ONET:
http://wiadomosci.onet.pl/1484380,11,item.html
12.02.2007r
Trzy ofiary legionellozy w Jastrzębiu Zdroju
W wyniku zakażenia bakteriami legionellozy ostatnio w Szpitalu Specjalistycznym numer
2 w Jastrzębiu Zdroju zachorowało sześć osób - trzy z nich zmarły.
Legionelloza jest niebezpieczną bakteryjną chorobą zakaźną, związaną z brudnymi
instalacjami wodnymi i klimatyzacyjnymi. Powodują ją bakterie z rodzaju Legionella.
Legionella po raz pierwszy dała o sobie znać w roku 1976, gdy w filadelfijskim hotelu
"Bellevue - Stratford" odbywał się zjazd kombatantów z organizacji Legion Amerykański.
Zachorowało wówczas 221 osób, z czego 34 zmarły z powodu zapalenia płuc o ostrym
przebiegu. Żmudne badania pozwoliły wykryć przyczynę, a bakterię nazwano Legionella
pneumophila - pisze laureat nagrody Pulitzera, Wayne Biddle, w encyklopedii "Słownik
zarazków". Obecnie znanych jest kilkadziesiąt gatunków Legionelli, z których większość
może wywołać u ludzi zapalenie płuc. Według Światowej Organizacji Zdrowia, liczba
śmiertelnych ofiar Legionelli wynosi od 20 do 100 tys. osób rocznie (często stawiana jest
niewłaściwa diagnoza). Ostatnie duże zachorowania (114 osób) miały miejsce w Anglii w
roku 2002 i były związane z instalacją klimatyzacyjną.
Legionella, jedna z najmniejszych istniejących bakterii, lubi mokre, ciemne i brudne
miejsca o temperaturze od 38 do 42 stopni Celsjusza, a także obecność związków żelaza,
co sprawia, że świetnie czuje się w źle utrzymanych urządzeniach wodnych i
klimatyzacyjnych. Bakterie te znajdowano także w wieżach chłodniczych, myjniach,
prysznicach, inhalatorach, chłodzonych wodą turbinach dentystycznych, jacuzzi i kranach
(Legionella przeżywa w wodzie z kranu ponad rok), jak również w strumieniach,
nawilżaczach powietrza czy fontannach. Chlorowanie wody nie zawsze pomaga pozbyć się
Legionelli.
Legionelozą nie można się zarazić od chorej osoby. Natomiast gdy po rozpyleniu trafi do
dróg oddechowych osoby o obniżonej odporności, może wywołać zapalenie płuc. Na
groźną dla życia "chorobę legionistów" zapada około 5 procent narażonych na kontakt z
drobnoustrojem osób. Rozwija się ona w ciągu dwóch do dziesięciu dni i zabija zwykle do
25 procent chorych. Łagodniejsza postać choroby ("Gorączka Pontiac") może się pojawić
nawet po pięciu godzinach - przebiega z gorączką, dreszczami, bólami głowy i kaszlem,
ale bez zapalenia płuc.
W wielu przypadkach przyczyną śmierci pacjenta jest błędne rozpoznanie - na Legionellę
nie działają antybiotyki podawane rutynowo w zapaleniu płuc, natomiast skuteczne są
m.in. makrolidy w rodzaju klarytromycyny. Aby zapobiec zakażeniom, instalacje wodno-
kanalizacyjne i klimatyzacyjne projektuje się tak, by bakteriom nie było w nich dobrze -
temperatura zimnej wody w rurach nie powinna być wyższa niż 20 stopni Celsjusza,
wody gorącej - powyżej 55 stopni Celsjusza. Trzeba izolować rury z zimną wodą od tych
ciepłą, by zimna woda nie podgrzewała się do temperatur odpowiednich dla bakterii, zaś
krany nie powinny rozpylać wody. Instalacje klimatyzacyjne i wentylacyjne nie powinny
stwarzać warunków dla rozwoju bakterii i trzeba je regularnie (kilka razy w roku) czyścić
oraz odkażać. Okresowe kontrole pozwalają zawczasu wykryć zagrożenie.
W przypadku dentystów, narażonych na wodę rozpylaną podczas pracy turbiny,
skutecznym zabezpieczeniem jest sterylizacja wody ultrafioletem i maseczka ochronna
(nie odnotowano zgonów na legionelozę wśród pacjentów dentystycznych, ale zdarzały
się u samych stomatologów).
1
Komentarze:
• Klimatyzacja w biurowcach, centrach handlowych, hotelach - często można złapać
infekcję- wszelkie epidemie grypy wśród pracowników i użytkowników
rozprzestrzeniają się bardzo szybko, a administratorzy oszczędzają- bakterii nie
widać, znaczy, że czysto!
• Trzeba czyścić klimatyzację i to conajmniej co trzy miesiące ja jestem tego żywym
przykładem choruję na legionellozę już osiem miesięcy jest to straszna choroba a
nasi lekarze nie wiedzą jak to leczyć, w telewizji mówią, że sytuacja jest
opanowana bo tacy ludzie jak ja chodzą po ulicy i zanim lekarz zorientuje się na
co pacjent choruje to mijają miesiące, wzięłam 9 antybiotyków i jak do tej pory
nie ma poprawy. TO JEST STRASZNA CHOROBA. Nasi lekarze nie umieją tego
leczyć a i wszystkie badania związane z tą bakterią są odpłatne bo kasa chorych
nie refunduje tej choroby bo jej nie ma w POLSCE.
• Kanały wentylacyjne nie są objęte przymusem inspekcji i czyszczenia co jest
standardem na całym świecie, eksploatujemy w Polsce instalacje wentylacyjne bez
wiedzy o konserwacji i czyszczenia.
• W szpitalu mają klimatyzację i stare zardzewiałe pojemnościowe zasobniki wody
CWU.
• Skąd to się wzięło? - To się nie "wzięło" znikąd, to było zawsze - w wodzie, glebie,
środowisku, klimatyzacjach, wodociągach... zwłaszcza szpitalnych - ze względu na
dużą liczbę przebywających tam osób. Jest to bakteria oportunistyczna tzn.
chorujesz, jak masz obniżoną odporność - naprawdę obniżoną (obniżenie liczby
leukocytów). Chorują osoby po immunosupresji, mające ciężkie choroby
przewlekłe np. gruźlicę, nowotwory lub osoby starsze.
• Wszystko przez plastikową instalację - Nie było by tego zagrożenia, gdyby nie
przetargi i wykonywanie instalacji z PP lub PEX-al, gdzie legionella namnaża się
bardzo szybko. Można tego uniknąć wykonując instalację C.W.U. z miedzi lub
nierdzewne, gdzie oba te metale są bakteriobójcze. Drugim czynnikiem
gwarantującym septyczność wody ciepłej, jest wysoka temperatura, tylko jak
podgrzać instalację z PP jak powyższy plastik wytrzymuje zaledwie 60 stopni
pracy ciągłej. W walce z legionellą nie może istnieć aspekt, źle pojętej
oszczędności i to w szpitalu. Powinno się karać za takie instalacje ponieważ każdy
projektant sprawę zna doskonale.
2
WP:
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1329,wid,8727724,wiadomosc.html
12.02.2007r
Kto rozpylił śmiertelną chorobę w szpitalu?
Prokuratura w Jastrzębiu Zdroju bada sprawę zachorowań i śmierci w wyniku zakażenia
bakteriami Legionelli w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym nr 2 w Jastrzębiu Zdroju
(Śląskie). Sanepid nie zamierza na razie zamknąć szpitala.
To na razie wstępna faza postępowania. Sprawdzamy, czy ktoś nie dopuścił się
zaniedbania, nieumyślnie narażając życie, a nawet powodując śmierć trzech z
prawdopodobnie sześciu zarażonych osób - poinformował prokurator rejonowy Jacek
Rzeszowski.
To, że pacjenci zostali zakażeni bakteriami Legionelli zostało potwierdzone w pięciu
przypadkach. W szóstym trwają jeszcze badania. Prokuratura przesłuchuje obecnie
świadków i sprawdza dokumentację. Nie wyklucza powołania biegłych. Zawiadomienia
skierowały do prokuratury rodziny chorych.
Powiatowy inspektor sanitarny w Wodzisławiu Śląskim, Eugeniusz Szewczyk powiedział,
że przypadki zakażeń tą bakterią w szpitalach były dotychczas w Polsce sporadyczne.
Mimo to nie widzi na razie potrzeby zamykania placówki, szczególnie, że przeprowadzono
w niej zalecone przez Sanepid działania.
Legioneloza to ostra choroba zakaźna, jednak nie jest możliwe zarażenie się nią
bezpośrednio od chorej osoby. Nie opisano również przypadku, aby ktoś zaraził się przez
wypicie wody, chociaż wywołują ją bakterie znajdujące się w wodzie. Zarażenie jest
możliwe tylko przez drogi oddechowe, poprzez inhalację aerozolu, w którym znajdują się
te bakterie. Oznacza to, że woda z bakteriami musi zostać rozpylona w powietrzu, np.
przez klimatyzację, czy różnego rodzaju nawilżacze.
W szpitalu przeprowadzono dezynfekcję termiczną i chemiczną wszystkich ciągów
wodnych. Późniejsza kontrola nie dała w pełni zadowalających wyników, zaleciliśmy więc
kolejną. Jej efekty będą znane za tydzień. Nie pojawiają się jednak nowe ogniska, a
zamknięcie liczących 700 łóżek oddziałów to również ryzyko - podkreślił Szewczyk.
Sanepid zakazał również używania w placówce klimatyzatorów i zalecił, aby do szpitala w
Jastrzębiu nie przyjmować osób z obniżoną odpornością, które należy kierować do szpitali
ościennych. Dyrektor szpitala nie zgodził się na rozmowę z PAP w poniedziałek.
Komentarze:
• Jeżeli woda do kąpieli w bojlerze nie zostanie od czasu do czasu podgrzana do
temperatury powyżej 60°C to powstają bakterie Legionelli.
• Czy to jest ukryta eutanazja - To nie jest eutanazja, osoby, które umarły nie były
w bardzo podeszłym wieku, chyba, że za taki potraktujemy 50-60 lat. I do szpitala
trafiły nie z poważnymi schorzeniami, tylko z problemami ocznymi. To, co
zaprezentował jastrzębski szpital można bardziej określić terminem pogardy dla
życia i karygodnego zaniedbania, po pierwszym zgonie, mającym miejsce na
początku grudnia (dokładnie siódmego) nie wysłano nawet próbek materiału od
zmarłego do analizy. Próbki te posłano do Warszawy dopiero z krwią drugiej ofiary
tydzień później. No i cały czas mydlono oczy i opinii publicznej i innym pacjentom,
że szpital jest bezpieczny...
• Jest to bakteria która rozwija się w zasobnikowych podgrzewaczach ciepłej wody
użytkowej. Magazynowanie ciepłej wody użytkowej podgrzanej do temperatury
50-55 stopni Celsjusza stwarza jej idealne warunki rozwoju o czym nikt głośno nie
mówi. powodem tego mogą być przewymiarowane zasobniki CWU gdzie wymiana
wody jest powolna a podgrzana woda zalega przez dłuższy okres czasu. W takich
przypadkach woda powinna przynajmniej dwa razy w tygodniu powinna mieć
podniesioną temperaturę powyżej 75 stopni. Moim zdaniem należy się dokładnie
3
przyjrzeć od tej strony ponieważ woda taka jest stosowana nie tylko do kąpieli ale
myte są też maski tlenowe itp....
• Znakomicie namnażają się w układach chłodzenia bloków energetycznych.
Aerozole wywiewane z chłodni kominowych niosą masę bakterii, zakażając po
drodze co się tylko da. W Rybniku jest dwie chłodnie, tam szukajcie, a znajdziecie.
RMF:
http://rmf.fm/fakty/?id=111682
13.01.2007r.
Zmarły 2 osoby zakażone legionellozą
W Jastrzębiu Zdroju zmarły dwie z czterech osób zakażonych bakteriami legionelli
pneumophili. Według lekarzy bezpośrednią przyczyną śmierci jednego pacjenta mogła
być ta groźna bakteria. Druga osoba, zdaniem medyków, zmarła na zawał serca.
Wszystko wyjaśnią badania.
Bakterie legionelli pneumophili rozwijają się w ciepłej wodzie i atakują osłabione
organizmy. W szpitalu przeprowadzono dezynfekcję sieci wodociągowej, a próbki wody
pobrano do badań. Nie ma kolejnych zachorowań, ale wszyscy pacjenci są obserwowani –
dowiedziała się reporterka RMF FM.
Lekarze ze szpitala w Jastrzębiu Zdroju nie chcą nic mówić o przyczynach śmierci dwóch
osób.
http://rmf.fm/fakty/?id=111784
15.01.2007r
Legionelloza nadal w jastrzębskim szpitalu?
W jastrzębskim szpitalu nie ma kolejnych zakażeń bakteriami legionelli pneumophili. Nie
ma jednak pewności, że pacjenci są bezpieczni. Ostatnie wyniki badań szpitalnej wody
wskazują, że jest ona wciąż skażona.
Dlaczego w szpitalu doszło do zakażenia? Po pierwsze bakterie atakują osoby chore, z
obniżoną odpornością. Po drugie, wszystko wskazuje na to, że szpital nie zadbał w
dostatecznym stopniu o czystość sieci wodociągowej i zbiorników rezerwowych, w
których gromadzone są zapasy wody. Osad i rdza, które się tam tworzą, przyczyniają się
do rozwoju bakterii.
Sanepid zalecił, aby kilka razy w tygodniu podgrzewać wodę w sieci, bo bakterie giną w
wysokiej temperaturze. Poza tym, na oddziale okulistycznym, gdzie doszło do zakażenia,
inspektorzy nakazali usunąć zagrzybienie ze ścian, pomalować je i utrzymywać
nieskazitelną czystość, bo ma ona ogromny wpływ na zahamowanie rozwoju bakterii .
Kilka dni temu w szpitalu zmarły dwie z czterech osób zakażonych bakteriami legionelli
pneumophili
4
DZIENNIK ZACHODNI
http://tychy.naszemiasto.pl/wydarzenia/699048.html
12.02.2007r
Zabójcza bakteria - Trzech pacjentów jastrzębskiego szpitala nie żyje, jeden
walczy o życie
Na bardzo rzadką w naszym kraju chorobę legionistów zapadło do tej pory sześciu
pacjentów Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 2 w Jastrzębiu Zdroju. Gdy DZ
napisał o sprawie 11 stycznia br., dyrekcja szpitala próbowała uspokajać, że to nic
szczególnego. - Bakterie, które zaatakowały naszych pacjentów, są bardzo popularne,
znajdują się praktycznie w każdym kranie z ciepłą wodą - usłyszeliśmy wtedy. Teraz
jednak okazało się, że choroba zebrała śmiertelne żniwo. Trzy osoby zmarły, 59-letni
mężczyzna z podejrzeniem legionelli walczy o życie w Klinice Nefrologii w Katowicach.
DZ dotarł do rodziny poszkodowanego. - Tato trafił do szpitala z bólami brzucha, miał
mieć operowany wyrostek - wspomina kobieta. Razem z bratem nie chcą podawać swoich
personaliów. - Jastrzębie jest małym miastem, nie wiadomo czy kiedyś nie wylądujemy w
tym szpitalu - mówią.
Po operacji ich ojciec szybko dochodził do siebie, golił się samodzielnie i kąpał pod
prysznicem. - Po dwóch dniach nagle zauważyliśmy na jego ciele krwawe wybroczyny,
miał też biegunkę i wymiotował - wspomina syn 59-latka. - Zaczęliśmy sygnalizować
lekarzom, że to chyba niepokojące objawy. Baliśmy się. Ale od lekarzy usłyszeliśmy, że
to raczej uczulenie.
- Z dnia na dzień stan ojca zaczął się pogarszać. Niknął w oczach. Nie mogliśmy nic
zrobić. Z wielkim trudem chciał nam coś powiedzieć - wspomina ze łzami w oczach córka
jastrzębianina.
- Tato czy kogoś chciałbyś zobaczyć? Kiwnął głową. Kogoś z rodziny? Zaprzeczył.
Zapytałam - policję? Aż się uniósł i zaczął kiwać potwierdzająco głową. Kiedy po jakimś
czasie mógł mówić, powiedział w kilku przerywanych zdaniach, że usłyszał rozmowę
dwóch lekarzy, którzy powiedzieli: "On jest do wykończenia, jest zarażony". Pobiegliśmy
na policję - opowiada kobieta.
Stan mężczyzny uległ pogorszeniu. Przestały pracować płuca, trafił na oddział
intensywnej terapii, lekarze nie dawali mu szans. - Zdecydowaliśmy się zabrać ojca z
tego szpitala - dodaje kobieta.
Jerzy Kasprzak, dyrektor szpitala nr 2 w Jastrzębiu nie chciał z nami rozmawiać. W jego
imieniu informacje przekazał nam Daniel Tresenberg, rzecznik Śląskiego Urzędu
Marszałkowskiego, któremu szpital podlega.
- Do urzędu dotarły tylko szczątkowe informacje - powiedział, ale po rozmowie z DZ
postanowił zadzwonić do dyrektora Kasprzaka. - Zgodnie z zaleceniami sanepidu, zaraz
po wykryciu bakterii, przeprowadzono w szpitalu dezynfekcję termiczną i chemiczną.
Dyrektor Kasprzak zapewnił, że w szpitalu jest już bezpiecznie, bo od grudnia nie było
nowych zachorowań. Jednak na ostateczne wyniki badań z Państwowego Zakładu Higieny
w Warszawie trzeba będzie jeszcze poczekać - mówi Tressenberg.
Prokuratura Rejonowa w Jastrzębiu Zdroju wszczęła postępowanie w tej sprawie. Toczą
się także postępowania w sprawach pozostałych chorych pacjentów. - W szpitalu
stwierdzono sześć przypadków zachorowań, z czego pięć to na pewno legionella - mówi
DZ Jacek Rzeszowski, prokurator rejonowy w Jastrzębiu Zdroju. - Zbieramy materiał
dochodzeniowy w tej sprawie. W grę wchodzi nawet zarzut zagrożenia zdrowia i życia
wielu osób, za co grozi od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności - mówi Rzeszowski. -
Sprawdzamy, czy w szpitalu nie doszło do zaniedbania obowiązków i nieumyślnego
spowodowania śmierci pacjentów - dodaje.
5
Mężczyzna z Jastrzębia, który prawdopodobnie zaraził się w Wojewódzkim Szpitalu
Specjalistycznym nr 2 w Jastrzębiu Zdroju legionellą, na żądanie rodziny został
przetransportowany do Kliniki Nefrologii, Endokrynologii i Chorób Przemiany Materii w
Katowicach. Leży tam już ponad tydzień. Lekarze nie chcą udzielać informacji o stanie
jego zdrowia, mówią jednak krótko: "Jego stan zarówno po przyjeździe jak i teraz jest
krytyczny".
Usłyszeliśmy, że najpierw trzeba mu uratować życie. Potem można zacząć ratować mu
zdrowie - mówi córka chorego. - Ciągle jest dializowany, bo nerki przestały pracować, ma
podawany tlen, płuca są niewydolne - wymienia to, co usłyszała od lekarzy.
Kiedy stan 59-latka pogarszał się, w mieście wybuchła afera dotycząca wykrycia w
szpitalu bakterii legionnelli pneumophili. W jastrzębskiej lecznicy zachorowało na chorobę
legionistów kilku pacjentów oddziału okulistycznego. O sprawie DZ pisał już 11 stycznia.
Suchy kaszel, bóle mięśni i stawów oraz wysoka temperatura ciała przypominały
początkowo objawy zapalenia płuc.
Gdy o chorobie legionistów w jastrzębskim szpitalu zrobiło się głośno, dyrekcja próbowała
uspokajać pacjentów. Kiedy pisaliśmy artykuł, nikt nie mówił o ofiarach śmiertelnych. -
Bakterie, które zaatakowały naszych pacjentów, są bardzo popularne, znajdują się
praktycznie w każdym kranie z ciepłą wodą. Jednak infekcje łapią tylko osoby o niskiej
odporności - tłumaczył kilka tygodni temu Janusz Demetraki-Paleolog, zastępca
dyrektora ds. lecznictwa w jastrzębskim szpitalu. A jednak, mimo zapewnień lekarzy, że
wszystko jest pod kontrolą, w szpitalu zmarły trzy osoby.
To dwie kobiety oraz mężczyzna powyżej pięćdziesiątego roku życia. Jak zasugerowała
prokuratura, prawdopodobnie złapali infekcję biorąc prysznic, bo bakterie legionelli
przenoszą się na kropelkach ciepłej wody i atakują układ oddechowy. Lekarze wskazują
też jako źródło zakażenia instalacje klimatyzacyjne. Kto może zostać pociągnięty do
odpowiedzialności? - pytamy Jacka Rzeszowskiego, prokuratora rejonowego w Jastrzębiu
Zdroju. - Za wcześnie, aby odpowiedzieć na to pytanie. Zbieramy materiał dowodowy.
Sprawdzamy czy w szpitalu pracują na przykład osoby odpowiedzialne za kontrole
mikrobiologiczne - mówi prokurator Rzeszowski.
W minioną środę w jastrzębskiej lecznicy sanepid przeprowadził kolejną kontrolę. Na jej
wyniki trzeba będzie poczekać kilka tygodni - powiedział nam Eugeniusz Szewczyk,
dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemologicznej w Wodzisławiu Śląskim. - Podczas
pierwszej kontroli stwierdziliśmy kilka uchybień, m.in. zaleciliśmy wymianę sitek
prysznicowych - tłumaczy Szewczyk.
Po naszych interwencjach, sprawą zainteresował się także wicemarszałek województwa. -
Jest nam bardzo przykro, że w szpitalu doszło do takiej sytuacji. Trzeba wyjaśnić,
dlaczego pacjenci zmarli. Zobowiązaliśmy dyrektora szpitala, by codziennie przedstawiał
nam sprawozdanie z tego, co się tam dzieje - mówi Grzegorz Szpyrka, wicemarszałek
województwa śląskiego, który sam jest lekarzem.
Śmiertelna bakteria
Na legionellę choruje w Polsce około stu osób rocznie. Dwa lata temu głośno było, kiedy
legionellę znaleziono w kilku pomorskich hotelach. Jej stężenie było tak wysokie, że
trzeba było natychmiast dezynfekować hotelowe ujęcia wodne.
Wówczas przebadano około 30 hoteli.
Legionella wywołuje ciężkie obustronne zapalenie płuc, wysoką gorączkę, utratę
przytomności, splątanie umysłowe, mdłości, wymioty, biegunkę, uciążliwy kaszel. Atakuje
szczególnie osoby starsze, osłabione. Bakteria nie reaguje np. na penicyliny, dlatego jeśli
nie zastosuje się właściwego leczenia, jest śmiertelnie groźna.
Choroba legionistów
6
Bakteria otrzymała interesującą nazwę legionella, po tym jak zebrała śmiertelne żniwo
wśród trzystu weteranów legionów amerykańskich, którzy w latach 70. przyjechali do
Pensylwanii na zjazd. Zachorowało wtedy trzystu mężczyzn, kilkunastu zmarło.
Adam Sandauer, szef Stowarzyszenia Pacjentów "Primum Non Nocere"
Trzeba wyjaśnić czy to, co wydarzyło się w jastrzębskiej lecznicy, było nieszczęśliwym
przypadkiem, czy też doszło tam do głębokiego zaniedbania. Ponad 20 procent skarg
jakie do nas wpływają dotyczy właśnie zakażeń w szpitalach. Najczęściej chodzi o
żółtaczkę, gronkowca i grzyby.
DZIENNIK ZACHODNI
http://tychy.naszemiasto.pl/wydarzenia/699656.html
14.02.2007r
Wojewódzki Szpital Specjalistyczny nr 2 w Jastrzębiu Zdroju pustoszeje, bo
pacjenci obawiają się zabójczej legionelli
Nie ma nowych przyjęć. Takie zalecenie wydała Powiatowa Stacja Sanitarno-
Epidemologiczna w Wodzisławiu Śląskim. - Do czasu jednoznacznego stwierdzenia, że w
szpitalu nie ma już niebezpiecznej bakterii, zasugerowaliśmy, aby ograniczyć
przyjmowanie pacjentów o obniżonej odporności - tłumaczy Eugeniusz Szewczyk,
dyrektor sanepidu.
Cieszę się, że już dostałam wypis. Podobno szpital jest już bezpieczny, ale kto wie, jak
jest naprawdę. Personel wciąż dziwnie się zachowuje - mówi pacjentka, która nie chciała
się nam przedstawić. O zdrowie bliskich niepokoją się również odwiedzający. - Słyszałam
o bakterii. Martwię się o swojego sąsiada, który leży na nefrologii. Czy na pewno jest
bezpieczny? - zastanawia się Zelma Lerch z Jastrzębia Zdroju.
Pełne zwykle odziały, świecą pustkami. Na okulistyce znajduje się 29 łóżek, a obecnie
przebywa tam 12 pacjentów. Podobnie jest na chirurgii - na 60 łóżek, 22 są puste.
- Wciąż nie ma wyników badań wody z Państwowego Zakładu Higieny w Katowicach.
Dyrekcja szpitala woli dmuchać na zimne i nie przyjmuje nowych pacjentów - tłumaczy
Daniel Tresenberg, rzecznik Śląskiego Urzędu Marszałkowskiego. Dyrekcja szpitala nie
chce rozmawiać z dziennikarzami.
7 lutego sanepid przeprowadził w szpitalu kolejną kontrolę. - Dyrekcja zastosowała się do
naszych zaleceń. Nie stwierdziliśmy żadnych uchybień. Wymieniono rdzewiejące
fragmenty sieci wodociągowej. Co kilka dni przeprowadzana jest tam dezynfekcja
termiczna i chemiczna - tłumaczy Eugeniusz Szewczyk.
O sprawie legionelli w Jastrzębiu DZ napisał jako pierwszy 12 lutego. Groźna bakteria
zaatakowała sześć osób, trzy zmarły. Jedna walczy o życie. Stan 59-letniego mężczyzny
jest krytyczny. Policja zabezpieczyła już dokumenty dotyczące stanu zdrowia wszystkich
pacjentów, u których stwierdzono legionellę i tych, u których wystąpiło takie podejrzenie.
Zabezpieczono także wyniki kontroli przeprowadzonych w jastrzębskim szpitalu przez
sanepid.
W związku z tym, że rodzina 59-latka zgłosiła na policję zawiadomienie o podejrzeniu
zaniedbania ze strony szpitala, przesłuchaliśmy pierwszych świadków. Zaczęliśmy od
żony i syna - tłumaczy komisarz Bronisław Wójcik z jastrzębskiej komendy policji. -
Planujemy jeszcze przesłuchania personelu medycznego i technicznego szpitala. Jeśli
ustalimy, że doszło do zaniedbań, wówczas prokurator będzie decydował czy i komu
postawić ewentualne zarzuty. Do naszej komendy nie wpłynęły inne zgłoszenia związane
z tą sprawą, choć nie należy wykluczać, że zaczną się zgłaszać inni świadkowie - dodaje
komisarz.
7
DZIENNIK:
http://www.dziennik.pl/Default.aspx?TabId=96&ShowArticleId=31454
12.02.2007r
Trzy osoby zmarły w Jastrzębiu-Zdroju
Sprawdzą, skąd wzięła się choroba legionistów na Śląsku
Prokuratura bada sprawę śmierci trzech pacjentów w szpitalu w Jastrzębiu-Zdroju. Zmarli
oni na chorobę legionistów, wywoływaną przez bakterię rozwijającą się np. w
klimatyzacji. Kolejne trzy osoby są zarażone tą ostrą chorobą zakaźną.
Śledczy chcą ustalić, czy bakteria pojawiła się w szpitalu przez czyjeś zaniedbanie. A
mogło się tak stać, bo klimatyzacja nie była czyszczona. Wnioski do prokuratury złożyły
rodziny zmarłych pacjentów.
W jastrzębskim szpitalu na bakterię Legionelli zmarły trzy osoby. Dwie inne są zarażone,
a lekarze podejrzewają ją u jeszcze jednej. Prokuratura przesłuchuje świadków i
sprawdza dokumentację. Nie wyklucza powołania biegłych.
Jednak Sanepid uznał, że nie trzeba zamykać szpitala. Ale zakazał używania klimatyzacji.
Dwa razy w całym szpitalu czyszczono wszystkie rury doprowadzające wodę.
Legionelloza to ostra choroba zakaźna, jednak nie jest możliwe zarażenie się nią
bezpośrednio od chorej osoby. Nie opisano również przypadku, aby ktoś zaraził się przez
wypicie wody, chociaż wywołują ją bakterie znajdujące się w niej. Zarażenie jest możliwe
tylko przez wdychanie. Oznacza to, że woda z bakteriami musi zostać rozpylona w
powietrzu, np. przez klimatyzację.
RZECZPOSPOLITA
14.02.2007r
Jastrzębie Zdrój: Legionelloza w szpitalu.
W Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym numer 2 w Jastrzębiu Zdroju ograniczono
przyjęcia pacjentów. Powodem jest wykrycie w wodzie bakterii z rodzaju legionella. Na
wywołaną przez te bakterie chorobę - legionellozę - zmarły już 3 osoby. Stacja
Sanitarno-Epidemiologiczna w Jastrzębiu Zdroju zaleciła szpitalowi ograniczenie
przyjmowania pacjentów o obniżonej odporności, którzy są najbardziej podatni na
chorobę. Sanepid podkreśla, że ma nowych zakażeń, a więc sytuację można uważać za
opanowaną.
8