Stan duchowej rebelii, w jakim znajdują się ludzie i całe społeczności, jest skierowany przede
wszystkim przeciwko obowiązkowi posłuszeństwa wobec Boga. Ludzie, negując naturalny dla
stworzeń stan zależności od Stwórcy, sprowadzają sami na siebie bałagan, chaos i
nieszczęścia.
Widać to zarówno w skali globalnej — w życiu społecznym, politycznym, ekonomicznym —
jak i w mikroskali, w życiu indywidualnym — na poziomie intelektualnym, duchowym,
rodzinnym i emocjonalnym.
Zapominamy o tym, czego nauczała św. Katarzyna ze Sieny, a mianowicie, że „służba nie jest
wstydem, ponieważ służyć Bogu nie oznacza być poddanym, lecz panować. Im doskonalsza
jest ta służba, im bardziej stajemy się Mu poddani, tym bardziej jesteśmy wolni i tym bardziej
panujemy nad sobą. Wówczas nie panuje nad nami żadna rzecz, a zwłaszcza grzech”. To
nieuporządkowanie, czyli oderwanie człowieka od zależności od Boga, szczególnie niszczy te
instytucje, które mają boskie pochodzenie i jednocześnie stanowią istotę ludzkiego bytowania:
małżeństwo, rodzinę, władzę ojcowską i powołanie do macierzyństwa.
Cierpienia i dramaty skutkiem odrzucenia Boga Ojca
Z własnej winy ludzkość coraz bardziej „dusi się”: wielu ludzi jest w trakcie zrywania, a inni
już zerwali duchową pępowinę, która powinna łączyć ich z Bogiem zawsze. Mamy cały czas
żyć w Bogu, podobnie jak dziecko przez dziewięć pierwszych miesięcy od poczęcia żyje w
ciele matki. W obu przypadkach zerwanie pępowiny oznacza śmierć dziecka. W chwili
narodzin dziecko musi zostać odcięte od pępowiny łączącej je z matką. Każdy człowiek, aby
duchowo żyć, musi nieprzerwanie trwać w stanie całkowitej zależności od Boga. Im silniejsza
jest „pępowina”, łącząca go z Bogiem, tym lepiej. Jeśli ją zerwie przez grzech śmiertelny —
duchowo umiera.
Cierpienia, gorycz, dramaty, jakie przeżywają ludzie i z jakimi sobie tak często nie radzą w
wymiarze osobistym i społecznym, rodzinnym i państwowym, są skutkiem odłączenia się
człowieka i społeczeństw od Boga. On nie jest tyranem, despotą czy bezduszną istotą — jest
Ojcem, ze wszystkimi konsekwencjami tego faktu. Pan Bóg jest Ojcem i — jeśli można tak się
wyrazić — traktuje Swoje Ojcostwo jak tylko można najpoważniej i najbardziej
odpowiedzialnie.
Co więcej, jako Ojciec jest w niebie i na ziemi źródłem wszelkiego ojcostwa, każdego
porządku i całej sprawiedliwości, siły i hierarchii wartości. Kiedy człowiek mówi Bogu
„Nie!”, wówczas piachem i błotem zasypuje życiodajne źródło. Czy można nazwać to inaczej,
jak tylko szaleństwem? O pacjencie, który zrywa opatrunki z głębokich ran, wyrzuca
lekarstwa, odmawia przyjmowania pokarmu, na dodatek jeszcze obraża pielęgniarki i lekarza,
myślimy tylko jak o szaleńcu. A przecież do takiego pacjenta należy porównać ludzi, którzy
buntują się przeciw Bogu.
Jakie jest wyjście z tej dramatycznej sytuacji? Należy zrobić wszystko, by za wszelką cenę
powrócić do Boga. W pierwszej kolejności trzeba uświadomić sobie fakty: co Bóg Ojciec
uczynił dla człowieka. Wspaniale wyraziła to św. Katarzyna ze Sieny, pytając: „Który ojciec
wydał swego syna na śmierć, aby ocalić zbuntowanego niewolnika? Który ojciec? Tylko Ty
jeden, wiekuisty Ojcze!”. Wdzięczność za to, co Bóg Ojciec dla nas uczynił, winna być
zachętą, by coraz głębiej poznawać nauczanie Jezusa Chrystusa, które koncentruje się na
objawieniu prawdy o Ojcostwie Boga.
Syn Boży wiecznie wpatruje się w Swego Ojca
Kiedy patrzymy na życie Jezusa Chrystusa, zauważamy Jego nieustanne, nieprzerwane
odniesienie do Ojca niebieskiego. Z jednej strony, Chrystus jest równy Swemu Ojcu, Sam
powiedział, że „Ja i Ojciec jedno jesteśmy” (J 10, 30). Z drugiej jednak, okazuje Mu
posłuszeństwo i pełną miłości uległość. Święty Paweł napisał o Chrystusie, że „nie skorzystał
ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, przyjąwszy postać sługi” (Flp 2, 6—7). Prawda ta
jest w obecnych czasach niemal zupełnie nieznana.
„Dałem wam bowiem przykład, abyście i wy tak czynili, jak ja wam uczyniłem” (J 13, 15). Te
słowa Pan Jezus wypowiedział bezpośrednio po obmyciu apostołom nóg, ale należy je odnieść
także do Jego relacji jako Syna do Boga Ojca. Zatem do Ojca niebieskiego mamy mieć taki
sam stosunek, jaki w czasie życia ziemskiego miał i wiecznie ma Syn Boży. Istotą tej relacji
jest miłość, oddanie i posłuszeństwo. Z Ewangelii wiemy, że Syn Boży nieustannie podkreślał
Swoją całkowitą zależność od Ojca.
Oto wybrane wypowiedzi Pana Jezusa, które świadczą o Jego niezwykłej, synowskiej relacji
wobec Ojca: „głoszę to, co widziałem u mego Ojca” (J 8, 38); „czczę mego Ojca” (J 8, 49);
„znam Ojca” (J 10, 15); „idę do Ojca” (J 14, 12); „miłuję Ojca” (J 14, 31); „tak czynię, jak
nakazał mi Ojciec” (J 14, 31); „zachowałem przykazania mego Ojca i trwam w Jego miłości”
(J 15, 10); „żyję przez (dla) Ojca” (J 6, 57); „niech się święci Twoje imię, Ojcze” (Łk 11, 2).
Widzimy więc, że Jezus Chrystus przebywa cały czas blisko Ojca, nieustannie wpatruje się w
Ojca, pełni wolę Ojca, słucha i głosi słowa Ojca, czyni to, co podoba się Ojcu. Modli się do
Ojca, w ręce Ojca powierza Swoje życie i śmierć. A przede wszystkim kocha Ojca.
Zbawiciel nauczył nas jednej jedynej modlitwy, która rozpoczyna się od słów „Ojcze nasz”.
Święty Tomasz z Akwinu wyjaśnił głębokie znaczenie tej modlitwy, tłumacząc, że Bóg jest
Ojcem z trzech powodów. Po pierwsze, ze względu na specjalny sposób, w jaki nas stworzył,
czyli „na obraz i podobieństwo Swoje, a tymi dwoma przymiotami nie obdarzył innych
stworzeń niższych. Po drugie, „z powodu sposobu, w jaki nami rządzi. Chociaż bowiem rządzi
wszystkimi, to jednak nami — jak panami, innymi — jak niewolnikami”. Po trzecie, „z
powodu przybrania: innym bowiem stworzeniom dał tylko niewielkie dary, nam zaś, jako
synom — dziedzictwo”.
Musimy naśladować Syna Bożego
Akwinata przypomniał też o tym, co jesteśmy Bogu winni właśnie z tego powodu, że jest
naszym Ojcem. Po pierwsze, mamy Mu oddawać cześć, składając różne ofiary, zachowując
przykazania i sprawiedliwie traktując bliźnich. Po drugie, mamy naśladować Jego miłość,
miłosierdzie i doskonałość. Po trzecie, mamy być Mu posłuszni jako Panu, ponieważ
posłuszny był Mu Chrystus i ponieważ posłuszeństwo jest dla nas samych pożyteczne. Po
czwarte, mamy okazywać Mu cierpliwość, gdy nas karci, ponieważ „kogo Pan miłuje, tego
karci” (Prz 3, 11).
Kiedy Pan Jezus powiedział: „Wyszedłem od Ojca” (J 16, 28), miał na myśli także Wcielenie
w Nazarecie i narodziny w Betlejem. Jako 12-letni młodzieniec odłączył się od Maryi i św.
Józefa, aby pozostać w domu Swego Ojca, czyli w jerozolimskiej świątyni. Gdy po trzech
dniach odnaleźli Go, objawił im istotę Swojego posłannictwa: „potrzeba żebym był w tych
sprawach, które są Ojca mego” (Łk 2, 49). Ostatnie słowa, jakie wyrzekł na krzyżu, brzmiały:
„Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mego” (Łk 23, 46). Po Zmartwychwstaniu powiedział
do św. Magdaleny, że jeszcze nie wstąpił do Swego Ojca (por. J 20, 17a). Przed
Wniebowstąpieniem wskazał cel wieńczący Jego misję na ziemi: „wstępuję do Ojca” (J 20,
17b). O Zesłaniu Ducha Świętego mówił jako o spełnieniu Obietnicy Ojca: „posyłam na was
Obietnicę mego Ojca” (Łk 24, 49). Te przykłady wskazują, że w każdym momencie Jezus
Chrystus był przy Bogu Ojcu jako oddany, posłuszny i kochający Syn.
Jeśli tak żył doskonały, święty i bezgrzeszny Syn Boży — Jezus Chrystus — to byłoby
szaleństwem, gdyby chciał żyć inaczej człowiek, który jest przecież stworzeniem Bożym, jest
dzieckiem Boga i nosi na sobie skutki grzechu pierworodnego. Byłoby szaleństwem nie
naśladować Zbawiciela w Jego całkowitej, zupełnej zależności od Boga Ojca.
Oddajmy głos kolejny raz św. Katarzynie Sieneńskiej, modlącej się do Ojca: „Boże wiekuisty,
Światłości nad światłami, Ognisko wszelkiego światła. Ogniu ponad wszelki inny ogień,
jedyny Ogniu, który pali, nie spalając się. Ogniu, który spalasz w duszy wszelki grzech i
wszelką miłość własną. Ogniu, który nie spalasz duszy, lecz karmisz ją miłością nienasyconą,
gdyż sycąc ją, nie nasycasz jej całkowicie, tak iż ona pragnie zawsze. A im więcej pragnie, tym
bardziej Cię posiada; im więcej szuka, tym bardziej znajduje i smakuje w Tobie. Ogniu
Najwyższy, wiekuisty, o przepaści miłości, Boże! W którąkolwiek obrócę się stronę, wszędzie
widzę przepaść i ogień Twej miłości”.
10 sposobów odkrywania Ojcostwa Boga
A zatem jak nasza zależność od Ojca niebieskiego powinna konkretnie wyglądać? W czym ma
się przejawiać?
1. Nasze życie winno być zorientowane teocentrycznie, co ma być równoznaczne z
przywróceniem mu równowagi i stabilności, zniszczonych przez rebelię nieposłuszeństwa.
Bóg powinien znowu znaleźć się w centrum naszego życia. Powinniśmy uczyć się od nowa, że
Bóg, mówiąc krótko, jest wszystkim, a my jesteśmy niczym. Nie tylko sprawiedliwość, ale
nawet już sama tylko struktura porządku bytów stworzonych wymaga, aby były one zależne
od Boga. Potrzebujemy porządku, a tego nie da się osiągnąć bez autorytetu. Źródłem zaś
autorytetu jest Bóg. Święty Paweł napisał, że „nie ma zwierzchności, jak tylko od Boga” (Rz
13, 1). Jednak nigdy nie wolno zapominać, że najwyższym autorytetem jest transcendentny,
pełen majestatu Bóg, Bóg — Ojciec!
2. Ojcowski autorytet Boga polega na połączeniu dwóch Jego największych przymiotów:
miłości i sprawiedliwości. Od Ojca pochodzi ustalanie ładu i harmonii, czyli porządku
sprawiedliwości. Od Niego pochodzi miłosierdzie (łac. misericordia), czyli litościwe
pochylenie się Boga (Tego, który jest), nad nędznym człowiekiem (nad tym, którego nie ma).
Wszelka władza w niebie i na ziemi powinna ten Boski autorytet uznawać za swój największy
wzór.
3. Budować prawidłową relację z Bogiem jako Ojcem oznacza poważnie traktować modlitwę
„Ojcze nasz”, co wyraża się m.in. w świadomym i ufnym wypowiadaniu słowa: „Abba —
Ojcze”. Jeśli nie potrafimy dobrze pełnić obowiązków ojców i matek, to dlatego, że najpierw
nie nauczyliśmy się być dobrymi synami i córkami Boga. Nie znając, bądź nie doceniając
Ojcostwa Boga, nie potrafimy czerpać radości z posiadania Ojca w niebie, nie rozumiemy
życia Chrystusa, który był posłuszny Ojcu i kochał Go.
Słowo „Abba — Ojcze” rozpoczyna Modlitwę Pańską, a my często traktujemy je jak
opakowanie jakiegoś prezentu. Wiadomo, że opakowanie szybko się ściąga, aby radość skupić
na samym prezencie. Tymczasem w całej Modlitwie Pańskiej to słowo jest najważniejsze.
Tracimy wiele łask, wypowiadając je szybko, niemal mechanicznie, a uwagę skupiamy
dopiero na dalszych słowach. Warto pamiętać, że słowo abba jest zdrobniałą formą
rzeczownika „ojciec”, a więc tłumacząc dosłownie początek Modlitwy Pańskiej, można w
ramach prywatnej pobożności mówić: „Tatusiu nasz”... Nie wszystkie dusze są gotowe, by
zdobyć się na taką czułość, poufałość i tkliwość.
Ale wiele tego potrzebuje, i te właśnie zachęcam, by traktowały Boga Ojca jak kochającego,
najlepszego, najtroskliwszego Tatusia.
4. Tak jak Syn Boży traktował Swego Ojca, tak i my powinniśmy czynić, czyli w Chrystusie, i
z Chrystusem, i przez Chrystusa winniśmy oddawać Ojcu niebieskiemu hołd i chwałę. Naszą
powinnością jest miłować Go, czyli pełnić Jego wolę, zgodnie ze słowami Chrystusa: „Ojcze,
nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie” (Łk 22, 42). Powin-niśmy starać się wnikać w
życie Trójcy Świętej, czyli po prostu myśleć o bogactwie zachodzących w Niej wewnętrznych
relacji, a szczególnie o relacji Syna do Ojca. Być człowiekiem ochrzczonym (łac. baptizatus)
oznacza być zanurzonym w życiu Trójcy Świętej, być porwanym przez Ducha Świętego, który
jest wielką miłością Syna do Ojca i Ojca do Syna.
5. Każdy człowiek musi odkrywać i coraz głębiej poznawać Ojcostwo Boga. Musi ciągle na
nowo uświadamiać sobie, jak wielkim szczęściem jest być dzieckiem Boga, który jest Ojcem.
Jednym z największych cierpień, jakie mogą dotknąć człowieka na ziemi jest utrata rodziców,
czyli sieroctwo. Bóg od tego cierpienia w porządku nadprzyrodzonym uchronił nas. Sam
obiecał: „Nie zostawię was sierotami” (J 14, 18). Dla półsierot czy sierot na ziemi jest
szczególnie kochającym Ojcem. Każdy z nas może za Panem Jezusem powtarzać: „Nie jestem
sam, ponieważ Ojciec jest ze mną” (J 16, 32). I róbmy tak jak najczęściej, zwłaszcza w
chwilach smutku.
Prawda o Bożym Ojcostwie powinna być ukazywana szczególnie dzieciom. Zwłaszcza one są
gotowe i otwarte, aby ją głęboko przyjąć do swych dusz. Jeśli w tym pomogą im rodzice,
kapłani i nauczyciele, to potem one same, stając się dorosłe, będą duchowo karmiły się tą
prawdą przez całe życie. Małe dziecko ufnie lgnie do swego ojca, zwłaszcza wtedy, gdy
między rodzicami panuje miłość, zgoda i pokój. Widzi w nim moc, potęgę. Czuje się przy nim
bezpieczne. Wszystko to, co on mówi, przyjmuje bezdyskusyjnie, ufnie. W miarę jak dorasta,
uświadamia sobie, że ojciec jest jednak zwykłym, ułomnym człowiekiem.
Czy więc jego dziecięca intuicja była urojeniem? Nie, ponieważ Bóg Ojciec pierwszy raz dał
się poznać dziecku właśnie poprzez jego ojca. Ono patrzy na Ojca niebieskiego przez pryzmat
swego ojca, który jest jedynie cieniem i echem Ojca wiecznego. Jednak jeśli dziecko nie
doświadczy miłości ziemskiego ojca, wówczas trudno mu będzie uwierzyć w miłość Boga
Ojca. W takiej sytuacji dorastaniu towarzyszy cierpienie i duchowa pustka. A zatem należy
zrobić wszystko co tylko możliwe, aby dzieci, doświadczając miłości ojców, tym samym
odkrywały tajemnicę prawdziwego Boga właśnie jako Ojca. Zróbmy wszystko, aby dzieci
poprzez relację z ojcami, odkrywały przymioty i wielkość Boga Ojca.
6. Także młodzież powinna odkryć Ojcostwo Boga, jeśli jej wiara ma mieć solidny fundament.
W okresie dorastania człowiek przeżywa najróżniejsze kryzysy, które zawsze są połączone z
osłabieniem albo nawet upadkiem autorytetu. Chłopcy i dziewczęta chcą być jak najszybciej
samodzielni, więc krytykują autorytety. Taka krytyka nie nabiera rozmachu i nie staje się
destrukcyjna, gdy młody człowiek wyniósł z dzieciństwa i umocnił we wczesnej młodości
głębokie przekonanie o dobroci i wielkości Boga Ojca. Gdy ma się przekonanie, że Bóg jest
kochającym Ojcem, to łatwo uznać w Nim strażnika porządku sprawiedliwości. A to z kolei
pomaga oprzeć się zagrożeniu bezładem i anarchią, które są dla młodych wielkim
niebezpieczeństwem. Młody człowiek, uznając w Bogu miłosiernego Ojca, który nie odrzuca
upadającego i słabego dziecka, łatwiej zachowa w swoim życiu porządek. Nasza młodzież,
bardziej niż kiedykolwiek wcześniej, potrzebuje dziś doświadczenia Bożego Ojcostwa!
7. Wreszcie ojcowie i matki powinni odkryć Ojcostwo Boga. Przecież to On jest źródłem ich
rodzicielskiego autorytetu. Muszą rozumieć, że tylko wtedy jako rodzice będą czynić dobro,
kiedy uznają samych siebie nie za właścicieli swoich dzieci, lecz za szafarzy Bożych darów,
stróżów Bożego prawa, narzędzia w Bożych rękach. Za nimi stoi Bóg Ojciec i Najświętsza
Maryja Panna — Matka. W swej uległości Jezusowi i Maryi mają znajdować siłę do znoszenia
różnych trudów, niewygód życia, chorób, zmartwień i problemów wychowawczych.
Kiedy będzie się im dobrze powodzić, nie wpadną w pychę, wiedząc, że źródłem dobra, które
czynią, jest Bóg Ojciec. W niepowodzeniu nie będą rozpaczać, pamiętając, że miłosierny Bóg
z cierpienia, a nawet ze zła, może wywieść dobro, o ile tylko człowiek Mu zaufa. Dlatego we
wszystkim mają ufać Bogu, tak jak dzieci ufają rodzicom. Choć sami nie są już dziećmi, to
jednak mają odnosić się do Boga jak dzieci do Ojca, pamiętając o słowach św. Pawła:
„Bądźcie więc naśladowcami Boga, jak synowie najmilsi” (Ef 5, 1). Ich ufność Bogu jest
najsilniejszą motywacją, aby wytrwać pośród licznych doświadczeń w tej dolinie łez.
8. Wszyscy, niezależnie od stanu, wieku i doświadczeń, jesteśmy w drodze, doświadczamy
przemijania i prędzej czy później pojawią się na naszej głowie siwe włosy, a na twarzy
zmarszczki. Starość jest dla każdego stanem nieuniknionym, o ile tylko życie nie zostanie
przerwane w kwiecie wieku. Dzisiaj wiele osób starzeje się źle, ponieważ nie ma już
perspektywy wykraczającej poza śmierć, nie patrzy na swe życie w kontekście wieczności.
Świat hołduje temu, co młode, świeże i nowe. Nie chce słyszeć o konieczności starzenia się.
Natomiast myśl o Bogu Ojcu pomaga zrozumieć, że całe życie ma być wędrówką do Jego
domu, gdzie On Swoim ukochanym dzieciom da nieprzemijającą młodość i radość. W niebie
nie starzeje się już nikt.
9. Bóg Ojciec chce, by każdy człowiek zwracał się do Niego poprzez Pośrednika — Jego Syna
Jezusa Chrystusa. Nie można poznać Ojcostwa Boga, jeśli ktoś odwraca się od Jego Syna.
Żadna modlitwa nie będzie wysłuchana przez Ojca, jeśli modlący się neguje bądź lekceważy
Syna Bożego. Wymownie świadczą o tym słowa Pana Jezusa: „O co prosić będziecie Ojca w
imię moje, da wam” (J 16, 23), „Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej, jak tylko przeze mnie” (J
14, 6). Tym samym Bóg Ojciec chce, aby każdy człowiek poznał Go poprzez Kościół i w
Kościele. Poznawać naukę Kościoła, poznawać Tradycję, poznawać życie i duchowość
świętych, to tak naprawdę nic innego jak wypełniać słowa Pana Jezusa: „To zaś jest życie
wieczne, aby poznali Ciebie, jedynego Boga [Ojca] prawdziwego, i tego, któregoś posłał,
Jezusa Chrystusa [Syna Bożego]” (J 17, 3). Należeć do Kościoła, to znaczy mieć Boga za Ojca
oraz Kościół za Matkę.
10. Najświętsza Maryja Panna tak modliła się w Magnificat: „Wielbi dusza moja Pana,
albowiem uczynił mi wielkie rzeczy” (Łk 1, 46 i 49). Ona wielbi Boga Ojca, ponieważ złożył
w Niej Swojego Syna. Duchowe życie Maryi to nie tylko uczestnictwo w życiu Jezusa — Syna
Bożego, ale to również całkowite posłuszeństwo Bogu Ojcu, to szacunek i całkowite uniżenie
się przed Nim. Kto naśladuje Maryję, temu Bóg Ojciec powierza Swojego Syna. Jej powierzył
duchowo i fizycznie na okres dziewięciu miesięcy; nam powierza duchowo w Kościele oraz
fizycznie w chwili przyjęcia Komunii św.
Tak w skrócie powinna wyglądać nasza postawa wobec Ojca niebieskiego, wobec Boga, który
jest Ojcem. To z Jego ust św. Katarzyna ze Sieny usłyszała: „Jeżeli człowiek chce piękna, Ja
jestem pięknem. Jeżeli chce dobroci, Ja jestem dobrocią. Jeżeli chce mądrości, Ja jestem
mądrością. Jestem łagodny, sprawiedliwy, miłosierny. Jestem hojny, jestem tym, który daje,
ktokolwiek o to prosi. Otwieram temu, kto puka naprawdę. Odpowiadam na wołanie każdego.
Nie jestem niewdzięczny, uznaję pracę moich sług i umiem wynagradzać tych, którzy się
natrudzą dla Mnie, dla czci i chwały mojego imienia. Jestem radosny i zachowuję w stałym
weselu tę duszę, która przyoblekła się w moją wolę. Jestem wielką Opatrznością, która nigdy
się nie uchyla od próśb dotyczących ciała i duszy tych, którzy we Mnie wierzą”.
Oddajmy się więc ochotnie tej wielkiej, ojcowskiej, Bożej Opatrzności i korzystajmy z
nieprzebranych skarbów Bożego Ojcostwa.
Ks. Karol Stehlin FSSPX
Źródło: Zawsze Wierni