Seksizm w polskiej szkole: prawda czy mit?
Polska szkoła jest seksistowska. Tak stwierdziła niedawno na Gazeta.pl prof. Chomczyńska-Rubacha,
pedagożka z UMK. Co na to nauczyciele? - Nawet jeśli podręczniki dalej przedstawiają stereotypy, współczesne
uczennice coraz rzadziej się do nich stosują - przekonuje polonistka Violetta Kalka
- Polska
szkoła
jest seksistowska. Wtłaczamy dzieciom stereotypy, a potem dziwimy się, że kobiety nie garną się do
władzy czy nie idą na politechniki - stwierdziła niedawno na Gazeta.pl prof. Chomczyńska-Rubacha, pedagożka z UMK.
Cały wywiad -
czytaj tu
Uczona przytoczyła wiele argumentów, m.in.: - patriarchalną strukturę szkół (80 proc. nauczycieli to kobiety, ale
dyrektorami są częściej mężczyźni), - stereotypy w podręcznikach (np. kobiety są najczęściej matkami, wysyłają po
chleb, ziemniaki, mają najwyżej 20 zł, a mężczyźni szefują firmom), - odmienne traktowanie przez nauczycieli dziewcząt
i chłopców (np. badania pokazały, że daje im się inne zadania: pierwsze mają coś sobie przypomnieć, zdać relację z
tego, co bezdyskusyjne, drudzy mają samodzielnie rozwiązywać problemy), - język, który dyskryminuje płeć żeńską
(mówimy najczęściej: uczeń, nauczyciel, minister).
Prof. Chomczyńska-Rubacha przekonuje, że stereotypy są tak silne, że często nauczyciele nawet ich nie zauważają.
Czy to prawda? Postanowiliśmy zapytać samych nauczycieli.
Oto pierwsze komentarze polonistki, historyczki i matematyka.
Violetta Kalka, polonistka
Jestem zaskoczona tym, co wyczytałam w wywiadzie. Szczerze mówiąc, nigdy wcześniej nie patrzyłam w ten sposób na
podręczniki, ale faktycznie może coś jest na rzeczy. Weźmy
lektury
szkolne: w większości to mężczyźni działają,
wyruszają na wojnę, porzucają i zdradzają, a kobiety zostają w domu i cierpią. W "Granicy" Zofii Nałkowskiej zdradzają i
syn, i ojciec, a kobiety się na to zgadzają. A "Świtezianka" Mickiewicza? Prowadzę też klasę dziennikarską, w której
analizujemy z uczniami polskie reklamy. Jak wygląda w nich typowa rodzina? Kobieta podaje coś na talerzu, mężczyzna
siedzi przy stole i chwali, obok obowiązkowo co najmniej dwoje dzieci. Być może w ten sposób też "wychowuje się"
społeczeństwo.
Inna sprawa, że tradycyjny podział ról na damskie i męskie nie przeszkadza mi tak bardzo. Może dlatego, że zostałam
wychowana w tradycyjnej rodzinie? Naprawdę nie chciałabym latać z młotkiem po mieszkaniu i naprawiać kontaktów
(śmiech). Być może współczesne problemy w rodzinach, rozwody wynikają właśnie z tego, że odchodzimy od tego
podziału, odwracamy role. Coś się zmienia. Nawet jeśli podręczniki dalej przedstawiają dziewczynki obszywające
obrusy czy matki przy pracach domowych, współczesne uczennice coraz rzadziej dostosowują się do tych wzorców. W
"elektryku" uczę głównie chłopców, ale np. w jednej klasie mam dwie dziewczyny, które potrafią walczyć i ostro
wypowiadać się na tematy damsko-męskie.
Henryk Pawłowski, matematyk, wychowawca olimpijczyków
Po lekturze wywiadu przekartowałem sobie podręczniki, z których uczę. Niestety, wiele tez pani profesor jest
prawdziwych. Np. w podręczniku WSiP do gimnazjum polecenia odnoszą się głównie do płci męskiej. Pomijam już, że
są nielogicznie sformułowane - na pytanie "Czy potrafiłbyś obliczyć to i to...?" można odpowiedzieć "nie" i będzie to
poprawna odpowiedź. Wśród wielu zadań znalazłem tylko jedno, którego bohaterką jest dziewczynka. Reszta mówi o
chłopcach. Z ciekawości przejrzałem też podręczniki mojego autorstwa. Na szczęście są w nich neutralne
sformułowania, więc chyba wyprzedziłem epokę (śmiech). Nie chciałem po prostu nikogo faworyzować.
Nie zgadzam się za to z zarzutami dotyczącymi rozdziału zadań przez nauczycieli. Niekiedy wymusza to elegancja, nie
będę przecież prosił uczennic o przestawianie ławek. A to, że gdy dziewczynka nie zna odpowiedzi na pytanie, od razu
wzywa się inną osobę, to zupełna nieprawda. Dobremu, prawdziwemu nauczycielowi, który przyszedł do szkoły z misją,
seksizm jest zupełnie obcy.
Inna sprawa, że chłopcy generalnie są lepsi z matematyki. Wystarczy spojrzeć na listę laureatów olimpiad. Z czego to
wynika? Może są bardziej uzdolnieni, a może różnice rodzą się podczas nauczania w klasach 1-3. Dzieje się tam dużo
złych rzeczy, zwłaszcza że nauczycielami zaczęli zostawać ludzie, którzy nie mieli obowiązkowej matematyki na
maturze
. Taki nauczyciel nie nauczy dzieci swobody w myśleniu, tylko będzie trzymał się utartych schematów.
Gabriela Potocka, historyczka
Teza o seksizmie w szkole jest po prostu błędna. Najlepszym tego przykładem jest IV LO w
Toruniu
, które do obecnej
pozycji doprowadziły głównie kobiety dyrektorki (zaznaczam, że nie jestem żadną feministką). Mamy wielu
olimpijczyków, zarówno chłopców, jak i dziewczyny. Pani profesor wspomina o typowych wizerunkach kobiet:
blondynka, 30 lat, uprzejma, miła... przecież to nie seksizm, tylko najwyżej stereotyp wynikający z patriarchalnego
modelu rodziny. Trzeba odróżnić seksizm od tradycji. To tak jak z wychowaniem seksualnym - wiadomo, że spory wpływ
próbuje mieć na nie Kościół katolicki. Ale czy Kościół jest seksistowski? Nie, chodzi po prostu o pewną tradycję i
wartości, które podziela w naszej kulturze wiele osób.
Inny przykład dotyczy portretu Katarzyny II. Pani profesor nie podoba się, że w przypadku kobiety uczeń ma zwrócić
uwagę tylko na wygląd. Jednak znam ten portret i mniej chodzi o to, że Katarzyna II jest kobietą, bardziej zaś o jej
bogaty ubiór - korona i klejnoty wyrażają potęgę Rosji. Podobne zadanie dotyczy np. Ludwika XIV i majestatu Francji.
Gdzie tu seksizm? Zgadzam się z tezą, że chłopcy są częściej wywoływani do odpowiedzi, ale stoją za tym dość
prozaiczne względy. Są zwyczajnie bardziej niesforni, bardziej rzucają się w oczy niż uporządkowane dziewczyny.
Merytorycznie nie robię jednak żadnych różnic, uczniowie i uczennice muszą odpowiadać na te same pytania.
Internauci też dyskutują - prezentujemy niektóre głosy
verte34: TAKI seksizm w szkole to małe piwo w porównaniu z tym, co słyszę od znajomej, nauczycielki polskiego w
podstawówce: "Wredna jak każda baba". "Prawdziwy facet: zdecydowany i konkretny" itp. Dodam, że jest też
wychowawczynią...
Strona 1 z 2
Seksizm w polskiej szkole: prawda czy mit?
2013-01-17
http://wyborcza.pl/2029020,126565,13249075.html
zewszad_i_znikad: To wszystko jest problem systemowy, niemal wszędzie na świecie istnieje słabsze lub silniejsze
lekceważenie i pogarda dla kobiet. I to wszystko zaczyna się od wychowania. Od rodziny i szkoły. Jestem przekonana,
że gdyby nie wsączano chłopcom powoli przekonania, że
kobieta
to taki niezupełnie człowiek, nie byłoby tak potwornych
zajść jak niedawno w Indiach (...). Zmienianie prawa - od kwot wyborczych po surowsze kary za przemoc seksualną -
pozostanie półśrodkiem, jeżeli będzie ziarnem rzucanym w glebę niemal powszechnej pogardy dla kobiet i ich spraw.
jan.flis: Piszę nowy podręcznik. Ania jest górnikiem przodowym. Na swojej zmianie fedruje 12,5 tony urobku. Ile
wyfedruje przez miesiąc, jeśli będzie pracować przez 17 dni?
Tekst pochodzi z serwisu Wyborcza.pl -
http://wyborcza.pl/0,0.html
© Agora SA
Strona 2 z 2
Seksizm w polskiej szkole: prawda czy mit?
2013-01-17
http://wyborcza.pl/2029020,126565,13249075.html