Rozdział drugi
T
ALES
— A
NAKSYMANDER
— A
NAKSYMENES
Wsród jońskich miast w Małej Azji pierwsze miejsce na przełomie VII i VI w. p. n. e. zajmował
Milet, metropolia przeszło osiemdziesięciu kolonii, które sięgały od Morza Czarnego na północy
do Egiptu na południu. W Milecie kwitła kultura jońska i działały wpływy różnych kultur
wschodnich. Tutaj powstała filozofia grecka.
Dla powstania filozofii greckiej miał ważne znaczenie dzień 28 maja 585 r. p n. e. Walczyły
wtedy ze sobą nad rzeką Halys dwie armie, armia Lidyjczyków pod wodzą króla Alyattesa i
armia Medów pod wodzą króla Kyaksaresa, aby rozstrzygnąć od pięciu już lat ze zmiennym
szczęściem prowadzoną wojnę, ale podczas walki nastąpiło zaćmienie słońca i obydwaj królowie
woleli wobec groźnego zjawiska przerwać bitwę i zawrzeć rozejm, a następnie pokój.
Wydarzenie to opisuje Herodot i dodaje z dumą: „... Ową przemianę dnia na mrok nocy
przepowiedział Jonom Tales z Miletu. a jako czas podał ten rok, w którym ona rzeczywiście
nastąpiła” (I 74). Zdaje się, że Tales korzystał z babilońskich obserwacji, według których
zaćmienia słońca i księżyca powtarzały się w odstępach nieco dłuższych niż lat osiemnaście (tzw.
saros), i że nawiązał do pamiętnego w Egipcie zaćmienia słońca w maju 603 r. p. n. e. Jego
przepowiednia miała charakter nie religijny i kapłański, lecz racjonalistyczny i świecki.
Trafność przepowiedni Talesa, której przydały blasku doniosłe wydarzenia polityczne,
musiała wywrzeć wielkie wrażenie: pozwoliła Grekom zatriumfować po raz pierwszy nad
mądrością Wschodu. Współzawodnictwo istniało od dłuższego już czasu, ale dopiero dzięki
Talesowi minęło krępujące Greków onieśmielenie wobec egipskich, babilońskich i innych
odwiecznych oraz obcych autorytetów. Sukces Talesa zachęcił Hellenów do samodzielnych
wysiłków na drodze twórczej rywalizacji z wiedzą Wschodu, co się zaznaczyło przede wszystkim
w rozkwicie teoretycznej i stosowanej geometrii greckiej. Mówi się zazwyczaj, że koniec filozofii
greckiej przypada na rok 529 n. e., kiedy cesarz Justynian zakazał jej nauczać w Atenach: zdaje
się, że rok 585 p. n. e. może słusznie uchodzić za podobnie symboliczną datę narodzin tej filozofii
w Milecie.
Według tradycji starożytnej Tales (Thales) był synem Eksamyesa, prawdopodobnie
Karyjczyka, i Greczynki Kleobuliny. Daty jego życia i śmierci nie są pewne. Obliczano je na
podstawie założenia, że skoro przepowiedział zaćmienie słońca w r. 585, to miał wtedy lat
czterdzieści, ponieważ mężczyzna
73
dochodzi w tym właśnie wieku do rozkwitu swoich władz umysłowych (akme), przy czym
jedni twierdzili jeszcze, że żył lat siedemdziesiąt osiem, a inni, że lat dziewięćdziesiąt i
nawet sto. Szablonowa chronologia Talesa wskazuje, że Grecy wielbili w jego osobie
mędrca, który przepowiedział zaćmienie
słońca
w r. 585, czym się nie mógł pochlubić
żaden obcokrajowiec, innymi słowy, że ta przepowiednia zjednała mu powszechny podziw
i trwałą wdzięczność wśród Greków. Wskazują na to jeszcze inne okoliczności.
I tak, o matkach filozofów tradycja starożytna wspomina rzadko. Ogranicza f się
zazwyczaj do konwencjonalnych wzmianek o imionach ojców, które służą do bliższego
określenia imion ich synów, i tak jest również w przypadku Talesa. Ale tutaj czytamy
jeszcze o matce i to, co czytamy, tętni życiem. Rzecz staje się zrozumiała, jeżeli zważymy
na to, że Grekom zależało na uwydat- nieniu plemiennej więzi z Talesem, że o tej więzi
rozstrzygała matka i że dlatego na nią przenieśli część swoich serdecznych uczuć dla syna.
W ogóle Tales jest „synem Kleobuliny”. Eksamyes niknie w cieniu. Kleobulina nie tylko
rodzi Talesa, ale także przekazuje mu swoją grecką inteligencję i żyje z nim do późnej
starości. Zachowało się opowiadanie o długim sporze Talesa z matką: Kleobulina była
mądra, ale nie mogła sobie poradzić z jeszcze mądrzejszym synem. Chciała go koniecznie
ożenić, przezorny Tales odpowiadał jednak na jej nalegania najpierw "jeszcze nie pora”, a
potem, kiedy niebezpieczna młodość minęła, „już nie pora”, i do końca życia pozostał w
bezżennym stanie (frg. A 1). Ta pogodna anegdota ma posmak ludowego dowcipu i
świadczy o popularności Talesa oraz jego matki wśród Greków.
Podobny charakter ma inna anegdota: Tales wybrał się raz ze starą niewolnicą na
badanie gwiazd, po ciemku wpadł do jakiegoś rowu, potłukł się i jęczał, a niewolnica mu
dogadywała: „Tak, tak, Talesie, nie możesz zobaczyć tego, co masz pod nogami, a
wyobrażasz sobie, że poznasz sprawy nieba” (frg. A 1, 9)! W tym opowiadaniu o nocnej
przygodzie Talesa widać wyraźnie chęć, aby zbliżyć „ukochanego” mędrca do poziomu
zwykłych śmiertelników i związać go z nimi choćby chwilą niepowodzenia. Subtelny
sceptycyzm wskazuje na środowisko jońskie. Tales miał dziękować losowi za trzy
dobrodziejstwa, a mianowicie, że „... urodził się nie zwierzęciem, lecz człowiekiem, nie
kobietą, lecz mężczyzną i nie barbarzyńcą, lecz Hellenem” (frg. A 1). Za to samo miał
później dziękować losowi także Sokrates.
Zachowała się wiadomość, że w 582/581 r. p. n. e. dokonano wyboru tzw. siedmiu
mędrców — siedmiu zapewne dlatego, że siódemka była świętą liczbą Apollina, który się
urodził siódmego dnia w miesiącu targelionie na wyspie Delos (myśli się także o wpływach
wschodnich) — i że ten przydomek otrzymał pierwszy Tales. Z biegiem czasu imiona
mędrców się zmieniały, tworzono różne „siódemki”, ale w żadnej nigdy nie brakowało
Talesa i jego imię znajdowało się z reguły na pierwszym miejscu. Znamienne jest
opowiada- nie, że kiedy nie znany nam bliżej Batykles z Arkadii przeznaczył cenną wazę
dla „najznakomitszego z mędrców”, oddano ją Talesowi. Skromny Tales przesłał ją jednak
innemu mędrcowi jako godniejszemu, ten zaś znowu innemu itd., aż waza wróciła do
Talesa. Wtedy Tales, „dwukrotny zwycięzca”, złożył ją w darze Apollinowi (frg. A 1).
Podobnych opowiadań jest więcej. Tales
składając w darze Apollinowi wazę Batyklesa robi takie wrażenie, jakby już zaczynał
w świadomości Greków przeobrażać się w Pitagorasowego „filozofa”: wie, że mądry
nie może być żaden człowiek, lecz tylko bóg (p. rozdz. I).
Pierwotny Tales-mędrzec przedstawia się inaczej. Ceni swoją wiedzę i z jednej
strony chętnie jej użycza, a z drugiej umie także korzystać z niej materialnie. I tak dał
mieszkańcom Miletu dobrą radę, by nie zawierali przymierza z Lidyjczykami
przeciwko Persom, lecz raczej utworzyli wraz z innymi Jonami wspólny, silny i
niezależny związek państwowy w Małej Azji z główną siedzibą w Teos (frg. A 1, 4).
Kiedy mu znowu zarzucano, że nie potrafi robić pieniędzy, wydzierżawił pono za
drobną przedpłatą wszystkie wytwórnie oliwy w Milecie i na Chios jeszcze w zimie,
ponieważ przewidział nadzwyczajny urodzaj oliwek, i potem podnosząc dowolnie
opłaty za korzystanie z owych wytwórni zdobył ogromny majątek (frg. A 1, 10).
Posiadał także duże zdolności do geometrii. Opowiadano, że był w Egipcie i uczył
się jej u kapłanów, ale wkrótce przewyższył swoich mistrzów. Kiedy na przykład
daremnie próbowali obliczyć wysokość piramid, podał im sposób, jak mogą tego
dokonać: wystarczy poczekać, aż cień własnego ciała lub w ogóle kija będzie równy jego
długości, i wtedy zmierzyć cień piramidy
1
. Według wiarygodnych świadectw
starożytnych Tales rozpoznał następujące prawidła geometryczne: 1. średnica dzieli koło
na dwie połowy, 2. w trójkątach równoramiennych kąty przypodstawne są równe, 3.
jeżeli dwie proste się przecinają, to kąty wierzchołkowe są równe, 4. dwa trójkąty o
równej podstawie i równych kątach przypodstawnych są sobie równe, 5. każdy kąt w
półkolu jest prostokątny (frg. A 1, 11, 20). Był twórcą nie znanej w Egipcie i na
Wschodzie geometrii teoretycznej, czyli geometrii pojętej jako system twierdzeń
(theoremata) logicznie z sobą związanych.
Najważniejszym twierdzeniem Talesa, dzięki któremu zyskał sławę „ojca filozofii
greckiej”, było twierdzenie, że „wszystkie rzeczy (ciała) są wodą”.
0 tym twierdzeniu czytamy u Arystotelesa, co następuje:
„... Pierwsi filozofowie mniemali po największej części, że tylko materialne
pryncypia (archai en hyles eidei) są pryncypiami wszystkich rzeczy, albowiem to, z
czego są wszystkie rzeczy istniejące oraz z czego powstają na początku
i w czym na końcu giną — substancja (ousia) trwa, ale jej stany (pathe) się zmieniają —
to, powiadają, jest pierwiastkiem (stoicheion) i pryncypium istniejących rzeczy. Toteż ich
zdaniem nic nie «powstaje», ani nie «ginie», gdyż taka natura zachowuje się zawsze. I jak
nie mówimy, powiadają,
o Sokratesie, że w absolutnym znaczeniu «powstaje», kiedy staje się piękny
1
Frg. A 1, 21. Rzecz budzi wątpliwości, ponieważ kształt piramidy różni się
zasadniczo od kształtu kija czy też ludzkiego ciała. Cień piramidy nie daje się zmierzyć
bezpośrednio, bo tylko ta jego część jest widoczna, która się znajduje zewnątrz piramidy
i do której trzeba jeszcze dodać niewidoczną odległość między jej krawędzią a jej
środkiem. Nie wiemy, w jaki sposób Tales pokonał tę trudność. Starożytni uważali jego
pomysł za najstarszy w dziejach matematyki greckiej przykład proporcji. Można
wspomnieć jeszcze, że Tales miał na podstawie swojego czwartego twierdzenia (p. n. )
zbudować przyrząd do mierzenia z lądu odległości statków na morzu.
75
albo muzykalny, ani też, że «ginie», kiedy traci owe własności, bo pozostaje substrat,
sam Sokrates, tak i — o żadnej w ogóle rzeczy innej. Musi bowiem być jakaś natura
bądź jedna, bądź więcej niż jedna, skąd inne rzeczy powstają, ona zaś trwa w nich dalej.
Co do ilości jednak i co do postaci takowego pryncypium, to nie mówią wszyscy tego
samego, lecz Tales, ojciec (archegos) takiej filozofii, powiada, że jest ono wodą
(dlatego też głosił, że ziemia jest na wodzie), powziąwszy prawdopodobnie to
przypuszczenie na tej podstawie, że wszelki pokarm jest, jak widzimy, wilgotny, że
nawet ciepło rodzi się z wilgoci i dzięki niej żyje, a to, z czego wszystko się rodzi, jest
pryncypium wszystkiego. Więc z tego powodu powziął owo przypuszczenie, a bodaj i
dlatego, że nasiona wszystkich rzeczy mają wilgotną naturę, a dla rzeczy wilgotnych
pryncypium ich natury jest właśnie woda. Sądzą zaś niektórzy, że tak myśleli
0 naturze również ludzie już bardzo dawni, na długi czas przed naszym pokoleniem, a
mianowicie pierwsi teologowie, oni bowiem głosili, że Okeanos
i Tetyda są rodzicami tego, co powstało, i że przysięgą bogów jest przysięga na wodę
zwaną przez nich Styksem: najczcigodniejsze jest to, co najstarsze, przysięga się zaś na
to, co najczcigodniejsze. Czy więc ów pogląd na naturę jest rzeczywiście prastary i
odwieczny, to będzie może wątpliwe, ale w każdym razie mówi się o Talesie, że tak się
wypowiedział o pierwszej przyczynie” (Met. 983 b 6 n.; por. De caelo 294 a 28 n. ).
Arystotelesowi zarzuca się zazwyczaj, że tłumaczył tezę Taiesa za pomocą takich
pojęć, jak substancja, substrat, pierwiastek itp., których on (Tales) znać jeszcze nie
mógł. Zdaje się jednak, że zarzut nie jest słuszny. Tales według j wszelkiego
prawdopodobieństwa nie pozostawił żadnych dzieł filozoficznych, Arystoteles nie
mógł znać dokładnie jego nauki, ale z drugiej strony znał z pewnością jej „pośrednią
tradycję” daleko lepiej od dzisiejszych uczonych, tak iż jego wyjaśnień nie należy
lekceważyć: Arystoteles starał się wyjaśnić tezę Talesa, że „wszystko jest wodą”, na
podstawie swojej aktualnej wiedzy, jak przystało — filozofowi. Powyższa teza była
typową „wypowiedzią-impul- sem”, a wyjaśnienie — spowodowanym przez nią
wysiłkiem późniejszego myśliciela, aby zbadać, ile w niej jest "rzeczywistej prawdy”
(p. rozdz. 1). Zjawisko to występuje bardzo często w dziejach filozofii greckiej. W
ogóle można powiedzieć, że taka była główna droga jej rozwoju i postępu. Zdaje się, że
także Tales nawiązał do wypowiedzi Muzajosa „Z jednego wszystko powstaje i w tym
samym się pogrąża (resp. ginie)”, zadał sobie pytanie, co jest owym jednym, i
odpowiedział: jest nim woda.
Ze słów Arystotelesa wynika, że nauki Talesa nie cechuje ani powiedzenie, że
„wszystko powstaje z wody”, ani nawet powiedzenie, że „wszystko jest wodą”, lecz
dopiero koniunkcja ich obu: „wszystko powstaje z wody i wszystko jest wodą”.
Tales wiedział, jak woda zmienia się w ciała stałe (lód, śnieg) i lotne (para), jak wiele
przeróżnych stworzeń w niej żyje, jak wreszcie powierzchnia morza pozostając
niezmiennie jego powierzchnią wciąż faluje i razem z grą światła wciąż zmienia
wygląd. Zjawisko zmiennej w swych barwach i kształtach powierzchni morskiej
natchnęło Greków do wielu podań ludowych, wśród nich do podania o walce Tetydy
z Peleusem: śmiertelny Peleus pochwycił boginię, która przemienia się w węża, lwa,
panterę, drzewo,
76
wodę i nawet w ogień, aby odstraszyć napastnika, kiedy jednak Peleus jej nie puszcza,
powraca w końcu do swojej zwyczajnej postaci i godzi się być jego żoną. Podobnie
przybiera w Odysei różne postacie (np. wody oraz ognia) „morski starzec”, Proteus
(IV 417 n. ). Takie mity mogły wskazać Talesowi drogę do powyższej koniunkcji, ale
jej nie uzasadniały. Uzasadnić mogło ją tylko odpowiednio urobione pojęcie o
„naturze” wody.
Kluczowym pojęciem Talesa i jego następców było pojęcie natury (physis). Toteż
nazywano ich „fizykami” lub „fizjologami”, a ich dzieła nosiły stereotypowy tytuł O
naturze. Wyraz physis pozostaje w ścisłym związku z wyrazem "phyesthai — róść” i
oznacza pewnego rodzaju prawidło, które widnieje przede wszystkim w tym, że to, co
„rośnie”, rośnie w raz na zawsze określony taki a taki, sobie właściwy sposób, że w
ogóle powstaje, rośnie i ginie w sposób sobie przyrodzony. To, co rośnie, doznaje
zmiany i równocześnie pozostaje sobą (np. nasienie i rosnące z niego drzewo).
Wyrazy
arche
i
genesis są często synonimami wyrazu physis (podobnie jak czasownik
gignesthai — czasownika phyesthai). Tzw. teoria fizyczna (physike theoria) była nauką
o tych rzeczach, które zawierają w sobie pryncypium ruchu i spoczynku — w
przeciwieństwie do rzeczy wytworzonych przez ludzi. W ogóle przedsokratycy
rozumieli przez wyraz physis byt istotny, pojęty jako wewnętrzna przyczyna wyglądu
(i ruchu) całego świata oraz jego wszystkich poszczególnych części podpadających
pod zmysły.
Tales miał „... pierwszy rozprawiać o naturze” (frg. A 1). O naturze czego? Zapewne
— wody. Według niego woda posiadała inicjatywę swoich doraźnych „przemian”
podobnie jak mityczna Tetyda w walce z Peleusem, ale są dwie ważne różnice: 1. Tetyda
przybiera różne postacie, aby się wyrwać Peleusowi, podczas gdy woda przybiera je bez
żadnej zewnętrznej przyczyny, lecz sama z siebie, 2. Tetyda zmienia się w projekcji
przeszłość — przyszłość i zawsze cała, podczas gdy woda dzieli się niejako na części i
wytwarza równocześnie rzeczy różne, które z niej powstają obok siebie i z których się
składa całość świata. Tales pojmuje wodę jako pryncypium ruchu, ciepła i życia, innymi
słowy: widzi w niej to, co Grecy nazywali duszą. Rozmaitość rzeczy powstających z
wody jest bardzo duża, ale jest skończona, bo ją określa i ustala zawsze jedna i ta sama
natura wody. Przypomina się orficka idea o związku wielości z jednością (p. rozdz. I):
pierwszej odpowiada wielość poszczególnych rzeczy-części zmysłowego świata, a
drugiej jedność wody jako takiej. Kto mówi, że „wszystkie rzeczy powstają z wody i są
wodą”, ten je wprawdzie odróżnia od wody, ale ich od niej nie oddziela, lecz raczej z nią
łączy: dusza wody jest równocześnie duszą zmysłowego świata i przenikając wszystkie
jego rzeczy-części jednoczy go z wodą jako taką węzłem wspólnej całości (frg. A 1, 23).
Wierzenia orfickie przypominają się znowu. Arystoteles poważał Talesa. Okoliczność, że
użył późniejszych terminów, nie osłabia jego świadectwa, bo wskazuje, że chciał
przedstawić „koniunkcję” Talesa w sposób możliwie jasny i dokładny: stosunek rzeczy
powstających z wody do niej samej odpowiada stosunkowi zmiennych atrybutów (resp.
własności) do niezmiennej substan- cji-substratu. Wyjaśnienie to rozluźnia wprawdzie
opisaną koncepcję Talesa, gdyż związek substancji z atrybutami nie jest tak ścisły, jak
związek wody ze
77
światem, ale na ogół wydaje się trafne. Można dodać, że pojęcie natury było u pierwszych
fizyków bardzo szerokie i że z niego zapewne powstały z czasem późniejsze pojęcia
substancji i atrybutów, formy i materii.
Zasadniczą zasługą Talesa było to, że skupił uwagę nie na powstaniu i dawnych
dziejach świata, lecz na jego „teraźniejszości” i że zerwał z zakorzenionym zwyczajem
tłumaczenia zjawisk przyrody wolą wszechmocnych bogów. Jego stosunek do świata był
bezpośredni. Tales nie uznawał „cudów”. Ponieważ ostateczną przyczyną wszystkiego, co
tylko się dzieje, jest „natura” wody, więc wszystkie wydarzenia na niebie i ziemi muszą
mieć swoje „naturalne” przyczyny: nie Posejdon, lecz unosząca ziemię woda powoduje jej
wstrząsy podobne do wstrząsów tratwy miotanej przez fale i nie bóstwo Nilu, lecz etezyjskie
wiatry są przyczyną jego wylewów, gdyż mu nie pozwalają płynąć swobodnie do morza
(frg. A 1, 12—16). Obydwa wyjaśnienia były błędne, ale Tales uważał je za prawdziwe i
chętnie posługiwał się nimi w swojej walce z „wszechmocnymi bogami”, z czego jednak
wcale nie wynika, żeby był „ateistą”: uznał wodę za wieczne pryncypium wszystkich rzeczy
na świecie i w ogóle całego świata, pryncypium posiadające duszę i w ten sposób
wywyższał tak pojętą wodę ponad wszystkie (personalne) bóstwa czczone w Grecji. Dusza
świata przebywa we wszystkich jego częściach ruchomych oraz nieruchomych i rozstrzyga o
ich doraźnych „naturach”. Tales odczuwał jej majestat, jak wskazują jego wypowiedzi
przekazane przez Arystotelesa: „... Tales mniemał, że wszystkie rzeczy są pełne bogów
(resp. dajmonów)” i „... Tales mówił, że kamień (magnezyjski) ma duszę, ponieważ porusza
żelazo” (frg. A 22; por. frg. A 1, 23). Tales miał, o ile można sądzić, poważne zastrzeżenia
co do oficjalnych bogów, ale nie wątpił, że światem rządzi jakaś nadludzka potęga, co
stanowi bodaj pierwszy warunek wszelkiej „religijności”. Podobnie myślał w niedługi czas
później Ksenofanes: z jednej strony szydził z ant- ropomorficznych bogów greckich, a z
drugiej głosił, że całym światem kieruje jedno, ludziom nie znane i zgoła od nich różne
bóstwo najwyższe (frg. B 10—16, 23-26).
W koncepcji Talesa tkwiła trudność, którą może najłatwiej będzie nam sobie
uprzytomnić, jeżeli wodę pojętą jako pryncypium wszystkich rzeczy porównamy po raz
trzeci z Tetydą: podpadająca pod zmysły postać wody była zasadniczą postacią wody
pryncypialnej, podobnie jak podpadająca pod zmysły postać bogini Tetydy, ale kiedy
zasadnicza postać Tetydy nie mogła występować równocześnie z jej innymi (wtórnymi)
postaciami, to zasadnicza postać wody jawiła się obok jej wtórnych postaci na równi. Jeżeli
z wody powstawały wszystkie rzeczy fenomenalne, to powstawała z niej również
„fenomenalna woda”. W takim jednak razie muszą być dwie różne „wody”: 1. ta, która
powstała, i 2. ta, z której ona powstała. W koncepcji Talesa jednoczy je wszechmocna,
wspólna dusza wody-pryncypium i świata (p. w. ). Wszechmoc tej duszy ma tłumaczyć, że
na świecie obok zasadniczej postaci wody występuje także mnóstwo jej postaci wtórnych, a
przecież jej zasadnicza postać nie może współistnieć z nimi wszystkimi na równi. Zdaje się,
że Anaksymander dostrzegł te niedociągnięcia i w swojej teorii o ostatecznej rzeczywistości
postarał się ich uniknąć.
78
Anaksymander (Anaksimandros), syn Praksjadesa, był podobnie jak Tales wybitnym
obywatelem Miletu. Według tradycji starożytnej brał czynny udział w życiu politycznym,
prowadził kolonię milezyjską do Apollonii nad Morzem Czarnym i podróżował,
prawdopodobnie jako poseł, do Sparty (frg. A 1, 3, 5 a,
28). Posiadał nadto przygotowanie matematyczne i badał zjawiska na niebie
i ziemi. Zachowała się wiarygodna wiadomość, że Anaksymander liczył w 547/546 r. p.
n. e. lat sześćdziesiąt cztery i że wkrótce potem umarł.
Anaksymander opracował pierwszą (grecką) mapę ziemi i morza, którą później
ulepszył i uzupełnił opisem Hekatajos z Miletu (frg. A 1, 6). Obydwie mapy należy
wyobrazić sobie na podobieństwo tablicy spiżowej, jaką Arys- tagoras, „tyran'’ Miletu,
pokazywał w Sparcie królowi Kleomenesowi, aby go pozyskać dla sprawy powstania
jońskiego, i na jakiej była wyryta według słów Herodota „cała ziemia, całe morze oraz
wszystkie rzeki” (V 49; por. IV 36).
Nasuwa się pytanie, w jaki sposób Hekatajos i — w wyższym jeszcze stopniu —
Anaksymander uzupełniali swoją wiedzę „empiryczną”, bo nie mogli znać ani z własnego,
ani z cudzego doświadczenia „całej ziemi, całego morza oraz wszystkich rzek”, na przykład
górnego biegu i źródeł Nilu, choć je z pewnością przedstawili na swoich mapach. Otóż
Herodot powołuje się właśnie w przypadku Nilu na metodę „wnioskowania (tekmairesthai)”,
czyli wyobrażania sobie rzeczy nie znanych z doświadczenia za pomocą rzeczy z
doświadczenia znanych, i twierdzi, że (nieznane) źródła Nilu znajdują się tak daleko na
zachód w Afryce, jak daleko na zachód w Europie znajdują się (znane) źródła Dunaju,
innymi słowy — że obydwie rzeki płyną po przeciwnych stronach Morza Śródziemnego
analogicznie do siebie (II 33 n. ). Twierdzenie Herodota możemy śmiało przypisać
Hekatajosowi i — wraz z całą metodą
— Anaksymandrowi. Rzuca ono światło na sposób, w jaki powstała pierwsza „całkowita
mapa ziemi i morza” (frg. A 1): Anaksymander nie mógłby jej wykonać, gdyby w znanych z
doświadczenia zjawiskach ziemskich nie dopatrywał się jakby obrazu zjawisk z
doświadczenia nie znanych, gdyby się nie oparł praktycznie na zasadzie analogii i nie
stosował metody, którą później nazwano „znakowaniem z rzeczy jawnych na rzeczy
niejawne do czasu”.
Podobnie postępował Anaksymander w dziedzinie zjawisk niebieskich. Zbudował
pierwsze „planetarium (sphaira)” łub — mówiąc ściślej — pierwszy model świata
2
. W
środku umieścił ziemię podobną do mocno spłaszczonej kuli czy też wypukłego po bokach
walca, którego „szerokość” była trzykrotnie większa od „wysokości”. Na północnej
powierzchni ziemi miała się znajdować woda morska jako „reszta wody pierwotnej”. Ziemia
nie pływa na wodzie, lecz „buja” w powietrzu i „pozostaje w miejscu z powodu równego
odstępu wszechrzeczy”. Znaczy to zapewne, że środek ziemi jest równocześnie środkiem
nieba-świata, tak iż ziemia w razie zmiany miejsca musiałaby wzbić się w górę we
wszystkich przeciwnych kierunkach równocześnie, co jest niemożliwe: ziemia jest
niewzruszonym dnem nieba-świata (frg. A 10 n., 26; por. Plat. Phaed. 108 e n. ).
2
Najsławniejsze w starożytności planetarium zbudował Archimedes. Planetarium to po
zdobyciu Syrakuz miał przewieźć do Rzymu Marcellus i umieścić w świątyni Cnoty.
79
Anaksymander otoczył ziemię trzema pierścieniami o przekroju
równym
pół szerokości
ziemi,
w
których mieścił się ogień i których opony
tworzyło
zgęszczone powietrze. Pierścienie te
wznosiły się (w układzie koncentrycznym) tak ponad sobą, iż najniższy pierścień gwiazd
3
liczył
dziewięć i dziesięć, wyższy pierścień księżyca dziewiętnaście i dwadzieścia, a najwyższy
wreszcie
i najodleglejszy pierścień słońca dwadzieścia siedem
i
dwadzieścia
osiem
jednostek
wewnętrznej i zewnętrznej średnicy, przy czym jednostką miary była szerokość ziemi. W
najmniejszym i najbliższym pierścieniu gwiazd znajdowały się liczne otwory i to były
prawdopodobnie gwiazdy. Pierścienie księżyca i słońca posiadały po jednym tylko otworze, a
mianowicie otwór-księżyc i otwór-słońce (ten ostami był równy ziemi). Kiedy otwory zostaną
„zatkane”, następują zaćmienia księżyca i zaćmienia słońca (frg. A 10 n., 18 n., 21 n., 26).
Przekazane wiadomości są skąpe i często niejasne, tak iż od długiego już czasu toczy się wśród
uczonych spór nierozstrzygnięty o właściwy sposób ich rozumienia. Nasuwają się przede
wszystkim dwa pytania: 1. jak mogli ludzie widzieć z ziemi księżyc i słońce, skoro je zasłaniał
pierścień gwiazd, i 2. co
się
znajdowało na szczycie nieba-świata i tworzyło jego kulisty otok?
Model Anaksymandra przedstawiał budowę współczesnego mu świata podobnie jak mapa
przedstawiała północną, tylko częściowo znaną Grekom powierzchnię ziemi zamieszkaną przez
ludzi. Może Anaksymander pisał także
o przypuszczalnych mieszkańcach jej południowej powierzchni i nazywał ich ogólnie
„antypodami”, ponieważ ich nogi były skierowane tak samo jak nogi Greków do środka ziemi,
ale doprowadzone do tego środka w myśli — przeciwstawiały się niejako w nim sobie
wzajemnie. Nazwa „antypodów” występuje u pitagorejczyków i u Platona (Tim. 63 a). Model
Anaksymandra służył mu zapewne za dowód słuszności jego nauki o budowie świata. Wymagał
on jednak bliższych wyjaśnień i to było bodaj głównym powodem, że Anaksymander napisał
pierwszą filozoficzną książkę grecką, w której opisał nie tylko sam
3
Pierścień gwiazd nastręcza trudności z dwóch głównie powodów: 1. ze względu na znany
Anaksymandrowi wygląd nocnego nieba musiał — w przeciwieństwie do obu wyższych,
obracających się pierścieni księżyca i słońca — pozostawać w spoczynku, 2. zasłaniał obydwa
wyższe pierścienie. Niektórzy uczeni przypuszczają, że każda gwiazda miała własny pierścień o
tej samej średnicy wewnętrznej i zewnętrznej (9—10), co jednak wydaje się bardzo wątpliwe.
Pewne trudności nastręcza także pierścień księżyca. Zachowała się wiadomość, że jego średnica
liczyła dziewiętnaście jednostek, czyli „szerokości ziemi” (frg. A 22). Średnicę tę uważa się
zazwyczaj za zewnętrzną i dlatego twierdzi, że wewnętrzna średnica liczyła—jednostek
osiemnaście. Wewnętrzne średnice najniższego i najwyższego pierścienia wyrażały się jednak w
liczbach nieparzystych (9, 27), a średnice zewnętrzne w liczbach parzystych (10, 28), co
wskazuje, że liczba 19 była liczbą wewnętrznej średnicy księżycowego pierścienia, a liczbą jego
zewnętrznej średnicy — liczba 20. Staje się to oczywiste, jeżeli zważymy na to, że wewnętrzną
średnicę mogą wyznaczać tylko liczby nieparzyste, a średnicę zewnętrzną tylko liczby parzyste:
na wewnętrzną średnicę składają się dwie równe sumy jednostek po bokach ziemi i ona sama w
środku (4+1+4=9, 9+1+9=19, 13+1+13=27), a średnica zewnętrzna jest zawsze
o jednostkę dłuższa od średnicy wewnętrznej, ponieważ przekrój każdego pierścienia był równy
pół szerokości ziemi (1/2+9+ 1/2=10, 1/2+ 19+1/2=20, 1/2+27+ 1/2=28).
80
model, ale także powstanie i najdawniejsze dzieje świata. Zdaje się, że wspominał w niej
także o sobie i że tak należy tłumaczyć przekazaną przez Apoilodora wiadomość o
sześćdziesięciu czterech latach Anaksymandra w 547/546 r. p. n. e. (frg. A 1). Więc
pierwsza filozoficzna i prozaiczna książka grecka ukazała się według wszelkiego
prawdopodobieństwa w tym mniej więcej czasie, kiedy Persowie zdobyli miasto Sardes,
stolicę lidyjskiego państwa (546 r. p. n. e. ).
Model świata dotyczył rzeczy podpadających pod zmysły, ale nie dających się zbadać
dokładnie. Anaksymander wnioskował o nich na podstawie analogii do znanych sobie
faktów i na podstawie przekonania, że świat musi być zbudowany symetrycznie. W
książce poszedł dalej: uczył o nie podpadającym pod zmysły-pryncypium całego świata,
czyli o rzeczy „niejawnej z natury”, i nią tłumaczył wszystkie „rzeczy jawne”. Więc
stosował praktycznie już obydwa sposoby „znakowania o rzeczach niejawnych (mian.
niejawnych do czasu i niejawnych z natury)”, które zostało teoretycznie sformułowane
dopiero w czasach daleko późniejszych. Przekazane wiadomości o pryncypium Ana
ksymandra są jeszcze trudniejsze do wyjaśnienia niż wiadomości o jego „planetarium”.
Jedyny fragment pierwszej filozoficznej książki greckiej zachował się w następującej
wypowiedzi Simplikiosa, jednego z ostatnich filozofów ateńskich w VI w. p. n. e.: „... Z tych,
którzy mówią, że pierwiastek jest jeden i ruchliwy i bezkresny* rzekł Anaksymander..., że
pryncypium oraz pierwiastkiem rzeczy istniejących jest bezkresne, wprowadziwszy jako
pierwszy tę nazwę pryncypium. Powiada dalej, że nie jest to ani woda, ani żaden inny z tzw.
pierwiastków, tylko jakaś różna od nich natura bezkresna, z której powstają wszystkie nieba i
wewnątrz nich światy, a — «z jakich rzeczy powstają rzeczy istniejące, na te muszą także
zginąć, albowiem wywzajemniają się sobie kolejno karą i pomstą za niesprawiedliwość
zgodnie z zarządzeniem czasu». Tak to on mówi raczej poetyckimi słowami. I jest rzeczą
jasną, że widząc wzajemną przemianę czterech pierwiastków, nie uważał za rzecz właściwą
czynić jednego z nich substratem, tylko coś innego poza nimi. Tłumaczy zaś on powstawanie
nie tym, że pierwiastek się zmienia, lecz tym, że za sprawą wiecznego ruchu oddzielają się
przeciwieństwa. Toteż Arystoteles zestawił go z Anaksagorasem i jego szkołą” {Phys. 24, 13
n. ).
Anaksymander poprawia Talesa: podpadająca pod zmysły, a więc przestrzennie
ograniczona woda nie może stanowić pryncypium wszystkich rzeczy na świecie, bo wtedy z
jednej strony pochłonęłaby jako silniejsza rzeczy sobie wrogie, na przykład ogień, a z drugiej
byłoby jej znowu za mało, tak że „powstawanie” musiałoby z czasem ustać (frg. A 14-17).
Pryncypium musi być „bezkresne”. Ale co to znaczy? Sam wyraz wydaje się pusty. Treści
nabiera dopiero wtedy, kiedy sobie uświadomimy, że przeciwieństwem wyrazu „apei- ron —
bezkresne” jest wyraz „pepęrasmenon — określone (skończone)”. Otóż „określone”
przestrzennie, jakościowo i czasowo są wszystkie rzeczy podpadające pod zmysły.
Anaksymander rozróżnia je zasadniczo od ich bezkresnego, czyli nie podpadającego pod
zmysły pryncypium: nie ma ono ani początku, ani końca, jest niezmienne, niezniszczalne i
nieśmiertelne, czyli
6
81
oskie, posiada świadomość i wszechwiedzę, „wszystko otacza i wszystkim steruje.
Anaksymander wyobrażał sobie owo „bezkresne” jako arcysubtelne ciało i czcił jego
boskość nie mniej szczerze, niż Tales czcił boskość „wody” , Przechodzimy do zagadnienia,
jak Anaksymander tłumaczył powstanie zmysłowego świata. Według przekazanych
wiadomości uczył, że światów które powstają i giną, jest nieskończenie wiele (apeiroi to
plethei ouranoi, resp. kosmoi). Wśród uczonych toczy się spór, czy przez nieskończoną ilość
światów należy rozumieć ilość światów 1. istniejących równocześnie, czy też — 2,
następujących po sobie (świat jest jeden, ale powtarza się nieskończoną ilość razy). Trzeba
od razu zaznaczyć, że pierwsza i druga teza nie wykluczają się wzajemnie, lecz mogą być
złączone, że taka właśnie jest starożytna tradycja i że ta tradycja wywodzi się od Teofrasta.
Anaksymander twierdził, że pryncypium jest nie przemienne (ametableton). Świat powstaje
z „zarodni gorąca i zimna (gonimon thermou kai psychrou)”, która „się wydziela z
bezkresnego pryncypium oraz od niego „oddziela”. Dała ona prawdopodobnie początek tzw.
prawodzie (proton hygrori). Z niej „wydzielił i oddzielił się znowu ogień. Ogień otoczył na
podobieństwo kory drzewnej pozostałe, ciekłe jądro świata, które wskutek jego działania
rozdzieliło się na powietrze, wodę i ziemię. Powietrze rozerwało ognistą powłokę i
uwięziło ogień w opisanych już pierścieniach gwiazd, księżyca i słońca, po czym w ciągu
walki wrogich sobie żywiołów, głównie ognia i wody, zróżnicowały się ostatecznie
wszystkie. poszczególne rzeczy-części świata. Ogniste pierścienie wydzielają gorąco, które
pochłaniają powietrze, woda i ziemia, i ze swojej znowu strony chłoną powietrze i wodę
wraz z wszelakimi wydzielinami ziemi. Dzięki tej wymianie wzajemnej (wewnątrz świata)
powstają tzw. żywiny. Anaksymander uczył, że wszelkie żywe stworzenia zrodziły się z
pierwotnej wody (i mułu) wystawianej na działanie słońca, że wszystkie były zrazu
„rybami” i dopiero później, kiedy się wyłoniła sucha ziemia, zrzuciły pancerze z łusek i
przystosowały się do nowych warunków życia na lądzie. „Rybami” byli albo przynajmniej
w rybich ciałach wyrośli również pierwsi ludzie, kobiety i mężczyźni, bo — jak rozumował
Anaksymander — „... człowiek potrzebuje przez czas długi gotowe- go pokarmu i opieki
macierzyńskiej”, tak iż w zaraniu swojego istnienia nie mógłby się utrzymać przy życiu o
własnych siłach
4
. Anaksymander powoływał się na przykład tzw. rekinów gładkich (galeoi),
które ukrywały przed niebezpieczeństwem swoje potomstwo, dopóki nie dorosło, we
własnych ciałach, i twierdził, że podobnie przechowali się także pierwsi ludzie w ciałach
swoich ryb rodzicielskich. Duszę uważał za „powietrzną”, czyli sądził, że „żywiny”
4
W r. 1938 wyłowiono pierwszy, a w 1952 r. drugi okaz ryby z rodziny trzonopłet- wych,
żyjących na świecie już wiele milionów lat ( Latimeria Chalumnae). Według ogólnie przyjętej
hipotezy H. Klaatscha ryby te należy uważać za „pramatki” wszystkich wyższych kręgowców:
ich płetwy dały początek pierwszym odnóżom, które umożliwiły faunie morskiej podbój
stałego lądu. Na podstawie dziesięciu zbadanych okazów została opracowana obszerna
monografia (z atlasem): J. Millot, J. Anthony, Anatomie de Latimeria Chalumnae, t. I, Paris
1958; por. L. Kuźnicki, A. Urbanek, Zasady nauki
o ewolucji, I, Warszawa 1967, s. 502 n.
82
zrodziły się dopiero wtedy, kiedy część „prawody” oddzieliła się od niej w postaci powietrza
(frg. A 10 n 2 7 , 29 n. ).
Tales uważał prawdopodobnie świat zmysłowy za wieczny. Anaksymander myślał inaczej.
Świat jest polem walki między przeciwieństwami, które się wydzieliły z pryncypium i oddzieliły
od siebie z wodą i ogniem na czele. W ciągu tej walki powstają i giną wszystkie ciała
fenomenalne. „... Z jakich rzeczy powstają — pisał Anaksymander—rzeczy istniejące, na te
muszą także zginąć, albowiem wywzajemniają się sobie kolejno karą i pomstą za nie
sprawiedliwość zgodnie z zarządzeniem czasu” (p. w. ). Idzie o sprawę pokarmu. Każda rzecz
fenomenalna potrzebuje go koniecznie, bo bez niego ginie, niemniej jednak to, co się karmi
czymś innym, dopuszcza się wobec niego niesprawiedliwości i je krzywdzi, gdyż się nim karmi
kosztem jego istnienia. Dlatego „sprawiedliwy” czas zarządził, żeby rzeczy karmiące się innymi
służyły prędzej czy później za pokarm także tym rzeczom innym, czyli w nich ginęły.
Wydzielone z pryncypium i oddzielone od siebie przeciwieństwa pozostają we wrogim stosunku
do siebie. Woda i ogień „pożerają się” na przykład wzajemnie. Z początku woda odniosła
zwycięstwo i uwięziła ogień w pierścieniach wydzielonego z siebie powietrza. Lecz ogień działa
dalej i działa coraz potężniej poprzez istniejące w tych pierścieniach otwory, szczególnie przez
otwór słoneczny, wciąż chłonie wodę i coraz bardziej wysusza ziemię, tak iż z prawody, która
pierwotnie otaczała ją całą, pozostały już tylko resztki w postaci wody morskiej. Anaksymander
uczył o odwecie ognia, o jego ostatecznym zwycięstwie i o nieuchronnym końcu świata (frg. A
10, 27). Wzajemne „pożeranie się” przeciwieństw robi takie wrażenie, jakby dążyły do
„zjednoczenia”, które jednak w warunkach ich „światowego” istnienia nie było możliwe, lecz —
urzeczywistniało się właśnie w warunkach ich istnienia „pryncypialnego”.
Skoro przeciwieństwa „wydzieliły się” z pryncypium, to w nim istniały. Anaksymander
uczył, że przyczyną powstania światów jest wieczny ruch pryncypium (frg. A 9-12, 17; por.
Simpl. Phys. 41, 16 n. ). Nasuwa się pytanie, jak należy ten ruch rozumieć. Bezkresne
pryncypium zajmuje całą możliwą do pomyślenia przestrzeń, tak iż nie ma miejsca, w któiym by
mogło się poruszać, prócz tego, które samo zajmuje. Więc w razie ruchu musi wirować. Według
tradycji starożytnej Anaksymander uczył o nieskończonej ilości równoczesnych światów. Więc
w jego bezkresnym pryncypium istniało nieskończone mnóstwo ośrodków wirowania: wirowały
skończone kuliste zasoby pryncypium, tak iż powstające w nich i z nich nieba-światy były
zewsząd otoczone przez jego nieskończoną resztę, która pozostawała w spoczynku. W ten sposób
„wydzielały się (ekkrisis) i oddzielały (apokrisis)” nieba-światy wraz z zawartymi w sobie
przeciwieństwami (enantiotetes). Ośrodki wirowania znajdowały się w równej odległości od
siebie, albowiem Anaksymander twierdził, że „światy są równo odległe od siebie” (frg. A 17).
Prawdopodobnie „wirujące” zasoby pryncypium były sobie równe, tak iż wszystkie światy i ich
dzieje były jednakie.
Wirujące i skończone w sobie zasoby pryncypium posiadają te same przeciwieństwa co jego
pozostająca w spoczynku i bezkresna reszta, ale
83
posiadają je inaczej. Różnica polega na tym, że przeciwieństwa znajdują się wewnątrz wiru w
zamkniętej, a zewnątrz niego — w otwartej przestrzeni- skutkiem wirowania powstaje „miejsce
ograniczone”, gdzie może i poniekąd musi być naruszona doskonała równowaga przeciwieństw,
podczas gdy zewnątrz wiru ta równowaga trwa wiecznie: przeciwieństwa nie są „określone” lecz
„bezkresne”, tak iż się równoważą i równocześnie neutralizują czy też przechodzą w siebie
wzajemnie. Arystoteles nazywa pryncypium Anaksymandra „mieszaniną (meigma)”, ale nazywa
je także —, jednem (hen)”, z którego „wydzielają się istniejące w nim przeciwieństwa” (frg. A 9).
Pryncypium w spoczynku stanowi jedność: żadne z istniejących w nim przeciwieństw nie ma
przewagi nad drugim, żadne z drugim nie walczy, tak iż ich wielość zanika niejako w ich
zgodzie. Nieruchome pryncypium Anaksymandra jest ciągłe i niezmienne. W zamkniętym
ośrodku wirowania dzieje się inaczej. Anaksymander wiedział, że podczas wirowania powstaje
siła odśrodkowa, i bodaj nią tłumaczył „wydzielanie i oddzielanie się” przeciwieństw w zakresie
zmysłowego świata. Zdaje się, że tak należy rozumieć ważną wiadomość: , Anaksymander...
mówił, że części są przemienne, całość zaś nieprzemienna” (frg. A 1): przeciwieństwa pojęte jako
części wydzielone z pryncypium, więc gorące, zimne, suche, mokre itd., przemieniają się na
siebie (sprawa „pokar- mu”), ale samo pryncypium nie przemienia się na nic, bo prócz niego nic
nie istnieje: pryncypium jest zawsze to samo i w ruchu, i w spoczynku.
W dziedzinie światów i w ogóle ciał fenomenalnych panuje nieustanna walka o pokarm oraz
to prawidło, że aby mogły powstać nowe ciała fenomenal- ne — muszą zginąć dawne. Wszelkie
narodziny są zbrodnią, gdyż ciała, które j się rodzą, nie mogą rodzić się inaczej niż wydzierając
życiodajne tworzywo ciałom, które już istnieją i które wydarły je kiedyś tak samo swoim
ówczesnym ofiarom. Każde ciało fenomenalne musi stać się tworzywem innego, luzującego je
niejako w określonym czasie ciała fenomenalnego. „Nowe” ciała są z jednej j strony posłuszne
nakazom władnego i sprawiedliwego czasu i „karzą” ciała ginące za ich winę narodzin kosztem ciał
dawniejszych, a z drugiej znowu strony dopuszczają się tej samej winy wobec ciał przez siebie
„karanych”, tak iż im również grozi nieuchronny odwet i śmierć w przyszłości. W opisanym jarzmie
winy i kary pozostają także powstające i ginące światy. O niezmiennej kolejności ich dziejów
stanowi władny i sprawiedliwy czas, symbol bezkres- nego pryncypium, które „steruje” swoimi
wszystkimi światotwórczymi wirami (frg. A 9, 15; p. w. ). „Czas” jest tylko tam, gdzie są światy.
Tam, gdzie ich nie ma, czyli w pryncypium otaczającym światotwórcze wiry i nieruchomym
— jest tylko zawsze jednaka „wieczność”.
Anaksymander uważał świat fenomenalny za śmiertelny. Nie wiemy, jak wyobrażał sobie jego
koniec, ale to wydaje się pewne, że świat ginie po zwycięstwie ognia nad wodą i po całkowitym
wysuszeniu ziemi (p. w. ).
,, Anaksymander — czytamy we fragmencie A 12 — powiada, że wieczny ruch jest starszym
zaczątkiem (arche) od prawody i że za jego sprawą jedne rzeczy się rodzą, inne zaś giną”.
Wieczny ruch nie może ustać. Więc trzeba przypuścić, że po końcu fenomenalnego świata
wirowanie trwało dalej, kiedy świata już nie było, że później powstawała znowu „zarodnia gorąca
i zimna”
84
i że z niej wyłaniał się z czasem taki sam jak poprzedni świat następny.
W okresie między poprzednim a następnym światem skończony zasób pryncypium
wirował, ale przeciwieństwa z jednej strony już przestały, a z drugiej jeszcze się nie
zaczęły z niego wydzielać i walczyć z sobą w postaci podpadającej pod zmysły. Świat
fenomenalny powstaje ze skończonego zasobu pryncypium i w nim ginie zgodnie z
wypowiedzią Anaksymandra: „... Z jakich rzeczy powstają rzeczy istniejące, na te muszą
także zginąć... zgodnie z zarządzeniem czasu” (p. w. ). W nieskończonej ilości
wiecznych i jednakich ośrodków wirowania powstaje i ginie kolejno po sobie
nieskończone mnóstwo równo odległych od siebie i takich samych światów zmysłowych,
które zewsząd otacza i którymi zawsze tak samo „steruje” jedno boskie pryncypium
bezkresne.
Wszechrzeczywistość Anaksymandra dzieli się jakby na dwie części. Jedną stanowi
nieskończone mnóstwo poszczególnych światów (wielość), a drugą również nieskończony
ogrom otaczającego każdy z nich i nieruchomego pryncypium (jedność). Część druga, którą
cechuje wyrównanie przeciwieństw, nie podpada pod zmysły w przeciwieństwie do części
pierwszej, lecz daje się tylko pomyśleć. Pod zmysły podpadają tylko jednostronne
„przewagi” czy też „nadmiary” walczących z sobą przeciwieństw. Część druga ma charakter
ostatecznej i suwerennej rzeczywistości, a część pierwsza -trzeczywistości całkowicie od niej
zależnej. Ludzie (i bogowie) wchodzą w skład pierwszej części. Wszystkie ich uczynki są
ustalone raz na zawsze i powtarzają się nieskończoną ilość razy bez zmiany. Wszelką
inicjatywę posiada tylko i jedynie pryncypium jako takie. Zdaje się, że Anaksymander
konstruował wszechświat, podobnie jak konstruował omówiony poprzednio model świata, a
mianowicie w tym przekonaniu, że wszechświat musi być symetryczny. Podstawę stanowiła
idea równości: nieskończony jest ogrom nieruchomego pryncypium i nieskończona jest w
nim również ilość światotwórczych wirów, wszystkie wiry oraz światy znajdują się w
równych odstępach od siebie i wszystkie wreszcie nie tylko powtarzają się zawsze tak samo,
ale w każdej poszczególnej chwili są także jednakie. „Wyrównanie” panuje nawet w
dziedzinie etyki, a mianowicie jako „sprawiedliwość” czasu, który nie dopuszcza, żeby kara
była większa albo mniejsza od winy (frg. A 9; p. w. ). Ta „symetryczność” nadaje
konstrukcji Anaksymandra piętno archaiczne.
Mechanistyczny determinizm filozofa budził zrozumiałe zastrzeżenia ze względu na
skrajny pesymizm: człowiek jest raz na zawsze skazany na „zbrodniczy” żywot w
nieustannej walce o „pokarm” i sam pada jej ofiarą, na czym dla niego wszystko się kończy;
rządząca światem sprawiedliwość wcale nie zapobiega winie człowieka, lecz przeciwnie,
wprost mu ją narzuca, aby —ją wciąż wyrównywać nieuchronną karą i pomstą.
Anaksymander był, o ile można sądzić, entuzjastą wiedzy o ostatecznej rzeczywistości i
wierzył, że odkrył jej tajemnicę. To odkrycie go uszczęśliwiło, tak iż się pogodził z wieczną
niedolą człowieka, zwłaszcza że głęboko odczuwał jego nicość w porównaniu z wszechmocą
bóstwa-pryncypium. Wrodzona człowiekowi potrzeba wiedzy o ostatecznej rzeczywistości
jest dzisiaj tak samo aktualna jak w czasach Anaksymandra. W dzisiejszej kosmologii
walczą z sobą dwie teorie:
85
ma początku w czasie, lecz zawsze „się rozprzestrzenia",
wciąż powstaje nowa materia i wypełnia przestrzeń opuszczoną pizez tzw.
galaktyki w ich „odśrodkowej ucieczce” i 2. materia stanowiła pierwotnie zwartą
całość, ale przed dziesięciu mniej więcej miliardami lat nastąpił w niej wybuch i
spowodował powstanie obecnego wszechświata Druga teoria rozporządza silniejszymi
argumentami niż pierwsza.
Wróćmy jeszcze na chwilę do sprawy nieskończonej ilości równoczesnych
światów u Anaksymandra. Wielu uczonych twierdzi, że Anaksymander mógł co
najwyżej pisać o jednym świecie, który się powtarza nieskończoną ilość razy,
ponieważ o nieskończonej ilości równoczesnych światów uczyli dopiero atomiści;
wprawdzie przekazane wiadomości o nieskończonym mnóstwie równoczesnych
światów Anaksymandra pochodzą od Teofrasta, ale Teofrast albo wyraził się niejasno,
kiedy go porównywał z atomistami, albo też pod ich wpływem przypisał mu mylnie
ich naukę. Argumentacja ta wydaje się słaba z wielu powodów. I tak, Teofrast znał
książkę Anaksymandra, skoro pisał o jego nauce, i wiedział
o zasadniczych różnicach między jego poglądami a poglądami atomistów. Chodziło
tylko o ten fakt, że dawny filozof milezyjski i atomiści uczyli o nieskończonym j
mnóstwie współczesnych światów. Trudno przypuścić, że Teofrast, historyk filozofii
greckiej, podał mylną wiadomość i że ta wiadomość uchodziła za prawdziwą aż do
końca starożytności. Na nieskończoną ilość równoczesnych światów w systemie
Anaksymandra wskazuje dalej jego argument, że pryncypium musi być „bezkresne”,
gdyż w przeciwnym razie „powstawanie” musiałoby z czasem ustać (frg. A 14 n. —na
wieczne powtarzanie się jednego świata wystarcza skończone pryncypium). Na
pomysł nieskończonego mnóstwa równoczesnych światów mogła wreszcie
naprowadzić Anaksymandra idea orfików o związku wielości z jednością i przede
wszystkim ich kilkakrotnie już wspomniana wypowiedź, że „z jednego wszystko
powstaje i w tym samym się pogrąża”: Anaksymander ją rozszerzył i uczył, że "z
jednego bezkresnego pryncypium powstaje nieskończona wielość poszczególnych
światów i w nim również ginie”. Można dodać, że boskie pryncypium Anaksymandra
„steruje” wszystkimi światami za pośrednictwem posłusznego sobie czasu, podobnie
jak Mojra rządzi światem Homera za pomocą posłusznych sobie umysłów oraz serc
boskich i ludzkich (p. rozdz. I). Wydaje się rzeczą prawie pewną, że przekazane
wiadomości o nieskończonym mnóstwie równoczesnych światów Anaksymandra są
wiarygodne.
Trzeci z kolei filozof milezyjski, Anaksymenes (Anaksimenes), syn Euryst- ratosa,
umarł według (niepewnej) tradycji starożytnej w sześćdziesiątej trzeciej olimpiadzie
(528/525 p. n. e. ) i był prawdopodobnie o jakieś dwadzieścia lat młodszy od
Anaksymandra. Swoje poglądy wyłożył w książce „napisanej prostą i
bezpretensjonalną jońszczyzną” (frg. A 1 ) . Teofrast miał mu poświęcić specjalny
traktat (Diog. Laert. V 42).
Anaksymenes wyobrażał sobie świat fenomenalny inaczej niż Anaksymander.
Odrzucił pierścienie księżyca i słońca, a pierścień gwiazd zastąpił „krystaliczną
(krystalloeides)” kopułą nieba, która stanowiła kres świata jako takiego i w którą były
„wbite jak gwoździe” gwiazdy stałe (frg. A 13 n. ). Gwiazdy niestałe, więc słońce,
księżyc i „planety”, unosiły się samodzielnie w powietrzu i krążyły nad ziemią
horyzontalnie na podobieństwo „młyńskiego kamienia”
lub „czapki na głowie człowieka” (frg. A 7, 12). Do „swobodnych” ciał niebieskich
należały oprócz jasnych i widocznych planet także ciała ciemne i niewidoczne,
którymi Anaksymenes tłumaczył zaćmienia słońca i księżyca. Pierwsze miały
naturę ognia, a drugie naturę ziemi. Wszystkie ciała niebieskie posiadały kształt
płaski (podobny do liści) i dlatego mogły utrzymać się w powietrzu. Taki kształt
miała również pozostająca w spoczynku ziemia. Pomimo płaskiego kształtu
musiała jednak mieć znaczną grubość, ponieważ Anaksymenes uczył, że skutkiem
długiej słoty i suszy tworzą się w ziemi głębokie wyrwy, tak iż nagle spadające,
ogromne masy ziemi powodują jej wstrząsy. Na ziemi są nadto wysokie góry
(mian. na północy) i one właśnie zasłaniając słońce sprawiają, iż po dziennym
świetle nastaje mrok nocny (frg. A 7, 14).
„Półkulisty” świat Anaksymenesa pozostaje jako całość w ciągłym ruchu, czyli
wiruje (podobnie jak każdy z nieskończonego mnóstwa światów Anaksymandra),
powstaje, rozwija się i ginie niezliczoną ilość razy zawsze tak samo (frg. A 1 1 ) .
Zachowała się tylko jedna wiadomość, że Anaksymenes uczył tak jak Anaksymander
i atomiści o nieskończonej mnogości równoczesnych światów (Aet. II 1, 3). Wydaje
się rzeczą możliwą, że Anaksymenes, przyjąw- szy „bezkresne” pryncypium
powietrza (p. n. ), przyjął teoretycznie także nieskończoną ilość równoczesnych
światów we wszechświecie, ale praktycznie nie zajmował się bliżej zagadnieniem
wszechświata, tylko uczył o tym jednym świecie, w którym sam przebywał i który
znał z własnego doświadczenia. Wyjaśniał przede wszystkim takie zjawiska, jak
dzień i noc, zaćmienia słońca i księżyca, wichry, burze, grzmoty, błyskawice, tęcze
itp.
Oprócz wspomnianych zjawisk współczesnego sobie świata tłumaczył
Anaksymenes jeszcze jego powstanie. Najpierw była ziemia, która dała początek
wodzie i żarowi ognia (wulkany) i z której oparów wytworzyły się z czasem
wszystkie ciała niebieskie. Nawet słońce jest właściwie rozgrzaną ziemią (frg. A 6).
Zdaje się, że Anaksymenes wyobrażał sobie świat-niebo w postaci podobnej do
dzwonu, którego spód tworzyła ziemia. „... Anaksymenes, Anaksagoras i Demokryt
mówią — czytamy u Arystotelesa — że ziemia pozostaje w spoczynku dzięki
swojemu płaskiemu kształtowi, albowiem nie «rozcina» powietrza, lecz je «nakrywa»
pod sobą, jak to czynią w naszych oczach ciała mające kształt płaski. Przecież nie
dają się one nawet wichrom łatwo porywać z powodu stawianego im oporu. Otóż
dzięki swojej płaskości tak samo, powiadają, zachowuje się ziemia wobec powietrza
pod sobą, a ono znowu nie mając dość miejsca, aby się usunąć, pozostaje za sprawą
powietrza (mian. jego parcia) od dołu w nieruchomym skupieniu tak jak woda w
klepsydrach” (frg. A 20)
5
. Powyższe słowa świadczą, że Anaksymenes umieścił
5
Klepsydrą (wodokradem) nazywali Grecy brzuchate naczynie, które miało wiele drobnych otworów
na dnie i jeden niewielki otwór u góry. Naczynie to zanurzone w wodzie „kradło” ją, jeżeli górny otwór
był otwarty. Potem zamykano otwór palcem i zabierano naczynie wraz ze „skradzioną” wodą. Woda nie
wyciekała z powodu oporu ze strony „oddolnego” powietrza (por. Aristot. Probl. 914 b 9 n. ). Zachowały
się klepsydry, które pochodzą z VI w. p. n. e.
87
niebo-swiat w pryncypium pozostającym w spoczynku, a więc podobnie jak Anaksymander,
ale w przeciwieństwie do niego nadał „niebu” kształt nie kulisty, lecz — półkulisty: przeciął
niejako świat Anaksymandra na dwie części i zachował część górną wraz z północną częścią
ziemi, a jej część południową (wraz z „antypodami”? ) i dolną część świata odrzucił.
Anaksymenes nie mógł nadążyć za genialną intuicją Anaksymandra i uważając jego tezę o
kulistej ziemi, która bez żadnego oparcia spoczywa w środku świata, za urojenie, zrobił ją jego
spodem i oparł na nieruchomym powietrzu zewnętrznym. Górną część świata przedstawił, jak
się zdaje, zgodnie z nauką babilońską. Podobnie jak świat Anaksymandra zmienił
Anaksymenes także jego pryncypium.
„... Anaksymenes twierdził — czytamy we fragmencie B 2 — że pryncypium rzeczy
istniejących jest powietrze (aer), z niego bowiem one wszystkie powstają i w nim znowu giną”.
Pryncypium to było „bezkresne co do wielkości”, ale „określone co do jakości”, gdyż było
właśnie powietrzem, i — pozostawało w „wiecznym ruchu” (frg. A 5—10). Z przytoczonych
poprzednio słów Arystotelesa wynika, że nie mogło pozostawać w ruchu całe, lecz tylko w
zasięgu świata, ponieważ otaczające go powietrze pozostawało stale w spoczynku. Więc
pryncypium Anaksymenesa dzieliło się tak jak pryncypium Anaksymandra na dwie części:
nieruchomą i ruchomą (w granicach światotwórczego wiru)
6
. Powietrze Anaksymenesa
posiadało jednak jeszcze ruch drugi: mogło się zagęszczać (pyknosis) i rozrzedzać (araiosis,
manotes). W największym zagęszczeniu podpadało pod zmysły jako kamienie i ziemia, w
największym rozrzedzeniu —jako ogień, a na pośrednich stopniach coraz mniejszego
zagęszczenia — jako woda, chmury i wiatry; między stopniem wiatrów a stopniem ognia
znajdował się stopień, na którym powietrze nie było ani zagęszczone, ani rozrzedzone, lecz
„doskonale wyrównane ( homalotatos)” i dlatego nie podpadało pod zmysły. W nieruchomej
części pryncypium nie było i nie mogło być ani ziemi, ani ognia, ani żadnej w ogóle rzeczy
fenomenalnej, gdyż tę część stanowiło „doskonale wyrównane”, czyli nie podpadające pod
zmysły powietrze. Pryncypium Anaksymenesa jest tak jak pryncypium Anaksymandra „rzeczą
niejawną z natury”.
Pierwszy i drugi ruch „powietrza” odbywa się tylko w jego skończonym i wirującym
ośrodku światotwórczym, przy czym wirowanie (wirował cały „świat”, a razem z nim
„nieruchoma” kopuła nieba i gwiazd stałych oraz „nieruchoma” ziemia), czyli ruch pierwszy,
jest koniecznym warunkiem zagęszczania i rozrzedzania się powietrza, czyli jego drugiego
ruchu wewnątrz świata. Obydwa te ruchy pryncypium są naturalne i tak samo naturalny jest
jego spoczynek. Pryncypium posiada inicjatywę obu ruchów, ale kiedy ruch pierw
6
Anstot. De caelo 295 a 7 n. „... Jeżeli jest jakiś ruch naturalny, to ruch, a także
spoczynek nie będzie jedynie przymusowy, więc na przykład taki, iż jeżeli ziemia pozostaje
teraz w spoczynku z musu, to i nagromadziła się w środku dlatego, że tam musiała dążyć z
powodu wiru. Taki bowiem powód podają wszyscy ze względu na zjawiska, które zachodzą
w wodzie i w powietrzu, bo tutaj rzeczy większe i cięższe zawsze dążą do środka wiru.
Toteż wszyscy ci, którzy uczą o powstaniu nieba, głoszą, że ziemia skupiła się w środku”.
88
szy może zachodzić bez drugiego (w okresach międzyświatowych; p. w. ), to drugi ruch nie
może zachodzić bez pierwszego, innymi słowami: ażeby zagęszczać się i rozrzedzać, musi
pryncypium wprawić się poprzednio w ruch wirowy. W światotwórczym wirze, jawią się”
ziemia, woda, zagęszczone powietrze (chmury i wiatry) i w końcu ogień, a z nich powstają
pozostałe (organiczne) ciała fenomenalne. Anaksymenes rozróżnił praktycznie cztery
żywioły, które podzielił jeszcze na zimno (1. ziemia, 2. woda oraz 3. reszta zagęszczonego
powietrza) i gorąco (ogień — „rozrzedzone powietrze”). Skala gęstości i rzadkości
powietrza była, o ile można sądzić, ustalona raz na zawsze i realizowała się w dziejach
świata zawsze tak samo.
Anaksymenes uważał za pryncypium doskonale wyrównane powietrze, które było
ciałem, jak świadczyły klepsydry (p. w. ), ale nie podpadało pod zmysły. W ten sposób
zabezpieczył się przed zarzutem Anaksymandra, że żadne ciało fenomenalne nie może być
pryncypium pozostałych ciał fenomenalnych (p. w. ). Zdaje się, że on i Anaksymander
zdawali sobie sprawę, iż to, co pozostaje bez zmiany w ciągu przeobrażeń podpadających
pod zmysły, nie może samo w sobie pod nie podpadać. Zwrócono uwagę (J. Bumet), że
skoro Anaksymenes tłumaczy każdą rzecz fenomenalną jako przeobrażenie jednej i tylko
jednej substancji, to tym samym zakłada, iż wszelkie różnice fenomenalne (jakościowe)
sprowadzają się ostatecznie do ilościowych różnic w owej substancji, czyli do tego, czy w
danym obiekcie zmysłowym jest jej mniej, czy też więcej — niż w „doskonale wyrównanym
powietrzu”. Anaksymenes utorował drogę do uzyskanych z czasem pojęć substancji, materii
i jakościowego atrybutu, a także do tworzenia definicji. Zachowała się na przykład
wiadomość, że „nazywał człowieka powietrzem” (frg. A 22). W ogóle monizm
Anaksymenesa był bardziej rzeczowy, zwarty i przejrzysty niż monizm Anaksymandra;
monizm Anaksymandra cechuje koniunkcja: wszystko powstaje z bezkresnego (pryncypium)
i wszystko jest bezkresem, a monizm Anaksymenesa — koniunkcja: wszystko powstaje z
powietrza i wszystko jest powietrzem.
Anaksymenes dokonał doniosłego odkrycia, kiedy skojarzył większą
i mniejszą „gęstość” powietrza z jego niższą i wyższą temperaturą, chociaż samo
skojarzenie opierało się na fałszywych domysłach i było błędnie sformułowane. Zauważył
mianowicie, że przy „dmuchaniu”, które oziębia, zwężamy usta, a otwieramy je możliwie
szeroko przy „chuchaniu”, które ogrzewa,
i wyobrażał sobie, że w pierwszym przypadku ściskamy i zgęszczamy, a w drugim
rozluźniamy i rozrzedzamy nasz „wydech” (frg. B 1). Błąd Anaksymenesa sprostowano już
w starożytności: oziębia nie „wydech”, lecz zimne powietrze, które się znajduje przed ustami
i które on wprawia w ruch. Anaksymenes myślał, że „gęstość” stanowi przyczynę zimna, a
„rzadkość”
— gorąca. Był to błąd, bo jest wprost przeciwnie, ale błąd, jeżeli wolno tak powiedzieć,
szczęśliwy, gdyż umożliwił sprowadzenie kwalitatywnych różnic do różnic
kwantytatywnych (p. w. ). Kwantytatywne różnice podpadają pod zmysły w postaci różnic
kwalitatywnych, a ponieważ dają się obliczyć, więc kwalitatywne różnice są dopiero wtedy
naukowo poznane, kiedy ich kwantytatywne „racje” zostaną ujęte w karby formuł
matematycznych. Zasada ta
stanowi podstawę dzisiejszej fizyki. Anaksymenes jej jeszcze nie stosował, ale zaczęli ją
stosować już pitagorejczycy. Można wątpić, czy Anaksymenes byłby sprowadził kwalitatywne
różnice do różnic kwantytatywnych, gdyby zdawał sobie sprawę, że zimno i gorąco są nie
skutkiem, lecz przyczyną gęstnienia
i rzednięcia ciał fenomenalnych. Opisane odkrycie Anaksymenesa świadczy, że człowiek
dzięki intuicji może znaleźć „rzeczywistą prawdę” nawet wtedy, kiedy jest na błędnej drodze i
kiedy — sam tej prawdy jeszcze nie rozumie.
Anaksymenes uczył pierwszy, o ile wiemy, o „atmosferycznym” powietrzu, uznał je za
pryncypium wszystkiego, obdarzył inteligencją (noesis) oraz zdolnością ruchu, czyli życiem, i
nazwał Bogiem (frg. A 10). Według ogólnego przekonania Greków inteligencję wraz z inicjatywą
ruchu posiadała dusza ludzka. Zachowała się wiadomość pochodząca od Teofrasta: „... Jak dusza
nasza, powiada (mian. Anaksymenes), będąc powietrzem, dzierży nas (mian. | nasze ciało) w
karbach (żywego) skupienia, tak i cały świat obejmuje tchnienie oraz powietrze
7
. O powietrzu i
tchnieniu mówi się synonimicznie” (frg. B 2). Zdaje się, że Anaksymenes mówił o nieruchomej
części powietrza-pryncypium
i o jego części ruchomej, czyli światotwórczym wirze (p. w. ): świat fenomenal- ny „obejmują”
obydwie części pryncypium; Anaksymenes nazwał pierwszą po prostu powietrzem, a drugą
tchnieniem (pneuma), to znaczy: powietrzem w ruchu. „Doskonale wyrównane” powietrze
znajduje się nie tylko zewnątrz, ale także wewnątrz świata. Człowiek nim oddycha i to z
zewnątrz przez niego wchłaniane powietrze stanowi jego duszę i przyczynę jego życia.
Zdaje się, że Anaksymenes przeprowadzał analogię między człowiekiem a światem: duszą
świata jest „atmosferyczne” powietrze w jego wnętrzu i ono stanowi źródło poszczególnych dusz
ludzkich; cały świat otacza od zewnątrz atmosferyczne powietrze w nieruchomej części
pryncypium i z niej przenika do świata, podobnie jak atmosferyczne powietrze wewnątrz
wirującego świata wnika do każdego żywego człowieka i go otacza od zewnątrz. Anaksymenes
twierdził, że z powietrza powstaje wszystko, nawet bogowie (frg. A 7, 10). Prawdopodobnie mieli
dusze i ciała tak jak ludzie, tylko że od nich doskona- lsze, i byli — śmiertelni, bo wchodzili tak
jak oni w skład śmiertelnego świata.
To „zrównanie” człowieka z bogiem było pociechą dla ludzi, a w jeszcze wyższym stopniu była
nią nauka, że cząstka arcyboskiego pryncypium przeby- wa w każdym żywym człowieku jako
jego dusza. W filozofii Anaksymenesa nie ma pesymizmu, który cechuje filozofię Anaksymandra.
Jest w niej nato- miast nie mniejszy niż u Anaksymandra kult przyrody i entuzjazm żarliwego
poszukiwacza prawdy o ostatecznej rzeczywistości.
Arystoteles uważał Talesa za „ojca” filozofii greckiej i — zdaje się
— słusznie, gdyż filozofia grecka zaczęła się wtedy, kiedy myślenie intuicyjne
Jest to pierwszy znany nam przykład przeprowadzonej analogii między organizmem
człowieka a organizmem świata, innymi słowy, między tzw. mikrokosmosem a makro-
kosmosem. O „mikrokosmosie” uczył pierwszy, o ile wiemy, Demokryt (frg. B 34; por.
Anstot. Phys. 252 b 24 n. ). Można dodać, że Demokryt wierzył, jak się zdaje, w
śmiertelnych bogów (dajmonów) powietrznych, których uważał za mądrzejszych
i potężniejszych od ludzi (frg. B 30, 166, 175; por. Diog. Ap. frg. A 8, 19, B 4 n. ).
90
i jego zdobycze podpadły pod intelektualną kontrolę dyskursywnego myślenia, a to
spowodował właśnie Tales. Przed Talesem wszelkie zjawiska natury tłumaczono
wszechmocą bogów (antropomorficznych), która służąc do wyjaśniania wszystkiego
nie wyjaśniała naprawdę niczego. Tales to zrozumiał, począł tłumaczyć zjawiska
natury naturalnymi przyczynami i uznając intuicyj- ną zasadę, że „z jednego wszystko
powstaje i w tym samym się pogrąża”, wystąpił z twierdzeniem, że „wszystko
powstaje z wody i wszystko jest wodą”. Anaksymander i Anaksymenes wstąpili w
jego ślady.
Anaksymander poprawił Talesa: zdał sobie sprawę, że to, co pozostaje bez
zmiany w ciągu przeobrażeń podpadających pod zmysły, nie może pod nie podpadać,
i zamiast „wody” Talesa wprowadził niejawne „bezkresne pryncypium wszystkich
rzeczy jawnych”. Anaksymander uprawiał praktycznie „znakowanie z rzeczy
jawnych na rzeczy niejawne do czasu tudzież na rzeczy niejawne z natury” i na tej
podstawie oparł swoją wizję wszechświata, złożonego z nieskończonego ogromu jego
nieruchomej części i z nieskończonej ilości wirujących w niej światów
fenomenalnych. Był nadto autorem pierwszej filozoficznej książki greckiej. Toteż nic
dziwnego, że stał się z czasem głównym filozofem milezyjskim, a Tales — tylko jego
nauczycielem: „... Są dwa początki filozofii" — pisze Diogenes Laertios —, joński i
italski”,
i pierwszy łączy z imieniem Anaksymandra, a drugi z imieniem Pitagorasa (I 13).
Anaksymenes przejął w zasadzie ogólną koncepcję Anaksymandra, ale ją
usprawnił (nowe pryncypium-powietrze) i wzbogacił własnymi, twórczymi
pomysłami (drugi ruch pryncypium-powietrza i sprowadzenie kwalitatywnych, resp.
fenomenalnych różnic do różnic kwantytatywnych), tak iż jego nauka oznacza duży
postęp w porównaniu z nauką Anaksymandra. Anaksymenes uprawiał praktycznie tak
jak Anaksymander „znakowanie z rzeczy jawnych na rzeczy niejawne do czasu i na
rzeczy niejawne z natury”, a nadto wkraczał czasem na szlak eksperymentalny, na
przykład wtedy, kiedy tłumaczył zjawisko błyskawic i powoływał się na błyski wody
morskiej spowodowane uderzeniami wioseł (frg. A 17; por. „dmuchanie i chuchanie”,
a także — „klepsydry”; p. w. ). W ogóle można powiedzieć, że we fragmentach
Anaksymenesa intelektualna kontrola intuicji zaznacza się wyraźniej niż we
fragmentach Anaksymandra (np. sprawa ziemi; p. w. ). O filozoficznej wartości nauki
Anaksymenesa świadczy fakt, że wznowił ją po stu mniej więcej latach w Atenach
wybitny lekarz i filozof, Diogenes z Apolonii.
Według tradycji starożytnej Anaksymander był uczniem Talesa, a Anaksymenes
— uczniem Anaksymandra. Że tej tradycji nie należy rozumieć zbyt rygorystycznie,
wskazują wiadomości o „uczniach Anaksymenesa”: Ana- ksagorasie i wspomnianym
przed chwilą Diogenesie, którzy być nimi nie mogli ze względów chronologicznych.
Najstarsze, prowadzone przez „scholarchów” szkoły filozoficzne powstały w Italii,
więc pitagorejczycy i eleaci, a po nich dopiero — w Grecji macierzystej szkoła
atomistów i słynna Akademia Platona. Zagadnienie ostatecznej rzeczywistości
pasjonowało zapewne wielu obywateli w Milecie, ale trudno przypuścić, żeby
tworzyli ściślejszą grupę pod wodzą najpierw Talesa, potem Anaksymandra, a
wreszcie
91
Anaksymenesa, ponieważ każdy z nich wprowadzał nie pryncypium, które wielbił jako wieczne
bóstwo najwyższe — i tym samym poniżał związanych śmiertelnym światem, a więc
śmiertelnych (antropologicznych) bogów państw, wowych. Obywatele ci wiedzieli o sobie i
dyskutowali na temat ostatecznej rzeczywistości, ale chyba nie tworzyli zwartej organizacji
szkolnej: „filozofo- wali” raczej pojedynczo i prywatnie niż zbiorowo i publicznie.
Filozofowie milezyjscy zaczęli torować drogę do atomizmu. Podstawę stanowiła przyjęta
przez nich idea orficka o związku wielości z jednością zasada „z jednego wszystko powstaje i w
tym samym się pogrąża". Najważniej- szej „wypowiedzi-impulsu" dostarczył później
Anaksymenes, głosząc, że powietrze rozrzedza się i zagęszcza. Na pytanie, jak się to dzieje,
odpowiedzieli wyczerpująco dopiero atomiści, ale warto zapamiętać, że do „niedzialek”
zbliżał się poniekąd już Anaksymander, kiedy uczył o.............................wiatrach złożonych
z najdrobniejszych cząstek powietrza" (frg. A 11. 24). Obok zagadnienia ostatecznej
rzeczywistości drugim kardynalnym problemem filozofii greckiej był problem duszy ludzkiej,
który pozostawał w ścisłym związku z etyką
i matematyką w nauce Pitagorasa. Trzej.. fizycy” milezyjscy i Pitagoras nie tylko
zapoczątkowali filozofię grecką, ale także wytyczyii zasadniczy kierunek jej dziejów aż do
końca starożytności.