgrabne

jestem jak papier Êcierny
na twych palcach
kropelek krwi
widz´ kilka

170

background image

Meldunek o stanie wód

Wis∏a podesz∏a pod Wawel
by∏ wieczór pali∏o s∏oƒce
na si´gajàcych kolan workach z piaskiem siedzieli
ludzie patrzàc w rzek´

by∏o to coÊ w rodzaju pikniku
w oczekiwaniu na katastrof´

lato 1997

171

background image

***

samochód zanurza∏ si´ w noc
znad asfaltu
unosi∏a si´ lekka mg∏a
jakby wstawali umarli

172

background image

Dwoje pisarzy

z Raymonda Chandlera

ka˝de twoje s∏owo zatrzymuj´
mi´dzy kartkami pami´ci

ka˝de twoje s∏owo jeszcze
si´ przyda

ka˝de twoje s∏owo obróc´ na swà obron´
w ksià˝ce którà pisz´ od lat

ka˝de twoje s∏owo ukradkiem
popijam ∏ykiem whisky

a kiedy tych ∏yków
zbierze si´ na wielkà oboj´tnoÊç
myÊl´ ˝e ty robisz to samo i ˝e
nasze ˝ycie nasze k∏ótnie i pojednania
to tylko powieÊç grafomana

czasami wtedy p∏acz´

173

background image

***

to lekkie pukanie w okno
to nie Êmierç jeszcze
to tylko ga∏´zie drzew

brz´k naczyƒ w kuchni
nag∏y p∏acz telefonu
w sàsiednim pokoju
niespokojne szepty ksià˝ek
poza tym cisza

Êmierci nie ma - ˝eby napisaç
takie zdanie
trzeba byç bardzo m∏odym chocia˝
w jakimÊ sensie to prawda
bo nie ma Êmierci
jak ze Êredniowiecznych rycin
w kapturze i z kosà
Êmierç to m∏oda dziewczyna
która idzie przez park
w zwiewnej sukience w grochy
beztrosko machajàc torebkà

to lekkie pukanie w okno
to nie Êmierç jeszcze chocia˝
jeÊli wyt´˝ysz wzrok zobaczysz
jak zbli˝a si´
tanecznym krokiem

jesieƒ 1996

174

background image

Zapiski po wieczorze autorskim

1.

to prawda
wiersze pisze si´
dla siebie

ale czasami mi∏o
kiedy zatrzymasz si´
nad którymÊ z nich
zamyÊlisz
uÊmiechniesz
lub coÊ w tym rodzaju

2.

nie rozumiem sieci pytaƒ
którà zarzucacie na mnie
jakbyÊcie chcieli mnie oswoiç

tak naprawd´
nie wiem czym jest poezja
mo˝e tylko rozmowà
z tobà
(z ka˝dym tobà)

175

background image

Vera Wollenberger czyta swojà teczk´
w archiwach Stasi

Ewie Milewicz

jeszcze tylko lekkie muÊni´cie brwi kredkà
wyd´cie ust rzut oka w lustro
ciep∏y poca∏unek na policzku m´˝a
(z uÊmiechem powiedzia∏: powodzenia)
i mo˝na iÊç na randk´ z przeznaczeniem

na progu dawnego gmachu tajnej policji
ostatnie wahanie - czy rzeczywiÊcie chc´ czy powinnam
wiedzieç to co tak skrz´tnie skrywano przede mnà
czy udêwign´ swojà tajnà przesz∏oÊç
swojà niejawnà mnie

po kilkunastu minutach by∏o za póêno
na wahania opas∏e tomy akt
czekajà na plastikowym stoliku
dr˝àca r´ka odwracajàca strony
kto by∏ przyjacielem kto wrogiem
komu s∏usznie ufa∏a
kto jej zaufanie przelewa∏ w donosy

na kolejnej stronie Vera Wollenberger
rozpozna∏a drobne pismo m´˝a
przyszpilone do akt motyle zwierzeƒ

pierwsza myÊl - przejÊç nad tym do porzàdku dziennego
zapomnieç udawaç ˝e si´ nie czyta∏o
na jednej szali z∏amane zaufanie
na drugiej szali mi∏oÊç wià˝àcà przez lata
na jednej dzieci na drugiej gniew

176

background image

lecz czy mo˝liwa jest mi∏oÊç bez zaufania
- pomyÊla∏a idàc przez Normannenstrasse
w ∏zie jak w okruchu szk∏a
za∏amywa∏ si´ promieƒ s∏oƒca

177

background image

Zm´czona ziemia

nie opowiadaj mi o s∏owiaƒskiej duszy
polskoÊci od pokoleƒ i czystoÊci rasy

przez t´ ziemi´ przez setki lat
w stukocie koƒskich kopyt
i szumie gàsienic
przewala∏y si´ obce wojska
palàc miasta i ognie przy drogach
a nasze przera˝one babki
rozk∏ada∏y przed nimi nogi
w nadziei na uratowanie dobytku i ˝ycia

przez t´ ziemi´ przez setki lat
przemieszcza∏y si´ tabory kupców
o dziwnym j´zyku i obyczajach
a nasze chciwe babki
rozk∏ada∏y przed nimi nogi by zdobyç
chusteczk´ bi˝uteri´ pachnid∏a

i tylko czasem przera˝ony ptak
zerwa∏ si´ z szuwarów do lotu
gdy kobiety z krzykiem rodzi∏y dzieci
tak niepodobne do m´˝ów

178

background image

Pani jest taka pi´kna

kiedy zobaczy∏em panià w telewizorze
od razu wiedzia∏em
˝e to jest to

pani jest pi´kna màdra
i potrafi mówiç
na ka˝dy temat

przesy∏am pani srebrny pierÊcionek
po matce i prosz´ przyjedê
wrzuç w moje ˝ycie
kropl´ Êwiata

jest czwarta rano mo˝e
czwarta pi´ç
zagracony pokój
i samotnoÊç

moja siostra t´sknota
∏udzi si´ ˝e przyjdziesz w∏aÊnie dziÊ
myÊl´ ˝e to nieprawda
chocia˝ i ja
mam prawo do szcz´Êcia

na stacj´ benzynowà podje˝d˝ajà
pierwsze samochody
zzi´bni´ci kierowcy nie widzà
samotnej figury w oknie

wracam do ∏ó˝ka by
przewracaç si´ z boku na bok

179

background image

Zamenhofa róg Anielewicza

to miasto zbudowano na cmentarzu
zmarli sk∏adajà
wizyty w swoich dawnych domach
k∏adà d∏onie
na futrynie drzwi
(choç pró˝no ju˝ szukaç mezuzy)
mówià; d∏ugo
nas nie by∏o

czasami pojawiajà si´ tu
tak˝e wycieczki

180

background image

Dwie cytryny

Adamowi Michnikowi

by∏a zima koniec lat siedemdziesiàtych Warszawa
moje buty rozchlapujàce b∏oto
ulicy Marsza∏kowskiej zaczyna∏y powoli
przemakaç gdy Adam krzyknà∏ - spójrz -
naprzeciw szed∏ ma∏y
zasuszony staruszek w bràzowym kapeluszu
i wytartej jesionce w jode∏k´
w trz´sàcej si´ r´ce trzyma∏ siatk´
z dwiema osieroconymi cytrynami
- nie poznajesz? to Kliszko

jeszcze par´ lat temu budzi∏ strach
jednym gestem wywy˝sza∏
lub skazywa∏ na nieistnienie
zosta∏a mu staroÊç
zniszczony p∏aszcz zapomnienie
i dwie cytryny

idàc dalej w rozwarte wrota ulicy
rozmawialiÊmy o z∏udnoÊci w∏adzy
samotnoÊci strachu i Êmierci
czyli o literaturze

181

background image

Lekcja historii; Gdaƒsk, 1970

dwa lata temu dowiedzia∏em si´
˝e istniejà ˚ydzi ˝e J´drek
(siedzia∏ dwie ∏awki przede mnà
i podrzuca∏ Êciàgi z matmy) jest obcy
w tej klasie
w tej szkole
w tym mieÊcie
w tym kraju

dziÊ pod moim oknem
na lepkich resztkach Êniegu
zaczai∏ si´ wielki owad
czo∏gu

jak przyjdzie co do czego
egzamin z historii
mojego kraju
zdam celujàco

182

background image

Powoli wszyscy wracajà

kilka lat temu w Pary˝u piliÊmy
najtaƒsze wina odprawiliÊmy ostatnie
misterium rozmowy
to by∏o nad ranem dwadzieÊcia cztery godziny
po twoim nieudanym samobójstwie Antek - krzycza∏eÊ
w s∏uchawk´ - przyjedê umieram
(wtedy jeszcze nie umar∏eÊ)

a wi´c sta∏o si´ to nad ranem
kiedy zwalnia si´ takt s∏ów
filtrowanych winem i pierwszymi
promieniami s∏oƒca kiedy s∏owa
wypowiadane sà wolniej

siedzia∏eÊ w oknie za którym budzi∏ si´ ze snu
budynek centrali komunistycznych zwiàzków zawodowych
mówi∏eÊ ˝e je˝eli chce si´ byç sobà je˝eli
chce si´ jeszcze kilka
strof napisaç to trzeba byç w Polsce
i niewa˝ne czy to b´dzie ¸ódê Warszawa
czy Gdaƒsk - miasta by∏ych mi∏oÊci
i by∏ych przyjaêni

s∏ucha∏em tych s∏ów
spija∏em je z twoich warg jak resztki wina
z butelki i nie mia∏em odwagi
powiedzieç ˝e chc´ tu zostaç
mieç za sobà Polsk´ innym zostawiç sny
o jej zbawieniu zostawiç kobiety ranki
i wieczory zanurzyç si´ w otch∏aƒ obcego j´zyka
niewiedzàc co znaczà s∏owa
wykrzykiwane przez kobiet´ w chwili
rozkoszy co znaczà s∏owa wypowiadane
przez m´˝czyzn´ patrzàcego z bólem

183

background image

a potem sp∏yn´∏a na nas kotara snu
pachnàcego winem i gauloisami

pami´tam jeszcze jak mnie odprowadzi∏eÊ
na lotnisko jak sta∏eÊ w rozpi´tym prochowcu
z kieliszkiem brandy w d∏oni - samotny
m´˝czyzna bojàcy si´ powrotu - ja
wraca∏em do kryjówki swoich strachów

kilka miesi´cy póêniej Grzegorz zadzwoni∏ z Pary˝a
i powiedzia∏ ˝e nie ˝yjesz
pomyÊla∏em - ty skurwysynu
jednak wróci∏eÊ

184

background image

185

Nowy Port ˝yje przepowiednià

czternastoletnie dziewczyny w cià˝y
rozpychajà ulice
nabrzmia∏ymi piersiami
jednej z nich kilka dni temu
ukaza∏a si´ Matka Boska przepowiadajàc
wojn´ Êwiatowà
Êmierç papie˝a
i koniec Êwiata

po bramach kobiety
oczekujà swych m´˝czyzn
z rozpalonego powietrza
wy∏apujà ostatnie doniesienia
o ruchach wojsk
i stanie zdrowia Jana Paw∏a II

rozmawiajà o dzieciach
i kiepskich zarobkach
wpatrujà si´ w wylot ulicy
i zmi´tà gazet´
ze zdj´ciem zm´czonego papie˝a

background image

***

niech dusza jego
zwiàzana b´dzie

w w´ze∏ek ˝ycia

zmar∏ego trudno poklepaç po plecach
objàç serdecznie powiedzieç; poczekaj
Andrzej kawa∏ek ci´ odprowadz´
bo nie odprowadzamy do taksówki
a jednak
idziemy za nim le˝àcym
jakbyÊmy chcieli powiedzieç; stary
nie bój si´
nie jesteÊ sam

potem ju˝ tylko trzy salwy
piasku o trumn´

23 maja 1997

186

background image

Cicha noc nad Berlinem

grudniowy zmrok powoli zapada∏ nad Alt Moabit Strasse
w Êwiat∏ach latarƒ krà˝y∏y p∏atki Êniegu
zza nie domkni´tego okna starej kamienicy
dobiega∏o Stille Nacht heilige Nacht zdziwi∏em si´
bo przez chwil´ myÊla∏em ˝e jestem w Gdaƒsku
a tu nagle niemiecka kol´da i poczu∏em si´ jeszcze bardziej samotny
by∏o coraz zimniej i da∏em si´ skusiç neonowi knajpki naprzeciw

wi´zienia

przy barze zamówi∏em whisky mit cola
powoli robi∏o mi si´ mi∏o ciep∏o i sympatycznie
w przygaszonych Êwiat∏ach w zapachu tytoniowego dymu w smaku

alkoholu

by∏o prawie pusto ledwie kilka stolików zaj´tych
tulàca si´ para trzej robotnicy którzy wpadli w drodze do domu
kilku d∏ugow∏osych nagle kàtem oka dostrzeg∏em
starego m´˝czyzn´ w skórzanej kurtce i oficerkach
wrzucajàcego drobnic´ fenigów do szafy grajàcej
po chwili rozleg∏ si´ ryk wojskowego marsza starzec wyprostowa∏ si´
stuknà∏ obcasami wyciàgnà∏ r´k´ w hitlerowskim pozdrowieniu
i zaczà∏ coÊ wykrzykiwaç skromna znajomoÊç niemieckiego
pozwoli∏a mi zrozumieç tylko ˝e jest samotny nieszcz´Êliwy
i ˝e p∏acze nad swà m∏odoÊcià w SS
d∏ugow∏osi ch∏opcy przy stoliku w rogu rykn´li Êmiechem
a mnie zrobi∏o si´ smutno najpierw pomyÊla∏em ˝e ˝al mi tego starego

cz∏owieka

potem pomyÊla∏em czy i ja za ileÊ tam lat b´d´ p∏aka∏ wspominajàc

m∏odoÊç

bramy stoczni w kwiatach i SolidarnoÊç
potem pomyÊla∏em ˝e ten cz∏owiek prawdopodobnie jest mordercà
˝e ma na sumieniu rozstrzelanych zakatowanych i poni˝onych
na koniec dopi∏em whisky i pomyÊla∏em ˝e nie jestem dobrym Polakiem
skoro nie ma we mnie gniewu ch´ci zemsty i marzenia sprawiedliwoÊci

dziejowej

zap∏aci∏em i po chwili grudniowy ch∏ód ulicy
znów wdar∏ si´ pod mojà kurtk´
wi´zienie po drugiej stronie ulicy pogrà˝a∏o si´ we Ênie

187

background image

Pomi´dzy

jeszcze gdzieÊ sà Êpiàce
kobiety zostawione samotnie
w odm´tach poÊcieli
jeszcze wysokonak∏adowe tygodniki
podpowiadajà mi jak byç
pi´knà kobietà i upiec ciasto
na stole przede mnà parujàca fili˝anka czarnej kawy
i pude∏ko gauloisów zbli˝a si´ wieczór
miasto p∏onie pierwszymi ogniami okien
za Êcianà Joe Cocker Êpiewa pieʃ
t´sknoty i samotnoÊci

jestem sam
pomi´dzy narodzinami a Êmiercià
pomi´dzy zygotà a truch∏em
∏o˝yskiem a trumnà
pomi´dzy jednà a drugà nicoÊcià
jak Êmiertelnie przera˝ony myÊlnik
zawieszony w pustce

natr´tna myÊl co by∏o przed
co b´dzie po
kto wymyÊli∏ ko∏o
kto alfabet
kto boga

188

background image

Jej ˝ycie jest naszym ˝yciem

nie wiem czy Louise Woodward zabi∏a to niemowl´
czy bi∏a je systematycznie dzieƒ w dzieƒ po g∏owie
czy godzinami wstrzàsa∏a nim by uszkodziç mózg
patrz´ na jej puco∏owatà twarz
obserwuj´ jak przygryza zbyt pe∏ne wargi
jak co chwila z obawà rzuca okiem
na ∏aw´ przysi´g∏ych

kamera rejestruje ka˝de wahanie
skrupulatnie liczy ∏zy
zmieniajàc je w najÊwie˝sze wiadomoÊci
dzienników telewizyjnych
ca∏ego Êwiata

kamera sprawia ˝e pulchna nastolatka
z prowincjonalnego miasteczka gdzieÊ w Anglii
staje si´ na naszych oczach
kole˝ankà Laury Palmer
niewolnicy Isaury
Alexis
ksi´˝nej Diany
i Michaela Jacksona

nagle zaciera si´ granica mi´dzy moim pokojem
a ekranem telewizora
i jestem Louise Woodward
z niepokojem spoglàdam na ∏aw´ przysi´g∏ych
∏ykam ∏zy
i sam ju˝ nie wiem czy zabi∏em to dziecko

189

background image

Papieros dla umar∏ego

coÊ mówi∏ ale s∏owa
nie przebija∏y si´ przez zawiesin´ dymu
w knajpce o poranku
widzia∏em tylko
˝e ju˝ nie ˝yje chocia˝ on
tego jeszcze nie wiedzia∏

nagle szarpnà∏ mnie za r´kaw;
dlaczego umierajà tylko profesorowie
politycy artyÊci dlaczego
tylko ich ostatni oddech znaczy
strony gazet
a co z naszà Êmiercià
kto jej poÊwi´ci chwil´ uwagi
kto zmówi za nas ostatnià modlitw´

potem prosi∏ o papierosa
wyciàgnà∏em ku niemu
paczk´ czerwonych gauloisów

190

background image
background image
background image

Przeraêliwa prywatnoÊç
Antoniego Pawlaka

Kiedy po raz pierwszy zobaczy∏em Antoniego Pawlaka, mieliÊmy wszyscy
o dwadzieÊcia pi´ç (albo i wi´cej) lat mniej. Ostatnich dwadzieÊcia pi´ç,
które same w sobie sà epokà, choç my zdà˝yliÊmy prze˝yç i uwewn´trz-
niç - na nasze szcz´Êcie czy zgub´ - równie˝ epok´ wczeÊniejszà.
MieliÊmy zatem o dwadzieÊcia pi´ç lat mniej. NosiliÊmy obowiàzkowe
d˝insy i kurtki, d∏ugie w∏osy z przepaskà, okràg∏e okularki, brody i wàsy,
flanelowe kraciaste koszule i arcyobowiàzkowy zielony chlebak (móg∏ byç,
a mo˝e nawet powinien by∏ byç - wojskowy). S∏uchaliÊmy Beatlesów i Rol-
ling Stonesów, Hendrixa, Janis Joplin, Doorsów, Zeppelinów, Deep Purple,
Jethro Tull, Ten Years After i Procol Harum. S∏uchaliÊmy Breakoutów. Nie
s∏uchaliÊmy festiwali w Opolu, Sopocie, Ko∏obrzegu i Zielonej Górze.
CzytaliÊmy Cortazara i amerykaƒskich poetów, Lowry’ego i Celine’a, Llo-
s´ i Marqueza, Burs´ i Wojaczka, Peipera, Trifonowa. Potem nasze lektury
si´ skomplikowa∏y.
PiliÊmy be∏ty i czystà, ale krótko, póêniej g∏ównie czerwone wino. Niektó-
rzy po cichu popalali, inni - jeszcze wówczas nieliczni - wymyÊlili kompot.
StudiowaliÊmy po dziesi´ç lat i d∏u˝ej, nie zawsze do skutku, wcià˝ na wa-
lizkach w wynaj´tych mieszkaniach, z materacami na pod∏odze, dzieçmi
w drodze i czu∏à, choç starà kochankà - maszynà do pisania.
OczywiÊcie zdawa∏o si´ nam, ˝e jesteÊmy wyjàtkowi (b∏àd doÊç pospolity
w pewnym wieku), a los, spe∏niajàcy si´ ju˝ samà datà urodzenia, sprawi∏,
i˝ niektórzy z nas rzeczywiÊcie byli wyjàtkowi. No i pisaliÊmy wiersze.
˚adne tam scenariusze, powieÊci czy programy komputerowe. Tylko wier-
sze (ewentualnie poematy). Ta dzieci´ca choroba by∏a wówczas równie po-
wszechna co heglowskie ukàszenie. Na szcz´Êcie równie szybko mija∏a.
Niektórzy jednak zapadali na d∏u˝ej. Ich wyjàtkowoÊç by∏a dla wszystkich
oczywista, nawet jeÊli prawie nikt nie czyta∏ wierszy, które konsekwentnie
pisali. Te wiersze - same w sobie - nie nadawa∏y si´ na sprzeda˝, ale wyjàt-
kowoÊç poetów mia∏a swojà cen´. Byli wi´c tacy poeci, co studiowali
w Moskwie i tacy - jak Pawlak - co przez trzy lata nosili najprawdziwszy
wojskowy chlebak.
Apotem wszystko - ju˝ nie tylko lektury - zacz´∏o si´ komplikowaç. Zmie-
niliÊmy nie tylko ustrój, ale równie˝ ukochanych poetów, gatunki literac-
kie, czasem przyjació∏. Raptem okaza∏o si´, ˝e potrafimy pisaç scenariu-

193

background image

sze, powieÊci, a nawet programy komputerowe. Nie mogliÊmy tylko zmie-
niç swoich doÊwiadczeƒ, choç wielu z nas uda∏o si´ o nich zapomnieç.
Rok 1981 sta∏ si´ ostatecznà cezurà naszej m∏odoÊci. Odtàd mieliÊmy si´
ju˝ wy∏àcznie starzeç w najpierw zniewolonej, potem rozkwitajàcej ojczyê-
nie. Ale zapewne jeszcze przed tà granicznà datà zacz´liÊmy swojà panicz-
nà ucieczk´. Jej kierunki by∏y ró˝ne, ale ja nale˝a∏em do tych, którzy wie-
rzyli, ˝e ucieczka w prywatnoÊç i intymnoÊç tak˝e mo˝e byç manifestacjà
niezale˝noÊci. (Niektórzy ochrzcili ten wybór mianem „nowej prywatno-
Êci”). Stara∏em si´ przenieÊç t´ niezale˝noÊç przez wszystkie lata, w któ-
rych Antoni Pawlak tworzy∏ swój „akt personalny”. Tyle, ˝e zap∏aci∏em za
to w∏asnà cen´: przesta∏em pisaç wiersze.
Antoni Pawlak nie przyznawa∏ si´ wówczas ani do prywatnoÊci nowej, ani
w ogóle ˝adnej. Nie przyznawa∏ si´ z grubsza do niczego. Pami´tam go do-
skonale - m´˝czyzn´ w rogowych okularach, który pisze wiersze - i w ten
sposób zmaga si´ ze Êwiatem.
Tymczasem mija∏y lata i wi´kszoÊç z nas przesta∏a pisaç. Raptem okaza∏o
si´, ˝e poezja - to najbardziej subtelne z narz´dzi nazywajàcych Êwiat - sta-
∏a si´ bezu˝yteczna. Inne j´zyki spo∏ecznej komunikacji znalaz∏y si´
w awangardzie, a poeta sta∏ si´ nieco Êmiesznà figurà z minionej epoki (na-
wet jeÊli publikuje w Internecie). Moich kolegów-poetów sprzed dwudzie-
stu pi´ciu lat spotykam dziÊ w najprzedziwniejszych miejscach, od poli-
tycznych antyszambrów po telewizyjne salony (odwrotnie te˝).
Antoni Pawlak nie przesta∏ pisaç wierszy; przyznam ze skruchà, ˝e zawsze
mu tego zazdroÊci∏em. Ale Pawlak zawsze wszystko robi∏ opacznie. Sie-
dzia∏ za polityk´ w latach 70., kiedy bardzo ma∏o komu przychodzi∏o to do
g∏owy. Zaraz potem wzià∏ si´ za rzeczy równie˝ niezbyt popularne: studio-
wa∏ teologi´ i odbywa∏ s∏u˝b´ wojskowà (nie bez silnej zach´ty innych
s∏u˝b mundurowych), napisa∏ ksià˝k´ o Wa∏´sie, jeszcze póêniej by∏
wÊród za∏o˝ycieli „Gazety Wyborczej” i sta∏ si´ rasowym dziennikarzem.
Typowe do znudzenia by∏o tylko jego internowanie i dzia∏alnoÊç w „Soli-
darnoÊci”, gdzie równie typowo nie zajmowa∏ ˝adnego eksponowanego
stanowiska. Lecz i po latach (mniej wi´cej dwudziestu pi´ciu) potrafi∏ nas
zaskoczyç, decydujàc si´ na powrót z Warszawy do rodzinnego Gdaƒska.
Przez ca∏y ten czas Antoni Pawlak pisa∏ wiersze. Nie ˝adne tam powieÊci
czy scenariusze telenoweli... Pisa∏ wiersze i to jest dzisiaj miarà jego nieza-
le˝noÊci, tak jak dwadzieÊcia pi´ç lat temu by∏a nià s∏u˝ba wojskowa, d˝in-
sy i d∏ugie w∏osy. Te wiersze Pawlaka sà przeraêliwie „prywatne”: zacho-
wujà nieufnoÊç i dystans wobec rzeczywistoÊci, nikomu i niczemu - poza
samopoznaniem - nie s∏u˝à, nawet j´zyk - zmieniajàcy si´ tak jak rzeczy-

194

background image

wistoÊç - traktujà z ironià, a nie z patosem. Sà najprawdziwszym, roz∏o˝o-
nym na lata, lecz niezwykle konsekwentnym „aktem personalnym”.
Bowiem w istocie Antoni Pawlak pisze takie same wiersze, jak te sprzed
dwudziestu pi´ciu lat. Takie same, gdy˝ ich autor nie zmieni∏ swojego
punktu widzenia, co akurat w jego wypadku wymaga∏o niejakiego hero-
izmu. Pozosta∏ w swojej „prywatnej” niszy, która pozwala na trudny luksus
zachowania niezale˝noÊci, nawet jeÊli jest to „przeraêliwa prywatnoÊç”,
a niezale˝noÊç trzeba okupiç samotnoÊcià.
Zawsze lubi∏em wiersze Antoniego Pawlaka, nawet w czasach, gdy wyda-
wa∏o si´ nam, ˝e piszemy zupe∏nie inaczej. Dzisiaj - wyznaj´ to z radoÊcià
- lubi´ je jeszcze bardziej. I wówczas, i dzisiaj mia∏em bowiem poczucie, i˝
Antoni Pawlak mówi równie˝ w moim imieniu. Za co mu - nie tylko pry-
watnie - dzi´kuj´.

m

ma

ajj 1

19

99

99

9

W

W∏∏a

ad

dy

yss∏∏a

aw

w Z

Za

aw

wiisstto

ow

wssk

kii

195

background image
background image

Spis treÊci

Prolegomena do teorii pasjansa .......................................................................... 5

PRZEJÂCIE WZBRONIONE

Modlitwa polska ..................................................................................................... 9
*** (tobie) ............................................................................................................... 10
*** (przez moje miasto) ........................................................................................ 11
*** (na przyk∏ad tamten wieczór) ....................................................................... 12
Czynny ca∏à dob´ ................................................................................................. 13
*** (pewnego wieczoru gdy zm´czeni) .............................................................. 15
*** (z cytatem emigracyjnego poety w kieszeni p∏aszcza) .............................. 16
Nastrójcie mnie jak najÊwiàteczniej .................................................................. 17
W pó∏ podj´ta, w pó∏ przerwana ........................................................................ 18
Mo˝e wystarczy zamieszkaç w ciszy ................................................................ 19
*** (˝aden ch∏opak nie jest wart twoich ∏ez) ..................................................... 20
*** (czy macie tu swoich zmar∏ych czy macie tu) ............................................. 21
Zas∏oƒ mi oczy ..................................................................................................... 22
*** (intymnoÊç naszych rozmów nie by∏a nara˝ona) ...................................... 23
Emigranci polityczni wracajà do Grecji ........................................................... 24
*** (nie mo˝na si´ ciàgle cieszyç jak dziecko) .................................................. 25
Du˝ym krokiem przez sen ................................................................................. 26
Kilka s∏ów pod murem kliniki ............................................................................ 27
*** (kiedy tak idziesz przez wrogie ci miasto) .................................................. 28
*** (wyrzucona przez okno p´dzàcego pociàgu) .............................................. 29
S∏owicza pieʃ zielonego magazynu ................................................................. 30
*** (to co istnieje mi´dzy nami a co ty nazywasz mi∏oÊcià) ........................... 32
Jeszcze jesteÊmy razem ..................................................................................... 33
*** (leniwie przeglàdam list´ poleg∏ych) ............................................................ 34
Wy .......................................................................................................................... 35
*** (dziÊ w po∏udnie to miasto podci´∏o sobie) ................................................. 36
*** (wiersze które wioz∏eÊ przez par´ granic) ................................................. 37
*** (tutaj jest wszystko jak by∏o) ......................................................................... 38
PrzejÊcie wzbronione .......................................................................................... 39
*** (Êmierç jest czymÊ co nas nie dotyczy) ....................................................... 42
Ukrzy˝owanie pod nieobecnoÊç kroniki filmowej ......................................... 43
*** (w chwilach ostatecznych sprzymierzajà si´) ............................................ 44
*** (zaczynamy si´ ju˝ rozje˝d˝aç) .................................................................... 45
Olowi zamiast wiersza ........................................................................................ 46
Najpi´kniejsze sà chwile naszych kl´sk .......................................................... 47

197

background image

*** (g∏oÊne procesy poezji nie docierajà do nas) .............................................. 48
By∏o to chyba w 1926 .......................................................................................... 49
Czy jesteÊ godzien ............................................................................................... 50
*** (byç mo˝e to wszystko wyczyta∏em wÊród zabawnych notatek) ........... 51
Wszystko jest pisaniem nazwiska du˝ymi literami ........................................ 52
*** (wita ci´ ¸ódê Fabryczna Gdaƒsk G∏ówny) ................................................. 53
Wielka rodzina ..................................................................................................... 54
Niech nie odp∏ywa ............................................................................................... 56
*** (to noc dr˝àcymi opuszkami palców) .......................................................... 57
Czy wymyÊli∏em sobie to wszystko .................................................................. 58
*** (tych kilka poÊpiesznych i ciep∏ych s∏ów) ................................................... 59
Zanim w∏o˝´ w twoje usta pieniàdz .................................................................. 60
Ludzie jak sp∏oszone go∏´bie ............................................................................. 61
Ponad si∏y .............................................................................................................. 62
Âni mi si´ spokój i Krzywy Zau∏ek .................................................................... 68
DaliÊmy si´ nabraç .............................................................................................. 69
*** (jasne sklepy kuszà tym wszystkim czego ty) ............................................ 70
I Êmierç, wiele Êmierci... ..................................................................................... 71

NAPIS NA MURZE

Dojrzewanie ......................................................................................................... 82
22 lipca 1980 ......................................................................................................... 92
RzeczywistoÊç Êwieci odbitym Êwiat∏em wiersza ........................................... 93
Feliks Dzier˝yƒski chce wyjechaç na wieÊ ...................................................... 94
Nocna wizyta w mieszkaniu Mistrza ................................................................ 95
Najmniejsza elegia ............................................................................................... 96
Cia∏o wydane robactwu ...................................................................................... 97
Powtórka ............................................................................................................... 98
Mo˝e ju˝ jutro ...................................................................................................... 99
Nasta∏o Êwi´to dla swo∏oczy ............................................................................ 100
Doniesienie ........................................................................................................ 101
Wirujàcy stolik w mieszkaniu paƒstwa K. w paêdzierniku 1980 roku ..... 102
Czy jesteÊ gotów ................................................................................................ 103
Wieczór ku czci Paktu Warszawskiego .......................................................... 104
Zmierzch ............................................................................................................. 105
Brulion wojenny ................................................................................................ 107
*** (spójrz) ........................................................................................................... 112
*** (powitano nas) .............................................................................................. 113
*** (dosta∏em pismo) .......................................................................................... 114
Widzenie ............................................................................................................. 115
Z drugiej strony (II) ........................................................................................... 116
*** (zbieramy si´) ................................................................................................ 117

198

background image

Chwila ................................................................................................................. 118
Drapie˝nik .......................................................................................................... 119
Fotografia ............................................................................................................ 120
Kaba∏a ................................................................................................................. 121
*** (dziesi´cioosobowy patrol ZOMO) ............................................................. 122
Koszulki .............................................................................................................. 123
Litera ................................................................................................................... 124
Konwencja .......................................................................................................... 125
Lato 1982 ............................................................................................................ 126
*** (daj zasnàç kobiecie) .................................................................................... 127
Ka˝dy wieczór koƒczy si´ wierszem .............................................................. 128
Dzi´kuj´ ci Adolfie ............................................................................................. 129
Chcia∏bym wiedzieç co mnie czeka ................................................................ 130
Wyrok Êmierci .................................................................................................... 131
Mój monolog i zdziwiony rówieÊnik ............................................................... 132
*** (wzrusza si´ s∏uchajàc) ............................................................................... 133
Aleksander Ragtime Hall ................................................................................. 134
*** (nie odtràcajcie nas) ..................................................................................... 135
Rozmowa z poetà ............................................................................................... 136
Powa˝ne ostrze˝enie ......................................................................................... 137
Pociecha .............................................................................................................. 138
Na motywie z Cohena ....................................................................................... 139
Kilka s∏ów o strachu .......................................................................................... 140
List do m∏odego hydraulika z Hamburga ....................................................... 141
Nie jestem poetà ................................................................................................ 142
Trudno o lepsze wyt∏umaczenie ...................................................................... 143
Opis ..................................................................................................................... 144
Kto wygrywa - kto przegrywa .......................................................................... 148

TOM SPOKOJNEJ STAROÂCI

Kartka z ˝yciorysu ............................................................................................. 150
Do Piotra Bratkowskiego list goƒczy nadziei ................................................. 151
Lekcja poetyki .................................................................................................... 153
Pociàg .................................................................................................................. 154
By nie obudziç .................................................................................................... 155
*** (z tego wzgórza miasto) ............................................................................... 156
*** (siedzia∏a na tapczanie) ................................................................................ 157
Simon Wiesenthal odpowiada na pytanie dziennikarza .............................. 158
Spacer .................................................................................................................. 159
Przespa∏aÊ si´ z tamtym facetem - mówi´ ...................................................... 160
Ojczyzna Ob∏oków ............................................................................................ 162
*** (pot oblepia∏ nasze cia∏a) ............................................................................. 163

199

background image

Dojrza∏y m´˝czyzna budzi si´ w Êrodku snu ................................................ 164
*** (jej brzuch) .................................................................................................... 165
*** (kiedy zastrzelono Che Guevar´) ............................................................... 166
Noc piersi ........................................................................................................... 167
Og∏oszenie .......................................................................................................... 168
Rozmowa z kobietà ........................................................................................... 169
Meldunek o stanie wód .................................................................................... 171
*** (samochód zanurza∏ si´ w noc) .................................................................. 172
Dwoje pisarzy .................................................................................................... 173
*** (to lekkie pukanie w okno) .......................................................................... 174
Zapiski po wieczorze autorskim ..................................................................... 175
Vera Wollenberger czyta swojà teczk´ w archiwach Stasi ........................... 176
Zm´czona ziemia ............................................................................................... 178
Pani jest taka pi´kna .......................................................................................... 179
Zamenhofa róg Anielewicza ............................................................................ 180
Dwie cytryny ...................................................................................................... 181
Lekcja historii; Gdaƒsk, 1970 .......................................................................... 182
Powoli wszyscy wracajà ................................................................................... 183
Nowy Port ˝yje przepowiednià ........................................................................ 185
*** (zmar∏ego trudno poklepaç po plecach) .................................................... 186
Cicha noc nad Berlinem .................................................................................... 187
Pomi´dzy ............................................................................................................ 188
Jej ˝ycie jest naszym ˝yciem ........................................................................... 189
Papieros dla umar∏ego ...................................................................................... 190
Przeraêliwa prywatnoÊç Antoniego Pawlaka
(W∏adys∏aw Zawistowski) ................................................................................... 193


Document Outline


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Antoni Pawlak Akt Personalny
Antoni Pawlak Ksiazeczka Wojskowa
Antoni Pawlak Książeczka Wojskowa
Pawlak Antoni Kazdy z was jest Walesa
Czechow Antoni Persona
Pawlak Antoni Książeczka wojskowa O pożytkach płynących z przebywania w miejscach zamkniętych
A PERSONAGEM DE FICCAO Antonio Candido, Anatol Rosenfe
Pawlak Antoni Książeczka Wojskowa
Pawlak Antoni Brulion wojenny
Pawlak Antoni Ksiazeczka Wojskowa (www ksiazki4u prv pl)
Pawlak Antoni Ksiazeczka Wojskowa
Pawlak Antoni Książeczka Wojskowa
Pawlak Antoni Kilka slow o strachu
Pawlak Antoni Zmarli tak lubia podroze
Leki w fizjot 2 akt

więcej podobnych podstron