Czy pocałunek jest grzechem?
Miłujcie się
nr 5/2003
Księgarnia Izajasz – Książki Jacka Pulikowskiego
Czy pocałunek jest grzechem?
Trudność odpowiedzi
W Waszych listach pojawia się często temat całowania: „co złego w całowaniu?... a jeżeli
naprawdę się kochamy?... dlaczego Kościół zabrania?... a jeżeli oboje tego chcemy?... a przecież
ksiądz powiedział, że...”.
W związku z tym, że próbuję odpowiedzieć na wątpliwości zawarte w wielu listach (również w
tych nie cytowanych poniżej), wybaczcie, że początek będzie adresowany jednocześnie do wielu
osób. Przepraszam, ale gdybym odpowiadał na każdy list z osobna, musiałbym pisać całą książkę
. I tak długa lista wątpliwości i pytań będzie musiała
jeszcze poczekać na swoją kolej.
Młody człowiek żąda odpowiedzi jednoznacznej, „tak” lub „nie”, bez względu na to, o jak
subtelną i złożoną materię pyta. Odpowiem zatem jednoznacznie na pytanie „Czy pocałunek jest
grzechem”?: TAK lub NIE.
Oczywiste jest, że pocałunek (dobry) nie jest grzechem, przeciwnie – może być pięknym, a
nawet świętym gestem i czułym znakiem wielkiego dobra – miłości.
Znak ten wcale nie jest zarezerwowany wyłącznie dla małżeństw. Posługujemy się nim w
szerokim kręgu rodziny i znajomych np. przy powitaniach, pożegnaniach, składaniu życzeń czy
gratulacji. Rzecz jasna, są to pocałunki typu „cmoknięcie” i z nich chyba nikt nie robi problemu (no
może z wyjątkiem dzieci, które czasem nie chcą pocałować nielubianej ciotki). Również czułe,
pieszczotliwe pocałunki mają swą rację bytu poza małżeństwem. Na przykład w relacji rodzice –
małe dzieci czy wśród par zmierzających do małżeństwa, choć tu już zaczynają się problemy. Nie
uprzedzajmy jednak faktów...
Oczywiście, że pocałunek (zły) jest grzechem, gdy jest znakiem na przykład zdrady, pożądliwości,
chęci egoistycznego użycia kosztem drugiej osoby. Choć może to się komuś wydać dziwne, nawet
pocałunek w małżeństwie może być grzechem (np. wymuszony, gdy jest elementem gwałtu).
Księgarnia Izajasz – Książki Jacka Pulikowskiego
Trudność odpowiedzi polega na tym, że nie tyle czyn sam w sobie, ile jego wewnętrzna treść
podlega ocenie moralnej. Może dla głębszego zrozumienia istoty rzeczy przejdźmy na chwilę na
grunt pozbawiony seksualnych zabarwień. Postawmy sobie pytanie: czy pociągnięcie za cyngiel
karabinu jest dobre czy złe. Czy może być obojętne moralnie? Oczywiście każdy z wymienionych
wariantów wchodzi w rachubę. Pociągnięcie za spust na zawodach strzeleckich, gdzie celem jest
tarcza, nie stanowi żadnego problemu moralnego. A co ze strzelaniem do żywego człowieka? Gdy
napadający na niewinną ofiarę niesprawiedliwy agresor nie może być w żaden inny sposób
powstrzymany przed mordowaniem, należy wówczas pociągnąć za cyngiel. Ten czyn jest moralnie
usprawiedliwiony, więcej – jest obowiązkiem moralnym! Z drugiej strony strzelanie do człowieka
bez konieczności (jedynym usprawiedliwieniem jest obrona i ratowanie życia) jest ewidentnym
złem moralnym, grzechem.
Znany jest przykład żołnierza Wehrmachtu, Austriaka Ottona Schimka, który heroicznie odmówił
wykonania rozkazu strzelania do cywilnej ludności. Sam został za to skazany na śmierć i wyrok
wykonano... Tak więc nie tylko sam czyn, ale jego „wewnętrzne” okoliczności podlegają
kwalifikacji moralnej. Są oczywiście czyny same w sobie jednoznacznie złe (np. mordowanie
niewinnych) i wówczas nie mamy kłopotów z oceną, choć okoliczności mogą łagodzić jej
surowość.
W przypadku pocałunku trudność jest większa, bo może być on zarówno dobry, wręcz święty, jak
i zły, grzeszny. Sięgnijmy do przykładów z Pisma Świętego. Niewiasta grzeszna oblewała łzami i
obsypywała pocałunkami stopy Jezusa na przyjęciu u faryzeusza. Judasz, człowiek wybrany, jeden
z dwunastu, całuje Jezusa w Ogrójcu. Chrystus mówi: „pocałunkiem zdradzasz”?! Judasz
całkowicie wypaczył treść przypisywaną powszechnie dobremu gestowi, jakim powinien być
pocałunek. Pocałunek Judasza jest jednoznacznie oceniany jako zły! Z drugiej strony zauważmy, że
nikt nie ma wątpliwości, iż grzeszna kobieta, całując, nie grzeszyła, a wręcz czyniła dobro.
Pocałunki biblijne różnią się intencją, znaczeniem, przebiegiem i skutkiem.
Po tym przydługim, lecz koniecznym wstępie przejdźmy do pocałunku „chłopak – dziewczyna”.
Tu także pocałunek od pocałunku może się różnić intencją, znaczeniem, przebiegiem i skutkiem.
Księgarnia Izajasz – Książki Jacka Pulikowskiego
Intencja
Wszyscy z doświadczenia wiemy, że dobra intencja nie zawsze kończy się dobrym skutkiem.
Na przykład chłopak chciał dziewczynie zrobić przyjemność i kupił bilety na galę boksu
zawodowego, a ona się obraziła, święcie przekonana, że sobie z niej zakpił. Szczególnie dużo
nieporozumień ma miejsce właśnie na linii „kobieta – mężczyzna”. Te same fakty, te same gesty
mogą dla każdego z obojga znaczyć zupełnie co innego, czasem wręcz przeciwnego. Podobnie
bywa z pocałunkiem „dziewczyna – chłopak”. Dla niej może być to piękny, zupełnie czysty gest
czułości, bliskości, serdeczności, gest nie mający żadnego złego podtekstu. Jednocześnie ten sam
pocałunek dla chłopaka może być konkretnym i nawet zamierzonym elementem pobudzenia
seksualnego. Może zrodzić napięcie, podniecenie, a nawet pełną reakcję organizmu w postaci
wytrysku nasienia (jak w normalnym współżyciu małżeńskim).
Chłopaku i dziewczyno, zastanówcie się uczciwie: jaka jest intencja waszego pocałunku?
Żeby pocałunek był dobrem, nie wystarczy dobra intencja jednej, a nawet obojga stron.
Intencja powinna być czysta: pragnę wyrazić miłość i nie chcę, by pocałunek prowadził do
pobudzenia seksualnego. Jest to ważne, choć sama dobra intencja, niestety, nie wystarczy. Stare
przysłowie mówi, że dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane.
Warto nadmienić, że intencja jednej ze stron, a nawet obu naraz, może być jawnie zła.
Przykładowo: zrozpaczona dziewczyna, widząc słabnące zainteresowanie ze strony swojego
chłopaka, prowokuje go do pocałunków, by wzniecić w nim napięcie seksualne, wzbudzić
pragnienie bliskości cielesnej, pragnienie współżycia. Reakcja pożądania, jaka się w nim wówczas
buduje, jest silna i często chłopaka „na chwilę” zatrzymuje przy dziewczynie. Jednak wówczas, po
„osiągnięciu celu” (często się mówi: „sama tego chciała”), następuje zwykle odejście, znacznie
boleśniejsze, bo obarczone krzywdą i ciężką raną na całe życie.
Przykład złego odczytania intencji: naiwna dziewczyna odbiera namiętność, wręcz „szaleńczość”
pocałunków chłopaka, jako niezbity dowód jego wielkiej miłości. A w gruncie rzeczy jest to dowód
jego niedojrzałości, nieopanowania i egoistycznego – a więc będącego zaprzeczeniem miłości –
nastawienia na branie, na własną przyjemność. Bywa i tak, że jego intencja jest jawnie zła. Chce
osłabić odporność dziewczyny, „rozmiękczyć” ją, by tym łatwiej zaciągnąć do łóżka.
Księgarnia Izajasz – Książki Jacka Pulikowskiego
Ileż tysięcy dziewcząt (bez żadnej przesady), naprawdę dobrych i przyzwoitych, wpadło w
tę pułapkę! A przecież było tak cudownie, przyjemnie, tak wierzyła (bo chciała), że on ją
prawdziwie kocha, że będą szczęśliwi do końca życia. Dla niej było jasne, że intencją pocałunków i
ostatecznie pójścia do łóżka było przypieczętowanie przyszłego wspólnego życia, podczas gdy on
nawet przez moment nie pomyślał o małżeństwie. Zresztą uczciwie wcale o nim nie wspominał.
Choć zdarzają się i tacy łajdacy, co gorliwie zapewniają o małżeństwie, byleby się tylko zgodziła, a
potem uciekają (nierzadko dopiero wówczas, gdy pocznie się dziecko). A wszystko zaczęło się tak
pięknie, od pocałunku...
Znaczenie
Każdy gest człowieka coś wyraża, czyli jest znakiem czegoś. Znaczenie gestów jednak można
całkowicie wypaczyć. Nawet tak jednoznacznego gestu jak podanie ręki na znak pokoju. Ot, choćby
ściskając rękę tak mocno, by spowodować ból, a nawet krzywdę... Co ma oznaczać pocałunek? Ma
być znakiem miłości jako daru czy znakiem egoizmu wyrażającego się chęcią brania? Pocałunek z
miłości jest ukierunkowany na drugiego – wywyższa go, chce ubogacić, wyraża zachwyt i
podziw dla kochanej osoby, stawia ją na piedestale. Jest pełen bezinteresownej czułości.
Oczywiście tak całujący odczuwa wielką radość i przyjemność nie mającą żadnego wymiaru
grzeszności. Każdy pewnie widział młodą matkę gorliwie obcałowującą swe niemowlę, nie
omijającą żadnego „kawałka” jego ciała. Nikt rozsądny nawet nie pomyśli o grzeszności jej
zachowania. Słowem dobry pocałunek niesie przyjemność obojgu, ubogaca, napełnia radością tak
wielką, że usposabia do niesienia dobra, choćby całemu światu; otwiera na dobro, bo jest znakiem
dobra – miłości. Pocałunek taki jest wówczas znakiem prawdziwym i uprawnionym. Widzimy
więc, że to nie zażywana przyjemność czyni jakieś działanie złym. Przyjemność sama w sobie jest
pomysłem Stwórcy, jest dobra, a nawet może być święta. Ma być to jednak przyjemność płynąca ze
znaku prawdziwego, a nie fałszywego.
Niestety, pocałunek może być również znakiem fałszywym, zaprzeczającym miłości. Dzieje
Księgarnia Izajasz – Książki Jacka Pulikowskiego
się tak wówczas, gdy wynika z pożądliwości, egoistycznej chęci przeżycia przyjemnego
doznania, bez liczenia się z drugą osobą, a nawet jej kosztem.
Bywa i tak, że pocałunek ma jakby znaczenie zastępcze wobec pustki w relacji osobowej. Tak
naprawdę nic ich nie łączy, nie mają sobie nic do powiedzenia, nie podziwiają wartości drugiej
osoby, a jedynie potrafią z siebie nawzajem wykrzesać przyjemność przez pocałunki. Dla niej
przyjemne jest myślenie o tym, jak on bardzo ją kocha (nawet gdy jest to ewidentnym
oszukiwaniem siebie), dla niego najczęściej przyjemność wynika z napięcia seksualnego
odczuwanego w ciele, konkretnie w narządach rozrodczych (tak, tak – narządy rozrodcze, a nie
seksualne; to prawidłowa nazwa, jako że głównym ich zadaniem jest przekazywanie życia, a nie
przeżywanie przyjemności seksualnej wyrwanej z kontekstu prokreacji). Taka sytuacja nie tylko nie
sprzyja poznaniu, a wręcz blokuje możliwość poznania drugiego. To klasyczne „różowe okulary”,
które nie pozwalają dostrzec wad, nawet tych widocznych gołym okiem dla całego otoczenia.
Najczęściej dziewczyna broni wówczas jak lwica swego chłopaka, na którego się wszyscy
„uwzięli”, a jak już nie da się go obronić, to naiwnie powtarza, że „jak się ożeni, to się odmieni”.
Na pewno! Tylko w którą stronę?... Podobnie chłopak może lecieć na oślep jak ćma do płomienia
świecy, dorabiając sobie najróżniejsze ideologie usprawiedliwiające ich czyny, a w gruncie rzeczy
chodzi mu tylko o przyjemne doznanie. Taką sytuację ktoś żartobliwie określił: „nie mogli
porozmawiać o ważnych sprawach, bo usta mieli zajęte”. Tyle że skutki bywają często tak
tragiczne, że odchodzi ochota do żartów.
Tak więc „rozrzut” znaczenia pocałunku może być ogromny. Od czystej, pięknej i ubogacającej,
bezinteresownej czułości wyrażającej prawdziwą, głęboką miłość do brudnej, prymitywnej,
płynącej z egoizmu i niedojrzałości niepohamowanej pożądliwości odzierającej drugiego z
czystości, sprowadzającej jego ciało do roli przedmiotu dającego przyjemne doznania płynące z
pobudzenia seksualnego. Wydaje się, że właśnie w głębokim rozumieniu pojęć „bezinteresowna
czułość” i „egoistyczna pożądliwość” należy szukać odpowiedzi na pytanie, co oznacza pocałunek i
tym samym, jaki on naprawdę jest.
Chłopaku, dziewczyno, zastanów się – znakiem czego jest twój pocałunek?
Księgarnia Izajasz – Książki Jacka Pulikowskiego
Skutek
W Piśmie Świętym czytamy: „po owocach poznacie”. To bardzo cenna wskazówka dla
oceny moralnej czynu. Może być przecież tak, że pocałunek był wynikiem najczystszych intencji,
oznaczał prawdziwe przywiązanie, oddanie – miłość, przebiegał „muśnięciowo” i niewinnie, a
jednak spowodował niezamierzoną reakcję, którą łatwo zmierzyć napięciem czy wręcz
podnieceniem, pojawiającym się zwłaszcza w ciele chłopaka. Dzieje się tak bardzo często na
początku znajomości nastolatków. O reakcji ciała w tym wypadku decyduje nie tyle siła bodźca
wynikająca wprost z czynu, ile tzw. bodźce psychogenne, czyli wyobrażeniowe. Nadmiernie
pobudzona wyobraźnia jest równie niebezpieczna, jak bezpośrednie gesty ciała. Czy niezamierzony,
a jednak zaistniały skutek przesądza o tym, że działanie było grzeszne? Nie! Grzechem przecież nie
może być (skądinąd prawidłowa i będąca objawem zdrowia) reakcja ciała.
Sięgnijmy do katechizmu: „grzech jest to świadome i dobrowolne (...)”. Jeżeli „coś” nastąpiło
niespodziewanie, zaskoczyło i było nie do przewidzenia (mamy wszakże rozum i pewne rzeczy
potrafimy przewidzieć), trudno doszukiwać się w tym „czymś” zła moralnego. Ale uwaga!
Następnym razem nie możemy już powiedzieć, że nie wiedzieliśmy, i wówczas pojawia się
odpowiedzialność za stwarzanie okoliczności, które jak wiadomo z wcześniejszego doświadczenia,
mogą przynieść niezamierzony skutek.
Chłopaku i dziewczyno, zastanówcie się uczciwie – jaki jest skutek waszego pocałunku?
Niebezpieczna siła pobudzenia
Tu znowu przypomina się arcymądre katechizmowe zalecenie unikania okazji do grzechu i
Pawłowe: „kto stoi, niech baczy, by nie upadł”.
Wielu młodych ludzi powtarza: „nasza bliskość jest co prawda bardzo intymna, lecz my dobrze
znamy granicę, której na pewno nie przekroczymy”. Iluż to jednak dobrych, wrażliwych młodych
ludzi, mimo powyższych deklaracji, wchodząc na ścieżkę pobudzenia seksualnego, pogubiło się
kompletnie, nie wiedząc nawet, jak i kiedy. Tu działają ogromne siły i rozsądek podpowiada, by ich
Księgarnia Izajasz – Książki Jacka Pulikowskiego
nie lekceważyć. Skoro tylu się pogubiło, rozumna pokora nakazuje ostrożność zamiast
buńczucznego zadufania we własne siły, w swoją doskonałość.
Ktoś porównał budowanie pobudzenia seksualnego do wchodzenia na stopnie zjeżdżalni na placu
zabaw. Wchodzi się pomalutku, lecz kiedy nagle zaczyna się zjeżdżać, wtedy żadna siła nie jest w
stanie powstrzymać jazdy w dół. Każde pojawiające się napięcie seksualne powinno być
ostrzeżeniem: „Uwaga, gesty wchodzą w fazę niebezpieczną. Wycofaj się!”. Możliwość pogubienia
się i stracenia kontroli nie jest jedyną przyczyną, dla której nie należy wkraczać na ścieżkę
pobudzenia seksualnego bez „słusznego powodu”. (Przy czym dodać należy, że jedynym „słusznym
powodem” jest bezpośrednie przygotowanie do współżycia małżeńskiego). Drugą, równie ważną
przyczyną, by nie wchodzić na ścieżkę pobudzeń, jest utrwalanie się stereotypu przeżywania
doznania seksualnego w niewłaściwym kontekście. Następuje wówczas deformacja konstrukcji
psychoseksualnej, ważnego składnika osobowości. I znowu jedynym właściwym – i tym samym
pozytywnie budującym osoby i ich więź – kontekstem pobudzenia jest współżycie pary
małżeńskiej. Jeżeli jedynym miejscem, w którym pobudzenie seksualne jest dobrem, jest łoże
małżeńskie, to świadome uruchamianie go w innych okolicznościach jest wykroczeniem przeciwko
przykazaniu „nie cudzołóż”.
Chłopaku i dziewczyno, nie igrajcie z siłą pobudzenia seksualnego!
Przyjemność seksualna a pobudzenie seksualne
Na koniec jeszcze jedno dopowiedzenie. Poruszamy się po terenie delikatnym – powiedziałbym
subtelnym – i bardzo łatwo o nieporozumienie ze względu na nieprecyzyjność i wieloznaczność
języka, którym się posługujemy. Pragnę zatem rozróżnić pojęcia „przyjemność seksualna” i
„pobudzenie seksualne”.
Pobudzenie jest stanem fizjologicznym zdrowego organizmu obawiającym się: napięciem
(„wyczuwam istnienie” narządów rozrodczych), podnieceniem (gotowość narządów rozrodczych
do działania), który prawidłowo kończy się działaniem płciowym (wytrysk nasienia męża do dróg
rodnych żony). Tymczasem przyjemność seksualna jest pojęciem dużo szerszym. Seks to po
Księgarnia Izajasz – Książki Jacka Pulikowskiego
polsku płeć. Każda komórka ciała człowieka jest oznaczona, ktoś powiedział – stygmatyzowana –
płcią, męską lub kobiecą. Wszystko, co robimy, jest zatem „płciowe”.
Czerpanie naturalnej przyjemności z wzajemnej atrakcyjności, wręcz ze swoistego przyciągania
płci, nie musi mieć nic wspólnego z jakimkolwiek pobudzeniem seksualnym w rozumieniu
wyjaśnionym powyżej.
Mężczyźni chcą imponować kobietom, chcą być podziwiani przez nie (mężczyzna długo
pozostaje pod wrażeniem... jakie zrobił na kobiecie).
Kobiety pragną się podobać mężczyznom (mimo że niektóre mówią, a nawet myślą, że się
stroją i upiększają dla samych siebie).
Pewien stary zakonnik ze skruchą wyznał, że zawsze wolał rozmawiać z kobietą młodą i piękną
niż ze starą i brzydką. W cieszeniu się naturalną atrakcyjnością w kontaktach z drugą płcią nie ma
niczego złego. A przecież przyjemność tę można nazwać „seksualną”, bo jej źródłem są różnice
płci. W tym rozumieniu chłopak i dziewczyna „chodzący” ze sobą mogą czerpać ogrom radości i
przyjemności seksualnych płynących z atrakcyjności wzajemnej różnych płci (tylko proszę nie
wyrywać tego zdania z kontekstu, bo mogłoby być opacznie zrozumiane).
Chłopaku i dziewczyno, zastanówcie się uczciwie – czy wasz pocałunek rodzi przyjemność
czystą czy nieczyste pobudzenie seksualne?
Odpowiedzi na listy
„Szanowna Redakcjo!
Po przeczytaniu w numerze 4-2003 Miłujcie się! artykułu Z pozycji Taty (2) ogarnęły mnie
wątpliwości. Jestem osobą młodą, będącą właśnie na etapie poszukiwania odpowiedzi na pytania,
jakie zadała Daisy. W tej chwili uczę się w katolickiej szkole i rozumiem oraz popieram wszystkie
odpowiedzi Taty, ale zaciekawiło mnie pytanie Daisy:
»(...) Czy namiętny pocałunek, który jest dawaniem przyjemności drugiej osobie, a nie
namawianiem do stosunku, jest grzechem?«.
Księgarnia Izajasz – Książki Jacka Pulikowskiego
Tato nie daje jednoznacznej odpowiedzi (»tak« lub »nie«), lecz z jego wypowiedzi wynika, że
całowanie się z chłopakiem jest czymś raczej negatywnym, czymś, czego Kościół nie popiera.
Bardzo mnie to zdziwiło, gdyż takiej odpowiedzi jeszcze nie usłyszałam z ust księdza (a nie wiem,
kto ukrywa się pod pseudonimem Tato). Pamiętam dobrze, że gdy byłam w podstawówce, ksiądz
zapytany o kwestię całowania się z chłopakiem, odpowiedział, że nie jest to grzechem, ale może
prowadzić do seksu, który jest już czynem złym. Jeszcze dwukrotnie słyszałam, jak księża byli o to
pytani – jeden z nich stwierdził, że nie jest to grzech, a drugi, że wszystko należy robić z umiarem.
Do tej pory byłam więc przekonana, że całowanie się jest w porządku.
Dzisiaj trudno wyobrazić sobie pary, które w ogóle się nie całują. Czy wszyscy ci młodzi ludzie
postępują źle? Więc do jakich kontaktów mogą ograniczyć się młodzi, by pozostać w zgodzie ze
swoją wiarą?
Rozumiem, że nie w każdym przypadku da się jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie, ale
mnie – i myślę, że wielu młodym ludziom – trudno jest podjąć decyzję we własnym sumieniu,
zwłaszcza że chyba nawet księża nie są w tej sprawie zgodni. Młodzi księża lub ci, którzy na co
dzień pracują z młodzieżą, zazwyczaj nie negują całowania się młodych ludzi...
Zarówno ja, jak i mój chłopak jesteśmy osobami wierzącymi, w tygodniu uczestniczymy we
Mszy św., regularnie przystępujemy do spowiedzi i do Komunii św., należymy do katolickich
organizacji młodzieżowych i bardzo zależy nam na odpowiedzi na to pytanie”.
Beatka
Droga Beatko!
Po pierwsze wyjaśniam, że pod pseudonimem Tato „ukrywa” się nie ksiądz, ale mąż i ojciec
dzieci będących mniej więcej w Twoim wieku. Tu nie jest ważne nazwisko, lecz pozycja ojcowska,
z której, najuczciwiej jak tylko potrafię, próbuję odpowiadać na pytania i problemy. Mam nadzieję,
że zrozumiałaś dokładnie moją odpowiedź. Inaczej mówiąc, wierzę, że emocje nie odebrały Ci
możliwości zrozumienia tego, co napisałem.
Wiem, że odpowiedź jest trudna, wymagająca i nie do końca po myśli przeciętnego młodego
człowieka. (Dla mnie z listu jasno wynika, że nie jesteś przeciętną młodą osobą. Tym samym należy
Księgarnia Izajasz – Książki Jacka Pulikowskiego
Ci stawiać ponadprzeciętne wymagania). Spróbuj zrozumieć – albo chociaż uwierzyć – że
zadaniem ojca jest wytyczanie jasnej, czytelnej drogi, a nie przypodobanie się dziecku. Jeżeli
jednak mówię Ci rzeczy tak trudne, to po pierwsze wierzę, więcej – wiem z doświadczenia, że
można je wprowadzać w życie, a po drugie ufam, że stać Cię na to. Zrozum również moją
naturalną obawę, że niepokoję się o „córeczkę”, która nie do końca rozumie zagrożenie, jakie niosą
namiętne pocałunki z chłopakiem. Też kiedyś byłem w Twoim wieku i pamiętam, ile było wśród
rówieśników dramatów, u których podstaw leżała ufność w swoje siły i naiwna pewność, że nic im
nie grozi. A czasy były naprawdę inne, pod tym względem znacznie bezpieczniejsze. Zatem pozwól
mi, Beatko, troszczyć się o Ciebie. Tu nie tyko chodzi o to, byś nie została ciężko poraniona, ale o
to, by Wasza znajomość była dla Was obojga budująca, była drogą do świętości, byście kiedyś
mogli swoim dzieciom stawiać za wzór przebieg Waszej znajomości. Wierzę, że wygracie Wasz
czas przygotowania do małżeństwa. Trzymajcie się – Boga i Jego wskazówek.
Tato
„Jestem 17-letnią dziewczyną i często zastanawiam się nad sytuacjami, o których nie myślą moi
rówieśnicy. (...) Najważniejszym moim hasłem życiowym jest: »Niech będzie, jak Ty chcesz, Panie,
nie jak ja chcę«. Staram się żyć dobrze, ale – jak u każdego – nie zawsze te starania coś przynoszą.
(...) Mam kolegę, którego znam 2 lata. Nasza znajomość się rozwijała. Byliśmy w stosunkach
koleżeńskich, przyjacielskich, aż w końcu zaczęliśmy ze sobą chodzić. To całe »chodzenie«
zapoczątkował pocałunek; wtedy wiedziałam (poczułam), że naprawdę chcę z nim być. I w tym
momencie pragnę zadać moje pytanie: Czy całowanie się jest grzechem?! Chłopak, dziewczyna i
pocałunek – czy to coś złego? Co do współżycia, o tym nie było i nie ma mowy. Chcę zachować
czystość przed ślubem.
Pytanie o pocałunki zaczęło mnie męczyć, od kiedy mój chłopak (obecnie eks) opowiedział mi o
pewnej lekcji religii. Zapytany anonimowo o to, czy całowanie się z dziewczyną jest grzechem,
ksiądz odpowiedział, że tak. W pierwszej chwili wydało mi się to śmieszne, bo dlaczego całowanie
miałoby być złe, jeżeli nikt o tym nie mówi? Jeszcze nie słyszałam, żeby ksiądz wspomniał coś o
Księgarnia Izajasz – Książki Jacka Pulikowskiego
tym na kazaniu. Jest na świecie tyle par (wcale nie małżeńskich, a choćby narzeczeńskie), które się
całują i które pewnie bardzo by się zdziwiły, gdyby ktoś im powiedział, że to grzech. Czy ksiądz im
coś mówi, widząc, jak się całują? Chyba nie... Mniej więcej tak to sobie tłumaczyłam. Nie chciałam
jednak popełniać świadomego grzechu i zaczęłam drążyć. Weszłam na jedną z katolickich stron
internetowych, bo chciałam znaleźć jakiegoś kapłana, który by mi tę sprawę wyjaśnił. Czat jeszcze
nie działał, ale zadałam swoje pytanie. Kilka dni później dostałam odpowiedź, a raczej odesłanie do
katechezy umieszczonej na jeszcze innej stronie. Temat poświęcony był pocałunkom. Przebiłam się
przez pocałunki »matka – dziecko«, koleżeńskie itd., i w końcu znalazłam to, co mnie interesowało.
Wyszło na to, że pocałunki »chłopak – dziewczyna« są jednak grzechem. Jak tylko spotkałam się z
moim chłopakiem, powiedziałam mu o tym i zakończyłam »fazę pocałunków«. Mimo złego
humoru jakoś to zaakceptował. Niestety, powoli nasze uczucie zaczęło słabnąć. Nie kłóciliśmy się,
ale coraz mniej rozmawialiśmy. To mnie bardzo męczyło. Wypomniałam mu, że mieliśmy rozwijać
nasze uczucie, a do tego potrzebne są rozmowy. Niestety (a może jednak »stety«), przyszedł
moment, w którym ze mną zerwał.
Początkowo bardzo to przeżywałam, jednak z biegiem czasu dochodzę do wniosku, że chyba
wszystko, co się dzieje, jest potrzebne i ma jakiś cel. Każde cierpienie i każda porażka czegoś nas
uczy. Nawet to rozstanie było potrzebne.
Wiele jeszcze nad tym myślałam i starałam się znaleźć przyczyny tego zerwania. Myślę, że jego
powodem, może nawet nie do końca uświadomionym, była moja decyzja o zaprzestaniu
okazywania sobie uczuć w formie pocałunków. (...)
Mam jeszcze jedno pytanie – jeżeli całowanie się jest złe, to przytulanie się itp. pewnie też, a w
czym takim razie różni się przyjaźń od chodzenia? (...)”.
J. No
Droga J. No!
Bardzo dziękuję za Twój list. Szczerze cieszę się Twoim przywiązaniem do Boga i ufnością Mu
okazywaną. W Twoim liście jest wiele ciekawych wątków, lecz tym razem odniosę się tylko do tych
związanych z całowaniem. Piszesz: „nasze chodzenie zapoczątkował pocałunek, wtedy wiedziałam
Księgarnia Izajasz – Książki Jacka Pulikowskiego
(poczułam)”. Podziwiam Twoją niezawodną intuicję: to, że po słowie „wiedziałam” piszesz od razu
„poczułam” – bo rzeczywiście pocałunek nie daje żadnej wiedzy, a jedynie uruchamia czucie. Silne
odczucia mogą zafałszować prawdziwy obraz drugiej osoby i relacji z nią. Związek budowany
jedynie na uczuciach to domek z kart, bańka mydlana. Zauważ, że gdy zakończyłaś fazę
pocałunków, uczucie osłabło, coraz mniej rozmawialiście – bo prawdopodobnie nie było o czym.
Nie byliście zainteresowani sobą. Osoby kochające się i zachwycone wartością kochanej osoby
mają zawsze tysiące spraw do omówienia i... ciągle za mało czasu. Wszystko, co dotyczy ukochanej
(ukochanego), jest ciekawe, interesujące, godne poznania. Jak widzisz, w Twoim wypadku tak nie
było, zatem całe szczęście, że tamta znajomość skończyła się bez głębszych ran. To nie był chłopak
dla Ciebie. Gdybyście nie przerwali fazy pocałunków, to może dwie obce, nie zainteresowane sobą
nawzajem osoby doszłyby aż do ślubu na sztucznie podtrzymywanych przyjemnych emocjach
płynących z bliskości cielesnej. A potem całe życie pełne... pustki.
Twoje zdanie, że wszystko, co się dzieje, jest potrzebne i ma cel, ogromnie mnie cieszy. Wierzę,
że doświadczenia życia będziesz potrafiła dobrze wykorzystać, żyjąc coraz piękniej i mądrzej.
Mam nadzieję, że na końcowe pytanie z Twego listu o przytulenie się itp. znalazłaś odpowiedź w
pierwszej, ogólnej, części mojego pisania. Przytulenie, podobnie jak pocałunek, może być dobre
(gdy jest czyste, obdarza, czyli wynika z miłości – wyraża bezinteresowną czułość) lub złe (gdy jest
nieczyste – odziera, wynika z pożądliwości). Zawsze na klasyfikację moralną wpływ zasadniczy
będzie miała wewnętrzna treść czynu. Pomocne może być rozpoznanie intencji, znaczenia,
przebiegu i skutków danego czynu. Co do różnicy między przyjaźnią a „chodzeniem”, to nie każda
przyjaźń musi kończyć się „chodzeniem”. „Chodzenie” poważnie potraktowane należałoby
rozumieć jako rozeznanie i poznanie siebie pod kątem małżeństwa. Końcowa faza
„chodzenia” to narzeczeństwo, które powinno być ostatecznym czasem rozeznania i podjęcia
decyzji o małżeństwie. Niestety, narzeczeństwo „wyszło z mody”, a szkoda, bo to ważny i
potrzebny etap. Wracając do „chodzenia”, to ostrzegam, że są bardzo niebezpieczne, choć modne
zabawy w chodzenie dla... chodzenia, dla pochwalenia się przed koleżankami (kolegami), dla
poprawienia sobie samopoczucia, dla... sportu. Pewnie, by uniknąć niebezpiecznej przypadkowości
w wyborze współmałżonka, lepszą drogą byłoby przechodzenie od wstępnego zaprzyjaźnienia się
do „chodzenia”. Dopuszczam jednak myśl (trochę karkołomną), że „chodzenie rozpoczęte porywem
Księgarnia Izajasz – Książki Jacka Pulikowskiego
serca” przeradza się w przyjaźń, tak potrzebną w prawdziwej miłości. Jednak „chodzenie” bez
zaprzyjaźniania się to szczeniacka i, powtarzam, życiowo bardzo niebezpieczna zabawa. Gorąco
przed nią przestrzegam.
Jesteś bardzo młoda. Spotkasz jeszcze wielu chłopaków i mężczyzn, z których jeden zapewne
zostanie Twoim mężem. Oby to był ten najwartościowszy, najlepszy z możliwych mąż i ojciec
Twoich – Waszych – dzieci. Obyś Go „nie przegapiła” i nie związała się z innym, który celowo (lub
nie) zagrał na Twoich uczuciach. Na koniec dam Ci mądrą radę: poznając nowego chłopaka i
czując, że coś z tego może być, zadaj sobie pytanie: „czy chciałabym w przyszłości mieć takiego
syna jak on?”. Jeżeli absolutnie nie, uciekaj od niego czym prędzej! Jeżeli tak (lub choćby tylko
„chyba tak”), zainteresuj się nim poważnie. Może to ten najlepszy, przeznaczony dla Ciebie przez
Boga samego.
Nadal kochaj Boga, ufaj Mu i szanuj siebie, a wygrasz swe życie (również wieczne).
Księgarnia Izajasz – Książki Jacka Pulikowskiego
Chcesz mieć wszystkie konferencje
pana Jacka Pulikowskiego
na jednej płycie DVD?
Księgarnia Izajasz – Książki Jacka Pulikowskiego