Jensen Muriel Facet z piekła rodem

background image

Muriel Jensen

Facet z piekła rodem

background image

ROZDZIAŁ PIERWSZY

– Jest krnąbrny i przewrotny – oznajmiła ojcu

Katarina Como i z odrazą spojrzała na mężczyznę
stojącego obok. Jej zazwyczaj spokojny, cichy głos
nieznacznie drżał. – Jego zachowanie szkodzi repu-
tacji naszego lokalu.

HalStratton wybuchnął śmiechem.
– Mówimy o restauracji – odparł z beztroską,

która najwyraźniej przypadła do gustu jej ojcu.
– Nie o bazie wojskowej. Krnąbrny i przewrotny?
– Popatrzył na nią. – Kat, nie jesteś Evą Peron, tylko
kierowniczką ,,Umberto’s Tuscan Grille’’.

Nie znosiła, kiedy wytykał jej słabości. Nie cier-

piała też tego, że w życiu pełnym pracy, planów na
przyszłość i braku czasu na stały związek, jedynym
mężczyzną, który na nią działał, był ten wysoki,
barczysty pyszałek. Do tego jej ojciec go lubił
i wybaczał mu wszystkie nadużycia, chociaż kon-
sekwentnie się na nie uskarżała.

background image

Kat podeszła do biurka ojca.
– Słyszałeś to? Tak właśnie mnie traktuje ten

człowiek, i to codziennie. Nie wykonuje żadnych
moich poleceń...

– O, wypraszam sobie – przerwał spokojnie

i uprzejmie Hal. – Zawsze robię to, o co prosisz.

– Nie zawsze, tylko wtedy, kiedy akurat masz na

to ochotę – burknęła.

– Niekiedy nie wiesz o pewnych sprawach.
– Od pięciu lat jestem kierowniczką tej restaura-

cji, a ty pracujesz tu jako kelner od dwóch tygodni.
Wydaje mi się, że wiem lepiej, co należy zrobić
w pierwszej kolejności.

– Kat. – Ojciec oparł ręce na biurku i pochylił się

ku niej, jednocześnie spoglądając na Hala prze-
praszająco. Od razu pojęła, że przegrała. – Musicie
się wreszcie dogadać. Jesteś świetną kierowniczką,
a on najlepszym kelnerem, jaki kiedykolwiek u nas
pracował.

Niestety, była to prawda. Dobrych kelnerów jest

jak na lekarstwo, a tych doskonałych, którzy spra-
wiają, że klienci chcą wracać do lokalu, trzeba by ze
świecą szukać. HalStratton miał talent. Niestety,
przy okazji nie uznawał autorytetów, a już szcze-
gólnie autorytetów płci żeńskiej.

Kat skrzyżowała ręce na piersiach.
– To niezły kelner – przyznała niechętnie. – Ale

odmawia współpracy z zespołem. Na przykład
dzisiaj, z premedytacją uniemożliwił mi przywita-
nie Joeya Percanta. – Dla zilustrowania swoich słów

4

Muriel Jensen

background image

złapała Strattona za rękę. – Dosłownie odciągnął
mnie od niego, żeby wcześniej znaleźć się przy
stoliku.

Ojciec nie wydawał się specjalnie wstrząśnięty

tym naruszeniem nietykalności osobistej córki i po-
gwałceniem ogólnie przyjętych zasad dobrego wy-
chowania. Zrezygnowana dziewczyna puściła rękę
kelnera.

– Przypominam – ciągnęła opanowanym głosem

– że każdy, kto przychodzi do restauracji, jest
witany przez rodzinę. Wyjątkowymi klientami zaj-
mujemy się osobiście.

Ojciec skinął głową. Sam wprowadził tę zasadę.
– Ale Joey lubi Hala – bąknął i niepewnie popat-

rzył córce w oczy. – Halgo obsługiwał, kiedy miałaś
dzień wolny. Potem Joey zadzwonił i oznajmił, że
od tej pory zawsze chce go widzieć przy swoim
stoliku.

W geście rozpaczy Kat wzniosła ręce ku niebu.
– Wobec tego po co ja tu jestem? Proponujesz

prowadzenie interesu Giuliowi, który wyjeżdża
budować łodzie w Maine, a ja zostaję tutaj, latami
haruję jak wół, jednak mnie nie złożysz takiej
oferty, bo jestem twoją córką, a nie synem. Co
więcej: nawet nie bronisz mnie przed kelnerami,
którzy są przekonani, że zjedli wszystkie rozumy!

Uświadomiwszy sobie, że rozdrapuje stare rany,

Kat popatrzyła lodowato na Hala.

– Czy mógłbyś nas zostawić samych, jeśli łaska?

– spytała.

5

Facet z piekła rodem

background image

Ukłonił się z drwiącym uśmiechem.
– Oczywiście, wasza wysokość. Szefie, proszę

o wybaczenie.

Halwrócił na salę, a Kat wbiła spojrzenie w ojca.
– Dostałam z ,,Monticello’’ propozycję pracy

– wyznała, tracąc cierpliwość. – Oferują mi wysokie
wynagrodzenie za prowadzenie lokalu w wieczory
i weekendy.

Restauracja ,,Monticello’’ była jedną z najbar-

dziej ekskluzywnych w okolicy. Serwowano tam
bogaty wybór rozmaitych potraw, a personelskła-
dał się z trzydziestu trzech osób.

– Kat...
– Doprowadziłeś do tego, że poważnie się za-

stanawiam nad zmianą pracy. Uwielbiam nasz
lokal, dobrze o tym wiesz, ale nie możesz udawać, że
nie widzisz sytuacji, w których jakiś wyszczekany
ignorant kwestionuje każde moje słowo...

– Kat! – Umberto Como gwałtownie wstał.

– Może po prostu za dużo mówisz.

Patrzyła na niego, dotknięta do żywego. Choć

czuła się głęboko urażona, uczciwość nakazała jej się
jednak zastanowić, czy przypadkiem ojciec nie ma
racji. Nie chciał uznać jej za pełnoprawną wspól-
niczkę, przez co czuła się niedowartościowana i lek-
ceważona, i często o tym mówiła.

Od ósmego roku życia zmywała naczynia w re-

stauracji, jako dziesięciolatka zajmowała się pracami
porządkowymi i nakrywaniem do stołu, a po swoich
czternastych urodzinach zaczęła obsługiwać gości.

6

Muriel Jensen

background image

Giulio, jej młodszy brat, co prawda już od pierwszej

klasy licelnej pracował jako kelner, ale ponieważ chciał
zawodowo uprawiać sport, musiał mieć wolne popołu-
dnia oraz weekendy, aby trenować. Uczciwie pracował
na swoje wynagrodzenie, ale w przeciwieństwie do
Kat nigdy nie garnął się do prowadzenia rodzinnego
interesu. Kiedy ich ojciec zaczął poważnie myśleć
o emeryturze, zaproponował Giuliowi przejęcie lokalu.
Syn odmówił, na co Kat oznajmiła, że chętnie zostanie
szefową. Nigdy nie zapomniała zdumienia ojca, który
jąkając się, usiłował uniknąć odpowiedzi. I tak
wszystko stało się jasne, kiedy w końcu zdecydował, że
jeszcze się wstrzyma z emeryturą.

Kat postanowiła udowodnić ojcu swoje kom-

petencje: gdyby to nie poskutkowało, musiałaby
zmienić pracę. Być może przesadziła z wygórowa-
nymi oczekiwaniami wobec pracowników lokalu,
ale trudno ją było za to winić. Przecież chciała
udowodnić ojcu, że nadaje się do przejęcia sterów
rodzinnego biznesu. Problem w tym, że nowy
kelner uznał ją za domorosłą dyktatorkę. Czując
wielką gulę w gardle, z trudem przełknęła ślinę.

– Naprawdę staram się jak mogę, tato. Mamy

fantastyczny personel, ale każdemu zdarzają się
czasem jakieś problemy osobiste i trzeba ludziom
przypominać, że...

– Katarina. – Ojciec wyszedł zza biurka i objął

dziewczynę. – Jesteś moim oczkiem w głowie,
dobrze o tym wiesz. Od śmierci mamy i wyjazdu
Giulia bez ciebie nie dałbym sobie rady.

7

Facet z piekła rodem

background image

Starszemu panu nie chodziło o to, że potrafiła

kierować restauracją. Po prostu nie miał przy sobie
nikogo innego. Kochał córkę i wielokrotnie dawał jej
to do zrozumienia, ale pochodził z tradycyjnej
włoskiej rodziny i zupełnie nie potrafił wyzbyć się
różnych przesądów i swoich konserwatywnych
poglądów na temat kobiet.

– Proszę... – westchnął ciężko. – Nie mów o rzu-

ceniu pracy.

– Tato...
– Kat, mam teraz mnóstwo spraw na głowie.

– Odsunął ją i obdarzył uśmiechem. – Zbliżają się
walentynki i będzie sporo zamieszania. Nie jestem
teraz w stanie myśleć o niczym innym. Kiedy
święto się skończy, pogadamy... być może... kto
wie... o przejęciu przez ciebie restauracji, a potem....
zobaczymy... jak sprawy stoją.

Niemal zemdlała. Niemożliwe, z pewnością się

przesłyszała. Przecież od wyjazdu Giulia ojciec kon-
sekwentnie odmawiał rozmowy na temat przejęcia
przez nią restauracji.

– Co takiego? – wymamrotała.
– Pomyślimy, co się da zrobić. – Wrócił za biurko,

pewnie żałując chwili słabości.

Szkoda, że nie miała przy sobie dyktafonu, nota-

riusza, choćby świadka!

– Tato, czy ty...? – zaczęła niepewnie, zdecydo-

wana zapędzić go w kozi róg.

– Jeszcze zobaczymy – mruknął i machnął ręką.

– Tymczasem chciałbym, żebyś coś dla mnie zrobiła.

8

Muriel Jensen

background image

Nadalwstrząśnięta, Kat dopiero po chwili zro-

zumiała, że ojciec czegoś od niej chce.

– Jasne, tato. Co takiego mam zrobić?
– Nowe obrusy i uniformy, które zamówiłem na

przyjęcie rocznicowe dla państwa Ferreirasów, zgu-
biły się gdzieś po drodze z San Francisco.

– O nie... – Wiedziała, że bardzo się starał

unowocześnić wygląd sali i uniformów kelnerów
specjalnie na tę imprezę. Państwo Ferreirasowie
spodziewali się wielu przyjaciół z branży oraz
znanych osób. Było jasne, że jeśli lokal przypadnie
im do gustu, w przyszłości zaowocuje to zwięk-
szonymi dochodami. Umberto Como i jego córka
liczyli na zastrzyk gotówki, bo interesy szły dobrze,
ale nie rewelacyjnie.

– Dostawca uwzględnił moją reklamację i nowy

towar jest już do odebrania. Chciałbym, żebyś się
tym zajęła.

Kit ponownie nie mogła uwierzyć własnym

uszom.

– Co? – spytała oszołomiona. – Mam jechać... do

San Francisco? Nie mogą wysłać towaru pocztą
ekspresową?

– Ostatnio nadali go jako przesyłkę lotniczą

i zginął.

– Ale... Mam jechać z Portlandu do San Francis-

co? Osiemset kilometrów to szmat drogi. Cały dzień
jazdy, jeśli nie dłużej.

Starszy pan z uśmiechem skinął głową.
– Samolotem dotrzesz tam znacznie szybciej.

9

Facet z piekła rodem

background image

Zamrugała oczami.
– Wysyłasz mnie samolotem rejsowym po to-

war...? – Urwała, kiedy pokręcił przecząco głową.

– Halma niedużą cessnę.
Jęknęła ze zdumienia.

10

Muriel Jensen

background image

ROZDZIAŁ DRUGI

HalStratton siedział na skraju biurka Umberta.

Restauracja była już nieczynna, więc zdjął fartuch
i włożył skórzaną kurtkę. Wszyscy się rozeszli, tylko
szef wciąż tkwił za biurkiem. Na krześle obok
zasiadał przełożony Hala, kapitan David Roth z Wy-
działu Policji w Portlandzie.

– Jak to przyjęła? – spytał HalUmberta.
Ten zerknął na niego, zmarszczył brwi i zajrzał

do kalendarza. Pobieżnie przewertował kilka stron.

– Cóż... – mruknął. – Nie najgorzej.
– Powiedziałeś jej, dlaczego tu jestem?
– Nie.
Halpopatrzył pytająco na kapitana, który udał,

że tego nie dostrzega.

– Powiedziałeś jej, żeby sobie wzięła kilka dni

wolnego, ale nie wyjaśniłeś przyczyn?

Umberto spojrzał na niego z politowaniem.
– Tak, jasne – prychnął. – Sam każ jej iść na

background image

kilkudniowy urlop, a przekonasz się, co z tego
wyniknie.

Halnie rozumiał relacji Umberta i Kat. Starszy

pan najwyraźniej bardzo kochał córkę i wierzył w jej
zdolności menedżerskie, lecz jednocześnie niezbyt
doceniał jej wiedzę i doświadczenie. Poza tym
w ogóle nie reagował na to, że córka tak bardzo się
szarogęsi, co z kolei niesłychanie irytowało pracują-
cego w ukryciu gliniarza, który był przyzwyczajony
do działania na własną rękę.

Rzecz jasna, nie wiedziała, że Haljest policjan-

tem, wątpił jednak, czy odnosiłaby się do niego
inaczej, gdyby znała prawdę. Po prostu była nie-
słychanie zarozumiała.

– Umberto, to dla jej bezpieczeństwa. – Hal

wzruszył ramionami. – Jeśli się dowie, że jeden
z waszych klientów planuje wykorzystać restaura-
cję, by przedostać się do sąsiadującego z nią banku,
od razu będzie chciała zapobiec włamaniu. Akcję
zaplanowano na jutrzejszą noc, a ona zawsze zo-
staje do późna, żeby przygotować depozyt. A jeśli
ten człowiek przystąpi do działania, a Kat ciągle
jeszcze będzie siedziała u siebie w pokoju?

Umberto ze zrozumieniem pokiwał głową.
– Wiem, wiem – westchnął. – Właśnie dlatego

wysyłam ją do San Francisco po obrusy i uniformy.

Halprzez chwilę się zastanawiał.
– No dobrze – powiedział w końcu. – Zadawała

jakieś pytania?

Nie podobało mu się, że starszy pan unika jego

12

Muriel Jensen

background image

wzroku. Spojrzał za to na Rotha, który również nie
patrzył na Hala.

– Narzekała, że jazda samochodem zajęłaby jej

jedenaście godzin – wyjaśnił Umberto.

Roth w końcu odchrząknął, zrobił poważną minę

i poprawił się na krześle.

– Właśnie dlatego Umberto odparł, że do San

Francisco poleci samolotem... pilotowanym przez
ciebie.

Halzaniemówił z wrażenia, zupełnie nieprzygo-

towany na taką rewelację. Tylko dzięki wyuczonej
w jego zawodzie umiejętności zachowywania zim-
nej krwi w najbardziej denerwujących okolicznoś-
ciach nie wybuchnął.

– Co? – spytał głucho.
– Polecisz z nią, a my zajmiemy się swoją robotą

– wytłumaczył mu Roth.

– Naszą robotą – poprawił go z naciskiem Hal.

– Przyszedłeś do mnie, a nie do kogoś innego, kiedy
Umberto powiedział ci, że podsłuchał, jak Percanto
opowiada o planach obrabowania sąsiadującego z re-
stauracją banku. To ja przygotowałem całą akcję. To
ja przez dwa tygodnie taszczyłem talerze, pod-
lizywałem się Percantowi i upychałem mikrofony
w kwiatkach na stołach, żeby go przyskrzynić.
– Podczas tej wyliczanki nagle się zorientował, że
nie jest w stanie dłużej panować nad emocjami.
– Wiem, że Berto to twój przyjaciel, ale niech mnie
diabli porwą, jeśli wyślesz mnie w charakterze
opiekunki do dziecka...

13

Facet z piekła rodem

background image

– Plany są gotowe – przerwał mu Roth. I kto tu

był domorosłym dyktatorem? Kat mogłaby brać
lekcje u Hala. – Klamka zapadła. Wyobraź sobie, że
eskortujesz jakąś znaczną szychę, w końcu często
dorabiasz sobie w taki sposób. I jeszcze jedno: Berto
zapłaci ci z własnej kieszeni, bo to nie będzie zadanie
służbowe.

– Ona mnie nienawidzi – wyznał zdesperowany

Hal. – Wątpię, czy w ogóle zechce ze mną lecieć.

– Zechce – zapewnił go Umberto. – Zrobi to, co

jest najlepsze dla restauracji.

– Proszę... – Halspojrzał błagalnie na przełożo-

nego. Nie mógł uwierzyć, że to się dzieje naprawdę.
Wszystko przebiegało bez najmniejszych zakłóceń,
a kiedy sprawa miała się ku końcowi, wysyłano go
w daleką podróż z Kat...

Roth pozostał niewzruszony, lecz dodał szczerze:
– Hal, najlepiej się nadajesz do tej misji. Pamię-

taj, że dla Berta bezpieczeństwo Kat jest sprawą
najwyższej wagi. Pozwolił nam zorganizować akcję
tylko pod warunkiem, że w żaden sposób nie
zaangażujemy w nią jego córki i że zapewnimy jej
ochronę. Twoja misja jest równie ważna, jak posa-
dzenie Percanta za kratkami.

Halwzdrygnął się na tę niedorzeczność.
– Dorzucę ci jeszcze bilety na Marinersów – tar-

gował się Roth.

Halprzewrócił oczami.
– Jest luty – przypomniał kapitanowi. – W l u-

tym nikt nie gra w baseball.

14

Muriel Jensen

background image

– Latem przez wszystkie weekendy będziesz

mógł zajmować moje miejsce na trybunie.

Hm... Może to nie najgorsza rekompensata. Dla

Hala tylko baseball był ważniejszy od pracy.

– Powiedziałem Kat, że zadzwonisz jeszcze dziś

wieczorem, żeby ustalić, kiedy po nią wpadniesz.
– Umberto wyciągnął w stronę policjanta kartkę
z nagryzmolonym numerem telefonu.

Halostrożnie przyjął świstek.
– Obaj jesteście mi winni duże piwo – mruknął.
– A jakże – potwierdził Umberto.
Kiedy Halwrócił do mieszkania, od razu zatele-

fonował do Kat.

– Jak rozumiem, lecimy razem do San Francisco

– powiedział do słuchawki.

– Masz licencję pilota? – spytała.
No jasne, jak zwykle w niego wątpiła.
– Mam – zapewnił ją.
– A dobrze pilotujesz?
– Chyba nie najgorzej, skoro rząd powierzył mi

kiedyś pilotowanie niewiarygodnie drogiego F-14.

Przez chwilę milczała, a potem westchnęła.
– Niewiele w życiu latałam – przyznała.
Czyżby usłyszał w jej głosie strach? Czyżby

jednak miała jakieś słabe strony?

– Nie ma się czego bać – pocieszył ją. – Mam

bardzo solidną dwuosobową maszynę. Jest w świet-
nym stanie, bo całkiem niedawno odebrałem ją
z serwisu. To krótki lot. Przyjadę po ciebie o ósmej.
Gdzie mieszkasz?

15

Facet z piekła rodem

background image

Podała mu adres w północno-zachodniej dziel-

nicy Portlandu.

– Skąd wziąłeś samolot? – spytała z niekłama-

nym zainteresowaniem. – Czy... napiwki dla dob-
rego kelnera są naprawdę aż tak wysokie? Sądziłam,
że samoloty są drogie i kosztowne w utrzymaniu.

Pomimo tajnego charakteru całej akcji, Halmógł

szczerze odpowiedzieć na to pytanie.

– Maszyna należała do mojego taty. Był właś-

cicielem restauracji w Juneau. Bez przerwy latał po
towar, a ja jeszcze w liceum zdałem egzamin
z pilotażu. Potem przez pewien czas latałem w woj-
sku, służąc w Marynarce Wojennej, a kiedy rodzice
przeprowadzili się na Florydę, tata podarował mi
ten samolot.

– Aha – mruknęła, wyraźnie zaskoczona. – To

dziwne, że w przypadku niektórych ludzi w ogóle
nie bierze się pod uwagę, że mogą mieć rodziców.

Nie wiedział, czy powinien się roześmiać, czy

obrazić.

– Sądziłaś, że jestem dzieckiem z probówki?
Zakrztusiła się, jakby usiłowała za wszelką cenę

opanować wesołość.

– Nie, ale zaczęłam o tobie myśleć jak o jakiejś

hybrydzie robocopa i automatycznego kelnera.

Przez moment czuł niepokój. Czyżby wiedziała?
– Dlaczego robocopa?
– Nie tolerujesz sprzeciwu i masz gruby pancerz

zamiast skóry.

– Hm – mruknął. – Opis pasuje jak ulał do ciebie.

16

Muriel Jensen

background image

– Pewnie oboje patrzyliśmy w lustro. Moje miesz-

kanie jest nad kawiarnią. Kupię kawę i bułki, o ósmej
będę czekała przed wejściem.

– W porządku. Na razie.

Doświadczenie – miał mamę i dwie siostry – pod-

powiadało Halowi, że kobiety rzadko przychodzą
na czas, lecz o wyznaczonej porze Kat stała przed
kawiarnią, trzymając w rękach dwa duże papierowe
kubki.

Halpo raz pierwszy ujrzał swoją kierowniczkę

w innym stroju niż czarno-biały uniform ,,Umber-
to’s Tuscan Grille’’. Kat włożyła dżinsy, biały golf
oraz krótką kurtkę z czarnej wełny. Ciemne włosy,
które w pracy zawsze nosiła ściągnięte w koński
ogon, teraz były rozpuszczone.

Była drobna, czego dotąd właściwie nie zauwa-

żył, pewnie przez jej silną osobowość. Poza tym
wyglądała naprawdę ładnie. Nagle poczuł się lekko
wytrącony z równowagi, zupełnie jakby przez jed-
ną noc świat całkiem się zmienił.

Wysiadł z samochodu i obszedł maskę, żeby

otworzyć drzwi przed Kat.

– Dzień dobry.
– Cześć – odparła, spoglądając na niego tak, jakby

i ona spodziewała się kogoś innego. – Dziękuję.

Gdy zajęła miejsce, Halobiegł samochód i wsko-

czył na miejsce kierowcy. Wnętrze auta, zwykle
zalatujące pizzą i sosnowym odświeżaczem powiet-
rza, tym razem zapachniało bzem. Wonią Kat.

17

Facet z piekła rodem

background image

Świat się zatrząsł jeszcze bardziej.
W drodze na Herrick Field Kat oderwała zatyczkę

z wieczka jednej kawy i wsunęła kubek do stojaka
na napoje.

– Nie wiedziałam, czy pijesz z mlekiem i cuk-

rem, więc wzięłam mokkę. Mam nadzieję, że nie
masz nic przeciwko temu.

Kawa okazała się nieco za słodka jak na jego

upodobania, lecz nie mógł nie docenić troski Kat.

– Świetna. Dziękuję.
Wyjaśniła mu, że niedaleko dostawcy obrusów

i uniformów znajduje się małe lotnisko.

– Najprościej będzie, jeśli pojedziemy po towar

taksówką – dodała. – Jak dobrze pójdzie, za godzinę
będziemy ponownie siedzieli w samolocie, z ode-
branym towarem. Sprawdziłam to lotnisko: jest
w dobrym stanie i można tam liczyć na pomoc
personelu naziemnego.

Rzecz jasna, dopracowała najdrobniejsze szcze-

góły. Problem polegał jednak na tym, że ojciec Kat
nie chciał jej widzieć przez najbliższe dwa dni. Hal
sam musiał więc zadbać o to, by coś poszło niezgod-
nie z jej planem.

– Jestem pewien, że wystarczy nam czasu na

obiad – powiedział.

– Raczej nie. Musimy się spieszyć. Chcę zdążyć

na nocną zmianę. – Wręczyła mu kawałek jago-
dzianki.

Wepchnął bułkę do ust.
– Słyszałem, że twój tata dał ci dzień wolny

18

Muriel Jensen

background image

z okazji podróży – przypomniał jej, przełknąwszy
bułkę.

– Dobrze słyszałeś, ale wyliczyłam, że podróż

nie powinna trwać dłużej niż dwie godziny. Jeśli nie
wrócę, nie będzie miał kto pomóc tacie, a nie jest już
najmłodszy...

– Jest silny jak byk.
Usłyszał jej sapnięcie, które oznaczało, że za-

czynała się irytować.

– Wiem, że przez dwa tygodnie pracy w naszej

restauracji zdążyłeś się dowiedzieć wszystkiego
o moim tacie, ale chyba umknęło ci, że w zeszłym
roku przeszedł zawał. Niegroźny, na szczęście, coś
w rodzaju ostrzeżenia, niemniej nie jest już silny jak
byk, nawet jeśli uważa inaczej. Powinnam zawsze
być przy nim, głównie po to, żeby mu w razie czego
pomóc.

– Proszę o wybaczenie, wasza wysokość. – Ski-

nął lekko głową. Nie bardzo wiedział, jak zareago-
wać na taki ton. – Tak tylko pomyślałem, że miło by
było nie gnać na złamanie karku. Skoro twój tata dał
ci wolne, z pewnością znalazł kogoś na zastępstwo.

Ponownie sapnięcie.
– A z jakiej to okazji pan HalStratton ma ochotę

zbijać ze mną bąki w San Francisco?

– Zbijać bąki? A co to za wyrażenie? Nie słyszy

się go na co dzień.

– Oznacza próżnowanie – wyjaśniła. – Albo

lenistwo.

Miał na końcu języka uczciwą i szczerą odpowiedź

19

Facet z piekła rodem

background image

na to pytanie. Nie musiał komplikować wyprawy,
która i tak nie należała do bezproblemowych, ale
niech tam. Czuł, że przetaczające się między nimi
fale konfliktu, który trwał od dwóch tygodni, wzbu-
dziły pewien interesujący, podwodny prąd.

Zahamował na czerwonym świetle i popatrzył

dziewczynie w oczy.

– Pan HalStratton ma ochotę zbijać z tobą bąki

przy każdej nadarzającej się okazji, moja panno.

Z przyjemnością zauważył, że jest kompletnie

zaskoczona. Szeroko otworzyła usta. Światła się
zmieniły, więc ruszył.

– Przecież ci się nie podobam – przypomniała mu

zdziwiona.

– Nie odpowiada mi twoje przekonanie o włas-

nej wyższości – poprawił ją, wyprzedzając małego,
wyładowanego drewnem pikapa. – Nie oznacza to
jednak, że nie pociągasz mnie seksualnie.

– Seksualnie! – odetchnęła głęboko. – Jak śmiesz!

Nigdy więcej nie zwracaj się do mnie w taki sposób.
Twoje słowa wcale nie są komplementem, na kilo-
metr czuję, że mną gardzisz!

– Gardzę, to za mocne słowo. Nie podoba mi się

twój stosunek do mnie i do ludzi, kropka. Poza tym
miałem na myśli twój wygląd.

Przez pięć minut panowała kompletna cisza. Hal

skręcił na drogę dojazdową do lotniska i zaparkował
przy małym terminalu, obok kawiarni.

– Łazienka jest tam. – Wskazał kawiarnię.

– Chyba powinnaś ochlapać twarz wodą. Idę obej-

20

Muriel Jensen

background image

rzeć samolot. – Wyciągnął rękę w kierunku żółtej
cessny widocznej na skraju lotniska. – Tam stoi.

Przez chwilę wpatrywała się w twarz Hala,

a potem wygramoliła się z samochodu i pobiegła do
kawiarni.

21

Facet z piekła rodem

background image

ROZDZIAŁ TRZECI

Kat była wstrząśnięta wyznaniem Hala. Co cie-

kawe, ze zdumieniem przekonała się, że jego słowa
podziałały na nią dziwnie podniecająco, a zarazem
niepokojąco: nie spodziewała się, że mężczyzna,
którym w swoim mniemaniu gardziła, może wywo-
łać u niej takie reakcje.

Spojrzała na swoje odbicie w pokrytym plamami,

starym lustrze wiszącym nad umywalką. Ciekawe,
co takiego Halw niej dostrzegł? Z pewnością nie
chodziło mu o jej brązowe włosy. Owszem, są
długie i grube, ale takie zwyczajnie... brązowe.
I chyba nie chodziło mu też o jej oczy. Co prawda są
okolone gęstymi rzęsami, ale przecież niezbyt duże,
a do tego... zwyczajnie brązowe.

Owszem, jej figura może była nie najgorsza, ale

miała zbyt drobną budowę i jej ciało pozbawione
było uroczych krągłości, tak lubianych przez męż-
czyzn. Chwalono ją za uśmiech, rzeczywiście uro-

background image

czy po dwóch latach noszenia metalowego aparatu
korekcyjnego. Niestety, od pewnego czasu zbyt
rzadko się uśmiechała, by ktokolwiek docenił ten
atut. Smutne to, ale prawdziwe.

Właściwie sporo rozmyślała nad tym, dokąd

zmierza. W ubiegłym roku zerwała zaręczyny, kiedy
okazało się, że jej narzeczony będzie miał dziecko
z jej najlepszą przyjaciółką, co kompletnie znisz-
czyło kondycję psychiczną Kat. Aby dojść do siebie,
pracowała po godzinach, w weekendy, pomalowała
łazienkę, nauczyła się szyć.

Jej poszukiwanie najrozmaitszych zajęć wynika-

ło z introwertycznej natury i z przekonania, że nie
może przez jedno niepowodzenie całkiem stracić
wiary w siebie. Jej matka zajmowała się szyciem,
a była najbardziej kobiecą istotą płci żeńskiej znaną
Kat. Koniec końców, Kat kupiła sobie maszynę
i zapisała się na kurs szycia.

Z czasem wyszło na jaw, że jednak szycie nie jest

jej mocną stroną. Żaden materiał jej nie odpowiadał,
nie umiała równo prowadzić szwów, nie dawała
sobie rady z wszywaniem zamków błyskawicznych
i obszywaniem dziurek. Któregoś dnia była zmuszo-
na rzucić to wszystko i natychmiast jechać na
pogotowie, gdzie usunięto jej igłę maszynową,
wbitą w paznokieć na kciuku.

Wiedziała, że nie może ukrywać się w nieskoń-

czoność. Pragnęła mieć dom, dzieci, a choć wiedzia-
ła, że niektóre kobiety całkiem dobrze dawały sobie
radę bez męża, ona jednak chciała mieć mężczyznę,

23

Facet z piekła rodem

background image

partnera na całe życie. Chciała trzymać go za rękę,
całować, dzielić się z nim swoimi spostrzeżeniami.
Była bystrą, zdolną kobietą i nie czułaby się upoko-
rzona towarzystwem inteligentnego i zręcznego
mężczyzny.

Ale Hal Stratton?
Na samo wspomnienie tego nazwiska ponownie

przeszył ją niepokojący dreszcz.

Coraz gorzej z nią. Tyle mogła powiedzieć na

pewno.

Przyczesała włosy, poprawiła kołnierz kurtki

i odpędziła natrętne myśli o tym przystojnym, ale
zbyt aroganckim kelnerze. To nie był mężczyzna dla
niej. Wychowała się w rodzinie upartych i wład-
czych Włochów; wiedziała, że potrzebuje innego
partnera niż Hal. Marzyła o wspaniałym, młodym
adonisie, bogatym i zakochanym w niej do szaleń-
stwa, gotowym kupić jej w prezencie ślubnym
restaurację na Wybrzeżu i obdarzyć ją czterema
córeczkami oraz domem z widokiem na ocean.

Czy żądała zbyt wiele od losu?
Niestety, chyba tak, bo oto w dniu dzisiejszym

okazał zainteresowanie jej osobą kelner utrzymują-
cy się z napiwków, właścicielstarego samolociku
i despota w jednej osobie.

Jednak dlaczego tak bardzo poruszyła ją uwaga

Hala o tym, że zainteresował się nią... i to seksualnie?

Cóż, chyba jest silniejsza od tego w sumie

nieistotnego przypływu pożądania. Wyprostowała
się, zacisnęła usta i ruszyła do samolotu.

24

Muriel Jensen

background image

Halprzygotował się do startu, przynajmniej tak

podejrzewała. Miał na uszach słuchawki i rozma-
wiał z wieżą, jednocześnie poprawiając wskaźniki,
pstrykając przełącznikami i od czasu do czasu
wtrącając do pogawędki jakiś dowcip, co wskazy-
wało na to, że dobrze zna rozmówcę. Głos należał do
kobiety. Kat usłyszała jej pytanie: nieznajoma
z wieży chciała wiedzieć, czy Halściga jakiegoś
drania.

– Nie tym razem – odparł po chwili. Potem

z uśmiechem zerknął na Kat. – Sto lat temu zaj-
mowałem się ściganiem zbiegów.

– Jak to, byłeś łowcą nagród?
– Niezupełnie, tropiłem podejrzanych, którzy

wyszli za kaucją, ale nie stawiali się do sądu na
rozprawy.

– Rozumiem.
Kontynuował przygotowania do startu. Potężny

silnik zaryczał; niewielka maszyna zadrżała od
wibracji. Przez krótką chwilę Kat zastanawiała się,
co robi z tym przystojnym mężczyzną w małym
samolocie, skoro jest środowy poranek i teraz po-
winna być w domu, by zająć się praniem, bo na
jedenastą musiała dotrzeć do pracy, żeby zdążyć
przed porą obiadową.

Obrusy, przypomniała sobie. Leciała do San Fran-

cisco po obrusy i uniformy, niezbędne podczas
przyjęcia na cześć państwa Ferreirasów. Nie spo-
dziewała się, że ojciec wyśle ją z taką misją, ale
też wielokrotnie ją zaskakiwał swoimi dziwnymi

25

Facet z piekła rodem

background image

pomysłami. Poza tym miała świadomość, że ogrom-
nie mu zależy na tym, by wywrzeć dobre wrażenie
na zleceniodawcach imprezy oraz na ich wysoko
postawionych gościach.

– Pasy zapięte? – spytał Hal, pochylając się, by

skontrolować sprzączkę.

– Tak – odparła. Poczuła się tak, jakby na jej

brzuchu spoczęła jego ręka, a nie wzrok.

Musiała pomyśleć o czymś innym.
W tak małym samolocie, chybotliwie wzbijają-

cym się ku puszystym chmurom na jasnobłękitnym
niebie, bezpieczeństwo lotu było sprawą najwyż-
szej wagi. Halpewnie trzymał stery i cały czas
rozmawiał z wieżą. W końcu wypoziomował samo-
lot, poprawił kilka kontrolek, podziękował rozmów-
czyni i ściągnął słuchawki.

– Świetny dzień na latanie – zagadnął Kat.

– Pogoda jest wspaniała nawet nad górami Siskiyou.
Prawdziwa rzadkość w lutym.

– To dobrze. – Usiłowała sprawiać wrażenie

rozluźnionej. Nigdy nie rozumiała, dlaczego samo-
loty latają, ale w końcu nie musiała znać się na
wszystkim. Każdego dnia miliony ludzi docierało
drogą powietrzną do celu podróży. W jej wypadku
będzie tak samo. – Latałeś już kiedyś tą trasą?

– Wielokrotnie. Moja siostra mieszka w San

Diego. – Na chwilę zapadło milczenie, które prze-
rwał z uśmiechem: – To twoja pierwsza randka na
pokładzie samolotu?

– Randka? To podróż służbowa.

26

Muriel Jensen

background image

– Daj spokój – zachichotał. – Wszystko zależy od

nas. Powiedzmy, że wyruszyliśmy w podróż służ-
bową, która zmieniła się w randkę. Zwiedzimy
miasto, zjemy kolację w ,,Top of the Mark’’ i zo-
staniemy na noc w hotelu.

Nie zamierzała okazywać rozczarowania faktem,

że nie zaproponował wynajęcia pokoju dwuosobo-
wego.

– Zostaniemy na noc? – spytała chłodno.
– Żeby zwiedzić miasto – odparł cierpliwie.

– Zaliczymy też kilka klubów. Byłoby zbrodnią
pokonać taki szmat drogi tylko po to, by zaraz
wracać z paczką obrusów.

– To podróż służbowa – upierała się. – Te obrusy

są potrzebne ojcu na przyjęcie dla państwa Fer-
reirasów.

– Czyli na jutrzejszy wieczór. Wylecimy z po-

wrotem wczesnym rankiem i dotrzemy do domu na
obiad. Katarina, zgódź się. Nie masz ochoty potań-
czyć?

Uwielbiała tańczyć, lecz od ośmiu miesięcy bra-

kowało jej partnera. Momentalnie przypomniała
sobie, jak przyjemnie jest kołysać się w rytm muzy-
ki, przy niemalcałkiem wygaszonych światłach,
aksamitnych dźwiękach saksofonu i głębokich ude-
rzeniach perkusji.

Teraz jednak w jej życiu nie było miejsca na takie

rozrywki. Od dawna całe jej życie wypełniała praca.

– Nie – oznajmiła sztywno. – Chcę natychmiast

odebrać zamówiony towar i dostarczyć go do

27

Facet z piekła rodem

background image

restauracji. Wiem, że potrafisz zauroczyć każdego
rozmówcę, ale ja jestem odporna na twoje wdzięki.
Lubię w mężczyźnie rozsądek i odpowiedzialność,
a także szacunek dla moich przekonań. Bez tego nie
ma mowy, bym poszła z nim do łóżka.

Uśmiechnął się ponownie.
– Zachęcasz mnie do pójścia z tobą do łóżka, ale

pod warunkiem, że okażę rozsądek oraz...?

– Nie – przerwała mu. Najwyraźniej usiłował

wprawić ją w zakłopotanie, a ona nie zamierzała do
tego dopuścić. – Powiedziałeś...

– Powiedziałem tylko, że zostaniemy na noc

w hotelu. Jeśli jednak będziesz nalegała, może
ustąpię i prześpię się z tobą.

Gdyby nie lecieli kilometr nad ziemią, z pewnoś-

cią by go spoliczkowała. Nie chciała jednak, by
cokolwiek odwróciło jego uwagę od pilotowania. Jej
frustracja sięgnęła zenitu.

Halwyciągnął rękę i rubasznie poklepał Kat po

kolanie.

– Spokojnie, dziewczyno, nie znasz się na żar-

tach? Od dwóch tygodni ślinię się na twój widok,
ale szanuję twojego ojca i nie zamierzam cię uwieść
podczas zleconej przez niego podróży służbowej.
Teraz będę cię pilnował i nic więcej.

Przelot miał trwać krótko, lecz Kat była pewna, iż

oszaleje, jeszcze zanim zdążą osiągnąć półmetek
podróży.

– Przestań wreszcie do mnie gadać! – nakazała

mu, z trudem panując nad wysuszonym gardłem.

28

Muriel Jensen

background image

Ślinił się na jej widok? Ponownie przeszył ją

dreszcz; zacisnęła kolana i skrzyżowała ręce na
piersiach.

– Mój ojciec wysłał cię ze mną po to, żebyś dbał

o moje bezpieczeństwo, a nie opiekował się mną jak
dzieckiem. Zaręczam ci, że sama dam sobie radę
i w żadnym wypadku nie nabiorę się na twoje
uwodzicielskie sztuczki.

– A może jednak dasz się skusić?
– Dość! – krzyknęła.
– Tak jest, wasza wysokość.

29

Facet z piekła rodem

background image

ROZDZIAŁ CZWARTY

Dotarli do San Francisco na długo przed połu-

dniem.

– Gdybyś wykazała większą ochotę na rozryw-

ki, zostawilibyśmy samolot na noc, by uzupełnić
paliwo, i poszlibyśmy gdzieś, by się zabawić i lepiej
poznać – powiedział Hal.

– Dlaczego taki pomysł w ogóle przyszedł ci do

głowy? – spytała. – Tysiące razy powtarzałeś, że się
szarogęszę i nie mam poczucia humoru.

– Obudziła się we mnie nadzieja, że się zmienisz.

Zapomnij o tym, że jesteś kierowniczką i sama
zobacz, jak toczy się życie, którego nie usiłujesz
kontrolować.

Zerknęła na zegarek.
– Możemy wreszcie wylądować?
– Może jednak zaczekajmy, aż dotrzemy w okolice

lotniska, co? – Jego radio zatrzeszczało, więc nałożył
słuchawki i nawiązał rozmowę z obsługą naziemną.

background image

Kwadrans później wylądowali na małym lot-

nisku w północnej części miasta, zaledwie kilkaset
metrów od szwalni, w której szyto dla nich zamówio-
ne obrusy i uniformy.

Kat zatelefonowała do zakładu natychmiast po

opuszczeniu samolotu.

– Co takiego? – wykrzyknęła, najwyraźniej

usłyszawszy w słuchawce informację, która nie była
po jej myśli. – Jestem już na miejscu, a towar miał
być gotowy. Przyleciałam aż z... Tak, to miło
z państwa strony, ale muszę... – Westchnęła przy-
gnębiona. – Niech będzie. Za dwie godziny.

Rozłączyła się i spojrzała ponuro na Hala.
– Obrusy będą gotowe za dwie godziny. Podczas

składania dwa z nich poplamiły się olejem z maszy-
ny i teraz trzeba uszyć nowe i jeszcze wyszyć na
nich nowe monogramy.

Wziął ją za rękę. Nadeszła pora, by przejął

kontrolę nad sytuacją.

– I bardzo dobrze – oznajmił. – W ten sposób

mamy czas na obiad w jakimś romantycznym
miejscu, skoro nie zechcesz zjeść ze mną kolacji.

W pobliżu terminalu zauważył samotną taksów-

kę, więc do niej podszedł i zapytał o romantyczne
miejsce na randkę.

– Romantyczne miejsce – mruknął do siebie

taksówkarz. – Romantyczne w rozumieniu męż-
czyzny czy kobiety?

– Eee... – zamyślił się Hal. – Chyba mężczyzny,

bo chodzi o wyjątkowo racjonalną kobietę.

31

Facet z piekła rodem

background image

– Już wiem, dokąd pojedziemy – ucieszył się

kierowca.

– Hal, nie mamy czasu na romantyczne schadzki

– zaprotestowała Kat. – Nawet gdyby miało mi to
sprawić przyjemność.

Halzmarszczył czoło.
– Jak sądzisz, ile trwają romantyczne uniesie-

nia? Romantyzm to czasami tylko jedno krótkie
spojrzenie, jeden czuły dotyk, szept i sekretne
porozumienie.

Z cichym jękiem opadła na kanapę w taksówce.

Męczyło ją wysłuchiwanie bredni Hala, była jednak
przekonana, że dalsza dyskusja nie ma sensu. Tak
czy owak, dała za wygraną.

Kierowca wysadził ich przed domem w stylu

angielskim, ozdobionym szyldem z napisem ,,The
RoyalDragoon’’. Obok napisu namal

owany był

mężczyzna w staroświeckim mundurze, wywijają-
cy szablą.

– Obnażona szabla... czy może być coś bardziej

romantycznego? – mruknęła z przekąsem Kat.

Haljuż zaczął się zastanawiać, czy jego wiara

w orientację i dobry gust taksówkarzy była całkiem
bezzasadna, kiedy wprowadzono ich do wielkiej sali
urządzonej w stylu starej wiejskiej posiadłości,
z kolumnami i złoceniami, wykończonej ciemnym
drewnem, skórą i miedzią. Na dodatek znajdował się
tam kominek.

Kat znieruchomiała zaskoczona, a jej negatywne

nastawienie zaczęło niebezpiecznie słabnąć. Kelner

32

Muriel Jensen

background image

w liberii poprowadził ich do stołu przy kominku,
w którym za żelazną kratą trzaskał ogień.

Halodsunął krzesło, Kat usiadła, wciąż oszoło-

miona.

– O rany – wymamrotała.
– Tak, tak. – Uśmiechnął się. – Skupiamy uwagę

na drobiazgach, często zapominając, że istnieje coś
takiego jak klasa i elegancja.

– Staramy się przypominać o tym ludziom,

którzy odwiedzają naszą restaurację – oświadczyła
zamyślona, nie odrywając oczu od kominka. Kiedy
ponownie zerknęła na Hala, wyglądała na skupioną,
choć zarazem zrelaksowaną. Nie przypominała tej
spiętej kobiety, która leciała awionetką do San
Francisco. – Na włoski sposób, rzecz jasna. Jesteśmy
nieco bardziej hałaśliwi niż Amerykanie.

Roześmiał się głośno i serdecznie, bo jakoś nie

potrafił sobie wyobrazić hałaśliwej Kat.

Zamówili makaron z krewetkami w lekkim sosie

śmietanowym oraz sałatkę.

– Sałatka jest bardzo świeża i ciekawie skom-

ponowana, choć... – oświadczyła Kat, dziobiąc po-
trawę widelcem.

– Nie musisz oceniać jedzenia – przerwał jej Hal.

– To za bardzo przypomina pracę. Jesteśmy na
randce, pamiętasz? Odpoczywamy w romantycz-
nym otoczeniu.

– Hal, bez względu na to, co wymyślisz, nie

zmienisz faktu, że przyjechaliśmy do San Francisco
w interesach.

33

Facet z piekła rodem

background image

– Obrusy jeszcze nie są gotowe – przypomniał

jej. – Innymi słowy, mamy dwie godziny tylko dla
siebie. – Pochylił się nad stołem i uśmiechnął do
dziewczyny. – To jest właśnie zbijanie bąków,
o którym wcześniej rozmawialiśmy.

Była zdumiona, jak bardzo pragnęła w to uwie-

rzyć. Dwie godziny tylko dla niej, w towarzystwie
mężczyzny, który starał się stworzyć romantyczny
nastrój.

– Powiedziałeś, że cię pociągam – przypomniała.
Liczyła się z możliwością, że zaprzeczy, jednak

Halnie zamierzał się wycofywać.

– Tak, to prawda – potwierdził. – Pociągasz

mnie.

– Nigdy mi tego przedtem nie mówiłeś.
– Zawsze byłaś szefową, a nigdy kobietą. Onie-

śmielałaś mnie.

– Zwykle... skupiam się na interesach.
Wpatrywał się w nią z uwagą, która zapierała jej

dech w piersiach.

– Dlaczego? – spytał. – Jesteś przecież piękną,

młodą kobietą. Każdy mężczyzna chętnie obejrzał-
by się za tobą. Czy może ktoś cię skrzywdził? Ktoś
sprawił, że uznałaś, iż niebezpiecznie jest być taką
kobietą, jaką naprawdę jesteś?

Otworzyła usta, by wyznać, że jej narzeczony

ma dziecko z jej najlepszą przyjaciółką, lecz nagle
przyszło jej do głowy, że przecież wszyscy mają
jakieś problemy, więc ona woli cierpieć w samotnoś-
ci, bez zwierzeń i narzekań na swój los. Nie chciała

34

Muriel Jensen

background image

powiedzieć prawdy, lecz zarazem pragnęła prze-
dłużyć tę rozmowę.

– Było, minęło – westchnęła. – A ty? Podej-

rzewam, że spotykasz mnóstwo kobiet, które uwiel-
biają twoją dominującą naturę.

Wzruszył ramionami.
– Od pewnego czasu też jestem bardzo zapraco-

wany, ale chcę to zmienić. – Przekrzywił głowę
i przyjrzał się uważnie Kat. – Co robisz w walen-
tynki?

– Pracuję. A ty?
– Mam wolne. – Jego wzrok błądził po jej

twarzy. – Może wpadnę po ciebie po pracy?

Pokręciła głową.
– Będę zajęta do północy.
– Północ to dobra pora. Romantyczna.
Parsknęła śmiechem.
– Myślałam, że to godzina duchów – mruknęła.
– Jeśli jesteś duchem, to tak. Jeśli jesteś roman-

tyczna, to północ jest romantyczną godziną.

Kelner przyniósł potrawy i oboje zajęli się jedze-

niem, a potem miłą pogawędką. Zegar na kominku
wybił drugą dwoma głośnymi uderzeniami; dźwięk
ten podziałał na Kat otrzeźwiająco.

– Musimy iść – oznajmiła w popłochu, wstając

i grzebiąc w torebce w poszukiwaniu karty kredyto-
wej. Jeszcze nigdy jej się nie zdarzyło zmarnotrawić
dwóch i pół godziny. Była poważnie zaniepokojona.

Halprzytrzymał jej dłoń i wręczył kelnerowi

własną kartę. W oczach Hala dostrzegła zdumienie

35

Facet z piekła rodem

background image

wywołane tą nagłą zmianą jej nastroju. Nie wie-
działa jednak, jak mu powiedzieć, że jego zaintere-
sowanie jej osobą jest niesłychanie przyjemne, choć
nieco się go obawia.

– Pójdę po taksówkę – mruknęła i pospiesznie

opuściła lokal.

Halzamierzał skłamać jej, że podczas uzupeł-

niania paliwa wykryto w samolocie drobną awarię,
lecz jakiś wesoły młody człowiek powitał ich rados-
nym okrzykiem, że wszystko jest w porządku
i mogą lecieć.

Podczas lotu Hal przyglądał się górskim szczy-

tom i chmurom, rozmyślając o tym, że kontrola
lotów na Herrick Field mogłaby nie wydać im zgody
na lądowanie ze względu na wyciek paliwa lub
jakąkolwiek inną przyczynę. Takie posunięcie nie-
wiele by jednak dało, gdyż natychmiast skierowano
by ich na Portland International. Wiedział, że jeśli
nie zacznie szybko myśleć, na kolację będą już
w domu.

Gdyby nieco bardziej się otworzył i opowiedział

o swoich uczuciach, być może skłoniłby ją do
wizyty w jego mieszkaniu. W ten sposób osiągnąłby
swój osobisty celi jednocześnie spełnił polecenie jej
ojca oraz kapitana.

Ale przecież Kat chciała koniecznie odwieźć te

cholerne obrusy. Hal rozważał inne opcje, które
powstrzymałyby ją przed powrotem do restauracji,
kiedy nagle usłyszał nieznaczne zakłócenie pracy

36

Muriel Jensen

background image

silnika. Niemal nieodróżnialny dźwięk nie pasował
jednak do miarowego rytmu.

Momentalnie skupił całą uwagę na samolocie.

Nasłuchując, uważnie przejrzał wszystkie urządze-
nia kontrolne. Wysokość i prędkość były w normie,
ale nagle... Co to? W jednej chwili wszystko się
zmieniło. Prędkość dramatycznie się zmniejszyła,
a maszyna zaczęła tracić wysokość.

Hal poczuł ucisk w gardle, ale przypomniał sobie,

że to nie F-14. Kiedy latał wojskowym odrzutow-
cem, miał niewiele czasu do namysłu. Tym razem
mógł się zastanowić nad tym, co robić. Co mogło
ulec uszkodzeniu? Paliwa mieli pod dostatkiem.

Postanowił nie tracić czasu na rozmyślania, tylko

posadzić maszynę na ziemi.

Wyczuł, że Kat odwraca ku niemu głowę.
– Coś się stało? – spytała spokojnym głosem.
Był przekonany, że całą siłą woli Kat próbuje nie

okazać, że wpadła w panikę.

– Tak – odparł szczerze. – Ale nie bój się, panuję

nad sytuacją.

– Dotrzemy do Portlandu? – zapytała z nadzieją.
– Nie, musimy lądować. – Wyjrzał przez okno, by

ocenić sytuację. To nie było najlepsze miejsce na
lądowisko. Lecieli nad zaśnieżonymi górami Siskiyou,
rozciągającymi się od południowego Oregonu do
północnej Kalifornii. Nie minęli jeszcze góry Mount
Ashland, a zatem nie dotarli do granicy Oregonu.

Góry był skaliste i tylko gdzieniegdzie znajdowa-

ły się tu małe osady.

37

Facet z piekła rodem

background image

Kat zamknęła oczy i szepnęła:
– Dobry Boże... Zostawiłam brudne rzeczy

w bieliźniarce i nadal mam do spłacenia trzy tysiące
dwieście dolarów za samochód...

Halprzyciągnął stery, kiedy opadali. Cały czas

wypatrywał górskiej łąki, którą zapamiętał w tych
okolicach.

– Uszy do góry, Kat! – pocieszył ją, jak umiał.
– Nie ma sprawy, chociaż wolałabym, żeby

oprócz moich uszu do góry wzniósł się cały samolot,
razem z nami! – Jej głos zabrzmiał dziwnie pisk-
liwie.

– To będzie trudne, ale postaram się miękko

wylądować.

– Nie ma mowy o miękkim lądowaniu, skoro

spadamy na łeb na szyję!

– Nie spadamy, tylko lecimy – poprawił ją spo-

kojnie, mając nadzieję, że jego wiara we własne siły
nie jest bezzasadna. – I będziemy lecieli, dopóki nie
wylądujemy.

Wyjrzała przez okno.
– Na czym chcesz lądować? Wszędzie tu są

szczyty górskie i... i...

– Niedaleko stąd rozpościera się duża łąka – za-

pewnił ją, wyglądając dogodnego miejsca na lądo-
wisko. – Tam! Jest tam! – wykrzyknął.

Rzeczywiście, we wskazanym przez niego miej-

scu znajdowała się przykryta śniegiem, lecz duża
łąka, otoczona niskimi drzewami.

– Trzymaj się – nakazał.

38

Muriel Jensen

background image

– Mogę jakoś pomóc? – spytała rozdygotana.

– Daj mi jakieś zajęcie!

– Zaufaj mi. W ten sposób najbardziej mi pomo-

żesz. Kat, w tej chwili nie możesz przejąć kontroli
nad przebiegiem zdarzeń. Po prostu siedź cicho
i pozwólmi działać.

– Jeśli mnie zabijesz, osobiście dopilnuję, żeby

cię zwolniono bez odprawy!

Nie zareagował na tę absurdalną pogróżkę, bo

właśnie skoncentrował się na lądowaniu. Miał na-
dzieję, że śnieg nie jest zbyt głęboki.

Nie był. Samolot kilka razy odbił się od podłoża,

obrócił i skierował prosto na drzewa.

– Drzewa! – pisnęła.
– Zatrzymają nas – wyjaśnił.
– Na długo?
– Miałaś mi zaufać.
– Właśnie to robię – zapewniła go, jednocześnie

zasłaniając oczy dłonią.

Przerażenie było całkiem nowym doświadcze-

niem dla Kat, lecz gdzieś w zakamarkach jej umysłu
pojawiła się myśl, że ta sytuacja jest niesłychanie
ekscytująca. Czuła, jak jej serce bije, tłocząc krew do
żył, jej płuca rozszerzają się i kurczą. Jeszcze nigdy
nie zdarzyło się, by tak tryskała energią!

Sunęli po śniegu prosto ku drzewom. Kostki na

rękach Hala aż zbielały, kiedy trzymał stery, usiłując
naprowadzić samolot na wąską szczelinę między
pniami.

39

Facet z piekła rodem

background image

Kat odjęła dłoń od oczu. Jeżeli nadszedł koniec,

chciała widzieć ostatnie chwile swojego życia. Prag-
nęła uwierzyć, że mężnie spojrzała śmierci w oczy,
aż do samego końca zachowywała się bohatersko.

Teraz żałowała, że tak bardzo przejmowały ją

drobiazgi. Niepotrzebnie się martwiła, że ojciec nie
docenia jej zdolności organizacyjnych i przywód-
czych, skoro tak bardzo ją kochał. Nie musiała być
zazdrosna o Giulia. Sama nie wiedziała, po co aż tak
bardzo uwzięła się na Hala. Tylko dlatego, że nie
chciał się jej podporządkować? A niby dlaczego ona
za wszelką cenę musiała sprawować władzę?

A dziś ten sam mężczyzna, na którego się tak

uwzięła, przyznał, że jej pragnie, twierdził, że jest
piękna.

Jakie to przyjemne. Ekipy ratunkowe z pewnoś-

cią będą zdumione, dlaczego na jej martwej twarzy
zastygł błogi uśmiech.

Silnik nagle zgasł i zapadła złowróżbna cisza,

kiedy w zawrotnym tempie ślizgali się po śniegu.
Nagle rozległy się głośne trzaski łamanych gałęzi...
a więc dotarli do drzew. Gwałtownie obrócili się,
a Kat pomyślała, że na pewno odpadło im skrzydło.
Nagle stanęli dęba, jeszcze raz się obrócili i mocno
w coś uderzyli. Zdążyła jeszcze ujrzeć profil Hala
i odpłynęła w ciemność.

Jak przez warstwę waty poczuła dłoń na policz-

ku. Bolała ją głowa i nie mogła otworzyć oczu, ale
wiedziała, co oznacza ten dotyk. Jej adonis, ten

40

Muriel Jensen

background image

wymarzony mężczyzna, wreszcie przybył. Zapewne
chce się z nią kochać, ofiarować jej pierwszą córkę,
a tymczasem ona nie może nawet głęboko odetchnąć.

– Kat – usłyszała. Głos mężczyzny wydawał się

zdesperowany.

Z zamkniętymi oczami wyciągnęła rękę w kie-

runku jego twarzy.

– Tu jestem – szepnęła słabym głosem, ciężko

oddychając.

– Kat, ocknij się – zażądał. Rozpiął jej kurtkę

i dżinsy.

Uśmiechnęła się, zadowolona, że tak bardzo jej

pragnie. Ona też go pragnęła. Starała się unieść
powieki i objąć go, ale jej oczy i ręce odmawiały
współpracy.

– Weź mnie – szepnęła bezgłośnie. – Podaruj mi

naszą pierwszą córkę.

– Naszą pierwszą córkę? – usłyszała jego zdu-

mione pytanie.

Nie wiedział. Może mężczyźni nie potrafili spog-

lądać w przyszłość tak, jak kobiety.

– Będziemy mieli cztery córeczki – wyjaśniła.
Zapadło milczenie.
To niemożliwe, żeby nie chciał córek. Zmarsz-

czyła brwi, usiłując otworzyć oczy. Tak zostało
postanowione. Była tego pewna.

– Kat, obudź się – nakazał stanowczym głosem.

– Jestem pewien, że jeśli skorzystam z twojej
propozycji, wkrótce pozwiesz mnie do sądu i przy-
sięgniesz, że nic podobnego nie mówiłaś.

41

Facet z piekła rodem

background image

Te słowa ją zdumiały. Poczuła, że ma coś zim-

nego na twarzy. Chłód ją otrzeźwił. Otworzyła
oczy i ujrzała Hala Strattona, który rękawem swetra
wycierał śnieg z jej policzka.

Ten człowiek ponad wszelką wątpliwość nie był

adonisem z jej snu.

– Przykry powrót do rzeczywistości – mruknęła,

usiłując zapiąć spodnie. Odtrąciła jego rękę, by
przypadkiem jej nie pomagał. – A więc przeżyliśmy?

– Przeżyliśmy. – Przyłożył dłoń do jej czoła. – Jak

się czujesz?

Usiłowała ocenić swoją kondycję.
– Chyba w porządku. Tylko głowa mnie boli.
Skinął twierdząco.
– Uderzyłaś mnie głową w ramię, kiedy straciliś-

my skrzydło i samolot się obrócił. Możesz ruszać
rękami?

Uniosła ręce i je rozluźniła.
– Nogi?
Nie miała zbyt dużo miejsca, żeby nimi poruszyć,

lecz bolało ją tylko prawe kolano. Potarła je dłonią.

– Nie wyczuwam żadnych złamanych kości.

Chyba po prostu rąbnęłam o coś kolanem.

– To dobrze. – Ostrożnie dotknął jej policzka

palcem wskazującym. Cofnęła się, gdy poczuła
przenikliwy ból. – Będziesz miała podbite oko.
Przykro mi.

Zakomunikowanie mu, że to jego wina, sprawi-

łoby jej przyjemność, lecz niestety, mijałaby się
z prawdą.

42

Muriel Jensen

background image

– Mówi się trudno – odparła. – A co z tobą?
– Może być. – Wskazał zniszczone radio. Leżało

pod powalonym drzewem, które runęło prosto na
dziób samolotu. – Nasza łączność ze światem zo-
stała zerwana – mruknął.

Rozejrzała się w poszukiwaniu torebki.
– Mam tu gdzieś telefon komórkowy.
– Już sprawdzałem swój. Niestety, jesteśmy po-

za zasięgiem.

Mimo wszystko dalej szukała torebki, którą

wcześniej położyła pod nogami.

– Mam jedną z tych komórek, które funkcjonują

niemalwszędzie.

Halzastanawiał się nad zwróceniem jej uwagi na

wszystkie szczyty i wzniesienia, które ich otaczały,
blokując fale radiowe, lecz postanowił darować
sobie niepotrzebną dyskusję. Poprawił się na fotelu
i spokojnie czekał, aż Kat znajdzie małą czarną
torebkę ze skóry, ukrytą pod kocem i plecakiem,
które zwykle leżały z tyłu samolotu.

– O, mam! – wykrzyknęła z triumfalnym uśmie-

chem. Natychmiast otworzyła torebkę i wygrzebała
ze środka telefon. – Uratowani!

Pomyślał, że chyba za wcześnie na świętowanie.

Potem patrzył, jak koniuszkiem palca Kat wystuku-
je numer, a następnie przystawia aparat do ucha.

Jej uśmiech niemalnatychmiast zgasł. Opuściła

telefon i uważnie go obejrzała. Następnie wyłączyła
aparat, uruchomiła ponownie i znowu wystukała
numer.

43

Facet z piekła rodem

background image

Kiedy następna próba zakończyła się niepowo-

dzeniem, Kat wydęła usta, nacisnęła parę klawiszy,
mruknęła coś pod nosem i wrzuciła aparat do
torebki.

– Jesteśmy poza zasięgiem – oznajmiła.
– To samo powiedziałem przed chwilą.
– Tak, mówiłeś też, że zabierzesz mnie do San

Francisco i z powrotem. Jeśli zawczasu nie za-
planowałeś przerwy na podziwianie górskich krajo-
brazów, nie jestem pewna, czy muszę wierzyć
w każde twoje słowo.

Hal uznał, że jego szkolenie policyjne jest nieoce-

nione, bo tylko dzięki niemu udaje mu się zachować
cierpliwość. Dziewczyna wyglądała bosko, sam nie
wiedział, jak nad sobą zapanować, lecz jednocześnie
miał dość jej gadulstwa oraz zmiennych nastrojów.
W jednej chwili patrzyła na niego pożądliwie,
a w następnej wrzeszczała. Usilnie próbował zro-
zumieć, co się kryje za tą ambiwalencją.

– Posłuchaj – zaczął. – Mamy tu pewien prob-

lem. Nie jest nierozwiązywalny, choć przyznaję, że
trzeba będzie wziąć się w garść. Jak sądzisz, czy
byłabyś w stanie zatrzymać dla siebie wszystkie te
kąśliwe uwagi, przynajmniej do czasu, kiedy doceni
je jakaś publiczność?

Kat momentalnie się zjeżyła.
– Nie naskakuj na mnie! – ostrzegła. – To nie

moja wina, że tu tkwimy.

– Moja też nie! Uwielbiam ten samolot i zawsze

utrzymywałem go w świetnym stanie. Nie mam

44

Muriel Jensen

background image

pojęcia, co się stało. Może zatkał się przewód
paliwowy. Nic złego nie powinno było się wyda-
rzyć. Właśnie odebrałem go z serwisu. Ciesz się, bo
w sumie dopisało ci szczęście. Gdybyś leciała z kimś
mniej doświadczonym, po przymusowym lądowa-
niu w górach z pewnością nie miałabyś siły na niego
wrzeszczeć! – Halwyraźnie się uniósł i musiał
zamilknąć, żeby nabrać tchu i kontynuować nieco
spokojniej. – Postaraj się zapamiętać, że nie jesteśmy
już w restauracji twojego taty i właśnie straciłaś
stanowisko mojej kierowniczki. Teraz ja mówię, co
będziemy robić. Jeśli nie spodoba mi się twój ton,
sam pójdę szukać pomocy i zostawię tu twój śliczny
tyłeczek.

– Z jakiej racji przejmujesz dowodzenie? – spy-

tała po chwili milczenia.

– Zgubiłaś się kiedyś w górach? – warknął.
– Nie – przyznała.
– Wobec tego od teraz ja przejmuję dowodzenie.

Wiem, co robię.

– Och. Rozbiłeś się już kiedyś w tym miejscu?

– Jak zwykle mówiła spokojnym tonem, ale Hal
doskonale wyczuwał drwinę w jej słowach.

– Nie – odparł, z trudem się opanowując. – Ale

sporo wędrowałem po tych górach razem z moim
szwagrem Jackiem. Poza tym w wojsku skończyłem
kurs surwiwalu.

Westchnęła i zadygotała. Kabina na szczęście nie

była rozbita, niemniej na dworze hulał lodowaty
wiatr.

45

Facet z piekła rodem

background image

– Wybacz – mruknęła.
Haluznał, że jej przeprosiny są szczere.
– Jestem tylko trochę... roztrzęsiona.
Sięgnął po koc i wręczył go dziewczynie.
– To zrozumiałe. Przykryj się, a ja pomyślę, gdzie

jesteśmy i którędy powinniśmy iść.

Oddała mu koc.
– Jeśli wychodzisz, powinieneś się cieplej ubrać

– zauważyła, wskazując na sweter, który miał na
koszuli z długim rękawem.

Pokiwał głową i wyciągnął zza fotela kurtkę.

Przydała mu się już kilka razy, gdy jesienią wylaty-
wał na ryby z Jackiem i następowało załamanie
pogody.

– Uważaj na ten koc – powiedział. – Dzisiaj

w nocy może być potrzebny.

Musiał mocno pchnąć drzwi, żeby się otworzyły.

Wyskoczył na zewnątrz, lecz zanim zamknął za
sobą kabinę, usłyszał spod koca niespokojny głos
Kat.

– Dzisiaj w nocy?

46

Muriel Jensen

background image

ROZDZIAŁ PIĄTY

Po raz drugi w życiu Kat poczuła prawdziwe

przerażenie, gdy Halześl

iznął się po pokrytym

śniegiem zboczu i znikł z jej pola widzenia. Siedziała
w kabinie maleńkiej cessny, sama jak palec, tuląc się
do koca i modląc, by Hal nie wpadł przypadkiem do
rozpadliny ani nie zabłądził. Gdyby coś mu się stało,
nie poradziłaby sobie.

Jej troska o towarzysza niedoli nie wynikała

jedynie z egoistycznych pobudek. Co prawda Kat
nie przepadała za Halem, ale musiała przyznać, że
jest niezwykle przystojny, a poza tym darzyła go
niechętnym podziwem. Przez kilka ostatnich go-
dzin dowiedziała się o nim paru całkiem interesują-
cych rzeczy.

Nie wiedziała na przykład, że służył w wojsku, że

był blisko związany z rodziną – wędrował po górach
z mężem siostry – i że potrafił sobie poradzić
w skrajnie niekorzystnych warunkach.

background image

Kat od urodzenia mieszkała w mieście, a kiedy

raz zdarzyło się jej wyjechać z przyjaciółką i jej
rodziną na kemping, wróciła koszmarnie niezado-
wolona. Nigdy nie pociągały jej noclegi w prymityw-
nych warunkach, a z wędrówek pieszych najwyżej
ceniła sobie krótki spacer do najbliższej restauracji
,,Olive Garden’’.

Innymi słowy, teraz musiała stawić czoło temu,

czego nienawidziła.

Poza tym oblała się rumieńcem na samą myśl

o tym, co przywidziało się jej w półśnie, zanim
doszła do siebie po uderzeniu w głowę. Czy powie-
działa wówczas głośno wszystko to, co się jej
przyśniło? Zapewne uznała, że dłonie Hala to ręce
jej wymarzonego adonisa.

Czyżby naprawdę poprosiła go... by ją wziął? By

ofiarował jej ich pierwszą córkę?

– Dobry Boże... – westchnęła głośno, podciągając

koc. – Jak mu to teraz wyjaśnić?

Mimo to nie kryła radości, kiedy wrócił, choć

zadowolenie wkrótce ustąpiło miejsca zakłopota-
niu, gdyż przypomniała sobie swoje zachowanie
zaraz po wypadku.

Na szczęście zazwyczaj zażenowanie odczuwała

częściej niż strach, toteż potrafiła je maskować. Gdy
Hal zbliżył się do samolotu, otworzyła drzwi z jego
strony. Z łatwością wskoczył do środka i zamknął
kabinę. Jego policzki były czerwone od mrozu. Parę
razy chuchnął w dłonie i mocno je zatarł.

– Za tamtym grzbietem biegnie szlak – wyjaśnił.

48

Muriel Jensen

background image

Wyciągnął z plecaka mapę, rozpostarł ją tak, że
zajmowała połowę kabiny, i wskazał palcem miej-
sce pośród plątaniny kresek i linii, które nic nie
mówiły Kat.

– Jestem prawie całkowicie pewien, że znaj-

dujemy się tutaj. Jeśli się nie mylę, w odległości
ośmiu kilometrów stąd leży miasteczko Nugget.
Istnieje nawet droga, która nas tam zaprowadzi.

– Jest droga, a nie ma samochodu – uznała za

stosowne zauważyć.

Złożył mapę.
– Racja. Niemniej przejście ośmiu kilometrów

drogą to znacznie lepsze rozwiązanie niż choćby
kilometr wędrówki na przełaj po tej okolicy.

– Damy radę dotrzeć na miejsce przed zapad-

nięciem zmroku? – spytała, modląc się o odpowiedź
twierdzącą oraz o dwa wolne pokoje w motelu.

Halpokręcił głową i wyjrzał przez szybę, pokazu-

jąc palcem ciemne chmury pędzące w ich kierunku.
Wcześniej ich nie dostrzegła, zajęta rozmyślaniami
o sytuacji, w której się znalazła.

– Wkrótce zacznie padać śnieg – zapowiedział.

– Nie wygląda to bardzo poważnie, ale szaleństwem
byłoby wyruszać teraz w drogę. Spróbujemy do-
trzeć na miejsce rano, kiedy opady ustaną.

– A nie zamarzniemy w nocy? – spytała zaniepo-

kojona.

– Oczywiście, że nie. Przecież mamy bardzo

ciepły koc. – Zajrzał do plecaka za fotelem. – Nie
wspominając o paru wysokokalorycznych batonach

49

Facet z piekła rodem

background image

energetyzujących, kilku butelkach wody i butelce
brandy.

– Bardzo to wszystko pocieszające – mruknęła.

– Jednak zawsze uważałam, że pikniki i kempingi
należy organizować tak, jak to robiono za czasów
królowej Wiktorii. Białe obrusy, porcelanowy ser-
wis, świece... – Mówiła tak, jakby wpadła w trans
i zupełnie nie potrafiła się opanować. – Rzecz jasna,
twoje batony nie dorównują ówczesnym delikate-
som z kurczaka, ale możemy udawać, że jemy coś
bardziej eleganckiego. Proponuję, żebyśmy zaczęli
od brandy...

Halbacznie ją obserwował. Zauważył, że dosko-

nale zdawała sobie sprawę z tego, że zostali uwięzie-
ni w małej kabinie. Być może właśnie z tego
względu puściły jej nerwy. Zmieszana, nie wiedzia-
ła, co robić, więc trajkotała jak nakręcona:

– Choć, być może, bardziej stosowne będzie

zakończenie uczty łykiem brandy. Jeśli jednak chce-
my, by było nam ciepło, powinniśmy napić się przed
posiłkiem, po czym także w jego trakcie oraz tuż po
jego zakończeniu...

– Kat – przerwał jej spokojnie. – Posłuchaj, nie

zapomniałem, jak mnie prosiłaś o to, bym się z tobą
kochał. Ale wiedziałem, że byłaś wówczas prawie
nieprzytomna, więc powstrzymałem się od speł-
nienia twojej prośby, ale nie potrafię przestać myś-
leć o jej przyczynach. Zapewne istniał jakiś powód...
Może to rzeczywiste pożądanie, skoro w krytycznej
sytuacji chodziły ci po głowie takie myśli.

50

Muriel Jensen

background image

Otworzyła usta, żeby zaprotestować, lecz on

pojednawczo wziął ją za rękę.

– To naprawdę fascynujący problem i zdecydo-

wanie powinniśmy go przedyskutować, zwłaszcza
w świetle tego, co do ciebie czuję, lecz obecnie
mamy na głowie inne, ważniejsze sprawy. Zajmij-
my się tym, co istotne, a nie twoim przekonaniem,
że mężczyzna z natury rzeczy nie potrafi zapano-
wać nad swoim pożądaniem.

Kat poczuła się urażona.
– Dobrze wiem, co jest ważne, a co nie – prych-

nęła. – Poza tym nie mam złudzeń na temat swojego
seksapilu. Po prostu przypomniałam sobie ten... sen.
– Poruszyła się niespokojnie, lecz wytrzymała jego
spojrzenie. – A przede wszystkim nie chcę, żebyś
miał wrażenie, iż wywieram na ciebie presję, bo
jestem twoją szefową.

– Nie odniosłem takiego wrażenia – zapewnił ją

bez wahania i z wyższością uniósł brew. – Poza tym
zdawało mi się, że już ustaliliśmy hierarchię służ-
bowej podległości. W tej podróży nie jesteś moją
szefową. W tych ekstremalnych warunkach to ja
jestem twoim szefem. – Zaśmiał się bezczelnie.
– Zresztą, nawet gdybyś uważała się nadalza moją
kierowniczkę, i tak nie czułbym się tym zakłopota-
ny. Fakt, że jesteś moją kierowniczką w restauracji,
kryje w sobie interesujący i perwersyjny podtekst
rodem z filmu dozwolonego tylko dla dorosłych.
Skoro odcinasz się od tego, co mówiłaś w swoim
śnie, nie ma sprawy. Jeśli jednak wyjdziemy z tej

51

Facet z piekła rodem

background image

katastrofy bez szwanku, będziemy musieli wrócić
do twojego snu i dotrzeć do jego źródeł.

Na szczęście dla Kat, Hal zakończył ten temat

i wyciągnął z plecaka małą srebrną butelkę, którą jej
wręczył. Jeden mały łyk wystarczył, by poczuła się
nieco lepiej, a po jej ciele rozeszło się przyjemne
ciepło.

– Mam w samolocie cztery wysokokaloryczne

batony energetyzujące. Zjemy jeden na obiad, jeden
na kolację, a dwa zostawimy na drogę do Nugget
– zaproponował.

Nie miała zastrzeżeń.
Kiedy napili się brandy, Hal odłożył butelkę do

plecaka i zajrzał za fotele, żeby poszukać czegoś, co
nadawałoby się na oparcie pod nogi.

Uznała, że to sensowne. W czasie, gdy Hal

przygotowywał posłanie, Kat wyciągnęła z torebki
notatnik. Nosiła go zawsze ze sobą, żeby zapisywać
informacje o tym, co musi zrobić w restauracji,
czego potrzebuje do domu i o czym nie powinna
zapomnieć.

Serce ją bolało na myśl o tym, że jej ojciec będzie

odchodził od zmysłów, kiedy córka nie dotrze do
domu na czas. Zapewne natychmiast zadzwoni do
szwalni, żeby spytać, w czym rzecz, i dowie się, że
była, odebrała towar i znikła. Potem zatelefonuje na
lotnisko, a personel nie będzie mu umiał powiedzieć,
co się z nią stało. Okaże się, że samolot zaginął,
będąc już w drodze do Portlandu.

Ojciec będzie niespokojnie przemierzał restaura-

52

Muriel Jensen

background image

cyjny lokal, na przemian modląc się i klnąc po
włosku. Mimowolnie pomyślała, że pożałuje, że nie
przekazał córce restauracji.

Potem odgoniła od siebie tę myśl, uznawszy ją

za małostkową, i sporządziła kilka zapisków na
temat spraw, których musiała dopilnować po po-
wrocie do domu.

– Piszesz wspomnienia? – zainteresował się Hal,

wpychając między fotele podłużne wąskie pudło
z napisem: Pneumatyczna łódź ratunkowa ,,Wilk
Morski’’

– Podejrzewam, że gdybyś zabrał narty zamiast

łodzi, zapewne rozbilibyśmy się w wodzie – zauwa-
żyła drwiąco.

Posłał jej ponure spojrzenie i wepchnął pudło na

miejsce.

– Nie rozbiliśmy się, tylko wylądowaliśmy – po-

prawił ją. – Może cała sytuacja wyglądała dramatycz-
nie, niemniej z całą pewnością było to lądowanie.

– Racja. Zapomniałam. Nie, nie piszę wspo-

mnień. Po prostu nie chcę zapomnieć o kilku waż-
nych sprawach.

– Hm – mruknął i położył łokieć na krawędzi

oparcia fotela. – Przykro mi, że twoja pierwsza
podniebna randka zakończyła się katastrofą.

– Nie randka, tylko podróż służbowa.
– Ale chyba nie zapomniałaś ,,The Royal Dra-

goon’’, prawda?

Obojętnie wzruszyła ramionami.
Zajrzał jej w oczy.

53

Facet z piekła rodem

background image

– Wyprostuj nogi – polecił. – I sprawdź, czy ci

wygodniej.

Zrobiła to, co kazał.
– Tak – potwierdziła, przyciskając krzyż do

jakiegoś niewygodnego przedmiotu. – Tylko że
uwiera mnie klamka od drzwi. – Sięgnęła po torebkę
i wepchnęła ją za plecy. – Załatwione – oznajmiła.
– Znacznie lepiej. Gdybyśmy jeszcze mogli zaparzyć
kawę, byłoby fantastycznie.

– Musimy nasycić się wspomnieniem tego, co

nam dzisiaj rano kupiłaś.

Usiedli, wykorzystując pudło jako stół, po czym

podzielili się batonem i wypili butelkę wody.

Gdy zapadł mrok, Halzauważył, że Kat ogarnęło

przygnębienie. Ten fakt go nieco zaniepokoił. Jak
dotąd Kat albo go krytykowała, albo atakowała,
czasami zdarzyło się jej udzielić mu wsparcia i po-
mocy. Nie wątpiła w niego jednak.

– Co się z tobą dzieje? – spytał, przetrząsając

plecak w poszukiwaniu zapasowej pary skarpet,
z którą nigdy się nie rozstawał.

Zamrugała oczami i niemalsię uśmiechnęła.
– Co się ze mną dzieje? – powtórzyła. – Pytasz,

co mi się stało?

Uśmiechnął się szeroko, wreszcie wygrzebując

z plecaka zapasową parę skarpet.

– Wiem. W takich okolicznościach to niedo-

rzeczne pytanie. Pamiętam jednak, jak zmieniłaś
plany dotyczące bankietu, kiedy wysiadły wszyst-

54

Muriel Jensen

background image

kie agregaty chłodnicze. Teoretycznie powinno
dojść do katastrofy, a tymczasem ty objechałaś kilka
supermarketów i nie tylko zorganizowałaś eklek-
tyczny, kompletnie nieortodoksyjny bufet, ale
w dodatku przekułaś klęskę na triumf. Rzadko
bywasz przygnębiona.

– Masz rację, ale tym razem przejmuję się tym,

jak będzie się czuł mój tata na wieść, że zaginęliśmy.

Usiadł na fotelu i wręczył jej skarpety.
– Włóż je. Jeśli będziesz miała ciepłe stopy, całe

ciało się rozgrzeje. Szalikiem owiń głowę, to także
dobry sposób na powstrzymanie ucieczki ciepła
z organizmu.

Nagle uświadomił sobie, że jego rodzice z pew-

nością nie będą się przejmowali dzisiejszym wypad-
kiem. I to z bardzo prostej przczyny. Nie będą mieli
o nim zielonego pojęcia. Mieszkali na Florydzie
i prowadzili tam bardzo aktywne życie. Czasami nie
kontaktowali się z nim całymi miesiącami. Ale
w przypadku Umberta i Kat było zupełnie inaczej.
Starszy pan nie pozbierałby się po jej stracie.

– Przykro mi – westchnął. – Po powrocie do

domu będziemy musieli jakoś mu wynagrodzić te
ciężkie chwile, które teraz zapewne przeżywa.

Rzecz jasna, doskonale wiedział, że Umberto nie

będzie ich szukał aż do jutra. Halczuł się trochę
winny tego oszustwa, ale uznał, że to nie najlepszy
moment na wyznawanie Kat, iż spiskowali za jej
plecami dla jej własnego bezpieczeństwa.

– Dorastałam u jego boku. Dosłownie – podkreśliła

55

Facet z piekła rodem

background image

Kat, a na jej twarzy pojawił się lekki uśmiech,
niewątpliwie związany ze wspomnieniem dawnych,
dobrych czasów. – Kiedy mój brat i ja byliśmy mali,
wkładano nas do kojca i zostawiano w kuchni
restauracyjnej. Potem trochę podrosłam, więc mogłam
pomagać mamie. Ojciec cały czas kręcił się w pobliżu,
sprawdzając, co się dzieje w kuchni. Z czasem Giulio
trochę odszedł od restauracyjnej codzienności, bo
był chłopcem i uprawiał sport, ale nie jestem pewna,
czy mój ojciec wiedziałby, co robić, gdyby zajrzał do
lokalu i nie zobaczył mnie tam.

Halskinął głową.
– Patrzyłem, jak pracujesz – wyznał. – Potrafisz

zrobić wszystko.

– Zawsze byłam pod ręką, kiedy potrzebowano

kogoś na zastępstwo – westchnęła z rezygnacją.
– Niemniej mój ojciec był przekonany, że nie
potrafię kierować lokalem. Jego zdaniem restauracja
upadnie, jeśli ja przejmę stery zarządzania nią.

– On wie, jak ogromnie wyczerpująca jest ta

praca – zauważył. – Może uznał, że jeśli przejmiesz
restaurację, zabraknie ci czasu na ułożenie sobie
życia osobistego?

– On całkiem nieźle je sobie ułożył.
– Bo miał twoją mamę i ciebie.
Kat zamyśliła się nad jego słowami i ponownie

westchnęła.

– To prawda – przyznała. – Ale wszyscy ludzie

mają marzenia i jednocześnie znajdują sposoby na
pogodzenie ich realizacji z życiem osobistym.

56

Muriel Jensen

background image

Wiem, że mnie również by się to udało, gdybym
tylko chciała.

Halpomyśl

ał, że przez dwa tygodnie pracy

w restauracji ani razu nie zauważył, by Kat miała
życie prywatne.

– A czemu nie chcesz? – spytał.
Sprawiała wrażenie zaskoczonej i zmieszanej.
– Nie mówiłam, że nie chcę – zaprotestowała.

– Prawdę mówiąc... starałam się.

Zrezygnowana, odwróciła głowę, Halzaś przy-

pomniał sobie, że niewiele brakowało, by podczas
obiadu w ,,The RoyalDragoon’’ opowiedziała mu
o jakimś zdarzeniu ze swojej przeszłości, lecz osta-
tecznie zmieniła zdanie.

– W zeszłym roku byłam zaręczona z pewnym

prawnikiem, Dave’em, który codziennie przycho-
dził do naszej restauracji na obiad – wyznała.
– Ustaliliśmy już termin ślubu, wszystko było
dopięte na ostatni guzik. Niedługo po naszych
zaręczynach moja najlepsza przyjaciółka, Cassie,
zerwała ze swoim chłopakiem. Była załamana.
I wtedy Dave i ja wpadliśmy na pomysł, żeby jakoś
ją pocieszyć i zaproponowaliśmy podwójną randkę.
Zaprosiliśmy na nią Cassie i jednego z kolegów
Dave’a z firmy. Okazało się jednak, że Cassie
zainteresowała się Dave’em, a nie jego kolegą, a jej
zainteresowanie moim narzeczonym najwyraźniej
spotkało się z jego wzajemnością, bo na miesiąc
przed naszym ślubem Cassie wyznała mi, że jest
w ciąży...

57

Facet z piekła rodem

background image

– Z Dave’em? – domyślił się Hal.
– Otóż to.
– Przykro mi. Kat, jesteś inteligentną kobietą,

z pewnością wiesz, że każdy człowiek prędzej czy
później dowiaduje się, czym jest złamane serce.

Pokiwała głową.
– Jasne, że wiem. Tylko że... jestem trochę...

– Zamilkła, poszukując odpowiedniego słowa.

– Nieufna? – podsunął.
– Nie.
– Przerażona myślą o następnym rozczarowaniu?
– Nie.
Uśmiechnął się szeroko.
– Wkurzona?
– Tak jest. – Roześmiała się. – Czuję się wyko-

rzystana, oszukana oraz zdradzona, i jak dotąd nie
potrafię się pogodzić z tym, co mnie spotkało. Dam
sobie radę, i wiem, że moje życie może być piękne,
i że mam szansę pokierować restauracją.

– Wierzę ci. Próbowałaś poprosić brata o to, by

wpłynął na decyzję ojca?

– Nie chcę go do tego mieszać. On robi to, co mu

sprawia największą satysfakcję, i niech tak zostanie.

– To bardzo wyrozumiałe z twojej strony.
– Tak, w lepsze dni jestem wyrozumiała. W gor-

sze nie kryję zazdrości i niechęci. Czuję się wówczas
tak, jak wtedy, gdy byliśmy nastolatkami, a on
spędzał weekendy na kopaniu piłki, podczas gdy ja
przyrządzałam sałatki i zmywałam naczynia.
– Odetchnęła głęboko i uśmiechnęła się szczerze.

58

Muriel Jensen

background image

– Mój brat wyrósł na przyzwoitego człowieka,
kocha wodę i łodzie, a ja jestem zadowolona, że jest
szczęśliwy u siebie w Maine.

Najwyraźniej zakończyła wyznania na temat

swojej przeszłości. Spojrzała Halowi w oczy.

– Z pewnością dorastałeś w podobnych warun-

kach, skoro twój tata również był właścicielem
restauracji.

Trafiła w sedno.
– W bardzo podobnych, choć ojciec miał wspól-

nika, a ja wychowywałem się z dwiema siostrami.
Już w szkole średniej dostałem pracę opiekuna na
obozie, dzięki czemu uciekłem z kuchni. Jedna
z moich sióstr podjęła naukę w szkole pielęgniar-
skiej, a druga wyszła za mąż. Ty jednak najwyraź-
niej nigdy nie myślałaś o ucieczce.

– Nie – przyznała. – Uwielbiam tę pracę. Jeśli

jednak mój ojciec nadalbędzie chciał pracować, być
może pomyślę o usamodzielnieniu się i...

– I co? Zostałabyś wówczas w Portlandzie?
– Chciałabym prowadzić własną restaurację na

Wybrzeżu. Może gdzieś w Seaside albo w Cannon
Beach, sama nie wiem.

– Świetna myśl, uwielbiam nadmorskie kurorty.
– Mogłabym zamieszkać w Seaside, wśród

drzew... – Uśmiechnęła się do siebie

– Z mężem i czterema córkami – dodał i przypo-

mniał sobie, jak samolot przeleciał między drzewa-
mi, stracił prawe skrzydło i na koniec znierucho-
miał. Halmusiał dosłownie odrywać kurczowo

59

Facet z piekła rodem

background image

zaciśnięte palce od sterów. Po chwili spojrzał na
nieprzytomną Kat. Natychmiast wpadł w panikę,
która ustąpiła, kiedy poprosiła go sennym i roz-
marzonym głosem, żeby ją wziął i dał jej pierwszą
córkę.

Przez chwilę wydawała się zakłopotana, lecz

szybko doszła do siebie. Uniosła brodę i odrzuciła
włosy do tyłu.

– Z czterema córkami i czarnym labradorem,

baraszkującym na podwórzu, oraz z kotką drzemią-
cą w fotelu bujanym na ganku.

Przed oczami Hala natychmiast pojawiła się

opisywana przez nią scenka. Trzy dziewczynki
dokazywały hałaśliwie z psem, a jedna, spokojna,
głaskała kota, kołysząc się leniwie razem z nim.

– Duży fotelbujany stałby od strony podwórza

– uzupełnił. – Okna od frontu byłyby ozdobione
skrzynkami pełnymi kwiatów. Fiołków?

– Wolę geranium, jest trwalsze. – Zamknęła

oczy i odchyliła głowę. – Do tego stół oraz grill
w altance, bo pogoda często się zmienia.

– Mikrobus w garażu.
– Duży, z wielkim bagażnikiem!
– Francuska opiekunka? – zasugerował z ka-

mienną twarzą.

Choć miała zamknięte oczy, doskonale wyczuła,

że Halsię z nią przekomarza. Uśmiechnęła się.

– Żadnej opiekunki. Zawsze będę na miejscu,

kiedy dziewczynki wrócą ze szkoły.

– A kto będzie pilnował restauracji?

60

Muriel Jensen

background image

– Ja. – Uśmiechnęła się ponownie. – Będę roz-

taczała atmosferę władzy, wyczuwalną w lokalu
nawet pod moją nieobecność. Wszystko będzie
świetnie funkcjonowało aż do chwili, gdy w re-
stauracji pojawi się arogancki kelner, ignorujący
każde moje słowo i robiący to, na co mu przyjdzie
ochota.

– Posłuchaj, Kat. Jeśli jakiś klient chce, żebym go

obsługiwał, powinienem mieć taką możliwość.

– Zanim się zjawiłeś, pan Percanto nalegał, że-

bym to ja go obsługiwała – odparła, otwierając oczy.
– Po prostu szlag mnie trafiał, kiedy przychodził
i z miejsca pytał o tego wyszczekanego, działającego
mi na nerwy kelnera, chociaż to ja pilnowałam, by
na stole znajdowały się wszystkie ulubione potrawy
pana Percanta.

Halpodejrzewał, że Percanto doskonale zdawał

sobie sprawę z tego, jak Kat dba o sprawne funk-
cjonowanie restauracji i o zadowolenie klientów.
Najprawdopodobniej chodziło o to, że Halbył nowy
i zbyt skupiony na sumiennym wykonywaniu obo-
wiązków, żeby podsłuchiwać rozmowy klientów
albo zauważyć coś niepokojącego.

– To jego sprawa – odparł beztrosko. – Jestem

pewien, że nie masz powodów do niepokoju. Podej-
rzewam, że przypominam mu syna albo coś w tym
rodzaju.

Założyła ręce i popatrzyła uważnie na Hala.
– Jesteś dobrym kelnerem. Problem w tym, że

niełatwo się tobą kieruje.

61

Facet z piekła rodem

background image

– Niektórymi ludźmi nie trzeba kierować.
– Wobec tego powinni mieć taką pracę, która nie

niszczy sprawnie funkcjonującego systemu.

Mimowolnie się uśmiechnął. Kat mówiła poważ-

nie i zapewne nie przypadłoby jej do gustu jego
rozbawienie.

– Masz wyjątkowo dobry i oddany personel. Nie

musisz nadzorować każdej czynności wykonywa-
nej przez swoich podwładnych. Zaobserwowałem,
że masz tego świadomość. Tymczasem mnie trak-
tujesz inaczej.

– Bo ty nigdy ze mną nie współpracujesz.
– Nie dajesz mi szansy. Najpierw co chwila

zarzucasz mnie poleceniami, a potem oświadczasz,
że wszystko popsułem, choć jeszcze nie wziąłem się
do pracy.

– Nieprawda.
– Najprawdziwsza prawda. Moim zdaniem wy-

korzystujesz każdy pretekst, by się do mnie zbliżyć.
– Uśmiechnął się szeroko. – Nie radzisz sobie
z flirtowaniem, kiedy inni ludzie są w pobliżu
i mogą coś usłyszeć, więc zamiast tego wolisz na
mnie naskakiwać.

Zesztywniała z oburzenia tak, że gdyby Hal

potrafił uruchomić samolot i wzbić się w powietrze,
mogłaby służyć jako drugie skrzydło.

– To niedorzeczne! – wykrzyknęła oskarżyciel-

skim tonem. – Jesteś wyszczekany i bezczelny!

– A mimo to prosisz mnie, żebym cię wziął.
– To mi się tylko przyśniło!

62

Muriel Jensen

background image

– Sny są odbiciem podświadomości.
– Ja... ja... – zająknęła się. – Sądziłam, że jesteś

moim... – Westchnęła i przyłożyła dłoń do czoła,
najwyraźniej powstrzymując się przed powiedze-
niem głośno tego, co jej chodziło po głowie i zara-
zem chcąc wyprowadzić go z błędnego przekonania,
że żywi do niego ciepłe uczucia. – W moich snach
pojawia się jakiś mężczyzna. Kiedy byłam nieprzy-
tomna, ujrzałam go ponownie, a gdy mnie do-
tknąłeś, uznałam, że on to ty. I tyle.

– Jesteś pewna, że nie jestem nim? – spytał.
– Tak – odparła stanowczo.
Miał ochotę podyskutować jeszcze na ten temat,

ale nagle zaczął sypać śnieg. Pomyślał, że wkrótce
zapadnie zmierzch, więc nadeszła pora, żeby przy-
gotować się do nocy.

– Opisz mnie w swoim dzienniku – zachęcił Kat,

pokazując palcem notatnik leżący na jej kolanach.
– Ja tymczasem sprawdzę, co się stało z latarką
i kilkoma innymi pożytecznymi przedmiotami, któ-
re mogły się uszkodzić podczas lądowania.

63

Facet z piekła rodem

background image

ROZDZIAŁ SZÓSTY

Kat doszła do wniosku, że Haljest wyjątkowo

irytujący. Musiała z nim jednak wytrzymać. Na
myśl, że mogłaby zostać na tym pustkowiu zupełnie
sama, czuła okropny strach.

Poza tym jego wnioski nie były kompletnie

pozbawione sensu. Rzeczywiście, od pierwszej
chwili uważała go za przystojniaka, ale przestała
traktować w kategoriach potencjalnego partnera,
kiedy przekonała się, że w ogóle nie jest nią zaintere-
sowany. W takiej sytuacji skupiła się na wyjaś-
nianiu mu, jak ważną rzeczą jest zapewnianie
klientom dobrej obsługi, i jednocześnie systematycz-
ne sprzątanie ze stołu. W rezultacie goście szybciej
kończą jeść i stolik może być wykorzystany więcej
razy w ciągu jednego wieczoru.

Hal odparł na to wyniośle, że w lokalach, w któ-

rych dotąd pracował nie było zwyczaju pospiesza-
nia gości, gdyż ludzie przychodzący do restauracji

background image

mają prawo się odprężyć i nacieszyć posiłkiem. Jeśli
im się na to nie pozwoli, następnym razem wybiorą
inny lokal. Taka postawa zupełnie nie przypadła Kat
do gustu i z miejsca zaczęła zachowywać się jak
groźna szefowa. Od tego czasu kłóciła się z Halem
wielokrotnie, przy każdej, nawet najdrobniejszej
okazji. Dopiero wczoraj zaciągnęła go do biura
lokalu, by się dowiedzieć, że ojciec nie zamierza nic
z tym robić. Na domiar złego tata zasugerował, że
wina najprawdopodobniej leży po jej stronie.

Nie takiej reakcji oczekiwała. Ojciec zazwyczaj

popierał jej decyzje i zgadzał się z jej opiniami na
temat personelu. W wypadku Hala Strattona rzecz
się miała inaczej. Zastanawiała się, czy przypadkiem
ojciec nie dostrzegł w nim takiego syna, jakiego
zawsze pragnął widzieć w Giuliu.

Nagle ogarnęło ją zmęczenie. Otuliła się kocem

i zamknęła oczy.

Kiedy się obudziła, ujrzała podwieszoną pod

sufitem lampę awaryjną. W jej słabym świetle
rozbłyskiwały płatki śniegu, wirujące za przednią
szybą. Temperatura w kabinie znacznie spadła. Kat
zauważyła, że Halzdjął kurtkę i narzucił ją na koc,
którym była okryta.

Miejsce pilota było puste, a z tyłu kabiny nie

docierał żaden dźwięk. Przyszło jej do głowy, że
może tak bardzo zniechęciła do siebie Hala, iż
postanowił ją zostawić i sam pójść do miasta po
pomoc. Na moment wpadła w panikę, lecz zdołała
się opanować.

65

Facet z piekła rodem

background image

Halz całą pewnością nie wyruszył w drogę po

ciemku, a poza tym nie zostawiłby kurtki. Taki gest
nie świadczyłby o jego uprzejmości i galanterii,
tylko o zaniku instynktu samozachowawczego.

– Hal? – zawołała.
– Słucham? – odezwał się natychmiast, gdzieś

z tyłu maszyny.

– Co ty tam robisz? – spytała i uniosła zegarek do

światła. Minęła ósma wieczorem. Do świtu brako-
wało jeszcze dziesięciu, dwunastu godzin. Znako-
micie. Miała je spędzić w małej kabinie w towarzys-
twie mężczyzny przekonanego o tym, że Kat na
niego leci.

Najgorsze, że miał rację.
Poważny głos Hala sprawił, że poczuła ulgę. Przy

nim Dave wydawał się jej bardzo niedojrzały emocjo-
nalnie.

Prawda o jej uczuciach do niego spadła na nią

całkiem nagle. Kat uświadomiła sobie, że potrzeba
było wypadku lotniczego, by pewne fakty stały się
dla niej oczywiste.

W normalnych warunkach nie mogłoby to na-

stąpić, zwłaszcza że w restauracji miała za mało
czasu na refleksje i wszystko jej przeszkadzało.

Nie. Pewne wnioski po prostu należy wyciągać

w warunkach panujących w kabinie awionetki,
z której nie można wyjść – przynajmniej chwilowo.
Odcięty od cywilizacji samolot to świetne miejsce
na refleksje. Nawet niewielka przestrzeń wystarcza
do tego, by podjąć decyzje w sprawie przyszłości.

66

Muriel Jensen

background image

– Tylko sprawdzałem, co jeszcze mamy do dys-

pozycji – wyjaśnił Hal, ustawiając się za fotelami.
Miał wrażenie, że nagłe napięcie, które zawisło
w powietrzu, było barierą i należało się przez nią
przedrzeć. – Liczyłem na to, że znajdę nieco suszo-
nego mięsa, pozostałość z poprzedniego lotu, ale
niestety, nic się nie uchowało.

Zastanawiał się, czy taka atmosfera wynika z je-

go rozmowy z Kat. Prawdę mówiąc, tylko zgady-
wał, jakie są jej uczucia, lecz mógł przypadkowo
trafić. Niewykluczone też, że dało o sobie znać jego
libido, skoro utkwił tu z kobietą, którą od dwóch
tygodni pragnął posiąść.

Odsunęła kurtkę. Drżała, choć jej policzki były

uroczo zaróżowione od snu.

– Znalazłeś czapkę – zauważyła, ruchem głowy

wskazując na nakrycie głowy, obowiązujące w Ma-
rynarce Wojennej, które również trzymał w plecaku.

– Oprócz zapasowych skarpet, zawsze wożę ze

sobą czapkę.

Musiał zachowywać się trzeźwo i myśleć realis-

tycznie, żeby Kat nie wpadła w panikę, a zarazem
po to, by pamiętać, że okoliczności nie sprzyjają
romansowi.

– Jeśli mamy nie zamarznąć, musimy podzielić

się kurtką i kocem – oznajmił i położył przed
fotelem plecak z wodą i batonami. – Jesteś na to
przygotowana?

Postanowił rzucić jej wyzwanie. Liczył na to, że

w ten sposób wykrzesze z niej energię.

67

Facet z piekła rodem

background image

– Jestem przygotowana na wszystko – odparła

dwuznacznie. – Pytanie tylko, czy ty jesteś skłonny
przebywać w bezpośredniej bliskości potwora, któ-
ry ciągle na ciebie wrzeszczy. – Mówiła spokojnie,
lecz nie spuszczała z niego czujnego spojrzenia.

Sama nie wiedziała, komu może mniej ufać

– jemu czy sobie.

– Nie lubię, kiedy ktoś wrzeszczy – przyznał.

Włożył kurtkę, nie zapinając zamka błyskawicz-
nego, a następnie wgramolił się na swój fotel, kładąc
nogi po jej stronie kabiny. – Tak się jednak składa, że
im jestem starszy, tym bardziej lubię potwory.
– Skinął ręką. – Wejdź na pudło i wyciągnij się na
nim tak, żebym mógł cię przytulić.

– Nadchodzi potworzyca – zażartowała, speł-

niając jego polecenie.

Halrozchylił kurtkę, przyciągnął dziewczynę do

siebie, a potem ją otulił i narzucił na nią i na siebie
koc.

Od razu wiedział, że jest skazany na męki.

Niestety, nie było innego wyjścia. Tymczasem Kat
okazała się tak miękka, aksamitna i pachnąca, a przy
tym – po raz pierwszy, od kiedy się poznali – przyjaz-
na i czuła.

– Czy mój łokieć utkwił między twoimi żeb-

rami? – spytała.

– Nic nie czuję przez sweter.
– Jeszcze trochę i cię zmiażdżę swoją masą.
– Wątpię.
– Powiesz mi, kiedy zacznę cię rozgniatać?

68

Muriel Jensen

background image

– Jak będzie mi za ciężko, wylądujesz na ziemi

– wyjaśnił pogodnie. – Postaraj się zdrzemnąć, potem
cię obudzę na drugą połówkę batona i trochę wody.

Wyciągnął rękę do góry i zgasił światło. Nie

sądził, by udało mu się zasnąć. Był przyjemnie
odprężony i spokojny, co wiązało się z faktem, że
trzymał w ramionach Kat, która bez szemrania
wykonywała jego polecenia.

Początkowo był nieco spięty, podobnie jak ona.

Po chwili jednak postanowił potraktować całą sytua-
cję z dystansem, którego w rzeczywistości mu
zabrakło. Poczuł, że Kat przesuwa się nieco i przytu-
la do niego, jakby się wreszcie całkiem odprężyła. Jej
oddech się uspokoił. Pomyślał, że pewnie zasnęła.

Leżał z szeroko otwartymi oczami, dumając nad

tym, co się teraz dzieje w restauracji. Z pewnością
nie podawano już gorących posiłków; ktoś sprzątał
ze stołów, ktoś inny podawał deser i kawę ostatnim
gościom.

Roth siedział pewnie w gabinecie Umberta, do-

pracowując razem z nim ostatnie szczegóły akcji.
Halpodsłuchał przy stole Percanta, że przestępca
zamierza zapłacić rachunek, a potem wrócić, wła-
mać się do piwnicy i stamtąd przedostać się do
sąsiadującego z restauracją banku.

Gordie Hoffman, często jadający z Percantem, był

starym kasiarzem. Halmógł tylko domniemywać, że
zamierzali otworzyć kasę pancerną przy użyciu ma-
teriałów wybuchowych, najprawdopodobniej niez-
byt delikatnego, ale za to niezawodnego semtexu.

69

Facet z piekła rodem

background image

Przestępcy prawdopodobnie chcieli uciec tą samą

drogą, którą przybyli, ale tam będą już na nich
czekali koledzy Rotha i Hala.

Poczuł, jak na samą myślo schwytaniu Percanta

i pozostałych włamywaczy w jego żyłach zaczyna
buzować adrenalina. Hal nie bez podstaw uważał,
że należała mu się ta chwila przyjemności po
tygodniach nudnej i wyczerpującej pracy w re-
stauracji.

Tymczasem jednak tkwił na pustkowiu, w ciem-

nościach, z piękną kobietą wyciągniętą u jego boku
i najwyraźniej pogrążoną w błogim śnie. Uśmiech-
nął się na myśl o tym, co jego koledzy uznaliby za
ciekawsze zajęcie: chwytanie włamywaczy czy roz-
koszowanie się bliskością ślicznej dziewczyny.

Fantazjował, jakby to było, gdyby poślubił Kat

i miał z nią cztery córki oraz dom na plaży, na
Wybrzeżu. Przede wszystkim musiałby zrezygno-
wać z planów kariery w policji. Z pewnością zna-
lazłby pracę, ale posterunkowy w małej mieścinie
nie miał szans na awans.

Właściwie nie byłby to problem, choć wolał

swoje obecne obowiązki. Życie w małej miejscowoś-
ci miało swoje dobre i złe strony, a gdyby się w nim
lepiej odnalazł, z pewnością dostrzegłby jego inte-
resujące aspekty.

Właśnie zaczynał zasypiać, kiedy Kat się poru-

szyła i przesunęła nogą po jego udzie. Po chwili
znieruchomiała i ponownie wyprostowała nogę,
tym razem ocierając się o niego kolanem.

70

Muriel Jensen

background image

Niemalnatychmiast zapomniał, że dziel

ą ich

grube warstwy ubrania. Wyraźnie poczuł piersi
dziewczyny, dotykające jego torsu, jej ręka piesz-
czotliwie otoczyła go w pasie, a jej kolano wolno
sunęło po jego udzie...

Boże, miał ochotę wyskoczyć z kabiny i wytarzać

się w śniegu.

Kat ponownie śniła o swoim adonisie. Przytulona

do niego, wyraźnie czuła, jak głaszcze jej policzek
i szepcze jej imię.

Nie dostrzegała w ciemnościach jego twarzy,

więc przysunęła się bliżej ust mężczyzny, chcąc
lepiej słyszeć jego szept. I nagle przywarła do jego
warg w dziękczynnym pocałunku za to, że powrócił,
że podtrzymał w niej nadzieję na wspaniałą przy-
szłość, która ją czeka we własnej restauracji i w do-
mu na plaży, pełnym śmiechu czterech córeczek.

– Kocham cię – wyszeptała, całując jego usta

i przesuwając wargami po jego mocnej, wyraźnie
zarysowanej szczęce.

– Katarina – powiedział wyraźnie. Chwycił ją za

włosy i lekko odsunął od siebie. – To ja!

Jej rzęsy zatrzepotały, uniosła powieki i ujrzała

twarz Hala. Chwila namysłu i wszystko stało się
jasne. Adonis z jej snów i Halto jedna i ta sama
osoba.

– Wiem – wyznała i pocałowała go ponownie.
Kiedy się cofnęła, Halmiał zmarszczone brwi

i usiłował cokolwiek z tego zrozumieć.

71

Facet z piekła rodem

background image

– Kat – powiedział, odgarniając włosy z jej

twarzy i przeczesując je palcami. – Chciałem tylko
dać ci połówkę batona energetyzującego i...

– Tryskam energią – wyznała nieoczekiwanie

i koniuszkami palców przesunęła po jego szczęce.
Z przyjemnością głaskała szorstki zarost. – Kipię
energią. – Przywarła do niego, by ponownie go
pocałować w usta.

Złapał ją za rękę i odchylił do tyłu głowę.
– Kat, igrasz z ogniem – ostrzegł. – Chciałbym

tylko...

– Więc zrób to, skoro chciałbyś – przerwała mu.

– Jesteś mężczyzną, którego pragnę.

– Nie, to nieprawda – zaprzeczył. – Jeszcze

wczoraj wieczorem serdecznie mnie nie cierpiałaś.
Jesteś przestraszona, przemęczona i...

– Pragnę cię i myślę, że coraz bardziej się w tobie

zakochuję.

– Przestań to powtarzać.
– Coraz wyraźniej to rozumiem – mruknęła.

Nagle doznała olśnienia. – Od samego początku
mnie fascynowałeś, a że wcale nie zwracałeś na
mnie uwagi, więc zaczęłam się zachowywać w taki
sposób, żeby rzucić ci się w oczy. Przypuszczam, że
podświadomie uznałam, iż najlepszym sposobem
na zwrócenie twojej uwagi będzie nadużywanie
stanowiska kierowniczki. W końcu przełożonego
nie można ignorować. W rezultacie zaczęłam na siłę
szukać dziury w całym. Dostrzegałam twoje błędy
i uchybienia tam, gdzie ich nie było... – Mówiła

72

Muriel Jensen

background image

szybko, bojąc się, że nie będzie w stanie przekazać
mu tego, co tak jasno ułożyło się w jej głowie.

Tymczasem Halskinął głową, a jego mina pozo-

stała nieprzenikniona.

– Wiem, w czym rzecz. Z tego samego powodu

odmawiałem wykonywania twoich poleceń. Wie-
działem, że w ten sposób wyprowadzam cię z rów-
nowagi i zmuszam do wybuchów złości. Mam
wrażenie, że oboje potrzebujemy pomocy terapeu-
ty. – Uśmiechnął się i w jego oczach dostrzegła błysk
triumfu. – A może raczej... potrzebujemy seksu.

Uwolnił jej ręce, na co ona natychmiast go objęła

i gorąco pocałowała. Odsunął się na chwilę.

– Muszę jednak cię ostrzec, że bez względu na

to, jakie decyzje podejmiesz w takiej sytuacji, miej
świadomość, że twój sposób postrzegania rzeczy-
wistości jest obecnie zakłócony. Istnieje spore ryzy-
ko, że rankiem pożałujesz swych słów.

– A ty będziesz ich żałował? – Musiała go o to

spytać.

Popatrzył na nią tak, że natychmiast pozbyła się

wszelkich wątpliwości.

– Nigdy w życiu nie pożałuję tego, co dzisiaj

powiedziałem. Ja też się w tobie zakochuję, Kat.

73

Facet z piekła rodem

background image

ROZDZIAŁ SIÓDMY

Ta deklaracja była warta jeszcze jednego poca-

łunku. Potem Kat rozejrzała się uważnie i doszła do
wniosku, że w kabinie ledwie starcza miejsca na to,
by się poruszyć.

– Czy możemy się kochać tutaj? – spytała rze-

czowo. – A może z tyłu jest więcej miejsca?

– Możemy położyć koc na podłodze z tyłu, za

fotelami – odparł i dodał równie trzeźwo: – Lepiej
zostań w kurtce i w skarpetach.

Kiedy pozbyli się butów i dżinsów, Hal zdjął

kurtkę i opatulił nią Kat, a następnie pociągnął
dziewczynę za sobą na koc. Leżeli obok siebie
w wąskim przedziale bagażowym za fotelami.

– Szkoda, że nie mogę cię zaprosić do łóżka

w apartamencie hotelu Ritz Carleton – westchnął
i przyciągnął ją do siebie. – Tutaj jest tylko odrobinę
wygodniej niż na tylnej kanapie samochodu.

Wcale nie odniosła takiego wrażenia.

background image

– Istotne jest dla mnie tylko to, że połączy nas

coś tak cudownego – oznajmiła, przesuwając dłonią
po linii jego kręgosłupa. – Kiedy będziemy opowia-
dali naszym wnukom, jak się w sobie zakochaliśmy,
wyjdzie nam z tego niesłychanie dramatyczna his-
toria o tym, jak beznadziejna randka zmieniła się
w najcudowniejsze spotkanie życia. – Nagle uświa-
domiła sobie, co mówi i znieruchomiała przerażona
w oczekiwaniu na jego reakcję. Haljednak wykazał
zdumiewający spokój i opanowanie.

– Powiedziałbym, że lepiej zachować pewne

szczegóły dla siebie, lecz z biegiem czasu nasze
dorastające córki z pewnością będą chciały pozna-
wać coraz to nowe szczegóły.

– Będę dyskretna.
– To rozsądne.
Pocałował ją. Chociaż w restauracji robił wszyst-

ko, by utrudnić jej życie, w samolocie dołożył
starań, by jej doświadczenia były jak najbardziej
wysmakowane. Ustami i koniuszkami palców pieś-
cił każdy centymetr kwadratowy jej odsłoniętych
partii ciała, potem podniósł sweter i obsypał poca-
łunkami brzuch dziewczyny, zanim wyciągnął rękę,
by rozpiąć stanik. Potem pieścił i tulił jej piersi, a gdy
skończył, ponownie przesunął się niżej.

Czując się tak, jakby temperatura wewnątrz kabiny

podskoczyła do trzydziestu stopni, Kat skorzystała
z chwilowego rozproszenia Hala i przesunęła dłońmi
pod jego swetrem i koszulą, napawając się cudownym
zarysem jego żeber i mięśni klatki piersiowej.

75

Facet z piekła rodem

background image

– Nie jest ci zbyt zimno? – spytał i pocałował ją

w szyję. – Wyczuwam gęsią skórkę.

– To nie z chłodu – szepnęła. – To przez twój

dotyk.

Potem, jakby chcąc udowodnić, że w pełni za-

władnął jej ciałem, pocałował ją gorąco i namiętnie
w usta, jednocześnie przywierając mocno do jej
bioder.

Wszystko w niej zawrzało. Jej tętno gwałtownie

przyspieszyło, krew się rozgrzała, oddech skrócił.

W następnej chwili połączyli się w miłosnym

akcie, który sprawił, że Halodetchnął głęboko, a ona
cicho jęknęła.

– Katarina! – wyszeptał niespokojnie, gotów się

wycofać.

Ona jednak przycisnęła go mocniej do siebie,

z trudem chwytając powietrze.

– Nie... – zaprotestowała, usiłując wyjaśnić mu

przyczynę swojego jęku. – To nie ból. To... odkrycie.
Cudowne odkrycie...

Kat nie zamierzała go wypuścić z objęć. Chociaż

zawsze uważał się za człowieka ponadprzeciętnie
aktywnego seksualnie, nigdy nie przywiązywał
szczególnej wagi do miłości fizycznej. Owszem,
cenił sobie dobry seks i czerpał z niego wiele radości,
ale nie był specjalnie sentymentalny. Ofiarowywa-
nie rozkoszy i przyjmowanie jej traktował jak
sposób na odbudowanie równowagi fizycznej
i emocjonalnej.

76

Muriel Jensen

background image

Zbliżenie z Kat sprawiło jednak, że poczuł się tak,

jakby pokonał kolejny szczebel w drabinie ewolucyj-
nej. Mężczyzna, którym się stał po fizycznym
zespoleniu z Kat, był lepszy niż samotny Hal.
Wiedział, że jego doznania są zbyt silne, by chodziło
wyłącznie o krótki, dobry seks czy przelotny romans.
Stał się innym człowiekiem, i to już na zawsze.
Męska niecierpliwość ustąpiła miejsca zachwytowi
i chęci rozkoszowania się każdą chwilą z Kat.

Kochali się powoli, czule i uważnie, przekazując

sobie wewnętrzny żar i ciesząc się swoją bliskością.

Mimo tego Halnie zapominał, że nie mogą się

wyziębić. Z trudem udawało mu się przykryć kurt-
ką siebie i Kat.

– Marzniesz – zauważyła, drobną dłonią pocie-

rając jego udo.

Odsunął się od niej i podał jej dżinsy. Sam

również włożył spodnie. Potem przecisnęli się na
przód awionetki, a przed snem postanowili zjeść
baton energetyzujący oraz wypić pół butelki wody.

Po posiłku Halmocno przytulił Kat.
– Mhm... – zamruczała sennie.
– Cudownie... I pomyśleć, że kłóciliśmy się ze

sobą, tracąc cenny czas, który mogliśmy przezna-
czyć na seks...

Halowi przeszło przez myśl, że może jednak

powinien jej teraz powiedzieć, iż ojciec Kat poprosił
go o zabranie jej z restauracji, a choć wypadek nie
był zaplanowany, wszystko inne w ich podróży
służbowej zostało starannie ukartowane.

77

Facet z piekła rodem

background image

Kat przytuliła się do niego z takim uwielbieniem,

że mimo wszystko nie zdecydował się powiedzieć
prawdy, aby nie ryzykować utraty jej uczucia. Jeśli
on i Umberto właściwie rozegrają tę partię, Kat
może nigdy się nie dowiedzieć, że została zmanipu-
lowana. Najprawdopodobniej pomyśli, że ojciec
został w restauracji dłużej niż zwykle, gdyż musiał
ją zastępować, potem usłyszał podejrzane hałasy
w piwnicy i zawiadomił policję.

Tak. Ta wersja wypadków wydała się Halowi

znacznie korzystniejsza.

– Nie mam ochoty stąd odchodzić – zamruczała

leniwie, wciskając nos w jego szyję.

Przytulił dziewczynę mocniej.
– Ja też nie – wyznał. – Ale pociesz się, że kiedy

wrócimy do domu, od razu przystąpimy do działa-
nia i poszukamy pięknego lokalu na restaurację
i domu na plaży, a także pomyślimy o tych czterech
dziewczynkach, które tak ciągle widujesz w swoich
snach.

– Mam nadzieję, że pierwsza jest już w drodze

– odparła i odetchnęła głęboko, czując nagły przy-
pływ senności.

Halznów poczuł wyrzuty sumienia. Nie chciał,

by ich pierwsze dziecko zostało poczęte w momen-
cie, kiedy okłamywał Kat, nawet jeśli zatajał prawdę
dla jej dobra.

Wkrótce przestał jednak o tym myśleć, zamknął

oczy i szybko zasnął.

78

Muriel Jensen

background image

Ranek obudził go jaskrawymi promieniami słoń-

ca. Przez całą noc Halna przemian budził się
i zasypiał. Czuł, że Kat porusza się niespokojnie i tuli
do niego, mimowolnie zsuwając koc, który zapew-
niał im ciepło. W pewnej chwili dziewczyna krzyk-
nęła coś przez sen, zupełnie go rozbudzając.

– Co się stało? – spytał, nie widząc jej twarzy.
– Hal? – spytała zaskoczona. W mroku wyciągnę-

ła rękę i niechcący wetknęła kochankowi palec w oko.

– Au! – krzyknął ostrzegawczo i chwycił jej

dłoń. – Co ci jest?

Na moment zapadła cisza.
– Przyśniłeś mi się – przyznała w końcu.
Przyłożył do ust wnętrze jej dłoni i je pocałował.
– To już nie jest sen. Jestem tutaj. – Przytulił ją

mocniej do siebie. – Jakiś koszmar ze mną w roli
głównej?

– Nie. Wyglądałeś bardzo realistycznie, ale ba-

łam się, że znikniesz, gdy się ocknę. Zawsze tak
bywa. Ale dzisiejszej nocy... Mhm... – zamruczała
i ponownie odpłynęła w sen.

Halpomyślał, że choć jest prawdziwy, to niezu-

pełnie szczery. Miał nadzieję, że w restauracji wszyst-
ko dobrze poszło i teraz cała sprawa należy już do
przeszłości. Jednak w tej samej chwili uświadomił
sobie pewien drobiazg...

No tak... przecież w końcu będzie musiał które-

goś dnia wyznać Kat, że jest policjantem. I jakoś to
wszystko jej wyjaśnić. Na przykład dlaczego poli-
cjant bawił się w kelnera?

79

Facet z piekła rodem

background image

No cóż. Pomyśli o tym po powrocie do domu.
Za dnia problem ponownie zaczął go dręczyć. Hal

postarał się jednak zająć umysł innymi sprawami.
Zarzucił plecak na grzbiet i pomógł Kat wygramolić
się z kabiny. Choć słońce jaskrawo świeciło, powiet-
rze było mroźne. Halwiedział jednak, że piesza
wędrówka będzie na tyle wyczerpująca, że oboje
wkrótce się rozgrzeją.

– Będziesz szła za mną, nie oddalaj się nigdzie,

trzymaj się blisko – nakazał jej. – Przynajmniej do
chwili, kiedy znajdziemy się na szlaku.

– Na pewno nie możemy zabrać obrusów?
– Są za ciężkie. Później ktoś tu po nie przyjedzie.
– Są tu niedźwiedzie? – zaniepokoiła się.
– Tego nie wiem na pewno – odparł. – Kiedyś

jednak widziałem w tych okolicach pumę.

– Żartujesz!
– Naprawdę zamieszkują te rejony. To my naru-

szyliśmy ich terytorium.

– Jeśli jakąś napotkamy, zamierzam jej wyjaśnić,

że to ty rozbiłeś samolot.

– Widzę, że zawsze będę mógł na ciebie liczyć

– zażartował.

Usłyszał jej dźwięczny śmiech, który idealnie

pasował do pogodnego dnia.

Poranek był wspaniały. Z zachwytem przyglądali

się wysokim, nieruchomym sosnom po obu stro-
nach drogi. Powietrze było pachnące i mroźne.

Kiedy Kat i Hal dotarli do drogi, mogli już iść

obok siebie, ramię w ramię. Kat rozkoszowała się

80

Muriel Jensen

background image

przyjemną wędrówką, lecz jednocześnie martwiła
o ojca. Nie mogła się doczekać chwili, kiedy w końcu
dotrze do telefonu i do niego zadzwoni.

Hal, zapewne świadom troski dziewczyny, po-

stanowił zająć jej umysł innymi sprawami. Na
początek spytał, jakiego rodzaju restaurację planuje
otworzyć.

– Rodzinną – wyjaśniła. – Zwykłe śniadania

i obiady, nic ekstrawaganckiego. Sporo modnych,
ale zdrowych dań dla ludzi dbających o figurę i dobrą
kondycję. W porze kolacji lokal powinien zmieniać
się w sympatyczną kawiarnię, w której dodatkowo
można zjeść befsztyk lub owoce morza... Hal!

Stanęła jak wryta, nie wierząc własnym oczom.

Na poboczu stała puma wielkości dużego bernar-
dyna. Zwierzę miało płową sierść, białą szyję i pysk
oraz czarne koniuszki uszu. Jego oczy całkiem
przypominały piękne kocie ślepia: były duże i in-
teligentne, a przy tym wpatrzone wyłącznie w nią.

– Stój nieruchomo – przykazał cicho Hal. – Po-

staraj się wyglądać na większą niż jesteś w rzeczy-
wistości.

– Co? – Nie zrozumiała.
– Ona teraz właśnie analizuje, która z was jest

słabsza i mniejsza. Bardzo powoli podnieś kurtkę
nad głowę.

– A nie mogę po prostu zapewnić jej, że to ona

jest silniejsza? – W głosie Kat pobrzmiewała his-
teria, lecz posłusznie spełniła polecenie.

Hal powoli zsunął plecak z grzbietu.

81

Facet z piekła rodem

background image

– Nie panikuj – mruknął. – Póki co, jest tylko

zaciekawiona.

Ledwie skończył mówić, puma zrobiła kilka

pełnych gracji kroków w kierunku dziewczyny.

Kat całą siłą woli powstrzymała wrzask i prag-

nienie ucieczki.

Halszybko stanął pomiędzy dziewczyną i drapież-

nikiem. Wsunął rękę do plecaka, krzyknął na zwie-
rzę i zrobił gwałtowny krok do przodu.

Puma uniosła łeb, czujnie węsząc, potem ze-

sztywniała, jakby się szykowała do ataku i... skoczy-
ła w krzaki.

Kat przytuliła się do pleców Hala i tak stała za

nim przez chwilę, ciężko oddychając i nie mogąc
wykrztusić ani słowa. W pewnym momencie oboje
usłyszeli warkot silnika i wszystko stało się jasne:
drapieżnik usłyszał nadjeżdżający samochód, zanim
ten dźwięk stał się słyszalny dla ludzkich uszu.

Halodwrócił się i wziął Kat w ramiona. Pomimo

grubej odzieży wyczuł, jak mocno bije jej serce.

– Niewiele brakowało, a puma zjadłaby mnie

na śniadanie! – zachichotała histerycznie dziew-
czyna.

– Wierz mi, nie pozwoliłbym na to, żeby jakieś

zwierzę sprzątnęło mi sprzed nosa tak łakomy kąsek
– oznajmił i wręczył jej na wpół pustą butelkę wody.

Wypiła łyk, żałując, że to nie brandy.
– Na dodatek trudno by ci się było wytłumaczyć

przed moim ojcem.

Warkot silnika stał się bardzo wyraźny. Po chwili

82

Muriel Jensen

background image

zatrzymał się przed nimi niebieski samochód poli-
cyjny.

– Och, Hal – westchnęła, zakręcając butelkę.

– Jesteśmy uratowani!

Z samochodu wysiadł policjant, a Kat od razu

ruszyła w jego kierunku, odprężona i szczęśliwa na
widok człowieka. Dopiero po chwili zorientowała
się, że policjant trzyma w dłoni wyciągnięty w jej
kierunku pistolet.

Halchwycił ją za rękę i przyciągnął do siebie.

Widok odbezpieczonej broni, wycelowanej prosto
w nich, znacznie skuteczniej popsuł im poranny
dobry nastrój niż widok pumy.

– Dzień dobry – przywitał się Hali wyszedł

przed Kat. – Nasza awionetka rozbiła się wczoraj na
tamtej łące. – Wskazał miejsce, z którego wyruszyli.
– W związku z tym...

– Trzymaj ręce tak, żebym je widział! – warknął

policjant. Wydawał się bardzo młody, był chudy,
blady i zachowywał się nerwowo, wprowadzając
nieprzyjemną atmosferę wrogości. Stanął na szero-
ko rozstawionych nogach, celując do Hala z pis-
toletu. – Ty też, ręce do góry! – wrzasnął do Kat.

– Ale przecież my... – Nie mogła uwierzyć, że

ktoś, kto powinien udzielić im pomocy, trzyma ich
na muszce. Zauważyła jednak, że Halzachowuje się
spokojnie i wykonuje polecenia policjanta, więc
postanowiła pójść za jego przykładem. Zaschło jej
w gardle i poczuła, że znów wpada w panikę, choć
od wczoraj dzielnie panowała nad strachem.

83

Facet z piekła rodem

background image

– Wracaliśmy do Portlandu – wyjaśnił spokojnie

Hal. – Musieliśmy polecieć w interesach do San
Francisco. Odbieraliśmy tam transport obrusów
i uniformów kelnerskich, potrzebnych w restaura-
cji, w której pracujemy. Po drodze mieliśmy prob-
lemy z paliwem i wylądowaliśmy awaryjnie tuż
przed śnieżycą. Postanowiliśmy przeczekać złą po-
godę w samolocie i wyruszyć do Nugget, kiedy się
rozpogodzi.

– Nugget nie jest nawet zaznaczone na mapie

– prychnął policjant. – Skąd wiecie, jak tam dotrzeć,
skoro jesteście z Portlandu i wybraliście się samolo-
tem do San Francisco?

– Jesienią przylatuję w te okolice na ryby – wy-

tłumaczył mu Hal. – W czym problem? Po prostu...

– Rzuć plecak – rozkazał policjant.
Halopuścił bagaż na ziemię.
– Ciekawe, czy trzymacie tam książki o Harrym

Potterze, należące do Darli Montrose. – Policjant
przyciągnął do siebie plecak, przez cały czas celując
do nich.

Osłupiała Kat spojrzał na Hala ze zdumieniem.

Wydawał się tak samo zaskoczony.

– Pół godziny temu otrzymaliśmy zgłoszenie, że

dwoje nastolatków wyczyściło półkę Darli Mont-
rose z książkami J.K. Rowling, upchnęło je do dwóch
plecaków i uciekło. Pewnie chcieliście je sprzedać
w Bolen, bo tam nie mają nawet księgarni, dobrze
myślę?

Cały czas mówiąc, policjant wyciągnął z plecaka

84

Muriel Jensen

background image

portfel, książeczkę czekową i egzemplarz powieści
Patricka Larkina.

– Tego nie napisała J.K. Rowling – zauważył

Hal, kiedy policjant podejrzliwie oglądał książkę.
– Poza tym tę młodą kobietę można wziąć za
nastolatkę, ale czy ja wyglądam na niepełnolet-
niego?

Policjant spojrzał na twarz Hala, a Kat ujrzała

w jego oczach strach. Najwyraźniej pracował w po-
licji od niedawna i nie bardzo wiedział, jak wzbu-
dzić respekt w przeciwniku.

– Darla była zdenerwowana – mruknął. – Podob-

no napastnicy celowali do niej z broni. Może uznała
was za młodszych, niż jesteście w rzeczywistości.

– Niech będzie – zgodził się Hal. – Ale skoro

Darla Jakaśtam mieszka w Nugget, a my podobno
stamtąd uciekamy, to chyba powinniśmy oddalać
się od miasteczka, a nie zmierzać w jego kierunku?

Policjant jednak nie słuchał. Z zadowoloną miną

wyciągnął z plecaka metalowy przedmiot, który
zalśnił w słońcu. Pistolet!

Kat szeroko otworzyła usta i ze zdumieniem

spojrzała na Hala.

– Mam pozwolenie na broń – wyjaśnił. – Pod-

czas podróży nie rozstaję się z pistoletem.

Kat zamknęła usta. Wszystko układało się w lo-

giczną całość. Nie potrafiła sobie wyobrazić, do
czego kelnerowi potrzebna broń, ale pamiętała, jak
sięgał do plecaka, kiedy podchodziła do niej puma.
W sumie była zadowolona, że mieli ze sobą pistolet,

85

Facet z piekła rodem

background image

gdyż tylko on mógł ich obronić przed szarżującym
zwierzęciem.

Policjant nie zamierzał jednak ustępować, naj-

wyraźniej zachwycony, że wpadł na trop afery
kryminalnej. Jego najgorsze przypuszczenia się po-
twierdzały: oto miał przed sobą złodziei, którzy
dopuścili się zaboru mienia w postaci książek o Har-
rym Potterze, należących do Darli Montrose.

Dzielny przedstawiciel wymiaru sprawiedliwości

wetknął pistolet Hala za pas, tak jak to robią kowboje
w westernach, które pewnie namiętnie oglądał,
i znów wycelował własną broń w rozbitków.

– Tę bajeczkę wymyśliliście sobie na poczekaniu

– oznajmił. – Teraz spakujecie plecak i wsiądziecie
do radiowozu.

Halwykonał polecenie, a stróż prawa sięgnął po

mikrofon radionadajnika.

– Mam tych dwoje, którzy ukradli książki Darli.

Tak. Zabezpieczyłem plecak, ale nie ma w nim tych
książek. Pewnie gdzieś je ukryli albo przekazali
wspólnikom.

Kat przysłuchiwała się temu wszystkiemu z nie-

dowierzaniem. Wiedziała, że jeszcze chwila i wybuch-
nie śmiechem: policjant rozmawiał przez radio
takim głosem, jakby wpadł co najmniej na trop
skradzionego transportu plutonu.

– Przechwyciłem też broń – ciągnął policjant.

– Podejrzany utrzymuje, że ma na nią pozwolenie.
Nie, byli pieszo. Mówią, że ich samolot rozbił się na
łące Wilsona. Tak. Już jadę.

86

Muriel Jensen

background image

Ofiarny stróż porządku publicznego skuł ich

kajdankami i wepchnął na tylną kanapę radiowozu,
odgrodzoną od kierowcy grubą szybą z pleksiglasu.
Sam usiadł za kierownicą i ruszył ze świstem opon,
buksujących w śniegu. Samochodem niebezpiecznie
zarzuciło na boki, lecz kierowca szybko zapanował
nad autem i skierował go na drogę do miasteczka.

– Kiedy będziemy opowiadać dzieciom naszą

historię, ten fragment możemy pominąć – wes-
tchnęła Kat i podniosła skute kajdankami ręce.
– Szczerze mówiąc, nie mam ochoty umawiać się
z tobą na następne randki. Przeżyłam dwadzieścia
siedem lat i jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się w ciągu
dwudziestu czterech godzin uczestniczyć w kata-
strofie lotniczej, niemalże paść ofiarą pumy, a na
koniec trafić za kratki w kajdankach.

– Jeszcze nie zostaliśmy aresztowani – spros-

tował z uśmiechem Hal, ujmując jej dłonie. – Po
prostu zaproszono nas na posterunek, żebyśmy
udzielili wyjaśnień.

– Czy policja zawsze wymachuje pistoletami

gotowymi do strzału, kiedy ktoś ma wpaść z wizytą
na posterunek?

– Żółtodzioby zawsze bywają trochę nadgor-

liwe. Temu, który nas wiezie, pewnie zamarzyło się
rozpracowanie szajki złodziei. Nie oglądałaś nigdy
telewizyjnego serialu ,,Policjanci z Miami’’? Ani
,,Gliniarza z Beverly Hills’’?

Nie oglądała, a poza tym miała inne sprawy na

głowie.

87

Facet z piekła rodem

background image

– Po co ci pistolet?
– Tak, na wszelki wypadek. Może się przydać

podczas wędrówek z dala od cywilizacji.

– Nie byliśmy z dala od cywilizacji. Lecieliśmy

z Portlandu do San Francisco.

– Mam pozwolenie na broń. Uzyskałem je pod-

czas służby w Marynarce Wojennej. Nigdy nie
wiadomo, co się zdarzy podczas podróży. Biorąc pod
uwagę sytuację, w której nagle się znaleźliśmy,
uważam, że moja broń mogła uratować nam życie.
Czasem może się przytrafić bardzo wiele... Pamię-
tasz nasze spotkanie z pumą?

88

Muriel Jensen

background image

ROZDZIAŁ ÓSMY

Haldodał w myślach, że w dzisiejszych czasach

trudno być gliną i nie nosić broni.

Niewiele brakowało, by wypowiedział te słowa

na głos, ale Kat i tak była już zdenerwowana, nie
chciał więc dodatkowo jej niepokoić takimi rewe-
lacjami. Poza tym trudno przyznawać się do kłam-
stwa w radiowozie policyjnym.

W końcu dotarli na posterunek, który okazał się

dużym pomieszczeniem z dwiema celami na za-
pleczu. Jedna z nich była zajęta przez pijaka – w po-
wietrzu unosił się smród taniej whisky.

Za biurkiem siedział postawny mężczyzna o krót-

ko obciętych siwych włosach i szerokiej rumianej
twarzy. Podniósł wzrok, kiedy młody policjant
doprowadził do jego biurka zatrzymanych.

Halzwrócił uwagę na to, że szeryf uważnie ich

ogląda, a widoczne na jego obliczu zadowolenie
ustępuje zatroskaniu.

background image

– Darla wyraźnie powiedziała, że chodzi o na-

stolatków. – Zmarszczył czoło, kiedy jego podwład-
ny podsunął im krzesła. – Mówiła, że chłopak miał
kolczyk w lewej brwi, a dziewczyna wyglądała na
ciężarną.

Szeryf skierował wzrok na brzuch Kat, ukryty

pod kurtką Hala. Rozpięła ją i zaprezentowała
wąską, wyraźnie wciętą talię.

– Obrączkę łatwo zdjąć – bąknął niezrażony

policjant. – A ciąża pewnie była symulowana. To
jest dowód rzeczowy – oznajmił zwycięskim tonem
i położył na stole pistolet. – Moim zdaniem ta
historia z samolotem to bujda.

Szeryf pokręcił głową.
– Samolot meteorologiczny potwierdził, że na

łące Wilsona leżą szczątki rozbitego samolotu.

Spojrzał na broń, a następnie skierował wzrok na

Hala. Od razu było widać, że szeryf to bystry
policjant i potrafi utrzymać w mieście porządek.
Z pewnością nikt mu tutaj nie podskakiwał.

– Obecny tu zastępca szeryfa Daggatt utrzymy-

wał, że ma pan pozwolenie na broń – powiedział
szeryf. – Nie będzie pan miał nic przeciwko temu, że
rzucę na nie okiem?

– Skąd – odparł Hal. Miał tylko nadzieję, że nie

wyjdzie na jaw, iż sam jest policjantem. – Może pan
jeszcze skontaktować się z Herrick Field, na przed-
mieściach Portlandu, gdzie wypełniłem dokumenty
lotu. Napisałem w nich, że lecimy do San Francisco.
Odlot nastąpił wczoraj, o ósmej czterdzieści dwie

90

Muriel Jensen

background image

rano. – Halszybko wyrecytował numer identyfika-
cyjny rozbitej awionetki.

Szeryf wszystko skrupulatnie zapisał. Potem za-

dał mnóstwo podstawowych pytań i uśmiechnął się
promiennie.

– Pan Daggatt przyniesie państwu kawę i po

ciastku maślanym z cukierni obok.

– Panie szeryfie... – zaczął Daggatt, ale na widok

spojrzenia przełożonego zamilkł i natychmiast ru-
szył do drzwi.

Gdy wyszedł, szeryf skinął głową, wskazując

wolną celę.

– Mogą państwo usiąść tam, a ja zajmę się

formalnościami. To najwygodniejsze miejsce na
posterunku. Proszę tylko nie zamykać za sobą drzwi.

– Przepraszam bardzo – odezwała się Kat. – Czy

mogłabym skorzystać z pańskiego telefonu, żeby
zadzwonić do ojca w Portlandzie? Boję się, że jest
zaniepokojony naszą nieobecnością. Powinniśmy
byli wrócić wczoraj wieczorem, a ja nie mogłam go
powiadomić przez komórkę, bo w górach nie było
zasięgu.

– Oczywiście, że może pani zadzwonić – uśmiech-

nął się szeryf. – Ale jeszcze nie teraz. Oczekuję
ważnego telefonu. Spodziewam się go lada chwila.

Hal i Kat weszli do celi i usiedli na łóżku

przykrytym niebieskim kocem. Materac okazał się
zdumiewająco wygodny.

Kat uśmiechnęła się do Hala, spoglądając na niego

tak, że jego serce szybciej zabiło.

91

Facet z piekła rodem

background image

– To dobrze, że jesteś takim świetnym kochan-

kiem – mruknęła. – To zawsze jakaś rekompensata,
bo jak dotąd uważam tę naszą randkę za zdecydo-
wanie najbardziej pechową w moim życiu. Podej-
rzewam, że bez trudu zakwalifikowałabym się do
tego znanego programu telewizyjnego o najwięk-
szych pechowcach świata...

Przerwał jej pocałunkiem. Nie mógł uwierzyć, że

jej poczucie humoru nie ucierpiało wskutek tego,
przez co przeszli w ciągu ostatniej doby.

– Wynagrodzę ci to – obiecał. – Kiedy wrócimy

do domu, wybierzemy się na długi weekend w Sea-
side, żeby odpocząć i dojść do siebie. Poza tym
rozejrzymy się za odpowiednim miejscem na re-
staurację.

Przytuliła się do niego, wzdychając błogo.
– Zanim zacznę na poważnie szukać stosow-

nego miejsca, musi minąć trochę czasu. Przede
wszystkim trzeba przygotować psychicznie mojego
ojca, rozejrzeć się za sposobami finansowania in-
westycji... Mam trochę oszczędności, ale nie...

– Odziedziczyłem po babci nieduży spadek

– przerwał jej. – W tej chwili pieniądze leżą w banku
i czekają na odpowiednią inwestycję. Możesz je
wziąć.

– Co takiego? – Zrobiła wielkie oczy ze zdumie-

nia. – Hal... Nie mogłabym tego zrobić. Przecież
z pewnością masz jakieś swoje plany, marzenia.
A jeśli restauracja zbankrutuje? Jeżeli wszystko
stracę?

92

Muriel Jensen

background image

Nie wydawało się to możliwe.
– Jakoś nie potrafię sobie wyobrazić, żeby twój

lokal splajtował. Gdyby jednak stało się coś takiego,
po prostu zaczniemy od nowa.

– Ty też powinieneś mieć jakieś marzenia – upar-

ła się Kat. – Długi weekend to świetna myśl,
niemniej jeszcze porozmawiamy o tym, co zrobimy
na wyjeździe. Chcę wiedzieć, co się kryje w twoim
sercu.

– Moje marzenia są całkiem skromne – wyznał.

– Potrzebuję ciepłej, kochającej kobiety, chcę wziąć
ślub, mieć synów...

– Synów? – zaniepokoiła się Kat. – Nie wspomi-

nałeś dotąd, że chciałbyś mieć synów.

– Ten fragment marzeń dostosuję do twoich

potrzeb: oprócz synów również bardzo chciałbym
mieć córki – zapewnił ją.

Uśmiechnęła się pogodnie.
– Wiesz co, przy twoim doświadczeniu i mojej

praktyce w prowadzeniu interesów, z pewnością
otworzymy wystrzałową knajpę!

– Chciałabyś przyjąć mnie na wspólnika?
Zanim zdążyła odpowiedzieć, przyszedł Daggatt

z kawą i ciastkami, wyraźnie niezadowolony z fak-
tu, że szeryf powątpiewa w niezbite dowody winy
dwojga zatrzymanych.

Po chwili na biurku szeryfa rozdzwonił się tele-

fon. Policjant podniósł słuchawkę.

– Cześć, skarbeńku, co tam u ciebie? – spytał na

powitanie i wysłuchał odpowiedzi. – Wiem, że masz

93

Facet z piekła rodem

background image

przyjęcie, bąbelku, ale dziadzio jest dzisiaj zajęty.
Babcia i ja przyjedziemy w sobotę, żeby zabrać cię
w zupełnie wyjątkowe miejsce. Może być? To
dobrze, maluszku. A teraz bądź grzeczna i idź się
pobawić, słonko. Na razie, pa, pa.

Odłożył słuchawkę i obrócił aparat tak, by stał

przodem do krzesła z drugiej strony biurka. Następ-
nie skinął ręką na Kat.

– Przepraszam za opóźnienie. Moja wnuczka ma

dzisiaj urodziny i nie chciałem, żeby pomyślała, iż
o niej zapomniałem. Zmusiłem córkę, żeby kazała
jej zadzwonić do mnie natychmiast po powrocie
z lekcji baletu. Może któregoś dnia podatnicy zgo-
dzą się zainstalować nam na posterunku dwie linie
telefoniczne.

Kat i Halwymienili uśmiechy. Było jasne, że

szeryf ma słabość do wnuczki.

Kat podeszła do biurka, by zatelefonować.
Na początek wybrała numer domowy ojca, za-

kładając, że o tej porze nie zastanie go w pracy. Nikt
jednak nie odpowiadał, dlatego zadzwoniła do re-
stauracji. Ze zdumieniem usłyszała w słuchawce
obcy głos.

– Roth! – przedstawił się mężczyzna po drugiej

stronie.

– Eee... słucham? Kapitan Roth? – spytała, za-

stanawiając się, co takiego policjant robi w lokalu
przed jego otwarciem. – Mówi Kat.

– Ach. – Kapitan hałaśliwie odchrząknął i wyma-

mrotał pospiesznie: – Przekażę słuchawkę pani ojcu.

94

Muriel Jensen

background image

Po chwili usłyszała pełen werwy głos taty.
– ,,Umberto’s Tuscan Grille’’, słucham.
– Tata! – wykrzyknęła. – To ja!
– Cześć, Kat – odparł radośnie, bez cienia niepo-

koju. – I jak tam? Macie te obrusy?

Macie te obrusy? Kat odebrało mowę.
– Tato? – wykrztusiła po chwili. Nie mogła

zrozumieć, z czego wynika jego beztroska i brak
euforii na wieść, że córka jest cała i zdrowa.

Czy to możliwe, że ojciec nie zadzwonił do niej

do domu, żeby się upewnić, czy odebrała przesyłkę
i dostarczyła ją do restauracji? Wykluczone, żeby
tego nie wiedział – przecież był w pracy i z pewnoś-
cią zauważył, że nie ma obrusów ani uniformów na
dzisiejsze przyjęcie.

– Dzwonię z Kalifornii – wyjaśniła, czując, że

musi dokładnie opisać mu ostatnie wydarzenia.
– Samolot Hala rozbił się w górach i musieliśmy
spędzić w nim noc. Potem szliśmy do najbliższego
miasteczka...

– Aha... Samolot się rozbił... – powtórzył. W jego

głosie zabrzmiała dziwna nuta, zupełnie jakby nie
wiedział, jak na to zareagować. – Nic ci się nie stało?
Co z Halem?

– Oboje mamy się dobrze – odparła lekko ziryto-

wana. – Skoro te obrusy były dla ciebie tak ważne, iż
musiałeś wysłać mnie po nie samolotem, to dlaczego
nawet nie zauważyłeś ich braku? I nic cię nie
obeszła moja nieobecność!

– Kat... – zaczął i się zająknął. – Ja... my... eee...

95

Facet z piekła rodem

background image

Przyjęcie państwa Ferreirasów będzie wspaniałe
nawet ze starymi obrusami.

– Co? – wybuchnęła. – Może nie obchodzi cię

przesyłka, ale dlaczego ani przez moment nie zanie-
pokoiłeś się tym, co się stało twojej córce i ulubione-
mu kelnerowi?

Traciła panowanie nad sobą, słyszała to we

własnym głosie. Stosunkowo dobrze sobie radziła
w trudnych sytuacjach, niemniej zupełnie się roz-
kleiła, słysząc, że ojciec nawet nie zauważył jej
nieobecności.

Nagle Hal zabrał słuchawkę z jej dłoni. Delikatnie

pogłaskał Kat po plecach.

– Halo, szefie – powiedział, uśmiechając się

lekko do dziewczyny. – Mówi Hal.

– Hal! – krzyknął starszy pan. – Nabrałeś ją, tak?

Udawałeś, że mieliście wypadek, żeby ją zatrzymać
na noc, dobrze mówię? Nie było żadnej katastrofy
lotniczej, zgadza się?

– Nie mieliśmy takich zamiarów – wyjaśnił,

wychodząc z założenia, że to uczciwa odpowiedź,
która nie zdradzi go przed Kat. – Doszło do za-
kłócenia drożności przewodu paliwowego, ale pań-
ska córka miewa się doskonale. Pojedziemy na
lotnisko, żeby wrócić do domu normalnym lotem.
Może jednak powinien pan mieć tę przesyłkę.
– Następna część rozmowy była trudniejsza. – Czy
wczoraj wieczorem było dużo pracy? – spytał
ostrożnie, podczas gdy Kat dreptała z kąta w kąt,
najwyraźniej nie mogąc dojść do siebie.

96

Muriel Jensen

background image

– Dopadliśmy go! – obwieścił triumfalnie star-

szy pan. – Razem z jego kumplem kasiarzem!
Niewykluczone, że bank przyzna mi nagrodę za
pomoc w udaremnieniu kradzieży. Szczerze mó-
wiąc, wolałbym, żeby codziennie przysyłali do mnie
personelna obiad!

Szeryf usiłował udawać, że zachowuje się dys-

kretnie, lecz od czasu do czasu nie wytrzymywał
i posyłał Halowi pytające spojrzenie.

– Cóż, cieszę się, że wszystko poszło jak z płatka

– powiedział ostrożnie Hal.

– Niezupełnie jak z płatka. Teraz Kat jest na

mnie zła z tego powodu, że nie przejmowałem się
waszym losem – denerwował się Umberto. – Ona
nie wie, że wczoraj wieczorem nie oczekiwałem
waszego powrotu, więc uważa mnie za nieczułego
ojca!

– Nie, bynajmniej – zaprotestował Hal, uśmie-

chając się pogodnie do Kat. – Postaram się wyjaśnić
jej tę sprawę.

– Co? – osłupiał Unberto. – Co wyjaśnić? Jaką

sprawę?

– Jestem panu wdzięczny za zaufanie, którym

mnie pan obdarzył, szefie – dodał Halna potrzeby
Kat, choć niezupełnie na temat.

– Nie mam zielonego pojęcia, o czym mówisz

– poinformował go Umberto. – Jeżeli jednak uda ci
się przekonać ją, że nie jestem koszmarnym ojcem,
będę ci winien duże piwo. Dajcie mi znać, kiedy
mam po was podjechać na lotnisko.

97

Facet z piekła rodem

background image

– Tak. Dobrze. Zatelefonuję, kiedy poznam do-

kładny czas naszego przylotu.

Rozłączył się i oboje powrócili do celi, gdzie

czekała na nich kawa i ciastka.

– Nie rozumiem – westchnęła Kat, siadając obok

Hala na łóżku. – Cała ta sprawa jest dziwna od
samego początku. Nie mogę pojąć, że w ogóle nie
przejął się moją nieobecnością, chociaż znikłam na
całą noc i nie dałam znaku życia!

– To dlatego, że byłaś ze mną – wytłumaczył Hal

i łobuzersko się uśmiechnął. – Wyznał mi, że od
samego początku wiedział, że między nami coś
iskrzy. Podobno wyczuł to już tego dnia, kiedy po
raz pierwszy przyszedłem do pracy. Teraz uznał, że
wreszcie coś z tym zrobiliśmy.

Przez moment wyglądało na to, że uwierzyła

w słowa Hala. Ostatecznie jednak pokręciła prze-
cząco głową.

– Nie, nie – zaprotestowała. – Dobrze mnie zna!

Wie, że nigdy nie zostawiam rozgrzebanej pracy.
Wysłał mnie po towar i musiał wiedzieć, że z pew-
nością od razu przyjechałabym do restauracji, a do-
piero potem wróciła do domu i kochała się z tobą.

Uśmiechnął się, bo wiedział, że to szczera praw-

da. Pomyślał, że nie ma wyjścia: musiał jej opowie-
dzieć o okolicznościach ich podróży do San Francis-
co. Nie wmówi jej, że ojciec nie zauważył jej
zaginięcia.

– A może właśnie dlatego kapitan Roth zjawił

się w restauracji – rozważała. – Pewnie tata za-

98

Muriel Jensen

background image

dzwonił do niego, żeby zgłosić nasze zaginięcie.
– Przez chwilę cieszyła się tą myślą, lecz w końcu raz
jeszcze pokręciła głową. – Nie. Inaczej by zareago-
wał na dźwięk mojego głosu. Nic nie rozumiem,
odniosłam wrażenie, że jest... zakłopotany.

Halwiedział, że on i Umberto zapłacą wysoką

cenę za matactwa, których się dopuścili, lecz cały
czas liczył na wyrozumiałość Kat, a przede wszyst-
kim na jej poczucie humoru. Może cała ta historia
raczej ją rozbawi, a nie rozzłości?

Już dobierał w myślach słowa wyjaśnienia, kiedy

w drzwiach celi stanął szeryf, trzymając w dłoni
jakiś papier.

– Właśnie otrzymałem faks z potwierdzeniem

prawdziwości pańskiego pozwolenia na broń palną.
– Machnął kartką w kierunku Hala. – Dlaczego nie
powiedział pan, że jest gliniarzem?

99

Facet z piekła rodem

background image

ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY

Świetnie. I tak się skończyło utajnienie jego

prawdziwego zawodu. Nawet nie zdążył powie-
dzieć jednego słowa, żeby choć troszkę wykazać się
uczciwością w oczach Kat...

Usłyszał, jak dziewczyna bierze głęboki oddech.
– Co takiego? – szepnęła.
Szeryf nie krył zdumienia jej zaskoczeniem.
– Nie wiedziała pani, że pani narzeczony jest

zasłużonym funkcjonariuszem portlandzkiej po-
licji? – spytał.

Popatrzyła na Hala tak, jakby przed chwilą

zamordował niewinnego człowieka.

– Nie, nie wiedziałam – wykrztusiła.
– Tutaj jest napisane, że od trzech lat pracuje

w wydziale włamań pod dowództwem kapitana
Davida Rotha.

– Rotha? – powtórzyła pytającym tonem i spoj-

rzała uważnie na Hala. – To dlatego jest teraz

background image

w restauracji! – oznajmiła drżącym głosem. – O co
w tym wszystkim chodzi?

Zanim zdążył jej odpowiedzieć, najwyraźniej

doznała nagłego olśnienia. Szeroko otworzyła oczy.

– Coś się stało w restauracji. – Zrobiła taką minę,

jakby chciała poderżnąć mu gardło. – Ojciec nie
musiał niepokoić się o mnie, bo wcale nie oczekiwał,
że wrócę wczoraj wieczorem do restauracji! Wysłał
mnie razem z tobą, bo chciał... bo chciał... – Zabrakło
jej pomysłu.

Halczuł, że pogrążył się w jej oczach już tak

bardzo, że nie ma sensu dłużej ją okłamywać.

– Bo chciał, żebyś się w to nie mieszała – odparł.

– Niepokoił się, że może coś ci się stać.

Spodziewał się, że Kat od razu wpadnie w furię

i zacznie na niego krzyczeć. Tymczasem ona pode-
szła do okratowanych drzwi, położyła dłoń na piersi
szeryfa i łagodnie wypchnęła go z celi. Następnie
zamknęła drzwi, jakby w ten sposób chciała zapew-
nić sobie namiastkę prywatności. Popatrzyła uważ-
nie na Hala.

– Do czego miałam się nie mieszać? – warknęła.
Otworzył usta, żeby jej to wszystko wytłuma-

czyć, lecz Kat uniosła rękę.

– Czekaj! – krzyknęła. – Nie jesteś kelnerem,

tylko policjantem, dobrze mówię?

Dopiero teraz poczuł się tak, jakby ziemia nagle

usunęła mu się spod stóp, a wraz z nią szansa na
wspólną przyszłość z Kat.

– Tak – odparł mężnie.

101

Facet z piekła rodem

background image

– Czyli okłamywałeś mnie przez całe te dwa

tygodnie?

– Osobiście użyłbym innego słowa, ale można

tak to ująć.

Gniew zdawał się z niej emanować. Jej policzki

się zaróżowiły, oczy zapłonęły oburzeniem.

– Mów dalej – nakazała. – Do czego miałam się

nie mieszać?

Krótko opowiedział jej o wszystkim. O jej ojcu,

który podsłuchał, jak Percanto mówił o swoim
planie włamania się do banku, o telefonie Umberta
Como do kapitana Davida Rotha, po którym to
telefonie szef Hala natychmiast skierował go do
pracy w lokalu w charakterze kelnera, by w ten
sposób uzyskać jak najwięcej informacji.

– Właśnie dlatego tak się pchałem do stolika,

przy którym siedział Percanto – tłumaczył jej dalej
Hal. – Twój ojciec od początku nie chciał, żebyś
angażowała się w tę sprawę. A wiesz dlaczego? Zna
cię bardzo dobrze i wiedział, że gdyby cię wtajemni-
czył, w czym rzecz, natychmiast zapragnęłabyś
samodzielnie zatrzymać Percanta albo dopomóc
w jego aresztowaniu lub zrobić jeszcze coś innego,
ale w tym stylu. Z całą pewnością niepotrzebnie
naraziłabyś się na poważne niebezpieczeństwo. Po-
nieważ ja byłem nowy w restauracji, doszliśmy do
wniosku, że w moim towarzystwie Percanto zapom-
ni o ostrożności. I rzeczywiście, przy mnie tracił
czujność, rozmawiał swobodniej, zapewne wycho-
dząc z założenia, że nie zwracam uwagi na jego

102

Muriel Jensen

background image

słowa. Każdy nowicjusz jest przejęty pracą i myśli
przede wszystkim o wysokim napiwku...

Wzniosła oczy ku górze i gwałtownie mu prze-

rwała, krzycząc:

– Dość! Już wszystko jest dla mnie jasne! Cho-

dziło o to, żeby głupia Katarina trzymała się z daleka
od tego, co może być dla niej niebezpieczne. Lepiej
powierzać jej takie sprawy, które według mojego
ojca są łatwe, lekkie i przyjemne. Nigdy nie rozu-
miał, że to właśnie one są najtrudniejsze i niebez-
pieczne, bo od załatwienia tych spraw zależy ist-
nienie lub plajta restauracji. Ale ojciec tego niebez-
pieczeństwa w ogóle nie zauważa. No bo co może
być groźnego dla Kateriny w opracowywaniu przez
nią planu pracy na następny tydzień? – ironizowała.
– Albo co może się jej stać, kiedy przekaże ambit-
nemu i przemądrzałemu szefowi kuchni, że jego
nowa droga potrawa, proponowana od tygodnia
w menu, kompletnie się nie sprzedaje? Albo co jej
grozi, jeśli osobiście będzie prowadziła gości do
stolików, bo specjalnie w tym celu zatrudniony
chłopak nie przyjdzie do pracy w piątkowy wie-
czór? A dlaczego nie przyjdzie? Bo ojciec niefrasob-
liwie go zwolnił, mimo że przecież wiedział, że to
ona będzie musiała zastąpić tego chłopca i że tym
samym psuje jej to cały misternie ułożony tygo-
dniowy harmonogram prac...

Kat na chwilę zamilkła, jakby dla nabrania głębo-

kiego oddechu, po czym tym samym ironicznym
tonem mówiła dalej.

103

Facet z piekła rodem

background image

– Trzeba jednak chronić córeczkę przed niebez-

pieczeństwem, prawda? I dlatego podstępnie, pod
zmyślonym pretekstem, wysyła się ją w podróż do
San Francisco, i to w towarzystwie oszusta, byle
tylko tego wieczoru nie wtykała nosa w nie swoje
sprawy. A jeśli córeczka zechce zbyt szybko wracać,
to już HalStratton coś tam wymyśl

i, żeby ją

zatrzymać. No i wymyślił. Najpierw zaproponował
romantyczną kolację we dwoje i nocleg w hotelu.
Nie zgodziła się? No cóż, trudno. Trzeba więc
będzie symulować awarię samolotu i rozbić się z nią
gdzieś, najlepiej w górach, i to podczas burzy
śnieżnej, ale na litość boską, niech tylko trzyma się
z dala od niebezpieczeństwa, które czyha na nią
w jej własnej restauracji!

– Awaria samolotu była przypadkowa – szybko

wtrącił. – Nigdy bym sobie na to nie pozwolił...

– Ależ skąd – mruknęła ironicznie i przesunęła

po nim wzrokiem zdolnym zabić wołu. – Tylko mi
skłamałeś, że zaczynasz mnie kochać, snułeś ze mną
plany na przyszłość i kochałeś się ze mną, a wszyst-
ko to robiłeś dla mojego bezpieczeństwa, żeby nikt
mnie nie skrzywdził w mojej restauracji. Dlaczego
nie powiedziałeś mi prawdy albo od razu nie przy-
stawiłeś mi pistoletu do serca? Przecież to byłoby
takie proste, uczciwe i skuteczne.

– Kat, przepraszam. – Halw czasie tej jej długiej

przemowy starał się za wszelką cenę zachować
spokój. – Niech ci będzie, przyznaję, że twój ojciec
nie rozegrał tego najlepiej, ale wiem, że miał dobre

104

Muriel Jensen

background image

intencje. Chciał zapewnić ci bezpieczeństwo. Z pew-
nością wiesz, jak bardzo cię kocha...

– Nie broń go! Rozmówię się z nim po po-

wrocie do domu – prychnęła gniewnie. – Ale to
ty wykonywałeś jego polecenia! To ty mnie okła-
mywałeś...

– Kat! – Musiał krzyknąć, żeby go usłyszała;

z każdą chwilą mówiła coraz głośniej. – Policjant nie
po to walczy z przestępcami, udając kogoś innego,
aby trąbić o tym na lewo i na prawo i zdradzać tajne
informacje byle komu!

– Nie byłam i nie jestem byle kim! – wrzasnęła.

– Mój ojciec może sobie myśleć, że nie potrafię
zachowywać się jak mężczyzna i pracować jak
prawdziwy biznesmen, ale my znaliśmy się już od
dwóch tygodni, kiedy poprosił cię o wywiezienie
mnie z miasta na czas tej policyjnej akcji. Dlaczego
nie wstawiłeś się za mną?

– Bo doskonale wiedziałem, że należysz do osób,

które same pakują się w kłopoty – odparł i stanął
tuż przed nią. Żałował, że nie zdążył jej wyznać
prawdy i w rezultacie dowiedziała się jej z ust
gadatliwego szeryfa, jednak nie zamierzał pozwolić
na to, by oskarżała go o motywy, którymi przecież
wcale się nie kierował. – Kontrolujesz wszystko,
co się wokół ciebie dzieje, a jeśli coś ci nie od-
powiada, z miejsca się angażujesz, coś zmieniasz,
poprawiasz, korygujesz. Każda sprawa musi być
dopracowana w najdrobniejszych szczegółach, i to
po twojej myśli. Takie postępowanie jest godne

105

Facet z piekła rodem

background image

podziwu u menedżerki, lecz z pewnością pozo-
stawia wiele do życzenia u kobiety, której bliscy
chcą zagwarantować bezpieczeństwo. Myślisz o so-
bie jak o szefowej restauracji i nie zawahałabyś się
przed zrobieniem głupstwa dla dobra tego lokalu,
lecz pamiętaj, że dla twojego ojca ciągle jesteś małą
dziewczynką, a dla mnie... – Wiedział, że to co
powie, pewnie nie przypadnie jej do gustu, ale nie
miał już siły nadalją okłamywać. – Dla mnie jesteś
moją dziewczyną, po prostu moją, i dlatego zamie-
rzam cię bronić, nawet przed tobą samą. Jeśli chcesz,
możesz się na mnie obrazić, trudno, ale powinnaś
znać prawdę, skoro planujemy wspólną przyszłość.
Przepraszam, jeśli zraniłem twoje uczucia, ale wcale
nie jest mi przykro z tego powodu, że wczoraj
wieczorem nie uczestniczyłaś w zatrzymaniu Per-
canta. Ten bandzior z pewnością nie zawahałby się
użyć broni, także przeciwko bezbronnej kobiecie.
Uwierz mi, naprawdę mogło ci grozić poważne
niebezpieczeństwo.

Patrzyli na siebie ze złością, ona unosząc groźnie

brodę, on chowając ręce w kieszeniach, żeby nie
chwycić jej za ramiona i nie potrząsnąć.

– Idź do diabła! – syknęła wrogo.
– Dobrze. – Skinął głową. – Ale czy nie wydaje ci

się, że już u niego jestem...

Kat odwróciła się i wybiegła z celi. Zamierzała jak

najszybciej opuścić posterunek.

Zdecydowanym krokiem podeszła do biurka sze-

ryfa. Policjant doskonale słyszał całą awanturę

106

Muriel Jensen

background image

i świetnie sobie zdawał sprawę z nastroju dziewczy-
ny. Zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć, machnął
kartką papieru.

– Zdaje się, że tę młodą parkę złodziei książek

Darli Montrose aresztowano w jeepie, który zarył
się w śniegu kilka kilometrów za miastem. Podobno
wokół jeepa leżą na śniegu porozrzucane książki.
W takiej sytuacji są państwo wolni, rzecz jasna,
i przepraszam za narażenie państwa na tę nie-
przyjemną sytuację.

– Nareszcie! – Nie obchodziło jej, w jaki sposób

opuści Nugget, najważniejsze, że ta fatalna przygo-
da wreszcie dobiegła końca.

Obok Kat stanął Hal, który zaraz za nią wyszedł

z celi.

– Moja sekretarka zawiezie państwa do Medfor-

du, gdzie zarezerwowaliśmy dwa bilety do Portlan-
du na godzinę czternastą siedemnaście. Wystarczy,
że na lotnisku zapłacą państwo za podróż. Czy to
państwu odpowiada?

– Tak – odparł Hal.
– Dziękujemy panu – dodała Kat.
– Drobiazg. Przykro mi z powodu tego nie-

szczęśliwego zdarzenia.

Kat nie miała pewności, czy chodzi mu o kata-

strofę, czy o awanturę z Halem.

– Ocenianie cudzych intencji jest zawsze ryzy-

kowne – oznajmił z ojcowskim uśmiechem. – Pozo-
ry mylą. Gdyby było inaczej, nadal siedzieliby
państwo za kratkami, a nie jechali do domu.

107

Facet z piekła rodem

background image

Podziękowała mu za pomoc, lecz puściła mimo

uszu jego wywody.

– Niech pani zadzwoni do taty i powie mu, kiedy

powinien się spodziewać państwa powrotu – dodał
i podsunął jej telefon.

Sekretarka szeryfa była pulchną blondynką pod

czterdziestkę. Przez całą drogę do Medfordu opo-
wiadała o swoich dzieciach. Kat siedziała z przodu,
Halzaś zajął miejsce z tyłu na kanapie. Atmosfera
między nimi stała się tak lodowata, jak poprzednia
noc w rozbitym samolocie.

Kat drgnęła na wspomnienie tego, co się zdarzyło

w kabinie. Nagle poczuła się bardzo samotna. Przez
kilka godzin wierzyła, że jej marzenia się ziszczą:
poprowadzi własną restaurację, zamieszka w domu
na plaży, wychowa cztery dziewczynki. Tymcza-
sem wyszło na jaw, że pełniła tylko rolę pionka
w tajnej akcji policji.

Czysty melodramat.
Robiła, co mogła, by ignorować Hala, kiedy

w małym terminalu czekali na samolot, który miał
ich zabrać do domu. Halzapłacił za bilety i wrócił
z dwoma kubkami kawy oraz bułkami. Jeden ze-
staw wręczył Kat.

Podziękowała sztywno i natychmiast powróciła

do czytania pisma ,,Vogue’’.

Halwestchnął zrezygnowany, wyjął magazyn

z rąk dziewczyny i odłożył na bok.

– Jak długo zamierzasz to ciągnąć? – spytał

zniecierpliwiony. – Bo ja mam już dość.

108

Muriel Jensen

background image

Usiłowała spiorunować go wzrokiem.
– Ciągnąć? – powtórzyła. Miała ochotę wrzesz-

czeć ze złości. – Uważasz, że jestem obrażona na
niby? Że zaraz mi przejdzie? Nic podobnego! Jes-
tem zdegustowana twoimi kłamstwami i tobą też,
więc jedyne, co możesz teraz zrobić, to zostawić
mnie w spokoju!

Myliła się, jeżeli oczekiwała, że ta krótka przemo-

wa wzbudzi w nim poczucie winy.

– Och, pora dorosnąć, Katarina – oznajmił protek-

cjonalnie. – Umberto zawsze w pierwszej kolejności
myśli o twoim bezpieczeństwie, tobie zaś w głowie
tylko te wszystkie błahe obawy. Nic dziwnego, że
twój ojciec ma wątpliwości, czy sobie poradzisz jako
właścicielka restauracji. Jest trochę staroświecki, ale
nie ma w nim cienia złej woli. Zapewne po prostu
uważa, że kobieta powinna przejmować się roz-
maitymi sprawami, a nie tylko firmą.

Popatrzyła na niego chmurnie.
– Biorąc pod uwagę, ile miałam w życiu szczęścia

w kontaktach z mężczyznami, chyba poświęcę się
tylko i wyłącznie pracy. Czerpię więcej przyjemnoś-
ci z prowadzenia restauracji niż z życia prywatnego.

– Szkoda. Mam nadzieję, że w końcu zrozu-

miesz, iż to nie ja mam dziecko z twoją najlepszą
przyjaciółką. Postępowałem zgodnie z ustalonym
wcześniej planem, który miał na celu zapewnienie ci
bezpieczeństwa. Doskonale wiesz, że wszystko, co
się między nami wydarzyło, było piękne i szczere,
nawet jeśli uważałaś mnie za kelnera, a nie za

109

Facet z piekła rodem

background image

policjanta. Po prostu nie potrafisz znieść myśli, że
kobieta, która chce wszystko kontrolować, padła
ofiarą czyjejś manipulacji, nawet jeśli ten ktoś
wprowadził ją w błąd dla jej własnego dobra.

– Kłamstwo to kłamstwo – oświadczyła dobit-

nie. – Nie ma o czym mówić.

– No proszę – westchnął, wznosząc oczy ku

niebu. – Powiedziałaś, że zaczynasz mnie kochać,
a teraz cały czas tak się zachowujesz, jakbyś miała
żaldo mnie o to, że próbowałem zapewnić ci
ochronę. Złościsz się o to, że troszczę się o ciebie?
Czy tak postępuje kochająca kobieta? Też mógłbym
powiedzieć, że i ty skłamałaś.

– To nie to samo!
– Przed chwilą podkreśliłaś, że kłamstwo to

kłamstwo.

Musiała wstać, żeby sięgnąć po czasopismo.

Otworzyła je na pierwszej lepszej stronie i pochyliła
głowę, udając, że czyta, choć tak naprawdę myślała
o słowach Hala i o własnym zachowaniu.

W samolocie było kilka wolnych miejsc, więc

mogli usiąść osobno. Nie widziała Hala aż do końca
podróży.

Ojciec czekał już przy bramce wejściowej. Od razu

do niego podbiegła i rzuciła mu się na szyję. Chciała
wykrzyczeć swoje pretensje, ale nagle zabrakło jej sił.
Jej emocje tak nagle osłabły, że poczuła się tak, jakby
mogła położyć się na łóżku i spać przez tydzień.

Starszy pan spojrzał jej w twarz, potem przeniósł

110

Muriel Jensen

background image

wzrok na ponure oblicze Hala i od razu domyślił się
prawdy.

– Wysłanie cię w podróż służbową to mój po-

mysł – wyznał bez wahania. – Halwcale tego nie
chciał, ale nalegałem, więc Roth wydał mu odpowie-
dni rozkaz. Jeśli koniecznie musisz się na kogoś
wściekać, wybierz mnie. Nikt inny tutaj nie zawinił.

– Och, tato, jest mi tak źle i smutno. Rezygnuję

z pracy u ciebie z miesięcznym wypowiedzeniem.
Odchodzę z restauracji. – Popatrzyła na Hala.
– A ciebie nie chcę już nigdy więcej widzieć.
Odwieziemy cię teraz do miasta i masz zniknąć
z mojego życia.

– Nie ma sprawy – odparł.

111

Facet z piekła rodem

background image

ROZDZIAŁ DZIESIĄTY

Kłamał. Sprawa była, i to poważna. Wiedział

o tym doskonale, stojąc na chodniku przed poste-
runkiem i ściskając rękę Umberta, z którym właś-
nie się żegnał. Miał świadomość, że Kat czuje się
zdradzona, i nie docierają do niej jego słowa.
Pozostało mu tylko czekać, aż sama przemyśli
pewne sprawy.

– Przepraszam – mruknął Umberto i poklepał go

po ramieniu. – Nie chciałem, żeby tak to się skoń-
czyło, ale cieszę się, że Kat była daleko, kiedy
zatrzymywano przestępców.

– Z przyjemnością panu pomogłem – oznajmił

Hali uścisnął starszego pana. – Może zmieni zdanie,
kiedy damy jej trochę czasu.

Umberto usiłował wcisnąć mu w rękę białą

kopertę, lecz Hal zdecydowanym ruchem odsunął
dłoń restauratora.

– Hal, wykonywałeś moje prywatne zlecenie

background image

– upierał się Umberto. – Straciłeś samolot, a ja
dobrze wiem, jaka jest Kat. Proszę cię, weź to.

Halpokręcił głową.
– Ja też wiem, jaka ona bywa – przyznał. – Tak

czy owak, nie mogę tego przyjąć.

Zerknął na samochód, w którym ujrzał profil

dziewczyny. Patrzyła prosto przed siebie. Zaniepo-
koił się, że w tym wypadku jej upór może zwyciężyć
w starciu z rozsądkiem i uczuciami.

Potem pocieszył się jednak, że sam również jest

uparty. W dzieciństwie zawsze pakował się przez to
w kłopoty, ale w policji ta cecha okazała się wyjąt-
kowo przydatna. Miał tylko nadzieję, że dzięki niej
lepiej sobie poradzi z tą kobietą.

Na posterunku kręciło się mnóstwo ludzi, lecz

kapitan Roth natychmiast skinął ręką na Hala,
zapraszając go do swojego biura. Gabinet był mały
i zabałaganiony, na szafce stało oprawione w ramkę
zdjęcie żony Rotha i jego dwóch synów, także
policjantów.

Roth wskazał dłonią krzesło.
– Przykro mi z powodu samolotu – zaczął.

– Szkoda, że tak się skończyła ta sprawa z Katariną...
Umberto wspomniał, że podobno wściekła się na
nas wszystkich.

Halskinął głową.
– W szczególności na mnie – mruknął. – Ale i tak

uważam, że postąpiliśmy słusznie. A zatem aresz-
towanie przebiegło bez komplikacji, tak?

113

Facet z piekła rodem

background image

Roth pokiwał głową.
– W rzeczy samej – przyznał. – Problem w tym,

że nie wyjaśniliśmy jeszcze jednej sprawy.

Halporuszył się niespokojnie i zmarszczył brwi.
– Jakiej sprawy?
– Sądziliśmy, że Percanto ukryje się w toalecie

dla panów albo w innym kącie, żeby Umberto mógł
zamknąć drzwi i iść do domu, nie mając pojęcia, że
w restauracji został klient. W takiej sytuacji skiero-
waliśmy do lokalu naszego człowieka, Marka
White’a, by zamówił sobie deser po zamknięciu
restauracji, dając w ten sposób Percantowi czas na
ukrycie się.

– I co?
– Percanto wyszedł. Na własne oczy widziałem,

jak wsiadał do samochodu i odjeżdżał.

– No... ale przecież go złapałeś.
– Tak. Wrócił około pierwszej w nocy, podjechał

od zaplecza restauracji i dostał się do środka przez
drzwi prowadzące do kuchni i do piwnicy.

Halwreszcie pojął, w czym rzecz.
– A więc to tak... Ktoś go wpuścił...
– Otóż to.
– Kto siedzi w lokalu do tak późnej pory?
– Nikt. Umberto wyraźnie podkreślił, że o pół-

nocy wszyscy już się rozeszli do domów. Widziałem
szefa kuchni, jego zastępcę i chłopaka obsługującego
zmywarkę. Wszyscy wyszli frontowymi drzwiami.

– Sądzisz, że ktoś wszedł do środka drzwiami

z tyłu?

114

Muriel Jensen

background image

– Nie widziałem, by oprócz Percanta ktoś wcho-

dził do lokalu.

– Wobec tego... ktoś musiał celowo zostawić

otwarte tylne drzwi.

Roth skinął głową.
– Percanto miał wspólnika w restauracji, ale

oczywiście nie zamierza go wydać. Sprawdziłem
wszystko i przyszła mi do głowy pewna myśl.

– Czyli jakiś plan?
– Bystrzak z ciebie. Chcę, żebyś ty się tym zajął.

Następnego dnia były walentynki. W związku ze

świętem już od dawna wiele miejsc w restauracji
było zarezerwowanych; wieczorem spodziewano
się kilku dużych grup gości, między innymi samot-
nych kobiet, które regularnie spotykały się w lokalu
Umberta, pewnej dużej włoskiej rodziny, która
wszystkie święta obchodziła wspólnie, oraz kilku-
nastu młodych mężczyzn, którzy ćwiczyli na siłow-
ni po drugiej stronie ulicy, a po zajęciach spotykali
się w restauracji, by coś wypić i przekąsić.

Kat włożyła czerwoną wełnianą sukienkę z dłu-

gimi rękawami, dekoltem w serek, obcisłą w talii,
z zalotnie rozciętą spódnicą. Włosy upięła z tyłu
w kok, ozdabiając go staroświecką francuską spinką.
Przez cały czas ze wszystkich sił starała się po-
wstrzymać łzy.

Do restauracji weszła od kuchni. Wiedziała, że

w sali głównej z pewnością jest już tłoczno.

Marco, szef kuchni, oraz Joseph, jego pomocnik,

115

Facet z piekła rodem

background image

na moment przerwali pracę, by głośnymi gwizdami
i okrzykami wyrazić aprobatę dla wyglądu szefo-
wej. Johnny, uczeń ostatniej klasy liceum, który
zajmował się zmywaniem naczyń, tylko wlepił
w nią zachwycony wzrok.

– Dziękuję, dziękuję – powiedziała Kat, udając,

że się kłania. – Jak tam?

– Sytuacja opanowana – poinformował ją Mar-

co. – Przynajmniej jak na razie. Wiadomo jednak, że
wszystko może się zmienić w parę sekund.

Ledwie skończył mówić, kiedy drzwi do sali

gwałtownie się otworzyły i do kuchni wpadła
przerażona młoda kelnerka.

– Jakaś starsza pani właśnie wpadła na wózek

z deserami i... i... – zająknęła się.

Kat popatrzyła groźnie na szefa kuchni.
– Od teraz wszystkie swoje czarne myśli za-

chowujesz dla siebie, jasne? – ostrzegła i natych-
miast włożyła fartuch, by pomóc przy sprzątaniu.

Ojciec był już na miejscu, prowadził drobną

staruszkę do ławki w holu, by tam się położyła. Mąż
poszkodowanej, energiczny, lecz niewysoki pan, nie
odstępował żony ani na krok.

– Nic się nikomu nie stało? – spytała Kat.
– Chyba nie. – Ojciec zdjął marynarkę i położył

ją pod głową staruszki.

Kobieta była szczupła i krucha, niezwykle za-

dbana, lecz teraz jej modna czerwona sukienka,
z ponaszywanymi koralikami, była okropnie po-
plamiona tiramisu, tortem, musem czekoladowym

116

Muriel Jensen

background image

z brandy oraz okruchami różnych ciasteczek. Sta-
ruszka miała krótkie, siwe i cienkie włosy, spod
których prześwitywał fioletowy krwiak.

– Na wszelki wypadek wezwałam pogotowie

– oznajmiła Kat.

– To nasza rocznica ślubu – wyjaśniła starsza

pani na widok męża, który z trudem ukląkł i wziął ją
za rękę. – Pięćdziesiąta szósta. Nie martw się,
Morton, jeszcze nie umieram. Popłyniemy w ten
rejs i nic nas nie powstrzyma. Nabiłam sobie guza,
i tyle.

Morton przysunął jej do twarzy dłoń z wyciąg-

niętymi dwoma palcami.

– Lucy, ile widzisz palców?
– Ani jednego – zachichotała. – Moje okulary

utonęły w tiramisu. Ojej, jeszcze nigdy w życiu nie
zrobiłam z siebie takiego widowiska.

– Wydaje mi się, że rzeczywiście zwróciła pani

na siebie uwagę wszystkich gości – przyznał Umber-
to. – Widziałem panią z drugiego kąta sali i byłem
przekonany, że postanowiła pani przejechać się na
tym wózku jak na deskorolce.

Kobieta znowu zachichotała.
– Coś panią boli? – spytała Kat, z grubsza

czyszcząc jej sukienkę papierowym ręcznikiem,
którego rolkę zabrała z kuchni. – Ręce i nogi
w porządku?

– Moje ręce i nogi zawsze mnie bolą tak, jakby

ktoś tłukł w nie młotkiem od środka. – Uśmiechnęła
się szeroko do Kat. – Tym razem nie jest gorzej niż

117

Facet z piekła rodem

background image

zwykle. – Nagle zmarszczyła brwi. – Zakręciło mi
się w głowie, kiedy szłam do łazienki. Nie zjadłam
obiadu, żeby mieć większy apetyt na kolację, ale
chyba zrobiłam głupstwo.

– Lekarz powiedział wyraźnie, że przy tylu przyj-

mowanych lekach musisz systematycznie jeść posił-
ki – upomniał ją mąż.

– Wiem, Morton, wiem – przytaknęła. Najwyraź-

niej nie wzięła sobie jego słów do serca. Popatrzyła
na Kat i znowu się uśmiechnęła. – W kółko mnie
upomina, ale ja na niego nie krzyczę, bo uważam, że
życie jest za krótkie, by je tracić na awantury.

Morton westchnął i ze smutkiem spojrzał na Kat.
– Lucy właśnie dochodzi do siebie po chemiote-

rapii. Zamierzaliśmy popłynąć w rejs, żeby uczcić jej
powrót do zdrowia.

– Zamierzaliśmy i popłyniemy – oznajmiła sta-

nowczo starsza pani. – Nawet jeśli wezmą mnie na
pokład jako balast. A teraz niech mi ktoś pomoże
usiąść.

Umberto objął ją w pasie, by nie upadła, Kat

trzymała ją za rękę. Doszła do wniosku, że staruszka
wygląda całkiem zdrowo. Miała rumiane policzki,
a nieco rozkojarzone spojrzenie zapewne wynikało
z braku okularów. Upewniwszy się, że wszystko
jest w porządku, Kat pobiegła do wózka i odszukała
okulary. Leżały na podłodze, przy stercie rozgniecio-
nych smakołyków, zupełnie nietknięte. Przetarła je
ręczniczkiem i pospiesznie wróciła do holu, by
zwrócić zgubę właścicielce.

118

Muriel Jensen

background image

Gdy przyjechała karetka, Lucy czuła się dobrze

i nieźle wyglądała, z tym, że jej sukienka była
w opłakanym stanie. Wokół staruszki zebrała się
spora grupka ludzi, których zabawiała anegdotami
na temat długotrwałego pożycia z Mortonem. Częs-
to wspominała też o ich siedmiorgu dzieciach.

Lekarz uparł się, by zabrać pacjentkę do szpitala

na dokładniejsze badania. Zapewnił przejętego Mor-
tona, że jej tętno i ciśnienie są w normie.

– Musi pani zadzwonić do nas ze szpitala – po-

wiedział Umberto. – Inaczej będziemy bardzo za-
niepokojeni. A jutro zapraszamy do nas na kolację.

Lucy uśmiechnęła się zadowolona.
– Wie pan, jaka jest najlepsza strona długiego

życia? – spytała.

– Jaka? – zainteresowała się Kat.
– Spotyka się coraz więcej cudownych ludzi, rok

po roku. Przykro mi z powodu wózka z deserami
– dodała, kiedy sanitariusze przenosili ją na nosze.

– Nic się nie stało, proszę o tym nie myśleć. – Kat

uśmiechnęła się do niej.

– Do zobaczenia jutro wieczorem, z chęcią przyj-

dziemy na kolację – zapewniła ją Lucy.

Morton pokuśtykał za żoną, ściskając jej czer-

woną jedwabną torebkę.

Kat przytuliła się do ojca.
– Skąd ten przypływ uczuć? – zdziwił się.
– Stąd, że tak dobrze się zaopiekowałeś starszą

panią – wyjaśniła i wytarła plamę lukru z jego
rękawa, a potem także ze swojego.

119

Facet z piekła rodem

background image

Umberto pokiwał głową.
– Mamy jeszcze jakieś desery w zamrażarce?

– spytał zaniepokojony.

– Tylko ciasteczka – odparła. – Ale zaraz pobieg-

nę do sklepu po lody. Z okazji walentynek będziemy
podawali dwie kulki w cenie jednej.

– Pędź.
Kat wkrótce powróciła, objuczona torbami peł-

nymi pudeł z lodami w rozmaitych smakach. Tym-
czasem ojciec zdążył uprzątnąć ślady katastrofy
i dalsza część wieczoru przebiegła już bez najdrob-
niejszych zakłóceń.

Kat nienagannie pełniła rolę gospodyni, przynosi-

ła potrawy i pomagała w kuchni, ale jednocześnie
cały czas wracała myślami do Lucy i Mortona.
Zachwycało ją to, że byli tak bardzo oddani sobie. Po
tylu wspólnie spędzonych latach, wychowaniu sied-
miorga dzieci i walce z rakiem – ich miłość nadal
kwitła.

Kat ogarnęły wyrzuty sumienia, że tak mało-

stkowo zachowała się wobec ojca i tak ostro potrak-
towała Hala. Nadal była na nich zła, ale w końcu
doszła do wniosku, że przecież kierowała nimi
miłość i troska o jej bezpieczeństwo.

Halnie zadzwonił i nie wpadł do niej z okazji

walentynek. Właściwie nie powinna się temu spe-
cjalnie dziwić, przecież sama oznajmiła, że nie chce
go już nigdy więcej widzieć. Zastanawiała się, czy
mimo tego miałby ochotę zamienić z nią kilka słów,
gdyby do niego zatelefonowała. Co prawda zapo-

120

Muriel Jensen

background image

wiedział, że w walentynki wpadnie po nią po
północy, ale mówił to, zanim usunęła go ze swego
życia.

Tymczasem zakochani w restauracji wznosili

winem toasty, patrzyli sobie w oczy i rozkoszowali
się deserami lodowymi. Kat pilnie pracowała przez
cały wieczór, oczywiście z uśmiechem na twarzy,
lecz z obawą w sercu, że sama nigdy nie zazna tego,
co czują teraz jej goście.

Wmawiała sobie, że praca jest bezpieczniejsza

niż miłość, dlatego poświęca się jej bez reszty. Miała
nadzieję, że zapełni pustkę w życiu osobistym
ustalonymi przez siebie regułami i zasadami. Nic
jednak nie mogło zastąpić uczucia, o czym doskona-
le wiedziała Lucy. A Kat, obserwując tę starszą panią
i jej męża, musiała przyznać jej rację.

Jednak miłość nie podlegała kontroli i nie istniała

możliwość podporządkowania jej sobie. Jedyne, co
mogła zrobić Kat, to podjąć decyzję, czy ofiarować
komuś miłość, czy też nie.

Była coraz bardziej zdecydowana podarować ją

Halowi. Może nie powinna czekać do rana? Może
lepiej od razu zadzwonić do niego?

Nie wiedziała jednak, gdzie mieszkał jej wybranek.

Zastanowiła się, jak zareagowałby kapitan Roth na
nocny telefon od kobiety, domagającej się adresu Hala.

Wieczór miał się już ku końcowi, a kolejne pary

wychodziły z restauracji, trzymając się pod ręce
i patrząc sobie czule w oczy. Było oczywiste, jakie są
ich dalsze plany na tę noc.

121

Facet z piekła rodem

background image

Personel lokalu rozpoczął wielkie sprzątanie

i ustawianie stołów do jutrzejszego obiadu. Kat
sumiennie wymieniła wodę w wazonach, by prze-
dłużyć życie znajdującym się w nich czerwonym
różom, zamówionym przez ojca.

Pomogła jeszcze poprzestawiać stoły, zebrała

obrusy do prania i zastąpiła je nowymi, w bia-
ło-czerwoną szachownicę, które wykorzystywali
w porze obiadowej. Uśmiechnęła się do siebie na
wspomnienie obrusów z San Francisco; trudno było
powiedzieć, kiedy dotrą z Nugget.

Właśnie wycierała krzesła, gdy usłyszała dzwo-

nek telefonu w biurze. Słuchawkę podniósł ojciec.
Po chwili zasłonił dłonią mikrofon i zawołał radoś-
nie w kierunku córki:

– Lucy ma się dobrze! Już wraca do domu.

Przyjdą jutro o siódmej!

Kat wzniosła radosny okrzyk.
Porządki skończyły się po północy. Pożegnała się

z ojcem i poszła do biura, żeby podliczyć utarg
i sporządzić depozyt. Tego wieczoru był duży ruch,
więc wolała nie odkładać spraw finansowych do
następnego dnia.

Poza tym chciała zatelefonować do Hala i po-

trzebowała trochę czasu, żeby zebrać się na odwagę.

Marco i Johnny, mijając uchylone drzwi jej biura,

pożegnali się z Kat, a Joseph, jako pomocnik szefa
kuchni, został jeszcze, żeby przygotować wszystko
co potrzebne do jutrzejszego obiadu.

Kat zamknęła depozyt w torbie bankowej i sięg-

122

Muriel Jensen

background image

nęła po książkę telefoniczną, by poszukać w niej
numeru telefonu Hala. Nagle w drzwiach gabinetu
stanął Joseph.

Podniosła wzrok, żeby się z nim pożegnać, i znie-

ruchomiała, a słowa uwięzły jej w gardle. Dobrze
znała Josepha, był wysokim i szczupłym mężczyzną
o pociągłej, poważnej twarzy. Jego sztandarowym
dziełem był placek o niemal boskim smaku. Tym
razem jednak Joseph trzymał w dłoni pistolet,
wycelowany w Kat.

Momentalnie przypomniała sobie młodego funk-

cjonariusza, Daggatta, mierzącego do niej i do Hala.
Czyżby nagle zaczęła wyglądać jak kryminalistka?

Uznała, że to żart. Tak jest, to z pewnością

dowcip. Uśmiechnęła się.

– Joseph, jeśli chcesz podwyżki, musisz zwrócić

się do mojego...

Przerwała w pół zdania, kiedy wszedł do pokoju

i zatrzymał się przed biurkiem, kierując lufę prosto
między jej oczy. Zmieniła zdanie. Nie żartował.

– Tak jest, Katarina – wycedził. – Najlepiej

siedzieć cicho, nawet jeśli jest się kobietą, która
zawsze ma coś do powiedzenia na każdy temat. Tak
się składa, że teraz pozostało ci tylko oddać mi torbę
i siedzieć nieruchomo.

Nie mogła uwierzyć, że to się dzieje naprawdę.

Joseph zawsze piekł torty na urodziny pracow-
ników restauracji, przy większych przyjęciach
wcześniej przychodził do pracy, bez słowa skargi
zostawał po godzinach, w niektóre poniedziałki

123

Facet z piekła rodem

background image

zastępował Marco, kiedy szef kuchni poprzedniego
dnia późno kończył pracę.

Trzymała dłoń na torbie z pieniędzmi. Z czego

wynikało to irracjonalne zachowanie?

– Joseph, masz jakieś kłopoty? Może potrzebu-

jesz pomocy?

Prychnął z pogardą.
– Kłopoty to mało powiedziane. – Wyciągnął

rękę. – Kat, oddaj pieniądze, bo sam je wezmę. Nie
mam wyboru.

– Nie rozumiem – powiedziała, nie przekazując

mu torby.

– To jest pistolet! – zaskrzeczał. – Czego nie

rozumiesz? – Odetchnął głęboko i ciągnął ciszej:
– Tina jest hazardzistką, o czym wiesz. – Tina była
jego żoną. – Pożyczyła pieniądze od lichwiarza
z Burnside, a kiedy nie nadążaliśmy ze spłatą
odsetek, powiedziałem o wszystkim Percantowi, bo
myślałem, że pożyczy nam trochę pieniędzy.

Kat nie po raz pierwszy zastanowiła się, co z nią

jest nie tak, skoro dostrzegała w Percancie wyłącznie
miłego, starszego pana.

– Pożyczył pieniądze, ale postawił warunek:

kazał mi zostawić otwarte tylne drzwi do restaura-
cji, żeby mógł się przedostać do piwnicy, a stamtąd
do banku.

Pokiwała głową, otwierając usta ze zdumienia.

Nie wyobrażała sobie, że Percanto miał wspólnika.

– Tak to jest – mruknął. – Kiedy Percanto

wyjdzie z więzienia, uzna, że go wrobiłem. Spłaci-

124

Muriel Jensen

background image

łem lichwiarza, a te pieniądze... – wskazał bronią
torbę – ...pozwolą mnie i Tinie uciec stąd jak
najdalej.

– Joseph, to szaleństwo. Policja skierowała tutaj

wywiadowcę, który wszystko podsłuchał. Właśnie
dlatego skok się nie powiódł, Percanto świetnie
o tym wie. Nie będzie cię winił.

– To bez znaczenia, bo choć wypełniłem jego

polecenie, nie obrabował banku, więc będzie chciał,
bym oddał mu jego pieniądze, a ja ich nie mam!
– Joseph mówił coraz bardziej zdesperowanym
tonem.

– Zaraz, skoro Percanto zajmował się udziela-

niem lichwiarskich pożyczek, to dlaczego narażał się
na więzienie, usiłując obrabować bank? – spytała
zdezorientowana Kat.

Joseph wzruszył ramionami.
– To chyba ma coś wspólnego z jego własnymi

długami, jak sądzę. Mocniejsi zjadają słabszych, a im
kto wyżej stoi w takim łańcuchu pokarmowym,
tym bardziej jest odrażający. Ale dość już tego
gadania. Kat, więcej cię nie poproszę!

– Joseph, tylko spokojnie. – Wstała z krzesła.
Napastnik zesztywniał i odbezpieczył pistolet.

Kat pomyślała, że to już koniec. Zacisnęła powieki
i przypomniała sobie rozbity samolot oraz długie
godziny spędzone w objęciach Hala.

– Kocham cię, Hal – wyszeptała, czując, że

już dłużej nie może tego przed sobą ukrywać.
– Szkoda, że... – Nie zdążyła wyszeptać, czego

125

Facet z piekła rodem

background image

żałuje, ponieważ nagle z przerażeniem otworzyła
oczy, pchnięta przez dwóch szamoczących się męż-
czyzn.

Halusiłował obezwładnić Josepha, a kapitan

Roth stał z tyłu, obserwując pojedynek i zapewne
zastanawiając się, czy będzie potrzebna jego inter-
wencja.

Obeszło się bez niej. Halprzycisnął Josepha do

podłogi, a następnie wykręcił mu ręce i sprawnie
zakuł go w kajdanki. W drzwiach stanęli dwaj
policjanci, by wyprowadzić zatrzymanego.

– Czekajcie! – zawołała Kat. – On nie chciał

zrobić mi krzywdy. On...

Halmachnął ręką, by funkcjonariusze wyszl

i

razem z napastnikiem.

– Wszystko słyszeliśmy – oznajmił. – Nic ci się

nie stało?

– Jego żona przegrała wszystkie ich...
Halpotrząsnął nią lekko.
– Słyszałem, co mówił. Chcę wiedzieć, czy nic ci

się nie stało?

Ojciec Kat stanął obok Hala.
– Jadę na posterunek, żeby go pocieszyć, może

wpłacę za niego kaucję... Zobaczę, co da się zrobić.
A teraz, proszę cię, Kat, odpowiedz na pytanie Hala.

Uśmiechnęła się i zarzuciła ojcu ręce na szyję.
– Och, tatusiu, ze mną wszystko dobrze. Ale

Joseph... On po prostu znalazł się w sytuacji pod-
bramkowej... Jestem pewna, że nie zrobiłby mi
krzywdy...

126

Muriel Jensen

background image

– Mierzył do ciebie z pistoletu – zauważył Hal.

– A kiedy następnym razem ktoś będzie chciał
twoich pieniędzy i groził ci śmiercią, natychmiast
oddaj mu te cholerne pieniądze!

– Wszyscy ciężko na nie pracowaliśmy! – za-

protestowała.

– Tak, a ja ciężko pracowałem na to, żebyś mnie

polubiła – odparł cicho, a po jego oczach poznała, że
mówi absolutnie poważnie. – Dlatego chcę, żebyś od
tej pory szczególnie dbała o swoje bezpieczeństwo.

Wpatrywała się w niego ze zdumieniem i ledwie

zwróciła uwagę na to, że ojciec szybko pocałował ją
w policzek.

– Idę – oznajmił Umberto. – Do zobaczenia ra-

no. – Odwrócił się i wyciągnął rękę do Hala. –
Dzięki, synu. Jestem twoim dłużnikiem, i to coraz
większym.

– Drobiazg. Do zobaczenia rano. Muszę prze-

prowadzić szczerą rozmowę z Kat – zapowiedział
i spojrzał na nią ciepłym wzrokiem.

Ojciec i kapitan wyszli, a Kat została w biurze

sam na sam z mężczyzną, którego jeszcze tak
niedawno nie chciała już nigdy więcej widzieć, ale
do którego zamierzała właśnie tej nocy zadzwonić.
Co za niekonsekwencja! Czyżby to była typowo
kobieca cecha? Kat do tej pory uważała siebie za
osobę wyjątkowo konsekwentną. Istniało tylko
jedno wytłumaczenie: widocznie miłość nic sobie
nie robi z takich zalet jak kobieca konsekwencja.
Wystarczy mocno pokochać, aby zlekceważyć

127

Facet z piekła rodem

background image

wszystkie rozsądne postanowienia. Ale co go do niej
sprowadziło? Sprawy zawodowe? Jego ostatnie
słowa o tym nie świadczyły.

– Nic nie rozumiem – szepnęła po prostu.– Skąd

tu się wziąłeś? Skąd wiedziałeś, że ja...

Skinął głową tak, jakby obudził się w nim oficer

policji.

– Posłuchaj. Doszliśmy do wniosku, że ktoś

z personelu zostawił otwarte drzwi, by Percanto
mógł niepostrzeżenie wślizgnąć się do restauracji
tylnym wejściem. Aresztowany nie zdradził jednak
nazwiska tego człowieka, więc musieliśmy sami
dojść, o kogo chodzi. Joseph, którego żona jest
nałogową hazardzistką, wydawał się najbardziej
podejrzany jako wspólnik Percanto.

– A skąd wiedzieliście o jego żonie?
– Parę tygodni temu zgarnęliśmy faceta, które-

mu była winna pieniądze. Zatrzymaliśmy go pod
zarzutem napaści, a podczas przeszukania jego
mieszkania znaleźliśmy listę jego ,,klientów’’. Wid-
niało na niej nazwisko żony Josepha. Zatrzymany
powiedział nam, że mąż jego dłużniczki pożyczył
od Percanta okrągłą sumkę, aby pospłacać długi
żony.

– Zdaje się, że znowu miałeś przede mną tajem-

nicę – upomniała go łagodnie, nie mając już ochoty
na nowe kłótnie.

– Zapomniałaś, że nie chciałaś mnie więcej oglą-

dać na oczy, a tym samym ze mną rozmawiać?
– Chwycił ją za ręce i przyciągnął do siebie. – Pomyś-

128

Muriel Jensen

background image

lałem, że spodoba ci się, jeśli wystawię cię na
przynętę, zamiast wysyłać w bezpieczne miejsce.

Nie wytrzymała. Musiała się uśmiechnąć.
Roześmiał się pogodnie i objął ją mocno.
– Wierz mi, ani przez moment nie groziło ci

niebezpieczeństwo. Ukryłem się na zapleczu lokalu
i byłem w twoim biurze od chwili, gdy tu weszłaś.
Twarzowa sukienka, nie ma co – dodał z aprobatą.

Otoczyła rękami szyję Hala i przyciągnęła go do

siebie. Jego rozkochane spojrzenie rozwiało wszel-
kie jej wątpliwości.

– Są walentynki – przypomniała. – To dzień

i noc zakochanych...

Jak miałby o tym zapomnieć?
– Wobec tego... Czy zechciałabyś zostać moją

walentynką?

Pocałowała go w usta długo i namiętnie.
– Sądziłam, że już nią jestem – zamruczała.
– Wolałem się upewnić.
Jej następny pocałunek wystarczył za odpo-

wiedź.

129

Facet z piekła rodem


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Pokemon GO to gra z piekła rodem
Pieprzony Operator z Piekla Rodem, Inne
Ekumenizm z piekła rodem
Alek Rogoziński Ukochany z piekła rodem
Coulter Catherine Panna młoda z piekła rodem
Norman Finkelstein Izrael , państwo z piekła rodem
Spitz Vivien Doktorzy z piekla rodem
Alek Rogoziński Ukochany z piekła rodem
Sasiedzi z Piekla Rodem 2 poradnik do gry
Kristin Gabriel Narzeczona z piekła rodem
Gabriel Kristin Narzeczona z piekła rodem
hasło sasiedzi z piekla rodem
Łukasz Kluska Ekumenizm z piekła rodem

więcej podobnych podstron