Górny: Kreml szykuje się na wojnę w sieci
Kategoria:
Świat
czwartek, 3 marca 2011 11:05
Komentując ostatnie wydarzenia w Egipcie oraz rolę, jaką w nich odegrał internet,
rosyjski prezydent Dimitrij Miedwiediew podczas wizyty we Władykaukazie oświadczył:
„Trzeba spojrzeć prawdzie w oczy: taki scenariusz przygotowywali już wcześniej dla nas,
a teraz tym bardziej będą się starali go urzeczywistnić“.
Obecne elity rządzące Rosją nigdy nie ukrywały, co myślą o serii rewolucji w byłych
republikach postsowieckich, jakie miały miejsce w połowie minionej dekady (pomarańczowa
rewolucja na Ukrainie, rewolucja róż w Gruzji czy rewolucja tulipanów w Kirgizji). Dla
kremlowskich włodarzy nigdy nie był to wynik spontanicznego buntu zdesperowanego ludu,
lecz ruch inspirowany z zewnątrz przez wrogów Rosji, którzy w ten sposób chcieli wyrwać owe
kraje z moskiewskiej strefy wpływów. W podobny sposób – jako część globalnej rozgrywki –
kremlowskie władze spoglądają na niedawne wydarzenia w Tunezji, Egipcie i Libii.
Refleksja rosyjskich technologów politycznych zawsze koncentrowała się na sposobach
zdobycia władzy. Odrobili oni lekcję z przegranej „zimnej wojny“, gdy do ostatniej chwili
walczyli o to, by uniemożliwić własnym obywatelom dostęp do źródeł niezależnych
informacji. Zrozumieli, dlaczego tak ważną rolę pod koniec istnienia Związku Sowieckiego
odegrały przysyłane z Zachodu kserokopiarki i faksy. Dziś w epoce cyberprzestrzeni miejsce
przestarzałych narzędzi zastąpiły nowocześniejsze instrumenty: Facebook i Twitter.
Słowa Miedwiediewa wypowiedziane we Władykaukazie świadczą o tym, że Kreml zagrożenia
związane z komunikacją internetową traktuje poważnie. Już po oświadczeniu prezydenta
pojawiły się pierwsze kroki w kierunku zenutralizowania potencjalnych niebezpieczeństw
związanych z cyberprzestrzenią. Zgodnie z podziałem ról, jaki się dokonał w moskiewskich
elitach władzy, odpowiedź idzie dwukierunkowo. Tak zwani siłowicy stawiają na zwiększenie
Created with novaPDF Printer (
). Please register to remove this message.
administracyjnej kontroli nad internetem, natomiast administracja prezydenta na
przechwycenie tego medium.
Zarówno Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, jak i Federalna Służba Bezpieczeństwa posiadają
specjalne jednostki zajmujące się działalnością w internecie. Manifestacją ich siły był swego
czasu choćby zmasowany cyberatak na estońskie insytytucje państwowe przeprowadzony
z rosyjskich serwerów. Reakcją MSW i FSB na ostatnie wydarzenia w Tunezji i Egipcie stał się
projekt poprawki do kodeksu karnego przerzucający pełną odpowiedzialność karną za treści
zamieszczane w cyberprzestrzeni (nawet przez anonimowych komentatorów czy uczestników
forów) na właścicieli stron, witryn czy portali internetowych. Projekt ten, zdaniem
specjalistów, ma zmusić owych właścicieli, aby możliwość wypisywania własnych komentarzy
dali tylko tym internautom, którzy podpiszą wcześniej odpowiednią umowę - ofertę. Zgodnie
z tą umową to indywidualny użytkownik internetu będzie brał na siebie pełną
odpowiedzialność za własne wpisy. Trudno natomiast wyobrazić sobie tego typu dokument
bez ujawnienia danych osobowych. Warunkiem aktywnego uczestnictwa w internecie ma więc
stać się rezygnacja z anonimowości. I o to chodzi pomysłodawcom projektu ze struktur
siłowych: o szybkie namierzenie potencjalnych przeciwników.
Innej odpowiedzi udzieliły natomiast kręgi związane ze środowiskiem administracji
prezydenta Miedwiediewa. Dwa tygodnie temu Aleksiej Czadajew, jeden z czołowych
polityków „Jednej Rosji“, czyli partii władzy, oświadczył, że już najbliższa kampania
wyborcza do Dumy Państwowej w 2011 roku rozstrzygnie się w nie mniejszym stopniu w
internecie, co w tradycyjnych środkach masowego przekazu. Czadajew wie, co mówi, gdyż
przygotowywał się do tej chwili od dawna. To właśnie on kilka lat temu zainicjował
stworzenie Kremlowskiej Szkoły Blogerów. Dzięki temu w rosyjskiej sieci pojawiła się cała
armia internautów, których „spontaniczne“ wpisy są w stanie nadać ton wielu debatom lub
całkowicie zdominować dyskusje. Wspierają ich aktywnie stypendyści Funduszu Efektywnej
Polityki kremlowskiego technologa politycznego Gleba Pawłowskiego. To oni tworzą „opinię
publiczną“, to oni stanowią głos „większości“. Głos niezmiennie skandujący dwa nazwiska:
Władimira Putina i Dmitrija Miedwiediewa.
Rosyjska władza przygotowuje się więc poważnie na egipski scenariusz wykorzystania
internetu. Czy więc dysydenci, z jednej strony poddawani administracyjnej kontroli przez
siłowików, z drugiej zaś zagłuszani i zdominowani przez prokremlowskich blogerów, będą
potrafili wykorzystać cyberprzestrzeń do swoich celów?
Created with novaPDF Printer (
). Please register to remove this message.
Grzegorz Górny
Created with novaPDF Printer (
). Please register to remove this message.