Ewelina Rubinstein
„Jerozolima. Miasto Boga”
Copyright © by Ewelina Rubinstein, 2016
Copyright © by Wydawnictwo Psychoskok Sp. z o.o., 2016
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Żadna część niniejszej publikacji nie może być reprodukowana, powielana
i udostępniana w jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody wydawcy.
Skład: Jacek Antoniewski
Projekt okładki: Jakub Kleczkowski
Korekta: Janusz Sigismund
Ilustracja na okładce: Ewelina Rubinstein
ISBN: 978‒83‒7900‒691‒5
Druk i oprawa OPOLGRAF S.A.
www.opolgraf.com.pl
Wydawnictwo Psychoskok Sp. z o.o.
ul. Spółdzielców 3/325, 62‑510 Konin
tel. 63 242 02 02
http://wydawnictwo.psychoskok.pl
Pamięci
ALEKSANDRA COHENA (1978–2016),
który zginął w następstwie zamachu terrorystycznego
na lotnisku im. Atatürka w Stambule 28 czerwca 2016 r.
„Żydzi są szczególnym narodem. W każdej epoce
spodziewano się, że znikną, a jednak przetrwali…”
(A. Hertzberg, A. Hirt‑Manheimer
, Żydzi. Istota
i charakter narodu)
5
Spis treści
Od autorki . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 10
Rozdział I. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 12
Rozdział II . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 17
Rozdział III . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 19
Rozdział IV . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 21
Czarne garnitury i koszerne peruki
Rozdział V . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 25
Wehikuł czasu, czyli w dzielnicy Mea Shearim
Rozdział VI . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 28
Rozdział VII . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 29
Tora, czyli w co wierzą Żydzi?
Rozdział VIII . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 31
Jarmułki – czy kolor ma znaczenie?
Rozdział IX . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 34
Żonatego poznasz po kolorze skarpet?
Rozdział X . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 35
Rozdział XI . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 53
Rozdział XII . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 55
Rozdział XIII . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 58
Rozdział XIV . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 60
Rozdział XV. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 67
6
Rozdział XVI . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 71
Co zamówić w restauracji? Oto jest pytanie!
Rozdział XVII . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 72
Rozdział XVIII . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 77
Rozdział XIX . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 78
Rozdział XX. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 81
Najsłynniejsza ściana na ziemi
Rozdział XXI . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 85
Rozdział XXII . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 88
Rozdział XXIII . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 89
Rozdział XXIV . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 92
Rozdział XXV . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 96
Jestem turystą. Czy muszę zakładać kipę?
Rozdział XXVI . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 98
Rozdział XXVII . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 116
Rozdział XXVIII. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 118
Obozowe tatuaże – dziwaczna moda?
Rozdział XXIX . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 124
Numer to piętno – rozmowa z byłą więźniarką obozu
koncentracyjnego Auschwitz–Birkenau, Haliną Birenbaum
Rozdział XXX . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 127
Rozdział XXXI . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 128
7
Rozdział XXXII . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 132
Rozdział XXXIII. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 135
Rozdział XXXIV. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 141
Rozdział XXXV . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 142
Rozdział XXXVI. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 143
Rozdział XXXVII . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 145
Literatura. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 148
8
Byłem w Izraelu dwa razy i za każdym razem było to przeżycie
cudowne. Dla Polaka Izrael to kraj szczególny: ilość związków
Polski z tym krajem jest niezwykła, a pierwsze uczucie, jakie staje
się naszym udziałem, to niezwykłej wprost bliskości. Ma się wra‑
żenie, że to jakaś „cieplejsza Polska”. To uczucie pogłębia się, gdy
człowiek zaczyna poznawać ludzi i co chwilę słyszy: „Tak! moja
babcia była z Białegostoku!” Jednocześnie poznając Izrael przy‑
bysz z Polski zaczyna czuć, że jest to kraj niezwykle egzotyczny,
pełen własnych tradycji i znaków, których znaczenie jest całkiem
zakamuflowane. Inny język, symbole, ubiory, jedzenie – wszystko.
Myślę, że gdybym przed wyjazdem do Izraela miał w ręku prze‑
wodnik Eweliny Rubinstein dużo łatwiej byłoby mi poruszać się
po tym fascynującym kraju. Książka to niezwykle użyteczna, gdyż
pisana z perspektywy polskiej Żydówki, a więc osoby, która wie
i rozumie więcej, która potrafi tłumaczyć Izrael na polski i która
rozumie, co nas, Polaków, może wprowadzać w zakłopotanie.
Czytając ją mam jednak pewien niedosyt – wiem, że Izrael to kraj
dwóch kultur. Nie tylko żydowskiej, ale także muzułmańskiej.
Izrael bez muzułmanów nie istnieje. Mam świadomość, że gdyby
ta książka została napisana przez polską Palestynkę, ujrzelibyśmy
w niej zupełnie inną Jerozolimę, która w książce Eweliny pozo‑
staje zakryta…
Rafał Betlejewski, performer, dziennikarz, twórca akcji
społecznych (m.in. „Spal wstyda” i „Tęsknię za Tobą, Żydzie”).
Jerozolima to święte miasto. To tam krzyżują się wszystkie naj‑
większe religie świata. Jest piękna, jak całe Państwo Izrael. Kto był
tam raz, z pewnością będzie marzył, by powrócić tam ponownie.
Czytając „Jerozolimę. Miasto Boga” zrozumiałem, że żydowski
świat nie dla wszystkich jest jasny i zrozumiały, że nie każdy rozu‑
mie na czym polega koszerność, dlaczego religijne Żydówki golą
głowy czy ile kosztuje pochówek na jerozolimskim cmentarzu…?
To książka ważna i potrzebna. Potrzebna zwłaszcza tym, którzy
nigdy wcześniej nie mieli styczności z kulturą, religią żydowską.
9
Jadąc do Jerozolimy warto przeczytać niniejszą książkę, by od‑
naleźć się w judaistycznym świecie, pełnym zagadek i niejasności
dla europejskiej cywilizacji.
„Jerozolima. Miasto Boga” to lekka i przyjemna lektura, opatrzona
znakomitymi zdjęciami.
Ariel Goldberg, krytyk literacki, urodzony w Łodzi.
Od 1999 roku mieszka w Tel Awiwie.
„Jerozolima. Miasto Boga” Eweliny Rubinstein to książka przede
wszystkim dla tych, którzy postanawiają dopiero wybrać się do
Izraela i nie bardzo wiedzą, czego mogą się spodziewać. Trud‑
no mi zakwalifikować „Jerozolimę. Miasto Boga” do typowych
przewodników, bo to prawdziwa mieszanka kilku gatunków. Są
opisy miejsc, które warto zobaczyć w Jerozolimie, są przepisy
kulinarne, są wywiady i odpowiedzi na pytania, m.in. o to, jak
zachować się na lotnisku w Tel Awiwie, jak dotrzeć do Jerozolimy
czy jak ustrzec się przed miłym arabskim sprzedawcą, który bę‑
dzie próbował naciągnąć nas na zakup czegoś, czego w praktyce
w ogóle nie potrzebujemy… Muszę jednak przyznać, że książka
mnie nie zafascynowała, bo dla mnie to dość oczywiste kwestie.
Jestem Żydem i Izraelczykiem. Ale dla moich przyjaciół z Pol‑
ski była niesamowita. Prosta i przystępna. Napisana barwnie bez
zbędnych historycznych opisów czy podawania adresów jerozo‑
limskich restauracji. Przewodników na rynku wydawniczym nie
brakuje. Dlatego cieszę się, że autorka nie powieliła tego, co już
możemy znaleźć w księgarniach. Poruszyła też kwestie, których
nie znajdziemy w przewodniku. Prostytucja, aborcja, homosek‑
sualizm, obozowe tatuaże, Marsze Szmat… To też część Jerozo‑
limy. Jerozolimy, którą bardzo kocham. To moje miasto. Miasto
religii, sporów, zapachu porannej szakszuki i arabskiego gwaru…
Yoav Levy – izraelski aktor filmowy
10
Od autorki
N
iniejsza książka powstała nie po to, aby stać się kolej‑
nym przewodnikiem – w pełnym tego słowa znaczeniu
– po pięknej Jerozolimie, ale po to, aby pokazać czy
też uzmysłowić nam wszystkim, że to miasto jest niezwykłe.
Podobnie jak całe państwo Izrael, które od maja 1948 roku robi
wszystko, by być potęgą militarną na arenie międzynarodo‑
wej. Mimo niewielkiego terytorium, kraj ten uchodzi za jeden
z najbardziej rozwiniętych na świecie. Słynie z malowniczych
krajobrazów, nowoczesnych architektonicznych zabudowań
(widocznych zwłaszcza w Tel Awiwie), tradycjonalności i zara‑
zem sprzeczności. W państwie, w którym religia jest wartością
dominującą i wszystko podporządkowane jest kalendarzowi
żydowskiemu, zadziwiający jest fakt, że zaledwie kilometr od
Ściany Płaczu, w niektórych oknach dostrzeżemy flagę Izraela,
a tuż obok niej tę wielobarwną, „tęczową” zaprojektowaną –
jako symbol dumy i ruchu na rzecz równouprawnienia osób
LGBT – w 1978 roku przez Amerykanina Gilberta Bakera.
Powstało już wiele przewodników po Jerozolimie, dlatego
też nie będę powielać pomysłów innych. Pokażę państwu stolicę
Izraela z perspektywy turystki, która na własną rękę postanowi‑
ła poznać zapach i smak „Miasta Boga”. I wbrew pozorom nie
będzie to łatwa wędrówka. Zderzenie z kulturą bliskowschodnią
będzie tak silne, że wryje się w pamięć na długie, długie lata.
Ze względu na zwięzłą treść, książka ta może również towa‑
rzyszyć Państwu, kiedy przypadkiem będziecie w Jerozolimie.
Znajdziecie w niej cenne wskazówki, co zrobić, kiedy pojawią
się nieprzewidziane kłopoty na lotnisku (a proszę mi wierzyć,
że mogą zaistnieć), jak nie dać się namówić arabskiemu sprze‑
dawcy na kupno czegoś, co po prostu nas w ogóle nie interesuje,
co zrobić, kiedy w popołudniowy piątek chcielibyśmy wydostać
11
się z Jerozolimy (pamiętajmy, że w szabat graniczy to niemalże
z cudem), co warto zobaczyć, jakich dań spróbować, czy jako
goje powinniśmy – jak Żydzi – zakładać jarmułki i w końcu,
gdzie znajduje się cmentarz, na którym pochówek może nas
kosztować nawet milion dolarów…
Mam również nadzieję, że dzięki tej książce poznają Pań‑
stwo również kulturę i zachowania Izraelczyków, razem z ich
mentalnością, a przede wszystkim religią. „Jerozolima. Miasto
Boga” to także opowieść o życiu współczesnych Żydów.
Opisy miejsc i zwyczajów wzbogaciłam o rozmowy z młody‑
mi Izraelczykami, którzy otwarcie mówią o przemocy wobec
kobiet, o swojej odmiennej orientacji seksualnej i o fascynacji
do… tatuowania sobie na rękach numerów obozowych.
Chciałam też podziękować pani Halinie Birenbaum (polsko‑
‑izraelskiej pisarce, tłumaczce, poetce, ocalonej z Holocaustu),
która również miała swój wkład w książkę, którą właśnie trzy‑
mają Państwo w dłoniach.
Zapraszam do lektury.
12
Rozdział I
Najpierw Tel Awiw…
W
ybierając się na własną rękę do Izraela, pamiętajmy,
że dolecimy tam nie tylko z Warszawy, ale od nie‑
dawna również z Katowic. Niestety, inne lotniska
w Polsce, jak chociażby poznańska Ławica czy krakowskie Ba‑
lice, nie mają bezpośrednich połączeń do Tel Awiwu. „Do Tel
Awiwu? Przecież ja chcę zobaczyć Jerozolimę!” – ktoś mógłby
się dziwić. I słusznie. Niewiarygodne, ale Jerozolima, będąca
stolicą Izraela, nie ma portu lotniczego. Jeżeli więc w ogóle
chcemy przybyć do tego kraju, wizyta w Tel Awiwie będzie
dodatkowym punktem na naszej mapie. Ale po kolei. Jakimi
liniami najlepiej dostać się do Izraela? Wybór w tym zakresie
mamy dość szeroki. Wszystko zależy od tego, ile możemy wy‑
dać na taki przelot. Jeżeli chcesz zaoszczędzić, to wybierz lot
tanimi liniami. W tej kwestii polecam Wizz Air – węgierskiego
przewoźnika, którego samoloty, jak i personel pokładowy ko‑
jarzą nam się z różowo‑fioletowymi barwami. Pamiętać należy
o tym, żeby – w miarę możliwości – jak najwcześniej dokonać
rezerwacji biletu. Im wcześniej, tym po prostu taniej! Ceny
przelotu oczywiście zależą od wielu czynników. A to, czy w po‑
dróż wybieramy się w lutym, czy może w lipcu, kiedy sezon
w pełni, czy też zabieramy ze sobą tylko niewielką walizkę, czy
bagaż ważący 30 kilogramów? Bądź co bądź cena waha się od
ok. 500 do 1500 zł w jedną stronę. Warto od razu kupić również
bilet powrotny do Warszawy. Nie odkładajmy tego na później.
13
Jeżeli nie wiemy dokładnie, czy będziemy wracać w środę czy
może w niedzielę ostatniego tygodnia naszego pobytu w Izra‑
elu (przypominam, że często tak bywa, kiedy sami organizu‑
jemy sobie wycieczkę bez ingerencji żadnego biura podróży),
to warto zmobilizować się i ustalić konkretną datę powrotu.
„Dlaczego? Przecież mogę kupić sobie bilet przez Internet, na‑
wet będąc w Izraelu!”. Niby tak. Ale po pierwsze: będzie taniej,
jak od razu kupimy bilet w obie strony, a po drugie: unikniemy
kłopotów na lotnisku w Tel Awiwie. Jeśli nie będziemy mieć
biletu powrotnego, to strażnicy graniczni mogą nawet… odesłać
nas z powrotem do Polski. I tak skończy się nasz wymarzony
urlop. Jak to możliwe? Już Państwu wyjaśniam. Po kolei.
Najpierw zacznę od tego, że Izrael ma bardzo restrykcyjne
przepisy. Lotnisko w Tel Awiwie nie jest takie, jakie znamy
z Europy. Państwo żydowskie pozostaje w stanie wojny od
momentu, gdy w maju 1948 roku Dawid Ben Gurion ogłosił
powstanie Izraela. Kraj ten szczególnie narażony jest na ataki
terrorystyczne ze strony różnych fanatyków. Dlatego też port
lotniczy Tel Awiw, zwany lotniskiem Ben Guriona (na cześć
właśnie wspomnianego przed chwilą pierwszego premiera
Izraela) jest jednym z najściślej kontrolowanych na świecie.
Przy wejściach znajdują się posterunki, wnętrza portu są rze‑
telnie kontrolowane, pojazdy są sprawdzane przed wjazdem na
teren otaczający lotnisko, prześwietlony bagaż jest poddawany
działaniu ciśnienia, a każdy przylatujący/odlatujący wypytywa‑
ny jest od pięciu do sześćdziesięciu minut. Nie wspomnę już
także o tym, że nasz bagaż szczegółowo zostanie przeszukany.
Kiedy już, po około czterogodzinnym locie, bezpiecznie wy‑
lądujemy w Tel Awiwie, to czeka nas odprawa. Jak ona wyglą‑
da? Jeżeli jesteś po raz pierwszy w Izraelu i nie wiesz, w którą
stronę iść zaraz po tym, jak wysiadłeś z samolotu, kieruj się po
prostu za ludźmi, z którymi przyleciałeś. Po przejściu długiego
14
korytarza wejdziesz do głównej hali, w której zobaczysz budki
ze strażnikami. Czas w Izraelu płynie nieco inaczej niż w Eu‑
ropie. Dlatego nie bądź zdziwiony, kiedy strażnik często robi
sobie przerwy, albo co jakiś czas rozmawia ze swoją narzeczoną
przez telefon, całkowicie nie przejmując się tym, że w kolejce
do odprawy czeka ze sto osób. Kiedy w końcu nastąpi twoja
kolej, strażnik będzie się nie tylko pytał, jak się nazywasz, skąd
jesteś, ale także na jak długo przyleciałeś do Izraela, gdzie bę‑
dziesz mieszkać przez okres twojego pobytu na Ziemi Świętej,
co chcesz zwiedzić, a dlaczego akurat to, a nie co innego, ile
masz przy sobie pieniędzy i – rzecz najważniejsza – czy masz
bilet powrotny do Polski? Jeżeli odpowiesz, że nie, wzbudzisz
podejrzenia. Dlaczego? Izraelskie służby bowiem wychodzą
z założenia, że turysta musi mieć ze sobą od razu bilet w drugą
stronę. Jeżeli takowego nie posiada, to w głowach izraelskich
strażników od razu zapala się czerwona lampka. Pojawia się
milion wątpliwości.
Może on wcale nie jest zwykłym turystą, który chciałby zo‑
baczyć Ścianę Płaczu, Bazylikę Grobu Świętego czy znaleźć
się na Via Dolorosa? Może on chce nielegalnie podjąć pracę
na terenie Izraela albo, co gorsza, ma jakiś związek z terrory‑
styczną działalnością?! Jeżeli wzbudzimy podejrzenia, to tak
szybko nie wydostaniemy się z lotniska. Nasz paszport zostanie
zatrzymany, a my trafimy do „gabinetu”, zajmującego się takim
przypadkami, jak my. Znajdziemy się nagle w otoczeniu prze‑
rażonych Filipinek, pewnie kilku Rosjanek, Ukrainek i Chinek.
I tak, jak one, będziemy przepytywani o „prawdziwy” cel naszej
wizyty w Izraelu. Trudno będzie nam wytłumaczyć, że prze‑
cież „będąc w Jerozolimie, przez Internet też możemy kupić
bilet powrotny do Warszawy”. Jak dopisze nam szczęście, to
po trzech, może czterech godzinach służby lotniska uwierzą
nam w końcu, że jesteśmy turystami, „bezmyślnymi turystami”
15
i pozwolą na pobyt w ich kraju. W innym przypadku może się
to źle dla nas skończyć. Nie tylko zostaniemy odesłani do domu,
ale możemy także otrzymać zakaz wjazdu na teren Izraela na
przykład na pięć lat. Dlatego warto mieć od razu bilet powrotny.
Nie można także zapomnieć o paszporcie ważnym co najmniej
sześć miesięcy od daty naszego wjazdu do Izraela.
Kiedy już miniemy „budkę” ze strażnikiem, będziemy musieli
odnaleźć swój bagaż, który przyleciał w tym samym czasie, co
my. A że spędziliśmy trzy, cztery godziny „w gabinecie”, to wia‑
dome jest, że może być kłopot z jego odnalezieniem. Na pewno
nie będzie leżał spokojnie na taśmie, bowiem w tym czasie poja‑
wiły się tam walizki osób, które dotarły do Izraela z najróżniej‑
szych zakątków świata, kiedy my tłumaczyliśmy się służbom.
Ale spokojnie – nikt nam bagażu nie ukradnie. W takiej sytuacji
należy rozglądnąć się dookoła i z pewnością, gdzieś pod ścianą,
z radością ujrzymy swój bagaż – cały i „zdrowy”!
Kiedy wyjdziemy z lotniska, poczujemy duszne i gorące po‑
wietrze. To pierwsze wrażenie po tym, jak staniemy polską
stopą na izraelskiej ziemi. I te palmy! Zachwycające. Zwrócimy
Odprawa. Port lotniczy Tel Awiw – Ben Gurion
16
także uwagę na ogromną rzeźbę przedstawiającą menorę (sied‑
mioramienny kandelabr, symbol Izraela umieszczany na pasz‑
portach, w urzędach państwowych etc.).
17
Rozdział II
Busem do Jerozolimy
P
o wyjściu z lotniska dostrzeżemy stojące nieopodal busy.
To będzie dla nas najlepszy środek transportu. Na ogół
jeżdżą one najpopularniejszymi trasami linii autobuso‑
wych i trochę przypominają taksówki. Można bowiem poprosić
kierowcę, by zatrzymał się w dogodnym dla nas miejscu. Nie‑
spodzianką z pewnością będzie fakt, że kiedy podejdziemy do
takiego kierowcy i zapytamy, o której jest odjazd, usłyszymy…
śmiech. Pan spojrzy na nas przenikliwym wzrokiem i łama‑
ną angielszczyzną powie, że nie wie. Następnie wzruszy ra‑
mionami i doda, że może za 5, za 10, a może za 45 minut. „Jak
kierowca busa może nie wiedzieć, kiedy będzie odjeżdżał?”.
W Izraelu to normalna sytuacja. Kierowca bowiem odjedzie,
kiedy zbierze komplet pasażerów. Na szczęście może przewozić
tylko osiem osób, więc jest nadzieja, że nie będzie kłopotu, by
w miarę szybko wyjechać z Tel Awiwu. Kolejną niespodzianką
będzie to, że nie płacimy przy wejściu do pojazdu. Normalnie,
chcąc dokądś jechać, najpierw kupujemy bilet, czy to u samego
kierowcy, czy gdzieś nieopodal w kasie. Tutaj wszystko działa
nieco inaczej. Najpierw mówimy kierowcy, dokąd chcemy je‑
chać i gdzie chcielibyśmy wysiąść. Dopiero w czasie jazdy kie‑
rowca wspomina o pieniądzach za przejazd. Kto nigdy nie był
w Izraelu, nie może wyjść z podziwu, kiedy każdy z pasażerów
podaje pieniądze drugiemu, ten trzeciemu, trzeci czwartemu,
czwarty piątemu aż w końcu ten poda je kierowcy. Koszt takiego
18
przejazdu to około 50 szekli (niecałe 50 zł). Jeżeli nie zdecydu‑
jemy się na podróż busem (którą osobiście jednak polecam),
to oczywiście mamy jeszcze trzy inne rozwiązania. Pierwsze
z nich to dostać się do Jerozolimy autobusem lub pociągiem
(o ile nie jest to szabat, bo wtedy komunikacja w całym kraju
zamiera), taksówką bądź wynajętym samochodem. O ile jesz‑
cze pierwsze rozwiązanie nie doprowadzi nas do bankructwa,
to dwa kolejne pomysły już mogą. Jeżeli zdecydujemy się na
taksówkę, to pamiętajmy, że słono za nią zapłacimy, a jeżeli
marzy nam się podróżowanie autem, to z lotniska powinniśmy
udać się na ulicę HaYarkon. Tam znajduje się większość wypo‑
życzalni samochodów. Kiedy jednak ostatecznie wybierzemy
przejażdżkę busem, to będziemy mile zaskoczeni. Kierowca
zadba o włączenie klimatyzacji i muzyki – oczywiście izrael‑
skiej bądź arabskiej. W czasie jazdy podziwiać będziemy nie‑
samowitą architekturę, jakże odmienną od tej polskiej, urocze
krajobrazy i ludzi, całkowicie różniących się od nas mentalnie.
Nie bądźmy zaskoczeni, kiedy na przykład jeden z pasażerów
zacznie krzyczeć na kierowcę, aby zmienił muzykę w busie,
albo żeby jechał szybciej, bo nie zdąży na spotkanie z ukochaną.
Tylko z pozoru wydaje się to agresywną sprzeczką (oczywiście
kierowca nie pozostanie dłużny), bo po upływie kilku minut
zaczną ze sobą żartować lub komentować ostatnie wydarzenia
polityczne…