ORMIANIE POLSCY
KRZYSZTOF A. WOŹNIAK
Nikomu z Polaków nie są chyba obce nostalgiczne westchnienia za Kresami dawnej
Rzeczypospolitej i ich barwną mieszanką narodowości i obyczajów. Jedną z tamtejszych grup
narodowościowych, szczególnie zasłużoną dla Rzeczypospolitej, byli Ormianie polscy.
Ormianie to naród indoeuropejski, który osiedlił się za Kaukazem, u podnóży góry Ararat,
około 1500 lat przed nową erą. Ormianie wojowali z Assyryjczykami, Persami, Rzymianami,
Arabami i Turkami. Ich państwo leżące na strategicznym rozstaju dróg było dość niestabilne i
często znajdowało się pod obcą władzą. Jako pierwszy naród na świecie uczynili Ormianie
chrześcijaństwo religią państwową (w 285 roku AD). Później, atakowani przez Turków i
Tatarów, migrowali tysiącami, głównie do Europy, ale również do Persji i do Indii.
Niektórzy Ormianie dostali się pod panowanie polskie wraz z Rusią Czerwoną w 1363
roku, kiedy to Kazimierz Wielki przyłączył Księstwo Halickie do swego państwa. Jak
Ormianie znaleźli się na Rusi - to historia długa i skomplikowana. Wystarczy powiedzieć, że
kupcy ormiańscy osiedlali się od dawna na Krymie, skąd, zagrożeni przez Tatarów, przenosili
się stopniowo na Zachód, trzymając się zresztą odgałęzienia Wielkiego Szlaku Jedwabnego,
wiodącego aż z Chin, przez Morze Czarne, Kijów, Lwów, Kraków i Wrocław do Europy
Zachodniej. Oprócz kupców, przynajmniej dwie fale innego rodzaju osadników ormiańskich
znalazły się na Rusi. Składały się one ze szlachty i rycerstwa, szukających schronienia po
zniszczeniu przez Tatarów i Turków królestw ormiańskich na Bliskim Wschodzie.
Uciekinierzy ci parali się głównie wojaczką, jako najemni żołnierze rozmaitych książąt
rozdrobnionej Rusi. Tak czy inaczej, obecność Ormian we Lwowie jest udokumentowana od
XI wieku. W dobrze rządzonej i kwitnącej gospodarczo Polsce, Ormianom powodziło się na
ogół bardzo dobrze. Większość z nich jęła się handlu ze Wschodem, z którym byli przecież
blisko związani i wkrótce handel ten niemal całkowicie zdominowali. Inni parali się
złotnictwem, produkując często wspaniałe wyroby. Inni wreszcie, rozwinęli w Polsce
produkcję dywanów, które aczkolwiek nie tak piękne jak perskie oryginały, były bardzo
popularne wśród szlachty. W miarę jak liczba Ormian rosła, osiedlali się oni w coraz to
nowych miastach i miasteczkach wschodniej Rzeczypospolitej. Kamieniec, Bar, Brzeżany
(gdzie mój pra-pra-pra...dziad był wójtem ormiańskim około 1696 roku), Tyśmienica, Kuty,
Stanisławów, Zamość, a nawet Kazimierz nad Wisłą, były w znacznej części zamieszkałe
przez Ormian. Gminy ormiańskie cieszyły się dużym samorządem, z własnym sądownictwem
włącznie, zatwierdzonym licznymi przywilejami królewskimi.
Do XVII wieku Ormianie polscy byli wyznawcami własnej,
bardzo starej gałęzi chrześcijaństwa. W 1630 roku, po
burzliwych sporach, przystąpili do unii z Kościołem Katolickim,
na mocy której otrzymali własne arcybiskupstwo we Lwowie,
własną hierarchię kościelną, oraz zachowali staroormiański
język, zwany "grapar," jako język liturgiczny. Księża ormiańscy
mogli się żenić, pod warunkiem, że małżeństwo było zawarte
przed przyjęciem święceń, ale nie mogli wstępować w powtórne
związki po śmierci pierwszej żony.
Ormianie szybko zapuścili w Rzeczypospolitej głębokie
korzenie i służyli jej wiernie. Wszelkie poselstwa do Persji (a
było ich kilka) i większość poselstw do Turcji były sprawowane
przez Ormian. Liczni Ormianie służyli też Polsce wojskowo.
Bogaci kupcy nieraz pożyczali polskim królom ogromne sumy
pieniędzy. Mało kto wie, że Jan III Sobieski snuł plany
wzniecenia powstania przeciw Turkom w Armenii, które miało
być jednym z elementów wielkiej "krucjaty" antytureckiej, która dla Jana III była celem życia.
Doszło bodajże nawet do wymiany listów miedzy Królem a Katolikosem (głową kościoła
ormiańskiego), w których Król obiecywał dla ewentualnego powstania pieniądze, broń i
wyszkolenie, w zamian za uznanie przez Ormian autorytetu papieża i unię z Kościołem
Katolickim.
W miarę upływu lat, Ormianie polonizowali się szybko. Wielu doszło do znacznych
majątków, a pochodząc niejednokrotnie ze szlachty ormiańskiej, dosyć łatwo otrzymywali
indygenaty (potwierdzenie szlachectwa przez Sejm Rzeczypospolitej), kupowali majątki
ziemskie i wrastali w szeregi szlachty. Inni pozostali przez czas jakiś kupcami i
rzemieślnikami, ale również zarzucali swój język i tradycje (a szkoda, bo niektóre byly
wyjątkowo barwne). Na ogół, pozostawali jednak mocno przy swojej religii.
*)
Z około 100 tysięcy Ormian Rzeczypospolitej tuż przed rozbiorami, zrobiło się w taki
sposób około 10 tysięcy w Polsce międzywojennej. Do 1939 roku, istniało we Lwowie,
niegdyś dużym skupisku Ormian, arcybiskupstwo ormiańskie, Katedra i klasztor
benedyktynek. Katedra ormiańska we Lwowie została wybudowana w latach 1356-1363 w
stylu grecko-bizantyjskim przez architekta włoskiego Dorchi'ego. Przed wojną, w latach
trzydziestych, wnętrze tej katedry udekorował na nowo ciekawymi freskami i malarstwem
ściennym w stylu bizantyjskim warszawski malarz Jan Henryk Rosen. Po zajęciu Lwowa
przez Sowietów, archiwum i najcenniejsze ruchome zabytki ormiańskie cudem uniknęły
zniszczenia, dzięki interwencji pewnego wysokiego oficera Armii Czerwonej, Ormianina z
Armenii, który załatwił ostatecznie ich wywiezienie do Erywania, gdzie znajdują się ponoć do
dzisiaj. Katedra ormiańska także jeszcze stoi, a że za Sowietów była magazynem jakichś
obrazów, nie ulegla takiemu zniszczeniu jak większość innych zabytkowych kościołów
lwowskich.
Ormiańskie pochodzenie objawia się obecnie już tylko w nazwiskach, kończących się z
reguły na "icz" (co jest odpowiednikiem ormiańskiego "an" i jest po prostu "otczestwem"), w
nazwiskach takich jak Bohosiewicz=Bohosian=Pawłowicz, Amirowicz, Agopsowicz,
Augustynowicz, Eminowicz, Nikorowicz itp. Czasem, także w z lekka wschodnim wyglądzie
i gadatliwości. Herby szlachty pochodzenia ormiańskiego miały zawsze jakiś znaczący
element o charakterze egzotyczno-orientalnym, np. arkę, kotwicę, słonia itp.
Ze sławnych Polaków pochodzenia ormiańskiego należy wymienić Grzegorza
Piramowicza, sekretarza Komisji Edukacji Narodowej (1772) i Teodora Axentowicza, artystę-
malarza; było zresztą wielu innych. Wydaje się, że matka Juliusza Słowackiego, Salomea,
była Ormianką. Sam poeta w Królu Duchu pisze "Ja Her Armeńczyk leżałem na stosie...," co
dowodzi jego znajomości mitologii ormiańskiej - rzecz niezwykła wśród nie-Ormian.
Druga Wojna Światowa rozproszyła do reszty Ormian polskich. Część z nich - głównie
Ormianie kuccy (z Kut i okolicy) - została wymordowana przez Ukrainców w latach 1943-
1944, z błogosławieństwem niemieckim. Niektórzy zostali wywiezieni do obozów sowieckich
lub zesłani do Środkowej Azji. We Lwowie pozostało niewielu Ormian. Reszta przesiedliła
się w głąb powojennej Polski, głównie na Ziemie Zachodnie - do Katowic, Gliwic, Wrocławia
i do Gdańska. W Gdańsku istnieje jedyna (o ile mi wiadomo) parafia ormiańska w Polsce. Jej
proboszcz co jakiś czas jeździ w objazd i odprawia msze w innych miastach, np. w Krakowie
w kościele Św. Idziego, u stóp Wawelu. W 1980 roku odbył się w Krakowie pierwszy po
wojnie zjazd Polaków pochodzenia ormiańskiego, na który przybyło około 250 osób.
Poprzednio, jakakolwiek próba zorganizowania się Ormian była niemożliwa z powodu
paranoi władz komunistycznych, gdyż Armenia była (wówczas) częścią Związku
Sowieckiego.
*) Istnieje ciekawe opracowanie historii Ormian w Rzeczypospolitej, napisane 130 lat
temu:
Sadok Barącz, Rys Dziejów Ormiańskich, Tarnopol 1869, reprint KAW, Kraków 1989.
(AMK)
Copyright © 1997-1999
Zwoje