Tawny Taylor
Torrid Hunger
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
Rozdział 1
„I had rather excel others in the knowledge of what is excellent, than in the
extent of my power and dominion.” - Aleksander Wielki
Nikt oprócz głupca, nie uwierzyłby, że król narodu, którego istnienie uzależnione jest od
ciągłych ataków przemocy, będzie spacerował po parku. Kaden Setara, król Synów Mroku, nie był
głupcem. Przynajmniej nie często. Ale nawet on, nie domyślał się, z jak wielkim poświęceniem
będzie musiał zmagać się każdego dnia, każdej godziny, minuty i sekundy swojego życia, zanim
zgodził się na koronę.
Teraz, po kilkudziesięciu latach, miał więcej wrogów, niż przyjaciół i każdego dnia, szukali
oni luki w jego zbroi.
I była luka. On. Pierce Barcola.
Nawet Pierce tego nie wiedział. Nikt nie wiedział.
Pierce był wysoki. Umięśniony. Silny. Z twarzą, na którą Kaden nie mógł
przestać patrzeć. Te charakterystyczne rysy, wyryły się w pamięci Kadena już
dawno. Nigdy nie osłabły. Zawsze wypełniały jego fantazje, dzień i noc.
Kaden udawał obojętność, kiedy mijał przedmiot jego wiecznego pragnienia,
obecnie zaangażowanego w scene Shibari
Pierce był prawdziwym mistrzem tej techniki. Kaden patrzył jak używał lin
jako przedłużenia siebie, swojej woli, swojego ciała i ducha, aby wydobywać ze
swojej niewolnicy przyjemność, do czasu, aż będzie niemalże płakać, prosić by
być już zawsze związaną w jego linach. Jak okrutnym Panem był Pierce. Nigdy nie brał tej samej
niewolnicy drugi raz.
Kaden często zastanawiał się dlaczego. A ponieważ w praktyce wymaga to
wielkiego zaufania, musiało być trudno znajdować nowe poddane, gotowe
1 Japońska sztuka wiązania.... coś takiego np. http://t2.gstatic.com/images?
q=tbn:ANd9GcQWkVYZDspRtUKSb77L97dcvg-evzI7XMlslDs6glOdYMN6AsQB&t=1
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
odrzucić to, do czego przywykły – bezpiecznych słów, wyjaśnień. Sesje Piercea
nigdy nie było negocjacji. Nigdy nie było bezpiecznych słów
. Bez ograniczeń.
Poddani dostawali tylko obietnicę, że uszanuje ich pełne zaufanie względem niego.
To było poruszające, widzieć człowieka tak potężnego, że trzymał w swoich
rękach życie kogoś innego, działającego z takim autorytetem, zaufaniem i
szacunkiem.
Kobieta, którą Pierce związał tym razem, była miła dla oka. Stała na jednej
nodze, ręce miała wyciągnięte do tyłu i zamocowane do jej kostki, jej kolana były
związane. Lina była przeciągnięta przez pierścień przymocowany do sufitu,
pomagający jej utrzymać ciężar, ale nadal musiała utrzymywać pozycję, by mieć
balans. Naciągnięcie ściskało każdy jej mięsień, tworząc żywe, oddychające dzieło
sztuki.
Asymetryczna pozycja. Imponująca. Wspaniały pokaz. Pierce rzucił tej
wykwalifikowanej niewolnicy niezłe wyzwanie. Tylko osoby z najwyższym
poziomem kontroli i równowagi, mogły poradzić sobie z tą pozycją.
Jeszcze bardziej niezwykłe było to, ze jej wyraz twarzy wyrażał absolutne
zadowolenie. Ale to nie ekstaza na jej ślicznej buzi sprawiła, że jądra Kadena
zaciążyły, że jego kutas stężał i wydłużył się. To wyraz twarzy Piercea. Jaki
ciemny demon nawiedzał Piercea, kiedy wiązał?
Kiedy Pierce spojrzał w jego stronę, Kaden zmusił się, by odwrócić wzrok i
pójść dalej. Zatrzymał się, żeby popatrzyć na sceny upokarzania, jednego z jego
ulubionych poddanych w roli kucyka dla eleganckiej, wysokiej Dominy.
Uległy, młody, zwinny człowiek, był nagi, na czworakach, z ogonem, którym
Kaden śmigał tam i z powrotem po jego jędrnych pośladkach w zeszłym tygodniu. Wspomnienie tej
gładkiej skóry, która zaczynała się różowić, wysłało pulsujące
ciepło do wszystkich członków jego ciała.
Dziś, potrzebował wyzwania. Uległej, z najwyższym zakresem tolerancji i
najniższymi ograniczeniami. To głód napędzał jego potrzebę. Jego ciało było
napięte. Jego nerwy jak postronki. Mógł dać dziś przyjemność – mroczną, mocną
2 Jakieś ustalone hasło, po którego wypowiedzeniu sesja zostaje przerwana.
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
przyjemność – tak aby jutro mógł przystąpić do swojej Triady i pożywić się
bezpiecznie.
Znalazł idealną niewolnicę, w kącie lochu, klęczącą cicho, ze spuszczoną
głową, z wygiętym kręgosłupem, idealnie wypchniętymi półkulami piersi. Nawet
jej sutki, wydawały się na niego gotowe. Różowe sutki, odstawały, prosząc o to, by
były ściskane i ssane.
Skinął na swojego brata, który szedł za nim, nawet nie odwracając głowy.
Ona. Potem, kiedy dokonał wyboru i cel jego wizyty w lochu zakończył się,
skierował się do wyjścia.
Kiedy się ubierał i wybierał narzędzia, których używał przy sesji, poddana
była przeszukiwana, czy nie ma broni, ani trucizn. Kiedy zostanie uznana za
bezpieczną – nie zawsze były – zostanie zabrana do jego osobistego lochu. W
zamian za jej uległość, otrzyma przyjemność, jaką tylko król mógł dać.
Czując kłujące spojrzenie Piercea na plecach, Kaden opuścił loch bez
spojrzenia, którego tak bardzo pragnął.
Odszedł.
Kobieta jęknęła. Czując się winny, Pierce, przerzucił swoją uwagę z
powrotem na swoją poddaną.
Cholera, jego skupienie poszło w diabły, jego koncentracja zatarła się. Było
tak, za każdym razem, kiedy król wchodził do lochu.
To nie było właściwe, ani do zaakceptowania.
Tutaj, miał przed sobą kobietę, która obdarzyła go zaufaniem, oczekując w zamian nagrody. Czy
może ją zawieść?
Sprawdził jej ciało, przyglądając się każdej linii mięśni, ścięgien, kości.
Źrenice jej oczu i kolor jej skóry. Jej różowe sutki, odstające z pęt, jej wrażliwe od
więzów piersi.
Tak, jej pobudzenie zmniejszyło się trochę.
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
Cholera. Powinien zacząć, jeśli ma to zrobić. Jego koncentracja nie zawaha się już
więcej.
Z uwagą, poluzował więzy i delikatnie przeciągał liny po jej skórze,
obserwując każdą jej reakcję, aż do gęsiej skórki wykwitającej na jej ramionach i
nogach. Spodobało mu się, jak na to reaguje.
Kiedy była już zupełnie rozwiązana, przeniósł ją na kolana i zaczął jeszcze
raz. Najpierw liny okrążające jej klatkę piersiową, tuż pod jej piersiami. Potem tuż
nad. Trzeci, niżej, na brzuchu. Z każdym zawiązanym węzłem, czuł jak napięcie w
jego mięśniach rozluźnia się, jak gdyby całe napięcie i każda frustracja, ślizgały
się przez jego ręce i palce do lin. Jak zawsze, napięcie miało formę pulsujących
uderzeń, jak niskie bębnienie odlegle drżące w jego nerwach.
Wkrótce otrzyma ulgę.
Powoli, wiązał ją, węzeł po węźle.
Powoli, budował jej przyjemność, węzeł po węźle.
I powoli, jego ciało i dusza uspokajały się, węzeł po węźle.
Jej przyjemność, była jego ukojeniem. Wzrastając, budując się, aż do szczytu. A
na szczycie, nie istniało nic innego. Nikt. Jej orgazm, był jego ukojeniem.
Była cicha, kiedy doszła, ale wiedział, kiedy nadeszła chwila, w której
porzuciła palącą potrzebę, którą powoli zapalał w jej ciele. Jej nogi i brzuch
wyraźnie stężały. Jej oddechy stały się szybsze, płytsze i urywane. Jej usta
rozwarły się nieco, jej spojrzenie stwardniało. I w mgnieniu oka, odeszło, a głęboki
kolor jej skóry, przyciemnił się. Zrelaksowała się, a wyraz jej twarzy się zmienił.
Ekstaza. Miał w końcu swój spokój.
Gdyby tylko mógł, w końcu.
Normalnie, mocna ekscytacja utrzymywała się przez chwilę, do chwili, kiedy
ostatni węzeł został rozwiązany. Ale nie tym razem. Nie z palącym głodem w jego
żyłach.
Jutro będzie musiał założyć więź. To będzie tydzień cielesnego uwolnienia i
uzdrawiania. Będzie dzielił się emocjami, duszą i ciałem w jednym z Synów Mroku
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
i ludzką kobietą podczas więzi. I w ciągu tych kilku cennych dni, będzie się
pożywiał, zaspokajał swoją zwiększoną, cielesną potrzebę i odnawiał swoje ciało.
Co roku poszukiwał więzi. Ale nie tym razem. W tym roku, mężczyzna, z
którym wiązał się co roku, od pierwszej więzi, nie mógł być z nim. Będzie musiał
znaleźć nowego partnera.
Nowego partnera... gdyby tylko mógł dzielić te siedem nocy ze swoim
królem.
*
- Nie wierzę, że to robisz.
Eden York posłała swojej najlepszej przyjaciółce wzruszenie ramion i
wrzuciła szczotkę do spakowanej torby i zamknęła ją.
- Przestań udawać, że to jakaś wielka sprawa. Nie poświęcam swojego życia,
na Boga. Ja po prostu załatwiam pewne zlecenie dla przyjaciela.
- Zlecenie? - Yasmin wyśmiała ją, za to, że robi to często, za często. -
Zleceniem jest zaniesieni rzeczy przyjaciela do pralni, co zrobiłam dla ciebie
wczoraj. A nie ściganie jakichś wariatów, żeby kupić nielegalny narkotyk.
- Sprawiasz, że wygląda to dziesięć razy gorzej, niż jest w rzeczywistości.
Zdecydowana zrealizować swój plan, który uknuła ostatniej nocy, Eden odsunęła
się od przyjaciółki, która również byłą zdecydowana, by ją zatrzymać i udała się do salonu,
przerzucając torbę przez ramię. Wyjście z mieszkania było w zasięgu
jej wzroku i na Boga, przejdzie przez nie.
- Nie jadę do getta kupować crack.
- Jasne, ale to nadal niebezpieczne.
- Jak to? Ten facet jest szanowanym obywatelem. Nie jest mordercą,
dilerem, ani gangsterem.
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
Eden po raz trzeci zerknęła na zegarek. Było już po szóstej, a ona miała
przed sobą długą podróż. Musiała iść.
Yasmine stanęła przed nią, dokładnie w chwili, kiedy Eden najmniej tego
potrzebowała.
- Czy aby wiesz to na pewno?
- Dobry Boże, zawsze byłaś królową dramy, ale to jest niedorzeczne. Nate
nigdy nie dałby mi nazwiska kolesia, jeśli wiedziałby, że jest niebezpiecznie jest
się z nim spotkać. Jest moim przyjacielem.
- Zdesperowani ludzie, robią takie rzeczy.
Yasmin była chodzącą, mówiącą mądrością, ale Eden nie pomyślała nigdy, żeby ją
o tym poinformować. Posłała jej buziaka w powietrzu.
- Kocham cię, ale muszę iść. Zadzwonię do ciebie wieczorem.
- To nie wystarczy, zadzwoń do mnie dwa razy – nie, lepiej trzy
. Po raz
pierwszy, kiedy tam dojedziesz, potem jutro rano i po raz trzeci, kiedy będziesz
wracała do domu. - Yasmine westchnęła i zeszła z jej drogi – Nie przekonam cię
do zmiany zdania.
- Nie, kiedy życie przyjaciela wisi na włosku, nie. - Eden obdarowała ją
mocnym uściskiem, a potem odsunęła ją na długość ramion. - Zrobiłabym to
samo dla ciebie. Przespałabym się z samym diabłem, jeśli miałoby to ci uratować
życie.
- Widzisz, to jest różnica między mną a Natem. Ja bym ci na to nie pozwoliła.
- A ja nie pozwolę byś mnie zatrzymała, tak jak i nie pozwoliłabym jemu.
Potrząsając głową, Yasmine założyła ręce na piersi.
- Jesteś zbyt miła Eden. Czy nikt ci nie mówił, jak kończą mili ludzie
- Oczywiście. Moja matka, mój ojciec, babcia, ciotka, kilku nauczycieli i
przynajmniej jeden nieznajomy. Ale mam w sobie wystarczająco dużo ze złej
dziewczynki, żeby unikać przedwczesnej śmierci. - otworzyła drzwi, wychodząc do
3 Ktoś ma tu kurna paranoję...
4 Spędzają najwspanialszy tydzień seksu w swoim życiu z dwoma mega przystojnymi facetami???? kurna.... muszę
być milsza dla ludzi....
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
przedsionka. - Wrócę jutro. Postaraj się nie martwić.
Yasmine skrzywiła się, kiedy Eden przeszła przez drzwi.
- Znasz mnie, to niemożliwe.
- Więc wykorzystaj całą energię z nerwów. - Eden położyła ręce na
ramionach przyjaciółki. - Oczekuję, że jak wrócę, będzie czekał na mnie kolejny
skończony rozdział pewnej książki. Jeśli nie, zapłacisz mi piekłem.
- Jeśli obiecasz mi, że będziesz uważać, to napiszę dwa.
- Do jutrzejszego wieczora?
- Jasne.
- Załatwione. - gotowa stawić czoło zapasom milionera, które mają
uratować życie Natea, Eden zawarła umowę uściskiem dłoni i poszła do swojego
samochodu. Wreszcie była w drodze.
Włączyła radio, jechała według wskazówek, które dał jej Nate.
Kaden Setara. To był człowiek, z którym miała się spotkać. W przeciwieństwie do
Natea, ten facet był bogatym, potężnym i nieco ekscentrycznym, potentatem
biznesowym, który trzymał się z dala.
Tak naprawdę, wyrażenie trzymał się z dala, było wielkim
nieporozumieniem, jeśli to czego się dowiedziała było prawdziwe. To czego się nie
dowiedziała, było bardziej ciekawe i odpychające. Ten człowiek był zupełną
tajemnicą, co czyniło tą wycieczkę jeszcze bardziej ekscytującą i przerażającą. Eden przeszukała
internet i nie znalazła absolutnie nic, nawet na najbardziej
wiarygodnych witrynach, których kiedyś używała. To było dziwne. Jak to możliwe,
że człowiek z taką kasą, nie ma niczego swojego, nawet konte w banku, telefonu,
czy domu?
Kiedy jechała samochodem, zastanawiała się, jakiego typu człowiekiem jest
ten mężczyzna. I co ważniejsze, zastanawiała się, jak trudno będzie go przekonać,
żeby sprzedał jej lek dla Natea
. Nate uprzedzał ją, że nie będzie to proste, ale nie
zniechęcił jej. Nie raz udowodniła, że potrafi przekonać ludzi do rzeczy, których
nie chcieli. Już w pierwszym tygodniu po rozpoczęci pracy, była najlepszym
5 Coś mi się wydaje, że ceną będzie tydzień niesamowitego seksu..... nad czym się tu zastanawiać...
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
sprzedawcą. To był dar, wydawało się, jakby przychodziło jej to naturalnie i była
wdzięczna za ten talent. I będzie służył lepszemu celowi, niż tylko wypełnianiu jej
konta bankowego i sprzedaży pakietów portretowych z rodzicami i dziećmi.
Dawno temu, poznała sekret sprzedaży – klucz do manipulowania
kogokolwiek, kto posiadał życiowe potrzeby. Ale czego taki milioner jak Kaden
Setara mógł potrzebować
6 Oh... na to też znam odpowiedź... właśnie ciebie :P
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
Rozdział 2
Jakieś cztery godziny później, Eden w końcu zbliżyła się do celu podróży, ale nie była bliżej
wymyślenia jakiegoś konkretnego planu, na podejście Kadena Setara. Miała kilka pomysłów. Opcja
A – przekupstwo, opcja B – poczucie winy, opcja C – oczywistość. Ale nie wiedziała, czy któreś
były warte rozpatrzenia. Na przykład, przekupstwo nie zadziała, jeśli naprawdę był bogaty. Grosze,
które miała, byłyby raczej wymierzonym policzkiem, niż porządną zapłatą.
Następna była opcja B – poczucie winy. Jeżeli powiedziałaby mu, jakim Nate De Vries był
wspaniałym człowiekiem i co dobrego zrobił dla tak wielu ludzi, może była jakaś nadzieja. Jak
sama dobrze wiedziała, poczucie winy było świetną motywacją.... dla osoby, która ma skłonności
do poczucia winy. Nie każdy miał. W tym momencie, nie mogła mieć pewności, że Kaden Setara
jest jednym z nich.
Oczywiście, istniała jeszcze opcja C – oczywistość, którą była aluzja, jakby żart o ostatniej
nocy. Seks. Nigdy nie manipulowała facetami za pomocą seksu, nigdy nawet o tym nie pomyślała,
ale nie odrzucała jeszcze tej możliwości.
Fakty, to fakty. Ona jest kobietą. Kaden mężczyzną. A większość mężczyzn lubi seks.
Bardzo. W rzeczywistości, bardzo niewielu mężczyzn, odrzuciłoby ofertę seksu, nawet jeśli byliby
skrępowani – kobiety wykorzystywały tą ich achillesową piętę, od samych początków, by dostać to,
czego chciały. Życie przyjaciela, z pewnością było warte takiego poświęcenia. A kto wie, może
nawet będzie się tym cieszyć. Lubiła seks.
Nieważne jak bardzo się starała, nie mogła wymyślić innych opcji. Zakładając, że nie będzie
chciał dobrowolnie sprzedać jej leku, tak jak powiedział Nate, miała tylko przekupstwo, poczucie
winy i seks w swoim arsenale. Miała nadzieję, że jedno z nich zadziała.
Nie czuła się szczególnie pewnie, kiedy zatrzymała się przy czymś, co wyglądało bardziej
na zamek, niż na dom. Próbowała uporządkować swoje opcje w alfabetycznym porządku, używając
poczucia winy, by zaakceptował jej mniej niż imponujące przekupstwo w razie potrzeby. A jeśli to
zawiedzie, sięgnie po większy kaliber.
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
Zatrzymała samochód przed bramą i rozpięła kilka guzików bluzki, tak żeby jej nabrzmiałe
piersi i czarna koronka stanika były widoczne – to nie zaszkodzi. Po szybkim sprawdzeniu
makijażu w lusterku, dotknęła przycisku interkomu. Spojrzała prosto w kamerę i wypełniła głowę
niegodziwymi myślami, mając nadzieję, że stworzy przekonywający Chodź-tutaj – wyraz twarzy.
Pojawił się sygnał, a potem głos.
- W czym mogę pomóc?
Wychyliła się przez okno.
- Nazywam się Eden York. Jestem tu, żeby zobaczyć się z panem Setara.
Po kilku sekundach, nadeszła odpowiedź.
- Pan Setara nie jest osiągalny.
Cholera. Serce Eden zatonęło nieznacznie. Tyle z bezpośredniego podejścia, nie żeby
spodziewała się, że to zadziała. Miała nadzieję, owszem. Przewidywała to, nie. Dla takiego faceta
jak Kaden Setara była nikim. Prawdopodobnie miał mnóstwo nieciekawych, takich jak ona
pukających do jego drzwi każdego dnia, niektóre z nich pewnie ładniejsze od niej.
Rozczarowana i sfrustrowana, ale zupełnie nie gotowa, by się zrezygnować, zmusiła się do
uśmiechu i powiedziała radośnie.
- W każdym razie, dziękuję. - Zmieniła bieg na wsteczny i wycofała z podjazdu.
W porządku. Bezpośrednie podejście nie zadziałało. Musiała się bardziej postarać.
Przycisnęła guzik na klawiaturze komórki.
*
- Kim ona jest? - Kaden studiował film ochrony, kiedy jego ulubiona niewolnica, wycierała
wodę z jego ramion.
Kobieta, która wycofywała sprzed domu, była ładna, z szeroko rozstawionymi oczami,
małym noskiem, pełnymi ustami i bujnymi rudoblond włosami. Nieważne co to było, Głód, czy
zwykłe pożądanie, nie mógł przestać na nią patrzeć, albo wyobrażać sobie tych ust okrążających
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
jego obolały wał.
Stojący za nim Marek, jego brat, szef grupy bezpieczeństwa i najbliższy doradca,
odpowiedział.
- Powiedziała, że nazywa się Eden York. Sprawdziliśmy numery jej samochodu i jest
zarejestrowany na kobietę o tym nazwisku, ale jeszcze nie potwierdziliśmy jej tożsamości.
- Natychmiast dowiedzcie się, kim ona jest.
Jego brat skinął głową.
- Zajmujemy się tym.
Złapał nadgarstki niewolnicy i zmusił ją, by przesunęła ręcznik, do centrum jego ciała. Głód
sprawił, że był twardy i napięty i znowu potrzebował pieprzenia.
Widok smukłej, długiej szyi tej kobiety, tylko pogarszał tą sytuację. Mógł niemalże zobaczyć tętno
pulsujące pod jej gładką skórą.
- Chcę wiedzieć czego chce.
- Zaraz po to zejdziemy.
Zejdziemy. Kaden uśmiechnął się na to. Jego wzrok prześlizgnął się po jędrnych pośladkach
niewolnicy, myśląc, że to ciało potrzebuje kilku mocnych uderzeń. Jego ręką. Nie, packą.
Jakby jego niewolnica wiedziała o czym Kaden myśli, przesunęła ręcznik niżej, biorąc jego
ciężkie jądra w dłonie, a paląca krew Kadena stała się jeszcze gorętsza.
Tak, teraz możesz mi służyć.
- Miałeś jakieś wieści od Comptona? - po tym jak napięcie spalało Kadena, on i jego partner
w triadzie, Van Compton, musieli zapolować. Nie było łatwo znaleźć śmiertelną kobietę, która
mogłaby zniknąć ze swojego życia na tydzień, od przyjaciół, pracy, rodziny, tak, żeby nikt tego nie
zauważył. Miał może dwadzieścia cztery godziny, żeby taka znaleźć.
Na krótką chwilę, wyobraził sobie Eden York, klęczącą u jego stóp, poddającą mu się. Był
to bardzo przyjemny obraz.
Marek zawahał się.
- Nie, nie mieliśmy żadnych wieści. Zostawiliśmy mu kilka wiadomości.
Niepokój skradał się po kręgosłupie Kadena.
- Hmmm....
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
Compton zawiązywał więź krwi z Kadenem każdego roku. Był niezawodny, godny zaufania i
przede wszystkim punktualny, najprawdopodobniej dlatego, że Głód mógł go zaprowadzić do
Kadena.
- Coś jest nie tak. Strasznie nie tak. - tak po prostu, paląca w jego żyłach krew ostygła.
Odepchnął niewolnicę i wsunął ramiona w szlafrok.
- Mamy kilku mężczyzn sprawdzających jego położenie. Ale w razie, gdybyśmy nie zdążyli
zlokalizować go na czas, myślę, że należy rozważyć znalezienie nowego partnera. Ze sprawami tak
niepewnymi...
- Tak, oczywiście. - ukrywając niepokój o swojego długoletniego przyjaciela, Kaden
zawiązał pasek wokół bioder i odwrócił się do brata. - Pytanie brzmi, kto? Wiesz, jak bardzo
jesteśmy wrażliwi i w czasie więzi krwi. Z tyloma wrogami, nie mogę zaufać komukolwiek.
- Mam kogoś na myśli. - zaoferował Marek niechętnie.
- Kogo?
- Piercea Barcolę.
Wizerunek twarzy Barcoli błysnął w umyśle Kadena i jego ciało znowu zrobiło się twarde.
- Czy jesteś pewien, że możemy mu zaufać?
- Jest sprawdzany.
- A co z pogłoskami, że jest silnym członkiem Sojuszu White Hawks?
- Jak się długo dowiadywaliśmy, to tylko plotki. Tak samo, jak plotki, że widział Carpe
Nocturne.
- Ale jeżeli są to plotki, to nasuwa się pytanie, kto je wymyślił i dlaczego?
- Tego jeszcze nie wiemy.
Z trudem Kaden podszedł do szafy, żeby wyłowić z niej jakieś ubranie.
- Dowiedz się, co się stało – o ile się stało – z Comptonem, i przyprowadź do mnie
Borocolę, tylko jeśli Compton... jest niedostępny.
Marek skinął.
- Jestem pewien, że po prostu jest poza miastem i był zmuszony do znalezienia innego
partnera.
Wymienili napięte spojrzenia.
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
- Tak, jestem pewien, że o to chodzi. - Kaden wyciągnął spodnie z szafy i powiesił je na
mahoniowym wieszaku, stojącym obok niego. - Idź.
- Tak, Wasza Wysokość.
- Mówiłem ci, przestań do cholery mnie tak nazywać. - klepnął brata w plecy. - A tak przy
okazji, dziękuję, że zawsze pilnujesz mi tyłów.
Marek uśmiechnął się.
- Jeśli nie mógłbyś zaufać bratu, czy mógłbyś zaufać komukolwiek innemu?
**
Pierce poluzował końcowy węzeł, w chwili, kiedy dreszcze przyjemności drgały wzdłuż
zakończeń jego nerwów, kiedy liny zsuwały się z uległego mu ciała. Jak za każdym wcześniejszym
razem, poczuł pełnię spokoju w swoich myślach, duszy i ciele, zrelaksował się.
Wydawało się, że ich spotkanie, miało taki sam wpływ na jego niewolnicę. Pochyliła głowę
w podzięce i poczłapała dalej.
- Pierce Barcola? - ktoś powiedział gdzieś za nim.
Pierce odwrócił się, by zobaczyć, kto zawołał go po imieniu i był wstrząśnięty, znajdując tam
Marka Setarę, brata jego króla.
- Tak?
Pierce obserwował Marka, kiedy do niego podchodził. Obaj bracia mieli mocno umięśnione
ciała, falowane włosy i ciemne oczy. Ale ich twarze nie były tak podobne. Obie były uderzająco
przystojne, z prostym nosem, ładnie uformowanymi ustami oraz ostrymi rysami kości
policzkowych i szczękami. Ale młodszemu bratu brakowało tych linii mądrości, które czyniły twarz
starszego brata taka niezwykłą.
- Czy możemy porozmawiać gdzieś, na osobności? - Marek pochylił głowę i mówił cicho.
- Jasne. - Pierce skinął głową ku wyjściu z lochu, zamierzając zaprowadzić swojego
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
nieoczekiwanego gościa do prywatnego pokoju na to, co wydawało się być delikatną rozmową. Ani
on, ani Marek nic nie mówili, dopóki drzwi prywatnego pokoju nie zostały zamknięte.
Marek odsunął się od drzwi.
- Mam prośbę, od twojego króla i mojego brata.
Prośbę ze strony króla? Tego nie oczekiwał.
- Tak?
- Jest on w potrzebie zawiązania więzi krwi i prosił mnie o zwrócenie się do ciebie w jego
imieniu.
To było jeszcze bardziej nieoczekiwane.
Pierce nie odpowiedział od razu. Nie miał zamiaru odmówić. Nie tylko płona z głodu, jak jego król,
ale płoną też z pożądania do króla.
Mimo to, nie mógł zgodzić się zbyt chętnie.
Znajdowanie i branie partnera do więzi było jego ulubionym wyzwaniem, lepszym niż samo
polowanie. Miał zamiar wykorzystać to, że król przysłał z prośbą swojego brata, ale nie miał
zamiaru całkowicie to zniszczyć.
Pierce odwrócił się plecami do Marka, blokując na chwilę widok jego twarzy. Podniósł
koniec liny leżącej na stole i zaczął ją skręcać wokół ramienia.
- Poprosił cię, żebyś rozmawiał ze mną w jego imieniu. Zaskakuje mnie, że król sam nie
troszczy się o tak delikatne sprawy.
- Ma dużo więcej naglących problemów. - odpowiedział Marek.
Cieszył się z przewagi w głosie Marka.
- Oczywiście, że ma. Jest królem. Ale ja tez mam i nadal pozwalam sobie na przyjemność
wyboru.... i uwodzenia moich partnerów do więzi krwi.
Marek zmarszczył czoło, ale było to ledwo widzialne.
- Rozumiem.
Pierce powiesił linę na pustym kołku i przymocował ją, po czym zaczął wyrównywać inne
narzędzia.
- Jeśli nasz król, chciałby zawrzeć ze mną więzy krwi, musiałbym z nim porozmawiać. Na
osobności. Zgodzi się?
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
- Prawdopodobnie.
Przyjemnie, Pierce odwrócił się i skrzyżował ręce na piersi.
- Więc powiedz mu, żeby spotkał się tutaj ze mną...
- To nie jest możliwe. - przerwał Marek – Jak zdajesz sobie sprawę, bezpieczeństwo króla
jest podstawowym problemem. Musisz iść ze mną z powrotem do podziemi pałacu.
Pierce potrząsnął głową.
- Nie. Biorę partnera do więzi krwi, a nie Pana. Gramy na neutralnym terytorium. Nie jestem
niewolnikiem Jego Królewskiej Mości.
- Musisz zrozumieć o co prosisz – szczęki Marak zadrgały nerwowo. - Czy próbujesz
zwabić naszego króla w pułapkę?
- Nie, oczywiście, że nie. Nie życzę mu źle. Bardzo go szanuję i podziwiam i zawsze byłem
wiernym sługą. Ale odmówię więzi krwi człowiekowi, który nie będzie mnie szanował i traktował
jak równego sobie.
Marek zmrużył oczy
- Nie sądzę, żeby to stanowiło problem.
Tym razem Pierce czuł, jak jego brwi się podnoszą.
- Wysłał ciebie po mnie. To nie tak zazwyczaj Synowie Mroku wybierają sobie partnerów.
Po chwili pełnej napięcia cisz, Marek skinął głową.
- Zaaranżuję spotkanie. Przed zachodem słońca. On musi się dziś pożywić.
- Ja także. O piątej?
- To daje mi tylko dwie godziny na zabezpieczenie tego miejsca.
- To prawda, ale to oznacza również mniej czasu dla wrogów, do zaplanowania ataku.
Cisza.
Marek w końcu wyraził zgodę.
- Będzie tutaj.
- Więc piąta. Przygotuję się.
Pierce nie pozwolił sobie na uśmiech, dopóki Marak nie wyszedł.
Miał zawrzeć więź z człowiekiem, z którym zawsze chciał, ale nigdy nie oczekiwał z nim
więzi. W końcu będzie miał okazję przekonać Kandena Setarę, że nie będzie musiał już wiązać się z
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
innymi Synami Mroku.
Przygotowywał plan, kiedy jechał do domu.
***
Nie jest możliwe zabezpieczenie tego budynku w tak krótkim terminie. Nie będę
bezpieczny. - siadając przy biurku, Kaden skinął na swoją asystentkę, dając jej znać, żeby
wychodząc zamknęła drzwi. Kiedy został z bratem sam, pozwolił sobie na okazanie gniewu, waląc
otwartą dłonią w blat.
- Co on próbuje zrobić? Zaserwować mnie moim wrogom na tacy?
Stojąc tuż przed drzwiami, Marek czekał aż Kaden wskaże mu, żeby wszedł dalej.
- Nie wierzę w to, ze jest w to zamieszany. Sprawdziliśmy go dokładnie i nie ma żadnych
powodów, aby sądzić, ze jest niewierny.
- Pomimo jego rodu?
- Tak. W przeciwieństwie do swoich rodziców, walczył dla nas podczas buntu. - Marek
osunął się na krzesło naprzeciw Kadena i oparł ręce na kolanach, pochylając się do przodu.
- Mówiąc szczerze, znam jego punkt widzenia. Moja więź krwi była aranżowana, ale będąc
bratem króla, nie byłem zaskoczony. Wysłanie mnie, żebym go przyprowadził, nie było wyrazem
szacunku w tej sytuacji.
- Oczywiście, ale jeśli jest ostrożny, zrozumie to...
- Mógłbyś?
Kaden odchylił się na krześle i zamknął oczy.
Nie, nie mógł zrozumieć, jeśli był pospolitym Synem Mroku. W odróżnieniu od jego brata,
większość Synów Mroku traktowała więź, jako coś prywatnego emocjonalnie, nie jako coś do
uzgodnienia na chłodno, jak na biznesowym spotkaniu.
Dawno temu nauczył się, że w jego wypadku będzie trochę inaczej. Jak każda więź w jego
życiu, każdy akt przedłużający jego życie nie będzie napędzany przez emocje lub kaprysy, czy
nawet chęć lub potrzebę, ale przez politykę. Nigdy nie powinien, nigdy nie będzie mógł stworzyć
więzi miłości.
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
Nigdy nawet nie będzie miłości w jego małżeństwie.
Po raz kolejny, mimo jego starań, obiekt jego uczuć, jego skrywanej uwagi, odejdzie od
niego. Spotkał Synne Halvorson miesiące temu i nie był w stanie przestać o niej myśleć. Miała
wszystko, czego chciał od swojej panny młodej. Delikatność i siłę. Była słodka i potulna. Uległa.
Piękna. Troskliwa. Lojalna. I była najstarszą córką jednego z najpotężniejszych królów jego ludu.
Kaden jej chciał. Do diabła, potrzebował jej. Wraz z córką, przyszłoby militarne i polityczne
wsparcie jej ojca.
Ale nie mógł jej mieć, jego lud nie dostał tego, na co zasługiwał. Jej ojciec odrzucił ofertę
trzy razy, wybierając zamiast tego sojusz z królem innego plemienia, który przynosił korzyści jego
wrogom, chcącym usunąć go z tronu.
Ten manewr nie tylko postawił Kadena w złej sytuacji politycznej, ale także złamał mu
serce tym, że wszystko może zostać utracone.
Były chwile, bardzo rzadko, kiedy zasmucało go to. Ale przez większość czasu był
zadowolony z bycia królem i żył każdą chwilą podyktowaną przez potrzeby jego ludu. Miał wiele
rzeczy, nie wszystkie dobre. Miał wiele wad i popełniał wiele grzechów, ale użalanie się nad sobą
nie było jednym z nich.
- Żaden z Synów, nie mógłby bardziej tego skomplikować. - narzekał Kaden.
Jego brat skinął na komputer Kadena.
- Chyba nie muszę ci przypominać, dlaczego Barcola jest najlepszym wyborem.
Kaden spojrzał na zdjęcie Pierca Barcoli na monitorze jego laptopa.
- Nie musisz mi przypominać. Zgadzam się, że może być dla nas przydatny.
Marek usiadł z powrotem założył ręce do tyłu i splótł kostki, amortyzując głowę.
- To doskonała okazja, żeby dowiedzieć się, o co naprawdę chodzi. Wiem, że jesteś
zdenerwowany Comptonem...
Compton, kurwa...
Reszta tego, co powiedział Marek dryfowała wokół jego myśli, ale nie przeniknęła przez te
kłębiące się w jego głowie.
Compton był martwy. I nikt nie wiedział jak to się stało i dlaczego. Dusza Kadena była już
nisko. Ta niszczycielska strata tylko dorzuciła się do jego milczącego cierpienia.
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
Cholera. Chciał odpowiedzi. Potrzebował ich.
Synowie Mroku nie miewali ataków serca, czy udarów mózgu, nie chorowali na raka, ani
nie łapali groźnych dla życia infekcji. Nie ginęli też w wypadkach samochodowych, lub po
upadkach z dużych wysokości. Synowie Mroku umierali na dwa sposoby. Albo przez morderstwo,
albo z głodu.
Musiał się dowiedzieć, kto zabił jego kochanka, jego najbliższego przyjaciela.
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
Rozdział 3
Eden westchnęła, kiedy kolejny samochód przejechał. Ta część ze śledzeniem go, była
nudniejsza niż mogłaby przypuszczać, nawet ze stałym napływem samochodów przed wejście do
jego domu. Wydawało się, że Kaden Setara miał wielu gości, ale sam nigdy nie opuszczał twierdzy.
Co to było za życie?
Istniała oczywiście możliwość, że był pasażerem jednego z przyjeżdżających lub
wyjeżdżających pojazdów. Większość z nich miała przyciemniane szyby i trudno było powiedzieć,
ile osób jest wewnątrz. Ale miała przeczucie, że był w domu, który ledwo mogła zobaczyć zza
wysokiego kamiennego muru i gęstych zadrzewień.
Jeśli wkrótce nie wyjdzie, będzie zmuszona pomyśleć o innym planie. Była tu już tak długo,
że cała ścierpła. Wczoraj, siedziała tu całe popołudnie i wieczór, aż zrezygnowała z czystego
wyczerpania. Tuż przed jedenastą znalazła w lokalnym hotelu trochę snu, którego potrzebowała,
złapała przekąskę i przed świtem wróciła, mając nadzieję, na więcej szczęścia w godzinach
porannych.
Co zrobi, jeśli to nie zadziała?
Siedziała tam cały dzień, mając nadzieję, znaleźć go wychodzącego do pracy by za nimi
podążyć i złapać go na parkingu albo w Stabucksie i z nim porozmawiać. Zjadła trzy dietetyczne
batoniki i wypiła mrożoną herbatę, ale nadal była głodna. Jej głowa pulsowała z braku kofeiny. Jej
nadzieja gwałtownie malała.
Spojrzała na zegarek. Była czwarta czterdzieści pięć po południu. Poczeka jeszcze
piętnaście minut, a wtedy skończy i wróci rano.
- No dalej, Kadenie Setaro, ty krecie. Wypełznij ze swojego dołu. - mając nadzieję, że
zatrzyma nieco głód, wyciągnęła z torebki paczkę gum. Kiedy spojrzała w dół, coś błysnęło w polu
jej widzenia. Światło słoneczne odbijające się od metalu. Kolejny samochód opuszczał zamek
Kadena. To mogło być to. Ten samochód nigdy nie wyjeżdżał, aż do teraz.
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
- Jasna cholera, powiedzcie, ze to on. - jej serce załomotało w piersi, kiedy wycofała swój
samochód z parkingu, gotowa ruszyć za mijającym ją samochodem.
Patrzyła we wsteczne lusterko i przyglądała się, jak czarny SUV Lexusa z przyciemnianymi
szybami, wtoczył się na ulicę i zaczął jechać. Gdy ją mijał, widziała go przez otwarte do połowy
okno, albo miała taką nadzieję. Jeśli to nie on, to musiał mieć brata bliźniaka.
Kiedy SUV odjechał kawałek ulicą, ruszyła za nim.
Absolutnie nie miała doświadczenia w śledzeniu kogoś. Miała nadzieję, że kierowca jej nie
zauważy. Ruch był umiarkowany, ale na tyle duży, że jej samochód nie był jedynym poza
Lexusem, ale na tyle nieduży, że łatwo go było mieć na oku. Skręcali kilka razy, a ona robiła, co
mogła, żeby nie wyglądało to a zbyt oczywiste. W końcu SUV skręcił w boczną ulicę otoczoną
budynkami przemysłowymi. Oparła się chęci skręcenia za nim, zamiast tego, celowo pojechała
ulicą, dając mu czas na starcie. W ten sposób, nie było oczywiste, że siedzi im na ogonie. Po
zawróceniu na stacji benzynowej, pojechała z powrotem w dół ulicy i skręciła w wąską,
przemysłową uliczkę.
Na szczęście cały czas mogła zobaczyć SUVa przed sobą. Chwilę później, okazało się, że
jechała podjazdem, prowadzącym do jednego z budynków. Zwolniła, przejechała obok, upewniając
się, że SUV nie zawróci, a gdy zaparkował, szybko nawróciła i zatrzymała się na podjeździe
sąsiedniego budynku. Zaparkowała samochód i ruszyła w kierunku SUVa chowającego się w
magazynie.
Kiedy skręciła za róg, podchodząc na tyły budynku, została przywitana, nie przez jednego,
czy dwóch, ale przez trzech ogromnych, ubranych na czarno mężczyzn. W ciągu ułamka sekundy
podeszli do niej, i nim zdążyła w pełni zrozumieć, co się dzieje, była holowana. Nie miała nawet
czasu krzyknąć, a już była związana i zakneblowana.
Była po uszy w gównie.
*
- Mój Panie. - Pierce odpowiednio powitał Kadena, czekając na kolanach, dopóki nie
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
odpowiedział.
- Zostawcie nas – Kaden poczekał aż jego brat wyjdzie z pokoju, by wskazać ruchem ręki na
Piercea.
- Dołącz do mnie. - obserwując każdy ruch mężczyzny, Kaden podszedł do wygodnej,
skórzanej kanapy, rozciągającej się pod ścianą i usiadł. - Znasz cel mojej wizyty.
Siedząc w odległości pokazującej szacunek, ciało Piercea było zrelaksowane, z ładnie
ukształtowanym ramieniem, przerzuconym przez oparcie kanapy. Kaden nie mógł nic poradzić na
to, że czarny, robiony na drutach sweter Piercea opina się wystarczająco, by pokazać kształtne linie
jego mięśni klatki piersiowej i ramion.
- Tak, Wasza Wysokość, znam.
Utrzymując chłodną postawę, chociaż jego ciało lizane było przez gorące płomienie, Kaden
skrzyżował nogi, kładąc kostkę na swoim kolanie.
- Z całym szacunkiem, ale zgodziłem się na ten układ. Znamy się długi czas, chociaż nie
blisko. Myślę, że szanujemy się wzajemnie jako mężczyźni i jako Domini. Widziałem cię i uważam
twoje prace z linami za bardzo inspirujące, ale to nie znaczy, że chcę oddać kontrolę tobie, ani
żadnemu innemu Synowi. Musi być tak, jak za każdym razem. Nawet z więzią krwi. Szczególnie z
więzią krwi.
- Nie chcę kwestionować twojej pozycji, mój panie. - Pierce wyprostował się, by pochylić
się w kierunku Kadena. - Ty rozumiesz jaką zniewagą jest, bycie branym przez sługę na powiernika
krwi. Synowie Mroku nie łączą się w taki sposób. - pochylił się jeszcze bardziej i czysty, świeży
zapach wypełnił nozdrza Kadena. - Urodziliśmy się, by polować. Na nasze ofiary. Na siebie
nawzajem. To jest w naszych duszach. W naszej krwi. Chciałbym tylko poczuć tą pierwotną drogę.
- przesunął się jeszcze bliżej, Kaden mógł poczuć ciepło wypływające z jego ciała i rozgrzewające
jego skórę. - Tęsknię za polowaniem.
- Ja także. - wyznał Kaden, wstrząśnięty tymi słowami, nie dlatego, że o nich myślał, ale
dlatego, że wypowiedział na głos swoje myśli. Jego mięśnie napinały się, od stóp do czubka głowy.
Gotowy do pościgu. Do walki o pozycję i władzę.
Ten człowiek nie był taki, jak jego były partner. Był silny i dominujący, i na tyle pewny
siebie, by rzucić wyzwanie królowi. Traktować go, jak człowieka równego sobie. Pierwszy raz od
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
wieków, Kaden czuł się żywy i wolny. Wyrwany spod ciężaru niekończących się negocjacji i
manewrów politycznych. W tym momencie nie był królem. Był Synem Moku, podążającym swoją
pierwotną drogą.
To będzie więź krwi, jakiej nie miał nigdy wcześniej. To będzie emocjonujące, ekscytujące,
a nie tylko satysfakcjonujące. W tym czasie, biorąc pod uwagę wszystko, co się ostatnio wydarzyło,
nie mogło być lepiej.
Uśmiechnął się powoli, skierował twarz w pełni do Piercea i przesuwając się, parł do przodu
w małym obszarze jaki był między nimi.
- Nie zabiegałem o partnera od lat. Uważam, że potrzebom nie można wiecznie zaprzeczać.
Pierce nie cofnął się, ale też nie przesunął się do przodu. Jego oczy zmrużyły się
nieznacznie, prawie niezauważalnie.
- Nie powinno się.
Ciężka cisza, opadła między nimi.
W następnej, silny zapach męskiej potrzeby wypełnił nos Kadena, a napędzany przez
przytłaczającą chęć, rzucił się do przodu, rozkładając ręce wokół głowy Piercea. Bez myślenia,
przycisnął swoje usta do jego ust.
Ten pocałunek nie był miękki i słodki. Było twardo, było doskonale męsko i było
całkowicie odurzająco. Język Piercea gładził i ocierał się o jego, kiedy odkrywali wzajemnie
słodkie głębiny swoich ust. Niski męski jęk, zabrzmiał wokół nich, jak ostrzegawcze warknięcie
psa.
Ręce Piercea przesuwały się po piersi Kedena, ciśnienie słodkiej ekstazy zaciskało jego
sutki. A potem, Pierce pchnął go mocno, złapany z zaskoczenia, Kaden opadł do tyłu. Jego ramiona
opadły na kanapę, gdy Pierce rzucił się do przodu, nakrywając go swoim ciężkim, gorącym ciałem.
- Nie popełniaj błędu, myśląc, że sam padnę przed tobą na kolana, mój Panie. Jeśli się tam
znajdę – jeśli – to będzie tylko dlatego, że mnie do tego zmusiłeś.
Wyzwanie.
Kaden wysunął ręce ku górze, chwytając głowę Piercea w dłonie, ale Pierce zmusił go by je
odsunął i pochylił się do kolejnego pocałunku. Pożerał i brał, szalone zagłębianie się jego języka,
zaprzeczały jego odważnym słowom. Kaden wiedział, że Pierce jest sparaliżowany z potrzeby,
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
potrzeby tak silnej jak jego własna.
Korzystając z wahania w jego kontroli, Kaden odepchnął Piercea i skoczył na równe nogi.
Pierce został zaskoczony, ale nie na długo. W ciągu ułamka sekundy, byli zamknięci w zwarciu,
walcząc o władzę i dominację, ze zwierzęcymi instynktami kontrolującymi ich każdy ruch.
Jego brat, Marek, wybrał mądrzej, niż mógłby sobie wyobrazić. Znalazł idealnego partnera
do więzi krwi. Nie dlatego, że mógł uzyskać w ten sposób polityczny sojusz, a nawet nie dlatego, że
był bezpiecznym partnerem.
Pierce zamieszał w jego pragnieniach, jak żaden partner wcześniej.
Teraz jedyne czego potrzebowali, to śmiertelna kobieta.
**
- Mówię prawdę. - przywiązana do drewnianej ławki, umieszczonej w tylnej części słabo
oświetlonego magazynu, jej nadgarstki związane były za plecami, kostki przywiązane do nóg ławki,
Eden pozwoliła, by jej głowa opadła.
- Kłamiesz – największy z gigantów, którzy porwali ją co najmniej godzinę temu, wbił palce
w jej włosy i szarpnął, zmuszając, by podniosła głowę. - Pan Setara nie ma żadnego leku. Dlaczego
myślisz, że ma? Nie jest lekarzem.
- Wiem to. - wściekłość i przerażenie przeszły przez jej ciało na uczucie bólu. Jej oczy
płonęły, kiedy zamrugała i wpatrywała się w betonową podłogę. Nie chciała na niego patrzeć. Nie
chciała patrzeć na żadnego z nich. Popełniła pomyłkę życia i nie wiedziała jak to cofnąć.
Była tak wściekła na sposób w jaki została potraktowana, że chciała nazwać ich każdym
obraźliwym słowem, jaki znalazłaby w słowniku, uderzać pięścią w ich twarze – albo jeszcze lepiej
czymś o wiele większym i twardszym, i kopać ich jaja tak długo, aż zaczęliby śpiewać sopranem.
Ale instynkt samozachowawczy nie pozwolił jej na to. Coś wewnątrz niej, powtarzało, żeby
zachowała spokój, poczekała, pomyślała, obserwowała.
- Przysięgam, że mówię prawdę. Proszę, musicie mi uwierzyć. Nie mam powodu, żeby
kłamać.
Duży, spojrzał na pozostałych mężczyzn.
- Przysięgam na Boga. - powiedziała – nie ma nawet niebezpiecznej kostki w moim ciele...
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
cóż, nie jestem niebezpieczna dla nikogo, prócz samej siebie.
Duży, skrzywił się.
- Przeszukajmy ją i zobaczmy, czy nie ma żadnej broni.
- Jak chcecie. - Eden skinęła głową. Teraz, kiedy puścił jej włosy, głowa była jedyną częścią
ciała, którą mogła ruszyć. - Przeszukajcie mnie. Przysięgam, że nic nie znajdziecie. Nie
skrzywdziłabym nawet myszy, nie mówiąc już o człowieku.
- W porządku.
Duży pochylił się nad nią, zaczynając od jej nóg. Ściągnął jej buty i skarpetki, potem
prowadził ręce wzdłuż jej łydek okrytych niebieskimi jeansami. Przeszedł wyżej, znad łydek przez
kolana, z tyłu jej ud, aż nie mógł przesunąć się dalej, ze względu na jej pozycję. Następnie,
ignorując jakiekolwiek poczucie przyzwoitości, poprowadził swoje ręce po wewnętrznej części jej
ud. Mogłaby umrzeć, kiedy otarł się tam. Na szczęście szybko przeniósł się na jej brzuch, klatkę
piersiową, piersi i kolejny niewygodny moment, plecy i ramiona. Na koniec, miała otworzyć usta.
Jaką broń mogłaby tam ukryć?
- Nic nie znalazłem.
- Oczywiście, ze nic nie znalazłeś. - powiedziała, usuwając sarkazm z jej głosu. - To
dlatego, że mówię prawdę.
- Kto cię przysłał? - zapytał mężczyzna po raz tysięczny.
- Przyjaciel, który nazywa się Nate De Vries. Powiedział mi, ze pan Setara może dać mi
jakiś lek.
- Dlaczego tak mówił? Pan Setara nie jest lekarzem.
Cholera! Miała nadzieję, że sprawy pójdą do przodu, a teraz wrócili do tego?
- Wiem, że nie jest lekarzem, już odkryliśmy.
- Więc, dlaczego twój przyjaciel wierzy, że dostanie od niego lek.
- Nie mam pojęcia. Pomyślałam, że pan Setara to jakiś niekonwencjonalny uzdrowiciel, albo
szaman... czy coś.
Mężczyźni spojrzeli po sobie i wyszli dokładnie przez te same drzwi, którymi ją tutaj
zawlekli.
Teraz był czas na działanie.
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
Gdy tylko drzwi zatrzasnęły się, Eden zaczęła szarpać ograniczające ją więzy, rozpaczliwie
próbując się wydostać. Liny wpijały się w jej nadgarstki i kostki, paląc bólem i sprawiając, że
łzawiły jej oczy. Jednak nie przestała. Nie mogła przestać. Adrenalina rozlewała się po jej ciele,
sprawiając, że każdy mięsień na jej nogach i rękach był napięty. Fale nerwowej energii
przeskakiwały po nich, ale mimo szalonej walki, wiedziała, że się nie uwolni.
Drzwi otworzyły się. Wszedł przez nie jeden człowiek.
Tylko jeden.
Pan Setara.
To był on. Eden rozpoznała go, przez to, że Nate pokazał jej jego zdjęcie. Miała swoją
szansę, żeby z nim porozmawiać.
Oh, Bogu dzięki!- załkała przez gardło, całkowicie je blokując.
Milczący, z ostrym spojrzeniem, wspaniałym obliczem, którego nie sposób było odczytać,
krążył wokół niej, niczym drapieżnik gotujący się do ataku. Bardziej niż kiedykolwiek, czuła się
mała, słaba i bezbronna. Całkowicie zdana na jego łaskę. O dziwo nie była przerażona, jak powinna
być, prawdopodobnie dlatego, że był niewiarygodnie piękny, w przeciwieństwie, do jego
podwładnych. Całkiem niemożliwe. Dziwne, mrowiące kolce szczypały jej kark, kiedy zatrzymał
się gdzieś za nią.
- Zadałaś sobie wiele trudu, żeby ze mną porozmawiać. - jego głos był głęboki i barwny,
całkowicie rozbrajający. - Dlaczego?
Eden odchrząknęła.
- Przyjaciel, powiedział mi, że możesz mu pomóc.
- A kto jest tym przyjacielem?
- Nazywa się Nate De Vries.
Nic.
Miękkie podeszwy jego butów przesuwając się po betonowej podłodze, robiły
zdecydowanie większy hałas niż powinny, co zawdzięczała ciężkiemu milczeniu i dużej
nerwowości. Poruszał się na lewo od niej. Skóra jej lewej ręki świerzbiła, lewa strona jej twarzy,
nawet lewa strona jej głowy. Tak, jakby emitował jakiś statyczny prąd elektryczny, który mogła
poczuć.
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
Zacisnęła ręce i odwróciła głowę, , aby patrzeć na niego, kiedy powoli szedł w kierunku
ławki, na której siedziała. Po raz kolejny zatrzymał się tuż przed nią. Jej spojrzenie przedzierało się
przez jego ciało, przeskakując z jednej części na drugą. Mocno umięśnione uda okrywały czarne
spodnie. Płaski brzuch, szeroką pierś i duże ramiona pokrywał lekki, czarny sweter. Broda. Usta.
Oczy. Ciemne włosy, długie na tyle, żeby się skręcały, udzielały jego zastraszającemu wyglądowi
zupełnie innej miękkości.
Zaczerpnęła wdech.
- Przykro mi, jeśli to wszystko poszło źle, ale twoja ochrona odesłała mnie, kiedy
przyjechałam do twojego domu.
- Wiedziałaś gdzie mieszkam. Kto ci powiedział? - jego oczy zwęziły się i błysnęło w nich
coś strasznego, ale poza tym nie wyrażał żadnych emocji.
- Nate. Dał mi twój adres i pokazał słabej jakości zdjęcie, więc cię rozpoznałam.
Więcej ciszy. Oczywiście, to była wielka sprawa, że jej przyjaciel miał dostęp do jego
adresu.
- Czego twój przyjaciel chce ode mnie?
- Czegoś, co nazywa Zaćmienie.
Błysk emocji zaświecił w jego oczach i w jednej chwili wiedziała, że Setara coś ukrywa. Błysk ten
równie szybko zniknął jak i się pojawił. Zamrugał, a jego mina znowu stała się chłodna i
beznamiętna.
- Nic nie wiem na temat tego Zaćmienia.
Czyżby kłamał? Ale dlaczego?
- Myślę w takim razie, że Nate się pomylił.
- Powiedziałaś, że nazywa się De Vries? - pan Setara splótł ręce za plecami. - Czy masz
zdjęcie swojego przyjaciela?
- Nie. Nie pomyślałam, żeby jakiekolwiek zabrać. - to była prawda. Była z tego zadowolona
w tym momencie. Nate nigdy nie zasugerował, że Kaden Setara będzie chciał zobaczyć jego
zdjęcie, ale miała przeczucie, że to byłoby złe.
Jednakże ten mężczyzna bardzo łatwo mógł znaleźć takie zdjęcie, czy na jej Myspace-ie
albo na Facebooku, te strony zostały wypchane zdjęciami jej i jej przyjaciół. Ależ była głupia,
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
nigdy nie pomyślała, jak niebezpieczne to może być. Aż do teraz.
Stukanie w drzwi, sprawiło, że drgnęła.
Kaden rzucił jej ostatnie spojrzenie i odszedł.
Gdyby tylko w tej chwili miała komputer.
***
Słońce właśnie opadło za horyzont, i zachodnie niebo pomalowane zostało cieniami barw
różu i fioletu. Na murowanym patio, chłodne powietrze łagodziło pieczenie skóry Kadena, ale tylko
jego powierzchnię. Głód był teraz nieustający i bez względu jak bardzo chciał ulgi, nic nie
złagodziłoby na długo tego bólu. Potrzebował Piercea. Teraz.
Francuskie drzwi otworzyły się za nim, wyprostował się mając nadzieję, że nadszedł czas,
by rozpocząć więź. Zamiast Piercea, na ceglane palio wszedł jego brat, Marek, z dużą kopertą w
ręku. Podał ją Kadenowi.
- Mówi prawdę.
Kaden przeglądał zawartość.
- Kim jest ten jej przyjaciel, Nate De Vries?
- Jest Synem, w porządku. Nazywał się Taite. Taite Clayton. Niebezpieczny sukinsyn.
Został aresztowany za zdradę tuż po przełomie dziewiętnastego i dwudziestego wieku i rzekomo
stracony ponad pięćdziesiąt lat temu. Nie wiemy jak uciekł, ani kto został stracony zamiast niego.
Zgaduję, że przez te lata, żył jak śmiertelnik.
- Zdrada?
- Tak. Był zamieszany w kilka spraw z zabójcami od czasu twojej koronacji. Drań ma
oczywiste powiązania z Sojuszem White Hawk, jego ojciec był członkiem założycieli, przed jego
skazaniem. Mądrze, rada stworzyła jeszcze radykalniejszą grupę, po jego egzekucji, myślimy, że on
może być kluczowym graczem.
Kaden patrzył na fotografię swojego niedoszłego zabójcy. Nie wyglądał groźniej, niż
pozostali jego wrodzy, których widział, ale papier twierdził, że był on jednym z najbardziej
zabójczych drani, którzy śmieli nazywać siebie Synami Mroku. Wybranie życia jako śmiertelnik,
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
oznaczało, że potrzebował stałego dopływu czystego Zaćmienia. Albo miał zapas starszych
dawek, sprzed czasu obecnego problemu, albo ktoś inny znał formułę, ale przestał mu go
dostarczać.
- Hmmm...- Kaden miał wrażenie, że ten człowiek może być kluczem otwierającym wiele
drzwi i odpowiedzią na wiele pytań. - Jak szybko możemy go znaleźć?
- Już się tym zajmujemy. Wiesz, to niebezpieczne wypuścić jego przyjaciółkę, nim on
znajdzie się w areszcie. - Marek spojrzał na Kadena. - Jeśli ona coś wie, mógłbyś to z niej
wyciągnąć...
- Tak, zgadzam się. Nie może być lepszego czasu. Muszę zapolować. Zadzwoń do
chłopców, niech ją tu sprowadzą. Mogą zostawić ją w moim lochu.
- Zrobione.
Kołatka za nimi, zasygnalizowała nadejście kolejnej osoby. Kaden zerknął przez ramię,
żeby zobaczyć Piercea wchodzącego na patio. Ich oczy się spotkały. Usta Piercea rozciągnęły się w
grzesznym uśmiechu, a płonący w nim ogień palił wnętrzności Kadena.
Język Piercea przesunął się po dolnej wardze.
- Czy mówisz o tej blondyneczce, którą właśnie eskortują do lochu? Nie sądzę, żeby
potrzebowała tylu lin.
Kaden nie mógł się powstrzymać przed odwzajemnieniem uśmiechu swojemu partnerowi.
Mieli swoją trójkę, bujną kobietę, której ciało kusiło go na więcej sposobów, niż był w stanie
zliczyć.
- Przygotuj ją.
Posłał Pierceowi pytające spojrzenie.
- Zgadzamy się?
Wzrok Piercea nie zachwiał się.
- Z całą pewnością.
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
Rozdział 4
Eden była szczęśliwa wyruszając na niewielkie zadanie dla jej przyjaciela Natea. Była, czas
przeszły.
Po tym, jak Nate jej powiedział, oczekiwała, że będzie to wyzwanie. Może nawet trochę
ryzykowne. Ale była taka pewna, że Nate nie pozwoliłby jej zobaczyć się z tym człowiekiem, jeśli
miałby jakiekolwiek pojęcie, jakie to niebezpieczne. Jak bardzo się myliła w tym założeniu.
Nawet za milion at, nie pomyślałaby, że wszystko tak szybko, pójdzie tak źle. Krótka
przejażdżka i żałosna próba bycia prywatnym detektywem i została zakładniczką.
Powiedzieć, że była zszokowana, to było nieporozumienie.
Powiedzieć, że była osłupiała, to nieporozumienie.
Powiedzieć, ze była wkurzona, to też było nieporozumienie. Gigantyczne.
Kim do cholery myślał, że jest pan Kaden „zbyt ważny, żeby rozmawiać z posłańcem lub
przestrzegać prawa” Setara, by trzymać ją wbrew jej woli.
Wyraziła swoją opinię kilkakrotnie na całe gardło, dopóki nie było zdarte do surowego, a jej
głos ochrypły. Tak więc teraz była nie tylko związana, ale też zakneblowana. I zamiast siedzieć w
zatęchłym magazynie, leżała w lochu do niewoli, na podłodze, płasko na plecach z rękami i nogami
przywiązanymi do metalowych słupów.
Poniżające.
Aby zatrzymać łzy w kącikach, musiała sobie przypomnieć, że mogło być gorzej. Dużo
gorzej. Oszczędzono jej kolejnego przeszukania. Nie była ranna, żadnego siniaka, ani zadrapania.
Ludzie, którzy przynieśli ją do tego miejsca, naprawdę uważali, żeby jej nie skrzywdzić, chociaż
byli wystarczająco silni, żeby zetrzeć ją na miazgę. Nawet na nią nie klęli, a przynajmniej na to
zasłużyła.
Tak, sprawy mogły być dużo gorsze. Mogła zostać pobita, zgwałcona i pozostawiona na
pewną śmierć gdzieś w rowie.
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
Wzięła powolny, głęboki oddech.
Mało prawdopodobne było, żeby Kaden tak dbał o to, żeby ją bezpiecznie dostarczono,
tylko po to, by sam mógł ją skrzywdzić? Prawda? Prawda.
Ale znowu, któż zna umysł szaleńca?
Dreszcze przebiegły przez jej kręgosłup. To czekanie i zastanawianie się, zabijało ją.
Nie miała pojęcia ile minęło czasu. Minuty? Godziny? Nie mogło być to zbyt długo. Jej
żołądek dopiero zaczynał burczeć. Była głodna, ale nie umierała z głodu. Z jej niskim poziomem
cukru we krwi, miała skłonności do bycia bardzo słabą i chwiejną, jeśli nie jadła co cztery godziny,
więc domyślała się, że nie było dalej, niż okolice godzin szczytu. Jednak czas się przeciągał, co
sprawiało, że łatwiej sobie wyobrażała szokujące i przerażające obrazy.
Będzie w porządku. Kaden Setara nie jest psychotycznym potworem. On jest po prostu....- jej
spojrzenie przetoczyło się po pomieszczeniu, przeskakując z jednego fragmentu mebli do niewoli
na drugi – perwersyjny. Mam nadzieję. O Boże, mam nadzieję.
Perwersyjny. Zupełnie inny rodzaj obrazów błysnął w jej umyśle, a jej serce nieco dziwnie
podskoczyło w piersi. Musiał być jakiś powód, dla którego jej źli poplecznicy przynieśli ją tutaj.
Może myślał.... hmmmm....obstawiał ją w opcji C?
Ale znowu, może przyprowadził ją tu, bo było tu wiele ograniczników, a nie by stosować je
w bardziej powszechny sposób.
A niech to, Kaden czy mógłbyś na miłość Boską, przyjść tu i zakończyć tą agonię?
Jakby ktoś usłyszał jej nieme wyrzuty, usłyszała ciężkie kroki za drzwiami. Kliknął zamek.
Drzwi się otworzyły.
Wyciągnęła szyję, starając się zobaczyć, kto przyszedł do pomieszczenia. Dlaczego te
potwory musiały przywiązać ją tak, że nie widziała drzwi?
Odgłosy kroków zbliżały się i jeszcze bliżej. Wolny, zwyczajny krok. Pewny i stabilny.
Osoba zatrzymała się. Wyciągnęła szyję, odchylając głowę do tyłu, tak mocno, jak tylko mogła i
wreszcie dostrzegła kto wszedł.
To był on. Kaden.
Studiowała go do góry nogami, patrzyła na jego twarz, starając się go rozgryźć. Ten
człowiek miał minę pokerzysty, której Eric Lindgren by nie odczytał.
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
Podszedł bliżej i pochylił się, a ona patrzyła, skupiając się przede wszystkim na oczach.
Było w nich jakieś napięcie, którego nie mogła rozszyfrować. Reszta jego twarzy była spokojna,
zrelaksowana, jakby stał na plaży i wpatrywał się w grzbiety fal.
Delikatnie rozpiął skórzany knebel i wyciągnął go z jej ust. Odwróciła twarz i ruszając
ramionami, próbowała wytrzeć swoją twarz. Jej policzki były mokre od łez, kapało jej z nosa, a jej
twarz była wilgotna w miejscu gdzie był knebel.
- Nie, Eden. - złapał jej podbródek i pociągnął, zmuszając, by odwróciła twarz w jego
stronę. Wyciągnął chusteczkę z kieszeni i przykucnął obok niej. Słodko pogładził jej brodę. -
Pozwól, że ci pomogę.
Chciała uwierzyć, że jej pomoże – nie tylko w wytarciu nosa. Jej głowa wierzyła mu, z kilku
obłąkanych powodów. Jej ciało, na pewno nie. Cała drżała, mięśnie napinały się tak mocno, że
czuła jakby były związane w supły.
- Dlaczego mnie tu trzymasz?
- Ponieważ potrzebujemy się wzajemnie.
Potrzebował jej?
- Albo raczej, potrzebujemy czegoś od siebie. - delikatnie przycisnął chustkę do jej ust.
- Jakiego czegoś? - była absolutnie sparaliżowana możliwościami, ale to nie powstrzymało
jej przed zadaniem pytania. Szukała na jego twarzy jakiegoś śladu tego, co miał na myśli. Był
niemożliwy do odczytania. Maska idealnie ukształtowanych cech, które nie zdradzają choćby cienia
emocji.
- Potrzebujesz Zaćmienia. Może uda się je dla ciebie zdobyć. - podniósł chusteczkę i
pogładził jej dolną wargę kciukiem. - Ale będziesz musiała za nie zapłacić.
Naturalnie. I opierając się na intymności jego dotyku, miała dobre pojęcie, jakiego rodzaju
płatności się spodziewał. Ale przynajmniej już ie zaprzeczał temu, że lek istnieje.
- Ile to będzie kosztować? - zapytała, mając nadzieję, że wyklaruje czego dokładniej szukał.
- Mam pieniądze.
- Nie chcę pieniędzy. - prowadził palec wzdłuż jej szczęki. - Będziesz tu ze mną przez
tydzień i będziesz robić, cokolwiek powiem.
Cokolwiek? - leżała na podłodze związana i rozpostarta niczym orzeł. To jedno słowo może
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
obejmować wiele rzeczy.
- Tak. Cokolwiek. - jego palce zawinęły się wokół jej szyi, trzymając, ale nie dusząc.
Pozycja wraz z ustaleniami, sugerowała, że szukał nowej zabaweczki do niewoli.
- Rzeczy, które zazwyczaj wykonuje się w miejscach takich jak to? Niewolnictwo? -
zapytała.
- Właśnie. -jego uścisk wzmocnił się, ale nie na tyle, żeby ją wystraszyć. Jego palce
wciskały się w jej kark, a kciuk delikatnie spoczął z przodu, pozostawiając możliwość oddychania,
ale i tak była bez tchu.
- Sugerujesz, żebym została twoją seks – niewolnicą przez tydzień? Tylko wypowiedzenie
tych słów wprawiło jej serce w galop. Ten człowiek był chodzącym i mówiącym uwodzeniem.
Kąciki jego ust wywinęły się.
- Można tak powiedzieć.
- Więc, dojdzie do..... penetracji.
- Z całą pewnością.
Jej twarz zapłonęła takim gorącem, że nie zdziwiłaby się, gdyby pokryła się pęcherzami.
Żaden mężczyzna nie robił jej takich sugestii, nie tak bezpośrednio. Kaden chciał zawrzeć umowę,
ale chciał tygodnia seksu. I to nie byle seksu, ale perwersyjnego seksu. Czy robił to cały czas –
pytał zdesperowane kobiety, które przychodziły do niego po pomoc, czy zapłacą seksem? A jeśli
tak, to dlaczego? To nie tak, że nie mógłby znaleźć sobie kobiet. Był szaleńczo wspaniały, kobiety
musiały padać na kolana, gdziekolwiek się udał. Ale znowu, jeśli dzisiejszy dzień, miał być jakąś
oznaką, może nie wychodził zbyt często.
- Kiedy dasz mi lek i ile?
- Dam ci butelkę, każdej nocy, o miesięcznej dawce, największą butelkę ostatniej nocy, tak
że będziesz miała roczny zapas, kiedy będziesz wyjeżdżać.
Roczna wartość. W porządku. Myśl.
Zamknęła oczy, aby odciąć się od zwracania uwagi na jego twarz. To było prawie
niemożliwe, używać mózgu, kiedy patrzyła w te jego ciemne oczy.
Jeśli chce Zaćmienie, seks jest ceną, którą będzie musiała zapłacić. Mogła to zrobić?
I była tam ta cała inna sprawa – niewola. Widziała kilka zdjęć porno, ale to wszystko. Co
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
jeśli to boli? Co jeśli nie będzie mogła znieść takiego bólu? Na zdjęciach, które widziała, kobiety
wyglądały, jakby rzeczywiście były torturowane. Czerwone na twarzy, oczy pełne łez, maski agonii
na twarzy. Zawsze wierzyła, że to działanie, żeby sprzedać zdjęcia.
Może nie było.
To było takie kołujące. Wymienić seks za coś czego chciała sprawiało, że czuła się trochę
niekomfortowo, nie było to dobre uczucie. Ale jednak z drugiej strony to sprawiało, że czułą się
dziwnie potężna, wiedząc że posiada coś na tyle przekonującego, że ten człowiek chce dać jej w
zamian to czego ona chce.
Gdyby tylko był jeszcze inny sposób.
Postanowiła go sprawdzić. Otworzyła oczy.
- Co jeśli się zgodzę, ale na warunkach?
- Żadnych warunków.
- Jedna noc. - i tak zaoferowała.
- Jeden tydzień. Nie mogę – nie chcę kompromisów.
- To Zaćmienie musi być czymś specjalnym, trudnym do znalezienia.
- Możesz tak powiedzieć. - jedna strona jego ust podniosła się – Nie znajdziesz go w
lokalnej aptece.
- Doskonale to wiedziała, ale do cholery, nie musiał być tak z siebie zadowolony w tej
kwestii.
- Musisz znać odpowiedź już teraz? - zapytała.
- Mogę dać ci trochę czasu. - przejechał wierzchem dłoni po jej policzku. Jej skóra łaskotała.
Jej serce bębniło. - Nie każ mi czekać zbyt długo.
- Nie będę. - po raz kolejny znalazła się wpatrującą w najciemniejsze i najbardziej
fascynujące oczy jakie kiedykolwiek widziała. Z bliska były granatowe, prawie czarne, z małymi
smużkami srebra wychodzącymi ze źrenic i krańców i wąski, prawie niedostrzegalny zestaw w tym
samym kolorze, okrążający źrenice. Dziwne. Unikalne. Zupełnie jak u reszty ludzi.
Wyprostował się.
- Wrócę za chwilkę.
- Wiesz gdzie mnie znaleźć. - na wpół żartowała, zaskakując siebie w tej sytuacji.
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
Jego uśmiech w odpowiedzi był czarujący, figlarny.
- To będzie tydzień, którego nie będziesz chciała zapomnieć. - zanim mogła odpowiedzieć –
nie żeby wiedziała co – wyszedł.
*
Dałem jej trochę czasu. - wyjaśnił Kaden, okrążając Piercea. - Ona musi uwierzyć, że to był
jej wybór.
Uśmiech Piercea był wyrozumiały.
- Zawsze muszą. - odwrócił się, kiedy Kaden przeszedł za jego plecy, śledził każdy jego
ruch.
Kaden cieszył się energią między nimi, przyciąganiem i odpychaniem, subtelną grą o
władzę. Ta więź była nie będzie jak każda poprzednia i to nawet bez wyjątkowego i bardzo
ważnego wyzwania, które leżało teraz w lochu, kontemplując jego kolejny ruch.
Fala potrzeby pulsowała przez jego ciało, a on pozwolił instynktowi się prowadzić,
przesuwając się bliżej Pircea. Tak, jak się tego spodziewał, Pierce nie odwrócił się. Stał pewnie na
ziemi, przechylając głowę w wyzwaniu, spotkał wzrok Kadena, na linii swoich oczu.
- Głodny? - zapytał Pierce.
- Bardzo.
- Musimy się pożywić.
- Za chwilkę. - powiedział Kaden, najeżając się. Głód czynił go rozdrażnionym. Wiedział,
że przesadza, ale nie mógł się zatrzymać. Pierce pochylił się bliżej.
- Musisz się pożywić.
- Powiedziałem później, do cholery. Nie potrzebuję, żebyś mówił i co mam robić. - Kaden
popchnął go raz, drugi trzeci. Dopóki Pierce starał się utrzymać nogi pomiędzy nim. Plecami
uderzył o ścianę, a Kaden wysunął ręce do przodu, zatrzymując głowę Piercea pomiędzy swoimi
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
ramionami. - Nie jestem tak słaby, żeby ie poradzić sobie z odrobiną głodu.
- Nie mówię, że jesteś słaby, Kaden. - Pierce wysunął głowę do przodu i przeciągnął swoimi
ustami po ustach Kadena.
Kaden poprowadził język, po złączonych wargach Piercea, a gdy się rozsunęły, pchnął go
do wewnątrz, pożerając dekadencki smak mężczyzny.
Ręce zsunął po bokach bioder, zatrzymując się, by przyciągnąć bliżej, aż jego miednica
została mocno wciśnięta w Piercea, a wypukłość w jego spodniach była gładzona przez twardość w
spodniach Piercea. Kutas przy kutasie. Brzuch przy brzuchu. Usta przy ustach.
Pocałunek stał się ognisty, cielesny, surowy i naglący. Języki skręcały się i głaskały,
podczas gdy ręce chwytały i pociągały. Dźwięk rozrywanej tkaniny wypełnił salę, głośno
akcentowany przez westchnienia, jęki i szepty wychodzące spomiędzy nich. Dźwięki ich pragnień
były symfoniczne i tak jak rosły ich potrzeby, tempo i głośność, stawały się mocniejsze i szybsze.
Pierce przerwał pocałunek.
- Pożyw się na mnie.
- Nie. - Kaden odchylił głowę na bok, oferując szyję – Ty.
Pierce jęknął.
- Nie mogę.... odmówić.
Pierwsze ugryzienie było w szyję Kadena i sprawiło, że drgnął przy Pierceie, odrzucił głowę
do tyłu i krzyknął w absolutnej ekstazie. Nasienie przeszło przez jego wał i eksplodowało z jego
kutasa, jak dzikie, przytłaczające ciepło przebiegło przez jego klatkę piersiową. Jego przyjemność
pulsowała w nim falami, pierwsza wzrosła w nim, rozbijając się o niego jak tsunami.
Jasny gwint, nigdy nie doszedł w taki sposób, bez choćby jednego posuwu jego kutasa. Bez
lizania, ani dotyku, albo pchnięcia w ciasny tyłek. Bez wątpienia, to będzie tydzień, którego nie
będzie chciał zapomnieć.
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
Rozdział 5
Eden była gotowa, by dać swoją odpowiedź.
Podjęcie decyzji nie zajęło jej dużo czasu. Trwało to tyle, co szybkie przypomnienie sobie
tego, co Nate zrobił dla niej kilka lat temu.
W swoim życiu miała wielu przyjaciół, dobrych, niezawodnych, godnych zaufania
przyjaciół, ale nigdy żadnego takiego, jak Nate. To stało się kilka lat po tym, jak się poznali. W
tamtym czasie byli bardziej znajomymi, niż przyjaciółmi, oboje pracowali w małej firmie
produkcyjnej. Krótko mówiąc, zawaliła na całej linii, co spowodowało, że firma nie dostarczyła
części statku do jednego z największych klientów. Deficyt klientów spowodował zamknięcie linii
montażowej, a jej firma musiała zapłacić setki tysięcy dolarów kar. Oczywiście ze względu na jej
pozycję w rozplanowywaniu, jej szyja szła pod topór. Ale wtedy do akcji wkroczył Nate, wziął
winę na siebie i ocalił jej miejsce pracy. Co prawda, opuściła to stanowisko rok później, ale zrobiła
to na własną rękę, w zupełnie innych okolicznościach. Pozostawiona by radzić sobie na własną
rękę, bez rodziny, do której mogłaby się zwrócić po pomoc, byłaby w poważnych tarapatach, gdyby
straciła pracę tamtego dnia.
Taki bezinteresowny i miły czyn. To był początek bardzo dobrej przyjaźni
. Ale także
pozostawił ciężar na jej ramionach.
Nie była z tych, którzy mogą przyjąć przysługę, szczególnie tak wielkiej wagi, bez
znalezienia sposobu, by się zrewanżować. Nawet, gdy ten ktoś, kto był tak miły, nie spodziewał się
niczego w zamian – włączając w to tą podróż. Przez ponad dwa lata, czekała i szukała szansy, by
spłacić ten dług wdzięczności.
To zdecydowanie oczyści jej sytuację
Rozwiązanie, okazało się, że napięcie powoli znika z jej ciała. Jej umysł zwolnił, jej oddech
uspokoił się. Zdecydowanie było jakieś poczucie spokoju w podjęciu tej decyzji.
7 To się jeszcze okaże....
8 To zdecydowanie da ci tydzień niesamowitych orgazmów :P
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
Oczywiście, w chwili gdy usłyszała skrzypnięcie otwieranych drzwi, jej spokój wyparował,
zupełnie jak kropla wody spadająca na rozgrzany asfalt. Trzask i nie ma. I tak po prostu, wciągnęła
krótki urywany oddech, cały czas udając, że nie jest zupełnie sparaliżowana.
To dla Natea. Jestem mu to winna.
Wiedziała, że Kaden jest w pomieszczeniu, zanim jeszcze stanął w polu jej widzenia. W
jakiś sposób, jej ciało go rozpoznało. Lekko nieswoje kłucie pełzało po jej skórze, a jej twarz
ogrzała się. Ale wyczuła, że coś jest inaczej. Tym razem nie był sam w pomieszczeniu. Drugi
zestaw kroków podążył za nim. Kim była ta druga osoba? Boże, jak ona się na to zdobędzie? Miała
nadzieję, że nie będzie tego żałowała.
Kaden podszedł bliżej, wszedł ze skraju jej pola widzenia.
- Podjęłaś swoją decyzję.
To nie było pytanie, ale odpowiedziała tak, jakby nim było.
- Tak, podjęłam.
- Zostaniesz z nami. - powiedział.
- Nami?
Jeden, dwa, trzy kroki zabrzmiały na twardej podłodze, a następnie drugi człowiek stanął
przy jego boku, cudownie przystojny mężczyzna, o twarzy prawie tak uderzającej jak twarz
Kadena. Wywnioskowała, że był drugą częścią „nas”, o której wspomniał Kaden.
- Um, cześć. - nerwy ją świerzbiły. Pomyślała o rzuceniu komentarza w stylu „uścisnęłabym
ci dłoń, ale jestem zbyt przywiązana”, żeby rozjaśnić nieco sytuację, ale zrezygnowała z tego. Jego
poważna mina sugerowała, że może nie docenić żartu.
Mężczyzna skinął głową, koncentrując na jej twarzy ostry wzrok.
- Nazywam się Pierce.
To imię zdecydowanie pasowało do tego mężczyzny. Pierce. Jak ostry. Przenikliwy.
Napastliwy. Wszystkie te słowa opisywały go, kiedy spojrzał na nią w sposób.... w jaki to zrobił.
W jakiś sposób odnalazła swój język i zdołała go użyć.
- Nigdy nie wspomniałeś o innym mężczyźnie, Kaden
- To nieistotny szczegół. - odpowiedział – Zgodziłaś się zostać na jeden tydzień i robić to,
co ci powiem, nie ważne czy ze mną, czy z kimkolwiek innym.
9 Ale się piekli... chyba nigdy nie słyszała że im nas więcej tym weselej :P:P:P
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
- Bez znaczenia? Nie dla mnie. To znaczy, mówimy o...- szarpnęła się przez więzy. -
Cholera, to niemożliwe prowadzić rozmowę w takim stanie, leżąc związaną na pieprzonej
podłodze. Nie mam zamiaru uciec. - przynajmniej, jeszcze nie – Więc, dlaczego mnie nie
rozwiążesz?
- Czekałem, aż o to poprosisz. - odpowiedział.
- Jasny gwint. Nie? Nie zrobiłam tego? Jasne, że to zrobiłam. - Kiedy potrząsną głową,
niemalże warczała. - Proszę teraz. Rozwiąż mnie.
Uniósł brwi.
- Co? - warknęła – Powiedziałeś, żebym poprosiła. Tak więc zrobiłam.
- Nie poprosiłaś. To było żądanie.
Ugryzła się w język. Drań.
To dla Natea. Nate potrzebuje lekarstwa. Cholera nienawidzę gierek.
Zamknęła oczy i skoncentrowała się na swoim oddechu. Wdech. Wydech. Wdeeech.
Wyyydech. Gdy była pewna, że nie powie czegoś, za co wykopałby ją z pustymi rękami,
powiedziała przez zaciśnięte zęby.
- Czy mógłbyś mnie rozwiązać, proszę.
- Tak, mógłbym. - skinął na Piercea, a potem kucnął przy jej ramionach. Podczas gdy Pierce
zajął się linami wokół jej kostek, Kaden rozplątywał te na jej nadgarstkach. Jak tylko ostatni został
rozwiązany, skoczyła na równe nogi.
Teraz było lepiej.
- Pozwólcie, że coś tu wyjaśnię. - powiedziała krzyżując swoje ręce pod piersiami i podeszła
kilka kroków s stronę swoich porywaczy. - Jeszcze na nic się nie zgodziłam.
Kaden podszedł krok do przodu. Oczywiście, nie zamierzał uszanować jej uczuć i dać jej
wolnej przestrzeni.
- Zgodziłaś się. Już podjęłaś decyzję.
Nienawidziła zadowolenia w jego głosie. Nienawidziła, kiedy całkowicie pominął jej
uczucia. Nienawidziła tego, jak wykorzystał sytuację. Gardziła nim tak bardzo, że nie mogła
powstrzymać się przed zaciskaniem szczęki, aż jej mięśnie twarzy się napięły.
- Powiedz to. - ponaglił, nadal podchodząc bliżej. - Chcę usłyszeć jak wypowiadasz te
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
słowa.
Zrobi to, jak cholera. Wysunęła podbródek do przodu i stanęła mocno na nogach, mimo że
szybko zaczęła się trząść w środku. Dawno temu nauczyła się, że odwaga to nie brak strachu, ale to,
co robi podczas gdy się boi.
- Ile zaćmienia dostanę? Lepiej żeby to była cała ciężarówka.
Prawie niezauważalnie, zesztywniał. Jego oczy zwęziły się, mięśnie na policzku napięły się
mocno.
- Nie będę teraz o tym mówił.
Czyżby znalazła słaby punkt?
- Dlaczego nie?
Cisza.
Interesujące.
Być może jego kumpel, Pierce, nie wiedział o ich interesie?
- Zostaniesz. - zadecydował. Oczywiście to było zaproszenie, na które nie zakładał jej
odmowy, nawet jeśli warunki nie były nawet zadowalające.
Problem w tym, że miał rację. Nie mogła odmówić, chociaż chciałaby móc. Życie
przyjaciela, a zwłaszcza takiego wspaniałego przyjaciela jak Nate, warte było każdego poświęcenia.
- Jeśli się zgodzę, czy będziesz oczekiwał ode mnie, żebym robiła te same rzeczy z Piercem
co z tobą?
Kaden przytaknął.
- Mniej więcej.
Wciąż zaprzątając sobie głowę tym scenariuszem, odwróciła się w kierunku Piercea. Będzie
uprawiała seks z nimi dwoma. Przez następny tydzień.
Pierce wyglądał nieco niecierpliwie, przenosząc ciężar ciała z jednej nogi na drugą.
Nagle zdała sobie sprawę, że Pierce nadal trzyma ogranicznik, który zdjął z jej kostek.
- Czy znowu zamierzacie mnie związać?
Kaden odpowiedział.
- To zależy.
Odwróciła się w kierunku Kadena.
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
- Zależy od czego?
- Od tego, czy chcesz. - odpowiedział Pierce.
- Głupio to powiedzieć. - zrobiła kilka kroków z dala od Piercea. - Jasne, że nie chcę – jeśli
dacie mi wybór, którego skłonna jestem myśleć, że nie dacie. Jesteś pewny, że zniewalanie jest
częścią umowy. Ale skoro pytasz, to nie podoba mi się to, wcale.
- Na pewno? - Kaden położył nogę na ławce i oparł łokieć o zgięte kolano.
Skinęła głową.
- Całkiem pewna.
- Całkowicie pewna? - zapytał Pierce, przesuwając więzy z jednej ręki do drugiej.
- Pewna w stu dziesięciu procentach. - co za dziwaczna rozmowa. Kaszlnęła nerwowo. -
Wy dwaj macie najdziwniejsze poczucie humoru.
Wymienili między sobą pytające spojrzenia, a następnie Kaden powiedział.
- Nie żartujemy.
Zrobiła kilka kolejnych kroków z dala od obu.
- Kaden, dlaczego uważasz, że będę prosić was, żebyście mnie związali, kiedy przed chwilą
prosiłam, żebyście mnie uwolnili?
Tym razem, to Pierce był tym, który się odezwał.
- Kobiety proszą mnie o to cały czas. Mężczyźni też
Po raz trzeci rozejrzała się po pokoju, wyobrażając sobie, jakie rzeczy robili ludzie w tym
pomieszczeniu
. Domini wiązali swoich podległych, uderzali w nich biczami, dręczyli ich
zaciskami i erotycznymi zabawkami. Poddani błagali o litość i krzyczeli z bólu. Nagle coś kliknęło
w jej głowie.
Może to nie było takie niecodzienne, że niewolnik błagał o uwolnienie w jednej chwili, a w
następnej prosił o ponowne zniewolenie. A może nie pytali, czy lubi kiedy ją związują, może pytali
czy jest w porządku z zniewalaniem.
Pytali, czy pójdzie na to w ramach argumentu zrobisz-to-co-powiemy. To była uprzejmość,
jakiej się nie spodziewała, jedna z tych mile widzianych.
Tak, zgodziła się zrobić wszystko o co poprosi, przez wzgląd na Natea, ale jeśli nie było to
10 Jakoś mnie to nie dziwi
11 Niegrzeczne, oj niegrzeczne i niejeden za to klapsa dostał :P
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
konieczne, to czy musiała zajść z tym aż tak daleko?
Wyszła za ławkę, umieszczając ją między sobą a mężczyznami.
- No dobrze, teraz rozumiem. To bardzo miło z waszej strony, że można rozpatrzeć ten
argument jeszcze raz, bardzo to miłe i wyrozumiałe. I naprawdę to doceniam. Ponieważ pytacie, nie
jestem za zniewalaniem. W ogóle. Więc, teraz kiedy mamy wszystko jasne, myślę, że wszyscy się
zgodzimy by wybrać inny sposób na.... zabawę w przyszłym tygodniu. Jestem otwarta na
propozycje.
- Hmmm. - małe iskierki zatańczyły w oczach Kadena. - Inny sposób? To może być
interesujące. Jakie „inne sposoby” miałaś na myśli?
Postanowiła zacząć od czegoś bezpiecznego, w nadziei, że na to pójdą. To prawda, Kaden
wyraził się jasno, że oczekuje jakiejś formy seksu i wydawało się, że nie zamierzał negocjować tej
części umowy, ale może mogłoby to być nieco później? Jak ostatniej nocy?
- Mogłabym zacząć od tego, że przygotuję dla was dobrą kolację
Dwóch mężczyzn wymieniło uśmiechy. Kaden potrząsnął głową.
- Nie jemy dużo.
Jak mężczyźni – szczególnie takich rozmiarów jak oni – mogli jeść niewiele?
- Ok, teraz nie jesteście głodni. Może ugotuję później. Co powiecie na pójście na spacer? -
miała przeczucie, że spacer ich nie przyciągnie. Spojrzenie w pustą twarz Piercea było jednym
wielkim znakiem. - Potem mogę zrobić wam masaż. Jestem certyfikowaną masażystką. - skłamała.
Była na kilku zajęciach w lokalnym college'u, ale nigdy nie ukończyła kursu. Ale o tym nie musieli
wiedzieć.
Pierce wzruszył ramionami.
- To może być niezłe, żeby podgrzać sprawy. Jak dla mnie jest tu trochę mroźno.
Coś zamigotało w oczach Kadena.
- Bardzo dobrze. Spacer może być odświeżający. Ożywczy nawet.
Ożywczy?
Miała wrażenie, że jego idea spaceru była nieco bardziej intensywna, niż bywało to w
zwyczaju, ale mimo tego była zadowolona, że wydostanie się z tego przerażającego pokoju.
- A więc spacer. Potem ty. - otoczona z obu stron wspaniałymi mężczyznami, podążyła z
12 Kochana... ty jesteś kolacją....
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
nimi przez wiktoriański dom pełen antyków. Każdy pokój i korytarz, przez który przechodzili, były
w głębokich kolorach klejnotów. Bardzo męskich. Przytulnych i z rezerwą. Przy tylnym panelu do
nauki, obok wyłożonych sięgającymi od podłogi do sufitu regałami, przeszli przez francuskie
drzwi, wchodząc do bujnego ogrodu. Sekcyjne kraty spowite były winoroślami, które maskowały
kamienne patio głębokim, atramentowym cieniem.
To dopiero była atmosfera do uwodzenia. Upojny zapach kwiatów, wisiał gęsto w
powietrzu, odległa wołanie sowy odbijało się echem w oddali, a lekka pieszczotliwa bryza łaskotała
jej ramiona.
- To jest naprawdę miłe miejsce. Spokojne i ustronne.
- Lubię tu przesiadywać wieczorami. - Kaden wziął ją za rękę, prowadząc w ją w kierunku
tylnej części patio. - Tędy. Chcę ci coś pokazać
Prawdziwie ciesząc się uczuciem trzymania jego ręki, podążyła z nim w dół ścieżki na tyle
szerokiej, że we trójkę mogli iść obok siebie. Przed nimi zbliżał się cień gęstego lasu.
Noc była spokojna, ani za ciepła, ani za zimna, pomimo grubej warstwy cienia
rozkładającego się z lasu. Z każdym krokiem, Eden czuła, że jej umysł się uspokaja, kiedy powoli
zaczynała akceptować to, co miało się stać.
Dziś będzie uprawiała seks z tymi dwoma mężczyznami.
Jej ciało już się przygotowywało. Jej zmysły wyostrzyły się, każdy zapach, dotyk i dźwięk
był intensywniejszy. Spojrzała na Kadena. Światło księżyca przebijające się przez konary
oświetlało jego profil. Zastanawiała się, jak będą smakować jego pocałunki, czy będzie całował
cierpliwie, czy niecierpliwie. Czy uwiedzie ją za pomocą swoich ust, czy po prostu ją posiądzie.
- Uważaj tutaj jak idziesz. Drzewo się przewróciło i jeszcze go nie usunęliśmy. Będziemy
musieli je obejść. - Kaden sprowadził ją z drogi na ciemniejszy obszar, w którym nie było ani
jednego blasku srebrnego księżyca.
Zatrzymał się, a ona stanęła nieruchomo, całkowicie niewidoma, wysilajac oczy, by
zobaczyć cokolwiek w gęstym mroku. Było tak, jakby ktoś założył jej kaptur na głowę, czarny
aksamitny kaptur. Puścił jej rękę i została sama.
- Hej, dokąd idziesz? - zapytała.
- Jesteśmy blisko. - jeden z chłopaków szepnął za nią uwodzicielskim głosem, który
13 Ciekawe co... pewnie swoje kły :)
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
rozkwitł gęsią skórką na jej ramionach. - Znajdź nas.
Odwróciła się w kierunku głosu.
- Jest zbyt ciemno. Nic nie widzę. Nawet cal przed moim nosem. To nie jest fajna zabawa.
Mogę upaść. Albo wpaść na drzewo
- Nie pozwolimy na to. - teraz głos był po jej prawej stronie, nieco dalej.
Rzuciła się ku niemu z wyciągniętymi ramionami. Jej ręka otarła się o coś. Twarde ciało.
Ciepła skóra. Ramię?
Chwileczkę, czy oni nie mieli długich rękawów?
Stała nieruchomo, koncentrując się na swoim płytkim oddechu, tak, by być najciszej i
słuchać. Tam, śpiewał ptak. A tam bzyczał owad. Tam trzasnęła gałązka pod ciężarem stopy.
Odwróciła się i zmagała się z ciemnością po jej lewej. Znowu jej ręka przesunęła się po czymś. Po
skórze.
Czyżby jeden z nich, albo obaj zdjęli koszule? Jeśli tak, to było jej w pewnym sensie
przykro, że nic nie widziała.
- Jak to jest znajdować w sobie myśliwego? - szepnął jeden z nich.
Doskoczyła do niego i wysunęła ręce do przodu, chwytając krótki kontakt z mężczyzną,
który po chwili odszedł.
- Myśliwego? Teraz czuję się bardziej jak zdobycz.
- Nie słuchaj głowy. Słuchaj instynktu. Ludzie to drapieżniki od zarania dziejów. To tam
jest. W tobie. Myślę, że tylko straciłaś kontakt z ciemniejszą stroną swojej natury. Zapomniałaś jak
to jest śledzić ofiarę. Tropić. Korzystać ze zmysłów, które są do tego przeznaczone.
To było najdziwniejsze, najbardziej nieprawdopodobne doświadczenie w jej życiu.
- Nie mam pojęcia, co masz na myśli.
- Zmierzamy do tego. - natychmiast dwa twarde ciała docisnęły się do niej, materializując
się z ciemności, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Jeden przed nią, z przodu, drugi z tyłu.
Palce zaplątały się w jej włosy i odciągnęły jej głowę do tyłu. Dwie ręce objęły jej twarz, delikatnie.
Miękkie usta przesuwały się po jej ustach.
- Tylko drapieżnik może zrozumieć potrzeby drugiego drapieżnika. - to był głos Piercea. To
14 Jeja... ale maruda...nie zna się na fajnej zabawie :P
15 Mieli... czas przeszły
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
jego usta unosiły się nad jej w słodkiej, gorącej pokusie.
Połączenie surowej cielesnej energii wyładowującej się w powietrzu i erotycznych doznań
ogarniających jej ciało, wydobyło z niej skowyt. Jej serce wyrzucało pędzący strumień przez jej
żyły. Wibrując w jej nogach, przez jej centrum, aż do mózgu. Jęk wypadł spomiędzy jej warg.
- Ohhhh.
Jego usta musnęły jej ponownie. Pocałunek był zbyt krótki. Zbyt delikatny.
- Proszę. - wyciągnęła przed siebie rękę, środkiem dłoni do przodu, jak niewidoma osoba.
Znalazła jego twarz, przesunęła palcami po twardych kościach policzkowych, podążając nimi do
linii jego włosów. Wplątała swoje palce w jego włosy, fale jedwabiu, które były bardziej miękkie
niż się spodziewała. Zawinęła je w gęstej masie i pociągnęła w dół, w cichej prośbie o prawdziwy
pocałunek.
Zamiast tego, jego głowa opadła niżej, pocierał nosem o jej szyję. Natychmiast ciarki
przeszły po jej kręgosłupie, a jej plecy skręciły się. Czuła jak jego ciało sztywnieje, a jej serce
waliło w jej piersi w odpowiedzi. Miękkie jęknięcie wypadło z jej gardła dokładnie w chwili, kiedy
jego usta nawiązały kontakt z jej skórą.
Nie pamiętała takiego uczucia nigdy wcześniej z obcym mężczyzną. Nie została nawet do
końca pocałowana, a już stały rytm bębnił między jej nogami. Było ciemno, nad głową gwiazdy.
Zwierzęta i drzewa, i cienie.
Była częścią nocy. I Pierce, i Kaden. Cała ich trójka.
Stała nieruchomo wpatrując się w ciemność, podczas gdy dwie pary rąk biegały w górę i w
dół jej ciała, głaskając, dotykając, badając, posiadając. Pierce wylizywał ciepły szlak w dół
kolumny jej szyi, aż zadrżała. Jego zęby delikatnie otarły się o jej ciało i westchnęła. Jego ręce
owinęły się wokół jej pasa i przyciągnęły ją, zmuszając jej ciało, by bardziej przylgnęło do jego
twardej długości.
Boże dopomóż, chciała tych mężczyzn. Chciała ich teraz. Chciała ich rąk na jej gorącym
ciele. Chciała, żeby ich ciężar spoczywał na niej. Chciała, żeby ich kutasy wypełniły jej bolącą
cipkę.
Między płytkimi dyszącymi łykami powietrza, szepnęła.
- Dlaczego ja?
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
- Bo możesz nam to dać.
Poczuła dziwne uczucie, zimno. Potem gorąco, ostry ból rozrywał jej szyję. Przerażona,
szarpnęła się, starając się uciec od cierpienia, ale nie było ucieczki. Żar wystrzelił w jej głowie,
sprawiając, że zobaczyła gwiazdy. Usłyszała siebie, jak krzyczy. Poczuła, jak jej kolana się
poddają.
A potem, łapiąc ją z całkowitego zaskoczenia, najbardziej intensywny, niesamowicie
wspaniały orgazm przetoczył się się przez jej ciało. Jej krzyk ekstazy rozniósł się echem po lesie.
Słodka krew spływała do gardła Piercea, wysyłając pulsującą energię przez jego zmęczone
ciało i pobudzając jego kutasa. Zdesperowany, by zając się obiema sprawami, krwią i ciałem Eden,
szarpnął ją bliżej siebie. Jednak bez względu na to jak dużo pił, jak bardzo przyciskał jej ciało do
swojego, nie mógł się nasycić.
Drżąc od wyniszczającego głodu, wziął kolejny łyk jej słodkiej, odurzającej krwi. Po
przełknięciu, rytm jego serca nieco spowolniał i stał się stabilniejszy. Siła wróciła do nóg i rąk.
Zmęczenie zdecydowanie ustępowało.
Pociągnął trzeci łyk życiodajnej krwi. Eden piszczała i drapała jego ramiona. Miał ją
przyszpiloną, między sobą i drzewem, ale ona wydawała się nie zdawać z tego sprawy. Rozszerzyła
jego nogi, biodrami ocierała się o jego uda, wysyłając fale gorąca przez jego ciało.
- Omójboże – szepnęła, drżąc przy nim – Jak to zrobiłeś?
- To tajemnica. - spotkawszy spojrzenie Kadena, Pierce odsunął się od oszołomionej
kobiety, wdzięczny, choć go to nie zdziwiło, że jego król pozwolił mu jako pierwszemu wziąć to,
czego potrzebował. Eden zapiszczała. Ale kiedy Kaden odgarnął jej włosy na bok i zatopił kły w jej
gładkiej skórze, wiła się w ekstazie.
Pożądanie gotowało się w żyłach Piercea, kiedy patrzył jak jego powiernik krwi pije.
Podczas gdy jego jad dał Eden tymczasowe uwolnienie od cielesnej potrzeby palącej jej ciało, on
nie otrzymał jeszcze żadnego. To przyjdzie po posiłku Kadena i zdecydowanie nie wcześniej. Jego
mięśnie były tak napięte, jakby zaraz miały trzasnąć. A gorąco palące się w jego krwi sprawiło że
drżał i oblewał się potem. Oczy Kadena pociemniały, kiedy pociągnął drugi łyk krwi Eden,
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
wznosząc pożądanie Piercea na jeszcze wyższy poziom bolesności.
Prowadzony przez swoje potrzeby, rozerwał tył koszuli Kadena, odsłaniając pasmo gładkiej
skóry opiętej na mięśniach. Zgiął palce i paznokciami schodził w dół linii kręgosłupa Kadena.
Kaden jęknął.
Kobieta szepnęła.
- Omójboże.
Pierce przycisnął swoją długość do pleców Kadena i wcisnął ręce pod podartą koszulę, po
linii żeber Kadena wprost do jego płaskiego brzucha. Podczas gdy jego biodra wystrzeliły do
przodu, pocierając jego bolącym uwypukleniem po pośladkach Kadena, ręce Piercea mapowały
niewidzialne terytorium, które pragnął zbadać, brzuch klatka piersiowa, barki. Pocierał nosem szyję
Kadena, wdychając głęboko rozkoszny zapach mężczyzny, kobiety i natury.
Kaden podniósł głowę, uwalniając szyję Eden. Przez ramię Kadena Pierce obserwował jak
ślady po ugryzieniu natychmiast znikają.
Stało się. Kaden był teraz z nim związany, a on był związany z Kadenem. Nareszcie jego
najskrytsze pragnienie się ziściło.
Kierując się pragnieniem tak silnym, że ni mógł się mu oprzeć, Pierce pociągnął brodę
Kadena, namawiając go, by się odwrócił. Z kobietą nadal wijącą się za plecami Kadena, zawładnął
jego ustami. Ich języki przepychały się i gładziły, podczas gdy miękkie jęki kobiety mieszały się z
jego pożądaniem oraz zapachem wilgotnej ziemi i seksu, drażniąc jego nozdrza.
To był moment, na który czekał. O którym śnił i fantazjował. W tym właśnie momencie, z
jego królem, dotykając go, całując go, chcąc go.
Zmysły, które od miesięcy blakły, po raz kolejny stawały się boleśnie ostre. Mógł słyszeć
kłapanie skrzydeł nietoperza, gdy wzbił się w powietrze. Mógł czuć zapach piżmowej potrzeby
Eden. Mógł czuć chłodny jedwab zakręcających się na jego palcach włosów Kadena. Mógł czuć
smak słodkiego tańca języka Kadena.
Przerwał pocałunek, zwracając uwagę na Eden, która nie zdawała sobie sprawy, jak wiele
dała im obu. Przez prosty dar poddania się ich potrzebie, dała im szansę na kolejne dwanaście
miesięcy życia. Powinna otrzymać za to swoją nagrodę. Kompletne poddanie, jakiego jeszcze nie
doświadczyła.
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
Kaden nie mógł się czekać kolejnej minuty. Nawet sekundy. Przez wieloletnie
obserwowanie Piercea, chcąc go, ale nie pozwalając sobie na luksus realizacji swoich ciemnych
fantazji, był jednym wielkim węzłem konieczności. Był po prostu zbyt słaby, by teraz się oprzeć.
Zbyt zdesperowany, by nawet zamienić swoje myśli w słowa. Zamiast tego wykorzystał swoje usta
i oczy, by wyrazić emocje.
Jesteś mój.
Zaciskając palce na brzegu swetra Piercea, rozdarł jego ubranie, odsłaniając wspaniały
widok mięśni, kości i ścięgien, jeszcze bardziej oszołamiających, kiedy Pierce obrócił Eden w
swoich ramionach i delikatnie kładł ją na łożu z miękkiego mchu.
Otoczeni byli kocem z gwiazd i świadkami w postaci nocnych stworzeń, kiedy po raz
pierwszy łączyli się, by uwolnić się wzajemnie z cielesnych potrzeb.
Eden leżała na plecach, z zamkniętymi oczami, zaciśniętymi ustami i twarzą ściągniętą w
masce silnej potrzeby.
- Tak nie będzie dłużej. - Kaden wyszeptał obietnicę, przypominając sobie o własnej
potrzebie, którą był zbyt przesycony. Jego kutas był taki twardy, jego jaja ściśnięte, jego zęby
zaciskały się z bólu. Ten pierwszy raz będzie mocny i szybki. Szalone rozładowanie napięcia.
Wiedział to już teraz.
Ale zanim będzie miał Piercea, da Eden jej nagrodę.
Kaden pomógł jej pozbyć się jej ubrania, szepcząc co przyszło mu do głowy. Słowa
wypadały z jego ust, gdy ubrania opadała, aż w końcu była naga, a jej bujne ciało było otwarte i
gotowe na jego przyjęcie.
Kiedy odwrócił się, żeby zobaczyć co robi Pierce, znalazł go siedzącego w pobliżu, w
świetle srebrno - niebieskiego księżyca, rzucającego jasność na płaszczyzny i wypukłości jego
ciała. Wyglądał eterycznie, nieziemsko. Piękne, niebezpieczne stworzenie nocy.
Ręka Piercea zacisnęła się wokół jego twardego wału, a impuls by wyjść mu naprzeciw,
paść na kolana i błagać o smak słodyczy przeskoczył w umyśle Kadena. Miękki kobiecy jęk
powstrzymał go przed tym.
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
Eden.
Posłał Pierceowi ostatnie spojrzenie, na które odpowiedział skinieniem zgody. Potem
pochylił się i wciągnął w usta twardy, jędrny sutek.
Jej plecy wygięły się w łuk, podnosząc piersi wyżej, a w powietrzu wokół nich wznosił się
jej zapach. Zaciągnął się głęboko, smakując jej zapach, próbując każdego z jej sutków
i badając
ręką śliskie ciepło pomiędzy jej nogami.
Była mokra, ciasna. Gorąca. I wspaniale reagowała na każdy jego dotyk. Gdy pod nim
zadrżała, jego jądra dokręciły się i kolejna fala desperackiej potrzeby przetoczyła się przez niego.
- Kaden? Weź mnie. Weź mnie teraz.
Nie mógł dłużej zaprzeczać, że wygłaszając to żądanie, sprawiła, że nie mógł zapanować
nad pierwotną potrzebą, która prowadziła każdy jego ruch. Nie zdawała sobie sprawy, jak wielką
władzę ma nad nim właśnie teraz.
- Tak, moja słodka Eden. - rozchylił jej kolana na bok i ułożył główkę jego penisa na wprost
jej nabrzmiałych fałdek.
- Teraz. - powtórzyła.
Wchodził w nią wolno, wciągała go cierpliwie, przedłużając przyjemność gdy jego kutas
stopniowo pogrążał się w jej napiętym cieple. W momencie, kiedy pochłonięty był całkowicie miał
zawroty głowy z potrzeby.
Trzymała go jak w zaciśniętej pięści, kiedy jej wewnętrzne ścianki falowały wokół niego.
Kiedy się wycofywał, poczuł na plecach ręce. Ciepły oddech. Pierce sięgnął wokół niego,
przycisnął ciało do Kadena i gładził rękami ramiona Kadena, zatrzymując się w miejscy, gdzie
stykały się one z kolanami Eden. Zapach Piercea wypełnił powietrze, bębnienie jego tętna waliło
przy jego uchu. Ciepła skóra Piercea dociskająca się do Kadena, wywołała burzę w jego wnętrzu.
Z Piercem dociśniętym do swoich pleców, Kaden pieprzył Eden. Kiedy gładził jej nogi,
Pierce także to robił. Kiedy Kaden całował jej szyję, Pierce był tuż za nim, jęcząc z potrzeby. To
była intymność, której nie znał nigdy wcześniej i mieszała jego pragnieniami, jak żadna wcześniej.
Pasja w nim szybko narastała. Z każdym pociągnięciem, z każdą pieszczotą, każdym jękiem
i westchnieniem. Był schowany pomiędzy dwoma wijącymi się ciałami, jednym męskim i jednym
kobiecym, jednym miękkim i wilgotnym, drugim twardym i gorącym, jednym otrzymującym
16 Masakrycznie to brzmi po Polsku... jakby miała ich co najmniej 6
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
przyjemność, drugim oddającym. To była słodka ekstaza.
- Mocniej – szepnęła Eden, rozciągając bardziej nogi, by mógł dostać się głębiej. Kiedy
przyspieszył, jęknęła, uniosła ramiona i drapała paznokciami wzdłuż jego klatki piersiowej. Piekący
ból był jak najsilniejszy afrodyzjak. Natychmiast, gorąco szczytowania eksplodowało w jego ciele.
Zacisnął zęby i uderzał w nią, pieprząc ją tak mocno, jak tylko mógł, a ona zachęcała go okrzykami.
„Tak, o tak” i „Nie przestawaj”.
A gdy został wciągnięty w erotyczną burzę, Pierce szepnął mu do ucha.
- Nie będę leżał na ziemi i błagał cię, żebyś mnie dymał. Musisz mnie wziąć.
Wypróbował tyłek Kaden palcem. Wślizgnął się do niego z łatwością i niemal od razu
znalazł jego prostatę.
Kaden zobaczył gwiazdy, a cielesny głód przejął nad nim kontrolę. Nie mógł już myśleć.
Był napędzany przez byt starszy niż czas, przez sam ciemny instynkt.
Brać.
Żądać.
Obietnica Piercea w jego głowie wznosiła się na szczyt i opadała.
- W tym tygodniu pokarzę ci przyjemność, jakiej nigdy jeszcze nie widziałeś.
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
Rozdział 6
Eden obudziła się z bolącą i zamgloną głową, jakby balowała zbyt mocno i robiła rzeczy,
których będzie żałowała. Minęły wieki odkąd tak się czuła. Pocierając zesztywniały kark, ściągnęła
z siebie okrycie.
Cholera, była naga.
Co do diabła?
Czy nie chodzili polesie z Kadenem i Piercem kilka minut temu?
Zmieszana sturlała się z łóżka, ściągnęła kołdrę i owinęła się nią. Skierowała się prosto do
okna, odsłoniła zasłony i została oślepiona przez silne słoneczne światło.
To nie może być już ranek.
Odwróciła się i zaczerwienionymi oczami skanowała pokój. Zegar. Tam. Dziesiąta
pięćdziesiąt dwie? Musiał być ranek. Co się stało z ostatnimi dwunastoma godzinami?
Nagle zakręciło jej się w głowie, posadziła swój tyłek na łóżku i złapała głowę w dłonie.
- Ohhhhh....
Co się stało ostatniej nocy i dlaczego wszystko było takie rozmyte? Nie spożyła ani kropli
alkoholu... to pamiętała.
Co się stało w lesie?
Szła z nimi. Zatrzymali się. Było ciemno. Bawili się w jakąś dziwną grę, w ukrywanie się i
odnajdywanie. I... i ....?
Koncentrowała się tak mocno, na ile pozwalały jej przywiędłe szare komórki, ale nie
pamiętała niczego co zaszło między nią Piercem i Kadenem, aż do tego momentu, gdy obudziła się
tutaj, w tej sypialni. Nie pamiętała powrotu z lasu. Nie wiedziała nawet jak się dostała do łóżka, ani
czy spała sama czy z Kadenem, albo Piercem, albo z obojgiem.
Rozejrzała się, odnajdując kilka rozrzuconych poduszek wokół łóżka rozmiarów King-size.
Prześcieradła były powyciągane, poskręcane, splątane. Kto wie, z pewnością wyglądało na łóżko,
które było dobrze wykorzystane.
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
Zahuczało jej w żołądku, i mentalnie przygotowywała się do opuszczenia swojej przytulnej
jaskini. Musiałą coś zjeść i złożyć wizytę w łazience. Ale najpierw chciała coś na siebie włożyć. Jej
ubranie. Płaszcz kąpielowy. Cholera, choćby
T-shirt. Nigdzie nie mogła znaleźć swojego ubrania, więc wybrała najbardziej logiczną opcję –
sprawdziła szafę na ubrania.
Była ogromna, w stylu bez której nie mogli żyć w L.A. Walk-in
, zbudowana z szuflad,
półek i schowków na buty. Wszystko pachniało drzewem cedrowym. Dla domów mody Prady,
Gucci'ego, i Versace. A jednak nie było śladu odzieży, wiszącej, czy poukładanej. Ani jednego
buta. Nawet starego nieużywanego płaszcza. Nic.
- Co za okropne marnotrawstwo. - mruknęła, wracając w kierunku sypialni. Pokój nadal
zalany był słońcem. Pierce nagle pojawił się w drzwiach, jakby znikąd i zaskoczona zarówno przez
światło jak i jego, wydała pisk zaskoczenia.
- Wystraszyłeś mnie. - natychmiast zdała sobie sprawę, że była naga, szarpnęła się,
zakrywając się szczelniej.
- Przepraszam. - jego wzrok powędrował niżej, do centrum jej ciała, zanim znowu się
wzniósł do poziomu jej oczu. - Nie miałem zamiaru cię przestraszyć.
- Cóż, zrobiłeś to. - poprawiła na sobie, prowizoryczną togę, kiedy zsunęła się jej z jednej
strony z jej ramienia. Biorąc pod uwagę nie tylko brak jej ubrań, ale też lokalizację kilku obolałych
miejsc, musiała przyjąć, że ten mężczyzna nie tylko widział ją nago, ale też prawdopodobnie
dotykał jej, wszędzie.
Nie uważała się za nieśmiałą, niewinną, czy zawstydzoną swoim ciałem. Mimo to, pod
świecącym milionem watów słońcem, nie mogła powstrzymać policzków by nie płonęły, ani rąk,
by opadły swobodnie.
- Moje ubranie zginęło.
To było oczywiste, a ona była pewna, że o tym wiedział, ale chciała, żeby było jasne, że
była niezadowolona ze swojej niełatwej sytuacji i chciała to zmienić. Natychmiast.
- Tak. - zgodził się.
Nie zdziwiona jego odpowiedzią, zmrużyła oczy.
- Chciałabym je teraz z powrotem.
17 Rodzaj naprawdę ogromnej szafy, która w środku jest jak garderoba...
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
- Przykro mi, ale nimi nie dysponujemy. - Pierce usadowił się wygodnie w nogach łóżka.
Przerzucił rękę przez zagłówek i umieścił jedną nogę na kolanie drugiej. - Zniszczyły się
wczorajszego wieczoru w lesie.
- Zniszczone? - powtórzyła, teraz świadomie trzymała okrycie tak, jakby zależało od tego jej
życie.
- Tak, zostało...- uśmiechnął się – rozdarte.
Nie pamiętała rozdarcia ubrania.
Nie pamiętała wielu rzeczy, co skłoniło ją do zadania pytania.
- Dlaczego mnie odurzyliście?
- Nie odurzyliśmy.
- Jeśli niczego mi wczoraj nie podaliście, to dlaczego obudziłam się rano z kapciem w
ustach
i dlaczego nie pamiętam co się stało w nocy?
Wyglądając na winnego jak diabli, potrząsnął głową.
- Nie wiem.
Kłamca! Teraz była wkurzona.
- Gówno prawda. Nie było powodu by mnie mnie zaćpać. Dranie. - podeszła do niego i
podniosła rękę. Miała zamiar zetrzeć ten zadowolony wyraz z jego twarzy. A potem miała zamiar
stamtąd odejść. Zamachnęła się ręką. Złapał jej nadgarstek w pięść.
- Puść. - kiedy jej nie uwolnił, krzyknęła. - Odejdź kurwa ode mnie. Wyjeżdżam. Gra
skończona. Zgodziłam się zostać z wami dwoma i robić to o co poprosicie, włącznie z pieprzeniem,
co musieliśmy zrobić. Ale nikt nie mówił o narkotykach.
- Tak, pieprzyliśmy się. - kącik jego ust drgnął, wracając do normalnej pozycji. Wyraz jego
twarzy zniknął, aż jedo twarz stała się pustą maską, całkowicie pozbawioną jakichkolwiek emocji,
w tym winy. - Ale przyrzekam ci, nie daliśmy ci żadnych prochów. Tak jak mówiłaś, nie
musieliśmy. Byłaś aż nazbyt chętna, by w tym uczestniczyć...
Jej policzki ponownie zapłonęły, w chwili kiedy znowu miała przebłysk, o byciu
przygniecioną do drzewa i całowaną do zatracenia. To był jeden piekielny pocałunek.
- Dlaczego niczego nie pamiętam?
18 Cottonmouth – ale mokasyn błotny tu nie pasuje... więc idąc drogą obuwniczą padło na kapeć... jakby co to niech
mnie ktoś poprawi ;)
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
- Myślę, że jesteś wykończona.
- Oh, daj spokój. Od małego brojenia w lesie z tobą i Kadenem? - na jego lekko urażony
widok dodała
. - Nie obrażam twojej męskości, czy coś, ale nigdy nie byłam tak wyczerpana po
seksie, że wszystko zapominałam.
- zamknął usta, kąciki podniosły się, tym razem tworząc półuśmiech. -
Jeśli źle się czujesz, z chęcią wezwę lekarza
. Spałaś przez osiemnaście godzin...
- Nie, nieprawda. - jej spojrzenie pobiegło do okna, a następnie przeskoczyło na cyfrowy
zegar na stoliku nocnym. - Jest po dziesiątej. Zegar...
- Nie, jest prawie czwarta trzydzieści po południu – wskazał w róg pokoju – Ten jest
nieprawidłowy. Zegar na biurku pokazuje właściwy czas.
Spojrzała na biurko i sprawdziła godzinę. W przeciwieństwi do tego na nocnym stoliku, był
staromodny i ręcznie ustawiany. Nawet tykał. Wskazywał czwartą dwadzieścia osiem.
- Dlaczego w tym pokoju są dwa zegary? - podeszła do okna i ponownie rozdzieliła zasłony.
Słońce świeciło. Gdzie był wschód? Zachód?
Szarpnięciem zasłoniła zasłony i odwróciła się, spodziewając się, że Pierce nadal siedzi na
łóżku.
Stał tuż za nią.
Podskoczyła.
- Cholera, jesteś zbyt szybki. I przebiegły. Muszę iść do łazienki. - przechodząc koło niego,
poszła w kierunku drzwi, ciągnąc kołdrę ze sobą.
- I umieram z głodu. Nie ważne czy jest dziesiąta rano, czy czwarta po południu, to cud, że
nie mdleję, z braku cukru. Zwykle jestem chwiejna, kiedy nie jem co jakiś czas.
- Czy to znaczy, że zamierzasz zostać?
- Na razie. Nadal jestem przy furtce.
- Przysięgam, że nigdy nie podalibyśmy ci narkotyków, ani ci nie zaszkodzili.
Kiedy spojrzała z lekkim powątpiewaniem, potrząsnął głową.
- Toaleta jest tutaj. Wszystko zostało dla ciebie przygotowane. Szampon, mydło, ręczniki,
19 Eh to delikatne męskie ego.... :P
20 Nie uprawiałaś seksu z dwoma niewyżytymi wampirami na głodzie? To chciał powiedzieć?
21 A po co lekarz... doktor Pierce i doktor Kaden to świetni specjaliści ;p
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
tego typu rzeczy. - Pierce otworzył drzwi i wskazał drogę – Mam coś, żeby natychmiast
przygotować ci coś do zjedzenia. Jakie jedzenie lubisz?
- Och, jem właściwie wszystko. Może coś solidnego i szybkiego. Kanapkę. Mięso i ser.
Cokolwiek masz. I jakieś owoce. Oh, i potrzebuję kofeiny. Kawa. Cola. Nie obchodzi mnie jaką
dostanę po prostu jej potrzebuję. Dzięki.
Otworzyła drzwi, odsłaniając jedną z najbardziej luksusową łazienkę, jakiej nigdy nie
widziała. Marmur i płytki i chrom, błyszczący i świecący. Z górnej półki, pokazywane w telewizji.
- Wow – odwróciła się, ale Piercea już nie było. - Ten facet porusza się zbyt szybko i zbyt
cicho, jak na mój gust. - zamknęła drzwi i zablokowała je.
Ręczniki, myjki i gruby kąpielowy płaszcz były wyłożone. Jakie traktowanie. Bycie
gościem Kadena Setary było jak spędzenie tygodnia w SPA.
Mimo burczenia w brzuchu, wzięła długi prysznic. Nie mogła się oprzeć, przez dysze
rozpryskujące wodę na całe jej ciało, z każdej strony. Potem założyła płaszcz kąpielowy, który
pachniał, jakby zanurzony był w bzach, jej ulubionych kwiatach, i ruszyła z powrotem do
stosunkowo chłodnego korytarza.
Zakładając, że nie ma ubrań czekających na nią w sypialni, zeszła szerokimi schodami do
foyer poniżej. Pierwszą rzeczą, którą sprawdziła, był ogromny zegar stojący w rogu.
Dziesięć po piątej, zgadzało się z zegarem stojącym na biurku. Wyglądało na to, że Pierce
powiedział jej prawdę, przynajmniej odnośnie czasu. Kwestia narkotyków nadal pozostawała
nierozwiązana.
Marmurowe posadzki były chłodne pod jej stopami, kiedy kierowała się w stronę kuchni.
Odgłosy gotowania – szuranie szkła po kamieniu, noże uderzające o drewno, były jak wzywające
syreny, ciągnące ją do przodu, na niższe piętro, mijając zamknięte drzwi, szafa? A może pokój? Za
nimi znalazła formalną jadalnię. Ogromny prostokątny stół mógł spokojnie pomieścić dwadzieścia
osób. Wreszcie, ściany przed nią się rozchyliły, ukazując szeroko otwartą przestrzeń kuchni z jednej
strony i przytulny pokój dzienny z drugiej. Proste francuskie drzwi wychodziły na patio. Blask
niebieskiej wody odbijał się w szybie. Basen.
Szkoda, że nie wzięła bikini.
- Wszystko już gotowe. Miałaś przyjemny prysznic?
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
Pierce. Za nią?
Odwróciła się.
- Tak, dzięki. - spojrzała przez ramię, wyłapując stół w kąciku jadalnym w kuchni. Udałą się
w tamtym kierunku. - To miejsce to pałac. Mój Boże, ta łazienka.
- Tak, dom jego... dom Kadena jest wspaniały. Mój nie jest takich rozmiarów. Ale to tylko
ja, więc nie potrzebuję niczego tak ogromnego.
Eden przejechała palcem po misternie rzeźbionym krześle.
- A są tu inni, mieszkający w tym domu? Jest tak duży i fantazyjny, nie mogę wyobrazić, by
ktoś chciał mieć coś tak wielkiego i formalnego, jeśli mieszkałby sam.
- Nie. Jest tylko Kaden. Ale to jego posiadłość rodzinna. - Pierce odsunął dla niej krzesło, a
kiedy usiadła dosunął je. - Nie widziałem wcześniej tej części domu, prywatnych pokoi. Jestem
zaskoczony, ze są urządzone tak formalnie. Pomyślałbym, że Kaden zmieniłby wystrój, gdy go
odziedziczył.
- Może mu się to podoba. - Eden patrzyła, jak Pierce obchodzi stół i siada naprzeciw niej.
- Tak, musi.
Skinęła na pusty stół przed nim.
- Nie jesz?
- Nie. Ja... jadłem wcześniej. Myślałem, że mógłbym dotrzymać ci towarzystwa, chyba, że
wolisz jeść samotnie.
- Nie, to w porządku. Nie jestem jak Kaden. Nie lubię być sama. Szczególnie tutaj. To
miejsce jest zbyt duże. Zbyt dużo otwartej przestrzeni. Zbyt cicho. - wymienili uśmiechy, co
sprawiło, że poczuła się trochę bardziej komfortowo i nieco bardziej swobodnie. Po wzięciu kęsa,
przeżyciu i połknięciu, powiedziała.
- To jest absolutnie przepyszne. Ty to zrobiłeś?
- Nie, kucharz Kadena.
- Oh, ma profesjonalnego kucharza? Szczęściarz. - spojrzała na pustą kuchnię. Cóż, pewnie
on, albo ona ma teraz przerwę, albo załatwia różne sprawy. Czy mógłbyś przekazać moje
podziękowania za ugotowanie dla mnie? - spojrzała na Piercea. - Teraz, skoro pochłaniam te pyszne
kanapki, nie mogę rozmawiać, przynajmniej nie bez wyglądania jak świnia. Więc może opowiesz
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
mi coś o sobie?
Pierce odchylił się do tyłu na krześle i skrzyżował ręce na piersi.
- Nie ma o czym opowiadać.
- Oczywiście, że jest.
Wzruszył ramionami. Typowy facet. Oczywiście miał zamiar dać jej dziewięćdziesiąt
procent czasu w rozmowie. Miała kiedyś chłopaka, który był tak małomówny, że doprowadzał ją do
szału. Jego ulubioną rzeczą do powiedzenie było: „Przeciętna kobieta mówi trzy razy więcej, niż
przeciętny mężczyzna. Ja jestem poniżej średniej”. Oczywiście to ona w końcu powiedziała ostatnie
słowo do pana Niemowy – dowidzenia.
Po spożyciu kilku kęsów kanapki, kiedy Pierce nadal grał rolę super gorącego, mrocznego i
tajemniczo milczącego mężczyzny, ona przerwała ciszę.
- Co powiesz na to, żebyśmy zaczęli od czegoś prostego, jak to, jakie masz nazwisko?
Zmrużył na nią oczy, jakby poprosiła o numer jego ubezpieczenia i nazwisko panieńskie
jego matki.
- Dlaczego chcesz je znać?
- Z ciekawości. A myślisz, że dlaczego chcę je znać? Przysięgam, że nie mam umysłu
przestępcy. Nie wyobrażam sobie, żeby twoje nazwisko dużo dla mnie zrobiło.
Po chwili odpowiedział.
- Barcola.
- To niespotykane nazwisko. Jest... greckie?
- Nie, hiszpańskie.
- W porządku, teraz wiem skąd... - ucięła resztę zdania, mocno skierowując rozmowę na
inne tory. - A może powiesz mi skąd znasz Kadena?
- Znamy się od wielu lat.
- Znacie? Nie jesteście bliskimi przyjaciółmi?
- Nie, nie jesteśmy bliskimi przyjaciółmi.
- A jednak zdecydowałeś się pójść na tą umowę ze mną.
Pochylił się i skrzyżował ręce na piersi.
- To trochę bardziej skomplikowane.
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
Zjadła jeszcze kilka kęsów kanapki, a potem zapytała.
- Czy to częste, że dzielicie kobiety ze znajomymi?
- Tak, faktycznie to częste.
- Naprawdę?
- Y-hym.
- Dlaczego to robisz, dzielisz się?
- To ma wiele wspólnego z moim stylem życia.
- Jaki to typ? Jesteś swingerem?
- Nie, jestem Dominem.
- Oh, tak. Oczywiście, że tak. Ale nie zdawałam sobie sprawy, że nie wchodzisz w trwalsze
związki.
- Prawda. Niektórzy Domini wolą takie relacje w trwałych związkach. Ale nie ja.
- Rozumiem. - postanowiła, że musi się napić. Po wypiciu połowy szklanki, zapytała. - Czy
Kaden też nim jest? Dominem?
- Tak. - przypatrywał się jej przez chwilę – Czy słowo Domin cię przeraża, Eden?
- Przeraża mnie? Nie wiem. Nie bardzo. - podniosła kanapkę, a potem odłożyła ją, nie biorąc
jedząc jej. - Ale sprawia, że nie czuję się niekomfortowo.
- To jest dobre.
- Dziwnie jest to powiedzieć. Dziwnie, dla kogoś kto nie jest Dominem. Tak sądzę. -
rozważała pomysł bólu i dyskomfortu, podczas gdy wzięła kilka kolejnych kęsów kanapki. - Kiedy
się nad tym zastanawiam, to myślę, że próbujesz pokazać ludziom, że uczucie dyskomfortu może
być dobre. Zgadza się? Czy tak właśnie jest?
- Nie. Generalnie oni nie potrzebują przekonywania.
Potrząsnęła głową zostawiając na nim okruszki jej kanapki.
- Widzisz, to dlatego ja się nie nadają na dobrą poddaną, czy niewolnicę, czy jak tam
nazywacie ludzi, których wiążecie.
Pochylił się do przodu. Jego spojrzenie zatrzymało się na niej, sprawiając, że kawałek
jedzenia zatrzymał się gdzieś pomiędzy jej gardłem a żołądkiem.
- Wręcz przeciwnie. - jego język przesunął się po jego dolnej wardze i zagapił się na nią, jak
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
skamieniały. - Myślę, że byłabyś doskonałą poddaną.
Odłożyła kanapkę na dół i położyła ręce na kolanach. Patrzyła na talerz, kiedy dziesiątki
obrazów tańczyło w jej umyśle.
- Nie mogę sobie wyobrazić, dlaczego tak mówisz. Gardzę bólem. I unikam go za wszelką
cenę.
Pierce podniósł jej podbródek, zmuszając ją, by spojrzała mu w oczy.
- W uległości nie chodzi o ból.
- W takim razie powiedz mi co chodzi? Bo ja nie rozumiem. Naprawdę.
- Zamknij oczy.
Posłała mu pytające spojrzenie, a potem zrobiła to, o co prosił.
- Wyobraź sobie teraz najseksowniejszą scenę jaką kiedykolwiek widziałaś, o której
czytałaś, czy sobie wyobrażałaś.
Jej umysł bez problemów wyczarował obraz. To była jedna z jej ulubionych fantazji, która
prawie zawsze pojawiała się w jej umyśle, kiedy się masturbowała.
- Co widzisz? Kto tam jest i co robi?
Podniosła rękę do góry i potarła ciepłe policzki.
- Nie mogę ci tego powiedzieć.
- Dlaczego nie?
- Bo to zawstydzające.
- Dlaczego się wstydzisz? Każdy fantazjuje. I żadna fantazja, nie jest zbyt dziwna, czy
szokująca dla mnie. Słyszałem wszystko, co można sobie wyobrazić. Byłem świadkiem, albo
brałem udział w scenach, które dotyczyły każdego rodzaju perwersji – pluszofilia
fetysz robotowy
- Nie mam pojęcia, czym którekolwiek jest
- Wypychane zwierzęta, owady, roboty – to było dość oczywiste, a ostatnia jest
22 Parafilia związana z wypychanymi zwierzętami (kurwa, co ja tłumaczę...), ale ale... ten termin używany jest także
dla nieseksualnych miłośników wypychanych zwierząt (tego też nie popieram)
23 Rodzaj zoofilii, w której podniecenie i satysfakcję seksualną sprawiają gryzące, lub pełzające po ciele, szczególnie
w okolicach genitaliów, sutków i odbytu, owady (mrówki, karaluchy), albo inne małe zwierzęta (ślimaki)- fuuujjj
24 Nie wiem jak to po polskiemu nazwać... ale chodzi tu o pociąg do humanoidalnych robotów, albo do ludzi, którzy
zachowują się, lub/ i ubierają się jak roboty (np., pociąg do Lady Gagi :P )
25 Parafilia w której satysfakcja seksualna jest osiągana poprzez wlewy doodbytnicze (tiaa... ludzie kochają lewatywy)
26 Ja też nie wiedziałam...
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
odczuwaniem przyjemności podczas lewatywy.
Otworzyła szeroko oczy. Jak mogła nie?
- Owady? Poważnie? - na jego skinienie zapytała – Jak? Nie, nie mów mi. Nie chcę
wiedzieć. W porównaniu z tym, moja mała fantazja wydaje się nieco nudna.
Pochylił się niżej, patrząc jak człowiek, który miał właśnie powiedzieć tajemnicę swojego
życia.
- Powiedz mi.
- To nic takiego ekscytującego. Chodzi o człowieka, który jest bardzo potężny, jak... o Boże,
to żenujące... jak król
, który bierze mnie do niewoli i uwodzi mnie. - kiedy nie powiedział
absolutnie nic, czuła się zmuszona wypełnić ciszę. - Uwielbiam serial stacji Showtime Dynastia
. To takie jak delikatne porno. Henryk VIII jest strasznie gorący i taki zły. On sprawia, że
mi ciepło na całym ciele.
- To bardzo interesujące, w jaki sposób rozgrywa się twoja fantazja.
- Rozgrywa się? O czym ty mówisz? - czując się nieswojo, przesunęła się na krześle. Nie
była pruderyjna, ale nigdy nie mówiła o tego typu rzeczach, nawet najbliższym przyjaciołom. - Nie
jesteś królem, Kaden też nie. I nie trzymacie mnie w niewoli.
- Nie, masz rację. Ale to nie jest od tego zbyt dalekie. - Pierce wyciągnął rękę wskazując na
całe pomieszczenie. - Pomyśl o tym. Kaden jest bardzo bogatym, potężnym człowiekiem.
- Myślę, że masz rację. - rozejrzała się dookoła. - Po spojrzeniu na to, mógłby mieć
wystarczająco dużo pieniędzy, by być królem.
- A ty jesteś na jego łasce, czyż nie? - na jej skinienie, kontynuował – Moglibyśmy odegrać
twoją fantazję. To by była przygoda.
- Jakby cała ta sprawa już nie była przygodą. - niezdolna dłużej usiedzieć, wstała i wzięła
talerz. - Jeśli wybaczysz.
Również wstał, wziął od niej naczynia i postawił je obok zlewu. Kiedy ustawił naczynia na
blacie, odwróciła się, nie zdziwiona tym, że stał bezpośrednio za nią, blisko na tyle, by dotykać.
Przechyliła głowę na bok.
- Nadal nie jestem tego wszystkiego pewna. Chodzi mi o to, że nadal jestem tą, która
27 No to, że tak powiem, jesteś w dobrych rękach :P
28
http://www.filmweb.pl/serial/Dynastia+Tudor%C3%B3w-2007-313990
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
uwzględnia każde ryzyko. A biorę tylko bardzo dobre kanapki i... cóż, najwyraźniej jeszcze jakieś
wydarzenia, których nie pamiętam.
- Więc może to pomoże ci być trochę mniej niepewną. Kaden poprosił mnie, żebym ci to
dał. - Pierce wydobył z kieszeni małe pudełko i postawił je na stole. - To na znak jego dobrej woli.
Wzięła je. Pudełko nie było zapakowane i miało nietypowe rozmiary. Nie miała absolutnie
żadnego pojęcia, co to mogło być.
- Dzięki.
Podniosła je, otworzyła i znalazła w środku ciemny pojemnik, wykonany z czarnego
plastiku, wielkości łyżki stołowej. Wyglądało jak ponadwymiarowy pojemnik na film
fotograficzny.
Ciekawa, odsunęła pokrywkę i zobaczyła, że wypełnione było białymi tabletkami.
- Czy to Zaćmienie? - spojrzała na Piercea, który miał szeroko otwarte oczy.
- Tak. I to bardzo dużo. - wziął pojemnik z jej rąk, zamknął go i zważył w dłoni. - Co wiesz
o Zaćmieniu?
- Nic. Przyszłam do Kadena w imieniu mojego przyjaciela. Jest chory. Bardzo chory. To tak
jakby był uczulony na światło słoneczne, czy cos takiego. Myślę, że czytał gdzieś o tym i
stwierdził, że to mu pomoże.
Oddał z powrotem jej pojemnik.
- Jak się nazywa twój przyjaciel?
- Kaden pytał mnie o to samo. To Nate. Nate De Vries.
Pierce zmieszał się na jej odpowiedź, a następnie przeszedł do pracy, wstawiając jej brudne
naczynia do pustej zmywarki.
Kiedy skończył, stała przy blacie, patrząc jak idzie, a jego chód był hipnotyczny gdy szedł
przez wielką kuchnię. Szedł z dziką i surową mocą drapieżnika. Jak dzikie zwierzę śledzące swoją
ofiarę. Mogła go sobie niemal wyobrazić grasującego w ciemności, z wyostrzonymi zmysłami i
twardym, umięśnionym ciałem, by zdobyć jego ofiarę. W następnej chwili mogła go sobie
wyobrazić, ubranego w bogate henrykowskie szaty, ludzkiego drapieżnika, uwodzącego niewinne
dziewczyny.
Miał rację. Prawdopodobnie byli tak blisko, jak nigdy jej mrocznej fantazji. Była
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
wirtualnym więźniem. I wszystko jedo, czy było to zamierzone, czy nie, Pierce uwodził ją. Właśnie
teraz. Za każdym razem, kiedy się poruszył. Za każdym razem, kiedy na nią spoglądał. Wymawiał
słowa. Oblizywał wargi.
Ten człowiek dosłownie ociekał seksualnością.
Był jej mrocznym królem Hiszpanii. Niegodziwy i apodyktyczny. Potężny i seksowny.
Może to jest sposób, żeby całkowicie wykorzystać tą sytuację. To była życiowa szansa. Żeby jej
sekretne pragnienie się spełniło.
Wreszcie ufając swoim na pół drżącym nogom, podeszła do niego. Stał przy francuskich
drzwiach, patrząc na zewnątrz. Położyła dłoń na jego ramieniu.
- Czy opowiesz mi teraz o Kadenie?
Odwrócił się i w mgnieniu oka miał ją pomiędzy swoim twardym ciałem a ścianą.
- Nie. Czas na rozmowy się skończył. - stojąc nad nią tak, jak teraz, wydawał się większy,
silniejszy, bardziej zastraszający w przerażający ale też ekscytujący sposób.
Iskry błyszczały w jego oczach, kiedy sięgnął, by objąć jej policzki. Kciukiem gładził dolną
wargę, a ona pozwoliła swojej twarzy się zrelaksować. Jej usta rozwarły się odrobinę. Pchnął
kciuka do jej ust, nie do końca zmuszając ją, ale też nie prosząc. Wciągnęła go i ssała, nadal się z
niego wpatrując.
Mięśnie wzdłuż jego szczęki napięły się nieco. Znała ten wygląd. To był wygląd cielesnych
pragnień. Pożądania.
Patrzyła na odbicie tego, czego desperacko chciała.
- Masz rację. - szepnęła, całując jego kciuk – Czas na rozmowy dobiegł końca.
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
Rozdział 7
Ciało Piercea płonęło. Kaden skręcił jego nerwy w ciasne węzy, tylko przez bycie blisko
niego dzisiejszego ranka. Teraz jego pragnienie Eden naciągnęło je do granic wytrzymałości. Pierce
potrzebował w tej chwili wielu rzeczy w tej chwili – a długie, ostre rżniecie było na samej górze tej
listy. Ale bardziej, niż czegokolwiek, potrzebował odurzającego jadu Kadena pulsującego przez
jego system wraz z energią i życiową siłą.
Nie mine dużo czasu i znowu będą wszyscy razem.
Kaden zostawił go wcześnie, przed wschodem słońca, żeby doglądać jego wielu
obowiązków. Podobnie jak w przypadku wielu ludzkich królów, większość swego życia, większość
godzin, poświęcane były dla jego ludu. Dla ich potrzeb i pragnień.
Bez względu na to, co niektórzy mówili, Pierce wiedział, że Kaden jest dobrym królem.
Sprawiedliwym monarchą i silnym przywódcą. Żaden król wcześniej, nie cieszył się ze wspierania
każdego Syna Mroku. Z natury, Synowie byli gwałtowni, pojawiały się grupy rebeliantów, które
stawiały opór władzy na każdym kroku. Zabili wielu królów, a tym, którym udało się przetrwać
przez dłuższy czas, nudziła bezustanna walka by pozostać na tronie i w końcu ustępowali,
wręczając to obciążenie najstarszemu z synów.
Niestety, ta sama grupa, która nie cierpiała ich przywódców, rozpaczliwie ich potrzebowała.
Kaden, bardziej niż ktokolwiek inny zasługiwał na więzy krwi, które czasowo uwolnią go ze
szponów jego sytuacji. Które umożliwią mu bycie zwykłym człowiekiem, zamiast królem.
Kochankiem, zamiast sługą. Synem Mroku, zamiast figurantem. Pierce był zdecydowany, by dać
mu tę szansę.
Ale najpierw, chciał zaprowadzić Eden do lochu. Była już gotowa.
- Tędy. - delikatnie poprowadził ja korytarzem łączącym prywatną część zamku z bardziej
publicznymi obiektami,. Które były otwarte dla odwiedzających. Czuł, jak Eden manipuluje przy
szlafroku, kiedy mijali strażników.
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
- To miejsce jest większe, niż myślałam. - powiedziała – A co ze strażą?
- To część nieruchomości, która jest...otwarta, a strażnicy są po to, by upewnić się, że nikt
nie dostanie się do prywatnej części domu Kadena.
- Ach, coś jak w Białym Domu?
- Tak.
- To ciekawe. - zatrzymała się i on zrobił to samo, pozwalając jej podziwiać wiszący na
ścianie stary portret. - Jakie to dziwne, że człowiek ceniący sobie prywatność tak jak Kaden otwiera
swój dom dla zwiedzających. Dlaczego ludzie chcą tu przychodzić? Czy to zabytkowy obiekt, albo
muzeum? Oh, ten obraz jest piękny.
- Tak. Można powiedzieć, ze to jedno i drugie. Zamek został wzniesiony w Europie w XVI
wieku. Rodzina Kadena rozebrała go i wysłała do USA, gdzie został przebudowany na tą
nieruchomość. Niektóre elementy wnętrz zostały przeprojektowane, przestrzenie przebudowane, by
były bardziej praktyczne, ale struktura została taka, jaka była. Ponadto w gablotach można
zobaczyć wiele oryginalnych dzieł sztuki i mebli. Nie znajdziesz wielu europejskich zamków w
Michigan, więc przyciąga historyków i miłośników architektury.
- To naprawdę ciekawe. Jestem miłośniczką historii. Byłam na każdym festiwalu żywej
historii w całych Stanach, ale nie miałam pojęcia, że taki zamek mam tak blisko domu. - zatrzymała
się ponownie, tym razem, by obejrzeć starą drewnianą ławę. - Spójrz na wykonanie. Nikt już tak nie
rzeźbi mebli.
- Kaden się nie reklamuje. Wystarczająco ludzi dowiaduje się o nim drogą pantoflową, by
utrzymać stały ruch.
Usiadła na ławce i odchyliła do tyłu głowę, zamknęła oczy, rozłożyła ręce na ciepłej zużytej
powierzchni.
- Chciałabym, żeby wszystkie zamki wyglądały wewnątrz tak jak te z piętnastego wieku. -
kiedy pomógł jej wstać i znowu zaczęli iść, dodała – Mówię poważnie, jestem prawdziwym
maniakiem historii. Każdy weekend września spędzam na festiwalu renesansowym, jeżdżę na
wycieczki do Greenfield village w ciągu roku, a na studiach robiłam staż w kolonialnej wiosce na
wschodzie. Oczywiście za każdym razem, kiedy jadę w jakieś historyczne miejsce, przebieram się.
Powinieneś zobaczyć moją szafę. Mam suknie średniowieczne, Elżbietańskie, Flamandzkie,
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
Kolonialne, Wiktoriańskie...- zatrzymała się, żeby przestudiować grawerowane drzwi, prowadzące
do lochu. - Spójrz na te drzwi. Nigdy takich nie widziałam. Są wspaniałe. - wskazała na figurę
człowieka odzianego w płaszcz i koronę – Takie piękne i tak dobrze zachowane.
Pierce zacisnął dłonie na jej ramionach i odwrócił do siebie.
- Idziemy do środka. Musisz być cicho. Nie mów ani słowa.
- Będziemy na jakiem spotkaniu? Nie jestem do końca ubrana...
- Twój strój jest odpowiedni, do tego gdzie idziemy. Nie martw się.
Posłał mu zdziwione spojrzenie.
- Dooobraaa.
Otworzył drzwi.
- Och! - przyłożyła rękę do ust, szepcząc między palcami. - Przepraszam, nie tego się
spodziewałam.
Wziął ją za rękę.
- Cicho.
Skinęła głową.
Jego spojrzenie ogarnęło pokój, zatrzymując się w kącie. Idealnie.
- Chodź za mną.
Po tej małej lekcji historii i spacerze bo świecie Kadena, szczerze mówiąc, była w ostatnim
miejscu, w którym spodziewała się znaleźć – w lochu niewoli. Ale to właśnie tam była. Wielkim,
ciemnym, pełnym niewoli lochu. Wszędzie byli ludzie, robiąc wszystko co mogła sobie wyobrazić i
to czego nie mogła też.
Pomimo faktu, że nikt nawet nie spojrzał w jej stronę, świadomie zaciągnęła swój szlafrok.
Teraz komentarz Piercea o jej ubraniu miał sens. W porównaniu do większości kobiet w tym lochu,
była opatulona.
Koncentrując się na niegapieniu się na nikogo – czuła się dziwnie przy takich intymnych
sprawach pokazywanych w tak otwarty sposób – szła za Piercem w tylny róg pomieszczenia.
Czego on oczekuje?
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
Natychmiast pożałowała, że zgodziła się zrobić wszystko – wszystko – czego zażąda ten
człowiek. Nadal był wirtualnym nieznajomym, a ten świat łańcuchów i batów był jej tak obcy, że
czułą się trochę chora. Dreszcze przeszedł jej po kręgosłupie. Nie ukrywała tego, mając nadzieję, że
jej otwarty strach, sprawi, że przemyśli on tą sprawę.
- Nigdy nie byłaś w lochu. - wyszeptał.
Czyżby spodziewał się odpowiedzi? Mimo wszystko, powiedział jej, żeby nic nie mówiła.
Ani słowa. Uniosła pytająco brwi, a na jego skinienie powiedziała najciszej jak umiała.
- Jestem pewna, że możesz to powiedzieć.
Zgiął rękę, sięgając po zwiniętą linę, biorąc ją z haka przyczepionego do ściany.
- Twoja bladość była podpowiedzią.
- Czy nie jest tak, że debiutanci są nieco bladzi? - wpatrywała się w linę w jego ręku, z
pomysłami, co z nią może zrobić.
Czy będzie palić? Czy ją skrzywdzi, kiedy ją zwiąże? Jak długo będzie trzymał ja związaną?
Nie wydawało się, by to miało być dobre.
Jej ręce się trzęsły. Ścisnęła je razem i obserwowała każdy jego ruch, kiedy rozwijał linę,
która leżała luźną masą koło jego stóp.
- Ściągnij szlafrok. - zażądał.
Polecenie jej nie zaskoczyło, ale to nie znaczyło, że była psychicznie przygotowana, by
rozebrać się przy nieznajomych. Nie miała poważnych problemów ze swoim ciałem, ale nadal
posiadała świadomość swoich niedoskonałości, szczególnie piersi, pośladków i ud. Pierwsze prawie
nie istniały, drugie, krągłe ale z cellulitem, a ostatnie, zbyt grube jak na jej gust. Miała kształt
typowy dla gruszek
i momo, że przez większość czasu uważała na to co je, regularnie ćwiczyła.
Posłała mu błagalne spojrzenie, na które odpowiedział swoim pustym. Nie wyglądał na
złego. Nie groził jej. To było pocieszające. Przynajmniej nie zmuszał jej, żeby robiła coś czego nie
chciała.
Ale oczywiście oczekiwał od niej, że postąpi zgodnie z transakcją, a ta mówiła, że ona zrobi
wszystko co jej powie.
Zamknęła oczy i starała się ogrodzić od wszystkich w pomieszczeniu. Może gdyby myślała,
że jest w swoim pokoju w domu i rozbiera się do łóżka, mogłaby to zrobić. Jej palce trzymały
29 Chyba nie muszę wyjaśniać o co chodzi....
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
miękki materiał, jakby był jej ostatnią deską ratunku.
Jestem w domu. Nie ma nikogo, kto patrzy. Drzwi są zamknięte. Jest ciemno...
Starała się odciągnąć materiał, ale nie mogła. Jej palce nie chciały się ruszyć. Jej ręce nie
robiły tego, co kazał im mózg.
- Rozluźnij się – Pierce szepnął jej do ucha. - Czy byłaś kiedyś zahipnotyzowana?
- Nie... to znaczy, nie wydaje mi się. - zamrugała, otworzyła oczy, kiedy małe żarówki w jej
głowie zaczęły migać jak stroboskopy. - Chwileczkę, czy to zrobiłeś wczoraj w nocy?
Zahipnotyzowałeś mnie? Czy to dlatego nie mogę sobie przypomnieć co się stało?
- To możliwe, ale nie wprowadziliśmy cię w to celowo.
- Oh. - nie wiedziała, czy jego odpowiedź była uspokajająca, czy niepokojąca.
- Chcę pomóc ci się zrelaksować, żebyś mogła się tym cieszyć.
Tym. Od kiedy człowiek musi być zahipnotyzowany, by cieszyć się czymś naprawdę
przyjemnym? Nie musiała być zahipnotyzowana, żeby cieszyć się dobrym posiłkiem, książką czy
filmem.
- Jakie „to” dla mnie przygotowujesz? - bardziej niekomfortowo niż kiedykolwiek,
rozejrzała się po pokoju. Ta kobieta, przykuta do wielkiego krzyża, wyglądała jakby była w agonii
– i to nie tej dobrej. A ten klęczący facet z piłką w ustach
nie wyglądał, jakby się dobrze bawił.
Nie była nawet pewna, czy mogłaby zostać zahipnotyzowana, ale oddać całkowicie kontrolę
nad swoim ciałem i umysłem, absolutnie ją przerażało.
- Nie mogę zrobić nic, wbrew twojej woli. To absolutnie bezpieczne. - krążył powoli wokół
niej, jego ruchy przypominały drapieżnika w naturalnym środowisku.
- Jestem certyfikowanym hipnoterapeutą. To jest narzędzie, jakie używam w mojej praktyce.
- Jakiej praktyce? - zapytała, zastanawiając się, czy jeśli będzie utrzymywała rozmowę,
byłoby mniej prawdopodobne, że zrobi coś strasznego z tymi linami. Może gdyby miała dość
szczęścia, ewentualnie on by wyjaśniał i zrezygnowałby z tego.
- Jestem psychiatrą. Specjalizuję się w leczeniu zaburzeń obsesyjno - kompulsyjnych
objął jej podbródek – Obiecuję, że będziesz zadowolona z każdej minuty spędzonej ze mną w tym
http://www.koledzyzwojska.pl/userfiles/image/75%20tydzien/kneble%20erotyczne.jpg
po założeniu wygląda jakby ktoś miał piłkę w ustach
31 nerwica natręctw, zespół anankastyczny
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
pokoju, czy będziesz zahipnotyzowana, czy też nie.
Już teraz, ta obietnica była złamana, ale nie była pewna, jak mu to powiedzieć. Delikatnie
odwróciła głowę, żeby uwolnić się z jego dotyku, ale jej nie puścił.
Niech to szlak. Dlaczego on jej to robi? Musiał widzieć, że nie była z tego zadowolona.
Ściskało ją od środka. Jej serce waliło zbyt mocno w jej piersi. Oddychała za szybko. Żaden z tych
objawów nie był przyjemny. Sam powiedział, że była blada.
Odwróciła się od niego całkowicie.
- Myślę, że pierwszy raz byłoby lepiej, żebym zobaczyła jak wiążesz kogoś innego. Jestem
pewna, że jakaś kobieta podjęłaby się wolontariatu... - zdesperowana, śledziła pokój w
poszukiwaniu kobiety, która nie byłaby zakuta, zakneblowana, lub trzymana przez kogoś w inny
sposób.
Nie miała szczęścia.
Pierce złapał ją za ramiona i obrócił do siebie.
- Jesteśmy tu dla ciebie, nie dla mnie.
- Och, w takim wypadku, chętnie nie skorzystam z tej okazji.
- Tak, jestem pewien, że nie. Ale nie jestem przekonany co do tego, że powinienem cię
wypuścić.
- Proszę.
Jego nozdrza rozdęły się nieco. Tym razem to on rozejrzał się po pokoju. Dobrze. Nie
będzie mną nieco sfrustrowany. Niech znajdzie kogoś innego, by go związać i biczować. Jak na
komendę, ostre świsty bata rozległy się w pomieszczeniu. Instynktownie podskoczyła, podniosła
ramiona i otoczyła się nimi.
- Poczekaj tutaj. - powiedział.
Muzyka dla jej uszu.
- Z przyjemnością. - cofnęła się i oparła o ścianę, której cień czynił ją całkowicie
niewidoczną i patrzyła, jak podchodzi do kobiety i mężczyzny po drugiej stronie pomieszczenia.
Rozmawiali przez kilka sekund. Potem mężczyzna skinął głową, Pierce szedł z powrotem w jej
kierunku, kobieta szła za nim.
Pierce zatrzymał się tuż przed Eden.
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
- Nie mów nic do tej kobiety. Ani słowa.
Kiedy skinęła głową, podniósł liny i zrobił pętlę wokół klatki piersiowej kobiety. Widziała,
jak Pierce zawiązuje węzeł po węźle tułów kobiety, budując sieć z lin.
- Unoszę się w sobie i poza sobą w tym samym czasie. - powiedziała kobieta. - Czuję jak
liny oplatają moje ciało. To jest dobre. Bardzo dobre. Delikatne uwodzenie. - westchnęła.
- Eden, uklęknij tam. Zamknij oczy i słuchaj. - rozkazał Pierce, wskazując punkt koło
kobiety.
Eden powoli opuściła się na kolana i będąc rozwiązaną, zamknęła oczy, jak poprosił.
- Jeszcze kilka węzłów zawiązuje się na moim centrum i czuję się bardziej bezradna,
bezsilna. Ale się nie boję. Słyszę głos i wiem, że jest moi Panem, ale zastanawiam się, czy
naprawdę nim jest, czy to tylko głos w mojej głowie każe mi się poddać.
- Poczuje, co mówi poddana. - powiedział cicho Pierce, jego głos ogrzewał i koił. - Postaw
się na jej miejscu.
Eden skoncentrowała się, próbując wyobrazić sobie, że stoi naga przed Piercem, szorstki
sznur przesuwa się po jej skórze, węzły naciskają na jej mostek, brzuch, wzgórek. Liny okrążają jej
ciało, oplatają, ale nie ograniczają.
- Czuję, że energia rośnie, liny zaciskają się wokół mnie. - powiedziała kobieta. - Jego głos
nadal rośnie, a całe moje ciało pokrywają ciarki na jego głos. To mrowienie wibruje wewnątrz
mnie. Porusza się powoli przez moje ciało.
Otwieram oczy i jak przez mgłę widzę coś, co wydaje się byćsłabym światłem, łączącym
mnie i mojego Pana. Kiedy mówi, widzę i czuję światło wirujące pomiędzy nami. To mój strumień
energii łączy się z jego. - jej głos był zachrypły, urywany, kobieta kontynuowała – Zaczynam
inaczej oddychać w nadziei na utrzymanie własnej energii, ale siła jego głosu jest zbyt silna. To
mnie przyciąga. Nasze energie mieszają się przesuwając się przeze mnie, z nóg do głowy i z
powrotem, aż do głowy mojego Pana. Taka wymiana energii łączy nas w taki sposób, że nie musi
mnie dotykać, żebym czuła jego dotyk. Jedyne co musi robić, to mówić.
Niewolnica westchnęła i Eden westchnęła razem z nią.
Czuła teraz liny, owinięte ciasno wokół jej ciała, chociaż wiedziała, że ich tam nie było. Jej
ciało mrowiło cały czas. A kiedy podniosła ciężkie powieki, widziała słabe światło płynące między
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
nią a Piercem, mimo tego, że to nie ona była związana. I podobnie jak niewolnica, brała głębokie
oddechy, by powstrzymać energię, ale nie mogła. Płynęła w górę jego ciała i w dół, wracając do
niej pulsującą falą.
Kobieta powiedziała.
- Staram się obudzić na tyle, żeby powiedzieć nie, ale nie mogę znaleźć mojego głosu. To
nie moja rola by mówić. Moje ciało robi to, co jest mu mówione i nie obchodzi go nic. Strach przed
nieznanym został wciągnięty przez cyrkulację powietrza i wszystko jest dobrze. Jestem bezpieczna.
Moja nagroda jest blisko teraz, ale przeciwstawiam się temu, chcąc tego momentu bez końca...
Ciało Eden było gorące, ściśnięte, zalane zmysłową energią, a jej cipka pulsowała mocno w
zbliżającym się szczycie. Czuła ubijającą się w niej, gromadzącą się ciepłą energię, która jak
burzowa chmura wysoko na niebie, budowała się i budowała.
Liny owijały się wokół jej piersi, sprawiając, że je sutki były twarde i wrażliwe. Te
zanurzające się między jej nogami, ocierały się o jej rozpalona cipkę, podkręcając jej potrzebę.
Mogła dojść. Wyzwolenie było tuż tuż. A jednak wstrzymywała się wraz z niewolnicą, pozwalając
sobie, rozkoszować się tą chwilą, kiedy jej ciało było pobudzone bardziej, niż kiedykolwiek
wcześniej.
Pulsujące ciepło powoli wypływało z jej centrum. To było wspaniałe uczucie. Zbyt
cudowne, żeby o nim opowiedzieć, nawet pomyśleć. To było. Ona była.
I wtedy, niewolnica wydała ten nikły dźwięk i morze ognia przeszło przez jej ciało. Jej cipką
wstrząsnął cały ból jej pustki. Jej mięśnie drżały z ekstazy, brzęczały w jej nerwach od cipki do
głowy i do palców u stóp. Czuła się poderwana w górę jak ptak i nurkująca w dół w podmuchach
ciepłego wiatru
Nadal dryfując była wdzięczna za przyjemność w jaką wprowadzili ją niewolnica i Pierce.
Była zasmucona, kiedy ekstaza osłabła i wróciła do siebie, do ciemnego rogu, gdzie była
niewolnicą, czekającą na swego Pana, żeby ponownie ją uwolnił.
Kiedy otworzyła oczy była naga. Niewolnicy nie było. A pierce patrzył na nią na granicy
utraty kontroli.
32 Czuła się jak spadochroniarz, zanim pociągnie za linkę :)
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
Rozdział 8
Kaden nie mógł wrócić do Piercea i Eden wystarczająco szybko. Każdej minuty dnia, myślał
o nich. Podczas spotkań, na których wymagana była jego pełna uwaga. Podczas rozmowy z
pracownikami. Podczas odprawy swojego zespołu ochronnego.
Jego umysł cały czas wracał do tej chwili niesamowitego uniesienia w lesie. Po pożywieniu
się. Gdy jad Piercea palił w jego żyłach.
To był najbardziej magiczny moment w jego życiu. Nie mógł doczekać się drugiej dawki.
Gdzie teraz byli? Co robili? Czy Pierce pieprzył Eden ponownie? Czy ona się wije się teraz
pod nim w ekstazie, jej giętkie ciało rozciąga się przed nim na stole do niewoli. Ciało Kaden było
już twarde, sztywne, gorące i powstały w efekcie samych myśli. Pracy jego wyobraźni.
W rzeczywistości, widział Piercea. Czuł smak jego pocałunku. I czuł dotyk Eden. Słyszał
westchnienie jej przyjemności, kiedy jego kły przebijały jej skórę.
W tym momencie, żył dla tych rzeczy. Nic innego nie miało znaczenia. Nawet wiadomości,
jakie miał dla niego jego brat. Nie mogąc odłożyć konieczności ani o sekundę, położył ręce płasko
na biurku i wstał.
- Muszę iść.
Jego brat wyjąkał.
- Ale ja nie...
- Później.
- Ale to może oznaczać...
- Powiedziałem później. - wyszedł zza biurka, napierając na swojego brata. - Jestem królem,
ale wiesz, że jestem też tylko człowiekiem. Z krwi i kości. I głodnym. To pali, do cholery!
- Tak, oczywiście. - Marek opadł na kolano. - Zajmę się tym, królu.
Kaden natychmiast został trafiony przewracającym flaki poczuciem winy. Wsunął rękę pod
łokieć brata i podciągnął go na nogi.
- Wybacz mi. To głód.
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
- Nie musisz mi tłumaczyć. Też jestem Synem. Też byłem sparaliżowany przez głód. Twoja
wrażliwość nie dotrze do twoich wrogów.
- Dziękuję. - wdzięczny, bardziej niż kiedykolwiek, Kaden pociągnął swojego młodszego
brata w objęcia. - Nie wiem, jak bym wytrzymał dni w tym piekle bez ciebie.
- Nigdy nie pozwolę byś się tego dowiedział.
- Dziękuję.
Jego brat poklepał go po plecach i wycofał się z uścisku.
- Idź do nich. Idź teraz. Pożyw się. Uzdrów. Wszystko inne może poczekać do jutra.
- Nie wiesz co zrobiłeś wybierając tą dwójkę. Pierce jest.... wspaniały. A Eden jest
doskonała. Jestem zszokowany, jak bardzo wypełniają mój umysł. Moje myśli. Nawet moje sny.
Jestem oczarowany. Dokładnie. Całkowicie. To nie jest dobre.
Marek spojrzał zadowolony.
- Tak, jest. Powinieneś cieszyć się więzami krwi. To nigdy nie powinien być pusty fizyczny
akt.
- Wiem, ale...
- Myślisz o.... tej cholernej kobiecie.
Kiwnął głową.
- Tak. - to nie było tak dawno temu, kiedy leżał koło miękkiego ciała swojej żony i budził
się każdego ranka z widokiem jej słodkiej twarzy. Kochał ją. Oddał jej swoje serce i duszę. A ona
okrutnie wykorzystała ten jego łaskawy dar przeciw niemu.
Nigdy więcej ślepo nie zaufa kobiecie. Nie tak głęboko. Jako król po prostu nie może sobie
na to pozwolić.
- Dlaczego wciąż tu jesteś, wpatrując się w przestrzeń? Kiedy ta dwójka na ciebie czeka?
- Masz rację. - otrzeźwiawszy trochę, Kaden udał się do drzwi. - Tracę czas stojąc tu i
mówiąc ci, jak są niesamowici zamiast im to pokazać.
- Pokaż im. I pozwól im, by pokazali tobie, jak wspaniały jesteś. Zasługujesz na to mój
bracie. Bardziej, niż jakikolwiek Syn Mroku jakiego znam.
To prawdziwe, szczere wyznanie, zainspirowało Kadena by obdarować jeszcze jednym
uściskiem, zanim poszedł w stronę lochów. Nie mógł się doczekać Piercea i Eden, nie mógł się
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
doczekać ich dotyku. Ich smaku. By usłyszeć jak w ferworze ekstazy szepczą jego imię.
Przez tydzień, pozwoli sobie na opuszczenie niektórych ze swoich barier obronnych.
Mógłby dawać przyjemność i barć ją w niewielkim stopniu. Ale nie pozwoli, żeby sprawy poszły za
daleko. Tak, takie czasowe rozwiązanie było najlepsze. Mógł dostać mały smak radości, nie
wystarczający, żeby zapomnieć.
Jego pierwsza żona dała mu bardzo bolesną lekcję, nie tak dawno temu. Jego serce zawsze
wysyłało go na niebezpieczne drogi – te które prowadziły do końca – do jego destrukcji. Może
biorąc pod uwagę jego pragnienie Synne – wiedząc, że jego uczucia wykraczają poza chęć sojuszu
z jej ojcem, oraz pokoju i ochrony wraz z nim – było szczęściem, ze obiecał ją komuś innemu.
Kaden nie chciał się ponownie zapuszczać na tą niebezpieczną ścieżkę.
*
Cisza zapadła w lochu i Eden wiedziała, że wszedł Kaden. Zanim go zobaczyła na własne
oczy, lub usłyszała jego niski, seksowny głos, poczuła jego obecność. Jej skóra świerzbiła,
zostawiając na sobie gęsią skórkę. I chłodny dreszcz przeszedł po jej kręgosłupie.
Spojrzała przez ramię.
Był tam. Wspaniały mężczyzna. Wysoki i mroczny. Jego ciało idealnie wyrzeźbione,
wypukłości jego mięśni tak idealne, że nie mogła przestać się patrzeć.
Tylko jedno słowo przychodziło do głowy, kiedy patrzyła przez pokój. Majestatyczny. Jeśli
nie wiedziałaby lepiej, mogłaby przysiąc, że jest królem lub księciem. Domyślała się, że w jakiś
sposób był. Księciem innego rodzaju królestwa, władcą wielkiego imperium sukcesu jakiegoś
rodzaju.
To musiał być powód intensywnej reakcji jej ciała na niego. Nie zdawała sobie z tego
sprawy, ale wszystko w nim odgrywało jej sekretną fantazję.
Boże dopomóż, jeśli włoży henrykowski strój i zmiecie ją z nóg na swojego szarżującego
konia. Była już bardzo bliska śmierci mózgu. To by jej się stało.
Była taką głupią romantyczką. Oczywiście nic takiego się nie stanie. To nie był romans. To
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
nie był film. To była rzeczywistość. Ale, cholera, w tej rzeczywistości, nie potrzebowała fantazji.
- Kaden – wyszeptał Pierce.
Eden spojrzała w jego twarz i złapała iskrę potrzeby w oczach Piercea wpatrującego się w
Kadena. Wyglądało na to, że nie tylko ona w tym trójkącie była wniebowzięta, zauroczona
Kadenem. Ale znowu, kiedy rozejrzała się po lochu, zauważyła, że każdy w pomieszczeniu
wpatruje się w Kadena, wydawało się, że było mnóstwo osób, które bardzo chciały tego człowieka.
Niestety, to sprawiło, że poczuła się wyjątkowa. Dumna. Jakby trzymała nad nimi władzę,
bo była wybrańcem. Nigdy nie była z mężczyzną, który miał taką prezencję jak on.
Spojrzenie Kadena znalazło jej i w mgnieniu oka złączyły się w tym zatłoczonym miejscu.
Prąd energii przeszedł wzdłuż niewidzialnej nici i powiązał ich. Pozostałe osoby nie miały
znaczenia. Był po prostu Kaden i ona i to dziwna połączenie.
Jej ramię ogrzało się, kiedy spoczęła na nim duża ręka.
I Pierce. Pierce też tam był. Duży, twardy i gorący.
Pierce podszedł do jej boku, kiedy Kaden był na wyciągnięcie ręki. Patrzyła na zmiany w
oczach Kadena na widok Piercea. Coś między nimi zaszło. Ciche powitanie. Nie, to było coś
więcej. Ich ciała zesztywniały. Ich spojrzenia stały się ostre. Czuła się prawie jak w obecności
dwóch psów, które nie wiedzą, czy wyszczerzać na siebie zęby, czy machać ogonami.
Zauważyła, że Pierce był tym, którego wzrok zmienił się pierwszy.
Kaden omiótł ją spojrzeniem z góry na dół, przypominając jej, że była naga. Koniec jego
języka, przetoczył się przez jego dolną wargę. Eden nie mogła przestać gapić się na jego usta. To
było jak unikat. Idealne zęby, białe i proste. Idealne usta, które sprawiały, że wyobrażała sobie
wszystkie niegrzeczne rzeczy.
Kąciki jego ust podniosły się w cieniu uśmiechu. Kaden włożył swoją rękę pod jej łokieć.
To był taki niewinny dotyk i taki rozbijający.
- Widzę, że byliście zajęcie, kiedy mnie nie było. Chciałbym przenieść nasze kameralne
spotkanie w bardziej intymne.
Dokładnie wiedziała, co będzie dalej. Jej ciało także wiedziało. Już się zaciskało, rozpalało,
robiło się mokre i gotowe do słodkiej inwazji.
Po zarzuceniu na siebie szlafroka, wyszła za Kadenem i Piercem z lochu. Nie była smutna,
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
żegnając się z tym pomieszczenie, chociaż jej pierwszy raz w nim, bez wątpienia zakończył się
bardzo dobrze. Wracając wzdłuż korytarza, który wyglądał znajomo, poprowadzili ją do części,
która przeznaczona była dla Kadena, jego rodziny i najbliższych przyjaciół.
Mijając strażników, którzy nie reagowali na wchodzących i wychodzących, ubranych tylko
w szlafroki, zastanawiała się, czy nie jest to dla nich częsty widok. Ta myśl sprawiła, że poczuła się
chora w środku.
Inne kobiety też szły w dół tego korytarza w tym szlafroku.
Prawie zapragnęła rozebrać się tu i teraz.
Nadal milcząc, szła za Kadenem, mijając kilka zakrętów i po schodach. Wreszcie zatrzymali
się przez rzędem dwuskrzydłowych drzwi. Kaden popchnął jedne z nich, otwierając wejście do
najbardziej wykwintnej sypialni, jaką Eden widziała. Była po prostu jak z filmu, albo czasopisma, z
ogromnym łóżkiem z baldachimem, z pięknych materiałów. Dywanik. Miejsce do odpoczynku.
Draperie. Pokój sprawiał bogate, drogie wrażenie. Meble były z ciężkiego, ciemnego drewna.
Bogato rzeźbione.
Kaden podszedł do czegoś, co przypominało barek, podniósł karafkę z płynem, który musiał
być winem. Nalał trzy kieliszki, jeden wręczył Eden, drugi Pierceowi, a trzecim wzniósł toast.
- Za wieczór.
Eden dotknęła lekko jego kieliszka, a potem kieliszka Piercea, zanim wzięła mały łyk. Wino
było absolutnie niebiańskie, właściwie równoważąc przyprawy i owoce. Teraz rozumiała, dlaczego
niektórzy ludzie wydają majątek na wina. Co za różnica.
Spotykając spojrzenie Piercea znad swoich okularów, wzięła jeszcze kilka łyków, nim
odstawiła kieliszek i zwróciła się do Kadena.
- Kaden, twój pokój jest oszałamiający. To znaczy, brak mi słów.
- To nie jest mój pokój. Należał do.... mojej matki.
- Twojej matki. - podeszła do ściany, od góry do dołu pokrytej freskiem, który jak się
domyśliła, przedstawiał Adama i Ewę w ogrodzie zwanym Eden.
- Ależ musiała być szczęśliwa, mając takie piękne i spokojne miejsce. Wystarczy spojrzeć
na to malowidło. Nigdy nie widziałam niczego podobnego. - przebiegła palcem nad obrazem
tułowia Adama, niemal spodziewając się, że jego skóra będzie ciepła i gładka, tak był realistyczny.
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
Oczywiście nie była. Z bliska widać było pociągnięcia pędzla, które z daleka czyniły obraz tak
realistycznym. Ten, kto namalował ten fresk, miał dar.
- Dziękuję, ale nie mogę przyjmować żadnych wyrazów uznania. Wykonanie tego fresku
było zlecone przez pierwotnego właściciela budynku, który należał do jednego z licznych krewnych
mojej rodziny.
- Tak. - odwróciła się , znalazła Piercea koło baru, obserwującego ją tym ostrym
spojrzeniem. Jego intensywność, wysłało strumień ciepła przez jej ciało, przypominając jej o tym
niesamowitym czasie, który spędzili w lochu.
- Pierce powiedział mi, że zamek został rozebrany i dostarczony tutaj z jakiegoś miejsca w
Europie.
Kaden przeszedł obok niej i stanął pod ścianą.
- Tak było. Niektórzy uważają moją rodzinę za ekscentryczną, tak samo jak mnie, ale
zdecydowali, że chcą zabrać swoją historię ze sobą.
Uśmiechnęła się do niego przez ramię.
- Jak dla mnie, wydajesz się całkiem normalny.
Jego oczy błyszczały, kiedy odwzajemnił uśmiech.
- Potraktuję to jako komplement.
- Powinieneś. Nie mówię tak o kimkolwiek. - nie mogła nie spojrzeć jeszcze raz na Piercea,
zanim ponownie odwróciła się do fresku. To tak, jakby ją wołał, jakby jego energia przyciągała ją
jak magnes. Czuła jego obecność, mimo że był cichy i spokojny i Kaden, książę z jej fantazji, także
był obok. Coś się działo, zmieniało. W jaki sposób? Dlaczego?
- I kto nie chce mieć przy sobie swojej historii. Jeśli twoja rodzina mogła sobie pozwolić na
ściągnięcie zamku z jakiegoś wzgórza w Anglii czy coś i przywiezienie go tutaj, dlaczego nie
miałaby tego zrobić?
- Tak, czy inaczej, każdy kawałek tego domu, był w mojej rodzinie od pokoleń. - Kaden
pogładził swoim kciukiem w dół jej policzka. Ale jego dotyk nie sprawił, że zadrżała.
To był Pierce, podchodzący bliżej niej. Mimo tego, że była odwrócona twarzą do ściany i
Kaden był tak blisko niej, że ciepło jego ciała ogrzewało jej ramię, mogła wyczuć zbliżającego się
do niej Piercea. Jeszcze raz jej skóra załaskotała , uczucie nieodbiegające od statecznej siły
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
pocieranego balona. Jej włoski na karku i ramionach stanęły dęba.
- Ale wystarczy tej rozmowy i moim domu. - powiedział Kaden. - Wolałbym robić coś
innego.
- Tak, jestem wam obu winna masaż, czy nie? - odwracając się do Piercea, ponownie
spotkała jego wzrok.
Kaden zebrał jej włosy z jednego ramienia . Dreszcze przeszedł jej ciało, kiedy przejechał
językiem w dół jej szyi, od płatka ucha, aż do jej obojczyka.
- Jesteś pyszna.
Nie było dużo do powiedzenie na taki komplement.
- Dzięki.
- A pachniesz nawet jeszcze lepiej. Jak kobieta. Jak seks.
- Oh..- oczy Piercea przymrużyły się niemal niezauważalnie, a jej policzki zapiekły, tak
samo jak kilka innych części jej ciała. - Um, to dlatego, że...
- Bo co? - Pierce zacisnął ręce na materiale jej szlafroka i pociągnął, odsłaniając jej ramiona.
- Już tego nie potrzebujesz.
Nie, nie potrzebowała. Na pewno nie potrzebowała tego, żeby się rozgrzać. Sposób, w jaki
Pierce szepnął jej do ucha te cztery słowa tym grzesznym głosem, rozpalił w niej niewielki
płomień.
Płaszcz zsunął się, opadając miękko u jej stóp. Kaden docisnął się do niej i objął ją w pasie
rozpostartymi dłońmi. Zatrzymał się na chwilę na pasie, zanim przeszedł wyżej, do piersi.
Stojąc między dwoma mężczyznami, twarzą do ściany, zassała lekkie westchnienie, kiedy
Kaden szczypał jej sutki. I westchnęła, kiedy lekko przekręcił delikatne ciało w swoich palcach.
Mały impuls energii pulsował przez jej piersi z każdym jego ruchem. I jej serce z każdym impulsem
gnało szybciej.
Jego dotyk nie był delikatny, ale nie był też ostry i okrutny. Był po prostu taki, jakiego
pragnęło jej ciało.
Podczas gdy Kaden badał jej ciało rękoma, Pierce nie poruszył się. Nie całował jej. Nie
dotykał. Po prostu tam stał. Obok niej. Wielki, gorący i silny. Chciała go pocałować, ona
potrzebowała go pocałować. By poznać słodką głębię jego ust swoim językiem i by on zrobił to
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
samo. Ale kiedy próbowała się do niego odwrócić, zatrzymał ją w miejscu, jego dłoń powędrowała
do jej bioder.
- Nie ruszaj się - szepnął. Opuścił lekko jedną rękę na jej biodro.
Kaden rozsunął jej nogi swoim kolanem.
- Cholera, twój zapach doprowadza mnie do szału. - podgryzał ścieżkę od jej ucha do
obojczyka. Jedna jego ręka zsunęła się na jej uda, a potem pomiędzy nie. Zgiął palce, jego
paznokcie lekko drapały wrażliwe ciało.
Drżąc, wyciągnęła ręce i oparła się o ścianę. Instynktownie wygięła placy, przyjmując jego
inwazję, chcąc, by Pierce zrobił to samo.
- Tak, dotykaj mnie, proszę.
- Będę. - Pierce szepnął jej do ucha, jakby wiedział, że mówiła do niego.
- Obiecuję. Ale jeszcze nie teraz.
Jeśli nie teraz, to kiedy?
Miękkie pukanie do drzwi. Pierce otworzył je na kilka cali, zanim ona mogła się okryć.
Mniej niż minutę później, zamknął drzwi i podłą Kadenowi kawałek złożonego papieru.
Gdy zbierała miękki materiał na piersiach, Kaden odsunął się od niej i przeczytał
wiadomość.
- Muszę wyjść. Ale tylko na chwilę.
Wymieniła z Piercem skołowane spojrzenia.
- Oookejj..
- To nie potrwa długo. - Kaden wziął jej dłoń w swoją i pocałował każdy palec. Potem
wyszedł i znowu została z Piercem sama. Teraz była jej szansa, żeby dowiedzieć się, co dzieje się
między nimi.
- Pierce? - szepnęła, pozwalając szlafrokowi opaść na podłogę.
Jego wzrok wędrował w dół jej ciała, a potem z powrotem ku górze.
- Jeszcze nie.
W co on grał? Okrutny drań. Po tym jak szeptał jej do ucha słodkie obietnice, po tym jak
zabrał ją do lochu, gdzie przeżyli wspólnie mroczne, magiczne chwile? Miała się dzielić okrutnymi
kochankami. Wiedziała jak sobie z nimi poradzić. Jakoś musiała zmusić go, by pragnął jej dotyku,
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
tak jak ona pragnęła jego.
Jeśli szybko nie będzie w sobie miała jego twardego, grubego kutasa w sobie, straci zmysły i
będzie całkowicie szalona.
Ten człowiek musiał mieć słabości, wrażliwe miejsca. Ona po prostu musi je znaleźć.
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
Rozdział 9
Ciało Piercea było jednym twardym węzłem tętniącym palącą potrzebą, ale nie mógł jej
jeszcze uwolnić. Jeszcze nie. Zaczęło się to jak gra w uwodzenie, niewinna zabawa. Ale już nie.
Wszystko zmieniło się, kiedy Kaden wyszedł, a on zobaczył jak jego męczarnia jest frustrująca dla
Eden. Był zły na siebie, że wprowadził ją z stan zdenerwowania, ale to niczego nie zmieniało. Nie
mógł wziąć jej szybko i mocno, jak wydawało się, że oboje chcieli. Nie bez Kadena, , nie kiedy
spalał go głód tak duży, że mogłoby dojść do utraty kontroli.
Kontrola Eden była na granicy pęknięcia. Mógł zobaczyć, że mięśnie na jej szyi i szczęce
były ciągle napięte. Jej ramiona. Łopatki. Uda.
Była tak pociągającą kobietą, miękką tam, gdzie być powinna, twarda tam, gdzie nie
powinna. Pachniała niesamowicie, a smakowała jeszcze lepiej. Pragnął zanurzyć swój język w jej
cipce i spić każdą kroplę jej ciepłego miodu. Bardziej szokujące od tego, płonął, kiedy trzymał ją
gdy spała, kołysząc jej głowę w zgięciu swojego ramienia i patrząc jak śni.
Była niebezpieczną kobietą. Nie mogła mieć pojęcia, jaką miała nad nim władzę. Nie mogła
się dowiedzieć. Musiał utrzymać kontrolę, nawet jeśli oznaczałoby to odmawiania obojgu z nich
niektórych najbardziej przyjemnych części obligacji krwi.
Nie mógł sobie przypomnieć, kiedy ostatnio tak się czuł. Chciał próbować każdego
malutkiego uczucia, każdego dotyku, jęknięcia, zapachu, widoku i smaku, tak długo jak mógł.
Myśl o zniknięciu tego, nawet nieznaczna, sprawiała mu ból w środku.
Odsunął się od niej, myśląc że powinien od niej odejść nim wróci Kaden. Tak było najlepiej,
dla nich obu, ponieważ wydawało się, że przyciągała ich jakaś potężna siła. Jeśli by ją pieprzył,
mógłby ją ugryźć. Wiedział to. Podobnie, jak wiedział, że odurzyłoby go pierwsze spróbowanie. To
nie byłby problem, jeśli głód nie wzburzyłby się w nim teraz tak mocno.
Do celów obligacji krwi, dziś Kaden miał pożywić się pierwszy, wstrzyknąć Eden jad i
pożywiać się mieszanką płynnego jadu płynącego w jej żyłach od zeszłej nocy. Jeśli pożywiłby się
pierwszy, Kaden nie otrzymałby jadu, który złagodziłby jego głód. Ale do cholery, nie mógł się
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
doczekać kiedy poczuje jej pierwszy smak. Dekadencki, słodki, ostry. Czy odważy się choćby ją
pocałować, bez Kadena, by być pewnym, że nie straci kontroli?
Owinął palce wokół jej ramion i spojrzał jej w oczy. Tak odważyłby się. Mógł ją pocałować.
Oblizała swoje wargi.
Tak, taktaktak.
Opuścił głowę, jego wzrok utkwiony był w jej pełnych ustach, szybkie bicie jej tętna
odbijało się echem w jego uszach. Przesunął się niżej, aż jej zapach ogarnął go, wypełniając mu
nozdrza.
Nie. Odchylił się i zakrył dłońmi usta, ukrywając kły, które wyszły na wierzch.
Minęło zbyt wiele godzin, od czasu, kiedy ostatnio się pożywiali. Nie mógł. Nie chciał
ryzykować. Co do cholery zajęło Kadena tak długo?
Pierce krążył dookoła i skierował się do drzwi, chciał znaleźć jego brakującego partnera.
Ale Eden czmychnęła przed niego, blokując mu drogę.
- Dokąd idziesz? - wyraz jej twarzy była mieszanką szoku, złości i zmieszania.
- Znaleźć Kadena. Za chwilę wrócę. Obiecuję. - kiedy będzie wiedział, że jego kły nie są
widoczne, uśmiechnął się i sięgnął by objąć jej policzek, ale odtrąciła jego rękę.
- Nie. - przycisnęła się do niego na całej długości i docisnęła swój brzuch go jego pachwiny.
Jego wzniesiony kutas się szarpnął.
W jego głowie pociemniało.
Jego krew zapaliła się.
Kierowany dzikim instynktem, przyciągnął ją do siebie i pocałował. Jej miękkie usta
rozchyliły się, przyjmując jego język w odurzającą głębie jej ust. Jej język odważnie pogłaskał jego.
To nie byłą kobieta, którą całował zeszłej nocy. Dopasowywała każde pchnięcie swojego języka do
jego. A jej biodra, lubieżny sposób, w jaki ich używała....
Przerwał pocałunek, tylko po to, by na widok jej obrzmiałych warg i oczu pełnych
pożądania, pocałować ją ponownie. Chwycił ją za ramiona i na wpół zaprowadził, na wpół
zaciągnął do łóżka. Gdy tylko poczuł, że materac uderza w tył jedo nóg, odwrócił się i rzucił ją na
niego.
Ale zamiast leżeć na plecach i rozłożyć przed nim nogi, przeturlała się i podniosła na
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
kolana
- Nie jestem łatwa, Pierce. I nie zamierzam leżeć tutaj, niczym słodka cnotka, czekając aż
mnie weźmiesz.
Cholera, ogień w jej oczach, rozpalał jeszcze bardziej jego ciało, co było o wiele bardziej
nieznośne.
- Chcesz mnie, ale tylko na twoich warunkach. Mówię, do diabła z tym.- Objęła piersi jedną
ręką, a wzgórek drugą. - Myślę, że bawiłeś się ze zbyt wieloma słodkimi, uległymi, posłusznymi
niewolnicami. Nie jestem słodka. Nie jestem posłuszna. I nie jestem uległa.
- Jak cholera, nie jesteś. - Patrzył, jak jej smukłe palce wsunęły się między jej wargi
sromowe, wciskając się w ciasną cipkę, którą chciał tak bardzo pieprzyć, ale nie mógł.
- Czy niewolnice robią to bez pytania o zgodę? - jej powieki opadały ciężko, uniosła palce
do ust i zlizała cały ten przepyszny krem. Każdą jego odrobinkę. Podczas gdy to robiła, jego jądra
stały się tak ciężkie, że ledwie mógł poruszać nogami.
- Nigdy nie próbowałam swojej śmietanki. Jest dobra. - jej usta wygięły się w górę, w
uśmieszku seksownego kociaka. - Podoba ci się, prawda? Lubisz, kiedy kobieta trochę walczy. -
zanim zdążył odpowiedzieć, wepchnęła swoje palce z powrotem w siebie. Wkładała i wyciągała,
pracując nimi, podczas gdy kciukiem głaskała swoją łechtaczkę.
Patrzył, zahipnotyzowany, oczarowany, kiedy głaskała się, doprowadzając do granicy
orgazmu. Zanim doszła, rzucił się na nią, przewracając ją na plecy.
- To nie to, czego chcesz. - powiedział, patrząc na jej śliczną twarz pokrytą wypiekami. -
Możesz siebie pieprzyć cały dzień.
- Nie dałeś mi wyboru. - zakołysała biodrami w przód i w tył, ocierając się o jego
pulsującego bólem kutasa. - Nikt inny nie zgłosił się na ochotnika, do tej pracy.
Jego silna wola klapnęła i wiedział, że nie może czekać by ją wziąć. Ani jednego ułamka
sekundy dłużej.
- Teraz ja. - jedną ręką złapał jej nadgarstki i przytrzymał je ręką nad jej głową. Drugą ręką
rozpiął rozporek i zsuwał swoje spodnie, aż jego kutas był wolny. Po kilku potarciach jej cipki, by
rozsmarować jej soki dookoła jej wejścia, cofnął biodra do tyłu i cisnął nimi do przodu, wchodząc
w nią całą swoją długością w ciągu jednego pchnięcia.
33 Jakie to typowe dla facetów.... połóż się i rozłóż nogi... no kurde... dajcie czasem poszaleć....
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
Zesztywniała pod nim.
- OmójBoże, tak! - zaryła paznokciami w jego klatkę piersiową w zamian za uwolnienie jej
nadgarstków. Wepchnął ręce pod jej pośladki i podniósł je. Jego kutas opadł głębiej. Jęknęła, a
potem uderzyła pięściami w jego klatkę piersiową.
- Niech cię cholera. Niech cię cholera, za zmuszenie mnie do czekania na to. Będziesz
cierpieć.
Już cierpiał. Jego piłki były tak ściśnięte, że napięcie czuł w zębach. Jego krew tętniła takim
gorącem i tak mocno przez jego ciało, że jej uderzenia mógł czuć aż w uszach. Jego wyzwolenie
nadchodziło tak szybko, że właściwie mógł je poczuć.
Musiał ją ugryźć. Zapach jej cipki, jej potu, jej pragnienia, doprowadzał go do szaleństwa.
Ale musiał czekać na Kadena.
Ukrył noc w jej włosach i pieprzył ją, jak jeszcze żadnej kobiety w życiu. Jej miękkie ciało
ulegało jego szorstkiej inwazji, otwierając się na niego, a potem zaciskając mocno na całej jego
długości. Znowu i znowu, kiedy wjeżdżał. Z każdym pchnięciem do środka, był bliższy
wyzwolenia.
Nie chciał tego zakończyć, ale nie mógł się zatrzymać. Bestia w nim przejęła kontrolę i
chętnie poddał się chciwym napadom pożądania. Zacisnął pięść na jej włosach i zmusił, by leżała
płasko i przyjmowała jego zniewagę. Jego żądza oślepiała go. Nic nie widział. Nie czuł nic, poza jej
ciepłym ciałem zaciskającym się wokół niego, zbliżając do szczytowania, chwalebną pełnię
swojego kutasa, kiedy jego nasienie napełniało jego wał i pulsowało w jego ciele.
Za sobą, usłyszał jęk mężczyzny, a potem pod sobą, gardłowy krzyk Eden, kiedy znalazła
wyzwolenie. Gorące kropelki cieczy zrosiły całe jego plecy, tworząc ciepły strumyk spływający w
kierunku jego centrum i wzdłuż linii kręgosłupa.
Sperma Kadena.
Kaden przeszedł obok, uklęknął przy Piercie, pociągnął go za brodę i pocałował go. Ich
języki walczyły, głaskały, smakowały, badały i uwodziły, mącąc w głowie Piercea, zanim w pełni
się zorientował. Jego mięknący penis stwardniał wewnątrz cipki Eden i ponownie zacisnęła się na
jego długości niczym pięść.
- Pierce – wyszeptała, z nadal zamkniętymi oczami. Pierce pocałował jej zaciśnięte usta,
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
zanim posadził ją na swoich kolanach, jego korzeń powoli wślizgiwał się i wyślizgiwał z jej kanału.
A gdy on pieprzył ją powili, delikatnie, Kaden pochylił się nad jej smukłą szyją i ugryzł.
Walczyła z bólem, ale tylko przez chwilę. Kiedy jad przejął kontrolę, złapała Kadena i
przytrzymała przy sobie. Jej nogi rozłożyły się szerzej, zapraszając Piercea jeszcze głębiej. Pierce
chętnie akceptował jej zaproszenie, czekając kiedy Kaden skończy się pożywiać, tak głodny jej
krwi, że praktycznie mógł czuć ją już teraz.
W momencie, kiedy Kaden podniósł głowę, Pierce zatopił kły w ramieniu Eden. Jego usta
wypełnił ostry smak jej krwi i pikantny smak jadu Kadena. Wyciągnął mocno, ssąc rozpaczliwie
każdy łyk. I z każdym łykiem jego kutas tężał, jego ciało twardniało, jego zmysły wyostrzały się, do
czasu aż nie mógł się powstrzymać. Znowu doszedł, tym razem mocniej niż poprzednio. Jego całe
ciało zadrżało od intensywności wyzwolenia, kiedy ciepłe fale tętniły w jego żyłach i tętnicach,
wypełniając się świeżą, życiodajną krwią.
Kompletnie pokonany, odrzucił głowę do tyłu i krzyknął. Łzy spływały mu po twarzy. Ten
związek, tych dwoje ludzi, zrobili coś, czego nie zrobił ktokolwiek rzez lata, których nawet już nie
pamiętał. Sprawili, że zapomniał o wszystkim, nawet o samym sobie.
*
Znaleźli go. Włożył tyle troski w zmianę imienia, wyglądu. Miał swoje prywatne życie, od
tego dnia, tak dawno temu. Żył na co dzień ze strachem przed zdemaskowaniem. Teraz czekanie się
skończyło.
Podziękuje Eden któregoś dnia. Nalegała, że dostanie dla niego Esclipe, tak jak się
spodziewał. Gdyby nie podziałało to w ten sposób – gdyby zwrócił się zamiast niej – mogliby być
podejrzliwi. Nie, to był najlepszy plan i działał idealnie.
Miał być sądzony i skazany za zdradę w ciągu kilku dni. Ale miał nadzieję, że jego
szczęście się nie zmieni i będzie miał swoją szansę. By wszystko naprawić.
Nate opadł na kolana, kiedy funkcjonariusze wykopywali jego drzwi.
**
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
Eden nerwowo przesuwała w palcach wieczko butelki tabletek, które właśnie podał jej
Kaden i spojrzał na kupione dla niej ubrania, poskładane i ułożone w stos obok jej biodra.
Wyglądała tak pięknie, siedząc na łóżku, świeżo pieprzona, z nadal zarumienionymi policzkami i
skórą lśniącą od potu.
- Mogę zadać ci pytanie?
- Jasne. - różowy sutek zwrócił jego uwagę. Kaden trzepnął go, obserwując marszczenie się
skóry, teraz sterczącej już końcówki. Teraz, kiedy Pierce ich opuścił, czuł się swobodniej by
rozmawiać.
- Dlaczego zawarłeś ze mną ten układ? To znaczy, jest w tobie coś bardzo specjalnego.
Wszyscy patrzą na ciebie, jakbyś praktycznie był Bogiem. Szanują cię, czczą cię. Myślą, że możesz
mieć każdą kobietę, jaką tylko chcesz.
Przewrócił się na plecy i położył głowę na swoim zgiętym ramieniu.
- Jesteś bardzo spostrzegawcza.
- Obserwuję ludzi.
Potrzeba, by ponownie na nią spojrzeć, by zobaczyć jej śliczną twarz, gładką skórę, piękne
włosy, przesunął się na swoją stronę. Znacznie lepiej.
- Hmmm, skoro wydaje się, że tyle rozszyfrowałaś, dlaczego nie powiesz mi, jak myślisz,
jaki mam powód?
Przygryzła wargę.
- Nie chcę żebyś był zły.
- Nie będę. Obiecuję.
- Dobra. - wzięła widoczny wdech i wydech. - Myślę, że musisz trzymać ludzi na dystans, a
jakikolwiek związek z kobietą, czy mężczyzną – w tym wypadku, ponieważ wydajesz się być bi –
nie pozwala ci na to. - ponownie zaczęła bawić się nakrętką buteleczki – Ale nadal nie
rozszyfrowałam jaki w tym udział ma Pierce, ponieważ z nim nie dobiłeś targu – po chwili namysłu
dodała – A może dobiłeś?
- Nie, nie dostał żadnej zachęty.
- Myślę, że jest w tobie zakochany.
Zastanawiał się nad tym samym.
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
- Jeśli jest, przepraszam za to.
Pochyliła się, aż jej głowa była na wysokości jego. To byłą intymna pozycja, ich twarze
dzieliło zaledwie kilka cali, ich oczy spotkały się.
- Przed czym się bronisz?
- Przed oszustwem, jak sądzę.
- Więc ty też zostałeś okłamany. Czy nie my wszyscy zostaliśmy?
- Nie możesz zrozumieć mojej sytuacji. Kłamstwa nie są tylko moim problemem. Są bronią.
Moment przerwy pomiędzy nimi. Kilka sekund ciszy. Ale nawet jeśli żadne słowa nie były
wymieniane pomiędzy nimi, było coś innego. Energia, być może. Emocje.
Eden była tą, która przerwała milczenie.
- Wiem, że to pewnie dla ciebie śmieszne, ale cała ta sprawa przypomina mi film, który raz
oglądałam. Oczywiście nie jesteś królem
, więc nie mówimy dosłownie, ale król w filmie był
otoczony ludźmi, którzy próbowali go obalić. Nie wiedział kim są jego przyjaciele, a kim
wrogowie. Było mi go żal.
- Nie masz pojęcia, jak blisko prawdy jesteś.
Coś błysnęło w jego oczach.
- Wtedy nie odróżniasz przyjaciół od wrogów.
- Nie. Ale proszę nie obrażaj mnie swoim współczuciem.
Objęła jego policzek.
- Czy byłabym obraźliwa, gdybym się w ciebie wczuła?
Rozpostarł swoją dłoń na jej.
- Przypuszczam, że nie.
- Dobrze.
Jego palce zwinęły się pomiędzy jej. Podniósł jej rękę, odwrócił i pocałował w miejscu,
gdzie jej tętno biło cicho pod gładką skórą w kolorze kości słoniowej.
- Więc powiedz mi maleńka, jak możesz się we mnie wczuć?
- Gdy byłam dzieckiem, miałam przyjaciela, który mnie okłamywał, manipulował mną.
Udawał mojego przyjaciela przede mną, podczas gdy opowiadał wszystkim, którzy chcieli go
słuchać, kłamstwa o mnie. Myślałam, że jest moim najbliższym przyjacielem, moim najlepszym
34 I tu się mylisz, ale pewnie się o tym dowiesz :P
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
przyjacielem. Więc rozumiem czym jest wiara i zaufanie rzucone prosto w twarz.
Dotknięty jej historią, skiną głową.
Wpatrywała się w ich złączone dłonie.
- Chciałabym, żebyś mi zaufał. Zdaję sobie sprawę, że nie po to tu jestem, ale każdy
potrzebuje przyjaciela.
- Dziękuję. Ale lepiej będzie jeśli nie zostaniesz moją przyjaciółką. Lepiej będzie, jeśli
będziesz wiedziała o mnie tak mało, jak to jest możliwe. - Pieścił jej śliczną twarz. - Co ważniejsze,
niezbędne jest, żebyś troszczyła się o mnie tak niewiele jak to możliwe. Wolałbym, żebyś się mnie
bała, niż lubiła. Podobnie, wolałbym, żeby Pierce mnie nienawidził, niż kochał
Eden chwyciła ubranie z wierzchu stosu, najbardziej miękki sweter, jaki kiedykolwiek
dotykała i przycisnęła go do piersi, patrząc, jak Kaden wychodzi z pokoju. Był niesamowity, dużo
bardziej wyjątkowy, niż wydawało się jej pierwszej nocy. Seksowy, tak. Ale też z tego typu o
łagodnym sercu i starej duszy. Oczywiście, nie wiedział o tym, ale było już za późno. Lubiła go.
Bardziej, niż pięć minut temu, bo teraz go miała. A Pierce go kochał, i wiedział to w swoim
wnętrzu, że nie mógł się powstrzymać bardziej od niej.
***
- Zamordowany? - Kaden zacisnął ręce za oparciem krzesła. Kolana mu zmiękły,
wnętrzności ścisnęły się w ciasny węzeł bólu.
Jego kochanek. Jedyna osoba, z którą była blisko, oprócz brata, nie żyła. Zabity, nie było
wątpliwości.
- Nie, Kaden. - jego brat powiedział cicho. - To było samobójstwo.
Serce Kadena zamieniło się w lód. Jek wiele miesięcy minęło od tej nocy?
- Nie. Compton nie mógłby się zabić. Nie.
- Zostawił liścik.
- To fałszerstwo.
- Możemy go poddać analizie, ale nie sądzę, żeby było to konieczne. - Marek wyciągnął
rękę ze zwiniętym kawałkiem papieru.
35 Boże... słyszysz i nie grzmisz.... jaki ten Kaden jest głupiiiii...
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
Kaden zabrał go z dłoni brata i powoli rozwinął, dźwięk szelestu papieru nie był tak głośny,
by zagłuszyć ciężkie uderzenia serca w jego uszach.
To się nie dzieje. Jak wiele może zabrać jeden człowiek? Ile straty, smutku i tragedii. Sądził,
że już stracił duszę, że był pustą skorupą. Ale teraz, z tym bólem, wiedział, że nie był.
Jego zamglone oczy próbowały przeczytać słowa wypisane na papierze, ale nie mogły. Nie
mógł ich odczytać. Nie mógł zrozumieć ich znaczenia.
Wściekły i sfrustrowany, pchnął list z powrotem swojemu bratu.
- Przeczytaj to.
Jego brat odchrząknął.
- Mój królu, mój przyjacielu. Teraz wiem, że gdy to czytasz twojemu sercu może być
ciężko, ale wkrótce zdasz sobie sprawę, że tak jest najlepiej. Już więcej nie cierpię, starając się
przestrzegać życzeń i potrzeb człowieka, którego kocham, a ty nie będziesz już musiał znosić
wiecznych próśb o uwagę, której nie mogłeś mi dać. Byłem słaby. Miałeś rację. Ale tym ostatnim
zdaniem, egoistycznym z jednej strony, a bezinteresownym z drugiej, mam nadzieję, że znajdziesz
dla mnie szacunek, którego wcześniej mi nie dałeś. Umarłem, żeby cię wyzwolić.
- Szanowałem cię, do cholery! - wrzasnął. Rzucił krzesłem na drugą stronę pokoju, zmiótł
biurko jednym szerokim gestem i zniszczył wszystkie meble. Furia paliła się w nim, ale pod nią,
wina kąsała go bardziej.
Był tak zadowolony chroniąc siebie przed bólem, że zapędził człowieka do tak haniebnego
czynu. Pięknego, kochającego, opiekuńczego mężczyznę.
Kości Kadena zmieniły się w szal i upadł na podłogę. Szloch rozrywający jego pierś,
wybuchł z jego gardła w bolesnej eksplozji, rozrywającego cierpienia.
- Zasługuję, by za to spłonąć.
Jego brat ukląkł przy nim.
- Nie jesteś winny.
- To były moje słowa, moje postępowanie.
- Nie pociągnąłeś za spust. Nie dałeś mu broni.
- Nie, nie dałem. Ale dałem mu powód. - spotkał wzrok brata po raz pierwszy, od kiedy
przeczytał list i był świadkiem zmartwienia w oczach brata. - Jaki rodzaj człowieka, robi coś
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
takiego drugiemu?
- Człowiek, który musi ważyć każde słowo i działanie przed ryzykiem uzbrojenia wroga.
- Do diabła z wrogiem. - kierowany przez kolejną falę wściekłości, Kaden skoczył na równa
nogi, otworzył okno i krzyknął w jasne popołudnie – Król nie żyje!
- Nie! - Marek odciągnął go z dala od okna i wymierzył cios. Kaden ruszył przed siebie,
zanim Marek przewrócił go na ziemię.
- Nie pozwolę ci tego zrobić.
Kaden zwrócił zimne, twarde spojrzenie w kierunku brata, walcząc, żeby wstać.
- Nie możesz mnie powstrzymać.
- Tak, mogę. I zrobię to. - zerwał się na równe nogi, dzięki czemu Kaden zrobił to samo i
uniósł pięści. - Daj z siebie wszystko, bracie. Nie obrażaj mnie, wstrzymując się.
- Nie. Skrzywdziłem wystarczająco dużo ludzi. Wyrządziłem wystarczająco dużo szkód, nie
podnosząc nawet pięści. Nie będę.
- Pierdol się! - Marek splunął na nogo Kadena. - Nie mogę uwierzyć w to, że mój brat
grzebie się w użalaniu nad sobą.
- To nie jest użalanie się nad sobą.
Marek odwrócił się plecami.
- Może masz rację. Ludzie, którzy liczą na ich króla, który zapewnia im bezpieczeństwo,
ochronę i poradnictwo zawodowe, nie potrzebują władcy, który jest pochłonięty własnymi
potrzebami i rozmyślaniem nad tym.
- To nieprawda! Nigdy tak nie było. - Kaden złapał brata za ramiona i okręcił go. - Dawałem
każdą minutę dnia i nocy moim ludziom. Nie jadłem, piłem czy pieprzyłem się, bez wcześniejszego
zastanowienia się nad nimi.
- Do dzisiaj.
- Compton się kurwa zabił! Doprowadziłem go do tego! Jestem potworem.
- Nie, jesteś człowiekiem. Z wadami. Prawdziwym, czującym, oddychającym, żyjącym
człowiekiem, który musi dokonywać trudnych wyborów, bo w każdej minucie życia w piekle nikt
inny ich nie widzi.
Motany przez szok, wściekłość i żal, wspiął się na krzesło.
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
- Chcę odejść. Już tak dłużej nie mogę.
- Ja też nie chcę już tego dłużej. Kocham cię i zabija mnie to, widząc jak żyjesz. Ale
pomyśl, Kaden. Ile Synów ucierpi, jeśli abdykujesz? Wiesz kto zajmie twoje miejsce i co zrobi.
Kaden opuścił głowę.
- Tak. Zabierze nas wszystkich o stulecia wstecz.
- Będziemy prześladowani, postrzegani jako potwory, obławiani, więzieni i zabijani,
pogardzani. Nasze dzieci nie będą bezpieczne. Zobacz, jak ludzkość traktuje swój własny rodzaj.
Jak okropne czyny były oparte na ślepocie, irracjonalnym lęku. Nie przeżyjemy.
- Wiem! - Kaden spotkał wzrok brata. - Gdybym tylko mógł dzielić się tym obciążeniem z
innymi
. Ciężar jest zbyt wielki jak na jedną osobę, by to znieść.
- Więc przestań dźwigać go sam, mój bracie. Pozwól komuś zdjąć trochę tego z twoich
ramion
- Jak mam to zrobić?
- Zaryzykuj sercem. - jego brat skinął na pobliskie krzesło. - Możesz usiąść? Mam ci coś do
powiedzenia, trochę informacji, które nie zmniejszą twojego żalu, ale mogą przynieść nadzieję.
36 Czyżby szykowała się demokracja???
37 No jakbyś się związał z Piercem i Eden wzięli by 2/3 ciężaru na siebie :)
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
Rozdział 10
Eden nie mogła uwierzyć w to co zobaczyła. Kiedy mężczyzna ubrany w mundur ochrony
przyszedł do jej pokoju i poprosił, żeby poszła za nim, wyobrażała sobie mnóstwo rzeczy, ale nie
to. Nie spodziewała się tajnych przejść, zdradzieckiego wyścigu w dół ciemnych, stromych
schodów, wiodących do wnętrza zamku. Przede wszystkim nie tego, że jej najlepszy przyjaciel
siedzi w betonowej celi, krwawiący i pobity.
- OmójBoże, Nate! Co się dzieje? Dlaczego jesteś tu zamknięty?
Uniósł głowę, a kiedy ją zobaczył, powoli wstał i poszurał nogami do żelaznych krat, które
ich oddzielały.
- To egoistyczne z mojej strony, żeby ściągać cię tutaj, ale muszę zobaczyć cię po raz
ostatni.
Potrząsnęła kratami, sprawdzając drzwi. Zamknięte.
- Nie rozumiem. Dlaczego jesteś tu zamknięty? Czy jesteś trzymany tu wbrew swojej
woli
? Powinnam zadzwonić po kogoś...
- Nie, Eden. Jestem tam, gdzie powinienem być. - Nate położył dłoń na jej. Jego palce były
lodowate. - Nie powiedziałem ci o wielu sprawach, o których powinienem. Ale nie czuj się źle z
obrotem jaki przybrały sprawy. Zrobiłaś to, o co cię prosiłem. Jesteś dobrą przyjaciółką i wiedz, że
bez względu na wszystko co się dzieje, chcę żebyś wiedziała, że kocham cię za to, że tak chętnie mi
pomagasz.
- Nie łapię, Nate.
- Zrobiłem kilka rzeczy. Bardzo złych rzeczy. To dlatego tu jestem. Zasłużyłem na to.
- Jakie rzeczy? Nikt nie zasługuje na takie zamknięcie. To nie średniowiecze na Boga. To są
Stany Zjednoczone i istnieje prawo i sądy i niezawiśli sędziowie, by zająć się takimi sprawami. -
teraz wkurzona, szukała dookoła kluczy, by otworzyć celę. - Nawet wszechmocny Kaden Setara nie
38 Nie..... zamknął się w celi i jest pobity, bo mu się nudziło....
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
może postępować według swoich własnych praw. Poczekaj tylko, usłyszy ode mnie.
Nate zacisnął dłoń wokół jej nadgarstka.
- Nie, Eden. Nie. Nie posłałem po ciebie tutaj, żebyś pomogła mi uciec. Chciałem wyjaśnić.
I podziękować ci. Za bycie dla mnie prawdziwą przyjaciółką.
- Ale...
- Starałem się kogoś zabić. Nie, właściwie, to mi się udało. I wiedziałem, jakie będą
konsekwencje.
- Po pierwsze, nie wierzę ci. Znam cię zbyt długo, by uwierzyć że mógłbyś kogokolwiek
skrzywdzić. A po drugie, to bzdura. Poznałaś mnie, ale nigdy tak naprawdę mnie nie znałaś.
Wszystko, nawet moje imię, było kłamstwem... nie jestem tym, kim myślisz...
Eden nie mogła mówić. Słowa wychodzące z ust Natea nie miały sensu. To było, jakby
nagle zaczął mówić jakimś obcym językiem, którego nie rozumiała. Co jakiś czas, słowo
przedzierało się przez grubą mgłę krzepnącą w jej mózgu, zatykającą jej myśli. Kłamstwo.
Zabójstwo. Skrzywdzenie. Przeproszenie.
- Nie. Nienienienienie. Nie wierzę ci. Nie mogę ci uwierzyć. Jesteś Nate De Vries. Mój
przyjaciel. Człowiek, który nauczył mnie znaczenie słowa poświęcenie. Po prostu mówisz te
rzeczy, żeby mnie przestraszyć. To musi być to. Dlaczego? Przed czym mnie chronisz?
- Nie chronię cię. Mówię ci prawdę, bo nie chcę, żebyś czuła się winna.
Łzy paliły oczy Eden i nie mogła nic poradzić, kiedy zaczęły sączyć się z kącików jej oczu i
spływać po policzkach. Miała dwoje bliskich przyjaciół, obydwoje dla niej drożsi niż cokolwiek na
świecie, a jeden z nich odpychał ją, z jakiegoś powodu.
Jej wnętrze skręcały się tak bardzo, że czuła się chora. Jej gardło ścisnęło się, kiedy szloch
rozrywał jej klatkę piersiową, a ona odwróciła się sapiąc płucami pełnymi powietrza.
- Przepraszam Eden. Tak bardzo przepraszam. Nie powinienem zmuszać cię, żebyś tu
przyszła. Powinienem był wiedzieć, że będzie cię to zbyt mocno bolało.
- To mój błąd. W jakiś sposób to spowodowałam i zamierzam cię jakoś stąd wydostać. Po
prostu starasz się mnie chronić, jak zawsze
- Nie. Posłuchaj mnie. - Nate zmagał się z nią, przesuwając dłońmi w stęchłym powietrzu
między nimi. - Jeśli mnie kochasz, zostawisz mnie tu. Opuść to miejsce. - opadł na kolana. - Nie
39 Boziu... ale ona tępa...
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
będę się już ukrywał. Jestem już zmęczony obawianiem się. Tak bardzo zmęczony.
Eden także opadła na kolana. Zajrzała w oczy pełne żalu i poczucia winy.
- Obawianiem się czego?
- Obawianiem się prawdy. - zamrugał, raz, drugi, trzeci i spojrzał w górę. Uśmiech powoli
rozprzestrzeniał się na jego twarzy. - Nie boję się już. Jestem wolny.
- Jesteś zamknięty w celi.
- Stąd, wszystko co widzę, to wolność. Słodka wolność.
Nie rozumiała tego, ale usłyszała to w jego głosie, tak jasno, jak tylko mogło być.
Promieniowanie spokoju świeciło wokół niego. Nie był już chory. Nie był roztrzęsiony i
zdenerwowany. wyglądał na... zadowolonego. On mówił prawdę.
- Teraz odejdziesz i nie powiesz nikomu ani słowa. Idź do domu. Udawaj, że nigdy mnie tu
nie widziałaś. Udawaj, że nic z tego się nie stało. Dziękuję ci Eden, za to, że zrobiłaś dla mnie to,
czego żaden przyjaciel nie miał siły dla mnie zrobić – bądź szczęśliwa, dla mnie, bo nie ukrywam
się więcej.
Sięgnęła przez kraty i pogłaskała go po twarzy.
- Kocham cię Nate.
- Ja ciebie też kocham. - jeszcze raz uścisnął jej rękę i puścił. - Idź. Nie chcę, by ktokolwiek
dowiedział się, że byłaś tu ze mną. Możesz zaufać człowiekowi, który cię tu przyprowadził.
Zabierze cię do twojego samochodu.
- Nie.
- Posłuchaj mnie Eden. Musisz odejść. Proszę. Dla mnie. I cokolwiek się stanie, nie staraj
się do mnie wrócić. Nie chcę, żeby ktokolwiek podejrzewał, że za mną współpracujesz. To
mogłoby cię zabić. Obiecaj mi, Eden. Proszę.
Eden popatrzyła w jego oczy, pełne bólu i skłamała.
- Tak, dobrze. Pójdę.
Na szczęście, nadarzyła się okazja, by wymknąć się jej eskorcie, zanim wyszli z budynku.
Nadeszło nawoływanie przez jego krótkofalówkę i kiedy na nie odpowiedział, wymknęła się z
zasięgu jego wzroku, w końcu znalazła wyjście z labiryntu korytarzy do głównego korytarza,
obstawionego przez strażnika, który był aż nazbyt zadowolony mogąc odprowadzić ją do jej
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
pokoju. Cały czas jej umysł wkradał się do tego zakurzonego, wąskiego przejścia. Co mogła
zrobić? Jak mogła wyciągnąć Natea z tej piekielnej dziury?
*
Nawet kiedy była jeszcze na wpół zagubiona w swoich rozmyślaniach, Eden mogła
dostrzec, że z Kadenem było coś nie tak, w chwili kiedy następnego dnia wszedł do pokoju
rodzinnego. Bardzo nie tak.
Eden zerwała się z kanapy, jej obawy chwilowo przesunęły się na bok. Chciała
porozmawiać z nim o Natecie tak bardzo, że aż ją to bolało, ale nie mogła.
- Co się stało?
Kaden wciągnął ją w objęcia, a ona zamknęła oczy i pozwoliła sobie rozpłynąć się w nich na
chwilę, w uczuciu jego grubych, silnych ramion owiniętych ochronnie wokół niej. Nic nie mówił,
ale to, co mówiło jego ciało było tak przejmujące, że była bliska łez. Fakt, że była już
rozemocjonowana przez zbyt krótką wizytę u Natea, w ogóle nie pomagało.
Kiedy ją puścił, poczuła, jak rzuca się w jego ramiona i prosi, by trzymał ją dłużej. Dziesięć
minut, godzinę, nie, znacznie dłużej. Dzień, albo dwa, albo dziesięć dni, mogłoby być
wystarczającym czasem. Wyglądało na to, że on tez potrzebuje miłego, długiego uścisku.
Skinął w stronę kanapy.
- Usiądź proszę. - A gdy usiadła, usadowił się przy niej.
Szybko złapała pilot od telewizora i wcisnęła przycisk wyłączając go. To nie była dobra
chwila na oglądanie marnych powtórek reality show ani melodramatycznych oper mydlanych.
- Czy możesz mówić o tym, cokolwiek się stało?
Spojrzał na nią, przyglądał się jej, jakby próbował przekonać siebie, że może jej zaufać,
albo jakby szukał właściwych słów by się wyrazić. Czekała cierpliwie, wyczuwając, że jest to dla
niego trudniejsze, niż może sobie wyobrazić.
- Dowiedziałem się, że ktoś, kogo kochałem, nie żyje.
Serce Eden ścisnęło się, kiedy spotkała ciemne oczy Kadena. Po raz pierwszy mogła
wyraźnie zobaczyć jego emocje, mogła zobaczyć złość i żal w ich głębi.
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
- Tak mi przykro. - wiedziała, że nie mogła powiedzieć nic, co złagodziłoby jego ból. Te
słowa okazały się bezskuteczne, przynajmniej pochodząc od niej. Wszystko co mogła zrobić, to być
tam, dawać mu wsparcie, podczas gdy on pracował nad swoimi emocjami. Była przy wielu
cierpiących ludziach, by mogła powiedzieć, jak to było. Najpierw zaprzeczenie, przez które
wydawało się, że już przeszedł. Potem gniew. Targowanie się. Depresja i w końcu akceptacja.
Nastało między nimi ciężkie milczenie, a ona szukała w głębi siebie czegoś, co nie
brzmiałoby banalnie.
- Moja pierwsza prawdziwa przyjaciółka zmarła, kiedy miałam piętnaście lat. Byłyśmy jak
siostry, tak naprawdę, to nawet bliżej. Nigdy nie walczyłyśmy. Praktycznie mieszkałyśmy u siebie
nawzajem, jej rodzina mieszkała obok nas. - mgliste wspomnienie twarzy Crissy, przemknęło przez
jej umysł. - To była moja wina, że umarła.
- Jak?
- Jednego dnia, siedziałyśmy znudzone. Było z nami kilku przyjaciół, w tym, chłopak, który
podobał się Crissy, Joe. Wymienialiśmy się historiami o tym, co najgorszego zrobiliśmy, a Crissy
nie mogła żadnej znaleźć. Była takim świętoszkiem, ja zresztą też. Nie byłam po prostu
świętoszkiem na tyle, bym nie mogła kłamać o moich tak zwanych przestępstwach. W każdym
razie, dla zabawy sprowokowałam ją, by wzięła samochód swojej mamy i udała się na przejażdżkę.
Zrobiła to. Nie sądziłam, że się odważy. Wzięła ten cholerny samochód, bo jej tak powiedziałam.
A ona go rozbiła. Była w śpiączce przez trzy tygodnie, zanim umarła. Przez cały ten czas, żyłam z
jej krwią na moich rękach.
- To nie była twoja wina.
Pozwoliła by jej głowa opadła do tyłu i zamknęła oczy. Jak wiele razy słyszała te słowa?
Dziesiątki, co najmniej. Nigdy w to nie wierzyła.
- Tak, to była moja wina. Powiedziałam jej, by wzięła samochód.
- Ale nie zmuszałaś jej. Nie trzymałaś broni przy jej głowie i nie zmusiłaś jej. I z pewnością
nie możesz być odpowiedzialna za wypadek.
Ból z sytuacją Natea czynił ją bardziej rozemocjonowaną, walczyła by się trzymać.
- Tak, mogę. Wiedziałam, że zrobi wszystko, by zaimponować głupiemu Joe. I wiedziałam,
że nie potrafi prowadzić za grosz. Mogłam ją podpuścić do wszystkiego – choćby kradzieży
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
głupiego batonika z 7- Eleven
. Ale wybrałam coś głupiego i niebezpiecznego. Dlatego zawsze
będę czuć się winna.
Potem Kaden zamilkł, było tak cicho, że Eden żałowała, że opowiedziała mu tą historię. Co
ona sobie myślała? Nie powinna mówić o Crissy po tylu latach. Co on musi o niej myśleć?
- Dziękuję. - powiedział w końcu.
- Nie ma za co? - tak naprawdę nie rozumiała za co jej dziękował, ale była zadowolona, że
nie wydawał patrzeć się na nią, jakby była morderczynią.
- Twoja historia przypomniała mi, co mój brat mi dziś powiedział.
- Cieszy mnie to. - mimo że nadal wyglądał smutno, czuła, jakby trochę mu pomogła. To
sprawiło, że poczuła się bliżej niego, bardziej związana z nim na poziomie emocjonalnym. Było to
dobre i złe. Zaczynała czuć coś więcej do tego mężczyzny niż tylko pożądanie i już zastanawiała
się, jak bardzo niewygodne może być pożegnanie na koniec tygodnia.
Sprawy wyglądają tak, że straciła przyjaciele, Natea. W kilka dni pożegna się też z
Kadenem. I Piercem.
Jej wnętrzności skręciły się w węzeł.
Jak to możliwe, że dwoje mężczyzn dotknęło jej serca w tak krótkim czasie?
- Pierce i ja za chwilę wrócimy i otrzymasz trzecią część swojej zapłaty.
Odpowiedź szybko przyszła jej do głowy, ale zacisnęła usta, wykrzywiając je w czymś, co
miała nadzieję, że było wiarygodnym uśmiechem. Nie wiedział, że znalazła Natea w piwnicznej
celi. Nate ostrzegł ją, by nie dała tego po sobie poznać. Zastanawiała się, czy Kaden jest w stanie
zaufać jej na tyle, by powiedzieć jej o Natecie przed końcem tygodnia.
Co więcej, zastanawiała się, czy może ukryć ból serca, jaki czuje na myśl, że jeden z jej
najbliższych przyjaciół w tym okropnym miejscu, więziony za przestępstwo, w które nie mogła
uwierzyć, że je popełnił.
**
Pierce cofnął się od drzwi, kiedy usłyszał zbliżające się kroki. Oczywiście Kaden
40 Międzynarodowa sieć sklepów typu convenience (taka Polska żabka, tyle, że w tym przypadku chyba nieco bardziej
rozbudowana i zaopatrzona...)
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
zrozumiałby jego podsłuchiwanie w niewłaściwy sposób, odwrócił się i ruszył z powrotem w stronę
schodów. Ostatnią rzeczą, jaką chciał zyskać, to nieufność Kadena – teraz, kiedy był najbardziej
wrażliwy i potrzebujący ochrony i miłości.
To nie tak, że był szczęśliwy słysząc o stracie Kadena. Stracić przyjaciela,. To naprawdę
powodowało ogromy ból serca, dobrze o tym wiedział. Nigdy nie chciał dla nikogo takiego smutku,
a zwłaszcza nie dla człowieka, którego kocha tak bardzo. Ale niestabilny stan emocjonalny Kadena,
może paradoksalnie dać mu szansę, na którą czekał.
Pierce pospiesznie wspiął się na schody, wślizgnął do swojego apartamentu i powoli
zamknął drzwi, nie chcąc by dźwięk zamykanych drzwi ostrzegł Kadena o jego działaniu, jeśli to
on za nim szedł. Stał za nimi i słuchał.
Odgłos kroków zbliżał się i zbliżał, . Zatrzymał się.
Miękkie pukanie sprawiło, że wyprostował się. Nie odsunął się, wiedząc, że Kaden
usłyszałby jego poruszenie za drzwiami, tak jak on słyszał Kadena.
Nie chcąc oszukiwać swojego króla, ściągnął buty, cofnął się do sypialni i ruszył w
kierunku drzwi, odpowiedzieć na pukanie Kadena. Na widok Kadena, uśmiechnął się i odsunął na
bok, witając swojego gościa w środku.
- Mój królu.
Kaden wszedł, pozbawiony swej zwykłej prezencji. Wyglądał jak człowiek na skraju
załamania, a serce Piercea bolało, kiedy zobaczył, że mężczyzna, którego tak bardzo kocha, tak
bardzo cierpi.
- Chciałem porozmawiać z tobą na osobności, zanim pójdziemy do Eden.
- Oczywiście. - Pierce ruszył w stronę kanapy, czekając aż Kaden usiądzie obok niego.
Skręcił górną część ciała i podniósł ramię do góry. - O czym chcesz porozmawiać?
- O niczym szczególnym. Chciałem tylko mieć trochę czasu sam na sam z tobą. Czułem, że
na to zasługujesz.
- Dzięki. - zadowolony z wysiłku jaki Kaden włożył, by dotrzeć do niego na emocjonalnym
poziomie, Pierce wziął dłoń Kadena w swoją. - Wyglądasz na... zmęczonego.
Spojrzenie Kadena spadło na ich złączone dłonie.
- Jestem.
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
Pierce studiował wyraz twarzy Kadena. Twarde linie jego kości policzkowych i podbródka
wydawały się być nieco ostrzejsze, oczy zapadnięte nieco bardziej.
- Dlaczego?
Chciał wziąć Kadena w swoje ramiona, powiedzieć, że o wszystkim wie i jest tam, jeśli to
konieczne, ale nie mógł. To był krok, który Kaden musi wykonać sam, w swoim czasie i w swoim
własnym tempie. Kiedy Kaden wreszcie położy swe serce u jego stóp, Pierce będzie wiedział, że to
już na wieki.
- To głód, tak myślę.
- Hmmmm – Pierce pochylił się, podniósł podbródek Kadena i musnął jego usta swoimi. -
Głód? Jesteś pewny?
Na ostry dźwięk wciąganego przez Kadena powietrza, Pierce pogłębił pocałunek,
przejeżdżając językiem po złączeniu ust Kadena.
- Tak, jestem pewien. Muszę być teraz blisko ciebie. - Kaden otworzył je przed nim,
pozwalając mu smakować dekadenckiego nieba i ciemnego grzechu. Pocałunek zaczął się
powolnie, złośliwie uwodzący i stopniowo, w miarę jak ich ręce odważyły się sięgnąć do twarzy, do
piersi i brzuchów, zmienił się w dziki, niepokojąco rozpętując surowe, potężne emocje.
Pierce oddawał każde pchnięcie języka i przeciągnięcie paznokciami, wyciągając Kadena z
cierpienia.
Kaden przerwał pocałunek, patrząc na Piercea z lśniącymi ustami i wypiekami na twarzy, z
oczami tej właśnie dzikości.
- Ja... potrzebuję cię.
- Masz mnie. - Pierce objął dłońmi twarz Kadena. - Wszystko co musisz zrobić, to uwolnić
siebie i zaakceptować wszystko to, co ci ofiaruję.
Kaden zachichotał, grubym, głębokim głosem, który wibrował aż przez ciało Piercea.
- Co się stało z pogonią? Byłeś zdecydowany zmusić mnie bym padł na kolana.
- Nie porzuciłem tego. Po prostu zmieniłem taktykę. - Pierce ściągnął swoją koszulę i na
widok błyszczących oczu, przeciągnął dłonią w dół własnej piersi.
- Powiedz mi, czy nie dowiedziałem się, czego potrzebujesz?
Język Kadena przesunął się wzdłuż jego dolnej wargi, a potem w nią uderzył.
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
- Masz...
Pierce pochylił się, aż ogrzewało go ciepło promieniujące z ciała Kadena.
- Więc będę miał cię na kolanach w swoim czasie. - Kiedy Kaden przycisnął usta do jego,
wykręcił się i odsunął. - Ale najpierw, myślę, że Eden powinna być wprowadzona w liny. - Pierce
zawahał się, ciesząc się widokiem zaczerwienionych policzków i oczu pełnych pożądania Kadena.
- Jeśli nie masz nic innego, o czym chciałbyś porozmawiać.
Wyraźnie speszony, Kaden wskazał gestem na drzwi.
- Nie, nie. Czas na rozmowę jest wykorzystany.
***
W chwili gdy Kaden i Pierce weszli do pokoju rodzinnego, Eden wiedziała, że sprawy
poszły ciężko. Cienie z wcześniej, nadal były w oczach Kadena, sprawiając że wyglądał groźnie.
Chciała wciągnąć go w swoje ramiona i trzymać, chciała mu powiedzieć, że nie jest sam.
To ostrzegawcze spojrzenie jakie jej dał, ostatecznie ją powstrzymało.
Nie powiedział Pierceowi?
- Cześć – powitała obu uśmiechem – Co jest? Jest dość wcześnie i nawet nie jadłam kolacji.
Pomyślałam, że załapię się na coś ciekawego w telewizji. Chcecie się przyłączyć?
- Nie, dzięki. - Kaden sprawdził w kuchni, prawdopodobnie szukając kucharza, podczas gdy
Pierce podszedł do niej najkrótszą drogą, biorąc jej ręce w swoje.
Spoglądając w dół, na swoje palce splecione z Piercem, wyjaśniła. - Kucharza nie ma,
wyszedł po zakupy. Kolacji nie będzie przez najbliższą godzinę.
- To świetnie. - Pierce złapał jej ręce i podciągnął by wstała. - Oddamy cię, przed tym
czasem.
- Dokąd idziemy? - poszła za Piercem. Kaden wrócił i wyprowadził ich z pokoju
rodzinnego.
- Wracamy do twojego ulubionego miejsca. - Pierce szedł obok niej.
- Oh. - niewielkie uderzenie niepokojącego dreszczu schłodziło jej plecy.
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
- Boisz się? - zapytał Kaden, zatrzymując się na chwilę. Nie czekał na jej odpowiedź, zanim
znowu ruszył.
- Tak jakby – powiedziała.
Pierce gładził wierzch jej dłoni.
- Widziałem Piercea z setkami mężczyzn i kobiet. Nie masz się czego bać. Mogę to
powiedzieć z absolutną pewnością.
- Setkami? - powtórzyła.
- Nie biorę tego samego uległego dwa razy – wyjaśnił Pierce.
Interesujące.
- Czy to oznacza, że za mną też zrobicie to tylko raz?
Podniósł jej podbródek małym palcem, aż spotkała jego spojrzenie.
- Trudno powiedzieć. Z tobą mogę mieć ochotę pokusić na wyjątek.
Nie wiedziała, co o tym myśleć. Częściowo czuła ulgę, częściowo rozczarowana.
- Jest najbardziej rozchwytywanym Dominem w moim... w lochu. - wyjaśnił Kaden, kiedy
zatrzymał się przed znajomo wyglądającymi drzwiami. - Miałem kilka próśb od poddanych, bym
przekonał go, by wziął je jeszcze raz.
- Naprawdę? - co on takiego robił dla setek tych osób, co czyniło go tak pożądanym? Tak
potężnym? Pomimo swej jednej wizyty w lochu, która w końcu okazałą się nie taka zła, nie mogła
tego dostrzec. Bycie związanym nie mogło być tak dobre.
Dobra, ten pierwszy raz w lochu, rozdmuchał jej umysł. Weszła do doświadczenia, którego
się nie spodziewała i zostawiło ją to w mgle seksualnej satysfakcji, tak że każdy jej nerw skwierczał
energią. A wszystko co zrobił, to miał ją klęczącą i patrzył na nią.
Ale czy podczas tego nie mogło być lepiej? Zgadza się?Miała przeczucie, że się o tym
przekona.
Kaden otworzył drzwi, weszła do środka i zauważyła, że pomieszczenie jest puste. To była
ogromna ulga.
- Zarezerwowałem loch na dzisiejszy wieczór. Będziemy mieć prywatność.
- Dzięki, powiedziała Eden, wchodząc nieśmiało do środka za nimi. Jej spojrzenie omiotło
cały pokój. Teraz, gdy nie było dziesiątek ludzi, blokujących jej widok, mogła dobrze przyjrzeć się
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
każdemu sprzętowi. Niektóre były proste i niegroźne. Inne wyglądały jak średniowieczne przyrządy
tortur.
Nie mogła uwierzyć, że to robi. Gdyby kilka tygodni temu, ktoś powiedziałby jej, że z
chęcią pozwoli jakiemuś mężczyźnie się związać, zaśmiała by mu się w twarz.
- Tędy. - wciąż trzymając jej rękę, Pierce poszedł na tył pomieszczenia, do narożnika, do
którego zabrał ją wcześniej. Zwój liny leżał na podłodze i wiedziała, że niedługo ta lina będzie
okręcona i zawiązana wokół niej. Oh Boże. Jej serce podskoczyło, uderzając o mostek.
Stała ze splecionymi rękami, czekając aż Kaden i Pierce zaczną mówić jej co ma robić i bez
przerwy zapewniając, że może odwrócić się i odejść. Przede wszystkim, argumentem tu było
zdobycie lekarstwa dla Natea. Teraz, gdy Nate był tutaj więźniem, lek nie zdziała dla niego nic
dobrego. Pozwoliła im się okłamać
. Cofnij, pozwoliła Kadenowi się okłamać, trzymać ją tu pod
fałszywym pretekstem.
- Nie pozwól by dowiedzieli się, że wiesz, że tu jestem. - słowa Natea odbiły się w jej głowie.
Pierce podniósł krótki odcinek liny, pozwalając mu prześlizgiwać się pomiędzy jego
palcami. Cofnęła się o krok.
- Proszę, powiedz, ze zamierzasz mi to ułatwić.
- Nie zrobię niczego, czego byś nie chciała, lub co nie sprawi ci przyjemności. - zrobił pętlę
i zaczął przeciągać przez nią jeden z końców liny. - Rozbierz się.
Spojrzała nerwowo na Kadena.
- Myślałam, że zgodziliśmy się co do tego, ze nie będę zmuszana by to robić.
- Nikt cię nie zmusza. - Kaden ściągnął jej top. - Obiecuję, że będzie to doświadczenie,
którego nie będziesz chciała zapomnieć. - Kaden objął dłońmi jej twarz i odwrócił na bok. Jego
zęby rysowały jej skórę na szyi i zadrżała. Potem przygryzał płatek jej ucha.
- Mam nadzieję, że masz rację. - pozwoliła odciągnąć się Kadneowi od strasznego widoku
Piercea i liny. Przeciągnął swoimi paznokciami po jej nagim brzuchu. Całował jej szyję, od miejsca
za uchem, aż do obojczyka. Drażnił jej piersi przez satynę jej biustonosza.
Jej ciało odpowiadało na każdy jego dotyk, ciepło, miękkie i mocne stymulacje. Powoli,
stopniowo, jej ubrania zostały usunięte, każdy kawałek, pozwalał mu na lepszy dostęp do jej ciała,
które domagało się kontaktu. Jej majtki, odeszły jako ostatnie, chwilę przed tym, nim była gotowa
41 Oni kłamią.... a Nate pewnie nie.... kurde.... weź się obudź, bo mnie wkurzasz....
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
błagać go o pozwolenie na ich ściągnięcie. Jej krocze było przemoczone jej sokami.
Kiedy z nich wyszła, posłała mu lekki uśmiech ulgi, potem zabrała jego ręce ze swoich
piersi i wciągnęła je między swoje nogi.
- Dotknij mnie tutaj.
- Nie. - Pierce umieścił kawałek liny przy jej twarzy. - Otwórz. Nie chcesz mówić, dopóki
nie skończymy.
Kolejny dreszcz strachu przeszedł przez jej ciało.
- Ale co jeśli mnie będziesz ranił?
- Będę wiedział. Nie musisz mi tego mówić. - wepchnął kciuk do jej ust, otworzyła je, a
potem zamknęła, ssąc.
Pokaże mu. Usta są dobre do czegoś więcej niż tylko mówienie.
By to zaprezentować, pokręciła językiem wokół czubka jego kciuka, przy wyciąganiu go i
spojrzała na niego uwodzicielsko.
Jego usta skrzywiły się.
- Teraz muszę odmówić sobie takiej przyjemności. Ale dziękuję za zaproszenie. - delikatnie
wyjął kciuka z jej ust i zastąpił go liną. Była szorstka i sucha, nie lubiła tego smaku
. Złapała za
nią, próbując ją wyciągnąć, ale nie pozwolił jej na to. Zamiast tego, zacieśnił ją wokół jej twarzy.
Panika przeszłą przez jej ciało, w jednej, wielkie, lodowatej fali.
To nie było przyjemne. Nie było seksowne, ani zabawne. Dlaczego ktoś miałby pozwalać
komuś robić coś takiego? To był dopiero początek. Mogło być jeszcze gorzej. Musiało. Boże, w co
się wpakowała?
Wydając hałaśliwe dźwięki, które brzmiały dziwnie i przerażająco, drapała paznokciami
węzeł dociskany do tyłu jej głowy, ale jedynie zostały złapane, przytrzymane za jej plecami i
owinięte liną. Szloch terroru wystrzelił przez jej gardło, eksplodując z jej zakneblowanych ust.
Potrząsnęła głową i posłała błagalne, zdesperowane spojrzenie Kadenowi.
Pierce chwycił jej ramiona i spojrzał jej w oczy.
- Przestań. Nie ma powodu do paniki.
Nie ma powodu do paniki. Łatwo mu powiedzie, bo to nie on jest przy tym końcu lin.
42 No co ona nie powie... ja tam uwielbiam smak suchej liny prosto z zakurzonej podłogi.... wprost nie ma to jak
zakurzona lina o poranku....
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
Proszę, proszę, proszę, przestań.
Łzy zaszkliły się w jej oczach. Gorące, palące łzy. Zamrugała, zmuszając się, by mogła
patrzeć w oczy Piercea, mając nadzieję, że jakimś cudem dostrzeże, jak jest skamieniała i zabierze
gag.
- Nie skrzywdzę cię. Nie sprawię ci bólu i nie ma powodu, żebyś mówiła. - delikatnie
dotykał jej twarzy, policzków, czoła i wreszcie jej powiek, sprawiając, że je zamknęła.
- Idź głębiej, pod strach. Nie pozwól, by odmówił ci przyjemności jaką możesz mieć,
powinnaś mieć.
Żyła tak długo bez przyjemności z bycia związaną. Wiedziała, że nie będzie rozczarowana
jeśli będzie musiała resztę życia przeżyć bez tego. Ale nie mogła im tego powiedzieć. Co gorsza,
nie mogła mu powiedzieć, że przez linę, jej język robił się suchy, a policzki paliły.
Jakim człowiekiem był Kaden, mogąc stać i na to patrzeć.
- Posłuchaj mnie Eden. - powiedział stanowczo Pierce. - Wyobraź sobie jakieś bezpieczne,
ciepłe miejsce, które kochasz.
Gdziekolwiek, a tu nie będzie ciepło i bezpiecznie.
- Teraz oddychaj. Powoli. Wdech. Wydech. Poczuj, jak twoje ciało się relaksuje, gdy liny
powiewają wokół niego. Każdy cal liny, jest dotknięty przeze mnie, a kiedy skończę, mój dotyk
otoczy cię całkowicie.
To rzeczywiście brzmiało miło.
Zawiązał pętlę wokół jej szyi a następnie zapętlił linę między jej nogami. Szorstka faktura
pocierała o jej łechtaczkę i nie mogła pomóc nic na dreszcz przyjemności. Kiedy owinął liny wokół
jej klatki piersiowej i pod jej piersiami, musiała przyznać, że mogła sobie wyobrazić, że to jego
ręka trzyma je mocno. Niewielkie ruchy, przesuwały linę pomiędzy jej nogami, przeciągając. To
był bardzo dobry efekt, taki, jakiego nigdy się nie spodziewała.
Kolejna długość liny okrążyła jej klatkę piersiową ponad piersiami. Teraz była związana
powyżej i poniżej a innym nieoczekiwanym rezultatem było, że jej sutki stały się sto razy bardziej
wrażliwe. Złośliwy mężczyzna, szturchnął palcami jej superwrażliwe szczyty a ona praktycznie
krzyknęła.
- Teraz zaczynasz widzieć. Moje liny nie mają na celu sprawianie bólu, ale raczej
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
intensywną przyjemność, jakiej nie doświadczyłaś.
To była prawda, nie mogła się nie zgodzić, chociaż liny szczypały trochę jej skórę, paliły
nieco. Dobre odczucia, dużo bardziej przewyższały te złe. A z każdym węzłem, każdą długością
liny dodaną na jej skórze, wzrastała jej przyjemność. Wkrótce była całkowicie bezsilna, zdana na
jego łaskę, nie mogąc ruszyć ręką, nogą , a nawet głową, bez jego woli. Posiadł ją. Decydował jak
ma leżeć, gdzie będą jej ręce, gdzie nogi, ramiona. Jak głęboko mogła oddychać. Co mogła i czego
nie mogła zobaczyć, dotknąć, posmakować i usłyszeć. A jednak już się nie bała.
Nie, nie było strachu. Nie było niepokoju.
Była spokojna. Presja by się bronić zniknęła. Pierce ją chronił.
Aż do tego magicznego momentu, nie zdawała sobie sprawy z tego, jak głęboko w niej
zakorzeniona była potrzeba kontrolowania wszystkiego wokół. Kiedy więzy się zaciskały, zatapiała
się w głąb siebie i prawie świeciła, jak jedna z tych słabych gwiazd, które mogły być dostrzeżone
tylko najciemniejsze noce.
Zawsze widziała siebie, jako kochającą przyjaciółkę, z tego rodzaju, co zrobią dla kogoś
wszystko jeśli jej na kimś zależy. Gotowa do wepchnięcia się w to. Ale teraz kiedy leżała, objęta w
najbardziej intymny sposób, cała jej siła była rozbrojona, zdała sobie sprawę, że jej działania,
zwłaszcza te, które wymagały od niej poświęcenia, były jej sposobem na przejęcie władzy.
Dopiero człowiek, który był gotowy zedrzeć z niej wszystko, mógł jej to uświadomić.
Nagle nie chciała myśleć o przyszłości bez Piercea. Bez jego siły, jego dotyku, jego
ochrony. Jego uścisku.
Jeśli każdy, kogo związał doświadczał takich rewelacji, to wcale się nie dziwiła kolejki pod
jego drzwiami. To nie było tylko fizyczne doświadczenie, choć nie mogła zaprzeczyć cielesnej
przyjemności, było to też duchowe i emocjonalne.
Zastanawiała się, czy Pierce w pełni docenia to, co robi dla swoich poddanych. Uwalnia ich,
sprawia, że czują się bezpiecznie. On ich uzdrawia. Składa ich w całość
Był nie tylko typem człowieka, o którego znalezieniu pewnego dnia marzyła, był typem
człowieka, którego potrzebowała.
43 Kurde, tak to przedstawia, że jak będę rozbita, to chyba się do Piercea zgłoszę na małe składanko :P
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
Rozdział 11
Pierce przygryzł wargi z potrzeby pożywienia się. Głód skradł mu spokój, którego tak
bardzo pragnął.
Wiedział, że to zadanie będzie bolesne. Ale nawet z głodem palącym jego wnętrze, był
pełen podziwu dla Eden, nie tylko jej piękna, któremu nie mógł zaprzeczyć, ale poziomu zaufania i
gotowości poddania się linom, i pełnego oddania. Walczyła tylko przez chwilę, po tym, jak umieścił
knebel.
Teraz była fizycznie spokojna i zrelaksowana, i nadal zadowolona. Coś niesamowitego
zdarzyło się, kiedy była związana jego linami. Miał nadzieję, że się z nim tym podzieli.
Ale jeszcze nie teraz.
Jego ciało paliło z potrzeby, kiedy idealne wzmocnienie pompowane było przez jej żyły,
mieszanka jej słodkiej krwi i ich ostrego jadu. To było silniejsze, niż jakiekolwiek wino, które
kiedykolwiek pił, smaczniejsze, niż cokolwiek, co próbował. Pragnęła tego każda część jego ciała.
Łyk, niebo. Kilka, absolutna ekstaza. Wkrótce. Dziś, będzie mógł pożywić się pierwszy.
Kaden wyglądał, jakby miał się przewrócić, jeśli nie pożywi się w następnej minucie. Mimo
to, Pierce oparł się pokusie pośpiechu. Rozwiązywał pozostałe więzy tak wolno, jak pierwsze,
wiedząc, że pośpiech skradłby przyjemność Eden. Nic nie było warte tego, by to zrobił.
Podczas pracy, od czasu do czasu sprawdzał objawy choroby na twarzy Kadena. Siła woli
Kadena, w obliczu takiego cierpienia tylko podwyższała odniesienie do człowieka. Był królem nie
tylko z powodu swojego nazwiska, ale dlatego, że naprawdę posiadał siłę, z którą nikt nie mógł się
równać.
Kiedy opadł ostatni węzeł i liny zsunęły się z Eden, spojrzała na niego z takim podziwem i
tak czystą radością, że jego serce szarpnęło się.
- Ja... ja nie wiem co powiedzieć. Dziękuję. - szepnęła.
- Nie ma za co. - objął jej podbródek i pocałował tak słodko, jak tylko mógł z głodem
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
kierującym jego instynktami. Jego język przetaczał się w jej ustach, a on pił jej smak, kiedy palcami
śledził ślady po linach na jej ciele.
Owinęła ręce wokół jego szyi i pociągnęła, przyciskając swoje miękkie ciało do niego, a
pulsująca przez niego potrzeba wzmocniła się.
Delikatnie odchylił jej głowę na bok i kierowany przez bestię, zatopił kły w jej szyi,
dokładnie w miejscu, gdzie bił jej puls. Pyszna krew, ciepła i słodka, i odurzająca, zalała jego usta.
Przełknął raz , drugi, trzeci.
Jego ciało rozgrzało się i stwardniało. Jego jądra zrobiły się ciężkie i ściśnięte, a paląca
potrzeba przeszła przez jego ciało. To nie wystarczyło. Pragnął więcej. Ale zmusił się do cofnięcia
głowy i popchnął ją w kierunku Kadena.
Potykając się lekko, od efektów karmienia, przeszedł wokół Kadena i wślizgnął swoje ręce
wokół jego pasa, pod koszulę. Jego palce śledziły ostre linie mięśni brzucha Kadena. Jego
rozłożone dłonie prześlizgiwały się po ściśniętych płaszczyznach, kiedy drapał i ugniatał.
Kaden jęknął, odchylił głowę do tyłu i szepnął.
- Nie mogę czekać dłużej.
Eden zapiszczała, uginając się w ramionach Kadena.
- Proszę.
Kaden objął ją ramionami i odwrócił. Kiedy Pierce skinął w stronę stołu niewoli, Kaden
pokręcił głową.
- Nie, nie tutaj. Dzisiaj, ona będzie w moim łóżku. Oboje będziecie w moim łóżku.
Przytłoczony emocjami, Pierce pocałował go.
Pocałunek Kadena był pełen surowych emocji, taki, jaki był jego głos.
Razem, ramię w ramię, szli do prywatnej części zamku. To była najdłuższa, najbardziej
bolesna podróż, jakiej się podjął. Kiedy szedł, Pierce ściągał ubranie, zrywając je z ciała. W czasie
kiedy dotarli do drzwi, garnitur Kadena nie tylko zniknął, nie tylko pozostawił odsłonięte swoje
ciało, ale i jego serce.
Gra dobiegła końca. Pogoń, polowanie się skończyło. Teraz myśliwy leżał u stóp ofiary i
błagał.
Kaden jeszcze tego nie wiedział, ale był Panem serca Piercea. A Eden, silna, piękna, słodka
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
Eden, była panią jego duszy.
Od czasu, kiedy jego żona została stracona przez zdradę, nigdy nie przyjął nikogo do tego
łoża. Tego mrocznego dnia złożył obietnicę. Żaden mężczyzna, ani kobieta nie naruszą ponownie
jego obrony i tego miejsca, tylko jedna osoba nie jest zanieczyszczona przez szpiegostwo lub
wrogość. Tylko on.
Ale nigdy więcej.
Jego przystań była niczym więcej niż pięknym więzieniem bez prawdziwego ciepła ciała.
- Jesteś pewny? - zapytał Pierce, kiedy stanęli pod jego drzwiami.
Kaden skinął głową.
- Oczywiście.
Ostrożnie, Kaden odebrał Eden Pierceowi. Oczy Piercea rozświetliły się głęboką prawdziwą
emocją, kiedy wziął ją od niego.
Kaden położył dłoń na twarzy Piercea i spojrzał mu głęboko w oczy.
- Ten pokój stał się zimny. Martwy. Ale mam nadzieję, że wkrótce ponownie będzie pełen
życia
. Życia i radości.
Kiedy wepchnął klucz do zamka i przekręcił, i kiedy drzwi się otworzyły, wyobraził sobie,
jak otwiera się jego serce.
Będą tam przez pozostałe dni tygodnia. Pierce i Eden. Zburzy mury, które zbudował wokół
swojego zimnego serca i wpuści ich. Nie zasłużyli na mniej.
A potem bogini zadecyduje, czy do niej należy. Jego brat znalazł sposób. Będzie miał swoją
pannę młodą.
Eden zaczęło się przejaśniać w jej zamglonej głowie. Jej szyja trochę bolała, posiniaczona i
poobijana. Ale nie obchodziło jej to. Czym była odrobina bólu, kiedy zdarzyło się coś tak
wspaniałego.
Nikt nie powiedział jej, że jest to takie niezwykłe, że została zaproszona do sypialni Kadena.
Zobaczyła to na twarzy Piercea, usłyszała to w jego głosie, szorstkim i surowym z emocji.
Wyglądało na to, że sprawy zaszły dalej, niż którekolwiek z nich przyznawało. Z pewnością,
44 On mówi o pokoju, czy o sobie? Bo skłaniam się ku temu drugiemu.
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
nie był to prosty układ, nie zwyczajna wymiana sexu na tabletki. Zaangażowane były w to
prawdziwe, intensywne emocje, prawdopodobnie w każdej tego części.
Jej spojrzenie na chwilę prześlizgnęło się po pokoju, ale tylko przez moment. Potem scena
między Kadenem i Piercem zrobiła się zbyt intensywna, by kłopotała się rozglądaniem dookoła.
Leżąc na łóżku, patrzyła na pocałunek dwóch mężczyzn. To była najbardziej erotyczna
rzecz, jaką kiedykolwiek widziała. Obaj byli tacy silni i potężni, tak seksowni, w twardy, męski
sposób, a jednak ich dotknięcia były niewiarygodnie czułe. Ich zetknięcia zmysłowo zaborcze. Ich
pocałunki były odurzające i uzależniające, w najlepszym znaczeniu tych słów. Jedną rzeczą było
doświadczyć tej przyjemności z pierwszej ręki, szybko odkryła, że zatraciła się w tych
pomieszanych doznaniach, ale patrzeć, jak się dotykają, gładzą i całują się wzajemnie, kiedy jej
umysł był jasny, a oczy skupione, niemal wystarczyło to, by zaczęła płakać.
Dźwięki męskich jęków i wzdychań wypełniły pokój. Zapachy mężczyzn, seksu, i
pożądania drażniły jej nozdrza. A widok dwóch pięknych, doskonałych, męskich ciał, dających i
przyjmujących rozkosz wypełniał jej oczy i wznosił jej pragnienie na jeszcze wyższy poziom.
Płonęła dla nich. Gorąca, ciasna i zdesperowana. Ale nie mogła zmusić się, do przerwania tego
momentu, który dzielili między sobą.
Na szczęście zrobili to sami, kilka potwornych uderzeń serca później. Zgodnie, odwrócili się
i skupili swoje ciemne oczy na jej twarzy. Język Kadena prześlizgnął się po złączeniu jego ust,
nawilżając je, a jej serce podskakiwało w klatce piersiowej. Kiedy się do nich czołgała, Pierce
zanurzył palce we włosy Kadena. Ze wzrokiem skupionym na Eden, Pierce odciągnął głowę
Kadena do tyłu i drapał zębami jego wyeksponowaną szyję.
Nie mogła pragnąć mężczyzny bardziej, niż w tej chwili. Poczuła, jakby w jej gardle
znalazło się coś dużego, twardego i okrągłego.
- Kaden, Pierce. - udało jej się wypowiedzieć, kiedy przycisnęła ręce do ust. Usiadła na
piętach. - Jesteście... - nie miała pojęcia, jakie słowa mogłyby opisać tych mężczyzn.
- Płomienni – Pierce dokończył za nią.
To nie było dokładnie to, o co jej chodziło, ale tak, mogła powiedzieć, że była na skraju
roztopienia się. Nie była daleko za nimi.
Puścił włosy Kadena i sięgnął do jej twarzy, delikatnie ją obejmując.
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
- A ty jesteś boginią. - pocałował ją, a ona oddawała każde pchnięcie, i każdy nacisk jego
języka swoim. Jej ręce powędrowały na płaszczyzny dwóch, doskonale uformowanych męskich
ciał, gładkiej, aksamitnej skóry naciągniętej na mięśnie, twarde, jak z betonu.
Westchnęła w ich złączone usta, kiedy Kaden przeszedł za nią i zaczął obsypywać
pocałunkami jej ramiona i drogę wzdłuż kręgosłupa. Jej skóra zamrowiła, kiedy na plecach
rozkwitła gęsia skórka. Jej sutki stwardniały. Jej cipka rozgrzała się.
Jak długo jeszcze każą jej czekać?
Zapiszczała, zwinęła palce i zaryła paznokciami w dół ramienia Piercea. Warknął, przerwał
pocałunek i popchnął ją do tyłu, aż oparła się o Kadena. Rozstawiła je, witając go pomiędzy nimi.
Tak, to było to, czego chciała, być trzymaną przez jednego i pieprzoną przez drugiego.
Nie tracił czasu i była mu za to wdzięczna. Jego kutas znalazł jej wejście i wślizgnął się do
środka, a ona wygięła plecy w łuk, biorąc go głęboko w siebie i westchnęła. Wypełniał ją
doskonale. To była zarówno ekstaza, jak i agonia. Kiedy Pierce pieprzył ją w zapamiętaniu, ręce
Kadena badały górną część jej ciała, głaskał jej brzuch, śledził miękkie krągłości jej piersi.
Wydawało się, że dokładnie wiedział, gdzie ona chce być dotykana i jak. Kiedy szczypał jej sutki,
owinęła nogi wokół pasa Piercea i krzyknęła, jej ciało ścisnęło się mocno, każdy jej mięsień.
Zbyt szybko znalazła się na skraju orgazmu, tego cudownego miejsca, gdzie całe jej ciało
mrowiło, nerwy szumiały elektrycznością. Jej wewnętrzne mięśnie zaczęły zaciskać się na inwazji
kutasa Piercea, zwiększając przyjemność jej i jego.
- Dziecinko. Eden. - wyszeptał, wplątując palce w jej włosy.
Wpatrywała się w jego piękną twarz, maskę potrzeby i dzikiego głodu, i szepnęła.
- Pierce... - kiedy dochodziła.
Odrzucił głowę do tyłu i pchnął do przodu. Pchnięcie było szorstkie, surowe i tylko takie,
jakiego chciała. Znowu i znowu. Tarcie dostarczało jej przyjemność, dzięki czemu zalało ją
konwulsyjne ciepło. Takie dobra. Takie właściwe.
Wiedziała, kiedy doszedł. Zatrzymał się na ułamek sekundy, jęknął i pieprzył ją jeszcze
mocniej, każdemu pchnięciu towarzyszyło szorstkie, ciężkie sapnięcie. Przytuliła się do niego,
kiedy dochodził do swojego wyzwolenia, owinął ramiona wokół jej rozpalonego tułowia, z palcami
rozstawionymi na jej gładkiej, śliskiej od potu skórze.
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
Powoli podnosząc się z zamglenia jej szczytowania, zdała sobie sprawę, że teraz Kaden
porusza się między nią. Jego biodra się kołysały i mogła poczuć grzbiet jego twardego kutasa
prześlizgujący się po jej plecach. Był taki cierpliwy, ale teraz była jego kolej i miała zamiar
upewnić się, że jego szczytowanie będzie tak samo potężne, jak Piercea, albo jeszcze lepsze,
jeszcze intensywniejsze. Była jedna rzecz, której nigdy nie próbowała, ale słyszała, że mężczyźni
lubią bardzo.
Zrobi to dla Kadena.
Jej nogi były chwiejne, a jej ciało nadal skwierczało po niesamowitym orgazmie, jaki dał jej
Pierce, podniosła się na kolana i odwróciła się w stronę Kadena. Spojrzał na nią z taką
intensywnością, że prawie się rozpuściła. Jego oczy miały ten niebezpiecznie sypialniane
spojrzenie.
- Kaden... - zamknęła dłonie na jego kutasie, a on jęknął. To była bardzo satysfakcjonująca
reakcja. Pogłaskała w górę i w dół kilka razy, zanim pochyliła się, biorąc go w usta.
Jego skóra miała słony smak. Pyszny. Otworzyła szeroko usta, jak tylko mogła, zanim
cofnęła się tak, że tylko główka była wewnątrz. Kręciła językiem dookoła, kiedy badała rękoma, co
tylko mogła. Brzuch, nogi, klatkę piersiową, wszystko doskonale uformowane. Bardzo szybko jej
usta podążyły za rękoma. Całowała, lizała i szczypała go całego.
Kiedy cieszyła się smakując i dotykając Kadena wszędzie, obaj mężczyźni dręczyli ją,
oddając przyjemność. Wkrótce, całe jej ciało buczało zmysłową energią.
Nadszedł czas.
Na kolanach, pomiędzy nogami Kadena, spojrzała mu w oczy i zapytała.
- Czy możesz wziąć mnie tak, jak żaden mężczyzna przedtem? - sięgnęła do tyłu, dotykając
swoich pośladków – Tutaj.
Kaden przechylił głowę.
- Nie musisz tego robić. Jeśli wcześniej tego nie robiłaś, nie chciałbym...
- To w porządku. Ufam ci.
- W takim razie, będę zaszczycony. Ale możesz mi powiedzieć, jeśli chciałabyś przestać.
- Oh, dowiesz się, jeśli będę chciała.
Przy pomocy Piercea, Kaden ułożył ją na boku. Pierce leżał obok, naprzeciwko niej.
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
Trzymał jej głowę na ramieniu, kiedy Kaden wziął trochę wazeliny i ułożył się za nią, Pierce
szeptał słodkie słowa zachęty do jej ucha i gładził jej cipke ręką. Zamknęła oczy i zanurzyła się w
erotycznych wrażeniach skrzących przez jej ciało. Zapachu mężczyzny i seksu. Dźwiękach ich
jęków i szeptanych obietnic. Poczuła dwa twarde ciała, naciskające na niż z przodu i tyłu.
Kaden najpierw sprawdził jej tyłek palcem. Wślizgnął się łatwo. Tak dobrze. Tak bardzo
dobrze. Westchnęła. Jęknął. A Pierce zachichotał i objąwszy jej twarz, pocałował ją.
- Nie mogę czekać ani minuty dłużej. - Kaden dodał jeszcze trochę wazeliny, nim ustawił
swojego twardego penisa naprzeciw jej wrażliwej dziurki. Naciskał delikatnie, docierając do
wejścia. Wciskał całą swoją długość do środka, cal, po niesamowitym calu, aż była wypełniona. O
Boże, to było najbardziej wybitne uczucie. Pełnia. Uczucie, kiedy wycofał się z niej, a następnie
powoli wrócił.
Była gotowa spłonąć, a to było zanim Pierce podniósł jej nogi i zaczął pocierać jej
łechtaczkę. Jeden twardy kutas ślizgał się w jej tyłku i co najmniej dwa palce zagłębiały się w jej
cipce, a drugie tarcie po jej cipce z szybkim rytmem, prowadziły ją drogą do drugiego orgazmu.
Cała jej skóra mrowiła. Jej oddech przyspieszał, aż była bez tchu. Złapał jej łokieć, owijając
jej rękę wokół jej nogi na wysokości kolana, otwierając jej nogi tak szeroko, jak tylko można. Była
wszędzie rozpalona. Całkowicie ściśnięta. Drżała. Zbliżała się. Tak, prawie tam była. Pierce usiadł i
pochyliwszy się nad nią, pocałował Kadena, a biała, gorąca iskra przeszyła ją na tak erotyczny
widok. Nie było nic bardziej zmysłowego, niż oglądanie tych dwóch mężczyzn, kiedy całowali się
w ten sposób.
- Oooooh. - czuła wspaniałą falę, przedzierającą się przez nią, prosto z jej centrum. Jej cipka
i tyłek zacisnęły się na palcach i kutasie najeżdżających na nie.
Dwaj mężczyźni jęknęli, kiedy przerywali pocałunek. Pierce, leżał znowu obok niej,
przyciągając jej krągłości do siebie.
Kaden wjechał głęboko do środka i warknął szorstko.
- Taaak.
Czując jego kutasa kurczącego się w niej gdy dochodził i pełnię, którą uwielbiała, owinęła
ręce dookoła szyi Piercea i przytuliła się do niego, wyciskając pocałunki na jego słonej skórze.
- Dziękuję. - mamrotała w kółko – Dziękuję wam obu. To było....niesamowite.
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
- Tak... niesamowite – powtórzył Kaden. Wycofał zmiękłego penisa, przytulił się do jej
pleców i pocałował w kark.
Teraz to było niebo. Z zamkniętymi oczami, po prostu leżała i wygrzewała się, w pełni
doceniając obu mężczyzn, którzy trzymali ją w uścisku po stosunku. Stopniowo zawroty głowy i
ekstatyczne uczucia zbladły do głębokiej satysfakcji. Jej ciało zrobiło się ciężkie, a ona odpłynęła w
sen, oczekując, że będzie to wspaniały sen.
*
Stało się. Druga żona Kadena była bezpieczna dzięki rozpadowi pomiędzy jej ojcem, a
człowiekiem, który wybrał ją sobie jako pannę młodą. Jak miał nadzieję – ale nie śmiał oczekiwać,
ze strachu przed rozczarowaniem – związek między tą dwójką, okazał się niezwykle cienki,
pomimo podobno silnego uczucia pomiędzy panem i panną młodą. Obaj królowie wysyłali
szpiegów do królestwa drugiego. Trochę dostarczonych informacji i związanie dwóch królestw
zostaje niewyjaśnione.
Oferta Kadena będzie przyjęta nie ;później niż za dwadzieścia cztery godziny.
Nie mógł przestać myśleć o Synne. Chociaż z Eden i Piercem dzielił zażyłość z więzi krwi,
to gdy zamknął oczy, to właśnie twarz Synne widział
. Dręczyła go nawet w najgłębszych snach.
Czy odważy się mieć nadzieję, że pokocha go któregoś dnia?
Był tak poruszony, że musiał przypominać sobie, by skupić się na tym, co najważniejsze.
Miał nadzieję, że to małżeństwo będzie inne, niż jego pierwsze. Po takiej ilości żalu, bólu,
samotności i zdradzie, będzie miał szansę na uzyskanie trwałego pokoju i stabilności dla swojego
ludu. Z błogosławieństwem bogini, utrzyma tron i spłodzi potomka.
Pojedyncza łza radości, spłynęła po jego policzku.
Otarł ją, kiedy rozległo się pukanie do drzwi. Jego brat wszedł kilka sekund później, jego
twarz była ponura.
Nadszedł czas. W ciągu kilku chwil, stawi czoło jednemu z mężczyzn odpowiedzialnych za
śmierć jego rodziców, rozpatrzyć jego przypadek, wydać wyrok skazujący.
45 No jak kurwa twarz Synne..... masz widzieć i być z Piercem i Eden a nie jakąś Synne co cię już raz wystawiła do
wiatru idioto....
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
Czekał tak długo. Obaj czekali. Trudno było uwierzyć, że wreszcie osiągną sprawiedliwość.
Teraz, kiedy zbliżał się czas, cały smutek, który trzymał wewnątrz, wydostawał się na
powierzchnię. Wirował i pienił się, mieszając się ze smutkiem i poczuciem winy za śmierć Vana.
Ukrywając swoje emocje, skinął na brata stojącego obok drzwi.
- Trwało to dłużej niż przypuszczałem, ale wreszcie mamy ostatniego konspiratora w
areszcie.
- Co za szczęście, że przysłał do ciebie Eden, kiedy potrzebowałeś więzi krwi.
- Nie mógł wiedzieć, że nadszedł dla mnie czas na więź krwi. Choć musiałby być głupi, albo
bardzo zdesperowany z braku Zaćmienia, by w ogóle ją wysłać. Był tak łatwy do wytropienia.
- Nie mógł o tym wiedzieć z MySpacea.
Bracia wymienili zmartwione spojrzenia.
- MySpace. Kto by pomyślał,że to będzie takie proste? Czasem internet się przydaje. -
nerwowy, przez oczekiwanie rozprowadzane przez jego organizm, Kaden wstał. - Przyprowadź do
mnie sukinsyna. Dostanie to, co mu się należy – czas na wyznanie. A potem szybką, bolesną
egzekucję.
Jego brat skinął głową.
- Tak królu. - wyszedł.
Sam, Kaden przygotowywał się do konfrontacji z zabójcą swoich rodziców.
**
Przez kolejne trzy noce, Eden spała z Piercem. Silne ręce trzymały ją w uścisku. Ciepłe
ciało zapewniało jej ciepło, ochronę. Pierce dotrzymywał jej towarzystwa przez całe dnie,
rozmawiając z nią o wszystkim pod słońcem. O rodzinie, przyjaciołach. Jej pracy. Hobby. Co
dziwne, ani razu nie dzielił z nią posiłku. Siedział naprzeciwko niej i patrzył jak jadła. Ale była mu
wdzięczna za towarzystwo i nie minęło dużo czasu, nim uznała go za przyjaciela.
I Pana.
Co wieczór wracali do lochu. Związywał ją, a jej uczucia szybko rosły do otulających ją lin.
Tylko po tym, co zostało zrobione w lochu, mógł przyjść Kaden. Wtedy ich trójka dotykała
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
się, całowała i pieprzyła, aż wszyscy byli zbyt zmęczeni, by się ruszyć.
To byłoby niebo... gdyby tylko mogła znaleźć sposób, by uwolnić Natea. Nie było
możliwości, przekraść się, by porozmawiać z uwięzionym przyjacielem. Raz, udało jej się dotrzeć
aż do schodów, tylko by odwrócić się i uciec w innym kierunku, gdy zobaczyła idących
strażników. Próbowała jeszcze kilka razy, ale zawsze zostawała przyłapana przez Piercea, który
zdawał się coraz bardziej uważać na każdy jej ruch.
Chciała z nim porozmawiać o Natecie i Kadenie, ale za każdym razem, kiedy była pewna,
że to dobry moment, Pierce mówił coś, co skupiało ją na sobie. Zamiast tego więc cierpiała
milczeniu, martwiąc się i obwiniając, zastanawiając się, co się stanie. Zastanawiając się, co Kaden
myśli.
Co zrobi Kaden Setara z kimś, kto popełnił zbrodnię przeciw niemu?
Do czasu piątego dnia ich tygodnia, Eden była nieszczęśliwa.
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
Rozdział 12
O szóstej rano, Eden i Pierce, popadli w coś, co szybko stało się ich rutyną. Obudził ją
słodkim pocałunkiem, poszła do łazienki, żeby zadbać o swoje potrzeby, a do czasu gdy wyszła
owinięta w ręcznik, znalazła tacę ze śniadaniem i nagiego Piercea czekające na łóżku
Dzisiejszego ranka, tak jak w kilka poprzednich, zakopała się pod ciepłą, przytulną kołdrę
obok Piercea i jadła. Ale dziś, w przeciwieństwie do poprzednich poranków, była w stanie
rozmawiać o niektórych ważnych rzeczach. Rozmowę zaczęła nieco niezgrabnie, mrucząc
- Chciałam ci podziękować, za to, co zrobiłeś kilka nocy temu.
- Za którą cześć? - zapytał, sięgając przez nią po truskawkę i karmiąc ją.
Kiedy przyjęła soczysty owoc, gładził palcami jej ciepłe policzki.
- Cóż, wszystko to było naprawdę, naprawdę wspaniałe. Byłeś taki uważny. Jestem
zadowolona z każdej minuty, jaką razem spędziliśmy, ale mówię o rzeczach, które robiłeś z linami.
My.... nie rozmawialiśmy jeszcze o tym.
Pocałował ją w ramię.
- Wiedziałem, że na początku będziesz się bać.
- Taaa, raczej skamieniała. - nadgryzła brzeg swojej grzanki. - Ale przemówiłeś przez to.
Nic dziwnego, że jesteś psychiatrą. Prawdopodobnie mógłbyś namówić kogokolwiek na cokolwiek.
Jego chichot był tak ciepły i głęboki, że wibracje wydawały się odbijać w jej ciele.
- Staram się.
- W każdym razie, cały ten tydzień był doświadczeniem, którego nie zapomnę... Ja... jakbym
zatopiła się w sobie i widziałam rzeczy... zaskakujące rzeczy.
- Chcesz mi o tym opowiedzieć? - przeciągnął dłonią po jej ramieniu.
Patrząc prosto przed siebie, ale nie widząc niczego, powiedziała.
- Zrobiliśmy wszystko poza granicami naszej umowy, prawda? To znaczy, wszyscy
46 Też poproszę taki zestaw z rana :)
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
myśleliśmy, że to będzie jedna rzecz, ale przynajmniej dla mnie i dla ciebie, to coś o wiele
bardziej... intensywnego. - spojrzała przez ramię. - Proszę, powiedz mi, że nie jestem jedyną, która
myśli w ten sposób.
- Nie, dziecinko. Masz rację. Myślę, że te sprawy, przejęły nasze życia na własność, złapały
nas z zaskoczenia. - po krótkiej przerwie, dodał. - Boisz się?
- Nie. Powinnam. To znaczy, nie dlatego, że myślę, że mnie zranisz, czy coś.
Odłożyła swojego tosta, jej apatyt zniknął.
- Za kilka dni wracam do domu i kto wie, kiedy znowu zobaczę ciebie, albo Kadena. - o
Boże, bolało nawet powiedzenie tego. Nawet Kaden nie spędzał z nią tyle czasu, co Pierce i nie
czuła się tak blisko niego, nawet kiedy byli razem. Mrok w jego duszy. Miał żal i pragnęła go
pocieszyć.
- Nie bądź smutna. - delikatnie pogładził ją po policzku. To był tak słodki gest, że jej serce
urosło jeszcze bardziej. - Mam przeczucie, że ty i ja często się będziemy spotykać.
- Mam nadzieję, że to prawda. Bo inaczej, bardzo trudno będzie się pożegnać.
- Co odkryłaś, podczas naszych pobytów w lochach? Powiesz mi?
- Zobaczyłam siebie. To prawie tak, jakbym unosiła się nad swoim ciałem i mogła się
oglądać. Ale to nawet więcej, mogę widzieć moje serce lepiej, niż mogłam kiedykolwiek. To tak,
jakbym była przejrzysta i z każdego ciemnego zakamarka mojego serca świeciły reflektory. -
wstrzymała oddech, czekając na jego odpowiedź. Nie wiedziała, co mógłby powiedzieć. Nie
wiedziała, co chciałaby, żeby powiedział.
- Nie mogę mieć nadziei, że zobaczysz jeszcze więcej.
Jego odpowiedź, nie rozczarowała jej, nie sprawiła przyjemności. Z jakiegoś powodu nadal
kontynuowała rozmowę, jeśli nie dlatego by lepiej zrozumieć siebie, to po to, by zrozumieć lepiej
jego.
- Masz nadzieję, że co ludzie otrzymają, kiedy ich wiążesz?
- To czego dla nich chcę, nie ma znaczenia. Nie mam władzy nad ich umysłami i duszami, i
nie mogę myśleć ad tym czego szukają, albo co znajdują.
- Więc, dlaczego w ogóle to robisz? Jeśli nie dążysz do jakiegoś celu swoich poddanych,
robisz to na własne potrzeby? Dostajesz coś, z tych doświadczeń? - kiedy jego ręce zsunęły się z
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
jej ramion i spoczęły na dłoniach, odwróciła się i splotła palce z jego.
- Tak.
To było takie miłe, takie właściwe. Siedząc tam, z jego ciepłem, twardym ciałem za jej
własnym, jego oddechem rozgrzewającym jej szyję, jego dłonią w jej. Rozmawiając, dzieląc się...
zakochując.
- Co to jest? Co sprawia, że wiążesz ludzi znowu i znowu?
- Głównie robię to, bo łagodzi napięcie. Daje wyzwolenie.
- Są setki sposobów, żeby złagodzić napięcie. Możesz biegać, uprawiać jogę, medytować,
kochać się. Dlaczego nie jeden z tych sposobów?
- Nie mogę powiedzieć. Nie wiem. - ścisnął lekko jej rękę. - To co mogę ci powiedzieć, to
że kiedy zawiązałem mój pierwszy węzeł, wiedziałem, że nie będzie on ostatnim.
Zamknęła oczy, wyobrażając sobie siebie w lochu, Pierce przeciągał liny po jej skórze.
Przez ramię. W dół jej brzucha. Między jej nogami.
- Jakie to uczucie? - jej głos był ochrypły, była bez tchu.
- Jakbym odkrywał odpowiedzi na pytania, które nawet nie wiedziałem, że zadaję.
- Jakie pytania?
- Nie potrafię powiedzieć.
Otworzyła oczy i uśmiechnęła się przez ramię, potem podała mu winogron.
Kiedy odmówił, wcisnęła mu je w usta.
- Nie próbuję cię popędzać, mam nadzieję, że nie czujesz, jakbym to robiła.
Kiedy się uśmiechnął, kilka drobnych zmarszczek skupiło się wokół jego oczu. Objął jej
policzek, kciukiem pogładził jej dolną wargę.
- Nie, nie czuję się, jakbyś mnie popędzała.
- Dobrze. Jestem ciekawa. - skubała w misce z winogronem, włożyła jedno do swoich ust i
rozgryzła. Takie słodkie i soczyste. - Nie, to coś więcej.
- Tak?
- To takie dziwne, że czuję tyle do ciebie i Kadena, po tak krótkim czasie. Zwykle dotarcie
do tego punktu z mężczyzną zajmuje mi miesiące. A dwóch mężczyzn? Nigdy nie pozwalałam
sobie na umawianie się z dwoma w tym samym czasie, nie mówiąc już o osiągnięciu fizycznej
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
bliskości z nimi. Nie wiedziałam, że to możliwe by... - przerwała.
Nie mogła jeszcze powiedzieć Pierceowi ile do niego czuje. Nawet jeśli dziś Pierce otworzył
się nieco bardziej niż zwykle, nadal mogła wyczuć, że się powstrzymuje. Nic nie odstraszy bardziej
płochliwego mężczyzny niż słowa Zakochuję się w tobie.
- Niczego przed tobą nie ukrywamy, ani nie osądzamy cię za nic.
- Wiem. - wzruszyła ramionami, w nadziei, że ten gest sprawi, że rozmowa będzie
wyglądała na mniej groźną. - Myślę, że chcę cię poznać lepiej, na poziomie, na jakim jeszcze nikt
nie poznał.
Znowu się zaśmiał. Jak ona uwielbiała ten dźwięk. Byłaby zadowolona słuchać tego
codziennie. Do końca życia.
- Dostaniesz to.
- Znacie mnie jak nikt inny. Ty, i Kaden też.
- Ale się nie boisz.
- Nie. - spojrzała na niego. - Ale dobrze byłoby usłyszeć, że jesteśmy w tym samym
miejscu uczuć.... czegokolwiek. Nie wyobrażam sobie tych rzeczy, prawda? Czy ja właśnie o to
spytałam?
- Niczego sobie nie wyobrażasz. Kaden w szczególności, się wystawił. Dla nas obojga.
To oświadczenie ją zaskoczyło.
- Naprawdę?
- Nie rozumiesz na jakie ryzyko się wystawił.
- Mam nadzieję, że kiedyś mi powie.
Pocałował czubek jej głowy.
- Może to zrobi.
*
Później, tego samego dnia, kiedy Eden spacerowała po ogrodzie, wpadła na możliwość
porozmawiania z Kadenem sam na sam, nareszcie. Stał oparty o wysoki dąb, w zamkniętymi
oczami i głową zadartą ku górze. Podeszła do niego, cicho i powoli. Otworzył oczy, kiedy nie była
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
jeszcze na tyle blisko, by mógł jej dotknąć.
Przywitała go, jak co dzień.
- Hej.
Odpowiedział z pustym uśmiechem.
- To dość odległe miejsce.
- Tak. - rozejrzał się dookoła – Pierce?
- Jest w środku... przygotowuje się na wieczór, tak myślę. - kiedy Kaden tylko skinął,
zapytała. - Dołączysz do nas?
- Nie, nie sądzę, żeby był to dobry pomysł.
To było niezręczne. Nigdy nie była tak zdesperowana, by przebić się męskie bariery.
Wydawał się bardziej pokonany. Wydawało się jej, że bardziej potrzebował jej, by to zdusić.
- Wszystko w porządku?
- Tak.
- Stałeś się taki odległy. Chciałam się upewnić, czy po twojej stracie, jeśli jest coś, co
mogłabym zrobić.... - pozwoliła zwisnąć swoim słowom. Stał tam, po prostu na nią patrząc. Tą
pustą, pozbawioną emocji twarzą. Nie chciał z nią rozmawiać. Nie chciał, żeby się wtrącała.
Potrząsnęła głową, przygryzła usta i zaczęła odchodzić. - Przepraszam.
Słyszała, jak biegnie za nią, ale nie przestawała iść.
- Jest dobrze. Naprawdę. Dziękuję, że spytałaś.
Uśmiechnęła się. Kaden nie rozmawiał z nią w taki sposób, od nocy kiedy powiedział jej o
swoim przyjacielu.
- Czy masz jakichś innych znajomych? Rodzinę? Kogokolwiek, z kim mógłbyś
porozmawiać?
- Mam mojego brata. Ale on ma swoje własne sprawy, z którymi musi sobie poradzić, a ja
czuję się winny rozładowując się ciągle na nim. Robi się za stary by słuchać mojego kurwowania i
mazgajenia. - pchnął nisko wiszącą gałąź, by mogła przejść obok niego bez pochylania się.
- Nie jesteś mazgajem. - odwróciła się do wąskiego szlaku, który rozwidlał się z głównego.
- Nie widziałaś mnie podczas najgorszego.
- To może być prawda. - stanęła koło zwalonego drzewa. Dookoła nich śpiewały słodkie i
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
łagodne dźwięki natury. Ptaki i owady śpiewały i szumiały. Liście fruwały w delikatnych
powiewach. I była z Kadenem. W końcu zrzucił swoją obronę. To był moment, który chciałaby
zabutelkować i zachować na zawsze. - Widziałam cię podczas straty, która większość ludzi
wpędziłaby w depresję.
Gładził między palcami wilgotną ziemię.
- Czuję, to tak, jak każdy inny człowiek. - podniósł oczy, spotykając jej wzrok. - Ja po
prostu, przez większość czasu, nie mogę pozwolić sobie na pokazywanie tego.
Jej oczy paliły, od zbierających się łez.
- Wierzę, że tak. Zgaduję, że jesteś typem osoby, która wszystko trzyma w sobie. Ale wiem
co się dzieje, z ludźmi takimi jak ty – napięcie się buduje, do czasu, aż nie możesz go wytrzymać, a
potem wybuchasz.
Uśmiechnął się, a ona nie mogła uwierzyć, jak wspaniałe było to, co zrobiło to dla jego
twarzy. Był wspaniały, nie ważne co, ale kiedy się uśmiechał... to jak patrzeć w twarz anioła. Zbyt
doskonałą i piękną, by być prawdziwą
- Taa, opisałaś mnie całkiem jak typowy przykład.
Ponownie zaczęła iść. Ścieżka była wystarczająco szeroka, by mogli iść obok siebie. Musieli
być blisko, żeby się wpasować. Po obu ich stronach były gęste zarośla. To było trochę dziwne.
Trochę przerażające. A jednak, w pewien mroczny sposób, zmysłowe.
- Znałam kilka takich osób, ale ty jesteś zdecydowanie najbardziej zamknięty. Czy raczej
samotny?
Jego oczy pociemniały, skinął głową i założył ręce na piersi.
- Tak było.
- Czy jestem ciekawska?
- Nie.
Szli przez chwilę w komfortowej ciszy, podążając ścieżką do schodzącego w dół nasypu.
Kończył się wąską zatoczką, woda buzowała a cienkie promienie słońca paliły jej powierzchnię.
- Och, jak pięknie! - pierwszą rzeczą, jaką zrobiła Eden, było ściągnięcie butów i skarpetek i
wejście na śliskie skały formujące łoże. Chłodne powietrze pachniało świeżo, jak woda i ziemia, i
bujny, zielony las. Woda była zimna, niemal lodowata. Ale czuła się tak dobrze, kiedy pieniła się
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
dookoła jej kostek. Kaden, nadal w swoich butach, wszedł z nią do potoku, oferując jej swe
wsparcie.
- Czy ktoś cię zranił?
- Tak. W młodym wieku dowiedziałem się, że bardzo niebezpiecznie dla mnie jest ufać
ludziom, nawet tym najbliższym.
- Niebezpiecznie w jaki sposób?
- W sposób, który może kosztować mnie więcej, niż złamane serce.
Jej palce były już zdrętwiałe, cofnęła się i usiadła by założyć buty.
- Jak co?
- Eden. Chcę ci zaufać. Część mnie chce, żebyśmy byli przyjaciółmi, gdy ten tydzień się
skończy. - westchnął i usiadł obok niej. - Ale jeśli tak się stanie, musisz wiedzieć coś o mnie i o
Piercesie. Chcę powiedzieć prawdę, ale bardzo trudno będzie w nią uwierzyć.
- Nadal chciałabym usłyszeć.
- Tędy. - zaprowadził ją z powrotem do domu, korytarzem do ogromnej biblioteki, z
błyszczącymi drewnianymi półkami sięgającymi sufitu trzech ścian, jedna z nich była do połowy,
nad ogromnym, kamiennym kominkiem. Zwróciła uwagę na obraz wiszący nad opończą.
- To mój ojciec.
Długo patrzyła na mężczyznę z portretu. Nosił dziwne ubrania, bardzo bogate, ale dziwne i
kapelusz, z dużym, puszystym strusim piórem. Jego włosy były bardzo długie i falowane, nosił
wąsik i kozią bródkę. Strój przypominał jej te noszone na festynach renesansowych, a może remake
filmu Trzej muszkieterowie. Zakłopotana zapytała.
- Co za niezwykły portret. Nosił przebranie?
Zaprowadził ją do przeciwległego końca sali, gdzie wisiał drugi portret, mniejszy, z tym, ze
była na nim kobieta, która miała na sobie falbaniastą suknię w kolorze kości słoniowej. Ona też
była ubrana w historyczny strój, chociaż z innej epoki. Wyglądała, jakby miała na sobie jakąś
perukę. Jej twarz nie pokazywała żadnych oznak wieku, a jej włosy nie były wcale ciemniejsze od
sukni.
- To moja matka. Była bardzo młoda, kiedy namalowano ten portret, młodsza niż ja teraz.
- Jest bardzo piękna.
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
- Tak, była. - dotknął bogato zdobionej ramy portretu. - Zmarła w 1828 roku, a mój ojciec
wiele lat wcześniej.
- Ja... bardzo mi przykro. - była smutna słysząc, że jego rodzice nie żyją, ale także zupełnie
zdezorientowana. 1828 rok? Matematyka jej nie przerastała. Jeszcze raz spojrzała na Kadena. Nie
mógł być więcej niż po trzydziestce, co umieszczało jego rok urodzin w późnych latach drugiej
połowy lat siedemdziesiątych. Nawet jeśli jego rodzice byliby już starsi, kiedy się urodził,
powiedzmy koło czterdziestki, to ułożyło by ich daty urodzin później niż daty ich śmierci, nawet w
złym wieku. - Um... to było dawno temu.
Nadal wpatrując się w portret, skrzyżował ręce na piersi.
- Tak, niektórzy ludzie mogą tak myśleć. Dla mnie to jakby było wczoraj.
- Kaden. Nie rozumiem. To niemożliwe, żeby twoi rodzice umarli tak dawno temu.
Odwrócił się do niej.
- Wiem, że trudno ci w to uwierzyć. Mówiłem, że tak będzie.
Zwróciła uwagę na portret.
- Jak twoi rodzice mogli umrzeć długo przed twoimi urodzinami?
- Bo nasze organizmy nie starzeją się tak, jak twój. Nasze życie jest dłuższe.
- Okej, mogę to kupić. Ale najstarszy człowiek jaki żył na ziemi miał może ze sto
dwadzieścia lat. Jeśli jesteś starszy niż na to wyglądasz, powiedzmy masz czterdziestkę, zamiast
trzydziestki – co jest dla mnie niemożliwe – to nadal matematyka się nie zgadza. Mogłeś urodzić
się w 1960...
- Eden. - złapał jej ramiona w swoje ręce i spojrzał głęboko w jej oczy. - Kiedy
powiedziałem, że żyjemy dłużej, miałem na myśli o wiele dłużej. Nie żyjemy dziesięciolecia,
żyjemy wieki.
- To niemożliwe.
Podszedł do wielkiego biurka w pobliżu, wyciągnął z kieszeni klucz i otworzył jedną z
szuflad. Po kilku sekundach szperania w teczkach, wyciągnął jedną, otworzył i wyciągnął z niej
kilka arkuszy papieru, rozkładając je na biurku.
- Te najbliżej, to świadectwa urodzenia mojej mamy. Kiedy się rodziny, daty naszych
narodzin notowane są w księgach. To imię mojego brata. Dwaj moi bracia i siostra zmarli... lata
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
temu.
Podniosła najbliższy kawałek papieru w górę. Wyglądało to na kserokopię strony
pochodzącej z jakiejś starej księgi. Dziesiątki nazw były wypisane na stronie, z datą obok każdej z
nich.
- Co to jest?
- Kopie stron z miejskiego rejestru urodzin, prowadzonego przez miejscowego proboszcza.
- To łatwo wyjaśnić. - odłożyła papier. - Zostałeś nazwany po tych ludziach.
- Nie, Eden. - pchnął stronę w jej kierunku, z palcem wskazującym nazwę.- To ja.
Schyliła się i ponownie przeczytała stronę. Nie było to najłatwiejsze do zrobienia. Pismo
było dziwne, ukośne, stylizowane i z zawijasami. Było również wyblakłe.
- Wygląda, jakby data przy tobie to 1509 rok. To nie może być prawdziwe. To było pięćset
lat temu. Nie możesz mieć pięciuset lat.
- Tak, mam.
Kompletnie skołowana, cofnęła się od biurka.
- Dlaczego to robisz?
- Nigdy nie powiedziałem żadnemu śmiertelnikowi kim jestem. Tobie chciałem powiedzieć.
- Śmiertelnikowi? Kim jesteś? Jesteś Kaden Setara, śmiertelny człowiek, jak wszyscy
pozostali zamieszkujący tą planetę. A może próbujesz powiedzieć, że nie jesteś Kaden Setara?
- Jestem Kaden Setara, ale nie tylko tym jestem. - zawahał się, jakby nie był pewny, czy
może zaufać jej na tyle, by powiedzieć resztę. - Jestem królem.
To stawało się coraz dziwniejsze.
- Królem jakiego kraju?
Kaden mieszkał w Michigan na miłość boską. To prawda, jego domem był stary, zakurzony
zamek, przeniesiony zza granicy. Ale nadal nigdy nie słyszała o panującym królu, lub królowej
mieszkającym w Stanach, nawet w tych królujących w niepełnym wymiarze godzin. Nie, żeby dużo
wiedziała o królowaniu.
Może został obalony? Król jakiegoś niewielkiego kraju, który został przejęty przez
większego sąsiada?
- Moje królestwo nie jest mierzone w milach, ale w duszach.
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
- To znaczy?
- Jestem królem moich ludzi, nie ziem.
- Więc, twój kraj został wyprzedany i straciliście swoją ziemię, prawda?
- Nie, moja rodzina nigdy nie rządziła miejscem. Moi ludzie są dziećmi mroku. Twój rodzaj,
śmiertelnicy, nazywają na wampirami.
Teraz wiedziała, że podkłada jej nogę.
- OmójBoże! - Roześmiała się z ulgą, ze usłyszy, że to wszystko jakiś głupi żart. Masz mnie,
tak jakby. To znaczy, mogłabym kupić, jakiegoś obalonego króla, który ukrywa się w Stanach, ex
księżniczkę Wielkiej Brytanii, nie ogłoszoną przed dużą publika. Wszystko jest możliwe, jeśli
chodzi o przesiedlonych królów. I zauważyłam, jak ludzie na ciebie patrzą. Traktują cię inaczej,
spuszczają głowy z szacunkiem, ale wampir? - owinęła się ramionami i potrząsnęła głową. -
Wampir, Kaden?
- Tak Eden, wampir.
- Śpiący-w-trumnie, kołek-w-serce wampir?
- Cóż, tak naprawdę to wole łóżko i jest więcej niż jeden sposób na zabicie wampira.
Srebrne kule, niektóre rodzaje trucizn. Ale to tylko nieistotne szczegóły. Wszystko co musisz
wiedzieć, to że... - Kaden uśmiechnął się, pokazując zestaw kłów, których nie było tam sekundę
temu. - jestem wampirem.
Przyłożyła dłonie do ust i przełknęła krzyk.
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
Rozdział 13
Pierce wpadł do pokoju, w momencie, kiedy Eden śmignęła koło niego. Minęła go z
rozmytą wściekłością, przerażeniem w oczach i twarzą bladą, jak z horroru.
Potrzebował tylko jednego spojrzenia na Kadena, by wiedzieć, dlaczego tak skończyła. Kły.
- Dlaczego jej pokazałeś? - Pierce zapytał z niedowierzaniem.
Kaden odwrócił się do okna, opierając ręce o ścianę.
- Miałem nadzieję, że jest wystarczająco silna.... by poznać prawdę. Ale powiedzenie jej
było błędem. - zanurzył palce w swoich włosach – Tak, tak będzie lepiej. Co ja do cholery sobie
myślałem?
Zdecydowany nie pozwolić ukryć Kadenowi swoich prawdziwych uczuć, Pierce, podszedł
na tyle blisko, by móc uważnie obserwować profil Kadena.
- Lepiej? W jaki sposób? Widzę, że się o nią troszczysz. Do diabła, poszedłem z nią tak
daleko, jak mówiłeś, że ją potrzebujesz, na wyższy poziom.
Pierce podszedł bliżej, opierając się na Kadenie. Zniżył głos do lekkiego szmeru.
- Ale to jest problem, prawda? Nie chcesz nikogo potrzebować. To zbyt cholernie
niewygodne.
- Nie, wszystko rozumiesz nie tak. - Kaden odsunął się od ściany, wielkimi krokami
przemierzając pokój. - Myślisz, że chcę ją odstraszyć? Dlaczego? Po tym, kiedy tydzień się skończy
miałem jej usunąć pamięć. Nic z tego by się nie stało, przynajmniej nie dla niej. Więc, dlaczego
chciałem powiedzieć jej te cholerną rzecz?
Pierce poszedł za Kadenem. Jego długie nogi, łatwo za nim nadążyły. I siła jego
zaangażowania wobec Kadena i Eden ułatwiły mu zadanie pytania bez ogródek.
- Więc nie mam kurwa pojęcia, czemu jej to powiedziałeś?
Kaden skoncentrował na nim chłodne spojrzenie.
- Uważaj na słowa, sir.
- Uwierz mi, powstrzymuję najgorsze, sukurwysynu. Co ty do cholery próbujesz zrobić, tej
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
kobiecie? - Pierce podniósł podbródek, pokazując opór. - A jeśli mówiąc prawdę, wtrącisz mnie do
więzienia za zdradę, to zapłacę tą cenę z przyjemnością.
- Nie wiesz, co mówisz. Myślę, że to ty jesteś tym, który potrzebuje Eden i dlatego jesteś
takim pierdolonym dupkiem
. - Kaden wyciągnął ramię, palcem wskazując na drzwi. - Wyjdź,
zanim powiesz, lub zrobisz coś, czego będziesz żałował.
- Zrobię to. Za moment. Najpierw, muszę coś powiedzieć.
- Śmiesz przeciwstawiać się bezpośredniemu rozkazowi swojego władcy?
- Tak. Ponieważ mi na tobie zależy. I każdy wierny sługa, który kocha swojego króla,
podjąłby ryzyko aresztowania, by uchronić swego władcę przed popełnieniem błędu.
Kaden opuścił rękę i ruszył w kierunku drzwi po drugiej stronie, prowadzących do jego
gabinetu.
- Jako władca, musisz żyć ze śmiercią, jako ciągłym towarzyszem. - krzyknął za nim Pierce.
- Rozumiem to. Ale ze wszystkich władców jakich znam, ty wydajesz się rozkoszować się tym
związkiem. Czasami zastanawiam się, czy nie uważasz śmierci za lepszą od życia, jeśli życie ma
tobie do zaoferowania właśnie to.
Kaden odwrócił się powoli, sztywno.
- Nie waż się sugerować, że wiesz co myślę, czuję, albo potrzebuję. Nic. Nie wiesz. Ja żyje
dla moich ludzi. Zrobię wszystko dla moich ludzi.
- A twoi ludzie – większość z nich – szanuje i podziwia cię za to. Ale pozwoliłeś swoim
wrogom sprawić, byś stał się więźniem. Jesteś zamknięty w kurewskiej twierdzy, bojąc się wyjść
poza te ściany. A nawet jeśli, boisz się pozwolić komuś, by mu na tobie zależało.
Twarz Kadena była czerwona, kiedy ruszył jak burza w kierunku Piercea.
- Nie boje się. - chwycił ramiona Piercea i uśmiechnął się ironicznie. - Tak, jak
powiedziałeś, czego mam się bać? Śmierć zawsze zagląda mi przez ramię. Kiedy śpię. Jem. Pieprze
się. Nie ukrywam się przed nią i nie szukam jej. Po prostu ją toleruję.
- To dlaczego się izolujesz? Kiedy tylko się przed nami otworzyłeś, zacząłeś się od nas
oddalać, odcinać. Możesz mi zaufać. I Eden. Wiesz o tym, prawda? Zależy nam na tobie, do
cholery.
47 No i się chłopaki pokłócili o Eden....
48 Such a dickhead
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
- Nie chcę waszej przyjaźni, miłości. - Kaden popchnął go lekko, odwrócił się i zaczął
zmierzać z powrotem w kierunku drzwi.
- Dlaczego nie?
- Nie zasługuję na to. I prawie pozwoliłem sobie zapomnieć... - Kaden zakrzywił palce na
klamce. - Każdy człowiek, który popełnił przestępstwo powinien zostać ukarany. To jest właściwe.
To jest sprawiedliwość. Takie jest nasze prawo
- Czym było twoje przestępstwo? Znam cię od wieków i nigdy nie widziałem by twoje
zachowanie albo maniery, poddały w wątpliwość twoją sprawiedliwość.
Kaden ponownie się do niego odwrócił, ale tym razem jego oczy były ciemne z poczucia
winy, żalu i smutku. - Byłem odpowiedzialny za trzy zgony. Ja.
- Czyje? Jak?
- Moi rodzice i Van.
- Van Compton? Słyszałem, że to było samobójstwo.
- Zabił się, bo nie kochałem go tak, jak tego potrzebował. - Plecy Kadena oparły się o drzwi,
zakrył twarz i powoli osunął się na ziemię. Pomiędzy ciężkim szlochem, wymamrotał rzeczy,
których Pierce nie mógł zrozumieć, oprócz okazjonalnych krzyków „Bogini, wybacz mi”.
Pierce siedział przez chwilę w ciszy, ze smutkiem w oczach Kadena, który łamał jego serce.
Nie było wątpliwości, że śmierć Comptona była dla Kadena ciężka, ale nigdy nie domyśliłby się, że
tak bolesna. Widział cierpienie Kadena, jakie nosi na ramionach, stokrotnie zwiększane przez
poczucie winy, ale Pierce był bezsilny, by zmniejszyć jego ciężar. Nigdy, przez ponad czterysta lat,
nie słyszał, by mężczyzna tak bardzo płakał.
- Kaden, nie jesteś mordercą. - powtarzał w kółko, mając nadzieję, że jego kochanek, ie
tylko kiedyś usłyszy te słowa, ale w nie uwierzy.
Ale to nie będzie teraz.
Kaden spojrzał na niego, kiedy dźwignął się na nogi.
- Nie będę się o to więcej spierać. To dlatego ci nie powiedziałem..
- W takim razie ktoś inny powiedział ci to samo.
Kaden skrzyżował ręce na piersi.
- Tak. Mój brat.
49 O kim ty do cholery mówisz? O Natecie czy tej swojej byłej żonie?
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
- I nie wierzysz mu?
- W większości rzeczy tak, ale nie w tym. Troszczy się o mnie zbyt moco, żeby widzieć
sprawy obiektywnie. I czuje zbyt wiele sympatii, by uwierzyć, że nie zasługuję na wieczne
szczęście. To na co zasługuję, to piekło. Prawie pozwoliłem sobie odejść przeszłości i być
szczęśliwym. Pozwoliłem, żeby zależało mi na tobie i Eden. Żeby wam na mnie zależało. Prawie
wmówiłem sobie brak winy.
- Ale potem miałem małą pogadankę z człowiekiem, który pogardzał mną przez wieki i
zdałem sobie sprawę, że
nie zasługuję by wyjść z moich przestępstw bez szwanku, jeśli i on nie
może.
- Kaden..
- Wasza wysokość.
- Wasza wysokość – Pierce czuł łzy współczucia, pojawiające się w jego oczach, ale on
trzymał je w sobie, wiedząc, że byłoby to obrazą, pozwolić im spłynąć.
Tym razem, kiedy Kaden odwrócił się plecami, Pierce wiedział, że nie odwróci się już
ponownie.
Kaden, poruszając się sztywno, obrócił klamką i pchnął drzwi.
- Dokończymy ostatni godziny wiązania z Eden, a potem wypuścimy ją, z usunięta pamięcią
dotyczącą większości tygodnia, tak by mogła sobie przypomnieć tylko czas spędzony z tobą w
lochu.
- Jej możesz wymazać pamięć, ale mi nie. - rzucił Pierce. - Nie możesz wymazać mojej
pamięci.
- Nie. Nie mojej. - Kaden spojrzał krótko przez ramię, zanim wszedł do pokoju.
- Oboje będziemy musieli żyć ze świadomością tego, co mogło być. Przepraszam za to.
Gdybym mógł cię oszczędzić, zapłaciłbym każdą cenę. Jeszcze raz, pomyliłem się i skrzywdziłem
dobrego człowieka. Powinienem wyciągnąć naukę z moich błędów z Vanem i nie pozwolić, by ci
na mnie zależało.
Coś w Piercie szarpnęło się i zawołał.
- Twoje błędy nie dopuszczają mnie do troszczenia się, ale w twojej decyzji jesteś jedyną
osobą na ziemi i w niebie, oprócz samego diabła, któremu nigdy nie można odpuścić.
50 Że jesteś idiotą słuchając go?
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
*
Później tego wieczora, Eden była gotowa wrócić do domu.
To było kłamstwo.
Zajęło jej godziny, żeby pogodzić się z tym wszystkim, co widziała, usłyszała i czego
dowiedziała się w ciągu ostatnich kilku dni. Ale zanim słońce zaszło, posortowała poplątane i
powiązane myśli. Faktom nie można było zaprzeczyć, kiedy kłóciła się ze swoją uległością. Ludzie,
którzy byli najważniejsi w tym mrocznym miejscu, pełnym tajemnic. Nate, jej najlepszy przyjaciel
od lat. Kaden, król rasy wampirów, który miał serce anioła, chociaż domyślała się, że on o tym nie
wie. I ostatni, chociaż na pewno nie najgorszy, Pierce, mężczyzna, z którym nie tylko dzieliła
fizyczne chwile, ale też emocjonalną zażyłość.
Potrzebowała ich. Wszystkich.
Dziś była szósta noc, ostatnia, jaką będzie dzieliła z Kadenem i Piercem. Chciała opuścić
jutrzejszy wieczór. Tak mało czasu. Choleracholeracholera, nawet jeśli Pierce powiedział, że
zobaczą się ponownie. To nie będzie to samo. Odeszła ze swojego świata i w pełni zakorzeniła się
w nich.
Aby przygotować się, jak mogła najlepiej na dzisiejszy wieczór, moczyła się w wannie z
pachnącymi solami kąpielowymi. Po zadbaniu o swoje potrzeby, osuszyła się i wtarła w siebie
pachnący balsam, który znalazła w łazience. Potem zwinęła włosy w loki i nałożyła makijaż. Nie
kłopotała się ubraniem. Tylko stałoby to na ich drodze.
Pukanie rozbrzmiało, kiedy nakładała błyszczyk. Otworzyła drzwi. Pierce. Jego spojrzenie
wędrowało po niej od głowy w dól i z powrotem do góry.
- Wyglądasz wspaniale.
- Dziękuję. - wsunęła ręce w jego, dając się odprowadzić do lochu, jak co noc.
Nie zrobił tego. Zatrzymał się na środku korytarza, stając przed nią i biorąc obie jej dłonie w
swoje ręce.
- Wiem, że dowiedziałaś się dziś czegoś strasznego o Kadenie.
- Chciałabym powiedzieć, że jestem ponadto, ale muszę przyznać, że jestem trochę
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
przeczulona... kiedy nie staram sobie powiedzieć, że to była jakiś chory żart, halucynacje.
- To nie było to.
- Tak, domyśliłam się.
Wziął wyraźny wdech, wydech.
- Nie chcę, żebyś się nas bała.
- Nas? Więc ty też jesteś? Tak jak powiedział. - nie mogła powstrzymać się przed
spojrzeniem na jego usta, spodziewając się zobaczyć te okropne kły. Nie zobaczyła. Cóż, to była
niewielka ulga.
- Tak. - przebiegł kciukiem po jej dłoni. - Żyliśmy wśród ludzi, bez ich wiedzy o nas przez
setki lat. Większość z nas jest praworządnych i zachowują wysoki poziom. Istnieje oczywiście kilka
wyjątków.
- Jak mój przyjaciel, Nate? - rzuciła, uwalniając ręce. Przycisnęła ręce do ust, jakby starając
się nie powiedzieć czegoś więcej, czego mówić nie chciała.
- Był moim przyjacielem od zawsze i nigdy nie widziałam, żeby zrobił coś niemiłego.
- Nate?
- Tak. - prawda wypadła teraz z jej ust. Nie przejmowała się dłużej konsekwencjami. - To
był powód, dla którego tu przyjechałam. Potrzebował Zaćmienia. Cóż, myślałam, że dlatego mnie
przysłał. W rzeczywistości myślę, że czuł się winny po czymś co zrobił wiele lat temu i był
zmęczony ukrywaniem się z jego wstydem. Gdy tu przyjechałam, Kaden zorientował się kim był, i
za pomocą kilku mężczyzn sprowadził go tutaj... do...
- Od jak dawna wiesz?
- Kilka dni.
- Ale nadal nie odeszłaś, mimo że wiedziałaś, że nie potrzebujesz dłużej Zaćmienia?
Potrząsnęła głową, a Pierce złapał ją w ramiona, delikatnie kołysząc, odchyliła głowę.
- Nie mogłam was zostawić.
- Przykro mi z powodu twojego przyjaciela – szepnął jej do ucha.
- Chciałabym mu pomóc. - przycisnęła swoje czoło do jego piersi. - Ale teraz zdałam sobie
sprawę, że kiedy pierwszy raz powiedział mi, ze jest chory, nie chciałam mu pomóc, miałam na tym
punkcie obsesję. Teraz chcę mu zwyczajnie pomóc, bez względu na konsekwencje jakie poniesie,
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
pomóc mu przetrwać jego uwięzienie. - odchyliła głowę do tyłu, patrząc na jego wspaniałą twarz,
za którą będzie tak bardzo tęsknić.
- Widzisz, to właśnie za to chciałam ci powiedzieć, kiedy dziękowałam ci za pierwszą noc w
lochu. Kiedy byłam w linach, zobaczyłam siebie, jak nigdy przedtem i zdałam sobie sprawę jak
bardzo wcześniej potrzebowałam kontrolować ludzi.
Słodko zsunął włosy z jej oczu.
- Trudno mi to w tobie zobaczyć. Nie kontrolowałaś, kiedy byłaś ze mną i z Kadenem.
- Daj mi czas, a prawdopodobnie zacznę, albo zaczęłabym. Teraz jestem świadoma co
robiłam, więc może nie będę. Prawda? Jesteś psychiatrą.
Przyciągnął ja bliżej, a ona zamknęła oczy i pogrążyła się w jego objęciach.
- To możliwe. Ale ja nie proszę, żebyś zmieniła cokolwiek w sobie.
- Jeśli mogę zmienić – a mam nadzieję, że tak – zrobię to, ponieważ dostrzegam jakie to
będzie szczęśliwsza dla mnie i zdrowsze w dłuższej perspektywie.
Westchnął.
- Gdyby tylko wszyscy, których spotkałem, byli w stanie widzieć rzeczy tak jasno, jak ty.
- Może musisz wszystkich ich pozwiązywać. - zasugerowała, nie oczekując, że weźmie ją
poważnie. Kiedy ponownie na niego spojrzała, zobaczyła, że jest uśmiechnięty
- Tak, może to zrobię.
**
To była ostatnia noc pełni i Kaden chciał być wyzwolony, ale nie był. Eden odejdzie w
mniej niż dwadzieścia cztery godziny. A on i Pierce powrócą do napiętych stosunków, które dzielili
wcześniej. Odległej uprzejmości i wzajemnego szacunku. Nigdy więcej dotyku palącego skórę.
Nigdy więcej pocałunków gotujących jego krew.
Mimo zbliżających się zaślubin, będzie tęsknił za Eden i Piercem, intymnością, którą dzielili
przez mijający tydzień. Dotyków, pocałunków i wglądu we własną duszę. Ale przypomniał sobie,
że kończy się to tak, jak powinno.
- Loch jest gotowy. - Marek przerwał jego ponure rozważania. - To prawie koniec. -
51 Czyżby się szykowało małe królewskie wiązanko???
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
Zawahał się, a potem zapytał. - Czy zamierzasz kontynuować relację z Piercem i Eden? Może
uczynić ich twoimi regularnymi obligatorami krwi?
- Nie, to nie jest możliwe.
Jego brat nie odpowiedział, chociaż Kaden dokładnie wiedział, jak cholernie mocno chciał
to zrobić.
Kaden stał z rękoma ułożonymi płasko na biurku.
- Dziękuję, za przygotowania do wieczoru.
- To była moja przyjemność i zaszczyt, Wasza Wysokość. - Marek skłonił się i wycofał z
pokoju.
Kaden odszedł inną drogą, do drzwi prowadzących na prywatny korytarz do lochów. Nie był
w nastroju, by stanąć twarzą w twarz z żadnym z jego poddanych tego wieczoru.
Przybył, znajdując Piercea i Eden, czekających na niego. Śliczna twarz Eden rozjaśniła się
na moment, kiedy ich oczy się spotkały i przeszedł go chłodny dreszcz żalu. Pierce uparł się, że
ważne dla niego, by odeszła z nienaruszonymi wspomnieniami o nim, chociaż Kaden kwestionował
mądrość tej decyzji, kiedy patrzył w jej piękne oczy. Wcześniejsze przerażenie minęło, nie był już
dla niej potworem.
Co za ironia, ponieważ on zobaczył to w lustrze, kiedy w nie spojrzał.
- Wasza Wysokość. - Pierce spuścił oczy.
Eden posłała mu zagubione spojrzenie, a potem zrobiła to samo.
Kaden pokręcił głową.
- Dzisiejszego wieczoru jestem Kaden.
Eden podniosła głowę i posłała mu promienny uśmiech.
- To dobrze. Nie znam zasad zwracania się do króla.
Pierce wyciągnął dłoń i opadł na jedno kolano.
- Byłoby dla mnie największą przyjemnością, gdybyś ty, Kadenie, zgodził się zostać moim
poddanym tej nocy.
Umysł Kadena natychmiast wypełnił się obrazami wielu mężczyzn i kobiet, których oglądał
podczas gdy poddawali się Peirceowi. Ile razy stał, przybity, zastanawiając się, jakby to było,
całkowicie się oddać. Ale on nie był pokorny, nie było żadnego pociągania. Ale kiedy wchodził do
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
lochu, musiał przyznać, że o tym myślał. Wielokrotnie.
Ale dziś, z tak wieloma różnicami między nimi, nie mógł to być dobry czas.
Jakby czytając w jego myślach, Pierce powiedział.
- Jeśli nie dziś, nie będzie drugiej szansy. Nie pozwolisz na to.
Pierce prawdopodobnie miał rację.
Eden podeszła bliże, jej smukłe palce ułożone były na wygolonym wzgórku. Jego nos
wypełnił się zapachem orchidei i wanilii.
- Kaden, nie możesz wyobrazić sobie jak to jest. Wiem, że się boisz, jak ja. Mam nadzieję,
że mu pozwolisz. Tylko dziś. Dla mnie. Jeśli uważasz, że będziesz przez to choć odrobinę mniej
potężny w moich oczach, mylisz się. Człowiek, który ma siłę oddać swoją kontrolę innej osobie, ma
więcej mocy, niż jakikolwiek inny człowiek – król, czy ktokolwiek inny – może mieć.
Niechętnie, Kaden osunął się na kolana i spuścił wzrok na podłogę.
- Tej nocy, oddam ci moje ciało, moja wolę. Ale tylko tej nocy. Zrób z tym, co chcesz.
Pierwszą rzeczą, jaką zrobił Pierce, było zasłonięcie jego oczu, tłumacząc, że potrzebuje
usunąć rozproszenie pochodzące ze wzroku. Następnie owinął pierwszą linę wokół szyi Kadena, a
jego ciało napięło się, jego serce waliło. Lina była szorstka. Tarła o jego szyję, Pierce trzymał jeden
koniec, owinął ją między jego nogami i na plecach. Drugą długość przełożył z drugiej strony jąder.
Węzeł znalazł się między jego jądrami i pośladkami, dociskając się do najbardziej wrażliwych
miejsc na jego ciele. Niewielkie zaciśnięcie znalazło się wokół jego ciężkiego woreczka,
sprawiając, że był jeszcze bardziej wrażliwy. Jego kutas stwardniał. Jego oddech przyspieszył.
To było wspaniałe. Erotyczne, ale w zupełnie inny sposób, niż by się spodziewał. Wszędzie,
gdzie dotykały go liny, jego ciało mrowiło. To tak, jakby setki palców rozpasało się na jego
brzuchu, tyłku, jądrach i z powrotem. Ale to było więcej niż to. Kiedy Pierce wił liny wokół jego
ciała, budując sieć, Kaden czuł, że tonie bardziej i bardziej, spada w świat, w którym uczucia są
wymazane.
Już nie czuł, kiedy liny ocierały się o jego ciało. Jego myśli były rozproszone, pokruszone
obrazy, niczym sny. Jego rodzeństwo, jak dzieci. Jego matka. Ojciec. Krew. Nie mógł zatrzymać
tych obrazów. Van. Znowu jego bracia. Siostra. Matka. Ojciec. Jego ręce pokryte ich krwią.
- To nie była twoja wina. - wyszeptała jego matka.
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
- Moja wina. - jego głos odbił się echem w jego uszach – Moja wina.
- Nie! - powiedział jego ojciec, biorąc go w ramiona. - Nie pozwolę, żebyś żył z poczuciem
winy kolejny dzień. Wybacz sobie.
Eden stała obok Piercea, wyraźnie drżąc.
- Czy z nim w porządku? - wyszeptała.
Pierce spojrzał w górę, łapiąc jej zmartwione spojrzenie.
- Jest głęboko w podprzestrzeni. Nic nie czuje, ale jeśli teraz to zakończę, wyjdzie z tego
zbyt szybko. Nie jest jeszcze na to gotowy.
Przycisnęła ręce do bladych ust.
- Nie mogę na to patrzeć.
- To bardzo ważne, żebym teraz skupił się na Kadenie. Więc potrzebuję, żebyś poszła usiąść
gdzieś tam i się zrelaksowała. - skinął jej w stronę odległej ławeczki, aby uchronić ją przed
oglądaniem najgorszego.
- Dobrze. - podeszła do ławeczki i usiadła, a Pierce skupił się na Kadenie. Jego oddech
zwolnił, jego ciało zrelaksowało się.
Powoli, Pierce pomagał Kadenowi wspiąć się na przestrzeń, do której się opuścił.
Przemawiał do niego na coraz wyższych poziomach, kiedy delikatnie rozwiązywał go.
Kiedy ostatni węzeł został rozwiązany, Kaden śmiał się i płakał. Eden sięgnęła w jego
stronę, opadła na kolana, łzy spływały jej po policzkach. Trzymał ich oboje, dopóki głód nie wziął
ich wszystkich w swoje szpony.
Kaden był pierwszym, który pożywił się z Eden. Wykorzystał czas, pieszcząc ją, uwodząc,
dopóki nie błagała, aby ulżył jej mękom. Kiedy jego kły zatopiły się w jej gładkiej skórze, nie
zareagowała, jak wcześniej. Nie krzyczała, nie szarpała się i nie walczyła. Westchnęła, uśmiech
rozprzestrzenił się na jej pełnych wargach.
A kiedy przyszła kolej Piercea, chętnie zaoferowała szyję.
- Jestem szczęśliwa oferując moją krew, żebyście ty i Kaden mogli żyć.
Jego ręka zamknęła się na jej piersi, kiedy kły przebiły skórę. Słodka, cierpka krew
wypełniła jego usta, a wspaniały zapach jej podniecenia zalał jego nos.
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
Z każdą kroplą, którą z niej czerpał, czuł się bardziej żywy, mięśnie były mocniejsze, bicie
serca stabilizowało się, zmysły wyostrzały się. Zapachy. Smaki. Dźwięki. Ah, chwała życiu.
Eden wzdrygnęła się pod nim, ponieważ połączony jad złapał ją i poprowadził do mocnego,
szybkiego orgazmu. Przejechał językiem po ugryzieniach, zasklepiając ranki i objął jej gorącą płeć.
Niebo.
Kaden ustawił się za nią, usiadł i oparł plecy na poduszkach. Podniósł jej biodra i umieści na
swoim wyprostowanym kutasie.
Klęcząc wyprostowana, Eden wygięła plecy w łuk i odrzuciła głowę do tyłu, we wspaniałym
pokazie kobiecej rozkoszy. Jej biodra skierowane były na Kadena, a twarz na Piercea. Był to widok,
od którego nie mógł odwrócić wzroku.
Te soczyste piersi, zaróżowione sutki błagały o jego usta. Był bardziej niż szczęśliwy, by
sięgnąć przez rozłożone nogi Kadena i wciągnąć jeden z twardych szczytów w usta.
Kaden jęknął.
Eden włożyła palce we włosy Piercea i trzymała go przy swojej piersi.
- OmójBoże. Taak!
Pierce mógł usłyszeć jej ciężkie, szybkie, dyszące oddechy. Zapach jej miodu wypełnił
pokój, tak jak smak jej skóry wypełniał jego usta. Jego ciało płonęło dla niej. Jego jądra były tak
ciężkie i ściśnięte, że musiał zacisnąć zęby, a jego krew pulsowała przez jego ciało w burzliwych
falach.
Jedna z jej rąk zsunęła się przez szyję, po jego ramieniu. Zaryła paznokciami przez jego
ramię do łokcia. Słodki, przyjemy ból przeszedł, aż do jego szyi.
Podniósł się na kolana, żeby ją pocałować, a ona owinęła swoje palce wokół jego wału.
Zawirowało mu w głowie. Jej palec nacisnął na wrażliwy punkt pod główką i zobaczył gwiazdy.
Przeciągnęła kilka razy dłonią po całej jego długości i całe jego ciało stwardniało. Uszczypnęła jego
sutek, pociągnął ją do siebie i wsunął jej w usta język.
To nie był zwykły pocałunek. To było wylanie wściekłości, potrzeby i miłości. Znalazł jej
małą, twardą łechtaczkę wskazującym palcem i potarł ją. Tam i z powrotem. Znowu i znowu.
Westchnęła w jego usta, zacisnęła dłoń mocniej wokół jego kutasa i zadrżała, kiedy drugi potężny
orgazm przetoczył się przez jej ciało. Za nią, Kaden warknął, odnajdując swoje wyzwolenie.
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
Teraz była jego kolej i był bardziej niż gotowy. Ale chciał, żeby ten raz był inny,
wyjątkowy. Kiedy Kaden wycofał częściowo wiotkiego kutasa z cipki Eden, Pierce pomógł jej
wyprostować się na kolanach twarzą do niego.
- Pieprz mnie Kaden. - wsunął palce do cipki Eden, wybierając jej soki i gładząc kutasa
Kadena, aż znowu był twardy i gotowy dla niego. Eden rozsmarowała więcej mazi na jego odbycie,
wywołując jęk pilnej potrzeby. - Czekałem na to całe życie.
- Więc nie mogę być tak okrutny i kazać ci czekać choćby jeszcze minutę. - Kaden
wepchnął się w niego powoli. Było to delikatne posiadanie. Głębokie. Powolne. Tak dobre. Lepsze,
niż sobie wyobrażał. Warto było czekać. Zdecydowanie.
Tak jakby nie był już w ekstazie, Eden owinęła dłoń wokół jego wału i przyprawiła go o
udar. Oman nie upadł z przyjemności. Jej kciuk drażnił szczelinkę, okrążając główkę, amortyzując
pchnięcia, kiedy głaskała go raz, drugi, trzeci.
Kiedy jego przyjemność budowała się, Kaden zwiększył tempo. Pieprzył go mocno,
mocniej, dopóki cała długość jego kutasa, nie wbiła się w tyłek Piercea. Kaden złapał ramiona
Piercea, ciągnąc aż Pierce nie był przy jego ciele. Pocałowali się, a Pierce zobaczył gwiazdy. Kaden
wbił palce w jego skórę, trzymając go, uderzając w niego biodrami, wjeżdżając swoim korzeniem
tak głęboko, i tak mocno, jak Pierce mógł znieść. Goręcej. Mocniej. Budując. Dociskając.
Mrowienie zebrało się u podstawy jego kutasa. Eden właśnie tak ścisnęła. Kaden wbił kły w
jego ramię i mrowienie eksplodowało w dreszcze. Jego sperma rozlała się po jego długości i po
dłoniach Eden, które zafundowały mu kilka ostrych pociągnięć. Kiedy impuls orgazmu przeszedł
przez jego długość, ciepło rozlało się po jego piersi. Odchylił głowę do tyłu i krzyknął. Jego odbyt
natychmiast zacisnął się wokół wału Kadena. Kaden pchnął swoim twardym kutasem po raz ostatni
i napełnił jego tyłek spermą.
Razem, ich ciała zadrżały i zatrzęsły się, kiedy uspokajali się z ekstazy gorącego
zadowolenia. Eden docisnęła swoje miękkie ciało do niego i trzymała go, aż nie był już zbyt słaby,
by utrzymać swoją pozycję. Przełożył nogę nad Kadenem i położył się obok niego, kładąc Eden
między nimi.
Uśmiechnął się, kiedy pogrążyli się w płytkim śnie.
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
Rozdział 14
Pukanie do drzwi sprawiło, że serce Eden opadło.
Po długiej, wspaniałej, niesamowitej, absolutnie szalonej nocy zdumiewającego seksu, który
nie skończył się, dopóki ptaki nie zaczęły śpiewać ich poranne piosenki, Eden w końcu zapadła w
głęboki sen. Jej ciało było zużyte. Była tak fizycznie wyczerpana, że ledwo mogła się ruszyć. Ale
nie to było najgorsze. Była tak pokręcona emocjonalnie, w jednej chwili płakała, a w następnej
śmiała się – z niczego.
Po tym, jak otarła łzy z mokrej twarzy po raz trylionowy, otworzyła drzwi. Podejrzewała, że
to Pierce albo Kaden, albo na co miała nadzieję, obaj. Chciała spędzić z nimi trochę czasu, zanim
pożegna się z nimi ostatecznie, później tego wieczoru.
To nie byli oni.
- Nate! - zarzuciła mu ręce na szyję i obdarowała go długim mocnym uściskiem. - Jesteś
wolny? Co się stało? OmójBoże. Dobrze cię widzieć
- Pomyślałem, że lepiej z tobą porozmawiać, zanim zrobisz coś szalonego. - Nate posłał jej
cierpliwy uśmiech, kiedy delikatnie wydobywał się z jej mocnego uścisku.
- Widzę, że pamiętasz... tak jestem wolny. Dzięki twojej pomocy, zostałem ułaskawiony
przez króla. I ciebie tez dobrze widzieć.
- Oh. Oh! To wspaniale! - po raz kolejny łzy paliły jej oczy. Nate był wolny. Wolny! Nie
chciał spędzić wieków w paskudnym wampirzym więzieniu. Miał mnóstwo medykamentu, więc nie
będzie już chory.
Przynajmniej z tego mogła się cieszyć.
Mogła myśleć o jeszcze kilku innych rzeczach, które by ją uszczęśliwiły, ale wiedziała, że
się nie zdarzą.
- Hej, powiedziałeś, pamiętasz. Co to miało znaczyć?
Nate bawił się klamką.
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
- Oh, ummm. Myślałem, że może wszystko inne tak cię zajęło, że zapomniałaś o mnie. To
znaczy, nie mówiłem, że zapomniałaś. - otworzył drzwi. - Ale znowu, mówiłem, żebyś odeszła i
tego nie zrobiłaś.
- Nie, nie odeszłam. Nie mogłam. A zapomnieć? Jesteś jednym z moich najlepszych
przyjaciół. Jak mogłam zapomnieć, że cię widziałam? - szczerze, nie myślał, że mogła o nim
zapomnieć.
- Jestem wzruszony. Wysyłają mnie do domu samochodem. - wyszedł na korytarz. - Ale
najpierw chciałem sprawdzić co z tobą. Wszystko w porządku?
- Tak, jasne. - poszła za nim korytarzem. - Jestem trochę... zmęczona. - zawahała się
odwracając do drzwi Piercea. - Zejdę później. Po... myślę, że są zbyt zajęci, by towarzyszyć mi na
śniadaniu.
- Szukasz Piercea i Jego Królewskiej Mości? - Nate wskazał głową na schody. - Są na dole.
Czekają na ciebie.
- Och, są tam? - rzuciła się w dół schodów mijając Natea i nieomal rzuciła się w ramiona
Kadena. Przechyliła głowę, żeby spojrzeć w jego twarz. Była to twarz dobrego człowieka i dobrego
władcy. Mądrego, sprawiedliwego i kochającego.
- Nie wiem, co powiedzieć. Puszczasz Natea wolno?
- Dobry król, działa w interesie poddanych, robi to, co jest dobre dla nich, nigdy to czego
sam by chciał dla siebie.
Wiedziała, że nie mówił teraz o Natecie.
- Gdyby to tylko mogło być jedno i to samo.
- Czasami są, czasami nie. Tak to już jest.
Przycisnęła się do niego, mocno go trzymając, nie chcąc nigdy odejść.
- Chciałabym, żeby sprawy poszły inaczej.
- Ja też.- Gładził jej głowę. Był to łagodny gest.
Pierce odchrząknął.
- Myślę, że Pierce chce z tobą o czymś porozmawiać.
- Chce? - spojrzała przez ramię na Piercea – W porządku.
Pierce skinął głową, a potem wyglądając bardzo poważnie, skinął w stronę kuchni.
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
- Co powiesz na to, żebyśmy porozmawiali podczas śniadania?
- Oczywiście – puściła Kadena i odwróciła się do Piercea. - Czy coś jest nie tak?
Pierce wziął ją za rękę i poprowadził w stronę kuchni, umożliwiając Kadenowi powrót do
swojego biura i czekających tam na niego obowiązków.
- Myślałem. - zatrzymał się koło krzesła i czekał aż usiądzie, zanim sam umiejscowił się
koło niej. - Nie chcę, żebyś czuła, że popycham cię do czegoś, na co nie jesteś gotowa, ale Eden,
nie wyobrażam sobie przyszłości bez ciebie. Ani dnia, nawet godziny.
Mówiąc, że się do niego przywiązała, to było mało powiedziane i do tej pory Eden przyjęła,
że uczucia Piercea nie do końca były odwzajemnione. Nie w stu procentach. Głównie dlatego, że
jego miłość do Kadena była tak silna, autentyczna, prawdziwa i trwała. Jak można tak kochać
więcej niż jedna osobę. Czy to możliwe?
- Pierce, co ty mówisz?
Pierce delikatnie wziął jej rękę i umieścił w swojej. Pogładził palcem wskazującym jej
serdeczny palec lewej ręki. Po chwili wahania, spojrzał jej prosto w oczy i powiedział.
- Eden, kocham cię.
Czuła się tak, jakby jej serce miało odlecieć. Szloch czystej radości wyrósł z jej gardła i
zamrugała przez łzy, wiedząc, że zaraz rozleją się po jej policzkach.
Pierce objął jej policzki.
- Walczyłem z tym. Mocno. Nie chciałem cię kochać. Nie chciałem cie potrzebować. Tak
jak ty, kiedy po raz pierwszy walczyłaś z moimi linami, nie chciałem się poddać. Ale strach
zniknął, a radość z poddania... - słodko, otarł łzę, która spływała po jej policzku. - Dałaś mi tyle
szczęścia, jak nikt nigdy wcześniej. Nawet Kaden,
ten wspaniały człowiek, cierpliwy i miły, uprzejmy i lojalny, kochał ją. On jej potrzebował.
Uszczęśliwiła go. To było niemal zbyt cudowne, by w to wierzyć. Ale co z Kadenem?
- Kaden. - powtórzyła.
- Szanuję Kadena. Zależy mi na nim bardzo i zawsze będzie, zwłaszcza po tym tygodniu.
Intymności jaką dzieliliśmy... którą prawdopodobnie będziemy jeszcze dzielić... ale moja miłość do
ciebie, zaćmiewa uczucie względem niego. On jest księżycem, moim światłem w najciemniejszych
godzinach nocy. Komfortem, spokojem i pięknem. Będę zadowolony, żyjąc bez niego i dzieląc z
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
nim tylko więź krwi. Mogę tak żyć. Ale ty jesteś słońcem, błyskotliwym i dającym życie i tak
ważnym, że cały mój świat osnuje ciemność, jeśli mnie zostawisz. Nie mogę czekać roku by cię
dotknąć, by usłyszeć twój głos, by trzymać cię w ramionach. - po tym zmarszczył brwi i pokręcił
głową. - To za dużo. Naciskam...
- Nie, nie naciskasz. Po prostu wziąłeś mnie z zaskoczenia i jestem oniemiała. To co
powiedziałeś i jak to powiedziałeś. Jest piękne. Jak poemat. Chcę wierzyć... a jednak, co jeśli to
tylko sen?
Tydzień temu pewnie powiedziałaby, że to nie możliwe zakochać się w tak krótkim czasie,
ale teraz wiedziała lepiej. W miłości nie ma zasad. Pojawiła się znikąd, zabrała jej serce i duszę w
niewolę i oddała w ręce najcenniejszego mężczyzny, jakiego kiedykolwiek znała.
- To nie jest sen. proszę cię, byś dała mi szansę, by pokazać ci, jak bardzo jest to prawdziwe.
Chcę być bliżej ciebie, w twoim bloku, jeśli nie jesteś gotowa bym zamieszkał z tobą. Chcę cię
zabierać na randki i spełniać wszystkie twoje marzenia.
- Chcesz ze mną żyć? - powtórzyła.
Uśmiechając się, potrząsnął głową.
- Chcę cię poślubić, Eden - podniósł rękę, nim w ogóle zdążyła zareagować. - Ale
pomyślałem, że lepiej w tej sprawie postępować jeden krok naraz. Żadnego pośpiechu ani
niespodzianek.
Poślubić? Poślubić!
- Lubię tego typu niespodzianki. Niech no o tym pomyślę. - zaczęła swoje przedstawienie,
patrząc na stół, tak jak zawsze. Nie łatwo było zachować powagę, kiedy jej wnętrzności robiły
fikołki i była tak nieziemsko szczęśliwa. Po udanym westchnieniu rezygnacji, powiedziała.
- Nie miałabym nic przeciwko współlokatorowi. Ale tylko tak długo, jak płaci swoją połowę
czynszu i sprząta w łazience.
- Tylko w łazience? - przytaknął Pierce. - Zgoda.
- Czy mamy powód do świętowania? - zapytał gdzieś zza nich Kaden.
Eden odwróciła się w jego kierunku, opierał się o bla z rękoma założonymi na piersi.
- Przykro mi, że nie będziemy się już widywać. Czy jesteś pewny, że nie...
- Nie, to mi jest przykro.
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
Jej też. Przykro i smutno. Dla jego dobra, dla Piercea i jej własnego.
- Nic nie uczyniłoby mnie szczęśliwszym, niż zatrzymanie was oboje przy sobie. To ciemne,
puste miejsce, nie jest takie z wami tutaj. Jest pełne życia, energii i radości. Ale nie zmuszę was,
byście żyli tak jak ja, jak więźniowie. Nie, tak jest lepiej. Możecie kontynuować swoje życie i
będziecie mieć się wzajemnie.
- Ale ty będziesz sam. A to nie jest fair. - spojrzała na Piercea i wyłapała troskę w jego
spojrzeniu. Mimo że oboje tego oczekiwali, żadne z nich nie mogło ukryć ciemnych emocji,
przebijających się przez nich. - Nie ma żadnego sposobu?
- Mam nadzieję, że ta wiadomość ułatwi wam to nieco, ale nie będę sam, Eden. Będę miał
żonę.
- Żonę?
- Tak, żonę.
- Jej emocje przewinęły się od smutku do radości, na przebłysk, jaki zobaczyła w jego
oczach.
- Kaden!- podbiegła do niego, zarzuciła mu ręce na szyję i uściskała go mocno.
- Bierzesz ślub? Kiedy? Lepiej mnie na niego zaproś.
- Obiecuję, że na nim będziesz. Nie widzę tego w żaden inny sposób.
- Kiedy ja poznamy? Twoją żonę?
- Przyjeżdża dziś w nocy. Jeśli chcielibyście zostać tu do jej przyjazdu, chętnie was
przedstawię. - przeciągnął dłońmi po jej ramionach. - Eden, może to teraz zabrzmieć egoistycznie,
ale nie chcę, żeby to był między nami koniec. Dzielimy coś wyjątkowego i bardzo mi na tobie
zależy. Powiedz mi, że będziemy spędzać czas razem, co roku, podczas więzi krwi. Siedem dni i
nocy. Troje z nas. Tak jak podczas minionego tygodnia.
- Czy możemy tak postąpić po twoim ślubie? To znaczy, czy twoja żona nie będzie
zazdrosna? - przetarła zaczerwienione oczy, pełne łez radości. - W końcu, robimy kilka rzeczy,
które zarezerwowane są dla małżonków, nie wspominając już o emocjonalnej więzi jaka jest
między naszą trójką.
- W ogóle nie. - patrząc jej w oczy, uśmiechnął się i starł łzę, która opuściła kącik jej oka. -
Wszyscy Synowie Mroku, którzy ukończyli trzysta pięćdziesiąt lat muszą podjąć więzy krwi z
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
jednym z naszego rodzaju, który jest tej samej płci raz w roku. Muszę podejmować się więzi krwi z
Synem Mroku i śmiertelną kobietą,, tak jak i moja żona musi wiązać się krwią z inną Córką Mroku
i śmiertelnym mężczyzną. Moja żona to rozumie i jeśli tylko ograniczymy nas razem do dni i nocy
więzi krwi, nie będzie jej to przeszkadzać.
Eden teraz zrozumiała, ale niemal bała się uwierzyć, że będzie mogła dzielić się bardziej
wspaniałymi, cennymi chwilami z tym człowiekiem, tak jak te, którymi dzieliła się z nim przez
miniony tydzień. Czy będzie tak samo za rok? Czy Kaden będzie bardziej odległy, mniej
emocjonalny z powodu żony? Co z Piercem? Co on będzie czuł? I jeśli już o tym mowa, co z nią?
- Nawet jeśli twoja żona zaakceptuje konieczność więzów krwi, jako coś w stylu leczenia,
może będzie wolała, żebyś wybierał różnych partnerów, przynajmniej kobiety, do których nic nie
czujesz. - dodała, starając się utrzymać głos pozbawiony emocji. - Kobiety, która nie czuje nic do
ciebie.
Coś mignęło w oczach Kadena.
- Musisz mi zaufać, co do tego, że zawsze będziesz miała miejsce w moim sercu. Tak, jak
ma Pierce i jak wkrótce będzie miała moja żona. Nie ma i nigdy nie będzie powodu do zazdrości.
Możesz mi zaufać w tej sprawie?
- Tak Kaden, mogę ci zaufać. - nieco wątpliwie, pomimo jej słów, spojrzała na Piercea.
- Więc kolejnym pytaniem będzie – zaczął Kaden. - Czy jeden tydzień będzie dla was
wystarczający? Chcecie do mnie wrócić? Wrócić do tego?
- Chciałabym powiedzieć tak, ale nie mogę tego powiedzieć na pewno. - uściskała go po raz
ostatni i pocałowała. - Ale to nie dlatego, że mi na tobie nie zależy. Zależy. Naprawdę. - cofnęła się
i patrzyła, jak Pierce go przytula.
- Eden zapytała mnie, dlaczego praktykuję Shibari prze te wszystkie lata i nie mogłem jej
dać odpowiedzi. Ale teraz już mogę. - Pierce objął policzek Kadena i uśmiechnął się. - Więc
robiłem to, by pewnego dnia uwolnić twoje serce, byś mógł oddać je swojej pannie młodej.
- To się jeszcze okaże, ale mam nadzieję, że je przyjmie.
- Musiałaby być idiotką, żeby cię odrzucić. - powiedziała Eden.
Oczy błyszczały od łez, Kaden wziął dłonie Eden w swoje, i po chwili puścił je.
- Pierce, dziękuję ci, że miałeś odwagę sprowadzić mnie na kolana, tak że mogłem znaleźć
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
przebaczenie, którego tak bardzo potrzebowałem. - uśmiechnął się, a jego twarz rozświetliła się
radością. - Być może mógłbym poprosić o przysługę. Jeszcze jeden raz w lochu, zanim oboje dziś
wyjedziecie? Przed ostatecznym karmieniem?
Pierce klęknął na jedno kolano.
- To będzie dla mnie przyjemność.
*
Eden zatrzymała się w pół kroku, nagłe zatrzymanie było tak gwałtowne, że zakręciło jej
wnętrznościami.
Co to było? Dlaczego Nate stał pod ścianą, spoglądając zza rogu, jak szpieg, który skrada
się do kryjówki wroga? Kaden go uwolnił. Został eskortowany z zamku kilka godzin temu, zanim
udała się z Piercem i Kadenem do lochu. Teraz, kiedy zabrała swoje rzeczy i przygotowywała się
do powrotu do swojego domu, była to ostatnia rzecz, jaką spodziewała się zobaczyć.
- Nate? - wyszeptała.
Jego głowa odwróciła się. Jego ręce, trzymające pistolet, podążyły za nią. Patrzył na nią
przez jedno, dwa, trzy uderzenia serca, zanim opuścił broń.
- Cholera, Eden, wystraszyłaś mnie.
- Co robisz? - zapytała, przysuwając się bliżej niego, z ciekawości na kogo lub na co patrzył.
- Zajmuję się czymś, na co wcześniej nie miałem czasu.
Z bronią?
- Jakim czymś? Skąd masz pistolet? Co jest na końcu? Tłumik? Zakradłeś się tu? W jaki
sposób? Dlaczego?
Gdy tylko zerknęła za róg, ale zanim zdołała się przyjrzeć grupce ludzi, Nate pociągnął ją do
tyłu, przez drzwi. Zamknął je, zostawiając ich w ciemnym pustym pokoju.
- Eden. - Nate sięgnął do jej ramienia, zorientował się, że ma w dłoni broń, więc schował ją
do kabury pod jego kurtką. - Wiem, że to naprawdę dziwne, ale musisz mi teraz zaufać. W
porządku?
Zaufać mu, jasne.
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
Patrzyła na niego, kiedy oparł się o drzwi i przyłożył do nich ucho, nasłuchując.
Oczywiście, zaufać mu.
Zesztywniał, wsunął dłoń pod kurtkę.
Zaufać mu?
To był Nate. Jej Nate. Jeden z kilku osób, którym wierzyła w życiu. Ale dzierżył broń.
Patrząc, jakby chciał kogoś zastrzelić. Dlaczego?
- Co się dzieje? - zapytała.
- Posłuchaj mnie. - tym razem jego głos był ostry, a słowa cięte.- Nie masz pojęcia, w co
wdepnęłaś.
- Powiedz mi.
- Nie. Nie teraz. Idź.
To nie brzmiało jak jej przyjaciel Nate. On nigdy nie mówił do niej, jakby była nieznośnym
dzieckiem. Był pełen szacunku, troskliwy, cierpliwy. Miły. I nie miał broni.
Jej żołądek zaczął się skręcać. Coś było bardzo nie tak.
- Nie pójdę, szczególnie, jeśli jesteś w jakichś kłopotach. - powiedziała. - Myślałam, że już
odszedłeś. Czy ktoś przemycił cię tu z powrotem? Kto? - głosy na zewnątrz były coraz głośniejsze.
Dźwięki stóp rozbrzmiały po drugiej stronie drzwi. - Nate? - nagle znalazła się rozpłaszczona przy
ścianie, ręce Natea zakrywały jej usta.
- Zamknij się! - szepnął, coś ciemnego błysnęło w jego oczach. Jego szczęka była zaciśnięta
tak bardzo, że na szyi wybrzuszyły się żyły. Nagle, poczuła się, jakby patrzyła w oczy
nieznajomemu.
Jej serce przyspieszyło, rytm mocno walił w jej uszach. Naprzeciw niej, Nate stał sztywno,
wpatrując się w coś na podłodze.
Metalowe kliknięcie zabrzmiało obok jej głowy. Czy to była broń?
Drzwi skrzypnęły.
Jedno uderzenie serce później, coś twardego uderzyło ją w głowę.
**
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
Mówisz, że ktoś zaatakował cię od tyłu?
Głowa Eden bolała. Poczuła ból w brzuchu. Gdzie była?
- Tak, Wasza Królewska Mość. - powiedział ktoś. - Rozmawiałem z Eden i drzwi się
otworzyły i zanim zdałem sobie sprawę z tego co się dzieje, mężczyzna mnie uderzył. Zgaduję, że
zaatakował Eden po tym jak upadłem.
Leżała na czymś twardym. Podłoga?
- Nie wierzę mu. - powiedział inny głos. - Czy to nie za wygodne, że był tu z nią, kiedy
została zaatakowana, podczas gdy on powinien być mile stąd?
- Powiedziałem straży, kiedy tu wróciłem, że Eden chciała, abym odwiózł ją do domu.
- A oni pozwolili ci, swobodnie wędrować?
- Nie. Czekałem na nią w lochach, które oczywiście otwarte są dla wszystkich Synów
Mroku, ale zainteresowałem się, kiedy nie wychodziła na spotkanie ze mną... Kto był z nią w
pokoju? O czym rozmawiali?
Otworzyła oczy, ale światło tylko wzmocniło walenie w jej głowie. Ponownie je zamknęła,
słuchając i oczekując, że rozmowa wszystko wyjaśni. Ale ciemność ją wołała i była taka wygodna.
Głosy wyblakły, tak że ledwie je słyszała.
- Ślizga się na granicy świadomości. - ktoś pogłaskał ją po policzku. To uczucie sprawiło, że
ponownie rozeszła się mgła, przynosząc jej mdłości.
- Zraniłam się. Głowa. - jej głos brzmiał słabo, szorstko, nie tak jak zwykle.
- Leż spokojnie.
Ktokolwiek to był, nie musiał jej tego mówić. Nawet myśl o poruszeniu palcem,
przyprawiała ją o mdłości.
- W porządku. - uniosła ciężkie ramię i delikatnie potarła swoją głowę. Coś ciepłego i
lepkiego sklejało jej włosy. Krew? - Ała.
- Wezwaliśmy pomoc. Odpoczywaj.
To był miły głos. Spokojny, uspokajający, delikatny. Zaryzykowała jeszcze raz
otworzeniem oczu.
To był Kaden. Klęczał obok niej, a wyraz jego twarzy był daleki od maski pozbawionej
emocji, do której przywykła.
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
- Co się stało?
- Zostałaś zaatakowana. Ja... my nadal szukamy sprawcy. Pamiętasz coś? - słodkim gestem
gładził jej włosy.
Starała się sobie przypomnieć, ale wszystko było jakby zamglone.
- Nie...cóż, mogę sobie przypomnieć, że widziałam Natea. Rozmawialiśmy o.... nie
pamiętam.
- Mogła doznać wstrząśnienia mózgu. Muszę zabrać ją do szpitala. - to był Nate. Gdzie on
był?
Przekręciła głową, powoli. Bolało jak diabli, ale znalazła go, stojącego po jej lewej stronie i
patrzącego, jakby chciał kogoś rozerwać na strzępy.
- Lekarz jest w drodze. - ręka Kadena spoczywała na jej ramieniu, jakby spodziewał się, że
będzie chciała wstać. - Nie ma potrzeby, by gdziekolwiek ją zabierać.
Nate zmarszczył brwi.
- Czekamy już ponad dwadzieścia minut. Skąd on jedzie, z Antarktyki?
Krzywiąc się rozmasowała skronie.
- Nie czuję się zbyt dobrze.
- Po prostu odpoczywaj kochanie. - Kaden pocałował ją w czoło – Pomoc jest w drodze.
- Pieprzyc to. - Nate wsunął pod nią ręce i podniósł ją.
Świat zawirował.
Jej żołądek fiknął koziołka i zanim się zorientowała, wszystko co jadła tego dnia było w
drodze na podłogę. Była w piekle.
- W porządku kochanie. - kołysząc ją w ramionach
, Nate skierował się w stronę drzwi. -
Mam zamiar zabrać cię teraz do szpitala. Gdzie jest twój samochód?
- Nie wiem. Oohhhh. Czy świat mógłby przestać się tak huśtać?
- Jest tam doktorze. - usłyszała, jak Kaden mówi. - Nate stój.
Nate się nie zatrzymał, przynajmniej czuła jakby była w ruchu. Wszystko wokół niej nadal
świszczało i wirowało, jakby pędziła z zawrotną szybkością na karuzeli. Chciała wysiąść.
Natychmiast.
- Nate. - machnęła ręką, uderzając go w ramię. - Nie chcę iść.
52 Taa... kołysz ją kołysz.... na pewno przestanie wymiotować...
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
- Jesteś zdezorientowana. Mocno oberwałaś w głowę.
Ponownie go uderzyła.
- Proszę, postaw mnie.
- Nie myślisz teraz jasno. - ruszył ponownie, ale kilka sekund później, po krótkiej walce i
kilku przekleństwach, Kaden miał ją w ramionach i powoli niósł ją korytarzem. Kiedy Kaden szedł,
świat nie wirował tak mocno. A kiedy położył ją na miękkim łóżku, cudowny zapach sprawił, że
znowu poczuła się niemal człowiekiem.
Uśmiechnęła się do niego.
Odwzajemnił uśmiech.
- Doktor teraz na ciebie spojrzy.
- W porządku. Czuję się już nieco lepiej.
- Dobrze. - Kaden cofnął się i lekarz zajął jego miejsce przy jej boku. Zadał jej kilka pytań,
osłuchał serca, zbadał ciśnienie, popatrzył w jej oczy i uszy i wreszcie zbadał lepkiego guza z tyłu
jej głowy.
Lekarz odwrócił się do Kadena, wydał kilka instrukcji i odszedł.
To było pewne – miała wstrząs mózgu, jej pierwszy.
I nagle przypomniała sobie, jak go zdobyła.
Szarpnęła się do pozycji pionowej, zakręciła się po pokoju.
- Gdzie poszedł Nate?
- Tutaj jestem. - Nate stał po drugiej stronie łóżka, wyglądając na bardzo zmartwionego i
trochę chorego. Zastanawiała się, czy to poczucie winy sprawia, że wygląda tak blado. Lub strach
przed zdemaskowaniem. - Nie mogłem zostawić cię samej. Nie kiedy na zewnątrz jest ktoś, kto
ponownie może cię zaatakować.
Mówił tak szczerze. A gdy się odwrócił, zobaczyła, że on też ma krew we włosach. Czy
była w błędzie? Czy ktoś inny uderzył także jego?
Teraz, gdy wracała jej pamięć, pamiętała otwierające się drzwi, tuż zanim ona została
uderzona. Ale jak ktoś mógłby uderzyć ją pierwszą, nie wpadając najpierw na Natea? Miał ją
przyciśniętą do ściany.
I to było oczywiste kłamstwo, to że był uderzony jako pierwszy. Wiedziała, że to nie była
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
prawda. To musiał być Nate. On musiał ją uderzyć. Ale dlaczego? Co się działo do cholery?
Zmieszana, zdenerwowana i wściekła, wszystko naraz, złapała głęboki oddech, przyłożyła
dłonie do ust i spojrzała na Kadena.
Kaden przechylił głowę na bok.
- Co się stało?
Musiała mu powiedzieć, co wiedziała. Ale w tym momencie nie była pewna, czy mądrze
było zdradzić Nateowi, że przypomniała sobie jeszcze inne rzeczy.
- Znowu czuję nudności. Potrzebuję kosza, albo wiadra, cokolwiek. Nate? Odwróciła się do
niego i przypomniała sobie, że jej oczy mogą być okłamywane, że człowiek wyglądający na tak
przejętego, może wcale nie być przyjacielem, którego znała od lat, ale zupełnie obcym
człowiekiem.
Obcym z pistoletem pod marynarką.
- Znajdę coś. - Nate rozejrzał się po pokoju, potem potrząsnął głową.
Kaden wskazał gestem w stronę drzwi.
- Łazienka jest za drugimi drzwiami po prawej.
- Zaraz wracam – Nate wybiegł z pokoju.
- Zamknij drzwi! - warknęła Eden, niepewna, czy Kaden zrozumiał jej grozę względem
Natea.
Kaden nie powiedział ani słowa, po prostu zrobił to, o co prosiła.
- Zamknij na klucz.
- Gotowe. - podbiegł do niej. - Co się stało?
- Teraz pamiętam. Wszystko pamiętam. To był Nate. Przynajmniej myślę, że to on. Okłamał
cię. Nie został zaatakowany jako pierwszy. Mam absolutną pewność. Myślę, że to on był tym, który
mnie uderzył. On ma broń i nie wiem co tu robi. Jesteśmy sami? Powinieneś wezwać pomoc,
zanim...
Coś wielkiego i ciężkiego uderzyło w drzwi.
Kaden ruszył w ich stronę, ale wyłamały się, zanim mógł je podeprzeć.
Nate trzymał teraz ten pistolet w ręce, kiedy wtargnął do pokoju. Jego ręce rozłączyły się i
skierował broń w głowę Kadena.
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
- Jak wygodnie, że znaleźliście sposób, żeby się mnie pozbyć. O czym wy dwoje
rozmawialiście, kiedy mnie nie było?
- O niczym – zapomniała o całym bólu, podpierając się na łokciach na łóżku. - Nate. Co
robisz?
- Jak powiedziałem wcześniej, muszę zadbać o coś, o co nie miałem wcześniej szansy
zadbać.
- Ale Kaden nie zrobił nic, żeby cię skrzywdzić. Wręcz przeciwnie...
- Ty nic nie wiesz. - skupiwszy się na Kadenie, Nate podchodził bliżej. - Ten kawałek pracy,
nie jest taki jaki myślisz.
- Wiem, kim on jest.
- Nie, nie wiesz. Ale to nie ma znaczenia. Osiągnęłaś to, do czego byłaś mi potrzebna.
- Co to znaczy? - nagle Eden poczuła się gorzej, niż wcześniej. Czy Nate użył jej, by dostać
się do Kadena?
Nie ma mowy. Nie Nate. Nadal nie mieściło się jej w głowie, że trzymał broń, nie mówiąc
już o tym, że kierował go w stronę Kadena.
Nie. Nate nie mógł wiedzieć, jak to wszystko się potoczy. A co ważniejsze, nie był
mordercą. Był dobrym przyjacielem, który zrobi prawie wszystko, by pomóc komuś, o kogo dbał.
Ale znowu, może...
- Proszę Eden, wyjdź z pokoju. - Z oczami wciąż utkwionymi w Kadenie, Nate wskazał
głową na drzwi. - Nie rozumiesz. To po prostu cię zdenerwuje. Lepiej, żeby cię tu nie było kiedy...
go zabiję.
- Zabić? Nie! - nie mogła sobie wyobrazić, by Kaden zrobił cokolwiek, czym zasłużyłby
sobie na rozstrzelanie. Był człowiekiem o dobrym sercu. Był sprawiedliwy, mądry, łagodny.
Zdolny do poświęceń. Podbiegła do Kadena i rzuciła się przed niego, ale zaraz usunął ją za siebie.
Nie była zadowolona, ale rozumiała, dlaczego to zrobił. Oczywiście, Kaden nie pozwoli,
żeby postawiła się w niebezpieczeństwie dla niego. Takim był rodzajem człowieka.
- W porządku Kaden. Nate do mnie nie strzeli.
- Możesz być tego pewna? - wymamrotał, trzymając ją za sobą.
- Tak, oczywiście, że mogę. - a powinna? - Nate jest moim przyjacielem od lat. Nie
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
chciałby... - spojrzała na Natea – Nigdy by...
Nate uderzył ją kolbą w głowę. To prawda, uderzenie w głowę nie było takie złe jak
strzelanie do niej, ale nie było to miłe.
- Nie miałem wyboru, Eden. - powiedział Nate, jakby czytał w jej myślach. -Byłaś w
niebezpieczeństwie, a nie byłaś cicho. Próbowałem powiedzieć, żebyś przestała mówić.
- Byłam w niebezpieczeństwie? Z czyjej strony?
Nate wskazał bronią.
- Jego.
- Nie. - Może jest jakaś nadzieja, może mogła mu to wyperswadować. Wydawało się, że
Nate naprawdę myśli, że ona jest w niebezpieczeństwie. - Czy naprawdę wróciłeś tutaj, żeby mnie
chronić? Nie rozumiem.
- Tak, mówiłem ci. I nie kłamałem. Gdybyś tylko wyjechała, kiedy cię o to prosiłem.
- Nie, powiedziałeś mi, że jesteś tu, by czymś się zająć.
Nate pokiwał głową i zatrząsł bronią na Kadena.
- Tak.
To zwyczajnie nie miało sensu.
- Czy możesz odłożyć broń? - zapytała.
Nate przestąpił z nogi na nogę, rozsuwając je nieco.
- Nie ma mowy. Żadne z nas nie wyjdzie z tego pokoju, jeśli to zrobię. Nie zrobię tego. Za
bardzo cię kocham, żeby cię pogrążyć. - oczywiście Nate, wierzył, że była w śmiertelnym
niebezpieczeństwie. Jeśli tak było, to łatwo będzie usunąć Kadena z celownika.
Wyszła zza Kadena i podeszła do Natea.
- Nie wiem dlaczego uważasz, ze Kaden mnie skrzywdzi, ale najwyraźniej tak myślisz.
Jestem wdzięczna za troskę, i tak, by uniknąć czyjejkolwiek krzywdy, odejdę teraz razem z tobą.
Możemy iść. Ty i ja. Teraz. - kiedy się nie poruszył, bardzo delikatnie owinęła palce wokół jego
nadgarstka. - Chodź. Jesteś tutaj, żeby mnie uratować, więc chodźmy.
Nate w końcu zrobił krok w kierunku drzwi. Był to ruch we właściwym kierunku i wreszcie
Eden czuła, że może znowu oddychać, nawet jeśli patrzenie teraz na Kadena bolało.
Miała nadzieje, że będzie miała więcej czasu. Nie była gotowa, żeby się pożegnać. Zamiast
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
tego, co chciała powiedzieć, milczała, bojąc się, że jej słowa wpłyną źle i Nate zrezygnuje z
wyjścia. Otworzyła drzwi i wyszła na korytarz.
Drzwi trzasnęły, zanim Nate wyszedł za nią.
To Nate musiał to zrobić. Kaden był zbyt daleko.
- Co do cholery? - próbowała otworzyć. Zamknięte. - Nate!
Waliła, kopała, znowu waliła. Potem odwróciła się, zastanawiając się gdzie podziali się
wszyscy inni.
Tam, pod ścianą, leżał jeden martwy człowiek, którego moment wcześniej nie było. A w po
drugiej jej stronie jeszcze dwóch lub trzech. Wszędzie była krew. Nate rozstrzelał ich, zanim
wyważył drzwi.
Był mordercą. I był tam. Z Kadenem. Zadławiła się.
Bez tchu, za to z mdłościami i bliska histerii, przycisnęła ucho do drzwi. Słyszała wewnątrz
głosy, ale nie rozumiała co mówią.
Tu nie mogło chodzić o nią. Nate kłamał. Co on robił?
- Pomocy! - krzyknęła, jej głos odbił się od zimnych kamieni. - Ktokolwiek! Pomocy!
Pierce. Potrzebowała Piercea.
Obaj byli zamknięci w apartamencie Kadena. Była jeszcze inna droga, żeby się tam dostać.
Miała po prostu nadzieję, że ją pamięta.
Wykrzykując imię Piercea, biegła tak szybko, jak tylko mogła, biorąc pod uwagę jej obecny
stan fizyczny. W dół korytarza, przez szereg pokoi uderzając o meble i potykając się o różne
rzeczy. W końcu sięgnęła drzwi, które zapamiętała, otworzyła je i wtargnęła do pokoju.
Kaden teraz siedział, z kawałkiem papieru w ręku i piórem przed nim. Jego wzrok przysunął
się na nią, w chwili gdy weszła do środka.
Nate stał przed Kadenem, trzymając pistolet przy czole Kadena.
- Nate, co ty do cholery robisz?
- Podpisz. - zażądał Nate, szturchając Kadena pistoletem.
Kaden spojrzał po raz ostatni na Eden, po czym zaczął pisać.
Eden chciała do niego podbiec, wyrwać mu papier i przeczytać, żeby dowiedzieć się
dlaczego ktoś kogo znała i komu ufała przez tyle lat mógł zrobić tak wiele złych rzeczy. Ale widok
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
pistoletu przystawionego do głowy Kadena był zbyt przerażający. Co jeśli zaskoczy Natea, a on
przypadkowo pociągnie za spust?
Kaden wręczył Nateowi papier.
Nate przeczytał, uśmiechnął się i odsunął kurek pistoletu. Nate zabije Kadena, bez względu
na to, co ona zrobi.
Coś w niej pękło.
- Nieeeeeee! - Zaszarżowała do przodu, rzucając się na Natea, z każdą uncją siły, którą
posiadała. Uderzyła w niego i rozbrzmiało głuche 'pop'.
- Nieeeee! - zabrało jej kilka sekund, by zorientować się, że Kaden nie został postrzelony.
Udało jej się wybić broń na bok, kiedy Nate pociągał za spust, ale Nate nadal miał broń i ponownie
odciągnął kurek, ale z jakiegoś powodu Kaden nie poruszył się nawet by go zatrzymać.
Nate miał zamiar zastrzelić mężczyznę, którego kochała, a on nie robił cholernej rzeczy,
żeby go powstrzymać.
Ponownie krzyknęła imię Piercea, a następnie, gdy było jasne, że nikt nie przyjdzie
Kadenowi na ratunek, zrobiła to, co każda dziewczyna zrobiłaby na jej miejscu. Nogą odkopnęła
kolano Natea a potem wbiła kolano w jego jaja. Nate zwinął się, a ona rzuciła się do przodu, nie
spuszczając oka z broni.
Wykopnęła broń oszołomionemu Nateowi i pochwyciła, zanim upadła na ziemię. Przez
niespełna trzy uderzenia serca patrzyła na grymas na twarzy Natea.
- Wykorzystałeś mnie! Czy to wszystko, nasza przyjaźń, było kłamstwem?
- Nie. Nie wszystko. Przynajmniej nie na początku. - nadal się pochylając, Nate zachichotał.
- To do tego prowadziło. Tak się wydaje. Kwestia zaufania. - Nate skiną głową w stronę Kadena,
kiedy powoli sięgał za siebie. - W tej broni jest tylko jedna kula. Kto powinien ja dostać?
Przyjaciel, który znał cię, kochał, pomagał przez lata? Czy może były król, który właśnie
abdykował przyznając się do morderstwa?
- To bardzo łatwe. - właśnie kiedy wyciągał rękę z kolejną bronią, wycelowała,
przygotowała się na to, co myślałam że będzie odrzutem i pociągnęła za spust. - Nie kochasz mnie.
Jesteś nędznym draniem.
Ekspresja Natea pokazała, że był w całkowitym szoku, kiedy padał na ziemię.
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
Eden upuściła pistolet i opadła na ziemię.
- Dlaczego? - mamrotała w kółko, wpatrując się w oczy Natea. - Powiedz mi.
- Niektóre rzeczy przerastają jedną osobę, albo dwie, a nawet setki. I dobrzy ludzie znajdują
się w konieczności zrobienia czegoś złego. Z ważnych powodów. Świat nie zawsze jest czarno-
biały. Dobry i zły. - zamrugał raz, potem drugi. - Potrzebowałem twojej pomocy, ale nigdy nie
chciałem cię skrzywdzić.
- Jakie rzeczy są tak ważne? Dlaczego chciałeś zabić człowieka, który ci przebaczył? Który
puścił cię wolno?
Nate umarł, zanim zdołał powiedzieć.
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
Rozdział 15
Eden nie mogła powiedzieć, jak długo siedziała na podłodze i płakała. Nigdy nie myślała, że
znajdzie się w takiej sytuacji, że będzie zmuszona kogoś zabić,nie mówiąc już, że kogoś, kogo
znała i kochała. Boże, to bolało. Tak bardzo. Mimo że Nate praktycznie zmusił ją do tego. Nie
miała innego wyboru, chyba, że stać i patrzeć jak zabija człowieka, który nie zasłużył na to, by
umrzeć.
Kaden starał się ją pocieszyć, tak jak i Pierce, kiedy wreszcie ich znalazł. Troje z nich
pozostało w tym pokoju przez wiele godzin, nie mówiąc wiele, ale tuląc się do siebie.
Ostatecznie, odpowiedzialność Kadena zaczęła go naciskać i zanim jego brat, Marek,
przyszedł i opuścił pokój po raz trzeci, Kaden wrócił do swojej roli króla. Najpierw pocałował
Piercea. Obaj wymienili kilka słów ściszonym głosem, podczas gdy ona czekała, nadal wstrząśnięta
wydarzeniami z Natem. Kilka chwil później, podszedł do niej Kaden.
Objął ją i trzymał blisko siebie, po czym spiął się i odsunął.
- Eden, to taki zły czas dla ciebie. Pierce i ja zgadzamy się, że powinnaś pojechać do domu.
Choć musimy pożywić się jeszcze raz, nie ma potrzeby, byś schodziła do loch. A moją narzeczoną
możesz poznać innym razem.
- Co? - przetarła swoje niewyraźne oczy.
- Chcę, żebyś wróciła do domu i odpoczęła. Przeżyłaś straszny szok.
- Nie. - spojrzała na Piercea. Pierce skinął głową. - Nie – odwróciła się do Kadena. - Co jeśli
to nie koniec? Co jeśli ktoś pomagał Nateowi?
Objął jej twarz dłońmi i delikatnie pocałował.
- Jestem bezpieczny. Jest dobrze. Mój brat i elitarna jednostka bezpieczeństwa jest w
gotowości, kilka osób jest przesłuchiwanych. Jeśli Nate miał pomoc z zamku, dowiemy się, kto to
był. Ufam mojemu bratu i jego ludziom.
- Widziałam jednego z nich. Zabrał mnie do Natea. Mogę ci pomóc. - zaoferowała.
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
- Nie. Wszystko jest pod kontrolą.
Nie była pewna, czy wierzyć mu, że był bezpieczny, ale miała nadzieję, że był. Potrząsnęła
głową i wysunęła inny pretekst, żeby zostać dłużej. Mogę nie być w dobrym nastroju, by zejść do
lochów, ale chcę poznać twoją przyszłą żonę, naprawdę chcę. Nic mi nie jest. - przetarła
zaczerwienioną twarz – P – potrzebuję tylko kilku minut, żeby się odświerzyć.
- Jesteś pewna?
Skinęła głową.
- Absolutnie.
Po tym, jak Kaden i Pierce ugryźli ją ostatni raz, Kaden wysunął zapewnienia, które miały
złagodzić wszelką zazdrość, jaką powinna odczuwać względem zbliżającego się ślubu. Jak na
ironię, w tym momencie nie czuła zazdrości, może dlatego, że jej emocje były tak pokręcone, że w
ogóle przestała czuć.
- Eden, zrozum proszę, że dobro mojego narodu, est na pierwszym miejscu... - Kaden
powiedział więcej, ale równie dobrze mógł mówić w Swahili
. Naprawdę ni mogła zrozumieć jego
słów, tak była przytłoczona wcześniejszymi wydarzeniami. Co jakiś czas, rozumiała kilka słów.
„Małżeństwo aranżowane”
„Klan wampirów”
„Pokój i bezpieczeństwo”
Wydawało się, że chwile po rozmowie zorientował się, że nie zrozumiała. Delikatnie
potrząsnął jej ramionami, spojrzał głęboko w oczy i powiedział.
- Zawsze będę się o ciebie troszczył. I zawsze będę wdzięczny za bezwarunkową przyjaźń i
miłość, jaką mi pokazałaś. Nigdy tego nie miałem, nawet z Vanem.
- Powiedz, że nie bierzesz ślubu z obowiązku. - to było to. Łzy znowu zaczęły płynąć.
Przetarła oczy wierzchem dłoni. - Chcę, żeby twoja narzeczona kochała cię całym sercem. A ty ją.
Nie zasługujesz na mniej niż to, Kaden.
Oczy Kadena poczerwieniały, a serce Eden waliło mocno. Nadzieja, jaką wyczytała z głębi
jego duszy, była niemal nieznośnie słodka.
- Królowie nie oczekują małżeństw z miłości. Biorą ślub z obowiązku. Ale muszę przyznać
53 (nazwa w języku suahili: kiswahili) –język z rodziny bantu. Używany w Afryce Środkowej i Wschodniej (Kenia,
Tanzania, Demokratyczna Republika Konga, Uganda)
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
przed tobą, tu i teraz, że kochałem Synne od czasu naszego pierwszego spotkania.
Tak, to było to, co chciała usłyszeć.
- Ona musi być niezwykłą kobietą. - Eden wsunęła swoją rękę w jego. - Czy ona już tu jest?
Kaden skinął głową.
- Chodźmy. Muszę poznać kobietę, która podbiła twoje serce. - Eden zwróciła się do
Piercea, a on podła jej dłoń, patrząc jej w oczy. Miłość, jaką w nich zobaczyła, sprawiła, że znowu
chciało jej się płakać. Jak mogła być taką szczęściarą, że dostała człowieka, który kochał ją tak
głęboko?
Razem, zeszli po schodach i poszli korytarzem z powrotem do foyer.
Kobieta stała na środku pokoju i była wszystkim, co Eden sobie wyobraziła, a nawet więcej.
Wysoka i niesamowicie piękna, wyglądała, jakby urodziła się po to, by zostać królową. Eden była
niemal pewna, że Kaden będzie szczęśliwym człowiekiem. A potem, jego przyszła żona odezwała
się i Eden wiedziała, że na pewno nim będzie.
Piękna kobieta wysunęła brodę, zmrużyła oczy i patrząc na Kadena powiedziała.
- Jeśli myślisz, że kiedykolwiek zobaczysz mnie przed sobą na kolanach, możesz mnie
pocałować w dupę, ty draniu.
Eden przyłożyła dłonie do ust.
Kaden zamrugał i zwrócił się do Eden.
- Nienawidzę pożegnań, ale obawiam się, że mam pewne cisnące sprawy do załatwienia.
Eden stłumiła chichot i przytuliła go po raz ostatni.
- Do widzenia Kaden.
- Do widzenia Eden. - pogłaskał czule jej twarz. - Jeszcze raz dziękuję ci, że zależało ci na
mnie na tyle, by zapomnieć o tym, kim jestem.
- Nie, to ja powinnam ci podziękować za otwarcie mi oczu na nowy i wspaniały sposób na
miłość.
Eden opuściła zamek Kadena, bardziej szczęśliwa, niż kiedykolwiek myślała, ze mogłaby
być. Obok niej, kiedy wracała do domu, siedział jej kochanek, najlepszy przyjaciel, bratnia dusza i
Pan, Pierce, z jego dużą dłonią pokrywającą jej, dzięki czemu czuła się bezpieczna, chroniona i
kochana w każdej minucie tej podróży. Nie mogła się doczekać, by zacząć z nim nowe życie, jako
Tłumaczenie:
Shonaliii
Tawny Taylor
Torrid Hunger
Pana i Niewolnicy, i jak miała nadzieję, pewnego dnia jako męża i żony. I mimo tego, że była
trochę smutna, że nie zobaczy Kadena przez jakiś czas, była zadowolona wiedząc, że Kaden będzie
zajęty i szczęśliwy, robiąc to samo z jego nową, przebojową narzeczoną, której imię nie mogło do
niej lepiej pasować.
* Koniec *
Tłumaczenie:
Shonaliii