Tłumaczenie:
ma_dzik00
2
Rozdział
6
Elena używała wszystkich swoich zdolności do negocjacji, żeby uspokoid Matta, zachęcając go
do zamówienia drugiego i trzeciego belgijskiego gofra. Uśmiechała się do niego przez stół. Nic nie
pomagało. Matt poruszał się w pośpiechu, ale w tym samym czasie nie mógł spuścid z niej wzroku.
On nadal wyobraża sobie Damona terroryzującego jakąś młodą dziewczynę, pomyślała
bezradnie Elena.
Damona nie było kiedy wyszli z kawiarni. Elena widziała jak na czole Matta pojawia się
zmarszczka.
– Może oddamy Jaguara do komisu samochodów używanych? Jeżeli chcemy się go pozbyd to
potrzebuję twojej rady w z tym co dostaniemy z powrotem.
– Taa, mojej rady w podbijaniu ceny i który z tych złomów jest najlepszy. – powiedział Matt z
krzywym uśmiechem, który mówił, że wie, że Elena nim manipuluje, ale że mu to nie przeszkadza.
Jedyny komis w mieście nie wyglądał zbyt obiecująco, ale nie tak przygnębiająco jak jego
właściciel. Elena i Matt znaleźli go śpiącego w małym biurze mieszczącym się w małym budynku z
brudnymi oknami. Matt delikatnie zastukał w zamazane okno, mężczyzna podskoczył na krześle i
gniewnie pomacał im żeby sobie poszli.
Matt jeszcze raz zastukał w okno kiedy mężczyzna znowu opuścił głowę, tym razem usiadł
bardzo powoli. Popatrzył na nich z pogardą kiedy podszedł do drzwi.
– Czego chcecie?
– Zamiany– powiedział głośno Matt, zanim Elena zdążyła powiedzied to łagodnie.
– Wy, nastolatki macie coś na zamianę– powiedział ponuro mały człowieczek. – W ciągu
dwudziestu lat od kiedy jestem właścicielem tego miejsca..
– Patrz. – Matt cofnął się żeby odkryd lśniącego czerwonego Jaguara, błyszczącego w
porannym słoocu jak wielka róża na kółkach. – Nowy Jaguar XZR. Od zera do sześddziesięciu w 3,7
sekundy! Silnik AJ-V8 GEN IIIR o mocy 550 koni mechanicznych, sześciobiegowa, automatyczna
skrzynia biegów ZF! Nie ma lepszego samochodu niż XZR! – skooczył Matt nos w nos z małym
człowieczkiem, którego usta otwierały się powoli, a oczy latały między chłopakiem a samochodem.
– Chcecie zamienid TO, na coś z tego parkingu? – powiedział zszokowany, z
niedowierzeniem– Nawet gdybym miał gotówkę żeby... chwila, chwila! – sam sobie przerwał. Jego
oczy przestały latad i przybrał wyraz twarzy pokerzysty. Jego ramiona się uniosły, ale głowa nie, co
sprawiło że wyglądał jak sęp.
– Nie chcę go. – powiedział lekko i zaczął wracad do biura.
– Jak to „nie chcę go”? Jeszcze przed chwilą ślinił się pan nad nim! – krzyknął Matt, ale
mężczyzna nie przestał się krzywid, wyraz jego twarzy się nie zmienił.
Ja powinnam była mówid, pomyślała Elena. Nie wdałabym się w kłótnie od pierwszego słowa,
ale teraz już za późno. Próbowała wyłączyd męskie głosy i popatrzyła na poniszczone samochody.
Każdy miał reklamę wetkniętą za szybę: 10% rabatu na święta! Niskie raty! Bez zaliczki! Sprawdź! Bała
się, że zaraz zaleje się łzami.
– Nie ma tu popytu na taki samochód– powiedział mężczyzna beznamiętnie. – Kto by go
kupił?
3
– Pan jest szalony! Ten samochód przyciągnie tu klientów. Jest… jest reklamą! Lepszą niż
tamten różowy hipopotam .
– Nie hipopotam. To jest słoo.
– Kto to wie, kiedy z połowy jest spuszczone powietrze?
Właściciel podszedł z godnością przyjrzed się Jaguarowi. – Nie jest nowy. Ma za dużo
kilometrów na liczniku.
– Był kupiony zaledwie dwa tygodnie temu.
– I? Za parę tygodni Jaguar będzie reklamował przyszłoroczne samochody. – pomachał ręką w
stronę dużego pojazdu Eleny.– Przestarzały.
– Przestarzały!
– Tak. Taki duży samochód jak ten, na gaz..
– Jest bardziej wydajny niż hybrydowy!
– Myślisz, że ludzie to wiedzą? Oni widzą..
– Proszę pana, mogę go zabrad gdzie indziej..
– To zabieraj. Na moim parkingu, tu i teraz, jest ledwo wart jednego samochodu w zamianie!
– Dwóch samochodów.
Nowy głos pochodził zza pleców Matta i Eleny, ale oczy sprzedawcy samochodów rozszerzyły
się jakby właśnie zobaczył ducha.
Elena obróciła się i spotkała niezgłębione mroczne spojrzenie Damona. Okulary słoneczne
miał zawieszone za koszulę, a ręce trzymał za plecami. Patrzył ostro na sprzedawcę.
Minęło kilka chwil, a potem
– Ten… srebrny Prius w tylnym prawym rogu. Pod… pod dachem. – odpowiedział powoli
mężczyzna, na niezadane pytanie, z oszołomionym wyrazem twarzy. – Zaprowadzę … was tam
powiedział głosem doskonale oddającym wyraz jego twarz.
– Weź ze sobą klucze. Niech chłopak weźmie go na jazdę próbną. – rozkazał Damon, a
sprzedawca obrócił się żeby pokazad klucze przyczepione do swojego paska. Potem powoli odszedł,
patrząc w pustkę.
Elena odwróciła się do Damona. – Niech zgadnę. Zapytałeś go jaki jest najlepszy samochód na
jego parkingu.
– Zamiennik „mniej ohydny”, przegrałabyś. – powiedział Damon. Uśmiechnął się promieniście
na jedną dziesiątą sekundy.
– Ale Damon, czemu dwa samochody? Wiem, że to bardziej sprawiedliwe i w ogóle, ale co my
zrobimy z drugim samochodem?
– Konwój – powiedział Damon.
– Och, nie. – jednak nawet Elena widziała zalety tego, przynajmniej do czasu kiedy nie ustalą
grafiku wymian. Zamugała. – Jeżeli Matt się zgadza…
– Mutt się zgodzi.– powiedział Damon, niewinnie jak aniołek.
– Co masz za plecami? – zapytała, decydując nie pytad co Damon ma zamiar zrobid Mattowi.
Damon znowu się uśmiechnął, ale tym razem był to uśmiech jednego kącika ust. Jego oczy nic
nie mówiły. Wystawił rękę, trzymając najpiękniejszą różę jaką Elena kiedykolwiek widziała.
To była najgłębsza czerwieo jaką kiedykolwiek widziała. Nie było tam śladu fioletu– to był
aksamitny burgund. Róża była w pełni rozwinięta. Wyglądała jakby zapraszała do dotyku, a jej zielona
łodyga , z delikatnymi liśdmi, miała przynajmniej osiemnaście centymetrów i była idealnie prosta.
Elena przezornie schowała ręce za plecami. Damon nie był sentymentalnym typem z oper
mydlanych. Róża prawdopodobnie jest im do czegoś potrzebna podczas podróży.
4
– Nie podoba ci się? – zapytał Damon. Elenie mogło się wydawad, ale wyglądał prawie na
rozczarowanego.
– Oczywiście, że mi się podoba. Po co nam ona?
Damon się wyprostował. – Jest dla ciebie, księżniczko. – powiedział wyglądając na
zranionego. – Nie martw się, nie ukradłem jej.
Nie, nie ukradłby jej. Elena doskonale wiedziała w jaki sposób zdobył tą różę… ale była taka
ładna…
Nadal nie poruszyła się żeby ją zabrad, więc Damon podniósł kwiat i pozwolił jej zimnym,
aksamitnym płatkom pieścid jej policzek.
To sprawiło, że zadrżała. – Przestao, Damon– mruknęła, ale nie była w stanie się odsunąd.
Nie przestał. Pozwolił delikatnym, zimnym płatkom ,obrysowad drugą połowę jej twarzy.
Elena odruchowo wzięła głęboki wdech, ale to co czuła, nie pachniało w ogóle jak kwiat. To był
zapach ciemnego, ciemnego wina, czegoś starożytnego o woni, która już raz ją podnieciła… do bycia z
Damonem.
Ale to nie byłam prawdziwa ja, zaprotestował mały głosik w jej głowie. Kocham Stefano.
– Damon… ja chcę… chcę…
– Chcesz wiedzied dlaczego wybrałem właśnie tą różę? – mówił łagodnie Damon, jego głos
mieszał się z jej wspomnieniami. – Wziąłem ją z powodu jej nazwy. To róża Czarnej Magii.
– Tak– odpowiedziała po prostu. Wiedziała to już wcześniej. To była jedyna pasująca nazwa.
Teraz Damon dawał jej różany pocałunek kręcąc kwiatem po jej policzku, a później
przyciskając go. Płatki na środku nacisnęły jej skórę, kiedy zewnętrzne tylko ją musnęły.
Elena czuła się chłodno oszołomiona. Dzieo był już ciepły i wilgotny, więc dlaczego róża
wydawała się taka chłodna? Teraz środkowe płatki obrysowywały jej usta i chciała powiedzied nie, ale
słowa nie chciały przyjśd.
Czuła jakby cofnęła się do czasu kiedy Damon pojawił się po raz pierwszy. Kiedy pierwszy raz
powiedział, że do niego należy. Kiedy prawie go pocałowała zanim w ogóle poznała jego imię… Jego
zamiary od tego czasu się nie zmieniły. Elena niejasno przypomniała sobie, że już wcześniej o tym
myślała. Damon zmieniał innych ludzi, ale sam pozostawał taki sam.
Ale ja się zmieniłam, pomyślała Elena i nagle poczuła jak ziemia zapada się pod jej stopami.
Bardzo się zmieniłam od tego czasu. Wystarczająco, żeby dostrzec w Damonie rzeczy, których nie
wyobrażałam sobie, że mogą w nim byd. Nie tylko te dzikie i mroczne rzeczy, ale te delikatne. Honor i
przyzwoitośd, które były ukryte jak żyły złota w kamiennym głazie jego umysłu.
Muszę mu pomóc ,pomyślała Elena. Jakoś muszę mu pomóc- i małemu chłopcu,
przywiązanemu na zewnątrz głazu.
Te myśli płynęły powoli przez jej umysł i wydawały się kompletnie odcięte od jej ciała.
Właściwie była nimi tak pochłonięta, że nie wiedziała co się z nim dzieje. Dopiero teraz zdała sobie
sprawę jak blisko był teraz Damon. Jej plecy były oparte o jakiś wygięty samochód. Damon mówił
lekko, ale z podtekstem powagi.
– Róża za pocałunek? – zapytał. – Nazywają ją różą Czarnej Magii i zdobyłem ją uczciwie.
Miała na imię… miała na imię…
Damon zamilkł. Przez chwilę na jego twarzy pojawiła się ogromna furia. Jednak potem się
uśmiechnął, ale był to uśmiech wojownika. Ten, który pojawiał się tak szybko i znikał, zanim było się
pewnym, że się go widzi. Elena wyczuła kłopot. Oczywiście Damon nadal nie pamiętał imienia Matta,
ale jeszcze nigdy się nie zdarzyło żeby zapomniał imienia dziewczyny. Zawsze je znał , kiedy bardzo
próbował sobie przypomnied . Zwłaszcza kiedy przed chwilą się nią żywił.
5
Znowu Shinichi? , zastanawiała się Elena. Ciągle zabierał fragmenty wspomnieo Damona?
Wzloty czy upadki? Dobre czy złe? Elena wiedziała, że Damon myśli o tym samym. Jego czarne oczy
błyszczały. Damon był wściekły, ale w tej wściekłości była pewna słabośd.
Elena bezmyślnie położyła swoje ręce na jego przedramionach. Zignorowała różę, nawet
kiedy przesunął nią po jej kościach policzkowych. Próbowała mówid spokojnie. – Damon, co my
zrobimy?
Na właśnie tą scenę wszedł Matt. Właściwie wbiegł. Biegł machając, przez labirynt
samochodów i przecisnął się obok białego SUV z jedną pękniętą oponą, krzycząc: – Hej wy, ten Prius
jest…
I wtedy zamarł.
Elena wiedziała co widział. Damona pieścił ją różą, a ona praktycznie go obejmowała. Puściła
ramiona Damona, ale nie mogła się od niego odsunąd, bo za nią był samochód.
– Matt…– zaczęła Elena, ale potem jej głos się urwał. Chciała powiedzied: „– To nie tak jak
wygląda. Nie jesteśmy w trakcie pieszczot. Ja właściwie go nie dotykam.” Ale to było to na co
wyglądało. Zależało jej na Damonie, próbowała do niego dotrzed…
Ku jej zaskoczeniu, ta myśl ciągle się powtarzała z siłą snopu światła wystrzeliwanego w
stronę niechronionego wampirzego ciała.
Zależało jej na Damonie.
Naprawdę jej zależało. Zazwyczaj trudno było z nim przebywad, bo byli podobni w tak wielu
sprawach. Uparci, chcieli wszystko robid po swojemu, namiętni, niecierpliwi …
Ona i Damon byli podobni.
Mały szok przechodził przez Elenę, było jej słabo. Cieszyła się, że opiera się o samochód za
sobą, nawet jeśli zakurzy sobie całe ubranie.
Kocham Stefano, pomyślała prawie histerycznie. Jest jedynym, którego kocham. Ale
potrzebuje Damona żeby go odnaleźd. A Damon może rozpadad się przede mną na kawałki.
Przez cały czas patrzyła na Matta. Jej oczy były pełne łez, które nie chciały spaśd. Zamrugała,
ale uparcie zostały na jej rzęsach.
– Matt…– szepnęła.
Nic nie powiedział. Nie musiał. Wszystko było widad w wyrazie jego twarzy: zdumienie
zamieniające się w coś, czego Elena nigdy wcześniej nie widziała, nie kiedy patrzył na nią.
To był rodzaj dystansu, który kompletnie ją uciszył, który zerwał wszystkie więzi między nimi.
– Matt, nie…– udało jej się tylko szepnąd.
A potem, ku jej zdziwieniu, Damon się odezwał.
– Wiesz, że to przeze mnie, prawda? Nie możesz winid dziewczyny za to, że próbuje się
bronid. – Elena popatrzyła na swoje ręce, które teraz się trzęsły. Damon mówił dalej. – Wiesz, że to
wszystko moja wina. Elena nigdy by ..
Wtedy Elena zdała sobie sprawę, że Damon wpływał na Matta.
– Nie! – Elena chwyciła Damona za ramiona i zaczęła nim trząśd. – Nie rób tego! Nie Mattowi!
Czarne oczy, które na nią spojrzały, z pewnością nie były oczami konkurenta. Damonowi
przerwano kiedy używał swojej mocy. Gdyby to był ktokolwiek inny, skooczyłby jako mała plama na
ziemi.
– Ratuję cię– powiedział zimno Damon.– A ty mi odmawiasz?
Elena zaczęła się wahad. Może to tylko jeden raz, i tylko dla dobra Matta…
Coś się w niej zbierało. Tylko tyle mogła zrobid żeby jej aura kompletnie nie uciekła na
zewnątrz.
6
– Nigdy więcej nie próbuj tego na mnie– powiedziała Elena. Jej głos był spokojny, ale
lodowaty. – Nigdy więcej nie waż się wpływad na mnie! I zostaw Matta w spokoju!
Coś jak akceptacja mignęło w niekooczącej się, czerni oczu Damona. Zniknęło, zanim się
upewniła, że to widziała. Kiedy się odezwał, wydawał się mniej zdystansowany.
– W porządku– powiedział do Matta. – Jaki jest teraz plan gry? Ty go nazwij.
Matt odpowiedział powoli, nie patrząc na żadne z nich. Był czerwony, ale śmiertelnie
spokojny. – Chciałem powiedzied, że Prius nie jest taki zły. Sprzedawca ma też jeszcze jednego. Jest w
dobrym stanie. Możemy mied dwa takie same samochody.
– I możemy się rozdzielid jeśli ktoś będzie nas śledził! Nie będą wiedzieli za kim jechad. –
Normalnie w tym momencie Elena objęłaby Matta, ale Matt patrzył na swoje buty. A Damon zamknął
oczy i delikatnie kręcił głową jakby nie mógł uwierzyd w coś idiotycznego.
No tak, pomyślała Elena. To moją aurą albo Damona się kierują. Nie możemy ich zmylid
identycznymi samochodami, jeżeli nie mają tych samych aur.
Co naprawdę znaczyło, że powinna jechad przez cały czas z Mattem. Damon nigdy się na to
nie zgodzi, a ona potrzebowała Damona żeby dotrzed do swojego ukochanego, swojego jednego
jedynego, jej prawdziwego partnera, Stefano.
– Wezmę tego gorszego– powiedział Matt do Damona i ignorując ją. – Jestem
przyzwyczajony do takich. Już załatwiłem wszystko ze sprzedawcą. Powinniśmy ruszad. – Ciągle
zwracając się tylko do Damona. – Musisz mi powiedzied dokąd naprawdę jedziemy. Możemy zostad
rozdzieleni.
Damon milczał przez długi czas.
– Na początek Sedona w Arizonie– powiedział szorstko.
Matt wyglądał na zniesmaczonego. – To miejsce pełne fanów New Age? Żartujesz.
– Powiedziałem, na początek Sedona. To kompletne odludzie, wokół nie ma nic poza
kamieniami. Mógłbyś się zgubid… bardzo łatwo.
Damon uśmiechnął się tym swoim szybkim uśmiechem.
– Będziemy w motelu Juniper, przy autostradzie 89A– dodał łagodnie.
– Zrozumiałem– powiedział Matt. Elena nie widziała żadnych emocji ani w jego twarzy, ani w
jego postawie, ale jego aura kipiała czerwienią.
– Ale, Matt– zaczęła Elena– powinniśmy naprawdę spotykad się każdej nocy, więc gdybyś po
prostu za nami jechał.. – urwała i nagle wzięła wdech.
Matt już się odwrócił. Nie zawrócił, kiedy mówiła. Szedł dalej bez słowa.
Nie spojrzał do tyłu.