Szyszkowska Maria W opozycji do przeciętności, czyli własna droga ku wolności

background image

Spis treści

Przedmowa ... 7

O potrzebie filozofii w codzienności ... 8

Tworzenie siebie ... 12

Niepowtarzalne chwile ... 1

Dystans do siebie ... 21

Nieporozumienia wokół wolności ... 24

Czynnik destrukcyjny ... 30

Przemoc ... 33

Zwierzęta ... 36

Człowiek – istota aspołeczna ... 39

Manowce ... 41

Miłość erotyczna ... 44

Odrodzenie wewnętrzne ... 0

Ostrożnie z modą ... 4

Smakowanie codzienności ...6

Nadwrażliwa psychika ... 8

Aptekarze i magiczne leczenie ... 61

Nałogi ... 69

Życzliwość ... 72

Refleksje słoneczne ... 74

Przeciw wygodzie ... 76

Nadzieja ... 78

Ucieczka przed sobą ... 81

Upadek ... 84

Twórczy niepokój ... 87

Aprobata siebie ... 90

Pośpiech ... 92

background image

6

Smak zemsty ... 94

Uczciwość ... 96

Nawyki ... 98

Wiarygodność ... 101

Niszczenie talentów ... 104

Pozytywna anormalność ... 107

Myśli ... 110

Poziomy uczuć ... 113

Korozja słowa ... 120

Nadmiar racjonalizmu ... 126

Irracjonalizm w polityce ... 129

Pokój ... 133

Inny ... 13

Wyznania religijne ... 140

Sny ... 143

Niezaspokojenie ... 146

Wątpliwości ... 11

Rozmowy ... 17

Rywalizacja ... 19

Poszukiwanie wroga ... 162

Wypada – nie wypada ... 166

Słabość jako siła ... 168

Rozkwit cywilizacji ... 171

Konfucjusz i taniec ... 177

Poczucie bezpieczeństwa ... 183

Edukacja w XXI wieku ... 186

Niezbędność ideałów ... 19

Braterstwo z roślinami i zwierzętami ... 200

W opozycji do neoliberalizmu ... 203

background image

7

Przedmowa

Niniejsza książka jest kolejną z zakresu filozo-

fii codzienności, by wymienić spośród wydanych
poprzednio „Odcienie codzienności”, „Twórcze
niepokoje codzienności”, „Filozofia codzienności
w rzeczywistości neoliberalnej”, „Zagubieni w co-
dzienności”, „Za horyzontem”. Jej fragmenty zosta-
ły napisane w mojej nałęczowskiej kawiarni - galerii
sztuki „Ewelina”.

Filozofia ma znaczenie zarówno teoretyczne, po-

znawcze, jak również praktyczne. Dzięki niej można
odnaleźć sens własnego życia.

Filozofowie rozmaitych epok byli zdania, że wła-

dza w państwie powinna należeć do jednostek po-
nadprzeciętnych, bowiem sprzeczne z przyzwoitoś-
cią jest podleganie osób mądrzejszych głupcom, czy
na przykład osobom poszukującym w sprawowaniu
władzy zaspokojenia własnych interesów. Zgłębia-
nie filozofii służy mądrości, której brak w polityce
jest dotkliwie odczuwany.

Społeczeństwo składa się z jednostek różniących

się między sobą. Człowiek przeciętny jest z reguły
zadowolony z siebie i traktuje własną przeciętność

background image

8

jako normę. Wykształcenie, co należy dodać, nie jest
wskaźnikiem ponadprzeciętności. Wyraża się ona
w szerokich horyzontach myślowych, rozbudowa-
nej wyobraźni, wielkiej wrażliwości, wysokim po-
ziomie rozwoju uczuć oraz twórczym stosunku do
siebie i świata. Jednostki nieprzeciętne znamionuje
także mądrość i zespolona z nią życzliwość wobec
rozmaitych punktów widzenia.

background image

9

O potrzebie filozofii

w codzienności

Filozofię ceniono o wiele wyżej w poprzednich

epokach niż obecnie. Początkowo filozofia była
wszechnauką. W starożytnej Grecji stanowiła zara-
zem wyraz mądrości.

Czasy specjalizacji spowodowały, że wykształ-

cenie nie prowadzi w sposób konieczny do mądro-
ści oraz jej nie gwarantuje. Jak napisał Jan Stępień
w jednym ze swoich aforyzmów, mamy wiele osób
wykształconych i coraz mniej oświeconych. Potęgu-
je ten stan rzeczy przypisywanie większego znacze-
nia statusowi materialnemu niż temu, co człowiek
reprezentuje w wymiarze duchowym.

Narasta coraz mocniej zainteresowanie pogląda-

mi ludzi przeciętnych – zamiast stanowiskiem osób
odznaczających się wysokim poziomem rozwoju
wewnętrznego i zarazem kultury osobistej. Poglądy
większości społeczeństwa nie powinny być wiążące
dla tych, którzy poszukują własnej drogi.

Wpływ mediów oraz sprawowanie władzy po-

litycznej nie przez wybitne indywidualności, przy-
niosło jako skutek oddziaływanie tego, co myśli
przeciętny człowiek. W rezultacie funkcjonują
w społeczeństwie poglądy większości, chociaż wia-
domo, że liczba osób wyrażających jakiś pogląd
nie czyni go tym samym godnym szerzenia i na-
śladowania.
We współczesnych społeczeństwach
europejskich i amerykańskich miejsce filozofów za-
jęli socjologowie. Zatem odciskają się na świadomo-

background image

10

ści społeczeństwa poglądy osób nie tworzących elity
duchowej.

Dziś, pod wpływem amerykanizacji, przestało się

przywiązywać wagę do kształtowania światopoglą-
du, w tym własnej hierarchii wartości. Większe zna-
czenie przypisuje się obecnie zachowaniu człowieka,
jego przedsiębiorczości niż rozwojowi duchowemu,
to znaczy intelektualnemu oraz rozwojowi uczuć,
wyobraźni i wrażliwości. Filozofia nie jest pomocna
w wyrabianiu zaradności życiowej, bo wzmaga wąt-
pliwości i skierowuje uwagę ku sprawom wprawdzie
istotnym, ale niecenionym przez dzisiejszych mene-
dżerów i organizatorów życia publicznego.

Filozofia, wyłączając pozytywizm i neopozyty-

wizm, skierowuje uwagę ku ideałom. Budzi zastano-
wienie nie tylko nad istotą zjawisk otaczającego nas
świata, ale także każe się zastanawiać nad światem
takim, jakim on być powinien. Skłania do wyrywania
się z bierności i odważnego przekładania poglądów
na czyny. Wytycza drogowskazy. Filozofia skłania
do pytania czy możliwe jest poznanie świata w któ-
rym żyjemy, bowiem mamy ograniczone możliwości
poznawcze. Na gruncie filozofii europejskiej rysuje
się więc wyraźna cezura

między wiedzą a wiarą.

Zachwyceni rozwojem cywilizacji, która nota-

bene nas rozleniwia i niszczy świat przyrody, nie
zdajemy sobie wyraźnie sprawy z tego, że żyjemy
także w wielkich czasach filozofii. Przeniknięte ra-
cjonalizmem systemy filozoficzne są równoważone
stanowiskami filozoficznymi głoszącymi irracjona-
lizm. Fryderyk Nietzsche przeprowadził krytykę ra-

background image

11

cjonalizmu sokratejsko-kartezjańsko-heglowskiego
wykazując ograniczenie poglądu uznającego rozum
jako jedyne źródło prawdziwej wiedzy. Egzystencja-
lizm dokonał przewrotu, czyniąc istnienie człowieka
– nie zaś naszą istotę – przedmiotem dociekań fi-
lozofii. New Age podkreśla rolę intuicji w zgłębia-
niu wiedzy o człowieku. Jesteśmy nie tylko cząstką
ludzkości, ale także Kosmosu na równi z roślinami
i zwierzętami.

Skoro rodzimy się jako istoty wolne, więc nie-

zbędne staje się uzyskanie wiedzy o rozmaitych
systemach wartości, by móc ukształtować własny
światopogląd. Oczywiście nie każdy studiuje filozo-
fię, ale dzieła literackie przybliżają okruchy wiedzy
filozoficznej.

background image

12

Tworzenie siebie

Przychodząc na świat mamy w sobie rozmaite

talenty i możliwości nie tylko nie wykrystalizowane,
ale nawet nieuświadomione. Stan samowiedzy osią-
ga się później i stopniowo.

Na każdego człowieka oddziaływają cechy dzie-

dziczne, środowisko oraz – jak to określa w teorii
dezyntegracji pozytywnej Kazimierz Dąbrowski
– czynnik trzeci. Jest to czynnik zależny od każde-
go z nas. Ten autonomiczny element w kształtowa-
niu własnego człowieczeństwa wiąże się ze samo-
świadomością. Pojawia się ona w rozmaitym wieku
w życiu jednostek.

Proces poznawania siebie przez siebie nie ma kre-

su i powinien trwać przez całe nasze życie. Poznaje-
my siebie przede wszystkim w sytuacjach skrajnych.
Są one trudne, ale przynoszą zarazem możliwość
zdobycia wiedzy o sobie. Na ogół bowiem mamy
pozytywne wyobrażenia o właściwościach naszego
charakteru. Sprawdzianem takiej oceny może być je-
dynie jakaś skrajna, graniczna sytuacja.

Nie należy poprzestawać na wiedzy o sobie.

Poznawanie siebie powinno się przyczynić do zary-
sowania obrazu siebie udoskonalonego. Oceniając
własne ja krytycznie, powinniśmy zmierzać do prze-
zwyciężania tego, co sami oceniamy negatywnie.
Przedstawiciele nauki jaką jest higiena psychiczna
twierdzą, że przejawem zdrowia psychicznego jest
zdolność do rozwoju w kierunku ideałów, Dotyczy to
zarówno życia jednostek, jak i społeczeństw, a więc

background image

13

przekształcanie charakterologiczne i światopoglądo-
we są pożądane, ale pod warunkiem ich autentyzmu.
Konformizm, a więc wyrzekanie się własnych poglą-
dów dla korzyści, degraduje daną jednostkę.

Skoro po urodzeniu się jesteśmy jedynie za-

lążkiem człowieka, to spada na nas obowiązek po-
głębiania i poszerzania nie tylko świadomości, ale
również podnoszenia na wyższy poziom naszej uczu-
ciowości. System edukacyjny jest nastawiony u nas
głównie na rozwój sfery intelektualnej. Sfera uczuć,
doznań, problem kształtowania charakteru, a w tym
siły woli oraz wyobraźni, nie są przedmiotem zain-
teresowania i zabiegów edukacyjnych. A sfera uczuć
i wrażliwości nie powinna być deprecjonowana na
rzecz kształtowania sfery intelektualnej. Problem
jest istotny, ponieważ poziom reakcji uczuciowych,
wrażliwość oraz wyobraźnia w większym stopniu
decydują o człowieczeństwie niż poziom rozwoju
intelektualnego.

Żyjemy w kulturze europejskiej, która kultywuje

rozum. Funkcjonuje pogląd, że namiętności i uczu-
cia mają być podporządkowane nakazom rozumu.
Pogląd o sile rozumu i trafności jego rozstrzygnięć
jest powszechny w naszej kulturze europejskiej.
Tego punktu widzenia nie zachwiał nawet rozkwit
kultury masowej. A wiadomo, że manipuluje ona
świadomością człowieka. Nie ma wątpliwości, że
trudniej jest manipulować uczuciami niż rozumem.
Jednak prądy wskazujące na intuicję jako źródło po-
znania oraz odwołujące się bardziej do uczuć niż do
rozumu, należą w Europie do nielicznych.

background image

14

Współczesna psychologia wykazała, że nie ma

stanów psychicznych wolnych od obecności uczuć.
Niepodważalny też jest fakt, że reagujemy uczucio-
wo na wszelkie przejawy życia. To uczucia skiero-
wują nas ku czemuś albo od czegoś odwodzą.

Spoczywa na nas obowiązek poznawania siebie

oraz kształtowania własnych cech indywidualnych.
Istotne znaczenie ma także odnalezienie w sobie osta-
tecznego punktu oparcia. Wymaga to umiejętności
zaaprobowania w jakieś mierze siebie. Aprobowania
siebie nie należy mylić z narcyzmem, z zachwytem
dla rzekomej własnej doskonałości.

Aprobata siebie przez siebie powinna w proce-

sach samowychowania odgrywać o wiele bardziej
znaczącą rolę niż troska o aprobatę ze strony in-
nych. Wychowuje się nas w nakazie przystosowania
do otoczenia, ale ten, kto uzyskuje wyższy poziom
świadomości wie, że tylko droga buntu wobec obie-
gowych poglądów i obyczajów może doprowadzić
do wykrystalizowania cech indywidualnych.

background image

1

Niepowtarzalne chwile

Nic w życiu się nie powtarza. Każda chwila ma

swój nastrój. Nawet upragnione wyznanie miłości
inaczej odbiera się w rozmaitych momentach życia.
I to nie dlatego, że tak radykalnie się zmieniliśmy.
Nastrój wywołany zmiennymi okolicznościami i na-
szym wewnętrznym nastawieniem decyduje o tym, że
to samo przeżywamy inaczej. Wyobraźnia też zmie-
nia się w rozmaitych momentach naszego życia.

Często marnotrawimy czas, skierowując uwagę

na sprawy błahe. Nie wykorzystujemy chwil, które
już nie powrócą. Na ogół nie zastanawiamy się nad
tym, czym jest czas. Interesujący jest pogląd Kanta,
który twierdził, że czas występuje tylko i wyłącznie
w ludzkim świecie. Traktował go jako sposób budo-
wy ludzkich zmysłów. Pogląd ten stał się inspiracją
dla Einsteina i jego teorii względności.

Pośpiech, w którym często żyjemy, nie rodzi się

ze świadomości upływu czasu, ale z niecierpliwo-
ści współczesnego człowieka i jego pazerności. Nie
wszyscy chcą ją w sobie pohamować, ale zdarzają
się jednostki obdarzone naturą refleksyjną. Niektóre
spośród nich konstatują po latach, że czas nie płynie;
ich oczekiwania i cele życiowe pozostają niezmie-
nione przez lata. Świadczy to o kultywowaniu nie-
zmiennie tych samych wartości.

Wszystko, co nas żywotnie obchodzi przebiega

w czasie. Jego upływ powinien skierowywać naszą
uwagę szczególnie na chwilę, która trwa. Sensowne
jest zanurzanie się w teraźniejszości, która stanowi

background image

16

zresztą zarzewie przyszłych chwil; z przeszłymi war-
to się rozstawać. Rozpamiętywanie tego, co przemi-
nęło, przesłania smak chwil obecnych i zabiera ener-
gię, którą powinno się dziś wykorzystać dla nowych
celów.

Działanie czasu w życiu człowieka szczegól-

nie wyraźnie zilustrował Bergman w filmie „Tam,
gdzie rosną poziomki”. Nie każdy zdaje sobie spra-
wę z upływającego czasu. Ale należy wziąć pod
uwagę, że upływ czasu przynosi poczucie bezpie-
czeństwa jeżeli doznajemy nieprzemijających wię-
zów przyjaźni. Z osobami, które można zaliczyć do
grona tzw. bratnich dusz, spotykamy się nieraz po
latach, podejmując rozmowę jak gdyby przed chwilą
przerwaną.

Upływ czasu zaspokaja ciekawość. Przyszłość,

która nadchodzi przynosi nieraz niespodzianki na
miarę naszej wyobraźni i oczekiwań.

Umiejętność wykorzystywania bezpowrotnie

przemijających chwil mają osoby o wyostrzonej
wrażliwości, wyobraźni i dużej uczuciowości. A tak-
że ci, którzy nie stracili zdolności do dziwienia się
światem i nie traktują tego, co się zdarza w sposób
pozbawiony entuzjazmu.

Teraźniejszość nie powraca. Duże wrażenie wy-

warła na mnie sztuka teatralna Becketta w której
zwierciadłem dla bohatera stały się taśmy z utrwa-
loną przez niego własną przeszłością. Podobną rolę
pełnią niektóre fotografie. Patrząc na nie, zdarza się,
że mamy poczucie obcości wobec utrwalonego obra-
zu siebie i naszych gestów.

background image

17

Upływający czas staje się mniej zauważalny dla

osób, które nie mają dzieci. Natomiast nabiera fo-
toplastikonowej wyrazistości, gdy ktoś spogląda na
dorastające dzieci, wnuki, prawnuki. Uosabiają czas,
który minął. Dzieci zmieniając się w osoby dorosłe
wywołują refleksje o przemijaniu. Wzbudzają w ro-
dzicach i dziadkach nadzieję na zastępcze spełnienie
niespełnionych własnych oczekiwań. Ale jest to ilu-
zja.

Od wieków toczą się dyskusje na temat czasu.

Formułowane są nowe teorie czasu, ale nie wyjaś-
niają jednoznacznie jego istoty. Nie zmieniają też
odczucia, że to, co ma istotne znaczenie dla człowie-
ka przebiega w czasie.

Są filozofowie głoszący, że świat pozostaje

w bezruchu, nie podlega żadnym zmianom, nato-
miast czas to złudzenie naszych zmysłów. Głosił
ten pogląd na przykład Parmenides w starożytno-
ści. Platon przyjmując istnienie świata idei i uznając
go za świat doskonały twierdził, że jest on wieczny
i niezmienny. Czas i zmienność zdaniem tego filozo-
fa zaznaczają się w świecie, który stanowi zaledwie
cień świata idei. W tym świecie niedoskonałym, po-
znawanym przy pomocy zmysłów, materialnym, za-
znacza się oddziaływanie czasu.

Kant – którego teoria wpłynęła inspirująco na

Einsteina – twierdził, że czas występuje jedynie
w ludzkim świecie. Czas, to element budowy na-
szych zmysłów, czysty ogląd jak to nazywa Kant.
Czas sprawia, że człowiek ujmuje wrażenia, wy-
wołane w nas przez niepoznawalny świat rzeczy

background image

18

samych w sobie, jako następujące po sobie. Filozof
ten przyjmował istnienie innych istot rozumnych niż
człowiek i czas jego zdaniem stanowi szczególną
właściwość ludzkiego sposobu poznawania.

Czas ma wymiar indywidualny, to znaczy różni-

my się między sobą w sposobie przeżywania i wy-
korzystywania czasu. Na ogół upływ czasu budzi
niepokój, a nawet grozę, wywołuje załamania psy-
chiczne, wznieca myśl o kresie istnienia, a nawet
obezwładnia. Ale świadomość upływu czasu powin-
na działać odwrotnie, to znaczy wywoływać chęć in-
tensyfikowania doznań oraz działań. Wszak w tych
samych jednostkach czasu można więcej przeżyć!
Może nastąpić swoista multiplikacja naszego istnie-
nia pod warunkiem, że zdobędziemy się na właściwy
stosunek do mijającego czasu.

Nie każdy z nas ma wyraziste poczucie przemi-

jania. Dobroczynne znaczenie upływu czasu zawie-
ra się w tym, że sprzyja on procesowi poznawania
siebie przez siebie. Poza tym w miarę upływu czasu
uczymy się uniezależniać od poszukiwania aprobaty
dla siebie w innych ludziach – na rzecz poszukiwa-
nia aprobaty siebie w sobie. W miarę upływu czasu
rodzi się siła psychiczna pozwalająca na nieulega-
nie presji społeczeństwa, w tym rodziny. Działanie
czasu może umacniać nas w dokonanych wyborach
życiowych.

Nonsensem jest rozważanie czasu minionego

i czynienie sobie wyrzutów z powodu wadliwych
wyborów dokonanych w przeszłości. Krzywdzimy
siebie tak postępując, bowiem dziś nie pamiętamy

background image

19

naszych stanów emocjonalnych i nastroju oraz do-
znań, które towarzyszyły nam, gdy podejmowaliśmy
kiedyś decyzje. Nonsens opłakiwania naszych rze-
komych pomyłek zawiera się w tym, że dziś jeste-
śmy nieco inni niż wczoraj.

Upływ czasu prowadzi niejednokrotnie do odna-

lezienia w sobie nowych możliwości, a w tym talen-
tów. Są twórcy, którzy dopiero po siedemdziesiątym
roku odkryli swój talent.

Upływ czasu może doprowadzić do ukształtowa-

nia bogatszego poglądu na świat niż ten, który mie-
liśmy mając lat dwadzieścia lub trzydzieści. Upływ
czasu bywa dobrodziejstwem także z tego punktu
widzenia, że przemijają te przeżycia i doznania, któ-
re wywołały w nas głębokie cierpienia.

Wzmożona świadomość upływu czasu, to zarze-

wie twórczych wysiłków dotyczących rozmaitych
obszarów istnienia, w tym relacji człowiek-czło-
wiek.

Niestety, nie koncentrujemy wystarczająco uwa-

gi na czasie, który jest i bezpowrotnie przemija. Po-
czucie czasu teraźniejszego oddał wspaniale Proust
w powieści „W poszukiwaniu straconego czasu”.
Doznania o ile nauczymy się przywiązywać znacze-
nie do nich, osadzają nas w teraźniejszości. One są
zdolne zatrzymać czas. W tym odczuwaniu teraź-
niejszości pomocna jest wyobraźnia – niedoceniany
czynnik życia psychicznego.

Powtarzalność zjawisk w czasie, by wymienić

imieniny, święta, sylwester – przynosi poczucie bez-
pieczeństwa. Zdarzenia te każdego roku powracają,

background image

20

a więc są nieprzemijalne. Te dni mogą stać się oka-
zją do rozmowy ze sobą i zarazem momentem w któ-
rym możemy się odrodzić w znaczeniu rozpoczęcia
wielu spraw od nowa.

W płynności zdarzeń pragniemy znaleźć trwałe

punkty odniesienia. Nasze dni nieutrwalone w formie
zapisków, czy na fotografiach, niepokojąco nikną.
Ulotność chwil powinna prowadzić do ich utrwale-
nia. Wyobraźnia dodaje kolorytu temu, co przeminę-
ło. Fotografie zatrzymują czas, utrwalają to, co ist-
nieje zaledwie przez moment. W szczególny sposób
zatrzymuje czas teraźniejszy zapomniany fotoplasti-
kon. Oglądane w nim fotografie poruszają zastygłoś-
cią gestów i wyrazów twarzy. Stare fotografie budzą
zadumę także nad czasem teraźniejszym.

Paradoks naszych czasów zawiera się w tym,

że przedłuża się ludzkie życie, ale deprecjonuje się
wartość ludzi sędziwych, czyli wiek mądrości. Nie
można jej osiągnąć wcześniej. Właśnie upływ czasu
sprzyja narastaniu mądrości. Z tego powodu ci, któ-
rzy decydują o życiu publicznym, a więc sędziowie,
politycy, powinni być ludźmi sędziwymi. W ple-
mionach pierwotnych ceni się ludzi najstarszych.
Oni wyznaczają drogowskazy młodszym. A ponadto
upływ czasu jest niezbędny do tego, by wyzwalać się
z uprzedzeń, schematów myślowych i stereotypów,
których w XXI wieku nie szczędzi nam świat wirtu-
alny i świat polityków.

background image

21

Dystans do siebie

W kulturze europejskiej przeważa pogląd o nad-

rzędnym znaczeniu rozumu. Ma on pełnić nie tyl-
ko istotną rolę w poznawaniu świata, ale także
w kontaktach między ludźmi. Niemal każdy słyszał
w dzieciństwie pouczenia, by panować nad emocja-
mi. Wychowuje się nas w przekonaniu, że reakcje
spontaniczne należy kontrolować. Motywuje się to
m.in. zasadami dobrego wychowania.

Równowaga wewnętrzna jest zalecana jako stan

pożądany. Stanowi ona rezultat kontroli rozumu nad
uczuciami i doznaniami. Ma prowadzić także do
wyważonych ocen odnoszących się do innych ludzi
oraz zjawisk świata, w którym żyjemy. I tu powsta-
je problem, bowiem spontaniczne reakcje są o wiele
bardziej szczere niż te zalecane, czyli poddane kon-
troli rozumu. Właśnie niejednokrotnie rozum wpro-
wadza element wyrachowania do kontaktów mię-
dzyludzkich.

Reakcje spontaniczne – będące wyrazem nieskrę-

powanych rozmaitymi względami uczuć i doznań
– przypominają nasze zachowania z okresu dzie-
ciństwa. Mając kilka lat w nieposkromiony sposób
manifestujemy nasze odczucia i przeżycia, również
sympatie i antypatie. Tłumienie ich w życiu doro-
słym przynosi nieraz korzyści. Prowadzi do uznania
kogoś za osobę dobrze wychowaną. Jednakże to, co
stłumione, funkcjonuje w naszej psychice. Jesteśmy
zdrowsi, gdy zarówno pozytywne, jak i negatywne
doznania odważnie manifestujemy.

background image

22

Witold Gombrowicz podkreśla w swoich dzien-

nikach, że człowiek dorosły jest „podszyty dzie-
ckiem” i to, co niedojrzałe i nieuładzone jest cenne.
Wyraża więc pochwałę tego, co w nas autentyczne,
spontaniczne i niepoddane kontroli rozumu. Taki
był – utrwalony w wielu wspomnieniach poetów
i pisarzy okresu międzywojennego – Franciszek Fi-
szer, który żył w latach 1860-1937. Nie opubliko-
wał swoich poglądów filozoficznych, lecz wygłaszał
je, prowadząc gorące dysputy w kawiarniach litera-
ckich niepodległej, czyli międzywojennej, Polski.
Toczył polemiki, wpływając swoją spontanicznością
inspirująco na pisarzy i artystów. Wywodów Fiszera
– określanego mianem polskiego Sokratesa – słuchał
z uwagą na przykład Reymont, czy Leśmian.

Spontaniczność uczuć i doznań stanowi prze-

ciwwagę dla zbyt nikłego krytycyzmu rozumu, któ-
ry ulega modom, czy pseudoautorytetom. Rozmai-
te, często sprzeczne poglądy próbują nas zniewalać.
Dlatego istotne znaczenie ma umiejętność dystan-
su wobec tego, co nie w pełni przemawia do nas.
Staramy się upodobnić do innych, ażeby zyskać ich
aprobatę. Warto głosić poglądy niepopularne, ale za
to autentyczne. Czyniąc tak, nie zgubimy niezawod-
nego oparcia, które każdy z nas powinien odnaleźć
w swoim własnym ja, pohamowując instynkty na-
śladowcze.

Próbujemy szukać oparcia w drugim człowieku,

zabiegamy o aprobatę rodziny. Szukamy punktu od-
niesienia w rozmaitych instytucjach. Ale nawet dzie-
ci zawodzą rodziców i dziadków.

background image

23

Spontaniczność nie wyklucza niezbędnej samo-

dyscypliny. Ta ostatnia wprowadza stan wewnętrz-
nej równowagi. Powinniśmy mocno przeżywać
świat, ale jednocześnie bywa potrzebny dystans do
siebie. Ma on tę zaletę, że osłabia siłę negatywnych
przeżyć. Rozwinięty stan samodyscypliny prowadzi
do tego, że niepostrzeżenie stajemy się psychotera-
peutą samych siebie.

Trzeba sobie zdawać sprawę z tego, że żyjemy

wśród ludzi, z ludźmi, przeciwko niektórym ludziom,
przy kimś, czy z kimś. Te rozmaite relacje wymagają
refleksji. Mając poczucie niezależności – przyjem-
niej jest łączyć spontaniczność z samodyscypliną niż
być ograniczanym przez kogoś. Kształtowanie siebie
ma wiązać się ze świadomością powinności wobec
samego siebie, a nie tylko wobec innych.

background image

24

Nieporozumienia wokół

wolności

Wolność jest ideałem o tak wielkim znaczeniu,

że od pokoleń oddawane jest za nią życie. Dążenie
do niej jest zdolne przezwyciężyć nawet instynkt sa-
mozachowawczy. Rewolucje i powstania narodowe
towarzyszą nam od wieków.

Jednakże nie wszyscy myśliciele twierdzą, że

człowiek rodzi się jako istota wolna. Nie wszyscy
twierdzą, że wolność jest niezbywalna. Funkcjonu-
ją poglądy w myśl których jesteśmy zdetermino-
wani cechami dziedzicznymi oraz środowiskiem.
Inni myśliciele twierdząc, że człowiek ma prawo do
szczęścia – zarazem uzasadniają niezbędność wol-
ności, bowiem szczęście ma wymiar indywidualny.
W Europie od starożytności pojawiają się poglądy,
które wolność utożsamiają z opanowaniem psychiki
przez rozum, a więc swoista kontrola sfery emocjo-
nalnowolitywnej przez rozum ma zapewnić wolność
w rozumieniu wyrugowania namiętności i uczuć.

Niewątpliwie wyrazem wolności jest tworzenie

własnego poglądu na świat oraz możliwość zgodne-
go z nim istnienia. Wolność wyraża się w możliwości
dokonywania wyborów. Dotyczą one spraw wielkiej
miary, jak również spraw drobnych, codziennych,
a jednak mających wpływ na nasze istnienie. Rezyg-
nacja z dokonywania wyborów sprawia, że inni za
nas tego dokonają.

Jako istoty wolne nie musimy poszukiwać na-

kazów regulujących czynienie użytku z wolności.

background image

2

Chęć nadania naszym wyborom waloru powszech-
ności powinna prowadzić do zmniejszenia niepoko-
ju związanego z pytaniem czy prawidłowo wybrali-
śmy. Wolność połączona z odrzuceniem autorytetów
staje się zadaniem trudnym zwłaszcza, że wiąże się
z odpowiedzialnością. Świadomość wolności jest
warunkiem poszukiwania własnej drogi i zarazem
podstawą protestu wobec manipulacji przez media
świadomością człowieka.

W Polsce funkcjonuje podział na wolność od

czegoś oraz wolność do czegoś, zaczerpnięty z dzieł
Fromma. Jednakże wolni od czegoś mogą charak-
teryzować się pasywnością, bądź ostrożnością tak
wielką, że ten stan zwycięża chęć wolności ku cze-
muś. Uważam, że bardziej wyrazisty byłby podział
na wolność zewnętrzną oraz wewnętrzną. Tę ostat-
nią można osiągnąć także w stanie zewnętrznego
zniewolenia, by powołać jako przykład obozy jenie-
ckie, więzienia, czy państwo o ustroju totalitarnym,
a więc narzucające wszystkim jeden światopogląd.

Pozornie każdy człowiek jest spragniony wolno-

ści. Wolność, to trudne zadanie. W swej większości
poszukujemy „świętego spokoju”. Z natury wygod-
ni – wolimy naśladowczo przejmować światopo-
gląd najbliższych, bądź taki, który w określonych
warunkach przynosi wymierne korzyści. Konfor-
mizm, czyli wypieranie się własnego światopoglądu
na rzecz opłacalnego jest zagrożeniem dla zdrowia
psychicznego. Trud związany z poczuciem własnej
wolności jest tak wielki, że powodzeniem cieszą się
ruchy faszystowskie, na co zwrócił uwagę Fromm,

background image

26

bowiem uwalniają one jednostkę od konieczności
dokonywania wyborów. Rozstrzygająca jest wola
wodza, na którego ceduje się własną wolność.

Wolności ku czemuś, wbrew Frommowi nie na-

leży wyodrębniać, bowiem jest to integralny skład-
nik wolności. Mianowicie człowiek wolny zawsze
wykracza poza teraźniejszość, bowiem wolności po-
trzebne są drogowskazy.

Wolność wymaga wyrabiania w sobie odwagi,

by żyć zgodnie z nadaną jej treścią. Wolność wyma-
ga wiedzy o rozmaitych punktach widzenia, w tym
o rozmaitych światopoglądach, ponieważ inaczej
nie ma między czym a czym wybierać. Wolność wy-
maga wyobraźni, która podpowiada rozmaite spo-
soby wykorzystania wolności. Pomocne w tym są
dzieła z zakresu literatury pięknej. Wolność wymaga
też krytycznej oceny przez rozum poglądów, które
są sugerowane przez media. Pomocną rolę powinna
pełnić również nasza intuicja.

Wolność wiąże się z poczuciem osamotnienia

i niejednokrotnie – zagubienia. Zdarzają się więc
jednostki, które jedynie w marzeniach są wolne. Za-
pewne od pragnienia wolności silniejsza bywa po-
trzeba bezpieczeństwa, a więc znalezienia aprobaty
poprzez przystosowanie się do sposobu myślenia
i obyczajów większości.

Osiąganie wolności wewnętrznej jest procesem

zespolonym z wychodzenia z „gorsetu” popraw-
nych poglądów, czyli poglądów większości. Ale
historia kultury uczy, że mniejszość zawsze miała
rację.

background image

27

Wolność wiąże się z tolerancją, bowiem bez niej

niemożliwe jest respektowanie wolności drugiego
człowieka. Człowiek wolny staje się tym, czym sie-
bie uczyni na co zwracali uwagę egzystencjaliści.

Wolność ekonomiczna jest obecnie w Europie

szczególnie ceniona. Natomiast brakuje analogicz-
nych gwarancji prawnych dla wolności światopoglą-
dowej oraz obyczajowej. Do szczególnie cenionych
obszarów wolności należy wolność religijna, wol-
ność światopoglądowa, wolność w dziedzinie sztuki
i literatury pięknej i wolność badań naukowych. Na-
rastające procesy migracji doprowadzą do tego, że
ceniona stanie się wolność obyczajowa z uwagi na
różnice kulturowe migrantów. Rzeczywista wolność
w społeczeństwie wymaga neutralności światopoglą-
dowej państwa oraz rozdzielenia prawa i moralności.
Nie znaczy to, że prawo ma być niemoralne lecz jego
funkcją nie powinno być wcielanie w życie jednego
spośród wielu poglądów moralnych.

Wolność zewnętrzna bywa dana lub wywalczo-

na. Wojny określane przez filozofów chrześcijań-
skich mianem sprawiedliwych mają właśnie na celu
odzyskanie wolności przez państwo pozostające pod
okupacją. Wyrazem dążenia do zewnętrznej wolno-
ści są też rewolucje oraz dążenia narodów do uzy-
skania własnej państwowości. Niesienie wolności
zdarza się, że jest ukrytą formą dążeń imperialnych.
Wolności zewnętrznej bywają spragnione nie tylko
społeczności, ale także jednostki. Brak wolności ze-
wnętrznej bywa czynnikiem wyzwalającym twór-
czość w osobach przebywających w więzieniu, by

background image

28

jako przykład podać dzieła Geneta, Maya, jak rów-
nież polskiego pisarza czasów międzywojennych
Piaseckiego.

Granice wolności są określone przez prawo, któ-

re karze czyny niedozwolone. Ale o wiele bardziej
dokuczliwe jest ograniczanie wolności przez naciski
obyczajowe. Trwamy w absurdalnej sytuacji, bo-
wiem zachęcani jesteśmy do korzystania z wolności,
a jednocześnie zdecydowana większość społeczeń-
stwa prowadzi podwójne życie. Rezygnuje pozornie
z wolności, by sprostać oczekiwaniom otoczenia.

Wolność jest zaledwie jednym z warunków

szczęścia człowieka. Media sugerują jednak, że peł-
ni ona w naszym życiu rolę fundamentalną. Koloro-
we pisma oraz telewizja każą nam podziwiać osoby,
które odniosły sukces i są wskazywane jako ucieleś-
nienie wolności.

Mamy teoretycznie wolność wyboru: zawodu,

miasta, gdzie ma toczyć się nasze życie, a nawet
państwa, w którym zapuścimy korzenie. Ale za każ-
dym razem owa wolność wiąże się z uzależnieniem
od czegoś i często od kogoś.

To właśnie wolność pozwala na przykład na

zażywanie narkotyków, bądź częste sięganie po
alkohol. Skutki są jednak tragiczne. Narkomania
i alkoholizm, to choroby niszczące życie jednostek.
Uwolnić się od takiego uzależnienia jest bardzo trud-
no, podobnie jak od namiętnej miłości.

Człowiek wyzwolony, nieliczący się z konse-

kwencjami, na ogół jest krytykowany. Jednocześnie
jednak fascynuje swoją odwagą tych, którzy kierują

background image

29

się lękiem, by nie być odrzuconym przez środowi-
sko. Wolny wybór zawodu, czy współtowarzysza
życia niesie niejednokrotnie zniewolenie, którego
nie można było przewidzieć. Bardzo łatwo z per-
spektywy europejskiej podważać sensowność oby-
czajów kultywowanych na innych kontynentach.
Ale warto zastanowić się nad tym, że konsekwencje
małżeństwa nakazanego przez rodziców mogą być
równie dotkliwe, jak konsekwencje związku wybra-
nego w sposób nieskrępowany.

background image

30

Czynnik destrukcyjny

Myślenie o świecie nie jest tym samym, co po-

znawanie go. Chcąc dociec prawdy, musimy odwo-
łać się także do doznań zmysłowych, uczuć oraz
intuicji. Mając bogatą wyobraźnię, można tworzyć
światy myślowe, które mają niewielki związek z ota-
czającą nas rzeczywistością. Każdy pamięta bajki, te
kierują nasze myśli ku światom będącym dziełem
fantazji.

Myśli są wolne od jakichkolwiek narzucanych

reguł, łącznie z obyczajowymi. Myśl człowieka prze-
zwycięża wszelkie ograniczenia. Odwaga zaznacza
się wtedy, gdy ktoś te nowatorskie bądź „nieobyczaj-
ne” myśli wyraża słowami. Potędze własnych myśli
towarzyszy często bezradność wobec napotykanych
przeszkód i zniewoleń. Niepokojące jest to, że nara-
sta w naszym społeczeństwie bierność. Coraz mniej
osób kieruje się maksymą Mickiewicza: „mierz siły
na zamiary”.

Potęga myśli kończy się, jeśli nie koncentrujemy

ich na określonym problemie. Chaos myślowy pro-
wadzi do stanów niepokoju i zmniejsza siłę nasze-
go oddziaływania.

Prawie jedną trzecią część życia tracimy na sen.

Są to godziny wymykające się spod kontroli rozu-
mu. Dlatego są nurty psychologiczne przywiązujące
szczególną wagę do analizy marzeń sennych, pozwa-
lających głębiej poznać człowieka. W snach jesteśmy
szczerzy. Problem polega jednak na trudnościach w
ich interpretacji. Bywają sny prorocze; wiadomo, że

background image

31

kilkudziesięciu osobom, które miały wykupione bi-
lety na podróż Titanikiem, przyśniła się katastrofa
morska. Przerażeni, nie popłynęli i uratowali życie.

Sen jest niezbędny, ale wielu z nas nie umie za-

sypiać. Kładąc się do łóżka, myśli o wielu sprawach,
które go nękają. Analizuje to, na co nie ma bądź nie
chce mieć wpływu. Takie destrukcyjne myśli nie po-
zwalają zasnąć. Trudności z zasypianiem biorą się
także z dążenia do nadmiernie uregulowanego trybu
życia. Są osoby, które kładą się zawsze o tej samej
porze, nie bacząc na to, czy chce im się spać. Leżąc,
narzekają, że sen nie nadchodzi. Czytanie też nie po-
prawia sytuacji, bo pobudza myśli. Nie ma natomiast
wątpliwości, że oglądanie telewizji usypia.

Świadomość wolna od myśli nakierowanych na

ekscytujące wydarzenia, wolna od rozpamiętywania
przykrości i rozczarowań – umożliwia zasypianie
w momencie położenia głowy na poduszce. Oczy-
wiście, pod warunkiem, że jest się zmęczonym. I to
jest problem, bo zewsząd słyszy się narzekania na
zmęczenie; odczuwają je nawet ci, którzy co tydzień
mogą sobie pozwolić na wolne soboty i niedziele.

Natrętne, przykre myśli wprowadzają destrukcję.

Niezbędne jest panowanie nad nimi. Myśli popychają
do czynów, ale też od nich odwodzą. Krążą wokół na-
macalnych zdarzeń i osób, jak również wokół spraw
abstrakcyjnych. Nie ma myślenia, które byłoby wy-
preparowane z kontekstu wyobrażeń, uczuć i dążeń.

Moc myśli uruchamia światy równoległe do

świata doświadczalnego. Obecnie oddziałuje na nas
szczególnie mocno świat wirtualny. Nie przylega

background image

32

w pełni do rzeczywistości wspólnej nam wszystkim.
Zważywszy siłę myśli, zbawienne okazują się medy-
tacje oraz rozmaite zabiegi wyciszające je. Sensow-
ne są wzory czerpane z Dalekiego Wschodu.

Szczególnie cenie akupresurę.

background image

33

Przemoc

Nadal, mimo wzrostu samoświadomości, ludz-

kości towarzyszy przemoc. Przybiera ona w naszych
czasach zarówno postać krwawą, jak i bezkrwawą.
Do tej ostatniej należy zaliczyć przemoc cielesną,
która występuje w rozmaitych zamkniętych środowi-
skach, by wskazać jako przykład więzienia. Sadyzm
znajduje zaspokojenie w znęcaniu się nad osobami
od siebie uzależnionymi, by podać przykład szpitali
psychiatrycznych.

Należy ubolewać nad tym, że nie zostały zażeg-

nane te przejawy sadyzmu, mimo deklaracji o hu-
manizmie i godności człowieka. Przemoc przybiera
jeszcze inną bezkrwawą postać, a mianowicie bywa
naciskiem na umysły oraz uczucia człowieka. Warte
jest zaznaczenia, że szerzony w Europie racjonalizm
nie spowodował ograniczenia przemocy, co wska-
zuje wyraźnie na to, że w ludzkim postępowaniu
dochodzą przede wszystkim do głosu namiętności,
uczucia, jak również dążenie do zrównoważenia
kompleksów – a nie racje rozumu.

Przemoc określam jako działania mające na celu

podporządkowanie sobie jednostek bądź grup spo-
łecznych wbrew ich woli. To agresywna manipula-
cja, która zmierza do ukierunkowania kogoś w taki
sposób, by osiągnąć własne cele. Myślę, że uzasad-
nione jest wiązanie przemocy z szeroko pojętą wła-
dzą.

Być może przejawów przemocy jest nie więcej

niż w dawnych epokach, ale znajduje ona współ-

background image

34

cześnie wyraz w bardziej zróżnicowanych posta-
ciach. Ponadto ujawnia się dawniej przemilczaną
przemoc w rodzinie. Moim zdaniem, zachęcanie do
bycia pierwszym, wyzwala przejawy przemocy wo-
bec konkurentów. Nową formą przemocy jest nacisk
na uczucia, doznania i sposób myślenia wywierany
przez prasę ilustrowaną, radio i programy telewi-
zyjne. Przemoc ta zmierza do ujednolicenia celów,
a więc dążeń jednostek oraz obyczajów. Narzuca-
nie mody we wszystkich dziedzinach życia przy
pomocy kultury obrazkowej, to przemoc niebez-
pieczna.
Prowadzi w konsekwencji do braku tole-
rancji wobec tych, którzy odstają od przeciętności.

Przemoc może słabnąć pod warunkiem zmiany

świadomości jednostek, do czego można doprowa-
dzić poprzez właściwe procesy edukacyjne, mające
także wpływ na kształtowanie charakterów. Nie ma
wątpliwości, że rozwój duchowy prowadzi do subli-
macji bądź powstrzymywania przejawów przemocy.
Nowa edukacja jest konieczna, bo obecnie zaporą dla
przemocy bywa głównie lęk przed karą, jak również
lęk przed opinią otoczenia. Dodam, że kara śmierci
powinna zostać wyrugowana z przepisów prawnych,
bowiem jest ona nie tyle karą, co radykalną postacią
przemocy sędziów i kata nad osobą przekraczającą
przepisy prawne.

W relacjach człowiek – człowiek, ujmując skraj-

nie, dochodzi do głosu albo przemoc, albo zgoda na
to, co odmienne. Chcę tym samym podkreślić, że no-
watorów spotykają różnorodne formy bezkrwawej
przemocy. Osoby wykraczające poza przeciętność

background image

3

narażone są z reguły na krytykę i bywają określane
mianem – używając dzisiejszego języka – kontrower-
syjnych. Niewiele to znaczy, ale sprawia, że zamiast
cenić – odrzucamy to, co odstaje od powszechno-
ści
. Trudno byłoby dziś znaleźć głębsze i charakte-
ryzujące się równie głęboką mądrością rozważania
na temat oryginalności niż te, które zawarł J. S. Mill
w dziele O wolności, napisanym w XIX wieku.

Niedorozwój sfery uczuć leży u podstaw róż-

norodnych źródeł przemocy. Oczywiście ułatwia
stosowanie przemocy niska samoświadomość.
Szczególnie groźne bywa przekonanie o własnej wy-
jątkowości i nieomylności. Innymi słowy, fanatyzm
prowadzi do narzucania własnych poglądów. Prze-
moc bywa też swoistą formą przezwyciężania osa-
motnienia, bowiem wytwarza się szczególna więź
między oprawcą i jego ofiarą.

Do przemocy może prowadzić także namiętna

chęć władzy prowadząca nie tylko do podporządko-
wania, ale także zniewalania innych. Zresztą czynie-
nie zadość poczuciu własnej mocy może przybierać
postać przemocy.

Rozkwit techniki doprowadził do tego, że nie tyl-

ko na ulicy, ale także w domu spotykamy się z prze-
mocą, którą są natarczywe reklamy. Zniewalają one
pragnienia, wmawiając oglądającemu telewizję, że
będzie uzdrowiony pod warunkiem zażywania okre-
ślonego lekarstwa. Wmawiają także, że osiągnie się
poprawę urody, kupując zalecane natarczywie kos-
metyki. W internecie formą przemocy bywają napas-
tliwe anonimy, wobec których jest się bezbronnym.

background image

36

Zwierzęta

Organizując konferencje filozoficzne, zapra-

szam z reguły również lekarzy weterynarii. Uważam
bowiem, że powinno się szerzyć pogląd o jedności
człowieka z całym Kosmosem, a w tym z ludzkością
i ze zwierzętami. Stan naszej świadomości jest nie-
pokojący; przeważa nieprawdziwy pogląd, że jeste-
śmy lepsi od zwierząt. Zwierzęta z pewnością są inne
niż ludzie, ale pod wieloma względami powinniśmy
brać z nich przykład. Stosunek do zwierząt traktuję
jako miarę wartości człowieka.

Towarzyszy nam odwieczne pragnienie, by

czuć się lepszym od kogoś. Wymaga to uzna-
nia kogoś za gorszego od siebie
. Ta właściwość
ludzkiej natury zaznacza się w relacjach człowiek
– człowiek, naród – naród, przybiera też postać, na
przykład, antysemityzmu. Zwierzęta także służą
człowiekowi do tego, by móc się – bezzasadnie –
czuć od kogoś lepszym. Nie jest wykluczone, że ma-
jąc poczucie mikromanii narodowej, równoważymy
to między innymi poczuciem wyższości w stosunku
do zwierząt.

Zwierzęta cierpią, kochają, przywiązują się, są

spragnione czułości podobnie jak człowiek. Zna-
mienne, że ochrona ich przed sadyzmem człowieka
bywa uzasadniona lękiem, że sadyzm wobec zwie-
rząt przeniesie się na ludzi.

Wyjaśnieniem – bo usprawiedliwić się tego nie

da – niewłaściwego stosunku do zwierząt jest poczu-
cie wyższości człowieka. Zwierzęta są traktowane

background image

37

gorzej niż lubiane przedmioty. Kant nakazywał, by
traktować człowieka oraz każdą istotę rozumną jako
cel sam w sobie a nie środek do celu. Obejmował
więc tym nakazem także zwierzęta, bo są rozumne.
Duże liczebnie wyznania chrześcijańskie nie wyra-
żają troski o zwierzęta. Chrześcijaństwo głosi wyż-
szość człowieka z racji posiadania nieśmiertelnej
duszy. Kościoły chrześcijańskie nakazują „czynić
ziemię poddaną” człowiekowi. Zostaje to wykorzy-
stywane do niszczenia Ziemi i zwierząt. Światowa
Rada Kościołów nakazuje, by tworzyła się wspól-
nota człowieka z innymi stworzeniami. Ale przed-
stawiciele nie wszystkich wyznań chrześcijańskich
wchodzą w jej skład.

W procesach edukacji nie zaszczepia się właś-

ciwego stosunku do zwierząt. Wciąż, na przykład
mówiąc o wadach człowieka, łączy się je z cechami
zwierząt. Opisy negatywnych cech zwierząt nie po-
winny być lekturą szkolną. Pod wpływem ich od-
działywania mówi się na przykład: „człowiek czło-
wiekowi wilkiem”. Ale zwierzęta atakują, gdy są
głodne lub czują się zagrożone. Natomiast człowiek
zabija także z chęci pomnażania zysków, z chęci
władzy, czy zaszczytów. Absurdalne i deprecjonu-
jące zwierzęta jest potoczne stwierdzenie: „rusza
się jak słoń w składzie porcelany”. Język utrwala
negatywny stosunek człowieka do zwierząt i nieja-
ko usprawiedliwia go. Jednakże człowiek powinien
uczyć się od zwierząt wierności, pracowitości, lojal-
ności, uczuciowości, wdzięczności.

background image

38

Warto zresztą pamiętać, że tylko człowiek

jest istotą śmiecącą, niszczącą własne środowisko.
Zwierzęta tego nie czynią
.

Na zmianę stosunku człowieka do zwierząt mo-

głyby wpłynąć media. Sugestywność obrazów tele-
wizyjnych wprowadziłaby zmianę do świadomości
społeczeństwa. Podobną rolę mogliby odegrać ka-
płani rozmaitych wyznań, wywołując lęk przed bo-
ską karą za brak szacunku dla zwierząt.

background image

39

Człowiek

– istota aspołeczna

Od pokoleń trwamy w samozadowoleniu mają-

cym źródło w poglądzie o społecznym charakterze
ludzkiej natury. Natomiast obserwuje się narastają-
cy brak poczucia wspólnotowości, mimo że naszą
epokę określa się mianem globalizmu. Sam fakt pro-
wadzenia wojen wskazuje na brak poczucia brater-
stwa w skali ogólnoludzkiej. Jest ponadto wyrazem
niedorozwoju uczuć, braku wrażliwości oraz nie-
dostatków wyobraźni tych, którzy wzniecają wojny
i w nich uczestniczą. Wzrasta liczba wykształconych
Polaków, ale nie przyczynia się do ukształtowania
poczucia braterstwa.

Błędem jest troska o rozwój in-

telektualny i jednoczesne pozostawianie na uboczu
rozwoju duchowego człowieka, jak również kształ-
towania siły charakteru. Wskazywanie dobrobytu
jako celu życia potęguje agresję między ludźmi.

Odbrązawiające spojrzenie na ludzką naturę

może doprowadzić do sensownych przemian w ży-
ciu publicznym i jednostkowym. Warto przemyśleć
fakt, że osoby odznaczające się niedorozwojem inte-
lektualnym mają uczuciowość przewyższającą nie-
jednokrotnie poziom uczuć tych, którzy wskazywani
są jako wzór do naśladowania.

Wycinanie lasów, zabijanie zwierząt, by zaspo-

koić próżność kobiet noszących ozdoby na przykład
z kości słoniowej, czy pantofle ze skóry krokodyla
– oto wyraz braku naszych instynktów społecznych.
Należy ubolewać nad brakiem życzliwości człowie-

background image

40

ka dla istot z którymi powinniśmy życzliwie współ-
istnieć na naszej planecie.

Nasze aspołeczne właściwości wyrażają się też

w znęcaniu się nad słabszymi, co dochodzi do głosu
najwyraźniej w zamkniętych środowiskach. Wymie-
nię przykładowo szpitale psychiatryczne, więzienia,
domy dla ludzi sędziwych, czy domy dla osób z nie-
dorozwojem intelektualnym.

Przeznaczanie ogromnych środków finanso-

wych na zbrojenia jest wyrazem faktycznej obojęt-
ności decydentów wobec panującej biedy w każdym
społeczeństwie, a w szczególny sposób w Afryce
i w Azji. Mitem jest także bogate społeczeństwo
amerykańskie, bowiem narosła liczba bezdomnych
i bezrobotnych.

Według niejednego filozofa, by wymienić Lo-

ckea, Hobbesa, czy Kanta społeczeństwo powstało
w rezultacie zawartej umowy przez naszych pra-
praprzodków. Powołane w jej rezultacie prawo
ogranicza rozmaite przejawy ludzkich instynktów
aspołecznych. Wynika stąd, że życie społeczne jest
sztucznym tworem. Na początku dziejów ludzkość
żyła w tzw. stanie natury, który poprzedzał okres ży-
cia społecznego i państwowego. Można sobie wyob-
razić ludzkość żyjącą w stanie natury jako pustelni-
ków, egzystujących obok siebie a nie wspólnie. Ten
początkowy okres w dziejach ludzkości był wyrazem
rzeczywistych właściwości naszej natury. Okiełznać
nas jest zdolne jedynie prawo, a więc niezbędne jest
państwo, by wydawać stosowne przepisy prawne.

background image

41

Manowce

Rozmaite wynalazki cywilizacyjne, łącznie z te-

lefonami komórkowymi, są rezultatem odkryć mają-
cych na celu doskonalenie przemysłu zbrojeniowe-
go. Niepokojące jest milczenie społeczeństw wobec
koncentracji uwagi i pieniędzy na wynajdywaniu no-
wych środków zabijania człowieka przez człowieka.
Walczący na wojnie otrzymują ordery. Zabicie czło-
wieka w warunkach pokoju jest czynem karalnym.

Mijają wieki, ale ludzkość nie doskonali się mo-

ralnie. Wciąż te same niepohamowane popędy i na-
miętności wyznaczają bieg świata. Ludzie mądrzy
z reguły pozbawiani są wpływu na sposób myślenia
społeczeństwa.

Natura człowieka nie doskonali się z upływem

czasu, co jest niepokojące, bowiem przemysł zbro-
jeniowy dostarcza coraz doskonalsze środki służą-
ce zabijaniu. Wojny przyczyniają się do zatruwania
środowiska naturalnego oraz prowadzą do wynisz-
czenia dzieł kulturowych. Filmy amerykańskie bu-
dujące fabułę osnutą na wojnie wietnamskiej czy tej
w Iraku przynoszą niepokojącą wiedzę o okaleczaniu
psychiki żołnierzy. Po udziale w wojnie nie powraca
się do dawnego życia. Często niezbędna jest pomoc
psychiatrów.

Niebywały rozkwit techniki staje się zagroże-

niem dla naszej planety i ludzkości. Odpowiedzial-
ność nie dorasta bowiem do poziomu rozkwitu wy-
nalazków technicznych. Koncerny powodowane
chęcią zysku przeznaczają ogromne kwoty na pro-

background image

42

pagowanie urządzeń służących wygodzie człowieka.
Z natury jesteśmy wygodni, a więc chętnie z tego
korzystamy. W rezultacie stajemy się rozleniwieni,
co wzmaga naszą bierność.

Możliwości, które przynosi rozkwit cywilizacji,

wyprzedzają znacznie stan świadomości i charakte-
ru człowieka. W sposobie myślenia wciąż obecne są
różnorodne uprzedzenia i wrogość, pomimo że żyje-
my w epoce jednoczenia się ludzkości.

Technika rozwinęła się w kierunku mało poży-

tecznym dla człowieka. Wynalazki takie jak kuchen-
ki mikrofalowe, czy słuchawki na uszach nie służą
zdrowiu. Zaspokajając wygodę człowieka, doprowa-
dziły one do stanu izolacji. Wielu spośród nas woli
kontaktować się z innymi za pośrednictwem interne-
tu, czy telefonu komórkowego niż osobiście. Zamie-
ra życie towarzyskie albo toczy się przy włączonym
telewizorze.

Siła sugestii mediów oddziałujących za pomo-

cą obrazów znacznie osłabia siłę krytyczną nasze-
go rozumu. Nawet w pociągu rzadko rozmawiamy
z nieznajomymi, bo wybieramy na ogół kontakt te-
lefoniczny z kręgiem bliskich nam osób. Zanika cie-
kawość świata innego niż wirtualny. Co pewien czas
niszczony przez człowieka świat przyrody daje o so-
bie znać w postaci niespotykanych katastrof. Ale de-
cydenci nie traktują poważnie ostrzeżeń odważnych
uczonych.

Rozkwit wynalazków technicznych negatyw-

nie wpłynął na sposób odżywiania się człowieka.
Reklamy prężnych firm doprowadziły do narzuce-

background image

43

nia gustów kulinarnych oraz mody na potrawy nie-
zdrowe i niezaspokajające wyrafinowanych potrzeb
podniebienia. Wystarczy nazwać zwykły makaron
– spaghetti, by wywołać snobistyczną modę na je-
dzenie czegoś odległego w smaku od włoskiego ma-
karonu.

Towarzyszą nam od wieków te same podsta-

wowe oczekiwania, tęsknoty i nadzieje. Zdobycze
cywilizacyjne skierowały uwagę milionów osób
w niewłaściwym kierunku. Ekspansywne reklamy
sugerują, że szczęście można uzyskać, gromadząc
rzeczy. Systematycznie pojawiają się na obrazach
oraz w pismach ilustrowanych znane postacie, wy-
wołując chęć naśladownictwa. Proponują na przy-
kład modele aut, czy inne przedmioty, które rzekomo
uszczęśliwią, bo zbliżają do poziomu życia bożyszcz
kultury masowej. Rozum podlega nieustannej mani-
pulacji. Cywilizacja odwodzi nas od wartości roz-
woju duchowego, który wydaje się wielu osobom
czymś archaicznym.

Niebezpieczeństwo upatruję również w tym, że

karmi się nas sensacjami. Odrywają one uwagę od
namysłu nad własnym życiem i utrudniają wybór
drogowskazów na miarę indywidualnych oczeki-
wań.

background image

44

Miłość erotyczna

Każdy z nas pragnie być szczęśliwy. Również

masochiści i sadyści łakną szczęścia, uzyskując je
na drodze niemożliwej do zaakceptowania przez
innych. Zresztą szczęście ma wymiar indywidual-
ny, niepowtarzalny. Wielu myślicieli, a w tym Kant
i Nietzsche, wskazywało na to, że celem życia czło-
wieka nie powinno być szczęście, co nie znaczy, że
mamy go nie doznawać. Jest to jednak zagadnienie
odrębne, które tu pominę.

Nie ma wątpliwości, wyrażają to wszak od wie-

ków poeci, że intensywne i namacalne przeżycia
szczęścia przynosi miłość erotyczna. Jest ona od-
wiecznym tematem twórczości literackiej i artystycz-
nej. Stanowi źródło najgłębszych cierpień i rozterek
życiowych. Miłość erotyczna czyni nas zależnymi
od tego, kto ją w nas wywołuje. Nie ma znaczenia
w niej ani wykształcenie, ani pochodzenie, ani status
majątkowy, ani różnica lat. W miłości erotycznej nie
są istotne również cechy charakteru tego, kto wy-
zwala w nas to uczucie.

Problem zawiera się w tym, że narosło wiele

obłudy i przesądów wokół miłości erotycznej. Oby-
czajowość danej kultury stara się okiełznać i poddać
rozmaitym rygorom. Ustroje totalitarne – a więc
narzucające całemu społeczeństwu określony ro-
dzaj światopoglądu i zarazem jeden typ moralno-
ści – z reguły próbują tę miłość okiełznać, poddać
rygorom, kontrolować, a nawet narzucać swoisty
ascetyzm. Podobnie wiele wyznań religijnych prze-

background image

4

konuje swoich wyznawców, że doznania erotyczne
jako cielesne są źródłem grzechów. W nakazach nie-
jednego wyznania, co nie znaczy, że we wszystkich,
skłania się wiernych, by traktowali swój seksualizm
jako środek służący prokreacji. Bywają religie, które
zespalają erotyzm z uduchowieniem.

Miłość erotyczna wzmaga poczucie urody istnie-

nia i sprawia, że mocniej wrastamy w czas teraźniej-
szy. Wartość istnienia staje się dzięki niej niewątpli-
wa. Wzmaga wiarę w siebie, ponieważ obdarzanie
uczuciami odczuwamy zarazem jako aprobatę dla
siebie.

Jest interesujące, że uczucie, o którym tu mowa,

wzmaga egoizm. Inni, bywa, stają się dla nas,
w chwilach wielkich uniesień miłosnych, potrzeb-
ni jedynie do tego, by móc im „wykrzyczeć” nad-
miar przeżywanych uczuć. Miłość czyni nas mniej
uważnymi w stosunku do innych, nawet bliskich
osób. Zostało to znakomicie wyrażone w powieści
Romaina Rollanda Jan Krzysztof. Zakochani w sobie
separują się od świata i wpatrzeni w siebie, i w uczu-
cie ich łączące, „wypalają się”. Zredukowali bodźce
zewnętrzne do tego stopnia, że po jakimś czasie nie
mieli sobie nic do powiedzenia. Z takiego niebez-
pieczeństwa zdawała sobie sprawę Simone de Beau-
voir oraz Sartre. Jednym z ich sposobów spędzania
wspólnego czasu było obserwowanie stałych bywal-
ców ich „własnej” kawiarni oraz budowanie możli-
wych historii życia miłosnego tych, których twarze
wzbudziły ich zainteresowanie.

background image

46

Potęgowanie przez miłość erotyczną egoizmu

dotyczy szczególnie kobiet, które zaabsorbowane
uczuciem, zdarza się, i to nierzadko, że zrywają wię-
zy przyjaźni, czy raczej je zawieszają, by potem, gdy
miłość przemija, poszukiwać na nowo owego kon-
taktu.

Dzieje życia wybitnych twórców są wyrazem

tego, że tworzyli we wzmożony sposób na ogół
w okresach cierpień miłosnych, a nie w chwilach
upojenia miłością.

Miłość, kultywowanie tego uczucia, wymaga

czasu. Ktoś, kto się spieszy, ktoś, kto konkuruje z in-
nymi, zmierzając do pomnożenia majątku, traktuje
na ogół miłość instrumentalnie.

Każdy z nas podejmuje decyzje uczuciowe,

a więc rozstrzyga problemy, których nie da się zra-
cjonalizować. Świadomi przeżyć miłości, nie za-
wsze wiemy, jak postąpić, bo one przerastają naszą
wiedzę. Wahamy się. Naporowi uczuć towarzyszy
świadomość rozmaitych naszych uwikłań i presja
środowiska. Ludzie zgorzkniali, rozgoryczeni mają
poczucie zmarnowanego życia, to często ci, którzy
nie mieli odwagi, by podążyć za miłością do kogoś.
Przeważyły argumenty racjonalne.

Każdy z nas jest egoistą. Nawet jeśli poświęca

się dla kogoś, to u podłoża takiej postawy tkwi ego-
izm, w imię którego człowiek wybiera ucieczkę od
siebie. Woli być dodatkiem do cudzego życia niż po-
dejmować trud własnego rozwoju duchowego.

Oponenci tezy o egoizmie jako naturalnej właś-

ciwości człowieka przytaczają przykład m.in. macie-

background image

47

rzyństwa. Jednakże, będąc np. Europejczykiem, nie
po to ma się dzieci, by zwiększać liczebnie białą rasę,
lecz dlatego, że sprawia to komuś przyjemność. Jest
to jedna z możliwych ilustracji naszego egoizmu,
który wyraża się także w miłości erotycznej. Jeste-
śmy jednak zakłamani i skłonni do wiary w to, że
sensem życia jest poświęcanie się dla drugiego czło-
wieka. Jeżeli w ogóle można ustalać zasady moralne
o charakterze ogólnoludzkim, to jedną z podstawo-
wych powinien być nakaz rozwoju duchowego, a nie
cierpiętnictwo.

Potrzeba bycia kochanym jest w człowieku sil-

na. Każdy z nas tego pragnie łącznie z osobami nie-
sprawnymi intelektualnie, czy sędziwymi. Miłość
erotyczną przeżywa się szczególnie intensywnie, bo
wiąże się ona z doznaniami zmysłowymi.

Kochać można nie tylko człowieka, ale także

zwierzęta, przedmioty, czy ziemię. Według Fryde-
ryka Nietzschego miłość nie podlega ocenom dobra
i zła. Isadora Duncan w swojej biografii podkreśla,
że kobieta – kochając – wszystko podporządkowuje
miłości. Mężczyzna natomiast ma znacznie większe
obszary niż kobieta wypełniane jakąś pasją.

Gwarancją szczęścia kobiety jest miłość. Jed-

nakże swoisty rodzaj wrażliwości znamionujący
„wieczną kobiecość” prowadzi do innego sposobu
przeżywania świata i odmiennego ustosunkowywa-
nia się do niego niż mężczyzny.

Po to, by żyć prawdziwie, trzeba kogoś kochać.

Ten pogląd wyrażają przede wszystkim poetki w
swojej twórczości. Miłość przezwycięża poczucie

background image

48

osamotnienia i wytwarza stan przenikalności z dru-
gim człowiekiem.

Pod wpływem miłości czuje się mocniej radość

istnienia. Wzmaga się też entuzjazm dla świata. Czu-
je się mocniej smak czasu teraźniejszego, ale potę-
guje się egoizm, ponieważ uwaga jest skoncentrowa-
na głównie na drugim człowieku i uczuciach, które
w nas wznieca. Z miłością zespolona jest zaborczość
wobec tego, kogo kochamy.

Miłość erotyczna bywa, zgodnie z naszymi oby-

czajami, wstydliwie skrywana. Chrześcijaństwo,
wprowadzając poczucie grzechu, związało je z tym,
co cielesne. Jednakże erotyzm miewa wymiar du-
chowy, o czym pisał pięknie Stanisław Przybyszew-
ski – ośmieszany i niedoceniany w Polsce.

Miłość nie jest możliwa do racjonalnego wyjaś-

nienia. Być może tu tkwi jej siła. Pogląd, że kocha
się raz w życiu, podobnie jak wiara w wieczną mi-
łość, działają obciążająco na tych, którzy przyjmują
prawdziwość owych „pewników”. Zniewala także
obyczaj akceptowania miłości erotycznej pod wa-
runkiem ograniczania jej trudno rozerwalnym mał-
żeństwem, służącym głównie rodzeniu dzieci.

Miłość charakteryzuje się rozmaitym stopniem

żarliwości i uniesień. Pozostaje to w zależności od
wrażliwości i rozwoju uczuć człowieka. Czas na-
rzeczeństwa znamionuje stan uczuciowych uniesień
w większym stopniu niż małżeństwo, zwłaszcza po
upływie lat. Przyjęło się traktować jako stan natural-
ny przeradzanie się miłości w rodzaj związku zespo-
lonego wzajemnym przyzwyczajeniem się do siebie.

background image

49

Są jednak osoby, które mają potrzebę silnych uczuć
miłości i nie zadowala ich stan wypalonej żarliwo-
ści. Stereotypowy pogląd o przeradzaniu się miłości
w przyjaźń wymaga rewizji. Małżeństwo przynosi
często rozczarowanie do wybrańca. Nierzadko mi-
łość łączy osoby, które nie byłyby zdolne zawrzeć ze
sobą przyjaźni. Aby nie obniżać rangi przyjaźni, nie
powinno się określać tym mianem przyzwyczajenia
wiążącego osoby po latach małżeństwa.

Kontakty między ludźmi wymagają troski i za-

biegów niezależnie od charakteru łączącej ich więzi.
Szczególnego wysiłku wymaga pielęgnowanie miło-
ści. Uczucia ze swej natury są ulotne i przemijające.
Ich pielęgnowanie wymaga delikatności i wyobraźni.
A także przełamywania wygodnictwa i bylejakości.
Chcąc istnieć w atmosferze miłości erotycznej, nie-
którzy zawierają co pewien czas nowe małżeństwa.
Zdarza się również, że obydwie strony odwołują się
do wyobraźni. Nie szczędząc trudu, starają się wciąż
czymś zaskakiwać drugą stronę. Miłość wymaga
koncentracji na tym ulotnym uczuciu.

Miłość może się rodzić w każdym wieku. By

utrwalić miłość, trzeba okazywać ją drugiej stronie
w rozmaity sposób – podobnie jak podsyca się ogień
w kominku, podkładając systematycznie wciąż nowe
drwa.

background image

0

Odrodzenie wewnętrzne

Zmiany w sposobie myślenia i reakcjach uczu-

ciowych towarzyszą naszemu życiu, wpływając na
stosunek do świata oraz drugiego człowieka. Nie jest
prawdą, że wewnętrzne, czyli psychiczne przeobra-
żenia są rezultatem racjonalnych przemyśleń. To
się naturalnie zdarza, ale znacznie częściej zmiany
w psychice stają się następstwem silnych bodźców,
poruszających uczucia i doznania.

Nie każda z przemian, którym podlegamy,

wpływa na rozwój człowieka. Bywają metamorfozy
o charakterze negatywnym, na przykład spadające
na kogoś nieszczęścia mogą zadecydować o tym,
że nowym motywem życia stanie się chęć zemsty.
W Łuku triumfalnym Remarqua znajdujemy literacki
opis takiego przeobrażenia człowieka. Trudno też
nazwać rozwojem przemianę kogoś obojętnego re-
ligijnie w istotę spędzającą czas głównie w kaplicy,
jeśli do tego skłania go lęk przed widmem krążącej
śmierci.

Jedynie niektóre spośród możliwych przemian

duchowych, czyli psychicznych, można uznać za
wewnętrzną odnowę. Wewnętrzne odrodzenie wią-
że się nierozdzielnie z poczuciem spotęgowanej
wolności od stereotypowych sądów i obiegowej
obyczajowości, a więc z okrzepnięciem w sobie.

Taka przemiana przyczynia się do pogłębienia wie-
dzy o nas samych. Lepsze samopoznanie daje możli-
wość kolejnych pozytywnych przemian własnego ja,
przynoszących poczucie odrodzenia wewnętrznego.

background image

1

Pomaga to nam uniezależnić własne istnienie od opi-
nii otoczenia.

W każdym momencie naszego życia możliwy

jest stan ducha, który przynosi mocne poczucie roz-
poczęcia jakby na nowo własnego życia
. Zdarza
się, że wewnętrzne odrodzenie przynosi na przykład
rozwód z człowiekiem, który nie aprobował naszych
właściwości indywidualnych. To, co w obiegowym
mniemaniu jest nieszczęściem, może być punktem
zwrotnym w czyimś życiu i mieć sens pozytywny.
Zdarza się, że pod wpływem jakichś bodźców po-
bożny kleryk porzuca seminarium duchowne, re-
zygnując z planów pozostania kapłanem któregoś
z Kościołów. Jest to przykład odrodzenia duchowe-
go, jakkolwiek może być przez rodziców danej oso-
by przeżywany jako nieszczęście.

Znałam sędziwego człowieka, który był zgorzk-

niały i cierpiał na poranne lęki przed śmiercią.
Nieoczekiwane poznanie kobiety zadecydowało
o wewnętrznym odrodzeniu. Miłość do niej, z wza-
jemnością, nadała jego istnieniu nowy sens, wywo-
łując nieznane wcześniej zaciekawienie wszelkimi
przejawami życia. O wewnętrznym przeobrażeniu
można mówić, gdy na nowo zaczynamy reagować
na świat z dziecięcą wrażliwością.

Aprobata siebie przez nas samych bywa począt-

kiem wewnętrznej odnowy. Mówi się o niej i pisze
stanowczo zbyt mało, zwłaszcza biorąc pod uwagę
powstające licznie w Polsce ośrodki odnowy bio-
logicznej. Interesujące i smutne, że tej ostatniej po-
święca się niepomiernie więcej uwagi niż sprawom

background image

2

odnowy psychicznej. A od właściwych przemian
wewnętrznych i nastawienia człowieka do świata za-
leży zdrowie ciała.

Wewnętrzne odrodzenie dla niejednego czło-

wieka zaczyna się wtedy, gdy odkryje prostą prawdę
o jedności ze światem przyrody. Teoretycznie jest
to oczywiste, ale w XXI wieku odgradzamy się od
świata roślin i zwierząt murem wytworów cywiliza-
cyjnych. Kontakt bezpośredni ze światem przyrody
wymaga wysiłku fizycznego, ale o innym charakte-
rze niż ten, na który trzeba zdobyć się w siłowniach.
Powrót do pierwotnego związku z przyrodą jest za-
ledwie jedną z postaci odnowy wewnętrznej. A naj-
ważniejsze jest to, że można odradzać się wewnętrz-
nie wiele razy.

Potęga tradycji bywa równie zniewalająca, co

moda. Przykładem przyzwyczajenie wynikłego
z tradycji jest sprawa sposobu chowania zmarłych.
Niedawno wzburzenie w jednym z naszych miaste-
czek wywołał widok urny z prochami zmarłego syna,
w mieszkaniu jego matki. Przyzwyczajeni do grzeba-
nia zwłok na ogół tolerujemy jedno tylko odstępstwo
od tej zasady, a mianowicie wrzucanie ciał zmarłych
marynarzy do morza. Wprawdzie palenie zmarłych
i wrzucanie ich prochów do Gangesu jest kultywo-
wane od wieków w Indiach, to w Europie budzi sen-
sację. Rozum milknie wobec siły obyczajów, które
zniewalają. Wszak palenie zwłok spowodowałoby,
że cmentarze nie zajmowałyby tak dużych obszarów
ziemi jak obecnie. Ma to znaczenie z uwagi na wzra-
stającą liczbę ludzkości. Ponadto niepokojącym zja-

background image

3

wiskiem jest usytuowanie bardzo wielu cmentarzy
w miasteczkach oraz wśród ornych pól.

Uciekamy przed wiedzą, że żyjemy na cmenta-

rzach, choćby sprzed wieków. Uwagi powyższe wią-
żą się zarówno z troską o zdrowie somatyczne, zagro-
żone wadliwą lokalizacją cmentarzy, jak i z troską
o zdrowie psychiczne mieszkańców domów uloko-
wanych obok grobów. Taki widok codzienny może
budzić smutek i wywoływać nadmiernie częste re-
fleksje o przemijaniu. Osoby o niezbyt rozwiniętej
wyobraźni i wrażliwości mogą pod wpływem takie-
go sąsiedztwa stać się jeszcze mniej uczuciowe.

Sposób chowania zmarłych jest kwestią moralną,

a raczej estetyczną i państwo powinno jedynie zaka-
zywać prawnie tego, co mogłoby jako skutek grozić
epidemią. Nie jest prawdą, że opiekuńcze działania
państwa są próbą ograniczania wolności.

Zachodzi istotna różnica między człowiekiem

żywym a jego ciałem po śmierci. Wierzenia religijne
obiecują nieśmiertelność duszy. Ale dusza nie jest
człowiekiem; stanowimy jedność psychofizyczną.
Należy ubolewać, że pieniądze z budżetu są przeka-
zywane na zbrojenia, zamiast na wysiłki uczonych,
którzy przyczyniliby się do znacznego przedłużenia
życia człowieka.

background image

4

Ostrożnie z modą

Chcąc być modnym, nie powinno się rozstawać

z telefonami komórkowymi. Trzeba mieć meble oraz
podłogi z tworzyw sztucznych lub drewnopodob-
nych i założyć w oknach plastikowe ramy. Wtedy
ustaje wymiana powietrza i dusimy się jeszcze bar-
dziej w naszych mieszkaniach.

Moda to bezkrytyczne naśladownictwo wzorów

sugerowanych w programach radiowych i telewi-
zyjnych. Moda jest również natarczywie narzucana
poprzez bilbordy i pisma ilustrowane. Ukazywane
w nich wnętrza mieszkań bogatych osób wzniecają
często chęć naśladownictwa. Skorzy jesteśmy uzna-
wać to, co jest reklamowane – czyli modne – za wzór
do powielania. Za mało w nas krytycyzmu wobec
narzucanej mody. Zbyt mało odwagi, by odstawać
od tego, co powszechne.

Moda wdziera się do każdej dziedziny życia

i sposobu myślenia. Warto mocą krytycznego osądu
rozumu oceniać to, co narzuca. Wiele niemodnych,
zdawałoby się, wartości i pojęć zachowuje nadal
znaczenie w wąskich kręgach społeczeństwa. Cenne
jest ich przetrwanie, mimo zmieniających się poglą-
dów na to, co modne. Cenna jest odwaga tych, dzię-
ki którym te wartości, pojęcia i obyczaje przetrwa-
ły. Pozostawanie przy swoich poglądach wbrew
większości wymaga wysiłku psychicznego
.

Powstaje pytanie, czy ktoś jest uprawniony do

tego, by narzucać innym modę w jakiejkolwiek
dziedzinie? Jest to swoista przemoc, rodzaj dyktatu-

background image

ry, zniewolenia naszego sposobu myślenia i działań
przez sugerowany wzór.

Chęć zysku materialnego rodzi pomysły tworze-

nia mody we wszelkich dziedzinach życia. Produ-
cenci, myśląc o własnych korzyściach, doprowadzają
wiele osób do fałszywego poczucia niedoskonałości.
Czują się gorsi, bo nie są w stanie sprostać modzie.
To ona między innymi każe nam dążyć do wzboga-
cenia się. Człowiek ubogi zaczyna czuć się niewiele
wart, ponieważ nie stać go na modne przedmioty.
Oddziaływuje despotyzm twórców mody.

Interesującym zjawiskiem jest również moda

dotycząca odżywiania. Bywały okresy reklamowa-
nia margaryny, czy też nakazy niejadania jajek. Roz-
maite diety, które stają się modne, mogą stanowić
zagrożenie dla zdrowia. Wiadomo na przykład, że
masło jest niezbędnym składnikiem naszego po-
karmu ze względu na oczy, wyrażając to językiem
niefachowym. Oczywiście, bywa, że pewien rodzaj
mody może stać się korzystny dla naszego organi-
zmu. Przykładem jest moda na niepalenie papiero-
sów, czy wegetarianizm.

Sztuczne paznokcie, obecnie bardzo modne, na-

dają dłoni interesujący, artystyczny kształt, lecz nisz-
czą naturalne. Krytyczny osąd modnych i zarazem
natarczywych propozycji w rozmaitych dziedzinach
życia przezwyciężają ci, którzy mają poczucie włas-
nej wartości. Nie muszą więc szukać jej potwierdze-
nia w uleganiu modzie.

background image

6

Smakowanie codzienności

Wbrew szerzonym poglądom, że człowiek stano-

wi jedność elementów duchowych i cielesnych, nie
doceniamy w naszej kulturze doznań zmysłowych.
Może to spuścizna europejskiego średniowiecza
sprawiła, że ciągle są one czymś wstydliwym, nie-
godnym uzewnętrzniania. Nasza kultura (np. w po-
równaniu z azjatycką) przywiązuje niewielką wagę
do przeżyć węchowych oraz zmysłowych, a odgry-
wają one w życiu człowieka znacznie większą rolę
niż na ogół chcemy się do tego przyznać. Głośno do-
ceniać je mają odwagę tylko esteci, jednostki wraż-
liwe, wyraziściej niż inne dostrzegające w świecie
piękno i brzydotę.

Doznania różnorodnych smaków i zapachów

nadają naszym dniom barwę oraz wielowymiaro-
wość. Wzbogacają życie, zwielokrotniają jego inten-
sywność. Pozwalają zanurzyć się w teraźniejszości,
wstrzymują pośpiech, który niepotrzebnie nam tak
często towarzyszy. Swoiste szczęście związane z wy-
rafinowanym smakiem niektórych potraw polega na
tym, że działające bodźce wypełniają nas bez reszty.
Jesteśmy przez kilka chwil „pochłonięci jedzeniem”,
oddani doznaniom smakowym. Nie mniejszą też
rolę odgrywają zapachy i malowniczość stołu. Boha-
ter powieści Romain Rollanda – Colas Breugnon to
symbol człowieka, który bez reszty oddaje się przy-
jemnościom stołu i pogardza udawaniem ascetyzmu.

Jedząc osiągamy stan chwilowego spokoju.

Sięgnięcie do potraw, których smakowanie sprawia

background image

7

nam radość, pozwala chwilowo zapomnieć o często
towarzyszącym nam uczuciu osamotnienia. Simone
de Beauvoir nie żałowała pieszych wędrówek z Jean
Paulem Sartrem filozofem, powieściopisarzem, pub-
licystą. Przynosiły jej bowiem wiele odkryć, nadając
szczególne znaczenie dniu, który przemijał. A kiedy
jedli chleb z pasztetem lub szli na kolację do piwiar-
ni nie czuła się niczego pozbawiona.

Szczególny nastrój stwarzają niektóre zapachy.

Nie przypadkowo używa się w świątyniach kadzideł.
Zapach lawendy przywołuje pamięć przodków. Na-
sze prababki dbały bowiem o to, by pościel przekła-
dać woreczkami z lawendą. Aromat ściętego drewna
lub igliwia przybliża nadchodzące Boże Narodzenie.
Z nim kojarzy się też zapach pieczonego drożdżo-
wego ciasta. I znowu wracamy do doznań smako-
wych, wzbogaconych o aromat ulubionych potraw.
Umiejętność cieszenia się nimi dodaje życiu urody.
Warto sobie uświadomić, że nie jest ona związana
z materialnym dobrobytem. Ci, którzy żyją w nędzy,
nieraz mocniej doznają radość istnienia i potrafią
cieszyć się drobiazgami, niż ci, którym bardzo do-
brze się powodzi.

Tracimy wiele nie dostrzegając smaków życia,

znaczenia wielorakich doznań odbieranych zmysła-
mi.

background image

8

Nadwrażliwa psychika

Chorzy psychicznie to jedna z grup, o którą spo-

łeczeństwo nie troszczy się należycie. Większość
ludzi z wygodnictwa nie zastanawia się nad kłopo-
tami mniejszości, które żyją na marginesie świata
tak zwanych zdrowych. Nie powinno się przenosić
odpowiedzialności za tych, którzy nie mogą sami de-
cydować o swoim losie – wyłącznie na specjalistów,
czyli psychiatrów. Wśród nich – jak wśród przedsta-
wicieli każdego zawodu – bywają ludzie nieudolni,
nieodpowiedzialni, niedouczeni, pozbawieni talentu
i powołania. Taki stan rzeczy nie wzbudza niepokoju
w społeczeństwie, może dlatego, że nikła wyobraźnia
nie podpowiada nam, iż każdemu zagrażają choroby.
Co więcej, granica między zdrowiem psychicznym
a chorobą jest dyskusyjna. Czasem okazuje się, że
wśród ludzi z rozpoznaniem schizofrenii jest dość
znaczna grupa, która w istocie cierpi na schizoner-
wicę. Jest to odkrycie polskiego, niedocenianego
w kraju psychiatry Kazimierza Dąbrowskiego. Nie-
mniej cenne jest jego ustalenie, w myśl którego psy-
chonerwice nie są chorobą lecz objawem przyspie-
szonego rozwoju psychicznego.

Kazimierz Dąbrowski pisał wyraźnie, że w przy-

szłości będzie zaszczytem znaleźć się w szpitalu psy-
chiatrycznym. Osoby o nadprzeciętnej wrażliwości
i uczuciowości nie będą zdolne przystosować się do
odhumanizowanych warunków życia. Szpitale staną
się więc oazą dla ludzi uduchowionych, aczkolwiek
w opinii wielu – chorych.

background image

9

Człowiek chory psychicznie jest u nas trakto-

wany jako niepełnowartościowy, a zatem – gorszy.
Bywa, że po szpitalu nie jest akceptowany przez
środowisko rodzinne i ma kłopoty ze znalezieniem
pracy. Pozostaje na nim piętno inności. Wolno mieć
chorą wątrobę, nerki czy płuca, ale nigdy głowę.

W imię własnego interesu – skoro trudno zdo-

być się na bezinteresowność – powinniśmy domagać
się zmiany stosunku społeczeństwa do chorych psy-
chicznie, jak również radykalnej poprawy warun-
ków w szpitalach. W Polsce skazujemy ludzi z chorą
psychiką na wegetację, która niejednego człowieka
zdrowego doprowadziłaby do zachwiania równowa-
gi umysłowej. Szczególnie alarmująca jest sytuacja
w państwowych ośrodkach opiekuńczych, gdzie
przebywają ludzie uznani za nieuleczalnie chorych.
Zamiast leczyć, podaje się im często medykamen-
ty, których skutkiem ubocznym są otępienie i apatia.
Bywa to wygodne dla personelu, bo usuwa kłopot
związany z organizowaniem terapii. Pod tym wzglę-
dem nie bierzemy przykładu z krajów europejskich,
a zwłaszcza Holandii i Skandynawii, gdzie rozwinię-
te różnorodne formy pomocy – w tym psychoterapii
– pozwalają powrócić do zdrowia tym, którzy u nas
nie mają na to szans.

Większość społeczeństwa nie chce być informo-

wana, co dzieje się za zamkniętymi drzwiami od-
działów psychiatrycznych. Takie filmy, jak Lot nad
kukułczym gniazdem
należą do rzadkości i na krótko
wzburzają opinię społeczeństwa. A przecież można
by nie dopuszczać do przejawów sadyzmu w miej-

background image

60

scach odosobnienia, gdyby starannie i odpowiedzial-
nie dobierało się personel, mający codzienną stycz-
ność z chorymi.

Metody terapeutyczne stosowane na Zachodzie

prowadzą niejednokrotnie do ujawniania talentu ar-
tystycznego osób psychicznie chorych. Okazuje się,
że są wśród nich wybitni artyści, których dzieła za-
pełniają muzea (szczególnym przykładem jest muze-
um w Lozannie). Te dzieła sztuki charakteryzują się
wielkim autentyzmem i niepodleganiem modnym
prądom estetycznym. Leczą one twórców, pozwala-
jąc im wyrzucić z siebie w ten sposób nadmiar emo-
cji i przeżyć. Przynoszą także poczucie absolutnego
spełnienia.

Problem ludzi z chorobami psychiki jest szcze-

gólnie aktualny. Osoby o wysokiej uczciwości oraz
wrażliwości źle przystosowują się do gwałtownych
przemian społecznych i cywilizacyjnych naszych
czasów. Stąd można przewidywać dalszy wzrost
liczby cierpiących na te zaburzenia.

background image

61

Aptekarze

i magiczne leczenie

Niestety, każdy z nas może stać się pacjentem.

Sprawa aptek jest więc sprawą publiczną. Już w 1939
roku przedstawiciele Związku Polskiego Przemy-
słu Farmaceutycznego ostrzegali, że szkodliwe jest
dopuszczanie do sprzedaży lekarstw w rozmaitych
drogeriach oraz wielkich domach handlowych. Nie
podlegają one przepisom o prowadzeniu aptek. A nie
wolno udzielać zezwoleń na sprzedaż poza apteka-
mi, ponieważ lekarstwa mają być pełnowartościowe,
a więc przechowywane w określonych warunkach,
a w tym w odpowiedniej temperaturze. Innymi sło-
wy, 70 lat temu wiedziano u nas, że nie można – je-
śli ceni się zdrowie społeczeństwa – zastąpić aptek
punktami sprzedaży różnorodnych towarów, w tym
lekarstw.

Podejmuję ten problem, ponieważ reklamy le-

karstw stały się częścią codzienności każdego, kto
ogląda telewizję. A czyni to niesłychanie wysoki
odsetek Polaków. Wszyscy wiemy o tym, jak bar-
dzo kuszące są w mediach reklamy lekarstw. Doszło
do sytuacji, w której lekomania staje się plagą. O jej
niebezpiecznych skutkach, łącznie ze śmiertelnymi
wypadkami, u nas się milczy. Niebezpieczeństwo
zawiera się także w tym, że łączenie niektórych le-
karstw, bywa, kończy się tragicznie. Reklamy nie
ostrzegają przed interakcją lekarstw. One powinny
być, w formie informacji, skierowane wyłącznie do
lekarzy, aptekarzy i stomatologów.

background image

62

Są kraje, które – w porównaniu z Polską – znacz-

nie ograniczyły możliwość reklamowania lekarstw.
Na marginesie trzeba dodać, że w Polsce nie ceni się
lekarstw homeopatycznych. Nie ceni się u nas także
leczenia ziołami mimo, że są to skuteczne metody
sprawdzone przez przodków.

Uczciwość w szczególny sposób powinna funk-

cjonować w środowiskach tych zawodów, które
są odpowiedzialne za życie i zdrowie człowieka.
Wybór zawodu lekarza, bądź farmaceuty wymaga
ograniczenia chęci pomnażania zysku. Żerowanie
na chorych jest naganne. Należy uświadamiać po-
wszechnie, że wytwarzane przez przemysł farmaceu-
tyczny produkty nie są zwykłym towarem. Można tu
przeprowadzić analogię z dziełami sztuki, których
też nie powinno się tak traktować.

Dawniej szukano pomocy u aptekarzy. Byli

przygotowani do tego, by jej udzielać. Przygotowy-
wali lekarstwa biorąc pod uwagę indywidualne para-
metry. Firmy farmaceutyczne nie były tak bogate jak
obecnie i nie miały wpływu na świadomość obywate-
li, bowiem lekarstw nie reklamowano. Obecnie cho-
rzy stali się środkiem w walce o pieniądze. Egoizm
firm farmaceutycznych prowadzi do tego, że nie wa-
hają się używać rozmaitych chwytów reklamowych
w rodzaju zapowiedzi, że lekarstwo zdrożeje, czy
też wywoływania presji psychicznej, by korzystać ze
szczepionek, które w opinii części lekarzy mogą na-
wet szkodzić. Nieprawdą jest, że reklama równa się
informacji, czyli że nabywcy swobodnie wybierają
lekarstwa. Odwrotnie, są zniewoleni reklamami.

background image

63

Sięganie do dawnych publikacji skłania do re-

fleksji nad aktualnymi problemami. Nie w tym, co
powszechnie uznane za prawdziwe, należy poszu-
kiwać drogowskazów.

W połowie XIX wieku starannie odróżniano

aptekarzy od farmaceutów. Jedynie niektórzy far-
maceuci po złożeniu egzaminu mieli przyznawany
„stopień aptekarza”. I tylko ci ostatni mogli zakładać
apteki. Okazuje się więc, że wymagania etyczne w
Królestwie Polskim były wyższe niż w czasach dzi-
siejszych. Dziś każdy może być właścicielem apteki
i otwierać je w bliskim sąsiedztwie już istniejących.
Wytwarza to niezdrową konkurencję. Na to nie po-
zwalały przepisy prawne w XIX wieku.

Trzeba brać pod uwagę, że odporność ludzi cho-

rych jest zmniejszona. Reklamowanie cudownych
możliwości nowych lekarstw pada więc na podatny
grunt. Gdzie respekt dla człowieka? Mamy do czy-
nienia z niepohamowaną chęcią zysku i brutalnymi
poszukiwaniami rynków zbytu. Zamiast opłacalno-
ści – ochrona zdrowia i dążenie do jego przywróce-
nia powinny kierować działaniami tych, którzy mają
troszczyć się o pacjentów.

Jak proroctwo brzmią słowa H. Biertümpfla

wypowiedziane na Pierwszym Zjeździe Aptekarzy
w 1912 roku: „Może dojść do tego, że lekarz nie bę-
dzie umiał napisać zwyczajnej recepty, a aptekarz
nie będzie miał nic do roboty w specjalnym swym
zakresie, gdyż fabryki lub zagranica dostarczą mu
środków gotowych”.

background image

64

We współczesnym świecie obserwuje się stępie-

nie wrażliwości. Coraz bardziej przyzwyczajamy się
do powierzchownych stosunków międzyludzkich,
opartych na wzajemnych interesach; „ja tobie, abyś
ty mnie”. Można wprawdzie zyskać w ten sposób
całkiem wymierne korzyści, ale nie można budować
ani trwałej, ani pozytywnej więzi z drugim czło-
wiekiem. Równie nietrwałe jest szukanie kontaktu
z ludźmi, wynikające z pobudek snobistycznych.

Filozofia jest nieodzowna w medycynie, gdyż

wprowadza problem wartości, nierozdzielnie zwią-
zany z człowieczeństwem. Świat wartości jest świa-
tem człowieka. Człowieczeństwo objawia się zdol-
nością do uczuć wyższych. Trudno powstrzymać się
od uwagi, że nasz system edukacyjny jest nastawio-
ny jednokierunkowo: na rozwijanie umiejętności in-
telektualnych przy zaniedbaniu strony emocjonalno
– wolitywnej.

Świat bez uczuć jest nie do przyjęcia, szczególnie

w medycynie. Oziębłość emocjonalna w kontaktach
z ludźmi staje się m.in. podłożem, na którym rodzi się
poczucie osamotnienia. Zmarły kilkanaście lat temu
włoski filozof, Del Vecchio, odróżniał osamotnie-
nie od samotności, wskazując na destrukcyjną rolę
tego pierwszego w życiu człowieka. Jego zdaniem,
jednym z podstawowych praw człowieka jest prawo
do samotności. Współczesna cywilizacja daje nam
bardzo niewielki jej margines. Jesteśmy nieustannie
nasycani błahymi informacjami, faktami. Jest nas co-
raz więcej. Wszystko to budzi poczucie bezradności
i zagubienia. Ale jest też inny groźny aspekt współ-

background image

6

czesnej cywilizacji posługującej się kulturą masową
i masowymi środkami przekazu. Oto na przykład
o tragediach innych ludzi dowiadujemy się siedząc
w fotelu przed telewizorem. Słuchamy informacji
i jesteśmy bierni. Zdławiony zostaje w nas odruch
niesienia pomocy. Tak samo zachowuje się lekarz,
który zdejmuje z drzwi tabliczkę po to, by dano mu
spokój w jego domu.

Powinniśmy kształtować swoje właściwości,

rozwijać się wewnętrznie. Niezbędne do tego jest
obcowanie z innymi ludźmi. W przypadku lekarza
jest to umiejętność odczuwania i odbierania wpły-
wów nie tylko z własnego środowiska profesjonal-
nego, ale i od chorych. Lekarz ma potencjalną moż-
liwość – znacznie większą niż inni – rozwoju swojej
osobowości. Bez tego nie może skutecznie leczyć,
nie może wczuć się w potrzeby psychoemocjonalne
pacjentów. Nie potrafi nawiązać z chorym kontaktu.

Wyobraźnia i odpowiedzialność lekarza może

przyczynić się do wyrobienia w sobie umiejętności
słuchania pacjentów. Potrzebna jest mu wyobraźnia,
która by podpowiedziała, że wcześniej czy później
on również może oczekiwać pomocy.

Lekarze weterynarii uświadomili mi, że moja

nieufność w stosunku do europejskiej medycyny ma
głęboki sens. Ujawnili mi uboczne skutki działania
preparatów leczących określony chory organ. Ratu-
jąc życie psu – przyjacielowi, musiałam się z tym
pogodzić.

Wprawdzie mój dziadek i ojciec byli lekarza-

mi, ale zalecali niejednokrotnie placebo i w wielu

background image

66

wypadkach było ono skuteczne. Nie ma bowiem
wątpliwości, że wbrew potocznemu porzekadłu za-
leżność jest następująca: w zdrowym duchu - zdro-
we ciało. W ostatnich latach medycyna odeszła od
tego, co pielęgnował mój dziadek. Mianowicie, od
dostosowywania lekarstw do parametrów określone-
go indywidualnego człowieka. Dziś dane lekarstwo
ma służyć każdemu, kto na coś choruje. Jedynie w
kręgu nowocześnie myślących psychiatrów funkcjo-
nuje pogląd, że jest tyle odmian chorób, na przykład
schizofrenii, ile jest osób cierpiących na tę chorobę.
Różnice indywidualne między nami sprawiają, że
zaznaczają się także różnice w chorobach.

Lekarz zapracowany i, niejednokrotnie, pozba-

wiony powołania do zawodu, nie zajmuje się oddzia-
ływaniem na psychikę pacjenta, ani też nie wypisuje
recept. Zresztą nie w każdej aptece można takie le-
karstwo zamówić.

Czynnikiem mącącym świadomość są nie tylko

natarczywe reklamy lekarstw, wywołujące w efek-
cie odruch zażywania rozmaitych tabletek. Wzmaga
ten nawyk na przykład informacja, iż kupując więcej
lekarstw – otrzyma się w danej aptece jakiś prezent.
Świadomość nasza jest mącona także przez audycje,
na które dwukrotnie trafiałam w telewizji, mające
na celu ośmieszenie lekarstw homeopatycznych.
Ma w nie wstępować siła diabelska, co głosił jeden
z pozoru poważnych uczestników programu telewi-
zyjnego.

Na wschodzie Polski, zwłaszcza w okolicach

Białegostoku, skutecznie zwalczają rozmaite choro-

background image

67

by tak zwane szeptuchy. Są to na ogół osoby niewy-
kształcone, zajmujące się uzdrawianiem, często po-
wołujące się na Boga. Jest prawdopodobne – o czym
dowiedziałam się od Stanleya Devina – że nazwa
„szeptucha” wiąże się z wypowiadaniem szeptem
zaklęcia mającego moc uzdrawiającą. Ten szept
ma wpływać na podświadomość chorego. Również
wśród Białorusinów funkcjonuje pogląd o mocy
leczniczej szeptucha, czy szeptuchy. Utrwalona jest
tradycja przekazywania mocy leczniczej komuś, naj-
częściej z kręgu własnej rodziny.

Zdarza się, że działania szeptuchy zespolone są

z kultywowaniem tradycji słowiańskich obrzędów
związanych z przyrodą. Wiadomo także o tym, że
umieją one zdejmować urok z chorego. Przypusz-
czam, że urok należy interpretować jako negatywną
energię, która osacza człowieka. Taka energia po-
chodzi od kogoś nieprzyjaznego, od wroga, który nie
zdaje sobie sprawy z tego, że wysyłając złe myśli,
szkodzi nie tylko komuś – ale także sobie.

Interesujące, że pojawiło się nagle w ostatnich

latach wielu egzorcystów w Kościele rzymskokato-
lickim, a jednocześnie nie zmniejszyła się – ujmując
geograficznie – w centralnej i zachodniej Polsce nie-
ufność do leczenia przez szeptuchy. Są one często
wyznania prawosławnego. Znam kilka osób, które
zostały tą drogą wyleczone.

Żyjąc w świecie cywilizacji, przestaliśmy zda-

wać sobie sprawę ze znaczenia więzi ze środowi-
skiem naturalnym. Magia jako siła lecząca to często
wyraz odwoływania się do samoleczniczych mocy

background image

68

tkwiących w człowieku. Należy uwzględniać bez-
sporny fakt, że stan wewnętrznej harmonii służy
zdrowiu somatycznemu, zaś dysharmonia ma moc
chorobotwórczą.

Studia medyczne w Polsce pomijają akupunktu-

rę, która jest wiedzą i metodą leczniczą nie mieszczą-
cą się w utartych europejskich pojęciach o chorobie.
Zachodnia medycyna zasadniczo różni się od medy-
cyny Dalekiego Wschodu. W tej ostatniej człowieka
ujmuje się w sposób holistyczny, czyli całościowy,
jako cząstkę Kosmosu, a jedna z cennych metod pro-
filaktycznych jest akupresura.

background image

69

Nałogi – potrzeba mądrych

prawodawców

W naszych czasach słyszy się często deklara-

cje o wolności człowieka. Od pewnych uzależnień
– ograniczających wolność – mają nas chronić prze-
pisy prawne. Oczywiście nie jest to jedyny sens ist-
nienia prawa. Obecnie szczególne restrykcje dotyczą
palaczy tytoniu. Coraz trudniej o miejsca, w których
wolno zaciągnąć się papierosem, czy cieszyć innych
zapachem doskonałego tytoniu unoszącego się z faj-
ki.

Ponieważ pozostałe rodzaje uzależnień człowie-

ka nie napotykają na analogiczne restrykcje, więc
uprawniona jest hipoteza, że producenci tytoniu
stanowią grupę nacisku o małej sile oddziaływania.
Większą swobodą cieszą się osoby uzależnione od
alkoholu. Mają możliwość kupowania alkoholu na
stacjach benzynowych mimo deklarowanej przez
państwo walki z alkoholizmem. Taka dostępność
rozmaitych wódek, koniaków, win, nalewek przez
dwadzieścia cztery godziny na dobę dla jeżdżących
samochodami jest o wiele bardziej niebezpieczna niż
zaciągnięcie się dymem papierosa w kawiarni.

Prawo nie formułuje zakazów, które by sku-

tecznie chroniły każdego z nas przed produktami
groźnymi dla zdrowia. Wyśmiewana przez wielu
opiekuńcza rola państwa dochodzi jednak do głosu
w odniesieniu do przemysłu tytoniowego. Szkoda,
że z taką troską nie chroni się ludzi przed ekspansją
reklam przemysłu farmaceutycznego. Szkoda też,

background image

70

że restrykcji nie wprowadza się w stosunku do pro-
dukcji nowych sposobów zabijania człowieka przez
człowieka; przemysł zbrojeniowy rozkwita mimo,
że każda wojna może stać się ostatnią. Słyszy się też
niepokojące żądania niektórych polityków, by posia-
danie broni było zjawiskiem powszechnym. Byłoby
to znacznie większe zagrożenie niż dym papierosa
dla niepalaczy.

Warto wspomnieć, że w XIX wieku twórcy libe-

ralizmu domagali się, by państwo chroniło zwierzę-
ta domowe przed sadyzmem człowieka i skierowało
swą troskę na obronę osób chorych, słabych i sę-
dziwych. Ograniczenie wolności osób bezdusznych
i sadystów miało głęboki sens. Odeszło się od tego
w XXI wieku, aczkolwiek natura ludzka nie udo-
skonaliła się.

Obecnie byłoby sensowne ograniczenie możli-

wości długotrwałego korzystania z internetu. Rów-
nież i w tej dziedzinie niewiedza przynosi skutki
niebezpieczne dla zdrowia człowieka. Podobnie
przedstawia się sytuacja związana z nadużywaniem
telefonów komórkowych oraz sposobem ich nosze-
nia. Prawodawcy powinni bezinteresownie działać
na rzecz człowieka.

Świat wirtualny, zwłaszcza internet, wytwarza

zależność groźniejszą niż ma to miejsce w przypad-
ku na przykład tytoniu. Wiąże się bowiem nie tylko
z naruszaniem zdrowia cielesnego, ale także psy-
chicznego. Prowadzi do lęków przed kontaktem ze
światem rzeczywistym oraz stanowi swoistą zgodę
na uzależnienie własnego światopoglądu od treści
sugerowanych przez media oraz internet.

background image

71

Jedzenie w KFC, czy w Mac Donaldach, a także

posiłków przygotowywanych w kuchenkach mikro-
falowych jest zapewne równie szkodliwe, co pale-
nie marihuany. Lekomania stanowi zagrożenie nie
mniejsze niż narkomania. Ale jedynie wybrane nało-
gi napotykają na prawne zakazy.

Państwo nie pełni roli mądrego opiekuna oby-

wateli i nie troszczy się o los biednych, bezdomnych,
niedożywionych, krzywdzonych ale wprowadza re-
strykcje wywołujące dyskusje o drugorzędnym zna-
czeniu w stosunku do rzeczywistych problemów. Nie
jest zadaniem prawa chronić nas przed namiętnymi
pragnieniami, zwłaszcza że we współczesnej Europie
trudno znaleźć państwo rządzone przez mędrców.

Przyznając znaczenie intuicji, uczuciom, a także

doznaniom – staje się oczywiste, że trudno jest pod-
porządkować własne życie racjom rozumu. Ogra-
niczanie swoich nałogów i uzależnień wymaga siły
charakteru. Niestety, przedszkole, szkoła i uczelnia
nie uczą nas tego, że powinniśmy kształtować włas-
ny charakter oraz rozwijać uczuciowość.

Poznałam Polaków odnoszących się z wielkim

szacunkiem do austriackiego cesarza Franciszka
Józefa. Spotkałam się również z kultem jego osoby
w Austrii. Przypuszczam, że mądry przywódca, ja-
kim był ten cesarz, mógłby nakłonić wielu do prze-
strzegania zasad mądrego życia, a w tym – rezygna-
cji z wygody, którą niosą ze sobą pewne wynalazki
cywilizacji. Ale nie wierzę w dostosowywanie się do
zakazów prawnych – jeśli przeszkadzają namiętnoś-
ciom człowieka – uchwalanym przez z reguły prze-
ciętne osoby wybierane do parlamentu.

background image

72

Życzliwość

Wpaja się w kulturze chrześcijańskiej nakaz mi-

łości bliźniego. Jednak od wielu wieków nie został
urzeczywistniony. Nawet nie zostały wyeliminowa-
ne wojny. Wiele wyznań głosi teorię słusznej, czyli
sprawiedliwej wojny, co jest sprzeczne z życzliwoś-
cią.

Nawoływania do zaprzestania wojen płyną

w Europie ze strony niektórych małych liczebnie
wyznań chrześcijańskich. Głoszą je również niewiel-
kie grupy społeczne, by wymienić założone przeze
mnie Stowarzyszenie Pacyfistyczne. Uczą one, że
człowiek powinien traktować drugiego jako war-
tość o podstawowym znaczeniu
. Warto zapamię-
tać, emanującą życzliwością i harmonią wewnętrz-
ną, twarz Dalaj Lamy. Jak wiadomo, ten przywódca
Tybetu, żyjący na wygnaniu, podobnie jak Gandhi,
chce osiągnąć niepodległość dla swojego państwa na
drodze pokojowej, bo w czasie wojny mógłby zginąć
człowiek.

Życzliwość, którą darzymy innych ludzi oraz

zwierzęta, sprzyja naszemu zdrowiu. Gdybyśmy byli
nią przepojeni, nie pozwoliłaby na wojny i niszcze-
nie środowiska w którym żyjemy. Wystarczy posta-
wić siebie w sytuacji człowieka, którego zwalczamy
jako swojego domniemanego wroga, by zmienić do
niego stosunek. Zaprzestać agresji.

Nie zawsze nasze życzliwe nastawienie wy-

wołuje w drugim człowieku przyjazne nam myśli
i postawy, ale może ocalić nasze zdrowie. Powin-

background image

73

niśmy odrzucać od siebie agresję i nienawiść, które
są w nas.

Czyjaś silna niechęć powoduje zakłócenia w na-

szej psychice oraz zmiany w organizmie. Żyją latami
w rodzinnym piekle. Jest oczywiste, że długotrwałe
stresy są zagrożeniem takim, jak wirusy i bakterie.

Można wzbudzić w sobie elementarną życzli-

wość dla każdego człowieka, poprzez uświadomie-
nie, że wszyscy jesteśmy cząstką ludzkości.

Uczucia i myśli negatywne uderzają – mówiąc

w przenośni – swym ostrzem przede wszystkim
w tego, kto wzbudza je w sobie
. W imię własne-
go egoizmu i zdrowia bądźmy więc życzliwi dla
otoczenia wiedząc, że życzliwość nie zawsze rodzi
życzliwość.

Najbardziej przesyceni agresją są ci, którzy nie

lubią siebie, czy nie są ze sobą pogodzeni; niezado-
wolenie z siebie przenoszą na otoczenie.

background image

74

Refleksje słoneczne

Słynny pisarz francuski żył i tworzył w półmro-

ku, mając stale zasłonięte okna przed światłem oraz
słońcem. Jest w pełni zrozumiałe, że takie warunki
zewnętrzne sprzyjają koncentracji myśli. Słońce wy-
zwala wzmożoną chęć wypoczynku. Upalne letnie
dni rozleniwiają. Arystoteles był filozofem, który
żył w czasach starożytnych, a jego uwagi na temat
zależności klimatu i psychiki człowieka są do dziś
nadal aktualne. Tworząc koncepcję idealnego pań-
stwa, podkreślał, że jednym z warunków, które mu-
szą być spełnione – jest klimat umiarkowany. Gorący
rozleniwia, nie sprzyja wyrabianiu ducha bojowego.
Zimny natomiast utrudnia twórczość artystyczną, nie
sprzyja rozkwitowi kultury. Dzisiejsza wiedza na ten
temat nie wniosła nic szczególnie nowego. Na po-
twierdzenie poglądów Arystotelesa, przypomnijmy,
że Eskimosi nie dokonali przełomowych odkryć.
Natomiast starożytni Grecy i szerzej – mieszkańcy
klimatu śródziemnomorskiego – stworzyli wspania-
łe dzieła.

Rzadko zastanawiamy się nad wpływem klimatu

na nasze samopoczucie. Doraźnie słuchając infor-
macji pogodowych, sugerujemy się wiadomością
o zbliżającym niżu, by usprawiedliwić przed sobą
własną bierność. Meteopatia, nowa jednostka cho-
robowa, być może objaśnia pewne stany psychofi-
zyczne człowieka, ale zarazem wzmaga niemoc na
wieść o niesprzyjającej pogodzie. Usprawiedliwia
lenistwo, by kształtować własne życie zgodnie z mą-

background image

7

drym nakazem Adama Mickiewicza: mierz siły na
zamiary. Postępując przeciwnie, a więc mierząc za-
miary na siły, znajdujemy w zmieniającej się pogo-
dzie wygodnego winowajcę naszych zaniechań.

Słońce w magiczny sposób wpływa na nasze

usposobienie. Dodaje energii, wznieca nadzieje,
wzmaga siły witalne organizmu. Niestety, żyjąc
w klimacie chłodniejszym, który występuje w na-
szym kraju, zjadamy owoce południowe, dojrzewa-
jące w nienaturalnych warunkach. Chciałabym po-
czuć smak bananów zrywanych prosto z drzewa!

Gdy zaczynają się szare, deszczowe dni, od-

czuwamy wzmożoną potrzebę obcowania z żółtym
i pomarańczowym kolorem. Zastępują one w jakiejś
mierze promienie słoneczne. Gdy zaczyna się wczes-
ne lato, najbardziej zachwyca mnie trawa, w której
bujnie rozkwitają mlecze. Na marginesie dodam, że
nie rozumiem podziału kwiatów na chwasty i uznane
za szlachetne, cenione przez ludzi.

W małych miasteczkach, a zwłaszcza na wsi, ży-

cie zamiera, gdy nadchodzi zima. Ulice są puste, a
ludzie markotni. Kiedy nastaje pora słońca – świat
się ożywia. Nie chcemy czuć swojej bliskości ze
światem przyrody, ale nie mam wątpliwości, że za-
padają pewne osoby w porach chłodu i anemicznego
słońca w stan pokrewny do snu zimowego niektó-
rych zwierząt.

background image

76

Przeciw wygodzie

Warto zdać sobie sprawę, że sposób urządzenia

mieszkania w znacznym stopniu oddziaływa na na-
sze stany psychiczne. Wbrew pozorom, mieszkanie
funkcjonalne i zapewniające wygodę nie zawsze
korzystnie oddziaływuje. Podłoga z wyszorowanych
desek jest trudniejsza do utrzymania w czystości niż
polakierowany parkiet – ale jakże przyjazna i ładna!

Przejmujemy wzory nie zdając sobie sprawy

z tego, że nie musimy im ulegać i że nieraz tracą
one sens na polskim gruncie. Jako przykład posłu-
żę się zsypami. Ułatwiają one życie tym, którzy za-
mieszkują w krajach Zachodu w wielopiętrowych
domach. Skopiowanie tego u nas doprowadziło, że
tam, gdzie zostały one wybudowane doszło do inwa-
zji robactwa i gryzoni.

Wynika to oczywiście z fak-

tu, że u nas owych zsypów należycie się nie czyści,
że brakuje nie tylko stosownej pieczołowitości, ale
również pieniędzy na środki chemiczne oraz folię do
opakowania wyrzucanych śmieci.

Poczucie zagubienia w osiedlach nie jest dla

wszystkich jego mieszkańców wyraziste. Ale wiele
już pisano o szkodliwości wielkiej płyty. Osiedla sta-
nowią miejsce, do którego wraca się po pracy, ażeby
obejrzeć program telewizyjny, coś zjeść i przespać
się nie zawsze wygodnie, bo na wersalce w pościeli
zwiniętej w ciągu dnia. Otwarta przestrzeń, chao-
tyczna zabudowa, nie dają poczucia takiego bezpie-
czeństwa jak tradycyjna ulica, by sięgnąć do przy-
kładu Nowowiejskiej, czy Filtrowej w Warszawie.

background image

77

Oddziaływa na nas obezwładniająco bądź mo-

bilizująco kształt powierzchni mieszkaniowej, wy-
sokość, rodzaj używanych materiałów, jak również
barwy kamienic. Warto powrócić do nieregularności
układu powierzchni, co przynosi element tajemni-
czości. Pokoje o kształcie pudełek, pozbawione ja-
kichkolwiek wnęk i zakamarków są nużące.

Warto podkreślić, że w ludzkiej naturze drzemie

dążenie do bierności. I tu zaczyna się niedoceniana
rola wpływu architektury. Jej działanie na psychikę
człowieka – inaczej niż na przykład muzyki, czy ma-
larstwa – rzadko sobie uświadamiamy.

Feng-shui wnosi wiele cennych informacji na

temat urządzenia mieszkania, ale jestem przekona-
na, że zbliżoną rolę może odgrywać nasza intuicja
i bogata wyobraźnia. Należy wyłamywać się ze stan-
dardów i snobizmu, jak również presji nowoczesno-
ści. I nie warto przejmować się tym, co inni powie-
dzą o wnętrzu naszego mieszkania. Interesujące są
te wnętrza, które emanują indywidualnymi cechami
mieszkańców. Nawet pokój hotelowy można „oswo-
ić”, kładąc na meblach książkę, fotografię, czy ser-
wetkę.

background image

78

Upór i nadzieja

Za mało troszczymy się o nasze zdrowie. Pro-

pagując higienę ciała, nie dbamy równie natarczy-
wie o higienę ducha. Wyrabianie nawyku mycia rąk
przed jedzeniem nie jest wszak ważniejsze od okre-
ślonych przyzwyczajeń w sferze naszej psychiki.

Życie każdego z nas toczy się w podwójnym

świecie: zdarzeń codziennych, namacalnie obecnych
oraz pragnień, o których marzymy, aby stały się na-
szym udziałem.

Nie chodzi tu o marzycielstwo, które prowadzi

do bierności, fantasta bowiem zaspokaja swoje ocze-
kiwania często jedynie w wyobraźni.

Niezgoda na to, co dzieje się w naszym życiu,

niezadowolenie, które tak często nam towarzyszy,
łączą się zwykle z nadzieją, że coś się poprawi, na
przykład niewdzięczne dzieci zrozumieją swój błąd,
czy też zwierzchnik wreszcie doceni wysiłki pra-
cownika, mimo że ten nie jest ustosunkowany. Taka
właśnie nadzieja towarzyszyła życiu Martina Edena
– bohatera powieści Londona – gdy wysyłał odrzu-
cone rękopisy swoich opowiadań po raz siedemnasty
do kolejnego wydawcy.

Nadzieja jest źródłem sił żywotnych – nie tyl-

ko w sensie psychicznym, ale i biologicznym. Upór
przez wielu krytykowany jako rzekomo negatywna
cecha charakteru jest, moim zdaniem, godny sza-
cunku, prowadzi bowiem niezłomnie w określonym
kierunku, wytyczonym przez naszą nadzieję. A to,
że inni bywają przeciwni naszym działaniom, nie

background image

79

powinno nas powstrzymywać, o ile żyjemy zgodnie
z poczuciem wewnętrznej słuszności.

Wiele nieszczęść płynie z diagnozy lekarzy,

którzy często odbierają swoim pacjentom nadzie-
ję na wyleczenie. Wiele pychy i wiary we własną
nieomylność zawierają słowa lekarza, stwierdzają-
cego nieuleczalność jakiejś choroby. Słynne było
przed kilkunastoma laty – i warte jest przypomnienia
– dzieło profesora medycyny Juliana Aleksandrowi-
cza Nie ma nieuleczalnie chorych.

Nadzieja utrzymuje przy życiu. Wiara, że bę-

dzie się zdrowym, wydłuża je. Chwile zwątpienia
i załamania zdarzają się często, ale nie powinno się
przeszkadzać w odbudowywaniu nadziei. Od naszej
siły psychicznej zależy więcej niż jesteśmy w stanie
uświadomić sobie i zaakceptować. Nawet rak bywa
wywoływany negatywnymi napięciami psychiczny-
mi, nieumiejętnością naszego rozładowania ich.

Możliwe są dwie zasadniczo odmienne postawy

życiowe. Jedna z nich wiąże się z radością zmierza-
nia do wyznaczonych przez siebie celów. Z nadzie-
ją, że uda się osiągnąć to, do czego dążymy. Druga
postawa przesycona jest niezadowoleniem i rezyg-
nacją, spowodowaną tym, że teraźniejszość odbiega
od pragnień. Bywa, że taki rozgoryczony człowiek,
który nie działa na rzecz spełnienia swoich marzeń,
podświadomie mści się na otoczeniu za swoje niepo-
wodzenia.

Niezadowolenie ze swojego życia, rozpamięty-

wanie cierpień, rozczarowań, poczucie niespełnie-
nia i towarzysząca temu bierność zabija siłę nadziei.

background image

80

Odwrotnie, życie czynne, pełne inicjatywy, mające
na celu urzeczywistnienie nadziei – sprzyja zdrowiu.
Nadzieja, o czym wiadomo, pozwoliła przetrwać
wielu ludziom piekło obozów.

Każdy z nas mniej lub bardziej świadomie czeka

na coś. Ale znaczenie ma taka nadzieja, która pobu-
dza do czynu. Kołacząca się myśl, że „kiedyś będzie
lepiej” nie jest wystarczająca, bo nie wyrywa nas
z bierności. Chodzi o nadzieję twórczą, czyli taką,
która wzmaga bunt wobec tego, co oceniamy nega-
tywnie i pobudza do czynnego życia. Oczywiście
sprzyjają niejednemu człowiekowi przyjazne sploty
zdarzeń. Ale nic nie zastąpi naszych uporczywych
dążeń do tego, czego szczególnie pragniemy.

background image

81

Ucieczka przed sobą

Żyjemy w ciągłym pośpiechu, zapominając o od-

poczynku. Trwonimy siły witalne często na sprawy
trzeciorzędnej wagi. Chcemy zdobyć dobra mate-
rialne i jeśli mamy możliwość pracy zarobkowej, to
nie zawsze oddajemy jej się z umiarem. Przyjęła się
ostatnio nazwa pracoholicy na określenie tych, któ-
rzy nie umieją, a nawet nie chcą wyrwać się z koło-
wrotu spraw związanych z zarobkowaniem. Wytwa-
rza to w ich organizmie napięcie psychiczne, latami
nie rozładowane. Żyją w swoistym transie, niebez-
piecznym dla zdrowia.

Tak zwany pracoholik ucieka przed zastanowie-

niem się nad celem i sensem własnego życia, w świat
zajęć zawodowych. Uzyskuje tą drogą pozorny spo-
kój, bowiem staje się trybem w machinie. Wystarczy
poddać się panującym regułom w miejscu pracy, by
nie czuć ciężaru odpowiedzialności. Zostaje ona sce-
dowana na szefa.

Bywają, i to nierzadko, pracoholiczki wśród pań

przekonanych, że nie umyte okna, nie ugotowany
obiad spowodują katastrofę. Wiecznie zabiegane w
kręgu spraw codziennych, z myślami pełnymi troski
o innych, przeżywają po latach dramatyczne załama-
nie na przykład z powodu odejścia z domu dorosłych
dzieci, czy współmałżonka.

Bywa, że nie znajdujemy czasu na odpoczynek,

bo chcemy więcej zarabiać. Zdarza się też, że mając
dużo w sferze materialnej, chcemy jeszcze więcej.
Dochodzi do głosu pazerność lub przerost ambicji.

background image

82

Nadmierna praca ma służyć uzyskiwaniu upragnio-
nego stanowiska.

Pracoholikiem nie jest jednak ten, kto w swo-

ich działaniach widzi sens własnego życia, oddaje
się pasji
. O sensie ludzkiego wysiłku decydują mo-
tywy. Byłoby śmiesznie określić mianem pracoholi-
ka na przykład Pasteura, Balzaca, czy Leonarda da
Vinci.

Zapracowanie i brak odpoczynku bywa również

skutkiem wyolbrzymionego poczucia obowiązku
wobec kogoś z rodziny, najczęściej dzieci. Takie
rozrośnięte poczucie obowiązku niszczy zdrowie
psychiczne osoby poświęcającej się. W gruncie rze-
czy nikomu nie jest potrzebne nadmierne obdarowy-
wanie, bo rzadko można potem sprostać poczuciu
wdzięczności. Często zawodzi się tych, którzy czy-
nią dla nas zbyt wiele.

Nie wszyscy umieją odpoczywać. Lękamy się

wyrwania z codziennego zabiegania. Wolny czas
powoduje, że zastanawiamy się nad sprawami, od
których pragnęlibyśmy uciec. Odpoczynek nastraja
refleksyjnie, więc szuka się przeciwwagi w pracy,
czy w nakładaniu na siebie nadmiernych obowiąz-
ków.

Cywilizacja tworząc zaporę między nami i środo-

wiskiem naturalnym, przynosi zagrożenie dla zdro-
wia psychicznego. Mieszkając w mieście nie wiemy,
co to znaczy rechot żab, zapach skoszonej trawy, czy
szum drzew. A kontakt ze światem roślin i zwierząt
uspokaja, zmniejsza napięcia psychiczne. Przywraca
zachwiane proporcje zdeterminowanym pozornymi

background image

83

wartościami. Nie stajemy się bowiem lepsi, mądrzej-
si, zajmując na przykład upragnione stanowisko, czy
stając się jednym z biznesmenów.

Zmniejszając liczbę godzin przeznaczonych

na pracę, zyskujemy możliwość, by spojrzeć na
nasze życie z dystansu. Przybliżamy się do siebie.
To bardzo istotna i korzystna zmiana perspektywy.
W tym zawiera się głęboki sens odpoczynku. Psy-
chika i zdrowie somatyczne wymagają, aby od czasu
do czasu mieć leniwy dzień – używając określenia
Laryssy Humaniukowej. Te ślamazarnie płynące go-
dziny, to wyrwanie się z kręgu obowiązków faktycz-
nych i wyobrażonych. Czynić możemy wtedy to, na
co mamy ochotę, a nie to, co musimy czy wypada.

Leniwy dzień przynosi uwolnienie od świata

zewnętrznego. Może stać się chwilą wewnętrznego
skupienia.

background image

84

Upadek

Istniejemy w świecie względnych wartości, a na-

wet ocen o indywidualnym charakterze. To, co dla
jednego jest wyrazem własnego upadku – dla innego
może być stanem, w którym nieustannie się pogrąża.
I nie ocenia go jako upadku. Punkt widzenia zależy
od stanu świadomości oraz od wymagań jakie sobie
stawiamy.

Zdolność do krytykowania siebie też pełni istot-

ną rolę w ocenie własnych upadków. Mamy wszak
tendencję do usprawiedliwiania siebie, co zakłóca
zdolność obiektywnej samooceny. Łatwiej jest wy-
rokować o upadku innych osób niż o własnym.

Nie sugerujemy się opiniami otoczenia o nas.

Dzisiejszy moralista – jutro, pod wpływem niezna-
nych sobie bodźców, powieli zachowania, które
oceniał dotąd jako upadek. Niedawno media upub-
liczniły przypadek polityka piszącego umoralniające
scenariusze, a żyjącego inaczej.

Można wyrządzić sobie krzywdę, oceniając nie-

które własne czyny bądź zachowania jako wyraz
upadku. Bo może dotąd nie znaliśmy siebie. Może
nikt nie poruszył głęboko uśpionych w nas namięt-
ności. Trzeba się zastanowić czy mamy rację, gdy
jako upadek oceniamy w sobie to, co odstaje od na-
rzucanych nam wzorów obyczajowych. Być może
trzeba zaaprobować własne odejście od dotychcza-
sowego sposobu życia, by pozwolić sobie doświad-
czyć nieznanej dotąd skali przeżyć. Może to nie jest
upadek?

background image

8

Upadkiem nie powinno się nazywać zdrady o cha-

rakterze seksualno-erotycznym. Porywy namiętności
daje się tłumić, podporządkowywać racjom rozumu,
ale nie zawsze. Natomiast nie mam wątpliwości, że
upadkiem jest zdrada przyjaciela, czy na przykład
upublicznienie powierzonej nam przez kogoś tajem-
nicy. Jako upadek należy też oceniać, częste u nas,
przejawy sprzeniewierzania się woli zmarłego. Nie-
dotrzymywanie obietnic, niewdzięczność, oszustwo
– to przykłady upadku, które w naszym mało tole-
rancyjnym społeczeństwie – paradoksalnie – nie są
wystarczająco piętnowane.

Warto, a nawet trzeba być dla siebie surowym

sędzią. Nie narzucajmy jednak sobie postaw heroicz-
nych, bo im nie sprostamy. Upadać i znów się podno-
sić może tylko ten, kto nie straci wiary w siebie. Być
może życie wielu osób składa się z takich wzlotów
i upadków. Jednak zdają sobie z tego sprawę jedynie
ci, którzy zastanawiają się nad sobą.

Niektórzy współcześni myśliciele twierdzą, że

jeżeli podejmujemy decyzję na którą zezwalamy
myślowo każdemu, kto znalazłby się w naszej sy-
tuacji – to postępujemy prawidłowo. Jeśli mamy do
siebie pretensje za to, co oceniamy jako upadek, to
często dlatego, że znika z pamięci stan emocji i do-
znań, który miał kiedyś silny wpływ na nasze postę-
powanie. Zmaganie się ze sobą nie jest ani łatwe, ani
przyjemne. Łatwiej być twardym dla innych niż dla
siebie. A powinno być odwrotnie.

Wierność wobec przyjętego poglądu na świat

chroni przed upadkiem. Jednak nasze wychowanie

background image

86

oraz edukacja nie wyrabiają umiejętności kształto-
wania własnego charakteru. Nie uczą też tego, że
człowiek powinien nie tylko deklarować jakieś po-
glądy, lecz również być konsekwentny wobec wy-
znawanego zespołu wartości.

Drzemią w nas stereotypowe normy obyczajowe

przejęte od otoczenia. Często w takiej perspektywie
– nie będąc wyzwolonym z obiegowej obyczajowo-
ści – osądzamy jakiś postępek jako wyraz naszego,
bądź cudzego upadku. Jednakże wiele rozmaitych
sposobów życia, podobnie jak wiele różnorodnych
poglądów na świat, ma prawo obywatelstwa. Nie ma
dowodu naukowego na mocy którego można by wy-
kazać, że określone postępowanie jest prawidłowe,
a pozostałe są naganne i prowadzą do upadku. Jedy-
nie wyznawcy rozmaitych religii są uczeni nakazów
i zakazów chroniących przed grzechem, a sformuło-
wanych, jak twierdza kapłani, przez Boga. Ale róż-
nice poglądów są znaczne w poszczególnych wyzna-
niach.

background image

87

Twórczy niepokój

Począwszy od lat dziecięcych jesteśmy pouczani,

że należy być spokojnym, opanowanym i przystoso-
wanym do otoczenia. Tymczasem niepokój jest war-
tością o znaczeniu doniosłym. To stan wzmagający
uczucia, pragnienia, stwarzający nową perspektywę
wobec tego, co znane i utrwalone. Utrudnia trzyma-
nie się określonych kolein.

Naturalnie nie każdy niepokój jest twórczy,

a niektóre jego odmiany są wręcz szkodliwe. Mam
tu na myśli sięgający hipochondrii niepokój o włas-
ne zdrowie lub dręcząco przytłaczającą obawę, czy
na przykład szef zauważy nasze starania i awansuje
wyżej w hierarchii instytucji.

Wymienione przykładowo odmiany niepoko-

ju działają deprymująco, niewolniczo. Wstrzymują
nasz wewnętrzny rozwój, wzmacniając zależność od
kogoś lub czegoś. Równie niekorzystne są niepokoje
ściągające złe, nieprzyjazne myśli czy wyobrażone,
wyprzedzające zdarzenia, które nie muszą nastąpić.
Medycyna Wschodu od wieków przestrzega przed
niebezpieczeństwem negatywnych myśli, które „za-
truwają” nasz umysł, a także ciało.

Jaki więc rodzaj niepokoju jest twórczy? Taki,

którego źródło tkwi w naszych wątpliwościach i nie-
pewnościach natury psychicznej. Nazwałabym go
niepokojem o charakterze metafizycznym. Dotyczy
bowiem naszego losu rozpatrywanego w odniesieniu
do wartości wyższych.

background image

88

Postawa „świętego spokoju” prowadzi do bier-

ności, lękliwości, by się komuś nie narazić, czy bra-
ku odwagi przed podejmowaniem decyzji. Bywa, że
takie nastawienie wytwarza w konsekwencji posta-
wę konformistyczną. Ucieczki w stan „świętego spo-
koju” są chybione, ponieważ życie, to zmaganie się
z przeciwnościami i konieczność określania wciąż
na nowo kierunku własnej drogi.

Mamy tendencję do uspokajania siebie. Wyob-

raźnia jednak podpowiada, że każdemu z nas w ja-
kiejś mierze zagrażają choroby. Bywają sytuacje
trudne do przewidzenia, które stają się czynnikiem
wywołującym schorzenia. Zresztą granica między
zdrowiem psychicznym i chorobą psychiczną jest
dyskusyjna. Będąc po jednej stronie, powinniśmy
czuć się odpowiedzialni za tych, którzy znaleźli
się po drugiej. W tej odpowiedzialności mieści się
również niepokój o warunki, na które skazujemy
chorych. W każdym razie w tych, jakie im obecnie
zgotowaliśmy, nikt długo nie zachowałby zdrowia.
Sytuacja jest alarmująca!

Przełamując postawę „świętego spokoju” sta-

jemy się współtwórcami świata w którym żyjemy.
Będąc czynnym i czując niepokój o jego los przynaj-
mniej w jakiejś mierze usiłujemy go zmienić. Ma to
głęboki sens. Natomiast zalecana postawa „świętego
spokoju”, powszechnie akceptowana, usprawiedli-
wia stan bierności, czekania, że los coś zmieni.

Składając życzenia świąteczne wypowiadamy

słowa, nad którymi pewnie głębiej nie zastanawia-
my się. Otóż mówimy sobie: „spokojnych świąt”,

background image

89

zamiast „twórczych niepokojów w czasie wolnych
dni”. A tylko one mogą, przynosząc nowe bodźce,
nie dopuścić do stagnacji i obezwładnienia.

Przekonanie, że każdy z nas ma jakiś wpływ na

świat w którym żyjemy, nie dopuszcza do stagnacji,
rezygnacji. Natomiast stan zobojętnienia i biernej
negacji bywa chorobotwórczy.

Współczesna literatura przynosi wiele przykła-

dów bohaterów nijakich, uciekających od życia i jego
niepokojów. Słynna powieść Musila nosi znamienny
tytuł: Człowiek bez właściwości. Natomiast boha-
ter współczesnego tryptyku powieści Jana Stępnia
Przemijanie, Pajęczyna, Pulsowanie – przemaga
w sobie bierność, by zacząć życie na miarę swoich
marzeń. Zwycięża mimo wielu trudności.

Przytłacza obraz życia żony Benedykta Korczyń-

skiego, jednej z bohaterek powieści Elizy Orzeszko-
wej Nad Niemnem. Spędzała ona dnie czytając po-
wieści, głównie romanse. Przeżycia ich bohaterek
stawały się jej zastępczym światem. Żyła pogrążona
w bierności i chorobie. „Święty spokój” jej nie słu-
żył.

background image

90

Aprobata siebie

Każdy z nas jest dla siebie ostatecznym punktem

odniesienia. W sobie możemy odnaleźć niezawodne
oparcie. Jednak z reguły tak bardzo pragniemy być
zaaprobowani przez innych, że niejednokrotnie wy-
rzekamy się czegoś ważnego w życiu, w imię wspól-
noty z której moglibyśmy zostać wykluczeni. Bywa,
że, sterroryzowani poglądami i obyczajami, które
uchodzą za słuszne, bo są powszechne – tłumimy
swoje przekonania i potrzeby lub zaspokajamy je po
cichu.

Sami tworzymy siebie i sami też powinniśmy

decydować o kierunku własnego życia. Jeśli pod-
damy się i biernie dostosujemy się do otoczenia, to
nasze życie może odbiec od własnych oczekiwań
i marzeń. Każdy z nas jest sędzią własnych czynów.
Jeśli podlegamy ocenom cudzym, choćby osób nam
bardzo bliskich, jest to dla nas niekorzystne. Nie by-
łoby słuszne, gdyby ktoś zrezygnował na przykład
ze swoich planów studiowania medycyny z tego po-
wodu, że w opinii rodziców i dziadków ma podtrzy-
mywać prawnicze tradycje rodziny.

Nie jest prawdą, że jednostka ma się dostosować

do rodziny i społeczeństwa. Nie wolno traktować ni-
kogo jako środka mającego zaspokoić oczekiwania
bliskich lub państwa. Byłaby to przemoc w stosunku
do jednostki. Jesteśmy zbyt podatni na opinie oto-
czenia. Słusznie wskazał Witold Gombrowicz, że
nadmiernie staramy się istnieć dla kogoś i przez
kogoś.

background image

91

Nie można mówić wyłącznie o biologicznej na-

turze człowieka, bowiem każdy z nas kontynuuje
w jakiejś mierze tradycje własnej rodziny i oddzia-
łuje na niego określona kultura. Kształtujemy się
w zetknięciu z innym człowiekiem. Ale niezbędna
jest twórcza opozycja wobec tego, co zastane oraz
z pozoru samo przez się oczywiste. Więcej niż nam

się wydaje, zależy od nas, od naszej odwagi urze-

czywistniania pragnień. Ale wymaga to umiejętno-
ści zaaprobowania siebie i własnych planów życio-
wych, często wbrew oczekiwaniom najbliższych.

Poglądy otaczających osób nie powinny nas

zniewalać. Mamy przede wszystkim obowiązki wo-
bec siebie, a dopiero potem wobec kogoś.

Warto słuchać drugiego człowieka, ale ostatecz-

nie każdy powinien decydować sam o swoim życiu.
Aprobata ze strony bliskich przynosi wspaniałe do-
znania. Ale to radosne uczucie może wystąpić tylko
wtedy, gdy nie rezygnujemy z własnego ja. Nieste-
ty, często nie żyjemy tak, jakbyśmy tego pragnęli.
Szukamy dla siebie usprawiedliwienia w uwarun-
kowaniach, zapominając, że są granice poświęceń
dla innych. Postępujemy tak „jakby życie było karą,
a przecież jest ono radością”, by odwołać się do słów
poety Jana Stępnia.

Rezygnacja z wartości, które mają dla nas za-

sadnicze znaczenie prowadzi do sytuacji w której
żalimy się na swój los. Naciski otoczenia bywają
szczególnie silne, gdy własne niespełnienia pragnie
się zastępczo zrealizować przez dzieci, czy wnuki.
Nie jesteśmy tolerancyjni, gdy model własnego ży-
cia staramy się zaszczepić bliskim.

background image

92

Pośpiech

Pośpiech stanowi jeden ze składników naszego

współczesnego życia. Ulegając mu wprawiamy sie-
bie w stan bezmyślenia. Przynosi on wprawdzie wy-
mierne rezultaty w życiu praktycznym, ale pozbawia
nas refleksji. Spieszymy się ku jakimś celom często
niezbyt wzniosłym i zarazem stajemy się głusi wo-
bec oczekiwań natury uczuciowej osób najbliższych.
Wchodzimy w stan podobny do narkotycznego i nie
zauważamy urody czasu teraźniejszego.

Pośpiech sprawia, że żyjemy w kręgach rodzin-

nych obok siebie i zamiast rozmów wypowiadamy
niepełne zdania. Chwila odpoczynku to telewizor,
który również oddziela nas od bliskich, skierowując
uwagę ku człowiekowi na ekranie.

Pośpiech powoduje, że coraz mniej wiemy o so-

bie i ulegamy poglądom powszechnie uchodzącym
za prawidłowe. Budzi także błędne przeświadczenie,
że nasza wartość wzrośnie, gdy na przykład uzyska-
my wyższe stanowisko w hierarchii społecznej. Cza-
sem źródłem pośpiechu bywa niezdrowa rywalizacja
i chęć wykazania innym, że nie jest się gorszym od
kogoś.

Trzeba przyznać, że ulegając nerwowemu pośpie-

chowi, uciekamy przed rozlicznymi wątpliwościami.
Pośpiech scala naszą psychikę. Różnorodne odczucia
i przeżycia zostają zespolone chęcią spełnienia tego,
co jest celem naszego wyścigu z czasem.

Pośpiech sprawia, że nie zauważamy piękna tego,

co nas otacza. W tym nawet urody przedmiotów co-

background image

93

dziennego użytku. Absorbuje nas przede wszystkim
ich przydatność. Prowadzi to do zubożenia świata.

Niespieszny tryb życia pozwala zauważać urok

pojawiającej się tęczy na niebie, czy kroplę deszczu
spływającą po liściu. Jest nadzieja, że nie zabijemy
bezmyślnie – mając czas na zastanowienie – pszczo-
ły, czy pająka. Żyjąc w zwolnionym tempie, czuje-
my się częścią świata przyrody, o czym na co dzień
nie myślimy.

Chwila refleksji może doprowadzić do uświado-

mienia sobie znaczenia przyjaźni, na którą być może
zabrakło nam czasu. Uwolnienie się od pośpiechu
przynosi więc pogłębienie psychiczne. Zmienia się
proporcja w widzeniu wielu spraw.

background image

94

Smak zemsty

Przeżywanie krzywdy, spowodowane zresztą

różnymi czynnikami, budzi u wielu chęć odwetu.
Silne poczucie sprawiedliwości nie godzi się z tym,
by ktoś, kto nas zawiódł, nadużył zaufania, wyka-
zał niewdzięczność, zdradził, oszukał, okradł – mógł
żyć spokojnie. Skoro my cierpimy, pragniemy także,
aby nie zaznał spokoju nasz krzywdziciel lub opraw-
ca. Westerny dobitnie wyrażają dążenie człowieka
do zemsty.

Niektórzy bohaterowie tych filmów nie mogą

zaznać spokoju aż do chwili wymarzonej zemsty.
Są gotowi nawet zepchnąć na drugi plan miłość do
kobiety, jak w powieści Łuk triumfalny Remarqua.
Zdrada przez przyjaciół bywa w westernach ocenia-
na jako uzasadniony powód do zemsty. Jej wymie-
rzanie jest aktem sprawiedliwości.

Przytoczyłam przykład z westernów, ponieważ

powszechnie traktuje się te filmy jako moralnie jed-
noznaczne; uczące dobra i wyraźnego odróżniania
go od zła. Ale szacunek dla ludzi pragnących po-
mścić doznane krzywdy jest, moim zdaniem, dalece
dyskusyjny. Kiedyś karano wprawdzie zgodnie z za-
sadą: oko za oko, ząb za ząb, ale okazuje się, że jest
to droga prowadząca do spotęgowania negatywnej
energii w społeczeństwie. Mszczenie się wywołuje
chęć odwetu na przykład tych, którym zabito kogoś
bliskiego. Kara śmierci jako przejaw zemsty pozo-
stawia żywego z ciężarem odebrania komuś życia.
Napawanie się cierpieniem innych i tak nie jest zdol-

background image

9

ne zmienić przeszłości. Fakt, który pcha kogoś na
drogę zemsty, nie zostanie zniwelowany tym, że na-
stąpi jakaś forma represji.

Chęć wendety w wyjątkowo mocny sposób za-

kłóca myśli i uczucia. Interesujące też – o czym wia-
domo z wyznań rozmaitych osób – że czas, który na-
staje po zemście wywołuje stan pustki i zagubienia.
Nagle brakuje sensu życia. Zdarza się, że niektórzy
żałują zmarnowanego czasu na odwet. Czyjeś cier-
pienie nie jest zdolne zdjąć z nich przebytej udręki.

Zadam pytanie natury zasadniczej: po co się

mścić? Zazwyczaj będąc egoistami – w dobrym
i złym znaczeniu tego słowa – bądźmy nimi również
i wówczas, gdy ktoś nas skrzywdzi. Troszczymy się
wtedy o powrót do wewnętrznej harmonii i wyrów-
nujmy własne cierpienia w inny sposób niż dążenie
do zemsty. Cieszmy się własnym istnieniem. Szu-
kajmy silnych doznań, które rozproszyłyby myśl
o doznanych krzywdach oraz chęć odwetu. Nasze
zdrowie powinno być dla nas cenniejsze niż dążenie
do tego, by inny człowiek doznał cierpień.

Nie znaczy to, że mamy na nowo zaufać tym,

którzy nas skrzywdzili. Nie powinniśmy się z nimi
spotykać. Byłoby to wyrazem głupoty. Ale pielęgno-
wanie chęci zemsty jest niekorzystne dla nas.

Znane są kultury pierwotne, które mocą nega-

tywnej, skoncentrowanej energii, wyraźnie ukierun-
kowanej, doprowadzały winnego do śmierci. Akt ze-
msty bywa wpisany w kodeks honorowy niektórych
kultur. Jednakże w europejskiej – nuta braterstwa
i życzliwości jest nakazywana.

background image

96

Uczciwość

Uczciwość jest wartością niepodważalną do tego

stopnia, że nawet osoby jej pozbawione – deklarują
nieskazitelność. Wypada być uczciwym i oburzać się
na postawy przeczące temu. Uczciwość zwykło się
kojarzyć ze sferą stosunku do rzeczy materialnych
lub też z relacją do drugiego człowieka. O wiele rza-
dziej (u nas obecnie prawie nigdy) nie wiąże się jej
ze sprawą poglądu na świat. Wyrazem najgłębszej
nieuczciwości jest głoszenie jakichś poglądów
ze względu na spodziewane korzyści
. Narusza to
człowieczeństwo tego, kto wypiera się swoich prze-
konań po to, by zyskać wymierne korzyści i aprobatę
innych. Taka rezygnacja z prawdy wewnętrznej jest
świadoma i wykalkulowana. Innymi słowy, konfor-
mizm to przejaw nieuczciwości.

Kłamstwo, kradzież, oszustwo, obmowa, podstęp

– to przejawy braku uczciwości, jednakowo dotkliwe
dla tego, kto ich doświadcza. Interesujące, że podro-
bienie legitymacji przyznającej ulgowy bilet kolejo-
wy, może stać się powodem publicznego oskarżenia
o nieuczciwość człowieka biednego. Jednocześnie
wielkie fortuny, które powstały m.in. na marginesie
procesów prywatyzacyjnych naszego majątku naro-
dowego, pozwalają ich właścicielom należeć do gro-
na z pozoru nieskazitelnych obywateli.

Są zawody w których nieuczciwość odbieramy

jako szczególnie drastyczną. Nauczyciele, lekarze,
sędziowie, kapłani rozmaitych wyznań, dziennikarze,
powinni bardzo skrupulatnie dbać o własną nieska-

background image

97

zitelność. W zawodzie dziennikarskim uczciwość to
tyle, co bezstronność, na którą nie zawsze łatwo się
zdobyć. Lekarze zalecający określone preparaty po
to, by w następstwie zyskać jakieś korzyści material-
ne ze strony firm farmaceutycznych, są nieuczciwi.
Nauczyciele stawiający dobre oceny uczniowi dla-
tego, że dają mu płatne korepetycje – też nie mogą
zaliczyć się do osób kryształowych.

Uczciwość jest właściwością wyróżniającą czło-

wieka przyzwoitego. Człowiek uczciwy wzbudza
zaufanie. Bywa, że znajduje się w sytuacji gorszej
materialnie niż ci, którzy są nieuczciwi. Zdarza się,
że człowiek uczciwy przeżywa rozgoryczenie, ma
poczucie krzywdy, pretensję do losu, który nie na-
gradza prawości, ale egzystuje w sposób szlachetny
i chroni własne zdrowie.

background image

98

Nawyki

Potocznie sprowadza się złe nawyki do nadmier-

nego picia alkoholu, palenia papierosów czy zaży-
wania narkotyków. Cygara i fajki, zapewne z tego
powodu, że nie są tak powszechne jak papierosy, już
do złych nawyków nie bywają zaliczane. Picie piwa
też nie podlega na ogół krytycznej ocenie, mimo że
za sprawą niekontrolowanych reklam staje się nało-
giem.

Twierdzę, że do złych nawyków należy zaliczyć

częste zwracanie się w pewnych grupach społecz-
nych do własnych rodziców: „babciu”, „dziadku”.
Jest to niedobre przyzwyczajenie, które rodzi nie-
prawidłowy stosunek do rodziców, zawęża ich funk-
cjonowanie do tej roli w rodzinie. W tym wyraża się
egoizm dzieci, które pragną, by rodzice sprowadzili
swoje życie do usługiwania im oraz ich dzieciom.
Ten egoizm to również niezgoda na to, by ludzie
starsi i sędziwi mieli własne życie, w tym prawo do
miłości erotycznej. Z niewłaściwym stosunkiem do
rodziców wiążą się o wiele groźniejsze decyzje: od-
dawanie ich do rozmaitych domów opieki społecznej,
gdy stają się fizycznie bądź psychicznie niesprawni.

Złym nawykiem jest też zaglądanie do cudzej

korespondencji. Zdarza się, że dzieci otwierają listy
adresowane do rodziców lub odwrotnie. Bywa też,
że mąż otwiera korespondencję żony. Wyraża to
brak szacunku dla wolności drugiego człowieka.

Powszechnym nawykiem, który trudno zaakcep-

tować, jest przyjmowanie gości przy włączonym te-

background image

99

lewizorze. Pamiętam imieniny znajomej, która jest
chirurgiem. Licznie zgromadzeni w jej domu lekarze
wymieniali urywane zdania oglądając program tele-
wizyjny. Gdy poprosiłam o wyłączenie telewizora,
oczekując interesujących rozmów, zapanowała kło-
potliwa cisza i wszyscy zajęli się jedzeniem.

Należałoby wykorzenić funkcjonujący w niektó-

rych środowiskach nawyk zdejmowania butów przy
składaniu wizyt. Podłoga nie powinna być ważniej-
sza nawet od przybrudzonych butów gości. Zapo-
mina się zresztą o tym, że pantofle stanowią część
stroju. Wszystko, co można określić mianem „nie-
eleganckie”, można uznać za złe przyzwyczajenie.

Powszechnym złym nawykiem stało się u nas

nieustępowanie miejsca osobom starszym w środ-
kach lokomocji. Wyraża się tym brak szacunku dla
nich, często chorych i niedołężnych, a zarazem nie-
pokojące przekonanie, że świat należy tylko do osób
kalendarzowo młodych. Ten błędny sposób myślenia
przekazywany jest dzieciom w niejednym domu.

Zakorzeniło się niemówienie „dzień dobry” przy

wchodzeniu do przedziału w pociągu, co, niestety,
prawie nikogo już nie razi. Drażnią przejęte z innej
kultury życzenia „miłego dnia”. Nowe złe nawyki
niepokojąco szybko stają się normą. Do nich nale-
żą rozmowy przez telefon komórkowy, na przykład
w przedziale pociągu, zamiast na korytarzu. Świad-
czy to o złym wychowaniu jak również niechęci na-
wiązywania kontaktu, choćby milczącego, ze współ-
pasażerami. Takie rozmowy skazują towarzyszy
podróży na negatywne dla zdrowia oddziaływanie

background image

100

telefonów komórkowych. Owa szkodliwość nasi-
la się w pomieszczeniach zamkniętych. Także inne
miejsca publiczne, zwłaszcza kawiarnie, nie są sto-
sownym pomieszczeniem do prowadzenia rozmów
przez telefony komórkowe.

Nasz język również podlega niekorzystnym

wpływom, na przykład powszechnie używane sło-
wo „fajny” i „super” zubaża sposób przeżywania
świata. Różnorodne odcienie pozytywnego nastro-
ju i miłych, radosnych uczuć są określane tym sa-
mym wyrazem. Powoduje to zanik chęci penetrowa-
nia własnych odczuć i precyzyjnego ich określania.
Uproszczony język prowadzi do sprymitywizowane-
go sposobu przeżywania kontaktu ze światem oraz
innymi ludźmi.

Pospieszne przekłady dialogów w filmach emi-

towanych w telewizji zaszczepiają wadliwe nawyki
językowe. Już nie słyszy się pytania „dlaczego?”,
lecz pytanie „czemu?”. Uogólniając, kultura maso-
wa przyczynia się do obniżenia poziomu odbiorców
i niedobrze, jeśli poświęcamy jej dużo czasu, co ob-
serwuje się w wielu domach.

Zamiast „znaczy” używa się nagminnie słowa

„oznacza”. Zamiast stwierdzenia: wyrwano mi ząb
– słyszy się błędnie – „zęba”. Zamiast kupowania
lodów – kupuje się „loda”. Upadek polszczyzny po-
tęguje amerykanizacja naszego języka i tzw. maka-
ronizmy. Ustawa o języku polskim zabraniająca na
przykład szyldów w języku obcym jest martwa, bo-
wiem nikt jej nie egzekwuje.

background image

101

Wiarygodność

Świat nie jest w pełni poznawalny, świadczą

o tym pojawiające się wciąż nowe teorie naukowe.
W poszczególnych dziedzinach funkcjonują w spo-
sób uprawniony poglądy często przeciwstawne.
Przykładem może być medycyna akademicka i spo-
ry związane z medycyną pozaakademicką. Które ze
sprzecznych stanowisk uznać za prawdziwe? Kla-
syczna definicja prawdy głosi, że jest to zgodność
poglądów z rzeczywistością. Ale problem zawiera się
w tym, że rzeczywistość wciąż wymyka się naszemu
poznaniu. Ponadto poznajemy świat oraz człowieka
nie tylko dzięki uczonym, ale także pisarzom, poe-
tom i artystom.

Świat w którym żyjemy podlega zmianom wy-

wołującym stan zagubienia. Wynalazki techniczne
przyniosły nam nadmiar informacji, często niewia-
rygodnych. Potęgują one zamęt myśli i uczuć. Wielu
wiadomości podawanych nam jako fakty nie jeste-
śmy w stanie sprawdzić. A ponadto media szerzą
określone poglądy, które miliony ludzi przyjmuje
jako niepodważalne. Twierdzenie np. o rzekomej
śmierci idei jest nieprawdziwe, ale wydaje się nie-
jednemu wiarygodne. Przynosi ono jako skutek po-
gląd, że liczą się głównie dobra materialne.

Nikt z nas nie jest przygotowany do życia w izo-

lacji od innych osób i każdy pragnie odnaleźć po-
czucie bezpieczeństwa. Przynieść je może ktoś lub
jakaś teoria, która do nas przemówi w sposób niewy-
wołujący wątpliwości. Ta niepoznana w pełni rze-

background image

102

czywistość oraz przeobrażający się wciąż poprzez
wynalazki cywilizacyjne świat kultury – sprawiają,
że brakuje punktu oparcia.

Ażeby istnieć szczęśliwie, musimy komuś uwie-

rzyć. Mieć do kogoś pełne zaufanie. Uznawać jego
poglądy za niepodważalne.

Dlaczego komuś ufamy? Jest to niemożliwe do

uzasadnienia. Owa ufność ma bowiem źródło nie
w racjonalnych przemyśleniach lecz w intuicyjnym
przeświadczeniu, iż dany człowiek jest wiarygodny
i jego oceny również.

Na temat czyjejś wiarogodności mogą rodzić się

spory. Nie ma bowiem obiektywnych dowodów na
to, że określona osoba odznacza się tą właściwoś-
cią. Małym dzieciom wiarygodni wydają się rodzice,
dziadkowie. Trwa to tak długo, dopóki nie poznają
innych ludzi oraz poglądów odmiennych od funk-
cjonujących w ich rodzinnym domu. Także rozmaite
lektury, a zwłaszcza internet, sprzyjają podważaniu
wiary w wiarygodność najbliższego otoczenia. Do-
rastająca młodzież bacznie obserwuje rodziców. Ich
wiarygodność zostaje poddana w wątpliwość, o ile
dzieci zauważą rozbieżność między deklaracjami
a działaniami tych, którym zaufali.

Warto zastanowić się nad tym, dlaczego komuś

wierzymy? Nieraz mało znany człowiek wydaje się
nam bardziej wiarygodny niż ktoś, z kim jesteśmy
„oswojeni”. Trudny moment dla nas – gdy szukamy
czyjejś rady lub możliwości zwierzenia się z przeżyć
bardzo osobistych – uświadamia nam, kto z naszego
otoczenia wzbudza w nas pełne zaufanie. Na ogół

background image

103

taka decyzja zwrócenia się do kogoś jest intuicyjna.
Znamienne, że chociaż od dzieciństwa wyrabia się
w nas przekonanie, iż należy kierować się rozumem,
to jednak nie on staje się pomocny przy odnajdywa-
niu doradcy i powiernika. Charakterystyczne, że ani
wykształcenie, ani pozycja społeczna, ani tym bar-
dziej stan majątkowy nie mają żadnego wpływu na
czyjąś wiarygodność. Człowiek wiarygodny dla ko-
goś – innemu może wydawać się niewiarygodny.

Zazwyczaj szukamy osób wiarygodnych wśród

tych, którzy wiele widzieli i dużo przeżyli. To staje
się pomocne w obiektywnej ocenie problemów dru-
giego człowieka. I tu chcę zaznaczyć pewien para-
doks. Żyjemy w epoce deprecjacji starszego pokole-
nia i kultu młodości biologicznej. Wiedza czerpana
z doświadczeń życiowych staje się ogromnie przy-
datna tym, którzy są zagubieni, a każdy z nas takie
stany przeżywa. W mało znanej powieści Emila
Ajara Życie przed sobą takim wiarygodnym doradcą
i powiernikiem jest prostytutka. Od niej czerpie ży-
ciową mądrość dorastający chłopiec, co nie ma nic
wspólnego z jej zawodem. Innymi słowy problem
wiarygodności wznosi się ponad wszelkie moralne
oceny ludzkiego życia.

background image

104

Niszczenie talentów

Gombrowicz w swojej twórczości zwracał uwa-

gę na to, że jednostki przeciętne dominują z reguły
w życiu publicznym. Ludzi o niewykrystalizowanej
indywidualności, pospolitych, przeciętnych – jest
niepomiernie większa liczba niż utalentowanych,
a więc pod jakimś względem ponadprzeciętnych.
Ponadto utalentowani są najczęściej istotami o wy-
raźnie wykrystalizowanych cechach indywidual-
nych. Osoby twórcze odznaczają się wrażliwością
ponadprzeciętnej miary. Raczej nie są one skłonne,
by stosować metody, które ułatwiają zajmowanie
hierarchicznie wysokich stanowisk. Mają bowiem
skrupuły. Ponadto, sprawą zasadniczą w życiu wie-
lu utalentowanych jednostek jest urzeczywistnianie
pewnych wartości – nie zaś sukces i kariera.

Jesteśmy od pokoleń wychowywani w prze-

świadczeniu, że mamy przystosowywać się do po-
glądów i obyczajów, a także sposobu życia otacza-
jących nas ludzi. W wielu domach jako argument
przywołujący do porządku osoby wyłamujące się
z utrwalonych schematów – słyszy się trwożliwe py-
tania: „co sąsiedzi o tobie pomyślą?” lub „co rodzina
o tobie pomyśli?”. Moc tradycji i przekazywanych
tą drogą stereotypów, mitów oraz uprzedzeń jest nie-
zmiernie silna. Z tego powodu osoby utalentowane,
odróżniające się często sposobem bycia czy ubiera-
nia i zachowania, budzą opór otoczenia. Ktoś, kto
jest oceniany jako „inny” jest odrzucany. Jeśli nie
brakuje mu odwagi, by akcentować własną niepo-

background image

10

wtarzalność, to utrudnienia ze strony otaczających
go ludzi są tym większe.

Przeciętność nie znosi nieprzeciętności. Czło-

wiek utalentowany jeśli stara się rozwijać własne
talenty, stanowi swoiste zagrożenie dla biernej i wy-
godnej większości. Skłania do refleksji nad własnym
życiem, a więc do czegoś, co jest niewygodne, bo
zmusza do wysiłku. Mówi się nieraz o tym, że żół-
ty ptak bywa zadziobany przez szare, stanowiące
gromadę. Odstępstwa od tego, co stadne, statycznie
przeważające, znajdują aprobatę jedynie u ponad-
przeciętnych jednostek. Mamy być tacy sami, a prze-
cież jesteśmy różni. Ponadto ten, kto narusza kanony
stadnego życia, budzi częściej agresję niż aprobatę
i chęć naśladownictwa.

Inną barierą dla osób utalentowanych są powią-

zania koleżeńskie, czyli pozamykane kręgi tych,
którzy uzyskali stanowiska. Przezwyciężyć powią-
zania klik i zamknięte kręgi zawodowe mogą ludzie
rozpychający się w życiu łokciami. Wśród osób uta-
lentowanych nie ma takich wielu. Dlatego też w Pol-
sce zdarza się często, że jednostki wybitne znajdują
uznanie dla swoich osiągnięć poza granicami kraju
lub po śmierci. Niejeden artysta zaczynał występo-
wać na scenie operowej dopiero po debiucie za gra-
nicą. Niejeden też malarz rozpoczynał od wystaw na
obczyźnie.

Osoby twórcze odznaczają się ponadprzeciętną

wrażliwością i uczuciowością spotęgowaną wyob-
raźnią, różnorodnymi skrupułami oraz często niewia-
rą w siebie. Natomiast jednostki przeciętne są zado-

background image

106

wolone z siebie i pozbawione wątpliwości. Brutalnie
zmierzają do zajęcia dogodnych życiowo stanowisk.
I jak pisał Jan Stępień w swoich Srebrnych myślach:
beztalencia mają wyjątkowy talent do utrudniania
życia utalentowanym.

Obowiązkiem państwa jest roztaczanie opieki

nad osobami utalentowanymi, które z reguły są po-
zbawione sprytu. Życie w społeczeństwie ma sens,
jeśli znajdujemy w nim także pomoc. Niestety, hoł-
dujemy w Polsce liberalizmowi ekonomicznemu.
A więc każdy z nas jest pozostawiony sobie, nawet
gdy nie potrafi zmierzyć się z problemami dnia co-
dziennego.

background image

107

Pozytywna anormalność

Były epoki, które przyznawały poetom i artystom

uprzywilejowane miejsce w społeczności.

Stanowią

oni elitę w społeczeństwie, która wyodrębnia się ze
znacznie większej grupy inteligencji. Sam proces
tworzenia, a nie tylko dzieło będące jego rezultatem,
przynosi twórcom głębokie poczucie sensu własne-
go życia.

Człowiek z natury jest bierny, skłonny do wy-

gód i spragniony dóbr materialnych. U osób praw-
dziwie twórczych następuje przezwyciężenie tych
właściwości i dążą one do urzeczywistnienia swoich
możliwości twórczych, przełamując opór własnej
natury.

Twórcy poszukują nowych dróg zarówno w sfe-

rze treści, jak i sposobu jej wyrażania. Świadomość
dorobku kulturowego przeszłych pokoleń jest w śro-
dowisku twórców większa niż w jakimkolwiek in-
nym. Nawet tworząc nowe prądy, też twórca do tego
dziedzictwa się odnosi.

Tworzenie nie tylko sztuki i dzieł literackich, ale

także teorii naukowych wymaga zdolności skupienia
wewnętrznego i koncentracji na tym, co się tworzy.
Zdarzają się wtedy momenty natchnienia, stany ob-
jawienia rozwiązań twórczych. Wielki polski filozof
Józef Hoene-Wroński odkrył w stanie natchnienia
wzór matematyczny, wyrażający istotę Absolutu. Jak
to u nas bywa, jego poglądy są mało znane w Polsce,
a cenione na Zachodzie. Dodam, że jeden z jego
kontynuatorów w XX wieku, Jerzy Braun, jest auto-

?

background image

108

rem słów znanej pieśni harcerskiej „Płonie ognisko
i szumią knieje”.

Tajemnica procesu twórczego sprowadza się do

objawienia siebie w tym, co się tworzy. Ten twór-
czy stan odznacza się zmienioną świadomością, to
znaczy zagłębieniem niemal wyłącznym w tym, co
twórcę absorbuje. Ten, kto tworzy, ma poczucie,
że jest wolny. Twórczość autentyczna nie godzi się
z żadnymi ograniczeniami. Brand, bohater jednego
z dramatów Ibsena pod tym tytułem, uwalnia się
nawet z więzi rodzinnych, by móc wznieść wielkie
dzieło. Stan znużenia sposobem życia przeciętnych
ludzi towarzyszy niejednemu twórcy.

Wiele osób traktuje twórców jako istoty anor-

malne. Nie należy tego mylić z oceną nienormalno-
ści. Dochodzimy tu do problemu względności ocen
oraz odwagi niezbędnej do tego, by żyć inaczej niż
większość. Wiadomo, że dzieła sztuki tworzą także
osoby chore psychicznie. Tworzenie bywa sposobem
przywracania utraconego zdrowia. Sztuka pacjentów
jest związana głównie z ich wewnętrznymi stanami,
nie zaś z zewnętrznymi okolicznościami. Tworząc,
leczą się zarazem tzw. zdrowi oraz zaliczani do cho-
rych. Chorzy są bardziej szczerzy i czują się wolni
od wpływu mody i prądów kulturowych, objawiając
szczerze własne ja. Z tego powodu tę sztukę określa
się mianem sztuki surowej.

Rzadko tworzy się w stanie, który można okre-

ślić jako wyrównany. Pomysły twórcze pojawiają
się w nieoczekiwanych momentach. Wielu twórców
doświadcza tego, że po obudzeniu się musi zanoto-

background image

109

wać jakiś pomysł. Sam stan izolacji nie może być
wystarczającą podnietą twórczą. Sztuka jeńców, by
podać ten przykład, jest mało artystycznie znaczą-
ca. Również nie powstała wielka sztuka tworzona
w więzieniach, jeżeli pominiemy takie wyjątki jak
Genet, czy Stanisław Piasecki.

Skoro trudno przeprowadzić linię demarkacyjną

między zdrowiem psychicznym a chorobą, to należy
z tego wyciągnąć przestrogę, ażeby nie dokonywać
pochopnych, powierzchownych ocen. Nie sądzę, by
twórcy kiedykolwiek zintegrowali się z resztą społe-
czeństwa. Niektórzy filozofowie zaliczają artystów
do wspólnej grupy razem z dziećmi i ludami pier-
wotnymi z uwagi na spontaniczność i zespolenie
z przyrodą.

Ludzie nie są sobie równi i w każdym społeczeń-

stwie wyodrębnia się w naturalny sposób grono po-
nadprzeciętnych jednostek. Już starożytni filozofo-
wie dzielili społeczeństwo na mędrców i tłum.

W postawie twórców zaznacza się heroizm, po-

nieważ powołują z wewnętrznym trudem do życia
świat, który jest naznaczony śmiercią. Nie straciło
swojego znaczenia hasło „sztuka dla sztuki” sformu-
łowane przez Stanisława Przybyszewskiego. Sztu-
ka ma być tworzona ze względu na nią samą. Nie
powinna być traktowana jako środek, nawet do naj-
bardziej wzniosłych celów. Tylko w tym przypad-
ku może być nasycona prawdą wewnętrzną twórcy
i w związku z tym cenna dla tych, którzy z nią ob-
cują.

background image

110

Myśli

Nasza wolność wyraża się w możliwości nada-

wania własnym myślom dowolnego kierunku. Nikt
nikogo nie może zniewolić w sferze myśli.

Mając rozbudowaną wyobraźnię, a zwłaszcza

fantazję, możemy tworzyć światy myślowe pozosta-
jące w niewielkim nawet związku z otaczającą nas
rzeczywistością. Każdy w dzieciństwie słucha bajek,
które skierowują nasze myśli ku światom nieistnie-
jącym poza fantazją. Można zaryzykować twierdze-
nie, że odpowiedniki bajek towarzyszą nam przez
całe życie. Zdarza się, że myśli są rozproszone, nie
umiemy ich skoncentrować na jakiejś określonej
sprawie. Taki chaos myślowy staje się kłopotliwy,
jeśli chcemy zasnąć. Wiele osób narzekających na
bezsenność zażywa lekarstwa, zamiast wyrzucać ze
świadomości ten chaos. Świadomość wolna od pa-
mięci odniesionych przykrości umożliwia zasypia-
nie w momencie położenia głowy na poduszce.

Natrętne myśli nie tylko mogą powodować trud-

ności w zasypianiu, ale także burzą spokój ducha
i mają znaczenie chorobotwórcze. Nasze myśli po-
zostają w zależności od wyobrażeń, uczuć, dążeń
i nastrojów. Niewiele osób potrafi koncentrować się
niemal bez reszty na zagadnieniu będącym przed-
miotem rozważań.

Jesteśmy gotowi uznać za prawdę takie poglą-

dy, w które wierzymy. Zapewniamy się wzajemnie
o mówieniu prawdy i domagamy się jej w życiu pry-
watnym i społecznym. Dobre wychowanie i obycza-

background image

111

je nakładają ograniczenia w wyrażaniu prawdy. Na-
sza subtelność powoduje lęk przed urażeniem kogoś,
co skłania często do przemilczeń, bądź odchodzenia
od prawdy.

Niejednokrotnie nakładamy maski, jakby sztucz-

ne twarze, dzielące nas od innych, a także od siebie.
Literacko i filozoficznie podejmował ten problem
Stanisław Przybyszewski chcąc dotrzeć do najgłęb-
szych pokładów psychiki człowieka. Uważał, że
ujawniają się one w sztuce i namiętnej miłości na tyle
silnej,

że nie

pozwalają na stwarzanie pozorów. To

właśnie w wielkiej twórczości i miłości erotycznej
objawia się autentyzm, bo zawieszona zostaje kon-
trola przez rozum. Dążenie do prawdy wewnętrznej,
czyli zgodności siebie z samym sobą, zmusza do
wchodzenia w te zakamarki psychiki, które niechęt-
nie przed sobą odsłaniamy.

Osiąganie prawdy o sobie wymaga wchodze-

nia w stan wewnętrzny bez ocen. Poznanie wymaga
przenikania z szacunkiem czyjegoś sposobu myślenia
i reagowania. Wiele wykoślawionych obrazów czy-
jegoś życia nabrało mocy obywatelstwa w kulturze,
jednym wyrządzając krzywdę, a innych wynosząc
na cokoły pomników. Bohaterka powieści Kazimie-
rza Wybranowskiego W połowie drogi powiada o

in-

nej Nasza

wyobraźnia jest zdolna wzbogacać obraz

rzeczywistości i napotkanych ludzi. Utrudnia to do-
tarcie do prawdziwej wiedzy o człowieku. Na ogół
charakteryzuje nas niechęć do oglądania siebie „na-
giego”, bez upiększeń i pozorów uwznioślających
motywy działań.

?

background image

112

Problem prawdy dotyczy człowieka, ale także

otaczającego go świata. Rozum często błądzi oraz
podlega manipulacji i dlatego wielu myślicieli przy-
znaje szczególne znaczenie prawdzie doznań, uczuć
oraz intuicji.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Droga ku wolności
2003 07 Uniwersalny Moduł TDA7294, czyli prosta droga do wzmacniacza multimedialnego 6x100W
Rządy hien nad osłami, czyli demokracja drogą do socjalizmu
Przeciwutleniacze czyli E
24 [dzień 15] Cukierek, albo do kąta, czyli modlitwa Perfekcjonisty
82 Nw 01 Przystawka do przecinania
Siku i do domu, czyli dlaczego nie lubimy spacerów z psem
Wszystko od A do Z o AZS czyli Atopowe Zapalenie Skóry, rozmowa z ekspertem marki Eucerinx
Org. bud.- z Internetu, Trudna droga do rozpoczęcia budowy, Trudna droga do rozpoczęcia budowy
Kwiat polskiej młodzieży” wsiada do pociągu, czyli jak się jedzie na Woodstock
noze do przecinania 54 02 09
Pasty do zębów czyli jaką pastę wybrać
Wilkołak z włosami do psa, czyli wyrwij?lom zęby krat
Twoje rozważania o wybranych bohaterach idących własną drogą, P-Ż

więcej podobnych podstron