ry. JednoczeÊnie nieznaczna tylko ener-
gia mog∏aby odbiç si´ w bok, gdy˝ roz-
myta granica chmury nie powodowa∏a-
by odbiç. W wyniku tego cz´stotliwoÊç
podstawowa pozostawa∏aby sta∏a, nie-
zale˝na od poziomych rozmiarów
chmury. To p´cherzykowe cia∏o, podob-
nie jak instrument muzyczny, wytwa-
rza∏oby tak˝e harmoniczne tony sk∏a-
dowe, jednak˝e naturalnà tendencjà p´-
cherzyków gazu jest wyt∏umienie wy˝-
szych cz´stotliwoÊci.
W swoim raporcie zatytu∏owanym
„Rozwa˝ania wulkanologiczne” w Bul-
letin of the Seismological Society of Ameri-
ca w ubieg∏ym roku Talandier i Okal
przedstawili t´ rezonujàcà chmur´ p´-
cherzyków. Prawdopodobnie wi´c sa-
mi nie sà do koƒca przekonani. I cho-
cia˝ rezonujàca warstwa gazowanej
wody wydaje si´ ∏adnym wyt∏umacze-
niem, Chouet ostrzega, ˝e „wszystko
jest mo˝liwe”.
David Schneider
Â
WIAT
N
AUKI
Paêdziernik 1997 11
M
ówi si´, ˝e odwadze winna towarzyszyç rozwaga. Jak˝e
cz´sto jednak o rozwadze zapominajà kierowcy. Mo˝e
ulatnia si´ ona przez uchylone okienko? No bo jak wyt∏umaczyç
fakt, ˝e nawet ludzie z natury ∏agodni czy wr´cz potulni za
kierownicà przeobra˝ajà si´ w walecznych obroƒców swego
terytorium? W czasach nieco dawniejszych ten, kto chcia∏ kogoÊ
sprowokowaç, rzuca∏ mu w twarz r´kawic´. DziÊ mo˝na osiàgnàç
podobny efekt, wpychajàc si´ na autostradzie przed inny
samochód.
Niedawne obserwacje wykaza∏y jednak, ˝e nawet parkujàc
samochód, kierowcy nie potrafià zapanowaç nad emocjami i
niczym lwy bronià swego terytorium. Badania te przeprowadzono
w centrum handlowym, które dziÊ Êmia∏o mo˝na uznaç za
epicentrum kontaktów mi´dzyludzkich. Ka˝dy sobotni klient wie,
˝e nigdzie samochody nie sà tak ma∏o ruchliwe jak na parkingach
przy centrach handlowych. Nieuniknio-
nà zabaw´ w „muzyczne krzes∏a”, w któ-
rà grajà tam wszyscy kierowcy szukajàcy
wolnego miejsca, specjaliÊci od socjo-
logii kosmicznej okreÊliliby zapewne
mianem bliskich spotkaƒ trzeciego sto-
pnia. „Terytoriami podstawowymi na-
zywamy te, które sà najistotniejsze w
naszym ˝yciu, jak dom czy miejsce pra-
cy – wyjaÊnia R. Barry Ruback, badacz,
którego praca ukaza∏a si´ w Journal of
Applied Social Psychology. – Terytoria
drugorz´dne to te, które po prostu
regularnie przez jakiÊ czas zajmujemy,
jak na przyk∏ad ulubiony stolik w barze
czy kawiarni. Terytoria trzeciego stop-
nia to miejsca publiczne, które akurat
zajmujemy.” Na przyk∏ad miejsca na
parkingu.
Ruback postanowi∏ zbadaç, jak szybko
kierowcy opuszczajà miejsca parkingowe
po powrocie z zakupów, rezygnujàc tym
samym ze swego tymczasowego „prawa w∏asnoÊci”. Jest to
pytanie intrygujàce, poniewa˝ wiadomo, ˝e gdy polowanie na
atrakcyjne towary po okazyjnych cenach uznamy za szcz´Êliwie
zakoƒczone, miejsce na parkingu przed sklepem z pewnoÊcià
nale˝y do ostatnich terytoriów na Êwiecie, których warto by
broniç. Wprost przeciwnie, jego obrona wydaje si´ ca∏kiem
pozbawiona sensu. Kierowca powracajàcy do swego
samochodu marzy przede wszystkim o tym, ˝eby czym pr´dzej
opuÊciç scen´ udanego polowania i dostarczyç zdobycz do
domu. Okazuje si´ jednak, ˝e nasza pierwotna natura, która
ka˝e nam broniç pazurami tego, co nasze, przetrwa∏a miliony
lat dzielàce uzbrojonego w maczug´ myÊliwego od klienta
supermarketu z kartà kredytowà w r´ku. Ruback i jego studenci
zaobserwowali, ˝e przeci´tny kierowca potrzebowa∏ 32 sekund
na opuszczenie swego miejsca na parkingu, jeÊli nie polowa∏ na
nie nikt inny. Kiedy jednak na horyzoncie pojawia∏ si´ jakiÊ
samochód i wyraênie zmierza∏ w t´ stron´, wyje˝d˝ajàcy przez
dodatkowe 7 sekund demonstrowa∏ swoje prawo do tego
miejsca.
Po cz´Êci da si´ to mo˝e wyt∏umaczyç ostro˝noÊcià przy
manewrowaniu, jakà wykazujemy, poruszajàc si´ tam, gdzie
jest wyjàtkowo ciasno. Ruback jednak jest zdania, ˝e dochodzi
tu inna jeszcze reakcja i drugi etap jego badaƒ zdaje si´
potwierdzaç s∏usznoÊç tej hipotezy. Otó˝ badacz ten wespó∏
ze swymi studentami, wykorzystujàc specjalnie podstawiony
samochód, czatowa∏ na kierowców, którzy zamierzali opuÊciç
parking. Ich samochód albo czeka∏ cierpliwie na zwolnienie
miejsca, albo – i tu sprawy przybiera∏y powa˝niejszy obrót –
pogania∏ wyje˝d˝ajàcych klaksonem. W tym drugim wypadku
reakcja wyje˝d˝ajàcych by∏a nast´pujàca: naciÊnij, kolego,
klakson, a poczekasz dodatkowe 12 sekund. Jak twierdzi
Ruback, opuszczajàcy parking kierowca odbiera takie
ponaglanie jako zamach na swojà wolnoÊç i natychmiast stara
si´ go odeprzeç.
Wszyscy reagujemy w podobny sposób i gotowi jesteÊmy
marnowaç czas i energi´ na absurdalne demonstracje, kiedy
jacyÊ intruzi usi∏ujà nas klaksonem wykurzyç z „naszych” miejsc.
Wniosek p∏ynie stàd nast´pujàcy: kto wie, czy to, co uwa˝amy
za naszà cywilizacj´, nie jest bynajmniej ca∏kowitym odejÊciem
od dawnych, prymitywnych reakcji, lecz po prostu zamianà ich
na inne. Zamiast rozbiç komuÊ g∏ow´ wolimy dziÊ demon-
stracyjnie tkwiç przez 12 sekund w samochodzie, mimo ˝e uszy
p´kajà nam od wyjàcego klaksonu. No có˝, jeÊli chcemy
roz∏adowaç niebezpiecznie napi´tà sytuacj´, mo˝e warto
si´gnàç po stary, wypróbowany sposób i policzyç do dziesi´ciu?
Albo jeszcze lepiej – do dwunastu!
Steve Mirsky
MICHAEL CRAWFORD
ANTY(PO)WAGA
Lepiej policz do dwunastu