Gwiazdki prasy plotkarskiej prowadziły
grupę ponad stu modelek, które zarabiały
jako ekskluzywne prostytutki
- Ja nie dowierzałam, że za nicnierobienie można dostać tyle pieniędzy. Bo tych imprez i tego seksu wcale nie
było tak dużo - zeznała modelka, która za kilka tygodni w towarzystwie arabskiego księcia dostała 10 tys. euro
Gwiazdki prasy plotkarskiej przez kilka lat prowadziły grupę ponad stu modelek z całej Polski, które zarabiały jako
ekskluzywne prostytutki. Ich klientami byli członkowie arabskich rodzin królewskich i bogaci biznesmeni. O sprawie
jeszcze latem zeszłego roku pisała "Gazeta Wrocławska". Prokuratura wysłała właśnie akt oskarżenia do wrocławskiego
sądu.
Joanna B., córka znanego
muzyka
rockowego, z matką Danutą B. (również oskarżona o sutenerstwo, przyznała się do
winy) prowadziły od 2000 r. agencję modelek. W 2006 r. firma popadła w finansowe tarapaty. Prawdopodobnie to brak
dochodów skłonił matkę i córkę do wyszukiwania modelek, które świadczyły usługi seksualne bogatym biznesmenom. W
2006 r. wysłały kilka dziewczyn do domu publicznego na Majorce, później umawiały je z przedsiębiorcami, m.in. z
branży deweloperskiej. Za każde spotkanie inkasowały kilkaset złotych; modelka - nie mniej niż tysiąc.
Przymusu nie było
Matka i córka podsyłały
modelki
również Emilii P., która była mózgiem operacji. To była modelka, znana w środowisku
jako "Emi", przed dziesięcioma laty uczestniczka konkursu Miss Polonia. Zdaniem prokuratury, na wysyłaniu dziewczyn
bogatym obcokrajowcom zarobiła w ciągu kilku lat setki tysięcy złotych. Większość dziewczyn werbowała sama, czasem
korzystając z pośrednictwa innych osób, jak w przypadku Joanny i Danuty B.
W kwietniu 2006 r. "Emi" poleciała do Barcelony z grupą dziesięciu dziewczyn. Zleceniodawcami byli Rosjanie. "Przez
cały dzień siedzieli na jachcie i łowili ryby. Wieczorem bawiłyśmy się z nimi i świadczyłyśmy im usługi seksualne" -
zeznała w śledztwie jedna z modelek. Według niej dziewczyny były zaskoczone, że chodzi o seks, ale żadna nie
zrezygnowała z wyjazdu, godziły się na to. - Nikt nas nie przymuszał, nie zabierał paszportów - zeznawały modelki. Za
cztery dni pobytu dziewczyny dostały po 2 tys. euro.
Pod koniec 2006 r. "Emi" poznała "księcia Santo", który miał być członkiem rodziny królewskiej jednego z krajów
arabskich. W latach 2007-09 Santo urządzał zimowe imprezy we francuskim kurorcie Courchevel w Alpach. To
miejscowość, którą często odwiedzali bogaci Rosjanie. Kilka lat temu wystawne przyjęcia urządzał tam rosyjski miliarder
Michaił Prochorow. Przyjechał do Courchevel z haremem niezwykle pięknych pań i został aresztowany za
stręczycielstwo.
"Emi" do tego alpejskiego kurortu latała zimą z grupą co najmniej kilkunastu modelek. Saudyjski "książę" opłacał
bilety
lotnicze
i pobyt w domku, gdzie doba kosztowała 6 tys. euro za osobę. Dziewczyny miały do dyspozycji służbę i
kierowcę. W dzień jeździły na nartach, a wieczorem "książę" zapraszał wybrane modelki do siebie.
Nie wszystkie uprawiały z nim seks. "Nie było żadnego przymusu. Dziewczyny, które nie godziły się na seks, za jeden
dzień dostawały 200-250 euro. Pozostałe, które tego nie odmawiały - dwa razy więcej" - opowiadała w prokuraturze
jedna z modelek.
Za każdą z dziewczyn "Emi" brała 100 euro prowizji. W ciągu wyjazdu trwającego trzy miesiące zarabiała kilkadziesiąt
tysięcy euro. Nie mniej dostawały modelki. Rekordzistka - 100 tys. euro.
Nigdy dosyć
"Nie dowierzałam, że za nicnierobienie można dostać tyle pieniędzy. Bo tych imprez i tego seksu wcale nie było tak
dużo" - zeznała modelka, która za kilka tygodni dostała 10 tys. euro.
Niektóre z dziewczyn były na wyjazdach ledwie kilka dni. "Książę" był bowiem kapryśny i potrafił odesłać je do Polski,
gdy mu się nie spodobały. "Emi" organizowała mu kilka eskapad w Alpy. Zasadą było, że jedna modelka uczestniczy
tylko raz. Wymagało to szukania stale nowych dziewczyn.
W środowisku szybko się rozeszło, że "Emi" urządza niezwykle intratne wyjazdy. W 2008 r. na jeden z nich
zdecydowała się znana piosenkarka. "Potraktowałam tę propozycję jako wyjazd do towarzystwa, gdzie mogłabym miło
spędzić czas, a może i zakochać się" - zeznała w śledztwie.
Najbardziej dochodowe zlecenia "książę" składał latem. W lipcu "Emi" wyjechała z grupą 30 modelek do Cannes.
Wieczorami zleceniodawcy wybierali najładniejsze i zapraszali je do swoich hoteli. Oprócz dziennej stawki w wysokości
500 euro dziewczyny mogły też liczyć na napiwki. Jedna z modelek zeznała, że za dzień tańczenia i zabaw na plaży w
otoczeniu rodziny saudyjskiej dostała w kopercie 20 tys. euro. Po czterech tygodniach pobytu w Cannes kilka wybranych
dziewczyn popłynęło luksusowym jachtem "Never Enough" (Nigdy dość) na Ibizę.
Dziewczyny jak trofea
Latem 2009 r. "Emi" znów szykowała się do wyprawy na
Lazurowe Wybrzeże
. Nie zdążyła. Wszystkie kobiety biorące
udział w sutenerstwie i pomocnictwie zostały zatrzymane, a "Emi" aresztowana. Wyszła po ponad ośmiu miesiącach.
Przyznała się do zarzutów.
Jej prawą ręką była Karolina Z., która współorganizowała wszystkie wyjazdy. Znana w środowisku jako "Kinia", w
przeszłości bywała również modelką. Obie wyszukiwały dziewczyny podobne do siebie: uczestniczki konkursów
piękności, hostessy, modelki. Rzadko która miała więcej niż 24 lata, najmłodsze miały ledwie skończone 18 lat. Niektóre
mówiły w śledztwie, że gorzko żałują swoich decyzji.
Skruchę wyraziła też Joanna B., córka rockmana. Dzisiaj jest na utrzymaniu konkubenta, który prowadzi myjnię
samochodową. Jej matka Danuta B. jeździ do Niemiec, gdzie opiekuje się starszymi ludźmi. Obie wniosły o kary
więzienia w zawieszeniu, zakaz prowadzenia agencji modelek przez kilka lat i przepadek pieniędzy zarobionych na
sutenerstwie.
Zagadką pozostaje, z kim bezpośrednio kontaktowała się "Emi", wysyłając modelki do "księcia" i do biznesmenów za
granicę. - Nie badaliśmy tego wątku, ponieważ w tym wypadku nie doszło do handlu ludźmi. Wszystkie kobiety
dobrowolnie godziły się na wyjazd i nie były przymuszane do prostytucji - mówi Wiesław Bilski, zastępca prokuratora
Strona 1 z 2
Gwiazdki prasy plotkarskiej prowadziły grupę ponad stu modelek, które zarabiały jak...
2013-01-17
http://wyborcza.pl/2029020,75478,13247624.html
apelacyjnego we
Wrocławiu
.
- To zjawisko mnie specjalnie nie dziwi - mówi prof. Magdalena Środa, filozof i etyk. - Tam, gdzie jest popyt, znajdzie się
i podaż, zwłaszcza gdy w grę wchodzą wielkie pieniądze. Nie szokuje mnie również to, że w tym przypadku
sutenerstwem trudniły się kobiety. One coraz silniej aspirują do świata męskiego.
Zdaniem prof. Środy nieznana jest skala i przyczyna prostytucji. - Żeby ją zbadać, państwo powinno ją najpierw
zalegalizować - mówi.
Zdaniem Ireny Dawid-Olczyk z zarządu fundacji La Strada, modelki są pod presją zrobienia wielkiej kariery. - A wokół
nich kręci się mnóstwo mężczyzn, którzy są zainteresowani ich seksualnością i traktują je jak trofea. Ulegając im,
dziewczyny mogą sądzić, że przyspieszy to ich karierę. Inne robią to po prostu z chęci szybkiego zarobku. Prostytucja
nie dotyczy wielu modelek. Powody za każdym razem bywają bardzo indywidualne - mówi Dawid-Olczyk.
Wiosną fundacja La Strada zamierza przeprowadzić kampanię dotyczącą bezpieczeństwa małoletnich modelek.
Czekamy na Wasze listy. Napisz:
listydogazety@gazeta.pl
Tekst pochodzi z serwisu Wyborcza.pl -
http://wyborcza.pl/0,0.html
© Agora SA
Strona 2 z 2
Gwiazdki prasy plotkarskiej prowadziły grupę ponad stu modelek, które zarabiały jak...
2013-01-17
http://wyborcza.pl/2029020,75478,13247624.html