Rozdzia
ł
7
Anthony otoczył ją ramionami i natychmiast Cherlee poczuła błogi
spokój, który zaczynała kojarzyć z jego osobą. Bezpieczeństwo. Wygodę.
Ale uczucie było krótkotrwałe. Po otwarciu oczy jej pierwszym
odruchem był krzyk. Ręka Anthony`ego zakryła jej usta aby ją uciszyć, w
zamian dziewczyna ugryzła go. Nadal jednak ją trzymał nie opuszczając
ręki.
Ich spojrzenia spotkały się w lustrze. – Nie rób tego ponownie.
Kiwnęła głową i zajęczała przy jego dłoni. Coś ciemniało i skręcało się,
czarno-srebrne fale kłębiły się ponad jego głową. Twarz była demoniczna,
oczy błyszczały szkarłatem. Jego zęby przypominały kły wilka. Widziała
jak okropne szpony opierały się o jej policzek, gdzie wyczuwała jedynie
delikatność jego opuszków palców.
Odwróciła się w niewielkiej przestrzeni, którą dał jej aby spojrzeć na
jego twarz. Gdy zerknęła w górę na niego ujrzała Anthony`ego. Piękna
twarz, kryształowo niebieskie oczy, długie blond włosy. Z powrotem
stanęła przodem do lustra i ponownie powitało ją demoniczne oblicze.
Jeśli mocno wpatrzyła się w obraz nadal mogła w nim rozpoznać
Anthony`ego. Ale demon obezwładnił jego odbicie, dając do zrozumienia,
ż
e jest bardziej demonem niż mężczyzną.
- Kiedy odsunę rękę obiecujesz nie krzyczeć?
Dziewczyna potaknęła więc powoli odsunął dłoń z jej ust. – Który jest
prawdziwy?
- Oba. Ludzka twarz, którą widzisz jest mniej lub bardziej obrazem
tego jak wyglądałem będąc człowiekiem. Jedynie trochę bardziej idealnym.
Drugi obraz przedstawia to co do mnie dołączyło podczas przemiany.
Ludzie widzą migawki tego obrazu przed ugryzieniem. Moje oczy błyszczą,
kły wysuwają się, ale tylko lustro ukazuje cały obraz.
Cherlee nie mogła oddychać poczuła jakby nie było w pokoju
ż
adnego powietrza, którym mogłaby odetchnąć. – Dlaczego trzymasz
lustro w szafie?
1
Uwięził jej spojrzenie. – Ponieważ kocham twój wyraz twarzy w tym
momencie- Anthony pochylił głowę podczas gdy Cherlee przypatrywała
się jego reakcji, powoli przeciągnął językiem po jej szyi. Wymruczał przy
jej skórze. – Musisz się uspokoić.
2
Pachniesz tak zajebiście dobrze.
Dziewczyna zamknęła oczy i oparła się o jego klatkę piersiową. Jej
myśli przemknęły tam i z powrotem jak schizofreniczny motyl rozdarty
pomiędzy przerażeniem świadomością, że może żyć jeszcze tylko parę
minut, a dziwną pewnością, która nie była przypadkowa. Ręka, która
zakrywała jej usta przeniosła się na jej włosy przeczesując je.
- Masz szczęście, że nie jestem głodny.
1
To chyba oczywiste, prawda?
2
Łatwo powiedzieć….
Cherlee zarumieniła się gdy cofnął się oddalając od niej. Stała w
ramionach drapieżnika bez chęci chodźmy krzyknięcia, gdy pieścił jej
gardło językiem. Wydawało się to być niepotrzebnym dodatkiem. Już miał
zbyt wiele zalet. Zakołysała się na stopach ale zanim mogła upaść
podsunięte zostało pod nią krzesło.
Anthony odwrócił mebel frontem do siebie i wygodnie zajął miejsce
na łóżku.
- Ty spowodowałeś, że nie pamiętam mojego wcześniejszego życia-
słowa wypłynęły głucho i stanowczo, gdy je wypowiedziała, jako
stwierdzenie faktu jakby wspominała o rachunku z poczty lub o wyciągu
bankowym
3
- Możesz to naprawić?
Anthony spojrzał w dół na swoje ręce. – Nie.
- Więc to już wszystko. Wszystko uleciało. Jest tak jakbym urodziła się
wczoraj- starała się zrozumieć co to znaczy. Nie ma nadziei na odzyskanie
wspomnień z przeszłości jedynie można posuwać się na przód. Otrzymała
czystą tablicę jeśli była zła, ale marnotrawstwem jest jeśli nie była. Jakoś
wyczuwała, że było sporo wspomnień, które chciała wymazać.
- Tak. To prawda.
Znała odpowiedź zanim jej udzielił ale jednak poczucie straty
przepływało przez nią. Rodzina, przyjaciele, wspomnienia, których nigdy
nie pozna. Czy miała rodziców? Braci? Siostry? Gdzie dorastała? Jakie
było jej dzieciństwo?
3
Ale mają porównania już nie miała co wymyśleć. :P
Greta mogłaby pomóc w poukładaniu kilku kawałków układanki i
zaprowadzeniu ją do innych, którzy mogliby wypełnić pozostałe luki ale
ż
adne z tych wspomnień nie będą należały do niej. Przynajmniej nie do
końca. Mogłaby być to opowieść o kimkolwiek innym i nie zrobiłoby to
różnicy.
4
- Przepraszam.
5
Cherlee spojrzała na niego. Nie wyglądał na naprawdę skruszonego.
Dziewczyna nie mogła się powstrzymać przed zerkaniem w lustro dla
drugiej opinii ale oczy demona wyjawiły tak samo dużo jak ludzka twarz
Anthonego. Winę i żal.
- Dlaczego?- jeśli wampiry usuwają pamięć, pewnie tak było lepiej i
bardziej ukrywali swoje poczynania.
Wydawało się, że nikt więcej nie
biegał wokoło z amnezją. Nie, żeby miała szansę na zobaczenie miasta ale
Dayne i Greta zachowywali się jakby jej przypadek był szczególny.
- To co powiedziałaś o ostatniej stronie swojego dziennika o Grecie …
Kilka dni po tym próbowałaś jej pomóc wydostać się z Cary Town. Wpadłaś
i zostałem wezwany aby wyczyścić twoje wspomnienia o nadnaturalnym
ś
wiecie. Potem Dayne poprosił mnie abym odsączył z ciała Grety truciznę.
Jej krew podziałała na mnie zwiększając moje żądze- odwrócił wzrok tak
jakby nie mógł znieść badawczego spojrzenia i osądu w jej spojrzeniu.
4
I zobacz Anthony coś narobił…
5
Wow ale dał z grubej rury!
- Przyszedłem do twojego domu. Przeraziłem cię i piłem z ciebie, a po
wszystkim usunąłem twoje wspomnienia. Nie mogłem znieść myśli, że
będziesz pamiętać mnie, gdy byłem potworem zważywszy na to iż nigdy
wcześniej nie bałaś się mnie. Wziąłem za dużo.
Cherlee gapiła się w swoje dłonie pozwalając jego słowom krążyć
wokół niej. – Nie wiem co powiedzieć. Dlaczego cię obchodzę? Jestem
pewna, że nie jestem pierwszą osobą, która się ciebie boi- nie potrafiła
sobie wyobrazić nikogo kto nie widziałby tego jak Anthony jest
przerażający.
Mężczyzna wzruszył ramionami. – Widywałem cię w księgarni kilka
dni w tygodniu. Lubiłem twojego ducha. Sprawiałaś, że czułem się jak
człowiek, i brakuje mi tego uczucia. Pachniesz i smakujesz tak dobrze
kiedy się boisz, jak najlepsze wino. Ale w tej samej chwili nienawidzę tego
u ciebie. Nie chcę, żebyś się mnie bała.
- Więc nie zamierzasz mnie zabić?
- Ułatwiło by to pewne sprawy.
6
Warga Cherlee drżała, gdy próbowała powstrzymać płacz. Jeśli chodzi
o niego to jeszcze nie wyszła w tej sprawie jeszcze z lasu. Wzdrygnęła się,
gdy sięgnął do niej ale tylko oparł dłoń o jej kolano wysyłając uczucie
spokoju. Nie było to prawdziwe lecz przyjęła je.
- Nie, nie chcę cię zabić.
- Więc mogę odejść?
- Tego nie powiedziałem.
- Dayne i Greta nie pozwolą ci przetrzymywać mnie w brew mej woli.
6
Co za cynizm. Ubić go to mało…
- Dlatego właśnie pozwolili mi cię zabrać? Wiedzą czym jestem.
Przynajmniej tajemnica dlaczego Greta nie chciała pozwolić jej pójść
z doktorek Burgess`em była rozwiązana. – Nie jesteś lekarzem?
Potrząsnął głową. – Poczułem ulgę, wiesz. Mam za wiele rzeczy o
które muszę się martwić, żeby ukrywać jeszcze swoją naturę również przed
tobą.
- Skoro mi teraz mi wszystko powiedziałeś i mogę to wiedzieć
dlaczego usunąłeś wspomnienia po tym jak pomogłam Grecie?
- Nie powinnaś tego wiedzieć. Ale odkąd jesteś moim gościem teraz nie
ma to znaczenia. Wziąłem za ciebie odpowiedzialność do zakończenia
turnieju po tym czasie ponownie wyczyszczę ci pamięć i wyślę swoją
droga
7
.
Złość wezbrała w jej sercu na jego nonszalancki plan. – Och cieszę
się, że wszystko masz już przemyślane.
Tupiąc minęła go i skierowała się do jednej ze swoich walizek aby
wyciągnąć kostium kąpielowy. Wiedziała, że jedynym miejscem do którego
może przed nim uciec i pozwoliłby jej na to będzie dach. Ale nie była
całkiem pewna czy zezwoli jej na to.
Bała się, że podąży za nią ale po pięciu minutach bez żadnych oznak
jego obecności poczuła się bezpiecznie aby zmienić strój.
Cherlee zanurzyła się w wodzie i zaczęła pływać w te i z powrotem,
robiąc gładkie pociągnięcia nawet jeśli jej myśli były bardziej buntownicze.
Czy on naprawdę zamierzał więzić ją do końca turnieju?
7
Widzicie śmierć to dla niego za mało powinien cierpieć katusze piekielne!!
Chyba jednak wampir nie przejmuje się jej amnezją skoro ponownie
planuje zabrać jej wspomnienia. A potem co? Odstawi ją na próg jej domu
bez żadnej wskazówki co ma robić dalej? Skoro Dayne jest
czarnoksiężnikiem dlaczego nie może wyczarować z powrotem jej pamięci.
To co ją najbardziej martwiło to to, że czuła coś do tego wampira. Jej
dziennik ukazało to nieznośnie oczywistym. Zanurkowała jakby dzięki
temu mogła uciec słowom wyczytanym pod jej własnych charakterem
pisma, słów, które nie mogła wyplenić ze swojego umysłu.
Anthony był dzisiaj w księgarni. Jest takim dupkiem ale w sposób jaki
lubię. Przysięgam na Boga besztanie go jest jak gra wstępna. Namiętność
zaskoczyła mnie ale teraz myślę, że to rozwija się w coś jeszcze. Czy to jest
możliwe skoro nigdy się nie całowaliśmy?
Albo czytam za dużo romansów. Może powinnam więcej wychodzić. Ciągle
myślę, że wejdzie i powali mnie na kolana.
Patrzy na mnie jakbym była daniem głównym. Więc dlaczego nie zrobił nic
więcej? Wymyśliłam sobie to wszystko? Sprawia, że czuję się beztrosko. Nie
czułam się tak od czasu kiedy miałam piętnaście lat w towarzystwie głupiego
chłopaka z liceum o którym nie będziemy tutaj rozmawiać.
Jednak nie powinnam była mówić Grecie. Powiedziała, cytuję „Anthony nie
jest dobrym facetem. Zaufaj mi, nie chcesz tam iść.”
Pieprzony wampir. Tak, spełnia dużo warunków na nie dobrego
faceta. Przecięła powierzchnię aby usłyszeć dzwonienie metalowych drzwi
o zewnętrzną cegłę. Anthony pojawił się ubrany w parę czarnych
kąpielówek. Jego wyraz twarzy wydawał się napięty.
Cherlee spojrzała w górę, przestraszona ale zamierzała zamaskować
to irytacją. – Czy nie było nikogo kto mógłby zapoznać cię z szerokim
spektrum kolorów?
- A oto i moja dziewczynka- uśmiechnął się i wszedł do basenu.
Próbowała stłumić trzepot w żołądku gdy usłyszała jak mówi w
odniesieniu do niej „moja dziewczynka” – Przyszedłeś żeby mnie
sprawdzić? Myślałeś, że skoczę?
Anthony uśmiechnął się. – Nie skończyliśmy rozmowy.
- Jak dla mnie nie ma już o czym rozmawiać. „Jesteś moim więźniem aż
do zakończenia turnieju, dźwięk mrocznego śmiechu” Jaki Turniej?- nie
wydawał się to być czas dla rozgrywek sportowych.
- To by była nie dokończona część. Turniej trwa kilka dniu w których
wyłania się przywódca klanu na kolejne wiek.
- Heeee?
Skrzywił się. – Król wampirów. W tym kraju przynajmniej. Podczas,
gdy my rozmawiamy konkurenci przybywają do miasta. Mój
najniebezpieczniejszy konkurent zabrałby ciebie, gdyby tylko o tobie
wiedział.
- A to dlaczego?
- Ponieważ jesteś błędem, które on kolekcjonuje. Jak do tej pory nie
ma nikogo z całkowitą amnezją w swojej kolekcji. Użyje ciebie aby dostać
się do mnie.
- Dlaczego cię to interesuje?
- Ach do kurwy nędzy. Ponieważ cię kocham.
8
Cherlee spojrzała na niego ostro. Nie, proszę nie. Nie mów tak, nie
teraz. Twarz Anthony`ego wyrażała taki sam szok jaki wiedziała, że
widnieje na jej obliczu, tak jakby była to sensacyjna wiadomość w takim
samym stopniu dla niego jak i dla niej. Zapadła krępująca cisza. Grzmot
zabrzmiał w oddali wypełniając przerwę, gdzie słowa zamarły na ich
ustach.
Sekundy później deszcz spadł na nich. Anthony wyskoczył tak
szybko z basenu, że stał się niewyraźną plamą, a chwile potem wyciągał
rękę by pomóc jej wyjść z wody i wejść do środka apartamentu.
Przez dziwnie wąskie okna widać było jak na zewnątrz rozpadało się,
a penthaus był pogrążony w ciemności. Dziewczyna słyszała jego kroki
oddalające się w kierunku łazienki. Moment później gruby ręcznik został
zawinięty wokół niej.
Jej zęby szczękały, gdy podniósł ją i poniósł przez ciemność. Straciła
orientację dokąd zmierzają. Kiedy wylądowała na miękkim łóżku nie
wiedziała czy to jej czy jego. Jej głowa pływała. On powiedział, że ją kocha.
Nawet nie byli na randce. Jak mógł ją kochać?
Może mógł. Znali się przecież od miesięcy. I czyż jej dziennik nie
odzwierciedlał tych uczuć w niej narastających? Czy można kogoś kochać
8
I w tym momencie mi szczęka opada ale to jeszcze nie koniec sensacji.
zanim pozna się tę osobę? Jeśli możesz czytać jej myśli i wyczuwać jej
emocję? Skoro piłeś jej krew?
Czyż nie podejrzewała, że ma do niej jakieś romantyczne uczucia, gdy
mówił o tym iż nie chce, żeby się go bała w momencie kiedy nie
interesowało go to u innych? Jej umysł krzyczał do niej, On jest wampirem.
Ukradł ci pamięć. Ukradł twoje życie. Czy jakiekolwiek uczucia, które
mogłaby żywić do niego, potrafiła rozwinąć w tym innym życiu zważając na
to co zrobił i czym był?
Teraz leżała pod kocem nadal w stroju kąpielowym chociaż nie miała
pojęcia jak się tam dostała. W ciemności z tak chaotycznymi myślami nie
mogła zidentyfikować fizycznych odczuć odbieranych z zewnątrz.
Poczuła jak Anthony okręca swoje ciało wokół niej. Chciała
zaprotestować ale nie mogła znaleźć słów.
- Uspokój się, Cherlee. Chcę cię tylko ogrzać.
Były pewne korzyści z leżenia w łóżku z osobą czytającą w myślach.
Zarumieniła się , gdy ta myśl w pełni rozkwitła w jej umyśle. Anthony
zaśmiała się za jej plecami.
- Wynoś się z mojej głowy.
Zdziwiło ją ciepło jego skóry. Spodziewała się zimna i wilgoci jak u
zmarłego, jak u wampira.
- Żywiłem się niedawno. Niedługo ponownie będę zimny. Korzystaj z
tych ostatnich minut.
Dziewczyna zesztywniało rozmyślając o życiu, które mógł zabrać.
- Nie zabiłem jej.
- Przysięgam na Boga Anthony jeśli nie wyjdziesz z mojej głowy…
- To co zrobisz?
Westchnęła. – Naprawdę się zdenerwuję.
- Drżę z przerażenia.
Cherlee nie mogła przestać odtwarzać w głowie spontanicznego
wyznania miłości. Anthony nie powtórzył sentencji ale też jej nie
zaprzeczył. A odkąd nie mógł zapewnić jej umysłowi chwili jakiekolwiek
prywatności musiał wiedzieć o biegu jej myśli. Teraz zignorował to i
zmusił ją do wypowiedzenia słów na głos.
- Naprawdę miałeś na myśli to co tam powiedziałeś?- Nie wiedziała
dlaczego to ma znaczenie. Nigdy nie mogła go pokochać choćby minęły
setki lat. Nie teraz. Nadal, jeśli jej współczuje ona może przeżywać to
jeszcze dłużej.
- Nie wiem. Nigdy nie kochałem nikogo, a przynajmniej odkąd
zostałem przemieniony. Nie wiem czy potrafię. Szczerze mogę powiedzieć,
ż
e bardzo cię lubię. Jestem tobą zaintrygowane. Uważam, że jesteś
atrakcyjna. Ale nie jestem pewien dlaczego użyłem słowa miłość.
Tak więc to wyjaśniało trochę sytuację. Nie była pewna czy powiedział
to by doprowadzić ją do szału czy dlatego, że była to prawda. Musiała
przyznać iż była troszeczkę mniej wstrząśnięta tym jaki był czuły,
intrygujący i pociągający. Szczególnie, kiedy to powiedział nie brzmiał
jakby miał zbudować dla niej sanktuarium lub coś jeszcze innego.
- Nie chcę być wampirem- zastygła w bezruchu. Wydawało się to
dobrą rzeczą aby zejść z drogi, którą obrał, gdyby miał jakikolwiek tego
typu zamiar. Nie chciała mieć w sobie tego co marszczyło
powierzchowność Anthony`ego. Widok tego czegoś wpatrującego się w nią
w lustrzanym odbiciu wyprowadziło ją z równowagi. Chociaż, jeśli to
możliwe, demon wydawał się także ją polubić.
- Nie miałem zamiaru zmienić cię.
- To dobrze.
Tak długo jak jest to oczywiste.
Tłumaczenie: Misia1090