N
ie˝yjàca ju˝ dziÊ Jessie Bernard, socjolog z Pennsylvania
State University, zauwa˝y∏a kiedyÊ, ˝e „w ka˝dym zwiàz-
ku ma∏˝eƒskim... istniejà dwa ma∏˝eƒstwa: jego i jej. I to jego...
jest lepsze ni˝ jej”. Pog∏´biajàce si´ przekonanie kobiet o s∏usz-
noÊci tego poglàdu przyczyni∏o si´ w znacznej mierze do gwa∏-
townego wzrostu wspó∏czynnika rozwodów w latach szeÊçdzie-
siàtych i siedemdziesiàtych, towarzyszàcego urbanizacji,
rosnàcej roli kobiet wÊród ogó∏u zatrudnionych i bardziej libe-
ralnym ustawom rozwodowym. Powstaje jed-
nak pytanie: dlaczego akurat Stany Zjednoczo-
ne wiodà w Êwiecie prym pod wzgl´dem
rozwodów?
Jednà z przyczyn mo˝e byç du˝a mobilnoÊç
Amerykanów, którzy migrujà znacznie cz´Êciej
ni˝ na przyk∏ad Europejczycy. Ci, którzy si´
przeprowadzajà, zw∏aszcza daleko od poprzed-
niego miejsca zamieszkania, mogà byç bar-
dziej sk∏onni do rozwodów, poniewa˝ pozo-
stawiajà za sobà ró˝ne opory zwiàzane z
tradycyjnymi normami obowiàzujàcymi w rodzi-
nie i w spo∏ecznoÊci, w której ˝yli. Cz´ste roz-
wody majà te˝ swe êród∏a w kolonialnej prze-
sz∏oÊci Ameryki: purytaƒskie sàdy udziela∏y
rozwodów, a ponadto niezadowoleni m´˝owie
i ˝ony cz´sto po prostu porzucali swych wspó∏-
ma∏˝onków.
Na mapie pokazano szacunkowe udzia∏y
Amerykanów powy˝ej 18 roku ˝ycia, którzy uzy-
skali rozwód do marca 1997 roku. Przyczyny
wyraênych ró˝nic regionalnych nie sà w pe∏ni
znane, ale prawdopodobnie w gr´ wchodzi tu
kilka czynników, w tym przynale˝noÊç do miej-
scowego koÊcio∏a, która mo˝e sprzyjaç umac-
nianiu wi´zów ma∏˝eƒskich. Nic wi´c dziwnego,
˝e na Florydzie i w wi´kszoÊci zachodnich sta-
nów, gdzie stosunkowo niewielu ludzi nale˝y
do koÊcio∏a, udzia∏ rozwodników jest wi´kszy.
Tak˝e migracje mogà przyczyniaç si´ do wysokiego udzia∏u
rozwiedzionych na zachodzie kraju i na Florydzie, gdzie odse-
tek osób przeprowadzajàcych si´ jest wi´kszy ni˝ w innych re-
gionach USA. Szeroki pas okr´gów ciàgnàcy si´ od Dakoty
Pó∏nocnej i Wisconsin na po∏udnie a˝ po Rio Grande skupia
niewielu rozwodników, co wydaje si´ uzasadnione, poniewa˝ na
tych obszarach wiele osób przynale˝y do koÊcio∏a oraz ˝e w tym
regionie jest stosunkowo ma∏o migrantów. Niewielka liczba roz-
wodów w Wirginii oraz Karolinie Pó∏nocnej i Po∏udniowej mo˝e
byç po cz´Êci wynikiem tego, ˝e doÊç du˝o mieszkaƒców
ucz´szcza tam do koÊcio∏a. Mapa pokazuje, ˝e w obr´bie wiel-
kiego trójkàta, którego wierzcho∏ek znajduje si´ w Michigan,
a podstawa rozciàga si´ od wschodniego Teksasu po po∏u-
dniowà Georgi´, wyst´pujà zró˝nicowane udzia∏y ludzi rozwie-
dzionych. Obszar ten jest bardzo niejednolity pod wzgl´dem
migracji ludnoÊci.
Wspó∏czynnik rozwodów wzrós∏ bardzo wyraênie w latach
szeÊçdziesiàtych i siedemdziesiàtych, interpretacja statystyk
rozwodowych od poczàtku lat osiemdziesiàtych nastr´cza jed-
nak pewnych trudnoÊci. Larry L. Bumpass z University of Wi-
sconsin, który przeprowadzi∏ najwi´ksze badania na ten temat,
stwierdza, ˝e od 20 lat wspó∏czynnik rozwodów si´ stabilizu-
je. Do marca 1997 roku w USA ˝y∏o ponad 19 mln ludzi rozwie-
dzionych, czyli 9.9% obywateli powy˝ej 18 roku ˝ycia. Ârednia
wieku rozwodników wynosi 50 lat, a 58% stanowià kobiety.
WÊród bia∏ych rozwiedzionych jest 9.8% w porównaniu z 11.3%
czarnoskórych i 7.6% osób pochodzenia latynoskiego. Okaza∏o
si´, ˝e na obszarach miejskich wspó∏czynnik rozwodów jest
wy˝szy ni˝ na wiejskich.
Rodger Doyle (rdoyle2@aol.com)
Â
WIAT
N
AUKI
Maj 1999 15
PONI˚EJ 8%
SZACUNKOWY UDZIA¸ AMERYKANÓW POWY˚EJ 18 ROKU ˚YCIA
ROZWIEDZIONYCH DO MARCA 1997 ROKU
èRÓD¸O: Szacunki oparte na danych U. S. Census z 1990 roku, dotyczàcych okr´gów, oraz na danych Bureau of Census
z 1997 roku, dotyczàcych obszaru USA. Poniewa˝ ta metoda szacunkowa mo˝e zawieraç istotne b∏´dy, niewykluczone, ˝e dane
dotyczàce poszczególnych okr´gów nie sà dok∏adnie zakodowane; uwa˝a si´ jednak, ˝e ogólny trend zosta∏ przekazany w sposób wierny.
8–9.9%
POWY˚EJ 10%
znaczniki siedmiu spoÊród jedenastu
domniemanych podgatunków (takso-
nomia galapagoskiego ˝ó∏wia s∏oniowe-
go jest kontrowersyjna; przedmiotem
sporu jest uznanie za tzw. dobre pod-
gatunki co najmniej kilku z nich). Sto-
sujàc te znacznikowe sekwencje, na-
ukowcy majà nadziej´ na zidentyfi-
kowanie macierzystych wysp wielu ˝ó∏-
wi przetrzymywanych w niewoli.
Zwierzàt nie b´dzie jednak mo˝na re-
introdukowaç od razu w ich Êrodowisku
naturalnym; przestrzegajà przed tym
dzia∏acze ochrony przyrody. „Zwracam
uwag´, ˝e niektóre samice sà byç mo˝e
zap∏odnione przez samce nale˝àce do in-
nego podgatunku. Nale˝y pami´taç, ˝e
jaja mogà pozostawaç w jajowodach bar-
dzo d∏ugo” – zauwa˝a Peter C. H. Prit-
chard z Florida Audubon Society w Win-
ter Park na Florydzie.
Nie jest te˝ wykluczone, ˝e trzyma-
nie ˝ó∏wi w niewoli, zw∏aszcza w gru-
pach z∏o˝onych z ró˝nych podgatun-
ków, przyczyni∏o si´ do zmiany ich
naturalnych zachowaƒ, co mo˝e okazaç
si´ dla nich zgubne, gdy zostanà wy-
puszczone na wolnoÊç. Pritchard oba-
wia si´, ˝e w efekcie ˝ó∏wie nie odnajdà
wa˝nego szlaku migracyjnego na swej
rodzimej wyspie. Powy˝sze wzgl´dy
czynià owe przesiedlania delikatnym
przedsi´wzi´ciem – ostrzegajà dzia-
∏acze ochrony przyrody. „Mo˝emy zdo-
byç informacje o pochodzeniu ka˝de-
go osobnika – zauwa˝a Powell – ale
pojawia si´ wiele wàtpliwoÊci, jak je
wykorzystaç.”
Alden M. Hayashi
W LICZBACH
Rozwody w stylu amerykaƒskim
RODGER DOYLE